Nie od
Mamo, jestem najgrubsza w klasie! - wykrzyknęła Iwonka. -Chłopcy śmieją się ze mnie. Co mam robić? Muszę szybko zeszczupleć!
Szybko? To nie takie łatwe. Chyba że będziesz wytrwała i cierpliwa. Posłuchaj. Po pierwsze -trzeba zrezygnować ze słodyczy. Potrafisz?
Muszę! Od jutra nie jem żadnych słodkości!
Dobrze. Po drugie - powinnaś jeść mniej potraw tuczących, a jak najwięcej warzyw i owoców. Na kolację tylko surówka lub owoce.
Nie przepadam, ale jeżeli to konieczne - niech będzie.
Po trzecie - potrzebujesz więcej ruchu. Dużo ruchu. Siedzisz godzinami przy komputerze. Mało wychodzisz. Tato i Kazik jeżdżą na wycieczki rowerowe. Przyłącz się do nich. Kasia od sąsiadów chodzi na pływalnię trzy razy w tygodniu. Jest szczupła i zgrabna.
A kupisz mi nowy kostium, mamo? Stary jest za ciasny.
Sama sobie wybierzesz. Wykupimy ci też karnet. Jest wiosna, ciepło, zaczynamy chodzić w letniej odzieży. Najwyższy czas, żeby zeszczupleć.
Ty nie musisz, mamo. Wszyscy troje jesteście szczupli, tylko ja nie.
A więc trzeba to zmienić. Zadbam o twój jadłospis, córeczko. Ale musisz mnie słuchać. Ja codziennie gimnastykuję się przez pół godziny. Ćwicz ze mną!
Może na razie co drugi dzień - zawahała się Iwonka.
Dobrze. Na razie. Jutro zaczniemy - rzekła mama. - Musisz
się starać.
* * *
Iwonka chyba starała się za mało, gdyż po dziesięciu dniach ważyła niemal tyle samo, co przedtem. Była zniechęcona.
Nie masz wyników - rzekła mama - bo nie przestrzegasz diety, zaniedbujesz gimnastykę, na rowerze byłaś tylko dwa razy...
Ale słodyczy nie jem w ogóle! Daję słowo. Mimo to nie potrafię schudnąć.
To dziwne. W Wielkim Poście potrafiłaś. Ubyło ci prawie cztery kilogramy.
Wtedy pościłam dla Pana Jezusa, to było umartwienie. Nie myślałam, czy schudnę, czy nie. Myślałam o cierpieniach, które On dobrowolnie znosił dla nas. Wszyscy pościliśmy często i chętnie. Było mi łatwo, a nawet... radośnie. Teraz jest inaczej. Chyba nie potrafię.
Spróbuj jeszcze raz, córeczko! Nie rezygnuj tak szybko. Bez wysiłku niczego nie osiągniesz. Chodź, pomodlimy się do świętego
Judy Tadeusza.
* * *
Następnego dnia rano mama zauważyła przy sprzątaniu wysuniętą szufladę w pokoju córki. Leżał tam kawałek czekolady i karmelowa krówka.
Więc to tak? Iwonka kłamie, oszukuje mnie...
Te słodycze przyniosłam ze szkoły - wyjaśniła spokojnie dziewczynka, która właśnie weszła. - Koleżanki częstują mnie, a ja chowam
niby na później. Dam je Kubusiowi z parteru, jest taki chudziutki.
Przepraszam cię, córeczko... Ja myślałam...
Że kłamię? Jakże bym mogła! Chodzę przecież codziennie do Komunii świętej. I wiesz, po tej wczorajszej modlitwie uwierzyłam znowu w swoje siły. Święty Juda Tadeusz mi pomoże. Tym razem nam
się uda, zobaczysz, mamusiu.
* * *
Nie od razu się udało. Jednak powoli, krok po kroku Iwonka zdążała do celu, nabierała nowych przyzwyczajeń. Czuła się świetnie, opaliła się na ładny brzoskwiniowy kolor, urosła i zdecydowanie wyszczuplała. Wszyscy w klasie zauważyli korzystne zmiany.
W maju, na imieniny mamy, przyjechali krewni z Opola.
- Jak ty się zmieniłaś, Iwonko
- zawołała ciocia Ela. - Wyrosłaś,
zeszczuplałaś. Ślicznie wyglądasz!
- Nie widzieliśmy cię od pół
roku - dodał wujek Janek. - Gratu
luję wyglądu!
- Dziękuję! - dziewczynka
spojrzała na mamę, która uśmiech
nęła się do niej serdecznie. - „Świę
ty Juda Tadeusz nie zawiódł mnie -
pomyślała dziewczynka. - I mama
też. Moja kochana mamusia".
Zofia Śliwowa