Krzysztof Wons SDS
PRZEWODNIK PO STANACH POKUSY
Spis treści
Wprowadzenie powrót spis treści
Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł.
(Mt 13, 24-25)
Pośród wielu przypowieści Jezus opowiada także tę o pszenicy i o chwaście. Udziela w niej mądrości o ważnych konsekwencjach dla życia. Bez korzystania z tej mądrości ryzykujemy nieprzemyślane decyzje i wybory życiowe. O jaką mądrość chodzi? O uznanie prawdy, że nasze życie i świat noszą znamię dwuznaczności. Jesteśmy terenem walki, zmagania się i ścierania dwóch rzeczywistości: dobra i zła. Istnieją w nas „pszenica i chwast", dobre i złe pragnienia; dobre i złe myśli, różne potrzeby, z których jedne prowadzą do życia, drugie zachwaszczają je. I tak będzie aż do dnia ostatecznego, aż przyjdzie Pan i każe raz na zawsze spalić chwast.
Wspomniana dwuznaczność ma swoje źródło. Jezus uczy w przypowieści, że z Siewcą dobra pracuje siewca zła. Istnieje Bóg, który sieje w nas ziarno dobra i strzeże je z miłością. Lecz istnieje również sprawca zła, szatan, który przez swoją przebiegłość wprowadza nas w świat grzechu. Odkąd człowiek przekroczył jego próg, doświadczamy w sobie napięcia między pragnieniem dobra i namiętnością zła. Tym właśnie jest przekleństwo grzechu pierworodnego, które nosi w sobie każdy z nas. Wprowadziło ono pęknięcie w umyśle, w sercu i woli i czyni kruchą naszą naturę. Łatwo nam przychodzi pragnąć tego co dobre, ale wykonać - nie. Nie czynimy dobra, którego chcemy, ale czynimy to zło, którego nie chcemy (por. Rz 7,18-19). Nie potrafimy jednoznacznie wybierać dobra, ponieważ nęci nas także zło, które kamufluje się pod postacią pozornego dobra. W konsekwencji możemy popełniać fatalne błędy. Tłumaczy to Katechizm Kościoła Katolickiego: Człowiek... za poduszczeniem Złego, już na początku historii nadużył swojej wolności. Uległ pokusie i popełnił zło. Zachowuje pragnienie dobra, ale jego natura nosi ranę grzechu pierworodnego. Stał się skłonny do zła i podatny na błąd (nr 1707). Odtąd, jak naucza Kościół, Człowiek jest wewnętrznie rozdarty. Z tego też powodu całe życie ludzi, czy to jednostkowe, czy zbiorowe, przedstawia się jako walka, i to walka dramatyczna, między dobrem i ziem, między światłem i ciemnością (Gaudium et spes, 13).
Używając języka teologii powiemy, że jako osoby wolne, żyjemy w napięciu między stanem łaski a stanem pokusy i grzechu. Dzisiejszy świat chce przemilczeć to napięcie. Lansuje model życia „bez napięć i bez walki". Uczy postrzegania rzeczywistości w sposób jednoznaczny. Nie trzeba walczyć, nie trzeba wymagać od siebie, wystarczy iść za własnymi doznaniami, za własnymi potrzebami.
Żądze, namiętności, egoistyczne doznania próbuje się usprawiedliwiać prawem do wolności. Ponadto obecna cywilizacja hałasu sprawia, że maleje w nas zdolność do rozeznawania dobra i zła. W „kakofonii dźwięków" rozeznanie duchowe staje się wręcz niemożliwe. Zwycięża to, co najbardziej hałasuje, co narzuca się w pierwszej kolejności: egoistyczne doznania, namiętności, zmysłowość. Jednak „król" prędzej czy później okaże się nagi. Jezus mówi: Poznacie ich po owocach... (Mt 7,16). Owoce życia obnażają nasze wcześniejsze wybory. Chodzi jednak o to, aby nauczyć się przewidywać owoce zawczasu, rozpoznawać chwast i nie mylić go z pszenicą.
Życie chrześcijańskie jest czymś więcej niż zajmowanie się jedynie wyrywaniem chwastu. Jest budowaniem Królestwa miłości. Trzeba jednak pamiętać, że kto sieje dobro, ten za przeciwnika będzie miał sprawcę zła. On szuka sposobu, aby zachwaścić życie. I dlatego Kościół uczy nas mądrości w walce z kusicielem. Mądrość tę czerpie z Biblii i z tradycji.
W proponowanym Przewodniku po stanach pokus chciałbym oprzeć się na mądrości słowa Bożego*. Ono najpełniej udziela światła w rozeznawaniu działania szatana i w oddzieleniu fałszu od prawdy. Słowo Boże z ogromną wnikliwością ujawnia nam stany pokus, którym podlegamy, a także proces kuszenia, w który jesteśmy wciągani. Proponuję dwadzieścia rozważań. Jedno wprowadza w następne ukazując, jak nakręca się spirala pokusy. Każde rozważanie dzieli się na trzy etapy. Najpierw będziemy pytać: Co mówi słowo Boże? Potem: Co to oznacza dla życia? W trzeciej fazie podamy propozycję myśli i pytań jako pomoc do rozeznania na modlitwie osobistego stanu duchowego.
Autor
Wszystkie cytaty biblijne: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia, Pallottinum, Poznań 2000. Wydanie piąte (z wyjątkiem Rdz 3,15).
1. Pokusa ignorowania szatana powrót spis treści
A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe...
(Rdz 3,1)
Co mówi słowo Boże?
Słowo Boże z całą mocą mówi o istnieniu Złego. Pierwsza wiadomość o nim w Biblii to stwierdzenie, że on jest (!) - jest w sposób przebiegły. Jest jak wąż. Zwróćmy uwagę, jak słowo Boże opisuje tę przebiegłość. Sam sposób pojawienia się Złego jest przebiegły. Pojawia się jak wąż w momencie, gdy człowiek przeżywa pełne poczucie bezpieczeństwa i harmonii. Obrazuje to scena z raju opisana bezpośrednio przed pojawieniem się szatana: Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu (Rdz 2, 25). Ich nagość jest znakiem harmonii i pełnej ufności. Jakże kontrastuje z tym zdaniem następne: A wąż był... przebiegły (Rdz 3,1). „Wąż" to znak dysharmonii i podstępu.
Dwa powyższe zdania wyrażają prawdę, która ujawnia pierwszy stan pokusy. Otóż słowo Boże mówi nam, że pierwsi ludzie byli arummim, czyli „nadzy", natomiast wąż był arum - to znaczy „przebiegły". Bardzo wymowna jest ta gra słów. Człowiek pozostaje zawsze jakby nagi, bezbronny wobec przebiegłości szatana. Nie bez przyczyny szatan przedstawiony jest jako wąż - istota, która ma łatwość ukrywania się i czajenia. Potrafi zmieszać się z prochem ziemi, po której człowiek z ufnością stąpa „na bosaka", potrafi się zaczaić, tak że prawie niemożliwe jest zauważenie go. I to właśnie - mówi nam słowo Boże - czyni go najbardziej niebezpiecznym. Atakuje swoją ofiarę, gdy ta, „roztargniona", żyje w poczuciu bezpieczeństwa, zapomina o jego istnieniu. Wymowny i pełen dramaturgii jest opis, który pozostawia w tym względzie Księga Amosa: Jakby uciekał człowiek przed lwem, a trafił na niedźwiedzia; jakby skrył się w domu i oparł się ręką o ścianę, a ukąsił go wąż (5,19).
Co to oznacza dla życia?
Fundamentalnym stanem pokusy, w który chce nas wpędzić szatan, jest rozmycie i zatarcie prawdy o jego istnieniu. Papież Pius XII przestrzegał, że grzechem obecnych czasów staje się utrata poczucia grzechu. Tak się dzieje. Mówienie z powagą o grzechu staje się wstydliwe. O grzechu natomiast się dzisiaj śpiewa, grzech się reklamuje: „warte grzechu". Grzechem człowiek się bawi. Ta pogłębiająca się utrata poczucia grzechu ma swoje źródło w zagubieniu świadomości istnienia sprawcy zła - szafarz. Największa pokusa, jaką od samego początku próbuje omamić szatan człowieka, to niewiara, że on istnieje. Można by ją nazwać także pokusą „roztargnienia". Diabeł chętnie łowi „w mętnej wodzie". Mętne mówienie o istnieniu Złego, trywializowanie tematu szatana jest znakiem, że wciągani jesteśmy w najbardziej groźną pokusę - ignorowania Złego, które daje mu wolny bilet wstępu na scenę naszego życia.
Przebiegłość szatana w kuszeniu przejawia się nie tylko w tym, że nie ujawnia się, ale także w tym, że chętnie pomaga nam zacierać ślady jego działania. Chce pozostać nierozpoznany także w skutkach swojego działania. W naszej naturze istnieje skłonność wypierania ze świadomości myśli, że jesteśmy kuszeni. Jesteśmy bardziej skłonni do nadawania innych interpretacji stanom pokusy. Szatan cieszy się, kiedy tłumaczymy sobie jego działanie na różny sposób tak, aby nie uznać, że jesteśmy kuszeni i że podchodzi ono od Złego. I tak pomaga nam dorabiać ideologie do wszystkich sytuacji, w których nie potrafimy rozeznać lub nie chcemy uznać jego działania. Pomoże nam zajmować się tysiącem spraw, aby nie spotkać się z prawdą, że jesteśmy kuszeni, że Zły chce przejąć inicjatywę w naszym myśleniu, odczuwaniu, działaniu. Oto dlaczego pierwsza prawda o szatanie, którą zostawia nam słowo Boże, to prawda o tym, że on istnieje. Dlaczego? Ponieważ pierwszą pokusą, z jaką przychodzi on do człowieka, jest pokusa niewiary w jego istnienie.
Do rozeznania na modlitwie
Zły istnieje. Nie wolno mi ignorować jego obecności w świecie i w moim życiu. Jakie reakcje budzi we mnie prawda o istnieniu szatana? Spróbuję wrócić do sytuacji, w których udało mi się zdemaskować i rozeznać jego działanie. Jakie to były sytuacje? Na czym polegała przebiegłość działania Złego? Co mogę powiedzieć o uleganiu pokusie ignorowania prawdy o istnieniu szatana?
2. Pokusa przeceniania mocy szatana powrót spis treści
A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył.
(Rdz 3,1)
Co mówi słowo Boże?
Słowo Boże, które demaskuje istnienie i przebiegłość Złego, od początku mówi także, że przebiegłość szatana nie jest absolutna. Jest większa od stworzeń ziemskich, lecz nie jest większa od mocy i mądrości Boga. Pokazuje to wyraźnie scena po pierwszym upadku ludzi. Kiedy Bóg przychodzi do raju i znajduje ludzi zwiedzionych przebiegłością Złego, przychodzi jako Pan i Sędzia nieuporządkowanej sytuacji. Szatan zostaje przywołany przez Boga, osądzony i przeklęty. W obecności ludzi Bóg wypowiada wyrok nad szatanem i ujawnia całkowitą niemożność kusiciela. Ten, który wobec ludzi potrafi być przebiegły jak wąż, wobec Boga staje się istotą bezsilną i całkowicie upokorzoną: Na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia (Rdz 3, 14). Obraz rzuconego na ziemię węża mówi o jego całkowitym upokorzeniu. Ten, który chciał być jak Bóg, okazuje się bożkiem poniżonym aż do ziemi. Ostatecznym aktem upokorzenia i klęski Złego jest zmiażdżenie jego głowy (por. Rdz 3, 15). Dokona tego Jezus. On sam przepowie ostateczne zwycięstwo nad Złym: Widziałem szatana, który spadł z nieba jak błyskawica (Łk 10, 18). Zaś w ostatniej Księdze Biblii, słowo Boże jeszcze raz przypomni i potwierdzi, że wielki Smok, Wąż starodawny, zwodzący całą zamieszkałą ziemię, został strącony (Ap 12,9). Tak więc Słowo zostawia nam prawdę jako umocnienie w stanie naszych pokus: Zły choć nieprzerwanie zwodzi, to jednak zostanie ostatecznie zmiażdżony przez dobro wraz z jego przebiegłością. Ostateczne zwycięstwo nad Złym zostało już przesądzone. Tymczasem Zły próbuje to ukryć przed światem, przed naszym umysłem i sercem. Wie, że jego dni są policzone.
Co to oznacza dla życia?
Zły boi się ujawnienia prawdy, że Bóg posiada nad nim moc absolutną. Co więcej, próbuje wsysać w nasz umysł i w nasze serce pokusę absolutyzowania jego szatańskiej mocy. Abba Pojmen mawiał, że wszelka przesada pochodzi od diabła. Człowiek wierzy w szatana albo zbyt słabo, albo zbyt gorliwie. Oto drugi stan pokusy, związany z istnieniem Złego. Pokusa, by wierzyć w szatana zbyt gorliwie. Wydaje się, że ta pokusa przenika dzisiaj coraz bardziej nasze myślenie i nastawienie do świata. Nasila się fałszywe odczucie, że w świecie zwycięża zło, że jesteśmy na nie skazani, że istnieje determinizm zła, że istnieje fatum. W tym stanie pokusy pojawia się także inne myślenie: że Bóg stracił kontrolę nad naszym życiem i nad całym światem; że „zgubił nasze plany", że zmęczony światem oddał go we władanie Złego; że rzeczywiste jest tylko zło, a dobro buja sobie w obłokach. W takim stanie myślenia i odczuwania łatwo szatanowi skupiać nas na tym, co złe, a nie na tym, co dobre. Szukamy wtedy „dziury w całym", utyskujemy, biadolimy, garbimy się duchowo i smutniejemy. Jesteśmy wpędzani w ciemny kąt koncentrowania się jedynie na grzechu, na działaniu Złego. Niedaleko wtedy do demonizowania całej rzeczywistości życia, do przypisywania Złemu mocy, której nie posiada. Tymczasem w centrum Ewangelii, w centrum przepowiadania Jezusa jest Bóg, a nie szatan, pokój i radość Królestwa, a nie grzech i cierpienie. W rozeznawaniu istnienia i działania Złego potrzebujemy perspektywy Jezusa. Wielkim błędem jest ignorowanie istnienia i działania szatana, lecz równie wielkim błędem jest absolutyzowanie jego mocy i stawianie go w centrum naszego myślenia i działania. Lęk przed mocą Złego, której on nie posiada, może sparaliżować życie, może nas obezwładnić, może prowadzić do malkontenctwa i do „rozłożenia rąk", że już nic się nie da zrobić, że zło jest silniejsze.
Do rozeznania na modlitwie
Szatan nie ma władzy absolutnej nad moim życiem i nad historią świata. Taką władzę posiada tylko Bóg. Czy wierzę w to? Co przeważa we mnie w sytuacjach, w których spotykam się ze złem, z jego przemocą: nadzieja czy zwątpienie? Co mogę powiedzieć o moim doświadczeniu duchowym Boga i szatana? Zwrócę uwagę na moją modlitwę, na rozmowy, na moje nastawienie do życia i do świata. Czy w centrum moich przeżyć jest Bóg, ufność, dobro, radość, pokój, czy raczej zło, niepewność, lęk przed grzechem, łęk przed szatanem?
3. Pokusa dialogu z szatanem powrót spis treści
On to rzekł do niewiasty...
(Rdz 3,1)
Co mówi słowo Boże?
Kiedy pozwalamy się „wciągnąć" w stany pokusy, w których traktujemy szatana „jak powietrze" - jakby nie istniał, albo drżymy przed nim tak, jakby miał absolutną władzę i jakby istniało tylko zło, wtedy łatwiej mu jest manipulować naszą wolnością. Skrzętnie wykorzystuje naszą ignorancję lub strach. Stają się one doskonałym żerowiskiem dla jego działania. Ignorowanie szatana czy nadmierne lękanie się ułatwiają mu zbliżenie się do nas. I tak pojawia się kolejny stan pokusy, w który chce nas wpędzić. Jest nim pokusa wchodzenia z szatanem w dialog. W dialogu potrafi się doskonale maskować, tak aby pozostać nierozpoznanym. Kiedy kusił Jezusa na pustyni, potrafił odwoływać się nawet do słowa Bożego i „pobożnie" nim manipulować.
Św. Piotr przestrzega: Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając kogo pożreć (1 P 5, 8). „Krąży" to znaczy szuka okazji do dialogu, „zaczepia", prowokuje do rozmowy. Historia kuszenia z raju pokazuje, że szatan zachowuje się rzeczywiście jak wąż: stara się przez choćby maleńką szczelinę ludzkiego dopustu wejść w ludzkie myślenie i zaintrygować je własną „filozofią". Bardzo zależy mu na rozmowie z człowiekiem. To uderzające: pierwsza rozmowa, jaką znajdujemy w Piśmie Świętym, to właśnie rozmowa człowieka z wężem. Ewa zdaje się nie zauważać szatana. Patrząc z dystansu wydaje się bardzo dziwne to, że nie rozpoznaje kusiciela i nie przeczuwa jego przewrotnych intencji. Jej naiwność wręcz irytuje. Chciałoby się krzyknąć: „Nie! Nie wchodź z nim w rozmowę. On nie szuka prawdy. Na pewno nie chodzi mu o dobro. Nie sprostasz jego przebiegłości!". Tymczasem Ewa „kupuje" pytanie węża i daje się wciągnąć w rozmowę. Pierwszym błędem, jaki człowiek popełnił w raju, był właśnie ten: nie wyczuł obecności Złego i „w dobrej wierze" wszedł z nim w dialog.
W pierwszym ludzkim odruchu chciałoby się powiedzieć: „Jeszcze nic złego się nie dzieje". A jednak dzieje się coś niedobrego. Pytanie: Czy rzeczywiście Bóg powiedział...? jest jak pozostawiony w ludzkiej myśli jad. Ten jad powoli przesuwa się do wnętrza i zatruwa pokój serca. Rozmowa z wężem wciąga. Szatan używa pytania jako „haka". Otóż Ewa „zahaczona" pytaniem szatana już nie jest skupiona jedynie na Bogu. Do tej pory jej życie było stanem pełnej harmonii i pokoju dzielonym z Adamem, ponieważ cała uwaga ich myśli i serca była zwrócona na Boga. °ri był źródłem ich pokoju i harmonii. Wchodząc W rozmowę ze Złym, odchodzi powoli od źródła pokoju. I o to chodziło szatanowi. Jemu zawsze chodzi o to samo, ilekroć próbuje wciągnąć człowieka w rozmowę. Rozmową chciał odwrócić uwagę Ewy od Boga, aby choć trochę zwrócić ją na siebie.
Co to oznacza dla życia?
Diabeł jest istotą, która żyje w chaosie, jest księciem ciemności, niepokoju. Jest zbuntowanym, upadłym aniołem, który odwrócił się od Boga i widzi jedynie ciemną przepaść chaosu i nicości. Odkąd przestał kontemplować Boga, stał się niespokojnym duchem. Swój niepokój próbuje przenosić teraz na każdego, z kim udaje mu się nawiązać dialog. Ponadto wie dobrze, że kiedy odwracamy uwagę od Boga, stajemy się bardziej podatni na chaos i zamęt, na błędy i kłamstwo. Tracąc czysty kontakt z Bogiem, tracimy zdolność kontemplacji. Tracąc zdolność kontemplacji, wchodzimy w stan niepokoju i zamętu.
Każdy dialog z szatanem zakaża niepokojem. Niepokój prowadzi nas do zamętu i zagubienia. Zagubienie zaś do błędów i do upadku. Pismo Święte od pierwszych stronic przestrzega nas przed dialogowaniem z szatanem. Dialog z szatanem stał się początkiem wytrącania człowieka z raju. Jezus udziela nam mądrości, jak oddalać pokusę wchodzenia w rozmowę z kusicielem. Gdy Jezus przebywał na pustyni, Zły krążył, wyczekując momentu, w którym mógłby wciągnąć Go w rozmowę. Trzykrotnie podchodził do Jezusa i trzykrotnie Jezus „ucinał" szatańskie próby rozmowy. „Ucinał" je kategorycznie słowem - słowem Boga. Zakończył zdecydowanym: Idź precz, szatanie! (Mt4,10).
Do rozeznania na modlitwie
Szatan szuka okazji do rozmowy ze mną. Często stwarza ku temu „niewinne" i „niegroźne" okazje. Czy zauważam w swoim życiu takie sytuacje, własne zachowania, przez które w sposób „niewinny" wchodzę w dyskusje ze Złym? Przez jaką „szczelinę" szatan najczęściej wchodzi w dialog ze mną? Co najbardziej mnie zwodzi i skłania do zatrzymywania się na rozmowie z nim?
4. Pokusa wątpliwości i podejrzliwości powrót spis treści
Czy rzeczywiście Bóg powiedział...?
(Rdz 3,1)
Co mówi słowo Boże?
Oto jak szybko sprawdza się stwierdzenie Pisma, że wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe. Sprawdza się w pierwszych słowach szatana. Zwróćmy uwagę, jak podstępnie rozpoczyna swą rozmowę z Ewą. Wystarczy mu jedno słowo czy kilka słów, aby zasiać w człowieku wątpliwość i stan podejrzliwości: Czy rzeczywiście Bóg powiedział...? Dwa szatańskie słowa, które jak mieczem próbują przeciąć dotychczasową relację harmonii i pokoju między Bogiem i ludźmi. Dwa słowa, które są jak ukąszenie węża. Zatruwają pokój i harmonię raju. Wytwarzają pierwsze napięcie i dziwny klimat sensacji. Kryją w sobie stwierdzenia pełne jadu: „Czy się nie przesłyszałem?"; „Czy to jest możliwe?", „Czy to jest w ogóle do pomyślenia?". Stawia pytanie w taki sposób, aby rozbudzić w Ewie poczucie niepewności i zagrożenia. Siebie zaś czyni rzekomym obrońcą człowieka. Wytwarza wrażenie, jakoby Adam i Ewa znajdowali się w jakiejś niepewnej sytuacji. On zaś sam przychodzi jako „adwokat" Ewy insynuując, że „coś jest chyba nie tak ze strony Boga".
Zamiar szatana jest jeden: rozbić pokój ludzkiego serca. Szatan nie może znieść widoku raju i ludzkiego szczęścia. Jest pełen nienawiści do wszystkiego co boskie. W Księdze Mądrości czytamy: A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą (2, 24). W jego pytaniu ukryta jest zawiść. Chce uśmiercić w Ewie poczucie bezpieczeństwa i zaufanie do Boga. Chce, aby zaczęła myśleć kategoriami jego zawiści. Zły w sposób subtelny zaraża niewiastę nieufnością, która jak się okaże, zaczęła drążyć w jej umyśle i sercu. Pytanie: Czy rzeczywiście...? kryje w sobie przewrotną radę, aby Ewa „przemyślała", czy warto Bogu ufać do końca? Czy rzeczywiście nie należy „sprawdzić intencji Boga"? W pytaniu tym ujawnia się zbuntowana natura upadłego anioła. Jest on przeciwieństwem aniołów służących Bogu. Anioł Michał (Michael) mówi: Któż jak Bóg! Szatan - upadły anioł odpowiada: Czy rzeczywiście...?
Co to oznacza dla życia?
Przebiegłość szatana polega na tym, że tak konstruuje pierwszą pokusę, aby wprowadzić nas w stan wątpliwości w relacji z Bogiem i byśmy rozważyli jego myśli w „imię troski" o nasze „lepsze życie". Często, podobnie jak Ewa, wpadamy w pułapkę tej pokusy. Dopiero z perspektywy tego, co się wydarza później, stwierdzamy, że daliśmy się zmanipulować. Tymczasem nie wolno nam zapominać, że najbardziej „subtelnie kuszące pytania", które pochodzą od upadłego anioła, kryją w sobie zawziętą chęć zniszczenia wszystkiego, co należy do Boga. Dla niego nie ma już miejsca w niebie. I został strącony wielki Smok, Wąż starodawny, który się zwie diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię (Ap 12, 9). Strącony z nieba, zionie nienawiścią do Boga i do Jego stworzeń. Swoją walkę przeniósł na ziemię. Jest ranny. Jego dni są policzone. Ma jednak jeszcze wielką moc wyrządzania szkody innym.
Słowo Boże udziela nam kolejnej mądrości. Pierwszy cel, jaki usiłuje osiągnąć szatan, gdy wciąga nas w rozmowę, jest właśnie ten: rozbudzić w naszym umyśle wątpliwości i podejrzenia wobec Boga. Chce poróżnić nas z Bogiem, skłócić z Nim, zakwestionować Jego wiarygodność. Szatan wie doskonale, że jak długo pozostajemy ufni wobec Boga, tak długo jesteśmy blisko Niego. Nasza ufna relacja do Boga, relacja bliskości z Bogiem, jest największym źródłem niemocy Złego. Zażyła więź z Bogiem nie daje mu dostępu do nas. Gdy jednak udaje mu się oddalić nas od Boga, chociażby przez rozbudzenie w nas wątpliwości, nieufności, pretensji wobec Niego, wówczas ma do nas większy dostęp! Czeka, aż podejmiemy jego pierwsze pytanie: Czy rzeczywiście...? Wtedy posypać się może lawina kolejnych pytań, które podważają coraz bardziej naszą relację z Bogiem, nasze zaufanie do Niego. Pytania rodzą pytania: Czy rzeczywiście jest to logiczne? Czy rzeczywiście nie ma w tym przesady? Czy rzeczywiście Bóg ma rację...?
Do rozeznania na modlitwie
Zły szuka okazji, aby zasiać w sercu wątpliwość i podejrzliwość wobec Boga. W jakich sytuacjach życia najczęściej wkrada się w moje życie stan nieufności wobec Boga? Czy żyją we mnie ukryte pytania, w których podejrzewam o coś Boga? Jakie wątpliwości wprowadzają najwięcej zamętu w moją relację z Bogiem?
5. Pokusa fałszowania przykazań powrót spis treści
Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?
(Rdz 3,1)
Co mówi słowo Boże?
Słowa szatana: „Czy rzeczywiście...." kryją przebiegłą intencję. Chce on wprowadzić Ewę w stan pierwszych podejrzeń i wątpliwości wobec Boga. W ten sposób przygotowuje sobie przedpole do dalszego kuszenia. Spirala pokusy powoli się nakręca. W zmącone serce łatwiej jest przemycić kłamstwo. Zły jest bardzo konsekwentny w swym działaniu. Teraz, w klimacie pierwszego zamętu, kusi do fałszywego spojrzenia na Boże przykazanie. Szatan sam odwołuje się do przykazania, lecz po to tylko, aby pokazać je w „krzywym zwierciadle", aby „straszyć" przykazaniem.
W stwierdzeniu szatana zawarte jest wierutne kłamstwo. Jakoby „cytuje" Boga, tyle że przekręca Jego słowa. Wszystko jest przebiegle przemyślane. Rozpoczyna „cytowanie" Boga od słowa „nie": Nie jedzcie... A więc tym, co jako pierwsze wybrzmiewa w Bożym przykazaniu, jest słowo „nie" - „nie wolno". Relacja z Bogiem rozpoczyna się od tego, czego „nie wolno". Życie z Bogiem kojarzy się najpierw z „zabranianiem", z ograniczeniami. Co więcej, szatan posuwa się dalej. W usta Boga wkłada słowa, których Bóg w ogóle nie powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu. Wystarczyło mu zmienić szyk w słowach przykazania i dodać jedno słowo od siebie, aby zafałszować Boży nakaz.
Jeśli uważnie wsłuchamy się w słowa Boga, zawarte w przykazaniu, słyszymy zupełnie inny ton wypowiedzi. Bóg wcale nie zabronił jeść ze wszystkich drzew ogrodu: Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać do woli, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz (Rdz 2, 16-17). Przykazanie przede wszystkim podkreśla bogactwo życia: „z wszelkiego drzewa możesz spożywać" i do woli. Dopiero dalsze słowa mówią o tym, czego „nie wolno" czynić, aby cieszyć się do woli życiem. Przypominają człowiekowi o jego granicach, o tym, że jest stworzeniem, że absolutne panowanie nad życiem należy do Stwórcy. Człowiek czerpie z bogactwa życia w granicach swojego człowieczeństwa. Nie jest absolutnym rządcą życia. Jest nim tylko Stwórca. Przykazanie jest więc tym, co strzeże w człowieku uporządkowanej relacji z Bogiem, z sobą i z drugim człowiekiem. Przypomina mu kim jest i kim nie jest. Jest stworzeniem, a nie Stwórcą. W takim kontekście przesłanie przykazania nie „zabrania żyć", lecz „broni życia ludzkiego", broni porządku życia.
Co to oznacza dla życia?
Słowo Boże zwraca nam uwagę na dwa podstępy szatana, którymi próbuje nas zwodzić. Wyrywa Boże słowa z kontekstu, manipuluje nimi i fałszuje przykazanie, wstawiając weń „duży kwantyfikator". Tak spreparowane przykazanie brzmi złowrogo: sprawia wrażenie, że „wszystkiego się zabrania". Zauważmy, że tak sformułowane przykazanie staje się absurdalne, niewiarygodne, nieprzyjazne, niemożliwe do zaakceptowania. Szatan chce wywołać wrażenie, że w przykazaniach „niczego mi nie wolno".
Ten stan pokusy jest bardzo niebezpieczny. Nastawia nas wrogo do przykazań. Pierwsze co się narzuca w tej pokusie, to myśl, że przykazanie mnie „ogranicza i dusi". Od tej myśli blisko do następnej, że „niczego mi nie wolno". W pokusie tej widać przewrotność szatana. Przewraca sens przykazania, w którym zawarta jest obietnica życia - życia w pełni. Objawienie mówi, że Bóg daje nam swoje słowo, aby strzegło naszego życia, abyśmy mogli w pełni żyć. Jego słowo zawsze przynosi życie. Słowo, które nas stworzyło, nieustannie z miłością nas stwarza. Przykazanie jest słowem Boga, które nadaje prawdziwy kształt życiu, które broni jego piękna i harmonii. Tymczasem jesteśmy kuszeni, aby odbierać je na opak. Słowa „nie będziesz" są kojarzone z atakiem na wolność, z atakiem na życie. Pojawia się lęk: „Jeśli wejdę na drogę przykazań, wtedy niczego mi nie będzie wolno, a ja chcę żyć!". Łatwo wtedy wmówić sobie „własne przykazanie": „Wszystko mi wolno".
Do rozeznania na modlitwie
Szatan usiłuje nastawiać nas wrogo do przykazań. Uderza w przykazanie, aby uderzyć w życie: w naszą relację do Boga, do siebie i do drugiego człowieka. Co mogę powiedzieć o moim stosunku do Bożych przykazań? Co przeważa w nim: pokój, zaufanie, lęk, bunt? Wobec którego z przykazań najczęściej czuję się kuszony do buntu? Czy są przykazania, na które reaguję lękowo? Jak radzę sobie z buntem i z lękiem?
6. Pokusa fałszowania obrazu Boga powrót spis treści
Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?
(Rdz 3,1)
Co mówi słowo Boże?
Za pokusą zafałszowania przykazania szatan ukrywa pokusę jeszcze bardziej niecną. Jaką? Jeśli człowiek podda się wewnętrznemu wrażeniu, że przykazanie Boga oznacza „niczego mi nie wolno", to pojawi się kuszące pytanie: „Co to za Bóg, który mi wszystkiego zabrania?". Przekręcone Boże przykazanie w klimacie raju rozbrzmiewa naprawdę niedorzecznie. Rzuca potwarz na jego Autora. Wypaczenie słów Boga prowadzi do wypaczenia obrazu Boga w ludzkim umyśle i sercu. Oto prawdziwy podtekst mowy szatana: Skoro Bóg daje człowiekowi ogród pełen soczystych owoców, umieszcza go w środku tego ogrodu aby uprawiał go i doglądał (Rdz 2,15), a potem mówi: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu, to rodzi się nieodparte pytanie: „Czy rzeczywiście jest On dobrym Bogiem?". W sposób niedostrzeżony pojawia się nowy stan pokusy. Człowiek najpierw kuszony jest, aby powątpiewać w słuszność Bożego nakazu, a później, aby pytać o „rzeczywisty" obraz Boga. Czy rzeczywiście Bóg jest dobry, skoro najpierw wszystko daje, a potem wszystkiego zabrania? Taki obraz Boga przypomina bardziej sadystę, bawiącego się ludzkim życiem, niż życzliwego Stwórcę. Oto odsłania się do końca przebiegłość szatana, wypowiedziana zaledwie w jednym pytaniu. Jeden z rabinistycznych komentarzy tak parafrazuje pytanie szatana: Czy jest możliwe, aby Bóg zakazał ci spożywać z jakiegokolwiek z tych drzew? Po cóż miałby je tworzyć, jeśli nie można by się było nimi cieszyć? (Midrasz Hagadol). To pytanie kryje w sobie pokusę myślenia: Bóg zabrania się cieszyć, zabrania smakować życie. Szatan w ten sposób chce doprowadzić do zwątpienia w dobroć i miłość Boga.
Co to oznacza dla życia?
Dobroć Boga, bezinteresowna miłość - to najcenniejsze przymioty Jego ojcostwa! Szatan uderza więc w ojcostwo Boga. Chce zdegradować autorytet Boga jako Ojca, w oczach dziecka. Stworzyciel to Bóg Ojciec, który każdego z nas ukształtował na swój obraz i podobieństwo. Szatan usiłuje zdeformować w nas obraz Boga jako ojca, ponieważ wie, że nasze życie wyszło z Jego ojcowskiego „łona". Wie doskonale, że jeśli zgubimy obraz Boga Ojca, będziemy gubili relację z samym Bogiem, ze źródłem naszego życia, ze źródłem dobroci, ze źródłem poczucia bezpieczeństwa.
Największa rana, jaką można zadać Bogu, to zakwestionować Jego ojcostwo. Kiedy kwestionujemy Jego ojcostwo, wtedy także ranimy głęboko samych siebie. Nosimy bowiem w sobie Jego obraz i podobieństwo. Naszą najgłębszą potrzebą pozostanie tęsknota za miłością i dobrocią Boga. Zakwestionowanie jej może prowadzić do rozczarowania, do rozgoryczenia, do choroby sierocej. Wielu ludzi żyje w stanie pokusy, że Bóg „bawi się moim życiem", że „ciągle mnie rozczarowuje", „że jest niepodobny do dobrego ojca"; „że żyje gdzieś tam w swoim raju, a o mnie zapomniał". Największym źródłem duchowego cierpienia, które rozlewa się na całe życie, jest zafałszowany obraz Boga. Gdy jest w nas taki obraz Boga, wtedy choruje nasza dusza. Bóg - Stworzyciel jest Ojcem naszej duszy. Gdy dusza traci doświadczenie Boga jako Ojca, wówczas zaczyna chorować.
Oto dlaczego Syn Ojca przychodzi na ziemię. Pragnie objawić nam Jego prawdziwy obraz. Przychodzi uleczyć ranę, która w nas krwawi, ilekroć tracimy sprzed oczu Boga jako Ojca. Obecny w świecie kryzys ojcostwa jest gorzkim owocem tego głębokiego zranienia: utraty obrazu Boga jako Ojca. Szatan żeruje na tej stracie. To ona staje się często źródłem ludzkiego grzechu. Jezus przychodzi, aby uzdrowić w nas obraz Ojca. Chce, abyśmy wpatrywali się w Niego. Obiecuje: Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca (J14, 9). Pokusa jednak pozostaje. Także Jezus był kuszony. Doświadczył bólu duszy rozdzieranej pokusą, że jest opuszczony przez Ojca: Boże mój, Boże mój czemuś Mnie opuścił? (Mt 27, 46). Jezus uczy nas jak przekraczać pokusę zwątpienia - modlitwą oddania: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego (Łk 23,46).
Do rozeznania na modlitwie
Pokusa kwestionowania Boga jako Ojca dotyka każdego z nas. Co mogę powiedzieć o moim obrazie Boga? Które przymioty Boga są mi najbliższe, a które najdalsze? Co jest największym bólem mojej duszy w relacji z Bogiem? Co najbardziej przeszkadza mi w przyjęciu Boga jako Ojca? Jakie myśli, obrazy, doświadczenia z mojego życia osłabiają moją wiarę w dobroć Boga? Co w tym doświadczeniu dostrzegam jako największą pokusę?
7. Pokusa lekkomyślności powrót spis treści
Niewiasta odpowiedziała wężowi: „Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli".
(Rdz 3, 2-3)
Co mówi słowo Boże?
Ewa sprowokowana pytaniem dała się lekkomyślnie wciągnąć w dyskusję z szatanem. Chce sprostować jego wypowiedź na temat Bożego przykazania. Właśnie w tym tkwi jej błąd. Próbuje mu „tłumaczyć". To trochę tak, jakby chciała „nawracać diabła". W odpowiedzi Ewy ujawniają się pierwsze konsekwencje dialogu z szatanem. Na początku wydaje się, że „sobie radzi". Dementując słowa węża, „zwraca mu uwagę", że Bóg nie zabraniał jeść ze wszystkich drzew ogrodu: Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy. Lecz dalsze jej słowa zdradzają, że dała się uwikłać w kłamstwo. Ewa fałszywie interpretuje Boże przykazanie: ...tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać.
Ewa kłamie podwójnie. Najpierw nieprawdą jest, że Bóg zabronił jeść z drzewa, które rosło w środku ogrodu. Bóg powiedział, że nie wolno jeść z drzewa poznania dobra i zła (por. Rdz 2,17). Tymczasem w środku ogrodu rosło drzewo życia. Księdza Rodzaju wyraźnie rozróżnia dwa drzewa: Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia w środku jego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła (2, 9). W słowach Ewy kryje się kłamliwy podtekst. Mówiąc, że Bóg zabrania jeść z drzewa życia, niejako stwierdza, że zabrania im żyć. Tymczasem Bóg po to dal przykazanie, aby chronić ludzi przed śmiercią. Rzeczywistość interpretowana jest przez Ewę według logiki szatana - na opak: to nie człowiek pozbawia siebie życia, przekraczając przykazanie, ale Bóg zabrania mu żyć, ponieważ „w samym środku rajskiego życia" mówi „nie wolno". Tym samym Ewa powtarza to, co wcześniej powiedział szatan.
Ewa wypowiada jeszcze drugie kłamstwo. Dodaje jakby w emocjach, że Bóg zabronił nawet dotykać drzewa. Jest w tym jakieś echo słów szatana, który przesadził mówiąc, że Bóg zabrania jeść ze wszystkich drzew ogrodu. Ewa też przesadza, ponieważ Bóg nic nie wspomniał o zakazie dotykania drzewa! Relacja z Bogiem staje się relacją „tabu". Stwierdzenie: „Nie wolno dotykać" sugeruje, że Bóg zachowuje się „tajemniczo" i coś ukrywa przed człowiekiem.
Co to oznacza dla życia?
Słowo Boże przestrzega, że ilekroć wchodzimy w dialog ze sprawcą zła, tylekroć sami wodzimy siebie „na pokuszenie". Nie można rozmawiać o tym co dobre i najświętsze z upadłym aniołem, który bezcześci i profanuje wszystko co święte. Szatan nigdy nie szuka prawdy, a jeśli szuka, to tylko po to, aby ją podeptać. Jezus przestrzega: Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, nie poszarpały was [samych] (Mt 7, 6).
Wchodząc lekkomyślnie w dialog z szatanem, pozwalamy się zagarnąć, otumanić i uwikłać w jego kłamstwa. Mówiąc obrazowo, w dialogu z pokusą szatana jesteśmy podobni do robaka, który znalazł się w pajęczej sieci. Każdy następny „ruch obrony" może oznaczać jeszcze większe uwikłanie. Prawda jest taka, że nigdy nie przeskoczymy inteligencji upadłego anioła. Naiwne przekonywanie siebie, że „ja sobie poradzę", czy lekkomyślne wchodzenie w dwuznaczne okazje, prowadzą często do uwikłania i mogą zafałszować rzeczywisty obraz wartości. Nikt wobec błota zła, o które się ociera, nie pozostaje „nieprzemakalny". Mówienie, że „to tylko rozmowa", „to tylko żart", „to tylko film..." - może być subtelną formą okłamywania i usprawiedliwiania siebie. Apostoł mówi jasno: Nie łudźcie się! Wskutek złych rozmów psują się dobre obyczaje (1 Kor 15,33). Nie ma takich złych rozmów, złych obrazów, złych myśli, które by nie zabrudzały umysłu, serca i nie osłabiały wolności. Istnieje tzw. retoryka przesady, której można używać dla wydrwienia obiektywnych wartości: „Co, dotknąć nie wolno?" „Popatrzeć nie można?" „Pożartować nie wolno?".
Do rozeznania na modlitwie
Lekkomyślne wchodzenie w dialog z pokusą może zakażać nasze myślenie i odczuwanie. Szatan pod pozorem dobra kusi nas do przewrotnego interpretowania relacji z Bogiem. Czy nie pojawia się we mnie lęk, że Bóg chce zagarnąć moje życie, że coś przede mną ukrywa? Czy są w moim życiu takie sytuacje, relacje, postawy, przez które wikłam się w pokusy, w dwuznaczne sytuacje? Czy potrafię być jednoznaczny w zrywaniu z nimi?
8. Pokusa skłócenia z Bogiem powrót spis treści
Wtedy rzekł wąż do niewiasty: „Na pewno nie umrzecie!".
(Rdz 3, 4)
Co mówi słowo Boże?
W kilku dosłownie zdaniach słowo Boże odsłania nam proces przebiegłego działania szatana, który konsekwentnie zmierza do zniszczenia relacji człowieka z Bogiem. Biblijne słowo wtedy pokazuje, że wąż jest czujny i jak zawsze wybiera najlepszy dla siebie moment, aby omamić' Ewę następną pokusą. Szatan wyczuwa, że Ewa, dialogując z pokusą, brnie coraz bardziej w stan niepewności i że jej relacja z Bogiem już nie jest tak silna jak na początku. Dlatego może teraz zmienić taktykę. Już nie pyta zjadliwie: Czy rzeczywiście..., ale stanowczym tonem chce „pomóc Ewie", aby wybrała „po swojemu". Jakby zaciskał pętlę na jej szyi. Gdy Ewa uwikłana w wątpliwości i niepewność przestaje być pewna swojej relacji z Bogiem, szatan zaczyna działać z większą śmiałością. Pokusa staje się coraz bardziej nachalna. Szatan wręcz uderza w Ewę: Na pewno nie umrzecie!
Atakuje pokusą, w której Ewa jest już o krok od zerwania więzi z Bogiem. Jest to pokusa skłócenia jej ze swoim Stwórcą. To, co jeszcze chwilę wcześniej wydawało się nieprawdopodobne, powoli staje się rzeczywistością. W słowach szatana ukryta jest przebiegła myśl: „To jest pewne, że Bóg coś ukrywa i okłamuje was. To jest pewne, że On tylko straszy śmiercią. To jest pewne, że zabrania wam żyć". I właśnie dlatego Ewa „na pewno" nie powinna ufać Bogu. Ona jest kuszona, aby stanąć po przeciwnej stronie Boga i kłócić się o swoje. Co to oznacza w konsekwencji - oznacza skłócenie z Bogiem. Relacja pierwotnej harmonii ryzykuje, że zamieni się w relację pierwszej kłótni. Szatan chce doprowadzić do kłótni, w której Bóg postawiony będzie na ławie oskarżonych. Na pewno nie umrzecie! - rodzi pokusę oskarżania Boga, że stoi po przeciwnej stronie życia Ewy, skoro zabrania żyć, zabrania dotykać. Ewa jest wciągana w absurdalną relację z Bogiem: powinna „bronić" swojego życia przed Bogiem. Uwierzyć w słowa: Na pewno nie umrzecie, to tyle samo, co przypisać Bogu złe intencje, zanegować Jego życzliwość, powiedzieć, że skłamał w przykazaniu. Ewa wyraźnie jest kuszona, aby swoje dotychczasowe życie zamienić w „pole walki z Bogiem".
Co to oznacza dla życia?
Słowa: Wtedy rzekł wąż są kluczowe dla zrozumienia taktyki działania złego ducha w naszym życiu. Pokazują
moment przełomowy w kuszeniu. Wtedy, gdy uda mu się „zaprosić nas" do rozmowy o Bogu i o naszym życiu, wtedy, gdy uda mu się zasiać w nas niepewność i wątpliwość w Bożą życzliwość, wtedy, gdy przestaniemy ufać Bogu, wtedy, gdy zaczniemy Go podejrzewać o złe intencje - właśnie wtedy uderza z większą mocą. Zawsze zmierza do skłócenia nas z Bogiem Ojcem, do postawienia Boga na ławie oskarżonych. Będzie nam podsyłał „świadków" w postaci wydarzeń, okoliczności, osób, aby nas upewnić, że idziemy w dobrym kierunku. Nierzadko w kuszeniu używa takiej właśnie retoryki: „Na pewno nic złego się nie stanie"; „Na pewno tak będzie lepiej"; „Na pewno teraz dopiero zaczniesz żyć; „Na pewno powinieneś się uniezależnić..."; „Na pewno przykazania kłamią...".
Na początku słowa te błyszczą jak świecidełka. Szatan jest jednak „tandeciarzem", który chce łapać nasze myśli i uczucia na błysk obiecujących słów. Na pewno nie umrzecie - brzmi jak obietnica - marzenie, za które gotowi jesteśmy oddać wszystko, pobiec na koniec świata. Pokusa jest tak błyszcząca, że odbiera wzrok - głębsze spojrzenie. Można w takim momencie zapomnieć, że przecież obietnica życia na zawsze już została dana, że jej spełnienie się jest pewne. Kiedy dajemy się zakręcić przez pokusę „niewidzenia świata", zapominamy o najdroższych osobach, słowach. Szatan chce nas „zahipnotyzować" pokusą - tak, abyśmy popędzili za tym, co obiecuje pokusa, nawet jeśli trzeba po drodze podeptać przyjaźń z Bogiem. Gotowi jesteśmy „przeciągać z Nim linę", walczyć bojąc się, że stanie nam na drodze do życia.
Do rozeznania na modlitwie
Szatan szuka w naszym życiu sposobnego momentu, aby skłócić nas z Bogiem. Kusi nas w naszej relacji z Bogiem. Im bardziej pozwalamy się uwikłać w stany niepewności, w podejrzliwe myśli, tym pewniej będzie do nas się zbliżał. Zapytam siebie szczerze: o co najczęściej kłócę się Bogiem? Czy są takie momenty, sytuacje, w których odbieram Boga bardziej jako wroga, z którym muszę walczyć? W kim lub w czym pokładam największą pewność mojego życia? Co potrafię „na pewno" powiedzieć o mojej obecnej relacji z Bogiem?
9. Pokusa, by „być jak Bóg” powrót spis treści
Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło.
(Rdz 3, 5)
Co mówi słowo Boże?
Szatan to upadły anioł, który na zawsze utracił Boga. Dlaczego? Ponieważ chciał „być jak Bóg". Chciał kontemplować siebie tak, jak kontempluje się Boga. Gdy zamknął oczy na Boga, by patrzeć jedynie na siebie, wtedy „otworzyły mu się oczy" i zobaczył, że poza Bogiem jest tylko otchłań i pustka. Zły wie doskonale, Kogo się pozbawił na całą wieczność i na jaką samotność siebie skazał. Z istoty miłosnej kontemplacji zamienił się w istotę rozpaczy i nienawiści. W taki sam stan usiłuje wpędzić ludzi, którzy w raju smakują prawdziwe życie z Bogiem. Kusi ich do wejścia dokładnie na tę samą drogę, na której zatracił siebie. Zdradzają to jego słowa do Ewy: Wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło. Wmawia Ewie, że i oni mogą być jak Bóg, mogą poznać smak lepszego życia.
Tymczasem znać dobro i zło oznacza w języku Biblii być początkiem i absolutnym panem wszystkiego, co istnieje. Szatan wie doskonale, że sięganie po owoc poznania dobra i zła stanie się początkiem śmierci. Tak stało się z nim. Każda pokusa nasączona jest przez szatana jadem pychy, „by być jak Bóg" i przypisuje Bogu postawę absurdalnej zazdrości.
Szatan przemyca w swoich słowach jeszcze jedno kłamstwo. Mówi, że stanowienie o tym co dobre, a co złe, nie jest jedynie kompetencją Boga. Jest także kompetencją człowieka. Ewa słyszy, że i ona może znać dobro i zło. Bóg nie jest więc jedynym źródłem poznania dobra i zła. Co to znaczy? To znaczy, że nie tylko On je określa. Określać je mogą także Ewa i Adam. Szatan wyraźnie relatywizuje źródło wartości, a także same wartości. Jeśli Bóg nie jest jedynym, który poznaje, to oznacza, że prawda o dobru i złu nie przynależy absolutnie jedynie Bogu. Czyli wartości nie mają charakteru absolutnego. Także przykazania, które ich strzegą. Człowiek może również ustanawiać przykazania poznania dobra i zła. Może sam je określać poza Bogiem. Szatan zapewnia, że prowadzić to będzie do życia - Na pewno nie umrzecie, ale będziecie tak jak Bóg. Wmawia Ewie, że kłamstwem jest to, iż jedyną drogą życia jest Bóg i że poza Nim jest śmierć.
Co to oznacza dla życia?
„Być jak Bóg" - pokusa ta jest naprawdę śmiertelnie niebezpieczna. Usiłuje ustawić nas w pozycji „stworzenia odwróconego do Boga plecami". Taka jest właśnie pozycja szatana. Jest to pozycja śmierci. Trudność polega na tym, że w pokusie często nie dajemy temu wiary, ponieważ ona właśnie obiecuje życie - życie lepsze niż do tej pory. W pokusie nie ma też mowy o odwracaniu się od Boga. Szatan przemilcza tę prawdę, choć wie doskonale, że uzurpowanie sobie prawa do tego, aby być jak Bóg, jest początkiem bałwochwalstwa, które prowadzi powoli do bałwochwalstwa największego - do absolutyzowania i ubóstwiania siebie: swoich potrzeb, swoich racji, swoich zamiarów, decyzji i czynów.
Bałwochwalstwo zawsze wypacza relację z Bogiem i ze światem - zwłaszcza gdy człowiek czyni bogiem siebie samego. Współczesne prądy New Age prowadzą w rzeczywistości do tego samego i do postawienia człowieka w centrum wszechświata oraz ustanowienia go panem istnienia: w biologii, w psychologii, w świecie ducha i w świecie moralnych zasad. Taki człowiek nie potrafi już modlić się Psalmem 8: Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców, (...) czym jest człowiek, że o nim pamiętasz (w. 4-5). Przeciwnie. Jest kuszony do „stworzenia własnego nieba i ziemi", własnej wizji świata, która będzie konkurencyjna w stosunku do Bożego porządku istnienia. Tymczasem, kiedy odwracamy się od Boga, wtedy pozostaje nicość. Z odrzucaniem Boga nierzadko idą w parze pustka egzystencjalna i nihilizm. Prędzej czy później się one ujawnią i wtedy otworzą się oczy.
Do rozeznania na modlitwie
„Być jak Bóg" - ta pokusa przenika w nasze życie przez wiele „furtek". Może zamieszkać w naszych pragnieniach, w potrzebach, w naszym myśleniu, w posiadanych rzeczach, w naszych relacjach z innymi. Zapytam o moją hierarchię wartości. Które z nich angażują najwięcej mojego czasu, pochłaniają najwięcej życiowej energii? Gdzie w tym wszystkim odnajduję Boga? Na kim lub na czym najbardziej polegam w życiu? Czy są we mnie takie postawy, o których wiem, że „odwracają mnie plecami do Boga"?
10. Pokusa zmysłowych pragnień powrót spis treści
Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia.
(Rdz 3, 6)
Co mówi słowo Boże?
Od tej pory słowo Boże prowadzi nas niejako do „wnętrza" Ewy. Pokazuje nam od strony psychologicznej proces przenikania pokusy do serca Ewy. W języku Biblii serce rozumiane jest jako epicentrum osobowości człowieka, miejsce nie tylko uczuć, ale też i wspomnień, myśli, zamiarów i decyzji. W sercu człowiek dialoguje z sobą. W sercu otwiera się lub zamyka na Boga. Słowa: Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia ujawniają wewnętrzny stan Ewy, stan jej serca. Jaki? Żydowscy komentatorzy tego fragmentu tłumaczą, że słowa węża trafiły jej do przekonania i uwierzyła im (Raszi). Stwierdzenie „spostrzegła" należy wiązać z reakcją jej serca - spostrzegła w sercu (Ibn Ezra).
Warto uświadomić sobie, co sprawiło, że sugestia węża przedostaje się do serca Ewy. Skorzystajmy z mądrości ojców starożytnych. Uczą oni, że wszystko zaczyna się od zlej myśli, która pochodzi „z zewnątrz" i próbuje utożsamiać się z osobą. Nie może jednak uczynić tego bez ludzkiego przyzwolenia. Ewa przyzwoliła na to. W jaki sposób? Na początku była sugestia i jej nie da się uniknąć, mówią ojcowie starożytni, ale można ją odrzucić. Należy to uczynić natychmiast. Dlaczego Ewa zaczyna ulegać sugestii? Gdyż zaczyna z nią dialogować. Ojcowie starożytni zwracają uwagę, że dialog ze złymi sugestiami nie stanowi jeszcze grzechu, natomiast pozbawia duszę sił, zakłóca modlitwę, niszczy wewnętrzny pokój. Ewa przez dialog z pokusą osłabia swoją więź z Bogiem, traci pokój duszy. W ten sposób łatwiej dopuszcza złe myśli do swego serca. Nie miałyby one przystępu do serca bez przyzwolenia Ewy. Jaką drogą przechodzą do serca? Drogą zmysłowych pragnień, rozbudzonych przez złe myśli. Jej serce staje się „zmysłowe". Widzi jedynie to, co narzuca się zmysłom - że owoce są dobre (smaczne, pociągające) do jedzenia. Złe myśli i zmysłowe pragnienie zagłuszyły w niej słowa Boga. Nie zatrzymuje się na nich. Zatrzymuje się na tym co smaczne, co „w tej chwili" najbardziej pociągające.
Co to oznacza dla życia?
Zakażenie serca nieuporządkowanym pragnieniem nie dokonuje się „mechanicznie". Serce ulega, ponieważ wcześniej osłabione zostało „wirusem" złej myśli; traci odporność i równowagę. Jezus porównuje serce do oka ciała. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie rozświetlone. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności, jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność (Mt 6, 22-23). To serce dokonuje decyzji: Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. I dodaje: Z serca ludzkiego pochodzą złe myśli (...) chciwość, przewrotność... (Mk 7,20-22). Jeśli pozwolimy, aby w sercu zagnieździły się myśli pożądliwe, wtedy serce stanie się pożądliwe. Z serca „zmysłowego" wychodzi zmysłowe pragnienie. Potrafi rozlać się na wszystkie sfery osobowości. I wtedy zaczyna toczyć nas od wnętrza - jak rak. Pożądanie potrafi zagłuszyć najszlachetniejsze pragnienia, zakazić najbardziej zdrowe myślenie, osłabić wolność.
To bardzo ważna obserwacja. Zły nie ma bezpośredniego dostępu do naszego serca. Próbuje dotrzeć do niego na drodze zmysłowych pragnień. Lecz to nie oznacza, że zmysły są czymś złym. Złe są myśli, które podsuwa szatan. Szatan dąży do zajęcia naszego serca złą myślą, aby następnie odebrać mu pokój, odebrać harmonię. Serce sparaliżowane złą myślą pozwala się zdominować przez zmysły. Zmysły bez „pracy serca" - bez panowania nad nimi mogą stać się dziką siłą, która potrafi zniewolić umysł, serce i wolę, potrafi tak nami „zakręcić", że patrzymy na życie jedynie przez sferę zmysłowych pragnień. I wtedy wartości duchowe, słowo Boga stają się abstrakcją. Przestają przemawiać do nas. Przemawia jedynie to co „smaczne i pociągające". Ojcowie starożytni mówią, że trzeba się ćwiczyć w trosce o serce. Trzeba zwłaszcza strzec w nim Bożego słowa. Ono skutecznie pomaga rozeznawać dobre i złe myśli, pomaga przeciwstawiać się tym drugim i odzyskać pokój serca.
Do rozeznania na modlitwie
Szatan szuka drogi do mojego serca. Wie, że w nim dokonujemy najważniejszych decyzji. Zapytaj o stan swojego serca. Czego jest w nim więcej: pokoju czy niepokoju, harmonii czy chaosu? Jakie myśli najczęściej zaburzają pokój mojego serca? Którym z nich najczęściej ulegam? Które najbardziej przeszkadzają mi na modlitwie, oddalają mnie od Boga?
11. Pokusa namiętności powrót spis treści
Wtedy niewiasta spostrzegła (...), że drzewo jest rozkoszą dla oczu.
(Rdz 3, 6)
Co mówi słowo Boże?
Drugi stan pokusy przenikającej do serca Ewy, to rozbudzanie się namiętności. Serce Ewy zajęte złą myślą zapełnia się zmysłowymi pragnieniami. Zmysłowe pragnienia rozbudzają uczucia. Uczucia rozbudzone zmysłowo zamieniają się w namiętność. Słowo Boże odsłania nam to, co nazwalibyśmy uwiedzeniem estetycznym. Zło chętnie ubiera się w rozkoszne szaty. W Ewie rodzi się uczucie rozkoszy, ponieważ zakazany owoc jawi się jej jako coś przyjemnego i pięknego. Widzimy więc nakręcającą się spiralę pokusy. Złe myśli, które dostały się do serca, zarażają zmysły, zarażone zmysły atakują uczucia. Jedne ;. drugie atakuję „oczy". W pokusie Ewa otrzymuje jakby ,nowe oczy". Są to oczy zaślepione namiętnością.
Sytuacja w raju wydaje się w tym momencie obrazować v sposób sugestywny, czym w istocie jest pokusa namiętności. Oto widzimy kobietę w ogrodzie obfitym we wszelkiego rodzaju drzewa owocowe, z których mogła korzystać do woli. Jednak jej namiętne spojrzenie utkwione jest w jedno jedyne drzewo - jakby było jedynym źródłem rozkoszy na ziemi. Zachowuje się tak, jakby cały piękny świat przestał dla niej istnieć. Drzewo, które skupia jej wzrok, staje się dla niej „całym światem". Ewa wchodzi w dziwną logikę pozornego szczęścia. Do tej pory jej szczęście wyrażało się w zupełnie innych kategoriach: w relacji z Bogiem, z Adamem, w poczuciu bezpieczeństwa, w pokoju i w miłości, których symbolem była jej nagość. To doświadczenie szczęścia otwierało ją na cały podarowany jej świat: na relacje z Bogiem, z drugim człowiekiem, z przyrodą. Natomiast od momentu, gdy rozbudza się w niej uczucie namiętności, jej spojrzenie się zawęża. Jedyną relacją, jaką buduje, jest relacja z zakazanym owocem, która burzy wszystkie inne. Widzi tylko jedno: smaczny owoc, pociągający, rodzący w niej rozkosz. Wydaje się, że nic nie może jej go zastąpić.
W obrazie Ewy wpatrzonej w zakazane owoce drzewa, ukryta jest także wiadomość o zbliżającej się śmierci. Jej perspektywa życia zawęża się do jednego drzewa, do upatrzonych owoców. Ewa skupiona na kontemplowaniu zakazanych owoców odwraca się plecami do całej przestrzeni raju, do Boga, do drugiego człowieka. Pozostaje jakby sama ze swoim bezwolnym uczuciem rozkoszy.
Co to oznacza dla życia?
Słowo Boże przestrzega nas przed niebezpieczeństwem, któremu świat wydaje się dzisiaj coraz bardziej ulegać. Chodzi o ukryty podziw dla grzechu. Im bardziej świat będzie budował jedynie na zmysłowych pragnieniach, tym więcej będzie w nim namiętności. Im więcej namiętności, tym więcej ukrytego podziwu dla grzechu. Często nie potrafimy się do niego przyznać, ponieważ każdy grzech poprzedzony jest obietnicą pokusy. Jest to obietnica przyjemności i rozkoszy. I dlatego trudno jest zerwać więź z grzeszną rozkoszą.
Zachowanie Ewy, która nie widzi świata poza swoją rozkoszą, przypomina nam także, jak wielką siłę posiada nieopanowana namiętność, jak może zawężać i redukować nasze spojrzenie na życie. Złe myśli, które dopuszczamy do naszego serca, wypaczają nasze spojrzenie na życie. Wprowadzają nieporządek w naszych pragnieniach i uczuciach, podporządkowują je zmysłom. I wtedy nasze myślenie, pragnienie, odczuwanie przenika nieopanowana namiętność. Odbiera nam ona wewnętrzną wolność i uzależnia od namiętnych pożądań. Każdy z nas wie, jak smakuje doświadczenie namiętności i jaką presję potrafi wywierać na naszych zachowaniach i postawach. Wiele grzesznych czynów rodzi się pod wpływem namiętności. Jak nieraz wszystkie nasze myśli, uczucia, marzenia potrafią krążyć wokół pożądanej rzeczy, osoby i jak ten mechanizm się nasila. Uczucie namiętności potrafi tak nas opanować, że nie jesteśmy w stanie myśleć o czymś innym. Potrafimy całą naszą energię życia zaangażować w pozyskanie „zakazanego owocu". Dopiero kiedy udaje nam się odzyskać dystans do naszej namiętności, powraca wewnętrzna równowaga i wtedy dostrzegamy, jak niedorzeczne i głupie jest zachowanie w namiętności.
Do rozeznania na modlitwie
Namiętność dotyka każdego z nas niezależnie od stanu życia i stanowisk, które zajmujemy. Kiedy próbujemy ją ukryć lub stłumić nabiera na sile. Rozpoznana i wypowiedziana przed sobą i Bogiem traci moc. Pytajmy siebie: Jaka namiętność najczęściej atakuje moje myśli, zmysłowe pragnienia, uczucia? Jaka namiętność kryje się za moimi największymi upadkami?
12. Pokusa zarozumiałości i pychy powrót spis treści
Wtedy niewiasta spostrzegła, (...) że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy.
(Rdz 3, 6)
Co mówi słowo Boże?
W zachowaniu Ewy dostrzegamy, jak powoli utożsamia się ona z myśleniem upadłego anioła i jak powoli zbliża się do tego, co było sednem jego upadku. Szatan jest istotą bezgranicznej pychy. Chciał być jak Bóg. To pycha strąciła go w otchłań życia poza Bogiem. Podobnie zaczyna dziać się z Ewą. Jest blisko pierwszego grzechu. Korzeniem każdego grzechu jest pycha, a drogą do niej jest zarozumiałość.
Zła myśl, z którą szatan prześliznął się do jej serca, rozpalone zmysłowe pragnienia i namiętność osaczają jej umysł. Umysł Ewy zamroczony namiętnością staje się ciekawski. Jest coraz bardziej zdeterminowana. Chce poznać zakazany owoc, nawet za cenę podeptania przykazania, za cenę podeptania swojego życia, którego broni przykazanie. Oczywiście rozbudzona namiętność, umysłowa chciwość mówią jej coś zupełnie odwrotnego: obiecują, że na pewno nie umrze, obiecują życie. Ewa jest kuszona, aby uznać, że zakazany owoc, wbrew temu, co mówi Bóg, nadaje się do zdobycia „czegoś więcej" w życiu: Wtedy niewiasta spostrzegła, (...) że owoce tego drzewa nadaję się do zdobycia wiedzy. W sercu Ewy zagnieździła się pokusa myślenia, że można poznać „lepszy raj", że za „drzwiami raju" jest lepsze życie, które Bóg przed nią ukrywa. Trzeba więc uniezależnić się od Boga, otworzyć własną siłą „drzwi, które trzyma Bóg", i zdobyć wiedzę o lepszym życiu. Łańcuch kłamstw, którym ulega, prowadzi do pychy umysłu: „Ja wiem lepiej".
Co to oznacza dla życia?
Pycha jest owocem zakłamania. Wmawia nam, że „wiemy lepiej", że możemy sobie stworzyć lepszy świat bez Boga, niezależnie od Boga. W każdej pokusie szatan szuka drogi do naszego serca, aby zarazić je złą myślą, przez którą konsekwentnie dąży do zakłamania naszego życia. Najpierw okłamuje przez nieuporządkowane pragnienia, które pchają do tego, co pozornie dobre i pociągające. Potem okłamuje nas przez namiętność, która wmawia nam, że nie ma nic bardziej rozkosznego na świecie niż pożądany owoc - nawet jeśli jest zakazany. I wreszcie okłamuje nas przez zarozumiałość umysłu, który podpowiada, że istnieje jakiś drugi raj, lepszy od obecnego. J.D. Salinger w Dziewięciu opowiadaniach tłumaczy, czym jest pokusa pychy: Czy pamiętasz owo jabłko, o którym mówi Biblia (...)? Czy wiesz, co było w środku owego jabłka? Logika. Logika i mania intelektualna. Oto, co było w środku. Tak, to jest podstawowa sprawa, jeśli kto chce zobaczyć rzeczy takimi jakimi są naprawdę, musi je zwymiotować, musi uwolnić się od nich... Tragedią jest jednak to, że ludzie nie chcą widzieć rzeczy takimi jakimi są naprawdę. Pragną jedynie nowych ciał, zamiast zatrzymać się i zostać z
Bogiem, tam gdzie jest naprawdę dobrze”.
W każdym z nas istnieje tęsknota za rajem, za lepszym życiem. Kiedy poczęliśmy się w łonie matki, ta tęsknota już w nas była. Bóg może ją wypełniać sobą każdego dnia. Ale istnieje także szatan, który usiłuje ją zafałszować. Bawi się naszą tęsknotą za rajem. Wyprowadza w ślepą uliczkę. Każda z nich jest opatrzona obietnicą raju. Podstawia nam różne propozycje, które pozorują lepsze życie - to, za którym tęsknimy od łona matki. Odwołuje się przy tym do naszego intelektu, do naszej inteligencji. Pomaga nam dorabiać ideologię do wytłumaczenia sobie naszych zarozumiałych wyborów. Pomaga nam być dumnymi, gdy potrafimy się sprzeciwić Bogu. „Nakręca" w nas zmysłowe pragnienie sukcesu, aż do namiętnego dążenia do sukcesu - za wszelką cenę, nawet za cenę deptania wartości życiowych. Ileż pomysłowości podpowiada nam, abyśmy
pozostali w świecie naszych iluzji, byśmy nie odczytali naszych pysznych postaw, ideologii, które nam podpowiada dla ich usprawiedliwienia. Pycha jest jak narkotyk, który odurza nas i prowadzi do „innego raju - budowanego własnymi rękami", w który wierzymy, a który nie istnieje.
*Cyt. za: G. Ravasi, Księga Rodzaju (1-11), Wyd. M, Kraków 1997, s. 75.
Do rozeznania na modlitwie
Przeciwieństwem pychy jest pokora - umiłowanie prawdy. Życie w prawdzie pomaga nam demaskować postawy pychy. Wyzwala nas z grzesznych uwikłań i iluzji. Pytajmy siebie: Czy wierzę, że poznanie prawdziwego życia, doświadczenie szczęścia odnajdę jedynie w Bogu, w Jego słowie? Czy nie szukam po swojemu, czy nie tworzę sobie własnej „tajemnej wiedzy", na której buduję życie poza Bogiem? Co jest pychą mojego życia, na której żeruje kusiciel?
13. Grzech i pokusa dzielenia się grzechem powrót spis treści
Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią, a on zjadł.
(Rdz 3, 6)
Co mówi słowo Boże?
Zerwała zatem owoc. Słowo Boże ukazuje nam moment grzechu, nie jako sytuację przypadku, nieopatrznej pomyłki, „zapomnienia się" Ewy, ale jako owoc pewnego procesu, który rozpoczął się wcześniej. Ewa podjęła dialog z wężem, dopuściła jego przewrotne myśli do swojego serca i umysłu. Pozwoliła się uwieść - zatem zerwała owoc. Tradycja ludowa identyfikuje zakazany owoc z jabłkiem, a to z powodu zbieżności fonetycznej, jaka w języku łacińskim istnieje pomiędzy malus - jabłko i malum -zło. Zło jest jak owoc. Jest owocem nieodrzuconej pokusy: złych myśli, nieuporządkowanych pragnień, namiętności i zarozumiałości.
Skosztowała... - słowo, które jest obrazem wchodzenia w rzeczywistość grzechu. „Kosztowanie" pokusy prowadzi do kosztowania grzechu. Tak, jak pokusa potrafiła zająć serce i umysł Ewy, tak teraz dzieje się pod wpływem grzechu. Grzech jest zawsze kosztowaniem zła, które sprowadza śmierć na całego człowieka. Dotyka wszystkich jego sfer. Grzech jest jak wirus, który infekuje cały organizm. Wraz z pojawieniem się grzechu pojawia się także nowy stan pokusy - pokusy w grzechu. Szatan kusi nie tylko do wejścia w grzech. Kusi także w stanie grzechu. Tyle że w stanie grzechu ma łatwiejszy dostęp do człowieka. Pokazuje to pierwsza scena po grzechu.
Dała [owoc] swemu mężowi, który był z nią, a on zjadł. Zdanie to wywołuje wrażenie szybkiego rozprzestrzeniania się grzechu. Adam jakby bez zastanowienia i bez walki przyjmuje zakazany owoc. Więcej: jeśli o Ewie powiedziane jest, że skosztowała, to o Adamie powiedziane jest, że zjadł. Słowo Boże ujawnia nam siłę rozrastania się i przenikania zła. Pierwsza pokusa, jakiej ulega Ewa po grzechu, to pokusa dzielenia się grzechem. Ma się wrażenie, że czyni to „odruchowo" i że Adam także „odruchowo" przyjmuje owoc i zjada. Oto przekleństwo grzechu pierworodnego: Ewa zraniona swoim grzechem jakby odruchowo rani osobę, która jest najbliżej niej - swego męża.
Co to oznacza dla życia?
Zerwanie „owocu grzechu" jest zwykle konsekwencją zerwania relacji z Bogiem, z Jego przykazaniem. W naszym życiu nie ma grzechów „przypadkowych". Nie ma grzechów bez historii kuszenia i bez procesu ulegania pokusie. Słowo Boże z niezwykłą wnikliwością ukazało nam, jak może dojść i jak często dochodzi do grzechu w naszym życiu. W procesie upadku Pismo Święte ukazuje nasz rzeczywisty dramat. Pokazuje, jak potrafimy tracić to co najpiękniejsze za cenę kosztowania czegoś, co w rzeczywistości niesie śmierć.
W każdym słowie Boga spełnia się obietnica Jezusa, który zapewnił, że pośle nam swojego Ducha. On pouczy świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie (por. J 16, 8). On nas wszystkiego nauczy i przypomni, co zostało nam objawione (por. J14,26). On doprowadzi nas do całej prawdy (J 16, 13). Duch Prawdy działa nieustannie w słowie Bożym. Jeśli się na nie otworzymy, Duch Boży pomoże nam rozpoznawać złość grzechu i pouczy, jak zachowywać się w pokusie. Nauka Objawienia o pokusie i złu jest nam potrzebna zwłaszcza dzisiaj, gdy w świecie nasila się pokusa lekkomyślnego „kosztowania" grzechu, pokusa bawienia się grzechem. Grzech pokazywany jest jako coś atrakcyjnego i fascynującego. Przemilczana jest prawda, że każdy grzech niesie z sobą cierpienie i śmierć. Potrafi zrujnować życie, jak zrujnował życie pierwszych ludzi. Co więcej, zakosztowane zło potrafi się szybko rozprzestrzeniać. Jest wręcz namiętnie „zjadane". Pokusa, by podzielić się grzechem, rodzi się prawie automatycznie, w tym samym momencie, gdy go kosztujemy. Grzech zniewala. Potrafi rodzić wewnętrzny przymus przenoszenia na innych własnych zranień, spowodowanych grzechem osobistym. Każdy grzech staje się złem publicznym.
Rozpoczyna swój niszczycielski marsz. Najpierw uderza w grzesznika, potem w drugie osoby. Osobisty upadek ojca, matki, kapłana, dyrektora może stać się początkiem ruiny rodziny, kościelnej wspólnoty, firmy.
Do rozeznania na modlitwie
Nasze upadki nie są dziełem przypadku. Każdy grzech kryje w sobie historię dochodzenia do upadku. Słowo Boże nakłania mnie, abym rozeznał moje drogi gubienia się. Co stoi najczęściej u początku moich grzechów? Jakie sytuacje, relacje, zachowania rodzą we mnie pragnienie kosztowania zła? Jakim grzechem jestem najczęściej „częstowany" przez innych? Jaki grzech osobisty przenoszę na drugie osoby?
14. Pokusa fałszywego wstydu powrót spis treści
A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski.
(Rdz 3, 7)
Co mówi słowo Boże?
Słowo Boże, które z dużą wnikliwością ukazało nam proces upadku Adama i Ewy, teraz z tą samą wnikliwością pokazuje nam, co się dzieje z człowiekiem w momencie jego grzechu. Z chwilą popełnienia grzechu szatan uderza nową pokusą. Zmienia jednak taktykę. Inaczej kusi człowieka przed grzechem, a inaczej w grzechu. Wie, że w grzechu pojawia się wewnętrzne cierpienie rozczarowania. Wie o tym z autopsji. Człowiek rzeczywiście upada - upada na duchu. Adam i Ewa znaleźli się w nowej sytuacji, którą przeżywają po raz pierwszy. Nigdy wcześniej nie odczuwali stanu, który zapoczątkował w nich grzech. Obrazowe stwierdzenie: „otworzyły się obojgu oczy" sugeruje, że są zaskoczeni i rozczarowani. Są bezradni - jakby w amoku. Widzą siebie w nowy sposób, poznali, że są nadzy. Co to znaczy?
Nagość ma w Biblii sens głęboko teologiczny. Tak jak ubranie jest wyrazem godności człowieka, tak jego brak oznacza upokorzenie, utratę godności i nędzę (G. Ravasi). Ale przecież już wcześniej byli nadzy. Wcześniej jednak oglądali siebie „oczami Boga". Potrafili patrzeć na siebie tak, jak patrzył na nich Bóg. Nagość przypominała im o tym, kim są - stworzeniami Boga. Radowali się swoim ubóstwem, ponieważ ono przypominało im, że są nieustannie u-Boga. W grzechu natomiast tracą relację z Bogiem i tracą Jego spojrzenie. Bez Boga patrzą na siebie z rozczarowaniem. Widzą swój grzech i wstydzą się siebie. Grzech przypomina im, że chcieli stać się jak wąż -arum (przebiegli, mądrzy wobec Boga), tymczasem stali się ofiarą przebiegłości szatana. Poznają, że są arom -nadzy. Komentarz rabinistyczny wyjaśnia: Wąż miał rację: zdobyli pewną wiedzę. Lecz pierwsze, co sobie uświadomili, to to, ze są nadzy! (S.R. Hirsch). Drzewo wiedzy, którego pożądali, stało się drzewem sumienia (A. Laple). W całej nagości objawia się prawda o ich grzechu.
Trudno jest odnaleźć się w tak drastycznie odmiennej rzeczywistości. Trudno jest zaakceptować siebie w takim stanie. Trudno jest patrzeć na swoją nagą grzeszność. Także obecność i spojrzenie drugiej osoby odnawia świadomość własnej biedy i zagubienia. I właśnie w ten stan ducha Adama i Ewy usiłuje wejść szatan z pokusą fałszywego wstydu. Fałszywy wstyd podpowiada im, aby ukryli nagą prawdę, aby „ubrali" ją w cokolwiek, co pozwoli im ukryć siebie przed własnym i innych spojrzeniem. Lecz fałsz takiego wstydu polega na tym, że uciekają w stronę pozornego okrycia (G. Ravasi). Liście figowe symbolizują pokusę ucieczki w prymitywną obronę własnego życia, w pozorne odzyskanie własnej godności, własnymi rękami.
Co to oznacza dla życia?
Słowo Boże uprzedza nas, że wejście w stan grzechu prowadzić nas będzie do rozczarowania. Im większe nadzieje wiążemy z naszymi grzesznymi pragnieniami, im większa namiętność i chciwość zaprowadziły nas do grzechu, tym większe będzie rozczarowanie. Taka jest też intencja szatana. Chodzi mu o to, aby ból rozczarowania był jak największy i dlatego wielkie są obietnice, które składa nam w pokusie. Wielki ból rozczarowania staje się wielką przeszkodą do spotkania się z sobą w prawdzie. Obnażenie prawdy o grzechu rodzi poczucie braku bezpieczeństwa i kusi nas do ukrycia naszej kruchości. Nagość własnej słabości oglądana jedynie własnymi oczyma zawsze będzie odbierała nam poczucie bezpieczeństwa. Grzech brudzi nasze spojrzenie i sprawia, że gubimy Boży wzrok. Nie potrafimy popatrzeć na siebie z akceptacją. Często nie chcemy się przyznać, że tak właśnie patrzymy na siebie. Zmieniamy „ubrania", nakładamy „maski". Robimy dobrą minę do złej gry. Za „listkiem figowym" ukrywamy jednak cały ból rozczarowania i głębokiego prawdziwego wstydu, którego nie chcemy ujawnić; nie dajemy sobie prawa do jego przeżycia. I dzieje się to tak długo, jak długo patrzymy na siebie jedynie własnymi oczami. Fałszywy wstyd izoluje nas od prawdy, od innych, od Boga, którego w rzeczywistości bardzo potrzebujemy.
Do rozeznania na modlitwie
Stan grzechu może stać się stanem silnych, kolejnych pokus. Pytajmy siebie w sumieniu o stan naszego wnętrza. Czy nie mieszka we mnie grzech, który wprowadza mnie w zamknięte koło rozczarowania - fałszywego wstydu -ukrywania się? Jak patrzę na siebie? Co jest moim „listkiem figowym", za którym najczęściej ukrywam prawdę o sobie?
15. Pokusa ukrywania się przed Bogiem powrót spis treści
Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie w porze powiewu wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu.
Co mówi słowo Boże?
W stanie grzechu odsłania się największy dramat. Jest nim ukrywanie się przed Bogiem. Do tej pory raj był miejscem tęsknoty za przychodzącym Bogiem. Każda istota, każda roślina, każde drzewo, każdy powiew wiatru mówiły obojgu o Jego obecności. To z myślą o ludziach Bóg zasadził ogród w Edenie (por. Rdz 2,8). Po grzechu obraz życia w raju przewraca się do góry nogami. Raj przestaje być miejscem oczekiwania Boga. Rozczarowanie grzechem prowadzi Adama i Ewę do fałszywego wstydu, fałszywy wstyd do ukrywania się przed sobą i przed Bogiem. Liście figowca i drzewa ogrodu, które Bóg zasadził dla nich, używane są do ukrywania się przed Nim. Adam i Ewa wchodzą w paradoksalną relację z Bogiem. Jest to izolowanie się, uciekanie przed Bogiem, który nie przestaje do nich przychodzić. W ten sposób zatracają przestrzeń życia. W grzechu ich postępowanie staje się całkowicie nielogiczne. Ukrywają się przed Tym, który był jedynym źródłem ich życia i szczęścia. Swoją ucieczkę przed sobą przenoszą na Boga. Ich fałszywy wstyd rozlewa się na Boga. Jaki obraz Boga jawi się w nich po grzechu, skoro kryją się przed Nim? Grzech fałszuje obraz Boga, dokładnie tak samo, jak próbował go zafałszować kusiciel w swoim dialogu z Ewą.
Tymczasem Księga Rodzaju w przepięknym obrazie przedstawia nam delikatność i łagodność Boga, który przychodzi do ogrodu. Jest to Bóg, który przechadza się w porze powiewu wiatru. Przechadzanie się Boga i powiew wiatru przywołują Jego wierną, miłującą obecność, Jego łagodność i miłosierdzie. Bóg jest niezmienny. Pozostaje delikatny w swej miłości także wtedy, gdy Adam i Ewa gubią się w grzechu. Przechadzanie się Boga kontrastuje z chowaniem się ludzi za drzewami ogrodu. Co więcej, odgłos kroków Boga nie jest odgłosem kroków tropiciela, ale Ojca, który przechadzając się, jakby daje czas dzieciom, aby mogły się ukryć. Wzruszające tłumaczenie tego faktu znajdujemy w komentarzach rabinów: Bóg spowodował, że słyszeli Jego głos, aby dać im możliwość ukrycia się (Radak). Uczy nas to, żeby nie oglądać człowieka w momencie jego hańby. Bóg nie pojawił się natychmiast po tym, jak Adam i Chawa zgrzeszyli i byli zawstydzeni. Zaczekał, aż zszyli sobie liście figowe i dopiero wtedy „usłyszeli głos Boga" (Derech Erec Raba 5).
Co to oznacza dla życia?
W stanie grzechu nasuwa się nieodparta pokusa, aby po tym, co się stało, „nie pokazywać się Bogu na oczy". Szatan, który sam siebie odtrącił od Boga, teraz kusi nas tym samym poczuciem odtrącenia. Wie, że nagość grzechu odziera nas z poczucia własnej godności. Niedaleko w tym momencie do zamknięcia się w fałszywym myśleniu, że już nie jesteśmy godni Boga. Szatan chce nam wmówić, że jesteśmy odtrąceni od Boga - że nie mamy prawa „pokazywać Mu się na oczy". W swojej przebiegłości zmienia taktykę kuszenia. Przed grzechem oskarża Boga przed nami, że wszystkiego zabrania, że nie pozwala nam żyć. Po grzechu oskarża nas przed Bogiem, że już nie mamy prawa do życia z Nim, że On jest taki święty, a my tacy grzeszni. Miażdży nas fałszywym poczuciem pokory.
Pokusa izolowania się od Boga jest najbardziej przewrotną ze wszystkich. Ponieważ nie sam grzech ostatecznie, ale izolowanie się w grzechu od Boga niesie śmierć, z której bez nas samych Bóg nie może nas wybawić. Dlatego ciągle daje nam słyszeć odgłos swoich kroków w naszym życiu. Chce odkłamać nasze fałszywe poczucie wstydu, które zamyka nas na Jego przychodzenie. Ukrywanie się przed Bogiem skazuje nas na osamotnienie w doświadczeniu grzechu. Zostajemy wtedy sami z naszym grzechem, z naszym fałszywym wstydem, z naszym zafałszowanym obrazem Boga. Największym nieszczęściem człowieka w grzechu jest brak doświadczenia bliskości Boga. Lecz to nie Boga nie ma - to nas nie ma przy Bogu. I to najbardziej rujnuje wtedy nasze życie.
Do rozeznania na modlitwie
Grzech zamazuje w nas rzeczywisty obraz siebie, obraz życia, obraz Boga. Kusi nas do izolacji, do odtrącania siebie, do fałszywego poczucia niegodności. Pytajmy siebie: Jaki grzech najbardziej zamyka mnie na Boga? W jakim grzechu najczęściej ukrywam się przed Nim? Czy moje poczucie winy otwiera mnie na Niego, czy kusi do odtrącania siebie?
16. Pokusa lęku przed Bogiem powrót spis treści
Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: „Gdzie jesteś?". On odpowiedział: „Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się".
(Rdz 3, 9-10)
Co mówi słowo Boże?
Pytanie Boga: Gdzie jesteś? objawia Jego miłość i troskę o Adama. Jest zaprzeczeniem fałszywej myśli, że po grzechu Bóg odtrąca człowieka. Co więcej, wydaje się, że w tym pytaniu objawia się niezwykła pedagogia Ojca miłosierdzia. Bóg oczywiście wie, że mężczyzna z żoną ukryli się. I wie także, że w ukryciu kuszeni są do izolacji, do odtrącania siebie. Pytanie Boga jest pytaniem miłości. Tylko miłość może dotrzeć do serca ukrywającego się człowieka. Tym pytaniem chce niejako przedostać się do Adama, pokonać w nim opór i fałszywy wstyd. Pięknie tłumaczy to żydowski midrasz: Oczywiste jest, że Bóg wiedział, gdzie ukrył się Adam. Bóg chciał raczej rozpocząć rozmowę w delikatny sposób, aby Adam nie był zbyt przerażony (Midrasz Agada). Rzeczywiście Adam przyznaje się, że ukrył się, ponieważ przestraszył się swojej nagości: przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się. Nie tylko. W swojej nagości przestraszył się także Boga - zaledwie usłyszał Jego kroki w ogrodzie, ukrył się. Słowo Boże ujawnia nam kolejną pokusę, która pojawia się w grzechu i która często jest drogą do kolejnych upadków. Jest to pokusa lęku przed Bogiem. Pismo Święte opisuje wiele historii grzechu, za którymi krył się lęk: lęk o siebie, o pozycję, o władzę, lęk przed ujawnieniem prawdy, przed odrzuceniem (Kain, Saul, Dawid, Herod...).
Słowa Adama zdradzają źródło lęku i jego desperackie zachowanie w lęku. Adam się lęka, ponieważ wpatrzony jest jedynie w swoją nieuporządkowaną nagość, w swój grzech. Lęk przemawia w nim bardziej niż znajomy przecież głos kroków Boga. Lęk rozlewa się na relację z Bogiem. W ten sposób słowo Boże ujawnia nam siłę lęku. W lęku Adam w jakimś sensie zatraca siebie. W lęku również uwidacznia się nielogiczne zachowanie Adama. Zamiast szukać w Bogu poczucia bezpieczeństwa, widzi w Nim zagrożenie. Lęk potrafi napełnić wzrok przerażeniem, tak iż patrzy na wszystko, także na Boga, przez poczucie zagrożenia. I dlatego zachowuje się desperacko. Nawiązuje jednak dialog z Bogiem i ten moment jest bardzo ważny. Bóg chce zdystansować Adama do jego lęku. W lęku bowiem gubi on wewnętrzną wolność, nie jest w stanie mądrze i w prawdzie ocenić swojej sytuacji. Bóg swoim pytaniem chce niejako uwolnić go z paraliżującego lęku, aby mógł spojrzeć na siebie w prawdzie. Mówi niejako: Rozważ dobrze, jak nisko upadłeś; gdzież jest twój wysoki poziom duchowy? (Aderet Elijahu).
Co to oznacza dla życia?
Z naszym grzechem związany jest bardziej lub mniej świadomy lęk. Jest to lęk o siebie. Wchodzimy w nowy stan pokusy - podwójnej pokusy lęku. Z jednej strony lękamy się prawdy o naszym grzechu, ponieważ w istocie lękamy się o siebie, że prawda o naszej słabości nas zakwestionuje. Jednocześnie lękając się zakwestionowania, w głębi serca kwestionujemy siebie. Lękamy się o siebie i odtrącamy jednocześnie. Tę relację lęku przenosimy na naszą relację z Bogiem. W grzechu kuszeni lękiem boimy się, że Bóg nas odrzuci. Lękamy się Boga, ponieważ lękamy się odrzucenia. W głębi naszej świadomości Bóg pozostaje naszym największym autorytetem. Boimy się, że jeśli On nas odrzuci, już nie będziemy mieć do kogo się odwołać. Spirala lęku się nakręca. Lęk jest jednak podsycany kuszeniem szatana. Zależy mu na podtrzymywaniu nas w lęku, ponieważ łatwiej wtedy zakłamać naszą relację z Bogiem. Łatwiej jest mu straszyć nas Bogiem.
Bóg natomiast pyta nas: Gdzie jesteś?, ponieważ chce, abyśmy jak Adam uświadomili sobie i nazwali nasz lęk po imieniu. Pytanie: Gdzie jesteś? jest wezwaniem ze strony Boga, abyśmy spróbowali zapanować nad naszym lękiem, próbowali wypowiedzieć go przed Nim i oddać go. Lęk niewypowiedziany przybiera na sile i potrafi zdusić nasze życie. W lęku szatan kusi nas do zamykania się. Lęk uruchamia w nas różne mechanizmy przymusu: przymus separacji, samotności. Oto dlaczego w grzechu Bóg nie przestaje dialogować z nami. Dialog z Bogiem może wydobywać nas z naszych lęków, z najgorszego lęku - przed Bogiem.
Do rozeznania na modlitwie
Nasze lęki fałszują relację z Bogiem. Zły czyni z nich swoje żerowisko. Kusi do zamykania się w naszej biedzie, aby następnie przestraszyć nas jej widokiem. Co mogę powiedzieć o moich lękach? Czego lękam się najbardziej? Jaki lęk najbardziej przeszkadza mi w mojej relacji z Bogiem?
17. Pokusa przemilczenia grzechu powrót spis treści
Rzekł Bóg: „Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść'?".
(Rdz 3,11)
Co mówi słowo Boże?
Znamienne jest zachowanie Boga w sytuacji upadku człowieka. Uderza determinacja, z jaką Bóg szuka z nim kontaktu i z jaką usiłuje kontynuować dialog. Wydaje się najpierw przygotowywać człowieka do rozmowy. Czyni to w sposób delikatny, nie wymuszając spotkania, nie zabierając wolności. Przechadza się w ogrodzie, daje słyszeć swoje kroki i pozwala ludziom ukryć się. Jego chęć dialogu kontrastuje z zachowaniem Adama i Ewy. Ich ukrywanie się wyraźnie pokazuje, że nie chcą spotkać się z Bogiem. Fałszywy wstyd i lęk, który pojawił się po grzechu, wywołują w nich opór przed rozmową. Z ich zachowania można wyczytać, że chcieliby jak najszybciej zapomnieć o tym, co się stało, chcieliby przemilczeć swój grzech.
W tym kontekście lepiej rozumiemy, dlaczego Bóg z taką konsekwencją podtrzymuje rozmowę z ludźmi. W Jego pytaniach widoczny jest wysiłek utrzymania dialogu. Po pierwszym pytaniu Boga: Gdzie jesteś?, odpowiedź Adama kończy się słowami „ukryłem się". Jest w tych słowach jakiś subtelny komunikat, że trudno jest mu rozmawiać o tym, co się stało, że nie chce rozmawiać. Wtedy Bóg pyta dalej. Chce, aby człowiek nie urywał rozmowy. Tym razem zadaje dwa pytania, jedno po drugim. Pierwsze wspierane jest przez drugie. Bóg jakby chce nie tylko pomóc Adamowi w kontynuowaniu rozmowy, ale chce także pomóc mu w odpowiedzi. Pytanie: Któż ci powiedział, że jesteś nagi dotyka istoty upadku. Bóg przemilcza słowa Adama o tym, że się ukrył. Chce, by nie skupiał się na lęku, ale na tym, co do niego doprowadziło. A zatem Bóg konsekwentnie prowadzi Adama do spotkania z prawdą o grzechu.
Znamienne jest, że po tym pytaniu, jakby nie czekając na odpowiedź, zadaje następne, którym pomaga wyraźnie Adamowi nazwać grzech po imieniu. Dwa pytania Boga wypowiedziane jedno po drugim, można również rozumieć tak, że Adam nie jest skłonny do odpowiadania, że nie potrafi po pierwszym pytaniu odpowiedzieć; milczy i unika odpowiedzi. Stąd drugie pytanie, którym Bóg chce ułatwić Adamowi odpowiedź. W tym wszystkim Bóg nie narusza wolności Adama, nie wydziera z niego odpowiedzi. Charakterystyczne jest to, w jaki sposób pyta. Każde pytanie Boga jest otwarte, „nie przypiera do muru", lecz daje wolność w odpowiedzi: Gdzie jesteś?; Któż ci powiedział...?; Czy może zjadłeś...? Przecież Bóg znał prawdę. Chce jednak, aby Adam osobiście spotkał się z prawdą, uznał ją i wypowiedział. Bóg nie wymusza odpowiedzi. Pomaga jedynie Adamowi uwolnić się od pokusy przemilczania prawdy o grzechu.
Co to oznacza dla życia?
Fałszywy wstyd i lęk przed Bogiem, które pojawiają się w stanie grzechu, są źródłem kolejnej pokusy: aby przemilczeć swój grzech. Rodzi się opór przed rozmową, przed wyznaniem zła. Nierzadko pojawiają się w nas myśli: „O czym tu rozmawiać?"; „modlitwa nie ma sensu"; „po co się spowiadać?" i wiele podobnych. Wszystkie one u korzeni mają ten sam problem: niechęć, aby wracać do tego, co nas gnębi, co pozostawiło w nas ranę, co jest koszmarne. Mamy wrażenie, że to nie grzech nas boli, nie rany, które w nas krwawią, ale rozmawianie o tym, wyznawanie, rozważanie. Więc po co? Lepiej do tego nie wracać, nie rozgrzebywać złych wspomnień, nie grzebać w brudach. W takim myśleniu ukryta jest przewrotna pokusa szatana. Wmawia nam, że lepsze jest niewracanie do tego, że trzeba zapomnieć, że to nie grzech nas boli, ale mówienie o nim. I tak dzisiaj próbuje zakwestionować sens spowiedzi, kierownictwa duchowego. Niektórzy ludzie są przekonani, że wracanie do grzechu, wyznawanie go prowadzi do frustracji i depresji. Tymczasem Księga Rodzaju objawia nam Boga, który za wszelką cenę szuka kontaktu z człowiekiem w grzechu; Boga, który pyta o prawdę, który chce nas wyciągnąć z ukrycia, ponieważ to ono staje się początkiem najgłębszych frustraci, a nawet depresji. Przemilczenie grzechu nie leczy. Leczy nas miłość Boga. On pyta i czeka, aż wyznamy i oddamy Mu nasz grzech.
Do rozeznania na modlitwie
W stanie grzechu ważny jest dialog z Bogiem. Modlitwa pomaga nam przekraczać lęk i pokusę przemilczania grzechu. Pytajmy o nasze opory na modlitwie i w sakramencie pokuty: czego dotyczą? Czy jest coś, co ukrywam przed Bogiem, o czym nie chcę z Nim rozmawiać? Jakie słowa Boga najbardziej mnie niepokoją? O co najczęściej Bóg mnie pyta?
18. Pokusa przerzucania winy powrót spis treści
Mężczyzna odpowiedział: „Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem".
(Rdz 3,12)
Co mówi słowo Boże?
Bóg w rozmowie z Adamem prowadzi go do jego sumienia. W nim bowiem, za fałszywym wstydem i lękiem, człowiek ukrywa prawdę o osobistym grzechu. Jego wyznanie „ukryłem się" dotyczy przede wszystkim tego, co dzieje się w jego sumieniu. Z psychologicznego punktu widzenia odpowiedź Adama po mistrzowsku oddaje typową reakcję sumienia po grzechu. Bóg ze stanowczą miłością podprowadza go pod wyznanie grzechu: Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść? (Rdz 3, 11). Tymczasem Adam odpowiada wymijająco. Jakby przeskakuje sedno tematu. Co więcej, w odpowiedzi odchodzi od siebie. Podejmuje temat „Ewy". Odpowiadając na pytanie Boga, mówi najpierw o niej; nie o sobie. Jest wyraźnie kuszony do przerzucenia winy na Ewę. Tak jakby chciał powiedzieć, że sam nigdy by się nie posunął do takiego czynu, że to nie był jego pomysł.
Lecz na tym nie koniec. Przerzucanie winy na innych sięga u Adama wszelkich granic. Jego usprawiedliwianie się staje się szalone. Otóż Adam w usprawiedliwianiu siebie staje się perfidny wobec samego Boga. Mówiąc o Ewie, dodaje: którą postawiłeś przy mnie. Wymowny jest komentarz midrasza: Adam jednak nie przyznał się, zamiast tego (jak pokazuje werset 3:12) okazał Bogu niewdzięczność, nie będąc zadowolonym z podarku - Chawy, sugerując, że Bóg pomylił się dając mu żonę (Midrasz Agada). Innymi słowy, całemu nieszczęściu ostatecznie winny jest Bóg. To On, wypomina Adam, dał mu Ewę jako „pomoc" i przewodnika w grzechu. Tak jakby chciał powiedzieć: „Wybacz, Boże, ale to Ty postawiłeś przy mnie tę kobietę. Nie wydarzyłoby się nic złego, gdybyś jej nie stworzył". A przecież ten sam Adam wcześniej zachwycał się darem Ewy; wręcz utożsamiał się nią: Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! (Rdz 2, 23). Szukanie winnych w efekcie nic nie daje Adamowi. Nie zmienia jego stanu życia. Pismo Święte nie mówi, że wyszedł z ukrycia. Szukanie kozła ofiarnego w Ewie, w Bogu, nie uwalnia go od grzechu i lęku, lecz wydaje się go pogłębiać.
Co to oznacza dla życia?
Słowo Boże odsłania prawdę o naszej naturze pękniętej przez grzech pierworodny. Podobnie jak Adam popełniamy grzech, przyznajemy, że „wpadliśmy", że zabrudził nas grzech, ale w tym wszystkim kreujemy siebie na ofiary nieszczęścia, na pokrzywdzonych. Chcemy za wszelką cenę uchodzić za „czystych". Wybielamy siebie, brudząc innych, obrzucając ich błotem. Jest w nas silna tendencja do hołubienia siebie, do usprawiedliwiania się, przerzucania winy na innych. Im więcej w nas lęku o siebie, tym bardziej próbujemy się bronić, nieraz za wszelką cenę, także za cenę oskarżania innych, łącznie z obwinianiem Boga.
Tłumiąc prawdę o naszej słabości, ulegamy pokusie atakowania innych. Tymczasem każdy grzech rodzi w nas żal do siebie, że daliśmy się zwieść pokusie, że byliśmy łatwowierni, że utraciliśmy naszą czystość. Jest w nas wtedy dużo bólu i gniewu na siebie. Ukrywanie prawdy o osobistym grzechu nie pozwala nam w konsekwencji dopuścić do siebie bólu, uznać go i wyrazić. I wtedy nasz żal i gniew przerzucamy na innych, zwłaszcza na tych, którzy w jakiś sposób przypominają nam o naszym grzechu. Tak rodzi się agresja wobec innych. Często ofiarą naszej agresji stają się najbliżsi. Boimy się ich bliskości, obnażenia ze słabości przed nimi, i wtedy budujemy mury obronne i zamykamy się. Im bardziej się zamykamy, tym bardziej stajemy się agresywni. Tworzy się zaklęte koło. Najczęstszą ofiarą naszej agresji jest Bóg. Boimy się, że wie wszystko, że nie ukryjemy przed Nim naszej słabości. Rodzi się w nas „syndrom Adama". Rozmawiamy z Bogiem „ z ukrycia" i dajemy Mu do zrozumienia, że to wszystko Jego wina. Tymczasem niewyznana wina najbardziej uderza w nas samych. Agresja przerzucana na innych wraca do nas w postaci jeszcze większego poczucia winy. Gubimy wtedy wewnętrzną wolność, radość i pokój.
Do rozeznania na modlitwie
W naszej naturze istnieją silne mechanizmy obronne. Najbardziej bronimy się przed uznaniem naszej kruchości. Grzech jest drastycznym znakiem naszej słabości. Dlatego trudno nam przyznać się do niego. Pytajmy siebie, jak przeżywam moje poczucie winy? Czego jest we mnie więcej: lęku o siebie czy troski o prawdę? Kogo najczęściej obarczam winą za zło w moim życiu?
19. Pokusa ucieczki od odpowiedzialności powrót spis treści
Wtedy Pan Bóg rzekł do niewiasty: „Dlaczego to uczyniłaś?". Niewiasta odpowiedziała: „Wąż mnie zwiódł i zjadłam".
(Rdz 3,13)
Co mówi słowo Boże?
Warto zauważyć, że w chwili, w której Bóg rozpoczyna dialog z Adamem po jego upadku, zmienia się w Księdze Rodzaju styl narracji. Opis wydarzenia przypomina teraz rozprawę sądową. Rozprawie przewodzi Bóg. Jest dochodzenie (w. 9-10), przesłuchanie (w. 11-13) i wreszcie następuje ogłoszenie wyroku (w. 14-19). Autor natchniony podkreśla w ten sposób prawdę, że Bóg przychodzi do człowieka żyjącego w grzechu nie tylko jako Ojciec, ale także jako Sędzia. Chce dociec prawdy i osądzić zło. Nie po to, aby przekląć człowieka, lecz aby na nowo go odzyskać. Jednak początkiem tej drogi jest uznanie przez człowieka prawdy o osobistym grzechu. Zło niewyznane i nieosądzone uniemożliwia nawrócenie, przeszkadza w rzeczywistym powrocie do życia z Bogiem. Dlatego Bóg pyta dalej. Chce przerwać zaklęte kolo ucieczki od prawdy. I dlatego nie przestaje dochodzić winy. Tymczasem, jak pokazuje dalszy rozwój wydarzeń w raju, człowiek nie przestaje ulegać pokusie usprawiedliwiania siebie.
Tym razem Bóg zwraca się do Ewy. Sposób, w jaki zadaje pytanie, ma jej pomóc przyjąć odpowiedzialność za grzech, którym podzieliła się z Adamem. Na pytanie Boga: Dlaczego to uczyniłaś? Ewa odpowiada krótko: Wąż mnie zwiódł i zjadłam. Z jednej strony odpowiedzi Ewy nie można niczego zarzucić. Słusznie wskazuje na ostatecznego sprawcę zła, którym jest wąż zwodziciel. Przyznaje także, że pozwoliła się zwieść. Tym samym wyznaje prawdę, że wąż jest uwodzicielem. W każdej pokusie jest coś z uwodzenia. Uwodzenie w pokusie potrafi być wręcz atrakcyjne, ale to, do czego prowadzi, kończy się zawsze nieszczęściem. Za każdym grzechem kryje się „gra" szatana - uwodziciela. Z drugiej strony Ewa wydaje się zrzucać odpowiedzialność na szatana: Wąż mnie zwiódł i zjadłam. W pewnym sensie zdaje się sugerować swoją absolutną bezsilność wobec zła. Tak jakby istniała relacja konieczności między uwodzeniem w pokusie a uleganiem jej. Za takim myśleniem kryje się potężna pokusa: jeśli człowiek uwierzy w determinizm zła, nie będzie odczuwał odpowiedzialności za grzech, który popełnia.
Co to oznacza dla życia?
Determinacja, z jaką Bóg nie przestaje pytać o historię grzechu, przypomina nam, jak ważne jest stawanie do końca w prawdzie wobec własnych upadków. Przypomina nam także, że jedynie Bóg może nam pomóc otworzyć się na trudną prawdę, rozeznać winę i podjąć odpowiedzialność za zło, którego się dopuszczamy. Jeśli bowiem nie uznamy swojej winy, nie uznamy też odpowiedzialności za popełnione zło. Wtedy zło pozostaje w ukryciu. Nieujawnione i nieuznane staje się bezkarne i rozprzestrzenia się w nas i dookoła nas.
Częstą pokusą, która pojawia się w stanie grzechu, jest stwierdzenie, że „przecież nie dało się inaczej", że „takie są układy", że „taki jest dzisiejszy świat i tacy są ludzie", „że to chyba jakieś fatum" albo że „widocznie było nam to przeznaczone". Niedaleko jest wtedy do zwolnienia się od odpowiedzialności i do przerzucania jej na demony, na tajemne siły, które rządzą nami z zaświatów. Tymczasem słowo Boże z całą mocą przypomina nam, że nie ma ślepej zależności od zła, na które bylibyśmy z góry skazani, i nie jesteśmy niewolnikami perwersyjnych instynktów. Nasza odpowiedzialność jest zawsze rzeczywista i możemy zapanować nad złem. Bóg przecież nie rozpoczął od pytań stawianych wężowi. Pytał Adama i Ewę. Zanim zaczniemy oskarżać jakiekolwiek moce zewnętrzne, najpierw musimy we własnym sumieniu dokonać szczerego samooskarżenia. Jeśli zwodzi nas szatan, to dlatego, że pozwalamy się zwieść. Znane nam są słowa, jakie wypowiada Bóg do Kaina, który chodzi smutny. Zwraca mu uwagę, że coś się dzieje z nim niedobrego i dodaje: Grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować (Rdz 4, 7). To prawda, że grzech leży u wrót naszego życia i czyha, ale Bóg wyraźnie mówi, że możemy nad nim panować.
Do rozeznania na modlitwie
Odpowiedzialność za popełnione zło jest początkiem przemiany życia. Gdy upadamy, Bóg nie przestaje pytać: „Dlaczego to uczyniłeś?". Czy dopuszczam do siebie to pytanie? Co jest moim największym nieuporządkowaniem moralnym i dlaczego tak postępuję? Co mogę powiedzieć o swoim poczuciu odpowiedzialności za zło, które istnieje w moim środowisku życia?
20. Przekleństwo zła i Boże miłosierdzie powrót spis treści
Wtedy Pan Bóg rzeki do węża: „Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty..."
(Rdz 3,14nn)
Co mówi słowo Boże?
Ponieważ Adam i Ewa nie potrafią do końca uznać swojej winy i przyjąć odpowiedzialności za własny grzech, Bóg sam uświadamia im konsekwencje upadku i demaskuje złość szatana, kryjącą się w jego pokusie. Dokonuje wyroku (Rdz 3,14-19). Uderzająca jest w mowie Boga bezwzględność wobec zła i jego sprawcy. Najpierw Bóg rozprawia się z szatanem: Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i dzikich; na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia (Rdz 3, 14). Słowa te kryją głęboki sens. Bóg rzuca niejako szatana na ziemię. Wąż - kusiciel pozostanie istotą przeklętą i pełzającą. Bóg wskazuje w ten sposób na upokorzenie bożka, kłamcy, zwodziciela; upokorzenie aż do prochu ziemi. Tym samym pokazuje, czym jest grzech. Nazywa po imieniu jego złość i szkaradność. Grzech to wstyd, to tarzanie się w błocie, to upokorzenie ludzkiej godności. Adam i Ewa powołani do rzeczy najwznioślejszych, w grzechu odnajdują siebie jakby żyjących w błocie i w uścisku żmii (G. Ravasi).
Pan Bóg, zwracając się do Adama i Ewy, nie używa słów przekleństwa. Nie mówi jak do węża: „Bądźcie przeklęci". Przeklina szatana i zło, ale nie przeklina człowieka. Odróżnia zło od grzesznika. Niemniej jednak grzech jest rzeczywistością, w którą wkroczyli pierwsi ludzie, i dlatego muszą ponieść tego konsekwencje. Cierpienie nie jest pochodzenia Bożego. Jest wynikiem grzechu człowieka. Pierwsi ludzie uwiedzeni przez diabła, chcieli „być jak Bóg" i poza Bogiem, a nie według obrazu Boga. Tymczasem poza Bogiem jest tylko śmierć i dlatego doświadczają umierania. Doznają cierpienia, ponieważ odwracając się od Boga spotykają się z nicością, nieporządkiem i chaosem. Grzech jest zawsze wybieraniem życia poza Bogiem i obok Boga. Konsekwencją tego jest cierpienie i śmierć.
Co to oznacza dla życia?
Bóg w wyroku swoim wypowiada słowa, w których ukazuje grzech ze wszelkimi jego konsekwencjami. W ten sposób chce pokazać jego szpetotę i wzbudzić w nas odrazę do zła. Szatan w pokusie czyni dokładnie odwrotnie. Wie dobrze, że jak długo nie zobaczymy grzechu w sposób, w jaki mówi o nim Bóg, jak długo nie doznamy odrazy na jego widok, tak długo będziemy żywili w sobie tajemniczy podziw dla grzechu. W grzechu natomiast błąkamy się jak Kain. W grzechu bowiem stajemy się śmiertelnie samotni. Tułamy się i powtarzamy za Kainem: Zbyt wielka jest kara moja, abym mógł ją znieść (Rdz 4,13-14).
Bóg pozwala nam przeżyć konsekwencje naszych upadków, ale nie zostawia nas samymi. Jak powie Psalmista: Bóg zapisuje nasze życie tułacze w swej księdze (por. Ps 56, 9). Nie pozostawia nas samymi z naszym cierpieniem. Podobnie jak Adama i Ewę, tak i nas pozostawia z nadzieją. Zapowiada brzask Dobrej Nowiny, w
której daje słowo, że nigdy nie zgodzi się na zło w naszym życiu i że głowa zła zostanie ostatecznie zmiażdżona: Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę (Rdz 3,15).
Wzruszający jest opis momentu, w którym Bóg obnażając człowieka z jego grzechu, zajmuje się jego nagością. Bóg zajmuje się nagością grzesznego człowieka. Jest to gest pełen miłości: Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich (Rdz 3,21). W chwili naszego zagubienia i grzechu daje siebie poznać jako zatroskany ojciec. Tylko On może wrócić nam naszą godność. Człowiek, który w raju próbował się okryć, nie był w stanie pozbyć się grzechu, który go obnażał. Okrywanie siebie jest jak gałązka figowa - symbol nicości. Nikt poza Bogiem nie może zakryć naszej głębokiej nagości. Ilekroć w grzechu próbujemy odnaleźć Boga, tylekroć spostrzegać będziemy, że On zawsze pierwszy odnajduje nas samych. Słowo Boże wprowadza nas w niezwykłą tajemnicę Bożego miłosierdzia, które jest większe od największego grzechu.
Do rozeznania na modlitwie
Każdy grzech niesie z sobą cierpienie. Pytajmy siebie, z jakim grzechem w moim życiu związane jest największe cierpienie? Jakie do tej pory ujawniły się najboleśniejsze konsekwencje moich upadków? Bóg przeklina sprawcę zła, odrzuca mój grzech, ale nigdy nie odrzuca mnie samego. Prośmy, aby nas uwolnił od pokusy przeklinania siebie i innych z powodu grzechu.
Współpracownikom i Uczestnikom spotkań w „Centrum Formacji Duchowej"© Wydawnictwo WAM, 2010
Redakcja
Jadwiga Zięba
Korekta
Barbara Cabała
Projekt okładki Andrzej Sochacki
26
2
18
38
20
42
22