Area 51


Obszar 51 to najbardziej strzeżony obszar w Stanach Zjednoczonych. Według wojska ten potężny obszar na pustyni Nevada w ogóle nie istnieje. Oficjalna mapa kończy się 190 km na północny zachód od Las Vegas na pustyni Nevady. Mimo, że znajdują się tam drogi, budynki, pas startowy, nie są one zaznaczone na mapie tak gdyby na tym obszarze wielkości Szwajcarii nie istniała ludzka cywilizacja. Jej nazwa pojawiła się tylko raz na pewnej mapie. Istnieją dowody, że oglądał ją prezydent Kennedy podczas odwiedzin tej zamkniętej strefy w 1962 roku! Świadkowie mówią, że to tam właśnie ląduje UFO i to tam został podpisany traktat o KRLL i porozumienie z Obcymi. W tym odosobnionym rejonie pustyni Nevada według danych pochodzących od dawnych pracowników przechowywano w hangarze stojącym na terenie oznakowanym jako S-4 dziewięć pozaziemskich pojazdów, testowanych w powietrzu przez amerykańskich pilotów. Wiele różnych zwłok istot pozaziemskich trzymano tam w stanie zamrożonym w szklanych pojemnikach.

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

Niecałe 30 km na północny zachód od tryskającej radością życia pustynnej metropolii stanu Newada, Las Vegas, nad wyschniętym już dzisiaj jeziorem Groom Dry Lake, w samym środku olbrzymiej bazy lotniczych sił zbrojnych Nellis znajduje się zamknięty, ściśle strzeżony obszar. Ta zakazana strefa, powszechnie znana jako "Czarny Świat", "Area 51" lub "Dreamland", otoczona jest aurą tajemniczości, wręcz niesamowitości. I to z całkiem zrozumiałych powodów. Naoczni świadkowie już od lat opowiadają o przeprowadzanych tu rzekomo próbnych lotach jakichś fantastycznych pojazdów. Nad bazą Nellis ciągle unoszą się w powietrzu latające maszyny, których zachowanie urąga wszelkiej logice. To właśnie tam, obok innych prototypów, przetestowano również niemal widmowo wyglądający bombowiec "Stealth". Na terenie bazy dochodziło częstokroć do jeszcze bardziej niepojętych zdarzeń. W wywiadzie udzielonym wojskowej gazecie "Gun Ho" pewien oficer lotniczych sił zbrojnych uchylił rąbka tajemnicy otaczającej działalność "Dreamlandu". "Testujemy tutaj - wyjawił on - pojazdy latające, których wyglądu nie da się wprost opisać". A inny wysokiej rangi oficer dodał: "Ich możliwości przekraczają wszelkie wyobrażenia zwykłych znawców latania, wyglądają tak, jakby pochodziły nie z tego świata." Ale kto zaprojektował i skonstruował te maszyny? Skąd pochodzą? Czy słowa oficerów z Nellis i dokonywane przez nich porównania są jakąś wskazówką? Nie posuwajmy się jednak zbyt daleko w interpretowaniu tych wypowiedzi, choć kilka relacji wiarygodnych świadków - o ile tylko wszystkie szczegóły ich opowieści odpowiadają prawdzie - nakazują wyciągnąć wniosek, iż na Area 51 znana jest pozaziemska technologia.

Pierwsze pogłoski na ten temat pojawiły się już we wczesnych latach pięćdziesiątych. W jakiś czas później technik Mike Hunt, zatrudniony w bazie przy pracach konserwacyjnych instalacji radiowej, rozgłosił, że widział na terenie Area 51 latający pojazd przypominający swym wyglądem dysk. Kolejna informacja pochodzi z lat siedemdziesiątych, a przekazał ją pewien pilot, który podczas manewrów symulujących walki lotnicze wtargnął na strzeżone terytorium powietrzne "Dreamlandu". Na południe od swego samolotu ujrzał nagle obiekt podobny do tarczy, mniej więcej 18-metrowej średnicy. Zaraz po tym otrzymał na specjalnym (awaryjnym) kanale rozkaz przerwania lotu. Przez dwa następne dni był przesłuchiwany przez służby specjalne, usiłujące wmówić mu, że nie widział niczego nadzwyczajnego. A potem, w marcu 1989 roku, ze swoim sensacyjnym doniesieniem wystąpił publicznie Robert Lazar, udzielając wywiadu stacji telewizyjnej KLAS-TV Las Vegas. Oświadczył on, iż w "Dreamlandzie" - a dokładniej mówiąc: w hangarach terenu "S-4", gdzie przeprowadza się próbne loty - znajduje się 9 statków powietrznych pozaziemskiego pochodzenia. Widział je między grudniem 1988 a marcem 1989 roku, kiedy to, jak twierdził, na zlecenie dowództwa dokonywał pomiarów i analizy układu napędowego tych obiektów.
Niewiarygodne, wprost absurdalne oświadczenie! A jednak wydaje się, że Lazar mówi prawdę. Również były amerykański astronauta dr Edgar Mitchell po kilkugodzinnym spotkaniu z Lazarem doszedł do wniosku, że ten nie fantazjuje - zbyt dobrze bowiem jest o wszystkim poinformowany!

Dziwnym zbiegiem okoliczności nie da się prześledzić drogi zawodowej Lazara, chociaż musiał przecież jakoś i gdzieś zdobyć swoje umiejętności. Odnosi się wrażenie, iż pewne koła poczyniły próby zniszczenia wszelkich świadectw dotyczących jego kariery zawodowej, by w ten sposób odebrać wiarygodność głoszonym przez niego rewelacjom. I tak na przykład kierownictwo National Laboratories w Los Alamos początkowo uporczywie zaprzeczało, wbrew twierdzeniu Lazara, jakoby był on tu zatrudniony w roku 1982. Dopiero gdy jeden z dziennikarzy znalazł jego nazwisko w wewnętrznym wykazie numerów telefonicznych laboratorium, trudno było dalej wypierać się tego faktu. Koniec końców przyznano, choć bardzo niechętnie, że rzeczywiście Lazar był pracownikiem tego instytutu. Bardzo podejrzane zachowanie!
Robert Lazar poddał się również testowi mającemu stwierdzić jego wiarygodność za pomocą wykrywacza kłamstw, który nie wykluczył prawdomówności badanego. I tu znowu miało miejsce zastanawiające zdarzenie. Tuż po testowaniu Lazara jeden z ekspertów obsługujących wariograf otrzymał tajemniczy telefon z pogróżkami od przedstawiciela równie tajemniczych władz, a w styczniu 1992 roku dokonano włamania do jego domu. Cóż za dziwny splot zdarzeń!
Głównym powodem, dla którego Lazar zdecydował się ujawnić te wszystkie niepojęte wypadki, była konieczność ochrony własnego życia. Jego tok rozumowania był następujący: "Dopóki istnieje taka możliwość, że pójdę do telewizji i publicznie opowiem o wszystkim, co widziałem, będą się starali wszelkimi sposobami do tego nie dopuścić. Ale kiedy już to nastąpi, nie będą mieli powodu, by dalej mnie dręczyć, chyba że chcieliby się na mnie zemścić... Co by jednak nie zrobili, potwierdziłoby to tylko prawdziwość moich słów, stąd też można oczekiwać, iż będą działać zgodnie z zasadą: "ręce precz. . . "

Pierwszy raz poddano Lazara przesłuchaniom połączonym z pogróżkami o śmierci tuż po jego niesamowitej wyprawie na pustynię, gdzie odkrył przed przyjaciółmi prawdę o bazie "Dreamland". Zapewne dla zainteresowanych władz zmuszenie tego "wichrzyciela" do dyskretnego zniknięcia nie byłoby trudnym zadaniem i groźby pod jego adresem miały na celu wyłącznie zastraszenie go. Dla Lazara jednak to taktyczne intermezzo stanowiło wyraźną aluzję do realizowanego zagrożenia, które będzie trwać, dopóki on sam nie podejmie działań i nie wystąpi z oficjalnymi zeznaniami. Oczywiście i po pierwszym wywiadzie telewizyjnym straszono go śmiercią, a nawet strzelano do jego samochodu. Ale jak do tej pory sprawdziły się jednak jego przewidywania, iż niespodziewane zniknięcie lub nagła śmierć spowodowałaby tylko komplikacje. No, a poza tym, czy opowieści Lazara są rzeczywiście groźne dla strażników tajemnic Area 51? Zadają oni sobie z pewnością pytanie, czy ktokolwiek uwierzyłby w te historie, nawet jeśli odpowiadają prawdzie?
Lazar dawał niejednokrotnie do zrozumienia, że chciał się podzielić swoją wiedzą ze społeczeństwem również i z tego względu, by choć częściowo zmniejszyć brzemię odpowiedzialności, jakie na nim ciążyło. Nie mógł już dłużej znieść faktu, że musi swoje przeżycia zachować wyłącznie dla siebie, nie zgadzał się ponadto z polityką ścisłej tajności prowadzoną przez władze wojskowe. "Proszę sobie wyobrazić - mówił - taką oto sytuację: Wraca pan do domu i żona pyta, jak poszło dziś w pracy, a panu nie wolno powiedzieć, że badał pan rzeczy, które pochodzą z innych planet! To śmieszne. Potrzebuje pan kogoś, z kim mógłby pan pogadać, dźwiga pan przecież straszliwy ciężar. Nie mam pojęcia, jak inni sobie z tym radzą... Ja nie uważam, by to były tajne sprawy. Pewna część tak, ale nie jakieś ogólne informacje o tym, iż posiadamy jednoznaczne dowody, przedmioty z innego świata, z innego układu. Nie, tego nie wolno przemilczać."

Cóż to jednak za statki kosmiczne widział i badał Robert Lazar na terenie S-4 Area 51? Początkowo pokazano mu tylko jeden przedziwny obiekt latający, na którym miał później przeprowadzić swoje badania. Podczas pierwszego pobytu na S-4 przedłożono mu całą stertę zdumiewających dokumentów na temat pozaziemskich technologii. Następnym razem zaprowadzono go do ogromnej hali, w której, jak twierdzi, znajdowało się jakieś metalowe urządzenie przypominające swym kształtem dysk. Miało ono około 10 m długości i mniej więcej 5 m wysokości w środkowej części. W górnej partii tego statku kosmicznego znajdowały się otwory podobne do okien, choć mogły to być tylko nieprzezroczyste, pomalowane na czarno fragmenty jego zewnętrznej powierzchni. Lazarowi nie pozwolono tego sprawdzić. Nikt nie mógł poznać całości konstrukcji. Dlatego też ściśle przestrzegano podziału pracy, każdy miał wykonywać tylko przydzielone mu zadanie i nic ponad to. Do Lazara należała analiza układu napędowego.

Wspominał on później wielokrotnie, że ów tajemniczy pojazd sprawiał wrażenie perfekcyjnie wykonanego, jakby w całości odlanego przedmiotu. Lazar był głęboko przekonany o jego kosmicznym pochodzeniu, na co wskazywały zarówno materiały, które mu przedstawiono, jak i system pracy w S-4. "Za punkt wyjścia biorą tam gotowy przedmiot i badając go usiłują dojść do tego, w jaki sposób został wyprodukowany."

Obiekt ten pod każdym względem przypominał wytwór jakiejś niezwykle wysoko rozwiniętej cywilizacji, stojącej na o wiele wyższym poziomie technicznym niż my. To samo można było powiedzieć o pozostałych ośmiu statkach kosmicznych, które pokazano Lazarowi podczas jego trzeciego pobytu na obszarze S-4, ale których nie pozwolono mu obejrzeć z bliska.
Z jego opisów wynika, że ziemscy inżynierowie i fizycy byliby w stanie rozpracować tamtą obcą technologię mimo jej wyższego standartu, a nawet mogliby częściowo zrekonstruować przedmioty wyprodukowane w oparciu o nią. Konstruktorzy urządzeń widzianych przez Lazara osiągnęli wprawdzie, jego zdaniem, bardzo wysoki według ludzkiej miary stopień rozwoju, w żadnym jednak razie nie reprezentują oni kosmicznej technologii ani tym bardziej jakiejś supercywilizacji.

Jeśli na S-4 przechowywane są nieziemskie pojazdy latające, to może przebywają na tym terenie również jakieś obce istoty? Lazar nigdy nie twierdził, że je tam spotkał, choć raz przez małe okienko w drzwiach mignął mu podobno jakiś osobliwy stwór, który po chwili zniknął. Podczas występu telewizyjnego w 1993 roku stwierdził: "Mógł to być model naturalnej wielkości, za pomocą którego chcieli być może zbadać proporcje foteli i innych części statku... tak więc nie musiała to być wcale żywa istota". Nikt nie zna wszystkich szczegółów i nikt nie wie, co się tak naprawdę rozgrywa tam daleko, na odległym pustkowiu.
We wrześniu 1993 roku udałem się ze swoim przyjacielem do Nevady. Postanowiliśmy wreszcie sami poznać "Czarny Świat" i jego tajemnice. Nasza droga wiodła z zachodu wokół rozległych terenów Nellis Airforce Basis, zajmujących znaczną część obszarów na południu Newady. Po wielogodzinnej podróży dotarliśmy wreszcie do małego osiedla o nazwie Rachel, oddalonego o około 25 mil od zamkniętego terenu wojskowego nad Groom Lake. Rachel leży tuż przy autostradzie "Alien Highway 375", która stała się już sławna. Składa się ona z paru ruchomych wozów mieszkalnych i jest w promieniu wielu mil jedynym cywilizowanym miejscem schronienia. Za punkt centralny Rachel uchodzi lokal "Litle A «Le» In" - zarazem bar, motel i restauracja. Jego właściciele, sympatyczni państwo Travis, nie są obserwatorami UFO, ale mieli już, jak niemal wszyscy w tej okolicy, do czynienia z Tajemniczym i Nieznanym. Pewnej zimnej styczniowej nocy, jak nam opowiadali, do pokoju gościnnego przez zamknięte tylne wejście przeniknęło jakieś dziwne światło i całkowicie wypełniło ramy drzwiowe. W Rachel nikt nie jest raczej skłonny chwalić się swoimi niecodziennymi doświadczeniami. Wprost przeciwnie: wprawdzie wszyscy traktują poważnie zjawiska z okolic Groom Lake i relacje Roberta Lazara, ale mało kto skłonny jest do opowiadania o własnych przeżyciach tego rodzaju.

Dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności natrafiliśmy na pana Glenna Campbella, eksperta komputerowego z Bostonu, któremu zagadka z Area 51 już od dawna nie daje spokoju i który napisał nawet na ten temat książkę. Nie udało mu się co prawda do tej pory zobaczyć żadnego z latających spodków opisanych przez Roberta Lazara, jednak wielokrotnie widywał na niebie jaskrawo świecące kule nieznanego pochodzenia. Czyżby były to prototypy broni przeciw pociskom czułym na podczerwień? A w grudniu 1992 roku był "nausznym" świadkiem niezwykle silnych odgłosów, właściwie huku towarzyszącego lotowi supertajnego samolotu "Aurora", którego niespotykana technologia napędu ("silnik pulsacyjny") już nieraz dawała powód do rozlicznych spekulacji.

Wieczorem pan Cambell pokazał nam dogodne miejsce noclegu na pustyni, z którego było dobrze widać góry wokół jeziora Groom Lake. Oczywiście nie liczyliśmy na to, że uda nam się w przeciągu zaledwie dwóch nocy zaobserwować na niebie jakieś niezwykłe zjawisko, ale nie chcieliśmy podczas naszego pobytu stracić żadnej okazji. Następnego dnia, dokładnie poinstruowani przez Glena Campbella, udaliśmy się w kierunku Groom Lake. Naszym właściwym celem była White Sides, góra położona tuż przy zakazanej strefie. Z jej szczytu rozciąga się niepowtarzalny widok wprost na bazę Groom Lake i Area 51! Uciążliwa wspinaczka opłaciła się. Przed nami rozpościerały się tajne tereny wojskowe, których istnieniu nadal jeszcze się oficjalnie zaprzecza. Przez środek wyschniętego jeziora ciągnie się pas startowy, zapewne największa w świecie droga kołowania. Na zachodnim brzegu Groom Lake znajdują się budynki rozległej bazy, a wśród nich także hangary, które wydają się nienaturalnie duże. Przed jedną z tych "świętych hal" po jakimś czasie ukazało się około 10 jaskrawych punktów świetlnych, zbliżających się powoli do siebie. Co to było, trudno powiedzieć. Może po prostu światło słoneczne odbijające się intensywnie od powierzchni skrzydeł testowanych samolotów? Niestety siła rozdzielcza naszej polowej lornetki okazała się niewystarczająca, byśmy mogli rozpoznać owe obiekty.

Tutaj, w odległości zaledwie kilku mil od nas, zaczynał się teren, gdzie Bob Lazar rzekomo widział i badał pozaziemskie spodki latające - obszar S-4 nad jeziorem Papose Lake, które oddzielone jest od Groom Lake następnym pasmem górskim i dlatego widoczne wyłącznie ze strzeżonej strefy.

Oczywiście już podczas naszej wspinaczki na White Sides byliśmy z daleka podejrzliwie obserwowani, a później, w drodze powrotnej zatrzymali nas dwaj strażnicy i dokładnie zrewidowali, poszukując nielegalnych zdjęć. Zanotowali także nasze nazwiska i zagrozili aresztem w razie próby wtargnięcia na zakazany teren. Niby zwyczajna procedura. W wyjątkowych przypadkach - jak głoszą tablice ostrzegawcze - służby porządkowe są nawet "uprawnione do pozbawienia życia". Przedostanie się do zabronionej strefy, o czym zapewne marzy niejeden człowiek, jest więc całkowicie niemożliwe, toteż tajemnice "Czarnego Świata" będą nas chyba jeszcze długo intrygować...

Gdzieś w Nevadzie( ok. 200 km Na północ od Las Vegas) znajduje się tajna baza wojskowa. W sumie żaden obiekt militarny jest nie-tajny, ale na oficjalnych mapach Area jest zaznaczona jako pustynia- choć na ZSRR- owskich ( i nie tylko) zdjęć satelitarnych widać olbrzymi, prawie 10(!) km pas startowy, wiele budynków,a nawet bunkrów. "U.S. Air Force Installation"- głoszą pordzewiałe tablice przy granicach bazy.. Przestrzeń powietrzna jest silnie broniona, z ziemi również się tam trudno dostać bez przepustki. Jedynych informacji może dostarczyć personel z wewnątrz, ale personel jest starannie dobierany.


Krótki opis:

Area 51(Strefa 51) założona w 1957, USAF ujawnił jej istnienie dopiero w 1994, z początku funkcjonowała jako miejsce udoskonalania samolotów szpiegowskich dla CIA(Central Intelligence Agency). Z resztą do dzisiaj jest to prawda; przeprowadzano tu testy np. z bombowcem Stealth Jednak dzięki jednemu człowiekowi możemy mieć wątpliwości, czy technologia, ba, czy w ogóle technicy pochodzą z Ziemi.

Ladies and Gentlemen: We got him!

Towarzysz Robert "Bob" Lazar, urodzony 26 stycznia 1959 w Carol Gal des(Floryda). Pierwsza żona popełniła samobójstwo w 1986, z drugą rozwiódł się w lipcu 1990. W sierpniu 1990 skazany na 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu i 150 godzin robót społecznych za prowadzenie domu publicznego(już wiemy, czemu 2 żona się z nim rozwiodła ;).Pracował w Strefie od grudnia 1989 do kwietnia 1990. Już w maju 1990 puścił farbę na temat Strefy. W pierwszym występie telewizyjnym pojawił się jako "Dennis", został sfilmowany w cieniu a jego głos komputerowo zniekształcono. Ale nawet to na niewiele się zdało- on i jego żona dostawali mnóstwo pogróżek, a nawet ktoś ostrzelał ich samochód. Drugi raz ujawnił się w listopadzie, tym razem opisując tajny ośrodek S4.


S4
S4 to podziemny kompleks, który zajmuje całe pasmo górskie. Lazar na początku myślał, że styka się z wysoce zaawansowaną ludzką technologią. Kiedy znalazł się w środku jednego z "samolotów" poważenie się zastanowił nad zmianą zdania- "Nie było tam śladów złączeń czy spawów, nie było widać śrub ani nitów"- opowiada Lazar "wszystko miało miękki i okrągły brzeg, jakby zrobione z wosku(...)". Powiedział również, że były tam iluminatory(takie śmieszne szybki) i malutki, 30(!) centymetrowe krzesełka. Mechanizm napędowy był wielkości piłki baseballowej i promieniował polem antygrawitacyjnym przebiegającą pionową, pustą kolumną. Twierdził również, że dzięki udostępnionej mu dokumentacji dowiedział się o sekcjach zwłok małych, szarych istot o dużych głowach i oczach(podobno pochodzili z Zeta Reticuli) oraz o wypadku, z 1979, kiedy to obcy zabili naukowców i ochroniarzy na terenie S4.


Podsumowanie Co naprawdę się dzieje w Area51? Czy "Dennis" mówił prawdę? Dlaczego ta baza tak długo oficjalnie "nie istniała"? Artykuły typu "Desert Battle"(Pustynna walka) czy "Alien's inside S4"(Obcy w srodku S4) być może wskazują na coś więcej niż tylko wybujałą wyobraźnie dziennikarzy?

OBSZAR 51


W USA, w stanie Nevada istnieje obszar, który od lat owiany jest mglą tajemnicy. Nocne swiatła, tajemnicze huki to tylko część niespodzianek jakie w sobie kryje... Otoż znajduje się tam tajna baza wojskowa, w której to dokonywane są eksperymenty z najnowocześniejszymi zdobyczami techniki, łącznie z testowaniem pojazdów powietrznych opartych na pozaziemskiej technologii. Jeszcze kilka lat temu można było obserwować ją ze zbocz okolicznych skał, od niedawna wszystkie te tereny zostały zamknięte. Granicy strzegą ludzie jeżdżacy w białych Jeepach na rządowych rejestracjach, każdy probujący naruszyć granice może zostaż na miejscu zastrzelony w imie bezpieczeństwa narodowego.

Obecnie ludzie usadawiają się na jedynym nie zamknietym stoku, jednak prowadzi do niego długa i niebezpieczna droga.

W okolicach Obszaru 51 (Area 51) widuje sie liczne UFO, jeden z byłych pracowników Area 51, Bob Lazar, twierdzi, ze widział 9 latajacych spodków w hangarach bazy, a nawet pracował przy jednym z nich. Statek przeznaczony byl dla istot o wiele mniejszych od człowieka, zastosowano w nim napęd antygrawitacyjny, a paliwem jest nieznany na ziemi pierwiastek noszący numer 115 w naszym układzie okresowym. Niepotwierdzone informacje głoszą, że to właśnie do Obszaru 51 zostały przewiezione zwłoki Obcych po katastrofie w Rooswell, tam też doszło do zawarcia traktatu USA-OBCY na mocy, którego w zamian za najnowsze technologie Obcy mogą prowadzić badania i eksperymenty na ludziach. Dlatego tez od lat 40-stych odnotowuje sie w USA liczne przypadki okaleczania bydła. Zwierzęta zostają zwykle znalezione martwe, bez krwi, a narządy wewnętrzne okazują się być wycięte z zastosowaniem niezwykle precyzyjnych urządzeń laserowych (w latach 40-stych laser byl jeszcze nieznany).

Istnienia tej niezaznaczonej na mapach bazy nikt już dzisiaj nie neguje. Były tam testowane tajne amerykańskie samoloty takie jak np. F117 Stealth. Wiadomo też, ze w całej Kalifornii odnotowuje sie liczne przeloty rzekomo nieistniejącego samolotu Aur ora, w którym jako jedynym na świecie zastosowano silnik pulsacyjny powodujący przepotężny huk oraz pozostawianie charakterystycznych dla niego smug na niebie, ale za to pozwalającym na osiąganie wręcz kosmicznych prędkości.

Czyżby to właśnie były owoce tajemniczego traktatu?


W samym środku Strefy 51 znajduje się jezioro Grom o pow. 10,000 km2. To tutaj rzekomo testuje się obce pojazdy kosmiczne. Do jeziora można się zbliżyć tylko jadąc Autostradą 375, od 1996 roku nazywaną Autostradą Pozaziemską. badacze UFO powiązali szczegóły dotyczące topografii terenu. Domagają się oni, aby Siły Powietrzne USA ujawniły, co naprawdę dzieje się na terenie Strefy 51.



W środku bazy S4


Lazar twierdzi, że S4 było podziemnym kompleksem, który zajmował całe pasmo górskie. Na początku myślał, że styka się z wysoce zaawansowaną technologią ludzką, ale kiedy znalazł się wewnątrz jednego z pojazdów przekonał się, że jego kształt i wymiary nie wydawały być stworzone przez człowieka. ,,Nie było śladu jakichkolwiek złączeń czy spawów, nie było widać żadnych śrub ani nitów'', mówił Lazar, ,,wszystko miało miękki i okrągły brzeg, jakby było zrobione z wosku na chwilę podgrzane, a potem ostudzone. ''Były tam iluminatory, łuki i malutkie krzesła wystające nie wiele więcej niż 30cm nad podłogę. Sam mechanizm napędowy był wielkości piłki baseballowej i promieniował polem antygrawitacyjnym przez pustą kolumnę, która przebiegała pionowo przez środek statku. Jego podejrzenia potwierdzała dostępna mu dokumentacja. Zawierała ona zdumiewającą ilość informacji na temat UFO, wśród których znajdowały się zdjęcia sekcji zwłok małych, szarych istot o dużych głowach. Według dokumentów pochodzili oni z systemu gwiezdnego Ze ta Reticuli. Lazar napotkał też wzmianki o wypadku z 1979 roku, kiedy to obcy zabili naukowców i funkcjonariuszy ochrony na terenie bazy. Wszystko to sprawiło, że Lazar nie miał już wątpliwości, że pracował nad ,,pozaziemskimi statkami, wytworzonymi przez pozaziemską inteligencję z pozaziemskich materiałów.'' Lazar nie twierdzi kategorycznie, że na terenie S4 widział przybyszów z kosmosu. Niemniej jednak, to co widział było dziwne. Przechodząc przez pokój, zauważył kątem oka dwóch mężczyzn ubranych w białe laboratoryjne fartuch ,,spoglądający w dół i rozmawiających z czymś małym z długimi rękami. Tylko mi mignęli. Naprawdę nie mam pojęcia, co to mogło być.

Strefa 51

Area 51 jest najbardziej znanym "tajnym" obszarem wojskowym na terenie USA. Teren Sil Powietrznych Nellis i Baza Prob Jadrowych (Strefa 51 to nazwa jednej z sekcji bazy obecna na starych mapach rzadowych) sa jednym z najlepiej strzezonych miejsc w USA. Co tam sie znajduje, jezeli postawiono nawet znaki ostrzegajace o tresci "Teren wojskowy. Wejscie grozi smiercia"??? Co wiec spotyka osoby ktore zlamaly ten zakaz??? Kary sa dosc wysokie na poczatek takie osoby sa skuwane oraz dokladnie przeszukiwane, nastepnie zas naklada sie na te osoby grzywny w wysokosci nawet do 6000$(!) lub kary pozbawienia wolnosci do roku czasu.

Co ciekawe nie ma oficjalnej mapy tego terenu, gdyz ta konczy sie 190 km na polnocny zachod od Las Vegas. Na tym obszarze znajduje sie wiele drog, przeleczy oraz duzy kompleks budynkow przy ktorym znajduje sie pas startowy o dlugosci 9 i pol kilometra, jednak na mapie nie znajdziemy zadnego wyzej wymienionego elementu. Wyglada to tak, jakby na tym ogromnym obszarze pustyni Nevada (wielkosci niektorych mniejszych panstw - np. Szwajcarii) znajdowal sie teren dziewiczy, pozbawiony ingerencji czlowieka.

Strefa 51 zostala zalozona pod koniec lat 50tych (dokladnie w 1957 roku) poczatkowo jako tajna baza Zakladow Lotniczych Lockhead w ktorej udoskonalano samoloty szpiegowskie dla potrzeb CIA i nadal sa tam testowane najnowsze zdobycze amerykanskiej (i mozliwe, ze nie tylko) mysli technicznej. Tutaj bowiem zostal przetestowany m.in. bombowiec Stealth. Dziwne moze sie jedynie wydawac to, ze Amerykanskie Sily Zbrojne dopiero po blisko 40 latach (bo w 1994) przyznaly sie do istnienia takiej bazy.


Nad terenem bazy od poczatku jej istnienia widywano roznego rodzaju dziwne swiatla na niebie oraz inne dziwne obiekty latajace. Przez dlugi czas rzad zaprzeczal tym pogloskom, jednak po latach jeden z bylych pracownikow strefy potwierdzil wykorzystywanie technologii nieziemskiego pochodzenia oraz pojawiania sie UFO nad terenem bazy. To co bylo oczywiste dla wielu badaczy w koncu bylo poparte dowodami.


Na terenie bazy znajduje sie tez scisle tajny osrodek S4, w ktorym to sa przeprowadzane dokladne badania nad technologia pozaziemska. Osrodek S4 jest ogromnym podziemnym kompleksem pod pasmem gorskim, tam tez znajduja sie ogromne zbiory dokumentow odnosnie kosmitow i ich technologii.


Dowody potwierdzajace wystepowanie tam UFO:

zeznania bylych pracowników Strefy 51 (m.in. Roberta Lazara) film ekipy telewizyjnej NBC pokazujacy jasny swiecacy obiekt na niebie poruszajacy sie z ogromna predkoscia oraz wykonujacy manewry niemozliwe do wykonania przez zwykle ziemskie samoloty (obiekt taki zblizyl sie do tej ekipy i po powrocie okazalo sie, posiadaja oni poparzenia popromienne)
Federalne Centrum Administracji Powietrznej namierzylo niezidentyfikowany obiekt poruszajacy sie z predkoscia ponad 16 000 km/h (to jest 13 krotnosc predkosci dzwieku) i przy tym poruszal sie bardzo cicho

ponoc pewnej osobie udalo sie wlamac na teren bazy i sfilmowac pokoj z pojemnikami w których przechowywano (rzekomo) zwloki kosmitow

Na koniec moze przytocze cytat bylego pracownika firmy Lockhead odnosnie Strefy 51:

"Nad pustynia Nevada lataja takie rzeczy, o ktorych George Lucas nawet nie snil."

Oficjalne mapy kończa się ok. 190 km. na północny zachód od Las Vegas na pustyni Nevada. Mimo, że znajduje się tu dużo dróg, budynków i olbrzymi 9,5-kilometrowy pas startowy, nie sa one zaznaczone na żadnej mapie. Wstęp na ten obszar jest surowo zabroniony, a przestrzeń powietrzna nad nim jest najbardziej chroniona w USA. Jest to Teren Sił Powietrznych Nellis i Bazy Prób Jadrowych (powierzchnia ok. 100 tys. km. kw.), znany bardziej jako Strefa 51 lub Jezioro Groom. Mimo, że nic tu oficjalnie nie ma, cały teren jest pilnie strzeżony przez regularne patrole oraz setki czujników i kamer.

Strefa 51 powstała w 1957 r. Testowano i testuje się tu najnowocześniejsze amerykańskie uzbrojenie, m.in. samolot szpiegowski U-2, myśliwiec F-117A czy prototyp niewidzialnego śmigłowca. Jeden ze statków powietrznych, wylatujacych ze Strefy 51, został namierzony przez Federalne Centrum Administracji Powietrznej. Obiekt rozwinał prędkość ponad ... 16 000 km/h !

W Strefie 51 powstało co najmniej osiem Czarnych Programów, czyli supertajnych przedsięwzięć rzadowych, takich jak np. bombowiec Stealth. Roczny budżet tych programów to podobno aż 35 miliardów dolarów rocznie !

Jeden z pracowników Lockheada powiedział : "Nad pustynia Nevada lataja takie rzeczy, o których George Lucas nawet nie śnił.", a były prezes Lockheada - Ben Rich - zapytany o to, czy UFO istnieje, odpowiedział : "Tak, głęboko wierzę w istnienie UFO.". Najbardziej znana osoba zwiazana ze Strefa 51 to Robert "Bob" Lazar. Utrzymuje on, że w czasie swojej pięciomiesięcznej pracy w Strefie 51, widział pojazdy, które nie powstały na Ziemii. Mówił, że pracował w ośrodku S4, gdzie składowano statki obcych, a także, że rzad jest w posiadaniu technologii Obcych od wczesnych lat sześćdziesiatych. Powiedział też, że w dokumentach znalazł informacje, jakoby Obcy pochodzili z systemu gwiezdnego Zeta Reticuli, odległego od Ziemii o 37 lat świetlnych.

Jeżeli w Strefie 51 nic się nie dzieje, to czemu rzad nie chce się przyznać do jej istnienia ?

Area 51 ( Strefa 51) to najbardziej strzeżony obszar w Stanach Zjednoczonych. Według wojska ten potężny obszar na pustyni Nevada w ogóle nie istnieje. Oficjalna mapa kończy się 190 km na północny zachód od Las Vegas na pustyni Nevady. Mimo, że znajdują się tam drogi, budynki, pas startowy, nie są one zaznaczone na mapie tak gdyby na tym obszarze wielkości Szwajcarii nie istniała ludzka cywilizacja. Jej nazwa pojawiła się tylko raz na pewnej mapie. Istnieją dowody, że oglądał ją prezydent Kennedy podczas odwiedzin tej zamkniętej strefy w 1962 roku! Świadkowie mówią, że to tam właśnie ląduje UFO i to tam został podpisany traktat o KRLL i porozumienie z Obcymi. W tym odosobnionym rejonie pustyni Nevada według danych pochodzących od dawnych pracowników przechowywano w hangarze stojącym na terenie oznakowanym jako S-4 dziewięć pozaziemskich pojazdów, testowanych w powietrzu przez amerykańskich pilotów. Wiele różnych zwłok istot pozaziemskich trzymano tam w stanie zamrożonym w szklanych pojemnikach.
"Teren wojskowy. Wejście grozi śmiercią."- ostrzegają znaki. Wstęp na ten obszar jest zabroniony, a przestrzeń powietrzną nad nim jest najbardziej chronioną w całych Stanach Zjednoczonych. Mowa o Terenie Sił Powietrznych Nellis i Bazie Prób Jądrowych, częściej znanym jako "Strefa 51" (nazwa nadana jednej z sekcji bazy na starych mapach rządowych).
Amatorzy wrażeń mogą się wybrać na wycieczkę do bazy , konkretnie do miejsca, z którego widać bazę przez dobrą lornetkę. Taka przyjemność jest jednak ryzykowna. Mając pecha można trafić na jednego z wielu białych jeepów Grand Cherookee z którego wypadnie na nas grupka uzbrojonych po zęby mężczyzn w mundurach maskujących bez żadnych oznaczeń wojskowych. Takie spotkanie kończy się najczęściej kilkusetdolarowym mandatem , zniszczeniem ewentualnego aparatu fotograficznego lub kamery wideo i odstawieniem na bezpieczną odległość od S-4. Jeżeli jednak nie napotkamy takiego dziwnego patrolu , możemy iść dalej, ale jak poinformują nas wielkie tablice ostrzegawcze możemy zostać zastrzeleni bez żadnego ostrzeżenia, więc chyba nie warto ryzykować , chociaż... Cóż nie pozostaje już nic innego jak tylko wybrać się do Nevady.

Robert Lazar, naukowiec, który pracował w bazie przez 5 miesięcy wystąpił w telewizji w maju 1989 roku. Ujawnił, że rząd amerykański przeprowadzał badania na dziewięciu pozaziemskich pojazdach kosmicznych i starał się wykorzystać obcą technologie. Podjęto specjalne środki bezpieczeństwa, aby zeznający Lazar czuł się bezpieczny. "Dennisowi" (pod takim pseudonimem występował w TV) jak i jego żonie grożono. Środki bezpieczeństwa na nic się zdały. Po wywiadzie nie tylko wzrosła ilość pogróżek, ale ktoś ostrzelał samochód Lazara. W listopadzie Lazar ujawnił się. Opisał ściśle tajny ośrodek S-4, znajdujący się na terenie Strefy 51, w którym składowano pozaziemskie pojazdy.

Lazar wyjawił, że był wewnątrz jednego z pojazdów pozaziemskich. Mówił, że w "...pojeździe nie było śladu jakichkolwiek złączeń czy spawów, nie było widać żadnych śrub ani nitów. Wszystko miało miękki i okrągły brzeg, jakby było zrobione z wosku, na chwilę podgrzane, potem ostudzone...." "...Były tam iluminatory, łuki i malutkie krzesła wystające niewiele więcej niż 30 cm nad podłogę. Sam mechanizm napędowy był wielkości piłki baseballowej i promieniował polem antygrawitacyjnym przez pustą kolumnę, która przebiegała pionowo przez środek statku..." Lazara miał dostęp do tajnej dokumentacji, która zawierała bardzo obszerne wiadomości o UFO, były tam min. zdjęcia sekcji zwłok małych, szarych istot o dużych głowach.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Robert Doherty Area 51 Book 1
Robert Doherty Area 51 Book 5 The Grail
Robert Doherty Area 51 Book 6 Excalibur
AREA 51
Robert Doherty Area 51 Book 3 The Mission
Robert Doherty Area 51 Book 2 The Reply
Robert Doherty Area 51 Book 4 The Sphinx
Groom Lake Area 51 Security Manual
51 Wypowiedzenie zmieniające
2009 06 15 21;42;51
49 51
Document (51)
51 Kodeks Etyki Sluzby Cywilnej
Conan 51 Conan Pan czarnej rzeki
Cw 10 (51) Pomiar ładunku właściwego e m elektronu
51 54
51
51 54
11 2003 51 52

więcej podobnych podstron