Wiersze dla dzieci 5 - 6 letnich
Andrzejki
Autor: Bożena Forma
Andrzejkowe wróżby -
wosk przez klucz lejemy.
O tym co nas czeka
zaraz się dowiemy.
Marcin trzyma statek,
piłkę Karolina,
Rafałek dużego
groźnego rekina.
Co to wszystko znaczy
może ktoś odpowie,
to czary prawdziwe,
wróżby andrzejkowe.
Balkon Halinki
Autor: Bożena Forma
Na balkonie pelargonie
i petunie w pięknych skrzynkach.
Żółte, białe są begonie,
z mamą o nie dba Halinka.
Wszystkie barwne, kolorowe,
wkoło pięknie się kłaniają,
do słoneczka i Halinki
wdzięcznie główki przechylają.
Rano zawsze je podlewa
i usuwa chwasty brzydkie.
Mówi do nich miłym głosem,
ach, jesteście piękne wszystkie.
Bal przebierańców
Autor: Magdalena Frączczak
W kolorowe łańcuchy,
w pyzate balony,
każdy kąt w sali
jest przyozdobiony.
Jeszcze tylko piękne stroje
wszyscy założymy,
na balu przebierańców
dzisiaj się bawimy.
Bałwanki
Autor: Bożena Forma
Ulepiły dzieci
małego bałwanka
stoi sam przed domem
od samego ranka.
Idzie Grześ do szkoły,
przystanął na chwilkę
i szybciutko ulepił
śniegową dziewczynkę.
Potem Zosia z Kasią
chociaż się spieszyły
dwa średnie bałwany
prędko ulepiły.
W południe Rafałek
i mała Agata
ulepili bałwankom
milutkiego brata.
Ile tych bałwanków
ulepiły dzieci?
Policzcie, nim stopnieją
gdy słońce zaświeci.
Brunatny miś
Autor: Bożena Forma
Brunatny miś, brunatny miś
na spacer do lasu wybrał się dziś.
Zjadł trochę malin, zjadł też jagody,
potem w źródełku napił się wody.
Ponieważ późna jesień nastała,
gawra na zimę by się przydała.
Jest wielka jama pod starym klonem,
ruszył powoli niedźwiedź w jej stronę.
Jaka ogromna - niedźwiedź się cieszy.
Chce się położyć, bardzo się śpieszy,
przecież niebawem nadejdzie zima,
więc sen zimowy pora zaczynać.
Bukiet dla Mamy
Autor: Bożena Forma
Chodzę sobie po łące,
zrywam tam polne kwiatki.
Zrobię śliczny, mały bukiecik,
dam Mamie w dniu Święta Matki.
A kiedy urosnę jak Mama,
malutki bukiet zostanie.
Zasuszone, majowe kwiatki
umilać dni będą Mamie.
Chmura
Autor: Bożena Forma
Gdy marcowa płynie chmura
pada śnieg, grad, ulewa.
Ciągle zmienia się pogoda,
z parasolem chodzić trzeba.
Choinka
Autor: Bożena Forma
Stoi choinka
pięknie odziana.
Dzieci ją stroiły
od samego rana.
Mieni się jasno
w blasku światełek,
jakby opsypał ją
deszczyk perełek.
Wiszą na niej bombki
pięknie malowane.
Pajacyk, Mikołaj
i gwiazdeczki szklane.
Łańcuchy jak boa
drzewko otulają.
Anioły z bibuły
skrzydłami ruszają.
Przy tobie choinko
w kole siadamy
i piękne kolędy
razem zaśpiewamy.
Co słychać w lesie
Autor: Bożena Forma
Nie zwlekaj proszę, bo szkoda czasu
i na wycieczkę ruszaj do lasu.
Jak się zachować dokładnie wiemy,
zwierząt na pewno krzywdzić nie chcemy.
W lesie jagody, borówki maliny,
grzyby, jeżyny, orzechy leszczyny.
Nagle przed nami ruda wiewiórka,
z wierzchołka drzewa spogląda sójka.
Widać puchacza, siedzi na drzewie,
zajączek skrył się za gęstym krzewem.
Sarenka nagle się pojawiła,
wcale się dzieci nie przestraszyła.
A dzieci ciągle się rozglądają,
jak pięknie szumią drzewa słuchają
i podziwiają głośny ?śpiew ptaków -
to leśny koncert dla przedszkolaków.
Co to jest krajobraz
Autor: Bożena Forma
To widok pól zbożem pokrytych,
zielonych łąk dookoła.
To szczyty wysokie, skaliste
i gładkie tafle jeziora.
To morza wzburzone fale,
plaże piaszczyste, szerokie.
Pagórki pokryte lasami,
szumiące rzeki głębokie.
Co widzę
Autor: Bożena Forma
Z wysokich pięter bloku,
w którym mieszka Krysia,
widoczna jest jak na dłoni
cała okolica.
Z okien dużego mieszkania,
w którym mieszka Ola,
widać dużo sklepów
i dach Oli przedszkola.
Na balkon w kamienicy,
wychodzi mała Ewa,
spogląda na plac zabaw
i piękne stare drzewa.
Co zabieram na wakacje
Autor: Bożena Forma
Jadę nad morze
zabieram łopatkę,
wiaderko i koniecznie
z dużym daszkiem czapkę.
Jak będę w górach
z laską i plecakiem
razem z rodzicami
pójdę górskim szlakiem.
Jadę nad jeziora,
sprzęt zabieram cały:
ponton, płetwy, wiosła
oraz okulary.
Części ciała
Autor: Bożena Forma
Mamy głowę, na niej uszy
więc wszyscy słuchamy.
Mamy oczy do patrzenia
i nos, którym wąchamy.
Mamy ręce i paluszki,
wszyscy mamy miękkie brzuszki.
Są też nogi i kolana,
no i stopki do biegania.
Wszystkie części ciała znamy,
więc zabawę zaczynamy.
Czysta woda
Autor: Bożena Forma
Czysta woda to dar natury,
dbać o nią wszyscy musimy.
Nieważne czy to strumyk czy rzeka,
czy ciemne morza głębiny.
Słońca promienie kąpią się w wodzie,
lśnią srebrną łuską ryby.
Kiedy deszcz pada - oddycha ziemia,
wodę piją rośliny.
Woda to życie - zatem pamiętaj
zadbaj by czysta była.
Kiedy na ziemi wody zabraknie
to ziemia nie będzie żyła.
Czyścioch
Autor: Bożena Forma
Mam kubek i szczotkę
zęby często myję.
Mydłem i ciepłą wodą
myję uszy i szyję.
Potem je dokładnie
wycieram ręcznikiem puszystym,
bo najważniejszym dla mnie,
to być pachnącym i czystym.
Deszczowa pogoda
Autor: Bożena Forma
Kiedy na dworze ciągle deszcz pada
to pelerynę każdy zakłada.
Pod parasolem głowę swą chowa,
wzdycha, ach jaka brzydka pogoda.
Pędzi po niebie chmura za chmurą,
chłodno i mokro, ciemno, ponuro.
Jesień jest smutna wiatr głośno śpiewa,
z wiatrem śpiewają liście i drzewa.
Dla babci
Autor: Bożena Forma
Dla babci świeci słońce,
dla babci wietrzyk powiewa.
Babcię kochają wnuczęta
kiedy piosenki im śpiewa.
Kiedy rozmawia z nimi,
zabiera je na spacer,
i kiedy do przedszkola
przychodzi po nie czasem.
Dobrze mieć taką babcię,
która wszystko rozumie,
nie krzyczy, nie pogania,
kocha i wychowuje.
Dla mojego Tatusia
Autor: Bożena Forma
Chodzimy z Tatą na długie spacery,
mamy wspaniałe górskie rowery.
Po parku na nich często jeździmy
i nigdy razem się nie nudzimy.
Gdy mroźna zima nagle przybywa
i śnieżnym szalem wszystko okrywa,
bierzemy narty i śnieżne szlaki
wciąż przemierzamy jak szybkie ptaki.
Często chodzimy razem do kina,
lubimy kiedy dzień się zaczyna.
Mam swego Tatę - to wielkie szczęście,
życzeń mu składam dziś jak najwięcej.
Drzewa
Autor: Bożena Forma
Rosły w lesie stare drzewa,
nagle drwale przyjechali.
I huczącą groźnie piłą,
wiele drzew wykarczowali.
Wiozą wielkie samochody
ciężkie bele do tartaku.
Wkoło pusto i ponuro,
umilkł piękny świergot ptaków.
Tnie dokładnie z wielką siłą
każdą belę wielka piła.
Wnet na deski cienkie, grube
całe drzewo zamieniła.
Przyjechały samochody,
jadą deski do fabryki.
Tam z nich zrobią drzwi i okna,
piękne szafy i stoliki.
Dzieci dbają o środowisko
Autor: Bożena Forma
W zgodzie z przyrodą
żyją wszystkie dzieci.
Kochają jasne słonko,
które na niebie świeci.
Nie łamią gałęzi,
dbają o rośliny,
podczas wycieczek do lasu
nie płoszą zwierzyny.
Często też dorosłym
dobry przykład dają -
w wyznaczonych miejscach
śmieci zostawiają.
Dzień Matki
Autor: Bożena Forma
Piękne kwiaty w ogródku
kwitną dzisiaj od rana.
Wspaniały bukiet
przez nas zrobiony
dostanie kochana Mama.
Stokrotki, konwalie, róże,
żonkile, bratki, bez, bławatki
w olbrzymim wazonie
świeże, pachnące
będą na Świeto Matki.
Figury
Autor: Bożena Forma
Kwadrat, trójkąt, prostokąt, koło,
wszyscy bawią się wesoło.
Wciąż nogami przebierają
i figury wybierają.
Każdy kwadrat*) w rękach trzyma
już zabawa się zaczyna.
Hop, hop, hop, raz i dwa,
kwadrat*) w rękach każdy ma.
*) wiersz powtarzamy wymieniając kolejno każdą figurę
Goście w karmniku
Autor: Bożena Forma
Będzie wielka uczta
przyleciały ptaki.
Ziarnem wypełniły
karmnik przedszkolaki.
Cieszą się sikorki,
wróbelki ćwierkają.
Ze smakiem z karmnika
wszystko zjadają.
Chociaż śnieg przysypał
wszystko dookoła,
zawsze można liczyć
na dzieci z przedszkola.
Idą dzieci
Autor: Bożena Forma
Dzieci drogą maszerują,
czasem lekko podskakują.
Hop wysoko, hop,
skok, wysoko skok.
Kiedy marszu dosyć mają,
to do domu wnet wracają.
Hop, wysoko hop,
skok, wysoko skok
Rozglądają się ciekawie
kto tak gra
na skrzypkach w trawie.
A to konik polny gra
dylu, dylu, dylu, da.
Jarzynki dziadka Jana
Autor: Bożena Forma
Na grządkach w ogrodzie u dziadka Jana
zrobiło się bardzo tłoczno od rana.
Widać pietruszki z zieloną natką,
biała kapusta jest ich sąsiadką.
A tuż za nimi w zielonych piórach
równiutko w rzędzie rośnie cebula.
Pełno buraków, obok sałata,
dużo ogórków jest tego lata.
Z boku pod płotem są kalafiory,
na krzaku w słońcu lśnią pomidory.
W górę po tyczkach pnie się fasola,
zerka wyniośle wciąż dookoła.
Będą w tym roku wielkie zapasy,
na długie, ciężkie zimowe czasy.
Jesienna wizyta
Autor: Bożena Forma
Przybyła do lasu Pani Jesień,
jej śpiew wiatr po lesie niesie.
Chociaż ma pracy wiele
chce zobaczyć co robią przyjaciele.
Zapukała do jeża, a on właśnie
wiedząc, że na czas zimy zaśnie
norkę sprząta, gromadzi zapasy
na zimowe ciężkie czasy.
Odwiedziła też niedźwidzia,
a niedźwiedź wcale nie leżał.
Mrucząc z gawry śmieci wymiata,
szkoda, że już koniec lata.
Spotkała Jesień także wiewiórkę
i jej z rudą kitką córkę.
Orzechy do dziupli zbierały,
rozmawiać wcale nie chciały.
Wszyscy mieszkańcy lasu
nie mają już wiele czasu,
niebawem nastanie zima,
a las pokryje śnieżna pierzyna.
Jesienne liście
Autor: Bożena Forma
Świeci słoneczko, wietrzyk powiewa,
czasami pięknie ptaszek zaśpiewa.
Liście obficie z drzewa spadają,
w barwne kobierce się układają.
Z czerwonym cieniem, rdzawe, brązowe,
złocone, bardziej lub mniej kolorowe.
Lecą w powietrzu, lekko wirują,
kształty i barwy swe pokazują.
Te najpiękniejsze my pozbieramy
i do albumu wnet powklejamy.
Potem dokładnie je opiszemy,
chętnie każdemu je pokażemy.
Kapryśna pogoda
Autor: Bożena Forma
Siedzi natura i myśli sobie.
Och ja tu zaraz porządek zrobię.
Wnet pory roku do niej przygnały
i różne aury zaplanowały.
Właśnie jest wiosna, wietrzyk powiewa,
słoneczko coraz mocnej przygrzewa.
Często śnieg z deszczem i grad popada,
jednak dni ciepłych znaczna przewaga.
Lato przychodzi zaraz po wiośnie.
Wszyscy witają lato radośnie.
Czyściutkie niebo, upały duże
zachody słońca i groźne burze.
Razem z jesienią ulewne deszcze.
Mgły wczesnym rankiem, przymrozki pierwsze.
Coraz mniej ciepła, smutno, ponuro,
słońce ukryte ciągle za chmurą.
A kiedy zima sroga przybędzie,
lekki, puszysty śnieg sypać będzie.
Siarczyste mrozy, śnieżne zamiecie,
będą panować wtedy na świecie.
Kasztanowe postacie
Autor: Bożena Forma
Kasztanowy ludzik
mieszka w mym pokoju,
głowę ma z kasztana
z jarzębiny oczy.
Bardzo lubi tańczyć
w żołędziowych butach,
kiedy mu zaśpiewam
wesoło podskoczy.
Zapraszamy wszystkich
do wspólnej zabawy,
kiedy wciąż po szybie
smutno krople płyną.
Kasztanowe miasto
ze skarbów jesieni,
robią przedszkolaki
z wesolutką miną.
Kogucik
Autor: Bożena Forma
Na gaiku kogut
piosenkę radosną
chce zaśpiewać razem
z piękną panią wiosną.
Dzisiaj dzieci gaik
poniosą do ludzi.
Pokażą go wiośnie,
kiedy się obudzi.
Kogut głośno pieje,
wiosna wnet przybędzie.
Kwieciem świat pokryje,
zapanuje wszędzie.
Koniec lata
Autor: Bożena Forma
Lato odchodzi,
liście spadają,
w piękne dywany
się układają.
Snują się nici
babiego lata.
Pająk pajęczynę
pracowicie splata.
Ostatnie grzeją
słońca promienie.
Drzewa na ziemię
rzucają cienie.
Zachowaj w myśli
o ciepłym lecie,
na czas gdy przyjdą
mróz i zamiecie.
Krasnoludki
Autor: Bożena Forma
Krasnoludek tu, krasnoludek tam,
wszystkie małe krasnoludki
bardzo dobrze znam.
Krasnoludki dziś z nami bawią się
chcą zamieszkać w naszej sali
zapraszamy je.
Książki
Autor: Bożena Forma
W książkach bajki, w książkach wiersze,
baśnie i opowiadania.
Chcesz je poznać? Nic trudnego -
nie stroń nigdy od czytania.
W książkach wiedza jest ukryta
ten jest mądry - kto wciąż czyta.
Zapamiętaj - w wolnej chwili
książka życie ci umili.
Łąka
Autor: Bożena Forma
Powiał letni wietrzyk,
łąka zapachniała,
świeżą koniczyną
pokryła się cała.
Brzęczą głośno pszczoły,
pracują wytrwale.
Zapylają kwiaty,
nie nudzą się wcale.
Słońce ciepłe blaski
na ziemię wysyła.
Mienią się w nich skrzydła
pięknego motyla.
Na łące tej chciałbym
znaleźć się przez chwilę
i stać się prześlicznym
barwnym motylem.
Mały, większy, największy
Autor: Bożena Forma
Malutki jest Tomek,
malutka Ania,
malutkie w przedszkolu
leżaczki do spania.
Krzesełka, stoliczki,
wieszaczki, ławeczki,
koszyczki na klocki,
talerze, kubeczki.
Gdy podrośniemy,
do szkoły pójdziemy,
to wszystko wtedy
mieć większe będziemy.
Ubrania, ławki,
wieszaki, stoliki,
nosić będziemy
większe buciki.
Jak dorosłymi
się kiedyś staniemy,
to wszystko duże
mieć wtedy będziemy.
Dywany, meble,
torby, ubrania,
garnki, talerze
i duże mieszkania.
Więksi i mniejsi
na świecie są ludzie,
większe i mniejsze
rośliny zwierzęta.
Drzewa i góry
olbrzymie fale,
malutkie kwiatki
co pachną wspaniale.
Marcowa pogoda
Autor: Bożena Forma
Ja jestem marzec, ja wam pokażę,
jak dobrze mieszać pogodę w garze.
Zanim na dobre wiosna przybędzie
ja ślady zimy zostawię wszędzie.
Zmarzną wam nosy i zmarzną uszy
i jeszcze trochę śnieżek poprószy.
I chociaż słońce mocniej przygrzeje
to jeszcze chłodnym wiatrem powieje.
Mateusz na skrzyżowaniu
Autor: Bożena Forma
Idzie Mateusz środkiem chodnika.
Nagle zobaczył po drugiej stronie
mamę i siostrę - biegnie przez jezdnię -
pewnie je zaraz szybko dogonię!
Wtem słychać klakson, trzask zbitej szyby,
hamuje tramwaj, piszczą opony.
Na środku jezdni stoi Mateusz,
spogląda wkoło bardzo zdziwiony.
Och! Przecież pusta była ulica,
jeszcze przed chwilą nic nie jechało.
Skąd tutaj tramwaj i samochody.
Nic nie rozumiem! Jak to się stało?
- Czy można biegać środkiem ulicy?
Rzecze policjant do Mateusza.
- Przejście dla pieszych jest oznaczone,
po nim się tyko wolno poruszać.
Znaki drogowe, na jezdni pasy,
światła na przejściu czerwone, zielone.
Kiedy przestrzegasz wszystkich przepisów,
przejdziesz bezpiecznie na drugą stronę.
Moja Mama
Autor: Bożena Forma
DZIECKO I
Pięknego tulipana
Mamusia ode mnie dostanie.
DZIECKO II
Ja zerwę na łące stokrotki
i podaruję Mamie.
DZIECKO I
Niech śmieją się oczy Mamy
błękitne jak niebo pogodne.
DZIECKO II
Niech mocno mnie przytulą
Mamy dłonie łagodne.
DZIECKO I
Obiecuję, że nigdy
nie zasmucę Mamy.
DZIECKO II
Ja będę zawsze grzeczny,
tak jestem wychowany.
RAZEM
Teraz chcemy powiedzieć
wszystkim tutaj zebranym:
Za wszystko dziękujemy
naszym Mamom kochanym!
Mrówki
Autor: Bożena Forma
Idziesz sobie lasem,
patrzysz kopiec wielki.
Tworzą go gałązki
i małe igiełki.
Tam mieszkają mrówki,
cały dzień pracują.
Bardzo się starają,
czasu nie marnują.
Oczyszczają lasy
ze szkodników wielu.
Niszczyć ich nie wolno,
drogi przyjacielu.
W mrowisku królowe
wciąż jajka składają.
Mają opiekunki,
które o nie dbają.
Kiedy kopiec mrówek
spotkasz w lesie miły,
pilnuj by go czasm
dzieci nie zniszczyły.
Myj zęby
Autor: Bożena Forma
Każde dziecko dobrze wie,
że gdy ktoś cukierki je,
dziury w zębach ciągle miewa,
żadna plomba mu nic nie da.
Dobrą szczotkę zawsze miej,
mycie zębów powierz jej.
Niech wciąż dobrze je szoruje,
zabezpiecza, konserwuje.
My jesteśmy zęby twoje,
precz cukierki, ciastka, kremy,
masz dbać o nas całe życie ,
psuć się więcej już nie chcemy.
Na łące
Autor: Bożena Forma
Leżą dzieci na łące,
w niebo spoglądają,
słuchają śpiewu ptaków
i odpoczywają.
Wąchają barwne kwiaty,
słuchają jak liście szumią,
jak brzęczą pszczoły wesoło,
kiedy ciężko pracują.
Na sankach
Autor: Bożena Forma
Wszędzie pełno śniegu,
kurtki ubieramy
i na sankach zjeżdżać
z górki zaczynamy.
Mróz nas szczypie w nosy,
wiatr w policzki dmucha.
Coraz większa wszędzie
śnieżna zawierucha.
My się jednak wcale
zimy nie boimy.
Zimą nikt nie kaszle,
nikt nie ma anginy.
Każdy swój organizm
codziennie hartuje,
do parku na spacer
z mamą maszeruje.
Sanki, narty, łyżwy,
biegi ścieżką zdrowia
to sposób by wcale
zimą nie chorować.
Na ulicy
Autor: Bożena Forma
Chociaż jestem mały
znam znaki drogowe.
Wiem, że przejść przez jezdnię
tylko z mamą mogę.
Stop! Czerwone światło,
zatem grzecznie stoję.
Widzę policjanta,
wcale się nie boję.
Obserwuję bacznie
jak ruchem kieruje.
Proszę - droga wolna -
gestem nam wskazuje.
Nasiona
Autor: Bożena Forma
Nasiona czekają na wiosnę
w wilgotnej złożone ziemi.
Marszczą się i pęcznieją
gdy czują ciepło promieni.
Grube lub cienkie nitki
to z nasion rosną korzenie,
piją wciąż dużo wody
jakby miały pragnienie.
Ruszając grudkami ziemi
w górę się mocno przebija
łodyga giętka i mocna
rośliny łabędzia szyja.
Nasz kącik przyrody
Autor: Bożena Forma
Hodujemy kwiaty
w kąciku przyrody.
Pilnujemy by im
nie zabrakło wody.
Czyścimy im liście,
czasem przesadzamy.
Dzięki nim w sali
bardzo pięknie mamy.
Czasami kwiatkami
pokryte są całe,
swym pięknym wyglądem
ozdabiają salę.
Nasze rośliny
Autor: Bożena Forma
W przedszkolnych salach kwiaty wspaniałe
przez panią i dzieci wyhodowane.
Przepiękne liście paprocie mają,
w odcieniach zieleni na ścianach zwisają.
Stoi anturium o dużych liściach,
obok azalia jakże prześliczna.
Pachnąca gardenia, fiołki chabrowe,
małe kaktusy jak ludki bajkowe.
Bluszcze krzaczaste, aloes gruby,
palma ogromna - powód do chluby.
Miękką flanelą liście czyścimy,
wtedy oddychać mogą rośliny.
Wiosną ostrożnie je przesadzamy -
do nowej ziemi je wtedy wkładamy.
A one dla nas specjalnie rosną
latem, jesienią, zimą i wiosną.
Noc
Autor: Bożena Forma
Noc przybyła czas do łóżka,
czeka kołdra i poduszka.
Wszędzie wkoło ciemność wielka,
nagle księżyc w okno zerka.
Gwiazdy świecą wokół niego
i mrugają do każdego.
Noc przechadza się po niebie,
może też odwiedzi ciebie.
W darze pewnie ci przyniesie
najpiękniejszy sen na świecie.
Odblaskowe światełka
Autor: Bożena Forma
Mam światełka odblaskowe
i na kurtce i na czapce.
Kiedy idę do przedszkola
to bezpieczny jestem zawsze.
Mam światełka odblaskowe
na wycieczce, na spacerze,
kiedy deszcz lub mgła na dworze,
lub gdy jeżdżę na rowerze.
Mam światełka odblaskowe
kiedy maszeruję drogą wiem,
że zawsze już z daleka
wszyscy mnie zobaczyć mogą.
Pierwszy dzień w przedszkolu
Autor: Bożena Forma
Dzisiaj pierwszy dzień w przedszkolu,
wszyscy w sali się zebrali,
pani prosi by starszacy
z maluchami się poznali.
Potem dzieciom pokazuje
- szatnię, kuchnię, piękne sale,
chce by już od pierwszej chwili
dzieci czuły się wspaniale.
Wciąż starszakom przypomina,
dla maluchów bądźcie mili,
by przedszkole i nas wszystkich
bardzo mocno polubili.
W każdej sali nowe książki
i zabawki, klocki, gry,
wszyscy o nie bardzo dbają,
niech przetrwają wiele dni.
Dzieci w szatni mają znaczki,
w salach miejsca przy stoliczkach
i kochają panią która
jest im zawsze bardzo bliska.
Niech im miło czas upływa,
niechaj zawsze się zgadzają
i spędzone wspólnie chwile
w swoich myślach zachowają.
Planety
Autor: Bożena Forma
Słońce to gwiazda, świeci na niebie.
Ciepłe promienie wysyła do Ciebie.
Merkury, Wenus to Słońca sąsiedzi,
może je człowiek kiedyś odwiedzi?
Potem jest Ziemia, wszyscy ją znamy.
Za Ziemią Mars częściowo zadbany.
Pokryty pyłem oraz skałami
i nieczynnymi już wulkanami.
A dalej Jowisz, Saturn i Uran,
Neptun hen w gwiezdnych chmurach.
Wokoło Słońca się przemieszczają
i tajemnice swoje wciąż mają.
Poczta
Autor: Bożena Forma
Dzisiaj zwiedzamy pocztę z panią,
grzecznie parami idziemy za nią.
Jesteśmy na miejscu, wchodzimy
dużymi drzwiami, nikogo nie potrącamy.
O! Jak tu pięknie! Wszystko oszklone,
popatrzmy w jedną i drugą stronę.
Szklane okienka wszędzie przed nami
z każdego miła uśmiecha się pani.
Ludzie blankiety w dłoniach trzymają
pieniądze wpłacają i wypłacają.
I wysyłają listy i paczki
starannie kleją pocztowe znaczki.
Z boku kabiny z telefonami
nie ma problemu z połączeniami.
Gdy włożysz kartę, wrzucisz żetony,
spokojnie dzwonisz hen w świata strony.
Ład i porządek wszędzie panuje
każdy wzorowo się zachowuje.
Podróż paczki
Autor: Bożena Forma
Zapakował Paweł paczkę,
ponaklejał na niej znaczki.
Pięknie adres wydrukował
i na pocztę powędrował.
Pani blankiet wypisała
i na wagę paczkę dała.
Droga czeka ją daleka
zatem w magazynie czeka.
Wielkie auto przyjechało,
wszystkie paczki wnet zabrało.
Do Australii, Ameryki,
hen do Azji i Afryki.
Są na miejscu - rozładunek,
nowe miejsce ma pakunek.
Tu ostatni drogi etap
w domu czeka pan adresat.
Do rąk własnych dostarczona,
paczka jest nienaruszona.
Pan adresat podpis składa,
swoja paczkę już posiada.
Policjant
Autor: Bożena Forma
Pan policjant przyszedł do nas
o przepisach nam opowie.
Jak przechodzić przez ulicę
zaraz każdy z was się dowie.
Widać pasy, to jest zebra.
Oto przejście jest dla pieszych.
Trzeba najpierw się zatrzymać,
niech nikomu się nie spieszy.
Spojrzeć proszę w prawo, lewo,
potem w prawo jeszcze raz
i bezpiecznie przez ulicę
już przejść może każdy z was.
Gdy czerwone światło mruga
mkną przed siebie samochody.
Wszyscy wtedy pamiętają,
że o przejściu nie ma mowy.
Pożegnanie przedszkola
Autor: Bożena Forma
Żegnamy się z przedszkolem,
salami, zabawkami.
A z największym żalem
z naszymi paniami.
Zaraz po wakacjach
będziemy już w szkole.
W myślach pozostanie
przedszkole wesołe.
To droga do przedszkola,
to drzewo, ławka, brama.
W drzwiach przedszkola stoi
pani ukochana.
Czas beztroskich zabaw
z życia przedszkolnego,
długo pozostanie
w sercu u każdego.
Praca leśniczego
Autor: Bożena Forma
Leśniczy często chodzi po lesie.
Zawsze zwierzętom swą pomoc niesie.
Zna każdą ścieżkę krzewy i drzewa,
rozpozna ptaka, który zaśpiewa.
Można go nazwać strażnikiem lasu.
Spędza w nim dużo swojego czasu.
Razem z gajowym sprawdza jak drwale,
ścinają w lesie drzewa wytrwale.
Rozumie o czym las ciągle śpiewa.
Patrzy jak tańczą liście na drzewach.
Powtarza głośno - szanuj przyrodę
ja ci w tym zawsze chętnie pomogę.
Pracowita pszczoła
Autor: Bożena Forma
Przyfrunęła na łąkę
pszczoła pracowita.
Ile pięknych kwiatów! -
pszczoła się zachwyca.
Na kwiatku usiądę
i odpocznę chwilę.
Może porozmawiam
z prześlicznym motylem.
A potem do pracy
szybko się zabiorę.
Pozapylam kwiaty,
dużo pyłku zbiorę.
Przetwory z mleka
Autor: Bożena Forma
Na zakupy wyruszamy,
dużą torbę zabieramy.
Trzeba kupić serek biały
i ser żółty w dziury cały.
Smaczny jogurt waniliowy,
naturalny, truskawkowy.
I koniecznie też maślankę,
ser topiony i śmietankę.
Różne są przetwory z mleka,
zatem niechaj nikt nie zwleka.
Dnia każdego - to zasada
coś z nabiału niechaj zjada.
Przy stole
Autor: Bożena Forma
Dyżur w sali pełni Kasia,
piękny fartuch ma na sobie.
O porządek na stolikach
zadba w porze obiadowej.
Są obrusy w dużą kratę,
Kasia właśnie je rozkłada.
Stara się jak tylko umie,
przecież nie jest to zabawa.
Dzieci grzecznie i powoli
cicho krzesła przesuwają.
Miejsca swoje już zajmują,
czyste ręce wszyscy mają.
Każdy talerz ma przed sobą,
smaczną zupą wypełniony,
obok sztućce i z kompotem
kubek w kwiaty ozdobiony.
Jeść widelcem oraz nożem,
to nie trudna przecież sprawa.
Przedszkolaki dobrze wiedzą
jak zachować się wypada.
Przybycie wiosny
Autor: Bożena Forma
Spojrzał w okno mały Paweł,
a w ogrodzie wiosna:
świeżą trawę, przebiśniegi
w koszu nam przyniosła.
Obudziła pąki kwiatów
w parku i w ogrodzie.
Zapomnijcie moi mili
o śniegu i chłodzie.
Pożyczyła od słoneczka
garść ciepłych promieni,
gdy ogrzeje nimi ziemię,
świat się zazieleni.
Przyjaciel jeż
Autor: Bożena Forma
Spotkałem jeża, miał kolców wiele,
został on jednak mym przyjacielem.
O swych zwyczajach mi opowiedział,
potem na łące ze mną posiedział.
A ja pomogłem mu na czas zimy
zebrać maliny, grzyby, jeżyny.
Ręce, nogi
Autor: Bożena Forma
Oto ręka prawa,
oto ręka lewa.
Więcej już powtarzać
o tym nam nie trzeba.
Oto noga lewa,
oto noga prawa.
Skaczemy wysoko
to świetna zabawa.
Różne zegary
Autor: Bożena Forma
Tik, tak, tik - brzmią zegary.
Ma ich sto zegarmistrz stary.
Małe, duże, średnich sporo,
wciąż tikają nam wesoło.
Tik, tak, tik, tak, bim, bam, bom
dźwięczy stu zegarów ton.
Nowy zegar się pojawił,
w osłupienie wszystkich wprawił.
Jak to? - dziwią się zegary.
Tylko stoi przez dzień cały?
Bez wskazówek? Bez tikania?
Godzin wcale nie wydzwania.
Wciąż wyświetla cyfry nowe,
aż się wszystkim kręci w głowie.
Nowy zegar się odzywa:
- Tak to teraz z nami bywa.
Taka w nas elektronika,
że już żaden z nas nie tika.
Mechanizmy nowe mamy,
czas dokładnie wyświetlamy.
Słońce
Autor: Bożena Forma
Śpią jeszcze ludzie, gdy świt przychodzi,
zza horyzontu słońce wychodzi.
Wciąż pięknie, jasno świeci na niebie,
ciepłe promienie wysyła do ciebie.
Ogrzewa rośliny, zwierzęta, ludzi,
wcale się zbytnio przy tym nie trudzi.
Gdy jest na niebie, wszędzie jest jasno,
nawet gdy chmury zakryją je ciasno.
Latem jast bardzo wysoko nad ziemią,
wtedy się wszystkie rośliny zielenią.
Ciepła jest wtedy woda w jeziorach...
Chdźcie się kąpać, słoneczko woła.
A kiedy nisko nad ziemią świeci,
pełno na ziemi wichrów, zamieci.
Kiedy już zajdzie to dobrze wiecie,
panuje ciemność na całym świecie.
Spotkanie z porami roku
Autor: Bożena Forma
Lato to trawa zielona
i ptaki śpiewające.
Lato to ciepły wietrzyk
i kwiaty pachnące.
W barwną szatę przywdziana
po lecie nastaje jesień.
Maluje liście na drzewach,
spaceruje po lesie.
A po jesieni zima
przywiozła śnieg i zamiecie.
Ciężkie to czasy dla zwierząt,
kiedy króluje na świecie.
Lecz kiedy po zimie wiosna
do życia świat obudzi,
radość panuje wszędzie,
wśród zwierząt i wśród ludzi.
Stopy pracują
Autor: Bożena Forma
Stopy pracują
chociaż siedzimy.
Męczą się, kręcą
my nic nie robimy.
Nagle przestały,
są nieruchome
odpoczywają
bardzo zmęczone.
Świąteczne porządki
Autor: Bożena Forma
Wkrótce czas świąt nadejdzie
wielkie porządki w przedszkolu.
W oknach piękne witraże,
girlandy wiszą w holu.
Łańcuchy, bombki złocone
w blasku lampek się mienią,
zdobione pięknym blaskiem,
złotem i czerwienią.
Świąteczny kiermasz zaprasza
tam różne prace dzieci,
a gwiazda betlejemska
dla wszystkich jasno świeci.
Święta tuż, tuż
Autor: Bożena Forma
Święta, święta, są pisanki,
są zajączki i baranki.
Święta, święta, są mazurki,
młody owies, z waty kurki.
Święta, święta, ciesz się z nami,
z młodą trawą i kwiatami.
Telefony
Autor: Bożena Forma
Stacjonarne, komórkowe
ludzie mają telefony.
Mogą dzwonić kiedy zechcą,
hen, w dalekie świata strony.
Numer swego telefonu
zapamiętać musisz sobie.
Sprawdź też numer na policję,
straż pożarną, pogotowie.
Kiedy w trudnych sytuacjach
przez telefon pomoc wzywasz,
wiedz - telefon nie zabawka.
Pomyśl kiedy go używasz.
U stolarza
Autor: Bożena Forma
U stolarza warczy piła,
listwy, deski wciąż przycina.
Będą stoły, krzesła, półki,
piękny regał dla Anulki.
Już gotowa wielka szafa,
jest też biurko dla Olafa.
Do obrazu wielka rama,
taborecik dla Adama.
U Wojtka w spiżarni
Autor: Bożena Forma
Do spiżarni Wojtek idzie,
niesie plony z pola.
Już niedługo przyjdzie zima
futrem otulona.
Kładzie Wojtek swe zapasy,
kapustę, buraki,
w workach marchew i pietruszkę,
seler i ziemniaki.
Leżą jedna obok drugiej
głowy kapuściane,
upleciony w wianki czosnek
wisi już na ścianie.
Słodkich jabłek pełne skrzynki
złożone pod ścianą,
aż do wiosny ich zapasy
w spiżarni zostaną.
U Wojtka w zagrodzie
Autor: Bożena Forma
Na wsi u Wojciecha
zwierząt różnych sporo.
W zagrodzie od rana
gwarno i wesoło.
W stajni stoją konie,
piękne - kare, gniade.
Obok klaczy źrebak
spogląda ciekawie.
Wojtek musi przynieść
koniom trochę siana.
Dać siwkowi wody,
nakarmić kasztana.
Potem go szczotkować
długo i dokładnie,
żeby sierść mu lśniła
wszędzie bardzo ładnie.
Kiedy wszystko zrobi,
osiodła konika
i pogalopuje
w słonecznych promykach.
Na podwórzu widać
kwokę z kurczątkami.
Wciąż się przed wszystkimi
dziećmi swymi chwali.
Jakie one grzeczne,
mądre i żółciutkie,
puszyste, kochane
i takie milutkie.
Po podwórku chodzą
kaczki i indyczki,
bardzo dumny kogut,
gęsi i perliczki.
W cieniu starej lipy
króliki mieszkają.
Zajadają marchew,
noskami ruszają.
Na łące się pasą
dwie łaciate krówki,
są byki, cielątka,
i młode jałówki.
Tuż obok pagórek
na nim owiec wiele.
Skubią smaczną trawkę
z baranem na czele.
Gęstym, grubym runem
pokryte są całe.
Będą z niego ciepłe,
skarpety i szale.
Czapki, piękne golfy,
nauszniki, swetry,
pledów duży wybór
i cieplutkie getry.
Oto pani koza,
ma kudłatą brodę.
skubie świeżą trawę
daje mleko zdrowe.
Wojtuś ma wiernego
swego przyjaciela.
Pies to jest ogromny,
że aż dech zapiera.
Ptactwa wciąż dogląda,
i zwierząt pilnuje,
słucha swego pana
chętnie aportuje.
Owce przed wilkami
zawsze dzielnie broni,
a w razie potrzeby
też lisa dogoni.
W karmniku
Autor: Bożena Forma
Chociaż zima wszędzie
śniegiem sypie wkoło,
w karmniku od rana
jest bardzo wesoło.
Przyleciała wróbli
dość liczna rodzina
i już się w karmniku
uczta rozpoczyna.
Najpierw usiadł pierwszy,
potem drugi, trzeci,
a po chwili jeszcze
jeden wróbel leci.
Tyle różnych ziaren
to jest sprawa wielka -
dla małego ptaszka
szarego wróbelka.
Nagle dwie sikorki
na dachu usiadły.
- Chętnie coś dobrego
byśmy zaraz zjadły.
Wiemy, że słoninkę
dzieci nam przyniosły.
Zatem właśnie dzisiaj
przybyłyśmy w gości.
Kolorowy dzięcioł
przygląda się z boku,
zawsze przylatuje
o tej porze roku.
Kiedy nie ma siły
szukać pożywienia
wie, że tutaj zawsze
jest coś do jedzenia.
Przyprowadził jeszcze
dwa dzięcioły młode
- niechaj się posilą
w zimową pogodę.
Gości coraz więcej:
gile, jemiołuszki -
cieszą się, że wreszcie
pełne są ich brzuszki.
Na karmnik przez okno
dzieci spoglądają -
czy ptaki jedzenia
pod dostatkim mają.
Dla nich co dnia niosą
wodę w poidełkach,
pachnącą słoninkę
i smaczne ziarenka.
W lesie
Autor: Bożena Forma
Pod drzewem w cieniu lis odpoczywa
puszysty ogon położył w trawie.
Pod drzewem miękki mech rośnie sobie
pod drzewem jeżyk schował się w trawie.
Na drzewie wilga gniazdo uwiła
na drzewie widać dziuplę dzięcioła.
Na drzewie siedzi kukułka miła
ku, ku, wesoło do ciebie woła.
Miedzy drzewami widać zwierząta
między drzewami maliny rosną,
między drzewami możesz odpocząć
latem, jesienią, zimą i wiosną.
Ponad drzewami szybują ptaki
ponad drzewami słońce nam świeci
ponad drzewami płyną obłoki
a w lesie widać gromadkę dzieci.
Jacek za drzewem nagle się chowa
obok stanęły Krysia i Zosia
na drzewo wdrapał się mały Kuba
szuka go wszędzie siostra Małgosia
Wiosna
Autor: Magdalena Frączczak
Przyszła do nas wiosna,
ciepła i radosna.
Ptaszek pieknie śpiewa,
zielenią się drzewa.
Słonko w górze świeci,
weselą się dzieci.
Każdy dobry nastrój ma,
niechaj wiosna długo trwa!
W samolocie
Autor: Bożena Forma
Tuż przy oknie w samolocie
mały Tomek grzecznie siada.
A tymczasem przez mikrofon
stewerdessa się przedstawia.
Wszyscy miejsca swe zajmują,
dobrze pasy zapinają.
Słychać warkot, to silniki
już samolot w ruch wprawiają.
Coraz prędzej mknie maszyna,
już podrywa się do góry
i unosi się w powietrzu,
hen, wysoko, aż pod chmury.
Spojrzał Tomek przez okienko,
w dole wszystko takie małe.
Nagle cały świat zakryły
gęste chmury buro - szare.
Lecz samolot wzbił się wyżej,
słońce niebo rozjaśniło.
Pozostały w dole chmury,
wszystkim miło się zrobiło.
W sklepie zoologicznym
Autor: Bożena Forma
Ulicami miasta
idzie Maciuś z mamą.
Nagle przed sklepem
na chwilę przystanął.
W sklepie pełno zwierząt:
myszki i szynszyle,
kolorowe ryby.
Skąd ich tutaj tyle?!
Papugi, kanarki,
jest też morska świnka,
a w akwarium mieszka
żółwiowa rodzinka.
Może da się wreszcie
namówić dziś mamę
i Maciuś wymarzone
zwierzątko dostanie.
Wiatr i jesień
Autor: Bożena Forma
Szu szu szu wiatr powiewa,
tańczą w parku wszystkie drzewa.
Tańczy z nimi Pani Jesień,
w koszu swoje dary niesie.
Wiatr z Jesienią chce pogadać,
nagle deszcz zaczyna padać.
Kap, kap, kap krople spadają,
wszyscy mokre głowy mają.
Parasole otwierają
i przed deszczem uciekają.
Wycieczka do ZOO
Autor: Bożena Forma
Do ZOO dzisiaj wyruszamy,
skromny bagaż zabieramy.
Każdy niesie plecak mały,
a w nim ekwipunek cały.
Pelerynę, z daszkiem czapkę
mały soczek i kanapkę.
Jest aparat, zatem dzisiaj
będzie zdjęcie obok misia.
Już bilety są kupione
więc ruszamy w prawą stronę.
Pełno krzewów dookoła,
nagle dziwny głos nas woła.
Spoglądamy, a przed nami
basen z małymi fokami.
Szybkie, zwinne, wciąż nurkują,
różne sztuczki pokazują.
Zaraz obok jest żyrafa.
A z nią mama oraz tata.
Długie szyje wyciągają,
z góry na nas spoglądają.
Tuż za nimi niedźwiwedź biały
zanurzony w wodzie cały.
Słońce daje się we znaki,
upał jest nie byle jaki.
Trochę z boku wielka skała,
a tam lwia rodzina cała.
Lew w półcieniu jak głaz leży
bacznie wszystkich wzrokiem mierzy.
Na polanie wielkie słonie.
Ktoś wyciąga do nich dłonie.
Tak nie wolno! Zapamiętaj!
Wszak to dzikie są zwierzęta.
Są flamingi i bociany,
barwne kaczki, pelikany.
Jastrząb, orzeł, oraz sępy,
każdy z nich ma dziób zagięty.
Koło klatki z niedźwiedziami
pełno dzieci z rodzicami.
Misie pięknie się kłaniają,
śmiesznie głowy przechylają.
Była także pani zebra
lecz przed chwilą gdzieś pobiegła.
Widaś Emu, piękne lamy
i gazele jak z reklamy.
Oto tygrys w pręgi cały
łowczy z niego doskonały.
Wspominając dawne życie
o wolności marzy skrycie.
Pora kończyć tę wyprawę,
chociaż wszystko tu ciekawe.
Chętnie kiedyś powrócimy
resztę zwierząt zobaczymy.
Zabawy zimą
Autor: Bożena Forma
Zimą jeździmy na nartach
oznaczonymi szlakami.
Po ośnieżonym torze
pomknięmy saneczkami.
Jak wielka tafla jeziora
błyszczy lodowisko,
łyżwy nas po nim niosą,
chociaż jest bardzo ślisko.
Mienią się gwiazdki śniegowe,
mróz piękne wzory maluje,
wkoło biało i biało,
zima wszędzie króluje.
Znaczki pocztowe
Autor: Bożena Forma
Gdy wysyłasz listy, paczki,
zawsze naklej na nich znaczki.
W dobrym miejscu, dobrym klejem,
na nich stempel niech widnieje.
W znaczkach są zawarte myśli,
coś co czasem ci się przyśni.
Są pejzaże, piękne łąki,
zachód słońca, kwiatów pąki.
Znamy pana listonosza
Autor: Bożena Forma
Kto torbę pełną listów
codziennie do domów roznosi.
Kto wiadomości ma dla Krysi,
Ani, Tomka i Małgosi.
Kto wakacyjne kartki
i pilne telegramy
jak najprędzej dostarcza,
bo wie, że na nie czekamy.
To nasz pan listonosz,
każdy dobrze go zna.
Może właśnie dzisiaj
w swej torbie dla ciebie coś ma.
Żegnamy przedszkole
Autor: Bożena Forma
Do końca roku dni kilka zostało,
wkrótce nadejdzie czas pożegnania.
Wyjadą wszyscy, wszak to wakacje,
ach smutna będzie chwila rozstania.
Dzisiaj ogromne dzięki składamy
za waszą pracę panie kochane.
Zapamiętajcie! O was wspomnienie
na zawsze w sercach naszych zostanie.
Kiedy będziemy mieć własne dzieci
i dorosłymi się nagle staniemy,
powspominamy przemiłe chwile,
które na zawsze pamiętać chcemy.
Opowiadania dla dzieci 5- 6 letnich
A jesienią bywa tak
Autor: Bożena Forma
W niedzielne popołudnie Ewa poszła na spacer do parku. Nagle stanęła przed nią Pani Jesień. Piękny szal na jej szyi utkany z liści mienił się pięknymi barwami. Na głowie miała słomkowy kapelusz przystrojony koralami jarzębiny. W ręce trzymała kosz wypełniony grzybami, orzechami i dojrzałymi owocami.
- Witaj Ewo. Czy masz ochotę na wspólny spacer?
Powiał lekki wiaterek, pajęczyna babiego lata delikatnie drgnęła jak struna. Barwne lście posypały się z drzew. Pani Jesień zawirowała między nimi.
- Jak pięknie - dziewczynka wyciągnęła dłonie, a liście ułożyły się w piękny bukiet.
Tymczasem wiatr wiał coraz mocniej. Niebo pokryły gęste chmury.
- Jak śmiesz mi przeszkadzać?! - Pani Jesień groźnie zmarszczyła czoło. - Uciekaj, bo cię złapię do worka.
- Szszsz, nie boję się wcale - zawodził wiatr. - Niedługo będziesz musiała odejść.
Zasmuciła się Pani Jesień. Zaczął padać deszcz.
- Zabierz Ewo do przedszkola te dary, niech przypominają wam o mnie w czasie zimy.
Włożyła na głowę dziewczynki kapelusz i otuliła szalem. Przysunęła w jej stronę kosz i piękny bukiet z liści.
- Wracaj do domu, robi się coraz chłodniej - powoli oddalała się znikając wśród drzew.
- Dziękuję, bardzo dziękuję. To dopiero się ucieszy pani i dzieci. - Ewa trzymając kapelusz pobiegła w stronę domu. A wiatr wiał coraz silniej.
Andrzejkowy wieczór
Autor: Bożena Forma
Dzisiaj w przedszkolu późnym popołudniem słychać gwar i hałas w grupie starszaków. Są dzieci z rodzicami i pani która zwraca się do gości:
- Witam w andrzejkowy wieczór. Życzę wszystkim miłej zabawy. Dzieci przygotowały różne niespodzianki. Jakie? Zaraz zobaczymy.- Pani gasi światło, sala wypełnia się blaskiem świec. Na środku widoczna duża miska z wodą.
- Teraz najważniejszy punkt programu - dzieci kolejno trzymają klucz, a pani przelewa przez niego wosk. Każde wyciąga z wody zastygniętą bryłę. Padające na ścianę w blasku świec cienie woskowych odlewów przybierają różne kształty.
- Polecę samolotem, popatrzcie - zachwyca się Karol spoglądając na cień swojego odlewu.
- To wygląda jak piłka. Chyba dostanę nową piłkę - woła Monika.
- A ja stateczek - cieszy się Romek.
Wszyscy trzymają w rękach swoje woskowe odlewy. Tymczasem pani zaprasza do dalszej zabawy.
- Teraz tworzymy rząd. Każdy ściąga but z lewej nogi. Ustawiamy je jeden za drugim, w kierunku drzwi. But, który będzie jako pierwszy za progiem oznacza, że jego właściciel pojedzie w daleką podróż.
Każdy niecierpliwie zerka czy daleko jeszcze do progu sali. Chociaż wszyscy wiedzą, że to zabawa, miło pomarzyć o wspaniałych podróżach.
Po chwili tatuś Michasi kładzie na środku sali kapelusz. W nim karteczki z różnymi imionami. Tłoczno zrobiło się wokół kapelusza. Dzieci kolejno wyciągają karteczki, zaraz każdy dowie się jak będzie miał na imię jego nowy kolega.
- Iza, Marta, Zosia - padają imiona. Słychać śmiech i wesołe rozmowy. Wszyscy częstują się cukierkami. Miło pomarzyć o przyjemnych rzeczach. A może na prawdę niektóre z nich się spełnią.
Co wiemy o mleku
Autor: Bożena Forma
Babcia i dziadek Marty mieszkają na wsi. Zajmują się hodowlą krów. Krowy mieszkają w oborze, która codziennie jest sprzątana. Ściany wyłożone kaflami, każdego dnia są myte i spłukiwane ciepłą wodą. Krowy muszą być czyste i zdrowe. Często odwiedza je pan weterynarz i sprawdza czy nic im nie dolega. Mleko, które dają przez cały rok jest bardzo zdrowe. Krowy dojone są każdego dnia. Można to robić ręcznie lub przy pomocy elektrycznej dojarki. Następnie w specjalnych pojemnikach, zwanych cysternami, mleko wiezie się do mleczarni. Tam zostaje dokładnie zbadane czy nie zawiera bakterii, które mogą wywołać choroby. Mleko szybko się psuje, dlatego musi być szybko przetworzone. Otrzymuje się z niego: jogurty, sery, mleko w proszku, kefiry, lody, śmietanę, masło, maślankę. Część rozlewa się do butelek i kartonów. Gotowe produkty rozwożone są do sklepów.
Gość w przedszkolu
Autor: Bożena Forma
Przyroda na dobre obudziła się już do życia. Pani Ania idąc parkową aleją do pracy podziwiała kwitnące kwiaty i drzewa. Spoglądała na soczystą młodą trawę, na której krople porannej rosy odbijały promienie słońca. Nagle przystanęła. Środkiem alejki wędrował ślimak winniczek.
- Wspaniały okaz - pochyliła się i zaczęła przyglądać się powolnym ślimaczym ruchom.
- Zabiorę cię do przedszkola. Zrobię niespodziankę dzieciom. - Delikatnie położyła ślimaka na tekturze, którą wyciągnęła z torebki. Narwała świeżej trawy i kilka liści mleczy. W przedszkolu jeszcze nie było nikogo.
- Tutaj będzie ci wygodnie - ślimak został umieszczony w kąciku przyrody. Tymczasem dzieci powoli schodziły się do sali.
- Ślimak Tutaj - z zaciekawieniem spoglądały na ślimaka. Ten chyba był bardzo głodny, gdyż przez cały czas zajadał liście mleczy.
- On chce nam powiedzieć, że ten mlecz jest bardzo smaczny - stwierdził Adaś.
- Pokazuje nam swoje rogi. O! Rusza nimi na wszystkie strony!
- Jaką ma chropowatą skórę i piękną muszlę - zachwycał się Tomek.
- Patrzy na nas i wcale się nie boi.
Rzeczywiście. Ślimak, którego stopa mocno przylegała do tacki cały czas zajadał. Wyraźnie nie przeszkadzało mu towarzystwo dzieci. Gryzł powoli liść, jego czułki zakończone oczami śmiesznie przekrzywiały się w różne strony bacznie wszystko obserwując.
Po śniadaniu rozpoczęło się zajęcie.
- Mamy dzisiaj gościa, zatem porozmawiajmy o nim - pani Ania przeniosła tackę ze ślimakiem na stolik. Gość jednak postanowił odpocząć. A może miał już dosyć gwaru i stojących nad nim dzieci. Ukrył się w swojej muszli.
- To jego dom - tłumaczyła pani Ania. - Kiedy odpoczywa chowa się do niej, jest wtedy bezpieczny. Muszla jest bardzo twarda o dobrze go chroni.
- Proszę pani, ale ta muszla jst chyba pusta. Ślimaka wcale nie widać - martwiły się dzieci.
- Nieprawda. On się po prostu dobrze schował.
- Myślę, że się bardzo najadł i postanowił nieco odpocząć. Mam pomysł. Zaniesiemy go do ogrodu. Tam jest jego miejsce.
W ogrodzie zakwitły stokrotki, a bujna trawa utworzyła miękki, pachnący dywan. Pani ułożyła delikatnie ślimaka w cieniu, pod krzakiem głogu. Po chwili ślimak wyszedł ze swego domku i wraz z nim zniknął w trawie.
Gradowa chmura
Autor: Bożena Forma
Dzieci bawiły się w ogrodzie. W pewnej chwili na niebie pojawiła się ciemna chmura. Powoli zakrywała niebo.
- Musimy wracać do przedszkola. Zabieramy zabawki i ustawiamy się w parach - dzieci sprawnie wykonywały polecenia. Zatrzymały się przed wejściem do przedszkola, które ochraniał niewielki daszek.
- Śnieg, pada śnieg! Dlaczego taki dziwny?! - wołały głośno.
- Wygląda jak lodowy groch.
- Jest go coraz więcej - spoglądały na trawnik, który stawał się coraz bardziej biały.
- Brr, jak chłodno. Wchodzimy do środka - pani otworzyła drzwi.
Dzieci pobiegły do okna. Z zaciekawieniem obserwowały uderzające w parapet białe grudki.
- Muszą być bardzo twarde, słychać jak głośno uderzają w parapet - zauważył Marek.
Nagle zza chmury wyjrzało słońce. Niebo znów zrobiło się niebieskie. Zapanowała piękna pogoda, a duże białe płaty na trawie powoli znikały. Przed dziećmi pojawiła się pani Zosia.
- Zobaczcie co przyniosłam - w ręce trzymała szklankę wypełnioną białymi kulkami. - To właśnie przed nimi musieliśmy uciekać - tłumaczyła.
- Grad, grad - wołały chórem dzieci.
- Wyciągnijcie przed siebie dłonie, wtedy poczujecie chłód lodowych kulek - na każdej dłoni pani położyła kilka małych kuleczek.
- Jakie zimne i mokre. Dlaczego zamieniają sie w wodę? - dziwiły się Ewa i Aga.
Pani uśmiechnęła się tajemniczo.
- Zaraz wam wszystko wyjaśnię. Śnieg i lód zamieniają się w wodę, kiedy robi się ciepło. Podobnie jest z gradem, przecież to też lód. Wasze ręce są ciepłe, dlatego kiedy przez chwilę potrzymamy grad w naszych dłoniach topi się. Popatrzcie na szklankę - pani uniosła ją tak, żeby wszyscy widzieli.
Lodowe grudki pływały w wodzie.
- Roztopiły się, szkoda. Przecież nikt ich nie dotykał - dziwiły się dzieci.
Pani tłumaczyła dalej.
- W salach jest bardzo ciepło, o wiele cieplej niż na dworze. Dlatego w szklance pojawiła się woda. Spójrzcie przez okno. Świeci słońce, a na trawie? Tam także wszystko się roztopiło.
Grudzień
Autor: Bożena Forma
Idzie grudzień przez las. Ciężki worek niesie. Spotkał leśne zwierzęta.
- Witaj Grudniu, co tam masz w tym ogromnym worku? - pytały ciekawie.
- Mam w nim wiele potrzebnych rzeczy. Zanim Nowy Rok przybędzie muszę wykonać jeszcze wiele pracy. Dla was mam niespodziankę. - Otworzył Grudzień worek wyciągnął sianko dla sarenki, marchewki dla zajączków i żołędzie dla dzików.
- Chłodem powiewam, zamiecie śnieżne niosę, ale takie moje zadanie. Najedzcie się do syta, będziecie miały dużo siły i cieplej wam będzie.
Porozmawiał jeszcze przez chwilę ze zwierzętami, po czym pożegnał się i ruszył dalej. Po drodze spotkał Mikołaja. Mikołaj właśnie miał swoje święto i prezenty wiózł dla dzieci. Zatrzymał się przez chwilę, by z Grudniem kilka słów zamienić.
- Mam wielkie zmartwienie. Zapomniałem swojej laski. Stary jestem, ciężko mi bez niej się poruszać, a tutaj tyle domów muszę odwiedzić.
Grudzień otworzył worek i wyciągnął z niego piękną złoconą laskę.
- Zawsze robisz niespodzianki innym, dzisiaj dostaniesz prezent ode mnie.
- Bardzo dziękuję. Z jej pomocą poradzę sobie - odparł Mikołaj. Pożegnał się i ruszył w dalszą drogę.
Otworzył Grudzień swój worek. Sypnął puchem śniegowym.
- Dalej na sanki, dalej na narty - zawołał. Tłoczno się zrobiło na górkach.
Odpoczął chwilę Grudzień i już dalej bierze się do pracy. Z Panem Mrozem pozawieszał na domach i płotach sople lodowe. Spotkał Panią Zimę. Pomógł jej ubrania drzewom poszyć. Podarował nowe wzory płatków śniegowych. Kiedy nadeszły święta rozdał ludziom ze swojego worka choinki i piękne ozdoby. W ostatnim dniu kiedy miał odejść w starej grocie urządził wielkie przyjęcie. Przybyli na nie wszyscy jego bracia, Stary Rok, Pani Zima, Mikołaj i Dziadek Mróz. Stary Rok przemówił:
- Jesteśmy tutaj dzięki tobie drogi Grudniu. Bardzo ci za to dziękujemy. Nareszcie możemy się spotkać wszyscy razem i spokojnie porozmawiać. Teraz wreszcie możesz odpocząć. Właśnie przybywa Nowy Rok, a wraz z nim Styczeń.
Po przyjęciu każdy odjechał w swoją stronę. Za rok na pewno się znowu spotkają. A gdzie? Tego nikt nie wie.
Idziemy na grzyby
Autor: Bożena Forma
Ola i Tomek razem z tatą wybrali się do lasu na grzyby. Zobaczyli zające, które słysząc ludzkie głosy szybko schowały się w zaroślach. Na drzewach wesoło świergotały ptaki. W pobliżu źródełka młode sarny skubały soczystą trawę. Dzieci podążały za ojcem.
- Znalazłam, znalazłam - zawołała Ola, gdy u stóp dziewczynki pojawił się dorodny borowik. Na aksamitnym kapeluszu siedział ślimak, który właśnie miał zamiar rozpocząć ucztę.
- Wspaniały okaz - tatuś pochylił się nad grzybem i delikatnie zdjął ślimaka. - Teraz należy wykręcić trzonek jak najbliżej ziemi. Nie wolno wyrywać grzybów z korzeniami. Właśnie tak - grzyb powędrował do koszyka.
- Ja też coś znalazłem, popatrzcie - Tomek spoglądał na jasny kapelusz mocno osadzony na długiej, prostej nodze. - Tatusiu, czy ten grzyb jest jadalny?
- To kania, a tam następna - grzyby powędrowały do koszyka.
Słońce schowało się za drzewami, kiedy cała trójka wróciła do domu niosąc pełne kosze grzybów. Nagrodą była jajecznica z grzybami. Część grzybów została oczyszczona, pocięta na kawałki i przeznaczona do suszenia. Resztę mamusia zaprawiła w małych słoiczkach.
- W czasie zimy będziemy często wspominać naszą dzisiejszą wyprawę - zaśmiał się tatuś.
Kalendarz pogody
Autor: Bożena Forma
Od samego rana w przedszkolu dzieci spoglądały przez szyby okien.
- Chyba nie wyjdziemy na plac zabaw, za chwilę będzie padał deszcz - smucił się Tomek.
- Patrzcie, patrzcie jak wiatr zrywa liście z drzew. Proszę pani, one wykonują śmieszny taniec. Fruną, o proszę, jak szybko - wołała Olga.
Pani Ela spoglądała razem z dziećmi na przedszkolny ogród.
- Zobaczcie jak na dworze zrobiło się smutno i szaro. Nie świeci słońce. Wszędzie jest mokro i leży dużo liści. Jest bardzo chłodno. Proszę, usiądźcie przed tablicą. Coś wam pokażę. - Po czym powiesiła duży arkusz papieru z narysowanymi pustymi kratkami - po siedem w każdym z czterech rzędów.
-To będzie kalendarz pogody. Sami go zrobimy - tłumaczyła.
- Kalendarz pogody? Co to takiego? - zastanawiały się dzieci.
Pani ustawiła na środku pojemnik. Ania wyciągnęła z niego wycięte z papieru słońce. Powiesiła je w wyznaczonym miejscu. Po chwili inne dzieci umieszczały obok wybrane przez siebie elementy: dziewczynkę w pelerynie, kolorowe liście, parasol, śniegową gwiazdkę.
- Co umieścimy w pustych polach - dopytywał się Mateusz.
- Od dzisiaj każdy dzień to jedno pole. Codziennie będziemy umieszczać w nim elementy, które opiszą nam panującą pogodę. Elementy wykonamy sami.
Dzieci siadły przy stolikach. Wycinały narysowane na kolorowym papierze: krople deszczu, drzewa, słońca, chmury, płatki śniegu.
- Dziś zaznaczy pogodę Magda - pani zachęciła dziewczynkę.
- Na dworze ciągle pada i wieje wiatr - opowiadała Magda zerkając w okno.
- Wybierz odpowiednie elementy i umieść w pierwszym polu - dziewczynka prawidłowo wykonała zadanie.
- A jutro mogę ja? - pytał Adaś.
- Oczywiście - śmiała się pani. - Każdy z was będzie meteorologiem, czyli osobą opowiadającą o pogodzie. Dlatego bardzo proszę zapamiętajcie to słowo.
Lekkomyślna Ola
Autor: Bożena Forma
Był upalny dzień lata. Ola razem z rodzicami wybrała się na strzeżoną plażę. Zabrała wiaderko, łopatkę i piękną kolorową piłkę. Na plaży spotkała koleżanki. Dziewczynki rozpoczęły zabawę nad samym brzegiem morza. W pewnej chwili wiatr powiał nieco mocniej i piłkę porwała morska fala. Ola pobiegła za nią nie zwracając uwagi, że woda staje się coraz głębsza.
- Nie odpływaj! - wołała, wyciągając ręce do piłki.
Ola i piłka oddalały się coraz bardziej od brzegu. Szum morza zagłuszył głos wołających koleżanek. Na szczęście Olę zauważył ratownik. Ściągając w biegu koszulkę wskoczył do wody. Szybko zbliżył się do tonącej dziewczynki. Ola traciła siły. W ostatniej chwili ratownik objął ją swym silnym ramieniem, kierując się do brzegu.
- Oj, Olu, Olu, mogło się to bardzo źle skończyć.
Leśne odgłosy
Autor: Bożena Forma
Wczesnym rankiem w lesie słychać było wesołe ćwierkanie wróbli: ćwir, ćwir, ćwir. Zakukała kukułka: ku-ku, ku-ku, ku-ku. Do pracy zabrał się dzięcioł. Energicznie stukając w korę stuk-puk, stuk-puk, stuk-puk wyjadał korniki.
Wtem nad lasem zaczęły krążyć wrony, kra, kra, kra. Zerwał się wiatr. Drzewa zaczęły kołysać się i szumieć: szszsz.... Padające krople deszczu lekko uderzały o liście: kap, kap, kap.... Wkoło słychać było plusk wody: plusk, plusk, plusk....
Nagle deszcz przestał padać i w lesie nastała cisza. Rozległo się głośne tupanie. To jeż zmieniał swoją kryjówkę: tup, tup, tup. Pośród niskich traw pełzał zaskroniec: ssss........ Wyraźnie słychać było bzykanie dużych much: bzzzz.... Słońce wyjrzało zza chmur i rozśpiewała się cała leśna ptaszyna:
(głośno) pi, pi, pi; wiju, wiju, wiju; tu, tu, tu; pijo, pijo, pijo.... Kiedy zapadł zmrok, śpiew ptaków stawał się coraz cichszy, aż zupełnie ustał:
(cicho) pi, pi, pi; wiju, wiju, wiju; tu, tu, tu; pijo, pijo, pijo....
Nad lasem zapadła noc. Zapanowała cisza, którą od czasu do czasu przeszywało wycie wilków: auuu, auuu, auuu... i głos sowy: uhu, uhu, uhu.
Lotnisko
Autor: Bożena Forma
Marek z tatą stoją na tarasie widokowym, który przylega do ogromnej oszklonej hali portu lotniczego. Za chwilę wyląduje samolot, którym ma przylecieć mama.
- Tatusiu dlaczego po płycie lotniska jeżdżą autobusy? - pyta z zaciekawieniem chłopiec.
- Widzisz synku, każdy samolot ma na lotnisku wyznaczone miejsce. Tam czeka na pasażerów i i tam rozpędza się na pasie startowym.
- Ale dalej nie wiem dlaczego tu są autobusy. - przerywa Marek.
- To właśnie nimi podwozi się do samolotu pasażerów i ich bagaże. Na lotnisku musi być porządek i nikt przypadkowy nie może tu spacerować.
- Dlaczego, przecież tu jest tyle wolnego miejsca. - nie wytrzymuje Marek.
- Jedne samoloty lądują, inne startują. Obsługa naziemna lotniska może poruszać się po lotnisku. Ci ludzie nalewają paliwo do samolotów, naprawiają je i sprzątają wewnątrz. Każdy wie co ma robić. - Nagły huk przerywa rozmowę. Samolot, który wiezie mamę właśnie ląduje. Ojciec i syn idą do hali przylotów. Marek prawie biegnie.
- Jeszcze poczekamy, nie spiesz się - uspokaja ojciec chłopca.
Pasażerowie ustawiają się w kolejce i czekają aż celnik sprawdzi dokumenty. Następnie z ruchomego taśmociągu odbierają bagaże.
- Mama, mama! Spójrz, jest tam! - krzyczy Marek. Mama również go zauważa i macha ręką. Mija kilka minut i cała rodzina serdecznie się wita.
- Co mi przywiozłaś? - pyta chłopiec.
- Niespodzianka - odpowiada mama i przytula syna. - Poszukamy jej w domu.
Łukasz w przedszkolu
Autor: Bożena Forma
Ten dzień Łukasz będzie długo pamietał. Wczesnym rankiem niemal biegł z mamą do przedszkola. Biegli, bo wszyscy w domu zaspali i trzeba było się śpieszyć. W szatni nie mógł znaleźć swojej szafki i chociaż pani mu pomogła był zły, że nie potrafił tego zrobić sam. W sali nie było jeszcze dzieci. Po paru minutach przyszła Iza i Krzyś. Przynieśli kolorowe kamienie zebrane na wakacjach i piękne orle pióro. Zasmucił się Łukasz:
- Moje muszle zostały w pokoju. - A przecież miał je przynieść do przedszkola.
Potem urwał się guzik od bluzy, a podczas zabawy niechcący zburzył piękny zamek, który wybudował Robert z Adasiem. Chłopcy się pogniewali. Podczas śniadania przewrócił kubek z kawą, która się rozlała i poplamiła Oli sukienkę. Ola się rozpłakała, a Karol złośliwie szeptał mu do ucha:
- Gapa, gapa.
Zastanawiał się dlaczego właśnie jemu ciągle coś nie wychodzi. Przyszedł czas na zajęcia. Wszyscy opowiadali o wakacjach. Nagle pani zwróciła się do Łukasza:
- Łukaszku opowiedz gdzie ty spędziłeś wakacje?
I wtedy Łukasz przeniósł się myślami nad morze. Opowiadał o rejsie statkiem, olbrzymich, groźnych falach w czasie sztormu, latarni morskiej i kutrach rybackich. Kiedy skończył zauważył, że w sali panuje zupełna cisza. Wszyscy słuchali wpatrując się w niego, chociaż przestał mówić.
- Pięknie opowiadasz, prawda dzieci? Brawa dla Łukasza.
A potem wszyscy malowali. Łukasz bardzo się starał. Prace dzieci pani umieściła na wystawie.
Zaraz po podwieczorku przyszła mama.
- Jak minął dzień? - zapytała.
- Hmmm... - Łukasz przez chwilę milczał. - Najpierw myślałem, że nic mi nie wychodzi, ale później - uśmiechnął się - chyba nie było najgorzej.
Nie niszczymy wydm
Autor: Bożena Forma
Dzisiaj kolejny wakacyjny dzień. Specjalnie wytyczoną drogą Marta z rodzicami idzie na plażę.
- Tatusiu co to za piaskowe góry? - pyta dziewczynka.
- To wydmy. Są porośnięte roślinnością. Nie wolno po nich chodzić. Ochraniają ląd przed morzem, szczególnie w czasie sztormów - odpowiada tatuś Marcie.
Słychać szum fal i krzyk mew. Po chwili dostrzegają ogromną taflę wody. Nagle wyraźne głosy dobiegają zza wydmy.
- Robimy zawody kto dalej skoczy. Nikt nam tutaj nie będzie przeszkadzał. Hop! Jak wspaniale! - przez chwilę w powietrzu ukazała się postać chłopca.
- Co oni tam robią? - pomyślała Marta. - Przecież nie wolno tamtędy chodzić.
Nagle tuż za nią stanęli dwaj mężczyźni w dziwnych ubraniach. Na ich rękawach widniały napisy "Straż przybrzeżna".
- Chłopcy - krzyknął jeden z mężczyzn. - Podejźcie do nas.
Grupa rozbrykanych chłopców po chwili wahania niepewnie ruszyła z miejsca.
- Gdzie są wasi rodzice? Czy wiecie, że jesteście na terenie objętym ochroną? Za przebywanie na nim grozi wysoka kara. Tutaj jest specjalna tablica, która o tym informuje - jeden z męźczyzn wskazał napis umieszczony na słupie.
Chhłopcy zawstydzeni spuścili głowy.
- Bardzo przepraszamy.
Mężczyźni spojrzeli na siebie.
- Dzisiaj zwracamy wam uwagę ale musicie przyrzec, że nigdy więcej nie będziecie wchodzić na wydmy.
- Przyrzekamy - odpowiedzieli chłopcy i szybko oddalili się w stronę plaży.
Nocna przygoda
Autor: Bożena Forma
Ola i Tomek wybrali się do lasu na grzyby. Tak byli zajęci zbieraniem, że nie zauważyli kiedy zrobiło się ciemno.
- Wracajmy do domu - odezwała się przerażona Ola.
- Ojej! Nie mogę znaleźć ścieżki, jest ciemno - chłopak rozglądał się bezradnie.
Dzieci usiadły pod drzewem.
- Chyba zostaniemy tutaj do rana. Nie ma innej rady - zdecydował Tomek.
- Tomku, ktoś tam stoi! - Ola trzęsąc się ze strachu spoglądała na olbrzymi dziwny cień.
Tomek przesunął się nieco, opierając dłoń o ziemię. Nagle poczuł coś miękkiego.
- Brr! Co to? - krzyknął.
- Coś tutaj leży.
W tej samej chwili poczuli delikatne muśnięcia po twarzach. Tuż obok rozległ się dziwny trzask.
- Ktoś idzie, słyszę kroki.
Dzieci mocno przytuliły się do drzewa. W tym momencie Tomkowi coś wbiło się w plecy.
- Mam latarkę. Jest w plecaku. Jesteśmy uratowani - chłopak przypomniał sobie jak wkładał ją przed wyjściem. Po chwili jasna struga światła padła na ogromne drzewo. Dzieci ujrzały sowę. Spoglądała na nich dużymi żółtymi oczami. Ola odetchnęła z ulgą. Tymczasem Tomek oświetlił pobliskie zarośla. Mały przerażony zajączek drżąc schował się w ciemnościach.
- Ale napędził nam strachu - dzieciom zrobiło się weselej. W strudze światła ujrzały nietoperze krążące nad ich głowami.
- Zgasimy na chwilę latarkę. Niech odlecą. Nie widzą kiedy jest jasno.
Po chwili światło ponownie zalało okolicę. Tomek spojrzał na ziemię.
- Popatrz ile mchu. To właśnie on jest taki miękki. A ja myślałem, że to jakieś zwierzę.
- Widzę ścieżkę - Ola zrobiła kilka kroków w przód.
Oświetlając drogę dzieci ruszyły przed siebie. Tym razem się nie pomyliły. Dotarły do domu, w którym zaniepokojeni rodzice chcieli wyruszyć na ich poszukiwanie.
Pan fotograf
Autor: Bożena Forma
Grupa starszaków z panią Olą idzie na wycieczkę do zakładu fotograficznego. Dzieci zaprosił tatuś Piotrusia, który jest fotografem. Piotruś często opowiada o jego pracy. Zakład mieści się w starej kamienicy. Dzieci wchodzą do poczekalni.
- Jak tutaj pięknie i tyle luster - dziwi się Marta.
- I tyle różnych fotografii - rozgląda się ciekawie.
- O! Młoda para! -wskazuje Ewa.
- A tutaj mały chłopiec z rodzicami - spogląda z zaciekawieniem Wojtek.
- Witam miłych gości - zza kotary wychodzi tatuś Piotrusia.
- Proszę za mną.
Wchodzą do dużej sali. Reflektory oświetlają pomieszczenie.
- Proszę stanąć na tle dekoracji. Teraz uśmiechy i przez chwilę nikt się nie rusza - nastała cisza. Jedynie szmer aparatu i błysk lampy uświadomił wszystkim, że właśnie tatuś Piotrusia wykonał zdjęcie.
- Dziękuję, gotowe. Teraz opowiem wam o zdjęciach robionych w sposób tradycyjny oraz o zdjęciach wykonanych aparatem cyfrowym - dzieci słuchają z zainteresowaniem dokładnie przyglądając się aparatom które pokazuje pan fotograf.
Następnego dnia Piotruś wkroczył do sali z dużą fotografią. Na tle starego zamku stała uśmiechnięta grupa starszaków.
- Oprawimy i powiesimy w naszej sali - pani z zaciekawieniem przyglądała się postaciom na fotografii.
- Kiedy pójdziecie do szkoły pozostanie zdjęcie, które będzie mi was przypominać.
Pogoda
Autor: Bożena Forma
Adaś ciągle spogląda w okno. Dzisiaj z grupą przedszkolaków jedzie na wycieczkę. Ale co z tą pogodą? Czy wycieczka się uda? Mają jechać bryczką i grać w piłkę.
- Mamusiu, nie widać słońca. po niebie płyną ciemne chmury - chłopiec ze smutkiem spogląda w okno.
- Może zabiorę grubszą kurtkę, a może wyciągnę z plecaka krótkie spodnie, pewnie ich nie założę - coraz bardziej denerwuje się Adaś.
- Nie mart się, popatrz termometr wskazuje wysoką temperaturę - tłumaczy mama.
- Jest ciepło, chociaż trochę parno. Włączymy telewizor i zaraz dowiemy się jaka będzie pogoda - na ekranie pojawiła się mapa Polski.
- Mieszkamy tutaj, gdzie widać słońce zza chmur - tłumaczy Adasiowi. - Wprawdzie widać czasami padający deszcz, jednak to tylko przelotne opady.
Adaś wpatruje się w mapę pogody.
- Trochę podobna do naszego kalendarza pogody. Codziennie wspólnie z panią zaznaczamy na nim pogodę jaką zaobserwowaliśmy w drodze do przedszkola. Wybieramy chmurki, krople deszczu, ugięte na wietrze drzewa.
Zegar wybija ósmą godzinę.
- Na nas już czas - mama z Adasiem idą do przedszkola.
- Będzie wspaniale, zobaczysz. Przebierz się w krótkie spodenki, jest coraz cieplej.
Pogoda dopisała. Chociaż było pochmurno nie spadła ani jedna kropla deszczu. Był spacer nad jezioro, przejazd bryczką i oczywiście gra w piłkę. Dzieci wróciły bardzo zadowolone, chociaż trochę zmęczone.
Przygoda
Autor: Bożena Forma
Mały zajączek był bardzo słaby. Mocno przytulił się do drzewa. Wiatr groźnie huczał targając jego szare futerko. Tuż przy pniu zobaczył wąską szczelinę. Chciał tylko do niej zajrzeć, kiedy nagle śnieg się obsunął i zajączek mocno przerażony poczuł jak spada. Po chwili otuliło go coś miękkiego i ciepłego. Mocno zabiło mu serduszko. Co to może być? Siedział w bezruchu, aż oczy powoli przyzwyczaiły się do ciemności. Wtem usłyszał dziwne pomrukiwanie. Zamarł w bezruchu. Przecież to stara niedźwiedzica, jestem w gawrze! Że też nie rozpoznałem jej od razu, myśli kłębiły się w głowie zajączka.
- Dzień dobry, a właściwie dobry wieczór - odezwał się drżącym głosem. Niestety nie usłyszał odpowiedzi, za to do uszu jego dobiegło dziwne miauczenie. Ktoś tutaj jeszcze był. Co począć? Niedźwiedzica mocno śpi, a ten ktoś? Co tutaj robi? Zajączek wytężył wzrok i słuch. Nagle smuga blasku księżyca wpadła przez szczelinę do środka. Zobaczył trzy niedźwiadki. Zajączek oniemiał ze zdziwienia. Nie miały jeszcze sierści i były bardzo bezradne.
- Są mniejsze ode mnie. Będą tutaj ze swoją mamą aż do wiosny. Kiedy wyjdą pierwszy raz na powierzchnię ziemi będą o wiele większe i pokryte brązowym futrem - szeptał zajączek do siebie.
Jeszcze przez chwilę grzał się w niedźwiedzim futrze. Znalazł nawet parę gałązek, które obgryzł ze smakiem powoli odzyskując siły.
Muszę się stąd wydostać. Niedźwiedzia mama mogłaby się gniewać, że ktoś obcy wdarł się do jej mieszkania. Chociaż tu tak przytulnie i ciepło - rozmyślał.
- Pa maluchy! Do zobaczenia wiosną - nagle zwinnymi ruchami wspiął się ku szczelinie. Wichura ustała. Na niebie pojawił się blady świt. Zajączek ruszył dalej.
Rubin i Agnieszka
Autor: Bożena Forma
Największym przyjacielem Rubina jest Agnieszka. Kiedy Rubin słyszy jej kroki wie, że zaraz pójdzie na spacer. I to nie taki krótki, tylko wspaniały długi spacer do parku z rzucaniem piłki, skokami przez przeszkody i nagrodami za prawidłowe wykonanie ćwiczeń.
Rubin jest duży, ma miękką brązową sierść i duże ciemne oczy. Agnieszka zawsze mówi do niego - ty mój śliczny, kochany piesku - a on wesoło merda ogonem.
Tego dnia była piękna, słoneczna pogoda. Jak zwykle dziewczynka i pies wyruszyli na spacer. W parku Agnieszka usiadła na trawie. Rubin gonił motyle, co chwilę sprawdzając gdzie jest jego pani. W pewnej chwili przed dziewczynką pojawił się ogromny, czarny, kudłaty pies. Zawarczał złowrogo i powoli krok po kroku zaczął zbliżać się do dziewczynki. Agnieszka była przerażona. Rubin nie czekał ani chwili dłużej.
- Hau, hau - zaszczekał - Zostaw moją panią, nie pozwolę ci jej skrzywdzić.
- To mój teren, nie zgadzam się, żeby tutaj ktoś siedział. Zaraz was pogonię - coraz groźniej warczał ogromny pies.
Rubin zasłonił swoją panią. Szczerząc zęby z wielką siłą skoczył na intruza. Rozpoczęła się walka. Dziewczynka trzęsąc się ze strachu głośno wołała - Ratunku, ratunku!
- Tor! Tor do nogi! - Zza krzaków wyskoczyło kilku chłopców. Olbrzym odskoczył na bok.
- Hau! Hau! Jeszcze tutaj wrócę - warknął i widząc swojego pana pobiegł do niego tuląc ogon.
- Rubin, Rubinku, jesteś ranny - Agusia delikatnie gładziła psa.
Jeden z chłopców podszedł do dziewczynki.
- Jak to się stało? - zapytał spoglądając na Rubina.
- Warczał i chciał mnie ugryźć. Rubin stanął w mojej obronie. Tak się bałam. Teraz jest ranny, co robić?
- Zawieziemy go do weterynarza. Bardzo przepraszamy, to nasza wina. Nie płacz, zaraz ci pomożemy.
Ranę trzeba było zaszyć. Na szczęście nie była groźna. Rubin z dużym opatrunkiem wrócił do domu. Wieczorem Agnieszka siedziała w kąciku na materacu obok psa. Czytała mu bajki, a potem przykryła najładniejszym kocykiem.
- Mój bohaterze, mój prawdziwy przyjacielu - szeptała.
- Obroniłeś mnie. Dziękuję ci - i pocałowała Rubina w kudłate ucho.
Sen Ani
Autor: Bożena Forma
Była późna jesień. Ania leżała w łóżku, kiedy zaczął padać deszcz. Jego szum uśpił dziewczynkę. Przyśnił się jej dziwny gość - piękna kobieta w sukni utkanej z liści. Jej złote włosy opadały na ramiona. Ogromny kapelusz był ozdobiony rajskimi jabłkami i kiściami winogron.
- Witaj Aniu - szepnęła. - Jestem Jesień. Przyszłam się pożegnać. Zanim to jednak zrobię chciałam porozmawiać.
- Skąd znasz moje imię? - zdziwiła się dziewczynka.
- Znam cię, bo przecież codziennie bawiłaś się W parku. Zbierałaś liście, które zrzucałam z drzew. Obserwowałaś z babcią nici babiego lata, które tak wytrwale prządł mój przyjaciel pajączek. Nigdy nie straszyłaś ptaków i nie zrywałaś kwiatów.
- Dlaczego przyszła Pani do mnie? W parku były jeszcze inne dzieci.
- Tak, ale ty Aniu nie niszczyłaś jarzębiny i owoców śnieguliczki. Zawsze martwiłaś się o ptaki... Wiem, że kiedy odejdę pomożesz im przetrwać czas srogiej zimy. Ptaki cię znają. Wiedzą, że jesteś ich przyjaciółką.
Ania wsłuchiwała się w głos Pani Jesieni.
- Tak, tak - skinęła głową. - Zawsze w czasie zimy chodzę z babcią na spacery dokarmiać ptaki. Już teraz sypiemy im do karmnika nasiona. Niech wiedzą, że w czasie zimy zawsze znajdą tam coś do jedzenia.
Pani Jesień wstała z fotela. Z jej rękawa posypały się kolorowe liście. Na środku pokoju pojawił się kosz pełen orzechów i szyszek, suchych traw, borówek i jeżyn.
- Teraz wiem, że nie muszę się martwić o los moich przyjaciół. Mogę spokojnie odejść.
- Oczywiście - Ania pokiwała głową i dodała - Zresztą pani w przedszkolu i dzieci również dokarmiają ptaki przez całą zimę. Za rok ptaki i zwierzęta o wszystkim opowiedzą. Może Pani być spokojna.
- Do zobaczenia Aniu za rok - Jesień otuliła się szczelnie płaszczem i... Kiedy Ania obudziła się rano i spojrzała w okno zobaczyła jedynie smutno spływajšce po szybie krople deszczu.
Spotkanie w lesie
Autor: Bożena Forma
Przybyła do lasu Pani Jesień. Jej suknia utkana z barwnych liści mieniła sie w słońcu.
- Pięknie tutaj, zostanę aż do nadejścia zimy.
Przysiadła na pieńku i zadumała się.
- Oj, czeka mnie sporo pracy.
Związała rude włosy babim latem i ruszyła leśną ścieżką. Nagle zza drzewa wyszedł niedźwiedź.
- Witaj dostojna Pani - odezwał się donośnym głosem.
- Dzień dobry - ucieszyła się Jesień. - Cały rok minął od naszego ostatniego spotkania. Co słychać?
- Twa obecność Pani świadczy o tym, że należy żegnać się z latem. Muszę moją gawrę uprzątnąć zanim mrozy nastaną. Teraz jednak zapraszam na kubeczek pachnącego miodu. Opowiem co słychać.
Zbliżyli się do starego dębu. Jesień przystanęła. Pora zmienić twe szaty - potrzasnęła rękawem, a zielone liście zaczęły przybierać różne barwy: czerwone, brązowe, żółte. Powoli opadały na ziemię tworząc barwny dywan. Nagle posypał się grad żołędzi, które niby małe leśne ludziki w śmiesznych czapeczkach chowały się pod liście.
- Będą miały dziki co jeść - cieszyła się Jesień.
Usiadła z niedźwiedziem na polanie, a tu grzyby pod jej stopami rosną i borówki czerwienieją.
Zawirowała Pani Jesień, a tu wrzosy kwitną. Rozsypały się korale kaliny. Myszki przyniosły dojrzałe żurawiny i owoce jeżyn. Przybiegły wiewiórki, pięknie się pokłoniły i poczęstowały gościa orzechami.
- Szkoda, że czas tak szybko mija - westchnęła Pani Jesień.
Po chwili pojawił się zajączek i podarował jesieni bukiet leśnych dzwoneczków. - Kiedy będziesz daleko, niech dźwięczą leśną piosenkę i przypominają o nas i o lesie.
Jesień powędrowała dalej. Po drodze przypominała ptakom, że już pora odlecieć do ciepłych krajów. Pomogła jeżom poszukać kryjówki. Zajrzała do leśniczego czy ma dosyć karmy dla zwierząt na czas zimy.
Zmęczyła się Jesień.
- Chyba o niczym nie zapomniałam. Pora odejść. - Zabrała swoje rzeczy i zniknęła.
Spotkanie w sadzie
Autor: Bożena Forma
Nastała wiosna. W sadzie drzewa pokryły się kwiatami. Z każdym podmuchem wiatru na ziemię spadał śnieg białych płatków. Miś Kuleczka przechadzał się pomiędzy drzewami wdychając rześkie, przepojone zapachem kwitnących drzew powietrze.
- Witaj słoneczko - pomachał wesoło łapką. Słoneczko było jednak bardzo zajęte i nie mogło rozmawiać z Misiem. Wysłało mu ciepły promyczek i zajęło się swoimi sprawami.
- Ojej, chętnie bym z kimś porozmawiał - mruczał Miś do siebie. Nagle w pobliżu usłyszał głśne wołanie.
- Ratunku! Ratunku! Niech mi ktoś pomoże! - rozejrzał się bacznie na wszystkie strony, jednak nikogo nie zobaczył.
- Gdzie jesteś? Jak mam ci pomóc skoro cię nie widzę? - niecierpliwił się Miś.
- Tutaj, tutaj popatrz w górę - usłyszał ponownie głos.
Miś spojrzał w górę. Na gałęzi tuż ponad jego głową, w ogromnej pajęczynie zobaczył uwięzioną pszczołę.
- Pomóż mi proszę, za chwilę wróci pająk i wtedy.... Oj ratuj mnie Misiu - szlochała pszczoła.
Kuleczka nie zastanawiając się wyciągnął w górę łapkę. Ostrożnie uwolnił pszczołę z pułapki, po czym włożył do swojej ulubionej czapki. Niosąc ją ostrożnie oddalił się od pajęczyny.
Kiedy był już całkiem bezpieczny usiadł na trawie. Pszczoła właśnie zrzuciła z siebie resztki pajęczych nici.
- Dziękuję, bardzo dziękuję. Uratowałeś mi życie.
- No tak - odparł nieco zakłopotany Kuleczka. - A twoje siostry ciągle mnie atakują - dodał po chwili przyglądając się siedzącej spokojnie w czapce pszczole.
- Robią to tylko wtedy kiedy chcesz im zabrać miód - odparła zdecydowanie, powoli przechodząc na brzeg czapki. - Ty bardzo go lubisz i często się nim częstujesz nie pytając o pozwolenie. To bardzo niegrzecznie zabierać czyjąś własność. Poza tym chyba nie wiesz jak bardzo musimy się napracować żeby go zebrać.
- Ale ja bardzo lubię miód i kiedy czuję jego zapach to muszę zaraz przynajmniej troszeczkę spróbować. Zapominam wtedy o dobrych manierach - Miś spucił ze wstydu oczy i pogłaskał się po brzuszku. Zastanowił się jednak przez chwilę i dodał.
- Masz pszczółko rację, to bardzo niegrzecznie tak się zachowywać. Obiecuję, że już nigdy nie będę wykradał miodu z waszego ula.
Pszczółka zatrzepotała skrzydełkami - Zaczekaj tutaj - odezwała się i znikneła między gałęziami.
Czas mijał.
- Chyba już nie wróci. Szkoda, nawet miło się z nią rozmawiało.
Już miał odejść, kiedy nagle usłyszał głośny szum. Rój pszczół zatoczył koło nad drzewami i przyjmując kształt kuli zawisł w powietrzu przed Misiem.
- To moje siostry, nic ci nie zrobią, przyprowadziłam je żeby cię poznały. A to podziękowanie za to, że uratowałeś mnie przed pająkiem - na trawie
Kuleczka zobaczył ogromny plaster miodu.
- Jestem wzruszony, dziękuję - Miś złożył piekny ukłon.
- Od dzisiaj kiedy tylko będziesz miał ochotę, odwiedzaj nas. Zawsze będzie czekał na ciebie smaczny miód. A teraz wracamy do pracy, do zobaczenia Misiu - kula zamieniła sie w długi ogon i głośno bzycząc zniknęła pomiędzy drzewami.
Miś rozpoczął miodową ucztę, a kiedy skończył zasnął smacznie pod drzewem.
Śniegowe gwiazdki
Autor: Bożena Forma
Siedzi Pani Zima w ogromnym fotelu i haftuje. Śnieżnobiałe nitki przesuwają się pomiędzy palcami. Przeciąga je igłą przez oczka wymyślając piękne wzory. Przybiegły Zimowe Ludki.
- Co robisz Pani Zimo? Tyle nici. Co z nich wyczarujesz? - ciekawie spoglądają do koszyków.
- Dowiecie się kiedy przyjdzie odpowiednia pora. Teraz zmykajcie, mam jeszcze bardzo dużo pracy.
Przez kilka nocy pali się światło w komnacie Zimy. Kiedy już wszystkie kosze są pełne, dzwoni srebrnym dzwoneczkiem i woła:
- Wyjeżdżamy. Zabierajcie bagaże z mojego pokoju. Czas odwiedzieć ziemię.
Biegną Zimowe Ludki, wesoło podskakują ciekawe co też za niespodziankę Zima zgotowała. Noszą kosze i układają w saniach.
- Co też w nich może być? - szepcą po cichu.
Tymczasem Zima w białej pelerynie siada wygodnie w saniach.
- Potrzebna mi wasza pomoc.
Ludki wskakują do sań i siadają wygodnie. Mają ze sobą książki o Ziemi i o jej mieszkańcach.
- Poczytamy trochę o zwyczajach ludzi - zawołał najstarszy z nich. - Może będą chcieli z nami porozmawiać.
Już Pani Zima mknie saniami po niebie, aż tu nagle wiatr mroźny wieje. A razem z nim tańczy Mróz. Zatrzymuje się Pani Zima na jego widok. Rozmawiają przez chwilę i już razem wyruszają w dalszą drogę.
- Widzę Ziemię. Te światełka to domy ludzi - tłumaczy Zima Zimowym Ludkom, które znużone długą podróżą zasypiały.
- Tak, tak - zamyślił się Mróz.
- Dzieci już na nas czekają. Jednak wszędzie jakoś szaro i ponuro.
Sanie zatrzymują się na puszystej chmurce.
- Zatem do pracy - woła Zima. - Czas opróżnić kosze.
Ludki szybko wyskakują z sań i wysypują na ziemię śniegowe gwiazdki. Każda ma inny wzór, napracowała się Pani Zima, oj napracowała.
- Mrozie zamień wodę w lód, dmuchnij też na moje gwiazki, niech pięknie błyszczą.
Gwiazdki zamieniają się w grubą miękką pierzynę. Drzewa ustrojone w kożuchy wyglądają dostojnie. A dzieci? Dzieci w czapkach i szalikach biegną na górkę wołając:
Zima do nas przybyła,
świat śniegiem pokryła.
Na sanki, na narty
wszystkich zaprosiła.
Tysiące gwiazdek
na ziemię spada
to jest dopiero
świetna zabawa.
A każda gwiazdka
o innym wzorze
zachwycić kształtem
każdego może.
Dziękujemy ci Zimo.
Tęcza
Autor: Bożena Forma
Od samego rana padał deszcz. Maciek podparł brodę i obserwował spływające po szybie krople. A miało być tak wesoło. Wyjazd z rodzicami nad jezioro, kajaki i wspólny spacer. W pewnej chwili deszcz przestał padać. Zza chmury wyjrzało słońce i chłopiec zobaczył niezwykłe zjawisko. Na niebie pojawiła się piękna, kolorowa tęcza. Jak olbrzymi most rysowała się na niebie, połyskując w słonecznych promieniach. Maciek szybko wyjął farby. Rozłożył na podłodze duży arkusz papieru i zaczął malować. Kilka dużych, zamaszystych ruchów pędzlem i już po chwili kolorowe pasy tworzyły tęczę. Przez chwilę Maciek przyglądał się swojej pracy. Nabrał pędzlem żółtej farby i namalował słońce. Potem las i jezioro. Nagle do pokoju weszła mamusia.
- Widzę, że znalazłeś sobie zajęcie. Szkoda, że deszczowa pogoda zmusiła nas do zmiany planów.
- Niezupełnie - uśmiechnął się Maciek.
- Zapraszam nad jezioro - wskazał na swoją pracę.
- Piękna - zachwyciła się mamusia. - Powiesimy ją na ścianie.
Już po chwili w pokoju zrobiło się weselej. Mamusia cienkim pędzelkiem namalowała trzy postacie.
- To nasza rodzina. Idziemy popływać kajakiem.
Maciuś zaznaczył na jeziorze wyspę.
- Musimy koniecznie tam popłynąć.
Chociaż zrobiło się późno, "wycieczka" wciąż trwała.
- Może dobrze się stało, że właśnie dzisiaj na dworze była brzydka pogoda.
Wigilijny wieczór
Autor: Bożena Forma
Magda z zapałem pomaga w przygotowaniach do Wigilii. Na stole pojawiają się nowe półmiski z potrawami.
- Mamusiu rozłożę sztuśce i talerzyki - dziewczynka przez chwilę zastanawia się, z której strony należy położyć nóż, a z której widelec.
- Nóż z prawej, a widelec z lewej - podpowiada tatuś, który właśnie wszedł do pokoju.
- Widzę pierwszą gwiazdę - woła Madga spoglądając przez szybę - czas zasiąść do kolacji.
Życzenia, dzielenie się opłatkiem, próbowanie wszystkich wigilijnych potraw, wspólny śpiew kolęd i oczywiście prezenty. To dla dzieci jedna z najwspanialszych chwil wieczoru. Nagle słychać dzwonek.
- Kto to może być? - mama otwiera drzwi i nagle radosny śpiew kolęd wypełnia mieszkanie. Kolorowa gwiazda świeci różnymi kolorami. Dźwięczą szynele. Magda jest zachwycona. Pierwszy raz w w życiu widzi prawdziwych kolędników. Tatuś daje im jabłka, a mamusia pięknie zdobione pierniki. Kiedy kolędnicy wychodzą cała rodzina siada obok choinki. Rodzice wspominają czasy kiedy byli w wieku Magdy.
- Pamiętam źwięta u mojej babci na wsi - tatuś rozsiada się wygodnie w fotelu. - W drugi dzień świąt odwiedzali dom kolędnicy - przebierańcy: pastuszkowie, śmierć, diabeł, niedźwiedź, chłop i baba. Ile było wtedy radości. Źpiewali piękne kolędy, tańczyli, a ludzie obdarowywali ich świątecznymi łakociami i drobnymi pieniędzmi. Kiedy byłem starszy sam przebierałem się i wspólnie z innymi chodziłem po domach kolędując.
Wyprawa do parku
Autor: Bożena Forma
Dzisiaj na dworze panuje piękna jesienna pogoda. Grupa przedszkolaków razem z panią maszeruje do parku.
- Hura! Hura! Będziemy zbierać kasztany! - zawołał Tomek.
- Żołędzie i kolorowe liście - klaszcząc w ręce cieszą się dziewczynki.
Pani ma bardzo tajemniczą minę.
- Dzisiaj idziemy do parku, zupełnie po coś innego.
Dzieci bardzo się dziwią. O nic nie pytają. Zatrzymują się pod starym kasztanem.
- Co też jeszcze można tutaj zbierać? - pytają panią.
Nagle... pac! Tuż przed nosem Ani przeleciał kasztan w zielonej łupinie i z dużą siłą uderzył o ziemię. Skorupka rozpadła się na kilka części, a błyszczący kasztan znalazł się pod nogami Mateusza. Pani podniosła z ziemi kolczastą łupinę.
- Właśnie to będziemy zbierali.
- Przecież to łupiny! - dzieci są zawiedzione.
- Mają kolce! Są brzydkie! Wszędzie ich pełno, zaśmiecają trawnik!
Pani nic nie mówi tylko tajemniczo się uśmiecha.
- Proszę, macie tutaj koszyki i zbierajcie. Po powrocie do przedszkola przekonacie się, że z łupin można wykonać wiele wspaniałych rzeczy.
Zguba
Autor: Bożena Forma
Wracałam do domu, kiedy na krzaku ujrzałam kolorową papugę. Niebiesko - białe pióra połyskiwały w słońcu. Ciemny czub, który rozkładała przekrzywiając głowę dodawał jej uroku.
- Skąd się wzięłaś właśnie tutaj? Chyba się zgubiłaś, nie potrafisz wrócić do domu. Jak ci pomóc? Sama nie poradzisz sobie na wolności. Zginiesz z głodu.
Nagle w głowie zaświtał mi pomysł. Szybko wbiegłam po schodach do mieszkania. Wyjęłam z szafy siatkę na motyle. Po chwili stałam znów obok krzaka, ostrożnie nakrywając ptaka.
- Nie bój się, będę o ciebie dbała. Nic ci już nie grozi.
Ze strychu tatuś przyniósł klatkę, która po odmalowaniu wyglądała jak nowa. Mamusia kupiła pojemniki na wodę i proso w sklepie zoologicznym. Pamiętaliśmy także o huśtawce i lusterku. Klatka z papugą została ustawiona na oknie.
Minęło kilka dni. Chyba mnie polubiła. Kiedy wchodziłam do pokoju wesoło skrzeczała przekrzywiając główkę. Często jednak siadała w rogu klatki i smutno spoglądała przed siebie. Wtedy siadałam jak najbliżej i opowidałam o wszystkich sprawach.
Pewnego razu bawiąc się z koleżanką, usłyszałam głośne wołanie:
- Felek, Felek! Mój Feluś! Dziadku popatrz - to na pewno ona!
Serce zabiło mi mocno. Zanim podbiegłam do okna, usłyszałam dzwonek. Po chwili otworzyły się drzwi i zobaczyłam mamę wprowadzającą do pokoju starszego pana i małego chłopca.
- Bardzo przepraszamy, ale ten ptak w klatce na parapecie okna... - zaczął starszy pan.
- Ten ptak to Feluś, mój Feluś. Uciekł przez okno, kiedy sprzątaliśmy mieszkanie. Myślałem, że już go więcej nie zobaczę. Proszę nam go oddać, bardzo proszę!
Nie wiedziałam co mam robić. Serce waliło mi coraz mocniej. Łzy cisnęły się do oczu. Przecież to ja go znalazłam. Jest mój! Tylko mój! Myśli kłębiły mi się w głowie. Papuga na widok chłopca zaczęła skrzeczeć. Rozkładając skrzydła wesoło podskakiwała na huśtawce.
- Myślę, że bardzo tęskniła za swoim właścicielem i teraz się cieszy, że wróci z nim do domu - mama podeszła do mnie i mocno objęła mnie ramieniem.
- Czy mogę ją czasami odwiedzić? - zapytałam nieśmiało spoglądając na chłopca.
- Oczywiście! Kiedy tylko zechcesz. W końcu to ty ją znalazłaś i uratowałaś jej życie. Nigdy ci tego nie zapomnę.