Nie da się ukryć, że regularność/częstość pojawiania się na rynku wydawniczym rozpraw, czy lepiej - esejów Zygmunta Baumana, autora niecodziennie płodnego, moralisty, jednego z prawodawców - zaryzykuję stwierdzenie - ponowoczesnej socjologii, staje się cokolwiek nużąca i - co gorsza - dość denerwująca, przede wszystkim ze względu na powtarzalność pewnych tematów, wątków, problemów. Czytając Płynne życie, niejednokrotnie otrzemy się o problemy i sformułowania znane nam z prac Baumana, które otrzymaliśmy w przeciągu ostatnich kilku miesięcy, tj. ze Społeczeństwa w stanie oblężenia (Sic! 2006), z Pracy, konsumpcjonizmu i nowych ubogich (WAM 2006), a zwłaszcza z Płynnej nowoczesności (Wydawnictwo Literackie 2006), książki o niejako manifestowo-programowym charakterze, której zakres tematyczno-problematyczny zostaje w Płynnym życiu uzupełniony i zarazem rozszerzony. Oczywiście nie sposób zaprzeczyć stwierdzeniu, że powtarzalność tematów i wątków - co paradoksalne - nadaje niebywałej koherencji myślom Zygmunta Baumana, w rezultacie czego publikacje z późnego okresu jego twórczości wzajemnie się rozświetlają i świetnie dookreślają.
Płynne życie składa się z ośmiu części (wstęp i siedem rozdziałów). Właściwą treść publikacji poprzedza obszerne wprowadzenie, przypominające wyciąg z innych książek Baumana (Płynna nowoczesność, Społeczeństwo w stanie oblężenia, Życie na przemiał, Razem osobno). Z kolei ostatni rozdział zatytułowany Myślenie w mrocznych czasach, choć podejmuje inspirujące zagadnienie zadań myśli krytycznej Theodora Adorna, nieco odbiega od zasadniczego przedmiotu refleksji Baumana, by w końcowych akapitach - ni stąd, ni zowąd - powrócić do postulatu budowy globalnej przestrzeni publicznej.
W Płynnym życiu, zresztą podobnie jak w innych pracach, Zygmunt Bauman snuje refleksje o życiu w społeczeństwie płynnej nowoczesności (tj. w społeczeństwie, które po prostu utraciło fundamenty i jedną niepodważalną prawdę), pomagając nam w zrozumieniu czasów, w jakich się znaleźliśmy, jak również w zrozumieniu nas samych jako konsumentów i konsumowanych, uzależnianych od permanentnego niezaspokojenia. Otrzymujemy błyskotliwy i przejmujący esej, poświęcony głównie (choć nie tylko) analizie logiki konsumpcji i mechanizmów społeczeństwa konsumpcyjnego, który jest jednocześnie apelem o moralną odpowiedzialność za nasz wspólny los i ostrzeżeniem przed nieumiejętnym rozwiązywaniem problemów globalnych. Bauman wzmaga naszą czujność i jednocześnie zachęca do pogłębionej refleksji o otaczającym nas świecie, który niebezpiecznie prędko się globalizuje.
Płynne życie to, rzecz jasna, życie w społeczeństwie płynnej nowoczesności, wypełniane niepewnością, niepokojem, bezkształtnością, bezustannym „zaczynaniem od nowa” i... koniecznością wyrzucania szybko starzejących się rzeczy na śmietnik i przygotowywania miejsca tym, które co chwila (i coraz bezwzględniej) nas zalewają: „spośród umiejętności potrzebnych do uprawiania sztuki życia w warunkach płynnej nowoczesności większe znaczenie ma umiejętność pozbywania się rzeczy niż umiejętność ich zdobywania”. Zdaniem Baumana kryterium fundamentalnym w ocenie otaczającej nas rzeczywistości stało się kryterium konsumpcyjne (ważny wątek komercjalizacji szkolnictwa wyższego/kształcenia), konsumpcja jest koronnym wyznacznikiem płynnego życia, a konsumencka poprawność determinantem życia w ogóle. I w świecie tym przetrwają przede wszystkim bezustannie mobilni kosmopolici, którzy trafili „blisko szczytu globalnej piramidy władzy” oraz, rzecz oczywista, ludzie z „syndromem konsumpcyjnym”.
Dopowiem ponadto, że roztrząsając problemy świata konsumpcji, nie abstrahuje Bauman od immanentnej dla nich sprawy nadwyżki odpadów, śmieci, produktów ubocznych. Wyszło bowiem na to, że - o ironio! - w epoce płynnej nowoczesności tylko odpady zachowują trwałość, nie wpadają w kryzys i rzucają trudne wyzwania płynnemu życiu.
Bauman pokazuje również, w jakich sytuacjach indywidualizm/wyjątkowość staje się wrogiem jednostki, a konformizm jej sprzymierzeńcem. Bo w końcu - jak sądzi Profesor - „niełatwo być wyjątkowym w społeczeństwie, które od każdego oczekuje wyjątkowości”, tj. w społeczeństwie, w którym wyjątkowość została wchłonięta przez konsumpcję („Bądź sobą - wybierz pepsi”! - można więc mówić o przymusie wyjątkowości).
Oczywiście problem niepewności i nieprzewidywalności naszych czasów mocno łączy się z pytaniami o wolność i bezpieczeństwo. Zwłaszcza że - jak pamiętamy ze Społeczeństwa w stanie oblężenia - państwo i naród podpisały akta separacyjne, w posthierarchicznej epoce płynnej nowoczesności idea państwa-narodu jest tyleż bezsensowna, co niebezpieczna, a wszyscy - mówiąc pleonastycznie - heroiczni bohaterowie i męczennicy stali się śmieszni, wzbudzając jedynie niechęć i politowanie. Czy zatem dziś można poczuć się bezpiecznie? W książ(ce)(kach) Baumana nie pojawia się jednoznaczna odpowiedź. Z drugiej strony - skoro umarł „bohaterski patriotyzm”, idea państwa-narodu utonęła, czy lepiej - „rozpuściła się” w przestrzeni sił globalnych, da się przecież zrealizować ideę zjednoczonej Europy. Trzeba jednak powołać do istnienia globalną arenę polityczną, publiczną przestrzeń o charakterze globalnym, zresztą to w niej dopatruje się Bauman szans dla współczesnego świata, tym bardziej że - jak stwierdza - „warunki przetrwania ludzkości są dziś niepodzielne i nie dadzą się ustanowić lokalnie”.
Płynne życie jest także wyrazem prób ratowania/odzyskania międzyludzkich więzi i poszukiwaniem autentycznego człowieka/człowieczeństwa w czasie dominacji towarów, konsumpcji i totalnej reifikacji, czy inaczej - w erze rządów „bytów-ku-wysypisku-śmieci” (wiadomo, że „niewydolni konsumenci” będą ludźmi skazanymi na wykluczenie). Dlatego - wydaje się - sporo fragmentów ma znamiona, by tak rzec, „poradnikowości”, czyli natykamy się na rady, wskazówki, które powinny ułatwić nie tyle okiełznanie płynnej nowoczesności, ile raczej odszukanie w niej własnego miejsca, neutralizując tym samym mierżące poczucie uprzedmiotowienia i zagubienia.
Bauman chętnie operuje metaforami. Także warto zwrócić uwagę na solidną robotę translatorską jego etatowego tłumacza, dra Tomasza Kunza. Oczarowuje pomysłowość, czy nawet wynalazczość językowa Profesora, poetyckość, obrazowość i sugestywność jego wypowiedzi. Wydaje się, że metaforyczny styl Baumana odzwierciedla niepoznawalność i wieloznaczność tego, co nas otacza, ambiwalencję i przygodność, zmienność i nieuchwytność, płynność wreszcie. Można nawet powiedzieć, że Zygmunt Bauman wzmaga krytycyzm i nieprzychylność wobec tego, co rości sobie pretensje do trwałości i niepodważalności (instytucji, praw, wiedzy itd.) na wszystkich poziomach tekstu. I jego wizja świata pozbawionego korzeni, stałości, przewidywalności, w którym przecież wypadło nam się znaleźć, zaczyna przekonywać.
Więc Płynne życie to inspirująca książka przeznaczona nie tylko dla socjologów, filozofów, politologów, kulturoznawców, medioznawców, dziennikarzy, ekonomistów, specjalistów od PR, ale dla każdego, komu nieobojętne są bolączki naszej płynnej, sfragmentaryzowanej nowoczesności.
Podsumowując, sugestię Baumana można ująć następująco: chodzi o to, aby spoglądać na nasz świat z różnych perspektyw, za każdym razem odczytywać go w świetle o innej intensywności, uświadamiając sobie zarówno szanse, jak niebezpieczeństwa, tak by ostatecznie świat ten, ludzki przecież w założeniu, stał się ludzki także w rzeczywistości.