ROZDZIAŁ 15 COŚ NIE TAK


ROZDZIAŁ 15. COŚ NIE TAK

„Dziś wiem -życie cudem jest.

Co chcę z niego mogę mieć”

EMMA

Obudziłam się nad ranem w łóżku, w którym spałam gdy tutaj nocowałam. Nadal byłam zmęczona. Bardzo chciało mi się spać, ale podniosłam głowę, gdyż nadal czułam ciepło, które rozchodziło się po całym moim ciele.

-Śpij jeszcze słońce. -usłyszałam głos Seth `a, który ciągle obejmował mnie ramieniem.

Czy był przy mnie przez całą noc? Czy cały czas mnie przytulał? Miałam tak dużo pytań, ale nie miałam siły ich zadać. Owinięta po szyję kołdrą przytuliłam się mocniej do Seth `a i zamknęłam oczy.

Miałam koszmarny sen. Siedziałam z Seth `em na plaży w La Push. Było całkiem spokojnie, gdy nie pojawił się ktoś w czarnej pelerynie. Tajemnicza osoba zdjęła swój czarny kaptur. Wtedy poznałam chłopaka, który nękał mnie w snach. Jeśli dobrze zapamiętałam, był to Alec. Miał bardzo czerwone oczy, które płonęły gniewem. Spoglądał na Seth `a, a Seth na niego. Znów poczułam, jak moje zmysły odchodzą w dal. Nic nie widziałam, nie słyszałam. Po dłuższej chwili znów mogłam słyszeć i zobaczyć co się dzieje. Koło mnie leżało ciało Seth `a. Był martwy. Zaczęłam płakać. Spojrzałam na zabójcę bliskiej mi osoby. Chciałam się zemścić. Byłam wściekła. Zabił kogoś, kogo kochałam. On jedynie spoglądał na mnie z czułością. Z taką samą, z jaką patrzał na mnie Seth, gdy jeszcze żył.

Obudziłam się z krzykiem, ale gdy poczułam ciepło rąk Seth `a od razu poczułam się lepiej.

-To tylko sen skarbie. -powiedział, a po chwili pocałował mnie w czoło.

Spojrzałam na niego, a w oczach nadal miałam łzy.

-Śniło mi się, że jeden z Volturi cię zabił. Straciłam cię. Straciłam na zawsze. -powiedziałam i wtuliłam twarz w kołdrę.

-Ale nie straciłaś. Jestem tutaj. -powiedział i odsunął moją twarz od kołdry.

Spojrzał w moje oczy i tak jak dziś w nocy, złożył na mych ustach ciepły, krótki pocałunek. Przytuliłam się do niego mocniej, by poczuć bliskość jego ciała.

-Głodna? -spytał Seth -Jeśli tak to pójdę do kuchni i ci coś przyniosę.

-Nie!- krzyknęłam odsuwając twarz od jego gorącego ciała -Znaczy się, jestem głodna, ale nie chcę, żebyś gdzieś poszedł. -powiedziałam spokojniejszym tonem.

-Jak pójdę, to tylko na chwilę. -powiedział obejmując mnie ramieniem.

Wyprostowałam się do pozycji siedzącej tak, że nasze twarze były naprzeciw siebie.

-Ale ja nie chcę, żebyś stąd wyszedł. Boję się, że nie wrócisz. Już raz nie wróciłeś mimo, że obiecałeś.

-Oj słoneczko. Jesteś tak samo uparta jak Bella. -Seth uśmiechnął się do mnie.- Nawet się nie dziwię, bo w końcu jesteście kuzynkami.

Objęłam go swoimi dłońmi, by nigdzie nie poszedł. Nie byłam aż tak bardzo głodna. Trzymałam go najmocniej, jak tylko potrafiłam, a on tylko zaczął się śmiać.

-Perełko, nie męcz się tak, bo cię rączki będą boleć. -zrobił minę zbitego psa i ściągnął moje ręce z jego ramion -Nigdzie nie pójdę. Obiecuję.

Po jego słowach zrobiło mi się lepiej i zrozumiałam, że mam talent do przekonywania ludzi i nie tylko. Na wampiry i wilkołaki też działało. Uśmiechnęłam się do niego, a potem oparłam głowę o jego prawy bark i objęłam go rękoma. Siedzieliśmy tak długo, a ja zaczęłam błądzić palcami po jego nagich plecach. Poczułam suchość w gardle.

-Gdzie Carlisle? -spytałam ochrypłym głosem.

-Wszyscy są na polowaniu. Wrócą dopiero wieczorem.- powiedział i odsunął się ode mnie kawałek, a następnie podał mi szklankę wody.

-Dziękuję. -powiedziałam biorąc w dłonie szklankę z wodą, której tak bardzo pragnęłam.

Wypiłam wszystko jednym duszkiem i oddałam mu pustą szklankę. Seth odstawił ją na stolik i objął mnie drugim ramieniem. „Teraz moja kolej.” -pomyślałam i przybliżyłam się do Seth `a, składając na jego ustach pocałunek. Chwilę potem nasze języki się spotkały i zaczęły ze sobą tańczyć, jak płatki śniegu wirujące na wietrze. Był to inny pocałunek niż wczoraj. Ten był prawdziwy. Chciałam by ta chwila nigdy się nie kończyła, ale przecież kiedyś musiała. Seth odsunął mnie od siebie i mocno przytulił. Oparłam głowę o jego ramię.

-Kocham cię. -wyszeptałam mu do ucha.

-Emm. -zaczął mówić, odsuwając się ode mnie, by spojrzeć mi w oczy -Ja też cię kocham, ale nie trafiło mnie wpojenie, lecz w każdej chwili może trafić. Albo będziesz to ty, albo jakaś inna dziewczyna. Nie będę miał wyboru. Zranię cię, jeśli się okaże, że to nie ty jestes wybranką mego serca. Kocham cię, ale nie wiem, czy będę cię kochał na zawsze. Wpojenie jest bardziej silniejsze niż słowa kocham… To jest mocniejsze uczucie, niż miłość, którą człowiek darzy drugiego człowieka.

Po tych słowach do oczu napłynęły mi łzy. Byłam tak szczęśliwa, a w każdej chwili moje marzenia mogły zniknąć. Po prostu prysnąć jak bańka mydlana. Nie chciałam już cierpieć. Nie chciałam go stracić. Nie miałabym wtedy dla kogo żyć. Gdybym go straciła, moim jedynym rozwiązaniem była śmierć, bo tylko ona jest kresem cierpień.

-Zostaw mnie samą.- powiedziałam -Muszę wszystko na spokojnie przemyśleć.

-Nie ma mowy! Nie pójdę. Chcę zostać tu z tobą. -powiedział przytulając się do mnie.

-Seth. Proszę.- odsunęłam się od niego -Zostaw mnie chodź godzinę samą.

Nie mówiąc nic, wstał i wyszedł zamykając za sobą drzwi.

-To tylko zakochanie Emma. Nic wielkiego. Odkochasz się. -mówiłam sama do siebie -Jeśli wpoi się w inną dziewczynę, zapomnisz o nim. Znów się zakochasz. Zakochasz w kimś innym.- gdy to powiedziałam, schowałam się pod kołdrę i nakryłam twarz poduszką.

SETH

Prosiła, więc wyszedłem, zamykając za sobą drzwi. Zbiegłem na dół po schodach, a gdy znalazłem się już na podwórzu, przemieniłem się w wilka i pobiegłem lasem do La Push. Czemu ja jej to powiedziałem?- myślałem. Co takiego?- usłyszałem myśli Jacoba. To, że nie wpoiłem się w nią, że mogę ją zranić, jeśli wpoję się w inną. Biegłem cały czas lasem, starając się nie poruszać tego tematu. Ale ty jesteś głupi. -pomyślał Embry. Tym, że to powiedziałeś zraniłeś ją bardziej. -myślał Jake. Dajcie już spokój. -krzyknąłem w myślach. Na skraju lasu, powróciłem do swojej ludzkiej postaci. Nie chciałem już ich słuchać. Chciałem zostać sam na sam ze swoimi myślami. Ubrałem szorty, które tam leżały i usiadłem na schodach pod swoim domem. Tak bardzo żałowałem, że jej o tym powiedziałem. Jake miał rację. Zraniłem ją. Zraniłem znowu. Siedziałem tak dość długo. Nie liczyłem ile czasu minęło. Wstałem ze schodów i wtedy zobaczyłem ją- Lilly, koleżankę ze szkoły, którą skończyłem już dawno. Mimo, że miałem te 20 lat, ciągle wyglądałem na piętnaście. Przez te pięć lat, codziennie zmieniałem się w wilka, dlatego się nie starzałem. Byłem wiecznie młody. Spojrzałem na Lilly, a ona na mnie. Wtedy oblała mnie nagła fala gorąca. Cholera. Czyżby to wpojenie? Błagam nie! Tylko nie teraz. Nie chcę. Chcę wpoić się w Emmę. Nie chcę jej ranić. Nie chcę jej stracić. Podszedłem do Lilly i zaczęliśmy rozmawiać. Jednak to było to, czego tak dawno pragnąłem.

EMMA

Seth nie wrócił. Mijały godziny, a ja ciągle myślałam o tym, co mi powiedział. „Wpojenie to mocniejsze uczucie, niż miłość, którą człowiek darzy drugiego człowieka.” Ma racje. Ja jestem tylko człowiekiem, nie wilkołakiem. Zapomnę o Seth `cie. Przecież jestem silna. Depresja mnie nie złapie. Nie poddam się zwykłej depresji, która tylko niszczyła mnie od środka. Na dworze zaczęło się ściemniać. Nikogo nie było. Byłam sama. Tylko ja i cztery białe ściany. Czułam się tak, jak dwa miesiące temu w szpitalu. Godzinę później do domu wrócili Cullenowie. Starałam się nie myśleć o tym, co powiedział mi Seth, zanim wyszedł. Nie chciałam, żeby Edward o tym wiedział. Leżałam w łóżku, a do pokoju wszedł Carlisle. Przyłożył mi lodowatą dłoń do mojego czoła.

-Nie masz gorączki. -powiedział z uśmiechem- ale jutro do szkoły nie pójdziesz, a Edward odwiezie cię do domu.

-Czemu do domu? -spytałam.

-Jutro z rana zjawią się tu Volturi. Nie chcemy, żeby coś ci się stało. Można powiedzieć, że jesteś członkiem naszej rodziny.

-Jak to członkiem rodziny? -zapytałam lekko zdziwiona.

-Jesteś kuzynką Belli, a ona jest członkiem naszej rodziny, więc ty także jesteś. Charlie też jest.

-To dobrze.- uśmiechnęłam się do niego, a zaraz potem poczułam jak burczy mi w brzuchu.

-O słyszę, że ktoś tu jest głodny.- zaśmiał się Carlisle -Zejdź zaraz na dół, Esme na pewno coś ci przygotuje do jedzenia.- to powiedziawszy zniknął za drzwiami.

Zaczęłam się zastanawiać, czemu nie spytał o Seth `a, czemu go tu nie ma. Obawiałam się, że wie. Tylko skąd? Wygrzebałam się z łóżka i zbiegłam na dół. Na stole czekała już na mnie porcja zapiekanki ziemniaczanej, którą szybko zjadłam. Wstałam od stołu i chciałam pozmywać, ale Esme zrobiła to za mnie. Chwilę później do domu wpadł Emmet.

-Mała, twoja limuzyna właśnie podjechała pod dom. -zaśmiał się.

-O co chodzi? -spytałam lekko zdziwiona -Jaka limuzyna?

-Chodzi o twój samochód. -Edward również zaczął się śmiać -Emmet pobiegł po twoje cudeńko, bo stało tak samo w lesie. Nikt się nim nie opiekował.

-Twoje autko będzie teraz potrzebowało pocieszenia.- Emmet wybuchł śmiechem -Całą noc stało w lesie na zimnym deszczu. Zdane tylko na siebie.

-Bardzo śmieszne Emmet. -oburzyłam się.- I nie jestem mała.

-Dobra, dobra. Niech ci będzie duża.

-Skończcie się kłócić. -wtrącił Edward - Czekam na ciebie przy samochodzie.

Edward wyszedł, a ja poszłam w stronę drzwi. Odwróciłam głowę w stronę domowników.

-Mam nadzieję, że z Volturi wszystko będzie dobrze. Gdyby doszło do walki, to i tak wygracie. -powiedziałam i zniknęłam za drzwiami.

Wsiadłam do samochodu, a Edward zaraz odpalił silnik i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Jechał powoli, co mnie bardzo zdziwiło. Edward nigdy nie prowadził samochodu w tak powolnym tempie.

-Seth `a trafiło wpojenie. -powiedział -wyczytałem to z myśli Jacoba.

Otworzyłam szeroko usta, ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Edward znów zaczął mówić.

-Pod postaciami wilków, słyszą swoje myśli. Seth gdy wyszedł, zmienił się w wilka i wtedy powiedział Jake `owi, że nie wpoił się w ciebie i, że tobie powiedział to samo. Gdy chciał wracać, wtedy go trafiło. Wpoił się w koleżankę, z którą chodził do szkoły.

Do moich oczu napłynęły łzy. „Tylko słabi płaczą i zalewają się potokami łez.”-pomyślałam. „Ja jestem silna. Nie poddam się.” Edward tylko pokiwał głową i jechaliśmy w ciszy.

-Edward? - spytałam niepewnie.

-Słucham, o co chcesz spytać? -odpowiedział śmiało z uśmiechem.

-Dlaczego smutny człowiek jest tak bardzo wrażliwy? Niejedno jego cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany, która co pewien czas się otwiera. Dlaczego to tak boli!?

-Emm, nie znam odpowiedzi na to pytanie. Już 115 lat jestem wampirem. Jedynie wiem, że od smutku nie da się uciec, ale zawsze jest też nadzieja.

W tym samym czasie zajechaliśmy pod dom, a ja wysiadłam. Edward oddał mi kluczyki i w mgnieniu oka zniknął w lesie. Wróciłam do domu, myśląc o tym, że jutro wszystko się może zdarzyć. Znajdą mnie Volturi, zabiją, lub przemienią w wampira. I to będzie już koniec mojego smutnego życia, pełnego cierpień.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
coś nie tak
Ze światem coś jest nie tak, TEKSTY
Czy coś jest ze mną nie tak Wspoluzaleznieni
Coś tu jest nie tak
Fanfick którego tytułu wam nie zdradzę rozdział 15
Co jest ze mną nie tak Kiedy uda mi się poczuć trochę radości
16 rozdzial 15 EJCDLTJY3F3I2FKL Nieznany (2)
16 rozdzial 15 zpgg3d2etikxyjv3 Nieznany
J M Stanik rozdział 15 (2)
R13-5, Rozdział 15
Fukushima nie tak groźna jak Czarnobyl
09 ROZDZIA 9 ''Odnawia czy nie odnawia'', czyli ''Kolego, adny i co z tego''
16 Rozdział 15 Szeregi potęgowe
PORAZKA I WSCIEKLOSC SALONU NIE TAK MIALO BYC POLACY SIE BUDZA, PREZYDENT KACZYNSKI, A CO BEDZIE
Rozdział 15 - Roz

więcej podobnych podstron