MAREK JAN CHODAKIEWICZ
ZAGRABIONA PAMIĘĆ:
WOJNA W HISZPANII 1936-1939
Fronda
Warszawa 1997
Pracę niniejszą dedykuję mojemu pradziadkowi Witoldowi Jastrzębiec-Cieszewskiemu
Specjalne podziękowania dla ś.p. Gregory'ego Paula Randolpha
SPIS TREŚCI
Copyright © by Marek Jan Chodakiewicz, 1997
REDAKTOR: Agnieszka Gasper
ILUSTRACJA i PROJEKT OKŁADKI: Paweł M Saramowicz
SKŁAD: Fronda Technogonik Group
DRUK: Sowa Druk na życzenie, www.sowadruk.pl tel:431-81-40
ISBN 83-907210-2-4
Fronda Sp. z o.o. ul. Reymonta 30/61 01-842 Warszawa e-ma.il: fronda® it.com.pl
CZĘŚĆ PIERWSZA - TŁO I GRANICE DEBATY 9
Amerykańskie rozpamiętywanie 10
Wybielanie zdemaskowane 11
Polemika ze stereotypami 12
Odpowiedź krytykom 13
CZĘŚĆ DRUGA - INTELEKTUALIŚCI I DUCH CZASÓW 15
U źródeł definicji 16
Wojna piórem 18
Okropieństwa wojny 21
Wojna propagandowa 22
Przyjemne z pożytecznym 24
Owoce propagandy 25
Fakt czy arcymit? 26
CZĘŚĆ TRZECIA - HISZPANIA 31
Korzenie konfliktu 32
Republika i Kościół 32
Ku rewolucji 34
Uczestnicy 38
Monarchiści i konserwatyści 39
Narodowi radykałowie 41
Liberałowie 44
Rewolucjoniści 44
Separatyści 46
Koalicja Republiki 47
Powstanie i rewolucja 48
Los Kościoła 49
Eksperymenty rewolucji 51
Powstańcze wysepki 53
Wojna i zaplecze frontu 54
"Han pasado!" 56
Tragedia Hiszpanii 57
Świat spisków 60
Żydzi 63
CZĘŚĆ CZWARTA - ZAGRANICA 71
Posiłki zagraniczne 72
Wielka polityka. Reakcja państw ościennych 75
Związek Sowiecki i Komintern 75
Niemcy i Włochy 76
Demokracje zachodnie 77
Watykan i Kościół w Hiszpanii 79
CZĘŚĆ PIĄTA ■ POLSKA HISZPANIA 83
Hiszpania a II Rzeczpospolita Polska 84
Ochotnicy z Polski 91
Hiszpania w PRL 95
Hiszpania w dzisiejszej Polsce 100
Mit „wspólnego wroga" 103
ZAKOŃCZENIE 109
NOTA BIBLIOGRAFICZNA 112
INDEKS NAZWISK 113
CZĘŚĆ PIERWSZA
TŁO I GRANICE DEBATY
W październiku 1996 roku hiszpański parlament nadał honorowe obywatelstwo członkom Brygad Międzynarodowych. Uczestnicy tych formacji walczyli przeciw wojskom generała Franco sześćdziesiąt lat wcześniej. W prasie europejskiej i amerykańskiej ukazało się mnóstwo życzliwych wzmianek, a nawet obszernych artykułów na temat Brygad i pozytywnej roli, jaką odegrały w hiszpańskiej wojnie domowej.
Rok wcześniej, w październiku 1995 roku papież Jan Paweł II beatyfikował 45 księży hiszpańskich, którzy stracili swoje życie podczas wojny domowej. Razem beatyfikowano już prawie 300 osób duchownych - ofiar tego konfliktu. Ten znaczący fakt został zgodnie przemilczany przez prasę.
Tak rażąca dysproporcja w traktowaniu różnych aspektów hiszpańskiej wojny domowej dziwi i zastanawia. Co więcej, nikt nie pisał o zakończonym niedawno procesie beatyfikacyjnym pierwszego w historii Cygana. Siedemdziesięciopięcioletni Ceferino Jimenez Malla, zwany „El Pele" został rozstrzelany przez republikanów 9 sierpnia 1936 roku w Barbastro, w północno-wschodniej Hiszpanii, dlatego że stanął w obronie księdza katolickiego. „El Pele" został beatyfikowany 4 maja 1997 roku przez Jana Pawła II. Nie należy się jednak spodziewać, że jego postawa i śmierć będą popularyzowane przez mass media.
Amerykańskie rozpamiętywanie
Okrągłe rocznice są dobrym pretekstem do wspominania przeszłości. Nie inaczej było w sześćdziesiątą rocznicę konfliktu w Hiszpanii. Prasa lewicowa tradycyjnie wspominała wojnę w Hiszpanii jako walkę republikanów z faszystami. Natomiast prasa prawicowa, tym razem z niespotykaną dotąd pewnością siebie, zaatakowała udział i intencje komunistów w tej wojnie. Zarówno lewicowa, jak i prawicowa prasa skoncentrowały się przede wszystkim na stworzonych przez Międzynarodówkę Komunistyczną (Komintem) Brygadach Międzynarodowych, w szeregach których walczyli między innymi obywatele amerykańscy.
Arnold Beichman z konserwatywnego Hoover Institution w Stanford, California, stwierdził, że jeszcze przed wojną domową „maleńka Partia Komunistyczna rozpoczęła infiltrację demokratycznego rządu, który został w ten sposób zdegradowany do roli marionetki Stalina. Z czasem, komuniści zaczęli kierować wojną nie po to, aby zwyciężyć, ale po to, aby zapobiec zwycięstwu partii demokratycznych."1 Udział Stalina w konflikcie przestraszył kraje demokratyczne Zachodu do tego stopnia, że ogłosiły neutralność. Według Beichmana, znaczyło to odmowę dostarczania broni
stronie republikańskiej. Na łamach prawicowego The Washington Times, uczony ten przyznał, że jest to raczej niespotykana interpretacja konfliktu hiszpańskiego, gdyż odbiega ona bardzo od obowiązującej wersji. Beichman tak oto wyjaśnia swoje stanowisko:
„Sześćdziesiąt lat temu zaczęła się hiszpańska wojna domowa, preludium do II wojny światowej. Był to również okres politycznego dojrzewania w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych tysięcy mężczyzn i kobiet zwanych intelektualistami. Począwszy od hiszpańskiej wojny domowej pośród lewicowych intelektualistów rozpowszechnił się nowy moralny imperatyw. Kłamanie było obowiązkiem zawsze wtedy, gdy celem tego kłamstwa było wspieranie akceptowanej sprawy. Akceptowanej, to znaczy pobłogosławionej przez Komintern bądź jego satelitów z «Frontu Ludowego». Było to platońskie Szlachetne Kłamstwo, unowocześnione po bolszewickiej rewolucji. Kłamstwem tym w przerażającym stopniu żyli [intelektualiści] podczas hiszpańskiej wojny domowej i potem [...].
Ta wojna propagandowa stworzyła dla zachodnich intelektualistów z Hiszpanii lat trzydziestych «słuszną sprawę». Świadomie czy nie, podążali za linią partyjną, która mówiła, że «Stalin nigdy się nie myli»[...]. Ile się zmieniło sześćdziesiąt lat później? Czy platońskie Szlachetne Kłamstwo jest wciąż wśród nas?"2
Beichman przepowiedział, że lewicowi intelektualiści nie będą w stanie uwolnić się od stworzonych przez siebie stereotypów. Jakby na potwierdzenie tej przepowiedni, Marlise Simons z socjal-liberalnego "The New York Times", dowodziła, że Brygady Międzynarodowe walczyły za „demokrację" przeciw „faszyzmowi", pomijając prawie zupełnie sprawę udziału Stalina i Sowietów w konflikcie.3
Wybielanie zdemaskowane
O upraszczanie i selektywną pamięć, które prowadzą do "historycznej sanacji" konfliktu w Hiszpanii oskarżył Simonsa profesor Amos Perlmutter, politolog z American Univeristy. W libertariańskim "The Wall Street Journal", Perlmutter potwierdził, że cudzoziemscy ochotnicy istotnie stali się narzędziem w ręku Stalina, i to na własne życzenie: „większość z rekrutów nie była naiwna; wiedzieli, że popierają prokomunistyczną ofensywę."4 Uczony delikatnie dodał, że dowódca amerykańskiego batalionu ochotników, Robert Hale Merriman, był absolwentem specjalnych kursów szkoleniowych w Moskwie.
Perlmutter przytoczył też opinię badacza dziejów Brygad Międzynarodowych Dana Richardsona, który pisał, że:
„Obie strony w wojnie domowej reprezentowafy mieszankę wzajemnie wykluczających się ideologii. Mówienie, że wszyscy, którzy walczyli po stronie lojalistów to demokraci, byłoby naciągnięciem definicji demokracji do absurdu. Mówienie, że wszyscy, którzy walczyli po stronie nacjonalistów to faszyści, miałoby podobny skutek. "5
Podobnie jak Beichman, Perlmutter oskarża NKWD o wymordowanie „setek" anarchistów, trockistów i socjalistów. Co więcej, przypomniał też, że „tylko trzy lata po [wybuchu] hiszpańskiej wojny domowej Stalin podpisał pakt z Hitlerem. Brygady Międzynarodowe były partnerami Stalina, a nie demokratyczną siłą, walczącą przeciw faszyzmowi." Na koniec Perlmutter wzdychał, że „w głowie się nie mieści jak bardzo spaczona została ta historia."6
Beichman i Perlmutter starali się zmusić lewicowców do refleksji i rewizji poglądów na temat wojny w Hiszpanii. Charakterystyczne jest, że wskazywali przede wszystkim na zbrodnie, jakie zwolennicy Stalina popełnili właśnie na przedstawicielach lewicy. Carroll wziął też w obronę dowódcę ochotników Roberta Hale'a Merrimana twierdząc, że w Moskwie uczestniczył on w kursach „tylko ekonomii." Przyznał jednak, że „około 70% amerykańskiej brygady Lincolna to członkowie Partii Komunistycznej albo Ligi Młodych Komunistów." Ale nawet to - w opinii Carrolla - nie upoważnia Perlmuttera do bronienia tezy o „monolitycznym stalinizmie," bowiem „jest [ona] zbyt uproszczona, aby móc docenić motywy tych dzielnych ludzi" walczących w Hiszpanii.9 Brooke Webster wystąpił w obronie „lewicowych idealistów," którzy przelewali krew, broniąc „prawowitego rządu przeciwko bezwzględnemu powstaniu najbardziej reakcyjnych elementów społeczeństwa hiszpańskiego." Zarzucił też Perlmutterowi, że wypomina „bestialstwa Stalina w Hiszpanii, ale widocznie nic nie ma do powiedzenia o masowych egzekucjach, przeprowadzanych przez Franco i jego pachołków podczas wojny i po niej." Co najważniejsze, twierdził Webster, w swej krytyce paktu Ribbentrop-Mołotow, Perlmutter „pominął fakt, że jednym z głównych powodów [podpisania paktu] był szok Stalina, spowodowany brakiem oporu państw demokratycznych wobec faszystowskiej agresji na całym świecie." Gdyby demokracje zachodnie stawiły czoło „faszyzmowi" - „może zmieniłoby to tok historii."10
Argumenty przeciwko Perlmutterowi, jak widać, są zwięzłą syntezą panujących na temat Hiszpanii stereotypów.
Polemika ze stereotypami
Te od dawna znane fakty, przedstawione przecież w bardzo wyważony sposób, zdenerwowały ludzi, którzy nie są przyzwyczajeni, by ktoś podważał ich ulubione stereotypy. Toteż szybko nastąpił atak na Perlmuttera.7 Halton Adler Mann nazwał go „rewizjonistą" i niemalże apologetą sprawców zagłady Żydów. Mann stwierdził, że „pozostaje to niepodważalnym faktem historycznym, że 60 lat temu Hiszpania była laboratorium nadchodzącego kataklizmu i Holocaustu, oraz że gdyby USA i Wielka Brytania zapobiegły narzuceniu faszyzmu Hiszpanii przez Franco, mogłyby zapobiec temu [zwycięstwu faszyzmu] również w całej Europie."8
Podobnie, choć bardziej subtelnie argumentował PeterCarroll, autor pracy o amerykańskich ochotnikach. Sugerował, że dla wielu z nich wojna w Hiszpanii była wojną prewencyjną, prowadzoną w celu zapobieżenia Zagładzie. Cytowany przez Carrolla bezpartyjny członek Brygad miał powiedzieć:
„Jestem tak samo dobrym antyfaszystą, jak każdy komunista [...]. Mam ku temu powód. Jestem Żydem. Wiem, co oznacza zwycięstwo faszyzmu dla mego narodu."
Odpowiedź krytykom
Perlmutter odpowiedział krytykom bardzo ostro, choć krótko i wybiórczo. Po pierwsze, stwierdził, że tylko naiwni nie wiedzą, iż dowódca ochotników amerykańskich „Merriman wstąpił do Instytutu Ekonomicznego Marksizmu-Leninizmu [w Moskwie], który był niczym innym, jak tylko agendą NKWD i reżimu stalinowskiego [...]. Wykształcono go na stalinowskiego propagandzistę." Po drugie, teza jakoby Moskwa podpisała pakt z Berlinem z powodu pasywności Zachodu „to ahistoryczna bzdura, powtarzana w czasie podpisywania umowy przez komunistów i apologetów paktu." Perlmutter dodał: „Nie ma cienia wątpliwości, że pakt Hitler-Stalin dał Hitlerowi możliwość zaatakowania Zachodu i dlatego Stalin jest głęboko współodpowiedzialny za II wojnę światową [...]. Nigdy nie powinno się zapomnieć winy, jaką ponosi Stalin za kolaborację z Hitlerem między 1939 a 1941 rokiem, bo była ona jedną z głównych przyczyn wybuchu II wojny światowej."11
Arnold Beichman, „U. S. Collaborators in Stalin's «Noble Lie»", w:"The
Washington Times: National Weekly Edition", 28 July 1996, s. 34.
Beichman, „U. S. Collaborators," s. 34.
3 Marlise Simons, „Franco's Foes Return, With Wheelchairs and Memories,"
w: "The New York Times", 11 November 1996, s. 1.
4 Amos Perlmutter, „Not All of the Spanish Civil War Is Fit to Print," w: "The
Wall Street Journal", 19 November 1996, s. A22.
5 Zobacz: R. Dan Richardson cytowany w: Perlmutter, „Not Ali," s. A22. Oryginał w: R. Dan Richardson, Comintern Army: The International Brigades and the Spanish Civil War, Lexington, 1982.
6 Perlmutter, „Not Ali," s. A22.
7 Listy Brooke Webstera, Halton Adler Manna, i Peter Carrolla zostały
opublikowane pod zbiorowym tytułem „Crucible of the Holocaust to Come," w: "The Wall Street Journal", 6 December 1996, s. A19.
Adler Mann, „Crucible," s. A19.
Wszystkie cytaty w: Carroll, „Crucible," s. A19.
10 Webster, „Crucible," s. A19.
11 Amos Perlmutter, „The Spanish Civil War and the Hitler-Stalin Pact," w:
"The Wall Street Journal", 23 December 1996, s. A13.
CZĘŚĆ DRUGA
INTELEKTUALIŚCI I DUCH CZASÓW
Począwszy od XVIII wieku, a szczególnie po rewolucji we Francji, w Europie pojawiła się nowa grupa pretendentów do sprawowania rządu dusz. Przedstawicieli tej grupy zwano intelektualistami. Owi wyraziciele mód filozoficznych za swoich głównych przeciwników uznali kler, z którym walczyli o wpływ na dusze i serca dorastających pokoleń. Wielu z intelektualistów uznało wiarę chrześcijańską za największy przesąd, a księży za zbrodniczych jej rozsadników. W swej zazdrości intelektualiści nienawidzili też tradycyjnej hierarchii kościelnej i arystokratycznej. Nie powinno więc dziwić, że tak wielu intelektualistów, a wraz z nimi cały poczet naśladowców, znalazło się na czele ruchów, walczących o wprowadzenie systemów, które chciały zastąpić chrześcijaństwo i monarchię. Wśród nich wyróżniały się: liberalizm, socjalizm, nacjonalizm i rasizm. Największym jednak powodzeniem wśród intelektualistów XX wieku cieszyły się liberalizm i socjalizm.12
U źródeł definicji
Dla zwycięstwa propagandowego, a co za tym idzie - politycznego, niezbędne jest stworzenie chwytliwego nazewnictwa. Większość nazewnictwa lewicowego, funkcjonującego w latach dwudziestych i trzydziestych, powstawało w Moskwie. Według liberalnego historyka amerykańskiego Martina Malii, w tym czasie
„wydawało się, że wywołana przez I wojnę światową radykalna fala, która została przełamana w latach dwudziestych, zaczęła wznosić się ponownie. Wyglądało na to, że permanentna rewolucja znów powstała, tym razem przeciwko nowej «najwyższej formie kapitalizmu» - przeciw faszyzmowi.
Powstanie tej nowej siły miało poważny i trwały wpływ na pozycję Związku Sowieckiego w świecie. Od tej pory pierwsze państwo robotnicze świata mogło przedstawiać się - a często postronni też tak je postrzegali- jako przeciwność faszyzmu, a więc jako jedyna nieugięta antyfaszystowska siła na świecie. Generalnie, dla lewicy faszyzm był złem absolutnym, a więc komunizm ex contrario przybierał rolę niezbędnego obrońcy dobra. Dlatego od połowy lat trzydziestych stara zasada, że «nie ma wrogów na lewicy», nabrała nowego, bardziej radykalnego znaczenia. Liberałom wydało się, że historia wzywała ich do prowadzenia niebezpiecznej polityki wchodzenia w sojusze z antyliberalną lewicą przeciwko nowej ultraprawicy.
Rzeczywiście, koncepcja faszyzmu jako nowej twarzy imperializmu była tworem komunistycznym. (Państwa faszystowskie nie uważały siebie za wspólny ruch aż do stworzenia sojuszy politycznych
po 1937 roku.) Faszyzm jako nazwa ogólna został zastosowany po raz pierwszy przez Kornintern w 1922 roku, gdy Mussolini doszedł do władzy. Wnet stworzono z tego ogólną teorię, według której faszyzm polityczny uznano za przykrywkę dla «wielkiego kapitału» (finance capital). Tak więc wszystko było gotowe, aby wytłumaczyć zdobycie władzy przez Hitlera, a potem, aby scharakteryzować jakąkolwiek siłę antykomunistyczną. Na przykład, we wczesnych latach trzydziestych komuniści przypięli socjaldemokratom etykietkę «socjal-faszystów». Na podstawie tej ogólnej teorii faszyzmu, radykalny antyfaszyzm stał się głównym motywem agitacji komunistycznej na całym świecie. Dlatego, po 1935 roku antyfaszystowski Front Ludowy stał się główną kartą przetargową Związku Sowieckiego w stosunkach międzynarodowych i [głównym] środkiem rozprzestrzeniania wpływów komunistycznych daleko poza środowisko klasy robotniczej. "13
W ten sposób, gdy w lipcu 1936 roku wybuchła wojna domowa w Hiszpanii, tylko lewica miała gotową nazwę i definicję tego konfliktu, środowisko socjal-liberalne od razu opowiedziało się za obroną „demokracji" przeciwko „faszyzmowi". Komuniści posługiwali się identycznym hasłem, nie mówiąc otwarcie, że „demokracja" oznacza dla nich dyktaturę partii komunistycznej. Z kolei dla anarchistów „demokracja" miała zastąpić rządy centralne tysiącami dyktatur, rozsianych po kraju, anarchistycznych kolektywów.
Tymczasem w większości tradycjonalistycznych środowisk katolickich Europy zaczęło funkcjonować pojęcie „krucjaty". Konserwatyści zwracali uwagę przede wszystkim na „antybolszewizm" faworyzowanej przez nich strony wojny domowej w Hiszpanii. Podobnie uważali europejscy radykalni nacjonaliści, a w tym przede wszystkim faszyści z Włoch i rasistowscy narodowi socjaliści z Niemiec.
W ten sposób pod hasłami: „Krucjata antykomunistyczna" i „Obrona demokracji przed faszyzmem" doszło do utworzenia dwóch przeciwstawnych obozów, w ramach których znalazły się różne grupy, często posiadające sprzeczne interesy. „Krzyżowcy" stanęli przeciw „bolszewikom"; „demokraci" przeciw „faszystom"; „powstańcy" przeciw „rewolucjonistom"; „lojaliści" przeciw „puczystom"; „biali" przeciw „czerwonym"; „republikanie" przeciw „nacjonalistom". Tym, co jednoczyło tak różne ugrupowania był wspólny wróg - należało go tylko odpowiednio zdemonizować.
W Europie Zachodniej i USA od początku przeważała lewicowa interpretacja konfliktu w Hiszpanii. Opisywanie przejawów "faszyzmu" i straszenie nim było ulubionym zajęciem ludzi pióra.14 Jak podaje Paul Johnson, „ponad 90 procent zachodnich intelektualistów" moralnie popierało Republikę.15
Wojna piórem
Generalnie w demokracjach zachodnich obowiązywała zasada, że osoby z warstw wyższych popierały republikanów, a przedstawiciele warstw niższych opowiadali się za nacjonalistami. Pierwsi kierowali się dobrem demokracji, a drugim chodziło o obronę chrześćjaństwa.
Trzeba jednak pamiętać, że wielu uczestników polemik traktowała konflikt w Hiszpanii jako sprawę zastępczą. Hiszpańska wojna była medium, za pomocą którego prowadzili oni debaty o palących sprawach ich własnych społeczeństw i państw.
Jak podaje amerykański politolog Richard Gid Powers, w Stanach Zjednoczonych tylko katolicy stanęli po stronie nacjonalistów. W tym czasie Kościół katolicki cieszył się popularnościągłównie wśród niższych warstw społecznych. Trudno mówić więc o intelektualnej obronie stanowiska zwolenników Franco; działalność katolików ograniczyła się do antykomunistycznych demonstracji i odczytów. Jedynie Patric Sclanan z katolickiej gazety The Brooklyn Tablet praktykował publicystyczny antykomunizm na rzecz białej Hiszpanii. Czasopisma konserwatywnych i populistycznych izolacjonistów zachowały neutralność. Reszta prasy, na czele z socjal-liberalnym The New York Times oraz znakomita większość amerykańskich intelektualistów popierała Republikę i Stalina. Wśród nich wyróżniali się przede wszystkim Ernest Hemingway, Edmund Wilson, John Dos Passos, Sinclair Lewis i Lillian Hellman.16
We Francji sytuacja przedstawiała się już trochę inaczej. To prawda, że dzięki sowieckim subsydiom komunistyczna L'Humanite miała wyższy nakład niż wszystkie prawicowe pisma razem wzięte. To prawda, że wtórowały jej inne wpływowe gazety lewicy i liberałów, ale prasa antykomunistyczna łatwo nie oddawała pola, a polemiki często bywały niewybredne.17
Wzięci publicyści radykalnej prawicy, jak Charles Maurras oraz szanowani katoliccy intelektualiści, jak monarchistyczny pisarz Georges Bemanos, stanęli przeciw komunizmowi. Najwybitniejszym szermierzem krucjaty był katolicki dramaturg i poeta, Paul Claudel. Na wieść o masowych mordach popełnianych na księżach i zakonnicach Claudel napisał „Do hiszpańskich męczenników":18
On nous met le ciel et l'enfer dans la main et nous avons qarante secondes pour choisir:
Ouarante secondes, c'est trop!
Soeur Espagne, sainte Espagne, tu as choisi!
Onze eveques, seize mille aretres et pas une apostasie!
Ah! Puisse-je comme toi un joir a voix haute temoigner dans la splendeur du midi! [Niebo i piekło w dłonie ci wsuwano, czterdzieści sekund do namysłu dano.
Czterdzieści sekund - za wiele dostałaś! Hiszpanio, siostrzyco święta - już przecież wybrałaś!
Biskupów jedenastu, księży tysiąc razy szesnastu - rzeź im sprawiona była, bez apostazji się skończyła!
O! Abym tylko mógł - tak jak ty - pełnym głosem dać świadectwo swej wiary - w samo południe.]
Tymczasem postępowy filozof katolicki Jacques Maritain potępiał obie strony konfliktu za okrucieństwa. Liberalny katolicki myśliciel Francois Mauriac występował głównie przeciwko Franco. Jednoznacznie antynacjonalistyczne stanowisko zajęli pisarze Romain Rolland, Henri Barbusse, Andre Gide i Louis Aragon. Błyskotliwa myślicielka lewicowa, Simone Weil, poparła rewolucjonistów słowem i czynem. Znalazła się w oddziałach anarchistów w Hiszpanii. Związany z komunistami popularny pisarz Andre Malraux najpierw zajmował się przemytem broni do Republiki, potem stanął na czele eskadry bombowców walczących przeciw nacjonalistom.19
W Wielkiej Brytanii prawicowe dzienniki The Daily Mail, The Daily Sketch, The Morning Post i The Observer wzięły stronę nacjonalistów. Dołączyły się do nich katolickie The Tablet i Colosseum. Wydawany przez dominikanów periodyk "New Blackfriars" oraz dzienniki The Times i The Daily Telegraph starały się zachować neutralność. Reszta prasy, na czele z lewicowym The Manchester Guardian, The News Chronicle, The Daily Herald, The Daily Express, The Daily Mirror wraz z liberalnym protestanckim The Church Times, entuzjastycznie stanęły po stronie Republiki. Podobnie jak gros brytyjskich intelektualistów.20
Według badań przeprowadzonych w 1937 roku przez postępowy periodyk Left Wing, na 121 najbardziej wpływowych intelektualistów angielskich 100 wyraziło swe poparcie dla republikanów, 16 ogłosiło neutralność, a tylko 5 opowiedziało się za nacjonalistami.21
Neutralność oznaczała ostracyzm środowiskowy. Bez względu na konsekwencje milczeli przede wszystkim wielcy poeci: T. S. Eliot i Ezra Pound. Pisarz Evelyn Waugh z właściwą sobie elegancją i gracją popierał „białych". Najwytrwalej sekundowali mu Eleonor Smith i Edmund Blunden. Warto przytoczyć wypowiedź Waugh:
Znam Hiszpanię tylko jako turysta oraz czytelnik gazet. Nie jestem pod wrażeniem “legalności” rządu [republikańskiego] w Walencji do większego stopnia niż angielscy komuniści są pod wrażeniem legalności Korony, Izby Parów, oraz Izby Gmin. Myślę, że był to zły rząd, sypał się w oczach. Gdybym był Hiszpanem, walczyłbym pod generałem Franco. Ale jako Anglik nie jestem w tej chwili w sytuacji, gdzie muszę wybierać między dwoma obliczami zła. Nie jestem faszystą, ani nim nie zostanę chyba, żeby była to jedyna alternatywa do marksizmu. A jest to sprytną sztuczką twierdzić, że tutaj konieczność takiego wyboru w tej chwili nadchodzi.
W sprawę antykomunistycznej Hiszpanii najbardziej zaangażował się, pochodzący z Afryki Południowej, Roy Campbell. Jego wiersz „Toledo, lipiec 1936" wciąż pozostaje przejmującym świadectwem tamtych dni:22
[...] high above the roaring shells I heard the silence of your bells
Who've left these broken stones behind Above the years to make your home,
And burn, with Athens and with Rome,
A sacred city of the mind.
[...] hen, ponad wyjącymi pociskami
zasłuchałem się nad Twymi milczącymi dzwonami,
Ty, coś opuścił kamieni rumowisko
Aby we Wszechczasie urządzić swe siedlisko
i spalić jak Ateny i Rzym
święte miasto gdzie umysł żył.
Campbell był od początku naocznym świadkiem tej wojny. Bodźcem do napisania wiersza stała się egzekucja księży karmelitów, przeprowadzona w Toledo przez czerwoną milicję. Został wtedy rozstrzelany spowiednik poety. Campbell i jego rodzina cudem uniknęli śmierci. Potem, podróżując wzdłuż linii frontu, pisał propowstańcze artykuły. Był on jednak wyjątkiem.
Pośród setek intelektualistów brytyjskich, którzy poświęcili się obronie Republiki, wyróżniali się m.in. Samuel Beckett, Aldous Huxley, Rebecca West, Cyril Connolly i Wystan Hugh Auden. Młody poeta Rupert John Cornford - prawnuk Darwina i absolwent elitarnego Cambridge University - zgłosił się do Brygad Międzynarodowych z poręczeniem partyjnym. Był ideowym komunistą. Zginął na polu bitwy.
Cyril Connolly "wizytował" Hiszpanię trzykrotnie. Preferował jednak robienie rewolucji zza biurka. Komentując wydarzenia w Hiszpanii, Connolly oświadczył, że „intelektualistom należy się pierwszeństwo, nawet przed kobietami i dziećmi."23 Z typowym dla swego środowiska zadufaniem sądził, że to „pierwszeństwo" daje mu moralne prawo do wypowiadania się na temat Hiszpanii i wszystkiego innego.24
Bardziej skomplikowana była postawa cenionego poety W. H. Audena. „Walka w Hiszpanii prześwietliła promieniami rentgenowskimi kłamstwa, na których jest zbudowana nasza cywilizacja," napisał na początku konfliktu.25 W marcu 1937 roku spłodził wiersz „Hiszpania", w którym z troskliwym zrozumieniem odniósł się do „koniecznego mordu" popełnionego przez jakiegoś politruka. W. H. Auden pojechał do Hiszpanii, gdzie służył krótko jako sanitariusz po stronie republikanów.
Okropieństwa wojny
W samej Hiszpanii większość intelektualistów również opowiedziała się po stronie Republiki. Część wyemigrowała, a kilku zginęło. Niewielu było takich, jak prawicowy poeta Jose Maria Peman, który uważał, że konflikt w Hiszpanii to:
„[...] nowa wojna o niepodległość, nowa rekonkwista, ponowne przepędzenie Maurów! [...]. Dwadzieścia wieków cywilizacji chrześcijańskiej [...]jest za nami; walczymy za miłości honor, za obrazy Velazqueza, za komedie Lope de Vegi, za Don Kiszota i El Escorial [...]. Bijemy się za Panteon, za Rzym, za Europę i za cały świat!"26
Wypada nam wymienić przynajmniej dwóch innych intelektualistów, którzy również stanęli po stronie nacjonalistów. Byli to artysta Salvadore Dali i pisarz Camilo Jose Gela, laureat nagrody Nobla z 1989 roku.27 W latach trzydziestych nie cieszyli się jeszcze światową sławą. Odwrotnie rzecz miała się z intelektualistami prorepublikańskimi.
Przebywający na emigracji słynny artysta, Pablo Ruiz Picasso wspierał finansowo i propagandowo Republikę; rysował na przykład antyfrankistowskie komiksy. Największym wkładem Picasso do wysiłku wojennego republikanów była wiekopomna praca o tragedii baskijskiego miasta Guemica, które na skutek działań wojennych legło w gruzach.
Federico Garcia Lorca wierność Republice przypłacił życiem. Ten wówczas chyba największy poeta hiszpański, liberał i homoseksualista - otwarcie się do tego przyznający, został rozstrzelany. Jego śmierć wywołała burzę protestów na całym świecie. Niestety, opinia publiczna milczała, gdy ofiarą rewolucjonistów padli tacy intelektualiści, jak światowej sławy historyk ojciec profesor Zacharias Garcia Villada TJ, monarchistycz-ny myśliciel Victor Pradera, czy teoretyk katolickiego nacjonalizmu Ramiro de Maeztu.
Słynny filozof Miguel de Unamuno y Jugo poparł powstańców. Jednak przerażony okrucieństwami wojny domowej wkrótce zmienił zdanie. Wybitny myśliciel Jose Ortega y Gasset opowiedział się za Republiką. Wnet, wystraszony krwawymi zbrodniami rewolucji i wzrastającymi wpływami komunistów, wyemigrował. Publicznie odciął się od Republiki, a później poparł Franco. Podobnie postąpił wybitny lekarz i autor wielu biografii Gregorio Maranón y Posadillo, zasłużony dyplomata i literat Ramón Perez de Ayala oraz słynny historyk Ramón Menendez
Pidal. Przerażony rewolucją literat Pio Baroja uciekł z Republiki na tereny kontrolowane przez powstańców. Potępił republikanów, ale wnet potępił też i działalność nacjonalistów.
Okrutna rzeczywistość wojny wymuszała rewizję poglądów nie tylko u Hiszpanów. Na przykład, jak twierdzi liberalny katolicki historyk Jose M. Sanchez, wielu centrowych intelektualistów katolickich we Francji zerwało ostatecznie z nacjonalistami pod wpływem tragedii katolickiej Guerniki.28 Były też i przyczyny osobiste.
Francuz Georges Bernanos mieszkał w chwili wybuchu powstania na Majorce. Swoją publicystyką popierał nacjonalistów. Syn Bernanosa, z błogosławieństwem ojcowskim, wstąpił do Falangi. Po nieudanej krwawej próbie podboju wyspy przez republikanów, zapanowały tam rządy włoskiego faszysty, Arconovaldo Bonaccorsi, który został miejscowym gubernatorem z ramienia nacjonalistów. Bernanos był świadkiem masakry bezbronnych ludzi, przeprowadzonej w zemście za wcześniejsze zbrodnie rewolucjonistów. Po tym wydarzeniu zerwał z nacjonalistami; potępił ich publicznie. Również Simon Weil zmieniła swoje stanowisko wobec wydarzeń w Hiszpanii. W prywatnym liście opisała okrucieństwa anarchistów i grozę rewolucji. Doświadczenia hiszpańskie spowodowały, że Weil odnalazła wiarę religijną. Przestała udzielać publicznych wypowiedzi o wojnie domowej.
Tymczasem po powrocie do Anglii, również W. H. Auden niespodziewanie zamilkł na temat Hiszpanii. Przyszedł czas na refleksje. Prywatnie poeta przyznał, że wstrząsnęły nim mordy popełniane na księżach. Dużo później Auden powrócił do wiary chrześcijańskiej. Jak twierdził, jego nawrócenie nastąpiło pod wpływem widoku zdewastowanych i zamkniętych kościołów hiszpańskich. Usunął również ze swego wiersza „Hiszpania" zwrotkę o „koniecznym morderstwie".29
Wojna propagandowa
Jednak dla większości intelektualistów, obserwujących wydarzenia w Hiszpanii, stawka była zbyt wysoka, aby zdobyć się na uczciwą refleksję, tak jak Bernanos czy Weil. Dotyczyło to przede wszystkim lewicy. Socjalistyczny historyk Hugh Thomas otwarcie przyznał, że:
Od końca lipca [1936] przez następne dwa i pół roku, największe sławy dziennikarstwa z całego świata znajdowały się zwykle na południe od Pirenejów. Agencje prasowe wynajmowały znanych pisarzy jako swych przedstawicieli na wojnie w Hiszpanii [...]. Sami dziennikarze napisali o Hiszpanii wiele rzeczy, które były niedokładne i wiele rzeczy, które można uznać za błyskotliwe reportaże. Ale wielu dziennikarzy umyślnie pisało artykuły nie po to, aby były one komentarzem czy reportażem. Tworzyli pamflety, aby pomóc tej czy tamtej stronie. Dotyczyło to szczególnie strony republikańskiej [podkreślenie moje - MJCh]."30
Poparcie dla sprawy republikańskiej było bardzo silne wśród zachodnioeuropejskich i amerykańskich intelektualistów. Nie ulegały też wątpliwości sympatie większości dziennikarzy. Aby sympatie i poparcie skoordynować i wykorzystać, sowiecka tajna policja NKWD i Komintern stworzyły liczne organizacje o charakterze propagandowym bądź charytatywnym. Często wystarczyło posłać agentów, aby infiltrować istniejące już struktury zrzeszające zwolenników Republiki Hiszpanii. Operacją kierował Willi Münzenberg, komunista z Niemiec. Technikę jego działania tak oto opisał liberalny historyk brytyjski Norman Davies:
Jedną z najbardziej perfidnych form propagandy jest [...] ta, która ukrywa prawdziwe źródła informacji zarówno przed odbiorcami, jak i propagatorami. Tak zwana «tajnie sterowana propaganda» [covertly directed propaganda] ma na celu mobilizację siatki nic nie podejrzewających «agentów wpływu». Agenci ci rozpowszechniają wybrane wiadomości w sposób, posiadający wszelkie cechy spontaniczności. Udają, że przypadkowa jest zbieżność [rozpowszechnianych przez siebie] poglądów z poglądami społeczności, która jest celem propagandowej ofensywy, i którą mają zamiar rozłożyć od wewnątrz. Agenci umiejętnie manipulują predylekcjami kluczowych osobistości w tejże społeczności. Owa ukryta propaganda jest w stanie przekonać do kłamstw ważne osobistości opinio-twórczej elity [...].
Pracując wraz z sowieckimi szpiegami, [Münzenberg] doprowadził do perfekcji sztukę wykonywania tajnej roboty w sposób zupełnie otwarty. Stworzył program całej serii kampanii protestu: «antymilitaryzm», «antyimperializm» i przede wszystkim «antyfaszyzm». Celem tych kampanii były życzliwe środowiska w Berlinie, Paryżu i Londynie. Najbardziej wpływowi z omamionych przez Münzenberga rekrutów, których sceptycy zwali «paputczikami» [fellow-travellers], bardzo rzadko wstępowali do Partii Komunistycznej. Ludzie ci z oburzeniem zaprzeczyliby, że są manipulowani. Wśród nich znajdowali się pisarze, artyści, redaktorzy, lewicowi wydawcy oraz ostrożnie wyselekcjonowane gwiazdy - stąd Romain Rolland, Louis Aragon, Andre Malraux, Heinrich
Mann, Bertolt Brecht, Anthony Blunł, Harold Laski, Claud Cockburn, Sidney i Beatńce Webb oraz połowa członków [literackiego] Kółka Bloomsbery. Ponieważ wszyscy oni mieli podczepionych pod siebie akolytów, zwanych «Klubami Niewiniątek»), udało im się wywołać efekt rozrostu, słusznie określany jako «rozmnażanie się jak króliki». Według zręcznej definicji, celem naczelnym [propagandy] było «stworzyć dla słusznie myślących i niekomunistycznych ludzi Zachodu dominujący przesąd polityczny tamtej ery: przekonanie, że wszystko, co może służyć [...] Związkowi Sowieckiemu, wypływa z samej istoty ludzkiej dobroci. »31
Przyjemne z pożytecznym
Z małymi wyjątkami, postępowi intelektualiści czuli się wygodnie w swojej roli pasów transmisyjnych komunistycznej propagandy. Jak niedawno ujawnił generał KGB Dimitr Wołkogonow, „francuski pisarz Henri Barbusse przybył do Moskwy i zadeklarował, że ma zamiar napisać książkę o Stalinie. Oczywiście, Moskwa chciała go zachęcić i wypłaciła «zaliczkę» 40 000 franków."32 Po wywiązaniu się z kontraktu, dostał dużo więcej. Później, jeden z batalionów Brygad Międzynarodowych w Hiszpanii został nazwany jego imieniem.
Wołkogonow podkreślał, że Barbusse był jednym z wielu intelektualistów, którzy doświadczyli szczodrości Kremla. Wszyscy oni zajęli odpowiednie - zgodne z linią partyjną- stanowisko w sprawie wojny w Hiszpanii i innych kontrowersyjnych wydarzeń tamtych lat. Tym sposobem, postępowi intelektualiści łączyli przyjemne z pożytecznym: otrzymywali finansową rekompensatę za poglądy, które i tak wyznawaliby bez zachęty. Nie byli oni zatem niewinnymi ofiarami, niecnie wykorzystywanymi przez komunistów. Wkład komunistów polegał na spożytkowaniu prorepublikańskiego sentymentu dla celów propagandowych. Popularyzacja stereotypów dotyczących wojny w Hiszpanii była zasługą obu stron. Ale bez sławnych „autorytetów moralnych" nie byłoby propagandowego zwycięstwa Stalina. I odwrotnie - bez maszyny propagandowej Stalina, „autorytety moralne" nie osiągnęłyby apogeum popularności.
W ten sposób, doraźne interesy Stalina, wyrażone przez intelektualistów w postępowej literaturze i publicystyce, po przetworzeniu ich przez maszynę propagandową Kominternu i NKWD, złożyły się na pryzmat, przez który do dziś patrzymy na konflikt w Hiszpanii.
Owoce propagandy
Działalność kominternowskiego aparatu propagandy ujawnił pisarz Arthur Koestler. Zrywając z komunizmem, Koestler przyznał się, że kłamstwa na temat rzekomych okrucieństw nacjonalistów do jego książki Hiszpański testament33 wpisał osobiście Otto Katz. Ten wywodzący się z Czech zastępca Münzenberga pełnił funkcję szefa paryskiej ekspozytury propagandy sowieckiej. Katz specjalizował się w inscenizowaniu propagandowych podróży po Hiszpanii rozmaitych komunizujących i komunistycznych intelektualistów. Na przykład, jedną z takich wypraw odbyła w 1937 roku amerykańska pisarka Lillian Hellman. Opis jej pobytu „jest pełen kłamstw", których Hellman nigdy nie sprostowała.34 Wszechobecność kłamstw potwierdził socjalistyczny historyk Thomas: „wiele takich historii zostało wymyślonych dla potrzeb propagandy czasami przez republikańskich Hiszpanów, ale częściej za granicą."35
Wpływ intelektualistów i propagandzistów na opinię publiczną przeszedł wszelkie oczekiwania. Na przykład, Komu bije dzwon Hemingwaya wychował już trzy pokolenia czytelników w niechęci do nacjonalistów i sympatii dla republikanów. Jego wcześniejsze reportaże z Hiszpanii były jeszcze bardziej jednostronne. Hemingway „od początku do końca akceptował całą prymitywną linię Partii Komunistycznej na temat wojny" - skrytykował postawę pisarza brytyjski historyk neokonserwatywny Paul Johnson. I dalej: Hemingway „również z pełną świadomością uczestniczył w kłamstwie, bowiem, jak jasno wynika z jego książki o hiszpańskiej wojnie Komu bije dzwon, zdawał sobie sprawę z ciemnej strony sprawy republikańskiej i najpewniej od początku znał część prawdy o Hiszpańskiej Partii Komunistycznej." O swym udziale w konflikcie Hemingway mówił cynicznie: „Moje sympatie [...] są zawsze po stronie ciemiężonych ludzi pracy przeciw obszarnikom, nawet jeśli osobiście popijam z obszarnikami i razem z nimi poluję na gołębie."36
Wszelkie prosowieckie i prokomunistyczne enuncjacje witane były z wielkim entuzjazmem przez postępową inteligencję. Ex-trockista lrving Kristol przyznał w 1952 roku na łamach - wtedy lewicowego - pisma Commentary, że amerykańscy liberałowie przywitali „aplauzem masakrę niekomunistycznej lewicy przez GPU [NKWD] podczas hiszpańskiej wojny domowej."37 Amerykański socjalista Samuel Baron został poddany ostracyzmowi, gdy po powrocie z Hiszpanii, ujawnił zbrodnie NKWD na lewicowcach.
Podobny los spotkał brytyjskiego pisarza postępowego George'a Orwella. Jego książka W hołdzie Katalonii była apologią rewolucjonistów o orientacji anarchistycznej i trockistowskiej. W tamtych czasach
dominujące środowisko intelektualne dopuszczało wyłącznie apologię stalinizmu. Na dodatek, Orwell rzucił nieco światła na sprawę prześladowania Kościoła katolickiego. Nie przysporzył sobie zwolenników na lewicy, gdy ujawnił, że:
Niektóre z zagranicznych antyfaszystowskich gazet zniżyły się nawet do żałosnego kłamstwa, udając, że kościoły były tylko wtedy atakowane, gdy faszyści zrobili z nich fortece. W rzeczywistości kościoły były niszczone wszędzie, tak po prostu, gdyż zakładano, że hiszpański Kościół był częścią spisku kapitalistycznego. Przez sześć miesięcy mego pobytu w Hiszpanii widziałem tylko dwa nie zniszczone kościoły i chyba do lipca 1937 nie pozwolono otworzyć żadnego z kościołów, aby [wierni mogli] wysłuchać mszy, z wyjątkiem jednego czy dwóch zborów protestanckich w Madrycie.38
Jednak nawet Orwell nie zdobył się na ujawnienie prawdy o masowych mordach na księżach i zakonnicach. Nie kwestionował też lewicowej wersji losu Guerniki.
Fakt czy arcymit?
Żadne z wydarzeń wojny w Hiszpanii nie wpłynęło na światową opinię publiczną bardziej niż historia Guerniki. Za sprawą Picasso i publicystyki lewicowej, to miasto katolickich Basków, którzy poparli Republikę, stało się symbolem okropieństwa wojny totalnej.39
W czasie wojny lojaliści bronili Guerniki. Po ciężkich walkach została ona zdobyta przez wojska powstańców i, w dużym stopniu, zniszczona. Propaganda nacjonalistów twierdziła, że obrońcy podpalili miasto wycofując się. Propaganda republikanów oskarżała przeciwników, że 26 kwietnia 1937 roku Guernica została umyślnie i wielokrotnie zbombardowana i niemalże zrównana z ziemią przez niemiecki Legion Condor. Miało zginąć i odnieść rany ponad 2 300 osób. Głoszono, że miasto nie miało żadnego znaczenia wojskowego, a bombardowanie bezbronnego miasta nastąpiło rzekomo na rozkaz generała Franco, który chciał przez uderzenie w ten symbol baskijskiego nacjonalizmu, zniszczyć wolę Basków do walki. Niemcy chętnie wykonali rozkaz. Bombardowanie bezbronnego miasta było ćwiczeniem przygotowawczym do przyszłej „wojny błyskawicznej", według zasad której atakuje się obiekty cywilne na równi z wojskowymi. Tę wersję historii Guerniki głoszono najwytrwalej. Rozpowszechnianie jej rozpoczął postępowy publicysta brytyjski George Lowther Steer -korespondent wojenny pisujący dla prasy angielskiej. Informacje otrzymane od Steera „obrobił" niezrównany Münzenberg.
Wersja ta jest tak popularna, że w pięćdziesiątą rocznicę wybuchu wojny w Hiszpanii londyński The Times opublikował w całości stary reportaż Steera. Uzupełnił go podobnym retroreportażem innego korespondenta z Hiszpanii, szpiega sowieckiego H. A. R. (Kim) Philby'ego. Dziennik nie wspomniał ani słowem o roli Münzenberga. Nie wspomniano też, że Steer wysłał swój słynny telegram-reportaż do The Times zanim jeszcze dotarł do Guerniki. Jednak dziennik nie zapomniał poinformować czytelnika, że Guernica to „największe bestialstwo hiszpańskiej wojny domowej."40
Obowiązującą wersję powtarzali prawie wszyscy historycy, zajmujący się dziejami wojny w Hiszpanii. Recytowała ją jeszcze w 1991 i 1994 roku dwójka brytyjskich historyków lewicowych: Sheelagh M. Ellwood i Paul Preston.41 A przecież od dawna dostępne były materiały, pozwalające zakwestionować ten właśnie obraz wydarzeń. Uczciwi historycy powinni przynajmniej wspomnieć o ich istnieniu.
Na przykład, niedługo po zdobyciu Guerniki przez nacjonalistów, dotarł tam korespondent Polski Zbrojnej. Potwierdził on wersję, mówiącą o spaleniu miasta przez cofające się siły republikańskie.42 Inny świadek, brytyjski parlamentarzysta i lotnik, który znalazł się w tym czasie w Guernice
(...)doszedł do wniosku, że (częściowe) zniszczenie miasta nie mogło być wynikiem bombardowania z powietrza. Podał dwie główne przyczyny. Po pierwsze, miasteczko Guernica składało się z czterech dzielnic. Trzy z nich spalono doszczętnie, ale jedna pozostała nietknięta. Z punktu widzenia technologii dostępnej w bombowcach w 1937 roku, było niemożliwe, żeby czegoś takiego dokonać z powietrza. Po drugie, w nietkniętej dzielnicy znajdowało się [historyczne] Drzewo Guerniki, gmach Rady Basków oraz kościół św. Marii z Antigua. Narodowi socjaliści [niemieccy] nie mieli specjalnego interesu, aby zachować te relikty tradycji baskijskiej; odwrotnie niż wycofujący się baskijscy republikanie.43
W latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia profesor Brian Crozier, badając niemieckie dokumenty, doszedł do podobnego wniosku. Stwierdził on, że „akurat ta zbrodnia raczej nie została popełniona przez narodowych socjalistów, bowiem w tajnych dokumentach niemieckiego ministerstwa spraw zagranicznych pojawia się reakcja zdziwienia i gniewu na te zarzuty."44 Była to niemiecka korespondencja wewnętrzna, a więc nikt nie miał potrzeby udawać.
Jako jeden z pierwszych lewicową wersję wydarzeń w Guemice podważył publicysta Jeffrey Hart. Na początku lat siedemdziesiątych na łamach amerykańskiego pisma konserwatywnego National Review Hart ujawnił „wielkie oszustwo Guerniki". Tezę Harta uzupełniła niedługo potem redakcja National Review, publikując obszerne i wnikliwe sympozjum o wydarzeniach w Hiszpanii.45
Wersje konserwatystów amerykańskich uzupełniły badania historyków hiszpańskich. Ramon Salas Larrazabal przeprowadził szczegółowe badania statystyczne śmierci i narodzin na podstawie lokalnych archiwów. W opublikowanej w 1977 roku pracy Perdidas de la guerra podał, że w czasie wojny w całym Kraju Basków śmierć w wyniku „bombardowania powietrznego i artyleryjskiego" poniosło mniej niż 500 osób. Podważyło to funkcjonujące powszechnie przekonanie o liczbie ponad 2 000 ofiar w samej tylko Guernice.
W wydanej w 1981 roku pracy Guernica: El bombardeo historyk hiszpański Jesus Salas Larrazabal dowiódł, że nalot był rutynowym epizodem frontowym, na który Franco nie miał wpływu. W dniu 26 kwietnia 1937 roku na miasto dokonano nalotu, w którym brały udział 3 włoskie samoloty i 21 niemieckich. Celem ataku były znajdujące się na przedmieściach tory kolejowe, fabryczki broni oraz most. Tych nie udało się zniszczyć, ale za to część bomb spadła na dzielnice mieszkalne. Wybuchły pożary.46
Wersję hiszpańskiego uczonego potwierdził ostatnio we Frankfurter Allgemeine Zeitung dr. Horst Boog. Stwierdził on też, że zamiarem bombardujących „nie było przeprowadzenie ataku terroryzującego" ludność.47
Dostępne materiały pozwalają stwierdzić, że Guernikę istotnie zbombardowali Niemcy i Włosi - tylko raz. Chodziło o konkretne cele strategiczne, a nie o szerzenie terroru dla celów wojny psychologicznej. Możliwe, że część miasta spalili cofający się republikanie. Bardziej prawdopodobne jest, że nie gasili pożarów, lecz jedynie zapobiegli rozprzestrzenieniu się ognia na dzielnicę historyczną.
Jak każdy inny epizod wojny, nalot na Guernikę był wystarczająco straszny sam w sobie. Popularyzacja przez kominternowską propagandę historii o rzekomym zaplanowanym bestialstwie miała na celu demonizację przeciwnika.
Przypadek Guerniki nie oznacza, że wszystko, co propagandziści komunistyczni i postępowi intelektualiści mówili i pisali, należy odrzucić. Należy ponownie wszystko zbadać z największą troską i ostrożnością.
12 Rasizmu nie da się pogodzić z chrześcijaństwem, które jest uniwersalistyczne i oparte na Prawdzie objawionej. Prawda ta jest dostępna każdemu, kto chce ją uznać. Rasizm, podobnie jak próby mariażu socjalizmu z chrześcijaństwem, zostały potępione przez papieży (Pius IX, Leon XIII, Pius XI). W praktyce, łączenie socjalizmu i chrześcijaństwa dało tragiczne wyniki (na przykład, tzw. „teologia wyzwolenia"). Liberalizm aspiruje do roli świeckiej religii, gdzie tolerancja jest interpretowana jako Dobro Absolutne. W ten sposób toleruje się nawet (a może przede wszystkim) to, czego chrześcijanin aprobować nie może. Synteza między chrześcijaństwem a nacjonalizmem jest dużo bardziej prawdopodobna - szczególnie w Polsce. Przekonujące argumenty na ten temat przedstawiali prawicowi myśliciele polscy. Zobacz: Roman Dmowski, Kościół, naród i państwo, Wrocław, 1993; Józef M. Bocheński, Szkice o nacjonalizmie i katolicyzmie polskim Komorów, 1996; Jędrzej Giertych, Nacjonalizm chrześcijański Stuttgart, 1948; Adam Doboszyński, Ekonomia miłosierdzia, Warszawa, 1995; Wojciech Wasiutyński, Stronnictwo wielkiego czynu, Warszawa, 1993; Leszek Roman Jasieńczyk Krajewski, Polskie prosto z mostu Warszawa, 1996; Zdzisław Zakrzewski, O Polsce i Polakach, Warszawa, 1996.
13 Martin Malia, The Soviet Tragedy: A History ofSocialism in Russia, 1917-1991, New York, 1994, s. 251-252.
Stanley Weintraub, The Last Great Cause: The Intellectuals and the Spanish Civil War, New York, 1968; oraz Robert O. Paxton, Europę in the Twentieth Century, San Diego, New York and London, 1985, s. 406-408.
Paul Johnson, Intellectuals , New York, 1990, s. 308.
Richard Gid Powers, Not Without Honor: The History of American Anticommunism, New York, 1995, 134-135.
O prasie francuskiej i wojnie w Hiszpanii zobacz: David Wingeate-Pike, Conjecture, Propaganda and Deceit and the Spanish Civil War: The International Crisis over Spain, 1936-1939 as Seen in the French Press, Stanford, 1968; Francis J. Murphz, Communists and Catholics in France, 1936-1939: The Politics of the Outstretched Hand (Gainesville, FL: University of Florida Press, 1989), 42-53.
Paul Claudel, „Aux Martyrs Espagnols", w: Warren H. Carroll, The Last Crusade, Front Royal, 1996, s. 2.
Anatol Arciuch, „Brygady Międzynarodowe," w: "Nowe Państwo", 6 grudnia 1996, s. 20. W 1944 r. Mallroux zerwał z komunistami w 1944 r.
Katherine Bail Hoskins, Today the Struggle: Literature and Politics in England During the Spanish Civil War, Austin, 1969.
Hugh Thomas, The Spanish Civil War, New York, 1961, s. 222 - przypis 2.
Wiersz „Toledo, July 1936" w: Russell Kirk, The Sword of Imagination: Memoirs ofa Half-Century ofLiterary Conflict, Grand Rapids, 1995, s. 220.
Thomas, The Spanish, s. 222 - przypis 2.
Niedługo po wojnie domowej, Connolly odciął się od „hiszpańskiego okresu" jako „zbyt upolitycznionego". Ze zwolennika komunistycznego rewolucjonizmu stał się piewcą liberalnego permisywizmu. Johnson, Intellectuals, s. 316-317.
Thomas, The Spanish, s. 222 przypis 2.
Thomas, The Spanish, s. 272.
Za informacje te jestem wdzięczny Henrykowi Skwarczyńskiemu i Andrzejowi Czumie.
Jose M. Sanchez, The Spanish Civil War as a Religious Tragedy, Notre Dame, 1987, s. 164.
Sanchez, The Spanish, s. 182.
Thomas, The Spanish, s. 235-236. Szczegółowo na ten temat zobacz w Philip Knightly, The First Casualty: The War Correspondent as Hero and Myth-maker from the Crimea to Iraq, Baltimore, MD, 2003, 207-237.
Norman Davies, Europe: A History, Oxford and New York, 1996, s. 501.
Dimitri Volkogonov, Lenin: A New Biography, New York, 1994, s. 402.
Arthur Koestler, Spanish Testament, London, 1937.
Johnson, Intellectuals, s. 296.
Thomas, The Spanish, s. 167.
Johnson, Intellectuals, s. 156-157.
Gid Powers, Not Without, s. 260.
George Orwell, Homage to Catalonia, San Diego, New York, and London, 1980, s. 52.
Wiele mitów związanych z Guerniką omawia Herbert Southworth, Guernica! Guernica! A Study ofJoumalism, Diplomacy, Propaganda and History, Berkeley, Los Angeles and London, 1977. Zobacz też Knightly, The First Casualty, 219-227.
Zobacz reportaże W. H. R. (Kim) Philby w: The Times, 15 July 1986; oraz George Lowther Steer, The Times,16 July 1986.
Paul Preston, Franco: A Biography, New York, 1994; oraz Sheelagh M. Ellwood, The Spanish Civil War, Oxford and Cambridge, 1991.
Jędrzej Giertych, Hiszpania bohaterska, Warszawa, 1937, s. 167.
Brian Crozier, „Franco", w: National Review, 7 November 1994, s. 72.
Crozier, „Franco," s. 72.
Jeffrey Hart, „The Great Guernica Fraud", w: National Review, 5 January 1973; oraz „Getting at the Guernica Myth," National Review, 31 August 1973.
W zasadzie powtarzają tę wersję Mariusz Skotnicki, Tomasz Nowakowski i Krzysztof Zalewski, Legion Condor, Warszawa, 1994, s. 68-71.
Horst Boog, „Immer wieder Falsches über Guernica und Coventry," w: Frankfurter Allgemeine Zeitung, 28 grudnia 1996, s. 6.
CZĘŚĆ TRZECIA
HISZPANIA
Korzenie konfliktu
W XIX wieku Hiszpania przeżyła serię politycznych wstrząsów. Najpierw wybuchł konflikt dynastyczny. Siły monarchii liberalnej zmagały się ze zwolennikami tradycyjnych królewskich przywilejów regionalnych. Kilkakrotnie interweniowało wojsko, którego dowódcy przeprowadzali zamachy stanu (pronunciamento). Po jednym z zamachów ustanowiono na krótko republikę; następny zamach przywrócił monarchię.
Kryzys wewnętrzny spotęgowany został rozpadem kolonialnego imperium Hiszpanii. Sytuację zaogniał też powolny proces modernizacji kraju. Powstający dopiero przemysł rozwijał się zbyt wolno, aby dać pracę wszystkim przybywającym do miasta chłopom. Problemem był też nierównomierny rozwój przemysłowy kraju: fabryki budowano w Katalonii, a kopalnie w Kraju Basków. Reszta Hiszpanii pozostawała rolnicza. Robotnicy skarżyli się na trudne warunki pracy i złe płace; ludność wiejska cierpiała z kolei na brak ziemi. Niezadowolenie warstw niższych objawiało się ich radykalizacją. Duża część inteligencji reagowała antyklerykalizmem na decydującą rolę, jaką Kościół odgrywał w sprawach państwowych, a szczególnie w edukacji. Hasła antyklerykalne były czasami podchwytywane przez tłum. Wszystkie te konflikty zaostrzył na początku XX wieku dynamiczny przyrost naturalny w kraju.
Hiszpania nie uczestniczyła w I wojnie światowej, lecz po jej zakończeniu doświadczyła głębokiego kryzysu politycznego i ekonomicznego. Aby przywrócić prawo i porządek, konserwatywny generał Miguel Primo de Rivera y Orbaneja markiz de Estella, przeprowadził w 1923 roku zamach stanu. Rządził bezkrwawo do 1930 roku, kiedy to dobrowolnie zrzekł się władzy.48
Republika i Kościół
W 1931 roku rozpisano wybory. Zwyciężyli liberałowie oraz socjaliści i to oni zdominowali Kortezy - hiszpański parlament. Król Alfonso XIII natychmiast abdykował i wyemigrował. Ogłoszono powstanie Republiki. Został powołany rząd liberalny. Uchwalono nową konstytucję i wprowadzono pewne reformy, w tym bardzo potrzebną reformę rolną. Nadano autonomię Katalończykom i Baskom. Najwięcej energii poświęcono jednak na spory dotyczące roli Kościoła.49
Konstytucja znacznie ograniczyła swobody religijne. Usunięto religię ze szkół, zakazano księżom wykonywania zawodu nauczyciela, wprowadzono obowiązek posiadania rządowego pozwolenia na procesje religijne. Władze nakładały grzywny za bicie w dzwony kościelne. Rząd nadał sobie prawo do likwidowania zakonów. Po raz pierwszy wprowadzono rozwody. Posunięcia lewicowych polityków szły w parze ze zjadliwą kampanią prasową skierowaną przeciw Kościołowi katolickiemu. Atakowano księży za zamożność i dekadencję, a instytucje kościelne za „feudalizm" i obojętność w stosunku do biednych. Obwołano Kościół sojusznikiem kapitalistycznej plutokracji. Na dodatek, rozsiewano histeryczne plotki, że jezuici zatruwają studnie, mnisi porywają i mordują dzieci, a zakonnice oddają się wszelkim perwersjom seksualnym. Tym sposobem stare antysemickie stereotypy zastosowano z powodzeniem atakując katolicyzm.
Obrońcy Kościoła nie potrafili polemizować z histerią. Racjonalnie przypominali natomiast, że Kościół stracił swoje ziemie w konfiskatach państwowych prawie sto lat wcześniej - w 1837 roku - i że jest największą organizacją charytatywną, niosącą szeroko zakrojoną pomoc ubogim i bezrobotnym. Większość księży żyła na poziomie podobnym do swych parafian - często w biedzie. Episkopat wielokrotnie wypowiadał się negatywnie na temat kapitalizmu, preferując agrarną gospodarkę naturalną.
Katolicy zarzucali lewicy, że akcja antyreligijna jest tematem zastępczym. Antyklerykalizm propagowano z braku planu na uzdrowienie ekonomiczne i społeczne kraju. Przeciwnicy liberalnego rządu podkreślali, że w jego składzie znajdowało się tylko dwóch katolików. W istocie, jak przyznał nawet socjalistyczny historyk Thomas, rząd i parlament zachowywały się tak, jakby wszyscy Hiszpanie mieli lewicowe czy liberalne poglądy. Skrytykował tę postawę kardynał Pedro Segura y Saenz, arcybiskup Toledo i prymas Hiszpanii. Dnia 6 maja 1931 roku ten erudyta z trzema doktoratami, konserwatywny monarchista, tradycjonalista katolicki i zapalony społecznik wystosował specjalny list pasterski, w którym stwierdził, że:
Jeśli pozostaniemy «cisi i bezczynni», jeśli pozwolimy poddać się «apatii i strachowi'»;[...] to nie będziemy mieli prawa lamentować, gdy gorzka rzeczywistość pokaże nam, że zwycięstwo należało do nas, lecz nie wiedzieliśmy co to znaczy walczyć jak dzielni rycerze gotowi na śmierć w chwale.50
Teoretyczne debaty o Kościele szybko przeniosły się na poziom praktyczny. W dniu 10 maja 1931 roku lewicowi radykałowie wywołali zamieszki w Madrycie. Spalono kilka kościołów. W ciągu następnego tygodnia w całej Hiszpanii spłonęło jeszcze około 100 kościołów. Atakowano księży. Poniżano i bito wiernych. Rząd zwlekał z interwencją. Liberalny minister (później premier) Manuel Azaňa y Diaz stwierdził publicznie, że „wszystkie kościoły Hiszpanii razem wzięte nie sąwarte życia nawet jednego republikanina."51
W czerwcu 1931 roku rząd zmusił prymasa do opuszczenia kraju. Wypędzono też jezuitów. W październiku 1931 roku - podsumowując te „sukcesy" i komentując niski wskaźnik uczestnictwa we mszy świętej -premier Azaňa ucieszył się, że Hiszpania „przestała być katolicka".52 Mylił się. W sierpniu 1932 roku generał Jose Sanjurjo Sacanell usiłował przeprowadzić zamach stanu. Nie udało się, ale w 1933 roku liberalny rząd upadł. Przeprowadzono wybory, które skończyły się klęską lewicy. Powołano nowy, centro-prawicowy rząd.
Ku rewolucji
Nowy rząd odziedziczył wszystkie kłopoty poprzedników, od których odciął się już na samym początku. Niestety, centrowa część koalicji rządzącej była bardzo skorumpowana. Kryzys pogłębiał się, a na rezultaty nie trzeba było długo czekać. Jeszcze w styczniu 1933 roku miały miejsce poważne zamieszki wywołane przez anarchistów w Casas Viejas w prowincji Cadiz. W październiku 1934 roku część Hiszpanii sparaliżował strajk generalny. Siły rządowe dość szybko uporały się ze strajkującymi socjalistami i anarchistami w Madrycie. Potem spacyfikowano zbrojnie nacjonalistów katalońskich w Barcelonie. Najpoważniejszy kryzys powstał w górniczym zagłębiu w okręgu Asturias, gdzie wybuchła dobrze zaplanowana lewicowa rewolta. Znów płonęły kościoły. Mordowano przedstawicieli administracji państwowej i katolickich elit. Dekretowano kolektywizację własności prywatnej. Rewolucjoniści powołali natychmiast swoje struktury władzy: komisje nadzwyczajne, zwane Czeka (cheka), wzorowane na pierwszej sowieckiej strukturze terroru. Stworzono też „Armię Czerwoną”. W końcu jednak rewoltę w Asturias krwawo stłumiło wojsko. Przez Hiszpanię przeszła fala aresztowań lewicowych radykałów. Ci zaprzysięgli zemstę „watykańskiemu faszyzmowi", jak ochrzczono centro-prawicową władzę. Lewica zupełnie zignorowała fakt, że demokratycznie wybrany rząd był prawnie zobligowany do obrony porządku konstytucjonalnego i obywateli przed rewolucją.
Tymczasem rząd skompromitował się udziałem kilku kluczowych jego członków w skandalach i finansowych nadużyciach. Dotyczyło to szczególnie centrowego liberała i premiera, Alejandro Lerroux y Garcia. Pod koniec 1935 roku rząd Lerrouxa upadł. W styczniu 1936 roku rozwiązano Kortezy, a wybory wyznaczono na 17 lutego 1936 roku.
Powstały trzy bloki wyborcze. Koalicja chrześcijańskich demokratów, monarchistów, konserwatystów i narodowych radykałów zawiązała Front Narodowy (Bloque Nacional). W bloku Centrum znaleźli się niektórzy liberałowie, nacjonaliści baskijscy i katalońscy oraz postępowi katolicy. Socjaliści, socjal-liberałowie, komuniści i anarchiści powołali Front Ludowy (Bloque Popular).
Front Narodowy zdobył 3 783 601 głosów, co znaczyło 134 miejsca w parlamencie; Centrum - 681 047 głosów i 55 miejsc; Front Ludowy - 4 176 156 głosów i 278 miejsc. W całości centro-prawica miała przewagę:
4 464 648 do 4 176 156 głosów. Ponieważ jednak nie potrafiła się zjednoczyć, nie była w stanie stworzyć jednego bloku wyborczego. Skorzystała na tym lewica, która całkowicie zdominowała parlament. Bez problemów stworzono socjal-liberalny rząd większościowy. Mimo, że liberał był ministrem spraw wewnętrznych, socjaliści i komuniści kontrolowali policję i żandarmerię republikańską (Guardia de Asalto).
Już następnego dnia po wyborach rewolucjoniści zaczęli rozbijać więzienia i uwalniać współtowarzyszy. Przez kraj przetoczyła się fala strajków. Radykałowie atakowali posiadłości ziemskie i przejmowali kontrolę nad fabrykami. W dniu 1 maja 1936 przez Madryt przeszła potężna demonstracja lewicy. Tłumy niosły portrety Stalina i Lenina. Na ulicach królowała Międzynarodówka i lewicowe pozdrowienie zaciśniętej pięści. Znów płonęły budynki kościelne. Na przykład, w niedzielę 8 marca w Cadiz spalono szkołę katolicką, dom zakonny i 5 kościołów. Mordowano księży, a nawet zakonnice i laickie działaczki katolickie, jak choćby 4 maja w Madrycie.
Urządzano zamachy na urzędników państwowych i polityków. Dnia 13 kwietnia narodowi radykałowie zastrzelili sędziego, który wcześniej skazał jednego z ich współtowarzyszy na karę długoletniego więzienia. A dzień później najpewniej również narodowi radykałowie przeprowadzili nieudany zamach bombowy na prezydenta Republiki.
Bojówki partyjne prowadziły ze sobą regularne walki. Najczęściej walczyli narodowi radykałowie przeciw anarchistom, socjalistom czy komunistom. Ci ostatni walczyli z wszelkimi „faszystami" i przeciw swoim współtowarzyszom z lewicy. Lewe skrzydło socjalistów przeciw prawemu; staliniści przeciw trockistom; anarchiści przeciw socjalistom. Posłowie socjalistyczni walczyli między sobą na pięści i pałki w parlamencie. Socjalistyczne łamistrajki biły się na pałki i pistolety ze strajkującymi anarchistami w czerwcu i lipcu 1936 w Barcelonie, Mardycie i innych miastach. Atakowano się nawet na pogrzebach. Dnia 17 kwietnia w Madrycie wybuchła strzelanina między socjalistami a konduktem pogrzebowym falangistów. Na cmentarzu ten sam kondukt pogrzebowy narodowych radykałów zaatakowała żandarmeria republikańska również uczestnicząca w pogrzebie współtowarzysza.
Zabójstwa prowadziły do nowych zabójstw, dokonywanych w zemście. Przemoc zaczęła też dotykać niezaangażowanych w spory, niewinnych ludzi. Jeden z przypadków miał szczególnie daleko idące konsekwencje. W maju komuniści zastrzelili z zasadzki jednego z przywódców narodowo-radykalnych, a na początku lipca zastrzelono komunistycznego zabójcę. Dnia 13 lipca komunistyczni i socjalistyczni policjanci w zemście za
śmierć towarzysza porwali z domu i zamordowali, zupełnie nie związanego z tymi zajściami, głównego przywódcę opozycji parlamentarnej, monarchistę Jose Calvo Sotelo. Incydent ten miał duży wpływ na podjęcie decyzji o przeprowadzeniu zamachu stanu. Jak stwierdził amerykański historyk Stanley G. Payne:
Zamysłem mordu na nim [na Calvo Sotelo] przez policję republikańską w lipcu 1936 roku było ścięcie głowy opozycji, ale zamiast tego [mord ten] stał się ostatnią iskrą, która wywołała wojnę domową. Była to zbrodnia niezwykła, jedyny przypadek w dziejach zachodnioeuropejskiego parlamentaryzmu, kiedy to przywódca opozycji parlamentarnej zostaje zamordowany przez policję rządową. [Zbrodnia ta] w dramatyczny sposób pokazała, że brutalne ograniczenia rządów konstytucyjnych i praw obywatelskich stały się w Hiszpanii faktem.53
Według źródeł oficjalnych, od połowy lutego do połowy lipca 1936 roku spalono 170 kościołów, zabito 330 osób, a raniono 1 511. Przeprowadzono 213 nieudanych zamachów na rozmaite osoby. Wybuchło 113 lokalnych strajków generalnych. Jeszcze w czerwcu 1936 roku republikański minister spraw wewnętrznych, liberał Manuel Maura stwierdził:
Spokojni obywatele, bez względu na ich sympatie polityczne, uważają, że prawo nie istnieje i że kodeks karny nie dotyczy publicznych obraz, napadów, podpaleń, wandalizmu, zabójstw i ataków na siły zbrojne, jeśli są popełniane przez tych w czerwono-niebieskich koszulach [tzn. młodzieżowe bojówki komunistyczno-socjalistyczne] czy pod gwiaździstym znakiem sierpa i młota. Zaciśnięta pięść stała się przepustką do popełniania najgorszych przestępstw [...].
Dziś Republika jest niczym innym [...] jak narzędziem hołdującej przemocy i rewolucji części klasy robotniczej, która - chroniona przez system liberalnej demokracji i przez ślepotę niektórych przywódców partii republikańskich - przygotowuje w najdrobniejszych szczegółach atak na rząd i eksterminację społeczeństwa kapitalistycznego i warstwy średniej. "54
Policja i wojsko właściwie nie występowały przeciw rewolucjonistom. Jedynym wyjątkiem były szeroko zakrojone aresztowania narodowych radykałów. Do lata 1936 roku większość z ich czołowych przywódców znalazła się w więzieniu. Republika zupełnie zignorowała zagrożenie ze strony pozostałych ugrupowań rewolucjonistów. Według Thomasa, socjaliści i komuniści planowali zbrojne zdobycie władzy. Podczas gdy szczegóły lewicowego przewrotu dyskutowano w tajemnicy, o rewolucji „ludu" mówiono otwarcie.55
Jeszcze 9 lutego 1936 w gazecie El Socialista oświadczano: „Jesteśmy zdecydowani zrobić w Hiszpanii to, co było zrobione w Rosji. Plan hiszpańskiego socjalizmu i rosyjskiego komunizmu jest taki sam."56 Socjalistyczna posłanka Margarita Nelken uznała tę propozycję za mało radykalną. Otwarcie stwierdziła w Kortezach, że:
Chcemy rewolucji, ale rosyjska rewolucja nie może służyć nam za model dlatego, że u nas musi wybuchnąć ogromnym płomieniem pożar rewolucji, który dostrzegą na całym świecie i kraj muszą zalać fale krwi, która czerwienią zabarwi morze [podkreślenie moje -MJCh].57
W marcu umiarkowany socjalista Gabriel de Coca ostrzegał przed „bolszewickim zwycięstwem w każdej komórce partii" socjalistycznej.58 24 maja jeden z czołowych przywódców socjalistów, Francisco Largo Caballero obiecywał:
Gdy rozpadnie się Front Ludowy [...], a rozpadnie się na pewno, triumf proletariatu będzie rzeczą pewną. Wtedy zaprowadzimy dyktaturę proletariatu, co nie oznacza zmiażdżenia proletariatu, ale klasy kapitalistycznej i burżuazyjnej.59
Niedługo potem anarchista Buonaventura Durutti oznajmił:
Wcale nie obawiamy się ruin. Odziedziczymy ziemię. Burżuazja może wysadzać w powietrze i rozwalać swój świat przed opuszczeniem sceny historii. Ale w naszych sercach niesiemy nowy świat [...]. Pokażemy wam, bolszewikom, jak się robi rewolucję.60
Anarchia zalała kraj. Nad Hiszpanią wisiała groźba rewolucji. Aby jej zapobiec, aby przywrócić spokój i porządek grupa wojskowych postanowiła przeprowadzić zamach stanu. Wojskowi szukali poparcia politycznego przede wszystkim wśród środowisk prawicowych.
Uczestnicy
Żeby zorientować się w skomplikowanym labiryncie hiszpańskiej polityki, musimy przede wszystkim porzucić uproszczony i nieprawdziwy podział walczących stron na "faszystów" i "komunistów". Lepiej zastanówmy się, kto poparł zamach wojskowy z lipca 1936 roku, a kto się jemu sprzeciwił.
Wpływowa grupa wyższych oficerów, związana z monarchistycznym Hiszpańskim Związkiem Wojskowym (Union Militar Espaňola), ale też i z liberalnymi środowiskami republikańskimi, zdecydowała się na zamach stanu. Szczegóły zamachu były przygotowane w czerwcu 1936 roku, zanim lewica ukończyła plany swego przewrotu. Przyszły ustrój oficerowie wzorowali na łagodnej dyktaturze generała Primo de Rivera z lat dwudziestych. Zmuszeni byli jednak poczynić pewne ustępstwa na rzecz narodowych radykałów i monarchistów.
Początkowo główni organizatorzy zamachu traktowali siebie właściwie równorzędnie. Wyróżniali się jednak generałowie: Emilio Mola Vidal i Francisco Franco y Bahamonde. Zarówno socjalistyczny historyk, Thomas, jak i monarchistyczny badacz austriacki, Erik von Kuehnelt-Leddihn, uważają, że Franco był apolitycznym, zawodowym żołnierzem. W życiu prywatnym generał był konserwatywnym republikaninem lub inaczej liberalnym monarchistą. Podobne poglądy miała większość wyższych oficerów uczestniczących w spisku. Tylko czterech na dziesięciu członków władz powstania, tzw. Rady Obrony Narodowej (Junta de Defensa Nacional), było związanych ze środowiskami katolickimi przed lipcem 1936 roku.61
Franco stopniowo wyrósł z nominalnego na faktycznego przywódcę powstania. W swoich rękach zjednoczył władzę polityczną i wojskową, co było konieczne do przeprowadzenia i wygrania wojny. Musiał również przejąć symbolikę i struktury organizacyjne doby polityki masowej, aby pod ich kamuflażem zachować konserwatywne i tradycyjne wartości.
Siły zbrojne Hiszpanii miały charakter kadrowy. Większość oficerów nie miała określonego stosunku do monarchii, natomiast była wrogo nastawiona wobec narodowego radykalizmu. Oficerowie ci opowiadali się za konserwatywnym republikanizmem. Przede wszystkim chcieli prawa i porządku, dlatego też większość z nich poparła zamach stanu. Odwrotnie rzecz miała się z podoficerami. Negatywny stosunek do zamachu stanu był podyktowany zarówno ich lewicowymi poglądami, jak i nadzieją, że w pozbawionej oficerów armii Republiki możliwości szybkiego awansu będą większe. Jeśli zaś chodzi o poborowych, to w marynarce wojennej byli bardziej aktywni politycznie po stronie lewicy, natomiast w armii odznaczali się pasywnością.
W siłach bezpieczeństwa tradycjonalistycznie nastawiona żandarmeria rezerwy (Guardia Civil) i straż celna (Carabiňeros) w większości poparły zamach stanu, a opanowana przez socjalistów policja i żandarmeria republikańska (Guardia de Asolto) raczej zostały przy Republice, szczególnie w dużych miastach.
Z ugrupowań politycznych zamach stanu poparli monarchiści, konserwatyści, chrześcijańscy demokraci, narodowi radykałowie i niektórzy liberałowie. Sprzeciwili się mu komuniści, socjaliści, anarchiści, większość liberałów oraz katalońscy i baskijscy separatyści.
Generalnie, im większa była niechęć do religii katolickiej i Kościoła, tym większa niechęć do zamachu stanu. I odwrotnie: katolicyzm i poparcie dla Kościoła równały się sympatyzowaniu z wojskowym przewrotem.
W istocie jednak trudno powiedzieć, co łączyło członków wchodzących w skład każdej z koalicji: powstańczej i rewolucyjnej. Koalicjantów w większym stopniu jednoczyła nienawiść do przeciwników niż sympatia do chwilowych sojuszników, a wiązały jedynie symbole. Przeciwników zamachu stanu łączył kominternowski salut zaciśniętej pięści. Zwolennicy powstania preferowali rzymskie pozdrowienie - wyciągniętym przed siebie prawym ramieniem z otwartą dłonią.
Monarchiści i konserwatyści
Opcję monarchistyczną reprezentowały dwie grupy: lojaliści i karliści. Lojaliści chcieli powrotu Alfonsa XIII. Byli zwolennikami monarchii konstytucyjnej. Część z nich widziała ją w kontekście liberalnej demokracji. Najsilniejszą organizacją lojalistów była Odnowa Hiszpańska (Renovacion Espaňola), a ich najbardziej znanym przywódcą zamordowany w przeddzień powstania Jose Calvo Sotelo. W czasie wojny lojalistów z rozkazu Franco zjednoczono z karlistami i Falangą.62
Karliści byli spadkobiercami zwolenników dziewiętnastowiecznego pretendenta do tronu, Don Carlosa. Domagali się tronu dla potomka pretendenta - Don Alfonso Carlosa, znajdującego się na wygnaniu w Austrii. Według przytoczonych przez lewicowego historyka brytyjskiego Martina Blinkhoma dokumentów, karliści przeciwstawiali się totalitaryzmowi we wszelkiej postaci i krytykowali faszyzm.63 Opowiadali się za decentralizacją; podkreślali rolę religii w życiu. Ich program to „Bóg, Ojczyzna, Przywileje lokalne, Król" (Dios, Patria, Fueros, Rey). Najbardziej dynamicznym organizatorem politycznym karlistów był Manuel Fal Conde, teoretykiem ruchu Jose Vasquez de Mella, a przywódcą pospolitego ruszenia (reguete) - pułkownik Jose Enrique Varela Iglesias. W 1933 roku zastępy karlistów liczyły już prawie milion członków.
Ich fortecą była baskijska prowincja Nawarra ze stolicą w Pampelunie; a znakiem czerwony beret (boina roja) i ryngraf z Sercem Gorejącym Chrystusa. Na udział w zamachu stanu zgodzili się dopiero, gdy obiecano przyznać im pewne koncesje ustrojowe.
W czasie wojny karliści dostarczyli wojsku powstańczemu przynajmniej 70 000 ochotników. W tym swoistym pospolitym ruszeniu uczestniczyły całe rodziny, czasami reprezentowane aż przez trzy pokolenia, jak choćby ochotnicy o nazwisku de Herrnandorena z Montejurra: sześćdziesięciopięcioletni dziad Jose, jego czterdziestoletni syn Jose i piętnastoletni wnuk Jose. Całkiem jak z polskiego zaścianka. Franco nie okazał wdzięczności karlistom. Najpierw wygnał Fal Condego. Następnie wymusił formalne zjednoczenie karlistowskiego stronnictwa Wspólnoty Tradycjonalistycznej (Communión Tradicionalista) z narodowo-radykalną Falangą. Mimo zjednoczenia, karliści nadal uważali, że Falanga to „czerwone kanalie" (toda la canalla roja).64 Swej wrogości nie ograniczali tylko do Falangi. Jak wspomina monarchistyczny publicysta z Austrii, „na froncie aragońskim spotkałem się z karlistowskim kapitanem, który głośno żałował, że [karliści] walczą tylko przeciw komunistom, socjalistom i anarchistom, a nie przeciwko [niemieckim] narodowym socjalistom, enemigos de Nuestro Seňor Jesu Cristo."65
Karliści pokrzepiali się myślą, że „jeden czerwony mniej, to rok mniej w czyśćcu", a idąc do walki śpiewali swą pieśń bojową:
Por Dios, por la Patria y el Rey lucharon nuestros padres
Por Dios, por la Patria y el Rey lucharemos nosotros tambien.
Lucharemos todos juntos todos juntos en union
Defendiendo la bandera de la Santa Tradicion.
Za Boga, Ojczyznę i Króla walczyli ojce nasze
Za Boga, Ojczyznę i Króla Walczymy także my.
Walczą wszystkie hufce nasze wszystkie hufce zjednoczone
Aby bronić Chorągwi Świętej Tradycji.
A młodsi karliści podśpiewywali:
Las fiestas estan alegres, Y las chicas guapas son,
Mas yo me voy pues me Ilama Alfonso Carlos Borbón
Zabawy są przepyszne
i dziewki piękne są
lecz muszę iść bo wzywa mnie
Alfonso Carlos Burbon.
Praktykujący katolicy pod przewodnictwem Jose Maria Gil Robles y Quińones stanowili najprężniejszą siłę we Froncie Narodowym. Ich partia, Hiszpańska Konfederacja Autonomicznych Grup Prawicowych (Confederación Espańola de Derechas Autónomas - CEDA), oscylowała między chrześcijańską demokracją a korporatystycznym autorytaryzmem katolickim. Po lipcu 1936 roku większość członków CEDA połączyła się w jedną partię z Falangą. Gil Robles znalazł się na emigracji. Czynnie wyrażał swe poparcie dla powstańców, mimo że Franco zabronił mu powracać.66
DODAC TUTAJ W PRZYPISIE SPANISH CARLISM AND POLISH NATIONALISM ORAZ Z GLAUKOPISU O KARLIZMIE.
Narodowi radykałowie
Narodowi radykałowie byli najbardziej kontrowersyjnymi członkami w koalicji powstańczej. Jednym z twórców ruchu był eks-socjalista Ernesto Gimenez Caballero. Wzorował się on na faszyzmie włoskim Mussoliniego. Ramiro Ledesma Ramos i Onesimo Redondo y Ortega podziwiali niemiecki narodowy socjalizm stworzony przez Hitlera. Odrzucili jednak zdecydowanie jego antychrześcijaństwo, a katolicyzm uznali za cechę narodową Hiszpanów.
W 1934 roku różne organizacje narodowo-radykalne połączył czarujący ex-monarchista i syn byłego dyktatora Jose Antonio Primo de Rivera y Saenz de Heredia. W ten sposób powstała Hiszpańska Falanga Oddziałów Ofensywy Narodowo-Syndykalistycznej (Falangę Espańola de las Juntas de Ofensiva Nacional-Sindicalista - Falangę Espańola de las JONS). Falangiści chodzili w niebieskich koszulach, a ich znakiem były strzały w jarzmie (las flechas) i czerwono-czarna flaga, jak u anarchistów. Jednym z niewielu wyższych wojskowych zwolenników Falangi był pułkownik Juan de Yague Blanco, późniejszy dowódca Armii Afryki.
Według Payne, falangiści odcinali się od zagranicznych wzorów faszyzmu. Twierdzili, że „narodowy syndykalizm" jest czysto hiszpański. Chcieli „narodowo-syndykalistycznej rewolucji", która przyniosłaby „państwo narodowo-syndykalistyczne" oparte na korporatyzmie. Dopuszczali własność prywatną, ale występowali przeciwko kapitalizmowi i wielkiej własności ziemskiej. Byli przeciwni liberalnej demokracji, dlatego też chwalili III Rzeszę, Włochy i - początkowo - Związek Sowiecki. Konserwatywną katolicką CEDA uważali za „reakcjonistów". Byli antymonarchistyczni i antyklerykalni, choć podkreślali swój katolicyzm. Wyznawali „mistyczny nacjonalizm". Najlepiej retorykę Falangi odzwierciedla pieśń „Cara al Sol" („Twarzą ku słońcu") pióra Jose Antonio:
Cara al soi con la camisa nueva, que tu bordaste en rojo ayer, me hallara la muerte si me lleva y no te vuelvo a ver.
Formare junto a mis compaňeros Que hacen guardia sobre los luceros, Impassible el ademan, y estan presentes en nuestro afan.
Si te dicen que cal
me ful al puesto que tengo alli.
Volveran banderas victońosas al paso alegre de la paz y traeran prendidas cinco rosas las flechas de mi haz.
Volvera a reir la primavera
que por cielo, tierra y mar se espera.
Arriba escuadras a vencer, que en Espańa empioza a amanecer.
Espaňa Una! Espaňa Grande! Espaňa Libre!
Twarzą ku słońcu
w nowym mundurze,
który wczoraj czerwienią mi wyhaftowałaś.
Śmierć mnie odnajdzie,
jeśli mnie wezwie
to już cię więcej nie zobaczę
Twórzcie odziały towarzysze, którzy trzymacie straż nad gwiazdami...
Powstańcie szwadrony i zwyciężcie, bo Hiszpania właśnie budzi się.
Falangę bardzo osłabiły wewnętrzne podziały. Część narodowych radykałów nie ufała Jose Antonio. Uważali go i jego najbliższych współpracowników za „paniczyków" (seňoritos) związanych z „reakcją" i „episkopatem". Narodowi radykałowie długo odmawiali udzielenia poparcia zamachowi wojskowych „reakcjonistów". Tuż przed wybuchem powstania uznali, że nie mają wyboru. Podjęli walkę.
W 1935 roku Falanga liczyła kilka tysięcy członków. Była organizacją stosunkowo małą, ale bardzo dynamiczną. Do lipca 1936 jej szeregi wzrosły do około pięćdziesięciu tysięcy. Później do Falangi wstąpiło ponad milion nowych rekrutów. Wśród nich znalazło się wielu lewicowców i liberałów. Część wstąpiła ze strachu przed prześladowaniami frankistów lub po prostu z oportunizmu. Największa ilość przyłączyła się jednak do Falangi, by zapobiec politycznej dominacji karlistów.
W czasie wojny domowej większość starych przywódców wraz z Jose Antonio została rozstrzelana w więzieniach Republiki. Te dwa czynniki zmieniły bardzo charakter organizacji. Rozgorzał konflikt między niedobitkami starej gwardii, czyli „starymi koszulami" (camisas viejas) a nowoprzybyłymi do partii. "Starzy" planowali zamach stanu przeciw Franco. Dnia 16 kwietnia 1937 roku w Salamance doszło nawet to zamieszek i strzelaniny między dwiema frakcjami. Spór rozsądził Franco, stając po stronie "młodych". Część "starych" uwięził, a ich przywódcę Manuela Hedilla Larreya skazał na śmierć. W 1937 roku Falangę zjednoczono z organizacją karlistów. W ten sposób, wbrew woli większości przywódców, powstała partia Hiszpańska Falanga Tradycjonalistyczna i JONS (Falangę Espańola Tradicionalista y de las JONS). Franco ogłosił się jej wodzem.67
Liberałowie
Liberałów od zawsze charakteryzowały głębokie wewnętrzne podziały, a wybuch powstania tylko je zaostrzył. Część związana z wielką przedsiębiorczością i bankowością, obawiając się anarchii i rewolucji, stanęła po stronie Franco. W armii widzieli ostoję porządku i nienaruszalności własności prywatnej. Przed powstaniem związani byli z centrystyczną Republikańską Partią Radykalną. Na czele tej grupy stał były premier Alejandro Lerroux y Garcia. Część środowiska liberałów znalazła się na emigracji. Zachowali oni postawę neutralną wobec konfliktu.
Antyklerykalna większość, czyli „lewica republikańska" pozostała w kraju. W momencie wybuchu powstania właściwie cały rząd Republiki składał się właśnie z tych liberałów. To dzięki ich decyzji w lipcu 1936 roku „uzbrojono lud", czyli dano broń w ręce partiom rewolucyjnym i ich związkom zawodowym. Po prostu rząd otworzył arsenały i zaprosił lewicowych ekstremistów po karabiny. Zaślepieni nienawiścią do „faszystów", lewicowi liberałowie łudzili się, że rewolucjoniści pokonają zamachowców i ponownie zapanuje liberalna demokracja.
Przywódca lewicowych liberałów, Manuel Azańa y Diaz był najpierw premierem, a później prezydentem Republiki. Kilku jego kolegów kontynuowało pracę na stanowiskach ministerialnych w mało znaczących resortach nawet po przejęciu większości funkcji w państwie przez rewolucjonistów. Po „uzbrojeniu ludu" liberałowie mieli już bardzo mały wpływ na tok wydarzeń. Ich obecność w rządzie tłumaczył fakt, iż dla propagandy rewolucjonistów osoby o poglądach liberalnych na eksponowanych stanowiskach państwowych były bezcenne. Dla zagranicznej postępowej opinii publicznej znaczyło to, że rząd Republiki nie jest komunistyczny.
Rewolucjoniści
Podobną funkcję w rządzie spełniali socjaliści. Hiszpańska Robotnicza Partia Socjalistyczna (Partido Socialista Obrero Espańol -PSOE) dzieliła się na dwa skrzydła: "ewolucyjne", któremu przewodniczył Indalecio Prieto y Tuero i "rewolucyjne" pod wodzą Francisco Largo
Caballero. Według Paula Johnsona, to Largo Caballero był odpowiedzialny za narastającą radykalizację partii. Rewolucjoniści mieli duże wpływy w potężnym socjalistycznym Generalnym Związku Robotników (Unión General de Trabajadores - UGT). UGT liczył ponad milion członków. Oba skrzydła socjalistów były wrogo nastawione do siebie; dochodziło nawet do walk. Oprócz tego UGT występował często przeciw anarcho-syndykalistom.68
Lewica socjalistyczna żyła dobrze z komunistami. W Katalonii doszło nawet do formalnego połączenia organizacji. Powstała Zjednoczona Partia Socjalistyczna Katalonii (Partido Socialista Unificado de Cataluňa). Jeszcze przed lipcem 1936 roku, młodzieżówka socjalistyczna zjednoczyła się z komunistyczną. Bojówkarze nosili niebiesko-czerwone koszule. Nadodatek, przywództwo socjalistów miało w swych szeregach kryptokomunistów. Byli to Carlos Lamoneda i Julio Alvarez del Vayo.
Komuniści w Hiszpanii stworzyli dwie organizacje. Przywódcami stalinowskich komunistów, czyli Komunistycznej Partii Hiszpanii (Partido Comunista de Espaňa - PCE), byli Jose Diaz Ramoz, Jesus Hernandez i Dolores Ibarruri („La Pasionaria"). Trockistowscy komuniści założyli Partię Pracy Zjednoczenia Marksistowskiego (Partido Obrero de Unificación Marxista - POUM). Jej przywódcą został były osobisty sekretarz Trockiego, Andres Nin, który - według lewicowego sowietologa amerykańskiego Anthonyego D'Agostino - różnił się jednak nieco od swego mistrza.69 Obie partie były bardzo małe, ale ich szeregi powiększyły się znacznie po wybuchu rewolucji.
Szczególnie do PCE masowo napływali nowi członkowie. Wielu z nich do partii przywiódł rewolucyjny idealizm. Leninowska zasada „demokratycznego centralizmu", zobowiązywała ich do bezwzględnego posłuszeństwa centrali partyjnej. W praktyce oznaczało to nieme poddanie się woli NKWD. Jak stwierdził generał KGB Wołkogonow, od 1935 roku „partie zagraniczne dostawały subsydia wyłącznie przez NKWD, omijając Komintern [...] dlatego, że nie chodziło już o sprawy partyjne, ale o szpiegostwo i terroryzm."70 Z tych powodów Stalin mianował komunistę Palmiro Togliatti („Alfredo") z Włoch na de facto przywódcę Hiszpańskiej Partii Komunistycznej.
Staliniści z PCE odgrywali niezwykle ważną rolę podczas wojny ze względu na kontakty z Moskwą którąw korespondencji wewnątrzorganizacyjnej nazywali „dom" (La Casa). Zdominowali rząd, a przede wszystkim policję i wojsko. Zgodnie z poleceniami z Kremla, starali się wyhamować anarchię rewolucji i skoncentrować na prowadzeniu regularnej wojny przeciw nacjonalistom w ramach sojuszu Frontu Ludowego.
Działacze PCE byli śmiertelnymi wrogami aktywistów POUM, których przezywali „hitlero-trockistami." Na wiosnę 1937 roku staliniści zaatakowali trockistów. Zginęło kilkuset działaczy, a w tym Nin. Ofiarą moskiewskich komunistów padli też taktycznie sprzymierzeni z POUM anarchiści.
Anarchizm Bakunina był, ze względów historycznych, bliższy Hiszpanom niż socjalizm Marksa. Anarchiści głosili „komunizm libertariański". Wyznawali „propagandę czynu" (propaganda por los hechos), która odzwierciedlała ich predylekcje ku przemocy. Chcieli zamienić państwo hiszpańskie w konfederację samorządnych organizacji miejskich i zawodowych. Zrzeszali się w masowej, anarcho-syndykalistycznej organizacji związkowej zwanej Narodowa Konfederacja Pracy (Confederación Nacional del Trabajo - CNT). CNT liczyła ponad milion związkowców. Dzieliła się na sekcje proletariatu miejskiego i wiejskiego. Związkiem kierowała tajna Iberyjska Federacja Anarchistyczna (Federación Anarquista Iberica - FAI). Głównymi przywódcami ruchu byli Buonaventura Durutti i Jose Garcia Oliver.
Na początku rewolucji anarchiści byli bardziej krwawi niż komuniści i socjaliści. Później, wraz z trockistami, anarchiści starali się kontynuować wojnę za pomocą rewolucji. Byli przeciwnikami liberałów, komunistów stalinowskich i „burżuazyjnego Frontu Ludowego". Jednak należy podkreślić, że różnice między odłamami lewicy rewolucyjnej dotyczyły jedynie taktyki. Ich ostatecznym celem było całkowicie zniszczenie Starego Ładu i zbudowanie na jego miejscu utopijnego społeczeństwa egalitarnego. I naturalnie lewicowcy mieli stanąć na jego czele.
Separatyści
Katoliccy nacjonaliści z Baskijskiej Partii Nacjonalistycznej (Partido Nacionalista Vasco - PNV) całkowicie różnili się od wszystkich prorepublikańskich liberałów i rewolucjonistów. Czołowymi przywódcami baskijskimi byli Manuel de Irujo i Jose Antonio Aguirre.71
W 1931 roku Republika nadała Baskom autonomię. Antyklerykalizm liberalnych rządów stworzył doskonałą okazję, aby zażądać niepodległości. Jak twierdzi amerykański historyk Boyd D. Cathey, większość przywódców baskijskich odrzuciła w tym czasie tradycyjny karlizm wraz z regionalnymi przywilejami historycznymi (los fueros) na rzecz nacjonalizmu i niezawisłości. Tylko Baskowie nawarrscy pozostali lojalnymi karlistami.72
W lipcu 1936 roku wojskowym spiskowcom nie udało się przeprowadzić powstania na większości ziem baskijskich. Baskijscy nacjonaliści własnymi siłami sprytnie zneutralizowali nielicznych powstańców, aby zapobiec wybuchowi rewolucji. Po wymownym okresie zwlekania, jak twierdzi liberalny historyk Sanchez, Baskowie zdecydowali się wystąpić przeciw Franco, aby uniknąć zemsty rewolucjonistów. Dzięki temu wybiegowi, Baskowie zachowali niezależność od Madrytu. Po pewnym czasie ogłosili niepodległość państwa Basków (Euzkadi). Musieli jednak uczestniczyć w rządzie Republiki Hiszpanii, fakt ten wykorzystała komunistyczna propaganda jako dowód na udział katolików w wojnie po stronie republikańskiej.
Dzięki ustępstwom Basków wobec republikanów, życie na ich ziemiach toczyło się w dużym stopniu tak, jak przed wojną. Nie było żadnej rewolucji. Nie było prześladowania Kościoła, ani elit katolickich.
Dużo mniej szczęścia mieli Katalończycy. Podobnie jak Baskowie, uzyskali oni autonomię w 1931 roku. Trzy lata później, po zbrojnej interwencji sił rządowych w Barcelonie, uległa ona ograniczeniu. Interwencja osłabiła kataloński ruch narodowo-radykalny. Jednym z jego przywódców był Josep Dencas. Jak pokazał amerykański historyk liberalny Colin M. Winston, o rząd dusz wśród katalońskich nacjonalistów walczyły narodowo-syndykalistyczne Wolne Związki (Sindicatos Libres) z miejscowymi anarchistami, komunistami i socjalistami. Z boku tych zmagań stała centrystyczna katalońska „Lliga". To stronnictwo drobnych przedsiębiorców i kupców współpracowało w Kortezach z prawicą.73
W lipcu 1936 roku czołowy przywódca nacjonalistów katalońskich Luis Companys y Jover wystąpił przeciw zamachowi stanu. Tymczasem działacze Wolnych Związków opowiedzieli się za powstańcami. Centrystyczna „Liga" nie miała nawet możliwości stanąć po czyjejkolwiek stronie, gdyż szybko padła ofiarą rewolucji. Osłabiło to pozycję Companysa wobec lewicy rewolucyjnej w Katalonii i rządu centralnego w Madrycie. Mimo to, po pewnym czasie Companys ogłosił się prezydentem Katalonii. W rzeczywistości rządzili miejscowi rewolucjoniści. Odwrotnie niż Baskowie, Katalończycy nie tylko doświadczyli rewolucji, ale również wojny między rozmaitymi odłamami rewolucjonistów.
Koalicja Republiki
Z takich właśnie, często przeciwnych sobie sił, składała się koalicja Republiki. Na początku rewolucji krajem rządziły lokalne organizacje socjalistyczne i anarchistyczne. Później na czoło wysunęli się komuniści. Rząd Republiki był właściwie tylko listkiem figowym.
Dnia 19 lipca 1936 roku zaprzysiężono rząd liberalnego premiera Jose Giral y Pereira. Jeszcze tego samego dnia Giral rozdał broń „ludowi", po czym jego gabinet przestał praktycznie sprawować władzę. Dnia 4 września rząd utworzył radykalny socjalista Largo Caballero. Teraz szalejąca rewolucja miała przynajmniej swego przywódcę. Gdy jego strategia nie ugasiła powstania, Largo Caballero zmuszono do dymisji. Okazał się zbyt rewolucyjny. Dnia 16 maja 1937 roku zastąpił go na stanowisku premiera socjalista Juan Negrin. To on toczył wojnę według pozornie umiarkowanego, „ludowofrontowego" scenariusza napisanego w Moskwie.
Powstanie i rewolucja
Powstanie wybuchło 17 lipca 1936 roku w Maroko hiszpańskim, a dzień później w całym kraju. Na początku miało charakter typowego zamachu stanu. Po przejęciu władzy w danym mieście wojskowi zamachowcy oznajmiali, że zawieszają rządy cywilne. Apelowali o spokój i porządek. Aresztowali głównych przedstawicieli władzy cywilnej i republikańskich wojskowych. Początkowo internowania prewencyjne działaczy lewicowych ograniczono do minimum.
Dość szybko do wojskowych zaczęły dołączać bojówki narodowych radykałów, pospolite ruszenie karlistów oraz działacze katoliccy i prawicowi wraz z rodzinami. Sytuacja znacznie zaostrzyła się, gdy na wieść o zamachu wybuchła rewolucja.
Rewolucja wybuchała nie tylko tam, gdzie wojskowym udało się przejąć władzę, bądź tam, gdzie tylko usiłowali ją zdobyć, lecz również w miejscach, gdzie nie działały żadne oddziały powstańców.
W wielu miejscowościach powstawały komitety rewolucyjne zwane „czeka" (chekas), według bolszewickiego wzoru. Oblegano koszary wojska żandarmerii oraz komendy policji. Jednocześnie rewolucjoniści atakowali, rabowali, profanowali i palili kościoły oraz klasztory. Aresztowano księży i przedstawicieli elit: ziemian, przedsiębiorców, kupców, lekarzy, prawników, nauczycieli, studentów, członków nielewicowych partii, związków i organizacji oraz działaczy katolickich. Nie oszczędzano również przedstawicieli warstw niższych, o ile nie sprzyjali rewolucji. Tylko niewielka część więźniów była mordowana spontanicznie na miejscu, większość zabijano po pewnym czasie. Według historyka Sancheza, jest to dowód na to, że mordy były odgórnie zaplanowane i dokonane „z zimną krwią"74
a szczególnie mordy dokonywane na księżach i zakonnicach.
Los Kościoła
Kościół nie uczestniczył w spisku powstańców. Duchowni nie wzięli udziału w zamachu stanu. Mimo to, na nich spadł najsroższy gniew rewolucjonistów. W monumentalnej pracy, poświęconej martyrologii Kościoła, katolicki historyk hiszpański Antonio Montero Moreno udokumentował, że w egzekucjach i torturach zginęły 6 832 osoby duchowne (w tym 283 zakonnice), czyli prawie 12% kleru (na ogólną liczbę 33 500 osób duchownych obu płci w Hiszpanii, z czego mniej niż połowa znalazła się pod panowaniem republikanów).75
W pewnych wypadkach duchownym obiecywano darowanie życia, jeśli popełniliby apostazję. Nie odnotowano żadnego wypadku wyrzeczenia się wiary. Księża często umierali z okrzykiem „Niech żyje Chrystus Król!" (Viva Cristo Rey!). Tak na przykład zginął, rozstrzelany 27 lipca 1936 roku, biskup Estaquio Nieto z Sigiienza.
Jak podaje Thomas, duchownych często poddawano torturom:
proboszcz z Navolmorales powiedział milicjantom, którzy go aresztowali: «Chcę cierpieć dla Chrystusa.» «A tak?» odparli, «to umrzesz tak, jak Chrystus.» Zdarli z niego ubranie i wychłostali bezlitośnie. Następnie przywiązali swej ofierze drewnianą belkę do pleców, napoili octem i ukoronowali koroną z cierni. «Bluźnij, a przebaczymy ci», powiedział dowódca milicji. «To ja wam przebaczam i was błogosławię», odparł ksiądz. Milicjanci zaczęli dyskutować, jaką śmiercią powinien zginąć. Niektórzy chcieli przybić go do krzyża, ale w końcu po prostu zastrzelili go. Jego ostatnim życzeniem było, aby rozstrzelali go odwróconego w ich stronę, aby mógł umrzeć błogosławiąc ich.76
Francuska lewicowa intelektualistka Simone Weil wspomniała opowiadanie znajomych anarchistów o zabójstwie dwóch księży:
jednego z nich zabili na miejscu strzałem z rewolweru. Potem powiedzieli, pozostającemu przy życiu księdzu, że jest wolny. Gdy oddalił się na dwadzieścia kroków, zastrzelili go. Człowiek, który opowiedział mi tę historię, był bardzo zdziwiony, że się nie śmiałam.77
Dnia 24 lipca 1936 roku socjalistyczni milicjanci złapali na ulicy w Madrycie trzy ukrywające się siostry karmelitki. Z okrzykiem „Zakonnice! Wystrzelać je!" - rzucono się na nie i zabito.78 A 14 września 1936 roku lewicowy The New York Times podał, że jego korespondent zobaczył w miasteczku El Saucejo w Sewilli „ciało księdza, ojca Jose de la Córa, ukrzyżowane do góry nogami na drzwiach kościoła."79
Jeden z rewolucjonistów tak oto wspominał eskortowanie księży na egzekucję:
Co za cholerni durnie! Nikt nie mógł zamknąć im mordy! Przez całą drogę śpiewali i wychwalali Chrystusa Króla. Jeden z nich padł trupem, gdy go walnęliśmy kolbą karabinu, to szczera prawda. Ale im bardziej ich biliśmy, tym głośniej śpiewali i wołali «Viva Cristo Rey!».80
Na chwilę przed swą śmiercią, stojąc przed plutonem egzekucyjnym 9 sierpnia 1936 roku biskup Cruz Laplan Laguna z Cuenca powiedział rewolucjonistom:
Czy nie wierzycie w Niebo? Niebo jest, moi synowie! Czy nie wierzycie w Piekło? Piekło jest, moi synowie! [...]. Możecie mnie zabić: zostawię tutaj swe ciało, ale dusza wzleci do Nieba [...]. Wybaczam wam i w niebie będę się modlić za was.81
Rewolucjoniści nie ograniczyli antychrześcijańskiego terroru do duchownych. Obowiązywał całkowity zakaz posługi kapłańskiej. Zamknięto i, specjalnym dekretem rządowym, skonfiskowano wszystkie kościoły. Zniszczono około 20 000 świątyń, czyli prawie połowę istniejących w Hiszpanii. Liberalny historyk Sanchez stwierdził, że „tysiące kościołów spalono, sprofanowano przedmioty kultu religijnego, otwierano grobowce zakonnic i ich szczątki wywlekano na pośmiewisko gawiedzi, urządzano pseudoreligijne przedstawienia i procesje." Rewolucjoniści „tańczyli z trupami" wyciągniętymi z katakumb. Profanowali cmentarze. Na przykład, w Huesca wyciągnięto zwłoki z grobów i poukładano parami w pozycjach kopulacyjnych. W kościele pod wezwaniem świętego Antoniego de Florida w Madrycie odbył się „mecz piłki nożnej," do którego posłużyła „czaszka świętego".82
„Zdobyte" kościoły rewolucjoniści używali do rozmaitych celów. Komunista Eliahu Szurek („Aleksander Duval") z Polski wspomina:
Odkomenderowano mnie do pracy kulturalnej i oświatowej. Zorganizowałem cyrk i sprowadziłem wielu ludzi z Brygad [Międzynarodowych] i młode dziewczęta z Pradell [w Aragonii] do pomocy [...]. W programie były piramidy gimnastyków, żongler i - jako główna atrakcja - poskramiacz zwierząt. Mieliśmy lwa i inne zwierzęta [...]. Przedstawienie cyrkowe miało miejsce w jedynym pustym budynku w tej wsi. Był nim [...] pusty kościół, który obrabowano na początku wojny - tak jak wiele innych kościołów - i który wykorzystaliśmy na koszary. "83
Komunista Morris Cohen z USA z zadowoleniem opisywał inny sprofanowany kościół:
Oto była świątynia [katolicka], obdarta ze wszystkich dekoracji kościelnych, zamieniona w Dom Ludowy. Jest tam miejsce na zebrania związków, podium dla mówców, gazetę ścienną, zawierającą ilustracje i hasła odzwierciedlające historyczne wydarzenia dnia. Jest tam popiersie i nazwisko twórcy Socjalistycznej Partii Hiszpanii, Pablo Iglesiasa, dumnie stojące na szczycie podium, ogłoszenia związkowe na ścianach zewnętrznych. Są też robotnicy rolni, opuszczający wiec w tym ich «Domu» o trzeciej nad ranem, by iść do pracy.84
Eksperymenty rewolucji
Osoby duchowne stanowiły około 10% wszystkich zabitych przez republikanów w egzekucjach i samosądach. Reszta to inni „wrogowie ludu". Czasami rozstrzeliwano za posiadanie medalika, krzyżyka czy modlitewnika. W ten sposób we wrześniu 1936 roku zginął w Barcelonie dwudziestokilkuletni Pepe Moscardó. Czasami zabójstwa były masowe i spontaniczne. Tak było w lipcu 1936 roku po zdobyciu koszar wojskowych w Madrycie, gdzie wymordowano kilkuset jeńców oraz w styczniu 1937 w Bilbao, gdzie zmasakrowano 200 więźniów politycznych. W innych wypadkach zabójstwa miały wymiar masowy, ale zaplanowany. Na przykład, 6 listopada 1936 roku rozstrzelano w Madrycie około 2 400 więźniów politycznych, w tym ponad 200 księży, zakonnic i seminarzystów. Czasami śmierć pojedynczych skazańców była wyjątkowo okrutna. W październiku 1936 roku w ręce anarchistów wpadł robotniczy przywódca narodowo-syndykalistyczny z katalońskich Wolnych Związków, Ramón Sales Amenós. Według Winstona:
Anarchiści przyszykowali oryginalne pożegnanie dla swego starego wroga. Łańcuchami przywiązano nogi i ręce Salesa do czterech ciężarówek [...]. [Na komendę,] wszystkie cztery jednocześnie odjechały w przeciwne strony. Ramón Sales zginął rozszarpany na strzępy.85
Na prowincji rewolucja wyglądała różnie. Ernest Hemingway przyznał, że w miasteczku Ronda w prowincji Andaluzja 512 mężczyzn, kobiet i dzieci podejrzanych o sympatię dla powstańców pobito cepami, a potem zepchnięto w przepaść. W prowincji Ciudad Real 800 nieszczęśników wrzucono do szybu w kopalni soli.86
Jak podawał korespondent wojenny prawicowej prasy polskiej, w mieście Talavera-de-la-Reina rozstrzelano „tylko" około 50 osób, w tym 14 księży. Wielu zakładników wywieziono do Madrytu. „Ale za to [sic!] w straszliwy sposób masakrowano okoliczną ludność wiejską. Okoliczni chłopi byli przeważnie usposobieni narodowo i po katolicku, ale z domu nie uciekali, bo nie przypuszczali, by im groziło niebezpieczeństwo." Z jednej tylko wsi Cazalegas rozstrzelano 33 osoby. Zbrodnie popełniali „częściowo miejscowi, a częściowo przyjezdni z Madrytu." Jeden ze świadków wydarzeń przyznał, że :
początkowo rzeczywiście [miejscowi rewolucjoniści], zachowywali się przyzwoicie]. Mieli widać skrupuły i wątpliwości. Ale bardzo szybko oswoili się z popełnianiem zbrodni i gwałtów i stali się tacy sami, jak inni.87
Ustanowiono rewolucyjne porządki. Właściwie na każdym republikańskim ratuszu powiewała czerwona flaga z sierpem i młotem. Na manifestacjach wznoszono okrzyki ku czci Stalina i Związku Sowieckiego. Zewsząd wyzierały karykatury nieprzyjaciół: „podczas wojny domowej rozdawano ulotki i plakaty, przedstawiające faszystowskiego wroga w czterech symbolicznych postaciach: Hitlera, Mussoliniego, Franco i przedstawiciela kleru [podkreślenie moje - MJCh]."88
Zmieniły się obyczaje. Republika zredukowała do minimum czynności biurokratyczne związane ze ślubami i rozwodami. Rozwiązłość seksualna była promowana przez władze. Na przykład, komunistyczna przywódczyni Ibarruri zachęcała kobiety do „wyzwalania się" z małżeństwa i rodzenia nieślubnych dzieci.
Obowiązywało niechlujne i szare „proletariackie" odzienie. W Madrycie, rządzonym przez socjalistów, porządnie ubranych przechodniów aresztowano jako „faszystów". W Barcelonie, gdzie władzę sprawowali anarchiści, wsadzano do więzienia za posiadanie krawata, koszuli i marynarki.
Skonfiskowano większą i średnią własność ziemską i przemysłową. Hotele i rezydencje zajęto na kwatery partyjne i komendy komitetów rewolucyjnych „czeka". Skolektywizowano restauracje i sklepy. Fabrykami zarządzały „komitety robotnicze", co odbiło się katastrofalnie na produkcji. W wielu miejscach ogłoszono, że pieniądze są nielegalne, w związku z czym nastąpił ich zanik. Żywność wydawano na talony.
Rządy rewolucyjne wyglądały różnie, w zależności od miejsca. W Andaluzji anarchiści ogłosili koniec wszelkiej własności prywatnej. Niemalże wszystko zostało skonfiskowane i przeznaczone do wspólnego użytku. W Cullera i okolicy chłopi zbuntowali się przeciw kolektywizacji
j podjęli walkę z rewolucjonistami. Rząd Republiki zbrojnie zdławił chłopski opór. W Walencji anarchiści przeprowadzili kolektywizację, ale komuniści oddali chłopom ziemię, aby uzyskać ich poparcie. Doskonale wiedzieli, że kolektywizować można dopiero po zwycięstwie.
Wszędzie na terenie Republiki stały kolejki po chleb - nieomylny znak socjalizmu.
Powstańcze wysepki
Nie wszędzie, na opanowanych przez republikanów terytoriach, udało się zaprowadzić rewolucyjny ład. Jak cierń w boku rewolucji tkwiły twierdze, bronione przez powstańców. Trzy z nich przeszły do historii.
Największą legendą owiana jest obrona średniowiecznej twierdzy w Toledo (Alcazar de Toledo). W połowie lipca 1936 roku w twierdzy znalazło schronienie 1 800 osób, z czego 550 kobiet i 200 dzieci. Reszta to 200 oficerów i podchorążych, 700 żandarmów i 100 cywilnych mężczyzn zdolnych do noszenia broni. Dowodził nimi pułkownik Jose Moscardó Ituarte. Nie był on wtajemniczony w wojskowy spisek, ale mimo to stanął po stronie Franco.
Fortecę oblegało kilkanaście tysięcy miejscowych rewolucjonistów, którzy wnet dostali posiłki z Madrytu. Dowódca posiłków, wierny Republice generał Manuel Riquelme, podjął telefoniczne negocjacje z pułkownikiem Moscardó. Na pytanie Riquelme, dlaczego Moscardó nie chce się poddać, pułkownik odparł: „Dlatego, że kocham Hiszpanię i ufam generałowi Franco. Ponadto złożenie broni przez gentlemenów pańskiej czerwonej hołocie byłoby niehonorowe."89
Widząc, że retoryka nie skutkuje, sięgnięto po silniejsze argumenty. Przewodniczący komitetu rewolucyjnego - „czeka" - w Toledo, Candido Cabello, zadzwonił do pułkownika Moscardó z ostateczną propozycją:
Cabello: Daję panu dziesięć minut na poddanie Alcazar. Jeśli natychmiast nie podda pan twierdzy, syn pański Luiz będzie zaraz rozstrzelany. Oddaję mu słuchawkę, aby się pan przekonał, że go naprawdę trzymamy.
Luiz Moscardó: Papa!
Pułkownik Moscardó: Co się dzieje mój chłopcze?
Luiz: Nic. Mówią, że mnie rozstrzelają, jeśli Alcazar nie podda się. Ale nie martw się o mnie.
Pułkownik: Jeśli to prawda, to poleć swą duszę Bogu, zawołaj «Viva Espańa!» i idź na śmierć jak bohater. Do zobaczenia mój synku, całuję cię.
Luiz: Do widzenia Ojcze, całuję cię bardzo mocno. [Luiz oddaje słuchawkę Cabello].
Pułkownik Moscardó do Cabello: Proszę zapomnieć o dziesięciu minutach. Alcazar nigdy się nie podda.90
Dwudziestoczteroletni Luiz Moscardó został rozstrzelany. Alcazar odparło wszystkie ataki, nawet po tym, gdy oblegającym udało się wysadzić część fortecy w powietrze. Dnia 7 września 1936 roku Toledo wyzwolił generał Franco.
Mniej szczęścia mieli obrońcy koszar Simancas w portowym mieście Gijón w Asturii. Ponieważ dowódca powstańców, pułkownik Antonio Pinilla odmówił poddania koszar, rewolucjoniści rozstrzelali jego synów. Dnia 16 sierpnia 1936 przyszedł ostateczny szturm. Gdy oblegający wdarli się do środka, pułkownik Pinilla nadał wiadomość przez radio do znajdujących się nieopodal okrętów powstańczych: „Dalsza obrona jest niemożliwa. Koszary się palą, a wróg wdziera się do wewnątrz [...]. Skierujcie ogień na nas!"91 Koledzy z marynarki wojennej posłuchali. Koszary wraz z obrońcami i atakującymi zostały zrównane z ziemią ogniem artylerii okrętowej.
Jeszcze bardziej srogi los spotkał obrońców sanktuarium Matki Boskiej z Cabeza (Santa Maria de la Cabeza) w Sierra Morena. Obroną dowodził kapitan Santiago Cortes. Miał w sanktuarium 250 żandarmów z Guardia Civil, 100 falangistów i 1 000 cywilów, w tym wiele kobiet i dzieci. Szturmowało ich 20 000 rewolucjonistów, a wśród nich XIII „polska" Brygada Międzynarodowa. Sanktuarium padło po dziewięciu miesiącach oblężenia 1 maja 1937 roku. „Powszechna rzeź [jeńców] trwała przez jakiś czas," lakonicznie skomentował Thomas.92 Obrońcom udało się ukryć figurę Matki Boskiej, co uchroniło ją od profanacji.
Wojna i zaplecze frontu
Już jesienią 1936 roku stało się jasne, że zamach stanu nie powiódł się, przegrała też i rewolucja. Zaczęła się regularna wojna.
Na wieść o czynach rewolucjonistów, na obszarach pozostających pod kontrolą powstańców, przeprowadzano masowe aresztowania lewicowców, masonów oraz członków związków zawodowych. Niektórych z aresztowanych rozstrzelano. Kolumny powstańcze posuwały się uparcie naprzód. O wiele miast toczono zacięte walki, inne poddały się szybko, jeszcze inne opuszczono. Na przykład, miasto Bujalance miało
18 000 mieszkańców, ale w chwili wkroczenia wojsk narodowych było ich chyba nie więcej niż 200. Reszta opuściła miasto razem z «czerwonymi» [...]. Niektórzy bali się represyj [siei] ze strony wojsk narodowych, inni bali się działań wojennych, jeszcze innych «czerwoni» przymusowo wyewakuowali, a reszta uległa owczemu pędowi.93
W zdobytych miastach powstańcy otwierali i czyścili sprofanowane świątynie. Odprawiano uroczyste msze święte. Chrzczono dzieci, które urodziły się podczas rewolucji. Następnie mieszkańcy i powstańcy wspólnie odkopywali masowe groby ofiar rewolucji. Rozstrzeliwano ujętych sprawców mordów, a nawet czasami tylko sympatyków rewolucji. Aresztowano wielu zwolenników lewicy.
Im większy był opór przy zdobywaniu miasta, tym większe represje w czasie walki i po jej zakończeniu. Tak było na przykład 14 sierpnia 1936 roku w Badajoz, gdzie 3, 000 powstańców zaatakowało niemal dwukrotnie liczniejszą grupę rewolucjonistów. Po krwawych dla obu stron walkach, nacjonaliści wkroczyli do miasta. Rozstrzelano wielu jeńców. We wrześniu 1936 roku w Toledo zabito część rannych rewolucjonistów w szpitalu St. Juan. W tym czasie w Sewilli wymordowano republikańskich jeńców bagnetami. Bezwzględnością odznaczyli się szczególnie muzułmańscy Marokańczycy, walczący dla Franco. W niektórych wypadkach kastrowali ujętych rewolucjonistów przed egzekucją, profanowali trupy.94
Właściwie w ciągu pół roku front ustabilizował się. Po obu stronach okopywano się i prowadzono regularne działania wojenne. Na ofensywy nacjonalistów republikanie odpowiadali kontrofensywami. Obie strony przeprowadzały pobór do armii.
Na zapleczu frontu nacjonalistów życie toczyło się spokojniej niż po stronie republikańskiej. To prawda, że nacjonaliści kontynuowali aresztowania lewicowców. Nadal w więzieniach i obozach przetrzymywano rewolucjonistów i ich sympatyków, ale nie było głodu, panował porządek, chroniono własność prywatną. Przeciętny człowiek nie miał powodów do obawy ze strony władzy. Falanga i Kościół podjęły pracę charytatywną na wielką skalę. Pomagały uchodźcom i biednym. Rząd Franco wprowadził niemalże socjalistyczne ustawodawstwo w sprawach socjalnych, w tym bardzo postępowe prawo pracy. Reformy wzorowane były na starych narodowo-syndykalistycznych planach Falangi.
Tymczasem po stronie republikańskiej, zgodnie z moskiewskim scenariuszem, ukrócono największe zbrodnie rewolucji. Trwały egzekucje, ale przynajmniej orgia masowych mordów została zatrzymana. Tajna policja dalej
przeprowadzała czystki, aresztowania i prowokacje, ale
na mniejszą skalę. Po jakimś czasie, co prawda,
pozwolono na udzielanie ślubów kościelnych
i odprawianie pogrzebów, nastąpiła też dekolektywizacja
drobnej przedsiębiorczości, ale z zaopatrzeniem ludności
w żywność nadal były wielkie kłopoty. Szerzyły się choroby.
Niewątpliwym sukcesem Republiki było
odbudowanie armii. W dużym stopniu była ona
zdominowana przez oficerów posłusznych Stalinowi.
Na przykład, między majem a wrześniem 1938 roku,
na 7 000 awansów oficerskich 5 500 otrzymali komuniści.
Na sześciu głównych dowódców armii republikańskiej,
trzech było komunistami, dwóch sympatykami i tylko
jeden neutralny. Na 72 komendantów brygad, 56
było komunistami. Stanowili oni też większość wśród komisarzy politycznych. Około 60% wszystkich żołnierzy
było członkami partii komunistycznej.95
"Han pasado!"
Nacjonaliści uparcie kontynuowali swoją rekonkwistę. Mimo kilku zwycięskich bitew, wojska Republiki przegrywały. Armie Franco zajmowały kolejne prowincje. Zwycięstwa następowały bardzo powoli, bo powstańcy chcieli oszczędzić kraj i ludzi. Centrystyczny historyk brytyjski Raymond Carr wyjaśnia:
„Niemcy i Włosi zawsze doradzali Schrecklichkeit [straszliwą bezwzględność] albo wojnę błyskawiczną. Nie rozumieli dlaczego Franco nie bombardował czy nie ostrzeliwał miast nieprzyjacielskich aż do zrównania ich z ziemią. Niemieccy oficerowie sztabowi dostawali obsesji na punkcie “powolności” Franco. Natomiast u Mussoliniego i [Galeazzo] Ciano [minister spraw zagranicznych Włoch] wywoływało to furię. Pytali: “Czyżby nie było mężczyzn w Hiszpanii?” Franco odpowiadał: “Dajcie mi samoloty, artylerię, czołgi, oraz amunicję; dajcie mi wsparcie dyplomatyczne, a będę wdzięczny… Ale przede wszystkim nie wymuszajcie na mnie abym się spieszył, nie zmuszajcie mnie abym wygrywał w przyśpieszonym tempie, dlatego, że oznaczałoby to śmierć jeszcze większej liczby Hiszpanów oraz zniszczenie większej części bogactwa mego kraju.” Strategicznie Franco zdecydował się na wojnę za pomocą powolnego wyczerpywania przeciwnika [podkreślenie w tekście].”
W końcu, 27 marca 1939 roku Franco wszedł do Madrytu. Szydząc z republikańskiego sloganu „Nie przejdą!" ("No pasaran!"), wiwatujące tłumy zwolenników nacjonalistów wykrzykiwały „Przeszli!" („Han pasado!"). Oficjalnie ogłoszono koniec działań wojennych 1 kwietnia 1939 roku.
Rewolucja i wojna kosztowała Hiszpanię około 300 000 zabitych. Ponad to, więcej niż 170 000 osób zmarło z chorób i głodu, przede wszystkim na terytoriach republikańskich.96
Liczba ofiar, które zginęły z rąk rewolucjonistów przewyższa liczbę ofiar powstańców. Na koncie rewolucjonistów jest więcej zabitych w masowych egzekucjach, spontanicznych masakrach i samosądach oraz po farsie rozprawy przed sądem doraźnym. Co więcej, jak podkreśla Paul Johnson, są oni odpowiedzialni za zamordowanie „około 4 000 kobiet i kilkuset dzieci."97 W monumentalnej pracy statystycznej historyk hiszpański Ramón Salas Larrazabal obliczył, że między 1936 a 1939 w mordach i egzekucjach poniosło śmierć z rąk republikanów 72 344 osoby, a z winy nacjonalistów 32 021 osoby. Następnie, w latach 1939-1950 w Hiszpanii po procesach za zbrodnie popełnione podczas rewolucji wykonano egzekucje na 22 641 osobach.98 Najwięcej egzekucji miało miejsce natychmiast po zwycięstwie. Na przykład, po zdobyciu miasta Miranda w 1939 roku nacjonaliści rozstrzelali 150 osób.99 W więzieniach i obozach pracy znalazło się 270 000 pokonanych. Jednak w ciągu pięciu lat zwolniono 220 000 osób.100
Dla osób uznanych winnymi najgorszych okrucieństw rewolucyjnych nie było amnestii. Ścigano ich aktywnie do 1959 roku. Jak skomentował konserwatywny historyk amerykański Warren H. Carroll:
Do jakiegokolwiek wniosku doszlibyśmy na temat mądrości czy potrzeby takiego ścigania [zbrodniarzy], nie jest on koniecznie sprzeczny z chrześcijańską nauką o wybaczaniu. Przebaczenie jest osobistą odpowiedzią [w stosunku] do duszy zbrodniarza; sprawiedliwość jest odpowiedzialnością państwową, aby znaleźć, skazać i ukarać winnych [...]. Nie tylko ci, którzy bezpośrednio popełnili te zbrodnie byli winni, ale również wszyscy ci, którzy uczestniczyli w nich przed i po fakcie - ci, którzy nawoływali do nich i umożliwili popełnienie tych zbrodni oraz pomagali zbrodniarzom wiedząc, co oni popełnili, popełniali, czy mieli zamiar popełnić.101
Tragedia Hiszpanii
Hiszpania zapłaciła pół milionem ofiar za rewolucyjny eksperyment. Gdyby rewolucja wygrała, historia potoczyłaby się najpewniej według bolszewickiego scenariusza. Ile dodatkowych ofiar kosztowałoby to Hiszpanię?
Należałoby się spodziewać ogromnej fali represji i egzekucji. Najpierw zlikwidowanoby działaczy koalicji powstańczej: katolików, monarchistów, konserwatystów, narodowców, narodowych syndykalistów, chrześcijańskich demokratów i część liberałów. Następnie eksterminowanoby antykomunistyczne i niekomunistyczne elity. Potem zwycięscy komuniści zabraliby się za członków własnej koalicji: baskijskich nacjonalistów i katolików, katalońskich nacjonalistów, socjal-liberałów, prawicowych socjalistów, anarchistów i trockistów.
Pozbawionemu warstw przywódczych społeczeństwu narzucanoby kolejne eksperymenty realnego socjalizmu. Najkrwawsza byłaby kolektywizacja rolnictwa. W najgorszym wypadków zginęłoby z głodu i w egzekucjach kilka milionów chłopów. Ziemię zagarnęłyby kołchozy i sowchozy. Armie niewolników pracowałyby w kopalniach i przy budowie „obiektów użyteczności społecznej.” Zniszczonoby do końca Kościół, skonfiskowano przedsiębiorstwa prywatne: od fabryk do malutkich zakładów rzemieślniczych, zsowietyzowano naukę - szczególnie humanistyczną. Niewykluczone, że z powodu izolacji Hiszpanii represje i totalitaryzm komunistyczny przybrałby rozmiary albańskie.
Ktoś zaprotestuje, że zwycięstwo republikanów nie oznaczałoby spełnienia się historii według tak okrutnego scenariusza. A może zapanowałaby liberalna demokracja? W każdym razie wszystko byłoby lepsze od „faszyzmu", argumentują liberalni i lewicowi intelektualiści. Taki optymizm nie znajduje potwierdzenia w faktach.
Jeszcze w styczniu 1937 roku socjalistyczny premier Largo Caballero stwierdził, że „jakakolwiek będzie przyszłość systemu parlamentarnego [...] nie ma on entuzjastycznych obrońców wśród nas, ani nawet wśród republikanów." Szef Kominternu Georgi Dimitrow wyjaśniał, że po wojnie Hiszpania stanie się „szczególnym państwem o prawdziwej demokracji ludowej." Państwo to będzie miało „szczególną formę demokratycznej dyktatury klasy robotniczej i chłopstwa." Po zwycięstwie, obiecywali hiszpańscy komuniści, przyjdzie „rewolucyjne przekształcenie stosunków agrarnych" - kolektywizacja.102
Hugh Thomas przyznał: „Co stałoby się po zwycięstwie [rewolucji]? Na pewno nie drobnomieszczańska demokracja."103
Sympatyk Republiki George Orwell chciał, aby zwyciężyła lewica. Zwycięstwo prawicy oznaczało dla niego nie tyle „faszyzm", ale raczej przywrócenie prymatu Wiary i Tradycji. Tak nieuleczalne były antychrześcijańskie i antynarodowe przesądy najuczciwszych ludzi na lewicy, że nawet Orwell wolał rewolucję i totalitarną komunistyczną dyktaturę od religii i patriotyzmu. Stwierdził on w 1938 roku:
Przynajmniej rząd, który pozostałby u władzy po wojnie byłby antyklerykalny i antyfeudalny. Utrzymałby Kościół w szachu, przynajmniej na jakiś czas, oraz zmodernizowałby kraj. Wybudowałby drogi, na przykład, promowałby edukację i znacjonalizowaną służbę zdrowia [...]. Z drugiej strony Franco, do takiego stopnia do jakiego nie był po prostu marionetką Włoch i Niemiec, powiązany był z wielkimi panami feudalnymi i popierał sztywną klerykalno-wojskową reakcję. Front Ludowy może był szwindlem, ale Franco był anachronizmem. Tylko milionerzy i romantycy mogli chcieć jego zwycięstwa.104
Orwell przyznał zatem, że Front Ludowy był po prostu wytworem kominternowskiej propagandy- „szwindlem", za którym kryła się przyszła władza komunistyczna. Mimo to - i mimo bolesnych doświadczeń własnych - Orwell zdecydował się udzielić poparcia komunistom. Przyczyną było „pragmatyczne" przekonanie, że komuniści zmodernizują Hiszpanię.
Odpowiada na to pytanie Lidia Mularska-Andziak, podsumowując dzieło życia generała Franco:
Wciągu niemal czterdziestu lat jego dyktatorskich rządów rolnicza, biedna Hiszpania przekształciła się w jedną z potęg przemysłowych świata. Jej społeczeństwo zaś, wolne od antagonizmów pokolenia wojny domowej, stało się w swej większości bardziej jednorodne i «organicznie solidarne». Przemiany gospodarczo-społeczne, jakie dokonały się w wyniku świadomych działań Caudilla bądź też będące ich pośrednim, niekiedy nie zamierzonym skutkiem, zmieniły radykalnie obraz Hiszpanii, którą zaprzysiężony 22 listopada 1975 roku król Juan Carlos mógł bez przeszkód poprowadzić w kierunku demokracji.105
Tyle o modernizacji. A teraz o „faszyzmie". Lewicowy historyk amerykański Robert O. Paxton przyznał, że:
Odwrotnie niż Hitler i Mussolini, [...] Franco nie zawdzięczał swej władzy masowemu ruchowi faszystowskiemu. Falanga, organizacja upodobniająca się do faszyzmu [...], niewiele przyczyniła się do sukcesu Franco i jej rola w nowym reżimie była marginesowa. Franco był zawodowym oficerem o pragmatycznie konserwatywnych poglądach. Gorzko sprzeciwiał się anty militaryzmowi Republiki, jej kiełkującemu socjalizmowi i tolerancji, jaką okazywała katalońskiemu separatyzmowi. Cenił porządek ponad dogmatyczny reakcjonizm.106
Liberalny historyk amerykański Stanley G. Payne dodaje, że:
Kontrrewolucyjni nacjonaliści, którzy wygrali hiszpańską wojnę domową stanowili eklektyczną koalicję, reprezentującą różnorodne interesy, ale tradycyjny katolicyzm był najważniejszą wartością, którą wyznawali. Rezultatem [zwycięstwa] było przywrócenie oficjalnego prymatu religijnego tradycjonalizmu w Hiszpanii na oficjalną skalę, która nie ma swego odpowiednika w żadnym z krajów Zachodu w wieku XX [...]. Głównym rezultatem zwycięstwa nacjonalistów nie był triumf «faszyzmu», a raczej inauguracja ostatniego etapu barokowej i trydenckiej kultury i tradycji hiszpańskiej.107
Czy o podobnie szczęśliwym finale II wojny światowej można by marzyć dla Polski? Czy wielu Polaków odrzuciłoby w 1944 roku „przywrócenie prymatu religijnego tradycjonalizmu" na rzecz „realnego socjalizmu"? Gdyby tylko mogli wybierać, na pewno nie. A taki realny wybór stał przed Hiszpanami. Wywalczyli oni przyszłość katolicką i patriotyczną, a nie komunistyczną i zdradziecką.
Tragedią Hiszpanii było to, że w ogóle dopuszczono do powstania sytuacji rewolucyjnej w kraju. Groźba rewolucji spowodowała zamach stanu. Ale jeszcze większą tragedią było to, że zamach stanu nie udał się. Gdyby wojskowe przedsięwzięcie powiodło się, nie byłoby rewolucji i wojny domowej. Jak dowodzą tego doświadczenia i badania z całego świata, żaden udany zamach stanu nie kosztował tyle ofiar ludzkich, co jakakolwiek lewicowa rewolucja. Zamach stanu przeprowadza się w celu przywrócenia prawa i porządku. Wyklucza to nadmierne represje, które mogą zradykalizować postawę ludności. Represje pojawiające się w wyniku zamachu stanu są ograniczone tylko do aktywnych rewolucyjnych elit. Intencją sprawców rewolucji natomiast jest od samego początku eskalacja przemocy do maksimum. Z założenia rewolucja ma zmiażdrzyć jak najwięcej ze Starego Ładu. Rewolucja dotyka wszystkich i plugawi wszystko. Stąd przynosi ona niewspółmiernie większe ofiary: materialne i duchowe. Kogo za to winić?
Świat spisków
Jak stwierdził Norman Davies:
Spiskowa teoria historii nie jest modna. Ale społeczeństwa europejskie nigdy nie narzekały na brak spiskowych organizacji, spisków czy spiskowców [...].
Zwolennicy teorii spiskowej twierdzą, że za wszystkimi wydarzeniami historycznymi kryją się knowania szalbierzy spiskowców oraz złych «sił tajemnych». Przeciwnicy tej teorii sugerują coś zupełnie przeciwnego; twierdzą, że spiski i szalbierstwa nie istnieją. Obie strony grubo się mylą.108
Dostępne dokumenty, dotyczące okresu wojny domowej, jednoznacznie pokazują, że w Hiszpanii miały miejsce dwa spiski. Pierwszy, to tajne sprzysiężenie wojskowych, którego wynikiem był zamach stanu. Drugi, to konspiracja socjalistów i komunistów, której cel stanowiło wywołanie rewolucji, aby przejąć władzę. Sprzysiężenie wojskowych zostało w pełni opracowane i zrealizowane. Konspiracja lewicowa znajdowała się dopiero w stadium przygotowań. Poza tym w Hiszpanii właściwie nie istniały inne spiski.
Warto to podkreślić, bowiem szczególnie prawica promowała legendę o spisku „żydowsko-masońskim". Większość historyków unikała badania tej tezy ze względu na jej antysemickie i okultystyczne implikacje. A przecież,żeby sprawę ukazać we właściwym kontekście, wystarczy wykazać, że zarówno masoni, jak i Żydzi brali udział w wojnie domowej po obu stronach barykady.
Według socjalistycznego historyka Thomasa, wolnomularstwo hiszpańskie było synonimem liberalizmu. Badacz ten stwierdził, że:
W XIX wieku wszyscy hiszpańscy liberałowie należeli do tej czy innej loży masońskiej [...]. Wydaje się, że w XX wieku osoby postępowe, w Hiszpanii i gdzie indziej na kontynencie, czuły obowiązek wstąpienia do loży przede wszystkim w formie protestu. Mimo, że przy przyjęciu [do loży] podpisywali się pod wywodzącymi się z rewolucji francuskiej pryncypiami Wolności, Równości i Braterstwa, masoni jednakowoż byli klubem, który nie miał żadnej silnie wyznaczonej linii politycznej. [Członkowie tego klubuj pomagali sobie w potrzebie. Mimo, że nie mieli otwartych politycznych celów, hiszpańscy masoni byli nie tylko antyklerykalni, ale również byli aktywnie antyreligijni.109
Katolicki historyk liberalny Jose M. Sanchez przyznaje, że wolnomularstwo miało pewien wpływ na politykę hiszpańską. Podkreśla, że:
wpływów lóż - jakkolwiek były one małe - nie można tak po prostu ignorować. Przecież w nich spotykali się antyklerykałowie, a w czasach Republiki wstąpiła do nich pewna ilość lewicowych polityków, a nawet socjalistów.110
Premierem Hiszpanii przed wyborami w lutym 1936 roku został Manuel Portela Valladaras, według Thomasa: „bogacz, demokrata i wolnomularz".
Jednym z przywódców hiszpańskiego wolnomularstwa był Diego Martinez Barrio. Ten zastępca Larrouxa z Republikańskiej Partii Radykalnej pełnił również funkcję marszałka Kortezów. W chwili zamachu stanu wszelkimi siłami starał się bezskutecznie znaleźć kompromis. Martinez Barrio nie zadowolił ani rewolucjonistów, ani powstańców. Udało mu się namówić tylko jednego z wyższych oficerów-spiskowców, swego kolegę z loży generała Martineza Monje do pozostania po stronie Republiki.
Monje nie był jedynym masonem wśród wojskowych, który zachował wierność Republice. Wymienia się też generałów Miguela Nuňez de Prado, Manuela Riquelme, Morelo Lobero oraz Jose Miaja Menanta. Thomas stwierdził wręcz, że „ostrożne badania sugerują, że wszyscy
generałowie armii hiszpańskiej, którzy aktywnie wspierali Republikę byli wolnomularzami [podkreślenie moje - MJCh]."111 Ale, dla przykładu, generał Miaja był również członkiem monarchistycznej Unión Militar Espańola. Po stronie republikańskiej znalazł się przez przypadek. Zmuszono go do objęcia komendy dosłownie przykładając pistolet do głowy. Nie było więc w tym żadnego tajnego działania centralnej loży Grand Orient.
Poza tym, nie wszyscy generałowie-masoni stanęli po stronie Republiki. Wielu wpływowych wolnomularzy wojskowych brało udział w zamachu stanu. Nacjonalistom zależało na utrzymaniu tego faktu w tajemnicy, tak jak zależało im na wytknięciu masońskich korzeni swym przeciwnikom.
Wśród wpływowych wojskowych masonów, którzy dołączyli do spisku - ba! wręcz go organizowali - był podobno sam generał Sanjurjo. Wspomina się też generałów Manuela Goded Llopisa i Joaquina Fanjul Goňiego. Na pewno masonem był pierwszy szef junty powstańczej generał Miguel Cabanellas y Ferrer, wojskowy o zdecydowanie republikańskich poglądach.
Poglądy te podzielał inny mason - generał Gonzalo Quiepo de Liano. Oficer ten odznaczał się niebywałą odwagą i jemu w pierwszej kolejności powstańcy zawdzięczali sukces zamachu w Sewilli, a potem w całej Andaluzji. Quiepo de Liano był odpowiedzialny za wiele okrucieństw popełnionych wobec rewolucjonistów i ich sympatyków. Wbrew apelom Franco rozstrzeliwał nawet neutralnych oficerów, jak generała Miguela Campinsa. Jeden z podwładnych Quiepo de Liano, za zgodą generała, dał rozkaz rozstrzelania poety Garcia Lorki.
Generał Ouiepo de Liano nie był typem "krzyżowca". W młodości w seminarium duchownym zerwał z Kościołem. W 1930 roku wraz z młodszym bratem generała Franco, Ramónem, wziął udział w nieudanym republikańskim zamachu stanu przeciw monarchii. Musiał ratować się ucieczką za granicę. Po ustanowieniu Republiki powrócił, ale obraził się, bo nie mianowano go ministrem wojny. Jego niechęć do rządów lewicy wzmogła się, gdy w kwietniu 1936 roku, używając kruczków prawnych, pozbawiono jego bliskiego powinowatego funkcji prezydenta Republiki. O tym, że Quiepo de Liano zbratał się z wojskowymi spiskowcami zadecydowały przede wszystkim powody prywatne.112
Tak naprawdę, jedyny „spisek masoński", jaki miał miejsce w Hiszpanii, wymierzony był przeciw komunistom. Opisał go dokładnie już w 1939 roku jego przywódca, pułkownik Segismundo Casado Lopez. To sprzysiężenie liberalnych oficerów republikańskich, zawiązane w lutym
1939 roku, miało na celu pozbawienie komunistów wpływu na wojsko i rząd Republiki. Casado miał nadzieję wynegocjować u Franco łagodne warunki kapitulacji.113
W marcu 1939 roku w ramach spisku Casado liberałowie i narodowi radykałowie wywołali powstanie przeciw komunistom w Cartagena. Spiskowców pokonano, ale równoległy antykomunistyczny spisek we flocie zakończył się powodzeniem. Flota odpłynęła do Francji, a potem połączyła się z nacjonalistami. W międzyczasie liberałowie zorganizowali też powstanie antykomunistyczne w Madrycie. Walki trwały niemal do zdobycia miasta przez nacjonalistów.
Jak widać, legendy o „spisku masońskim" nie znajdują oparcia w faktach - masoni brali udział w spiskach po obu stronach barykady. Co najwyżej, można masonów - zwolenników Republiki, winić za kultywowanie antyreligijnej i antykatolickiej atmosfery i propagandy, na którą katolicy i Kościół odpowiadali w podobnie gwałtowny sposób.114
Żydzi
Pytać czy „Żydzi" planowali spisek to nieporozumienie. Histeryczne podejście do problematyki żydowskiej, ciągłe ustalanie; kto jest, a kto nie jest Żydem, powoduje, że wielu szanujących się historyków unika badania kontrowersyjnych tematów związanych z dziejami Żydów, tym bardziej, że dochodzą tu jeszcze manipulacje, związane z doraźnymi rozgrywkami politycznymi. Etniczne korzenie znanej postaci historycznej stają się nierzadko przedmiotem niesmacznych rozgrywek naznaczonych duchem czasu.
W antysemickim klimacie Europy lat trzydziestych i czterdziestych często zatajano żydowskie pochodzenie ważnych osobistości. Ujawnione, stawało się ono przedmiotem nagonki, w której uczestniczyła w różny sposób zarówno prawica, jak i lewica.115
Dyskusje na temat ich pochodzenia nie ominęły też bohaterów wojny domowej w Hiszpanii, włączając w to również postać samego Franco. Lewicowy historyk Preston odrzuca argumenty o żydowskim pochodzeniu generała jako „bezpodstawne spekulacje". Ale przecież Preston sam przyznaje, że zarówno nazwisko jego ojca - Franco, jak i matki - Bahamonde „są pospolitymi nazwiskami żydowskimi."116 W Hiszpanii mają taki sam wydźwięk jak Rozenzweig i Warszawski w Polsce. Co więcej, Preston nie badał kwestii korzeni rodu Franco w archiwach parafialnych. Powinien więc był ten aspekt biografii generała albo pominąć, albo przedstawić jako kwestię otwartą.
Konserwatywny badacz dziejów Hiszpanii Brian Crozier uważa, że rozważania o pochodzeniu Franco wcale nie są „jałowe", ale powinny być przedstawione w odpowiednim kontekście historycznym. Żydów z Hiszpanii wypędzono w 1492 roku. Rodziny Franco i Bahamonde były od wieków katolickie. Tak więc, podkreśla Crozier, Franco nie może być uznany za „Żyda" w tradycyjnym, religijnym sensie. A poczucie narodowe generał bez wątpliwości miał hiszpańskie.
Nikt nie oskarżył socjalistycznego historyka Thomasa o „jałowe spekulacje", gdy ten ujawnił, że liberał Miguel de Maura pochodził z „wyjątkowej żydowskiej rodziny". A przecież de Maura był jednym z dwóch praktykujących katolików, zasiadających w lewicowych rządach Republiki przed lipcem 1936 roku. Zawsze bronił Kościoła. Ponadto, podczas wojny wyemigrował i zachował neutralność, co w tym czasie lewica uważała właściwie za zdradę. Z powodu swego liberalizmu Miguel de Maura został uznany przez swą rodzinę za „czarną owcę". Większość jego krewnych to monarchiści i konserwatyści. Ojciec Miguela, Don Antonio, i jego brat, książę de Maura, służyli królowi na stanowiskach ministerialnych. Tylko siostrzenica Miguela, Constancia de la Mora y Maura została komunistką i popierała Republikę. Ale mówić o rodzie de Maura jako o „Żydach" można tylko w takim kontekście historycznym, jak o Franco czy Pablo Picasso.117
Czy nie było „prawdziwych" Żydów w Hiszpanii? W tym czasie kraj ten zamieszkiwało ich najwyżej kilkuset. Niewiele wiadomo, jaki stosunek miała wspólnota żydowska do wojny domowej w Hiszpanii. Najpewniej mniejszość żydowska podzieliła się według sympatii politycznych, a najliczniejsza grupa zapewne zachowała postawę neutralną. Ale, jak podał von Kuehnelt-Leddihn, Żydzi sefardyjscy z Maroko hiszpańskiego poparli generała Franco. Wydaje się też, że wśród cudzoziemskich ochotników po stronie nacjonalistycznej było więcej Żydów z rozmaitych części świata, niż polskich chrześcijan.
Odrębną kategorię stanowią osoby pochodzenia żydowskiego, które przybyły do Hiszpanii, aby przeprowadzić tam rewolucję. Nie można jednak zapomnieć, że zjawiły się one w Hiszpanii nie jako Żydzi, tylko jako rewolucjoniści. Nie można też udawać, że nie byli oni wśród cudzoziemskich rewolucjonistów nadreprezentowani.
Badacz żydowski Arno Lustiger uważa, że na 32,109 rewolucjonistów z Brygad Międzynarodowych 7,758 to Żydzi. Publicysta Izraelski Lenni Brenner twierdzi, że odsetek Żydów wśród rewolucjonistów dochodził do 16%, „proporcjonalnie najwyższy procent wśród wszystkich grup etnicznych.” Dokładna statystyka dla poszczególnych krajów nie została jeszcze opublikowana. Wiadomo, że żydowscy rewolucjoniści walczyli z wielkim poświęceniem. Na przykład, w lipcu 1937 roku w bitwie o Brunete zginęło „wyjątkowo dużo żydowskich członków batalionu amerykańskiego."118
Czasami dochodziło do zabawnych sytuacji. Jeden z polskich Żydów został posłany jako łącznik do oddziału XV Brygady pod Belchite. Nie potrafił dogadać się z członkami tego oddziału, bo nie znał angielskiego. W końcu, zdesperowany, jął się sposobu:
Przyglądałem się ich uśmiechniętym twarzom i znalazłem w nich coś znajomego. «Towarzysze,» powiedziałem, «czy znacie jidysz?» Ku memu zdziwieniu, wielu żołnierzy w oddziale było Żydami. Niektórzy znali jidysz albo rozumieli kilka słów w tym języku. Ich rodziny pochodziły z Polski albo Rosji i oni byli pierwszym pokoleniem urodzonym w Stanach Zjednoczonych. W ten sposób łatwo przyszło mi porozumieć się z nimi. Oto dowód na to, że jidysz jest językiem międzynarodowym.119
Pewna część żydowskich członków Brygad to komuniści. Ale nie wszyscy. W Hiszpanii znaleźli się też żydowscy działacze organizacji socjalistycznych i anarchistycznych. Byli nawet lewicowi syjoniści. Lewicowy historyk niemiecki Konrad Kwiet stwierdził, że „w 1936 roku kilkuset [niemieckich] Żydów o różnych poglądach [politycznych] pojechało do Hiszpanii, aby walczyć przeciw faszyzmowi."120 Rewolucjoniści z organizacji niekomunistycznych mieli pełne poparcie swych władz partyjnych. Z Polski sam Wiktor Alter odwiedził w kwietniu 1937 swych współtowarzyszy partyjnych z Bundu, walczących w Brygadach Międzynarodowych. Przy okazji spotkał się tam ze swym kuzynem Benjaminem Lipszycem.121
W swoich wspomnieniach kominternowiec Szurek wspomina, że wśród komunistów znajdowała się pewna ilość wysoko postawionych rewolucjonistów o korzeniach żydowskich. Ze Związku Sowieckiego przybyli, między innymi, ambasador Marcel Rosenberg, korespondent "Prawdy" Michaił Kołcow, komisarz Iwan Nikiforowicz Nestorenko z Ukrainy, generał Lazar Stern („Emilio Kleber") oraz późniejszy tyran Węgier Ernó Geró („Singer"). Była też pokaźna grupa z Polski: Mieczysław Szleyen („Mietek"), Seweryn Ajzner („Wiktor"), Gerszon Szyr („Eugeniusz"), Mojżesz Flato („Stanisław"), Jan Rutkowski („Szymon"), Dawid Hibner („Juliusz"), Leon Winter („Zagórski"), Wiktor Taubenfligel („Julio") i wielu innych. Część z nich występowała pod pseudonimami partyjnymi jak „Wacław Komar" (Mendel Kossoj), „Roman Kornecki” (Salomon Stramer), czy „Henryk Toruńczyk". Należy podkreślić, że oprócz pochodzenia, ci ludzie nie mieli nic wspólnego z żydostwem. Inspirowała ich walka o Światową Republikę Sowiecką, a nie o Izrael. Wyznawali Stalina, a nie Jahwe.122
Jak skomplikowane były losy Żydów-rewolucjonistów świadczy historia jednej z niemieckich trockistek. Została ona uwięziona przez stalinowskich komunistów w więzieniu Las Cortes, skąd wyswobodzili ją żołnierze generała Franco. Według Thomasa, gdy 25 stycznia 1939 roku nacjonaliści zdobyli miasto, „na pierwszym czołgu, który wjechał do Barcelony, siedziała śmiejąca się niemiecka Żydówka z ręką uniesioną w faszystowskim salucie."123 Nie ona jedna zawdzięczała życie hiszpańskim nacjonalistom. Tysiące innych Żydów przeżyło II wojnę światową dzięki
azylowi, jakiego udzielił im generał Franco i dzięki fałszywym dokumentom, wystawionym im przez hiszpańskie władze konsularne.124
48. Szczegółowo o tych procesach pisze Raymond Carr, Spain: 1808-1975, London, 1982.
49. Konserwatywna interpretacja wydarzeń lat 1931-1939 w: Richard A. H. Robinson, The Origins of Franco's Spain, London, 1970. Liberalna opowieść niemal na żywo o sytuacji w Hiszpanii przed wojną w Zob. także Gerald Brenan, The Spanish Labyrinth, London, 1943. Przyczyny konfliktu na wsi w interpretacji liberalnej w: Edward E. Malefakis, Agrarian Reform and Peasant Revolution in Spain: Origins ofthe Civil War, New Haven, 1970. Krótki opis okresu 1931-1936 w: Paxton, Europe, s. 400-403.
50. Thomas, The Spanish, 30.
51 Sanchez, The Spanish, s. 7-8.
52. Thomas, The Spanish, s. 31.
53 Stanley G. Payne, The Franco Reginie 1936-1975, Madison, 1987, s. 50.
54. Payne, The Franco, s. 95.
55 Thomas, The Civil, s. 108.
56Carroll, The Last, s. 17-18.
57 Thomas, The Spanish, s. 107.
58 Carroll, The Last, s. 24.
59. Thomas, The Spanish, s. 107.
60. Durruti wypowiedział tę opinię w dwóch odzielnych mowach dopiero w sierpniu 1936. Ale bezwzględnie odzwierciedlały one jego ideologię. Carroll, The Last, s. 106.
61. Erik von Kuehnelt-Leddihn, Leftism Revisited: From de Sade and Marx to Hitler and Poi Pot, Washington, D. C, 1990, s. 185, 232-238.
62. Artur Górski, „Monarchiści dla Franco cz. I", "Najwyższy Czas!", 20 sierpnia 1994, s. XVI.
63 Martin Blinkhorn, Carlism and Crisis in Spain 1931-1939, Cambridge, 1975, s. 274.
64. Giertych, Hiszpania, s. 72.
65. „Wrogom naszego Pana Jezusa Chrystusa". Zobacz: Von Kuehnelt-Leddihn, Leftism, s. 237.
66. Krytycznie o przywiązaniu CEDA do demokracji parlamentarnej wyrażał się angielski lewicowiec Martin Blinkhorn w szkicu: „Conservatism, traditionalism, and fascism in Spain, 1898-1937," w: Martin Blinkhorn, red., Fascists and Conservatives: The Radical Right and the Establishment in Twentieth-Century Europe, London, 1990, s. 118-137. O karliźmie i innych aspektach prawicy hiszpańskiej zobacz Marek Jan Chodakiewicz i John Radziłowski, red., Spanish Carlism and Polish Nationalism: The Borderlands of Europe in the 19th and 20th Centuries, Charlottesville, VA, 2003; Alexandra Wilhelmsen, “Karlizm: Od reakcji do kontrrewolucji,” Glaukopis: Pismo społeczno-historyczne, nr. 2/3, 2005, s. 9-20; Paweł Skibiński, “Tradycja wiecznie żywa,” Glaukopis: Pismo społeczno-historyczne, nr. 2/3, 2005, s. 21-36.
67 Przed egzekucją Franco okazał łaskę Hedilli. Uwięził go w pojedynczej celi w więzieniu na Wyspach Kanaryjskich. Stanley G. Payne, Falange: A History of Spanish Fascism, Stanford, 1961, s. 171.
68 Paul Johnson, Modern Times: The World from the Twenties to the Nineties, New York, 1992, s. 323.
69 Anthony D'Agostino, Soviet Succession Struggles: Kremlinology and the Russian Question form Lenin to Gorbachev , Boston, 1988, s. 115.
70 Volkogonov, Lenin, s. 403.
71 Stanley G. Payne, Basąue Nationalism, Reno, 1975.
72 Dr. Boyd D. Cathey, „On Basąue Terrorists", w: "Chronicles: A Magazine of American Culture", January 1997, s. 5. /
73 Colin M. Winston, Workers and the Right in Spain, Princeton, 1985.
74 Zobacz Marek Jan Chodakiewicz,, „Antyklerykalna furia i skandal," w: "Nowe Państwo", 17 maja 1996, s. 14.
75 Antonio Montero Moreno, Historia de la persecución religiosa en Espańa, 1936-1939,Madńd, 1961, s. 758-768; zobacz też Sanchez, The Spanish, s. 9-11, 58.
76 Thomas, The Spanish, s. 173.
77 Sanchez, The Spanish, s. 15.
78 Carroll, The Last, s. 87.
79 Kwestionuje nazwisko księdza Sanchez, The Spanish, s. 45.
80 Carroll, The Last, s. 110.
Carroll, The Last, s. 107.
Chodakiewicz, „Antyklerykalna," s. 14; von Kuehnelt-Leddihn, Leftism, s. 235; Sanchez, The Spanish, 11, 44.
83 Alexander Szurek, The Shattered Dream, Boulder and New York, 1989, s. 265. Marek Jan Chodakiewicz, „Tajny świat postępu," w: "Nowe Państwo", 12 lipca 1996, s. 7. °5 Winston, Workers, s. 322.
86 Thomas, The Spanish, s. 174, 176. Ostatnie badania podważają, że zbrodnia w Ronda miała miejsce. Zob. John Corbin, “Truth and Myth in History: An Example from the Spanish Civil War,” Journal of Interdisciplinary History, vol. 25, 4 (Spring 1995): 609-625.
87 Giertych, Hiszpania, s. 42-45.
88 Szurek, The Shattered, s. 246.
Cecil Eby, The Siege of the Alcazar, New York, 1965, s. 49.
Rozmowę tą przytaczają Carroll, The Last, s. 85; Thomas, The Spanish, s. 203; oraz Giertych, Hiszpania, s. 64-65.
Carroll, The Last, s. 114.
Thomas, The Spanish, s. 423.
Giertych, Hiszpania, s. 117-118.
W jednym wypadku miało nieomal dojść do starcia między falangistami a karlistami. Narodowi radykałowie chcieli rozstrzelać jeńców republikańskich. Monarchiści twierdzili, że przynajmniej trzeba się im dać wyspowiadać przed śmiercią. Falangiści sprzeciwili się, bo śmierć w grzechu oznacza piekło, co miało być
dodatkową karą dla rewolucjonistów. Ksiądz kapelan karlistów udzielił jeńcom kolektywnego rozgrzeszenia. Rewolucjonistów rozstrzelano. Tę anegdotę, która w pewnym stopniu ilustruje stosunek powstańców do jeńców, zawdzięczam Iwo Benderowi. W rzeczywistości jednak dowództwo karlistowskie z zasady sprzeciwiało się rozstrzeliwaniu jeńców.
95. Thomas, The Spanish, s. 550; Warren H. Carroll, The Rise and Fali ofthe Communist Revolution, Front Royal, 1995, s. 290-291; Carr, Modern, 143.
Wnikliwa analiza statystyczna w: Payne, The Franco, s. 216-220.
Johnson, Modern, s. 328.
Ramón Salas Larrazabal, Perdidas de la guerra, Barcelona, 1977, s. 362, 371,387-388,390.
Bolesław A. Wysocki, On the River Ebro: Urge to Live, Cambridge, 1986, s. 58.
100 Payne, The Franco, s. 223.
101 Carroll, The Last, s. 214-215.
102. Wszystkie cytaty w E. H. Carr, The Comintern and the Spanish Civil War, New York, 1984, s. 20-21, 88.
103 Thomas, The Spanish, s. 188.
Orwell, Homage, s. 181.
Lidia Mularska-Andziak, Franco, London, 1994, s. 228.
Paxton, Europę, s. 369.
Stanley G. Payne, „Foreword," w: Sanchez, The Spanish, s. x. Dużo krytyczniej o Hiszpanii po 1939 roku wyraża się post-trockista Paul Preston, The Politics of Revenge: Fascism and the Military in Twentieth-Century Spain, London and New York, 1995.
Davies, Europę, s. 352, 658.
Thomas, The Spanish, s. 27.
Sanchez, The Spanish, s. 21 przypis 4.
Thomas, The Spanish, s. 139 przypis 2.
Thomas, The Spanish, s. 22, 28, 96, 108 przypis 4, 150, 157, 200; Carroll, The Last, s. 33, Payne, The Franco, s. 222.
Segismundo Casado, The Last Days ofMadrid: The End of the Second Spanish Republic, London, 1939.
Informacje o masonach w: Angel Maria de Lera, La masoneria que vuelve, Barcelona, 1980; oraz bardzo negatywnie w: Juan Ordóńez Marąuez, La apostasia de las mas as y la persecusión religiosa en la provincia de Hueha, 1931-1936, Madrid, 1968.
Zobacz na przykład spory wokół rzekomego żydowskiego pochodzenia jednego z czołowych działaczy ONR w: Wojciech Wasiutyński, Prawą stroną labiryntu: Fragmenty wspomień Gdańsk, 1996, s. 151.
Preston napisał: „Słyszy się mnóstwo bezpodstawnych spekulacji, jakoby jego [generała] rodzina była żydowska, dokonywanych na podstawie wyglądu i dlatego, że zarówno Franco, jak i Bahamonde są pospolitymi nazwiskami żydowskimi." Paul Preston, Franco: A Biography, New York, 1994, s. 1.
Thomas, The Spanish, s. 21.
Thomas, The Spanish, s. 465.
Szurek, TheShattered, s. 197.
Konrad Kwiet, „Judischer Widerstand," w: Lexicon deutschen Widerstandes,red.: Wolfgang Benz i Walter H. Pehle, Frankfurt am Main, 1994, s. 235.
Eugeniusz Szyr, „O ostatnim dowódcy brygady im. J. Dąbrowskiego," w: "Zpola walki", r. X. nr. 1 (37), 1967, s. 135.
Problem ten omawia szeroko w psychoanalityczej pracy socjolog Jaff Schatz, The Generation: The Rise and Fali of the Jewish Communists ofPoland Berkeley' 1991.
Thomas, The Spanish, s. 573.
Hannah Arendt, Eichmann in Jerusalem: A Report on the Banality of Evil, New York, 1994, s. 156-157, 177, 200.
CZĘŚĆ CZWARTA
ZAGRANICA
Posiłki zagraniczne
Brygady Międzynarodowe doczekały się już kilku opracowań naukowych. Dużo mniej wiemy o cudzoziemcach, walczących dla Franco.
Już 26 lipca 1936 roku w Pradze na konferencji Profinternu, sekcji związków zawodowych Międzynarodówki Komunistycznej, uchwalono pomoc dla Republiki. Między innymi postanowiono wysłać ochotników. Szczegóły ustalił wkrótce agent NKWD „Stefan Wiśniewski" vel „Bolesław Krzykalski” w czasie rozmów z hiszpańskimi komunistami w Madrycie. Powstała specjalna baza w Albacente, gdzie szkolono przybywających ochotników.
Oprócz kilku tysięcy sowieckich ekspertów, po stronie Republiki walczyło około 40 000 cudzoziemców. Największą grupę stanowili obywatele Francji - ponad 9 000. Poddanych brytyjskich przybyło prawie 2 500; tylu samo ochotników zjawiło się z USA. Z Niemiec -jak twierdzi badaczka dziejów niemieckiego komunizmu Beatrix Herlemann - przyjechało około 5 000 przyszłych żołnierzy.125
Trudno ustalić z całą pewnością, jakie były poglądy ochotników. Dostępne dane pozwalają twierdzić, że większość z nich była komunistami. Niemiecki badacz Patrik von zur Muhlen podaje, że ponad 65% członków Brygad z Niemiec była komunistami, a 15% socjalistami. Poglądy polityczne reszty nie są znane. Lewicowy historyk amerykański Peter N. Carroll utrzymuje, że 70% ochotników z USA byli to komuniści. Jednak ostatnio ujawnione dokumenty pokazują, że komuniści stanowili 79,3% wszystkich ochotników ze Stanów Zjednoczonych. Podobne proporcje musiały utrzymywać się w innych grupach narodowościowych.126
Nie znaczy to, że wszyscy członkowie Brygad byli ideowymi rewolucjonistami. Jak otwarcie stwierdził przed wyjazdem do Hiszpanii jeden z ochotników z Francji, łotewski Żyd Boris Cejtlis:
tutaj muszę pracować jako szwacz. Co to za zawód? I jeszcze muszę płacić za maszynę! Zawsze to samo miasto i ci sami ludzie! Zmęczyło mnie już to wszystko! Przecież jestem sportowcem. Znam wiele języków. Mam zadatki na oficera. Lubię życie żołnierza. 127
Wśród ochotników znajdowała się pewna ilość bezrobotnych, a nawet zwykłych poszukiwaczy przygód. Najsłynniejszy z nich to Belg Nick Gillian, który później napisał Le Mercenaire (Najemnik)- bardzo krytyczne wspomnienia o swych przeżyciach w Hiszpanii. W czasie II wojny światowej Gillian służył jako ochotnik w Waffen-SS. Inną kategorię ochotników stanowili agenci rozmaitych wywiadów. Na przykład, Litwin Valdemaras Kupcis, aptekarz 35 dywizji, miał być rzekomo szpiegiem niemieckim.
Wśród prorepublikańskich ochotników byli też Ukraińcy i Rosjanie, których rewolucja wygnała z kraju. Byłych „petlurowców", „denikinowców", czy „wranglowców" rekrutowano przez „Związek dla Powrotu do Ojczyzny" (Sojuz za wozwraszczeniem na rodinu), który kontrolowany był przez NKWD. W zamian za „ochotniczą" służbę po stronie republikańskiej mieli otrzymać pozwolenie na powrót do domu.128
Nad wszystkimi ochotnikami z zagranicy czuwali komisarze i NKWD. Rekrutowano wśród nich agentów. Na przykład, jak przypomina konserwatywny publicysta Eric Breindel, ochotnik Morris Cohen wsławił się po wojnie działaniem w siatce Juliusa i Ethel Rosenbergów, którzy zdobyli dla Związku Sowieckiego plany amerykańskiej broni nuklearnej.129
Walczących w Hiszpanii cudzoziemców nie ominęły czystki. Według niedawno opublikowanych dokumentów Kominternu, dotyczących tylko ochotników amerykańskich, na „czarnej liście" ułożonej na podstawie donosów znalazło się około 500 „dezerterów", „wrogów ludu" i „trockistów".130 Paul Johnson twierdzi, że na prawie 2 500 obywateli amerykańskich, walczących w Brygadach, zginęło około 900. Nie wiadomo, ilu z nich rozstrzelało NKWD.131
Jak łatwo było zostać uznanym za „wroga ludu" świadczy przypadek polskiego Żyda, doktora Zalmana Weinermana, który pracował w szpitalu Brygad Międzynarodowych w Sagaro. Komisarzem szpitala był „Carlos". Ten argentyński Żyd zachowywał się ordynarnie w stosunku do personelu i rannych. Doktor Weinerman poskarżył się Grinszpanowi, swemu koledze z Polski, że „Carlos" jest chamem. Grinszpan doniósł o tym „Carlosowi" i Weinerman został natychmiast oskarżony o „trockizm" i zagrożono mu rozstrzelaniem. Z największym trudem udało mu się uniknąć egzekucji.132
Z takimi problemami nie stykali się cudzoziemcy, którzy walczyli po stronie nacjonalistów. Ogółem było ich około 90 000. Znakomita większość z nich przybyła już w zwartych oddziałach. Największy kontyngent stanowili Włosi - 60 000 żołnierza. Niemców było około 7 000. Szczególnie ci ostatni odznaczali się wysokimi kwalifikacjami technicznymi i wojskowymi. Oddziały niemieckie i włoskie - ale te tylko na początku - nie składały się ze zwykłych poborowych, a raczej z ideowych przeciwników komunizmu. Poglądy niemieckich uczestników wojny odzwierciedlała pieśń słynnego Legionu Condor:
Wir werden weitermaschieren, Wenn alles in Scherben fallt, Unsere Feinde sind die Roten, die Bolschevisten der Welt.
Wir wollen weiter maschieren,
bis alles in Scherben fallt, Denn heute gehórt uns Deutschland Und morgen die ganze Welł.
Ponownie pomaszerujemy, Gdy wszystko rozpadnie się w pył Naszymi wrogami są czerwoni, Co bolszewizują świat.
Znów chcemy maszerować, Aż wszystko rozpadnie się w pył Bo dziś nasze są Niemcy A jutro cały świat.
A Włosi spiewali:
Al grido dei fratelli di Spagna
No siam corsi compatti e serrati
A Legioni di Camicie Nere
Per difender lberico suol.....
Salve, Duce, per Te noi pugniamo,
Legionari del fascismo siam.
In alto il pugnale, da forti
Noi vogliamo la Spagna liberar......
L'Europa Fascista noi vogliamo
Che desti i popoli oppressi
E torni il sorriso ale genti
Martoriate del rosso insidiator.
Na braci Hiszpanów zew
W szeregu zwartym stań
Legionie, gdzie koszul czerń
Iberyjskiej ziemi broń…
Czołem, Wodzu, dla Ciebie walczymy
My Legioniści-Faszyści
W dłoniach sztylety dodają nam siły
Hiszpanię chcemy uwolnić…
Europy faszystowskiej pragniemy,
która prześladowane ludy budzi ze snu,
a uśmiech przywraca narodom,
które zdradzieccy czerwoni prześladują
Niemieccy i włoscy żołnierze służyli interesom własnych dyktatorów. Ich uczestnictwo w wojnie w Hiszpanii było wynikiem gry politycznej, prowadzonej przez ich państwa: faszystowskie Włochy i narodowo-socjalistyczną III Rzeszę.
Ale znaleźli się też w Hiszpanii po stronie nacjonalistów ochotnicy, których obecność nie miała nic wspólnego z wielką polityką. Po stronie Franco walczyło 20.000 Portugalczyków w szeregach Legion de Wiato. Poparli oni nacjonalistów, gdyż obawiali się, że rewolucja z Hiszpanii rozszerzy się na ich własny kraj. Ponadto, portugalskich ochotników inspirowała chęć obrony chrześcijaństwa.
Z podobnego powodu zjawiła się w Hiszpanii grupa dwustu Francuzów z chorągwi (bandera) Joanny d'Arc oraz sześciuset Irlandczyków z oddziałów Niebieskich Koszul (Blue Shirts). Irlandczykami dowodził generał Eoin O'Duffy. W ramach karlistowskich requete walczyła kompania Białych Rosjan - doświadczonych kontrrewolucjonistów i ideowych antykomunistów. Wśród ochotników niezorganizowanych odznaczali się walecznością Brytyjczycy. Oprócz tego, do nacjonalistów hiszpańskich dołączyły też małe grupy narodowców i narodowych radykałów z Europy Środkowej i Wschodniej. Wyróżniali się wśród nich zwłaszcza Rumuni z Legionu Świętego Michała Archanioła. Ich dwaj przywódcy - lon Moţa i Vasile Marin - polegli w styczniu 1937 roku w walkach pod Majadahonda.133
Ochotników, w rzeczywistym tego słowa znaczeniu, po stronie nacjonalistów było stosunkowo niewielu, bowiem żadne państwo ani organizacja międzynarodowa nie dały środków na ich rekrutację i wyszkolenie. Odwrotnie sprawa się miała z ochotnikami, pragnącymi wstąpić w szeregi Brygad Międzynarodowych. Za ich zwerbowanie, przejazd do Hiszpanii, wyszkolenie i uzbrojenie zapłacił Związek Sowiecki i manipulowane przez komunistów liberalne organizacje zachodnie.
Wielka polityka. Reakcja państw ościennych
Zarówno nacjonaliści, jak i rewolucjoniści potrzebowali wsparcia z zewnątrz. Bez włoskiej i niemieckiej pomocy Franco nie przewiózłby swych wojsk z Maroka do Hiszpanii, a bez dużych dostaw broni z zagranicy obie strony nie miałyby czym walczyć.
Państwa ościenne ustosunkowały się do konfliktu w Hiszpanii zgodnie z ideowymi preferencjami własnych rządów, ale również zgodnie z wymaganiami geopolitycznymi i ekonomicznymi. Formalnie, większość państw ogłosiła neutralność w sprawie konfliktu. Głównym międzynarodowym forum, na którym debatowano na temat wojny w Hiszpanii był, urzędujący w Londynie, Komitet Nieinterwencji (Non-lntervension Committee). Jego celem było powstrzymanie państw ościennych od udziału w konflikcie, w tym również od sprzedaży broni walczącym stronom. Cele te okazały się sprzeczne z interesami zbyt wielu państw, stąd wyniki działań Komitetu były znikome.
Związek Sowiecki i Komintern
Związek Sowiecki pragnął zwycięstwa rewolucji i ustanowienia komunistycznej Hiszpanii, poza tym obawiał się, że zwycięstwo nacjonalistów doprowadzi do izolacji „ludowofrontowej" Francji. Wojna stwarzała też możliwość wypróbowania własnego sprzętu i instruktorów. Na wybuch konfliktu w Hiszpanii Stalin zareagował natychmiast:
Robotnicy ZSRS wypełniają tylko swą powinność, udzielając wszelkiej możliwej pomocy rewolucyjnym masom Hiszpanii. Zdają sobie sprawę, że wyzwolenie Hiszpanii spod jarzma faszystowskich reakcjonistów nie jest tylko sprawą osobistą Hiszpanów, ale wspólną sprawą całej postępowej ludzkości.134
Później Stalin dodał:
Uznajemy i zawsze będziemy uznawać za nasz obowiązek, aby w miarę naszych możliwości, przyjść z pomocą rządowi hiszpańskiemu, który w imieniu całego
ludu roboczego, całej demokracji prowadzi walkę przeciwko faszystowskiej klice wojskowej, agenturze międzynarodowych sił faszyzmu. 135
Stalin dobrze wiedział, że „reakcyjnego" wroga najłatwiej pokonać wspólnymi siłami wszystkich ugrupowań lewicowych, a dopiero po zwycięstwie przeprowadzić-za pomocą aparatu państwowego - „odgórną rewolucję". Dlatego nakazał hiszpańskim rewolucjonistom nie konfiskować drobnej ani zagranicznej własności, współpracować z liberałami, a nawet utrzymać namiastkę parlamentu. Wszystkie jego nakazy hiszpańscy rewolucjoniści wypełnili.
Stalin wysyłał do Hiszpanii nie tylko sprzęt i broń, lecz także żołnierzy i ekspertów. Ci ostatni mieli duży wpływ na rozwój konfliktu. Sprawami wojskowymi zajęli się tacy specjaliści jak bolszewicki weteran Władimir Antonow-Owsiejenko, późniejszy marszałek Rodion Malinowski, czy ekspert w sprawach lotnictwa Jakub Szmuczkiewicz („Douglas"). Produkcją broni dla Republiki kierował „Władimir Birczicki". Sprawami handlowymi i zaopatrzeniem zajął się „Artur Staszewski". Szefem Radia Barcelona został sowiecki specjalista od propagandy Ginsberg („Kozłow"). Specjalistą od propagandy był też Josif Broz („Tito"). Eksperci z NKWD przejęli kontrolę nad nową tajną policją republikańską zwaną Wojskową Służbą Śledczą (Servicio de lnvestigación Militar).
Dnia 22 października 1936 roku, z wdzięczności za pomoc, rewolucjoniści oddali Sowietom całą narodową rezerwę złota o obecnej wartości ponad 6 miliardów dolarów. Złoto przewieziono do Moskwy, gdzie pozostawało przez kilkadziesiąt lat. Tylko część z tych funduszy przeznaczono na uzbrojenie wojska Republiki.
Moskwa pozostała patronem republikańskiego Madrytu do końca. Nie znaczy to, że Stalin nie szukał też innych rozwiązań. Na przykład, w moskiewskiej "Prawdzie" z 17 czerwca 1938 roku, sowiecki dziennikarz Ilia Erenburg nieoczekiwanie nazwał falangistów „hiszpańskimi patriotami" i zaproponował im swoją „dłoń na zgodę". Chodziło zapewne o skłonienie Franco do zawarcia kompromisowego pokoju z Republiką. Możliwe też, że był to ukłon w stronę niemieckich narodowych socjalistów - preludium do paktu Stalin-Hitler.
Niemcy i Włochy
Hitler zaangażował się w wojnę w Hiszpanii, gdyż po pierwsze, obawiał się zwycięstwa komunizmu, po drugie zaś, wygrana komunistów w Hiszpanii, oznaczałaby wzmocnienie „ludowofrontowej” Francji. Wojna w Hiszpanii dawała też III Rzeszy możliwość przetestowania swojegosprzętu i ludzi. Oprócz tego, liczyły się hiszpańskie zasoby mineralne. W lipcu 1937 roku Hitler stwierdził otwarcie, że „popiera Franco, aby zdobyć hiszpańską rudę żelaza."136 Niedługo potem narodowosocjalistyczny dyktator żałował jednak swej interwencji w Hiszpanii. Otwarcie cieszył się, że w wyniku rewolucji „Kościół [katolicki] zostałby zniszczony."137 Później Hitler wymyślał na „katolicko-monarchistyczne gówno” czyli tradycjonalistyczną część koalicji powstańczej. PRZYPIS 138 NOWY Stwierdził też, że
w Hiszpanii postawiliśmy na niewłaściwego konia. Byłoby dla nas lepiej udzielić poparcia republikanom. Oni reprezentują lud. Zawsze moglibyśmy później uczynić z tych socjalistów dobrych narodowych socjalistów. Ludzie skupieni wokół Franco to wszystko reakcyjny kler, arystokraci i bogacze - nie mają oni nic wspólnego z nami nazistami.
Ku zdziwieniu Hitlera, Franco odmówił przyłączenia się do zwycięskiej koalicji Osi. W 1939 roku Franco skrytykował wspólną niemiecko-sowiecką inwazję „na katolicką Polskę", a w 1940 roku kategorycznie sprzeciwił się planom niemieckiego ataku na Gibraltar z terytorium Hiszpanii. Co więcej, hiszpański przywódca przyjmował uciekinierów z państw wrogich III Rzeszy, oraz właściwie przymykał oczy na działalność alianckiego wywiadu, a szczególnie Polaków, na swoim terytorium. Według uczonych brytyjskich, „Hitler, wiedząc teraz, że Franco nie będzie z nim współpracował, aż do 1943 roku rozważał możliwość inwazji na Hiszpanię bądź obalenia Franco, bowiem chciał osiągnąć swój cel."138 Nawet socjalistyczny historyk Thomas zmuszony był przyznać, że:
Nie ma żadnych dowodów na to, że narodowi socjaliści [niemieccy] pragnęli stworzyć w Hiszpanii państwo podobne pod względem struktury społecznej do [państwa] nazistowskich Niemiec [...]. Chcieli oni sojusznika wojskowego, a nie ideologicznego.139
Jeszcze w trakcie wojny domowej Franco wielokrotnie popadał w konflikty ze swoimi sojusznikami. Powodem były próby nieuczciwej eksploatacji przez Niemcy i Włochy hiszpańskich zasobów bogactw naturalnych, jak też sposób prowadzenia przez nich wojny, powodujący niepotrzebne straty wśród hiszpańskiej ludności cywilnej. Ponadto Hitler okazał się nielojalnym sojusznikiem - sprzedawał broń obu stronom, o co nie można jednak oskarżyć Mussoliniego.140
Włosi pomagali hiszpańskim spiskowcom jeszcze przed zamachem stanu w lipcu 1936 roku, a później posyłali nacjonalistom sprzęt, broń i wojsko, aby nie dopuścić do zwycięstwa komunistów. Jednocześnie Włochy uważały się za mocarstwo europejskie, którego obowiązkiem jest uczestniczyć w międzynarodowych konfliktach. Szczególnie Morze śródziemne traktowali jako strefę swych wpływów.141
Demokracje zachodnie
Rząd Stanów Zjednoczonych miał życzliwy stosunek do Republiki. Prezydent Franklin Delano Roosevelt nie potrafił jednak przemóc bardzo silnego izolacjonizmu charakteryzującego społeczeństwo amerykańskie.
Kongres USA sprzeciwił się jakiemukolwiek uczestnictwu w hiszpańskim konflikcie. Roosevelt i jego lewicowi podwładni w Departamencie Stanu odnieśli co prawda zwycięstwo - w styczniu 1939 roku udało im się znieść embargo na dostawę broni do Hiszpanii, lecz nastąpiło to zbyt późno. W marcu tegoż roku upadła Republika.142
Wielka Brytania również starała się zachować neutralność wobec konfliktu hiszpańskiego. Wyznawała politykę "łagodzenia" (appeasement) działań Niemiec i Włoch. Rząd brytyjski najwytrwalej ze wszystkich pracował nad tym, aby wojna nie przerodziła się w konflikt międzynarodowy. Bardziej skomplikowany był stosunek do Hiszpanii, będącego wtedy w opozycji, Winstona Churchilla. Na początku jego postawa wobec Republiki była jednoznacznie negatywna. Ostro występował przeciw rewolucji, choć uważał, że Anglia nie powinna mieszać się do konfliktu hiszpańskiego. Jednocześnie podkreślał swą antyniemiecką i antywłoską postawę. W 1938 roku dramatyczne wydarzenia na scenie międzynarodowej Europy zmusiły Churchilla do zmiany swojego stosunku do wojny domowej w Hiszpanii. W obliczu sukcesów Hitlera i Mussoliniego, Churchill zaczął popierać walczącą przeciw nim Republikę. Taktyczny zwrot w jego polityce jest bardzo pouczający. Dowodzi on, że dla bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii Churchill był gotowy związać się z siłami, które z powodów ideologicznych potępiał.143
Francja od początku była życzliwa Republice. Powstanie Franco potraktowała jako zamach na demokrację parlamentarną. Mimo że od czasu do czasu, zgodnie z umowami międzynarodowymi, władze francuskie ogłaszały embargo na dostawę broni, był to jedynie pusty gest. W praktyce, przez południową granicę Francji właściwie przez cały czas przesyłano broń i komintemowskich ochotników do Hiszpanii. Jak przyznał sam „ludowofrontowy" premier Leon Blum: „Samorzutnie i systematycznie zamykaliśmy oczy na szmugiel broni, a nawet sami go organizowaliśmy."144 Na przykład, w maju 1938 roku rząd francuski przetransportował do Republiki 300 sowieckich samolotów.
Trzeba tu podkreślić, że właściwie każde państwo ościenne, zaangażowane w taki czy w inny sposób w wojnę w Hiszpanii, kierowało się przede wszystkim swoimi własnymi interesami politycznymi. Dobro społeczeństwa hiszpańskiego było rzeczą drugorzędną, o ile w ogóle zagraniczni politycy brali je pod uwagę. Jedynym wyjątkiem od tej reguły był Watykan.
Watykan i Kościół w Hiszpanii
Watykan był, jak zwykle, w wyjątkowej sytuacji. Z jednej strony musiał brać pod uwagę możliwość zwycięstwa Republiki i konieczność prowadzenia w przyszłości negocjacji z komunistami. Musiał też uwzględnić fakt, że przeciw Franco wystąpili katoliccy Baskowie. Dlatego też dopiero 14 września 1936 roku Pius XI po raz pierwszy publicznie wypowiedział się w sprawie Hiszpanii. Stwierdził, że republikanie czuli „zaiste prawdziwie szatańską nienawiść do Boga."145 W grudniu 1936, ogłosił, że pomordowani księża są męczennikami za wiarę. Nazwał komunizm „głównym wrogiem" i przestrzegł, że tragedia Hiszpanii jest preludium do rewolucji w całej Europie. Na koniec papież potępił katolików, którzy współpracowali z komunistami. Na dodatek, jak twierdzi liberalny historyk Gid Powers, z papieskiego przyzwolenia ustanowiono w wielu krajach antykomunistyczne kluby „Pro Deo", które miały za zadanie upowszechnianie wiedzy o rzeczywistym przebiegu konfliktu w Hiszpanii.146 Ale później papież skrytykował nacjonalistów za rozstrzelanie 16 baskijskich księży i za utrzymywanie stosunków z „tymi poganami Mussolinim i Hitlerem."147
Watykan potępiał obu wrogów chrześcijaństwa: brunatnego i czerwonego. Dlatego w 1937 roku Pius XI wydał antynarodowo-socjalistyczną Encyklikę Z palącą troską (Mit brennender Sorge), a zaraz potem Encyklikę O ateistycznym komunizmie (Divini Redemptoris). Dopiero 28 sierpnia 1937 roku Watykan oficjalnie uznał rząd Franco. Warto nadmienić, że gorąco o to zabiegał najwierniejszy szermierz sprawy nacjonalistów w Watykanie, Polak - ojciec generał jezuitów, Włodzimierz hr. Ledóchowski.148
W samej Hiszpanii Kościół od początku udzielał poparcia nacjonalistom. Bez przerwy też wzywał do umiarkowania. Gdy po zdobyciu prowincji Asturias, falangiści ogłosili, że jej mieszkańcom należy się dużo sroższa kara, niż ta, której doświadczyli, arcybiskup Santiago gniewnie przywołał narodowych radykałów do porządku: „Już dosyć było zbrodni."149 Nowy prymas Hiszpanii, Isidoro Goma y Tomas występował ostro przeciwko „przesadnemu nacjonalizmowi". Były prymas, kardynał Segura, powrócił do Hiszpanii dopiero w lutym 1939 roku, ale natychmiast „potępił Falangę za brak religijności i skrytykował wpływy [niemieckich] narodowych socjalistów."150
Wielu zwykłych księży zagrzewało powstańców do walki. Część służyła na froncie jako kapelani. Niektórzy, jak ojcowie marianie w Sewilli, wstawiali się do władz powstańczych, aby zaprzestać egzekucji rewolucjonistów.
Jednak postawę przeciętnego duchownego katolickiego w tym okresie chyba najlepiej odzwierciedla modlitwa do Madonna de Pilar:
Do Ciebie, o Mario, Królowo Pokoju, zawsze się zwracamy, wierni synowie Twojej najukochańszej Hiszpanii, teraz oczernionej, obrażonej, splugawionej przez zbrodniczy bolszewizm, zdeprawowanej przez żydowski marksizm i pogardzonej przez dziki Komunizm. Modlimy się ze łzami w oczach, że przyjdziesz nam z pomocą i dasz ostateczne zwycięstwo wspaniałym armiom Wyzwoliciela i Reconquistadora Hiszpanii, nowego [średniowiecznego króla-krzyżowca] Pelayo, Wodza! Viva Cristo Rey!
Będący na pierwszej linii frontu zwykli księża, nie wdawali się w subtelności wielkiej polityki. Wiedzieli, że życie swoje i swych parafian zawdzięczają armii. Co więcej, byli przekonani, że tylko dzięki Franco mogą nadal otwarcie odprawiać mszę świętą. Dlatego dla wielu z nich wojna domowa była krucjatą przeciw złu.
Beatrix Herlemann, „Kommunistischer Wiederstand," w: Benz i Pehle, Lexicon, s. 36.
Peter N. Carroll, The Oddyssey ofthe Abraham Lincoln Brigade: Americans in the Spanish Civil War, Stanford, CA, 1994; The Secret World of American Communism, red: Harvey Klehr, John Earl Haynes, and Fridrikh [gorevich Firsov, New Haven, CT. and London, 1995, s. 153; Patrik von zur Miihlen, „Exil und Wiederstand", w: Benz i Pehle, Lexicon, s. 134.
127 Szurek, The Shattered, s. 85.
128 Szurek, The Shattered, s. 101, 124, 140, 289-290.
129 Eric Breindel, „Mom, Apple Pie, and the CPUSA", w: National Review, 12 June 1995, s. 64.
130 Klehr, Haynes i Firsov, The Secret, s. 151-187.
131. Johnson, Modern, s. 330; Herbert Romerstein, Heroic Victims: Stalin's Foreign Legion in the Spanish Civil War, (Washington, DC: The Council for the Defense of Freedom, 1994).
132 Szurek, The Shattered, s. 292.
133 Wspomnienia ochotnika angielskiego: Peter Kemp, Minę Werę ofTrouble, London, 1957; irlandzkiego: Eion O'Duffy, Crusade in Spain, London, 1938.
134 List Stalina do przywódcy komunistycznego Diazaz 17 października 1936. Carroll, The Last, s. 176.
135. List Stalina do socjalistycznego premiera Legro Caballero z 21 grudnia 1936 roku. Carroll, The Last, s. 200.
136 Thomas, TheSpanish, s. 459.
137. Hitler s Tabletalk 1941-1943, with an „Introduction," by H. R. Trevor-Roper, London, 1953, s. 320.
138. TUTAJ BEDZIE NOWY PRZYPIS NR. 138 Cyt. w Carr, Modern, 146. Opinie Hitlera na temat Hiszpanii, Kościoła Katolickiego, monarchii i konserwatyzmu w Henry Picker, red., HitlersTischgespräche im Führerhauptquartier: Enstehung, Struktur, Folgen des Nationalsozialismus (München: Propyläen Taschenbuch bei Ullstein, 1993), 148-149, 158-159, 510-511, 516-519, 598-599, 612-617, 644-645.
138. The Oxford Companion to World War II, red.: I. C. B. Dear i M. R. D. Foot, New York and Oxford, 1995, s. 1034.
139. Thomas, The Spanish, s. 229.
140 Documents on German Foreign Policy, 1918-1945. Series D (1937-1945), Vol. III: Germany and the Spanish Civil War (1936-1939) Washington, D. C, 1950.
141. John F. Coverdale,/to//a« Intervention in the Spanish Civil War, Princeton, N. J., 1975.
142 F. Jay Taylor, The United States and the Spanish Civil War, New York, 1957; Richard P. Traina, American Diplomacy and the Spanish Civil War, London, 1976.
Jill Edwards, The British Government and the Spanish Civil War, 1936-1939, London, 1979.
Thomas, The Spanish, t02.
Thomas, The Spanish, s. 281.
Gid Powers, Not Without, s. 134-135.
Thomas, The Spanish, s. 358.
Antonio Marąuina Barrio, La diplomacia Yaticana y la Espańa de Franco (1936-1939), Madrid, 1983.
Thomas, The Spanish, s. 358 przypis 1.
Thomas, The Spanish, s. 579.
CZĘŚĆ PIĄTA
POLSKA HISZPANIA
W przedwojennej Polsce zainteresowanie konfliktem hiszpańskim było duże. Jedni podkreślali grozę rewolucji lewicowej w katolickim kraju; innych rewolucja ta fascynowała. Niektórzy lamentowali nad upadkiem eksperymentu parlamentarnego w Hiszpanii; inni się nim cieszyli. Wielu interesowały międzynarodowe implikacje konfliktu, a szczególnie udział w nim Związku Sowieckiego i III Rzeszy.
W sposób pośredni sprawa hiszpańska powróciła po wojnie. Weterani z Hiszpanii znaleźli się w grupie komunistów, przerzuconych do Polski, w celu przeprowadzenia "odgórnej rewolucji". Wielu z nich znalazło się w szeregach partyjnej nomenklatury. Część padła ofiarą rozmaitych czystek podczas kolejnych walk o władzę, odbywających się w partii komunistycznej.
Hiszpania a II Rzeczpospolita Polska
Hiszpańska wojna domowa odbiła się echem polemik na łamach przedwojennej prasy. Powołując się na komunistycznego uczestnika walk w Hiszpanii, Seweryna Ajznera, lewicowy historyk Marian Zagórniak stwierdził, że:
Ugrupowania lewicowe podjęły akcję solidarności z rządem republikańskim, a hiszpańska wojna domowa uaktualniła problem tworzenia frontu ludowego w Polsce, złożonego z socjalistów, ludowców i komunistów. Głównymi sprzymierzeńcami Republiki Hiszpańskiej były Komunistyczna Partia Polski (KPP), Polska Partia Socjalistyczna (PPS) i socjalistyczne partie mniejszości narodowych - żydowski Bund, ukraińska USPD, niemiecka DSAP, a także cztery duże centrale związków zawodowych, zrzeszające blisko 500 000 członków.151
Po stronie rewolucjonistów stanęły prototypy dzisiejszych „autorytetów moralnych". Choć, podobnie jak na Zachodzie, większość polskich intelektualistów nie była komunistami, to również i tu całą kampanią propagandową dyrygowali komuniści. Tworzono kluby przyjaciół Republiki i grupy nacisku. Prasę zalała fala prorepublikańskiej publicystyki. Jak w 1967 roku otwarcie przyznał historyk komunistyczny:
Sprawa Republiki Hiszpańskiej poruszyła głęboko koła twórczej i pracującej inteligencji polskiej. Wacław Barcikowski i wielu wybitnych intelektualistów czynnie zaangażowało się w różne akcje na rzecz walczącej Hiszpanii. Publiczny wyraz swym sympatiom prohiszpańskim [sic! pro-republikańskim] dają Wincenty Rzymowski, Emil Zegadłowicz, Jarosław Iwaszkiewicz, Tadeusz Kotarbiński, Mieczysław Michałowicz, Jan Nepomucen Miller, Jan Parandowski, Andrzej Strug, Józef Wasowski, Antoni Słonimski, Józef Feldman, Jan Wyka - który sam podąża do Hiszpanii, Regina Fleszarowa, Stanisław Szwalbe, Stefan Czarnowski, January Grzędziński, Irena Kosmowska, Jan Karol Wende, Wacław Rogowicz, Salamon Jaszuński, Ksawery Pruszyński, Benedykt Hertz, Edward Boye, M. Montwill-Mirecki, Lucjan Szenwald, Mieczysław Berman, Leon Pasternak, St. Ryszard Dobrowolski, Władysław Broniewski, Eryk Lipiński i wielu, wielu innych pisarzy, prawników, malarzy, poetów, aktorów, lekarzy, komunistów, socjalistów, bezpartyjnych i ludzi, którzy daleko stali od komunizmu.
Wielu przedstawicieli polskiej inteligencji, jak obecny członek Światowej Rady Pokoju, laureat Leninowskiej Nagrody Pokoju - Ostap Dłuski, Leon Chajn - obecnie członek Rady Państwa, Jan Karol Wende - dziś wicemarszałek Sejmu, Edward Uzdański, Stanisław Szwalbe i wielu innych, współorganizowało akcję werbunku ochotników do Hiszpanii i inne formy akcji solidarności [...].
Prasa postępowa głosiła prawdę o Hiszpanii, obiektywnie analizowała sytuację, demaskowała najeźdźców, opisywała straszliwe skutki bombardowania Madrytu przez faszystów, rozpowszechniała apele wzywające do pomocy dla walczącego ludu hiszpańskiego.
Po stronie Republiki Hiszpańskiej opowiedziały się najlepsze pióra postępowej polskiej publicystyki - od komunistów, wypowiadających się na łamach zarówno pism nielegalnych, jak i dostępnych im pism legalnych, poprzez publicystów socjalistycznych aż do bezpartyjnych i postępowych i niezależnych [...].
Ksawery Pruszyński, pisarz i publicysta katolicki, drukuje w latach 1936-37 w "Wiadomościach Literackich" śmiałe i głośne reportaże z Hiszpanii, które ściągnęły na niego gromy reakcyjnej publicystyki katolickiej. Joanna Gintułt zamieszcza w 1937 r. w "Wiadomościach Literackich" przyjazne dla Republiki korespondencje z Barcelony [...]. W piśmie "Naprzód" ukazują się fraszki Benedykta Hertza, celnie uderzające w bogobojne i profrankistowskie środowiska.
W obronie Republiki bardzo często rozlega się namiętny głos Jerzego Borejszy. Pisuje on wiele o tej sprawie w "Sygnałach", w "Głosie Współczesnym", w "Wiadomościach Literackich" i w "Czarno na Białem". Można by wymienić dziesiątki wybitnych dziennikarzy i publicystów, wspomnieć setki pozycji publicystycznych, reportaży, itp., których autorami byli: Wiktor Grosz, January Grzędziński, Salomon Jaszuński, Wacław Rogowicz, Lucjan Szenwald, Karol Kuryluk, Eleonora Diamont, Andrzej Gil, Zygmunt Jarosz, Mieczysław Bibrowski i wielu
innych znanych ludzi pióra, którzy namiętnie propagowali w społeczeństwie polskim sprawę walki o wolność ludu hiszpańskiego [sic!].152
Tak wspomina swą działalność jeden z agentów wpływu, Mieczysław Bibrowski:
Byłem jednym z tych, którzy brali czynny udział w kampanii prasowej na rzecz Hiszpanii republikańskiej. Od lutego do lipca 1936 r. uczestniczyłem w wydawaniu czasopisma będącego organem Frontu Ludowego inteligencji. Tygodnik nosił tytuł "Oblicze Dnia" i w ciągu krótkiego okresu skupił wokół siebie kwiat naszej inteligencji twórczej z Andrzejem Strugiem, Zofią Nałkowską i Marią Dąbrowską na czele, a powstał z natchnienia zwycięskiego Frontu Ludowego we Francji i w Hiszpanii. Na liście jego współpracowników figurowali tacy ludzie, jak Romain Rolland, Louis Aragon, Paul Langevin [...].
"Oblicze Dnia" pozostawało w kontakcie z KPP, a ściślej z „Czerwoną Pomocą", której było legalnym organem. Utrzymywałem wówczas na tej płaszczyźnie kontakt z generalnym sekretarzem „Czerwonej Pomocy", Juliuszem Burginem. Spotykałem się z nim często w mieszkaniu Kisiela Rapaporta przy ulicy Foksal. Kiedyś znalazł tam schronienie w czasie choroby tow. [Zenon] Kliszko [...].
Mocne przeświadczenie, że mamy za sobą prawdę i historię, a przed sobą przyszłość, która do nas należy, kazało nam sięgać śmiało i bez lęku do własnych dziejów, ukazywać ich głębokie cienie, aby tym lepiej wydobyć z nich światło. A światło to było dość silne, aby otoczyć, jak aureolą, walkę Hiszpanii republikańskiej i ugodzić zarazem obóz rządzący wówczas Polską. Rzeczą godną uwagi i zastanowienia jest fakt, że mimo wyjątkowej ostrości i zjadliwości ataku skierowanego bezpośrednio przeciwko oficjalnemu organowi sanacji, mimo gloryfikacji Hiszpanii republikańskiej, tak wtedy nie lubianej w kołach rządowych, i mimo otwartej pochwały Związku Radzieckiego, ówczesna cenzura [...] jakby struchlała, nie próbowała ingerować nawet jednym słowem [...]. Jak to wytłumaczyć? Może w ten sposób, że siła prawdy i historii, gdy sięgaliśmy do nich odważnie i ze znajomością rzeczy, nadawały naszym słowom taki autorytet moralny, że nie śmiał podnieść na nie ręki nawet sfaszyzowany aparat władzy [...]. W każdym razie owe polemiki, choć oczywiste, jak żadne polemiki, nie mogły «obalić ustroju», okazały się rzeczą nad wyraz pożyteczną, zdolną do przejściowego oczyszczenia atmosfery nawet w sanacyjnej Polsce, [podkreślenia moje - MJCh]."153
Inny agent wpływu, January Grzędziński z tygodnika Czarno na Białem bez zażenowania opisał swe kontakty z ośrodkami Komintemu w Paryżu oraz przyznał, że w jego piśmie "poważne miejsce zajmowały artykuły [komunisty] Jerzego Borejszy" o Hiszpanii. 154
Jak widzimy, mechanizmy propagandowego oddziaływania Kominternu w Polsce były identyczne, jak na Zachodzie. Wykorzystywano w taki sam sposób swobody obywatelskie do propagowania poglądów prokomunistycznych i używano retoryki socjal-liberalnej, występując w "obronie wolności i demokracji" czy "klasy robotniczej". Prowadzono podobną lokalną i międzynarodową kampanię integracji ludzi o podobnych poglądach na rzecz "Republiki". I tak jak na Zachodzie, jedynie niewielka grupa wtajemniczonych agentów Kremla sterowała robotą. I mimo że wielu intelektualistów w Polsce wzdrygałoby się przed oskarżeniem o służenie interesom Moskwy, to jednak komuniści jednoznacznie ocenili ich działalność jako pożyteczną dla swojej sprawy.
Za poparcie rewolucji w Hiszpanii oraz za całokształt działalności na rzecz Związku Sowieckiego, wielu, nawet bezpartyjnych, intelektualistów otrzymało zasłużone nagrody w PRL. Na przykład, specjalista od plagiatów Rzymowski został ministrem spraw zagranicznych PRL; Pruszyński był ambasadorem w Holandii; architekt Miller zasiadł w 1945 roku w komunistycznym prezydium Krajowej Rady Narodowej.
Mimo dylematów wewnętrznych, z jakimi zmagali się na przykład Pruszyński, czy inny przedstawiciel komunistycznej dyplomacji - Czesław Miłosz, musimy stwierdzić, że zbyt często dystans między komunizmem a socjal-liberalizmem był bardzo niewielki. Stosunek między komunistami i postępową inteligencją, polegał na symbiozie - komuniści zniewalali siłą, postępowi intelektualiści przekonywali do tego zniewolenia cukierkową prozą i poezją deterministycznej konieczności dziejowej.
Z kolei frankistowskich powstańców poparli polscy monarchiści, konserwatyści, chrześcijańscy demokraci, narodowcy i narodowi radykałowie. Związany z chadecją generał Józef Haller stwierdził, że: "Walka rozpoczęta w Hiszpanii jest częścią ofensywy bolszewików na europejską cywilizację." Ksiądz kardynał August Hlond przestrzegał przed międzynarodowymi implikacjami konfliktu i podkreślał sowieckie zagrożenie dla pokoju: "wojna domowa rozpętana została wskutek bezpośredniego niebezpieczeństwa sowietyzacji tego kraju i może ogarnąć całą Europę tylko wtedy, gdyby Moskwie udało się wciągnąć mocarstwa w tragedię hiszpańską."155
Przed wpływami sowieckimi i groźbą komunizmu ostrzegała również prasa związana z ugrupowaniami prawicowymi. Zagómiak przyznaje jednak, że prasa endecka, chadecka i konserwatywna krytykowały też „wzrost
wpływów niemieckich w Hiszpanii."156 Endecki Głos Narodu podkreślał: „Jest dla nas obojętne, kto walczy z komunizmem, byle z nim walczył zwycięsko". Konserwatywny Czas potakiwał: „W niewątpliwym interesie Europy leży, aby generał Franco pokonał czerwony terror." Monarchistyczne Słowo wyjaśniało: „Czy nie wolelibyśmy, aby Franco z Mola sami zwyciężyli tanki sowieckie i aeroplany p. Bluma - bez pomocy Szwabów? Ależ owszem! Ale czy z chwilą pojawienia się ochotników niemieckich na terytorium hiszpańskim mamy się przerzucić do obozu probolszewickiego? Oczywiście, że nie."157
Do polemiki włączyli się co ważniejsi przedstawiciele lewicy i prawicy. Obłudnym „obiektywizmem" starał się uwieść czytelnika propagandysta komunistyczny Jerzy Goldberg („Borejsza"). Ten późniejszy szef stalinowskiej „kultury” w PRL tak pisał o szalejącej w Hiszpanii rewolucji:
Naród hiszpański wkroczył na drogę istotnej przebudowy. Oby ta przebudowa wykorzeniła chwasty, przełamała przegrody, hamujące powrót tego wielkiego narodu na arenę międzynarodową w glorii postępu i wolności. Albowiem historia narodów nie zna nic cenniejszego aniżeli wolność.158
Z kolei Jędrzej Giertych swym „subiektywnym ekskluzywizmem" - jak to określił Leszek R. Jasieńczyk-Krajewski - starał się pokrzepić katolików, w szczególności narodowców. Giertych nie udawał obiektywnego i nie ukrywał swych przekonań przed czytelnikiem. Tak pisał o powstaniu i powstańcach:
Rzeczą, o której chcę powiedzieć przedewszystkiem [sic!] jest wielkość, głębokość i piękno bohaterskiego porywu narodowej Hiszpanji [sic!]. Jestem pod mocnem wrażeniem tego napięcia uczuć narodowych i religijnych hiszpańskiego narodu, który ma wszelkie cechy napięcia uczuć krucjaty. Pobyt w narodowej Hiszpanji był dla mnie jakby zanurzeniem się w ożywczej kąpieli. Zanurzeniem się w atmosferze tak podniosłej, tak szlachetnej, tak pięknej, - atmosferze, w której tak łączy się wiara w Boga i chęć służby Mu z miłością Ojczyzny, z umiłowaniem tradycyj [sic!] i ducha, z gotowością do największych dla Boga i Ojczyzny ofiar, a zarazem z męską wolą i zdolnością do czynu - że człowiek w tej atmosferze staje się zarazem i lepszy i mocniej sprężony do czynu. "159
Odbył się też pojedynek na wiersze. Komunista Władysław Broniewski opublikował „Śmierć i dynamit":
Idą faszyści. Wiodą natarcie marokańskimi batalionami Madryt czerwony walczy zażarcie. Pięść podniesiona. Cześć i dynamit.
Katolicy natomiast przypomnieli proroczy wiersz księdza Józefa Jarzębowskiego, napisany w 1935 roku, p. t. „Modlitwa do pięciu ran":
Jezu Chryste.... I przygarnij swą ręką lewą rycerską, dumną Hiszpanię. Niech srebrzyste dzwony Sewilli rozproszą opar czerwony upiornej gwiazdy - pięciornicy. Niechaj błękitna Madonna Murilla pobłogosławi szpady kute w Toledo, a bohaterski Cyd stanie na straży Pirenej zasłuchany w mistyczną pieśń Don Calderona dela Barca.
W obliczu tak gwałtownych sporów publicystycznych rząd RP zachowywał zadziwiający spokój. Nieoficjalnie sympatyzowano z generałem Franco. Oficjalnie zaś Polska prowadziła politykę zagraniczną zgodną z linią polityczną swoich sojuszników zachodnich. Warszawa uznała rząd nacjonalistyczny po zakończeniu wojny domowej na wiosnę 1939 roku i to dopiero wtedy, gdy został on oficjalnie aprobowany przez Londyn i Paryż.
Jednocześnie Polska przez cały okres trwania konfliktu sprzedawała broń obu stronom. Sprawę tę naświetlił w kwartalniku Studia Historyczne lewicowy badacz Marian Zagórniak.160 Dalsze szczegóły podał liberalny historyk Marek Piotr Deszczyński na łamach pisma Karta. Stwierdził on, że Polska
dostarczała broń obu stronom, ze znaczną jednak przewagą na rzecz republikanów. Nie odgrywały tu roli sympatie polityczne władz II Rzeczypospolitej, bliższe naturalnie gen. Franco, czy też możliwość zaszkodzenia stosunkom polsko-niemieckim. Decydowały względy handlowe («czerwoni» dysponowali rezerwami finansowymi Hiszpanii) [...].
W latach 1936-38 Polska sprzedała do Hiszpanii sprzęt wojskowy wartości ok. 190 min zł(ok. 36 min dolarów). Stanowiło (oprawie 2/3 całej wartości polskiego eksportu sprzętu wojskowego w okresie międzywojennym. Wojsko Polskie pozbyło się dzięki temu prawie całych zapasów starej broni, a krajowe fabryki sprzedały część nowej produkcji (niekiedy wadliwej, odrzuconej przez komisje odbiorcze WP). Odbiorcy płacili za te dostawy gotówką w dewizach lub złotem. Uzyskane z kontraktów hiszpańskich sumy przyczyniły się do uratowania równowagi walutowej państwa. Kwoty uzyskane ze sprzedaży starego materiału władze wojskowe przekazywały zazwyczaj na Fundusz Obrony Narodowej.161
Najpewniej właśnie dlatego rząd RP tolerował w kraju stworzone i prowadzone przez agentów NKWD centrale handlowe, zajmujące się zakupem broni. Podobnie jak w innych stolicach europejskich, w Warszawie działała enkawudowska firma import-export. W Gdyni sowiecką agenturalną firmą spedycyjną działającą na rzecz Republiki kierował „Doktor Mylanos, poddany grecki."162
Mimo to, władze polskie pomagały nacjonalistom tam, gdzie nie przeszkadzało to interesom państwowym. Poselstwo RP w Madrycie dało azyl kilkudziesięciu przedstawicielom elit katolickich i prawicowych. W akcji tej wyróżnił się poseł Marian Szumlakowski i konsul Kobyłecki. Jak wspomina konserwatysta Alfons Jacewicz:
Podczas wojny domowej uratowali oni od pewnej śmierci kilkudziesięciu Hiszpanów - narodowców, którzy znaleźli schronienie w gmachu poselstwa RP w Madrycie, a następnie polskim okrętem wojennym «Iskra» zostali wywiezieni z Hiszpanii do Polski, gdzie znaleźli opiekę i pomoc zarówno u rządu, jak i u społeczeństwa.163
Władze polskie nie były wyrozumiałe dla obywateli polskich, walczących w Hiszpanii. Zgodnie z prawem RP, osoby, służące w obcym wojsku bez pozwolenia władz, traciły obywatelstwo polskie. Gdy we wrześniu 1938 roku rząd Republiki zaapelował na forum Ligi Narodów o pomoc w repatriacji ochotników międzynarodowych z Hiszpanii, władze polskie sprzeciwiły się. Thomas dziwił się: „to prawie nie do wiary, ale Węgry i Polska głosowały przeciw temu, aby Liga pomogła w tym przedsięwzięciu. Do tego stopnia te dwa małe kraiki były przerażone, że mogłyby obrazić Hitlera i Mussoliniego."164
Polska sprzeciwiła się powrotowi ochotników z dwóch powodów. Po pierwsze, złamali oni prawo RP. Po drugie, Polska nie potrzebowała komunistów i innych rewolucjonistów, którzy w każdej chwili gotowi byli poprzeć sowiecką agresję na kraj.
Ochotnicy z Polski
Wojnę domową w Hiszpanii postrzegamy w Polsce przede wszystkim przez pryzmat uczestnictwa w niej obywateli polskich w szeregach Brygad Międzynarodowych. Oprócz kilku hagiograficznych książek i artykułów pisanych przez komunistów i sympatyków nie powstało jeszcze żadne poważne naukowe opracowanie dziejów „polskich" oddziałów walczących po stronie Republiki.
Paul Johnson podaje, że do Hiszpanii przybyło najprawdopodobniej 5 000 ochotników z Polski. Źródła komunistyczne wymieniają około 4 000. Zginęło w przybliżeniu 1 000, z czego część w egzekucjach NKWD. Niektórzy z nich, jak komisarz Kazimierz Cichocki („Winkler"), zostali zaproszeni specjalnie w tym celu do Moskwy. Większość zlikwidowano na miejscu.165
Niewiele wiadomo o składzie społecznym i etnicznym polskich ochotników. Można założyć, że większość z nich to Polacy przebywający na emigracji zarobkowej w Europie Zachodniej. Opierając się na źródłach kominternowskich, Thomas twierdzi, że pierwszy batalion im. Jarosława Dąbrowskiego „składał się głównie z polskich górników, ostatnio zamieszkujących we Francji i Belgii."166 Ta informacja dotyczy pierwszych walk batalionu, które toczyły się w Madrycie w listopadzie 1936 roku. Bez odpowiednich dokumentów trudno jednak powiedzieć z całą pewnością, że byli to "polscy górnicy".
Zachowała się natomiast relacja, która jednoznacznie wskazuje na to, że komuniści mieli kłopoty z rekrutacją Polaków przynajmniej w jednym rejonie Francji. Po podjęciu przez Komintern decyzji o utworzeniu Brygad Międzynarodowych, ekspozytura Komunistycznej
Partii Polski (KPP) we Francji zwołała nadzwyczajne zebranie w St. Etienne. Przewodniczył mu Jan Rutkowski („Szymon"), a wśród uczestników znaleźli się między innymi Janina Sochaczewska i Aleksander Szurek. Ten ostatni był odpowiedzialny za robotę partyjną w Rouen i okolicach. Szurek poskarżył się, że ma kłopoty z werbowaniem
ochotników w swoim rejonie. Rutkowski obiecał pomóc. Według sprawozdania Szurka:
emigranci [katoliccy] w tym rejonie byli bardzo religijni i nie lubili komunistów. Grupa komunistów żydowskich była bardziej liczna [...]. Towarzysz «Szymon» (Jan Rutkowski), przedstawiciel polskich [sic! komunistycznych] organizacji [emigracyjnych] przybył do Rouen z St. Etienne. Nie wygłosił żadnych mów. Wyraził się prosto: <<Musimy jechać do Hiszpanii. Musimy znaleźć i zwerbować ochotników»[...j. W Rouen jeden Polak nie był członkiem partii [komunistycznej].
Udało nam się skontaktować z kilkoma czytelnikami gazet polskich [wydawanych przez Komintern]. Ani jeden z nich nie chciał zostać ochotnikiem, a my nie śmieliśmy im tego proponować. Jeśli chodzi o Żydów, którzy należeli do partii, to sytuacja była inna. Byli to Żydzi z Polski i Rosji, emigranci bądź ich dzieci, którzy uciekli przed [bolszewicką] Rewolucją Październikową. Ja chciałem jechać [do Hiszpanii]. Jako czynny działacz Partii Komunistycznej, uznałem to za swój obowiązek, żeby być pierwszym ochotnikiem. Berta [żona Szurka], tak samo oddana [komunizmowi] jak ja, zgodziła się ze mną przede wszystkim dlatego, że Partia poprosiła i Partia rozkazała.PRZYPIS 167 (JEST Pod SPODEM ODNOTOWANY, ALE NUMER TUTAJ ZNIKNąŁ).
Jak wynika z relacji Szurka, w Rouen prawie nikt nie zgłosił się na ochotnika do Hiszpanii. Nie chcieli iść ani Polacy-katolicy, ani Żydzi z Polski, a w tym i Żydzi komuniści, którzy już doświadczyli na własnej skórze rewolucji bolszewickiej. Odmówił, na przykład, komunista Meyer Katz („Piorun"). W końcu z Rouen do Hiszpanii wybrało się pięciu komunistów „na ochotnika", czyli na rozkaz partii: Ormianin, dwóch Niemców-uchodźców i dwóch Żydów, jeden z Polski, a drugi z Łotwy.
Jeśli w innych miejscach we Francji werbunek wyglądał tak samo, to trudno uwierzyć, że w pierwszych walkach batalionu im. Dąbrowskiego brali udział „polscy górnicy". Należałoby raczej podejrzewać, że byli to zawodowi rewolucjoniści z Polski, którzy podawali skład swego oddziału jako „polski" i „proletariacki". Ta sztuczka propagandowa Kominternu miała za cel po pierwsze, udowodnienie, że oskarżenia antysemitów, jakoby Brygady Międzynarodowe były „żydowskie" są nieprawdziwe, a po drugie podkreślenie rzekomo „robotniczego" charakteru oddziałów ochotniczych. W ten sposób, propaganda utrwalała też marksistowski stereotyp, zgodnie z którym w Hiszpanii toczyła się "walka klas", a grupy ochotników miały charakter "internacjonalistyczny". Toteż słowo „robotniczy", w odniesieniu do Brygad, wytrwale powtarzali wytrawni komunistyczni propagandyści ze stajni Willi'ego Münzenberga, a wśród nich Jerzy Borejsza.168
Oczywiście nie jest wykluczone, że w późniejszym okresie wśród ochotników z Polski rzeczywiście przeważali „polscy górnicy." Trzeba to jednak udowodnić, przeprowadzając rzetelne badania statystyczne. Odpowiednie dokumenty czekają w Moskwie. To samo dotyczy roli KPP w oddziałach ochotników z Polski. Na razie wiadomo tylko, że w jednej z kompanii „batalionu słowiańskiego" w zebraniach partyjnych uczestniczyli: przewodniczący Aleksander Bekier („Ferry"), Józef Kutin, Zygmunt Gutt („Simon"), Chaim Pencz („Chari") i Aleksander Szurek. Komisarzem politycznym kompanii został „Leszek Bastacki" z Wilna. 169
Oprócz ideowych rewolucjonistów w szeregach „batalionu słowiańskiego" znalazły się takie obieżyświaty, jak na przykład Franciszek Czapliński, który uprzednio służył w Legii Cudzoziemskiej, jak również polscy marynarze, uprowadzeni przez rewolucjonistów ze statków marynarki handlowej, które zawinęły do portów Republiki.170
Wśród ochotników pojawili się też domniemani i prawdziwi agenci obcych wywiadów. Według wspomnień jednego z komunistów, Jerzy Puternicki został wysłany do Hiszpanii rzekomo przez polską i francuską policję. „Zdemaskowano go jako agenta konsula polskiego w Madrycie."171 Bez wątpienia został rozstrzelany. Jednak nigdy nie przedstawiono żadnych konkretnych dowodów winy Puternickiego. Jego przypadek jest bardzo podobny do tragedii Alberta Wallacha. Ten żydowski ochotnik z USA zniechęcił się do rewolucji i postanowił wrócić do domu. W tym celu skontaktował się z amerykańskim konsulem. Współtowarzysze oskarżyli go jednak o szpiegostwo i został rozstrzelany.172
Prawdziwym wywiadowcą w grupie ochotników z Polski był Tadeusz Ungar („Kowalski"). Ten student prawa Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie związany był z radykalnym skrzydłem Młodzieży Wszechpolskiej Stronnictwa Narodowego. Zmuszony był uciekać przed polską policją do Czechosłowacji. Gdy wybuchła wojna w Hiszpanii, Ungar zdecydował się dołączyć do powstańców. Nie miał pieniędzy na podróż, więc zgłosił się do biura Kominternu w Pradze i pojechał z ochotnikami komunistycznymi. W tym czasie nawiązał kontakt z wywiadem polskim, słynną „Dwójką". W Hiszpanii przez jakiś czas przebywał po stronie rewolucjonistów. Następnie przeszedł linię frontu i dołączył do sił generała Franco. Walczył w szeregach powstańczych, nadal wypełniając zadania dla polskiego wywiadu.173
Według hiszpańskiego historyka wojskowości Jose Louis de Mesa rząd RP sprzedał Hiszpanii Narodowej pewną ilość samolotów. Dlatego w lutym 1937 r. Polska przysłała wraz ze sprzętem pięciu mechaników. Wcześniej, bo w sierpniu 1936 r., źródła hiszpańskie nadmieniają, że w szeregach powstańczych znaleźli się czterej polscy piloci: “hrabia Kazimierz Lasocki,” Tadeusz Czarkowski-Gajewski, Adam Szarek, oraz Kazimierz Lubinski (Łubieński?), który w rzeczywistości ponoć nazywał się Ziembiński. De Mesa wymienia też pilotów Tadeusza Strychskiego oraz Tadeusza Bujakowskiego. Powietrzne walki tego pierwszego opisało warszawskie pismo Dobry Wieczór. Oprócz tego dla Nacjonalistów latał polski pilot o nazwisku czy też pseudonimie “Kadet”.
Dużo więcej naszych rodaków walczyło na lądzie niż w powietrzu. W jednym z karlistowskich szwadronów kawalerii znajdował się porucznik “hrabia Orłowski.” Chodziło o Ludwika Karola hr. Lubicz-Orłowskiego. Od początku 1937 r. brał udział w wielu bitwach i potyczkach. Po pewnym czasie, poróżniwszy się ze swoim hiszpańskim dowódcą por. Orłowski wraz ze swym angielskim kolegą Peterem Kempem odmeldowali się z oddziału i przeszli do Francji. Anglik później wrócił do Hiszpanii, podczas gdy Polak wyjechał do domu.
Stanisław Śliski “tal vez polaco,” służył w VI Chorągwi karlistów. Wyróżnił się w bitwie nad Ebro. W XIV Chorągwi walczył Zbigniew Kantiecki (“Zbiguendo Cantiecekki”) “bez wątpliwości pochodzenia polskiego,” a w XVIII Hipolit Bron-Broniek. W Legii służyli m.in., Kazimierz Rawiski w 18 kompanii V Chorągwii; Walenty Adam Heuchert w 35 kompanii IX Chorągwii; w II Chorągwi Józef Sroka; w VI Oskar Jan Kiwicz (“Civich”); w VII Antoni Szpuła (“Szypua”); w XII Wincenty Brask (“Brasque”). Wszyscy oni w papierach wojskowych wymienili polski jako język ojczysty. Na pewno nie wyczerpuje to tematu Polaków w Legii. De Mesa zapomniał wymienić na przykład ppor. Antoniego Pardo, którego walkę pierwszy przypomniał po latach Cezary Taracha.
Płk. Andrzej książe Radziwiłł (którego de Mesa opisał jako Rosjanina) zameldował się w Hiszpanii 16 sierpnia 1937 r. Przyłączył się do Francuzów pod komendą de Marsagny, którego najpewniej poznał podczas wojny polsko-bolszewickiej. Oddział ten włączono w skład karlistowskiej 6 Brygady Nawarskiej, którą wkrótce desygnowano jako batalion “D” im. Świętego Fernanda w ramach 63 dywizji. Książe Radziwiłł walczył w kampanii północnej, aż zachorował i trafił do szpitala w październiku 1937 r. Na początku roku następnego powrócił do jednostki w Jaca, lecz niezaleczona choroba wnet zmusiła go do ponownego opuszczenia szeregów, do których już do końca wojny nie wrócił.
Tylko tyle konkretnych informacji o Polakach u de Mesa. Jednak książę Radziwiłł nie był jedyną osobą, której narodowość de Mesa pomylił. Rotmistrz kawalerii Wieńczesław Łukasiewicz jest wymieniony jako “Rosjanin pochodzenia polskiego, katolik, w wieku lat 40, który chce zwalczać komunizm”. Zwykle rusyfikacja oznaczała przejście na prawosławie. W związku z tym można przyjąć, że rtm. Łukasiewicz był Polakiem, który walczył w szeregach Białych Rosjan przy Karlistach.
W innych wypadkach sprawa nie jest tak prosta. Według autora, por. piechoty Włodzimierz Kowalewski (“Vladimir Kowalewsky”) miał być Rosjaninem, jak również Jerzy Kochanowski (“Georges de Kochanowski”) to ochotnik “narodowości rosyjskiej”. Nic o nich nie wiadomo.
Natomiast “Karl Barteonski,” który zgłosił się na ochotnika do Legii w październiku 1938, miał być “Niemcem”. Jako “Niemiec” występuje też Alfons Malanowski (“Alphons Malanowsky”). Nie znana jest narodowość ochotnika o nazwisku “Juan Diez Kozki” (Jan Dyskowski?), którego de Mesa wymienia jako legionistę znającego niemiecki. Mimo, że z pewnością byli oni cudzoziemcami, nie wiadomo czy “Antonio Dramiski” (Antoni Dramiski?) albo “Wladislao Chockam” (Władysław Czokam?) byli Polakami.
De Mesa pozostawia bez odpowiedzi ilu Polaków walczyło w Hiszpanii. Nie zastanawia się też dlaczego tam się znaleźli.
Wśród ochotników z Europy Wschodniej dwóch przeszło do historii dzięki literaturze. Prototypem bohatera książki Komu bije dzwon był podobno Antoni Chrost z Warszawy. Chrost zabrał ze sobą Hemingwaya na jednąz wypraw sabotażowych za linię frontu. W nagrodę pisarz uczynił go pierwowzorem postaci amerykańskiego rewolucjonisty. Z kolei generał Golz, inna postać z tej samej "hiszpańskiej" powieści Hemingwaya, to sowiecki oficer polskiego pochodzenia Karol Świerczewski („Walter"). Jak wspomina adiutant „Waltera", Hemingway niestety zapomniał przekazać czytelnikowi prawdziwy obraz tej, jakże barwnej, postaci. Jak wielu Sowietów, Świerczewski nagminnie nadużywał alkoholu, miał zwyczaj dowodzić w samych majtkach, a dezerterów rozstrzeliwał osobiście. Rozkazał
likwidować jeńców, lecz nie szczędził też własnych ludzi. Kazał, na przykład, zastrzelić oficera, który usiłował utrzymywać wśród rozwydrzonych rewolucjonistów wojskową dyscyplinę. Świerczewski zostawił w Związku Sowieckim żonę, ale w Hiszpanii znalazł sobie kochankę. Na całe szczęście dla tej kobiety, Stalin odmówił Świerczewskiemu pozwolenia na przywiezienie konkubiny do Kraju Rad. Przypomnijmy też, że „Walter” został oddelegowany z GRU do Hiszpanii, gdzie pełnił funkcję szefa sowieckiego wywiadu wojskowego.174 (Informacje te są interesujące przede wszystkim w świetle, stworzonej w PRL, hagiograficznej propagandy „o człowieku, co kulom się nie kłaniał," czy też „ukochanym przez wszystkich, legendarnym «el generał polaco»".175)
Jak przyznają zgodnie obserwatorzy po obu stronach, rewolucjoniści z Polski bili się z wielkim zacięciem i oddaniem - szczególnie na początku - pod Madrytem i pod Guadalajara. Musimy pamiętać jednak, że nie bili się pod znakiem Orła Białego czy pod biało-czerwoną flagą. Na przykład sztandar oddział im. Dąbrowskiego był czerwony z sowieckim sierpem i młotem. Obowiązywały sowieckie zwyczaje wojskowe. Salutowano zaciśniętą pięścią. Do przełożonego zwracano się "towarzyszu komisarzu" lub "towarzyszu majorze". W ich świetlicach i okopach można było znaleść portrety Stalina czy Lenina oraz propagandę komunistyczną. "Dąbrowszczacy" na mundurze nosili trójramienną gwiazdę - znak Frontu Ludowego. Walczyli o komunizm. Przyznaje to otwarcie jedna z ochotniczek z Polski, nawiązując ze wzruszeniem do "tych krwawych, lecz pięknych czasów, gdy słowa internacjonalizm proletariacki realizowały się w każdym czynie i w każdym geście"176. Inny żydowski komunista z Polski, który służył w XIII Brygadzie, nazwał to dosadniej: „Nikt nie zaprzeczy, że walczyli i ginęli z imieniem Stalina na ustach.”
Po pewnym czasie oddziały zagranicznych ochotników zreorganizowano. Wielu „dąbrowszczaków" wcielono do nowoutworzonej XIII Brygady. Stanowili w niej większość. Resztę składu jednostki uzupełniono rewolucjonistami z innych krajów Europy Wschodniej. To XIII Brygada w maju 1937 roku uczestniczyła w niesławnej rzezi w Sanktuarium Matki Boskiej z Cabeza (Santa Maria de la Cabeza) w Sierra Morena. Jednak w lipcu 1937 roku XIII „polska" Brygada zbuntowała się. Jak podaje Thomas, jej członkowie samowolnie wycofali się z pola bitwy, odmówili dalszej walki i omalże nie zlinczowali swego dowódcy. Za karę XIII Brygadę ponownie zreorganizowano. Jej członkowie musieli przejść przez obowiązkową „reedukację". Nie wiadomo, ilu za karę rozstrzelano. Później ochotnicy z Polski uczestniczyli jeszcze w kilku przegranych bitwach. We wrześniu 1938 roku wycofano ich z frontu. W grudniu 1938 roku wszystkich ochotników zagranicznych wyproszono z republikańskiej Hiszpanii. Większość z nich została internowana we Francji.177
W czasie II wojny światowej część polskich weteranów hiszpańskiej rewolucji pracowała w sowieckim wywiadzie i we francuskim komunistycznym podziemiu. Część została przerzucona przez NKWD do okupowanej przez NiemcówPolski, gdzie współtworzyli Polską Partię Robotniczą (PPR) i Gwardię Ludową (GL). Inni „Hiszpanie" znaleźli się w Związku Sowieckim i w 1944 roku wraz z Armią Czerwoną zjawili się w Polsce.
Hiszpania w PRL
Kariera "Hiszpanów" w PRL zaczęła się w 1942 roku, gdy do tzw. Generalnego Gubernatorstwa przybyło kilkunastu weteranów rewolucji w Hiszpanii na czele z Bolesławem Mołojcem („Edward") i Stefanem Kilianowiczem („Grzegorz Korczyński"). Dołączyli oni do towarzyszy z tzw. Grupy Inicjatywnej, przysłanych wcześniej ze Związku Sowieckiego w celu utworzenia PPR. Jak przyznał przywódca tej organizacji, Władysław Gomułka („Wiesław"):
Z mieszanymi uczuciami słuchałem [Pawła] Findera, jego informacji i zarazem instrukcyjnych wskazówek naświetlających rolę, zadania i oblicze PPR. Wynikało z nich, że kierownictwo Kominternu - realizujące zawsze dyrektywy WKP(b) [sowieckich komunistów] - nowo powołanej partii nadało niejako dwa oblicza: jawne i tajne [podkreślenie moje -MJCh]. Na jawne oblicze partii składała się cała nie skrywana przed nikim działalność podziemna, tajne zaś, czyli skrywane przed narodem, miały pozostać powiązania kierownictwa partii z Moskwą, z Kominternem, uznawanie ich przynależności do Międzynarodówki Komunistycznej. O tym drugim, tajnym aspekcie oblicza partii wiedział jedynie w stopniu bardzo zróżnicowanym jej kierowniczy aktyw. Najgłębiej znała te sprawy trójka kierownicza partii wchodząca w skład pierwszej Grupy Inicjatywnej. Aktyw krajowy PPR był w tym przedmiocie na ogół powierzchownie zorientowany z wyjątkiem tych działaczy PPR, którzy współpracowali z wywiadem radzieckim [NKWD].178
Jak jednoznacznie udowodnił to Piotr Gontarczyk, z racji swych enkawudowskich koneksji, zarówno Mołojec, jak i Korczyński, byli głęboko związani z „tajnym obliczem" PPR. Mołojec zginął wkrótce w jednej z najbardziej tajemniczych czystek wewnątrzpartyjnych, kiedy to towarzysze denuncjowali siebie nawzajem do Gestapo, a komunistyczne bojówki partyjne likwidowały poszczególnych przywódców.
Korczyński bez powodzenia próbował tworzyć partyzantkę na Lubelszczyżnie. Poza sporadycznymi aktami sabotażu, jej działalność polegała głównie na rabowaniu ludności polskiej i mordowaniu działaczy niepodległościowych oraz przedstawicieli miejscowych elit. Korczyński przeprowadził też czystkę
wewnątrzorganizacyjną;
jej przyczyną były zatargi związane z podziałem zdobycznych pieniędzy, kosztowności i innych przedmiotów. Zginęło wtedy kilku Polaków i duża grupa Żydów. Najprawdopodobniej od maja 1943 Korczyńskiemu towarzyszył oficer NKWD i sowiecki komisarz polityczny. Latem 1944 roku Korczyński doczekał się przybycia wojsk sowieckich .179
Wraz z Armią Czerwoną w Polsce centralnej zjawiła się reszta „Hiszpanów". Najbardziej aktywni z nich służyli w NKWD. Już 18 października 1943 roku w Związku Sowieckim stworzono namiastkę „wojsk wewnętrznych" przeznaczonych do działania w Polsce. Dowództwo powierzono rewolucjonistom z Hiszpanii: Henrykowi Toruńczykowi, Leonowi Rubinsteinowi i Juanowi Puertas Garcii. Oczywiście, dozorowali ich oficerowie NKWD, jak na przykład weteran wojny w Hiszpanii Starinow. W lipcu 1944 roku „szturmowcy" Toruńczyka stanowili „ochronę PKWN w tych historycznych dniach ukonstytuowania się władzy ludowej."180
Komuniści organizowali Urząd Bezpieczeństwa i Milicję Obywatelską. Do „szturmowców" Toruńczyka dołączył Korczyński z partyzantami komunistycznymi z czasów okupacji. W ramach wojsk wewnętrznych tworzyli tzw. „bandy pozorowane". Wybuchło powstanie antysowieckie. Współtowarzysz Toruńczyka z Hiszpanii, Eugeniusz Szyr, tak opisywał tamte dni:
Była to jednostka słaba, o niskim poziomie moralno-politycznym. A sytuacja nagliła. W rejonie zamojskim rozpoczęły działalność zbrojne bandy, rekrutujące się z byłych żołnierzy AK, w Hrubieszowskiem tereny południowe zostały opanowane przez ukraińskich faszystów z UPA. Jednocześnie działają tam zbrojne oddziały polskiej reakcji. Alarmujące wieści przychodzą również z Biłgoraju i innych powiatów.181
Niedługo potem na bazie 4 Dywizji Piechoty stworzono Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW). Była to jednostka policyjna wzorowana na NKWD i SS a podlegała Ministerstwu Spraw Wewnętrznych (MSW). Toruńczyka przesunięto na stanowisko zastępcy dowódcy, którym został sowiecki generał Bolesław Kieniewicz. W szeregach wojsk wewnętrznych, oprócz Korczyńskiego, znaleźli się też „dąbrowszczacy" Komar i Hibner. Wspólnie „ustanawiali władzę ludową".
Po zdławieniu powstania antysowieckiego, nadszedł czas podziału władzy. Obowiązywała zasada - im bardziej zasłużony towarzysz, tym wyższe stanowisko. „Hiszpanie", z racji na długi staż rewolucyjny, cieszyli się szczególną popularnością, podobnie jak i symbole rewolucji, które przywieźli z Hiszpanii.
Na prawie 45 lat oficjalnym organem „ludowego" Wojska Polskiego został Żołnierz Wolności, gazeta wydawana niegdyś w Hiszpanii dla ochotników z Polski. Ideowe i historyczne korzenie Żołnierza Wolności nie miały nic wspólnego z tradycją oręża polskiego. Redaktor tego pisma w Hiszpanii, Mieczysław Szleyen, został jego pierwszym redaktorem naczelnym w PRL. Sprawował swe stanowisko dożywotnio.
Największą karierę zrobił Eugeniusz Szyr. Najpierw pełnił funkcję politruka w Głównym Zarządzie Politycznym "ludowego" Wojska Polskiego. Potem był wieloletnim członkiem komunistycznych władz naczelnych PRL: Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Biura Politycznego, ministrem budownictwa i wicepremierem.182
Inni „Hiszpanie" też nie mogli narzekać. Jan Rutkowski został szefem osławionego Głównego Zarządu Informacji „ludowego" Wojska Polskiego. Grzegorz Korczyński był wiceministrem bezpieczeństwa publicznego, Wacław Komar dowodził wywiadem wojskowym, a Stanisława Flato zrobiono jego zastępcą. Franciszek Księżarczyk był komendantem wojewódzkim MO w Rzeszowie, Warszawie oraz w Krakowie. Tylko Henryka Toruńczyka formalnie odsunięto od sprawowania funkcji, bezpośrednio podlegających NKWD. Od 1950 do swej śmierci w 1966 roku Toruńczyk pozostał na stanowisku dyrektora generalnego w Ministerstwie Przemysłu Lekkiego.
Żony weteranów z Hiszpanii również korzystały z koniunktury. Na przykład, Eugenia Łozińska, żona Romana Korneckiego, została naczelną redaktorką jednego z wydawnictw państwowych. Irena Twardowska-Domańska, żona dra Mieczysława Domańskiego („Dubois"), otrzymała w nagrodę stanowisko prezesa Polskiego Czerwonego Krzyża. Nie można jednak powiedzieć, że była godną następczynią hr. Marii Róży Tarnowskiej.
Mimo, że „Hiszpanie" utrzymywali osobiste kontakty między sobą, związani byli z różnymi frakcjami partyjnymi. Niosło to za sobą pewne ryzyko. Pod koniec lat czterdziestych, w czasie nagonki na „skrzywienie prawicowo-nacjonalistyczne" Gomułki, aresztowano Korczyńskiego. Na początku lat pięćdziesiątych, podczas kampanii przeciw szpiegom i „kosmopolitom", aresztowano m.in. Komara i Flato. Korczyńskiego i kilku innych okrutnie torturowali ich towarzysze z UB. Dla niektórych ubecy byli bardzo wyrozumiali. Na przykład, Irena Twardowska-Domańska została aresztowana w 1953 roku. Podczas aresztowania musiała stać przed przesłuchującymi ją policjantami. Po chwili zbulwersowana oznajmiła: „po raz pierwszy wżyciu stoję, a panowie siedzą."183 Ubecy zawstydzili się i przynieśli jej krzesło.
Takie zdarzenia w pewnym stopniu tłumaczą sentyment, jaki mają niektóre osoby ze środowisk komunistycznych do początków PRL. Środowisko niepodległościowe nie doświadczyło takiej kurtuazji ze strony komunistycznej policji.
W 1956 roku, w czasie kolejnych rozgrywek wewnątrzpartyjnych, "Hiszpanie" odegrali decydującą rolę. O władzę walczyły ze sobą dwie frakcje PZPR, obie zabiegające o poparcie u Gomułki. Hasłem pierwszej był: "nacjonalizm antysemicki", drugiej natomiast "nacjonalizm antysowiecki". Wpływowi „Hiszpanie" opowiedzieli się za opcją „nacjonalizmu antysowieckiego". W ten sposób dotychczasowy dowódca KBW Dawid Hübner vel Juliusz Hibner został wiceministrem spraw wewnętrznych. Na dowódcę KBW mianował, właśnie zwolnionego z więzienia, Wacława Komara, u którego z kolei szefem sztabu został inny weteran z Hiszpanii, „Edward Koniński". Wojsko pod ich dowództwem stało się elementem przetargowym w negocjacjach między komunistami polskimi a sowieckimi.
Przeciętny Polak nie rozeznawał się w bizantyjskim charakterze frakcyjnych rozgrywek komunistów. Opinia publiczna była przekonana, że „wojsko" chce walczyć o niepodległość Polski. „Hiszpanie" doświadczyli niespodziewanej popularności ze strony rozentuzjazmowanej „ulicy". W październiku 1956 roku tłum niósł Edwarda Konińskiego na ramionach pod gmachem Komitetu Centralnego PZPR w Warszawie. To wydarzenie tak skomentował jeden z jego przyjaciół: „Edek był Żydem i wyglądał na Żyda. [Ale] zależy, co taki Żyd robi i jakim jest Żydem."184 Widocznie Żydzi uznani za antysowieckich i antykomunistycznych zawsze się Polakom podobali.
Po 1956 roku peerelowskie kariery „Hiszpanów" rozwijały się bez przeszkód. Na przykład, Stanisław Flato był konsulem PRL w Chinach do 1964 roku. Józef Kutin pełnił funkcję wiceministra handlu zagranicznego. Leon Zagórski został urzędnikiem państwowym wysokiej rangi. Antoni Chrost najpierw służył w UB, a potem w Ministerstwie Obrony Narodowej. Franciszek Księżarczyk przeszedł z MO do wojska, gdzie jako generał dywizji pracował w pionie politycznym.
Tylko jeden z bardziej znaczących „Hiszpanów" wyemigrował do Izraela w tym okresie - pułkownik Grinszpan z KBW. Nie potrafił się jednak przystosować do izraelskiej rzeczywistości. Starał się o pozwolenie na powrót do PRL. Gdy mu odmówiono, wrócił nielegalnie. Został natychmiast deportowany.
Dla wielu innych „Hiszpanów" kłopoty zaczęły się dopiero w 1968 roku. W tym czasie kolejne intrygi w przywództwie PZPR zakończyły się czystką, tym razem wymierzoną przeciw „syjonistom" i „rewizjonistom". „Hiszpanie" znaleźli się po obu stronach barykady.
Na jednym z zebrań „dąbrowszczaków" komisarz z Hiszpanii Bolesław Maślankiewicz zaatakował swego współtowarzysza broni Juliusza Hibnera, zarzucając mu zamiar „oddania ziem zachodnich Niemcom." Na forum, zdominowanej przez komunistów, organizacji weteranów Związek Bojowników o Wolność i Demokrację (ZBoWID) dowódca batalionu ochotników w Hiszpanii, Franciszek Księżarczyk „wygłosił mowę przeciwko rewizjonistom, którzy «piastowali wysokie stanowiska a nie potrafili wychować swych dzieci w duchu Polski Ludowej»."185 Była to aluzja do dowodzonych przez Adama Michnika tzw. „komandosów", czyli młodzieży o przekonaniach trockistowskich. Wielu z nich wywodziło się z rodzin wysokich funkcjonariuszy aparatu PZPR, jak na przykład Barbara Toruńczyk, córka Henryka. Teraz - według starego zwyczaju komunistycznego-jego współtowarzysze z Hiszpanii atakowali zmarłego Toruńczyka i jego dziecko.186
Inni „Hiszpanie" odznaczyli się dużo większą brutalnością w marcu 1968 roku. Wspomina Szurek:
1968. «Kołowski», dąbrowszczak i Żyd, który naprawdę ma na nazwisko Kacman, pracował ze mną w Polskiej Agencji Prasowej. Przedtem był konsulem i zastępcą komendanta dzielnicy w stołecznym oddziale ORMO. Podczas tych pamiętnych wydarzeń, zajechał ciężarówką z «robotnikami» (w rzeczywistości ORMOwcami) i pobił studentów warszawskich [na uniwersytecie]. Zrobił to prawdopodobnie z przyzwyczajenia, dlatego, że bił również swoją żonę po twarzy. Jak on mógł być takim bydlakiem? Ona jest teraz w Izraelu. On był starym towarzyszem z «dobrej» rodziny. Został w Polsce i wciąż tam mieszka.187
„Hiszpanów", którzy znaleźli się po niewłaściwej stronie barykady, wyrzucano z partii komunistycznej i zwalniano z pracy. Taki los spotkał na przykład wiceministra Kutina oraz profesora medycyny Taubenfliegela z Gdańska. Podobnie jak wielu innych komunistów żydowskiego pochodzenia, doszli do wniosku, że "budowanie komunizmu" w PRL zakończyło się całkowitym niepowodzeniem. „Mir hobn gevigt a toyt kind" (Kołysaliśmy martwe dziecko), lamentowali. Jak przypomniał socjolog Jaff Schatz, znaczy to: „wszystko wzięło w łeb."188
Zażarty komunista i profanator kościołów w Hiszpanii Aleksander Szurek tak opisał swoje uczucia w tym okresie:
„Dzięki temu, że kardynał Wyszyński przewodził opozycji politycznej, Kościół polski był jedyną zorganizowaną siłą polityczną, zdolną do zapobieżenia krwawemu pogromowi w Polsce w latach 1968-1969
podczas
akcji antysemickiej zorganizowanej przez Partię i Bezpieczeństwo. Muszę powiedzieć całą prawdę. W okresie międzywojennym, od czasu mego pierwszego uwięzienia [przez władze RP za działalność komunistyczną] aż do czasu, gdy wstąpiłem do armii Sikorskiego w 1939 roku, nigdy nie ucierpiałem jako «Żyd» ze strony aparatu śledczego [w Polsce]: policjantów, prokuratorów, sędziów, strażników, czy innych urzędników. Żaden z nich nie pokazał tego, nawet jeśli był zaprzysięgłym i zwierzęcym antysemitą. Tylko w Polsce Ludowej «towarzysze» jasno postawili tę sprawę i przypomnieli mi, że jestem niegodny, bo mam żydowski garb. Pod tym reżimem poczułem się sfrustrowany, zraniony i w końcu opluto mnie i wygnano z kraju [podkreślenie moje - MJCh].18g
Szurek mylił się tylko w jednym. Kościół katolicki nie był „jedyną zorganizowaną siłą polityczną". Kościół był jedyną siłą moralną. Dlatego mógł przeciwstawić się złu komunizmu. Nawet w obronie tych, którzy najpierw wykorzystali Kościół do swoich celów, a potem się od niego odwrócili, a nawet z nim walczyli. Władze polskiego Kościoła wiedziały, że tak będzie, a mimo to i tak chroniły wszystkich: w 1968 roku i później, bo Kościół katolicki nie jest partią komunistyczną, ani żadną inną.
Po 1968 roku wiele „hiszpańskich" rodzin wyemigrowało; niektóre rozpadły się. Przykładowo, Zagórski wyjechał do Niemiec, Szurek i Kutin do Francji, Uszer Gruszka do Izraela. Dzieci Konińskiego i Flato wyemigrowały do Szwecji, ale oni sami pozostali w Polsce. Został też Józef Strzelczyk („Jan Barwiński"), choć wyjechała jego żona, która była Żydówką.
W pewnym sensie 1968 rok zamknął sprawę „Hiszpanów". Dotyczyło to również badań historycznych na ich temat. Zbyt wielu weteranów wojny w Hiszpanii popadło w niełaskę nowej ekipy rządzącej PRL, aby można było dobrze o nich pisać. Mimo to, ukazało się kilka prac o Hiszpanii. Podobnie jak hagiograficzne wspomnienia sprzed 1968 roku, nie wybiegały one poza schemat wojny „republikanów" z „faszystami". Zmieniło się to dopiero po upadku komunizmu.190
Hiszpania w dzisiejszej Polsce
Próby odkłamania dziejów wojny hiszpańskiej zaczęły się jednocześnie w kilku ośrodkach intelektualnych. Jako jeden z pierwszych zajął się tematyką hiszpańską periodyk Prawica Narodowa. Jego redaktorzy, Rafał Mossakowski i Krzysztof Kawęcki, starali się pokazać przemilczane bądź przekłamane aspekty europejskiej sceny politycznej, a w tym i Falangę. Andrzej M. Tomczyk pisał tam o „przewrocie narodowym w Hiszpanii.” Później jeden z wydawców, związany z ruchem nacjonalistycznym, przedrukował Hiszpanię bohaterską Giertycha.191
Liberalny historyk Paweł Machcewicz już w 1990 roku napisał krótki szkic o Falandze w periodyku Dzieje Najnowsze. Później stał się współautorem książki o Hiszpanii, gdzie jeszcze bardziej jaskrawie wyraził swoje raczej lewicowe przekonania192. W 1994 roku Lidia Mularska-Andziak, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, opublikowała stosunkowo spokojną i rzeczową biografię Franco. W końcu ze znastwem opisali Hiszpanię narodową monarchista Adam Wielomski oraz konserwatysta Paweł Skibiński.
W międzyczasie ukazywały się życzliwe wypowiedzi na temat generała Franco, na przykład pióra konserwatywnego liberała Stanisław Michalkiewicz w Najwyższym Czasie!. Konserwatysta Grzegorz Kucharczyk w piśmie Ratio et Fide postawił tezę, że wojna domowa to „druga hiszpańska rekonkwista." W podobnym duchu pisał Bogdan Bosko w Nowej Myśli Polskiej. Tradycjonalistyczny monarchista profesor Jacek Bartyzel i inni związani z periodykałem Pro Fide, Rege et Lege sympatycznie piszą o karliźmie, monarchii liberalnej, oraz o rozmaitych katolicko-narodowych aspektach historii Hiszpanii.193
Lewica przypomniała sobie o hiszpańskiej wojnie domowej jeszcze w 1991 roku, gdy Sejm debatował na temat odebrania przywilejów kombatanckich pracownikom UB, „dąbrowszczakom" i innym „utrwalaczom władzy ludowej". Na łamach lewicowego tygodnika Polityka komunista Wiesław Górnicki zaatakował wybitnego polityka prawicowego Stefana Niesiołowskiego, który kwestionował konieczność łożenia przez polskiego podatnika na weteranów obcych wojen i rewolucji. Górnicki powoływał się na autorytety moralne, a wśród nich na pisarza Andre Malraux i innych zachodnich intelektualistów. Ciekawe, że Górnicki przemilczał inspirację ich mistrza, kominternowskiego szefa propagandy Willi'ego Münzenberga. Poza tym Górnicki nie wyjaśnił, czy „dąbrowszczakom" należy się renta za udział w szturmie na Sanktuarium Matki Boskiej z Cabeza w Sierra Morena, czy też za całokształt współpracy z NKWD.194
Jeszcze bardziej groteskowy wymiar miała awantura o Hiszpanię w Uniwersytecie Warszawskim. Wiosną 1995 roku student historii Wojciech Muszyński, wraz z kolegami, chciał pokazać na wydziale francuską kronikę filmową z okresu wojny domowej. Chodziło o unikalne zdjęcia z wejścia do Madrytu wojsk generała Franco. Przed salą projekcyjną zjawiło się kilku anarchistów, aby zaprotestować przeciw wyświetlaniu tego dokumentu. Ponadto władze uniwersyteckie zabroniły projekcji ze względu na treść plakatu reklamowego. Parafrazując wypowiedź episkopatu Hiszpanii, plakat zachęcał do obejrzenia filmu o „krucjacie przeciwko złu - komunistycznemu totalitaryzmowi i ateizmowi." Socjal-liberalna Gazeta Wybocza natychmiast podała z triumfem, że „Franco nie przeszedł" i że „studenci byli zawiedzeni, antyfaszyści [sic!] zadowoleni."195
"Gazeta Wyborcza" nie podała natomiast, że Muszyńskiemu zagrożono komisją dyscyplinarną za obronę wolności słowa. Jeden z dziekanów usprawiedliwił swądecyzję o zakazie projekcji, argumentując dość
kuriozalnie,że „tutaj jeszcze są profesorowie, którzy wojnę przeżyli w chlewiku!". Pozostaje pytanie, czy chodziło o wojnę w Hiszpanii.196
Tylko Marek Arpad Kowalski w Najwyższym Czasie! zareagował na wspomnianą notatkę z Gazety Wyborczej i na łamanie zasady wolności słowa przez władze uniwersyteckie.197
Inna „hiszpańska" potyczka między lewicą a prawicą miała wymiar komiczny, a element „hiszpański" wystąpił w niej zupełnie niespodziewanie. Dnia 1 maja 1995 roku grupa działaczy Niezależnego Zrzeszenia Studentów (NZS), Ligi Republikańskiej, Młodzieży Wszechpolskiej, młodzieżówki Konfederacji Polski Niepodległej i innych organizacji antykomunistycznych zdecydowała się zakłócić uroczyste obchody tzw. „święta pracy" w Warszawie. W tym celu wspięli się na przygotowaną dla komunistycznych i socjalistycznych notabli trybunę honorową, urządzoną na cokole pomnika Nike na Placu Teatralnym. Wnet przybył oficjalny pochód. Kilka metrów obok młodych aktywistów prawicy, na tym samym cokole, znaleźli się Aleksander Kwaśniewski, Józef Oleksy i inni funkcjonariusze Socjaldemokracji. Przemawiali, choć bardzo przeszkadzało im rytmiczne skandowanie niepodległościowej młodzieży. Śpiewali - jasnowidząco, z wyprzedzeniem archiwistów IPN -
„Józef Oleksy to czerwona szmata jest
za pienieniądze KGB
Alek Kwaśniewski to czerwona szmata jest
za pieniądze KGB”
-- na melodię amerykańskiej „John Brown's Body/Glory, Glory Hallelujah.” Piosenka roznosiła się po placu dzięki systemowi nagłaśniającemu na trybunie.
Otoczeni morzem zwolenników lewicy, demonstrujący prawicowcy rozwinęli antykomunistyczne transparenty. Jeden - „Pod sąd zbrodniarza Jaruzelskiego" - szczególnie rozsierdził kłębiący się poniżej tłum. Były dyktator akurat znajdował się wśród honorowych gości manifestacji. Niespodziewanie grupa jego wyznawców rzuciła się na demonstrującą młodzież prawicową i usiłowała wyrwać im transparent. Po krótkim tarmoszeniu się i przepychaniu transparent został ocalony, a gniewni lewicowcy pokonani. Wtedy -spontanicznie - młodzież prawicowa pożegnała pobitych triumfalnym śpiewem:
„No pasaran! - krzyczeli komuniści.
No pasaran! - a jednak my przeszliśmy!"
Większość zgromadzonych na Placu Teatralnym ludzi zareagowała wielkim zdziwieniem, żeby nie powiedzieć osłupieniem.
Można sądzić, że większość społeczeństwa polskiego nie ma pojęcia, co naprawdę zdarzyło się w Hiszpanii, o co szła walka. Wiedzą tylko historycy i - może przede wszystkim - ci, którzy tam walczyli.
Ostatnio w wywiadzie dla Gazety Wyborczej jeden z „dąbrowszczaków", siedemdziesięciodziewięcioletni Tadeusz Zbroiński z Będzina, wzdragał się przed podaniem swego nazwiska:
„Niech pan mnie przedstawi tylko pseudonimem: «Mongoł» z Będzina. Na mojej klatce schodowej nikt nie wie, że byłem ochotnikiem w Hiszpanii. Niech już tak zostanie. Na klatce mieszkają katolicy i ze wszystkimi mam dobre stosunki. Nie chciałbym ich popsuć
[podkreślenie moje - MJChj. "198
Zbroiński dobrze wie, o co szło w Hiszpanii. Wie, czego musi się wstydzić. Nie rozumie tego chyba publicysta Gazety Wyborczej, Piotr Lipiński. Zdziwił się bowiem, że:
W Polsce prawie nie obchodzono sześćdziesiątej rocznicy powstania Brygad Międzynarodowych. Na akademii w Teatrze Żydowskim w grudniu spotkało się kilkunastu dąbrowszczaków, w prezydium usiedli Eugeniusz Szyr i Jacek Kuroń, w pierwszym rzędzie widowni Wojciech Jaruzelski. Aleksander Małachowski powiedział do dąbrowszczaków: - Jesteście tymi, którzy jako pierwsi odważyli się wystąpić do walki o wartości, które wszyscy uznajemy za święte, do walki przeciw faszyzmowi [podkreślenie moje - MJChj.
Z tyłu, na widowni, siedzieli młodzi ludzie z Ruchu Antyfaszystowskiego, w skórzanych kurtkach, wysokich butach, z kolorowymi, nastroszonymi włosami.199
Nawet w dzisiejszej Polsce podział jest czytelny. Po jednej stronie stoją ci, którym PRL się podobała, zasileni młodocianym narybkiem, poszukującym ideologicznej inspiracji. Po drugiej stronie stoją wrogowie komunizmu i rewolucji. Spadkobiercy katów stoją naprzeciw spadkobierców ofiar.
Mit „wspólnego wroga"
Istnieje przekonanie, że „wspólny wróg" jest najlepszym dowodem na wspólnotę celów. Tymczasem jest to założenie błędne - najczęściej obu stronom chodzi jedynie o pobicie wspólnego wroga. Sprzymierzeńcy po zwycięstwie majązazwyczaj różne, a czasami nawet sprzeczne plany, gdyż zwycięstwo nad wrogiem nie jest celem samym w sobie, a tylko drogą do celu. Celem jest zorganizowanie życia po zwycięstwie.
Taki właśnie błąd popełnił autor artykułu publikowanego w Gazecie Wyborczej:
Dwa lata temu prezydent Lech Wałęsa zawetował ustawę
o uprawnieniach kombatanckich. Nie chciał się m.in. zgodzić, aby uprawnienia zachowali dąbrowszczacy. Prezydent stwierdził, że walczyli w interesie Międzynarodówki Komunistycznej, a nie w polskim interesie.
- Legionem Condor, który bombardował Madryt, Barcelonę,
dowodził hitlerowski generał von Richthoffen [sic! von Richthofen] - mówi Eugeniusz Szyr. - Pięć miesięcy po tym, jak padł Madryt, von Richthoffen kierował nalotami na Warszawę. To walczyć z nim było wbrew interesowi Polski?200
Pod Madrytem bombowce Legionu Condor zbombardowały czołgi sowieckie, dowodzone przez sowieckiego generała D. G. Pawłowa. Dnia 17 września 1939 roku czołgi sowieckie, dowodzone przez sowieckich generałów, podwładnych dowódcy Frontu Zachodniego generała D. G. Pawłowa, zaatakowały Polskę. Czy zatem powinniśmy postawić pomnik pułkownikowi von Richthofenowi za to, że w 1936 roku bombardował Pawłowa i jego czołgi? Czy von Richthofen działał pod Madrytem w interesie Polski? Czy może, jak twierdzi Szyr, Pawlow strzelając do von Richthofena działał w interesie Polski? Idąc dalej w tych rozważaniach musielibyśmy zadać pytanie, czy Hitler bijąc Armię Czerwoną w 1941 i 1942 roku działał w interesie Polski albo czy Stalin walcząc z Wehrmachtem w 1943, 1944 i 1945 roku działał w interesie Polski?
Trzeba pamiętać, że walki między Stalinem a Hitlerem, między komunistami a narodowymi socjalistami, między Sowietami a Niemcami toczyły się wyłącznie w ich własnym interesie.
Hiszpania Polsce
Przez niemal pół wieku komuniści w PRL kreowali z dużym sukcesem na wroga Polaków generała Franco i jego Hiszpanię. Pamiętajmy jednak, że podczas gdy Stalin i Hitler z działaniem na naszą korzyść nie mieli wiele wspólnego, to Franco, gdy mógł, to działał w interesie Polaków. Gdy Polska była w potrzebie niepodległościowi Polacy doświadczyli wiele życzliwości od generała Franco, jego rządu, oraz wielu Hiszpanów. Po pierwsze, Hiszpania odmówiła cofnięcia uznania Rządowi RP po klęsce wrześniowej. Naciskani przez Niemców aby zlikwidować polską ambasadę w Madrycie Hiszpanie zawile argumentowali, że uznają oni przecież polskie poselstwo jako reprezentującą część Polski okupowaną przez Sowietów.
Hiszpania przyjmowała uciekinierów z Polski, a w tym Żydów. Internowano wielu Polaków, a w tym w obozie Miranda del Ebro, co rozsierdziło szczególnie antykomunistycznych niepodległościowców. Ale Franco powoli zwalniał z internowania Polaków i nikogo nie wydał Niemcom - mimo stałych nacisków dyplomacji berlińskiej. Władze hiszpańskie pozwoliły też działać polskim instytucjom, a w tym nie tylko Polskiemu Czerwonemu Krzyżowi ale również - do mniejszego stopnia -- rozmaitym ekspozyturom polskiego wywiadu.
Po wojnie Hiszpania narodowa ustanowiła bodaj najlepsze w Europie stypendia dla polskich studentów. Co więcej, Franco zaprosił do siebie Brygadę Świętokrzyską NSZ, którą był gotowy wcielić do Legii. Ponadto rząd Hiszpanii przez długie lata sponsorował sekcję polską Radia Madryt. Jej jednoznaczny antykomunizm pozytywnie wyróżniał ją od coraz bardziej mydełkowato-liberalnego Radia Wolna Europa. W końcu Hiszpania przez lata gościnnie witała antykomunistycznych polskich emigrantów. Wieloletnie, pro-polskie nastawienie Franco pokazywała, że w imię wspólnych ideałów można w polityce doskonale połączyć i pragmatyzm i sympatię. 201
151. Marian Zagórniak, „Wojna domowa w Hiszpanii w oświetleniu polskiego rządowego piśmiennictwa politycznego i wojskowego 1936-1939", w: "Studia historyczne";r. XXVI, z. 3 (102), 1983, s. 441.
152. Tadeusz Ćwik, "Społeczeństwo polskie a wojna w Hiszpanii", w: Polacy w wojnie hiszpańskiej (1936-1939), pod redakcją Michała Brona, Warszawa 1967, s. 55-56.
153. Mieczysław Bibrowski, "Kampania prasy polskiej na rzecz Republiki Hiszpanii w latach 1936-1938", w: Polacy w wojnie hiszpańskiej (1936-1939, pod redakcją Michała Brony, Warszawa 1967, s. 176-177.
154. January Grzędziński, "O tygodniku «Czarno na Białem»", w: Bron, Polacy, s. 178-179.
155. Generał Haller, "Informacyjny Biuletyn Wewnętrzny Związku Hallerczyków" nr 9/1936; Prymas Hlond, Kurier Warszawski, 11 grudnia 1936, cytowane w: Tadeusz Ćwik, "Społeczeństwo", w: Bron, Polacy, s. 59-60.
156 Zagórniak, „Wojna," s. 442.
157. Wszystkie cytaty za: Piotr Lipiński, „Dynamit i cześć," w: "Gazeta Wyborcza", 4-5 stycznia 1997, s. 14-15.
158. Jerzy Borejsza, Hiszpania (1873-1936), Warszawa, 1937, s. 277.
159 Giertych, Hiszpania, s. 10-11.
160 Zagórniak, „Wojna," s. 451-458.
161 Marek Piotr Deszczyński, „Polska Hiszpanii", w: Karta nr. 12, 1994, s. 94.
Thomas, The Spanish, s. 295-296.
Alfons Jacewicz, Miranda, Londyn, 1962. s. 41.
164 Thomas, The Spanish, s. 557.
165 Johnson, Modern, s. 330; Szurek, The Shattered, s. 277.
166 Thomas, The Spanish, s. 324.
Szurek, The Shattered, s. 82-85.
O jednej z walk pisał: „32 żandarmów w miejscowości Alcoy przeciw 5.000 robotnikom!" Zobacz: Borejsza, Hiszpania, s. 274.
Szurek, The Shattered, s. 91.
Tę informację zawdzięczam Zdzisławowi Zakrzewskiemu, który był internowany z tymi właśnie marynarzami w obozie Miranda.
171 Szurek, The Shattered, s. 290.
Klehr, Haynes i Firsov, The Secret, 155-162.
Marek Jan Chodakiewicz, „Niesforny Pan Tadziu", w: "Naprzód Polsko!" nr. 6, lipiec 1996, dodatek do: "Myśl Polska", 7 lipca 1996, s. II; Marek Jan Chodakiewicz, „Taki polski Kowalski,” Glaukopis, no. 4 (2006): s. 237-247.
174 Szurek, The Shattered, s. 143-148, 172, 177, 181, 197-198,230-231.
Szyr, „O ostatnim," s. 140.
Zofia Szleyen, "Publicystyka polskich ochotników", w: Bron, Polacy, s. 115.
Thomas, The Spanish, s. 465; oraz krytycznie w: Artur Kowalski, Kochałem ją nad życie: Wspomnienia byłego komunisty (Schlossberg-Rosenheim: Kontrast-Offset-Druck, 1986), 242-275; a hagiograficznie w: Lech Wyszczelski, Dąbrowszczacy (Warszawa: Książka i Wiedza, 1986).
178 Władysław Gomułka, Pamiętniki: Tom 2, Warszawa, 1994, s. 115.
179 Archiwum Akt Nowych, GL, 191/XXII-2, k. 32; AAN, GL, 191/XXII-8, k. 9-10; Marek Jan Chodakiewicz, Narodowe Siły Zbrojne: ,,Ząb" przeciw dwu wrogom, Warszawa, 1994, s. 120-121; oraz Piotr Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza: Droga do Władzy (1941-1944), 2 wyd. (Warszawa: Fronda, 2006).
180 Szyr, „O ostatnim," s. 153.
Szyr, „O ostatnim," s. 154.
Mimo wybielających i promocyjnych zabiegów mediów socjal-liberalnych Szyr nie zmienił poglądów. Jeszcze niedawno tak pisał o piłsudczykach:"[.„]
głęboko zaślepiony polityk, reakcjonista do szpiku kości". O polityce zagranicznej rządu RP w okresie wojny w Hiszpanii: "[...] rząd sanacyjny w Polsce [...] był
winnym zdrady najbardziej żywotnych interesów narodu." O ochotnikach z Polski: "Wychodząc z założenia, że na polach bitew w Hiszpanii reprezentują
klasę robotniczą i wszystkie postępowe siły narodu polskiego [...] rzucają na szalę nie tylko swój własny los, lecz podejmują walkę w imieniu organizacji - przede wszystkim w imieniu Komunistycznej Partii [...]". O sobie: "Komisarze polityczni nie tylko brali udział w
formowaniu nowej armii, odpowiadali oni również za stan moralno-polityczny jednostek". O zadaniach historyków: "Omawiając sytuację w latach 1936-1939 z ideologicznego, politycznego i społecznego punktu widzenia nie powinniśmy kierować się pseudoobiektywizmem i dopuszczać do łagodzenia opinii na temat ówczesnych wydarzeń." Cytaty pochodzą z: Eugeniusz Szyr, "Refleksje i wspomnienia uczestnika walk w Hiszpanii", w: Bron, Polacy, s. 279-294. O brutalnej postawie Szyra w Hiszpanii zob. Kowalski, Kochałem ją nad życie, s. 265-267.
183 Szurek, The Shattered, s. 322-323.
184 Szurek, The Shattered, s. 328.
Szurek, The Shattered, s. 355.
O „komandosach" zobacz w: Marek Jan Chodakiewicz, Ciemnogród? O Prawicy i Lewicy, Warszawa, 1996, s. 236-238.
187 Szurek, The Shattered, s. 350.
188 Schatz, The Generation, s. 312.
Szurek, The Shattered, s. 354.
Z wydawnictw peerelowskich reprezentatywnymi są m.in.: Wojna narodoworewolucyjna w Hiszpanii 1936-1939, praca zbiorowa Wojskowej Akademii Politycznej im. Feliksa Dzierżyńskiego, Warszawa, 1979; Hiszpańska wojna narodoworewolucyjna 1936-1939 i udział w niej Polaków, praca zbiorowa Wojskowego Instytutu Historycznego im. Wandy Wasilewskiej, (dodatek do Wojskowego Przeglądu Historycznego), Warszawa, 1986.
Zobacz antologię artykułów z Prawicy Narodowej w: Pod znakiem nacjonalizmu, red.: Krzysztof Kawęcki i Rafał Mossakowski, Warszawa, 1994.
Paweł Machcewicz, „Falanga: Program społeczny przed wybuchem wojny domowej i jego recepcja w Hiszpanii frankistowskiej", w: Dzieje Najnowsze, r. XXII, nr. 1-2, 1990, s. 43-68; Paweł Machcewicz i Tadeusz Miłkowski, Historia Hiszpanii (Wrocław: Ossolineum, 1998).
Grzegorz Kucharczyk, „Generał odmitologizowany", w: Ratio et Fides: Społeczeństwo-Historia-Kultura [Łódź] Nr. 1, Wiosna 1995, s. 64-68; Bogdan Bosko, „Pro [sic! Por] Dios, Patria y libertad,” Nowa Myśl Polska, dodatek: Młodym okiem, 25 kwietnia 2004, s. 9.
Wiesław Górnicki, „Pod ścianę...", Polityka, 5 stycznia 1991, s. 7.
(aże), „Franco nie przeszedł", w: Gazeta Stołeczna, dodatek do Gazety Wyborczej, 25-26 marca 1995, s. 3.
Wywiad autora z Wojciechem Jerzym Muszyńskim, 27 marca 1995; oraz Chodakiewicz, Ciemnogród?, s. 322.
Marek Arpad Kowalski, „Motłoch i pozłotka", "Najwyższy Czas!", 8 kwietnia 1995, s. XVI.
Lipiński, „Dynamit," s. 14.
Lipiński, „Dynamit," s. 16.
Wolfram baron von Richthofen (nie zaś Richthoffen) był jeszcze wtedy pułkownikiem nie zaś generałem i szefem sztabu, a nie dowódcą Legionu Condor. Dowódcą natomiast był generał Hugo von Sperrle.
Lipiński, „Dynamit," s. 16.
NOWY PRZYPIS Marek Jan Chodakiewicz, „Pragmatism and Sympathy: Franco and East-Central Europe, 1939-1955,” The Sarmatian Review, vol. 23, nr. 1 (styczeń 2003): s. 931-936; Matilde Eiroa, Las Relaciones de Franco con Europa Centro-Oriental, 1939-1955 (Barcelona: Editorial Ariel SA, 2001).
ZAKOŃCZENIE
Pokazaliśmy, jak na wiosnę 1936 roku Hiszpanię ogarnęła fala anarchii. Opisaliśmy przyczyny wybuchu powstania i rewolucji; dowodziliśmy, że zwycięstwo strony republikańskiej oznaczałoby zwycięstwo komunizmu w Hiszpanii. Ponieważ, na szczęście, strona republikańska przegrała, Hiszpania nie doświadczyła długich i krwawych rządów komunistycznych. Fakt ten pozwala zwolennikom Republiki twierdzić, iż w wypadku klęski „faszyzmu" w Hiszpanii zaświtałaby „demokracja". Wielu liberalnych zwolenników Republiki już zawsze będzie nosić w sobie przekonanie, że pokonanie generała Franco byłoby zwycięstwem otwierającym drogę do demokracji.
Na szczęście komuniści przegrali i dlatego można okazać wyrozumiałość liberalnym demokratom. Tylko tę jedną kategorię zwolenników Republiki można zrozumieć. Oni popierali rząd republikański, gdyż był to rząd legalny, wybrany w praworządnych i prawomocnych wyborach demokratycznych. Do tych argumentów trzeba odnosić się z całym szacunkiem. Kłopot jednak polega na tym, że poparcie dla Republiki w momencie wybuchu rewolucji urągało demokratycznej logice. W chwili, gdy liberałowie rozdali broń rewolucjonistom, nastąpiło samobójstwo demokracji. Kiedy w ręce rewolucjonistów wpada broń, kiedy uda im się opanować państwo, oznacza to koniec wolności i demokracji. Obowiązkiem naszym jest przeciwstawiać się temu za wszelką cenę. Nawet, jeśli jesteśmy liberalnymi demokratami.
Jaki mieli wybór liberalni demokraci? Z jednej strony, mieli do czynienia z wojskowym zamachem stanu, z drugiej, z wybuchem rewolucji. Rezultaty zamachu stanu były do przewidzenia. Istnieje zasada, że im łagodniejszy ma przebieg, tym łagodniejsza dyktatura następuje po nim. Natomiast nie ma łagodnych rewolucji, bo spirala czerwonego terroru nakręca się samoczynnie. Taka jest logika rewolucji. Wiemy przy tym, że po każdym prawie zamachu stanu następuje okres zastoju bądź zmian ewolucyjnych. Po każdej rewolucji nadchodzi okres krwawych i dynamicznych zmian, wymuszanych przez rewolucjonistów. Dyktatura wojskowa oznaczała pewne ograniczenia wolności obywatelskich. Dyktatura komunistyczna oznaczała całkowite ich zniesienie. Żadne autorytarne rządy wojskowych nie mogły się równać zbrodniom bolszewickim.
Liberalni demokraci powinni byli postąpić tak, jak zrobiło wielu liberalnych intelektualistów hiszpańskich. Doświadczywszy ekscesów rewolucji, wybrali oni emigrację i postawę neutralną. To przede wszystkim zagraniczni liberalni demokraci, którzy nie poczuli rewolucji na własnej skórze, pozostali wierni „ideałowi" Republiki. Ideał ten nie istniał. Został zabity w momencie, gdy jego wyznawcy uzbroili rewolucjonistów. Aż dziw bierze, że prawie żaden z zagranicznych liberałów nie dostrzegł, iż w rzeczywistości było to właśnie samobójstwo.
Widzimy tutaj pewną analogię do wypadków w Niemczech w 1933 roku. Niemieccy konserwatyści równie samobójczo oddali władzę narodowo-socjalistycznym rewolucjonistom. To prawda, że konserwatyści uczynili to w ramach kompromisu, co spowodowało, że rewolucjoniści musieli powstrzymać wybuch radykalizmu aż do 1939 roku, ale do tego czasu opanowali do dużego stopnia aparat państwowy Niemiec i ustanowili zręby totalitarnego reżimu. Tak jak liberałowie w Hiszpanii, niemieccy konserwatyści są winni zarówno samobójstwa demokracji, jak i odpowiadająza umożliwienie zamachu na tradycję cywilizacji zachodniej, przeprowadzonego przez narodowo-socjalistycznych rewolucjonistów.
Powinniśmy żałować, że wśród wyższych niemieckich wojskowych nie znalazł się w 1933 roku nikt, kto chciałby obalić demokratycznie wybrany rząd Hitlera. To prawda, że znaczyłoby to zawieszenie demokracji parlamentarnej i faktyczny koniec Republiki Weimarskiej, ale gdy rewolucjoniści biorą władzę, kończy się demokracja i Republika, a zaczyna terror i totalitaryzm. Zasada ta dotyczy zarówno Hiszpanii, Niemiec, jak i wszystkich innych krajów świata. Ilu z nas z perspektywy dnia dzisiejszego sprzeciwiłoby się antynarodowo-socjalistycznemu zamachowi stanu przeprowadzonemu przez niemieckiego generała Franco?
Gdy padnie Republika, nieważne z czyjej winy, pozostają praktycznie dwa wybory: z rewolucją albo przeciw niej.
NOTA BIBLIOGRAFICZNA
Historycy bez kłopotu znajdą książki potrzebne do dalszych badań nad Hiszpanią. Amatorów chciałbym zachęcić do przeczytania kilku podstawowych prac.
Książka Hugha Thomasa, The Spanish CMI M/arjest podstawowym źródłem informacji o konflikcie w Hiszpanii. Thomas stara się być sprawiedliwy i w kontekście lat sześćdziesiątych jest bardziej uczciwy niż wielu lewicowych historyków po nim. Trzeba jednak pamiętać, że Thomas jest członkiem Labour Party i ma antykatolickie uprzedzenia. Na początku lat osiemdziesiątych otrzymał tytuł lorda, co jednak nie zmieniło jego poparcia dla Republiki i demokracji liberalnej.
Z kolei praca Warrena H. Carrolla, The Last Crusade z 1996 roku pisana jest z pozycji karlistowskich. Podobnie jak Thomas, Carroll odznacza się uczciwością, ale koncentruje się przede wszystkim na katolickim i monarchistycznym aspekcie konfliktu, co nie pozostaje bez wpływu na interpretację.
Liberalną interpretację religijnego aspektu rewolucji w Hiszpanii oferuje Jose M. Sanchez, w swej książce The Spanish CMI War as a Religious Tragedy. Stawia w niej tezę, że „antyklerykalna furia" była tragedią, ale poparcie udzielone przez Kościół nacjonalistom było „skandalem".
Warto też sięgnąć przynajmniej do dwóch prac bardzo solidnego historyka liberalnego Stanleya G. Payne. The Franco Regime: 1936-1975 opisuje rządy generała w całej ich rozciągłości, a Falange: A History of Spanish Fascism odmitologizuje hiszpański narodowy syndykalizm.
Zainteresowani historią wojny w Hiszpanii nie powinni tracić czasu na czytanie „dzieł" wyprodukowanych w PRL. Zachęcam natomiast do zapoznania się z pracą liberalnej dziejopisarki Lidii Mularskiej-Andziak, Franco wydanej w 1994 roku w Londynie. Bardzo godne polecenia są monografie Pawła Skibińskiego i Adama Wielomskiego.
Ze wspomnień naocznych świadków ważną pozycją jest oczywiście George'a Orwella, Homage to Catalonia. Wspomnienie to jest pisane z pozycji bardzo życzliwych anarchistom i trockistom. Antysowietyzm Orwella ograniczał się tylko do krytyki okrutnego traktowania lewicowców przez Stalina.
Inne wspomnienie, które warto przeczytać to zbiór reportaży Jędrzeja Giertycha, Hiszpania bohaterska. Giertych podróżował po nacjonalistycznej stronie frontu. Jego dziennikarskie raporty zawierają również ideowe dygresje, które stawiają tego, oczernionego przez lewicę, działacza narodowego we właściwym świetle.
INDEKS NAZWISK
|
Aguirre, Jose Antonio |
46 |
Ajzner, Seweryn („Wiktor") |
65,84 |
|
Alfonso XIII |
32,39 |
|
Alter, Wiktor |
65 |
|
|
Antonow-Owsiejenko, Władimir |
76 |
|
Aragon, Louis |
19,23,86 |
|
Auden, Wystan Hugh |
20,22 |
|
Ayala, Ramón Perez de |
21 |
|
Azańa y Dfaz, Manuel |
33,34 44 |
|
Bakunin, Michaił |
46 |
|
Barbusse, Henri |
19,23,24 |
|
Barcikowski, Wacław |
84 |
|
Baroja, Pio |
22 |
|
Barrio, Diego Martinez |
61 |
|
Bastacki, Leszek |
92 |
|
Beckett, Samuel |
20 |
|
Beichman, Arnold |
10- 12 |
|
Bekier, Aleksander („Ferry") |
92 |
|
Berman, Mieczysław |
85 |
|
Bernanos, Georges |
18,22 |
|
Bibrowski, Mieczysław |
86 |
|
Birczicki, Władimir |
76 |
|
Blair, Eric (zob. Orwell, George) |
|
|
Blinkhorn, Martin |
39 |
|
Blum, Leon |
78,88 |
|
Blunden, Edmund |
19 |
|
Blunt, Anthony |
24 |
|
Bonaccorsi, Arconovaldo |
22 |
|
Boog, Horst |
28 |
|
Borejsza, Jerzy |
85, 87, 88, 92 |
|
Boye, Edward |
85 |
|
Brecht, Bertolt |
24 |
|
Breindel, Erik |
73 |
|
Broniewski, Władysław |
85,89 |
|
Broz, Josif („Tito") |
73 |
|
Burgin, Juliusz |
86 |
Cabanellas y Ferrer, Miguel |
62 |
Cabello, Candido |
53 |
Calvo Sotelo, Jose |
36,39 |
Campbell, Roy |
19,20 |
Campins, Miguel |
62 |
Carroll, Peter N. |
12, 13, 72 |
Carroll, Warren H. |
57,112 |
Casado Lopez, Segismundo |
62,63 |
Cathey, Boyd |
46 |
Cejtlis, Boris |
72 |
Cela, Camilo Jose |
21 |
Chajn, Leon |
85 |
Chrost, Antoni |
93,98 |
Churchill, Sir Winston |
78 |
Cichocki, Kazimierz („Winkler") |
91 |
Claudel, Paul |
18 |
Coca, Gabriel de |
37 |
Cockburn, Claud |
24 |
Cohen, Morris |
51,73 |
Companys y Jover, Luis |
47 |
Connolly, Cyril |
20 |
Córa, Jose de la |
49 |
Cortes, Santiago |
54 |
Cornford, Rupert John |
20 |
Crozier, Brian |
27,64 |
Czapliński, Franciszek |
93 |
Czarnowski, Stefan |
85 |
D'Agostino, Anthony |
45 |
Dali, Salvadore |
21 |
Darwin, Charles Robert |
20 |
Davies, Norman |
23,60 |
Dąbrowska, Maria |
86 |
Dencas, Josep |
47 |
Deszczyński, Marek Piotr |
89 |
Dfaz Ramoz, Jose |
45 |
Diamont, Eleonora |
85 |
Dimitrow, Georgi |
58 |
Dłuski, Ostap |
85 |
Dobrowolski, Stanisław Ryszard |
85 |
Domański, Mieczysław LDubois'") |
97 |
Dos Passos, John 18 Durutti, Buonaventura 37, 46 Erenburg, Ilia 76 Eliot, T. S. 19 Ellwood, Sheellagh M. 27 Fal Conde, Manuel 39, 40 Fanjul Goni, Joaquin 62 Feldman, Józef 85 Finder, Paweł 95 Flato, Mojżesz („Stanisław") zob. Flato, Stanisław Flato, Stanisław 65, 97, 98, 100 Flaszerowa, Regina 85 Franco y Bahamonde, Francisco 10, 13, 19,21,26,28,38-40,44, 46, 52, 53, 55, 56, 58, 59, 62 - 65, 72, 74-80,88,89,93, 101, 110 Garcia Lorca, Federico 21,62 Garcia Oliver, Jose 46 Garcia Villada, Zacharias 21 Geró, Ernó („Singer") 65 Gid Powers, Richard 18 Gide, Andre 19 Giertych, Jędrzej 88, 101, 112 Gil, Andrzej 86 Gil Robles y Quińones, Jose Maria 41 Gillian, Nick 72 Gimenez Caballero, Ernesto 41 Gintułt, Joanna 85 Ginsberg, propagandzista („Kozłów") 76 Giral y Pereira, Jose 48 Goded Llopis, Manuel 62 Goldberg, Jerzy („Borejsza") zob. Borejsza, Jerzy Goma y Tomas, Isidoro prymas 79 Gomułka, Władysław („Wiesław") 95, 97, 98 Górnicki, Wiesław 101 Grosz, Wiktor 85 Gruszka, Uszer 100 Grinszpan, płk KBW 73, 98 Grzędziński, January 85, 87 Gutt, Zygmunt („Simon") 92 |
Ibarruri, Dolores („La Pasionaria") 45, 52 Iglesias, Pablo 51 Irujo, Manuel de 46 Iwaszkiewicz, Jarosław 85 Jacewicz, Alfons 90 Jarosz, Zygmunt 86 Jaruzelski, Wojciech 102, 103 Jarzębowski, Józef 89 Jasieńczyk - Krajewski Leszek R. 88 Jaszuński, Salamon 85 Jimenez Malla, Ceferino („El Pele") 10 Johnson, Paul 17,25,45,56,73,91 Kacman vel Kotowski, Juliusz 99 Katz, Meyer („Piorun") 92 Katz, Otto 25, 37 Kawęcki, Krzysztof 100 Kieniewicz, Bolesław 96 Kilianowicz, Stefan („Korczyński") zob. Korczyński, Grzegorz Kliszko, Zenon 86 Kobyłecki, konsul 90 Koestler, Arthur 25 Kołcow, Michaił 65 |
Komar, Wacław |
96-98 |
Koniński, Edward |
98, 100 |
Korczyński, Grzegorz |
95-97 |
Kornecki, Roman |
97 |
Kosmowska, Irena |
85 |
Kotarbiński, Tadeusz |
85 |
Kowalski, Marek Arpad |
102 |
Kristol, lrving |
25 |
Księżarczyk, Franciszek |
97-99 |
Kucharczyk, Grzegorz |
101 |
Kuehnelt-Leddihn, Erik Ritter von |
38 |
Kupacis, Valdemaras |
72 |
Kuroń, Jacek |
103 |
Kuryluk, Karol |
85 |
Kutin, Józef |
92,98-100 |
Kwaśniewski, Aleksander |
102 |
Kwiet, Konrad |
65 |
Langevin, Paul |
86 |
Largo Caballero, Francisco |
37, 45, 48, 58 |
Lamoneda, Carlos |
45 |
Laplan Laguna, Cruz biskup |
50 |
Laski, Harold |
24 |
Ledesma Ramos, Ramiro |
41 |
Ledóchowski, Włodzimierz hr. TJ |
79 |
Lerroux y Garcia, Alejandro |
34, 44, 61 |
Lipiński, Eryk |
85 |
Lipiński, Piotr |
103 |
Lipszyc, Benjamin |
65 |
Lobero, Morelo |
61 |
Lozińska, Eugenia |
97 |
Machcewicz, Paweł |
101 |
Maeztu, Ramiro de |
21 |
Malia, Martin |
16 |
Malinowski, Rodion |
76 |
Malraux, Andre |
19,23, 101 |
Małachowski, Aleksander |
103 |
Mann, Halton Adler |
12 |
Mann, Heinrich |
23 |
Marańón y Posadillo, GregorjO
Maritain, Jacques
Marin, Vasile
Maślankiewicz, Bolesław
Maura, Manuel
Maura, Miguel de
Maurras, Charles
Mauriac, Francois
Mella, Jose Vasquez de
Menendez Pidal, Ramón
Miaja Mentana, Jose
Michalkiewicz, Stanisław
Michałowicz, Mieczysław
Michnik, Adam
Miller, Jan Nepomucen
Miłosz, Czesław
Mola Vidal, Emilio
Mołojec, Bolesław („Edward")
Mołotow, Wiaczesław
Monja, Martinez
Montera Moreno, Antoni
Montwill - Mirecki M.
Mora y Maura, Constancia $e \a
Moscardó Ituarte, Jose
Moscardó, Luiz
Moscardó, Pepe
Mossakowski, Rafał Tomas2
Mota lon
Munzenberg, Willi
Mussolini, Benito
Muszyński, Wojciech
Miihlen, Patrik von zur
Nałkowska, Zofia
Negrin, Juan
Nelken, Margarita
Niesiołowski, Stefan
Nieto, Estaquio biskup
Nikiforowicz Nestorenko, Iwan
Nin, Andres
Nuńez de Prado, Miguel
21
19
74
99
36
64
18
19
39
21
61,62
101
85
99
85,87
87
38,88
95
13
61
49
85
64
53,54
53,54
51
100
74
23,25,27,92, 101
17,41,52,59, 77-79,90
101
72
86
48
37
101
49
65
45
61
O'Duffy, Eion 74 Oleksy, Józef 102 Ortega y Gasset, Jose 21 Orwell, George 25, 26, 58, 112 Parandowski, Jan 85 Pasternak, Leon 85 Pawłów, D. G. gen. 104 Payne, Stanley G. 36, 42, 59, 112 Paxton, Robert 0. 59 Pelayo, król 80 Peman, Jose Maria 21 Pencz, Chaim 92 Perlmutter, Amos 11-13 Philby, H. A. R. (Kim) 27 Picasso, Pablo Ruiz 21,26,64 Pinilla, Antonio 54 Pius XII 79 Portela Valladaras, Manuel 61 Pound, Ezra 19 Powers, Gid 79 Pradera, Victor 21 Preston, Paul 27, 63 Prieto y Tuero, Indalecio 44 Primo de Rivera y Orbaneja markiz de Estella, Miguel 32, 38 Primo de Rivera y Saenz de Heredia, Jose Antonio 42, 43 Pruszyński, Ksawery 85, 87 Puertas Garcia, Juan 96 Puternicki, Jerzy 93 Quiepo de Liano, Gonzalo 62 Ribbentrop, Joachim von 13 Richardson, Dan R. 12 Richthofen, Wolfram baron von 104 Riquelme, Manuel 53, 61 Redondo y Ortega, Onesimo 41 Rogowicz, Wacław 85 Rolland, Romain 19,23,86 Roosevelt, Franklin Delano 77, 78 |
Salas Larrazabal, Jesus 28 Salas Larrazabal, Ramon 28, 56 Sales Amenós, Ramón 51 Sanchez, Jose M. 22, 47, 48, 50, 61, 112 Sanjurjo Sacanell, Jose 34 Sclanan, Patric 18 Schatz, Jaff 99 Segura y Saenz, Pedro prymas 33, 79 Sikorski, Władysław 100 Simons, Marlise 11 Sinclair, Lewis 18 Słonimski, Antoni 85 Smith, Eleonor 19 Sochaczewska, Janina 91 Sperrle, Hugo von 104 Stalin, Josif 10-13, 18, 24, 35, 45, 52, 56, 65, 75,76,94, 104 Starinow, NKWDzista 96 Staszewski, Artur 76 Steer, George Lowther 27 Stern, Lazar („Emilio Kleber") 65 Strug, Andrzej 85, 86 Stryowski, Tadeusz 93 Strzelczyk, Józef („Jan Barwiński") 100 Szenwald, Lucjan 85 Szleyen, Mieczysław („Mietek") 65, 97 Szmuczkiewicz, Jakub 76 Szumlakowski, Marian 90 Szurek, Aleksander 50, 65, 91, 92, 99, 100 Szurek, Eliahu („Alexander Duval") zob. Szurek, Aleksander Szwalbe, Stanisław 85 Szyr, Gerszon („Eugeniusz") 65, 96, 97, 103 Świerczewski, Karol („Walter") 93, 94 |
Taubenfliegel, Wiktor („Julio") 65, 99 Thomas, Hugh 22, 25, 33, 37, 38, 49, 54, 58, 61, 64,65,77,90,91,94, 112 Toruńczyk, Barbara 99 Toruńczyk, Henryk 96, 97, 99 Trocki, Leon 45 Tarnowska, Róża hr. 97 Togliatti, Palmiro 45 Twardowska-Domańska, Irena 97 Unamuno y Jugo, Miguel de 21 Ungar, Tadeusz („Kowalski") 93 Uzdański, Edward 85 Varela Iglesias, Jose Enrique 39 Vayo, Julio Alvarez del 45 Vega, Lope de 21 Velazquez, Diego Rodriguez de Silva y 21 Waliach, Albert 93 Wałęsa, Lech 103 Wasowski, Józef 85 Waugh, Evelyn 19 Webb, Beatrice 24 Webb, Sidney 24 Webster, Brook 13 Weil, Simone 19,22,49 Weinerman, Zalman 73 Wende, Jan Karol 85 West, Rebecca 20 Wilson, Edmund 18 Winston, Colin M. 47, 51 Winter, Leon („Zagórski") zob. Zagórski, Leon Wiśniewski, Stefan 72 Wołkogonow, Dimitr 24 Wyka, Jan 85 Wyszyński, Stefan kard. 99 Yagiie Blaco, Juan de 42 |
Zagórniak, Marian 84, 87, 89
Zagórski, Leon 98^ 10Ó
Zbroiński, Tadeusz 102,103
Zegadłowicz, Emil 85
Indeks opracowała Danuta Dubow
Donat Gallagher (red.), The Essays, Articles, and Reviews of Evelyn Waugh (Boston and Toronto: Little, Brown, and Company, 1984), 187.
Marek Chodakiewicz, “Sowiecka Hiszpania,” Arcana, nr. 46-47 (4/5, 2002): 281-285; Ronald Radosh, Mary R. Habeck, Grigory Sevostianov, red., Spain Betrayed: The Soviet Union and the Spanish Civil War (New Haven and London: Yale University Press, 2001); Stanley G. Payne, The Spanish Civil War, the Soviet Union, and Communism, New Haven and London, 2004.
Raymond Carr, Modern Spain, 1875-1980 (Oxford and New York: Oxford University Press, 1982), 149.
Zob. Marek Jan Chodakiewicz, “Biali Internacjonaliści,” Arcana, no. 6 (54) (2003): 189-198; pracę historyka wojskowości Jose Luis de Mesa, Los Otros Internacionales: Voluntarios extranjeros des concidos en la Banda Nacional durante la Guerra Civil, Madrid, 1998; oraz monografię sympatyczki anarchizmu Judith Keene, Fighting for Franco: International Volunteers in Nationalist Spain During the Spanish Civil War, 1936-1939, London and New York, 2001.
Zob. Arno Lustiger, Schalom Libertad! Juden im Spanischen Bürgerkrieg (Köln: Kiepenheuer & Witsch, 1991), 32, 61; Lenni Brenner, Zionism in the Age of the Dictators, Westport, CT, London, and Canberra, 1983, 173-177.
„Arriba Espaňa!”, w: Roger Griffin, Fascism (Oxford and New York: Oxford University Press, 1995), 76-77.
Cyt. w Carr, Modern, 146. Opinie Hitlera na temat Hiszpanii, Kościoła Katolickiego, monarchii i konserwatyzmu w Henry Picker, red., HitlersTischgespräche im Führerhauptquartier: Enstehung, Struktur, Folgen des Nationalsozialismus (München: Propyläen Taschenbuch bei Ullstein, 1993), 148-149, 158-159, 510-511, 516-519, 598-599, 612-617, 644-645.
David Irving, Wojna Hitlera (Warszawa: Wydawnictwo Prima, 1996), s. 62 cyt. w Glaukopis: Pismo społeczno-historyczne, nr. 5-6, s. 523.
José Luis de Mesa, Los Otros Internacionales: Voluntarios extranjeros desconcidos en la Bando Nacional durante la Guerra Civil (1936-39) (Madrid: Ediciones Barbarroja, 1998), 83, 94-98, 140, 152, 162, 201, 256; Wacław Pardo, Polski legionista generała Franco (Radom: Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne, 2001).
Artur Kowalski, Kochałem ją nad życie: Wspomnienia byłego komunisty (Schlossberg-Rosenheim: Kontrast-Offset-Druck, 1986), 274.
Marek Jan Chodakiewicz, „A Bid for Autonomy: Destalinization in Poland and the Victory of the Right-Nationalist Deviation,” Glaukopis, nr. 5-6 (2006): s. 275.
Mularska Andziak, Franco (London: Puls Publications, 1994); Paweł Skibiński, Państwo Generała Franco: Ustrój Hiszpanii w latach 1936-1967 (Kraków: Arcana, 2004); Adam Wielomski, Hiszpania Franco: Źródła i istota doktryny politycznej (Biała Podlaska: Agencja Wydawniczo-Reklamowa Arte, 2006).
Co ciekawe, młodociany narybek lewicy utwierdza się w nienawiści do Kościoła, Tradycji, oraz Patriotyzmu w oparciu o obecnie modne argumenty liberalne. Dotyczy to też wiedzy o Hiszpanii. Na przykład Federacja Anarchistyczna promuje - pewnie bez wiedzy autora - broszurę Pawła Machcewicza, „Hiszpania Franco: Moralność pod specjalnym nadzorem,” 2005, dostępną pod http://www.fa.most.org.pl/index.php?subaction=showcomments&id=1114541524&archive=&start_from=&ucat=1&. Co więcej, od czasu do czasu w prasie codziennej ukazują się głosy apologetyczne wobec rewolucjonistów, a w tym i komunistów, w kontekście wojny w Hiszpanii. Zob. e.g., wywiad z post-trockistą, brytyjskim profesorem Paulem Prestonem, „Wojna w Hiszpanii nie była spiskiem Stalina,” Dziennik: Polska, Europa, Świat, dodatek Europa, nr. 33/2006, s. 10.
Marek Jan Chodakiewicz, „Pragmatism and Sympathy: Franco and East-Central Europe, 1939-1955,” The Sarmatian Review, vol. 23, nr. 1 (styczeń 2003): s. 931-936; Matilde Eiroa, Las Relaciones de Franco con Europa Centro-Oriental, 1939-1955 (Barcelona: Editorial Ariel SA, 2001).