Homoseksualistom nie zależy na „miłości”
„Homofob w Polsce” głosił pełen miłości - nagłówek mainstreamowej gazety, którym został przywitany dr Paul Cameron podczas jego kolejnej wizyty w naszym kraju w październiku tego roku. Miłość lewicowej redakcji Adama Michnika wydaje się być tak wysokiej próby, jak uczucia homoseksualne, z charakterem których zderzył się naukowiec w swoich badaniach.
Wrocławskie spotkanie z doktorem Cameronem, odbyło się 13 października br. patronowała mu Opcja na Prawo.
Paul Cameron określa homoseksualizm uzależnieniem podobnym do narkotyków, z którego niewielu udaje się wydobyć. Z homoseksualizmu leczy się z powodzeniem ok. 20% podejmujących taką walkę. Lepiej więc zapobiegać homoseksualizmowi niż leczyć skutki jego rozpowszechniania się w społeczeństwie.
Czy homoseksualizm się rozpowszechnia?
Według tezy będącej w powszechnym obiegu homoseksualiści tacy się urodzili. Nawet w środowiskach naukowych utrzymuje się narrację, że orientację i upodobania seksualne nabywa się we wczesnych latach życia, że nie da się i nie powinno się nawet tego próbować zmienić.
Naukowiec jednak wskazuje, że już w starożytności możemy znaleźć ostrzeżenia przed rozpowszechnianiem się homoseksualizmu. Didache napisane ok. 150 r. n.e. wyraźnie nakazuje: „nie będziecie deprawować swoich chłopców”, a więc byli dorośli mężczyźni, który przenosili swój styl życia na młode pokolenie.
Arystofanes na długo przed Chrystusem odnosił się do takich tendencji wśród Greków.
Temu, że homoseksualizm jest nabywany wyłącznie genetycznie, zaprzeczają też sami przedstawiciele środowisk homoseksualnych, strasząc na swoich internetowych stronach czy podczas swoich gejowskich parad, że „idą po nasze dzieci”… Skoro tak, widać, zauważają, że mechanizm pozyskiwania nowych konsumentów homoseksualnego stylu życia podlega marketingowym regułom.
Sześć lat po wybuchu epidemii HIV i fakcie przekazania przez rząd amerykański organizacjom gejowskim ogromnych pieniędzy na ograniczenie epidemii, w bostońskiej gazecie środowiska homoseksualnego (a Boston jest siedzibą największego uniwersytetu technologicznego na świecie Massachusetts Institute of Technology) opublikowano oświadczenie, w którym czołowy działacz stwierdził, że choć teraz homoseksualiści umierają, to i tak „dorwą waszych synów”.
Będziemy sodomizować waszych synów, godła waszej wątłej męskości, waszych płytkich marzeń i wulgarnych kłamstw. Będziemy uwodzić ich w salach, akademikach, salach gimnastycznych, w szatniach, na stadionach, w seminariach, grupach młodzieżowych, kinowych toaletach, w wojskowych barakach, na postojach ciężarówek, w męskich klubach, w izbach parlamentu, wszędzie, gdzie mężczyźni przebywają z mężczyznami. Wasi synowie staną się naszymi sługami i będą wypełniać nasze rozkazy. Będą przekształceni na nasz obraz. Będą nas pożądać i adorować.
„Boston Gay Community News”, 15-21 lutego 1987
Homoseksualistom nie zależy na „miłości”, ale na rozpowszechnianiu swojego stylu życia i wciąganiu do swojego środowiska młodzieży.
Dr Cameron słusznie podkreśla, że homoseksualna kampania propagandowa jest silnie emocjonalna, pozbawiona racjonalizmu i kontaktu z rzeczywistością. Pod obrazy wywołujące w zwykłym człowieku uzasadnione współczucie podkładane są treści mające się odwoływać do tych samych emocji. Emocjonalna ocena relacji homoseksualnych musi zakryć rzeczywistość, a ta jawi się mało ciekawie. Homoseksualizmowi nadaje się wrażliwą, ciepłą i miłosną twarz, w rzeczywistości jest brutalny i brudny.
Żadne państwo świecie, nie znalazło skutecznej metody powstrzymania epidemii HIV, wśród homoseksualnych mężczyzn - naukowiec cytuje wypowiedź szefa chińskiego programu prewencji AIDS i wydany ostatnio przez ChRL raport (właśnie mija 35. rocznica początku epidemii AIDS). Homoseksualizm konserwuje epidemię, w środowiskach heteresoeksualnych odnotowuje się spadek zachorowań. Skuteczna kampania wśród prostytutek czy par heteroseksulnych powstrzymała rozwój choroby. Inaczej jednak jest w środowisku gejowskim.
W nawiązaniu do stwierdzenia dr. Camerona możemy przeczytać raport informujący o drastycznym wzroście zachorowań na AIDS w Polsce, wydany w 2015 roku przez NIK. Raport powstał w oparciu o analizę Krajowego Programu Zapobiegania Zakażeniom HIV i Zwalczania AIDS, koordynowanego przez Krajowe Centrum ds. AIDS. Z danych epidemiologicznych wynika, że co roku przybywa 13 proc. nowych zakażonych wirusem HIV, a wirus rozprzestrzenia się głównie w grupie młodych i dojrzałych mężczyzn, około 90 proc. zakażonych to mężczyźni w wieku 20-49 lat. Na bazie badań rozwoju AIDS szacowano dotychczas zasięg środowiska gejowskiego.
Przyczyną jest wg Camerona struktura psychologicznego uzależnienia od homoseksualizmu, podobna do narkotykowej. Uzależniony bez skrupułów moralnych podąża za swoim nałogiem. Podobnie do narkomana, musi pociągnąć za sobą na dno cały świat. Narkoman potrafi okraść własną matkę, a homoseksualista zarazić swoich „kochanków” i wciągnąć w proceder młodych chłopców, nawet dzieci. Jednak wśród narkomanów kampania „czystych strzykawek” poskutkowała, ograniczając AIDS, w przeciwieństwie do środowisk homoseksualnych.
Platon swojego czasu mówił o gejach, że tylko wykorzystują się nawzajem i nie budują żadnych więzi konstruktywnych społecznie.
Badanie amerykańskiego rządu potwierdza tę tezę
Badanie zostało opublikowane ok. miesiąca temu, czyli we wrześniu 2016 roku. Jest to badanie rządowe, udostępnione na rządowych stronach internetowych, przeprowadzane na ogromnej grupie dzieci w ciągu dwudziestu pięciu lat. Próbka z dwudziestu trzech stanów składała się z około stu trzydziestu ośmiu tysięcy uczniów oraz próbka czterdziestu czterech tysięcy uczniów z dziewiętnastu różnych okręgów szkolnych. Badanie wykazało, że w ostatnim roku pewna liczba uczniów padła ofiarą gwałtu, ujawniło też grupę dzieci palących, zażywających narkotyki, posiadających broń na terenie placówek szkolnych i wdających się bójki. Odkryto w nim prawidłowość, że dzieci, które przyznały, że są homo- lub biseksualne, znacznie częściej padały ofiarą tego typu zachowań albo były ich sprawcami. Jako remedium na te zaskakujące wyniki postanowiono wprowadzić do szkół zajęcia antydyskryminacyjne mające pomóc grupie homo- i biseksualnych uczniów poczuć się akceptowanymi społecznie, ponieważ grupa psychologów i psychiatrów właśnie w tym upatrywała źródła problemów podopiecznych.
- Rząd amerykański zaczął zachęcać wszystkie szkoły do wdrożenia programów, w których uczono dzieci, że homoseksualizm jest czymś normalnym i jest tak samo dobry i zdrowy jak heteroseksualizm. Organizowano bale dla uczniów homo- i heteroseksualnych, mieszane kluby, zapraszano czołowych działaczy homoseksualnych z prelekcjami - mówi doktor Cameron. Skutkiem wprowadzonych programów były wyniki, z które rząd uważa za pozytywne.
W latach 2001-2009 40,5% uczniów nie rozpoczęło współżycia płciowego. W 2015 było to ok. 46% w szkołach, a w przypadku 23 stanów 47%, w okręgach szkolnych dużych miast 44%. Wydaje się to dobrą zmianą po latach seksualnej propagandy. Zwiększyła się liczba uczniów, którzy nie współżyją seksualnie. Niektórzy uważają, że w rzeczywistości ten wzrost USA zawdzięcza kampaniom ruchów „czystych serc”, które się nasiliły wśród młodzieży szkolnej w ostatnich latach. Jednak drugi wynik badań amerykańskiego rządu już nie cieszy, w ogóle i został całkowicie przemilczany. Liczba heteroseksualnych uczniów spadła o 5%. W poprzedniej dekadzie ok. 5% uczniów twierdziło, że są homo- lub biseksualni, w ostatnim roku było to bliżej 9%. Liczba uczniów homoseksualnych wzrosła o ok. 70%. W poprzedniej dekadzie 2,5 procenta uczniów nie potrafiło określić swojej orientacji. Liczba tych zagubionych uczniów w 2015 roku wzrosła do 4%. To wzrost o ok. 60%. Uczniów pytano w tym badaniu również o rzeczywistą aktywność seksualną. Dekadę temu 53% przyznało, że współżyło z osobami płci przeciwnej, co w ubiegłym roku spadło do ok. 46%. Spadek o ok. 12,13%. Co wzrosło?
W poprzedniej dekadzie 5,8% przyznało się odbycia stosunków homoseksualnych, w ubiegłym roku było to już ok. 7%. Badanie wykazało również, że proporcjonalnie nie zmniejszyła się ilość ryzykownych zachowań w tej grupie.
Działania „antydyskryminacyjne”, propagujące homoseksualizm jako pełnowartościowy styl życia, zwiększyły grupę zorientowanych homo- i biseksualnie uczniów i udowadniają, że homoseksualizm niekoniecznie ma genetyczne podłoże. Zwiększenie liczby homoseksualistów nie pomogło rozwiązać również ich problemów związanych z samą istotą homoseksualizmu.
Badania te pokrywają się dokładnie z tymi, które przeprowadziła prorodzinna organizacja Mass Resistance w stanie Massachusetts (http://massresistance.org), z których wynika, że wskutek działań prohomeseksualnych w szkołach dwukrotnie wzrosła liczba homoseksualnych uczniów w ciągu ostatnich dziesięciu lat.
Badanie google news - jaki odsetek seksualnej przemocy dziecięcej stanowi przemoc homoseksualna?
Krytycy zarzucają „naczelnemu homofobowi”, że jego metodologia badań jest pobawiona naukowości. „Badania w gogle news? Śmieszne, nie ma żadnej reprezentatywnej grupy”. Paul Cameron jednak nie ukrywa, że badania, przez niego przeprowadzone w świecie mediów, mają tylko wydobyć skalę problemu i muszą być zestawione z profesjonalnymi badaniami prowadzonymi w tej dziedzinie, których dotychczas nikt w środowiskach naukowych na poważnie nie przeprowadził.
Z zebranych danych, zawartych w artykułach prasowych przez współpracowników dr. Camerona, wypływają ciekawe informacje.
Sprawdzaliśmy wszystkie przypadki przemocy dziecięcej opisane w mediach w ciągu lat 2011-2016 pod kątem płci sprawcy i ofiary.
W przypadku USA 17 psychologów, psychiatrów, doradców psychologicznych molestowało chłopców, a dwóch - dziewczynki, choć oczywiście nie wiadomo, jak wielu ich z całej zawodowej grupy zostało przyłapanych na molestowaniu dzieci. Wynik stanowi 89% przemocy homoseksualnej w tym przypadku. Poza Stanami np. w Polsce mieliśmy 6 mężczyzn molestujących 46 chłopców. Wygląda to tak, jakby grupa psychologów i psychiatrów stanowiła najbardziej homoseksualną część społeczeństwa. Porównajmy ją z inną grupą zawodową. Oto lekarze, którzy również zostali w mediach opisani jako sprawcy molestowania dzieci. Około 48% sprawców dopuściło się molestowania homoseksualnego. W grupie nauczycieli ok. 30% molestujących to homoseksualiści.
Najważniejsze spostrzeżenia dotyczą jednak korelacji przemocy z przywilejami nadanymi środowiskom homoseksualnym różnych krajów. Tam, gdzie geje posiadali więcej praw, np. do małżeństw i adopcji, następował wzrost przemocy homoseksualnej dokonywanej na dzieciach.
Podobne badania przeprowadzili Chińczycy.
W Chinach i w Rosji społeczeństwo jest negatywnie nastawione do akceptowania w przestrzeni publicznej zachowań homoseksualnych.
W Wielkiej Brytanii i Kanadzie blisko 80% społeczeństwa jest za przyznaniem pełnych praw homoseksualistom.
W Chinach 5% sprawców molestowania dzieci dopuściło się molestowania homoseksualnego, w Rosji 20 %, w USA 33%, w Wielkiej Brytanii 54%.
Badania przeprowadzone przez analizę materiałów prasowych odnalezionych w google news przez współpracowników Paula Camerona wykazały odpowiednio:
W Chinach 5% sprawców molestowania dopuściło się molestowania homoseksualnego dzieci, w Rosji 24 %, w USA, w Wielkiej Brytanii aż do 80%.
Wyniki swojego rekonesansu w świecie mediów dr Cameron zestawia też z wynikami badań przeprowadzonymi przez dwóch homoseksualistów w środowisku homoseksualnym, gdzie tysiącom homoseksualistów stawiano pytanie o to, czy byli molestowani w dzieciństwie.
W przypadku tych, którzy przed 90. rokiem mieli poniżej 17 lat, 23% powiedziało, że tak. W latach 90. wynik ten wzrósł do 27%, a po 1999 r. - do 29%.
- Gdy spojrzymy na państwa rozwijające się, gdzie nie przyznano homoseksualistom szczególnych praw - mówi Paul Cameron - to wychodziło 10%, a w tych państwach, gdzie homoseksualistom przyznano prawa, było to 25%-29%. To geje przeprowadzili to badanie - zaznacza.
Im większa akceptacja dla homoseksualizmu, tym więcej dzieci pada ofiarą seksualnych przestępstw homoseksualnych, wynika z powyższych badań.
- Czy to jest ruch, który nie byłby zainteresowany waszymi synami? On chce się rozwijać. Homoseksualiści chcą rosnąć w siłę kosztem waszych synów - zakończył wrocławskie spotkanie dr Paul Cameron.