Shen Lasik Hilfe


Shen Lasik - Hilfe

Szkic.
Dzień, a raczej weekend, odwiedzin. Chrzanić ten cholerny dzień odwiedzin i niech ten durny facet się tu nie pojawia, bo zwariuję do reszty. No i jeszcze kogoś zabiję, bo jak go widzę, to dostaję wariacji.
Draco Malfoy siedział na swoim łóżku, w poniekąd swoim pokoju w szkole i w myślach wyrażał swoją opinię na temat dnia odwiedzin i prawdopodobnego pojawienia się jego ojca. Ojca nie darzył głębszymi uczuciami od kiedy nauczył się mówić i tylko ze względu na własne bezpieczeństwo zachowywał tę nienawiść dla siebie. Główną wadą tego stanu rzeczy było ustawianie jego życia wedle pomysłu tatusia. A zdanie Draco się nie liczyło.
- A żeby ci na głowę fortepian spadł - syknął Draco i zaczął sobie wyobrażać ojca pod owym fortepianem. Widok był nader kojący.
W jednym punkcie zdanie Draco i Lucjusza różniły się bardziej niż ogień i woda, tyle że Lucjusz o tym nie wiedział, a Draco z trudem przyznawał się do tego samemu sobie. Tym punktem był skromna osoba Harry'ego Pottera.
Ten tymczasem siedział na ławce i przyglądał się szczęśliwym rodzinom. Do niego nikt nie przyjechał I chyba dobrze, bo gdyby zjawiła się tu ciotka, to by tego nie wytrzymał. Zastanawiał się gdzie też podziewa się ojciec Draco. Był pewien że ten człowiek nie ominie primo okazji do pochwalenia się swoim synem, secundo do wyśmiania jego, tj. Harry'ego Pottera. Choć w zasadzie to zamiary Lucjusza Malfoya mało go interesowały. Nie lubił go z stu procentową wzajemnością i co z tego? W gruncie rzeczy jego niechęć do tego człowieka nie wynikała z stosunku z jakim się odnosił do niego, Harryego. Bardziej z tego co robił Draco, choć chyba mało kto to dostrzegał. Harry miał jednak dużo wolnego czasu. Dobrze już znał ścieżkę prowadzącą gdzieś w narożnik muru. Kilka razy śledził Draco, sam nie wiedział czemu. Widział jak blondyn płacze i cicho wygraża ojcu. Było mu go żal, jednak nie umiał się do niego zbliżyć i pocieszyć. Zresztą Draco nigdy nie okazywał takich uczuć w czyjejkolwiek obecności. Harry nie wiedział czy ten się wstydził, czy czegoś bał. Może to i to?
Śnieg, który akurat zaczął padać zmusił go do powrotu do pokoju.

Fortepian.
Dzień powoli miał się ku końcowi. Draco zaczął odczuwać już pewną ulgę gdy pojawił się jego ojciec. Już po pierwszych słowach w głowie Draco pojawił się wyraźny obraz fortepianu. Czarny, lśniący z białymi i czarnymi klawiszami. I maksymalnie ciężki. Najlepiej napakowany ołowiem.
Lucjusz nieświadom myśli syna kontynuował swoją. W zasadzie to z narzekania na sposób nauczania przerzucił się na chwalenie jego - Draco, i komentowanie jaki to ten Potter jest taki a taki, wszystko w kategoriach minusowych. Draco w tym momencie przeszedł do wyobrażania sobie ojca pod owym fortepianem. Wstąpiła w niego jakaś nadzieja, że może gdzieś by znalazł taki instrument.
- Nie rozumiem jak mogli go przyjąć do tej szkoły. To po prostu szczyt...
Draco poczuł, że ma tego dosyć. Nigdy nie przyznał się przed nikim, że Pottera nie tylko lubi, a chyba kocha. Wiedział, że nigdy to uczucie nie zostanie odwzajemnione, ale to nie był powód by je porzucać. Był za to idealny pretekst by wkurzać się na ojca. W tej chwili zaś kielich się przepełnił i Draco wybuchł z siłą kilku milionów bomb wodorowych.
- Daj wreszcie Harry'emu spokój i schowaj sobie tę swoją urażoną dumę gdzieś. Ojciec Harry'ego był od ciebie lepszy i tyle, a ty teraz odreagowujesz na nim. Już Snape jest od ciebie lepszy. Nienawidzę cię, nie chcę cię znać. Nie chcę abyś był moim ojcem. Chrzanię twoje zdanie!!!!!!!!!!!!!! - swoją wypowiedź zakończył spadającym fortepianem sprowadzonym z filharmonii londyńskiej. Ponieważ znajdowali się na korytarzu gdzie sufit był wysoko, więc fortepian miał się gdzie rozpędzić. Huknął o podłogę zwracając uwagę wszystkich w pobliżu. Malfoy jakimś cudem zdołał umknąć przed instrumentem. Jednak gdy w końcu dotarło do niego co się tak właściwie stało Draco nie było już w pobliżu.

Śnieg.
W pokoju było ciepło. Harry siedział przy oknie i wpatrywał się w ciemność. W zasadzie to ciemno nie było. Księżyc oświetlał zasypany śniegiem plac. Wszędzie było zupełnie biało. Wtedy dostrzegł postać przedzierającą się w kierunku, który od razu pozwolił ją zidentyfikować.
- Co Draco robi na dworze o tej godzinie?
Coś kazało mu pobiec za blondynem.
Szedł tak szybko jak mógł, ale wąska ścieżka wśród drzew była pełna pułapek. Trzy razy potknął się o zasypane korzenia, dwa razy prawie pomylił drogę, ale w końcu trafił na miejsce. Draco siedział oparty o mur. On też musiał się kilka razy wywrócić. Spodnie i bluzka z krótkim rękawkiem były doszczętnie przemoczone. Na sam widok Harry'emu zrobiło się zimno. Podszedł bliżej. Draco spojrzał na niego wilgotnymi oczami. W tej chwili Harry spodziewał się wszystkiego, ale nie tego, co nastąpiło. Draco wstał i przez chwilę jedynie patrzył, a potem przytulił się do Harry'ego i znów rozpłakał. Harry po prostu objął go i uśmiechnął się. W końcu coś mu mówiło, że tak to się kiedyś skończy, że zakocha się w tym chłopaku i już.
Ile tak stali, nie wiedzieli jak długo. Draco zupełnie opadł z sił, był przemarznięty i śpiący. Nie chciał jednak wracać do szkoły.
- Nie możesz tu zostać.
- Ja tam nie wrócę. Za nic w świecie. Jeśli mnie ojciec nie zabije, to ja zabije jego. Jakby nie było, trup będzie.
- Dlaczego ojciec ma cię zabić?
- Bo wywrzeszczałem mu co o nim myślę i spuściłem na niego fortepian.
- Co spuściłeś?!?!
- Fortepian. Taki instrument muzyczny.
Harry nie mógł się powstrzymać od śmiechu.
- Szkoda, że tego nie widziałem.

Szli powoli. Draco co chwile się potykał i wtedy naprzeciwko nich pojawił się Snape.

Święta.
Draco spał z głową na kolanach Harry'ego. Znajdowali się w jadalni, nad którą górowała wielka choinka. W szkole byli prawie sami. I było im dobrze. Lucjusz nie pojawił się od ostatniej wizyty i listownie kazał Draco nie pokazywać mu się na oczy. Teraz nie miało to już znaczenia. Mieli siebie, a to były ich pierwsze święta razem.

Potem było ich jeszcze wiele.


Koniec



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MagnetLoop Hilfe id 276753 Nieznany
Erste Hilfe
Duden Erste Hilfe Die 100 häufigsten Fehler
34 01 00 02 xxx Erste Hilfe doc
Hilfe
L J Shen Defy
Norbert Kaiser Erste Hilfe
34 01 00 02 xxx Erste Hilfe (2) doc
(eBuch Deutsch) Hilfe bei Rückenschmerzen,Migräne,Bandscheibenvorfall,Beckenschiefstand,Gelenkschme
Präzisionsbarometer Höhenmesser Teil 1
Präzisionsbarometer Höhenmesser Teil 2
Richi Moscher Erste Hilfe bei Drogenvergiftungen

więcej podobnych podstron