BY LIPA ZAGRAŁA
Jak opowiadać tym zapatrzonym w siebie narcyzom o poświęceniu nie tylko czegoś, ale i siebie samego? Przecież zewsząd rozbrzmiewa jednak narracja: „Dbaj tylko o sobie”, „Musisz to mieć”, „Za wszelką cenę unikaj trudu, bólu, ryzyka”… Czy stara baśń o braku wszystkiego i oddaniu siebie znajdzie teraz posłuch i oddźwięk?
*
Do smutnego przytułku przy jakiejś parafii, pomiędzy starca, nędzarza, dwie wietrznice, kalekę i pomyleńca trafiła mała Olina po śmierci rodziców. Choć żyła z nimi ubogo, to dom był schludny, jabłoń za oknem, konwalie, a w sobotę zapach pieczonego chleba. Lecz tamto piękne i radosne odeszło, a tutaj było przeraźliwie smutno, nędznie, pluskwy i jałowe pole za oknem. Gdy pomyślała, że miała tu spędzić ileś swoich młodych lat bez niczego pięknego, poczuła, jakby coś w niej miało umrzeć. Dostała kąt z posłaniem na podłodze, a opiekunka przytułku zabierała ją ze sobą na żebraninę po wsiach, jako swoją służącą, budziła w ludziach więcej miłosierdzia. Kiedyś trafiły do chaty, gdzie usłyszała, jak ktoś czyta dzieciom bajkę. Była tam śpiewka: „Niech zagra lipa i ptak zaśpiewa.” Te słowa były teraz jej marzeniem: mieć lipę, co gra i przyzywa ptaki. Stało się to jej modlitwą. I któregoś dnia w szparze znalazła ziarnko… grochu. Przy śmiechu lokatorów przytułku zasadziła je modląc się, by wyrosła z niego grająca lipa. By pomyleniec, który bał się złych głosów w głowie, mógł słyszeć tylko jej głos. Kpili z niej, współczuli, ale oniemieli, gdy któregoś ranka, wyrosła pod oknem zielona lipka. Zbiegli się, by ujrzeć ów cud, ale drzewko milczało. A miało według jej marzenia grać. Jeden z nich rzekł zły, że je zetnie. Wtedy Olina przytuliła się do lipki i pomyślała, że odda jej swój oddech, to drzewko zagra i ze słowikami sprowadzi wreszcie tutaj coś radosnego. Nikomu o tym nie powiedziała, wiedząc jednak, że bez oddechu żyć nie będzie mogła… ale odda. O świcie wszystkich przebudził śpiew lipy tak piękny, że zbiegli się płacząc z radości przy cudzie. Oliny już nikt nie spotkał, tylko pomyleniec słyszał przy lipie jeden głos: „To ja… Olina…”
*
Tylko w świętych księgach i baśniach - cud, uzdrowienie, wybawienie kogoś, szczęście prawdziwe - mogą się stać jedynie dzięki czyjemuś poświęceniu czegoś najcenniejszego. Kto teraz w to wierzy?