Różne artykuły


Ty i twoje auto, czyli bądź bezpieczna za kółkiem

Przedstawiamy 10 rad dotyczących bezpiecznego parkowania samochodu. Przeczytaj je uważnie, bo mogą  okazać się bardzo pomocne w kryzysowych sytuacjach. Szczególnie wtedy, gdy jesteś sama w aucie, a wokół nie kręci się żaden oszałamiający i przyjaźnie nastawiony przystojniak, który pospieszyłby ci z pomocą… A także dajemy inne cenne wskazówki, które mogą ci się przydać, gdy siedzisz za kółkiem.

1. Miej kluczyki w pogotowiu
W tym przypadku nieważne czy jesteś sama, czy w towarzystwie. Upewnij się, że masz w ręku kluczyki, zanim jeszcze dotrzesz do samochodu. Będziesz nieświadoma ewentualnego niebezpieczeństwa, jeśli na parkingu zaczniesz grzebać w torbie, szukając kluczyków.

2. Sprawdź  otoczenie
Szczególnie wtedy, gdy podejrzanie wyglądający typ (a nie ten wspomniany wcześniej oszałamiający przystojniak;-) kręci się w pobliżu twojego auta. Jeżeli jesteś sama, poproś kogoś z ochrony parkingu, żeby odprowadził cię do samochodu.

3. Blokuj zamek w drzwiach i zamykaj okna
To zapobiegnie ewentualnemu wtargnięciu złodzieja do twojego samochodu lub uniemożliwi mu kradzież twoich rzeczy przez otwarte okna.

4. Nie trzymaj torebki i innych wartościowych rzeczy na widoku
Nawet ładnie zapakowany prezent może stać się pokusą dla potencjalnego złodzieja…

5. Zostaw miejsce na manewry
Kiedy stając na czerwonym świetle, zostawisz sobie trochę miejsca na ewentualne zwroty, w razie kłopotów - nie będziesz się czuła jak potrzasku.

6. Zostań  w aucie
Szczególnie, gdy na zewnątrz jest ktoś podejrzany i prowokuje cię do tego, żebyś do niego podeszła. Najlepiej zadzwoń na policję lub do straży miejskiej (nr ogólny po pomoc-112).

7. Narób hałasu
Zwrócenie na siebie uwagi osób postronnych to ostatnia rzecz, której chciałby złodziej. Jeśli ktoś spróbuje włamać się do twojego auta, kiedy jesteś w środku, użyj klaksonu i nieprzerwanie mrugaj światłami, by zwrócić uwagę innych ludzi.

8. Parkuj z dala  od dużych samochodów
Dzięki temu, żaden złodziej nie użyje dużego auta jako „zasłony”. Nie będzie mógł  się włamać czy ukraść twojego wozu.

9. Zabieraj ze sobą  kartę lub bilet parkingowy
Jeśli zostawisz je w aucie, automatycznie poinformujesz ewentualnego złodzieja o tym, kiedy… może się ciebie spodziewać. Może mu to bardzo ułatwić dokonanie napadu.

10. Trzymaj swoje emocje na wodzy
Szczególnie, gdy uczestniczysz w wypadku. Zdarza się, że złodzieje samochodów inicjują niegroźne stłuczki po to, by sprowokować kierowcę do opuszczenia swojego auta. Nie wyskakuj więc z niego od razu. Uspokój się i ochłoń. Zadzwoń do kogoś zaufanego. Rozejrzyj się wokół i oceń sytuację. Dobrze, jeśli w okolicy znajdą się świadkowie - dzięki ich obecności poczujesz się bezpieczniej. Bycie zbyt podejrzliwą w tym przypadku może uchronić cię od nieszczęścia.

5 akcesoriów samochodowych, które powinnaś mieć: 
Blokada kierownicy - uniemożliwia złodziejowi skręcanie, a co za tym idzie w ogóle prowadzenie auta.
Blokada drzwi w czasie jazdy - ogranicza dostęp potencjalnego włamywacza. Wydawało by się, że to oczywiste, ale wielu ludzi zapomina o blokowaniu drzwi, kiedy znajduje się w aucie (lub woli tego nie robić).
Alarm dźwiękowy - musi mieć na tyle głośną syrenę, by zwrócić uwagę jak największej liczby osób.
Tzw. „zabójczy przycisk” - jego zadaniem jest odcięcie dopływu paliwa, wskutek czego samochód nigdzie nie pojedzie, a złodziej będzie musiał zrezygnować ze „skoku” na twoje auto. Zapytaj o ten sprzęt swojego mechanika.
Komórka - Wręcz niezbędna, gdy musisz wezwać pomoc natychmiast! Trzymaj ją w pobliżu i zadbaj o to, żeby zawsze miała naładowaną baterię.

Sprzedajesz samochód? 
Zanim umówisz się na jazdę testową z potencjalnym kupcem:
- zasugeruj spotkanie z dala od twojego domu, żeby „kupiec” nie wiedział skąd jesteś i w przyszłości nie złożył ci niespodziewanej wizyty (w końcu nie wiesz, z kim masz do czynienia). Nigdy publicznie nie podawaj adresu zamieszkania i innych poufnych informacji!!!
- przed jazdą  próbną wyczyść auto ze wszystkich osobistych przedmiotów,
- zadbaj o to, by ktoś z przyjaciół, rodziny lub znajomych poszedł z tobą na pierwsze spotkanie z zainteresowanym (lub zainteresowaną). Nie bądź  sama, bo nie masz pewności, czy ta osoba okaże się w porządku. W towarzystwie bliskiej osoby poczujesz się bezpieczniejsza, no i przede wszystkim nikt nie odważy się na kradzież twojego auta.

Pomóż swojemu szczęściu

Każda z nas miewa czasem gorsze dni  (i nie chodzi nam o cieszący się wątpliwą sławą PMS). Najważniejsze, żeby nie dać się pokonać chandrze i zrobić coś, co wprawi nas w lepszy nastrój. Oto kilka rad, dzięki którym łatwiej jest zadbać o dobre samopoczucie. Od zaraz!

Pielęgnuj relacje z innymi
Wiadomo, że każdy potrzebuje chwili wyciszenia i samotności. Jednak na dłuższą metę nie potrafimy żyć w pojedynkę. Jesteśmy istotami społecznymi, dlatego na co dzień czujemy wewnętrzną potrzebę przebywania z ludźmi. To nam daje poczucie bezpieczeństwa i oparcia. Nawet największe kłopoty wydają się mniejsze, gdy mamy się nimi z kim podzielić. Rozstałaś się z facetem? Butelka wina w towarzystwie przyjaciółki złagodzi ból…

Zacznij regularnie ćwiczyć
Piękne ciało to zdrowe ciało. Ale żeby takie właśnie było, musimy je regularnie ćwiczyć. Nie chodzi tu o mordercze treningi na siłowni i podnoszenie ciężarów. Generalnie najważniejszy jest ruch. Możemy tańczyć, spacerować, biegać po parku lub skakać na skakance. Możliwości są ogromne i na pewno każda dziewczyna znajdzie coś dla siebie. Warto tu przypomnieć, że podczas takich „ćwiczeń” nasz organizm produkuje endorfiny czyli hormony szczęścia, które motywują do działania i poprawiają nastrój. Kolejna zły dzień. Nie zasiadaj na kanapie z paczką chipsów. Weź rower i rusz się z domu (wśród rowerzystów naprawdę zdarzają się prawdziwi przystojniacy;-)).

Rusz głową
Ćwiczenie umysłu jest jeszcze ważniejsze od sprawności fizycznej. W końcu mózg też jest mięśniem, więc też wypadałoby dbać o jego kondycję. Rozwiązuj łamigłówki, poszerzaj wiedzę i ucz się nowych języków. Doda ci to pewności siebie i sprawi, że poczujesz się mądrzejsza, a co za tym idzie… szczęśliwsza.

Poproś o pomoc specjalistę
Jeżeli twoje kłopoty okażą się zbyt dużym wyzwaniem dla przyjaciół i znajomych, poradź się kogoś wykwalifikowanego. Wiele osób korzysta z tego typu pomocy. Nie masz nic do stracenia, a jeśli dzięki temu możesz poczuć się lepiej, to dlaczego by nie spróbować?

Zanurz się w świecie fantazji
Chciałabyś znaleźć się w innej rzeczywistości? Przeczytaj ciekawą książkę, która doda barw szarej codzienności. Zapomnisz o kłopotach i nabierzesz do nich zdrowego dystansu. Wybór lektury jest właściwie nieograniczony. Osobiście polecamy „Nie szukaj mnie” Piotra Wereśniaka - wraz z główną bohaterką powieści przeniesiesz się w niezwykle pociągający świat sensacji, romansu i…

Nie bój się zmian
Zmiana może się często okazać wręcz zbawienna. Więc jeśli czujesz zmęczenie rutyną i nudą, nie wahaj się podejmować wyzwania. Zmień fryzurę, przemebluj mieszkanie lub zacznij uprawiać jakiś sport. Bądź odważna i rób wszystko, by czuć się szczęśliwa. I nie przejmuj się, co powiedzą inni!

Zdania, których nie powinnaś używać, gdy rozmawiasz z przyjaciółką - singielką

Wydaje ci się, że mocne słowa w końcu do niej dotrą. Jednak czasami działając w dobrej wierze,  tylko pogarszasz sytuację i sprawiasz bliskiej osobie przykrość. Karin Anderson - doktor psychologii na uniwersytecie Concordia w Chicago zajmuje się pracą z singielkami. Twierdzi, że czesto wskazówki dawane przyjaciółkom, w rzeczywistości okazują sie dla nich szkodliwe. Przeczytaj rady, którymi według Karin zamiast pomóc, możesz zdołować.
1. Nie przykładasz się. Takie słowa demotywują chyba każdego. Przyjaciółka poczuje się niesprawiedliwie oceniana. To tak jakbyś jej powiedziała, że nic nie robi w kierunku zdobycia wymarzonego mężczyzny.
2. Za bardzo przebierasz. Co w wolnym tłumaczeniu zostanie odebrane jako: nie wybrzydzaj, tylko weź pierwszego lepszego i ciesz się, że w ogóle ciebie chce. Raczej nie dodaje skrzydeł…
3. Zrób sobie porządny makijaż! Być może akurat twoja przyjaciółka pięknie wygląda naturalnie i tak czuje się najlepiej. Po co namawiać ją na to, by za pomocą mocnego makijażu stała się kimś innym? Poza tym wielu mężczyzn woli naturalnie wyglądające dziewczyny. Tapeta na twarzy niekoniecznie przyciągnie uwagę jej księcia.
4. Wyjdź gdzieś na miasto. To, że dziewczyna jest sama, nie oznacza, iż całymi dniami siedzi w czterech ścianach. Przecież chodzi do szkoły, na uczenlnię czy do pracy. Lepiej zaproponuj wspólne wyjście na imprezę ze znajomymi. To na pewno bardziej ją zachęci.
5. Twoja pewność siebie zniechęca facetów. Mówiąc to dajesz dziewczynie do zrozumienia, że powinna się na siłę zmienić i udawać kogoś innego. Jeszcze biedna pomyśli, że coś z nią nie tak! Przebojowe i pewne siebie kobiety też są szczęśliwe w związkach i wcale nie muszą się zmieniać w szare myszki.

9 sygnałów, które świadczą o tym, że jesteś... za grzeczna

Wiesz, jak brzmi legendarne już motto wszystkich Cosmodziewczyn? „Grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne tam gdzie chcą!” Sprawdź, do jakiej grupy ty należysz.

1. Za każdym razem, gdy twoja mama cię krytykuje, przyznajesz jej rację.

2. Określenie: „picie do upadłego” w twoim przypadku oznacza wieczorne wychylenie od ośmiu do dziesięciu szklanek wody, o których zapomniałaś w ciągu dnia.

3. Nigdy nie chichoczesz, gdy słyszysz takie określenia jak: „seks analny” czy „pozycja 6 na 9”.

4. Kiedy pewien facet zaprosił cię na randkę, nie potrafiłaś mu odmówić, by nie zranić jego uczuć.
Oczywiście zaproszenie miało miejsce ponad rok temu, on wciąż jest twoim chłopakiem i to tylko dlatego, że nie wiesz, jak mu powiedzieć, że tak naprawdę to wcale nie jesteś w
nim zakochana.

5. Jeśli jakiś przystojniak zaczepia cię, mówiąc: „Przepraszam, czy myśmy się już kiedyś nie spotkali?”, chcesz mu pomóc i usilnie starasz się sobie przypomnieć, gdzie by to mogło być…

6. W pracy zostawiasz na widoku publicznym wszystkie swoje zapisane na kartkach kreatywne pomysły, które z takim trudem wymyślasz podczas bezsennych nocy. Twój szef kradnie ci je bez żenady

7. Znalazłaś w sklepie fantastyczne dżinsy przecenione o 70% i pozwalasz, by… kupiła je twoja najlepsza przyjaciółka.

8. Ostatnim razem, gdy coś wibrowało w twojej sypialni, była to nastawiona na wibracje twoja komórka.

9. Ostatnia sesja w waszym łóżku nie przypominała trzęsienia ziemi? Tuż „po” spytałaś swego faceta,
czy przypadkiem to nie ty ponosisz winę za brak jego entuz
jazmu.

Kiedy warto zaufać przeczuciom

Intuicja to nie żadne czary-mary. To zdolność mózgu do podejmowania dobrych decyzji. Podpowiadamy, jak z niej korzystać. Mina Azodi, Marta Dziekanowska

Czułaś, że lepiej nie umawiać się z tym facetem. I nie kupować tak niebotycznie wysokich szpilek. A zamiast iść za radą rodziców i zdawać na ekonomię, wybrać te „studia bez przyszłości”, o których zawsze marzyłaś. Ale nie posłuchałaś przeczucia i teraz żałujesz. Ech, która z nas nie podejmowała
w życiu takich decyzji…
- Nasze instynktowne reakcje są często słuszne - przekonuje dr Judith Orloff, autorka książki „Pozytywna energia” (Klub dla Ciebie, 2002). - A jednak lekceważymy je i staramy się polegać na tym, co podpowiada nam rozum.
Nie może być inaczej, skoro traktujemy intuicję podobnie jak Świętego Graala  - wszyscy o niej mówią, ale mało kto wierzy w jej istnienie, a jeszcze mniej potrafi powiedzieć, co to właściwie jest. I chociaż wiele z nas ma wątpliwości, nauka wcale nie kwestionuje istnienia tego „szóstego zmysł
u”.

- Intuicja to nic innego, niż zdolność mózgu do korzystania z informacji, które leżą głębiej niż może sięgnąć nasz racjonalny umysł - wyjaśnia Dan Ariely, psycholog, profesor ekonomii behawioralnej na Uniwersytecie Duke w USA, autor książki „Potęga irracjonalności” (Wydawnictwo Dolnośląskie, 2009).
Skoro tak, nic dziwnego, że ignorując przeczucia, pozbawiamy się cennego doradcy, który wie coś, czego nie wie głos rozsądku. Potrzebujesz więcej argumentów? My nie. Tylko trochę informacji i kilka rad, jak korzystać z tej wewnętrznej mądrości.

Twój mózg ma ukrytą moc 
- Zazwyczaj wiemy znacznie więcej, niż nam się wydaje - mówi Ken Paller, profesor psychologii z Uniwersytetu Northwestern w USA. - To dlatego, że nasz mózg sięga do wiedzy, którą zgromadził podczas minionych doświadczeń, i wykorzystuje ją do oceny nowej sytuacji.
Wyobraź sobie, że jako dziecko przewróciłaś się na rowerze. Na asfalcie był rozsypany suchy piach - zrobiłaś ostry skręt, koło poślizgnęło i rozbiłaś kolana. Wiele lat później jako świeżo upieczony kierowca dostrzegasz na drodze drobny żwir. Nie masz jeszcze doświadczenia
i nie zdajesz sobie sprawy, jak może być niebezpieczny, ale mimo to zdejmujesz nogę z gazu. Na zakręcie wpadasz w lekki poślizg. Gdybyś nie zwolniła, byłabyś już w rowie. Jesteś jasnowidzem? Nie. To twoja nieświadomość skojarzyła zarejestrowane kiedyś „oznaki niebezpieczeństwa” z tym, co zobaczyłaś na jezdni.

- Pomyśl o tym, jak o bazie danych w twoim komputerze. Informacje są wertowane tak błyskawicznie, że nie jesteś tego świadoma - mówi profesor Ken Paller.
Chociaż ta ukryta pamięć działa sama z siebie, możesz ją doskonalić. Rozmawiaj z przypadkowo spotkanymi ludźmi, gdy czekasz na autobus, czytaj książki na kompletnie obce ci tematy, jedź na wakacje w środku listopada i rób jeszcze inne rzeczy, których dotąd nie robiłaś.
- Im więcej doświadczeń, tym większa baza danych, z których może czerpać twoja intuicja - przekonuje profesor Ken Paller.

Twoje oczy widzą więcej, niż sądzisz 
Podejrzewasz czasem, że ktoś ukrywa przed tobą prawdziwe myśli lub uczucia? Na przykład, znajoma gratuluje ci awansu, ale coś ci podpowiada, że
w głębi duszy jest zazdrosna. Albo rozmawiasz ze swoim najlepszym kumplem i nagle stwierdzasz, że on coś do ciebie czuje. Nawet jeśli nie potrafisz dokładnie wyjaśnić, dlaczego doszłaś do takich wniosków, nie odrzucaj ich. Prawdopodobnie dostrzegłaś na twarzy rozmówcy coś, co psycholog Paul Ekman nazwał mikroekspresją: bardzo krótko trwającą (zwykle poniżej sekundy) pełną ekspresję mimiczną, która zdradza naprawdę przeżywane emocje. Nie da się jej ukryć, ale również nie jest łatwo ją dostrzec. Profesor Dan Ariely przekonuje jednak, że nieświadomie potrafimy ją dostrzec i wyciągnąć właściwe wnioski.

Twoje ciało wysyła sygnały
Jeśli nie jesteś specjalistką w używaniu intuicji, będzie ci trudno odróżnić jej głos od zwykłego zgadywania. I tu właśnie może ci pomóc twoje ciało. Intuicja jest jak system alarmowy - gdy się uruchamia, rolę mrugającego czerwonego światełka i wyjącej syreny pełnią fizyczne odczucia, które pojawiają się w ciele. Kłopot w tym, że na ogół nie potrafimy ich odczytać. Na co zwracać uwagę? Jeśli przeczucia mówią ci, że podejmujesz dobrą decyzję, to - zdaniem dr Orloff - doświadczysz przypływu energii podobnego do tego, który czujesz po porządnym treningu. Możesz nawet dostać gęsiej skórki z ekscytacji. Jeśli natomiast intuicja będzie chciała ostrzec cię przed popełnieniem błędu, to myśl o nim wywoła niepokój. Bóle brzucha, głowy, osłabienie, kłopoty ze snem, napięcie mięśni - to wszystko sygnały ostrzegawcze, na które warto zwrócić uwagę, zamiast zagłuszać je tabletką.

Twój umysł patrzy szerzej 
Zwierzęta używają instynktu, żeby szybko ocenić ogólną sytuację, na przykład, czy teren jest wolny od drapieżników. My też posiadamy taką zdolność patrzenia z szerokiej perspektywy. Na przykład gdy idziesz na rozmowę w sprawie pracy, często już po kilku chwilach czujesz, że to nie jest miejsce dla ciebie. Wrażenie szybko się jednak rozmywa, bo zaczynasz się skupiać na szczegółach oferty, takich jak wysokość wynagrodzenia lub czas pracy.
- Z myśleniem jest jak z mięśniami  - mówi dr Orloff. - Ponieważ ludzie wolą używać rozumu, a nie intuicji, to właśnie on działa sprawniej i na dzień dobry przejmuje dowodzenie.

Dlatego, żeby usłyszeć swój szósty zmysł, musisz wsłuchać się w niego  natychmiast, gdy tylko staniesz przed podjęciem jakiejś decyzji. Dopiero potem udziel głosu drugiej stronie.
A co jeśli przeczucia i rozum mówią coś innego? Dr Orloff radzi kierować się prostą regułą: im więcej masz doświadczeń w danej dziedzinie - czy to w przygotowywaniu prezentacji, czy w związkach z facetami - tym bardziej zaufaj intuicji; im mniej jesteś doświadczona, tym mocniej podeprzyj się rozumem. Pamiętaj jednak, że ci dwaj doradcy najlepiej będą pracować w tandemie.

Co robić, gdy grozi ci niebezpieczeństwo

Dziwne i groźne wypadki zwykle spadają na nas jak grom z jasnego nieba! Jak się zachować, gdy mamy do czynienia z taką sytuacją, a w najbliższym otoczeniu nie widać supermana ani żadnego innego bohatera? Cosmo podpowiada, jak sobie poradzić w zaskakujących okolicznościach i nie stracić zimnej krwi.

Uderzenie pioruna
Mówi się, że piorun nigdy nie uderza dwa razy w to samo miejsce - przynajmniej wiemy, że w razie czego strzeli tylko raz… chociaż oczywiście najlepiej w ogóle uniknąć takiego spotkania. Pociesz się tym, że prawdopodobieństwo porażenia piorunem jest jak 1:400 000, czyli bardzo niewielkie! (chyba, że stoisz z metalowym prętem na łące w czasie burzy - wtedy ryzyko jest dużo większe…). Jeśli wciąż masz obawy, to po prostu unikaj dużych przestrzeni (jak łąka czy boisko), metalowych i długich przedmiotów, elektronicznych urządzeń (w tym oczywiście komórek i komputerów) oraz spacerów po wysokich górach w czasie wyładowań atmosferycznych.

Atak psa
Jeśli nadbiegający z naprzeciwka pies wygląda jakby chciał cię zaatakować, unikaj z nim kontaktu wzrokowego i nie uciekaj (psy mają naturalną skłonność do gonitw). Mów do niego spokojnym, wyciszonym głosem i bardzo delikatnie się wycofuj. Jeśli zwierzak zacznie iść za tobą lub atakować, połóż się, skul i zasłoń rękami głowę, twarz i kark. Jeżeli twój oprawca to piesek Chihuahua? Nie wygłupiaj się i sama zrób z nim porządek!

Wypadek samochodowy
Podobno najwięcej osób wychodzi cało z wypadków, siedząc na środku tylnego siedzenia (oczywiście w zapiętych pasach!!!). A zatem  już wiesz, gdzie siadać jako pasażer. Jeśli jesteś uczestniczką wypadku - pamiętaj o ostrzeżeniu innych kierowców na drodze (trójkąt ostrzegawczy) i o spokoju.

Pożar domu
Jeśli budzisz się, a pożar zajął już dom w najlepsze, zadbaj o to, by zasłonić usta i nos nawet kawałkiem ubrania, bo inaczej szybko zemdlejesz i nici z ucieczki! Jak najszybciej znajdź wyjście z pokoju - jeśli przez ogień nie dasz rady wybiec na korytarz, spróbuj przez okno (pod warunkiem, że nie mieszkasz na dwudziestym piętrze), postaraj się w międzyczasie wezwać pomoc. A jeśli będziesz zmuszona przebiec przez płonące pomieszczenie, okryj się kocem i najlepiej oblej wodą - masz wtedy największą szansę wyjść z opresji cało i bez oparzeń.

Atak rekina
Brzmi nieprawdopodobnie? Nie musisz surfować u wybrzeży Stanów Zjednoczonych lub Australii - pamiętasz ostatnie doniesienia z Egiptu o niczego nie spodziewających się turystach i ich spotkaniach z zębatą rybką? I już brzmi prawdopodobnie… Jeśli jesteś daleko od brzegu i coś dużego właśnie przepłynęło koło twojej nogi…  przede wszystkim nie rzucaj się w wodzie i nie wykonuj gwałtownych ruchów. Nie udawaj też martwej, bo to nie jest niedźwiedź w lesie. Takie zachowania tylko zachęcają rekiny do bliższego podpłynięcia i sprawdzenia, z kim mają do czynienia. Zachowuj się spokojnie - być może sam odpłynie. Jeśli jednak nie da ci spokoju i dojdzie do walki wręcz, użyj naszej kobiecej broni, czyli paznokci i atakuj jego czułe punkty: oczy, skrzela i pysk (spotkania z zębami zdecydowanie unikaj).

Jak pracować z przyjaciółką i nie oszaleć?

Praca z przyjaciółką potrafi być czasami, delikatnie mówiąc, trudna… Jak odnaleźć się w niewygodnych sytuacjach, nie zwariować  i jednocześnie chronić waszą  przyjaźń przed niebezpieczeństwami czyhającymi w każdym zakamarku waszej firmy? Cosmo podpowiada, co robić, by jak najlepiej przetrwać tę próbę.

1. Czasami ludzie zupełnie inaczej zachowują się w pracy i poza nią. Bardzo ważne jest, żeby podczas pobytu w firmie nie zapominać o pewnych ogólnoprzyjętych zasadach, których po prostu trzeba przestrzegać. Zachowania w stylu „usiądźmy i zastanówmy się, dlaczego przyciągasz nieodpowiednich facetów” lepiej zostawić na wspólny wieczór w domu przy dobrym winie i pysznej pizzy. Porozmawiaj z kumpelą o tym, co możecie, a czego nie powinniście robić w obecności kolegów czy szefa.

2. Zdajemy sobie sprawę z tego, że to bardzo trudne, ale niestety musisz oprzeć się pokusie plotkowania o wszystkich i wszystkim, co się dzieje w firmie i waszym życiu (oczywiście podczas pracy;-). Twoja kariera jest bardzo ważna i szkoda byłoby przeszkodzić w jej rozwoju przez zbyt długi język lub chęć zabicia czasu wymyślaniem niestworzonych historii.

3. Jeśli jesteś szefową swojej przyjaciółki, bądź właśnie dostałaś awans, nigdy nie okazuj jej specjalnego traktowania wobec innych podwładnych. Takie zachowanie jest bardzo nieprofesjonalne i niemile widziane w żadnej firmie. Poza tym mogłabyś jej bardziej zaszkodzić, niż pomóc.

4. Jeżeli zaś ona jest twoją szefową lub dostała awans, ucz się od niej, okazuj szacunek i dbaj o jak najlepszy kontakt. Nie wymagaj lepszego traktowania (dlaczego patrz punkt wyżej), gdyż mogłabyś postawić ją w trudnej i niewygodnej sytuacji. Pamiętaj, że nadal jesteście przyjaciółkami i nie pozwól, by zazdrość (o ile ją czujesz) zniszczyła wasze relacje. Najwyraźniej ona bardziej zasłużyła na awans. Przyjmij to jako fakt i uczciwie pracuj, a na ciebie też przyjdzie pora :-).

5. Kiedy pracujecie w różnych działach firmy, musisz pamiętać o lojalności wobec własnego szefa. O pewnych tajnych rzeczach, dotyczących najnowszego projektu lub planów na przyszłość nie wolno ci mówić nawet najlepszej przyjaciółce. Pamiętaj! Profesjonalizm przede wszystkim - to klucz do sukcesu w pracy i… przyjaźni.

Jak sobie poradzić z publicznym wystąpieniem

Niezależnie od tego, czy chodzi o wygłoszenie ważnej prezentacji w pracy, czy opowiedzenie anegdotki wśród przyjaciół, pewnie - jak wiele z nas - drżysz na samą myśl o dziesiątkach twarzy zwróconych w twoją stronę. Cosmo przedstawia 5 trików, dzięki którym doskonale poradzisz sobie z każdym publicznym wystąpieniem i zachwycisz wszystkich słuchaczy.

1. Gruntownie przeczytaj i przeanalizuj całe przemówienie/prezentację.
Kluczem jest zapoznanie się z omawianym tematem. Dzięki temu nikt nie zepsuje ci wystąpienia trudnym pytaniem, bo po dobrym przygotowaniu odpowiesz nawet na te najbardziej… złośliwe. Oczywiście, im lepiej poznasz swoją pracę, tym łatwiej przyjdzie wygłoszenie jej w naturalny i swobodny sposób.

2. Jeśli obawiasz się syndromu „drżącego głosu”…
… który bezlitośnie atakuje cię podczas publicznych przemówień, przygotuj się na szybką reakcję, dzięki której nikt nawet nie zauważy twoich kłopotów. Spróbuj delikatnie (!) zmienić tempo, ton lub natężenie głosu (postaraj się tylko nie przypominać radia, które zgubiło stację :-)). Możesz także delikatnie chrząknąć, by przywrócić właściwe brzmienie. Dzięki tym prostym sposobom szybko zażegnasz wszelkie „głosowe” kłopoty.

3. Staraj się utrzymywać kontakt wzrokowy ze swoimi słuchaczami.
Nie jest to ani proste, ani przyjemne, ale w dobrym wystąpieniu niezbędne. Najlepszą drogą jest obranie sobie dwóch punktów na końcach sali, tuż ponad głowami słuchaczy i swobodne wodzenie wzrokiem od jednego do drugiego (tylko nie za często, to nie mecz tenisa). Tak naprawdę nie będziesz patrzyła na żadną konkretną osobę (unikniesz spotkania wzroku kolegi, który bardzo chętnie by cię rozśmieszył i przy okazji ośmieszył), a profesjonalny efekt murowany!

4. Pamiętaj o dobrym humorze…
… bo nikt nie chce słuchać smutasa i jakimś rozluźniającym zdaniu na początek, jak np.: „Mam nadzieję, że wszyscy są dziś w doskonałej formie.”. Jeśli od razu złapiesz dobry kontakt ze swoją publicznością, zostaniesz korzystnie i pozytywnie odebrana jeszcze zanim rozpoczniesz właściwe przemówienie.

5. Ani na chwilę nie zapominaj o prostych ramionach i uniesionej głowie!
Twoja postawa w czasie występu jest ważniejsza, niż myślisz. Ludzie bardzo zwracają uwagę na to, jak wygląda (odpowiedni strój jest oczywisty) i jak zachowuje się przemawiający. Dlatego głowa do góry i… zacznij mówić!

Misja specjalna: oszczędzanie

Ekspertom od finansów pokazałyśmy nasze portfele. Złapali się za głowy: żyjemy na kredyt, kupujemy pod wpływem impulsu i wydajemy horrendalnie dużo na kosmetyki i ciuchy. Oto misja specjalna ratowania naszych pieniędzy. Marta Dziekanowska

To nie było łatwe zadanie. Przez cały miesiąc trzy czytelniczki Cosmo musiały zapisywać każdą wydaną złotówkę, prześwietlały swoje rachunki bankowe i przyznawały się do zakupowych szaleństw. Ich zeznania, pokazałyśmy ekspertom.

- Hmm, jest sporo do zrobienia - uśmiechnął się Paweł Kata, autor bloga „Oszczędzanie pieniędzy i nie tylko” (oszczedzanie.net).
- … i do oszczędzania - dodała Marzena Bogdańska, ekspert Akademii Rodzinnych Finansów.
- … bo dobrobyt wcale nie zależy od tego, ile się zarabia - podsumował Przemysław Mościcki, przez portalu pożyczek społecznościowych Smava.pl.

Gdy on mówi, że jesteś za gruba

Tłuścioszku, hipciu, kuleczko… brzmi słodko, ale trochę boli.  Zwłaszcza z ust kochanego mężczyzny.
Agnieszka Gortatowicz

Byłyśmy zdziwione, gdy okazało się, że 28% z was usłyszało kiedyś od swojego faceta krytyczne uwagi po adresem swojej figury. Komentarze były różne. Od całkiem łagodnych („Byłaś kiedyś niezłą laseczką!” podczas przeglądania albumu ze zdjęciami), po naprawdę bolesne („Nie wkładaj już tej spódnicy, 10 kilo temu może i wyglądałaś w niej dobrze”).
Szok, prawda? W końcu partner jest od tego, by nas kochać, wspierać, akceptować, zachwycać się, adorować. I pocieszać, kiedy jesteśmy w dołku. Także wtedy, gdy zjemy o jednego gofra za dużo i zadręczamy się, że te 300 kalorii odłoży nam się w biodrach. Dlaczego więc, zamiast prawić komplementy (a przynajmniej milczeć), ukochany mówi tak okropne rzeczy?

Tylko słowo? 
„Gruba”. Ten krótki przymiotnik ma ogromną siłę rażenia. Czy jeśli pada z ust twojego mężczyzny, oznacza, że facet chce cię zranić? Zdaniem dr Barbary Rose, ekspertki od relacji i autorki książki „Tylko dla kobiet. Przewodnik osiągania spełnienia i pewności siebie” (Sensus, 2009) - niekoniecznie.
- Kiedy uwaga brzmi poniżająco, jest poniżająca - przekonuje dr Rose. - Ale partner może też powiedzieć: „Przytyłaś, to się zdarza. Ale kocham cię przecież za to, kim jesteś, nie za to, ile ważysz”.
W takim komentarzu nie ma już nic złego, uważa dr Rose. Wszystko zależy od intencji i doboru słów. Zdaniem Seliny Byrne, psycholożki (wellbeingsolutions.com.au) - także od wrażliwości faceta.
- Dla wielu mężczyzn określenia typu „mój grubasku” brzmią po prostu żartobliwie - mówi Selina Byrne. - Kobiety z kolei boją się przyznać, że ich wcale takie żarty nie śmieszą, żeby nie wyszło na to, że są przewrażliwione albo brak im poczucia humoru.
Ale dlaczego w ogóle faceci czują się upoważnieni do komentowania wagi swoich partnerek?
- W naszym społeczeństwie wymiary stały się niezwykle ważne - mówi Marika Tiggemann, psycholożka i ekspertka od wizerunku z uniwersytetu w Adelajdzie w Australii. - Mężczyźni sądzą, że wolno im wyrażać swoje upodobania. „Lubię chude kobiety”, mówią jedni. „Wolę dziewczyny z krągłościami” - przyznają inni. A gdy ciało kobiety się zmienia, facet uważa, że naruszyła ona zasady kontraktu, który zawarli na początku związku. Umawiali się przecież, że będzie szczupła!
Wiele czytelniczek Cosmo przyznaje, że to jest właśnie problem ich związku. „Powiedział mi, że dwa kawałki pizzy mi wystarczą, bo od kiedy się poznaliśmy, zaokrągliłam się - napisała jedna z nich. „Powiedział, że po ślubie zmieniłam kategorię wagową i powinnam zapisać się na fitness” - wyznała inna.

Niebezpieczne konsekwencje
Jeśli lubisz siebie i akceptujesz swój wygląd, prawdopodobnie zignorujesz nieprzyjemne uwagi twojego faceta. Albo zrobisz mu awanturę. Albo pójdziesz pobiegać. Gorzej, kiedy masz nie najlepsze zdanie na swój temat.
- Na nasze warsztaty dla osób z zaburzeniami odżywiania często trafiają dziewczyny, które były krytykowane przez najbliższych - przyznaje Monika Ciszek-Skwierczyńska, terapeutka z Podbeskidzkiego Centrum Psychoterapii Od-Nowa (centrumpsychoterapii.com.pl). - By spełnić oczekiwania otoczenia, stosowały restrykcyjne diety lub objadały się i potem wywoływały wymioty.

Nie daj się!
Teraz, kiedy już wiesz, że głupie uwagi twojego mężczyzny, wcale nie są takie niewinne, powiedz, że masz dość! On musi wiedzieć, czego od niego oczekujesz: by cię wspierał, nie krytykował. I że to jest warunek waszego bycia razem. Nawet jeśli ważysz więcej od niego ;-)
 

Dziecko czy kariera?

Możesz mieć jedno i drugie. Bez względu na to, czy jesteś sekretarką, nauczycielką, czy topmodelką. Nie będzie to droga usłana różami. Chociaż róże też będą… Marta Dziekanowska

Baby boom trwa w najlepsze. Natasza Urbańska, Kasia Cichopek, Alicja Bachleda-Curuś, Karolina Malinowska - na naszym podwórku mamy gwiazdy to już codzienność. W Hollywood też modnie jest pokazać się z uśmiechniętym maluchem lub okrągłym brzuszkiem.
W wielkim świecie dziecka spodziewają się m.in. najseksowniejsze modelki: Adriana Lima, Karolina Kurkova, Gisele Bündchen, Heidi Klum. I to jest prawdziwa rewelacja, bo będące
na szczycie modelki dotąd raczej rezygnowały z macierzyństwa w obawie przed utratą tego, co przynosi im miliony - smukłej sylwetki. Okazuje się jednak, że nawet  zaokrąglone kształty nie przeszkadzają im w pracy. Gisele Bündchen krótko po ogłoszeniu dobrej nowiny wystąpiła w kampanii reklamowej amerykańskiej firmy London Fog, ubrana jedynie… w płaszcze tej marki.
„Kiedy urodzę dziecko, będę jeszcze lepsza w pracy, bo spełniona” - twierdzi Gisele i pewnie wie, co mówi: przez kilka lat jako modelka Victoria's Secret przyglądała się, jak to robi inna gwiazda tej marki, Heidi Klum, mama trójki (a za chwilę czwórki!) maluchów, która już dwa miesiące po porodzie wróciła na wybieg. Zanim jednak dojdziesz do wniosku, że wspinanie się po drabinie kariery z dzieckiem na ręku to bułka z masłem, musisz o czymś wiedzieć:

Życie to nie Hollywood
Gwiazdy takie jak modelki Victoria's Secret mają bez porównania łatwiej niż większość czytelniczek i redaktorek Cosmo: są obrzydliwie bogate, a to… sporo ułatwia. Mogą sobie pozwolić na sztab agentów, trenerów i nianiek, który dba zarówno o ich karierę, jak i dzieci. Wtedy one - uśmiechnięte i wypielęgnowane - mogą opowiadać, jak świetnie dają sobie radę w łączeniu obu tych ról. A gdzie nieprzespane noce? Gdzie pranie śpioszków? Gotowanie zupek? Bieganie po lekarzach? I wreszcie, gdzie strach, czy po urodzeniu dziecka będzie można wrócić do pracy? My wiemy - tutaj.
- Wypowiedzenia spodziewa się co trzecia młoda mama, a niestety 16% naprawdę zostaje zmuszone do odejścia lub po prostu zwolnione - mówi Karolina Błaszczyk z Fundacji Świętego Mikołaja, koordynatorka akcji „Mama w pracy”.

W pechowej szesnastce znalazła się m.in. Anna Plewicka-Szymczak.
- To była duża spółka giełdowa. Byłam tam rzecznikiem prasowym - opowiada. - Gdy wróciłam po urlopie macierzyńskim, usłyszałam, że zdradziłam firmę i nie można na mnie liczyć. Szef postawił mi ultimatum: albo odchodzę natychmiast bez żadnego okresu wypowiedzenia, albo przenosi mnie na inne - upokarzające dla mnie - stanowisko.
Hollywoodzki scenariusz zawiódł: nie było uśmiechniętej mamy, która, wychodząc do pracy, daje buziaka uśmiechniętemu maluchowi trzymanemu na rękach przez uśmiechniętą nianię. Była za to sprawa sądowa, zszarpane nerwy i półroczna terapia.

Nie wiedzą, co tracą
Niestety, wielu pracodawcom młoda mama kojarzy się tylko z problemami: bierze zwolnienia, bo dziecko choruje, przychodzi niewyspana, bo maleństwo ząbkuje, i nawet gdy robi to, co do niej należy, to i tak myślami krąży gdzieś między pieluchami a placem zabaw.

- To wszystko prawda - mówi Paulina Smaszcz-Kurzajewska, dziennikarka, autorka książki „Mama i tata to my”, mama Frania i Julka. - Mimo to uważam, że kobieta z małym dzieckiem to megaefektywny pracownik. Ona nie może sobie pozwolić na to, żeby w pracy czas przeciekał jej przez palce - przecież spieszy się do domu. Właśnie dlatego potrafi się świetnie zorganizować i wykorzystać każdą minutę.
Jeśli więc teraz martwisz się, że trudno ci ogarnąć milion spraw, kiedy zostaniesz mamą, to… To się zmieni. Dziecko nauczy cię cierpliwości, negocjacji, perfekcyjnej organizacji czasu i sumienności. Te umiejętności niesamowicie pomogą ci w pracy.

- Moja kariera nabrała tempa właśnie po urodzeniu dziecka - mówi Paulina Smaszcz-Kurzajewska. - Nagle zaczęło mi się chcieć. Pomyślałam, że nie ma rzeczy niemożliwych, że szczęście, jakie przynoszą mi moi synowie, sprawia, że mogę przenosić góry. Dzięki macierzyństwu dojrzałam, rozwinęłam się moralnie, zrozumiałam, co jest dla mnie ważne w życiu. To wszystko pomogło mi w odpowiedni sposób pokierować moim życiem zawodowym.
Niech żałują wszyscy szefowie, którzy w młodej mamie zobaczyli tylko kłopot.

Szef Anny Plewickiej-Szymczak pożałował na pewno.
- Zdecydowałam, że nie pozwolę się tak upokarzać, bo to, co zrobił mój pracodawca, było nie tylko bezprawne, ale i podłe - opowiada Anna. - Nie jestem typem pieniacza, ale potrafię zawalczyć o swoje: wniosłam sprawę do sądu. Ciągnęła się trzy lata, ale wygrałam ją w obu instancjach.

Kwiaty od szefa
Zgodnie z prawem młodej mamie po urodzeniu dziecka przysługuje 26 tygodni urlopu macierzyńskiego, a po jego zakończeniu - gwarancja powrotu na to samo stanowisko i takie samo wynagrodzenie. Kobiety mają ponadto prawo do dwóch półgodzinnych przerw wliczanych do czasu pracy, które przeznaczone są na karmienie piersią. Oprócz tego matka może co roku skorzystać z dwóch pełnopłatnych dni wolnych na opiekę nad dzieckiem. To prawo - w praktyce
i tak wszystko zależy od ludzkiej życzliwości i wyrozumiałości. Są firmy, które łamią nawet te zapisane w kodeksie pracy przywileje, ale są i takie, które dają mamom dużo więcej, niż nakazują im przepisy.

Gdy Dominika Korzeniowska, specjalistka PR w Hewitt Associates, urodziła 3-letniego dziś Patryka, dostała od firmy bukiet róż z gratulacjami, a na konto prezent - 750 zł becikowego. W dodatku mogła zostać w domu miesiąc dłużej, niż przewiduje kodeks pracy. Ale to był dopiero początek opieki, jaką została otoczona.

- Wróciłam do pracy po siedmiu miesiącach. Szef pozwolił mi przychodzić na pół etatu, a potem na ¾, żeby przyzwyczaić Patryka do rozstań - wspomina Dominika. - Teraz pracuję już na cały etat, ale firma ułatwia mi łączenie kariery z macierzyństwem. Gdy Patryk choruje, mogę przyjść później, wyjść z nim do lekarza lub wziąć pracę do domu - i wszyscy to rozumieją. Oczywiście cała moja rodzina ma prywatną opiekę, którą sponsoruje pracodawca.
Firma ideał? Tak. To zdobywca tytułu „Firma Nieprzeciętnie Przyjazna Mamie”, przyznawanego przez Fundację Świętego Mikołaja w konkursie „Mama w pracy”. W tym roku ubiegało się o niego 87 pracodawców, ale, jak zapewnia Karolina Błaszczyk, z roku na rok zainteresowanych
jest coraz więcej.

Happy end po polsku
- Chociaż przez szefa zostałam potraktowana jak śmieć, dziecko dało mi siłę - mówi Anna Plewicka-Szymczak. - Przypomniałam sobie o swojej przebojowości i razem z koleżanką, która też nie mogła wrócić po porodzie do pracy, otworzyłam Mufkę - sklepikokawiarnię, miejsce spotkań dla mam i kobiet w ciąży, gdzie można przyjść z maluchem, pogrzebać w ciuchach, pomierzyć buty, zjeść ciasto, pogadać.
Mufka to dziś jedno z bardziej popularnych miejsc w Warszawie, dlatego jej właścicielka nieraz zarywa noce nad fakturami. Również Dominice Korzeniowskiej zdarza się pracować, gdy Patryk już śpi.
- Fakt, że mogę wyjść z biura wcześniej, by np. pójść na przedstawienie do przedszkola, bardzo ułatwia mi życie, ale pracy mi przez to nie ubywa - mówi.

Mimo że godzenie kariery z macierzyństwem to wielka sztuka, aż 82% mam chce się spełniać w obu rolach. Jak mówi Anna Plewicka-Szymczak, pomaga metoda złotego środka:
- Nie można być idealnym pracownikiem i idealną mamą. Ale można być wystarczająco dobrym pracownikiem i wystarczająco dobrą mamą. I tak jest dobrze.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Filozofia Zagadnienia rozne Artykul
Duchowosc Rozne Artykuly
Teksty różne (Veni Creator), Spowiedź - artykuły różne !!!, JACEK PRUSAK SJ
Spowiedź artykuły różne !!!(1)
artykul Rozne oblicza konfliktu Renata Podgorska
Diagnoza rozne podejscia teoretyczne
na niebie są widoczne różne obiekty astronomiczne
rózne
Różne rodzaje grzejników
Rozne typy zrodel historycznych
dodatkowy artykul 2
ARTYKUL
Mechanik rozne techniki
201 Czy wiesz jak opracować różne formy pisemnych wypowied…id 26951
laboratorium artykul 2010 01 28 Nieznany
Fizjologia snu Artykul
8 Cwiczenia rozne id 46861 Nieznany

więcej podobnych podstron