MARIA KONOPNICKA NA DRODZE


MARIA KONOPNICKA- NA DRODZE

NOWELA JAKO GATUNEK. WYZNACZNIKI

Romantyzm stopniowo zacierał granice pomiędzy poszczególnymi gatunkami literackimi, zmieniały się prawidła rządzące w świecie literatury oraz normy regulujące założenia twórcze autora. Nowela jednak budziła zawsze swoiste zainteresowanie, ze względu na jej charakter oraz historyczne uwarunkowania. Za prekursora nowelistyki oraz twórcę tego gatunku uważa się renesansowego Giovanniego Boccaccia - włoskiego„mistrza w opowiadaniu różnych historii i anegdot w wybranym, towarzyskim gronie.” Właściwa forma noweli ukształtowała się jednak w XIX wieku. Zyskała wówczas swoich sympatyków, ale i przeciwników. Ci drudzy traktowali ją jako gatunek pełen nieładu, w którym panuje „estetyczna anarchia”, nowelistów natomiast uważali za pragnących popisać się mistrzostwem pióra prowokatorów. 

„Teoretycy podkreślali różne cechy noweli jako najistotniejsze, ale we wszystkich wypowiedziach najmocniej akcentowana jest jej charakterystyczna konstrukcja. I tak np. Wilhelm Tieck twierdził, że wyznacznikiem tej formy jest punkt zwrotny, kulminacyjny, Paul Heyse za najważniejszy element uważa fabułę, opowiadanie historii, intrygę, Edgar Alan Poe w swym słynnym manifeście silnie akcentował jednolitą linię napięcia, stopniowanie efektów i pointę. Teodor Storm dostrzegł w noweli „pogranicze gatunków”, podkreślając jej na wskroś dramatyczny charakter, nazwał ją ” (K. Kulikowska, „W świecie prozy dla dzieci”, Warszawa 1983)



Świadomość, że nowela jako gatunek odróżnia się od innych typów prozy, ukształtowała się znacznie później. Konstanty Wojciechowski przeprowadził w 1912 roku wśród historyków literatury i krytyków literackich ankietę dotyczącą zasadniczych cech noweli - jako odrębnego gatunku literackiego. Nieco później inny badacz literatury - Ludwik Fryde (1912 - 1942) opublikował wyniki tejże ankiety. Okazało się, ze różnice między powieścią a nowelą traktowane są najczęściej ilościowo (powieść dłuższa, nowela krótsza) albo metaforycznie: np. Eliza Orzeszkowa zdefiniowała nowelę następująco: „powieść jest słońcem, nowela błyskawicą”. 



Brak świadomości krytycznej rozmijał się z praktyką literacką. Nowelę psychologiczną nazwano tak dopiero, gdy rozwinęła się twórczość Czechowa i Maupassanta, a tymczasem pisarze - realiści doby pozytywizmu (realizm w literaturze pojawia się w już początkach XIX wieku, a rozwija się w jego II połowie) mogli pochwalić się dojrzałymi utworami z tego zakresu. 

Dość znaczący wydaje się fakt, że XX - wieczne prace badawcze poświęcone wspomnianej małej formie prozatorskiej dotyczą głównie pisarzy okresu pozytywizmu. Jerzy Putrament (1910 - 1986) - współczesny pisarz i publicysta w studium pt.„Struktura nowel Prusa” dokonał podziału i analizy różnych typów noweli, w oparciu o twory literackie wspomnianego nowelisty. W ten sposób wydzielił on nowele - szkice, nowele - intrygi, opowieści ramowe. Ujawnił dzięki temu bogactwo treści, jakie Prus zawarł w swoich miniaturowych dziełach, wskazał na obfity dorobek twórczy pisarza. Ponadto Putrament zastosował w swojej analizie nowoczesne (na tle lat międzywojennych) terminy, np. rym tematyczny, wprowadził pojęcia zaczerpnięte z techniki filmowej, np. zbliżenie, skrót. Interesującą pracę poświeconą nowelistyce Marii Konopnickiej napisała Alina Brodzka. Analizując cały dorobek twórczy pisarki, dowiodła mistrzostwa Konopnickiej w zakresie konstrukcji i form narracyjnych na tle rodzimej (polskiej) nowelistyki. 

W oparciu o badania literackie można mówić o poetyce narracji noweli. Według Bohdana Owczarka (literaturoznawcy) opowiadanie literackie „można przedstawić globalnie jako całość, jako przejście od wstępnego stanu równowagi poprzez kryzys, czyli przejściowy stan, do stanu końcowej równowagi”. Swoją teorię badacz popiera wypowiedzią innego znawcy - Teodorova, który mówi o przejściu od stanu nierównowagi do stanu równowagi, wówczas jest to przykład opowiadania „skróconego” np. „Sokół” Boccaccia. „Sokół” to charakterystyczny prototyp noweli. Próby zdefiniowania noweli przez badaczy wielu pokoleń dowodzą indywidualności tego gatunku, niemniej na przestrzeni lat udało się wypracować pewne cechy charakterystyczne dla owej formy prozatorskiej. Są to: zwarta, spoista konstrukcja oraz dramatyczne napięcie. Wspomniane kryterium staje się istotne ze względu na percepcję czytelników. 

Nowela a opowiadanie

Nowela i opowiadanie są do siebie podobne, często ich nazwy stosuje się zamiennie. Każdą ze wspomnianych form charakteryzuje fabuła, najczęściej jednowątkowa. Opowiadanie dopuszcza pewną swobodę kompozycyjną, choć wydarzenia układają się w ciągu logicznym, porządkowanym na zasadzie przyczyna - skutek. Ich kolejność jest chronologiczna. W opowiadaniu wyraźnie zaznacza się wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Ta forma pozwala na obecność opisów, refleksji, większej liczby epizodów, w związku z czym akcja ulega rozluźnieniu. Opowiadanie powinno posiadać pointę - celowe, charakterystyczne rozwiązanie, niejednokrotnie zabawne. Nowela jest bardziej restrykcyjna. To zwarty kompozycyjnie utwór o wyraźnie zarysowanej akcji i motywie przewodnim, obecnym wielokrotnie w tytule i treści. Ilość bohaterów jest ograniczona, zredukowane są opisy, komentarze, charakterystyki, autor pomija własne komentarze. Charakterystyczny dla noweli jest punkt kulminacyjny, spinający wszystkie fakty i wydarzenia utworu oraz zmieniający losy bohaterów lub bohatera. Trudności w klasyfikacji powyższych gatunków pojawiają się w momencie, gdy punkt kulminacyjny nie jest dokładnie zaznaczony lub gdy nowelę ubogacają opisy, refleksje. Każda z tych form, przy zastosowaniu przez autora należnej poetyki, słownictwa, może świadczyć o mistrzostwie pióra i talencie twórcy. 

Funkcje noweli

Cel wychowawczy noweli najczęściej jest zamaskowany, zawiera się zwykle w samym toku akcji i zmuszającym do refleksji zakończeniu. Struktura gatunku sprzyja pominięciu pouczeń, wezwań, wykładów realizujących funkcję dydaktyczno - wychowawczą. Wystarcza sama treść i nasuwające się refleksje. Mniejsze znaczenie ma funkcja informacyjno - przedstawiająca, zawierająca się w opisach, relacjach, charakterystyczna dla dłuższych gatunków epickich. Czytelnik jest na ogół wprowadzany w tok akcji - w daną sytuację, informacje zaś są bardzo skrótowe, podparte fragmentarycznym wprowadzeniem faktów i aluzjami. Resztę musi „dopowiedzieć” sobie odbiorca.

Najistotniejsza wydaje się być funkcja ekspresywno - impresywna. Celem komunikatu jest oddziaływanie na uczucia adresata: wywołanie wzruszenia, ukazanie stanów psychicznych bohaterów, uwrażliwienie na świat wartości. Forma noweli bardzo temu sprzyja, ponieważ ukazani w utworze ludzie, ich sprawy i świat jawią się w nagłych błyskach, skojarzeniach. To „modeluje” emocje czytelnika. Nie można zapomnieć o funkcji rozrywkowo - autotelicznej (autoteliczny - będący celem samym w sobie). Tej funkcji podporządkowany jest układ zdarzeń, muszą być one ukazane w sposób atrakcyjny, dlatego w noweli pojawiają się zaskakujące zwroty akcji. Wątek fabularny często jest zagadkowy i tajemniczy. Tematyka musi odpowiadać wrażliwości odbiorcy. 

Spełnienie wspomnianych funkcji zależy od stopnia rozwoju „użytkownika” noweli, środowiska, które wywiera na niego wpływ, od jego wrażliwości i kompetencji czytelniczych. Dzięki tym czynnikom adresat tekstu nawiązuje kontakt z autorem. Jest to relacja powierzchowna, prymitywna bądź też bardziej głęboka, dojrzała. Czytelnik właściwie wtedy interpretuje komunikat autora, reaguje na zawartą w treści problematykę, dociera do znaczeń odkrywających problemy psychologiczne, egzystencjalne, do ukrytych, metaforycznych sensów. 

Często, by „naświetlić”, wyeksponować podjęty temat, pisarze nawiązują do klasycznego schematu nowel (teoria sokoła). W schemacie tym, konstruowanym na wzór małego dramatu, tkwią elementy szczególnie angażujące, absorbujące uwagę czytelnika. Są to na przykład: krótkie i szybkie ukazywanie zdarzeń aż do punktu kulminacyjnego, a ten często wiąże się z kategorią przygody, niekiedy z tajemnicą. Forma noweli w większości wypadków koncentruje się na perypetiach bohatera, ukazując go pomiędzy istotnymi momentami życia. Odsłania wówczas jego przeżycia wewnętrzne, wskazuje na ich dramatyzm. Właśnie z bohaterem (lub bohaterami) utworu ma się utożsamiać czytelnik.

CECHY NOWELISTYKI MARII KONOPNICKIEJ

  1. Wiele form narracji, począwszy od pierwszoosobowej z perspektywy dziecka (Nasza szkapa), poprzez trzecioosobową (Mendel Gdański), a skończywszy na narratorze charakterystycznym bardziej dla form reportażowych, niż literackich. W cyklu Obrazki więzienne pisarka skonstruowała „osobę mówiącą”, która nie narzuca swej interpretacji odbiorcy, prawie nie komentuje faktów. Konopnicka wykorzystywała narratora wszechwiedzącego minimalnie, starając się raczej tak go ukształtować, by sprawiał wrażenie, że jest jedynym z uczestników świata przedstawionego.

  1. Formalne pokrewieństwo z reportażem. W nowelach Konopnicka zrezygnowała z autorskiego komentarza do minimum, pozostawiając tę rolę faktom. To wydarzenia i sytuacje miały „mówić za siebie”. Nagie, pozbawione komentarza i interpretacji fakty stały się w jej utworach jeszcze bardziej dosadne i uderzające.

  1. Celna, ostra pointa, zastępująca subiektywny komentarz odautorski. W nowelach pisarka starała się zawsze spuentować poruszany temat, czyniąc to w sposób zaskakujący, gorzki i niecodzienny. Przykładem może być zakończenie obrazka Podług księgi, w którym po zamordowaniu Cygana i ujawnieniu pomyłki administracji więzienia skazańcy przychodzili kilka razy dziennie do kancelarii, chcąc ujrzeć na własne oczy datę końca kary, mimo iż wielu nie potrafiło czytać.

  2. Swoboda tematyczna, znakomite ukształtowanie tła i trafny dobór realiów. Konopnicka w taki sam mistrzowski sposób pisała o realiach wiezienia, jak o życiu biednej, warszawskiej rodziny. W każdym jej utworze wszystko jest dopracowane do perfekcji, a świat przedstawiony „żyje własnym życiem”.

  1. Doskonałe kreacje psychologiczne, stworzone w oparciu o znajomość metod analizy psychologicznej. Po lekturze nowel w pamięci zostaje zarówno postać przebiegłego Osmólca, jak i kochającego rodzinę Filipa Mostowiaka, choć są bohaterami całkiem innych utworów i w niczym nie są do siebie podobni. Konopnicka była doskonałą obserwatorką oraz posiadała umiejętność tworzenia niezapomnianych bohaterów pierwszoplanowych, jak i „odgadywania w paru rysach cech postaci ubocznych” (A. Brodzka, autorka pozycji „O nowelach Marii Konopnickiej”).

  1. Wywoływanie odpowiedniej atmosfery emocjonalnej. Mało który polski pisarz tak, jak autorka Mendla Gdańskiego, Miłosierdzia gminy, Dymu i wielu innych nowel potrafił wywołać w czytelniku tak różne uczucia. Podczas lektury jej kilkunastostronicowych historii w odbiorcy budzi się zarówno gniew i oburzenie, jak i współczucie czy szacunek dla postaw bohaterów.

Twórczość nowelistyczna Konopnickiej (zbiory):

Wypełniły je głównie portrety i biografie nowelistyczne różnych postaci ludowych. Współczuciu dla niedoli towarzyszy tu szacunek dla ich wrażliwości moralnej, wielkoduszności, subtelnej nieraz kultury uczuciowej. Bohaterowie Konopnickiej nie tylko znajdują się w sytuacjach tragicznych, ale i potrafią je świadomie, godnie, z poczuciem odpowiedzialności moralnej a nieraz i z heroizmem przeżywać.

Stopniowy awans ludowego bohatera- od opowiadań Świętochowskiego i Sienkiewicza, poprzez utwory Prusa i Orzeszkowej- osiąga w nowelistyce Konopnickiej swój punkt szczytowy. Tu dopiero bohater ten przemówił własnym głosem, na rzeczywistą miarę swoich możliwości duchowych; pisarka bowiem najchętniej budowała swe postacie poprzez ich autoprezentację w formie rozmyślania, wspomnienia, wyznania czy rozmowy prowadzonej z dyskretnym narratorem. Bohater ludowy, niegdyś tylko obiekt „pracy u podstaw”, traktowany z nieco wzgardliwą litością, staje się reprezentantem, a niekiedy i rewelatorem powszechnych praw kondycji ludzkiej, wzorem męstwa i godności wobec nieszczęścia czyhającego na człowieka.

Na cykl zatytułowanym „Na drodze” składają się następujące nowele: <w nawiasach- podtytuły>

- U źródła

- Na werandzie (obrazek)

- Na rynku

- W dolinie Skawy

- Na drodze (obrazek grecki)

- Dziady

- Dym

- Józefowa

- Mendel Gdański (obrazek)

- Jakton

- Nasza szkapa

- Głupi Franek

NASZA SZKAPA

Utwór Nasza szkapa opublikowany został w 1890 roku. Opisane w nim zostały losy rodziny Mostowiaków. Ich życie to historia skrajnej nędzy, ale też historia miłości i wzajemnego szacunku. Dziecięcy narrator przedstawia świat, który jest dla niego naturalny. Swoją oczywistością i dosłownością opisów przykuwa uwagę czytelnika Obraz rzeczywistości, widzianej oczami dziecka, w której przeplata się motyw smutku z powodu śmierci matki i żalu po utraconej, ukochanej szkapie, fascynuje i porusza.. Właśnie tym, co dla bohaterów wydaje się tak normalne.

Bohaterowie

Filip Mostowiak - ojciec rodziny i jedyny jej żywiciel. Pracuje przy przewożeniu różnych materiałów (żwiru, piasku). Do wykonywania tego niepewnego i mała dochodowego zajęcia potrzebuje szkapy. Jest człowiekiem wrażliwym, bardzo mocno przeżywa chorobę żony i ubóstwo. Dokłada wszelkich starań, aby wyleczyć Anulkę, jednak nie przynoszą one pożądanych efektów. Sytuacja zmusza go do stopniowej wyprzedaży wszelkich sprzętów domowych, nawet tych najbardziej potrzebnych. Bardzo mocno przeżywa śmierć żony:Ojciec tymczasem jak nieprzytomny po izbie chodził; co weźmie, to położy, choć się tam w tej pustce nie było wielce czego jąć. (...) kiedy się ludzie rozeszli na zydlu u łóżka matki siadł, ręką głową podparł i patrzył: to na krzyż czarny nad łóżkiem matki wiszący, to na głębokie cienie jej zamkniętych oczu. Usnąłem, a on jeszcze siedział.. 

Anulka Mostowiak - matka i żona. Ciężka choroba przykuwa ja do łóżka. Starania męża i dzieci o zapewnienie lekarstw i podstawowych warunków bytowych (ogrzewanie, jedzenie) niewiele pomagają. Stan zdrowia z każdym dniem coraz bardziej się pogarsza. Troska rodziny skupia się przede wszystkim na jej osobie. Niestety, kobieta umiera.

Felek Mostowiak - chłopiec z jednej strony radosny, wysportowany (chce pracować jako pajac), bohaterski, uczynny (swoją porcję chleba regularnie oddaje młodszemu braciszkowi), a z drugiej, niezwykle wrażliwy - zauważa łzy ojca, płacze w nocy po śmierci matki. Nie do końca jednak zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, sprzedawanie poszczególnych sprzętów domowych traktuje raczej jako przygodę i niekiedy przez to chce zaimponować kolegom.

Wicek Mostowiak - narrator opowiadania, najstarszy spośród braci. Chłopiec spostrzegawczy, pełen życia i energii. Dzieli się z czytelnikiem swoimi obserwacjami i wątpliwościami, szczególnie wtedy, gdy upadają jego ideały (zostają sprzedane przedmioty traktowane, relikwie).

Piotruś Mostowiak - najmłodszy z rodzeństwa. Ze względu na wiek, wymaga szczególnej opieki. Domownicy bardzo o niego dbają - śpi z matką, gdy jest zimno, dostaje większe porcje jedzenia. Przez dłuższy czas chodzi do ochronki. Jest ulubieńcem szkapy.

„Handel” - tak określani są Żydzi zajmujący się handlem, skupujący różne przedmioty.

Łukasz Smolik - stary, wysoki, bogaty człowiek, dorożkarz z Pragi, chrzestny Piotrusia. Prawie nie utrzymywał kontaktu z rodziną Mostowiaków. Kupił od nich szkapę. Swoim wozem wiózł trumnę z ciałem matki na cmentarz.

Szkapa - tytułowa bohaterka, klacz, nazywana „żywicielką rodziny”. Ulubione zwierzę chłopców, odwzajemniające ich troskę i przywiązanie. Obecna w rodzinie od zawsze. Ślepa na jedno oko. W chwili skrajnego kryzysu zostaje sprzedana chrzestnemu Piotrusia, dorożkarzowi Łukaszowi Smolikowi.Inni: sąsiadki: stróżowa, maglarka, „handel” Rudy.

CHARAKTERYSTYKA RODZINY MOSTOWIAKÓW

Rodzinę Mostowiaków tworzą: Filip- ojciec rodziny, Anna- jego żona, oraz ich trzech synów- Felek, Wicek i Piotruś. Ich życie upływa w skrajnej biedzie - mieszkają w ciemnej, słabo ogrzewanej, wilgotnej suterenie; brakuje im pieniędzy na podstawowe potrzeby - opał, jedzenie, lekarstwa dla chorej na gruźlicę Anulki. Członków rodziny łączy głęboko więź, oparta na miłości i szasunku. 

Mostowiakowie to ludzie prości, niewykształceni. Na pierwszy rzut oka Jest tak dojmująca, że z domu znikają kolejne sprzęty codziennego użytku: łóżko wraz z pościelą, cenniejsze części odzieży - kożuch i płaszcz ojca, wreszcie, tak drogie rodzinie - rondel, żelazko, i moździerz... Jednak za każdą z tych dramatycznych decyzji, kryje się miłość, jaką darzą siebie się nawzajem. Przedmioty bowiem nigdy nie będą droższe od zdrowia Anulki czy wyżywienia chłopców. Walka o życie matki pokazuje głębokie uczucie jakim darzy ją Filip. Kiedy jedna z sąsiadek sugeruje, że ulgą dla rodziny byłaby śmierć Anny, Filip odpowiada oburzony:

Czy my to tylko na zdrowe czasy przysięgali sobie, a na te chore nie? Czy to ona przy kim, nie przy mnie, nie przy moich dzieciach zdrowie straciła?...

Ich wzajemną więź widać też we wzruszającej scenie, która poprzedza sprzedaż harmonijki ojca - instrumentu, z którym wiąże się wiele wspólnych wspomnień - czasy kiedy się poznali i zaręczyli. Filip wygrywa znane melodie, by potem sprzedać instrument. W swoim trudnym położeniu stara się zachować pogodę ducha i nie okazywać żonie swojego smutku i niepokoju. Anna, wyczerpana chorobą czuje się ciężarem dla rodziny.


Chłopcy wszystkie te sprawy przyjmują na swój dziecięcy sposób. Do ubóstwa są przyzwyczajeni, a sprzedaż domowych sprzętów to okazja do wykazania się dorosłością i przeżycia nowych przygód. Zachowują się jak rodzeństwo. Czasem trzymają ich się żarty, wszczynają bójki czy sprzeczki, ale w gruncie rzeczy bardzo się kochają. Tylko czasami dotkliwiej odczuwają ubóstwo: kiedy marzną w nocy, kiedy Felek dzieli się z najmłodszym bratem swoim chlebem (zważając na niewielkie ilości pożywienia, Wicek uznaje to za „bohaterstwo”), wreszcie , kiedy sprzedana zostaje szkapa, najukochańsze zwierzę. To ona przez długi czas towarzyszy ich zabawom, a dla dzieci z okolicy była obiektem zazdrości. Zwierzę było tak zrośnięte z ich światem, że nie wyobrażali sobie „życia bez szkapy”. Dlatego to właśnie ona przykuwa ich uwagę podczas pogrzebu matki. Wydają się nie rozumieć, co oznacza dla nich jej odejście, co oznacza rozpacz ojca. W ich dziecięcej świadomości sprawy dorosłych poukładane są według innej hierarchii. I, choć obecność obojga rodziców była do tej pory czymś nienaruszalnym i naturalnym, teraz, w jednej chwili, nie potrafią wyobrazić sobie zmian, jakie nastąpią po odejściu jednego z nich. Najważniejsze, że obok jest przez chwilę kochana szkapa. 

KRZYWDA DZIECKA UKAZANA W UTWORZE

Dobrze jest czasem zanalizować łza po łzie, krzywda po krzywdzie, jakąś ciemną dolę, z której nazwą oswoiliśmy się już tak dalece, że ani na sercu naszym, ani na uchu nawet nie robi wrażenia.

. Tak pisała Konopnicka o utworach Bolesława Prusa. Jej słowa znakomicie przystają do własnej twórczości pisarki. W czasach współczesnych autorce, nędza, głód choroba były częstymi tematami małych form prozatorskich. Jednak po raz kolejny podejmuje się ona zanalizowania tych właśnie przestrzeni ludzkiego życia. Na pierwszy plan wysuwają się postaci Felka, Wicka i Piotrusia. Dzieci są tak przyzwyczajone do nędzy, że wydaje się ona czymś zupełnie naturalnym. I może właśnie ta oczywistość staje się tak bardzo uderzająca, tym bardziej, że z każdym dniem bieda staje się coraz bardziej dojmująca. Starsi chłopcy - Felek i Wicek - starają się dzielnie stawić czoła codzienności. Patrzą na wyprzedawanie kolejnych domowych sprzętów z zaciekawieniem: sprzedane łóżko, oznacza, że będą, „tak jak dorośli”, spali na ziemi (co w ich środowisku okazuje się zupełnie normalne), układy z „handlem” to okazja do psot i zarobienia niewielkich sum pieniędzy. Chłopcy wiedzą co oznacza wyprzedaż kolejnych przedmiotów -w domu pojawi się coś do jedzenia i może przez chwilę będzie ciepło. Nie widzą tragizmu sytuacji i prześcigają się propozycjach dotyczących sprzedaży kolejnych sprzętów. Tylko Piotruś reaguje płaczem na niewygody, zimno i głód. Bracia, widząc to, próbują wspomóc brata. Felek codziennie dzieli się z bratem skromną porcją chleba. W oczach Wicka jest to bohaterstwo, na które prawdopodobnie sam by się nie zdobył. 

W opowiadanie wplecione są lakoniczne informacje na temat skrajnej nędzy dzieci:Tego dnia tośmy długo śniadania nie jedli, a obiadu to też nie było.. O wyniszczającej biedzie narrator opowiada jednak bez patosu, tak bardzo jest normalna w świecie bohaterów:

I patrząc na Piotrusia, który na swoich krótkich, pałąkowatych nogach, z dużym, rozdętym ziemniakami brzuchem przez izbę się toczył, wybuchnęliśmy obydwaj szalonym, niepowstrzymanym śmiechem.

Chłopcy wydają się odnajdywać w realiach, w jakich przyszło im żyć. 

Żal i ogromny smutek wywołuje w nich dopiero wiadomość o sprzedaży klaczy, którą niezmiernie kochali, która stanowiła nieodłączną część ich życia. Z troską opiekowali się zwierzęciem i obserwowali każde jej zachowanie. Tą krzywdę odczuwają w sposób najbardziej dojmujący, reagują złością i próbują na swój sposób wyładować emocje:

Za czym my się oba za czupryny chwycili i splątali jak kłębek.(...) A taka w nas żałość była, taka z tej żałości srogość, że żaden pary nie puścił, nie pisnął nawet.

Narrator i narracja

W Naszej szkapie mamy do czynienia z [em]narratorem dziecięcym[/em]. Takie ukształtowanie narracji implikuje kilka kwestii szczegółowych.
Narrator nie ujawnia wyraźnie z jakiej perspektywy snuje swój wywód. Nie jest wyraźnie stwierdzone czy dystans czasowy oddzielający narratora od opowiadanych wydarzeń to kilka lat czy też krótszy okres czasu. Kolejnej sprawie, jakiej należy się przyjrzeć, jest kwestia składniowego i leksykalnego ukształtowania narracji. Inaczej sprawa ma się w narracji głównej, a odmiennie w partiach dialogowych utworu. Trzeba stwierdzić, że narracja główna nie stanowi autentycznego zapisu wspomnień plebejskiego chłopca. Posługuje się on bowiem niespotykanym w tym środowisku słownictwem (można wspomnieć chociażby o takim wyrazie jak „libertyn”, który na pewno nie należy do słownika dziecięcego narratora), dokonuje interpretacji zdarzeń wykraczających poza możliwości poznawcze dziecka z ubogiej rodziny. Również budowa zdań, ich struktura składniowa, nie odpowiada językowi, jakim z dużym prawdopodobieństwem mógłby posługiwać się chłopiec. Dla przykładu przyjrzyjmy się takiemu zdaniu: Do szkapy odnosiliśmy wszystkie sprawy życia, o jej względy i łaski ubiegaliśmy się jeden po drugim. lub innemu wstępu: Spojrzeliśmy po sobie. Dwie złote iskry zabłysły w siwych oczach Felka.. Ukazują one wyraźnie, że język głównego narratora (na płaszczyźnie narracji głównej) to język literacki - z jego precyzyjnym ukształtowaniem, metaforyką, słownictwem. Jednocześnie w tok narracji wplecione są elementy gwarowe. Opowiadacz nie dąży więc do dokumentalnego zapisu, ale posługuje się przemyślaną [em]stylizacjią[/em]. 

Inną sytuację napotykamy w partiach dialogowych utworu. Tu dość konsekwentnie spotykamy się z autentycznym zapisem gwarowym.(np. -Tera ci się za nią siaki taki grosina weźmie, a jak przychudnie, boć już i sieczki ujmuję, to kto co za nią da?.
Splatają się więc ze sobą dwa style opowiadania: narracja główna ukształtowana zgodnie z normami języka literackiego, w którą wplecione są elementy gwary oraz partie dialogowe, w całości zapisane „mową warszawską”. W ten sposób Konopnicka harmonizuje poszczególne płaszczyzny narracji i uzyskuje jednolity efekt stylizacji. 

MENDEL GDAŃSKI

Mendel Gdański należy do utworów podejmujących niezwykle aktualny w końcu XIX w. problem asymilacji mniejszości narodowych. Na terenach dawnej Rzeczpospolitej mieszkało bowiem wielu przedstawicieli różnych narodowości, z czego największą grupę stanowili właśnie Żydzi (wielu było także Niemców, Białorusinów, Ukraińców i Rosjan). Społeczność żydowska wkomponowała się na stale w krajobraz polski i była jego istotnym elementem aż do II wojny światowej. Problem mniejszości narodowych poruszało w swej twórczości wielu pisarzy. Za najwybitniejsze osiągniecie nowelistyki poruszającej te kwestie uważa się cykl A. Świętochowskiego O życie.

Okoliczności powstania utworu

Mendel Gdański” został napisany w 1890 roku. Są to czasy, gdy określenie Żydów mianem ”Polaków mojżeszowego wyznania” ulega dezaktualizacji. Podobnie dzieje się z ideą asymilacji (łac. assimilatio - upodobnienie), czyli narodowego i kulturowego zintegrowania obu narodowości. Te wzniosłe hasła w starciu z rosnącym napięciem, spowodowanymi głównie przez zakorzenione od wieków antyżydowskie przesądy oraz wzgardliwy stosunek do wyznawców religii Mojżesza, traciły moc oddziaływania. Efektem zaistniałego stanu rzeczy była nieufność i wrogość, która przejawiała się napadami ulicznymi, bojówkami czy chociażby wybijaniem szyb żydowskich domów. Inicjatywę w kwestii antysemityzmu w Polsce końca XIX wieku podjęła Orzeszkowa. 

Autorka rozprawy „O Żydach i kwestii żydowskiej” w odpowiedzi na wzrastające antyżydowskie nastroje, powołując się na odpowiedzialność społeczną i moralną wrażliwość zwróciła się z apelem do pisarzy by ci sprzeciw wobec haniebnych represji wzbudzili w świadomości społeczeństwa. Orzeszkowa w 1890 roku wystosowała do M. Konopnickiej prośbę (w formie listu):

„czy prozą, czy wierszem, napisz jedną lub dziesięć kartek, słowo Twoje wiele zaważy, u wielu wiarę znajdzie, wiele uczuć wzbudzi, złych uśpi…”.

Odpowiedź Marii była natychmiastowa w maju tego roku w „Przeglądzie Literackim” (dodatku petersburskiego „Kraju”) ukazała się nowela zatytułowana „Mendel Gdański”. 

Konstrukcja utworu

Mendel Gdański jest utworem stricte realistycznym, jak mówi podtytuł jest to „obrazek” przedstawiający fragment XIX-wiecznej, współczesnej autorce rzeczywistości. Opowieść o mężczyźnie żydowskiego pochodzenia realizuje postulat odtwarzania codzienności. Najważniejszym jednak jej celem jest pokazanie klęski człowieka odartego przez bezmyślnych „pełnoprawnych” mieszkańców Warszawy z uczuć. Czas akcji (unaoczniony) stanowią trzy kolejno następujące po sobie dni. Każdy z nich stanowi jakby swoisty akt dramatu. Pierwszą odsłonę znamionują początkowe słowa noweli „od wczoraj jakiś niepokój panuje w uliczce”. Wprowadzona zostaje tajemnicza atmosfera niepokoju, w doskonale znanym Mendlowi środowisku pojawiają się „obszarpane wyrostki”, które patrzą po sieniach. Na razie jednak nie wiadomo, kim są obcy ludzie. Wiadomo jedynie, że wzbudzają zainteresowanie tytułowego bohatera. Na wstępie pojawia się sygnał napięcia i zapowiedź zdarzeń, ale sytuacja rozjaśnia się dopiero w kolejnym akcie - drugim dniu. Pojawiają się wyraźne znaki dające podstawy do obaw. Stary Żyd zostaje uświadomiony najpierw przez „pachnącego piżmem” dependenta, a następnie przez tłustego zegarmistrza, że „podobno Żydów mają bić”. Rozmowa z tym ostatnim była tak ciężkim przeżyciem, że staruszek wygląda po niej jakby w ciągu jednej nocy postarzał się o dziesięć lat. Bez względu na okrutną postawę zegarmistrza, który nie krył swojego poparcia dla znęcania się nad żydowską ludnością, Mendel nie dopuszczał myśli, że ktokolwiek inny mógłby podzielać taką opinię. Wierzył, a może raczej łudził się, że wieści o zbliżającym się pogromie nie ludzie, lecz złość i głupota niosą. 

Trzecia odsłona nie pozostawia ani Mendlowi, ani czytelnikowi złudzeń. Bez względu na to, że „rano uliczka obudziła się cicha jak zwykle i jak zwykle spokojna” był to dzień tragedii Żyda. Tragedii, którą przeżył przede wszystkim w swym sercu. Linia napięcia zbliża się ku punktowi kulminacyjnemu, a jej podsumowanie stanowi wyraźnie sformułowana puenta. 

Widać, że cały utwór jest skoncentrowany wokół postaci głównego bohatera. Wydarzenia są jedynie tłem i swoistą argumentacją jego przeżyć. Sceną, na której rozgrywa się dramat jest psychika Mendla. Konopnicka tak skonstruowała omawianą nowelę, aby możliwie jak najgłębiej wniknąć w sferę uczuć i myśli tytułowego bohatera. Temu też służy przejrzysty układ akcji oraz stylizacja językowa. 

Problem antysemityzmu przedstawionego w utworze

Postawę antysemicką w utworze przedstawia bez wątpienia zegarmistrz. Wprawdzie nie jest on w tłumie napastników, a nawet przychodzi ostrzec Mendla przed nimi, ale jednak to z jego ust padają niemal wszystkie antyżydowskie stwierdzenia. Zachowanie tłumu „tłumaczy” poniekąd stan upojenia alkoholowego lub młody wiek zebranych (mówi się w tym kontekście o wyrostkach). Tymczasem na usprawiedliwienie zegarmistrza nie ma niczego, może poza jego głupotą. W wypowiedziach zegarmistrza niemal refrenicznie powracają stwierdzenia typu:

Żyd zawsze Żydem.

To pozornie bezsensowne zdanie kryje za sobą stereotypowy obraz Żyda, jaki funkcjonował w świadomości części społeczeństwa polskiego. Kolejne, wypowiadane beznamiętnym i bezrefleksyjnym tonem stwierdzenia dopełniają tego obrazu: mówi się o wielkiej liczebności rodzin żydowskich, o chciwości i dorobkiewiczowskich zapatrywaniach na życie, a nade wszystko o obcości. Absurdalność wszystkich tych zarzutów obala swym logicznym rozumowaniem Mendel, co jednak i tak, ani odrobinę nie zmienia postawy zegarmistrza. Na jego przykładzie pokazuje Konopnicka, że tylko głupcy potrafią tkwić w takich stereotypowych uprzedzeniach, nijak mających się do rzeczywistości. Podkreśla także niebezpieczne zastanie i trwałość takich poglądów. Zegarmistrz jest nieraz skłonny „w teorii” przyznać Żydowi rację, ale i tak zawsze ostatecznie zwycięża poczucie świadomości, że „Żyd zawsze Żydem zostanie”.

Inny „typ” antysemityzmu przedstawia bliżej nieokreślony tłum, który odurzony alkoholem niszczy i rabuje domy i sklepy żydowskie. Wskazuje tu Konopnicka na niebezpieczeństwo, jakie niesie za sobą, jak byśmy dziś powiedzieli, psychologia tłumu. Raczej nie ma się co łudzić, że zgromadzeni tam ludzie występują (tak jak Mendel) w obronie swoich przekonań, ugruntowanych poglądów czy zasad moralnych. Widać także bardzo wyraźnie jak uprzedzenia rodzą się z niezrozumienia. Pełna godności i dumy człowieka-Żyda postawa Mendla zostaje zinterpretowana, jako przejaw buty, arogancji i zlekceważenia. Najstraszniejszym wnioskiem jest jednak chyba ten, iż nastroje takie są biernym przyjęciem funkcjonującego wzorca zachowania. O tym, że nie są to postawy stałe i uzasadnione świadczy fakt, że wystarczył, wprawdzie heroiczny, ale jednostkowy opór studenta, aby zniechęceni uczestnicy pogromu porzucili swoją „misję”. Postawa taka świadczy o stępieniu moralnym tego typu ludzi, biorących czyjś obiegowy sad za swój, nie poddawszy go żadnej refleksji. Na szczęście, Konopnickiej udało się mistrzowsko pokazać, że antysemityzm cechuje ludzi małych. 

Bohaterowie

Mendel - główny bohater jest 67-letnim Żydem, który od 27 lat prowadzi własny zakład introligatorski,. Wychował się w ubogiej, ale pełnej miłości żydowskiej rodzinie. Z domu wyniósł szacunek dla innego człowieka oraz uczucie miłości, którym obdarzył jedynego wnuka - Jakuba. Z całej rodziny został mu tylko mały chłopiec. Córka i żona - Resia zmarły, a synowie wyjechali za granice w pogoni za chlebem. Jakub stanowił więc dla Mendla główną treść życia. Chciał by chłopiec zdobył wykształcenie, wychowywał go w poczuciu godności do roli pełnoprawnego obywatela. Mendel zachowuje obyczaje i wyznanie żydowskie, ale jest zasymilowany z polskim środowiskiem, a co więcej akceptowany przez mieszkańców. Jest na równi Polakiem, który odczuwa więź ze swoją ojczyzną, warszawiakiem, który w stolicy spędził całe życie i miasto to traktuje jako swoje, wreszcie jest sąsiadem zadomowionym w swojej kamienicy. Głębokie poczucie przynależności narodowej w połączeniu z wiarą w tolerancję i rozsądek ludzi stają się przyczyną wewnętrznego dramatu Mendla. Nie chciał on uwierzyć, że Polacy - „nie Żydzi” są w stanie dopuścić się ciemiężenia mniejszościowej nacji. W efekcie jego wnuk został zraniony kamienieniem w głowę, a on sam stracił zaufanie do ludzkiej mądrości i sprawiedliwości. Wiarę w ludzi przypłacił śmiercią swego serca.

Jakub Gdański - syn najmłodszej córki Mendla. Jest najbliższą osobą i oczkiem w głowie dziadka. Wychowywany przez starego Żyda w nowoczesny sposób, tzn. w myśl zasad asymilacji - chodzi do polskiej szkoły, ale także w połączeniu ze świadomością godności wynikającej z bycia Żydem. Jest dzieckiem bardzo delikatnym i wrażliwym - zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Przysparza tym nieustannych zmartwień dziadkowi, który chciałby żeby zrozumiał, iż swojego żydostwa nie powinien się wstydzić. Tymczasem chłopiec jest zbyt przerażony antysemickimi nastrojami, panującymi wśród kolegów i społeczeństwa warszawskiego, aby móc zrozumieć to, co stara się przekazać mu Mendel. 

Student - jeden z sąsiadów i klientów Mendla. Początkowo zdawkowo tylko przedstawiony, w końcowych partiach noweli odgrywa bardzo ważna rolę - to on ratuje starego Żyda przed napaścią tłumu. Charakterystyczne zmiany zachodzą w wyglądzie studenta. Początkowo ukazany, jako dość brzydki, „dziobaty” młody człowiek, w momencie heroicznego gestu pięknieje. Jego pełna patosu poza dodaje mu niezwykłego wręcz uroku. W interesujący sposób dała Konopnicka do zrozumienia, jak piękno duchowe uszlachetnia także zewnętrznie. Gdy student powraca do swojej zwykłej, codziennej postawy znika również jego uroda. Zegarmistrz - jeden z klientów i znajomych Mendla. Jest postacią ukazana bardzo negatywnie. Gdy przychodzi poinformować Żyda o planowanych aktach przemocy z jego ust wydobywają się wszystkie stereotypowe antysemickie zarzuty Polaków: o to, że Żydzi są obcymi, że nadmiernie się mnożą, ze są chytrzy i łasi na pieniądze. Od początku jednak widzimy nieadekwatność i głupotę tych zarzutów. Postać zegarmistrza napiętnowana jest bowiem przez narratora od samego początku piętnem głupoty - nie potrafi on pojąć słuszności rozumowania Mendla, co chwila wybuch głupkowatym śmiechem. Uznając się za kogoś wyższego i lepszego od Żyda, co chwila rozmyśla, czy aby nic nie ujęto jego wydumanej godności. Jest pod tym względem ukazany w sposób karykaturalny, odsłaniający ego moralną i intelektualna pustkę.

Mendel- Żyd i warszawianin

Konopnicka szkicuje statyczny portret bohatera, który dynamizuje się w kilku momentach. Tragedia Mendla nie jest dzięki temu efektem biernego poddania się okrucieństwu losu. Pierwszym istotnym wydarzeniem jest rozmowa z wnukiem, gdy ten uciekł, bo ktoś wołał za nim „Żyd”. Jest to niejako pierwszy moment walki o ocalenie swej wiary. Mendel w tej krótkiej scenie przekonuje Jakuba nie tylko o szacunku jaki trzeba żywić wobec własnego pochodzenia, ale i o przynależności do Warszawy. W Mendlu rodzi się jednak niepokój o wartości moralne, którym był wierny przez całe życie. Wspomniany niepokój apogeum swoje osiąga w trakcie rozmowy z zegarmistrzem. Zegarmistrz bowiem podobnie jak wcześniej napotkany dependent przekazuje informację o zbliżającym się pogromie Żydów. Robi to w sposób mechaniczny, nie potrafi podać żadnych argumentów natury etycznej czy choćby intelektualnej. Dowodzenie Mendla staje się bardziej klarowne w zestawieniu z wcześniej wymienionymi postaciami. Jest ono odzwierciedlaniem argumentacji pozytywistów zwalczających nienawiść rasową. Mendel w rozmowie z zegarmistrzem upomina się o równość praw i możliwości życiowych dla ludzi różnych ras i wyznań. Jako argument służy mu odwołanie się do wspólnego trudu włożonego w rozwój ojczyzny. Żydowski rzemieślnik stwierdza, że za przynależność do narodu zapłacił pracą swych rąk. Dodatkowo odwołuje się do niedawnej powstańczej historii Polski by wzmocnić swe „wystąpienie”. Wspomina ciężar walk, w których Żydzi walczyli razem z Polakami. Argumenty natury historycznej oraz ogólno-etycznej wspierają też te natury najbardziej osobistej. Wzruszenie wzbudzają bowiem wspomnienia ubogiego dzieciństwa. Wywód Mendla pozbawiony jest górnolotnego patosu, jest rzeczowy i ujmuje prostotą rozumowania. „Sprawa Mendla nie jest anonimowa, lecz do najdrobniejszych odcieni osobista, a skalę postaci wyznacza głębia przeżyć bez pomocy koturnu i maski” (A. Brodzka, Maria Konopnicka, Warszawa 1965, s. 166). Kulminacją dynamizacji postaci Mendla jest końcowa scena noweli. Dumny ze swego pochodzenia Żyd staje w oknie. „Tę heroiczną odwagę starca, to nieme odwołanie do uczuć ludzkich tłumu wzięto za zniewagę”. Choć pogrom nie dotknął w dosłownym sensie starszego Żyda to jednak poniósł on klęskę ostateczną. Żydowski rzemieślnik, kochający swoje miasto, został przez fanatyczny tłum odarty z najcenniejszej wartości - poczucia wspólnoty z lokalną społecznością. 

Obraz miasta przedstawiony w utworze

Centralna postać dostarcza informacji o „drobnych tajemnicach Warszawy”. „Kaszel starego archiwisty i wypomadowana fryzura dependenta, naiwne gusta dziewczęcej klientki i zwyczaje studenta lokatora, ubogie dary zaprzyjaźnionej straganiarki odtwarzają klimat zakątka starego miasta, gdzie wszystko to tworzy atmosferę wzajemnej życzliwości” (Tamże). Konopnicka maluje miejskie środowisko ciepłymi barwami. Społeczeństwo uboższych mieszkańców stolicy ukazane jest w swoim dniu powszednim, w charakterystycznych - rutynowych już, czynnościach. Tworzą je ludzie gorsi i lepsi, ale dominuje ogólne wzajemne zrozumienie. Jedynym incydentem, który zakłócił życie żydowskiej rodziny, sprzed tragedii, była „głupia uciecha”, którą zrobili sobie chłopaki od szewca i ślusarza w dzień szabatu. Przechodzący tamtędy proboszcz widząc modlącego się Żyda „uchylił kapelusza” na znak szacunku, co podziałało na młodych nicponi. 

Od Mendla dowiadujemy się, że bezgranicznie pokochał Warszawę, którą uważał za „małą ojczyznę”. To tutaj przecież spędził całe życie. Tak naprawdę Mendel nie powinien nazywać się „Gdański” tylko „warszawski”, akcja noweli dzieje się bowiem w stolicy. Jego nazwisko jest zabiegiem mającym na celu zmylenie cenzury. 

Jeśli chodzi o mieszkańców miasta to przedstawieni są oni zgodnie z układem sił w realnym społeczeństwie. Z jednej strony jest rozjuszony tłum, uliczna zgraja, którą charakteryzuje „dzika żądza pastwienia się (…) instynkt okrucieństwa”. Z drugiej są jednak ludzie skłonni do pomocy (Janowa , student).

Warszawa w utworze Konopnickiej jest miastem Mendla. To poprzez jego świadomość poznajemy życie, toczące się na jednej z jej ulic. Zna on tam wszystkich i wszyscy znają jego. Początkowo jest wiec Warszawa miastem bezpiecznym. Obraz te zmienia się jednak - ta sama znana i spokojna uliczka staje się miejscem groźnym, obcym, skąd przybywają oprawcy. Wskazuje to oczywiście na fakt, iż obraz miasta zależy od jego mieszkańców. To oni są jego sercem i duszą. 

Przesłanie utworu

Mimo optymistycznych akcentów (istnienie ludzi skorych do pomocy) nowela ma zdecydowanie pesymistyczną wymowę. Tragiczny finał jest sugestywną oceną antysemityzmu. Stanowi także swoistą refleksję nad przyszłością do jakiej prowadzą antyżydowskie wystąpienia. Puenta jest niezwykle sugestywna „Nu, u mnie umarło to, z czym ja się urodził, z czym ja sześćdziesiąt i siedem lat żył, z czym ja umierać myślał…Nu u mnie umarło serce do tego miasto”.

Jak pisze badaczka twórczości Marii Konopnickiej - Alina Brodzka: „Mendel stał się kreacją tragiczną, a jego los przejmującą klęską człowieka domagającego się prawa, a nie litości” (Tamże). Wymowa utworu jest głęboko humanitarna, Konopnicka podkreśla wartości ogólnoludzkie, które powinny być determinujące w ocenie każdego człowieka. Wyrazem takiego przekonania jest przeświadczenie Żyda, że prawdziwi chrześcijanie uszanują powagę starości i niewinność dziecka. Rozczarowanie okazuje się niezmiernie bolesne. W utworze widoczne są jaskrawe przeciwstawienia, np. wrodzona mądrość Mendla skontrastowana jest z głupotą mającego o sobie zbyt wysokie mniemanie zegarmistrza. Bezduszności i okrucieństwu tłumu przeciwstawia się heroizm moralny i wrażliwość na krzywdę ludzką jednostek, np. studenta czy Janowej. Dzięki tego typu zabiegom nie jest konieczny umoralniający komentarz odnarratorski - głupota sama się ośmiesza, a okrucieństwo przegrywa. Utwór stanowi tym samym bardzo krytyczna analizę nienawiści i uprzedzeń Polaków w stosunku do Żydów. Nieszczęście, jakie spotyka tak dobra osobę, jaką jest Mendel, nie może nie wzruszyć czytelnika. 

Narracja

Nowelistka wprowadza trzeciosoobową narrację, w pośredni sposób oddaje głos bohaterowi. Jego rozmyślania są dla czytelnika źródłem informacji o jego własnej biografii, ale także to z jego relacji dowiadujemy się o stosunkach łączących członków lokalnej społeczności, oraz o szczegółach miejskiego podwórka. Narracja prowadzona jest z perspektywy osoby trzeciej, jednak dość często komentarze jej przerywane są całymi partiami dialogowymi lub wspomnieniowymi. Pozwala to wypowiedzieć się głównemu bohaterowi. Dzięki temu pogłębia Konopnicka tragizm jego losów. To nie narrator informuje nas o rodzinie Mendla, o jego wcześniejszych losach, a także o jego postawie i poglądach. Robi to sama przyszła ofiara ludzi, wiary w których broni w swoich wypowiedziach.

Istotny jest także fakt „jawności” stosunku narratora do opisywanych wydarzeń. Widać wyraźnie, że serdeczniej odnosi się on do Mendla i jego przyjaciół, natomiast wrogów Żyda przedstawia z piętnującą ironią lub komentarzem, nie pozostawiającym wątpliwości, co do poziomu ich zezwierzęcenia. 

DYM

Miniaturowe studium miłości i rozpaczy matki, ujęte zostało w niewielki, niepozorny utwór. Głębia relacji między synem i matką zamknięta jest w zwyczajnych zdarzeniach, drobnych gestach, prostych słowach. Napotkać można jedynie lapidarne dialogi, czasem wręcz zdawkowe, banalne. Kunsztowna kompozycja pozwala płynnie przechodzić od warstwy zdarzeniowej do symboliczno- refleksyjnej utworu. Czytelnik powoli odczytuje wszystkie sensy - z okruchów zdarzeń i najdrobniejszych poruszeń uczucia i myśli.

Czas i miejsce utworu


Akcja rozgrywa się w małym pokoiku na poddaszu, położonym w kamiennicy niedaleko fabryki. Mieszkają w nim: Marcyś - robotnik z fabryki i jego matka. Czas akcji to druga połowa XIX wieku, prawdopodobnie lata 70-te.

Charakterystyka Marcysia

Marcyś jest zwyczajnym młodym chłopakiem, jakich wielu pracowało w dziewiętnastowiecznych fabrykach:

wysoki, smukły, gibki w granatowej płóciennej bluzie, spiętej skórzanym pasem, w lekkiej furażerce na jasnych włosach, z szeroko owiniętym u szyi kołnierzem

.Mieszka z matką, w małej, ubogiej izdebce tuż obok fabryki. Praca kotłowego wypełnia mu niemal cały czas. Swoje obowiązki wypełnia bardzo sumiennie: Z gorliwością nowicjusza sypał na palenisko węgiel, kosz za koszem, za siebie i za palacza pracując dumny ze swej świeżej godności kotłowego.[i/] Proste zadania napełniały go jednak dumą i radością. Najdroższą mu osobą była stara matka, która dbała o wszystkie domowe sprawy. To ona w najdrobniejszą czynność wlewała całą swoją matczyną miłość. Wiedział o tym, choć swoich tkliwych uczuć nigdy nie ubierał w słowa. Tylko dym, wydobywający się z komina jego domu, poruszał w nim serce i przywoływał myśli o matczynej miłości:

Ale młody kotłowy zawsze to pasemko dostrzegał. A nie tylko je dostrzegał, ale się do niego uśmiechał. Wiedział dobrze, że tam u komina stara jego matka (...)szykuje dla niego jakiś barszcz wyśmienity lub wyborny krupnik.



Chłopak spędzał z matką tylko krótkie chwile podczas południowej przerwy oraz przy kolacji. Zwykle zamieniał z nią tylko kilka słów. Opowiadał o dniu, który właśnie upłynął i zdjąwszy pospiesznie odzież rzucał się na twarde posłanie. 

Marcyś pracował siedem dni w tygodniu, po kilkanaście godzin na dobę, jednak ani razu nie słychać jego skargi czy narzekania. Do życia podchodził bowiem z prostotą i radością. W przerwie obiadowej znajdował chwilę czasu, by zanucić kilka piosenek. Każdego ranka rześki i pełen energii wybiegał do pracy. Biła od niego witalność i pogoda ducha: A razem z tą młodą, silną postacią wstępowało w progi izdebki wesele, śmiech i swoboda. Tylko raz widzimy Marcysia przerażonego. Pewnej nocy zbudził go koszmar - śniło mu się, że uderzył w niego piorun. Kojące słowa matki, które przyjmuje z ufnością, pozwalają mu się uspokoić. Ostatni poranek Marcysia jest wyjątkowo radosny. Takim zapamiętuje go czytelnik.
 

Charakterystyka matki Marcysia

Stara wdowa mieszka w małej facjatce niedaleko fabryki. Najdroższą dla niej osobą i treścią całego życia jest syn Marcyś. Czas wypełniają jej domowe obowiązki: przygotowywanie posiłków, sprzątanie, naprawa odzieży syna. Dzień rozpoczynał się dla wdowy o świcie. Przygotowywała posiłek i szeptała godzinki. Zawsze przeciągała moment budzenia chłopca, żeby nie odbierać mu chociaż tych kilku minut odpoczynku. Po wyjściu dziecka nasłuchiwała jeszcze jego oddalających się kroków. Godziny wypełniała czekaniem i troskliwą krzątaniną. Jej świat ograniczał się do izdebki i widoku na fabrykę, jaki roztaczał się z okna facjatki. Wpatrywała się więc godzinami w dym unoszący się z fabrycznego komina. To on karmił jej wyobraźnię.

Nieraz nawet umyślnie odrywała od roboty stare swoje oczy, aby rzucić na niego choć jedno spojrzenie. W spojrzeniu tym była dziwna błogość i jakby pieszczota.(...) Ale dla niej dym ten miał szczególne znaczenie, mówił do niej, rozumiała go, był w jej oczach niemal żywą istotą.

Wtedy wyobrażała sobie Marcysia przy pracy i uśmiechała się do swoich myśli. Dym pomagał jej też rozpoznać, kiedy rozpocząć przygotowywanie popołudniowego posiłku. Mimo biedy wszystko przyrządzała z troską i pieczołowitością. Synowi oddawała ostatni kęs pożywienia, twierdząc, że nie bardzo jej smakuje. Dopiero kiedy ten wyszedł, pozwalała sobie zjeść pozostawione resztki. Popołudnia upływały jej w podobnym jednostajnym rytmie - na pracach domowych i szczególnych „rozmowach z dymem”. Czasem to właśnie ten widok zupełnie ją pochłaniał: Drugi raz to się tak zapatrzyła w niego, że i robota wypadła jej z ręki...Dziwne, bo przybierał kształty i barwy.(...)to się w jakieś postacie cudne wydłużał, w jakieś mary nieziemskie, w jakieś widzenia.... Zimą wdowa zajmowała się wyrabianiem pończoch na sprzedaż. 

Sposób ukazania matczynej miłości

Dym to miniaturowe studium miłości i rozpaczy matki. Wielkie i głębokie uczucie jest tu rozpisane na drobne codzienne wydarzenia. Każdy gest, odruch, spojrzenie, najdrobniejsze słowo ma znaczenie i służy ukazaniu tej miłości. Matka nie istnieje poza swoją relacją do syna. Całe jej życie nakierowane jest na niego. Spędza z Marcysiem niewiele czasu, bowiem chłopak niemal cały dzień pracuje. Jednak wszystkie jej myśli i działania są związane z synem. Staruszka potrafi tęsknić i czekać na różne sposoby. Wstaje o świcie, by przygotować skromny posiłek. Dba o każdą minutę snu syna, więc nie budzi go, aż do ostatniej chwili. Szepcze z czułością: Niech ta jeszcze ździebluchno pośpi.... Po wyjściu Marcysia czas wypełniała czujnym czekaniem. Wpatrywała się w dym wylatujący z fabrycznego komina i próbowała odgadnąć, co robi jej dziecko. Z chwilą, gdy zbliżała się przerwa obiadowa pieczołowicie przygotowywała dom na przyjście Marcysia. Jej uczucia nie są nazwane wprost, ale ukazane są za pomocą drobnych szczegółów:

A matka rozpościerała na stole piękną różową serwetę, w niebieskie jelenie wyrabianą, i stawiała głęboką fajansową wazkę krupniku, barszczu z rurą albo grochówki z wędzonką (...)

Ich rozmowy są zdawkowe, oszczędne, to tylko kilka zwyczajnych słów. To między nimi odczytać można głębię matczynego uczucia. 

Przejmująca jest opis wspólnego posiłku. Matka, wpatrzona w Marcysia, tylko udaje, że je. W rzeczywistości czeka aż syn skończy, by oddać mu swoją porcję. Dopiero po jego wyjściu posila się resztkami i ogryza ostatki chleba. Kiedy chłopiec wychodzi do pracy, nasłuchuje synowskich kroków na schodach. Dopiero gdy te ucichną, zabiera się do pracy - łatania ubrań Marcysia. Matka nie może oderwać się od spoglądania w okno, jakby to pozwalało jej na stały kontakt z synem: Ale choć od okienka wiało srodze i szron aż do izby zalatywał przez spróchniałe ramy, podchodziła do niego coraz, żeby na fabrykę spojrzeć.. To właśnie za pomocą opisów drobnych zdarzeń, reakcji i zachowań przedstawiona jest miłość matki. 

Nie ma tu wielkich słów. Są tylko najprostsze, ale przesycone uczuciem gesty. Wyróżniają się one na tle oszczędnego opisu ich relacji, krótkich, fragmentarycznych rozmów: -Idź spać synku, idź spać!- mówiła matka głaszcząc go po głowie. W przytoczonym fragmencie zwraca również uwagę sposób odnoszenia się do syna. Zawsze są to formy zdrobniałe: synku, Marcysiu. To sposób zwracania się do małego dziecka. Tak czuły język, kontrastuje z surowością warunków w jakich oboje żyją. A może tą surowość łagodzi i pozwala znaleźć w takim życiu szczęście? 

Znaczenie tytułu

Tytułowy dym pełni w utworze wielorakie funkcje. W metaforyczny sposób ujmuje warstwę refleksyjną utworu. Symbolicznie oznacza płynność spraw ludzkich, kruchość i przemijalność życia, brak pewników, na których mogłoby się ono opierać, niemożność głębokiego pocieszenia po przeżytej tragedii. 

Motyw dymu pełni również funkcję kompozycyjną. Pojawia się na początku i w zakończeniu utworu; towarzyszy narracji, jako swoisty, bo obdarzony własnym znaczeniem, łącznik. Teraz zatrzymajmy się chwilę przy treściach, jakie za jego pomocą są przekazywane. Z obrazów dymu można odczytać informacje na temat stanów psychicznych bohaterki. Dla wyobraźni staruszki stanowi jedyne tworzywo - mówił do niej, był w jej oczach niemal żywą istotą. Już w otwierającej scenie utworu zaobserwować można szczególne dialog dymu. Wydobywający się z fabrycznego komina oznacza pracę syna, wypływającą z tego dumę,radość i pogodę. Z komina izdebki wydobywa się inny dym, cienkie, sinawe pasemko sponad dachu facjatki, który symbolizuje uczucia matki. Monotonia życia dwojga bohaterów jest tak oczywista i dojmująca, że uwagę zwracają bogate opisy dymu, którydziwne przybierał i kształty i barwy, który stał się sublimacją marzeń i pożywką dla wyobraźni. W zimowe noce dym symbolizuje domowe ciepło i obecność ukochanego syna, bezpiecznego u boku swej matki. Dym zmienia oblicze w momencie wybuchu, staje się wtedy symbolem śmierci, zagrożenia, zniszczenia, kiedy wypełnia izbę przeraźliwym blaskiem. Matka nie słyszy słów dobiegających z ulicy - to dym ”oznajmia jej” katastrofę. 

W zakończeniu dym jest jedynym, zwodniczym łącznikiem z utraconym światem. Czasami przybiera kształty syna, jednak, kiedy staruszka próbuje wyciągnąć do niego ramiona, postać unosi się i rozwiewa, pozostawiając tylko nieustanny, tępy ból. 



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Maria Konopnicka Na jagody
Maria Konopnicka Na jagody
Maria Konopnicka Na jagody
Maria Konopnicka Na jagody
Maria Konopnicka Co Kurta Robil Na Podworku
20090417 dzieci na drodze 4
Oczyszczanie ludzkiego białka P2 na drodze chromatografii powinowactwa
30 Na drodze do jedności Hiszpańskiej
Josee Arguelles życie w Czasie Zamknięcia Cyklu, Przewodnik Przetrwania na Drodze do 2012
ZADANIA TURNIEJOWE i dyplomy, Przedszkole, Bezpieczeństwo na drodze, bezpieczeństow na drodze
Średnie zużycie paliwa na jedną osobę na drodze publicznej i osiedlowej, ochrona środowiska
Manewry na drodze
f b9fara+rozjecha b3+na+drodze+koguta BXDZIDCL4A6VY77OX4MJJOFC7CK2RPCRCINBCFQ
Na drodze duchowych oczyszczeń
Napis na drodze

więcej podobnych podstron