Wstęp
Ze swojego dziennika Alexis dowiaduje się o drugiej cząstce wielkiej tajemnicy boga Diwidian. Próbując ją zdobyć, przybywa aż za przestrzeń czasową (nieopisaną w opowiadaniu). Spotyka go niemiła podróż w czasie. Jednak próbuje ponownie.
Rozdział 1: Kolejna kartka dziennika
Atak nr 5: Totten
Atak ten zabija przeciwnika, a dodatkowo wzmacnia atakującego
Aby użyć ataku, skrzyżuj ręce na piersi i powiedz Totten.
Alexis zamknął książkę, westchnął ciężko i spojrzał w górę, myśląc:
Czy powinienem tam wrócić? Czy mam tu czego szukać?
Następnego dnia Alexis Niechętnie uczestniczył w coniedzielnej „ceremoni witania nowego tygodnia”. Po powrocie do Pałaców Diwidijskich czytał dziennik.
Czarne słońce. Jedna z sześciu cząstek Wielkiej Tajemnicy Boga Diwidian. Dotarcie do tej cząstki jest bardzo trudne. Musisz użyć zdolności teleportacji. Czarne Słońce jest położone w Imperium Czarnego Słońca, lecz nikt nie zna jego położenia. Aby móc się teleportować, musisz znać położenie imperium.
Przez następne dwa tygodnie Alexis nie myślał o niczym innym, tylko jak dostać się do imperium.
Czytając dziennik dowiedział się o szóstej mocy dziedzica Proteusa. Polegała ona na wypowiedzeniu słowa Ubentragen i pomyśleniu miejsca, w które chciało się przenieść. Alexis pomyślał najpierw o świątyni Moxusa:
Ubentragen – ledwo co to powiedział, a już znalazł się przed ołtarzem w świątyni. Ponownie użył mocy i wrócił tam, gdzie był. Przewrócił na następną stronę dziennika i zobaczył dziwny rysunek. Słońce z okiem w jego centralnej części. Alexis poszedł na rynek, bo wiedział, że spotka tam Attanę. Pokazał jej rysunek:
Wiesz co to jest? - zapytał. Attana spojrzała z ukosa na rysunek
Jakiś symbol... znak... klucz... nie wiem co to jest.
Może ma to coś wspólnego z Imperium Czarnego Słońca?
Imperium czego?
Czarnego Słońca. To miejsce, w którym można znaleźć drugą cząstkę tajemnicy Boga Diwidian. Po zdobyciu wszystkich sześciu odkryjemy Wielką Tajemnicę Boga Diwidian. A tak w ogóle, gdzie jest Arcadiian?
Nikt go nie widział od ostatniej podróży do świątyni.
Jednak gdy wracali do Pałaców Diwidijskich, ujrzeli Arcadiiana biegnącego do nich z wycinkiem z książki (prawdopodobnie).
Słuchajcie – wydyszał zasapany – mam coś o Czarnym Słońcu.
Skąd w ogóle wiesz o Czarnym Słońcu?
Z twojego dziennika. Pamiętasz dzień po powrocie ze świątyni? Nie mogłeś znaleźć swego dziennika. Ja go wziąłem. To z niego dowiedziałem się o Czarnym Słońcu i Imperium Czarnego Słońca.
Więc dlaczego tak długo nikt cię nie widział?
Byłem u szamanki z plemienia Kakachima.
Zwariowałeś? Przecież to tydzień drogi stąd! - Powiedziała Attana (i z powrotem też, pomyślał Alexis)
Wiem, ale się opłacało. Dowiedziałem się, że ten symbol – wskazał na otwarty dziennik w ręce Alexisa – to reprezentacyjny znak Imperialistów Czarnego Słońca.
Coś jeszcze?
Tak. Odkryłem,że Imperialista wierzył w demona nazywanego przez jego podwładnych Czarną Anielicą. Wierzyli, że była silniejsza od Proteusa i samego Moxusa. Czarna Anielica posiadała zdolność przenoszenia w czasie swych wrogów, przez co była według Imperialisty „nietykalna”. Nikt nie mógł jej zaatakować. Gdy próbował, lądował nawet do pięciu lat wstecz.
Dowiedziałeś się, jak mamy się dostać do Imperium?
Nie.
Cóż, przynajmniej coś wiemy.
Alexis nie wiedział, jak ma się dostać do Imperium, lecz zastanawiał się, czy Czarna Anielica istnieje. By nie zamartwiać się jakimiś wierzeniami Imperialisty, Alexis czytał dziennik:
Alexisie, do Imperium Czarnego Słońca nie możesz dostać się przy pomocy teleportacji. Należy złamać pieczęć. Nie wiem jak to zrobić.
Te dwie linijki nie powiedziały mu nic konkretnego.
Rozdział 2: Xel'naga
Alexis! Alexis!
Tak?
Alexis, musisz to zobaczyć.
Powiedz mi, co się stało, Cevillo?
Xel'naga się uruchomiła. - odpowiedziała Cevilla zdumionym głosem. Była
dziewięcioletnią dziewczyną o białych jak śnieg włosach i bladej twarzy.
CO!?
Alexis pobiegł za Cevillą. Zobaczył wielką, wysoką wieżę, na której szczycie zaczęły się obracać wokół wielkiego kryształu duże słupy o łukowatym kształcie. W koło było pełno ludzi. Słupy obracały się coraz szybciej, ale nagle ustały.
Co się stało? - zapytał Alexis
Słońce zaszło. - odpowiedział Arcadiian
I co teraz?
Potrzebne jest światło, by uruchomić Xel'nagę.
Alexis zamyślił się. Chwilę później, nie bacząc na innych rozłożył dłonie i wykrzyknął:
CHEBEUCHT!
I nagle z dłoni Alexisa wyłoniło się biało-niebieskiej barwy światło. Słupy na wieży zaczęły się obracać z zawrotną prędkością. Chwilę później wokół wieży rozstąpiła się ziemia. Słupy zatrzymały się. Z czubka diamentu wystrzelił promień niebieskiej barwy. Dotarł aż do nieba i rozstąpił się. Odłamki światła zaczęły wirować nad małym skrawkiem ziemi. Zatrzymały się i wbiły w ziemię, tworząc okrągły otwór bez dna.
To chyba jakaś otchłań – zabrzmiał zdziwiony głos Alexisa
Co teraz? - zapytał Arcadiian
Skaczemy.
CO!? - zapytali jednocześnie Attana i Arcadiian
I nie czekając na odpowiedź, Alexis szarpnął za ręce Attanę i Arcadiiana. Razem wlecieli do otworu.
Rozdział 3: Imperium Czarnego Słońca
Wydawało im się, że spadają nieskończenie, gdy nagle upadli z hukiem na trawę. Wstali, rozejrzeli się i zobaczyli potężny budynek w żółtym kolorze o piramidowatym kształcie.
Gdzie my jesteśmy – zapytała Attana
Czy to czasem nie jest Imperium Czarnego Słońca? - zapytał Arcadiian
Możliwe. - odpowiedział Alexis.
Nagle z wielkich drzwi wyłonił się wysoki mężczyzna. Miał brunatne, przycięte włosy i na pół bladą twarz. Posiadał żółtozłotą zbroję i miecz w pochwie.
Kim jesteście!? - zabrzmiał groźnie głos mężczyzny
yyy... - wycedził przez zęby Alexis
Czego tu!... Zaraz, zaraz – powiedział mężczyzna i nagle przerwał. Spojrzał na Alexisa.
Czy ty... yyy... jesteś dziedzicem Proteusa?
Tak. - powiedział Alexis, ale nagle ugryzł się w język. Zapomniał, że to, że jest dziedzicem Proteusa, miał utrzymywać w tajemnicy.
To niemożliwe! - nagle się wstrzymał i przestał robić zdziwioną minę – nasza pani na pewno się ucieszy.
Machnął ręką, aby za nim poszli. Alexis, Attana i Arcadiian zrobili, co kazał i poszli za mężczyzną.
Gdy weszli do środka, zobaczyli duże pomieszczenie. Na bokach było dużo par drzwi, a pośrodku wielka aż do sufitu, złota brama. Otworzyła się z głośnym skrzypnięciem. Alexis, Attana i Arcadiian zobaczyli czerwony dywan długi aż do wielkiego obrazu przedstawiającego armię białych aniołów walczących z armią czarnych aniołów.
Pani – odezwał się głos mężczyzny – przyprowadzam ci dziedzica Proteusa – mężczyzna pchnął lekko Alexisa w przód.
Oczywiście. Ci dwaj kim są?
Byli tu razem z nim.
Aha. Dziękuję ci, Fenixie. Możesz odejść.
Fenix nie odpowiadając, opuścił salę. Postać, do której przemawiał, była kobietą, miała duże, czarne skrzydła, czarną suknię sięgającą do kostek oraz czarne pantofelki. Alexis od razu poznał, że to Czarna Anielica.
Witaj, mój chłopcze.
Yyy... - bąknął Alexis
Rozumiem, denerwujesz się. Nie ma o co. Bezboleśnie odbiorę ci twą moc.
Nigdy! - krzyknął Alexis. Echo odbiło się od ścian pomieszczenia. Alexis rozprostował ręce. W jego dłoniach zaczęły pobłyskiwać „sprężone błyskawice”, jakby chciały zaraz wystrzelić. Anielica spojrzała na niego z grozą. Alexis ledwo, co powiedział Vergiften, a już znalazł się z powrotem w swoim domu (tym przed przejściem do Nowej Diwidii). Nie wiedział, co zrobić. Przeczytał wers dziennika:
Jeżeli przeniesie cię w czasie, użyj teleportacji, by powrócić w wybrane miejsce o wybranej porze.
Alexis pomyślał:
Nowa Diwidia, 26 dzień roku diwidijskiego.
Rozdział 4: Przeniesienie
Ubertragen. - Powiedział Alexis. Chwilę później znalazł się w pałacach diwidijskich.
Ciebie też przeniosło? - zapytała Attana.
Tak. Gdzie Arcadiian?
O rety!
Alexis i Attana pobiegli na plac miasta i zobaczyli Arcadiiana stojącego, jakby nic się nie stało.
Arcadiian! - krzyknęła Attana.
Och jesteście. Wszędzie was szukam.
Ciebie też przeniosło?
Ale co miało mnie przenieść?
Czarna Anielica.
Jak miała mnie przenieść? Przecież nawet nie dostaliśmy się do Imperium Czarnego Słońca.
Alexis i Attana udali się na stronę.
On nic nie pamięta – powiedział Alexis tak, by Arcadiian go nie usłyszał
I co teraz?
Nic. Czekamy do jutra i ponownie przejdziemy do Imperium.
To nie możliwe.
Jak to? Przecież cofnęło nas w czasie.
To akurat nie zadziała. Nawet władcy czasu to się nie udało. Xel'naga ma własny zegar czasowy, który odlicza tysiąc lat od każdego uruchomienia. Czyli, uruchamia Xel'nagę, liczy tysiąc lat i uruchamia ją ponownie. Zegar Xel'nagi jest odłączony od czasu diwidijskiego.
I to nie rdzewieje? - Attana pokręciła głową
Zegar jest zaczarowany. Jedynym sposobem, by Xel'naga uruchomiła się jutro, jest wyzerowanie zegara Xel'nagi. Niestety, nie możemy tego zrobić. Pełno ludzi by nas widziało, i na pewno by doniosło memu ojcu.
Więc zrobimy to w nocy.
Zwariowałeś?!
Nie. To jedyny sposób, by przenieść się do imperium. Teraz idź do swego ojca i weź od niego butelkę eliksiru czasochłonnego, bo pochłaniacz dusz na pewno mi się nie przyda.
Alexis i Attana wrócili do pałaców. Minęła północ. Alexis wyszedł przed pałace. Widział tam stojącą Attanę.
No wreszcie, ile można czekać?
Wymienili spojrzenia. Gdy byli już przed Xel'nagą, Alexis odezwał się.
Jak wyzerować zegar?
Trzeba wejść na szczyt wieży.
Dobra. Złap mnie za rękę – Attana złapała Alexisa za rękę – Ubertragen. - I nagle znależli się na szczycie wieży. Alexis spojrzał w dół. Ledwo, co widział ziemię.
Dobrze, teraz musimy zjechać na dół. - Podest z diamentem zjechał na dół. Znaleźli się w dziwnym pomieszczeniu, gdzie było pełno unoszącego się niebieskiego pyłu.
I co teraz?
Widzisz te diamenty na tych słupach?
Każdy z nich musisz wsadzić w lewitator – wskazała na szklane skrzynie, w których błyskały błyskawice.
Dobrze – Alexis wziął jeden diament i włożył go do jednej z czterech skrzyni. Diament zaświecił się. To samo zrobiła Attana z trzema pozostałymi diamentami. Wtedy na ścianie pojawił się wielki zegar. Wskazywał nie czas, lecz lata. Pokazywał po 100, 200, 300, aż do 1000. Wskazówka była ustawiona na 700.
Ktoś tu majstrował.
To znaczy?
Ktoś był tu niedawno i zmienił wskazówki.
Alexisa olśniło
Arcadiian.
Co Arcadiian?
On udawał, że nic nie pamiętał. Nie wiedział, że trzeba te diamenty przełożyć do lewitatorów.
Po co udawał?
Nie chciał, byśmy się dowiedzieli, że majstrował przy zegarze.
Po co miał przy nim grzebać.
Chciał przyspieszyć następne uruchomienie Xel'nagi.
Wskazówka przeszła na 0, a echo odbiło się od ścian
Dobrze, Xel'naga jutro się uruchomi.
Wracamy do pałaców.
Rozdział 5: Powrót
Następnego dnia Alexis z Attaną zachowywali się trochę dziwnie. Nie marzyli o niczym inny, tylko o końcu dnia. Wreszcie nastał. Cevilla nie szła po Alexisa, gdy tylko go zobaczyła. Gdy słońce zaszło, wiedział co zrobić.
CEBEUCHT! – krzyknął. I znowu słupy zaczęły się obracać. Z diamentu zaświecił promień światła i rozłamał się na kawałki., które ponownie zaczęły się obracać nad skrawkiem ziemi, ponownie wbiły się w ziemię, i ponownie pojawił się otwór bez dna. Nie czekając na słowo, Alexis i Attana skoczyli do otworu, ciągnąc za sobą Arcadiiana. Chwilę później ponownie byli przed Imperium Czarnego Słońca. Drzwi otworzyły się i zobaczyli Fenixa.
To znowu wy? Chodźcie.
Attana dała Alexisowi butelkę dziwnie niebieskiego płynu.
Napij się i daj Arcadiianowi.
Alexis wziął łyk i dał butelkę Arcadiianowi, a ten zrobił to samo.
To eliksir czasochłonny, dzięki niemu Czarna Anielica nie będzie cię mogła przenieść w czasie – wyszeptała Attana, by Fenix jej nie usłyszał.
Weszli do dużej sali takiej samej, jak poprzednio. Wielkie drzwi ponownie się otworzyły i znów weszli do wielkiej sali.
To znowu wy? - zapytała Anielica.
Tak, my. - odpowiedział Alexis.
Widzę, że nabrałeś pewności siebie.
To się mylisz, wcale nie jestem pewny, czy cię zabić, czy darować ci życie.
Wiesz, nie chcę tego robić. - wystawiła przed nich rękę, i rozłożyła dłoń. Nic się nie stało.
Jak to?! - krzyknęła
Eliksir czasochłonny czyni cuda, co? - powiedziała Attana
Zadziwiasz mnie.
Nie tylko ona może cię zadziwić – powiedział Alexis – Herrschen!. - krzyknął.
Anielica uderzyła plecami o tylną ścianę. Znieprzytomniała. Chwilę później rozbudziła się.
Powiedz nam – zaczął Alexis nadal trzymając rękę – gdzie jest Imperialista?
Anielica wstała.
Nie żyje – powiedziała, jak zahipnotyzowana.
Gdzie jest Czarne Słońce?
Ukryte w imperialnych katakumbach. Fenix pokaże ci do niego krótszą drogę. Fenixie, wiesz, co masz zrobić.
Tak, pani.
Alexis poszedł za nim. Wyszli z wielkiej sali. Fenix podszedł do jednych drzwi i otworzył je. Znaleźli się w ciemnym, ogromnym pomieszczeniu. Okazało się, że to labirynt.
To jest ta krótsza droga? - Zapytał Alexis wyraźnie przestraszony.
A coś ty myślał? Że krótsza i łatwiejsza? Ten labirynt jest naszpikowany pułapkami. Na szczęście znam kombinacje tych znaków.
Na podłodze były litery I, dwie V, M, C, N, oraz O
Dobra, Ivocnvm.
Litery były wyryte na małych bloczkach. Tworzyły wyraz IVVMCNLO. Fenix przekładał je, mrucząc pod nosem „ta tutaj, a ta tutaj”. W końcu tworzyły wyraz IVOCNVM. Ściany labiryntu zaczęły się składać, aż w końcu na środku pomieszczenia został jeden podest.
Co teraz? - zapytał Alexis.
Podest się odsunął i zobaczyli dziurę. W środku zobaczyli pudełko. Fenix wziął je i dał Alexisowi.
Masz – powiedział.
Zastanawia mnie jedna rzecz. Dlaczego nie zaatakowałeś mnie, jak zahipnotyzowałem Anielice?
Nie wydała takiego rozkazu.
Widzę, że jesteś jej szczerze oddany.
Muszę taki być. Jeżeli nie będę wykonywał jej rozkazów, zabije mnie.
Dlaczego nie uciekłeś?
Imperium jest chronione zaawansowaną magią pół dziedziczną.
Pół co?
Pół dziedziczną. Myślałeś, że tylko dwie osoby na świecie są dziedzicami Proteusa? Bo są, ale istnieją też pół dziedziczni. O różnych mocach. Lód, ogień woda, itp. Ty odziedziczyłeś jego anielską moc, ja mam ogień. Ludzie ze Starej Diwidii też mają moc pół dziedziczną.
Więc czemu ludzie z Nowej Diwidii nie są pół dziedziczni?
Ludzie z Nowej Diwidii nie tolerowali Proteusa, bo jego syn zaatakował ją, używając mocy.
Dobrze, to ja już pójdę.
Trzymaj się – zawołał Fenix, gdy Alexis przekraczał próg drzwi.
Do Nowej Diwidii wrócili jako bohaterzy. Nie wiedzieli, dlaczego tak im gratulują przejęcia zwykłego pudełka. Alexis jeszcze go nie otworzył. Zabezpieczono je w świątyni, gdzie uprzednio ukryli medalion z wielką tajemnicą. Jednak wiedzieli, że to już teraźniejszość. Jedynym człowiekiem, który nie cieszył się z tej wyprawy, był Arcadiian, ale nikt, prócz Alexisa i Attany nie wiedział dlaczego był niezadowolony.