Z myśli zebranych
Organizowałem niedawno Tortilla Afterparty. Środowisko taneczne zjawiło się na imprezie. Zabawy i konkursy czysto harcerskie a ludzie bawili się jak za swoich najlepszych dni. W pewnym momencie koleżanka wyciągnęła poradnik harcerski - wydanie na Gniezno 2000. Na jednym ze zdjęć był dorosły człowiek ubrany w mundur harcerski starego kroju (pełne umundurowanie) i koleżanka wybuchła dzikim śmiechem. Spojrzałem na to zdjęcie i faktycznie harcerz nie wyglądał najlepiej. Dorosły facet w krótkich spodenkach koloru zieleń przechodząca w pomarańcz i getrach. Ciężko chyba zachęcić dorosłego człowieka do harcerstwa jeżeli wizerunek dorosłego w harcerstwie jest jaki jest. Czy można jednak to zmienić? Nie mam pojęcia…
Spotkałem kilku dawnych harcerzy. Okazało się, że z abstynencją już dawno zerwali. Czy abstynencja ma sens? Czy niepicie i niepalenie przez dorosłego człowieka jest jakąś wartością samą w sobie i czy jest w jakiś sposób cenne? Jak patrzy się na człowieka, który rezygnuje ze wspólnego picia, który odmawia kieliszka za zdrowie, albo który nie wiadomo dlaczego mówi „dziękuję, nie piję”? Czy harcerstwo jest organizacją abstynentów czy tylko wychowującą w trzeźwości? Czy nawet nie? Wiele pytań - a niech każdy odpowie sobie na nie jak chce.
Słucham sobie ostatnio mojej ulubionej płyty LAO CHE „Gospel”. Niesamowity album. I nie chodzi mi tylko o genialne „Hydropiekłowstąpienie”, zaskakujące „Siedmiu nie zawsze wspaniałych”, przewrotnego „Zbawiciela Diesela”, diaboliczne „Do syna Józefa Cieślaka”, czy romantyczną „mpaKompa BIEmpaTA”. Chłopaki z zespołu podejmują trudny temat i zaskakują w sposób niekonwencjonalny pomysłem na temat wiary. I jednocześnie zajrzałem na dawno nie oglądaną przeze mnie stronę www.zhp.pl i co tam widzę to co chwila temat pielgrzymka, kościół etc etc. Zdaje się, że my nie mamy żadnego ciekawego pomysłu na pracę duchową zamykając się jedynie do tego co proponuje kościół, zapominając o tym, że nie każdy z naszych harcerzy jest wierzący, albo wierzący w to samo. Wciąż brakuje mi chyba atrakcyjnych propozycji w zakresie wychowania duchowego naszych harcerzy, a przecież to tak samo ważna część wychowania.
Z zaciekawieniem przeczytałem ostatni numer Drużynowego na temat zmieniania świata. Dowiedziałem się z niego jak nie do końca dobry był BP czy Rudy i że warto uszczęśliwiać samego siebie albo też nie zostawiać świata gorszym niż go zastaliśmy. Cóż za czarna wizja? Szanuję to, że każdy ma swoje zdanie na ten temat. Tymczasem świat nie jest z betonu. Świat jest taki jakim go widzimy. Zamiast więc zmieniać świat - wystarczy zmienić swoje spojrzenie na niego. Ale żeby móc to zrobić trzeba zmienić samego siebie. Wszystko co się wokół nas dzieje jest projekcją naszego umysłu. My nadajemy znaczenie różnym sytuacjom. Jedno spojrzenie może dla jednego znaczyć coś dla innego nic. Od nas zależy co z tym spojrzeniem zrobimy. Zamiast więc przychodząc rano do pracy, szkoły czy gdzie chcecie narzekać jaki to świat i ludzie są beznadziejni, można spojrzeć na to, że przecież świat i ludzie którzy nas otaczają są wspaniali. Wierzcie mi, że wówczas zaczniecie wyświetlać zupełnie inny film. Kwestia tego żeby zacząć to robić. A żeby móc pozytywnie patrzeć na świat trzeba mieć dużo nadmiaru dobra w samym sobie. Jak je gromadzić? Wystarczy przestać myśleć o sobie i zacząć pomagać innym.
Siedzę u Magdy Karp. Pospiesza mnie bo biegnie do swojego ukochanego na próbę. Trudno mi skupić myśli. Magda właśnie zakłada stringi a ja muszę pisać artykuł. Powiedzmy że zachowujemy się przy sobie swobodnie. A tak na serio to korzystam właśnie z jej komputera, gościnności i cierpliwości, za co jej dziękuję. Dzięki Ci Magda. Też Cię kocham ;)
Marcin Mrowicki