Smt 4 Materiały
Nauki humanistyczne a przyrodnicze
Literatura
Grobler, Metodologia nauk, Kraków 2006
Stefan Nowak, Metodologia badań społecznych. Warszawa 2007.
Nauki dedukcyjne i empiryczne
Pod względem metody najwyraźniejszy przedział przebiega pomiędzy naukami dedukcyjnymi i empirycznymi. Pierwsza grupa składa się z matematyki i logiki, w skład drugiej wchodzą pozostałe nauki, jeśli przyjmiemy, że nauka powinna opierać się na doświadczeniu. W matematyce i logice nie używa się bowiem eksperymentu, mimo że stosuje się w nich obserwację. Jednakże podstawą i początkiem badań w obu tych dyscyplinach pozostają założenia uprzednie, pewniki, na których buduje się dalej prowadzące teorie. Można twierdzić, jak to czynił John Stuart Mill, że aksjomaty matematyczne także pochodzą z doświadczenia, że są także uzasadnione doświadczalnie. Pogląd ten jest łatwy do zakwestionowania na gruncie logiki. Adam Grobler wskazuje, że jeśli zasady logiki można byłoby uznać za empiryczne, to mogłyby one jedynie wykazać, jak przebiega faktycznie ludzkie rozumowanie, a nie jak ludzie powinni rozumować. W nauce formalnej umysł ludzki powinien kierować się „obiektywnie obowiązującym normom poprawności rozumowania”. Natomiast logika nie może z nawyków myślowych czynić obowiązujących norm.
Nie da się jednak zaprzeczyć, że właściwości ludzkiego umysłu, psychiki są podstawą nauki. Mogłoby to prowadzić do wniosku, że inny gatunek biologiczny, gdyby dysponował rozwiniętą sferą psychiczną, nie mógłby ogarnąć nauki stworzonej przez człowieka. Ten pogląd nosi uproszczoną nazwę psychologizmu.
Uznaje ludzką perspektywę za wyłączną dla naukowego poznania. Oponenci twierdzą jednak, że nauka polega na przekraczaniu biologicznych uwarunkowań ludzkiego poznania. Jeśli jednak przyjmiemy ten punkt widzenia, to nauki dedukcyjne możemy wykluczyć ze składu nauki i przyznać im tylko status narzędzi służących do budowanie innych nauk. Od Kartezjusza upatrywano w matematyce wzorzec niezawodnego poznania i metodologii.
2. Nauki przyrodnicze i społeczne
Naturalizm i antynaturalizm
Wilhelm Dilthey (1833-1911), niemiecki filozof oraz historyk kultury Jako jeden z pierwszych podjął badanie podstaw nauk humanistycznych oraz ich odmienności od nauk przyrodniczych. Autor Einleitung in die Geisteswissenschaften (1883) oraz Der Aufbau der geschichtlichen Welt in den Geisteswissenschaften.
Od czasu wprowadzonego przez Diltheya rozróżnienia: Naturwissenschaften (nauki przyrodnicze)-Geisteswissenschaften (nauki „o duchu", czyli o kulturze i jej wytworach, zwanych inaczej humanistycznymi), trwa spór o to, czy metoda obu tych typów nauk powinna być taka sama. Dilthey upatrywał źródło różnic metodologicznych w zasadniczej odmienności przedmiotu. Wobec przyrody zajmujemy stanowisko zewnętrznego, niezaangażowanego obserwatora, gdy idzie natomiast o kulturę, jesteśmy jej zaangażowanymi uczestnikami, przeżywamy ją. W poznaniu przyrody dążymy do wyjaśnienia zjawisk, w poznaniu kultury, dzięki przeżywaniu, mamy możność zrozumienia (Verstehen) jej zjawisk jako wytworów ludzkiego ducha. Rozważania na temat ewentualnej odrębności od nauk przyrodniczych zawężę do takich nauk, jak socjologia, ekonomia, nauki polityczne, antropologia, historia, które można określić mianem nauk społecznych, wyłączając takie nauki humanistyczne, jak nauki o literaturze czy filozofia (jeżeli filozofia jest nauką).
Stronami sporu zapoczątkowanego przez Diltheya są naturalizm i antynaturalizm. Wedle naturalizmu, zasadniczym rysem nauki jest odkrywanie praw sprawdzalnych empirycznie, umożliwiających przewidywanie i wyjaśnianie zjawisk. Nawet jeśli te wzory metodologiczne zostały zbudowane w pierwszym rzędzie dla nauk przyrodniczych, naturalizm traktuje je jako uniwersalne, stosując je również do nauk społecznych. Jeżeli nauki społeczne nie w pełni ich przestrzegają, należy zgodnie z tym uznać, że znajdują się na niskim poziomie rozwoju w porównaniu ze znacznie starszymi od nich naukami przyrodniczymi. A jeżeli nie spełniają kryterium demarkacji - weryfikowalności, według Koła Wiedeńskiego, falsyfikowalności, zdaniem Poppera - są pseudonaukami.
Główne wątpliwości wysuwane przez antynaturalizm są następujące: (1) procesy społeczne są tak złożone i splecione ze sobą, że odkrywanie autentycznych praw społecznych i przewidywanie zachowań ludzkich jest niemożliwe; (2) inaczej niż zachowania zjawisk przyrody, zachowania ludzi podlegają ich woli i dlatego są nieprzewidywalne; (3) w odróżnieniu od zjawisk przyrody ludzie mogą kierować się w swoim zachowaniu przewidywaniami teorii społecznej, co zmienia rzeczywistość przez tę teorię opisywaną.
Argument (1) nie docenia komplikacji zjawisk przyrody, z których modele budowane w naukach przyrodniczych wychwytują jedynie grube rysy. Pouczające w tej kwestii może być choćby ponowne rozpatrzenie pozornie prostego zjawiska „swobodnego" spadania. Mimo daleko idących idealizacji i założeń ceteris paribus przebieg o wiele bardziej złożonych procesów, na przykład meteorologicznych, daje się z dość dużą dokładnością przewidywać.
Argument (2), po pierwsze, opiera się na nieuprawnionym założeniu, że jeżeli obowiązują prawa przyrody, to w przyrodzie panuje determinizm. Determinizm wynikałby z istnienia praw, gdyby były one ścisłe i bezwarunkowe, to jest nie zakładały żadnych idealizacji ani warunku ceteris paribus. Innymi słowy, gdyby odnosiły się do układów autentycznie izolowanych, a nie „prawie" izolowanych, z dokładnością do idealizacji. Po drugie, wolność woli nie wyklucza przewidywalności ludzkich zachowań. Prawda, że ludzie lubią czasem zaskakiwać innych lub przynajmniej grozić możliwością niespodzianki, zwłaszcza w grach towarzyskich i ekonomicznych. Gdyby jednak przewidywania ludzkich zachowań nie były wystarczająco skuteczne, życie społeczne byłoby niemożliwe. Gdybym nie przewidywał, że obdarzona wolną wolą kasjerka w sklepie wyda mi resztę, trudno byłoby mi moją wolę nagiąć do zrobienia zakupów.
Argument (3) przedstawia poważniejszy problem metodologiczny. Zapowiedź zwyżki na giełdzie skłania inwestorów do zakupów, co powoduje zwyżkę. Przewidywanie upadłości firmy skłania do podjęcia działań naprawczych, które jej zapobiegają. W takich wypadkach przyczyną powodzenia lub niepowodzenia przewidywań jest nie trafność lub nietrafność teorii, lecz ludzkie reakcje na te przewidywania. Jednak wpływ przewidywań na ludzkie zachowania poddaje się teoretycznym przewidywaniom. Wobec tego przewidywanie zachowań społecznych można potraktować nie jako test samej teorii, powiedzmy T, lecz teorii Tx, która przewiduje ludzkie reakcje na przewidywania teorii T. Ludzie z kolei mogą uwzględnić wpływ własnych działań na spełnienie się przewidywania i odpowiednio do tego modyfikować swoje reakcje. Wówczas przewidywanie, o którym mowa, trzeba uznać za test teorii T2, która przewiduje modyfikacje ludzkich reakcji na potencjalnie samospełniające się lub samoobalające się przewidywanie, i tak dalej. Proces konstruowania kolejnych teorii T,T1 T2... przypomina procedurę faktualizacji (uchylania kolejnych idealizacji) teorii nauk przyrodniczych. I rzeczywiście polega na uchylaniu kolejnych idealizacji tej treści tak, że przewidywania teoretyczne w naukach społecznych nie wpływają na ludzkie zachowania. Granicą tego procesu jest teoria, która w pełni uwzględnia udział teorii społecznej w konstytuowaniu badanej przez nią rzeczywistości. W ten sposób problem zostaje rozwiązany.
Wymienione argumenty zatem nie podważają naturalizmu. Typowy dla tradycji naturalistycznej jest pogląd J.S. Milla, zgodnie z którym ludzkie zachowanie podlega wyjaśnianiu przyczynowemu tak samo jak zjawiska przyrody. Zakłada on, że przyczynami określonego działania są zawsze pewne pragnienia oraz mniemania, wedle których te-a-te działania prowadzą do zaspokojenia takich-a-takich pragnień. Zachowania grup społecznych podlegają zatem pewnym prawom, ponieważ ludzie na ogół mają podobne pragnienia i podobne mniemania. Indywidualne odchylenia od normy nie mają wpływu na zachowania grupowe, ponieważ, po pierwsze, przeważnie są nieznaczne, a te znaczniejsze są bardzo nieliczne, a po drugie, są odchyleniami w różnych kierunkach, przynajmniej więc częściowo się znoszą. Prawidłowościom zachowania grup społecznych Mill przypisuje zatem charakter statystyczny: są one ugruntowane w statystycznych prawidłowościach zachowania indywiduów.
Na poparcie antynaturalizmu, a przeciw zasadzie wyjaśniania przyczynowego ludzkich zachowań w kategoriach pragnień i mniemań Robin Collingwood wysunął argument następujący: działanie można rozumieć jako działanie społeczne, a nie tylko ruch w przyrodzie, pod warunkiem że jego opis obejmuje intencje. Na przykład opis człowieka tnącego ciało innego człowieka ostrym narzędziem jest tylko opisem ruchu ciał w przyrodzie. Bez wiedzy o intencjach tnącego nie można wiedzieć, z jakim działaniem mamy do czynienia: z operacją chirurgiczną czy zabójczym zamachem. W związku z tym intencje (pragnienia i mniemania) nie mogą być przyczynami działań. Przyczyna bowiem jest zdarzeniem odrębnym od skutku, podczas gdy intencje są składnikiem działania.
Argument ten nie uwzględnia uteoretyzowania obserwacji. Bez włączenia do pojęcia obserwowanego zdarzenia pojęcia jego przyczyny nie jesteśmy w stanie ustalić, jakie zdarzenie w przyrodzie obserwujemy. Precyzyjnie tę kwestię ujmuje Shapere'a teoria obserwacji. Dziecko nie zaobserwuje ruchu cząstek elementarnych w komorze mgłowej, lecz tylko niezrozumiałe błyski. Żeby zidentyfikować obserwowane zdarzenie, trzeba przeprowadzić drobiazgowe śledztwo, zupełnie tak samo jak w przykładzie podanym przez Collingwooda może powstać problem kryminalny, czy idzie o (nieudaną) operację chirurgiczną, czy (sprytnie zamaskowane) morderstwo z premedytacją. Przykładem śledztwa przyrodniczego mogą być opisywane wcześniej doświadczenia Periera z barometrem Torricellego. Miały one ustalić, czy przedmiotem obserwacji jest działanie ciśnienia atmosferycznego czy domniemany horror vacui, wstręt natury do próżni. Podobnych przykładów jest bez liku. Odkrycie promieni X, które nadawało sens niezrozumiałej obserwacji „prześwietlenia" kliszy fotograficznej w zaciemnionym pomieszczeniu. Odkrycie promieniowania reliktowego dowodziło, że szumy w radioteleskopie nie są zakłóceniami aparatury, czyli że ich zarejestrowanie jest w ogóle obserwacją.
Przykłady, w których rekwizytami są przyrządy zaprojektowane przez człowieka: komora mgłowa, barometr, klisza fotograficzna, radioteleskop, mogą budzić podejrzenie, że ich zastosowanie wprowadza do nauk przyrodniczych wytwory ludzkiego ducha, element kulturowy, który wymaga rozumienia, verstehen, właściwego Geisteswissenschaften. Jednak aparatura naukowa jest projekcją szczególnego aspektu ludzkiego ducha: dążenia do wyjaśnienia prawidłowości przyrody. Jeśli i to nie jest przekonujące, to można podać przykłady potocznych obserwacji, bez przyrządów, w których pojęcie obserwowanego zdarzenia jest uteoretyzowane przez pojęcie jego przyczyny: „zaćmienie Słońca" lub „wyładowanie atmosferyczne", w odróżnieniu od „zgaśnięcia Słońca" lub „gromu”.
W każdym razie uteoretyzowanie obserwacji, które często polega na włączeniu pojęcia przyczyny do pojęcia obserwowanego zdarzenia, nie tylko nie wyklucza wyjaśniania przyczynowego, ale nawet idzie z nim w parze. Intencje zaś w wyjaśnianiu zdarzeń w naukach społecznych pełnią funkcję analogiczną do terminów teoretycznych w wyjaśnianiu zdarzeń w przyrodzie. Teoretyczny charakter intencji podkreśla teoria racjonalnego wyboru, stosowana zwłaszcza w ekonomii. W tej teorii pragnienia lub preferencje podmiotu reprezentuje funkcja użyteczności, wedle której racjonalny podmiot wybiera zawsze działania o najwyższej użyteczności oczekiwanej.
Zasada maksymalizacji użyteczności oczekiwanej ma, zdaniem niektórych teoretyków, niejasną treść empiryczną. Preferencji i mniemań podmiotu nie da się bowiem ustalić w sposób niezależny od tej zasady. Dopiero gdy gracz podejmie decyzję, można coś wnioskować na temat jego preferencji. To samo jednak można powiedzieć o terminach teoretycznych teorii nauk przyrodniczych: masy ciała i sił działających na niego nie da się wyznaczyć niezależnie od praw teorii. Można wykazać, że treść empiryczna praw nauk przyrodniczych nie jest określona za pomocą żadnej prostej zasady w rodzaju zasady falsyfikowalności, lecz przez ich zastosowanie do budowy modeli zjawisk, wyjaśniania (kontrastowego) oraz przez skomplikowaną grę presupozycji, idealizacji/faktualizacji i warunków ceteris paribus. O tym, że modele teorii racjonalnego wyboru mają niezerową moc wyjaśniającą, świadczy choćby to, iż są zjawiska, które wyjaśnia się jako odstępstwa od zasady maksymalizacji użyteczności oczekiwanej - na przykład zakup oczywiście zbędnego przedmiotu pod wpływem namowy zręcznego sprzedawcy. Zasada maksymalizacji użyteczności oczekiwanej, podobnie jak prawa nauk przyrodniczych, zakłada warunek ceteris paribus (brak ubocznych wpływów, jak namowa ze strony innych osób) i ma charakter idealizacyjny (zakłada, że ludzie na ogół postępują racjonalnie). Przy tych założeniach, na podstawie decyzji gracza w „Milionerach" o rezygnacji z odpowiedzi na pytanie za 16 tys. zł, można wyprowadzić hipotetyczne wnioski na temat jego sytuacji finansowej, poziomu aspiracji i stanu jego wiedzy (lub zaufania do własnej wiedzy). Ewentualne inne świadectwa mogą te wnioski potwierdzić, uszczegółowić albo podważyć. Mogą na przykład wskazywać na naruszenie warunku ceteris paribus (na przykład przez zniechęcenie gracza miną Huberta Urbańskiego, albo przez obawę przed zawiścią sąsiadów i tym podobne) i/lub założeń idealizacyjnych (na przykład przez skłonność gracza do impulsywnego, bezrefleksyjnego działania). Po dłuższym badaniu można będzie ustalić pewien zbiór hipotez nadający się do akceptacji na mocy zasady wnioskowania do najlepszego wyjaśnienia.
Nie widać zatem wyraźnych powodów, żeby odrzucać wyjaśnienia przyczynowe ludzkich zachowań. Rozważmy teraz alternatywne propozycje, charakterystyczne dla antynaturalistycznie zorientowanych kierunków socjologii rozumiejącej albo humanistycznej. Collingwood w swojej koncepcji rozumienia historycznego, nawiązując do Diltheya, zaleca metodę przeżycia odtwórczego (re-enactment). Polega ona na wczuwaniu się w intencje postaci historycznych. Popper skrytykował tę koncepcję, twierdząc, że zakłada ona w sposób nieuprawniony, iż historyk dorównuje zdolnościami swoim bohaterom, Napoleonom, Beethovenom i Einsteinom.
Nawiązując do Wittgensteina, bardziej wpływową koncepcję metody rozumiejącej sformułował Peter Winch (1958). Według niego, rozumienie działań społecznych jest możliwe dzięki wykryciu reguł kulturowych. W skład nich wchodzą nie tylko jawne, spisane reguły, ale również niepisane normy kulturowe. Na przykład czynność podpisania czeku jest zrozumiała wyłącznie dzięki znajomości zasad, jawnych i niepisanych, regulujących obrót czekowy i działanie banku jako instytucji.
Metoda rozumiejąca jest charakterystyczna dla antropologii kulturowej. W celu odkrycia reguł obcej kultury badacze stosują między innymi tak zwaną obserwację uczestniczącą Według koncepcji socjologii rozumiejącej, ta sama metoda jest właściwa dla zrozumienia własnej kultury. Reguły nie są przyczynami ludzkich działań, lecz tylko nadają sens działaniom. Ludzie mogą naruszać reguły lub nie przywiązywać do nich wagi czy wreszcie je przekształcać, tworząc nowe instytucje, konwencje i przepisy. Za naruszenie reguły uczestnik życia społecznego naraża się na określone konsekwencje. Dzięki temu znajomość reguł kulturowych w znacznej mierze pozwala na przewidywanie zachowania. Jednakowoż zadaniem nauk społecznych, wedle anty-naturalizmu, jest rozumienie kultury, a nie przewidywanie na podstawie praw.
Można zaryzykować tezę, że antynaturalizm respektuje spostrzeżenie Kanta, iż „istoty rozumne nie działają podług praw, ale podług przedstawienia praw". Ta myśl pobrzmiewa u Floriana Znanieckiego w formie postulatu uwzględniania w naukach społecznych „współczynnika humanistycznego": tej cechy zjawisk kulturowych, że przystępując do badania, badacz zastaje je jako przedmiot czyjegoś doświadczenia lub świadome ludzkie działanie. Jednak w odróżnieniu od wielu innych przedstawicieli nurtu socjologii rozumiejącej, Znaniecki uważał, że jej zadaniem jest badanie zjawisk o pewnej trwałości i powtarzalności, a więc, jak w przypadku innych nauk, poszukiwanie praw.
Niewątpliwie prawa społeczne istnieją. Mamy prawa w rodzaju prawa wzrostu przestępczości wraz ze wzrostem poziomu bezrobocia czy prawa podaży i popytu. Z drugiej strony, prawom społecznym brakuje uniwersalności, którą charakteryzują się prawa przyrody. Obowiązują one tylko w określonych warunkach społecznych, można powiedzieć - zależnie od panujących w społeczeństwie reguł czy norm kulturowych. Dlatego właściwym kierunkiem w metodologii nauk społecznych wydaje się synteza podejścia naturalistycznego i rozumiejącego.
Myślę, że teoria trzech światów Poppera robi krok w tym kierunku. Światy 1, 2 i 3 to, odpowiednio, świat przyrody, subiektywny świat doznań i procesów psychicznych oraz świat zobiektywizowanych wytworów psychiki, to jest wytworów kultury, a przede wszystkim problemów, argumentów i rozwiązań problemów. Mimo zależności genetycznej między światami są one względnie autonomiczne. Znaczy to między innymi, że choć Świat 3 składa się z ludzkich wytworów i rozwija dzięki ludzkiej pomysłowości, to zachodzą w nim fakty, które nie zależą od ludzkiej woli ani od, treści ludzkich myśli, fakty obiektywne, które nie są stanowione, lecz odkrywane.
Karl R. Popper (1902-1994) filozof urodzony w Wiedniu przez wiele lat związany z London School of Economics. Autor Logiki odkrycia naukowego (1934), w której argumentował, że właściwą metodą nauki jest falsyfikacjonizm.
Ulubionym przykładem Poppera ilustrującym tę tezę jest arytmetyka. O ile liczby naturalne można uznać za dzieło człowieka, o tyle fakty arytmetyczne już nie. Na przykład rozmieszczenie liczb pierwszych w zbiorze liczb naturalnych nie zależy od ludzkiego postanowienia. Względnie autonomiczne światy oddziałują na siebie przyczynowo. W szczególności Świat 3 jest źródłem problemów, które przyciągają ludzką ciekawość i niejako uwodzą zamieszkałe w Świecie 2 ludzkie umysły do zajmowania się nimi.
Teorię trzech światów Popper stosuje między innymi do sformułowania alternatywnej wobec metody Collingwooda propozycji metody rozumienia czynów historycznych. Mianowicie: zamiast dążyć do przeżycia odtwórczego, które, po pierwsze, jest nieosiągalne z powodu indywidualnych różnic między ludźmi, a po drugie, nawet gdyby było osiągalne, pozostałoby w ramach Świata 2 i, jako takie, nie mogłoby stać się składnikiem wiedzy obiektywnej, należy poszukiwać wyjaśnienia czynu historycznego jako racjonalnego rozwiązania odpowiednio zrekonstruowanej, obiektywnej (trzecio-światowej) sytuacji problemowej. Przykładem (bardzo szkicowym) zastosowania tej Popperowskiej metody może być podane przeze mnie historyczne wyjaśnienie, dlaczego Koło Wiedeńskie zajęło stanowisko formalizmu w filozofii matematyki. Problem polegał na tym, jak zachować pozytywistyczny empiryzm, unikając psychologizmu Milla. Przytoczone wyjaśnienie nie powołuje się na żadne procesy myślowe członków Koła Wiedeńskiego, zanotowane w ich wspomnieniach. Ani też nie powołuje się na moje przeżycie odtwórcze procesów myślowych któregoś z nich. Wystarczy, że formalizm jest najlepszym z dostępnych, z uwagi na ówczesny stan Świata 3, rozwiązaniem tak zrekonstruowanego problemu.
Nazwałem teorię trzech światów tylko krokiem w stronę syntezy naturalizmu i metody rozumiejącej, bo Popper, proponując pewną odmianę metody rozumiejącej, zarazem ani nie zwolnił nauk społecznych z wymogu falsyfikowalności, ani nie ogłosił nawet intencji pogodzenia ze sobą przeciwstawnych tendencji metodologicznych. To drugie zrobił David Papineau. Zauważył on, że nie ma żadnych przeszkód, by w zastosowaniach teorii racjonalnego wyboru uwzględniać wpływ norm kulturowych na pragnienia i mniemania. Mianowicie normy kulturowe mogą wpływać na funkcje użyteczności i rozkład prawdopodobieństwa teoretycznej reprezentacji problemu racjonalnego wyboru. Rozumiem to tak, że działania bywają obciążone zależnymi od norm kulturowych kosztami społecznymi, co wpływa na funkcję użyteczności. Na przykład decydując się na udział w programie „Big Brother", trzeba brać pod uwagę nie tylko ewentualną wygraną, lecz również społeczny czy towarzyski koszt naruszenia reguł dobrego smaku, skądinąd niejednakowy w różnych środowiskach (w niektórych nawet ujemny, to jest obracający koszt w zysk).
2. Indywidualizm metodologiczny i holizm
Teoria racjonalnego wyboru w swoim oryginalnym sformułowaniu powstała w ramach tradycji indywidualizmu metodologicznego, stanowiska reprezentowanego między innymi przez Milla i Poppera. Zgodnie z nim, zjawiska społeczne są wypadkową indywidualnych działań i należy je wyjaśniać przez odwoływanie się do indywidualnych motywów. Przeciwne stanowisko, zwane holizmem albo socjologizmem, pochodzi od Emila Durkheima. Według niego, fakty społeczne muszą mieć przyczyny społeczne, nieredukowalne do faktów dotyczących indywiduów. Indywidua znajdują się bowiem pod presją otoczenia, skutkiem której mają skłonność dostosowywania własnych sposobów myślenia, odczuwania i działania do sposobów uznawanych w społeczeństwie. To sformułowanie sugeruje daleko idące zbieżności między holizmem a socjologią rozumiejącą. Jak zobaczymy niżej, podział na naturalizm i antynaturalizm nie pokrywa się jednak z podziałem na indywidualizm i holizm.
Indywidualizm stosuje wyjaśnianie intencjonalne odwołujące się do intencji (mniemań i preferencji) osób, które traktuje jako odmianę wyjaśniania przyczynowego. Wykluczając prawomocność wyjaśniania intencjonalnego w naukach społecznych, holizm nie jest skazany na metodę rozumiejącą. Jedną z form holizmu jest f u n k c j o n a 1 i z m, pochodzący od Bronisława Malinowskiego pogląd, wedle którego wszystkie zjawiska społeczne mają wyjaśnienie funkcjonalne. Funkcjonalizm nawiązuje w ten sposób do wzorów nauk przyrodniczych, w tym wypadku - do metody biologicznej teorii ewolucji. Wyjaśnianie funkcjonalne w biologii polega na wyjaśnianiu cech filogenetycznych organizmu i wzorców indywidualnego zachowania ich funkcją przystosowawczą. Innymi słowy, wyjaśnić funkcjonalnie jakąś cechę lub wzorzec zachowania, znaczy pokazać, jak posiadanie danej cechy lub wzorca zachowania sprzyja przetrwaniu organizmu i rozpowszechnieniu jego genów w populacji. Na przykład wyjaśnieniem długości szyi żyrafy jest, że dzięki niej żyrafa unika konkurowania o pożywienie z innymi roślinożercami, sięgając do liści rosnących na niedostępnej dla nich wysokości. Wyjaśnieniem funkcjonalnym powstrzymywania się drapieżników od polowania ponad potrzebę zdobycia pożywienia jest, że oszczędzanie populacji ofiary sprzyja przetrwaniu drapieżnika przez zapewnienie mu pożywienia. Wytępienie populacji ofiary doprowadziłoby drapieżnika do zagłady. Przez analogię, wyjaśnianie funkcjonalne w naukach społecznych polega na wyjaśnianiu instytucji, norm kulturowych i wzorców zachowania społecznego przez wskazanie na ich funkcję, na przykład podtrzymywania trwałości społeczeństwa czy jego struktury. W szczególności wyjaśnianiu funkcjonalnemu podlegają reguły kulturowe, których odkrycie stawia sobie za zadanie socjologia rozumiejąca.
Wyjaśnianie funkcjonalne, podobnie jak intencjonalne, jest formą wyjaśniania przyczynowego. W biologii utrwalanie się funkcjonalnych cech filogenetycznych wyjaśnia się za pomocą mechanizmu dziedziczności i selekcji naturalnej. Odpowiednio w naukach społecznych funkcjonalne wyjaśnienie instytucji ma charakter przyczynowy, jeżeli jej funkcją jest podtrzymywanie struktury społecznej, której trwanie sprzyja przetrwaniu tej instytucji. Na przykład funkcją tajnej policji może być podtrzymywanie reżimu, który w celu własnego przetrwania utrzymuje tajną policję. Niską skuteczność tajnej policji w tropieniu wrogów politycznych reżimu można wyjaśnić funkcjonalnie tym, że tajna policja tylko dzięki istnieniu nielegalnej opozycji może zachować swoją funkcję - i tym samym - własne istnienie. Toteż zadowala się skromnymi sukcesami śledczymi, które wystarczają jej do zarobienia na utrzymanie.
Analogię ewolucyjną funkcjonalizm może traktować przenośnie lub dosłownie. Przytoczona wyżej teoria tajnej policji i nielegalnej opozycji ma strukturę analogiczną do teorii drapieżnika i ofiary w ekologii. Analogia ma charakter przenośny, ponieważ wyjaśnienie trwania tajnej policji nie powołuje się na funkcję sprzyjającą przetrwaniu gatunku ludzkiego. Dosłownie analogię ewolucyjną traktuje socjobiologia, która tym samym jest skrajną formą naturalizmu. Traktuje ona ewolucję norm kulturowych jako przedłużenie ewolucji biologicznej, silnie ograniczone względami biologicznie przystosowawczymi. Na przykład altruizm ludzki, który przybiera zmienne formy w zależności od okoliczności społecznych, jest - wedle socjobiologii - ugruntowany na altruizmie wykształconym w drodze tak zwanego doboru krewniaczego. Dobór krewniaczy polega na upowszechnianiu pewnych genów w populacji przez działanie na rzecz przetrwania i reprodukcji własnych krewnych. Wyjaśnienie altruizmu nie było dostępne na gruncie wcześniejszej teorii doboru naturalnego, w której jednostką selekcji są pojedyncze organizmy. Zgodnie z jej założeniami, nawet nieliczni egoiści w populacji altruistów osiągaliby zyski, które sprzyjałyby ich osobniczemu przetrwaniu i, w konsekwencji, upowszechnieniu genu egoizmu. W ten sposób problem altruizmu stał się powodem odrzucenia indywidualizmu metodologicznego w teorii ewolucji. Teoria doboru krewniaczego, w której jednostką selekcji są grupy organizmów pokrewnych, ma charakter holistyczny.
Axelrod pokazał jednak, że altruizm i powstanie współpracy społecznej można wyjaśnić również na gruncie indywidualizmu metodologicznego środkami teorii racjonalnego wyboru i teorii gier. Punktem wyjścia jego rozważań jest tak zwany dylemat więźnia. Dwaj podejrzani o handel narkotykami są zamknięci w osobnych celach bez możliwości porozumiewania się. Obaj otrzymują propozycję następującej treści. Jeśli któryś z nich zdradzi kolegę, a kolega zachowa lojalność wobec niego, zdrajca wyjdzie na wolność, a zdradzony zostanie skazany na 10 lat więzienia. Jeśli obaj zdradzą, obaj dostaną wyrok 5 lat więzienia. Jeżeli obaj będą milczeć, z braku dowodów zostaną oskarżeni o nielegalne posiadanie broni i obaj zostaną skazani na 1 rok więzienia. Z punktu widzenia każdego z nich, bardziej opłaca się zdradzić. Jeżeli bowiem kolega go zdradzi, to zdradzając jego, naraża siebie na karę 5 lat, a milcząc, ryzykuje 10 lat więzienia. Z kolei jeżeli kolega będzie milczał, zdradzając go, wyjdzie na wolność, milcząc, również zostanie skazany na 1 rok. Jest to wynik na pozór paradoksalny, ponieważ tym sposobem, jeżeli obaj zachowają się racjonalnie, dostaną karę 5 lat więzienia, natomiast gdyby obaj milczeli, zostaliby skazani tylko na 1 rok. Inaczej jednak sprawa przedstawia się z tak zwanym iterowanym dylematem więźnia, to znaczy nieoznaczonej długości serią dylematów więźnia z udziałem tych samych uczestników. Wówczas najbardziej racjonalną, w sensie teorii racjonalnego wyboru, okazuje się strategia wet za wet: zacząć od lojalności wobec kolegi, a następnie na lojalne posunięcie ze strony drugiego uczestnika odpowiadać dochowaniem lojalności w następnej rundzie, na zdradę odpowiadać zdradą. Można wykazać, że ta strategia, przy założeniu racjonalności uczestników, prowadzi do ustabilizowania lojalności. Na tej podstawie Axelrod twierdzi, że sama struktura dylematu więźnia dostarcza funkcjonalnego wyjaśnienia altruizmu. Wzajemny altruizm na dłuższą metę daje zyski, co sprzyja jego rozpowszechnieniu i utrwaleniu się w populacji.
Rozwiązanie sporu między indywidualizmem a holizmem, które można tu zaproponować, nawiązuje do stanowiska sformułowanego w sprawie naturalizmu i metody rozumiejącej. Zgodnie z nim, teoria racjonalnego wyboru może dostarczać lepszych wyjaśnień, jeżeli wpływ norm i reguł kulturowych na ludzkie działania uwzględnić w definicji funkcji użyteczności i rozkładu prawdopodobieństwa skuteczności alternatywnych działań. W świetle tego teorie naturalistyczne można traktować jako idealizacje pomijające wpływy kulturowe. To samo można powiedzieć na temat wyjaśniania intencjonalnego w ogóle, które skądinąd ma charakter indywidualistyczny. Pomija ono fakt, że intencje są zrozumiałe tylko w kontekście kulturowym. Poza nim nie sposób odróżnić od siebie na przykład bezpośredniości, serdeczności, poufałości i lekceważenia albo zrozumieć wstydu, zazdrości czy pragnienia sławy. Holizm z kolei dysponuje środkami wyjaśniającymi reguły kulturowe w kategoriach ich funkcji, wyjaśniającymi zatem podstawy rozumienia niezbędne do uchylenia naturalistyczno-indywidualistycznych idealizacji. Można stąd wnioskować, że holizm sprzyja bardziej uniwersalnym metodom badawczym. Nie jest oczywiste, czy sukces indywidualistycznego wyjaśnienia genezy współpracy społecznej podważa tę próbną diagnozę. Wyjaśnienie Axelroda ma charakter indywidualistyczny przy założeniu racjonalności indywiduów postawionych wobec wyboru między egoizmem a altruizmem. To założenie, skądinąd wątpliwe, gdy idzie o wyjaśnianie genezy społeczeństw zwierzęcych (do których teoria Axelroda również się stosuje), samo może mieć wyjaśnienie funkcjonalne: racjonalność (lub instynktowne zachowanie naśladujące racjonalne wzorce) ma funkcję przystosowawczą.
Ostatecznie można więc przyjąć, że holizm dostarcza najogólniejszej perspektywy metodologicznej, co nie znaczy, że indywidualizm należy porzucić. Indywidualistyczne idealizacje mogą mieć ważne zastosowania. Wybór między wyjaśnieniem intencjonalnym a wyjaśnieniem funkcjonalnym oraz między jego wersjami indywidualistyczną i holistyczną powinien być podporządkowany zasadzie wnioskowania do najlepszego wyjaśnienia.
Podsumowując, niezależnie od specyfiki nauk społecznych zasada wnioskowania do najlepszego wyjaśnienia stosuje się w nich tak samo jak w naukach przyrodniczych. Również formy wyjaśniania w naukach przyrodniczych i społecznych są podobne, jeżeli potraktować wyjaśnienia intencjonalne i funkcjonalne jako odmianę wyjaśnień przyczynowych.
Obciążenie nauki kontekstem wartościującym
W poszukiwaniu domniemanej odmienności metodologii nauk społecznych i przyrodniczych, warto zwrócić uwagę na wartościujące obciążenie tych pierwszych. Obiektywistyczny ideał nauki zakłada całkowite oddzielenie faktów i wartości. Jednak często powiada się, że w naukach społecznych nie sposób uniknąć wartościowania. Niektóre kierunki czynią z tego nawet cnotę, jak na przykład szkoła krytyczna, która lansuje marksowskiego pochodzenia pogląd, że celem teorii społecznej jest emancypacja grup uciśnionych. Teoria taka zakłada zatem ocenę, które grupy są uciśnione i dlaczego. Po doświadczeniach marksizmu, którego próby zastosowania w praktyce doprowadziły do skutków odległych od teoretycznych celów, program szkoły krytycznej musi budzić nieufność.
W ostatnich latach krytyka feministyczna nauk społecznych wskazuje na seksistowski charakter wielu pojęć stosowanych w tych dyscyplinach. Jako przykład można przytoczyć pojęcie dochodu na gospodarstwo domowe, które ignoruje korzyści dla rodziny z nieopłacanej pracy domowej, wykonywanej z reguły przez kobietę. Różne warianty feminizmu wysuwają rozmaite programy uwolnienia nauki od męskich uprzedzeń i budowania jej z uwzględnieniem „kobiecych wartości". Część tej krytyki rozciąga się również na nauki przyrodnicze, których zainteresowania jakoby odzwierciedlają męski światopogląd (traktują przyrodę jako przedmiot do wzięcia w posiadanie), czyniąc naukę narzędziem męskiej dominacji.
Jest zupełnie możliwe, że męskie preferencje wywierają wpływ na selekcję i sposób stawiania problemów podejmowanych w nauce. Jest więcej niż możliwe, że nauki społeczne nie są wolne od przesądów, w tym przesądów seksistowskich. Gdy idzie o przesądność, różnica między naukami przyrodniczymi a społecznymi może być nie jakościowa, ale być kwestią stopnia. Jak już mówiłem, nie można nie mieć przesądów, ale można je krytykować. Odpowiadając na krytykę feministyczną, James R. Brown proponuje pluralizm ujęć i ich krytyczne porównywanie. Kwestię obciążenia wartościującego można potraktować podobnie jak uteoretyzowanie obserwacji. Wartościowanie może wpływać na określenie dziedziny teorii, może przejawiać się w zakładanych przez nią założeniach uprzednich. Lecz i te założenia podlegają krytyce, toteż obciążenie wartościujące teorii nie stwarza dodatkowych, w porównaniu z uteoretyzowaniem obserwacji, problemów metodologicznych.
12