Insurekcja kościuszkowska (1764-1798)
Sejm Wielki
W roku 1764r. władzę w Rzeczpospolitej objął Stanisław August Poniatowski, głównie popierany przez carycę rosyjską Katarzynę II Wielką, reprezentowaną w Polsce przez rodzinę Czartoryskich. Stronnictwo antyrosyjskie powołało w 1768r. w Barze konfederację przeciw królowi, Czartoryskim i Rosji. W wyniku walki konfederaci ponieśli klęskę w 1771r., a ich porażka przyczyniła się do I rozbioru Polski w 1772r.
Wraz z pogłębiającym się kryzysem Rzeczpospolitej coraz większy wpływ uzyskiwało stronnictwo reformatorskie reprezentowane m. in. przez A. Naruszewicza, H. Kołłątaja i St. Staszica. Stronnictwo to przeprowadziło wiele reform przyczyniając się do wzrostu świadomości narodowej, a ostatecznie doprowadziło do zwołania w 1788r. sejmu, nazwanego później Wielkim, gdyż obradował 4 lata i uchwalił dużo znaczących reform włącznie z Konstytucją 3 Maja z 1791r. Jednak ustawa ta miała także swoich przeciwników, którzy powołali do życia konfederację targowicką, szybko popartą przez Rosję, która dotychczas godziła się na reformy.
W wyniku walki król przystąpił ostatecznie do Targowiczan i wyrzekł się konstytucji, a reformatorzy ponieśli klęskę. Bezpośrednim skutkiem porażki był II rozbiór Polski w 1793r. oraz sejm grodzieński. Sejm zatwierdził umowy rozbiorowe i anulował większość ustaw Sejmu Wielkiego. Po sejmie grodzieńskim kraj został podzielony na dwa stronnictwa polityczne, jedno na czele z królem opowiadało się za przeczekaniem do spokojnych czasów, aby odzyskać pełną suwerenność. Drugie było złożone ze stronników czynnego oporu, ich nadzieje wiązały się z ideą powstania zbrojnego, która zrodziła się w kraju i na emigracji.
Działania Kościuszki
W tym momencie na scenę polityczną wkroczył Tadeusz Kościuszko (1746-1817r.). W latach 1774-84 przebywał on w Stanach Zjednoczonych, gdzie wziął udział w wojnie o niepodległość, w której stał się bardzo popularny. Dobrze opowiada o tym książka Wiktora Malskiego, który doskonale opisuje amerykański epizod życia Kościuszki. Reformy Sejmu Wielkiego i aukcja wojska umożliwiły mu wejście do służby wojskowej w stopniu generała majora. Kiedy Stanisław August przystąpił do Targowicy, Kościuszko wraz z ks. Józefem Poniatowskim podał się do dymisji i wyjechał z Polski na emigrację, aby przygotowywać powstanie.
Tymczasem sytuacja międzynarodowa układała się niekorzystnie dla Polski. Żyrondyści, a następnie jakobini proklamowali powszechną wojnę z tyranią, ale niepowodzenia militarne zmuszały Francję do delikatnej gry dyplomatycznej, której celem było wyeliminowanie Prus z wojny. W tych okolicznościach, przewidziany na wodza powstania Kościuszko, na próżno zabiegał o sprecyzowanie pomocy francuskiej w 1793r. Francuzi widzieli bowiem w powstaniu pomyślną dla siebie dywersję skutecznie szachującą Rosję i Prusy, nie zamierzali jednak czynnie angażować się po stronie polskiej. Nie można też było robić sobie żadnych poważnych nadziei co do poparcia ze strony Turcji i Szwecji.
Rozpoczęcie powstania
W tej sytuacji wybuchło w Polsce powstanie, na którego czele stanął właśnie Kościuszko i które będę starał się przedstawić w mojej pracy. Miało ono zacząć się jesienią 1793r., jednak trzeba było przełożyć ten termin do momentu pełniejszego ukończenia przygotowań. Ostatecznie 24 marca 1794r. Kościuszko ogłosił Akt powstania.
Na mocy ogłoszonego wyżej aktu, Kościuszko stawał się Najwyższym Naczelnikiem Sił Zbrojnych Narodowych z władzą dyktatorską. Za cel powstania uznano "uwolnienie Polski od obcego żołnierza, przywrócenie i zabezpieczenie całości jej granic". Aby nie straszyć szlachty widmem rewolucji francuskiej, za hasło insurekcji (tzn. powstania) przyjęto: "Wolność, Całość i Niepodległość", a nie: "Wolność, Równość, Braterstwo". Akt powstania nakazywał pobór rekruta chłopskiego, co umożliwiło szybkie uzbrojenie ok. 2 tys. chłopów. Po połączeniu z oddziałem Madalińskiego siła powstańców liczyła ponad 4 tys. i ta skromna liczba wojska rozpoczynała wojnę przeciwko Rosji i Prusom.
Bitwa pod Racławicami
Armie obu oponentów nie były przygotowane do szybkiego podjęcia walki. Armia pruska przekroczyła wprawdzie granicę, aczkolwiek niewielkimi siłami. Wykorzystując atut zaskoczenia Kościuszko zaatakował 4 kwietnia 1794r. pod Racławicami korpus rosyjski dowodzony przez gen. Aleksandra Tormasowa. Naczelnik dowodził osobiście oddziałami chłopskimi, które bardzo się wsławiły w tej potyczce. Dzięki wielkiemu zdecydowaniu i zaangażowaniu powstańców odnieśli oni sukces, choć miał on małe znaczenie militarne, to odbił się szerokim oddźwiękiem w społeczeństwie polskim. Zwycięstwo miało duże znaczenie moralne i przesądziło o dalszych losach powstania. Świadczyć o tym może choćby uwieńczenie tej bitwy w sztuce malarskiej przez Jana Matejkę.
Mimo iż bitwa miała szeroki oddźwięk w społeczeństwie dla powstania decydujące znaczenie miał przebieg insurekcji w Warszawie. Powstanie wybuchło tu 17 kwietnia, a na jego czele stanął bogaty i wpływowy mieszczanin stolicy, Jan Kiliński. Na wiadomość o zwycięstwie racławickim głównodowodzący garnizonem rosyjskim, Igelsrom szykował się do zajęcia Arsenału i rozbrojenia wojska polskiego mającego w stolicy 3,5 tys. żołnierzy. Jednak powstańcy zaskoczyli go doprowadzając do ciężkich walk ulicznych, w których obok wojska udział brał lud warszawski pod wodzą właśnie Kilińskiego, mistrza szewskiego. Indelsrom cudem przedarł się na zewnątrz znajdując oparcie u wojsk pruskich. Władza w stolicy przeszła w ręce powstańczej Rady Zastępczej Tymczasowej. Insurekcja warszawska stanowiła największe zwycięstwo militarne powstania. Zmieniła układ sił zbrojnych i stworzyła możliwość otwarcia powstania na Mazowsze i Podlasie.
Jednocześnie ruch powstańczy objął drugi człon rozdzielonych ziem Rzeczpospolitej Obojga Narodów, a mianowicie Litwę. W nocy z 22 na 23 kwietnia spiskowcy wileńscy pod wodzą płk. Jakuba Jasińskiego rozbroili garnizon rosyjski w Wilnie. Następnego dnia powołana została Rada Najwyższa Litewska i Naczelnik Sił Zbrojnych, właśnie Jasiński, które akcentowały swą odrębność od Aktu krakowskiego i Kościuszki. Jednak Kościuszce udało się zapobiec rozłamowi wewnątrz władz powstańczych.
Przebicie się Kościuszki do Warszawy nie zostało zrealizowane nawet po bitwie racławickiej. Naczelnik został zatrzymany przez armię Denisowa w okolicach Połańca. Tam starał się wykorzystać czas na organizację i wzmocnienie wojsk polskich. Poprzez to 7 maja jako dyktator powstania ogłosił tzw. Uniwersał Połaniecki regulujący ekonomiczną i prawną sytuację chłopstwa. Dokument ten znosił przywiązanie włościan do ziemi pod warunkiem spłacenia długów i podatków, ale także umacniał ich prawa do użytkowanych gruntów. Likwidował sądową władzę pana nad chłopem i stwarzał możliwość zaskarżenia pana przed sądem. Dzięki temu przed wymiarem sprawiedliwości chłop stawał się równy szlachcicowi. Uniwersał zmniejszał też pańszczyznę i zwalniał z niej w przypadku powołania chłopa na pospolite ruszenie. Mimo tych haseł nie wywołał oczekiwanego poparcia dla powstania, choć zachęcał do niego włościan.
Niepowodzenia powstańców
Tymczasem w okolice armii rosyjskiej nadeszła odsiecz gen. Jana Grochowskiego z Lubelszczyzny. Poprzez to wojska rosyjskie zostały zmuszone do wycofania się na zachód. Naczelnik wydał też bitwę połączonej armii rosyjsko-pruskiej pod Szczekocinami 6 czerwca. Jednak zaatakował on tylko częścią wojska i poniósł dotkliwą klęskę. Jednocześnie pod Chełmnem klęskę poniosły oddziały gen. Józefa Zajączka. W skutek tego Kościuszko wycofał się ku Warszawie oddając bez walki Kraków Prusakom.
Pod wpływem niepowodzeń powstańców w stolicy sięgnęły po władzę żywioły radykalne na czele ze stronnictwem jakobińskim. 28 czerwca lud warszawski ponownie wyszedł na ulice i bez sądu wieszał podejrzanych o zdradę, m. in. Uczestników Targowicy.
Oblężenie stolicy
Tymczasem pod stolicę podchodziły wojska pruskie i rosyjskie, a Kościuszko zaczął energiczne przygotowania do obrony. Oblężenie Warszawy rozpoczęło się 13 lipca, jednak walki nasiliły się dopiero w II poł. sierpnia. Już poprzednio Kościuszko zdecydował się przenieść walki do zaboru pruskiego. Wybuch nastąpił tam 20 sierpnia, a w ciągu paru dni insurekcja objęła całość drugiego zaboru Prus, a więc głównie Wielkopolskę. Fryderyk Wilhelm II, władca prus, w obawie o swe tyły nakazał Prusakom odwrót spod Warszawy, co pociągnęło za sobą wojska rosyjskie. Obrona stolicy zakończyła się sukcesem obrońców.
Aby wesprzeć walczących Wielkopolan Kościuszko wysłał im na pomoc korpus pod wodzą gen. Jana Henryka Dąbrowskiego. Jego wyprawa zakończyła się powodzeniem, a uwieńczyło ją zajęcie Bydgoszczy.
Tymczasem walki na wschodzie nie układały się tak pomyślnie. 12 sierpnia Wilno musiało skapitulować przed Rosjanami, a armia litewska wycofała się w kierunku Niemna. W tym też czasie pokojowa deklaracja Turcji zwolniła armię gen. Suworowa stacjonującą dotychczas na Ukrainie.
Kościuszko pojamny
Suworow przeszedł przez Polesie i rozbijając słaby oddział gen. Sierakowskiego połączył się z gen. Fersenem wycofującym się spod Warszawy. Poprzez to na stolicę od wschodu nacierała silna armia rosyjska. Kościuszko podjął słuszną decyzję o niedopuszczeniu do koncentracji sił nieprzyjaciela i zastąpił Fersenowi drogę pod Maciejowicami. Na skutek niedotarcia posiłków Kościuszko poniósł ciężką klęskę 10 października, w której sam dostał się do niewoli.
Klęska pod Maciejowicami była katastrofą militarną, a niewola Naczelnika spowodowała załamanie moralne w obozie powstańczym, nawet wśród jakobinów. Nowym naczelnikiem mianowano Tomasza Wawrzeckiego.
Tymczasem Suworow wykorzystując zamieszanie skierował się pod Warszawę i 4 listopada zajął Pragę wycinając w pień jej mieszkańców i obrońców. Przeszło to do historii jako "rzeź praska". Za pośrednictwem Stanisława Augusta Poniatowskiego przerażona Warszawa skapitulowała przed Rosjanami. 16 listopada pod Radoszycami skapitulowała armia powstańcza, co było ostateczną klęską powstania mającą olbrzymie skutki.
Zaraz po upadku powstania najwybitniejszych przywódców powstania włącznie z Kościuszką wywieziono do Petersburga, a żołnierzy tysiącami wcielano do armii. Równocześnie duża część polskich żołnierzy i inteligencji emigrowała na zachód, głównie do Francji.
Jednak największym skutkiem insurekcji był III rozbiór Polski podpisany 3 stycznia 1795r. W jego wyniku ostatnie ziemie polskie zostały rozdzielone między trzech zaborców, Rosję, Austrię i Prusy, a sama Polska zniknęła z map europejskich na blisko 120 lat. Ostateczna konwencja o nowych nabytkach terytorialnych powstała 26 stycznia 1797r. w Petersburgu. Głosiła ona m. in. Wymazanie i nieużywanie nazwy: "Królestwo Polskie".
25 listopada faktyczny więzień rosyjski, król Stanisław August abdykował i udał się do Petersburga, gdzie zmarł w 1798r. W ten sposób zakończyła się blisko 800-letnia historia niezależnej Polski...
Powstanie listopadowe (1830-1831)
Powstanie listopadowe
Przyszłość niepewna, choć w szablę i Boga,
Kto szczerze ufa, niełatwo upadnie.
Pozna wróg dziki, jak wolność nam droga;
Ale któż tajną przyszłość odgadnie.
Lata 1830-1831 zapisały się w historii Europy jako wyjątkowo niespokojne, burzące dotychczasowy ład wiedeński ustalony piętnaście lat wcześniej. Koniec lipca 1830 to czas rewolucji we Francji, sierpień i wrzesień - rewolucji w Brukseli, początek roku następnego - rewolucje w Parmie, Bolonii i Modenie. Narody domagały się państw narodowych bądź buntowały przeciw narzuconym dynastiom. Jednak na straży ładu w Europie od 1815 roku stało Święte Przymierze, zbrojnie interweniujące przeciw wszelkim rewolucjom...
Początek listopada 1830 roku. Do Warszawy dociera informacja o postawieniu w stan gotowości armii rosyjskiej i polskiej. Polscy wojskowi spodziewają się, że niedługo otrzymają rozkaz wymarszu do rewolucyjnej Belgii, by stłumić powstanie. Sprzysiężenie podchorążych, zawiązane w 1828r. przez Piotra Wysockiego, podejmują decyzję o wywołaniu powstania. W tym celu spotykają się 21 listopada z posłem na sejm - Joachimem Lelewelem. Zapewnił on, że "naród w pełni popiera i podziela uczucia wojska". Detronizacja Wilhelma I z dynastii Orange-Nassau było znakiem, że Rosjanie nie mogą długo czekać i wymarsz wystąpi w przeciągu kilkunastu następnych dni.
....no i zaczęło się
28 listopada Sprzysiężenie zbiera się ponownie i ustala termin wybuchu powstania na dzień następny. Sytuacja w stolicy była bardzo nerwowa. Wielki książę Konstanty dowiedział się o istnieniu spisku i planował masowe aresztowania. Nie domyślał się, że pierwsze kroki powstańcy podejmą przeciwko niemu. 29 listopada, około godziny 18, nad warszawskim niebem zaczyna unosić się dym. Kilku powstańców podpada stary browar Weissa na ulicy Czerniakowskiej oraz dom pani Zalewskiej na ulicy Dzikiej, dając sygnał do rozpoczęcia powstania...
Hej kto Polak, na bagnety!
Żyj, swobodo, Polsko, żyj;
Takim hasłem cnej podniety
Trąbo nasza, wrogom grzmij!
Grupa 24 spiskowców wpadła do Belwederu, by pojmać wielkiego księcia Konstantego. Niestety, nie docenili jego pomysłowości - książę przebrał się w damskie ciuszki i wymknął z pałacu,
po czym znalazł pomoc w kozackim oddziale kawalerii. Powstańcy skierowali swe siły ku Arsenałowi. Na swej drodze napotkali kilku generałów, którym zaoferowali przejęcie dowodzenia nad powstaniem. Ci jednak odmówili, co przypłacili śmiercią. Sami uczestnicy Sprzysiężenia nie byliby w stanie zdobyć Arsenału, gdyby nie przyszła im z pomocą ludność stolicy. Wraz z hasłami "Moskale mordują naszych!" odżyły tradycje powstania kościuszkowskiego. O północy zebrała się Rada Administracyjna pod przewodnictwem Walentego Sobolewskiego, która potępiła nocne zamieszki. Jednak kości zostały już rzucone... Następnego dnia warszawiacy cieszyli się pierwszym dniem wolności.
Kolejne wydarzenia potoczyły się lawinowo. 1 grudnia zawiązane zostało radykalne Towarzystwo Patriotyczne, które kolejnego dnia uchwalili ośmiopunktową rezolucję. Domagano się w niej natychmiastowego rozbrojenia wszystkich oddziałów rosyjskich znajdujących się na terenie Królestwa, pojmanie księcia Konstantego i uczynienie go jeńcem powstania. Dwa dni później Wydział Wykonawczy Rady Administracyjnej stwierdził, że "steru Królestwa nie może prowadzić" i powierzył władzę Rządowi Tymczasowemu.
W wyższych kręgach władzy nie wierzono w sukces powstania. Już w samą noc listopadową potępiano wypadki na ulicach Warszawy, potem Rada Administracyjna próbowała rokować z carem poprzez pozostającego w Wierzbnie cesarzewicza. Franciszek Lubecki wraz z Julianem Ursynem Niemcewiczem namawiali Chłopickiego, by objął ster władzy tylko po to, żeby odsunąć młodych radykałów i spokojnie pertraktować z Mikołajem. Generał przyjął nominację na dyktatora 5 grudnia, jednak car odrzucił wszelkie pokojowe propozycje Chłopickiego. Jak sam mówił, trzeba "przywrócić porządek i pohańbioną cześć Rosji". Mikołaj żądał bezwzględnej kapitulacji.
Chłopicki uważał, że wojna z Rosją okaże się zgubna dla Polski. Dlatego też podejmował wszelkie działania powstrzymujące przed tym krokiem. Utracił przez to zaufanie opinii publicznej i 17 stycznia ustąpił z dyktatury, oddając pełnię władzy sejmowi. Trzy dni później zgłoszonych zostało czterech kandydatów, którzy mogliby objąć stanowisko wodza naczelnego po Chłopickim. Byli to: Michał Radziwiłł, Jan Krukowiecki, Jan Weysenhoff i Piotr Szembek. Posłowie i senatorowie zdecydowali o wyborze księcia Radziwiłła. Był on przerażony tym wyborem, jednak zapewnienie, że będzie tylko wodzem formalnym, a władzę dalej będzie sprawpwał gen. Chłopicki, przekonało go do zaakceptowania decyzji.
Gdy Turków za Bałkanem twoje straszą spiże,
Gdy poselstwo paryskie twoje stopy liże;
Warszawa jedna twojej mocy się urąga,
Podnosi na cię rękę, i koronę ściąga,
Koronę Kazimierzów, Chrobrych z twojej głowy,
Boś ją ukradł i skrwawił synu Wasilowy!
25 stycznia nastąpił przełomowy moment powstania listopadowego. Na posiedzeniu sejmu uchwalony został akt detronizacji cara, co było równoznaczne z zerwaniem unii polsko-rosyjskiej i wypowiedzeniem Rosji wojny. W treści aktu czytamy: "Najświętsze i najuroczystsze umowy tyle są tylko nienaruszone, ile wiernie dotrzymywanymi z stron obydwóch. Długie cierpienia nasze znane światu całemu: przysięgą zaręczone przez dwóch panujących, a pogwałcone tylekroć swobody nawzajem i naród polski od wierności dziś panującemu uwalniają (...). Naród zatem polski, na sejm zebrany, oświadcza: iż jest niepodlegym ludem i że ma prawo temu koronę polską oddać, kogo godnym jej uzna, po którym z pewnością będzie się mógł spodziewać, iż mu zaprzysiężonej wiary i zaprzysiężonych swobód święcie i bez uszczerbku dochowa.". Gdy tylko informacja ta dotarła do Moskwy, w kierunku Królestwa wymaszerowało rosyjskie wojsko. 5 lutego pod dowództwem Iwana Dybicza przekroczyło polską granicę.
W obronie zdobyczy listopadowych
Bagnet sparł się z bagnetem aż w piersiach przepada,
Gromada jedna padła, znów druga gromada,
Żołnierz polski tysiące trupów w lesie kładzie: (...)
Tak oni pułków mając uzbrojonych dwieście,
Posłuszni woli cara jak wiatrom źdźbła słomy,
Powtórnie życie swoje na harc wszyscy niosą,
Powtórnie znów padają jak zboże pod kosą.
Pierwsza bitwa powstania listopadowego została stoczona 14 lutego 1831 roku, niedaleko wsi Stoczek nad Świdrem, na drodze łączącej Warszawę z Brześciem Litewskim. Nie miała większego znaczenia militarnego, jednak oddziaływała psychologicznie na Polaków, będąc pierwszym zwycięstwem powstańców. Rosjanie, w sile około 3000 tysięcy zostali pokonani przez trzykrotnie mniejszą dywizję Józefa Dwernickiego. Straty po stronie polskiej wyniosły 87 zabitych lub rannych, po stronie rosyjskiej - 400 zabitych, 230 jeńców, 11 dział. Mimo przegranej, Rosjanie nie przerwali marszu w stronę Warszawy. 25 lutego doszło do kolejnego starcia Polaków z oddziałami carskimi. Kilka kilometrów przed stolicą, na prawym brzegu Wisły. Bitwa pod Olszynką Grochowską była największą bitwą stoczoną podczas powstania. Wojska polskie, liczące 36.000 dzielnie stawiło czoła przeważającym liczebnie Rosjanom. I choć powstrzymano carską ofensywę na Warszawę, było to pyrrusowe zwycięstwo. Zginęło prawie 7.000 powstańców, w większości doświadczonych żołnierzy, zaprawionych w boju. Mimo że straty
szybko uzupełniono, nie było to już to samo wojsko. Rosjanie również dotkliwe odczuli starcie. Poległo niemal 10 tysięcy żołnierzy, a dowódca Iwan Dybicz zyskał w prasie przezwisko Waldmarschall, ze względu na fakt, że jego wojsko po bitwie musiało chować się w pobliskich lasach. Na pamiątkę bitwy ustawiona została tablica z napisem "Przechodniu, powiedz współbraciom, że walczyliśmy mężnie i umierali bez trwogi, ale z troską w sercu o losy Polski, losy przyszłych pokoleń - o wasze losy". Widać tu wyraźne nawiązanie do pomnika poległych Spartan w wąwozie termopilskim.
26 lutego zwołano z inicjatywy Rządu Narodowego posiedzienie Rady Wojennej, w skład której weszli Adam Czartoryski i Stanisław Barzykowski, jako przedstawiciele rządu, oraz wielu generałów. Jednogłośnie zdecydowano, że książę Radziwiłł się nie sprawdził jako wódz narodu, dlatego został odwołany ze swojego stanowiska. Na jego następcę zaproponowano dwóch kandydatów. Pierwszym był generał Jan Skrzynecki, okryty chwałą po błyskotliwych posunięciach podczas bitwy grochowskiej. Drugim był generał Krukowiecki, jednak ze względu na nieprzychylną opinię wśród posłów i senatorów nie miał szans na objęcie dyktatury. 26 lutego wodzem naczelnym został Skrzynecki. Krukowiecki, aby zapobiec konfliktowi kandydatów, został 3 marca mianowany gubernatorem stolicy.
Pod koniec marca pułkownik Ignacy Prądzyński wysunął projekt uderzenia na korpus gen. Rosena, liczący kilkanaście tysięcy żołnierzy i blisko 50 dział. Wódz naczelny pod naciskiem rządu zaakceptował plan i ostatniego dnia miesiąca Polacy uderzyli na Rosjan. Największym atutem Polaków było zaskoczenie. Straż przednia dowodzona przez Geismara została kompletnie rozbita, również główne siły gen. Rosena doznały sporego uszczerbku. Ofensywa polska doprowadziła do rozbicia rosyjskiego korpusu - poległo 2 tysiące żołnierzy carskich, 9 tysięcy dostało się do niewoli. Straty Polaków były przy tym wręcz śmieszne - niespełna 500 zabitych lub rannych.
Zwycięstwo to przeszło wszelkie oczekiwania. Prądzyński zaproponował, by kontynuować pościg za Rosjanami i zająć Siedlce. Uciekający Rosen nie miał najmniejszych szans, by utrzymać to miasto, w którym znajdowały się liczne i solidnie zaopatrzone magazyny. Jednak, z niewiadomych powodów, Skrzynecki nie podpisał rozkazu ataku. Był to jeden z największych błędów popełnionych przez polskich dowódców.
Ostatnim zwycięstwem, jakim można się pochwalić, jest bitwa pod Iganiami, małą wsią nad rzeką Muchawka. Miała miejsce 10 kwietnia 1831 roku. W starciu tym szczególnie wykazał się gen. Prądzyński i gen. Ludwik Kicki. Polacy w sile 7 tysięcy bagnetów i szabel zabili ok. 3 tysięcy Rosjan, przy stratach poniżej 500 ludzi. Wszystkie kolejne większe bitwy były dla Polaków przegrane...
Francjo! Pamiętaj, byśmy nie wołali,
Grzebiąc ojczyznę w niewolniczej szacie:
Francuzi! Myśmy za was krew wylali,
A wy nam tylko łzami odpłacacie!
Europa ......Europa
Chociaż Francuzi czy Belgowie popierali sprawę polską, ich rządy nie kwapiły się do pomocy powstańcom. Gabinet premieta Jacquesa Laffitte'a nie uznał Rządu Narodowego, nie udzielił też Polakom żadnej pomocy finansowej. Wręcz przeciwnie - chciał mieć jak najlepsze stosunki z carem, który niechętnie patrzył na obalenie Burbonów i wprowadzenie Ludwika Filipa na tron Francji. Również rząd nowego premiera, Casimira Periera, nie był skłonny wspierać walczących Polaków.
W czasie, gdy na ziemiach polskich toczyły się krwawe boje, przedstawiciele pięciu mocarstw - Anglii, Francji, Prus, Austrii i Rosji na londyńskiej konferencji dyskutowali nad sprawą belgijską. Minister spraw zagranicznych Gustaw Małachowski czynił wielkie starania, by zajęto się w pierwszej kolejności sprawą Polski, gdyż "różnice tak ważne są wszystkie na naszą korzyść". Europa została jednak głucha, a dyplomacja rosyjska oskarżyła Polaków o łamanie traktatu wiedeńskiego.
W marcu 1831 do Wiednia udał się Andrzej Zamoyski, by przekonać Austriaków, iż powstańcy nie zamierzają skierować swych działać przeciwko cesarstwu, wręcz przeciwnie - gotowi są oddać koronę polską arcyksięciu austriackiemu. Książę Metternich jednak widział zagrożenie w rosnącej w siłę Polsce, dlatego nie dość, że nie zgodził się udzielić powstańcom pomocy finansowej, lecz kazał podporządkować się carowi.
Wiosenny wietrzyk
Wiosenny wietrzyk powiewa,
Śnieg niknie, skowronek dzwoni,
Słyszysz, Litwinie, co śpiewa?
- Do broni, czas już, do broni!
Wraz z początkiem wiosny 1831 gubernie litewskie zaczęły ogarniać bunty przeciw carowi. W owym czasie na Litwie nie stacjonowało nawet 10 tysięcy żołnierzy rosyjskich, a gubernator Michaił Chrapowicki czuł się bardzo niepewnie, dlatego wzywał pomocy od marszałka Dybicza. W kwietniu na ziemi wileńskiej zgromadziło się już kilkanaście tysięcy powstańców, dowodzonych przez Karola Załuskiego, który chciał jak najszybciej opanować Wilno. Chrapowski jednak widział, co się święci, więc ściągnął doborowy pułk kozacki, który szybko rozprawił się z powstańczą grupą Maurycego Prozora. Załuski musiał porzucić zamiar opanowania miasta - bez artylerii było to niewykonalne.
Działania na Podolu i Wołyniu także nie były skuteczne. Generał Skrzynecki pod koniec kwietnia wysłał tam pięciotysięczny korpus Dwernickiego, który później rozrósł się do siedmiu tysięcy. Była to jednak zbyt mała siła, by móc stawić czoła generałowi rosyjskiemu Teodorowi Rudigerowi, który miał pod sobą 13 tysięcy ludzi. Dwernicki stoczył z nim bitwę pod Boremlem 19 kwietnia, lecz widząc, iż nie ma szans, przekroczył granicę Galicji i złożył broń.
Nadzór policji na Podolu, Wołyniu i Ukrainie nie pozwalał na przyłączenie się znacznej liczby ludzi do powstania. Należy jednak wspomnieć o oddziale Ludwika Steckiego, Ksawerego Godebskiego, Narcyza Olizara i Stanisława Worcella, którzy zdołali opanować kilka miejscowości (pokonani przez gen. Rudigera) oraz ochotnikach pod dowództwem Benedykta Kołyszko, rozgromionych przez gen. Rotha.
W czerwcu podjęto kolejną próbę opanowania Wilna. Skierowano w tym celu dywizję gen. Giełgudy (12 200 piechoty, 26 dział). Przy odpowiednim wsparciu ze strony lokalnych powstańców zdobycie miasta było bardzo prawdopodobne. Jednak generał pomaszerował na Żmudź, by wesprzeć lokalne powstania, a pod Wilno przybył dopiero 18 czerwca. Było już za późno na szturm - w mieście Rosjanie mieli już 24 tysiące żołnierzy. Bitwa o Wilno zakończyła się porażką Giełguda. Powstańcy wycofali się w kierunku Kowna.
Wylewa się spod skrzydła ściśniona piechota
Długą czarną kolumną, jako lawa błota,
Nasypana iskrami bagnetów. Jak sępy
Czarne chorągwie, na śmierć prowadzą zastępy.
Koniec coraz bliżej
26 maja to dzień wielkiej klęski Polaków. Przez nie do końca udaną wyprawę na Rosjan (a dokładniej przez fatalne wykonanie planu gen. Prądzyńskiego przez Skrzyneckiego) powstańcy byli zmuszeni do stoczenia bitwy o Ostrołękę. Na oddziały polskie (30.000 żołnierzy, 74 działa) nadciągnęła cała armia Dybicza. Było to zaskoczeniem dla dowódców, którzy nie spodziewali się, że feldmarszałek przybędzie w takiej sile. Zawiniły również nieporozumienia między Prądzyńskim a Skrzyneckim. Pierwszy chciał stoczyć bitwę z Rosjanami, drugi planował wycofać się na zachodni brzeg Narwi i wysadzić za sobą mosty. Już 25 maja odesłał część zapasów z amunicją, co krzyżowało plany Prądzyńskiego. Kolejne błędy w dowodzeniu (choć nie można zapominać, że podejmowano też wiele słusznych decyzji) sprawiły, że oddziały Dybicza przeszły na zachodni brzeg, a Polacy musieli się wycofać. Straty powstańców wyniosły 6,5 tysiąca, 500 rannych trzeba było zostawić na polu bitwy. Inicjatywa przeszła w ręce Rosjan.
Po śmierci feldmarszałka Dybicza na cholerę (10 czerwca; co ciekawe, nic inny w obozie na nią nie zachorował) dowództwo nad Rosjanami przejmuje hrabia feldmarszałek Iwan Paskiewicz. Przekracza z pomocą Prus Wisłę w jej dolnym biegu i kieruje się na Warszawę od zachodu. Sytuacja w stolicy staje się napięta...
Klęska pod Ostrołęką zachwiała autorytetem Skrzyneckiego. Kaliszanie zaczęli wywierać nacisk w sejmie, by odwołać go z funkcji wodza. W tym celu powołano specjalną delegację, która po przesłuchaniu opinii różnych oficerów i generałów zdecydowała, że Skrzynecki nie może dalej sprawować władzy. Na jego następcę wybrano gen. Henryka Dembińskiego, pełniącego od 6 sierpnia funkcję gubernatora Warszawy.
W połowie sierpnia w Warszawie dochodzi do zamieszek. Atakowano generałów, żądano ukarania ich jako zdrajców narodu. Rząd nie potrafił już zapanować nad sytuacją. Rozwścieczony tłum powiesił generała Jankowskiego, Bukowskiego, Hurtiga, pułkownika Sałackiego, barona Kettlera i kuratora Kaweckiego. W tej sytuacji Rząd Narodowy księcia Czartoryskiego podał się do dymisji. Sejm wybrał na nowego prezesa rządu Jana Krukowieckiego. Na gubernatora stolicy powołano gen. Chrzanowskiego.
18 sierpnia Paskiewicz rozpoczął oblegać Warszawę. Miał 55 tysięcy żołnierzy i 318 dział, a od Wilna ciągnął jeszcze gen. Cyprian Kreutz z dwudziestotysięcznym korpusem i 90 działami. Następnego dnia zebrała się Rada Wojenna, która miała zdecydować o dalszych losach walki. Wysunięto trzy koncepcje:
1. Stoczyć walną bitwę pod murami miasta - za tą opcją opowiedział się Krukowiecki.
2. Podzielić armię na 2 części, z których jedna, mniejsza, miałaby działać na prawym brzegu Wisły, zapewniając dowóz zapasów do obleganego miasta - plan ten poparł Prądzyński.
3. Opuścić Warszawę i przenieść działania na Litwę - koncepcja wysunięta przez Dembińskiego.
Rada Wojenna zdecydowała o wyborze drugiej z wymienionych możliwości. W Warszawie pozostawiono do obrony 35 tysięcy żołnierzy, 20 tysięcy wyruszyło na wschodni brzeg Wisły. Dowodził nimi gen Girolamo Ramorino. Jednak jego działania na Lubelszczyźnie było pasmem niepowodzeń, głównie z powodu nieznajomości terenu i możliwości przeciwnika.
6 sierpnia Rosjanie rozpoczynają szturm Warszawy. O godzinie 12.00 zdobywają Wolę, dzielnie bronioną przez generała Józefa Sowińskiego, poległego na okopach. Krukowiecki proponuje rządowi podjęcie rokowań z Paskiewiczem. Następnego dnia Krukowiecki spotyka się z feldmarszałkiem. Do godziny 13 Rosjanie wstrzymują szturm; w tym czasie generał chce uzyskać zgodę sejmu na kapitualcję stolicy. Sejm odrzuca tę możliwość, a ministrowie składają dymisję. O 21.45 sejm wręcza Krukowieckiemu dymisję ze stanowiska prezesa rządu, a na jego miejsce powołują przywódcę kaliszan - Bonawenturę Niemojowskiego. Posłowie mieli pewność, że Niemojowski kapitulacji nie podpisze. 8 sierpnia o godzinie 8.00 do Warszawy wkraczają Rosjanie. Niemojowski, opuszczając granice Królestwa, ogłasza ostatni manifest, w którym odrzuca możliwość kapitulacji, a gdyby któryś z generałów dopuścił się takiego czynu, decyzja ta nie będzie wiążąca dla strony Polskiej. Odtąd promienie polityki polskiej będą się rozchodzić z Hotelu Lambert...
Kiedy od ludzi wiara i wolność uciecze,
Kiedy ziemię despotyzm i duma szalona
Obleją, jak Moskale redutę Ordona-
Karząc plemię zwycięzców zbrodniami zatrute,
Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutę
Czy powstanie listopadowe miało szanse? (1830-1831)
Czy powstanie listopadowe miało szanse?
Ilekroć patrzymy na historię zrywów przeciw zaborcom w XIX wieku, staramy się dokonać oceny szans na odzyskanie niepodległości. Bardzo często przewijają się opinie na temat możliwości zwycięstwa z Rosją, Prusami i Austrią. Przeważnie oceny te są negatywne - pisze się, że Polacy nie mieli praktycznie szansy, by wygrać z przeważającym liczebnie wrogiem, a powstania były jedynie manifestacją polskości, chęcią pokazania, że naród polski jeszcze nie zatracił świadomości narodowej. Warto jednak bliżej przyjrzeć się sytuacji Polski w dziewiętnastym wieku, by mieć pełen obraz ówczesnego stanu, w jakim Europa się znajdowała.
Na początek warto postawić sobie pytanie, jakie warunki byłyby najkorzystniejsze do wybuchu powstania. Sprawą oczywistą jest, że musiałaby sprzyjać temu sytuacja międzynarodowa. Najlepszym momentem byłaby, rzecz jasna, otwarta wojna między Austrią, Prusami i Rosją, jednak zawarte w 1815 r. Święte Przymierze wykluczało taką możliwość. Należało zatem czekać na moment, aż stosunki między zaborcami dostatecznie się ochłodzą. Czas ten przyszedł w początkach lat 30.
Odpowiedni moment
Sytuacja w Europie w 1830 zdawała się bardzo sprzyjająca wybuchowi powstania narodowego. Ład wiedeński zaczął się powoli chwiać, dostrzeżono, że jest on sztuczny. W 1829 roku wybuchło powstanie w Grecji, zakończone utworzeniem niepodległego państwa greckiego. 27 lipca lud Paryża chwycił za broń i obalił Karola X z dynastii Burbonów, wybierając na króla Ludwika Filipa. Przełom sierpnia i września to z kolei rewolucja w Niderlandach, mająca na celu utworzenie samodzielnego państwa Belgów. Na dodatek we wrześniu w Anglii upada konserwatywny rząd księcia Wellingtona, sprzyjający carskiej Rosji. Prusy wciąż nie odzyskały pełni sił po okresie wojen napoleońskich. Sytuacja zdawała się być nader korzystna.
Popatrzmy teraz z drugiej strony. Rosja po pokonaniu Napoleona zyskała miano najpotężniejszego państwa w Europie, którego armię liczono w setkach tysięcy. Wciąż istniało Święte Przymierze, gwarantujące zaborcom prawo do pilnowania ładu na kontynencie. Prusy i Austria nadal mogły wspierać Rosjan, jeśli nie militarnie, to przynajmniej gospodarczo. Królestwo Polskie było odcięte od morza, co uniemożliwiało pomoc innych krajów. Poza tym, praktycznie wszystkie państwa bały się konfliktu z Rosją, pamiętając o jej niedawnym zwycięstwie nad Francuzami. Ale - były dwa kraje, które w sprzyjających okolicznościach wypowiedziałyby wojnę carowi - Turcja i Persja, chcące się 'odegrać' po przegranych wojnach w 1829 i 1826.
Nieświadomy sprzymierzeniec
Decyzja cara o wysłaniu polskiego wojska w celu tłumienia powstania w Belgii przesądziła o wybuchu powstania. W nocy z 29 na 30 listopada powstańcy podejmują próbę pochwycenia wielkiego księcia Konstantego, z pomocą ludności Warszawy zdobywają Arsenał i rozbrajają garnizon rosyjski. Niecałe dwa miesiące później sejm podejmuje decyzję o detronizacji cara Mikołaja I - wybucha otwarta wojna.
Spójrzmy na liczebność armii polskiej i rosyjskiej. Pod wodzą Dybicza do Królestwa wkroczyło 86 tysięcy wojska i 324 działa. W początkach grudnia oddziały powstańcze liczyły około 30 tysięcy, jednak z czasem liczba ta urosła do niemal 60 tysięcy, z czego znaczna część była doskonale wyszkolona i zaprawiona po epoce napoleońskiej. Artyleria polska, choć nieliczna, również nie miała się czego wstydzić. Na nadmiar uzbrojenia, niestety, nie mogliśmy narzekać. Zawiedli tu jednak dowódcy powstania. Pod koniec roku bowiem armia austriacka wymieniała broń, a starej chcieli się pozbyć. Władze polskie zbyt późno ocknęły się i nie wykorzystały szansy zakupienia nieużywanych karabinów austriackich.
Stosunek sił (60 do 90 tysięcy) wypada na niekorzyść Polaków, trzeba jednak wziąć pod uwagę, że każde zwycięstwo podnosiło morale mieszkańców Królestwa i mobilizowało ich do brania udziału w starciach. Nie zapominajmy również, że liczy się nie ilość, lecz jakość. Dla przykładu można tu wymienić rozgromienie VI Korpusu gen. Rosena, kiedy to powstańcy odnieśli wielkie zwycięstwo, zabijając 2 tysięcy i pojmując 9 tysięcy Rosjan, przy stratach niesięgających 500 osób. Również inne bitwy (pod Olszynką Grochowską, pod Stoczkiem) potwierdziły wysoką jakość polskiej armii.
Powierzchnia to nie wszystko
Czas na kilka słów o gospodarce. Wydawać by się mogło, że Królestwo Polskie nie miało szans z rosyjskim gigantem. Nic bardziej mylnego. Królestwo, niestanowiące nawet 1% powierzchni imperium, wytwarzało 25% rosyjskiego PKB! Po reformach Druckiego-Lubeckiego byliśmy najbardziej dynamicznie rozwijającą się częścią Rosji. Jakby tego było mało, państwo rosyjskie od dłuższego czasu stało na skraju bankructwa. Wojny toczone w latach dwudziestych tak mocno nadszarpnęły budżet, że nie zdecydowano się nawet na odtworzenie utraconych oddziałów. Nie planowano powoływania nowych rekrutów, gdyż zwiększyłoby to koszty utrzymania wojska.
A gdzie Europa??
Wróćmy do polityki, teraz już w trakcie powstania. Tutaj sytuacja nie wyglądała aż tak różowo. Jedynym narodem europejskim, które popierało dążenia Polaków, byli Belgowie. Jednak parlament w Brukseli uważał, że uznanie Polski za kraj suwerenny powinno wyjść od strony Anglii lub Francji. Tymczasem premier francuski, Jacues Laffitte, nawet nie myślał o udzieleniu jakiejkolwiek pomocy. Wręcz przeciwnie - zabiegał o poprawę stosunków z Rosją, nieprzychylnie patrzącą na efekt rewolucji lipcowej. Konferencja międzynarodowa, obradująca w sprawach Belgii, odmówiła zajęcia się tematem Polski. Austria, rzecz jasna, nie popierała dążeń powstańców, jednak obietnica powołania na tron polski arcyksięcia austriackiego, z jaką przybył do Wiednia Andrzej Zamoyski, zdawała się powstrzymać cesarstwo od interwencji. Prusy z kolei nie odważyły się na walkę z Polakami ze względu na panującą na granicach epidemię cholery.
Królestwo było zostawione praktycznie samo sobie. Nie można jednak tego policzyć jako czynnik przekreślający sens powstania. Po kilku większych zwycięstwach sprawa polska stałaby się głównym tematem działań politycznych. W wojnę zaangażowałyby się również zapewne Turcja i Persja; niewykluczone, że Szwecja upomniałaby się o Finlandię. Przemyślana gra dyplomatyczna na zachodnich dworach zapobiegłaby ingerencji Prus i Austrii. Rosja, wbrew pozorom, nie była niezniszczalna, a jej przewaga militarna nie aż taka wielka. Oczywiście, miała praktycznie nieograniczone możliwości do rekrutacji nowych wojsk, jednak stałe powoływanie pod broń nowych żołnierzy spowodowałoby liczną falę buntów, nie mówiąc już o załamaniu się budżetu i znikomej wartości bojowej rekrutów.
Czy zatem powstanie miało szansę odnieść sukces? Zdecydowanie - tak! Jednak, jak to w Polsce bywa, zawiniła władza, kłótnie na najwyższych szczeblach i brak wiary dowództwa. W pamiętną noc listopadową Wysocki biegał po całej Warszawie, szukając generała, który zgodziłby się objąć dowodzenie. Niestety, z miernym skutkiem. Bez nadziei w powodzenie, odeszła możliwość odzyskania niepodległości.
Powstanie warszawskie (1944-1944)
1 sierpnia 1944 roku, w stolicy o 17.00 wybiła godzina "W" - rozpoczęło się powstanie warszawskie. Przeciwko żołnierzom niemieckim w liczbie około 16 tys. stanęło około 50 tys. powstańców. Niestety, zaledwie 5 tys. polskich żołnierzy było dobrze uzbrojonych, Niemcy natomiast dysponowali bronią pancerną, artylerią i lotnictwem. To zawarzyło na końcowym efekcie tego patriotycznego zrywu, który miał się zakończyć po 63 dniach...
Przeddzień powstania
Dla stolicy walka o wolność była czymś oczywistym - jej mieszkańcy chcieli odpłacić Niemcom za bombardowania we wrześniu 1939 r, za 5 lat ciężkiej okupacji z łapankami, upokorzeniem i egzekucjami. Podjęcie walki miało przyspieszyć wyzwolenie miasta, a zarazem wyjaśnić sytuację polityczną. Polacy chcieli obłąć władzę nad Warszawą przed wkroczeniem Armii Czerwonej, gdyż wtedy Rosjanie musieliby tę władzę zaakceptować bądź złamać ją siłą "na oczach" całego świata. Pod koniec lipca wojska radzieckie dotały nad Wisłę, a na miasto z radzieckich samolotów spadały ulotki wzywające do walki z okupantem, zaś Niemcy zaczęli opuszczać Warszawę.
31 lipca pułkownik Antoni Chruściel "Monter" (przywódca powstania) otrzymał od Tadeusza Bora-Komorowskiego (komendant główny Armii Krajowej) rozkaz: "Jutro o piątej po południu rozpocznie pan działania".
Początek powstania
Choć powstanie miało rozpocząć się o godzinie 17.00, w niektórych dzielnicach walki wybuchły już wcześniej, w efekcie czego powstańcom nie udało się całkowicie zaskoczyć Niemców. Ponadto planowali oni równoczesne uderzenie na wiele punktów, tak więc ich siły rozproszyły się. Początkowo Polacy osiągnęli znaczne sukcesy - opanowali część dzielnic, jednak były one porozrzucane po mieście i otoczone przez niemieckich żołnierzy. Nie udało się niestety zawładnąć najważniejszymi pozycjami strategicznymi, jak dworce, mosty czy lotniska. Już pierwszego dnia powstania zginęło około 2 tys. Polaków. Mimo wszystko stolicę ogarnął ogromny entuzjazm, na zdobytych budynkach powiewały polskie flagi, a ludność cywilna garnęła się do pomocy.
Aktywna obrona
30 Niemców i Ukrainców zginęło podczas obrony PAST-y.
Do niewoli wzięto 115 lub 117 ludzi, fot. Lokajski E.
Od 4 sierpnia powstańcom zaczęło brakować amunicji, generał Tadeusz Komorowski "Bór" nakazał przejście do aktywnej obrony, bez ataków. Rozpoczęły się co prawda zrzuty broni i amunicji prowadzone przez aliantów, ale duża ich część dostawała się w ręce nieprzyjaciela, poza tym wiele brytyjskich samolotów zostało zestrzelonych. Alianckie zrzuty były poważnie utrudnione przez fakt, iż Rosjanie nie udostępnili radzieckich lotnisk polowych do lądowania zachodnich samolotów.
W tym czasie wojska radzieckie odparte na przedpolu Pragi przez Niemców wstrzymały na kilka tygodni wszelkie działania.
Dodatkowo z innych miast napływali kolejni niemieccy żołnierze, by wpólnie dokonać dzieła zniszczenia. Rozpoczął się szturm miasta, prócz powstańców masowo ginęła ludność Warszawy, bez względu na płeć i wiek. Na Woli, w ciągu kilku dni zginęło około 40 tys. ludzi.
20 sierpnia powstańcy zdobyli budynek PAST-y (Polska Akcyjna Spółka Telekomunikacyjna) przy ulicy Zielnej. Był to jeden z ważniejszych niemieckich punktów strategicznych w stolicy, wraz z nim Polacy zyskali broń i amunicję. Zbliżał się jednak kres polskich triumfów w tym powstaniu.
Początek końca
Od początku września rozpoczął się upadek kolejnych dzielnic miasta - 1 września legła kolumna Zygmunta, 2 września upadło Stare Miasto i Sadyba, a 6 września Powiśle wraz z elektrownią. W mieście brakowało światła, wody i żywności. Obrońcy, którzy pozostali przy życiu wycofywali się kanałami, ale nawet tam czekały na nich granaty, pułapki minowe, płonąca benzyna. W tym czasie alianci zdobyli jednorazową zgodę Stalina na lądowanie samolotów na polowych lotniskach radzieckich. Zrzucili wówczas na Warszawę 1300 zasobników z uzbrojeniem, lekami i żywnością, ale do Polaków dotarło jedynie 228 z nich.
W połowie września do Warszawy dotarły polskie oddziały wspierane przez żołnierzy rosyjskich. Wyzwolono Pragę i ruszono dalej, jednak bez pomocy artylerii radzieckiej oddziały te zostały szybko rozbite. 23 września upadł Czerniaków, a 27 września Mokotów, jedynie w Śródmieściu tliła się jeszcze obrona, ale dalszy opór był niemożliwy i bezskuteczny. W Ożarowie rozpoczęły się pertraktacje z przedstawicielami Komendy Głównej Armii Krajowej nad warunkami kapitulacji Warszawy, która została podpisana 2 października o godzinie 21.00.
Podsumowanie
W tragicznych dniach powstania warszawskiego zginęło około 170 tys. mieszkańców stolicy, w tym 16 tys. żołnierzy. W trakcie walk i już po ich zakończeniu wściekli Niemcy zburzyli ogromną ilość zabudowań, zniszczyli wiele cennych zbiorów i zabytków. Taki był rozkaz Hitlera wydany już 1 sierpnia - zniszczyć Warszawę i wymordować znaczną część jej mieszkańców. Co znamienne Stalin nie zamierzał pomóc walczącym Polakom. Wojska radzieckie zza Wisły patrzyły jak ginie sąsiednia stolica.