M1
A
Nowe doświadczenie Joba Hb 2, 1-10
2, 1 A kiedy [znowu] pewnego dnia synowie Boży przyszli, aby stawić się przed Jahwe, przyszedł z nimi szatan, by także stawić się przed Jahwe. 2 A Jahwe rzekł do szatana:
— Skąd przychodzisz?
Szatan odpowiedział Jahwe:
— Krążyłem po ziemi i wędrowałem po niej.
3 Na to Jahwe zapytał szatana:
— Czyś dostrzegł tam sługę mojego Joba? Bo nie ma na ziemi nikogo podobnego jemu. Jest to człowiek bez skazy, prawy, bojący się Boga i unikający zła. On trwa w swej nieskazitelności, mimo że pobudziłeś mnie przeciw niemu, abym go doświadczył bez powodu.
4 A na to szatan odpowiedział Jahwe:
— Skórę za skórę i wszystko, cokolwiek człowiek posiada, odda, aby ocalić swoje życie. 5 Ale wyciągnij jeszcze raz na niego swą rękę, dotknij jego kości i ciała, a zaręczam Cię, że w oczy będzie Ci złorzeczył.
6 I rzekł Jahwe do szatana:
— Oto daję ci go w twoje ręce, tylko życie mu zachowaj.
7 I odszedł szatan sprzed oblicza Jahwe, i dotknął Joba złośliwymi wrzodami od palców stopy aż po czubek głowy.8 A [Job] wziął skorupę, aby się nią drapać, i usiadł na popiele. 9 I rzekła mu jego żona:
— Wciąż trwasz jeszcze w swej nieskazitelności? Złorzecz Bogu i umieraj.
10 Odpowiedział jej Job:
— Mówisz, jakbyś była szalona. Jeśli przyjmowaliśmy od Boga dobro, dlaczego nie mielibyśmy przyjąć zła?
Także w tym wszystkim Job nie zgrzeszył swoją mową.
Skarga Joba
3 1 W końcu Job otworzył swe usta i przeklinał dzień swego narodzenia.2 Zabrał głos i przemówił:
3 Niech zginie dzień, w którym się urodziłem,
i noc, podczas której powiedziano: „Począł się człowiek”.
4 Niech ten dzień stanie się ciemnością,
niech się o niego nie troszczy Bóg z wysokości
i niechaj światłość nad nim nie świeci.
5 Niech się o niego upomną noc i ciemności,
niech go ogarnie gęsta chmura,
niech go porazi szalejąca burza.
6 Niech noc tę pochłonie ciemność,
by jej nie liczono pośród dni roku
ani by nie wchodziła w rachubę miesięcy.
7 Niech ta noc pozostanie głucha,
aby nie było w niej radosnych śpiewów.
8 Niech ją przeklną ci, którzy dniom złorzeczą,
ci, którzy poskramiają lewiatana.
9 Niech jej gwiazdy zaćmią się o zmroku,
by próżno czekała na ich światło,
i niech nigdy nie ujrzy promieni jutrzenki,
10 bo nie zamknęła przede mną łona
ani nie usunęła udręki sprzed moich oczu.
11 Czemu nie umarłem w łonie matki
albo nie zginąłem, gdym wyszedł z jej łona?
12 Czemu przyjęły mnie dwa kolana
i dwie piersi, aby mnie wykarmić?
13 Teraz leżałbym i trwałbym w spokoju,
spałbym i odpoczywałbym sobie
14 wraz z królami i wielkimi tej ziemi,
z tymi, którzy wznosili dla siebie grobowce,
15 albo z książętami, którzy mają pełno złota
i srebrem napełniają swe domy.
16 Albo czemuż nie byłem jak płód bez życia
lub jak niemowlęta, które nie widziały światła.
17 Tam bezbożni już się nie srożą
i pozbawieni siły odpoczywają.
18 Również i więźniowie trwają w spokoju,
nie słyszą już krzyków dozorcy.
19 Wielki i mały są tam sobie równi
i niewolnik wolny od swojego pana.
20 Po cóż dawać światło nieszczęśliwym
i życie rozgoryczonym w sercu?
21 Tym, którzy wzdychają do śmierci,
lecz ona nie przychodzi,
i gorliwiej jej szukają aniżeli skarbu?
22 Cieszyliby się bez końca
i radowali, gdyby grób znaleźli.
23 Tak to zakryta jest droga przed człowiekiem,
Bóg sam mu ją zamknął dookoła.
24 Albowiem przed posiłkiem wzdycham,
a skargi moje jak wody się rozlewają;
25 spotkało mnie wszystko, czegom się obawiał
i czegom się lękał — to mnie nawiedziło.
26 Nie ma dla mnie spokoju ani ukojenia,
jeszczem nie zdołał odetchnąć, a już nadeszło utrapienie.
B
Odpowiedź Joba na mowę Elifaza
6 1 Job zabrał głos i tak odpowiedział:
2 O gdyby można zważyć moją zgryzotę
i razem z nią położyć na szali moje cierpienie,
3 byłyby one cięższe od piasku morskiego.
Oto dlaczego plącze się moja mowa.
4 Strzały Najwyższego przeszywają mnie,
dusza moja wchłania ich truciznę,
upiory Boże uderzyły we mnie.
5 Czy dziki osioł ryczy na trawie zielonej
albo czy porykuje wół nad paszą swoją?
6 Czy można jeść mdły pokarm bez soli
albo czy ma jakiś smak białko jajka?
7 Dusza moja wzdryga się przed dotknięciem tego,
wszystko to jest dla mnie jak spleśniały chleb.
8 Ach, kiedyż się spełni to, o co proszę,
kiedy Bóg da mi to, czego się spodziewam?
9 Oby Bóg zechciał mnie uśmiercić,
oby wyciągnął swą rękę i przeciął me życie!
10 Będę miał przynajmniej tę pociechę
i cieszyć się będę, choć jęczę z bólu,
że nie łamałem przykazań Świętego.
11 Ileż mam jeszcze siły, aby wytrwać,
i jakiż kres mnie czeka, jeśli to przeżyję?
12 Czy siła moja jest z kamienia
albo ciało moje ze spiżu?
13 Moją ostatnią pociechą jest nicość,
a wybawienie moje dalekie ode mnie.
14 Kto przyjacielowi współczucia odmawia,
ten odrzuca od siebie bojaźń Bożą.
19 Wypatrują ich karawany z Tema,
podróżni z Saby w nich nadzieję pokładają.
20 Zawiedli się w swoim oczekiwaniu,
przybyli nad ich brzegi i stanęli w osłupieniu.
21 Takimi wy staliście się teraz dla mnie,
ujrzeliście moje nieszczęście i przeraziliście się.
22 Czyż wam powiedziałem: „Dajcie mi,
podarujcie wasze majętności”?
23 Albo: „Uwolnijcie z ręki wroga,
wybawcie mnie z ręki ciemięzcy”?
24 Pouczcie mnie, a zamilknę,
albo wskażcie mi, w czym pobłądziłem.
25 Jakąż moc mają słowa prawdziwe,
a wasze strofowanie cóż ma na celu?
26 Czy zamierzacie ganić moją mowę,
uznawać za wiatr słowa zrozpaczonego?
27 O tak, wy chcecie potępić sierotę,
zaprzedać swego przyjaciela.
28 A teraz zechciejcie spojrzeć na mnie,
czy kłamałbym wam w oczy?
29 Wróćcie się, proszę was, niech nie będzie już nieprawości.
Przyjdź także ty, który nosisz w sobie mą niewinność.
30 Czy jest fałsz na języku moim?
Czy podniebienie moje nie rozeznaje nieprawości?
7 1 Życie człowieka na ziemi — to żołnierska służba,
a dni jego bytowania — to dni najemnika.
2 Jak niewolnik wzdycha do cienia,
jak najemnik oczekuje swej zapłaty,
3 tak udziałem moim są miesiące męki,
a przeznaczeniem noce [pełne] cierpienia.
12 Czy ja morzem jestem lub potworem morskim,
byś mnie wałem otoczył dokoła?
13 Kiedy powiem sobie: „Pociechą jest mi łóżko moje,
odpoczynek ulży w mym cierpieniu”,
14 Ty mnie straszysz snami
i przerażasz widzeniami.
15 Dusza moja wolałaby śmierć przez uduszenie,
raczej śmierć niż takie cierpienie.
16 Jestem odtrącony, nie chcę żyć wiecznie,
odsuń się ode mnie, dni moje są tylko tchnieniem.
17 Czymże jest człowiek, żeś go tak wywyższył,
i dlaczego to zwracasz na niego uwagę?
18 Co dzień rano go nawiedzasz
i każdej chwili go doświadczasz.
19 Kiedyż wreszcie przestaniesz mnie pilnować,
kiedyż mnie zwolnisz, bym mógł przełknąć ślinę?
20 Jeślim zgrzeszył, cóż mam teraz robić,
stróżu człowieka, czemuś mnie wziął za cel
[swych ataków] i czemu mam być dla Ciebie ciężarem?
21 Czemu nie wybaczysz mi mego grzechu
i nie puścisz w niepamięć mego przewinienia?
Wkrótce będę leżał w prochu
i będziesz mnie szukał,
lecz mnie już nie będzie.
9 1 Job zabrał głos i [tak] odpowiedział:
2 Oczywiście wiem ja, że tak jest,
bo czy prawym okaże się człek wobec Boga?
3 Gdyby chciał się z Nim spierać,
nie odpowie mu nawet raz na tysiąc razy.
4 Serce Jego jest mądre i siła potężna,
kto zdoła Mu się przeciwstawić i ocalić siebie?
5 On niepostrzeżenie góry przenosi
i w gniewie swoim je wywraca.
6 On wstrząsa ziemią w jej posadach,
tak że chwieją się jej fundamenty.
7 On słońcu może rozkazać, aby nie wschodziło,
On gwiazdy zamyka pieczęcią.
8 On sam niebiosa rozpina
i przechadza się po morskiej głębi.
9 On stworzył Niedźwiedzicę i Oriona,
Plejady i gwiazdy południa.
10 On czyni rzeczy wielkie, niezgłębione
i cudowne, których zliczyć nie sposób.
11 Nie dostrzegam Go, gdy obok mnie przechodzi,
mija mnie, a ja Go nie widzę.
12 Gdy porywa siłą, któż Go zmusi do oddania,
kto Mu powie: „Co Ty czynisz?”
13 Bóg gniewu swego nie odwraca,
przed Nim upadają pomocnicy Rahab.
14 Jakże ja mógłbym odeprzeć Jego zarzuty,
jakich dobrać słów, aby z Nim rozmawiać?
15 Chociaż miałbym słuszność, On nie odpowiada,
mamże błagać o litość swojego sędziego?
16 A chociażby nawet odpowiedział na moje wezwanie,
czy mam pewność, że głosu mego wysłucha?
17 On zniszczyć mnie może burzą
i pomnożyć moje rany bez powodu.
18 Nawet odetchnąć mi nie pozwoli,
ale wciąż napełnia mnie goryczą.
19 Jeśli o siłę chodzi, On najmocniejszy,
jeśli o sąd, kto za mną zaświadczy?
20 Choćbym miał i słuszność, usta moje mnie potępią,
i choćbym niewinnym się okazał, one oświadczą, żem przewrotny.
21 Czy jestem niewinny? Nie znam sam siebie,
gardzę już własnym życiem.
22 Dlatego to powiedziałem: „Prawdą jest jedno:
On zniszczy zarówno prawego, jak i grzesznika”.
23 Gdy nagła powódź śmierć przynosi,
On się naśmiewa z cierpień niewinnych.
24 Ziemię wydał w ręce przewrotnych,
sędziom zasłania oblicza.
Jeśli to nie On, to kto właściwie?
25 Szybsze są dni moje od [biegu] zawodnika,
minęły i nie widziały szczęścia,
26 przeminęły jak łodzie trzcinowe,
jak orzeł, co spada na ofiarę.
27 Gdy powiem sobie: „Zapomnę o mych skarbach,
odmienię swoje oblicze i będę wesoły”,
28 zaraz przeraża mnie myśl o cierpieniach,
bo wiem, że Ty mnie nie uznasz za niewinnego.
29 A jeśli jestem grzesznikiem,
to po cóż się dręczę na próżno?
30 Chociażbym się umył w śniegu
i sodą oczyścił me ręce,
31 Ty i tak umieścisz mnie w dole,
szaty moje nawet brzydzić się mną będą.
32 Bóg nie jest człowiekiem jak ja,
abym mógł powiedzieć do Niego:
„Razem staniemy przed sądem”.
33 Czyż jest między nami rozjemca,
który by rękę położył na nas obu?
34 Niech zdejmie ze mnie swoją rózgę
i strach Jego niech mnie już nie przeraża.
35 Wtedy będę mówił i nie będę się Go lękał,
a ponieważ tak nie jest, nie jestem pewny siebie.
10 1 Obrzydło mi życie,
podniosę więc lament,
wypowiem gorycz mego serca.
2 Powiem Bogu: Nie potępiaj mnie,
powiedz mi [wreszcie], co mi zarzucasz.
3 Cóż Ci z tego, że mnie uciskasz,
odrzucasz dzieło rąk Twoich
i sprzyjasz zamysłom bezbożnych?
4 Czy oczy Twoje są z ciała utworzone
i czy Ty widzisz tak, jak widzi człowiek?
5 Czy dni Twoje są jak dni człowieka,
a lata Twoje jak lata śmiertelnych,
6 że szukasz we mnie nieprawości
i grzechu we mnie dociekasz?
7 Wiem przecież, żem nie zawinił
i że nikt mnie nie wyrwie z Twej ręki.
8 Ręce Twoje mnie ukształtowały i utworzyły,
po czym rozmyśliłeś się i niszczysz mnie.
9 Wspomnij, żeś jak glinę mnie ulepił
i w proch mnie [kiedyś] obrócisz.
10 Czyś Ty mnie nie przelał jak mleko
i jak serowi stężeć nie kazałeś?
11 Skórą i ciałem mnie okryłeś,
kośćmi i ścięgnami pospinałeś.
12 Obdarzyłeś mnie życiem i siłą,
a troskliwość Twoja strzegła mego ducha.
13 Ukryłeś to wprawdzie w swym sercu,
lecz wiem, że było to Twoim zamierzeniem.
14 Jeśli zgrzeszę, Ty czyhasz na mnie
i z winy mojej mnie nie rozgrzeszasz.
15 Biada mi, jeślibym zgrzeszył,
a chociaż jestem niewinny,
także nie ośmielę się podnieść głowy,
karmiony hańbą, pojony pogardą.
16 Pocieszonego jak lwa złowisz,
znowu moc swą nade mną pokażesz.
17 Nowych świadków przeciw mnie postawisz,
gniew Twój przeciw mnie podwoisz,
Twoje zastępy przeciw mnie sprowadzisz.
18 O, czemu mnie z łona wywiodłeś?
Umarłbym i oko by mnie nie widziało!
19 Byłbym jako ten, który nie istniał wcale,
od łona już złożony w grobie.
20 Dni mojego życia jakże krótko trwają;
oddal ode mnie Twą rękę,
użycz mi nieco wytchnienia,
21 zanim odejdę, by już nie powrócić,
do kraju ciemności i mroków podziemia,
22 do ziemi nieprzeniknionej pomroki,
gdzie światłem są tylko ciemności.
Odpowiedź Joba:
Bóg jest zawsze sprawiedliwy
16 1 Job tak na to odpowiedział:
2 Słyszałem takie mowy często,
jakże jesteście wy wszyscy uciążliwymi pocieszycielami.
wargami.
6 Lecz gdy będę mówił, moim bólom to nie ulży,
a jeśli zamilknę, czy mnie opuszczą?
7 A teraz [Bóg] wyczerpał moją cierpliwość,
całą moją rodzinę wyniszczył.
8 On jest świadkiem i uciska mnie,
mój oszczerca wstaje i oskarża mnie.
9 W gniewie swoim rozrywa mnie i prześladuje,
zgrzyta na mnie zębami.
Moi wrogowie przeszyli mnie oczyma.
10 Rozwarli na mnie swe usta,
znieważając bili mnie po twarzy,
przeciw mnie razem się sprzysięgli.
11 Bóg mnie wydał nikczemnikom,
w ręce złoczyńców mnie rzucił.
12 Byłem w spokoju, a wystąpił przeciwko mnie,
chwycił mnie za kark i roztrzaskał.
Za cel mnie sobie obrał.
13 Strzały Jego godziły we mnie,
bezlitośnie mnie przebiły;
na ziemię wylewał żółć moją.
14 Rozbijał mnie, ranę zadając za raną,
jak wojownik rzucił mnie na ziemię.
15 Okryłem ciało me worem,
zanurzyłem róg mój w pyle,
16 twarz moja zaczerwieniała od płaczu,
mgłą mi zachodzą powieki.
17 A przecież nie ma żadnego gwałtu na moich rękach
i szczera jest moja modlitwa.
18 O ziemio, nie przyjmuj krwi mojej,
bo krzyk mój nie znalazł miejsca odpocznienia.
19 Teraz jeszcze świadek mój jest w niebie,
obrońca mój na wysokościach.
20 Gdy moi przyjaciele szydzą ze mnie,
ja oczy łez pełne zwracam do Boga,
21 by sam rozsądził spór człowieka z sobą [On Jedyny Sędzia],
podobnie jak spór syna ludzkiego z jego bliźnim.
22 Niewiele bowiem lat upłynie,
a wstąpię na drogę, z której się nie wraca.
17 1 Oddech mój słabnie i dni moje się skracają,
grób mi tylko pozostaje.
2 Czyż nie otaczają mnie szydercy?
A przez ich zniewagi gasną moje oczy.
3 Ty sam więc połóż mój zastaw przy sobie,
bo który [z nich] chciałby poręczyć za mnie?
4 Tyś pozbawił ich serce rozeznania,
dlatego już ich nie podniesiesz.
5 Tak do podziału bliźnich przyzywa,
podczas gdy słabną oczy ich dzieci.
6 Wydany jestem na pośmiewisko ludzi,
którzy mi w twarz plują.
7 Od bólu zaćmiło się oko moje,
a wszystkie moje członki są jak cień.
8 Sprawiedliwi zdumiewają się nad tym,
a niewierni przeciw bezbożnym powstają.
9 Sprawiedliwy jednak trwa przy swojej drodze;
kto ma ręce czyste, umacnia swą siłę.
10 Wy wszyscy nawróćcie się, przyjdźcie — proszę.
Jednak mędrca pośród was nie znajdę.
11 Rozwiały się moje plany, życie moje przeminęło,
[zawiedzione] pragnienia mego serca.
12 Mówią mi: „Po nocy dzień nastaje”,
„Światło jaśnieje poprzez ciemności”.
13 Gdy nazywam Szeol mym mieszkaniem,
w ciemności ułożę swe posłanie.
14 Grobowi powiem: „Tyś jest moim ojcem”,
„Matko i siostry moje” — robactwu.
15 Gdzież jest więc teraz moja pociecha?
Któż nadzieję mą dostrzeże?
16 Czyż zstąpią razem ze mną do Szeolu
i razem w proch się obrócimy?
Job odpowiada Bildadowi
19 1 Job zabrał głos i odpowiedział:
2 Dokądże będziesz dręczył duszę moją
i miażdżył mnie mowami?
3 Oto dziesięć razy mnie znieważacie,
nie wstyd wam znęcać się nade mną?
4 Jeślibym nawet istotnie zbłądził,
mnie dotyczy moja wina.
5 Czy wy naprawdę możecie nade mnie się wynosić
i dowieść mi nieprawości?
6 Zrozumcie, proszę, że to Bóg mnie doświadczył
i siecią swoją wokół mnie oplatał.
7 Kiedy się skarżę na krzywdę, nikt nie odpowiada,
wołam o ratunek i nie ma, kto by osądził.
8 Drogę mi zagrodził tak, że przejść nie mogę,
na ścieżkach moich rozpostarł ciemności.
9 Honoru mego mnie pozbawił,
z głowy zerwał mi koronę.
10 Wszystko wokół mnie poniszczył.
Ginę więc. Nadzieję moją wyrwał jak drzewo.
11 Gniewem swym przeciwko mnie zapłonął
i między wrogów swoich mnie policzył.
12 Wszystkie wojska jego się zgromadziły,
utorowały przeciw mnie swą drogę
i namiot mój otoczyły wokoło.
13 Braci moich oddalił ode mnie,
a przyjaciele moi mnie unikają.
14 Nie przychodzą już krewni ani moi sąsiedzi,
zapomnieli o mnie ci, którzy w domu mym mieszkali.
15 Gościom moim i służbie jam obcy,
stałem się nieznajomym w ich oczach.
16 Wołam mego sługę, on nie odpowiada,
własnymi usty muszę go prosić usilnie.
17 Oddechem mym brzydzi się moja żona,
odrażający jestem dla własnych dzieci.
18 Nawet chłopaki uliczne okazują mi wzgardę,
gdy pragnę się podnieść, znieważają mnie.
19 Wstręt wzbudzam u najbliższych,
a ci, których umiłowałem, odwracają się ode mnie.
20 Do skóry i do ciała mego przyschły moje kości,
ocalały tylko dziąsła wokół moich zębów.
21 Zlitujcie się, zlitujcie nade mną, przyjaciele moi,
bo ręka Pańska mnie dotknęła.
22 Czemu mnie tak jak Bóg prześladujecie?
Czyż nie zaspokaja was widok mojego ciała?
23 Któż to sprawi, aby zapisano moje słowa,
któż zdoła utrwalić je w księdze,
24 rylcem z żelaza i ołowiu
na zawsze wykuć je w kamieniu?
25 Ja wiem, że Obrońca mój żyje
i jako ostatni nad prochem stanie.
26 Potem skóra moja się wyprostuje
i w ciele moim zobaczę Boga.
27 To ja go właśnie zobaczę,
oczy moje Go ujrzą, nie kto inny;
nerki moje omdlewają w mym wnętrzu.
28 Wtedy powiecie: „Jakże go mamy pognębić
i jakiż powód do sprawy mu wynajdziemy?”
29 Wy sami lękajcie się miecza,
bo gniew za grzechy zapłonie,
i wiedzcie o tym, że jest jeszcze sąd.
Odpowiedź Joba na mowę Cofara
21 1 Job zabrał głos i powiedział:
2 Słuchajcie jeszcze raz mojej mowy,
może to starczy mi za pociechę.
3 Dopuśćcie też i mnie do słowa,
a potem, gdy ja powiem, możecie szydzić ze mnie.
4 Czy to na ludzi ja się użalam?
Czy niesłusznie wzburzona jest dusza moja?
5 Spójrzcie na mnie i niech was groza przejmie,
i połóżcie rękę na swoje usta.
6 Mnie samego, gdy o tym myślę, ogarnia przerażenie,
dreszcz przeszywa moje ciało.
7 Dlaczego to grzesznicy żyją,
starzeją się, a nawet wzrastają w siłę?
8 Potomstwo ich utrwala się przed obliczem,
wnukowie wzrastają na ich oczach.
9 W domach ich pokój, obca im trwoga
i rózga Boża nie wisi nad nimi.
10 Ich byk jest zawsze płodny,
krowa ich cieli się, a nie roni.
11 Ich dzieci biegają jak owce,
młodzież ich skacze radośnie.
12 Trzymając w rękach bębenki i harfy,
tańczą przy dźwiękach piszczałki.
13 W szczęśliwości pędzą dni swego życia,
w pokoju zstępują do Szeolu.
14 A przecież mówili do Boga: „Oddal się od nas,
Twoich dróg nie chcemy poznawać.
15 Kimże jest Wszechmogący, żebyśmy Mu służyli,
i na co się nam zda modlitwa do Niego?”
16 Patrzcie, czy w rękach swych nie trzymają szczęścia?
Ale rada bezbożnych daleka jest ode mnie.
17 Czy często się zdarza, że lampa bezbożnych gaśnie?
Czy wyniszcza ich srogo gniew Boży?
18 Czy stają się słomą na wietrze
lub plewą pędzoną wichurą?
19 Bóg zachowuje cierpienia dla ich synów,
niechże jego samego ukarze, niech on to odczuje!
20 Niech własnymi oczyma ujrzy swoją klęskę,
niechaj wypije gniew Wszechmocnego.
21 Co go może obchodzić dom po jego śmierci,
gdy liczba jego miesięcy przecięta.
22 Ale czy można uczyć Boga mądrości,
Jego, który sam sądzi najwyższych?
23 Jeden umiera w pełni swej siły,
u szczytu szczęścia i spokojny.
24 Boki jego sadłem pokryte
i szpik jego kości świeży.
25 Drugi umiera z goryczą w duszy,
nie zaznając nigdy szczęścia.
26 W ziemi zaś leżą razem,
robactwo ich obu pokrywa.
27 O tak, już znam wasze myśli
i zamierzenia, jakie przeciw mnie knujecie.
28 Mówicie: „Gdzież jest dom możnego
albo namiot, w którym mieszkają nieprawi?”
29 Czyż nie pytaliście podróżnych
i czy nie znacie ich znaków?
30 Oto grzesznik w dniu klęski zostaje ocalony
i w dniu gniewu uchodzi przed karą.
31 Kto mu w oczy złe życie zarzuci
i kto mu odpłaci za to, co złego uczynił?
32 Uroczyście do grobu go odprowadzą
i mogiły jego strzec będą.
33 Bryły ziemi będą mu lekkie,
za nim pójdzie cały naród,
przed nim tłum nieprzeliczony.
34 Czemu więc pocieszacie mnie na próżno,
skoro odpowiedzi wasze fałszem są tylko?
Job odpowiada Elifazowi
23 1 Job zabrał głos i powiedział:
2 Również dziś moja skarga jest gorzka,
[bo] ręka Jego ciężka sprawiła moje narzekanie.
3 O gdybym ja wiedział, gdzie Go znaleźć,
dotarłbym aż przed Jego tron.
4 Wyłożyłbym przed Nim swą skargę sądową,
napełniłbym me usta dowodami.
5 Poznałbym słowa Jego odpowiedzi,
wiedziałbym, co On chciałby mi powiedzieć.
6 Czy użyłby swej siły, aby ze mną się prawować?
Nie, raczej zwróciłby na mnie swą uwagę.
7 On dostrzegłby w przeciwniku człowieka prawego,
na zawsze uwolniłby mnie mój Sędzia.
8 Gdy pójdę na Wschód, tam Go nie ma,
na Zachód — też Go nie dostrzegam.
9 Szukam na Północy, nie widzę Go,
zwracam się na Południe, także Go nie znajduję.
10 On jednakże zna moją drogę i miejsce postoju,
z próby Jego wyjdę czysty jak złoto.
11 Śladami Jego stóp postępuje moja noga,
strzegę Jego drogi i nie zbaczam.
12 Rozkazami warg Jego nie gardzę,
słowa ust Jego w mym sercu zachowuję.
13 Gdy On postanowi, któż to zmienić zdoła?
Czego On zapragnie — to wykona.
14 On wypełni zamierzenia swoje,
jak wiele jest na to dowodów.
15 Dlatego drżę przed Jego obliczem,
na samą myśl o tym lęk przed Nim odczuwam.
16 Bóg lękiem napełnia me serce,
Wszechmogący mnie przeraża.
17 Omal nie zginąłem od ciemności,
w mrokach się kryje moje oblicze.
24 1 Czemu Wszechmogący tajemnicą okrył czasy
i wierni Jemu nie znają dni Jego?
2 Przestępcy granice przesuwają,
trzodę kradną wraz z ich pasterzem.
3 Osła zajmują sierotom,
wołu wdowy w zastaw zatrzymują.
4 Ubogich spycha się z drogi,
biedni w kraju wszyscy kryć się muszą.
5 Jak dzikie osły na pustyni
wychodzą za swą pracą,
powracają wieczorem bez chleba dla dzieci.
6 W nocy na polu kłosy obżynają,
w winnicy bogacza zbierają [grona].
7 Nago, bez odzienia noc spędzają,
żadnego okrycia nie mają na zimno.
8 Przemoczeni burzą górską,
bezdomni do skały się tulą.
9 Sierotę od piersi odrywają
i od ubogich zastaw biorą.
10 Chodzą nago, bez odzienia,
zgłodniali dźwigają snopy.
11 Pośród murów schodzi im południe,
a choć grona tłoczą, są spragnieni.
12 Z miast wznoszą się jęki ludzkie,
dusze uciśnionych o pomoc wołają,
ale Bóg nie zważa na ich wołanie.
13 To są ci, którzy żyją w świetle
i dróg Jego uznać nie chcą,
a ścieżkami Jego nie chodzą.
14 Morderca wstaje pośród ciemności,
by zabić ubogiego nędzarza,
po nocy skrada się jak złodziej.
15 Oko lubieżnika czyha w mroku,
mówi on sobie: „Nikt mnie nie spostrzeże”
i zasłonę na twarz zarzuca.
16 Podczas ciemności domy podkopują,
które za dnia sobie oznaczają,
bo światła oni nie znoszą.
17 Dla nich poranek jest ciemnością,
przywykli do pomroki nocnej.
18 [Bezbożny] lekko unosi się na powierzchni wody,
przeklęty jest jego dział na ziemi,
nie wraca na drogę do swoich winnic.
19 Posucha i upał wchłaniają wody śniegu,
podobnie jak Szeol grzeszników.
20 Zapomni o nim łono matki,
stoczy go jak słodycz robak.
Imienia jego nikt nie wspomni,
nieprawość jak drzewo będzie wycięta.
21 Dręczył niepłodną, która nie rodziła,
wdowie dobra nie świadczył.
22 siłę ma, by pokonać mocarzy,
wstaje rano, ale niepewny jest życia.
23 Dano mu nadzieję bezpieczeństwa,
oczy Boga czuwają na jego drodze.
24 Wywyższyli się na krótko i odeszli,
upadli, wyrwani jak malwa,
ścięci jak czubek kłosa.
25 A jeśli tak nie jest, kto mi kłamstwo udowodni
i w nicość me słowa obróci?
Ostatnia odpowiedź Joba
26 1 A Job zabrał głos i powiedział:
2 Tak to potrafisz pomóc bezsilnemu
i wzmocnić słabe ramię?
3 Tak to doradzasz niemądremu,
ukazując pełnię swego rozumu?
4 Do kogo kierujesz te słowa,
z czyjego natchnienia przemawiasz?
5 Umarli drżą pod ziemią,
ocean i wszystko, co w nim żyje.
6 Szeol przed Nim jest odkryty
i Abaddon bez zasłony.
7 Północ rozpościera nad pustką
i ziemię zawiesza nad próżnią.
8 Wody zamyka w chmurach
i obłoki nie pękają pod nimi.
9 On zaciemnia pełnię księżyca,
swój obłok nad nim rozciąga.
10 Wodom zakreślił granice,
oddzielił światło od ciemności.
11 Słupy niebieskie się chwieją,
drżą przerażone Jego gromem.
12 Mocą swą wzburzył morze,
mądrością roztrzaskał Rahaba.
13 Tchnieniem swoim niebo oczyścił,
ręka Jego przebiła uciekającego węża.
14 Oto jest cząstka Jego potęgi;
jakże mało rzeczy o Nim wiemy,
a któż pojmie potęgę Jego grzmotu?
27 1 Job ciągnął dalej swą odpowiedź mówiąc:
2 Na Boga żyjącego, który odmawia mi prawa,
na Wszechmogącego, który gorzkim czyni moje życie,
3 dopóki dech będzie we mnie
i tchnienie Boże w moich nozdrzach,
4 wargi moje nie będą przemawiały przewrotnie
i język mój nie wypowie podłości.
5 Dalekim od tego, abym wam przyznał słuszność;
jak długo żyć będę, bronić będę mej niewinności.
6 Przy sprawiedliwości mojej obstaję i przy niej trwać będę;
sumienie nie wyrzuca mi żadnego z dni moich.
7 Niech wróg mój dzieli los bezbożnika
i mój przeciwnik niesprawiedliwego.
8 Czegóż bowiem może spodziewać się grzesznik, gdy ginie,
gdy Bóg mu życie odbiera?
9 Czy Bóg wysłucha jego wołania,
gdy porazi go nieszczęście?
10 Czy Wszechmogący będzie mu pociechą,
chociaż wciąż wzywał Boga?
11 Pouczam was o Bożym działaniu,
niczego nie kryję o Wszechmogącym.
12 Wy sami jużeście to oglądali,
po cóż więc próżne słowa?
13 Taki oto jest los grzesznika u Boga
i dziedzictwo przydzielone ciemięzcom przez Boga.
14 Jeśli rozmnożą się jego synowie, czeka ich miecz,
a potomstwo jego nie nasyci się chlebem.
15 Zaraza pochłonie tych, którzy po nim pozostaną,
a wdowy po nich nie będą ich opłakiwały.
16 Jeśli nagromadzi srebra jak piasku
i szat nasprawia jak prochu,
17 on przygotuje, a sprawiedliwy je przywdzieje,
i srebro otrzyma niewinny.
18 Zbudował dom swój z pajęczyny,
jak szałas postawiony bez stróża.
19 Położy się bogacz i nie powstanie,
otworzy oczy i niczego już nie ma.
20 Groza go ogarnia w dzień jasny,
w nocy przeraża go burza.
21 Porywa go wiatr wschodni i pędzi,
nagle wyrywa go z jego miejsca.
22 Bóg rzuci go bez litości,
z Jego ręki wyrwać się nie można.
23 Klaszcze się nad nim w dłonie
i wy gwiżdże się go z jego własnego miejsca.
EPILOG: 42,7-17;
7 A skoro Jahwe wyrzekł te słowa do Joba, zwrócił się do Elifaza z Temanu:
— Gniew mój zapłonął przeciw tobie i przeciw dwom twoim przyjaciołom, albowiem nie mówiliście o mnie tak prawdziwie, jak sługa mój Job. 8 Weźcie teraz siedem cielców i siedem baranów, po czym udajcie się do sługi mego Joba i złóżcie ofiarę całopalną za siebie; zaś sługa mój Job niech się za was modli. Tylko przez wzgląd na niego nie ukarzę was, choć nie mówiliście o mnie, jak to czynił sługa mój Job.
9 Poszli więc: Elifaz z Temanu, Bildad z Szuach i Cofar z Naama i uczynili tak, jak Jahwe im powiedział. Jahwe zaś miał wzgląd na [modlitwę] Joba.
Przywrócenie Joba do dawnej świetności
10 Potem Jahwe odmienił los Joba, gdy on się modlił za swoich bliskich, i pomnożył Jobowi w dwójnasób wszystko, cokolwiek posiadał. 11 Wówczas przyszli do niego wszyscy jego bracia, siostry i wszyscy dawni znajomi i jedli z nim chleb w jego domu. Ubolewali też nad nim i pocieszali go z powodu nieszczęścia, jakie Jahwe na niego zesłał. Każdy dał mu po jednej sztuce srebra i po złotym pierścieniu. 12 A Jahwe błogosławił Jobowi w ostatnich czasach bardziej aniżeli na początku: miał on czternaście tysięcy owiec, sześć tysięcy wielbłądów, tysiąc par wołów i tysiąc oślic. 13 Miał także czternastu synów i trzy córki. 14 Pierwszą nazwał Gołębicą, drugą Kecija, a trzeciej dał na imię Róg Antymonu. 15 W całym kraju nie było kobiet równie pięknych jak córki Joba. Ojciec ich przekazał im część dziedzictwa, na równi z ich braćmi. 16 Potem żył Job jeszcze sto czterdzieści lat i oglądał swoich synów i wnuków aż do czwartego pokolenia. 17 Job umarł jako starzec syty dni swoich.
11