Carl Schmitt - pojęcie polityczności
Schmitt twierdzi, że już samo pojęcie państwa zakłada pojęcie polityczności.
Państwo to polityczny status narodu zorganizowany na określonym zamknięty terytorium. Nie jest to jego definicja, ale opis najodpowiedniejszy do tych rozważań.
Co do samej definicji polityczności, to jest ona najczęściej używana jako antyteza innych pojęć np. gospodarki czy prawa. Samo określenie polityczny uznaje się często za synonim słowa państwowy, tym samym państwo staje się polityczne a polityczność jest treścią państwa. Trudno zdefiniować pojęcie polityczności gdyż np. uznając że polityczność jest w zasadzie tym samym co państwo i warunkiem jego istnienia, musimy zakładać ze państwo odróżnia się od innych niepolitycznych instytucji, związków i ma monopol na polityczność.
Lecz obecnie kiedy społeczeństwo staje na równi z państwem ten monopol nie jest tak oczywisty, ponieważ coraz więcej kwestii wcześniej jedynie państwowych staje się kwestiami społecznymi - po prostu sfery państwa i społeczeństwa nakładają się na siebie. Tylko w państwie totalitarnym wszystko jest polityczne i nie ma tego problemu na rozróżnianie co należy do społeczeństwa, a co do państwa.
Polityczność nie jest sposobem życia czy zespołem instytucji, lecz
wg Schmidta kryterium podejmowania decyzji.
Opiera się ona na rozróżnieniu, do którego można sprowadzić wszystkie działania polityczne. Tak samo jak w moralności tym rozróżnieniem jest dobro i zło, w ekonomii zysk i strata, to tym politycznym rozróżnieniem jest podział na przyjaciela i wroga. Rozróżnienie to jest samodzielne z tego względu, ze nie daje się sprowadzić do żadnego innego rozróżnienia i jest całkowicie niezależne od np. moralności. Czyli polityczny wróg nie musi być od razu moralnie zły, nie musi być naszym ekonomicznym konkurentem, wręcz przeciwnie interesy z nim mogą być korzystne.
Wróg jest wrogiem w sensie egzystencjalnym, jest po prostu obcy i inny. I wchodzi z nami w rzeczywisty konflikt. Liberalizm rozdziela sferę duchową od ekonomicznej, przez co za wroga uważa się np. konkurenta w interesach czy oponenta w dyskusji. Nie jest to nasz prywatny przeciwnik, którego nienawidzimy tylko walcząca lub co najmniej gotowa do walki, zorganizowana grupa ludzi, przeciwstawna do innej grupy.
Wróg ma charakter wyłącznie publiczny. Ponieważ odnosi się do zorganizowanej grupy - narodu. Zarzuca, że często nie rozróżnia się prywatnego od politycznego ( publicznego). A jest to błędem, bo wrogów prywatnych się nienawidzi, a politycznych niekoniecznie.
Przeciwieństwo polityczne to antagonizm ostateczny o najwyższej intensywności. Każda sytuacja różnicy jest tym bardziej polityczna, im bliżej do punktu kulminacyjnego rozdzielającego przyjaciela od wroga.
Jednoczenie się ludzi wg kryterium przyjaciela i wroga prowadzi do wojen i rewolucji.
Wojny są zbrojnymi walkami prowadzonymi przez zorganizowane jedności, wojny domowe prowadzone wewnątrz tych jedności. Wojny są zawsze związane z faktycznym unicestwieniem człowieka, nie można więc mianem walki określać dyskusji, istnieją one tylko w sensie egzystencjalnym. Oczywiście nie każdy byt państwowy doprowadza do wybuchu wojny, ale świat w którym zwyciężyłaby idea pacyfikacji, zostałby pozbawiony polityki.
Nie ma wojen prowadzonych z czysto religijnych pobudek, zawsze musi być przyczyny również polityczna. Np. skoro pragnienie zapobieżenia wojnie jest tak silne, ze prowadzi do jej wybuchu, to musi mieć ono polityczny sens.
Polityczność czerpie siłę z różnych obszarów ludzkiego życia - różnych sprzeczności, sama nie ma swojej sfery, jest jedynie stopniem intensywności zjednoczenia lub rozproszenia zbiorowości.
Jeśli dojdzie do podziału na wroga i przyjaciela to wspólnota, nawet religijna przeistacza się we wspólnotę polityczna.
Jeśli istnieją tak silne sprzeczności ze doprowadzą do podjęcia decyzji o zaistnieniu sytuacji wyjątkowej to sprzeczności te stają się treścią politycznej jedności. Jedność ta jest jednością suwerenną gdyż decyduje o podziale na przyjaciół i wrogów i zawsze jednością miarodajną, nadrzędną. Taką jednością jest państwo.
Pojawia się jednak pluralistyczna koncepcja państwa która jest apolityczna bo wyklucza powstanie jedności).
Polityka wg Schmitta zniknie jeśli zniknie choćby idea na stworzenie jedności.
Państwo ma prawo do wojny - ius belli. Czyli rozpoznanie wroga i na podstawie własnej decyzji podjęcie walki z nim. Co oznacza, że ma prawo dysponować życiem ludzi - kazać im być gotowym do poświęcenia własnego życia i odebrania go innym. Normalnie funkcjonujące państwo musi oczywiście dbać tez o lad i porządek wewnętrzny. Zgodnie z tym może wskazywać na nieprzyjaciół wewnętrznych, którzy temu porządkowi zagrażają, co może znowu doprowadzić do wybuchu wojny domowej.
To co wyróżnia polityczną wspólnotę, to właśnie władza dysponowania ludzkim życiem.
Życie polityczne zamiera wtedy, gdy zanika podział nieprzyjaciel - przyjaciel.
Jeśli naród nie chce wyłonić, albo twierdzi że nie ma wroga, to jest bierny. Gwarancją politycznego istnienia takiego bytu, jest samookreślanie wroga. Zawsze może znaleźć się inny naród, który zrobi to za niego, wymagając w zmian posłuszeństwa. Bierność nie spowoduje destrukcji polityczności jako takiej, ale destrukcję słabego narodu.
Nie jest możliwe istnienie państwa światowego - warunkiem istnienia politycznej jedności czyli państwa jest możliwość pojawienia się wroga, pluralistyczny świat złożony z wielu państw jest konieczny.
Jeśli wszystkie narody połączą się, to wojna między nimi będzie niemożliwa, dojdzie więc do unifikacji kultury, gospodarki, a polityka zniknie. Związki takie zunifikowane, ale zachowujące polityczność, mogą być jedynie wtedy, gdy są koalicjami - ius belli zostaje przeniesiony na cały związek. W ogóle nie ma pojęcia „państwo światowe” - będzie to bowiem wspólnota jedynie gospodarcza i kulturowa, nie będzie miała żadnych przeciwników.
Polityczne myślenie oraz polityczny instynkt przejawiają się w praktyce i w teorii jako zdolność rozróżnienia przyjaciela i wroga. Wielka polityka osiąga punkt kulminacyjny w momencie, kiedy wróg zostaje rozpoznany, zaś nieumiejętność odróżnienia przyjaciela od wroga, jest początkiem politycznego końca.
Na koniec Carl Schmitt podkreśla, że może wojna jako pojęcie we współczesnych państwach liberalnych przestała istnieć, jednak została zastąpiona przez sankcje, egzekucje. Przeciwnik nie jest już wrogiem, ale burzycielem pokoju. Ten liberalny, apolityczny rzekomo system tak naprawdę i tak służy utrzymaniu istniejącej już różnicy między przyjacielem i wrogiem, albo prowadzi do jej powstania. Nigdy nie uda się więc uciec od konsekwencji polityczności.