Anneliese Michel - tak brzmiało prawdziwe imię dziewczyny, o której dramatycznych przeżyciach opowiada film pt. Egzorcyzmy Emily Rose, wyświetlany w kinach polskich jesienią 2005 r. Scenariusz filmu został napisany na podstawie prawdziwej, wstrząsającej historii opętanej dziewczyny, która została opisana, z całą naukową dokumentacją, przez prof. Felicitas D. Goodman, antropologa kultury i religioznawcę, w książce Egzorcyzmy Anneliese Michel, dostępnej od niedawna również w tłumaczeniu na język polski. Sam temat opętania i w ogóle istnienia szatana budzi niemałe zainteresowanie i emocje. Czemu umarła ta niewinna dziewczyna? Była chora psychicznie czy opętana?
Czy faktycznie istnieją demony, które mogą zniewolić i zabić? A co na to wszystko współczesna nauka? Czy psychiatria wyklucza istnienie szatana? Kto ma rację: ksiądz, który egzorcyzmuje dziewczynę, czy prokurator, który oskarża księdza o średniowieczną ciemnotę? Takie oto tematy porusza ów film, wypowiadając głośno skrywane przez widzów to jedno, w końcu, i zasadnicze pytanie: istnieje ten inny, niewidzialny, duchowy świat czy też nie? Filmowy prokurator twierdzi, iż wie, że nie ma złych duchów. Choć uważa siebie za praktykującego chrześcijanina, w czasie rozprawy sądowej nakazuje podniesionym głosem ławnikom, aby „nie wierzyli” w to wszystko, co mówi ksiądz na temat okrucieństw szatana. Pani adwokat, choć zdeklarowana agnostyczka, podchodzi do tych dramatycznych wydarzeń bez światopoglądowych uprzedzeń. W miarę zagłębiania się w sprawę przeczuwa jej nadnaturalny charakter, nawet otrzymuje czytelne znaki dotyczące istnienia nie widzialnej rzeczywistości.W czasie procesu pani mecenas uczciwie deklaruje swoją otwartość wobec możliwości istnienia świata duchowego, czyniąc z tego zasadniczy argument w obronie oskarżonego księdza. Ten z kolei nie ma najmniejszych trudności z wiarą w działanie złego ducha, od kiedy stanął naprzeciw niego oko w oko w dramatycznej walce duchowej o uwolnienie dziewczyny. W końcu księdza uznano za winnego śmierci Emily Rose, przypisując mu świadome zaniedbanie psychiatrycznego leczenia dziewczyny. Widz wyczuwa jednak, że w gruncie rzeczy chodzi o sądowy proces nie tyle egzorcysty, ile diabła. De facto sąd orzeka, że go nie ma, a jeśli także niewinna była nauka, to winowajcą musiał zostać średniowieczny zabobon i ksiądz.Film Egzorcyzmy Emily Rose niesie ze sobą niezwykle ważne przesłanie, które najmocniej zostało podkreślone w ostatniej scenie: zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem (Flp 2, 12). Ksiądz Ernest Alt, który egzorcyzmował Anneliese, wskazuje na dwie rzeczywistości, które się z niezwykłą wyrazistością ujawniły przed wszystkimi świadkami tych dramatycznych wydarzeń, a które również reżyser pragnął wyrazić w filmie: Najpierw jest to wymiar otchłani, która się otwiera, kiedy stworzenie chce być jak Bóg. Szatan chciał tego i nadal chce. My wszyscy chcemy tego w mniejszym lub większym stopniu w każdym grzechu. Druga rzeczywistość to wymiar Bożego Dzieła Zbawczego w Jezusie, Synu Boga, który stał się człowiekiem, rzeczywistość, która żyje w Kościele katolickim we wszystkich sakramentach i w działaniu Kościoła.
Fakty
Od filmu przejdźmy do autentycznych wydarzeń. Anneliese była jedną z czterech córek państwa Michelów, ludzi bardzo prawych i pobożnych, mieszkających w Klingenbergu w Niemczech. Choć od dziecka delikatna i chorowita, to jednak „była całkiem normalna” - wspominają jej koleżanki; potrafiła być wesoła i razem z innymi robić kawały i żartować.
Coś „nienormalnego” zaczęło się z nią dziać krótko przed szesnastą rocznicą
urodzin, czyli na jesieni 1968 r. Według świadectwa jednej z koleżanek Anneliese nie mogła się ruszyć po koszmarnej nocy. Czuła się jakby ściśnięta przez jakąś przeogromną siłę, która nie pozwalała jej oddychać. Daremna próba wołania o pomoc, przemoczone łóżko, strach… Prawie rok później sytuacja się powtarza.
Wizyta lekarska i dokładne badania neurologiczne nie wykazują żadnych zaburzeń. Mimo tego zostaje wysłana do sanatorium, gdzie jej towarzyszki z przerażeniem obserwowały, jak czerniały jej niebieskie oczy, jak zmieniały się jej ręce lub jak chwytał ją jakiś dziwny kurcz. Pomimo zarwanego roku szkolnego zdolna i pracowita dziewczyna zdaje maturę i przygotowuje się na studia w wyższej szkole pedagogicznej.
Jako młoda studentka skarży się swojej mamie, że „coś stuka w moim pokoju”. Matka wysyła ją do laryngologa, ten jednak nie stwierdza w jej słuchu żadnych zaburzeń. Jednakże prawdziwy problem pojawił się wówczas, gdy inni w domu zaczęli słyszeć pukanie gdzieś spod połogi, sufitu czy szafy. A kiedy przestraszeni stawali do modlitwy przed figurą Matki Bożej, twarz Anneliese wykrzywiała się na różne sposoby, z jej czarnych oczu zionęła zaś przerażająca nienawiść. Modlitwa rodzinna, częsta Eucharystia i wieczorny różaniec przynosiły coraz mniejszą ulgę dziewczynie, która duchowo i fizycznie czuła się z dnia na dzień gorzej, skarżąc się na osaczające ją zjawy. Taki okropny strach - zwierza się swemu powiernikowi duchowemu, a w przyszłości egzorcyście, o. Arnoldowi Renzowi.
To jest takie przerażenie, że ojciec myśli, iż znajduje się już w samym piekle, że jest tak opuszczony, jak nikt na świecie… Wyobrażam sobie wtedy, ojcze Arnoldzie, że tak było na Górze Oliwnej… tylko w niewyobrażalnym stopniu jeszcze gorzej, bo On przecież wziął na siebie grzechy całego świata. Aż do znudzenia i wyczerpania mnożą się wizyty u przeróżnych lekarzy. Na usilne prośby rodziców i o. Arnolda w domu pojawiają się także wytrawni znawcy z dziedziny duchowości i opętania. Jeden z nich zanotował następujące słowa: Anneliese była miłą dziewczyną, pochodzącą z głęboko
religijnego domu. Skarżyła się: Czuję, że nie mam własnego „ja”. Potem powiedziała, że od czasu do czasu widzi diabelskie twarze, których nie mogła bliżej opisać…
Oczekuj wszystkiego ode Mnie, ale to wszystkiego. Mogę to, co niemożliwe, uczynić możliwym. Pokładaj we Mnie wielkie zaufanie, to przynosi Mi chwałę. To Mnie przyciąga.
W pewnych odstępach czasu gwałtownie odrzucała od siebie poświęcone
przedmioty… W pokojach rozsiewała wokół siebie odór spalenizny i gnojówki. Jednocześnie studiowała, i to z powodzeniem. Rzucała się w oczy jej wesołość, nie unikała towarzystwa i zachowywała się tak, jak zachowuje się młoda, zakochana dziewczyna - wspomina koleżanka ze studiów. Chodziła wtedy już z Piotrem, o którym wiedziała, że żywi do niej głębokie uczucia. Choć bynajmniej go nie unikała, to jednak uważała, że z powodu swych osobliwych problemów nie powinna angażować się w głębszą relację z nim. Piotr jednak był nieustępliwy, pocieszał ją i siebie, że w końcu znajdzie się lekarz, który odkryje prawdziwe źródło dziwnych dolegliwości. Nie opuścił jej do końca życia, nie zniechęcił się nawet wtedy, kiedy - jak sam wspomina - wpatrywała się w niego wzrokiem pełnym nienawiści i warczała, wydając zwierzęce odgłosy. W miarę upływu miesięcy zachowania Anneliese stawały się coraz bardziej potworne: skakała po ścianach, biegała po schodach, spijała z podłogi swój mocz, wkładała głowę do muszli klozetowej, drapała i gryzła ściany, tracąc przy tym zęby; nago tarzała się w żwirze lub też moczyła w wodzie, usiłując ugasić
straszliwą gorączkę w ciele. Miała niewiarygodną siłę fizyczną: gdy siostra usiłowała ją schwycić, to rzuciła ją o podłogę jak lalką. Prawie w ogóle nie spała, a kiedy się kładła do łóżka, wyglądała jak nieżywa. Z powodu napiętych mięśni szyi dziewczyna nie była w stanie ani pić, ani nawet oddychać. Nagle uspokajała się, wracała do równowagi, kilka godzin modliła się, uczyła, grała na fortepianie…
Egzorcyzmy
W swej bezradności państwo Michelowie napisali list do biskupa z prośbą
o odprawienie egzorcyzmów nad córką. Odwiedzający ich dom duchowni także nie mieli już wątpliwości, że chodzi o opętanie. Wspierał ich radą o. Adolf Rodewyk SI, który w czasie drugiej wojny światowej przez kilka lat, w ukryciu przed gestapem, egzorcyzmował pewną pielęgniarkę ze szpitala. W ciągu wielu lat pracy nad tą problematyką przeanalizował setki przypadków opętania.
Osobisty kontakt z Anneliese w jej własnym domu przekonał go, iż chodziło
właśnie o to najgorsze... Pozostaje jeszcze pytanie - pisał o. Rodewyk - o diabła, który miał ją w posiadaniu. Pytana wielokrotnie, Anneliese wciąż podawała imię Judasz. Jest on dobrze znany z historii opętań…Nieustannie popychał opętanych do kradzieży Hostii, uniemożliwiając jej przełknięcie. U Anneliese znajdujemy coś podobnego. Sama powiedziała, że nie mogła przełknąć Hostii i dlatego trzymała ją w ustach, aby się rozpuściła. Anneliese jest opętana, a główny diabeł nazywa się Judasz. Za tym sformułowaniem stoi myśl, że mogą być jeszcze inne złe duchy, drugorzędne. Niestety, to ostatnie przypuszczenie sprawdziło się w całej pełni. Gdy doszło w końcu do egzorcyzmów, nękane modlitwą kapłana demony zaczęły dawać o sobie znać. Zapiski ojca Arnolda Renza z pierwszego egzorcyzmu dają pewne wyobrażenie o walce, która na dobre się rozpoczęła: Najmocniej Anneliese lub demony reagują na wodę święconą. [Opętana] zaczyna wyć i miotać się. Trzymają ją trzej mężczyźni: pan Hein, Piotr i ojciec. Anneliese próbuje gryźć na lewo i na prawo, kopie nogą w moim kierunku. Od czasu do czasu wyje, szczególnie przy wodzie święconej. Czasami skomli jak pies. Powtarza: skończcie z tym gównem! ty, księże, zasrańcu! ty brudna świnio!
Przekleństw i wyzwisk jest znaczniej więcej - darujmy jednak sobie ich przytaczanie. Egzorcyzm to uroczysta modlitwa, w której Kościół publicznie i na mocy swej władzy rozkazuje w imię Jezusa Chrystusa złym duchom, aby odeszły od opętanej osoby. Z doświadczenia egzorcyści wiedzą, że znajomość imion demonów oraz ich liczby daje większą władzę nad nimi w czasie sprawowania egzorcyzmów. Obydwaj duchowni - o. Arnold Renz i ks. Alt - modląc się nad Anneliese, godzinami, bez wytchnienia, nękali demony, zanim ujawniła się ich cała szóstka: Lucyfer, Judasz, Kain, Neron, Hitler i Fleischmann. Za wyraźnym pozwoleniem Anneliese o. Arnold nagrywał na magnetofon przebieg egzorcyzmów, których w sumie odbyło się kilkadziesiąt.
Bardzo niewielką część tego materiału przelała na papier prof. Felicitas D. Goodman w swej książce o Anneliese Michel. Kiedy kapłan w towarzystwie osób najbliższych dla Anneliese zmuszał demony do opuszczenia ciała udręczonej dziewczyny, rozkazując im słowami z rytuału, z Pisma św., czy też wzywając święte imiona - rozlegały się nieopisane krzyki, warczenia i skowyty. Wprawdzie ze straszliwą wściekłością, ale odpowiadały duchownym na zadawane pytania.