Ach te małe łobuziaki


Ach te małe łobuziaki. Czy wszystkie dzieci są przyszłością narodów?

Napisane przez Robert Kościelny

fot: pixabay.com

Psychiatrzy zastanawiają się, czy dziecko może chorować na schizofrenię? Wszak jest ona rozpadem osobowości, a kilkulatek właściwie jeszcze jej nie ma. Jego tożsamość, którą zaburza choroba, dopiero się kształtuje. Podobne pytanie zachodzi, gdy musimy się zmierzyć z problemem kilkuletnich zabójców. Czy kilkuletnie dziecko lub bardzo młoda osoba, która nastolatkiem jest od roku, góra dwóch lat, może być krwawym psychopatą?

Dzieci to największa zakała ludzkości

W ten właśnie sposób zwykł mawiać, chyba żartem, Antoni Słonimski. Czy jest w tym powiedzeniu coś na rzeczy? Kristen Duvall, autorka materiałów zamieszczanych na stronie internetowej The Richest, w jednym z nich, zatytułowanym „10 najstraszniejszych morderstw popełnionych przez dzieci”, stawia pytanie, czy dzieci mogą być psychopatami. Opierając się na opiniach specjalistów Duvall stwierdza, że biorąc pod uwagę intensywny rozwój mózgu, jaki w tym czasie następuje oraz plastyczną, a przez to zmienną i czułą na wpływy zewnętrzne osobowość, „jest praktycznie niemożliwe zdiagnozować dziecko jako osobę psychopatyczną”. Z drugiej strony, coraz większa liczba ekspertów uważa, że psychopatia jest uwarunkowana neurologicznie,bardziej niż środowiskowo, jej obecność manifestuje się poprzez konkretne zaburzenia układu nerwowego, a skoro tak, to można ją diagnozować już u pięcioletnich dzieci.

Wielu ludziom nie chce się wierzyć, że dziecko może nie posiadać wrodzonej empatii, że bywa podatne na manipulację i może też stanowić realne niebezpieczeństwo dla społeczeństwa… „Dopóki nie usłyszą o przypadku takiego właśnie dziecka”, pisze Kristen Duvall.

Być może wyda się to niemożliwe, ale najmłodszy zabójca, a właściwie zabójczyni, o jakim świadczą materiały sądowe, miał… trzy lata! Nazwisko „malutkiej morderczyni” do dziś okryte jest tajemnicą sądową, dla jej dobra. Podczas procesu okazało się, że dziewczynka biła i zabiła swoją 22-dniową siostrę, gdy w tym samym czasie pijani rodzice przenieśli się do drugiego pokoju.

Oczywiście wiele osób nie dało wiary w to, że trzylatka działała z premedytacją, sądząc, że tak małe dziecko najwyraźniej uznało, że ma do czynienia nie z niemowlakiem, a z zabawką - szmacianą lalką. Lecz rodzaj obrażeń i ich ilość mogłyby świadczyć o czymś innym - dziecko działało rozmyślnie, powodowane zazdrością i poczuciem zaniedbania ze strony rodziców, których uwaga, gdy byli trzeźwi, kierowała się nie na nią, ale na młodsze z ich dzieci. „Trzylatka jest być może najmłodszą morderczynią, ale nie jedyną w tym wieku i nieco starszym. I co więcej, nie jest najbardziej sadystycznym dzieckiem-mordercą, jakie pojawiło się do tej pory”. Historia zabójstw dokonanych przez najmłodszych pokazuje, że niektóre z morderstw dokonane zostały w równie bezwzględny sposób, jak te popełnione przez dorosłych, a czasami charakteryzowały się większą bezwzględnością sprawcy, stwierdziła Kristen Duvall.

Zbrodnia większa niż Wielki Kryzys

Działo się to na kilka miesięcy przed słynnym, choć niesławnym, kryzysem ekonomicznym 1929 r. w Paintsville, górniczej mieścinie na wchodzie stanu Kentucky. Dwaj chłopcy: 6-letni Carl Newton Mahan oraz jego o dwa lata starszy kolega Cecil Van Hoose zbierali w okolicy złom, który później planowali sprzedać w skupie, zarabiając w ten sposób skromne kieszonkowe. Nagle między kolegami wybuch spór o kawałek znalezionego żelaza. Ośmiolatek wyszarpnął z ręki Carla zdobycz, która zważona w skupie mogła dać jej posiadaczowi kilka centów więcej, i uderzył go w twarz. Wówczas Carl pobiegł do domu, wspiął się na krzesło i sięgnął po strzelbę ojca, wiszącą nad drzwiami. Biegnąc z naładowaną bronią w kierunku Cecila krzyczał: „Zaraz cię zabiję”, po czym oddał strzał, stając się w ten sposób najmłodszym zabójcą w Kentucky, a być może w całym kraju.

Jak już było wspomniane, wśród psychologów i ekspertów nie ma jednoznacznej opinii, czy tak małe dzieci są przestępcami, czy raczej ofiarami dysfunkcyjnego środowiska, w którym je wychowywano. Jednak pojęcie odpowiedzialności karnej zmieniło się od lat 20. XX w., powiedział Robert Lilly, profesor socjologii Uniwersytetu Północnego Kentucky. „Idea, aby za zabójstwo obciążyć nie tylko bezpośredniego sprawcę nie była jeszcze ugruntowana w owym czasie”, twierdził prof. Lilly. „Wówczas, bardziej niż dziś, traktowano dzieci jak dorosłych”. Dlatego jeśli dziecko zawiniło, ono też odpowiadało. Rodzice nie ponosili odpowiedzialności za to, co zrobiło ich dziecko, w Ameryce roku 1929, czytamy na stronie Murderpedia.

Kilka dni później Carl stanął przed sądem pod zarzutem popełnienia zabójstwa. Chłopiec opowiedział sędziemu, co zaszło owego dnia między nim a Cecilem. Później przez resztę trwającego cały dzień procesu znudzony pokładał się na blat stołu, za którym siedział razem z obrońcą, czasami drzemał. Wydawało się, jakby sześciolatek został przymuszonym przez okoliczności widzem jakiegoś długiego i nudnego przedstawienia, którego znaczenia nie rozumiał. Podobnie jak nie pojmował, że finał sztuki, w której częściowo również brał udział, mówiąc przewodniczącemu sądu, jak i dlaczego zastrzelił starszego kolegę, może mieć przełomowy wpływ na jego właściwie dopiero co rozpoczęte życie.

Mimo że ówczesne sądy inaczej niż dziś podchodziły do małoletnich szubrawców, nie oznacza to, że w ogóle nie brano pod uwagę wieku przestępcy. Sąd po trzydziestu minutach przerwy przeznaczonej na naradę, wydał najłagodniejszy z możliwych w tej sytuacji wyroków. Carla Newtona Mahana skazano na 15 lat poprawczaka. Chłopiec został zwolniony z aresztu i powrócił do domu po wpłaceniu przez rodziców kaucji, w znacznej wówczas wysokości ‒ 500 dol.

Sąd wyższej instancji uchylił wyrok wydany na Carla, stwierdzając jego wadliwość proceduralną. W tej sytuacji ostatnie słowo należało do prokuratora generalnego stanu Kentucky, który miesiąc po wyroku sądu skazującego Carla na pobyt w poprawczaku ogłosił, że sprawa została zakończona, dalsze działania prawne wobec chłopca nie zostaną podjęte. Dziecko-zabójca powróciło do rodziców. Carl Newton Mahan żył jeszcze 29 lat. Zmarł w 1958 r. Jak wynika z analizy treści artykułów poświęconych tej sprawie, zamieszczonych w lokalnej prasie, nie było nagonki na Mahana. Publikowane zdjęcia przedstawiały go jako grzecznego chłopca w garniturku i pod krawatem, trzymającego w rękach lalkę. Jedna z gazet przedstawiła Carla przytulonego do matki. W prasie Carl był przede wszystkim małym dzieckiem. Podobnie odbierać to musiała opinia publiczna, skoro na ręce jego rodziców spływało wiele listów z wyrazami współczucia i dezaprobaty dla wyroku sądu pierwszej instancji, skazującego zabójcę na izolację w poprawczaku.

Dzieci-monstra. Seryjni mordercy z Indii i Anglii

Armadeep Sada miał 8 lat, gdy zabił po raz pierwszy, a następnie po raz drugi i po raz trzeci. Jego ofiarami zostały dzieci, które nie skończyły jeszcze pierwszego roku życia. Miejscem zbrodni było miasto Begusarai, w stanie Bihar w Indiach. „Dzieciak” pozbawił życia półroczną kuzynkę, córkę wujka, 8-miesięczną siostrę i półroczną Kushboo, córkę sąsiadów.

6 stycznia 2007 r. Armadeep Sada został postawiony przed sądem pod zarzutem zabójstwa trójki dzieci. Jak pisał tego dnia z New Delhi Peter Foster, korespondent „The Telegraph”, zaraz po aresztowaniu „chłopak przyznał się do zamordowania siostry - trzy miesiące wcześniej oraz kuzynki - prawie rok przed zatrzymaniem go przez policję”. Foster przekazał również, że „Matka Kushboo, Chunchun Devi, powiedziała, że zostawiła śpiące dziecko w tutejszej szkole podstawowej, a sama udała się do obowiązków domowych. Kiedy wróciła, dziecka już nie było. Sada przyznał się wieśniakom, że zabił dziewczynkę i zaprowadził ich do miejsca, w którym ukrył ciało. Był to płytko wykopany dół.

Wuj Sada poinformował lokalne media, że rodzina od dawna wiedziała o dwu pierwszych morderstwach, ale uznała to za „sprawę rodzinną” i nie zgłaszała policji. Inspektor Shatrudhan Kumar z policji stanu Bihar powiedział, że chłopak zabijał zawsze w ten sam sposób „zabierał dziecko na pole i tam zadawał mu ciosy kamieniem tak długo, aż w końcu umierało”. Pytany o stan psychiczny Sada, inspektor stwierdził: „gdy go o to również zapytałem, uśmiechnął się i poprosił o ciastko”.

Na stronie internetowej Telegraphindia możemy zapoznać się z opinią jednego z ekspertów kryminalistycznych, który stwierdził, że chłopak „zabijał swoje ofiary, jakby była to część zabawy”. Jak pisał, z kolei, „The Telegraph”, Amit Lodha szef policja miasta Begusarai, powiedział że ośmiolatka muszą zbadać psychiatrzy i ocenić jego czyny oraz stopień odpowiedzialności za nie.

Telegraphindia donosi też, że według ekspertów sądowych „chłopiec może cierpieć na >zaburzenie postępowania<. Jest to patologiczny stan umysłu, w którym pacjent odczuwa przyjemność, zadając innym obrażenia”. Nand Kumar, psychoterapeuta z Indyjskiego Instytutu Badań Medycznych powiedział: „Takie przypadki wymagają natychmiastowej interwencji medycznej. Lekarze muszą rozwiązać problem nierównowagi chemicznej w mózgu pacjenta”.

Kumar dodał, że chociaż tego rodzaju zaburzenia nie są wcale rzadkie, sprawa ośmioletniego seryjnego mordercy jest szczególnie drastyczna: „Taka agresja może być dziedziczna i może być spowodowana poważnymi zmianami chemicznymi w mózgu”.

Innym, europejskim przykładem dziecka, które nie poprzestało na jednej zbrodni zabójstwa jest Mary Bell. Dziewczynka 25 maja 1968 r. pozbawiła życia Martina Browna, 4-latka. Następnego dnia morderczyni skończyła… 11 lat. Dwa miesiące później, działając razem z przyjaciółką 13-letnią Normą Bell (współsprawczyni, nie była spokrewniona z Mary), zabiła 3-letnie dziecko - Briana Howe. Brian, podobnie jak wcześniej Martin, został uduszony. Strona Listverse podaje, że według policyjnego raportu Mary wróciła później na miejsce zbrodni, aby wyciąć brzytwą na brzuchu zabitego literę „N” , zmienioną później, inną ręką, na „M”. Mary Bell, posługując się nożyczkami, obcięła Brianowi Howe włosy oraz część genitaliów. Wydarzenia miały miejsce w Newcastle w hrabstwie Tyne i Wear, w Anglii. Mimo że obie dziewczyny były tak młode, a ich zeznania wzajemnie sprzeczne, było jasne, że obie odpowiadają za śmierć Briana, a Mary dodatkowo za zabicie Martina.

Matką Mary była Betty Bell 17-letnia prostytutka, która wyszła później za Billy'ego Bell ‒ „zawodowego” kryminalistę. Zanim została zabójczynią dwójki dzieci, Mary zdążyła zyskać opinię złodziejki oraz wandalki. Była też bardzo agresywna w stosunku do innych dzieci. Murderpedia podaje, że podczas procesu w grudniu 1968 r. w Moonhall, Mary wykazywała dużą pewność siebie i samoopanowanie. Inaczej zachowywała się Norma, która była zmieszana i wystraszona. Sąd uznał, że nie poniesie ona winy za udział w drugiej zbrodni. Natomiast Mary została skazana na dożywocie. Po spędzeniu ośmiu lat w poprawczaku, przeniesiono ją do otwartej placówki wychowawczej, z której uciekła wraz z dwoma osadzonymi tam chłopakami. Było to w 1977 r. Po dwóch dniach uciekinierzy zostali schwytani. W 1980 r. Mary Bell została wypuszczona na wolność. Otrzymała też nową tożsamość, aby móc rozpocząć nowe życie wraz z córką, urodzoną w 1984 r. Dziecko nie znało strasznej przeszłości matki, do czasu aż miejsce ich zamieszkania wytropili dziennikarze, „wówczas ona i jej matka musiały opuścić dom z głowami osłoniętymi prześcieradłem”.

Początkowo sąd uznał, że anonimowość córki Mary zostanie zachowana do jej pełnoletniości. W końcu jednak w 2003 r. sąd uznał, że będzie chronił jej tożsamość - nieujawniając, że jest córką zbrodniarki, do końca jej życia. W 1998 wyszła biografia Mary Bell. Na sprzedaży swojej historii, kobieta zarobiła spore pieniądze, co spotkało się z oburzeniem prasy. W 2009 r. gazety doniosły, że Mary Bell została babcią.

Bardzo młodzi i bardzo gniewni

Innym, współczesnym przypadkiem małoletnich zwyrodnialców są Jon Venables i Robert Thompson. Obaj mieli po 10 lat w chwili popełnienia brutalnego morderstwa na niespełna 3-letnim chłopcu o imieniu James Patrick Bulger. Bulger zniknął nagle 12 stycznia 1993 r. z Centrum Handlowego w Liverpool, dokąd przybył z mamą na zakupy. Miesiąc później policja znalazła jego okaleczone ciało na linii kolejowej niedaleko Walton, leżącego podobnie jak Liverpool w hrabstwie Merseyside. 20 lutego Thompson i Venables zostali oskarżeni o uprowadzenie i morderstwo.

Obaj młodociani psychopaci mieli już na swym sumieniu kilka drobnych naruszeń prawa - w centrum handlowym potrafili przez cały dzień kraść cukierki, zabawki, baterie i inne tego typu przedmioty. „Dlaczego teraz postanowili >ukraść< Jamesa Bulgera? Czy zrobili to z premedytacją, czy pod wpływem nagłego impulsu?” , zastanawia się Jamie Frater, autor artykułu „Lista dziesięciu najbardziej złych dzieci”, zamieszczonym na stronie internetowej Listverse. W każdym razie, gdy już uprowadzili chłopczyka, nie bardzo wiedzieli, co z nim zrobić. „Mogli go porzucić na chodniku przed centrum handlowym, wówczas ktoś zainteresowałby się płaczącym dzieckiem i z pomocą policji udałoby się odnaleźć matkę, a matce ‒ odszukać dziecko. „Ale Jon i Robert, jak dzieci, które raczej wolą zniszczyć swoją własność, niż dać ją innemu człowiekowi, zamordowali małego chłopczyka”. Państwo Bulger, mieli już nigdy nie zobaczyć swojego dziecka żywym. Kamera video w Centrum Handlowym uchwyciła kilka obrazów, na których mały James idzie, trzymając za rękę jednego ze swych przyszłych zabójców.

Przyszli mordercy przeszli z chłopcem około 4 km, kierując się w stronę Kanału Liverpool. Tam chłopiec przewrócił się i upadł, raniąc sobie twarz. Porywacze straszyli chłopczyka, że utopią go w kanale. Idących przez miasto widziało 38 osób. Bulger uderzył się w czoło i płakał, ale prawie nikt z przechodniów, mijających trzech chłopców, nie reagował, zapewne przyjmując, że dwaj z nich są starszymi braćmi rozpłakanego malucha. Tak zresztą powiedzieli jednemu z dorosłych, który spytał się, dokąd idą ze skaleczonym dzieckiem. Innemu z kolei tłumaczyli, że znaleźli płaczącego chłopca, gdzieś w mieście i teraz idą z nim na posterunek policji. W końcu doprowadzili go do linii kolejowej niedaleko nieużywanej stacji Walton & Anfield, usytuowanej w pobliżu komisariatu policji w Walton Lane i cmentarza na Anfield. Tam dziecko zostało przez nich bestialsko skatowane.

Na rozprawie ustalono, że obaj sprawcy kopali go i zadawali ciosy cegłami, kamieniami i żelazną listwą o wadze 10 kg , opisaną w sądowym dokumencie jako „kawałek metalu służący do łączenia przylegających do siebie szyn kolejowych”. Dziecko doznało dziesięciu pęknięć czaszki jako skutków uderzeń. Alan Williams, patolog, stwierdził, że 3-latek odniósł tak wiele obrażeń, że nie sposób stwierdzić, które z nich było śmiertelne.

24 listopada 1993 r. Thompson i Venables zostali uznani winnymi zamordowania Bulgera, co uczyniło z nich najmłodszych skazanych morderców we współczesnej historii Anglii. Obaj zostali zamknięci w więzieniu do czasu ukończenia 18 lat. W 2001 r., zwolniono ich warunkowo. Czas warunku określono dożywotnio (lifelong licence). Thompson i Venables, niczym świadkowie koronni w ważnych sprawach karnych, zostali otoczeni ochroną; otrzymali nową tożsamość i zamieszkali w innych miejscowościach. Warunki ich zwolnienia przewidywały, że obaj nie mogą utrzymywać ze sobą żadnych kontaktów, ani też z rodziną zamordowanego chłopczyka. Nie mogli też pojawiać się w hrabstwie Merseyside. Mogli też podlegać restrykcjom godziny policyjnej oraz byli zobowiązani meldować się w komisariatach policji. Złamanie któregoś z warunków, oznaczało powrót do więzienia.

Mimo upływu lat wielu mieszkańców Wysp nie mogło otrząsnąć się z wrażenia, jakie wywarła na nich makabryczna zbrodnia. Nie przeszkodziło to zainfekowanej politpoprawnością urzędniczce Maggie Atkinson, nomen omen komisarzowi ds. dzieci, rezonować: „Zabójców Jamesa Bulgera winno się było objąć >programem<, który pomógłby im powrócić do społeczeństwa, a nie poddawać ich karze”. Komisarz postulowała też podwyższenie wieku odpowiedzialności karnej z 10 do 12 lat. Jednak ministerstwo sprawiedliwości odrzuciło ten dezyderat, argumentując, że dzieci powyżej 10 roku życia zdolne są rozpoznać różnicę „między złym zachowaniem a przestępstwem”.

„Nie wiem, dlaczego istnieje zwyczaj zachwycania się dziećmi. Bachory są (…) co najmniej tak samo potworne jak źle wytresowane foksteriery i darzę je nieukrywaną nienawiścią” ‒ pisał Andrzej Bobkowski w książce „Z dziennika podróży”. Autora „Szkiców piórkiem” zirytowały rozkrzyczane dzieci, które dla zabawy uruchomiły pokładowy hydrant, oblewając, ku swej niebywałej uciesze, pasażerów statku „Jagiełło”, przecinającego fale Atlantyku w drodze do Ameryki Południowej. Ale co by powiedział Andrzej Bobkowski na temat „milusińskich”, o których była mowa powyżej?

http://www.therichest.com/rich-list/most-shocking/10-of-the-most-horrific-murders-committed-by-children/

http://listverse.com/2011/05/14/top-10-young-killers/

http://listverse.com/2007/11/23/top-10-evil-children/

http://murderpedia.org/male.M/m/mahan-carl-newton.htm

http://murderpedia.org/male.V/v/venables-jon.htm

http://murderpedia.org/female.B/b/bell-mary-flora.htm



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ACH TE TWOJE OCZY. Happy End, Teksty piosenek
ach te?bcie piosenki QFYULIPLIFXZHJH6YUW7DHNXWP5HBGNFLLM73AA
Ach te oczy Twe, Teksty
ACH, TE?BCIE
Ach te baby(1), TEKSTY POLSKICH PIOSENEK, Teksty piosenek
Ach, te Kobieeeeety!!!!!!!!
Ach, te moje łaskotki
Ach te Twoje oczy(1), TEKSTY POLSKICH PIOSENEK, Teksty piosenek
ACH TE TWOJE OCZY
DROSSEL Ach te oczy twe
Ach te kobietki
R Rynkowski Ach te baby
ach, te 18 stki
Ach te dzieci
40 Co tam u Janielskich Ach te SMSY,maj , 11
happy end ach te twoje oczy
ach te baby
Baby ach te baby

więcej podobnych podstron