Nieudana technika


Nieudana technika

Sasuke Uchiha siedział w swojej ponurej rezydencji, studiując pewien zwój. Minęła już pierwsza w nocy i musiał przyświecać sobie świecą, żeby cokolwiek widzieć. Ale tak był pochłonięty techniką, którą znalazł na strychu, że przyjmował tą niedoskonałość ze spokojem. Zwój, który spoczywał na jego kolanach, zawierał technikę, która sprawiała, że człowiek mógł zmienić się zwierze, które najbardziej pasuje do jego charakteru. Wcześniej ta sztuka służyła tylko do rozrywki. Można było zobaczyć w jakie zwierzę zmieni się człowiek. Dopiero później odkryto, że tą technikę można zastosować w walce. Szpiedzy mogli zmienić się w zwierzę i podkradać się do wroga, bez wzbudzania żadnych podejrzeń. Jednak zwój zniknął dwadzieścia lat temu i nikt nie miał pojęcia, gdzie się znajduje… a teraz Sasuke znalazł go w zakamarkach strychu. Zapewne jego rodzina przechowywała go u siebie, a później po masakrze, którą urządził Itachi, zajmująca się sprzątaniem domu kobieta, nie wiedząc co to jest, położyła zwój na strychu, gdzie porastał w kurz. Jednak siedemnastolatka coś podkusiło i tam zajrzał. To też był przypadek, że go znalazł.

Była to ciekawa i nietypowa technika, więc go zainteresowała, ale był też inny powód. Chłopak już od pewnego czasu uświadomił sobie, że czuje coś więcej do przyjaciela z drużyny. Coraz częściej jego wzrok wędrował na pośladki chłopaka, opięte w błękitne dżinsy. W takich momentach dziękował, że Naruto już od jakiś dwóch lat nie ubiera się w swoje pomarańczowe wdzianko, tylko jak każdy normalny nastolatek. Mógł tylko nie zakładać ubrań, które ukazywały jego aż tak zgrabną sylwetkę. Przez to dziewczyny w wiosce i nawet chłopaki zaczęli się za nim rozglądać. Najbardziej wkurzył go komentarz Kiby, który stwierdził, że z Naruto zrobił się niezły towar i chyba sam powinien zaprosić go na randkę. Bo jak się okazało, Naruto jest Bi. Kiedy się do tego przyznawał, był okropnie zawstydzony. Nie wiedział, że tym zdaniem sprowokował dziewczyny do tego, że nie tylko kłóciły się o niego ze swoimi koleżankami, ale też ze swymi kolegami czy nawet braćmi. U innych dzięki temu zapłonął płomyczek nadziei. Przecież jak jest Bi to może spojrzeć łaskawie na któregoś przyjaciela.

Sasuke też przyjął to z ulgą, ale teraz musiał pilnować, żeby inni się do niego za bardzo nie zbliżyli. Słyszał nawet, że niektórzy określają jego młotka jako najprzystojniejszego chłopaka w wiosce, oczywiście zaraz po nim. Wciąż miał swój tytuł najprzystojniejszego, ale przez swoją oziębłość, którą traktował wszystkich, ludzie bali się do niego podejść z wyjątkiem Naruto, który często atakował go od tyłu i się na nim wieszał. Mimo że podskoczył o kilkanaście centymetrów i był wyższy od Sakury, to i tak dosięgał ledwie do ucha brunetowi. Wszyscy zaczęli już między sobą szeptać, czy przypadkiem oni nie są ze sobą, ale Naruto na to nie zważał. Czasami tylko cmoknął chłopaka w policzek na środku ulicy, a później wołał, że idzie na randkę. Nie wiedział, że rozpala coś w chłopaku, a później mrozi go ostatnimi słowami. Jedynym pocieszeniem było to, że najwyraźniej Uzumaki lubił typ urody, którą prezentował Sasuke. Jak już z kimś wybierał się na randkę, to zazwyczaj to był brunet lub brunetka o jasnej karnacji. Uchiha tylko czekał, aż chłopak zobaczy, że on darzy go uczuciem. Na razie musiał pocieszać chłopaka, który przychodził do niego po każdej zerwanej znajomości.

Gdy zdarzyło się to pierwszy raz, był bardzo zaskoczony. W środku nocy poczuł jak Naruto wślizguje mu się do łóżka. O to jak dostał do rezydencji, się nie martwił. Już jakiś czas temu dał mu klucz od niej, bo chłopak miał irytujący nawyk przychodzenia o różnych porach i szykowania mu jedzenia, czy po prostu posiedzenia w rezydencji. A brunetowi nie chciało się ciągle wstawać, by otworzyć mu drzwi… więc mu w końcu dał mu klucz. Wracając jednak do tego, jak pierwszy raz Naruto wślizgnął się do jego łóżka, Sasuke był zaskoczony zachowaniem chłopaka. Uzumaki wtulił się w niego i schował swoją głowę pod jego brodę, a później powiedział, że chłopak z którym aktualnie się spotykał, chciał jego ciała. Brunet zapytał go wtedy zaskoczony, czy tamten to uzyskał. Naruto ze śmiechem połączonym z płaczem powiedział mu, że nie i to przez ową odmowę traci wszystkich, z którymi się spotyka. Nie ma zamiaru się oddawać po tak krótkiej znajomości. A ci, którzy dostrzegają, że nie ma zamiaru z nimi pójść do łóżka, porzucają go. Okazało się, że większość parterów chłopaka spotykała się z nim licząc na to, że seks z demonem może być bardzo namiętny, a tu figa. Jedynymi osobami, które nie chciały jego ciała była Hinata i Sai. Ale ona nie była dla niego, a Sai to była jedna wielka pomyłka. Sam nie wie, czemu się z nim związał. Pocieszał go wtedy przez pół nocy, a kiedy usnęli nie budzili się, aż do południa. Później Naruto przychodził do niego, kiedy było mu źle i zawsze wślizgiwał się pod kołdrę.

Ostatniej nocy Naruto też do niego przyszedł, ale był roztrzęsiony jak nigdy. Okazało się, że chłopak, z którym się spotykał chciał go zgwałcić. Ale na szczęście ogłuszył go i uciekł nie czekając, aż tamten odzyska przytomność. Sasuke słysząc to, wyciągnął go z pościeli i zmusił, żeby poszedł z nim do Tsunade. Tam wyjaśnili, co zaszło i pojmano tego chłopaka. Oskarżono go o próbę gwałtu.

Właśnie przez to zdarzenie Sasuke postanowił nauczyć się tej techniki. Chciał pilnować Naruto, by nic mu się nie stało. Nie mógł tego robić pod swoją postacią, bo znał na tyle młotka, by wiedzieć, że ten się na to nie zgodzi za żadne skarby świata. Dlatego będzie go śledził jako zwierzak. A jeśli to będzie jakieś małe zwierzę, to spróbuje przekonać blondyna, żeby wziął go do domu. Przynajmniej będzie miał ułatwione zadanie i być może zobaczy go bez ubrania. Uświadomiwszy sobie jakimi torami błądzą jego myśli, na bladych policzkach zakwitły rumieńce. Pochylając nad zwojem starał skupić się na tekście, który był na nim zapisany. Kiedy przeczytał wszystko ze trzy razy, postanowił od razu wypróbować technikę. Nie pomyślał, że już od dłuższego czasu jest ona uznana za zaginioną i powinien ją wykonać, przynajmniej pierwszy raz, pod okiem starszego shinobi, który by mu pomógł, gdyby coś się nie udało. Jednak wszystko poszło w niepamięć. Chciał jak najszybciej zakraść się w pobliże domu Uzumakiego i zobaczyć, czy z nim wszystko w porządku. Musi być w złym stanie po wczorajszej próbie gwałtu.

Stanął pewnie na podłodze i, zerkając jeszcze raz na zwój, zaczął wykonywać pieczęcie. Małpa, tygrys, koń, szczur, małpa, smok, pies… Jego ręce wykonywały coraz prędzej różnorodne znaki. Już nie można było się rozeznać, co wykonuje i czy to się już powtórzyło, czy jeszcze nie. Zadziwiające, że ludzie uczyli się ich wszystkich tylko dla rozrywki, by zobaczyć jakie zwierze pasuje do ich charakteru.

Nagle dłonie chłopaka zatrzymały się na znaku psa. Nie można było go jednak obserwować długo, bo sekundę później, a nawet trwało to krócej, otuliła go biała chmura. Nim jeszcze opadła Sasuke zorientował się, że coś poszło nie tak. Chciał krzyknąć, ale z jego ust wydobyło się tylko przeciągłe miauknięcie. Jak można było przypuszczać, technika mu się nie udała… a raczej udała, ale tylko w pewnym stopniu. Mógł wcześniej pomyśleć i spytać Kakashiego, czy to jest bezpieczne. Nie można jednak płakać nad rozlanym mlekiem. Stało się już i żadne gdybanie tutaj nie pomoże. Trzeba się pogodzić z tym, co się stało. Ale dla Sasuke było to prawie niewykonalne, gdy patrzył na swoje odbicie w lustrze.

Od tamtego czasu minęło kilka godzin i nastał świt. Sasuke powinien się pośpieszyć, jeśli chce zdążyć na poranny trening. Ale on pierwszy raz w życiu nie miał zamiaru przychodzić na czas. Wiedział, że Kakashi się spóźni, a on na pewno nie chciał ujawniać pozostałym swojego zawstydzającego stanu. Gdyby Naruto dowiedział się jaką technikę próbował opanować, na pewno nie dałby mu spokoju i pytał się, po co ona mu była. Nie chciał nawet sobie wyobrażać, jakby zareagował blondyn, gdyby się dowiedział, że wykonał ją by go szpiegować i być może zobaczyć go bez ubrania. Wiedział, że gdyby miał na to okazję, wykorzystałby ją bez żadnych skrupułów.

Spoglądając na zegarek i upewniając się, że minęła już przynajmniej godzina od umówionego spotkania, spojrzał w lustro upewniając się, czy niczego nie widać. Był ubrany w luźne spodnie i czarną bluzę, której kaptur miał zaciągnięty na głowę. Mając pewność, że wygląda dobrze, jak na swój stan, wybiegł z domu kierując się na nieuczęszczane drogi. Jeszcze tego brakowało, by paradował po ulicach denerwując się, czy nikt nie dostrzega jego… Lepiej o tym nie myśleć. Przyśpieszył, starając się jak najszybciej dotrzeć na pole treningowe. Dziwne nastawienie, biorąc pod uwagę fakt, że starał się jak najbardziej spóźnić.

W końcu, po szybkim biegu, dotarł na pole. Jeden rzut oka wystarczył, żeby się zorientował w sytuacji. Naruto walczył z Sai, który zaaklimatyzował się już w ich drużynie. Sakura zaś siedziała na jednej z wyższych gałęzi i obserwowała walkę kibicując co rusz jednemu bądź drugiemu. Nie mogła się zdecydować. Z jednej strony jej chłopak, z drugiej najlepszy przyjaciel. Kakashi, daleko tego od całego harmidru, czytał swoją zboczoną książeczkę pod jednym z drzew. Sasuke, wciąż zerkając niespokojnie na walczących, podszedł do mężczyzny. Ich sensei był już tak wytrenowały, że gdy chłopak znajdował się kilkanaście kroków od niego, uniósł głowę i spojrzał na bruneta.

- Spóźniłeś się… Nawet bardziej niż ja - powiedział wstając, a widząc jak Sasuke zerka nerwowo na pozostałych, podszedł do niego i zapytał ciszej - Co się stało?

- Ja… Nie udała mi się pewna technika - powiedział. Uznał, że lepiej być szczerym.

- Na czym ona polegała? - zapytał się poważnie Kakashi, lustrując sylwetkę chłopaka. Coś mu w niej nie grało, ale jeszcze nie wiedział co. Nim Sasuke zdążył wyjaśnić usłyszeli krzyk.

- Sasuke! - biegła do nich reszta drużyny, a na przedzie był Naruto. Na jego policzku i włosach były ślady atramentu po walce z chłopakiem - Spóźniłeś się!

Krzyknął blondyn ostatni raz i skoczył na niego, wieszając się mu na szyi. Sasuke pod wpływem takiego powitania zrobił krok do tyłu, by utrzymać równowagę. Musiał się opanować, by nie przytulić chłopaka, gdy poczuł jego, przyśpieszony przez bieg, oddech na szyi. Nie zauważył, że gdy Naruto się na nim uwiesił, kaptur zsunął się z jego głowy ukazując wszystkim jakie były następstwa źle wykonanej techniki. Zdał sobie z tego świadomość, gdy usłyszał jęk Sakury i słowa mężczyzny.

- Więc to ta technika? Myślałem, że jest ona uznana za zaginioną…

Przestraszony odskoczył od blondyna i zakrył szybko głowę kapturem. Spojrzał na wszystkich. Sai nie potrafił ukryć lekkiego zaskoczenia, zaś u dziewczyny było ono doskonale widocznie. Gapiła się na niego w szoku z otwartymi ustami. Kakashi zaś patrzył na niego z rozbawieniem. Została tylko jedna osoba, jednak nie chciał on na nią spojrzeć… ale przecież musi kiedyś się dowiedzieć jego reakcji, więc najlepiej tego nie przedłużać. Skierował swój wzrok na Naruto, który wydawał się zaskoczony, a jednocześnie… zaintrygowany?

- To nie jest to, o czym myślisz - zaprzeczył szybko. Ale skąd on ma wiedzieć, co chłopak myśli.

Naruto, nie przejmując się jego słowami, podszedł kilka kroków i jednym szybkim pacnięciem w kaptur sprawił, że ten się zsunął z głowy Sasuke. Jego źrenice rozszerzyły się w szoku. Na głowie bruneta widniały czarne, kocie uszy, które teraz lekko drgały. Sam posiadacz ich wdawał się zakłopotany tym, że wszyscy się na nie patrzą.

- Ogon też masz? - nagle usłyszał głos Kakashiego.

Zanim Sasuke zdążył coś odpowiedzieć, Naruto znalazł się przed nim, a ich klatki piersiowe dzieliły tylko milimetry. Wyciągając dłoń włożył mu ją w spodnie. Sasuke zadrżał, czując jak ona przesuwa się po jego pośladkach. W końcu chłopak znalazł to, czego poszukiwał. Wyciągnął z jego spodni czarny, koci ogon, który się nastroszył. Dopiero teraz Uzumaki odsunął się od niego, podziwiając całą sylwetkę przyjaciela. Nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Sasuke, ten dumny i lodowaty wojownik, miał kocie uszy i ogon, przez które wydawał się uroczy. Tak jakby ktoś kiedykolwiek mógł o nim powiedzieć uroczy.

- Sasuke, co ci się stało? - zapytała się dziewczyna, a jej głos drżał minimalnie.

Nie wiadomo tylko, czy zaskoczenia, czy może z ukrywanego rozbawienia. Naruto jak i reszta drużyny stawiała bardziej na to drugie.

- Nic.

Prychnął jak kot, którym po części był, a jego ogon przesunął się nerwowo po ziemi. Nieodzowny znak, że już jest zdenerwowany.

Pomyślał Naruto, nie zdając sobie sprawy z tego, że zaczął analizować zachowanie chłopaka pod względem ruchów jego uszu i ogona, tak jakby naprawdę był kotem.

- Jeśli uważasz, że kocie dodatki są niczym, to może masz rację - powiedział Sai, a jego głos brzmiał tak poważnie, że nikt nie wziął to za kpinę.

- Kakashi-sensei - zwróciła się Sakura do swego nauczyciela - Wspomniałeś coś, że to jakaś technika! Ale ja nigdy o takiej nie słyszałam…

- Bo nie powinnaś o niej słyszeć. Była tylko znana w naszej wiosce i bardzo pilnowaliśmy, żeby nikt niepowołany nie dostał ją w ręce, choć przed tym jak odkryliśmy jej znaczenie, była ona tylko rozrywką dla dzieci jak i dorosłych.

- A na czym polega ta technika?

- Sprawiała, że człowiek mógł się zmienić w zwierze, które najbardziej pasowało do jego charakteru. Gdy się nad tym głębiej zastanowisz, na pewno dojdziesz do tych samych wniosków, co inni. Pomyśl - polecił jej.

Zamyśliła się, zerkając kącikiem oka na chłopaka, który stał w miejscu z skrzyżowanymi ramionami. Naruto, zaciekawiony, obchodził go dookoła. Kiedy złapał go za ogon i przeciągnął dłonią po całej jego długości, aż do pośladków bruneta, który zadrżał i zacisnął w wąską kreskę usta chodź nie zaprotestował, zrozumiała. Już dawno zauważyła, że Sasuke śledzi wzrokiem sylwetkę blondyna, a w tłumie zawsze go szuka i nie przestaje, aż go nie znajdzie. Sam jej się kiedyś przyznał… co z tego, że był w tedy pijany… że jest gejem i lubi błękitne oczy, blond włosy, i delikatną sylwetkę. Ten opis pasował idealnie do Naruto. Na szczęście dla chłopaka, nic nie pamiętał z tamtej nocy, bo musiałaby się gęsto tłumaczyć. Jeśli mu się powiedzie i zwróci na siebie wagę Uzumakiego, będzie szczęśliwa. Ale i tak ostrzeże go dobitnie, że jeśli zrobi chłopakowi krzywdę to ona go zabiję. Naruto już zbyt wiele wycierpiał i wciąż pakował się w nieodpowiednie związki, nie zasługiwał więc na więcej cierpienia.

- Do szpiegowania.

Odpowiedziała, nie chcąc myśleć, że Sasuke próbował zastosować ją by śledzić Naruto. Rozumiała próbę uwiedzenia przez czekoladki, kwiaty czy rozmowy, ale szpiegostwa jakoś nie mogła tak szybko puścić w niepamięć.

- Dobrze - pokiwał z zadowoleniem Kakashi.

- Ale nie rozumiem, czemu jej nie stosujemy do tej pory.

- Stosowalibyśmy ją, ale zwój zniknął kilkadziesiąt lat temu i uznaliśmy go zaginionego. Gdybym o nim nie czytał, też bym nie rozpoznał, że to - wskazał na siedemnastolatka, który posłał mu wściekłe spojrzenie - są skutki złego wykonania tej techniki. Tylko pytanie, skąd wytrzasnąłeś ten zwój? - zwrócił się do swego podopiecznego.

- Znalazłem go na strychu.

Prychnął, irytując się na siebie, że coraz bardziej zachowuje się jak kot i w dodatku nie może się skupić na rozmowie tych dwojga, bo Naruto krąży dookoła niego, dotykając jego ogona i uszu. Sprawiał tym, że o mały włos nie zaczął mruczeć i ocierać się o jego dłoń. Nie chciał nawet myśleć, jak zareagowałby na to chłopak.

- Znalazłeś na staruchu zwój, który już dawno został uznany za zaginiony? - można było wyczuć, że głos mężczyzny jest pełny zaintrygowania.

- Tak, leżał tam z innymi - Sasuke wzruszył ramionami na taką wieść, jakby nie zdając sobie powagi z sytuacji. Ale on zdawał sobie sprawę, tylko nie chciał tego pokazać.

- Wiesz, co znajduje się w pozostałych zwojach?

- Nie wiem. Rzadko zaglądałem na strych i dopiero niedawno odnalazłem całą półkę zwoi. Przeczytałem tylko dwa z nich, a jeden był z tą techniką - udzielał mu zwartych odpowiedzi.

- Trzeba później wysłać ekspertów, by zbadali pozostałe zwoje. Kto wie, co tam znajdziemy. Może jeszcze inne techniki, które uznaliśmy za zaginione? Oczywiście za twoim pozwoleniem.

- Dobrze - kiwnął głową brunet- Nie chciałbym, żeby z mojej rezydencji zniknęły zwoje, które mogą być pamiątką rodzinną. Ale co z odwróceniem skutków? - przeciągnął swoją dłonią po włosach a uszy złożyły się posłusznie, by później znów mierzyć w niebo swoimi spiczastymi końcami.

- Trzeba najpierw zbadać zwój i zobaczyć, co pokręciłeś. Może to zając od kilku dni do kilkunastu tygodni. W tym czasie nie będziesz mógł uczestniczyć w misjach, ani wychodzić na ulice. Nie możemy pozwolić, żeby wróg się dowiedział, iż odzyskaliśmy tą technikę.

Sasuke skrzywił się, gdy to usłyszał. Niezbyt cieszyła go możliwość kilkutygodniowego spędzenia w domu, bez możliwości wyjścia. Co prawda, będzie mógł ćwiczyć w ogrodzie, ale to nie to samo. Przede wszystkim nie będzie widział Naruto. Kakashi, jakby czytając mu w myślał, dopowiedział.

- Ponieważ przez ten czas nie będziesz mógł robić zakupów, a Sakura jest zbyt zajęta w klinice, Naruto się tobą zaopiekuje. Przeprowadzi się na ten czas do ciebie, żeby dotrzymać ci towarzystwa.

Słysząc to Sasuke poczuł jak ciepło kumuluje mu się w podbrzuszu. Całe dnie spędzone tylko z młotkiem. Przecież jak będą mieszkać w jednym domu, to będą musieli na siebie wpaść w łazience, czy od razu po wstaniu, kiedy chłopak jest tak słodko zaspany. Opuścił głowę, by nie było widać lekkich rumieńców, które zakwitły mu na policzkach. Wydawało się, że Naruto tego nie dostrzegł.

- Chętnie przeprowadzę się do Sasuke - powiedział blondyn, wtulając się w plecy chłopaka. Był to przyjacielski gest, a może nie? Każdy interpretuje to inaczej.

- To, jak wszystko ustalone, to powinniśmy eskortować Sasuke do domu, a później pomóc Naruto wziąć rzeczy i przeprowadzić się.

Już mieli ruszyć z miejsca, gdy odezwał się Sai, dotychczas bardzo milczący.

- Ale czemu Sasuke zastosował tą technikę, a nie odłożył na bok i zajął się innymi zwojami? Przecież musiał poświęcić dużo czasu, by ją opanować. Po co ten trud?

Uchiha słysząc to, miał ochotę podbiec i udusić go gołymi rękoma. Już myślał, że nie wyjdzie ta sprawa, a on tu wyskakuje z tym pytaniem, jak diabeł z pudełka. Nieświadom nawet tego, co robi, nastroszył się. Od rzucenia się na chłopaka uradował go dźwięczny śmiech Uzumakiego. Spojrzał na niego z niezrozumieniem.

- Przepraszam, ale właśnie pomyślałem, jak bardzo jesteś podobny do kota. Ta technika doskonale wiedziała co robi, przemieniając cię w pół-kota.

Zaśmiał się ostatni raz, ocierając dłonią łzy, które pojawiły mu się niespodziewanie w kącikach oczu. Nastroszone dotąd na ogonie futerko bruneta wygładziło się, a jego uszy lekko oklapły. Czuł się odrobinę zawstydzony. Te wszystkie niepożądane uczucia wzbudzał w nim tylko Naruto. Nawet nie chciał myśleć, jak on go zmienił od momentu, gdy wrócił do wioski.

- Ale nie odpo… - zaczął Sai, ale powstrzymała go Sakura, która zatkała mu usta dłonią.

- Może jednak teraz już pójdziemy, zanim na ulicach pojawi się tłok? - powiedziała szybko, a już ciszej dodało tylko do chłopaka - Nieważne i już o to nie pytaj, bo więcej na żadną randkę z tobą nie pójdę.

Puściła go, a Sai posłusznie nie wracał już do tematu. Sasuke przyjął to z ulgą, a Naruto ze spojrzeniem, które jasno dawało do zrozumienia, że nie ma pojęcia, o co tu chodzi. Za to Kakashi obserwował całą scenkę z błyszczącym okiem i uśmiechem, który ukrywał pod maską. Wszyscy zgodnie ruszyli z miejsca. Trochę z tyłu został Sasuke. Kiedy schował z powrotem ogon w spodnie, i miał zakładać kaptur, poczuł szarpnięcie za kocie ucho. Nie chcąc czuć bólu, bo już rano zauważył, że te kocie dodatki są bardzo wrażliwe, gdy zatrzasnął drzwi na ogonie, pochylił się posłusznie. Mimo zaskoczenia jednak od razu zauważył, że to dziewczyna go schwytała i, nie wypuszczając spomiędzy dwóch palców jego ucha, powiedziała ostro.

- Spróbuj tylko skrzywdzić Naruto, a zamorduje. On już i tak za dużo wycierpiał i nie mam ochoty patrzeć, jak jego najlepszy przyjaciel wbija mu nóż w plecy. Mam nadzieję, że się rozumiemy.

Syknęła jeszcze na końcu i puściwszy go, pobiegła do reszty wołając, by na nią zaczekali. Sasuke rozmasował ucho, prostując się. Był zły. Myślał, że dobrze ukrywa to, że interesuje go chłopak, ale powinien przewidzieć, że Sakura szybko go rozszyfruje. Miał tylko nadzieję, że nie aż tak szybko. Zakładając kaptur na głowę i wciskając ręce w kieszenie spodni, podążył za drużyną, która czekała na niego na wzniesieniu. Idąc tak zastanawiał się, kim byłaby dziewczyna, gdyby ona zastosowała tą technikę. Zapewne jakiś słodkim zwierzątkiem, które miałoby krwiożerczy i gwałtowny charakter. Zastanawiając się nad tym, napotkał spojrzenie błękitnych tęczówek i szeroki uśmiech. Przynajmniej widział, kim byłby Naruto. Lisem, nie ma co do tego żadnych wątpliwości.

- Sasuke! - zawołał blondynek - Pośpiesz się! Chcę się do ciebie przeprowadzić nim zajdzie słońce!

Uśmiechając się Sasuke przyśpieszył, i już wkrótce znalazł się przy roześmianym chłopaku, który delikatnie unosił głowę, by spojrzeć mu prosto w oczy.

- Możemy już iść - powiedział do wszystkich, choć te słowa były bardziej skierowane do blondyna, którego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył.

Wszyscy ruszyli do rezydencji Uchiha, chcąc zadbać, żeby nikt nie odkrył jak Sasuke wygląda. Później, oprócz bruneta, pomogli Naruto w przenoszeniu rzeczy.

Sasuke kręcił się niespokojnie po rezydencji. Nie miał jakoś głowy, żeby zacząć przygotowywać chłopakowi pokój. Gdy tylko o tym myślał, zawsze wychodziło na to, że myśli bardziej o tym, że Naruto będzie prawie nagi spał w jednym z jego łóżek i będzie brał prysznic w jego łazience. Mimo, że Uzumaki robił to niejednokrotnie, kiedy przychodził do niego niespodziewanie w nocy, tym razem to będzie coś innego. Zamieszka z nim, na kilka tygodni, ale zamieszka. Nie będzie tu tylko gościnnie. Nie mógł sobie wyobrazić lepszej sytuacji, tylko jedno psuło wszystko.

Podszedł do lustro i spojrzał w odbicie, badając dłońmi kocie uszy. Uważał, że wygląda z nimi dziwnie. Przypuszczał, że stanie się kimś z rodziny kotów, ale nie sądził, że technika jest tak dzika i sprawi to, co sprawiła. Otworzył usta i zbadał swoje zęby. Kły się odrobinę wydłużyły i były ostre. Nie ma się co dziwić, przecież nawet kot domowy jest drapieżnikiem. Z lekkim miauknięciem zamknął usta. Słysząc, co z nich się wybyło, natychmiast zatknął je dłońmi. Najgorsze nie było to, że miał te różne dodatki. Nie… najgorsze było to, że ta technika zmieniła także jego osobowość. Łapał się na tym, że ma ochotę na rybę i mleko, którego nigdy nie lubił. Miauczał w najmniej odpowiednich momentach, miał szczęście, że nie miauknął przy drużynie, ale przy Naruto w końcu to się wyda. Miał też ochotę mruczeć z przyjemności, gdy chłopak głaskał go po głowie. Te dreszcze, których dostał, kiedy siedemnastolatek wyciągnął jego ogon ze spodni, nie były spowodowane tyko ludzkim pociąganiem. W tamtej chwili chłopak musnął go delikatnie po kręgosłupie, a Sasuke miał ochotę zamruczeć i wygiąć grzbiet. Pfu… Najlepiej wypluć to słowo! Nie żaden grzbiet, tylko plecy, jak już koniecznie musi to przyznać. Nie jest przecież żadnym kotem, ale przez tą technikę zachowywał się jak on i odrobinę przypominał. Teraz sobie wyrzucał, że gdy znalazł ten zwój, nie zwrócił się najpierw do Kakashiego. Mógł on zbadać tą technikę, a później go nauczyć. Przecież zwój był jego i miał to tego prawo.

Opadł z zwierzęcą gracją na fotel, który nie wydal z siebie nawet najmniejszego dźwięku. Zaczynał się zastanawiać. Jakie będą jeszcze następstwa tej techniki? Niektóre już poznał i wcale one mu się nie spodobały. Siedząc zastanawiał się nad wszystkimi aspektami tego, co się stanie, jeśli Tsunade nie uda się rozszyfrować w czym zrobił błąd i zostanie taki na zawsze. Poderwał się z fotela, mając dość tych ponurych myśli. Jeśli nie ma sił, żeby przygotować pokój chłopakowi, to przynajmniej zniesie część zwojów, które znalazł na strychu. Pobiegł tam, chcąc skupić się na czymś konkretnym.

Kiedy dotarł na miejsce westchnął, wzbudzając tym tumany kurzu, które spowodowały u niego nagły kaszel. Cale pomieszczenie było zagracone różnymi przedmiotami, które nagromadzili tu przez lata członkowie klanu. Wszędzie unosił się kurz, a w kątach znajdowały się różnego rodzaju białe klaczki, nad którymi nie chciał się zastanawiać. Za to z sufitu wisiały staranie zrobione przez pajęczaki pajęczyny. Nic dziwnego, że panował tu taki bałagan. Nikt nie wchodził na ten strych od masakry, którą urządził Itachi. A przecież nawet wcześniej wchodzono na niego raz na dwa czy trzy lata, by wrzucić do środka nowe „śmieci”, które się nagromadziły. Świeże powietrze dotarło tu dopiero wtedy, gdy trzy dni temu pojawił się nastolatek.

Sasuke, zakrywając usta chusteczką, zaczął przedzierać się przez graty, które niespodziewanie stawały mu na drodze. Jednak dotarł w końcu do końca pomieszczenia, gdzie znajdowała się wielka półka z najróżniejszymi zwojami, które były ściśnięte bez żadnego ładu i sensu. Obrzucając je bacznym spojrzeniem uznał, że będzie zanosić te zwoje przynajmniej z godzinę. Zapewne nawet nie będzie w połowie, jak wróci reszta, dlatego nie marnując czasu chwycił w ramiona trzy najbliższe zwoje i, nie zaglądając nawet do środka, skierował się na dół. Praca szła mu szybciej niż przypuszczał. Podejrzewał, że ma to coś wspólnego z jego gracją i zmysłem, który zwój powinien wyciągnąć, by nie zawalić reszty. Dzięki temu zanosił ostatnie pięć zwojów, gdy usłyszał na korytarzu głosy. Zostawiwszy je na stole wraz z pozostałymi pobiegł w stronę gości, ale kilka metrów przed nimi zatrzymał się. Przecież nie chce im pokazać, że na nich czekał. Obciągnął swoją bluzę i zaskoczony stwierdził, że nie jest ona czarna jak rano, tylko szara a w niektórych miejscach wręcz biała, tak jak jego spodnie. Dłonie też były szare od kurzu, zapewne jego twarz i włosy nie prezentowały się lepiej, ale nie miał czasu wskoczyć do łazienki. Nie spoglądając nawet w zwierciadło, skierował się stanowczo w stronę korytarza, starając się wyglądać jak najbardziej dostojnie. Ciężkie to było zadanie, gdy się miało ogon i uszy, a w dodatku było się pokrytym przez kurz i pajęczyny, ale o dziwo, mu się do udało. Wydaje się, że Uchiha zawsze mógł wyglądać godnie, nawet jeśli byłby brudny, czy pokryty krwią. Jego klan jakby miał to zapisane w genach.

Wszedł do korytarza i tam zastał wszystkich. Kakashi stał w drzwiach oparty o framugę i czytał swoją zboczoną książeczkę. Sakura kłóciła się o coś z Naruto. Jedynym, który zwrócił na niego uwagę był Sai, który uśmiechnął się do niego. Sasuke nie lubił tego uśmiechu, ale był on już i tak lepszy, niż ten, który zobaczył za pierwszym razem.

- Może wejdziecie do środka, a nie będziecie tak stali w przejściu? - zapytał ich, nie zapominając o uprzejmości. Był gospodarzem i musiał zadbać, żeby gościom było tu przyjemnie.

- Tak, tak. Oczywiście - odpowiedziała Sakura, lustrując jego stan. Sasuke nawet mrugnięciem oka nie zasygnalizował, że mu to przeszkadza.

- Mam nadzieję, że nie sprzątałeś mojego pokoju - zaśmiał się Naruto - Bo w takim razie nie chce wiedzieć, gdzie mnie ulokowałeś.

- Nie martw się - prychnął Sasuke - Twojego pokoju jeszcze nie przyszykowałem. Na razie przenosiłem zwoje z strychu - zwrócił się do mężczyzny - Są na stole, jednak nie miałem czasu, żeby je przejrzeć.

- Nie szkodzi. Gwarantuje, że wszystkie zostaną ci po zbadaniu zwrócone. Teraz chodźmy je zobaczyć.

Zostawiwszy w korytarzu skromny dobytek Uzumakiego, poszli za gospodarzem, który zaprowadził ich do kuchni. Kakashi, widząc ile zwoi znajduje się na stole, aż gwizdnął z podziwu.

- Tu musi być z jakieś trzydzieści zwojów. Jeśli przynajmniej część z nich ma jakieś unikatowe techniki, to możemy się uznawać za szczęściarzy. Nie mogę wciąż uwierzyć, że spoczywały one zapomniane na strychu - podszedł do stołu, biorąc jeden z zwoi i studiując jego zawartość.

- Wydaje mi się, że nawet mój klan o nich zapomniał. Komuś herbaty? - zaproponował.

- Nie, dziękuję. Przyszliśmy tu tylko po to, żeby przynieść rzeczy Naruto i wziąć zwoje - odpowiedziała za wszystkich Sakura.

- Lepiej pokaż mi zwój z techniką, którą zastosowałeś - mruknął Kakashi odstawiając ten, który właśnie czytał.

- Zostawiłem go w sypialni. Zaraz go przyniosę.

Pobiegł w stronę pokoju. Kiedy go nie było, Sai pochylił się nad swoją dziewczyną i ją zapytał.

- Czemu nie pozwoliłaś mi spytać, po co zastosował tą technikę?

- Ciszej.

Syknęła przez zęby, zasłaniając mu usta i obserwując Naruto, ale on był zbyt zajęty rozpakowywaniem zakupów, które zrobili po drodze. Jak stwierdził, Sasuke nigdy nie ma pełnej lodówki, ani jego ulubionych rzeczy, a jak ma z nim mieszkać to chociaż musi się odrobię urządzić w kuchni.

- Sasuke lubi Naruto i chciał zastosować ta technikę, by go śledzić - wyjaśniła mu w kilku prostych słowach.

- Tak? Nie zauważyłem.

Sai wydawał się autentycznie zdziwiony. Sakura czasami zastanawiała się, jak on może być tak naiwny i nie dostrzegać oczywistych faktów.

- To czemu mu nie powiedział, że mu się podoba zamiast stosować takie podchody? - zadał kolejne pytanie.

- Ponieważ bał się odrzucenia.

- Ale Naruto też go lubi. Przecież jak do nas przychodzi, to mówi tylko o nim - Sakura aż się zdziwiła, że to dostrzegł.

- Jednak on nie jest świadom, że go kocha.

- To głupie - powiedział prostując się, gdy do kuchni wrócił Sasuke ze zwojem w dłoniach.

- Tak, głupie.

Zgodziła się z nim, uśmiechając się do bruneta, który najwyraźniej nie zauważył tego, bo wzrok miał wbity w karton mleka, który Naruto wkładał do lodówki. To było dziwne. Uchiha nigdy nie lubił mleka, a teraz patrzy się na nie jak człowiek na wodę podczas długiego marszu na pustyni. Spojrzała na jego kocie uszy. Może to jednak nie było aż takie dziwne. Teraz jest wszystko możliwe. Zastanawiała się, jak poradzi sobie Naruto z tak odmiennym Sasuke, ale to może nawet ich zbliżyć i pomóc im wyjawić swoje uczucia.

- To ten zwój? - spytał go Kakashi, odrywając bruneta w ten sposób od produktów, które wykładał do lodówki Naruto, całkowicie tym pochłonięty, że aż nie zauważał nikogo w kuchni.

- Tak - odparł roztargniony Sasuke i podał mu go.

Kakashi szybko rozwinął go i zaczął studiować, mrucząc coś cicho pod nosem. Kiedy skończył, spojrzał po wszystkich.

- Nie wiem jak ktoś kiedyś mógł wykonywać tą technikę dla zabawy. Jest w niej tyle znaków, że aż trudno je zapamiętać. Gdybym miał ją wykonać pierwszy raz, musiałbym zastosować to - dotknął dłonią opaskę, która zakrywała jego oko - Niemądrze postąpiłeś stosując tą technikę i nawet dokładniej jej nie zapoznawszy - słysząc tą naganę Sasuke odrobinę się zmieszał, a jego uszy i ogon poruszyły się nerwowo - Jednak mogę zrozumieć powody, którymi się kierowałeś, dlatego mogę ci wybaczyć ten błąd młodości.

Sasuke poderwał nagle głowę, spoglądając uważnie na mężczyznę, który wydawał się bardzo z siebie zadowolony. Czyżby on też wiedział o tym, że podkochuje się w Uzumakim? Jeśli tak, to może zakładać, że wiele osób już o tym wie. Powinien być bardziej ostrożny.

- Teraz was zostawimy. Musimy zanieść te zwoje, a już się ściemnia. Do roboty, bierzcie te zwoje - rozkazał, a Sakura i Sai posłusznie chwycili tyle, ile mogli. Resztę zabrał mężczyzna - Jutro was poinformuje, co już ustaliliśmy.

Zniknąć w znanej, białej chmurce, zmuszając pozostałych do tego, żeby przebyli całą drogę sami ze zwojami. Pożegnawszy się z gospodarzem i Uzumakim wyszli. W kuchni został tylko Naruto, który już skończył wykładać jedzenie i Sasuke, który nie wiedział do końca, co powinien teraz zrobić. Cisze przerwał blondyn.

- Idź się umyć. Jesteś cały brudny, a ja w tym czasie przygotuje coś do jedzenia.

- Nie możesz. Jesteś gościem, powinienem się tobą zająć…

- Przestań żartować. I tak zanim zająłbyś się jedzeniem, musiałbyś się najpierw umyć. Zaoszczędzimy czas, jeśli ty pójdziesz do łazienki a ja coś ugotuje - pod takimi argumentami Sasuke musiał skapitulować.

- Dobrze, ale następnym razem ja będę gotował.

Naruto tylko machnął dłonią, wypędzając go z kuchni, gdy drugą wyciągał garnki. Wypędzany w ten sposób Sasuke poszedł do łazienki, a tam się okazało, że jeszcze coś ma z kota.

Naruto, skończywszy przygotowywać kolację, spojrzał z zaniepokojeniem na zegarek. Minęło już ponad pół godziny, a Sasuke dalej się nie pojawił. Co najgorsze, chłopak nie słyszał żadnej wody, a przecież powinien usłyszeć chociaż przez chwile jej szum. Ustawiwszy talerze na stole, ruszył w stronę łazienki. Stając pod drzwiami zapukał.

- Sasuke, nic ci nie jest? - zapytał, ale odpowiadała mu cisza - Sasuke! Odpowiedz!

Martwił się, że mogło mu się cos stać. Przecież nie wiadomo, czy ta technika nie ma jeszcze innych skutków ubocznych, więc sięgnął po klamkę. Ustąpiła ona pod naciskiem jego dłoni. Zapewne Sasuke zapomniał zamknąć za sobą drzwi. Uchylając drzwi zajrzał do środka. Widząc, że chłopak stoi do niego plecami i spogląda nieufnie w stronę pustej wanny, wszedł do pomieszczenia.

- Sasuke? - zapytał się niepewny. Nie wiedział do końca jak postępować z takim Sasuke.

- Co tu robisz?

Brunet odwrócił się w jego stronę, a jego mina przypominała Naruto pyszczek zostawionego na deszczu kociaka. Podszedł do niego i stając na palcach, żeby dosięgnąć, pogłaskał go za uszami. Sasuke przechylił delikatnie głowę, mrużąc oczy. Z jego gardła zaczęło się wydobywać lekkie mruczenie, które z każdą chwilą nabierało intensywności. Naruto na początku przyjął to z małym zaskoczeniem, a później mu się to spodobało. Zawsze chwiał mieć jakieś zwierzątko, a do kotów miał pewien szacunek, ale nigdy sobie go nie sprawił. Nie chciał, żeby zwierzak zostawał sam, kiedy on będzie wyruszać na misję. Dlatego tą przemianę chłopaka przyjął nawet z zadowoleniem. Jego kotek, Kocurek. Zdając sobie sprawę o czym myśli, zaśmiał się cicho, nie przerywając pieszczoty. Słysząc to, Sasuke otworzył swoje oczy, spoglądając na niego.

- Z czego się śmiejesz? - powiedział. Było to wypowiedziane bardzo wyraźne, biorąc pod uwagę fakt, że wciąż mruczał.

- Pomyślałem, że jesteś moim Kocurkiem.

Powiedział swobodnie Naruto, nieświadom tego, jak to zabrzmiało. Nie widział także błysku w oczach chłopaka, gdy to usłyszał. Sasuke uważał, że zawsze mógłby być dla niego kotem. Pochylił się nad nim z zamiarem pocałowania go, ale tą uroczą chwilkę przerwał blondyn.

- Powiesz mi, czemu się jeszcze nie umyłeś, ani nawet nie napuściłeś wody?

- Właśnie odkryłem jeszcze jeden efekt uboczny - skrzywił się brunet. Nie tylko z powodu tego, że znowu coś się znalazło, ale przede wszystkim dlatego, że chłopak powstrzymał go przed złożeniem na jego malinowych usteczkach pocałunku.

- Jaki?

- Nie lubię wody - zerknął z pewną doza podejrzliwości na wannę. Tak jakby z niej mogło coś wyskoczyć czy miała zacząć samoistnie napełniać się wodą.

- Ale przecież nie możesz przez cały ten okres być brudny! Już teraz wyglądasz tragicznie.

- To niby co proponujesz? Bo ja na pewno z własnej woli się nie umyje - prychnął już rozdrażniony.

- A gdybym tak ci pomógł? - Sasuke spojrzał na niego, ale chłopak cały zarumieniony patrzył się na jakiś punkt nad jego ramieniem.

- Co masz na myśli?

Mruknął pochylając się nad nim, by spojrzeć mu wprost w oczy. Ogon bez udziału jego świadomości owinął się wokół chłopaka, przyciągając go bliżej bruneta. Teraz Naruto mógł wręcz poczuć na swoich policzkach długie rzęsy chłopaka. Zawstydzony jeszcze bardziej odepchnął go, ale nie miał jakoś serca, żeby odepchnąć także jego ogon, który dalej spoczywał na jego biodrach. Nawet mu się to podobało.

- Mogę ci pomóc. Będzie ci chyba lepiej kiedy to ja cię… no… umyję - zakończył opuszczając głowę, ale natychmiast ją poderwał - A zapomnij o tym, co powiedziałem! Znajdziemy inny sposób!

Krzyknął zakłopotany tym, co powiedział i miał zamiar ewakuować się z łazienki. Powstrzymała go dłoń chłopaka, który schwycił go za łokieć.

- Nie, nie odchodź. Możemy spróbować. Tylko powiedz, co mam zrobić.

Nie mógł przecież pozwolić, żeby chłopak teraz odszedł. Sam by się nie odważył choćby zamoczyć, a z nim może to być łatwiejsze. Także to mogła być świetna okazja żeby mu powiedzieć, co czuje.

- To może być trochę zawstydzające.

- Dla kogo? Dla mnie czy dla ciebie? - zapytał się Sasuke z wrednym uśmieszkiem.

- Dla nas obojga, ale niech ci będzie. Przecież sam ci to zaproponowałem - szepnął Naruto cicho sam do siebie, a później dodał już stanowczo - Zdejmuj ubranie! I tak nadaje się tylko do prania.

Obrócił się, nie chcąc widząc jak chłopak się rozbiera i podszedł do wanny. Wlał do niej płyn o zapachu bzu. Później wpuścił przyjemnie ciepłą wodę. Powoli wanna się napełniała, a na powierzchni unosiła się puszysta piana. Zakręcając kran Naruto odwrócił się, zapominając o tym, że kazał brunetowi się rozebrać.

- Możesz ter… Aj! - krzyknął i zasłonił oczy dłonią. - Mógłbyś się tak nie afiszować?! - powiedział lekko drżącym głosem, ale na pewno nie zapomni, jak Sasuke jest zbudowany. Jednym zdaniem doskonały pod każdym względem.

- Przecież sam kazałeś mi się rozebrać…

Sasuke podszedł do niego i otarł się bok chłopaka, który zadrżał pod tym dotykiem, ale nie odsłonił dalej oczu.

- Tak, ale nie sądziłem, że będziesz nagi stał na środku łazienki. Idź teraz do wanny! - zapiszczał, gdy poczuł jak chłopak zaczyna muskać palcami jego szyję.

- Chcesz żebym wszedł do wody? - powiedział z obrzydzeniem Sasuke, odsuwając się od niego.

- Tak, a jeśli tego nie zrobisz, to ja wychodzę. Decyzja należy do ciebie.

Sasuke spojrzał z nienawiścią na wannę pełną tego paskudztwa, a później na chłopaka, który mimo zakrytych oczu wyglądał na zdecydowanego. Westchnąwszy spojrzał jeszcze raz na wodę. Jego uszy opadły w geście zrezygnowania.

- Dobrze, wejdę… do tego.

- Widzisz. Mała sugestia, a ty już masz ochotę na kąpiel - rozjaśnił się Uzumaki.

- Bardziej szantaż - mruknął Sasuke.

Podszedł do wanny, mocząc w niej koniuszek ogona. Zadrżał cały, gdy tylko jego futerko się zamoczyło. Nie chcąc przedłużać tego koszmaru wszedł do wanny. Zanurzył się w wodzie całkowicie. Wynurzył się po chwili, pryskając na wszystko dookoła. Zaraz obok niego pojawił się chłopak z uśmiechem na ustach.

- Widzisz, nie jest tak źle.

- Tak sądzisz? To się zaraz przekonamy!

Chwycił go za ramiona i wciągnął do wanny. Zaskoczony chłopak nie miał szans obrony i wpadł do wody. Natychmiast się wynurzył i spojrzał wilkiem na Sasuke, który niewinnie uśmiechał się do niego. I jak on biedny ma się na niego gniewać? Przecież to nie możliwe. Pokręciwszy głową tak, że wszędzie dookoła latały krople wody z jego włosów, uniósł się odrobinę. Sasuke oparty o wannę obserwował go ciekawy, co teraz zrobi. Aktualnie mu nawet nie przeszkadzało, że dookoła jest woda, przynajmniej dopóki jest z nim Uzumaki.

- Wariat… Wariat…

Mruczał pod nosem Naruto, gdy zdejmował z siebie ubranie. Było już i tak całkowicie przemoczone, więc nie widział sensu w nim siedzieć. W końcu na podłogę łazienki wylądowały bokserki blondyna. Usadowił się wygodnie miedzy udami chłopaka, który pieścił jego ciało wzrokiem. Żałował tylko, że gęsta piana zasłania mu większą część Naruto, za to Uzumaki był szczęśliwy z tego powodu.

- I co? Zadowolony jesteś, że rzuciłeś mnie do wody?

- Tak, nawet nie wiesz jak bardzo…

Chwycił go w pasie i przyciągnął do siebie. Kiedy twarz Uzumakiego znalazła się blisko jego uniósł się trochę i polizał chłopaka po jego wargach. Naruto instynktownie uchylił usteczka, ale Sasuke z tego nie skorzystał. Nie chciał przekraczać pewnych granic. Muskał swoim językiem wargi chłopaka i jego policzki poświęcając większą część uwagi jego wąso podobnym blizną. Chłopak przyjmował to z spokojem, a nawet westchnięciami zadowolenia. Nie wiedział, czemu Sasuke się tak zachowuje, ale na razie nie miał do tego głowy. Było mu tak dobrze. Jeszcze z nikim nie było mu tak przyjemnie, a chodził już z wieloma osobami. Przysunął się do niego jeszcze bardziej, wręcz na niego wchodząc i zarzucił mu ręce na kark.

- Sasuke - westchnął jego imię. To było wręcz nieświadome.

Sasuke zamarł. To było jak sen. Zawsze marzył, żeby Uzumaki powiedział z przyjemnością jego imię, a teraz to się spełniło. Naruto czując, że chłopak zaprzestał tych odrobinę mokrych pieszczot, otworzył oczy, które zamknął, gdy chłopak go do siebie przyciągnął. Brunet patrzył się na niego z …. Nie wiedział czym, ale pod tym spojrzeniem zarumienił się.

- Sasuke? - zapytał się niepewnie - Czy coś się stało?

- Nie. Nic się nie stało, ale chyba miałeś mi się pomóc umyć.

Pogłaskał go po mokrych włosach. Oboje zrozumieli, że lepiej nie mówić o tym, co się przed chwilą stało. Uznali, że było to coś normalnego. Żaden z nich nie przyznał się do tego, że chcieli to kontynuować.

- Zaraz ci pomogę.

Naruto chwycił butelkę żelu i wlał jej zawartość na swoje dłonie. Pocierając je o siebie poczekał, aż płyn zacznie się pienić i, przytulając się do chłopaka tak, że się o niego opierał, położył swoje dłonie na jego ramionach. Powolnymi, kolistymi ruchami zaczął go myć. Rozluźniony Uchiha zamknął oczy i położył swoje dłonie na biodrach chłopaka, masując je kciukami. Naruto czując tą pieszczotę pokręcił się nerwowo. Zdał sobie sprawę, że obecność chłopaka zaczyna na niego działać, ale przecież to niemożliwe. Sasuke był jego przyjacielem, nie może czuć do niego coś więcej. To zawsze do niego przychodził ze swym złamanym sercem. To u niego czuł się bezpiecznie i jak w domu. Nie może się w nim zakochać. Co z tego, że jest bardzo przystojny z tymi swoimi czarnymi, bezdennymi oczami i kruczymi włosami, które tak kontrastowały z jego cerą. Był tak pociągający z wąskimi ustami, długimi rzęsami i zgrabnymi palcami, które teraz zaczynały robić kółeczka na jego udach. Jęknął. Na ten dźwięk uszy chłopaka drgnęły, a on sam otworzył oczy spoglądając na Uzumakiego, który przygryzał swoją wargę.

- Co się stało?

- Nic. Nie musisz się mną przejmować. To coś ze mną nie tak.

To ostatnie dodał cicho, mając nadzieję, że chłopak tego nie usłyszał, ale Sasuke dzięki małej przemianie doskonale to zrozumiał. Jednak nic nie mówił. Uzumaki odsunął się od niego szybko i w niedługim czasie wyszorował całego chłopaka i usunął z jego włosów kurz i pajęczyny. Najwięcej zabawy było z jego ogonem i uszami. Były one bardzo wrażliwe, a kiedy tylko Naruto ich dotykał, Sasuke zaczynał mruczeć z rozkoszy, starając się ocierać o jego dłoń i ciało. Co chwila w pomieszczeniu rozbrzmiewał dźwięczny śmiech blondyna, który zapomniał już o swoim kłopocie. Uchiha na początku czuł się zażenowany swoim zachowaniem, ale po jakimś czasie wyzbył się tego i zaczął specjalnie ocierać się o Uzumakiego, który odwdzięczając mu się, głaskał go za uszami i po kręgosłupie. Jednak i ta zabawa musiała się skończyć. Teraz siedzieli oboje w kuchni, opatuleni w białe, puchate szlafroki, które dla nich wygrzebał brunet i jedli spaghetti, które przygotował im Naruto.

- To który jest mój pokój? - zapytał się Uzumaki, gdy przełknął makaron.

- Jeszcze się nie zdecydowałem. Żaden nie wydaje się pasować do twojego charakteru - odpowiedział mu brunet.

- Mógłbym spać razem z tobą, jak zawsze, kiedy tutaj przychodzę - widząc, że widelec zamarł w pół drogi do ust bruneta, Naruto szybko dodał - Ale zapewne na dłuższą metę to jest bardzo niewygodne.

- Nie… To może nie być taki zły pomysł - widelec znów ponowił swa wędrówkę - Mi by nie przeszkadzało, gdybyś się zdecydował ze mną spać. Działasz całkiem dobrze jako przenośny ogrzewacz. Jest to bardzo przyjemne i przede wszystkim, jestem przecież twoim Kocurkiem.

- Mógłbyś przestać?! Powiedziałem to pod wpływem chwili.

- A mi nawet pasuje, to że jestem twoim Kocurkiem.

- Jak tam sobie chcesz, a co z moimi rzeczami?

- Można dostawić do pokoju jeszcze jedną szafę i po kłopocie. Chodźmy już spać. Jest wpół do jedenastej. Szafą zajmiemy się jutro rano - powiedział Sasuke, odstawiając talerz do zlewu i nalewając do niego wodę.

- Zostaw. Umyje je później - powiedział blondyn, dokładając jeszcze swój talerz - I masz rację. Sam jestem odrobinę śpiący - ziewnął.

- No to już. Marsz do naszej sypialni - pogonił go po schodach. Wchodząc po nich Uzumaki powiedział cicho.

- Nasz sypialnia. Ładnie brzmi.

- Tak - zgodził się z nim Sasuke.

Oboje zniknęli w pokoju.

Skończyłam trzecią część i co? Jeszcze nie skończyłam, ale mówi się trudno. Chciałam tylko przekazać, że przez dłuższy okres nie będzie na tym blogu żadnych notatek. Musze zająć się innymi, ale za jakiś czas znów tu wrócę.

Kiedy oboje znaleźli się w obecnie ich wspólnej sypialni Naruto, nie czekając na gospodarza, wskoczył na łóżko. Rozłożył się na nim wygodnie, ocierając się policzkiem o miękką poduszkę i wzdychając rozkosznie. Uwielbiał łóżko Sasuke. Było takie odmienne od jego. Duże, miękkie, trochę chłodne, ale szybko się rozgrzewało i miało zapach drugiej osoby. Uzumakiemu nie przeszkadzało, że jest to zapach chłopaka.

Kiedy blondyn wiercił się tak na łóżku, Sasuke spokojnie stał obok i spoglądał błyszczącymi oczami na opalone uda blondyna, które pokazały się, kiedy szlafrok zadarł się do góry. I tu znowu okazało się, że kocie atrybuty żyją bez świadomej woli właściciela. Koci ogon ruszył do przodu. Na początku tylko muskał łóżko, ale wędrował coraz wyżej… aż musnął nogi Naruto. Ten przestał się wiercić i spojrzał zdziwiony, jak ogon chłopaka muska mu uda. Zareagował dopiero wtedy, gdy ten posunął się jeszcze dalej.

- Ej! Trzymaj swój ogon przy sobie! - chłopak usiadł i chwycił ogon, kiedy ten wkradał się pod materiał szlafroka.

- Myślałem, że wcześniej ci się podobało - odpowiedział Sasuke, zabierając swój ogon i dziwiąc się, że za pomocą ogona i uszu odczuwa wszystko znacznie bardziej intensywnie. To było nawet interesujące.

- Przestań! Nie chcę o tym słyszeć - zarumienił się Uzumaki - I to wszystko twoja wina! Każdy reagowałby, gdyby taki miękki, puszysty ogon delikatnie muskał go po udach - z każdym słowem jego policzki robiły się coraz bardziej czerwone.

- Jesteś taki słodki - Uchiha podszedł do niego tak blisko, że Naruto by, móc na niego patrzeć, musiał unieść głowę - Za to… i za wszystko inne… kocham cię - Sasuke pochylił się nad nim i musnął jego usta swoimi. Kiedy się już odsuwał, polizał je jeszcze swoim językiem.

Kiedy się wyprostował zauważył, że Naruto patrzy na niego z rozszerzonymi źrenicami i nieświadomie oblizuje usta. Widząc takiego chłopaka, Sasuke miał ochotę chwycić go za ramiona, powalić na materac i całować w nieskończoność. Same pocałunki już mu wystarczyłyby. Kiedy jednak znów się pochylał, by spełnić tą zachciankę, usłyszał z ust ukochanego słowa, które go zabolały.

- Przestań sobie żartować! Jesteśmy przyjaciółmi, tylko przyjaciółmi!

Głos chłopaka brzmiał smutno, ale za to serce bruneta zamarło. Czyżby Naruto nie chciał, żeby ich przyjaźń zmieniła się w coś innego? Jeśli tak, Sasuke nie będzie się sprzeciwiał, ale i tak nie pogodzi się z tym. Będzie jego przyjacielem, będzie go pocieszał po każdej randce, gdy chłopak lub dziewczyna, z którą się umówi, zranią go. Jednak przez ten cały czas będzie miał nadzieję, że Uzumaki dostrzeże go przez pryzmat kochanka, a nie tylko przyjaciela. Lecz następne słowa blondyna rozwiały te ponure myśli.

- Jesteś dla mnie ważny! Nie chce słyszeć jak mówisz w żartach, że mnie kochasz. Nie chcę, żeby te słowa mnie raniły.

Sasuke spojrzał na chłopaka, który siedział przed nim z opuszczoną głową. Jego słowa jednoznacznie świadczyły o tym, że czuje coś do Uchihy, ale nie jest jeszcze tego do końca świadomy i nie chce słyszeć z jego ust tak trywialnie wypowiedzianych słów, jak kocham cię. Nie wiedział, że brunet mówi całkowicie poważnie, że go kocha. Lecz Uchiha nie chciał w tym momencie go o tym uświadamiać. Postanowił, że zrobi to w bardziej dogodnej sytuacji. Dlatego teraz usiadł tylko koło niego. Jego ogon owinął się dookoła talii blondyna, który na to nie zareagował. Sasuke chwycił jego twarz w swoje dłonie i odwrócił go w do siebie.

- Na razie nie martw się tym. Jestem przy tobie i to się na razie liczy. W najbliższych dniach wszystko ci wyjaśnię, ale na razie niech nasze stosunki będą takie, jak zwykle.

- Sasuke, nie rozumiem o czym ty mówisz. - powiedział zdziwiony Uzumaki.

- Ty rzadko rozumiesz oczywiste rzeczy, młotku.

Nim Naruto zdążył w jakikolwiek sposób zareagować na ten przydomek, Sasuke uciszył go pocałunkiem, a raczej głównie uciszył chłopaka jego język. Musnął on wargi, przez co Uzumaki uchylił swe usta. Tym razem jednak Uchiha z tego skorzystał. Wsunął swój język w jego usta, badając jego podniebienie, policzki a nawet zęby. W pewnym momencie zaczął nawet skubać jego dolną wargę. Kiedy przerwał ten pocałunek, zaczął lizać go po twarzy, nawet tuż przy uszach, aż w pewnym momencie wsunął swój język w jedno z nich. Naruto jęknął, czując tą pieszczotę.

- Sasuke - brunet słysząc to odsunął się od niego i z uśmiechem powiedział.

- Pamiętaj, że ta technika ma wiele niedoskonałości, więc musisz z takim mną wytrzymać.

Znów się do niego zbliżył, ale tym razem powalił go na łóżko, pochylając się nad nim. Tak naprawdę to kłamał. Technika i może była zaskakująca, gdy ją źle wykonano i miała nieoczekiwane efekty uboczne, ale nie przesadzajmy. Aż tak bardzo nie zmieniała użytkownika. Sasuke robił to, bo sam chciał, a to, że jego ogon zaczął znów muskać nogi blondyna było sprawką tego, że sam w pewien sposób chciał go dotykać.

Odsunął poły szlafroka Uzumakiego i zaczął sunąć swoimi ustami po jego szyi i obojczykach. Naruto przez dłuższą, a nawet bardzo długą chwilę, nie potrafił na to w żaden sposób zareagować. Było mu tak przyjemnie, że po prostu zamknął oczy i się tym rokoszował. Jednak, gdy poczuł jak dłonie chłopaka i jego język stają się coraz śmielsze, zaprotestował.

- Sasuke… Sasuke… Przestań! - złapał go za uszy, ciągnąć za nie dość boleśnie, bo Uchiha miauknął rozdzierająco i spojrzał na niego z lekkimi płomykami wściekłości w czarnych oczach.

- Słucham? - przekrzywił już uspokojony głowę, by teraz wtulić się w dłonie Uzumakiego, które aktualnie tylko delikatnie przytrzymywały jego uszka.

- Jak to słucham?! Mógłbyś ze mnie zejść?! Wiem, że ta technika jest zapomniana, ale nie musisz mnie tak od razu atakować bez uprzedzenia.

- A jak uprzedzę, to mogę? - Sasuke znów się pochylił, muskając jego usta ciepłym oddechem. Tak blisko się niego znajdował…

- Nie! I już mi z czymś takim nie wyjeżdżaj - Uzumaki popchnął go tak, że teraz to on siedział na nim a Sasuke spoglądał na niego z dołu.

- Wolisz dominować? - Uchiha musnął ogonem jego zarumieniony policzek.

- Kuso! Myślałem, że to technika szpiegowska a nie jakaś erotyczna! Jak ty musiałeś się pomylić w jej wykonywaniu, że są teraz takie efekty!! - oburzył się Naruto.

Nie wiedział, że Sasuke specjalnie to robił. Rzadko miał okazję być tak blisko chłopaka. Zazwyczaj Uzumaki tylko wkradał się w nocy do jego łóżka, a teraz byli ze sobą tak, jak nigdy wcześniej.

- Hmmm…. Nie sądzę, że jestem taki napalony.

- Akurat - Naruto zaszedł z niego - Idę założyć jakąś bieliznę. Nie mam zamiaru spać z tobą, kiedy będę nagi.

To powiedziawszy zniknął. Kiedy go nie było w pokoju, także Sasuke przebrał się w bokserki… ale miał pewne problemy z ogonem. Z rezygnacją musiał w ubraniu zrobić dziurę i przeciągnąć przez nią ogon. Coś przepuszczał, że jeśli Kakashi nie znajdzie szybko sposobu by odwrócić tą technikę, to będzie musiał zniszczyć jakieś spodnie lub chodzić w kimonie. Chyba jednak wybierze kimono.

Gdy już się uporał z tym małym problemem usiadł na łóżku, czekając na chłopaka. Ten wkrótce pojawił się w pokoju, ubrany w niebieskie bokserki. W ręku dzierżył kubek z mlekiem. Sasuke wyczuł ten biały płyn, jak tylko Naruto przekroczył prog. Nieświadomie oblizał usta, patrząc się w naczynie. Uzumaki zauważył jego wzrok i zapytał.

- Masz ochotę spróbować?

- Nie pijam mleka - odpowiedział z godnością, która w tym momencie wydawała się śmieszna, gdy nie odrywał swojego wzroku od kubka, oblizując co rusz usta. Jego kocie uszka nerwowo drżały, tak samo jak jego ogon.

- Jak tam sobie chcesz - wzruszył ramionami - ale pamiętaj, że ci proponowałem.

Usiadł tuż obok niego, nie przejmując się tym, że ogon Sasuke objął go w pasie. Coś przypuszczał, że teraz jest to jego naturalne położenie. Naruto popijał mleko, ale czuł się odrobinę skrępowany, gdyż brunet nie odrywał wzroku od jego ust.

- Na pewno nie chcesz? - zaproponował jeszcze raz Uzumaki.

- Nie, nie chcę. Nie musisz się mną przejmować.

- Aha.

Mruknął jeszcze raz Naruto i wziął ostatni łyk mleka, kończąc je. Zanim jednak zdążył go przełknąć, jego wargi zostały zmiażdżone przez zachłanne usta bruneta. Kiedy uwolnił się od niego, otarł brodę z kilku kropel płynu, które mu uciekły i spojrzał urażony na Sasuke.

- Co to miało znaczyć?

- Nic - powiedział brunet, gdy przełknął mleko, które ukradł wprost z ust blondyna.

- „Nic”?! Ja z tobą zwariuje! - Naruto jęknął na koniec, odkładając na podłogę pusty już kubek i wchodząc pod kołdrę. Odwrócił się plecami do chłopaka i szczelnie się zakrył.

- Hej. Gniewasz się na mnie? - zapytał go Sasuke, także wślizgując się pod kołdrę.

- Hmmm…

- Co mówiłeś? - brunet przytulił się do jego pleców, owiewając jego kark ciepłym oddechem. Miał rację mówiąc, że Naruto jest jak przenośny piecyk. Bez udziału woli Sasuke, z gardła zaczęło mu się wydobywać mruczenie. Ocierał się policzkiem o kark i plecy blondyna.

- Hihihi - nastolatek zaczął się cicho śmiać, by później otwarcie zaśmiać się. Odwrócił się w jego stronę i także wtulił w Uchihę.

- Nie gniewam się już - powiedział wesoło i cmoknął go w nos - na co Sasuke zmarszczył go zabawnie - Chyba nawet potrafiłbym się przyzwyczaić do twojego nowego wcielenia - wplótł swoje dłonie w jego włosy, muskając opuszkami palców jego uszy, które poruszyły się.

- Przez jakiś czas taki zostanę - odpowiedział czule brunet.

- Mój Kocurek - wymruczał sennie Naruto, przysuwając się do niego jeszcze bliżej.

- Tak. Twój Kocurek. Na zawsze - podłożył swoje ramię pod jego głowę, żeby było blondynkowi wygodniej - A teraz śpij.

- Dobrze. Dobranoc, Sasuke - Naruto ziewnął rozdzierająco i schował swój nos w jego szyję.

- Dobranoc.

Miał minąć jeszcze długi czas, zanim Sasuke zasnął, ale przez ten czas obserwował twarz swojego ukochanego. Jednak ta noc miała być ekscytująca dla nich obojga.

Naruto obudziło coś dziwnego. Na początku nie wiedział. o co chodzi. Sam także nie miał ochoty budzić się. Było mu ciepło i miał poczucie bezpieczeństwa, gdy leżał w ramionach bruneta. Jednak to, co go obudziło, nie odchodziło od niego. Wręcz przeciwnie, odczucie to stawało się coraz bardziej drażniące.

Czuł, jak coś przesuwa się po jego brzuchu i podbrzuszu, łaskocząc go delikatnie. Później przesunęło się na jego biodro drgając nerwowo, aż zsunęło się niżej, wkradając pod jego bokserki. To go zaniepokoiło. Nie miał pojęcia, co to może być. Przez chwile nawet pomyślał, że może to być wąż. Ale jak on by się tu znalazł? Nawet jeśli cudem by się tu dostał, to i tak to, co muskało go po skórze było miękkie i ciepłe. Nie tak jak skóra węża, która jest chłodna i gładka. To było całkowicie inne.

Kiedy poczuł jak to coś całkowicie wślizguje się pod jego bieliznę i obejmuję łagodnie jego męskość, zadrżał i wszystko zrozumiał. To był ogon Sasuke. Otworzył zaskoczony oczy i spojrzał na chłopaka, który spał tuż obok niego. Światło księżyca, które wpadało przez okno, oświetlało delikatnie jego twarz, muskając jego włosy srebrną poświatą. Wydawało się, że śpi… ale to nie znaczy, że może wyczyniać tym swoim ogonem co tylko zechce.

Naruto jęknął cicho, gdy poczuł jak ogon chłopaka zacieśnia swój uścisk na jego męskości, a jednocześnie po niej się przesuwa. Widząc jednak, że chłopak coś mruknął przez sen i przesunął się bliżej do niego wzmacniając swój uścisk na jego talii, gdzie znalazły się niespodziewanie jego dłonie, zagryzł zęby na dolnej wardze. Był już podniecony, a nie mógł przecież go obudzić swoimi jękami. Jednocześnie nie potrafił odepchnąć jego ogona. Dlatego zacisnął usta i zamknął oczy modląc się o to, żeby Uchiha nagle się nie obudził. Nie mógł uwierzyć, że Sasuke spowodował u niego taką reakcję. Przecież są tylko przyjaciółmi. Aż śmiać mu się chciało gdy pomyślał, że sam mówił, iż chłopak jest dziwny i ma się od niego trzymać z daleka… a sam teraz pragnie jego dotyku. Lecz on nie mógł się roześmiać, bo ogon bruneta doprowadzał go do granic rozkoszy. Gdy jego ciałem zaczęły trząść pierwsze dreszcze spełnienia, wszystko nagle ustało.

Otworzył oczy sądząc, że zaraz napotka czerń tęczówek nastolatka, ale Sasuke wciąż spał. Więc co się stało? Zrozumiał to po niedługiej chwili, gdy poczuł muśnięcie miękkiego futerka tuż koło swojego wejścia. Gwałtownie zakrył usta, gdy wymknęło mu się z nich mimo usilnych starań kolejne, głośniejsze niż dotychczas, jęknięcie. Czuł się zawstydzony. Tym, gdzie teraz znajduje się ogon przyjaciela, a także tym jak na to zareagował.

Ogon Sasuke coraz śmielej poczynał sobie w intymnym miejscu blondyna. Na początku tylko go tam lekko dotykał, pobudzając ale nie pozwalając mu dojść. Jednak z każdą kolejną chwilą był coraz bardziej natarczywy, aż natarł na wejście chłopaka.

Naruto pisnął zaskoczony tym nagłym atakiem. Potrzebując jeszcze bliższego kontaktu przysunął się do Uchihy, zarzucając mu dłonie na kark i ocierając się swymi biodrami o jego. Dyszał ciężko wprost w prawo ucho chłopaka, lecz już nie myślał o tym, że może go obudzić. Było mu tak niesamowicie przyjemnie. Czuł jak ogon Uchihy gwałtownie się w nim porusza. Krzyknął cicho, gdy poczuł, jak ten natrafia na jego wrażliwe miejsce. W szybkim czasie dostrzegł, co musi robić, żeby było mu jeszcze lepiej.

Zaczął poruszać biodrami, wychodząc naprzeciw każdemu pchnięciu ze strony chłopaka, jednocześnie ocierając się biodrami o niego i zaciskając swoje mięśnie na ogonie. Dzięki temu czuł wszystko dziesięciokrotnie intensywniej. Właśnie podczas jednego takiego ruchu poczuł, że brunet także jest podniecony. Uchylił powieki i spojrzał w twarz Sasuke, która nie była już taka spokojna, jak wcześniej. Także oddech nastolatka był bardziej urywany. To jeszcze bardziej pobudziło Naruto.

Uniósł się, wplątując jedną rękę we włosy przyjaciela. Odnalazł jego usta swoimi. Muskał jego wargi językiem, tak jak wcześniej Sasuke mu to robił. Usta chłopaka rozchyliły się zachęcająco, więc Naruto skorzystał z tego, pogłębiając pocałunek. W tym czasie jego druga dłoń powędrowała niżej i wślizgnęła się pod materiał bokserek bruneta.

Uzumaki zadrżał na początku z podniecenia, czując w swojej dłoni męskość chłopaka, która była gorąca i pulsująca. Teraz to już gwałtownie całował Uchihę, próbując się skupić na ruchach dłoni, by także jemu było przyjemnie. Jednak to było trudne, gdy jego ogon wciąż poruszał się w nim, co rusz trafiając na prostatę, aż dziw, że brunet się nie obudził.

- Sasukeeeeeee….

Jęknął po raz ostatni blondyn, wyginając się w piękny łuk i dochodząc. W tym samym momencie chłopak także przeżył rozkosz, rozlewając mu się na dłoń. Kiedy pierwsza fala orgazmu minęła, Naruto wtulił się z powrotem w ciało chłopaka, próbując się uspokoić. Był tak tym pochłonięty, że nawet nie poczuł miękkich warg Uchihy, które musnęły go po blondwłosej główce.

Uspokoiwszy się trochę, Uzumaki uniósł głowę i spojrzał w twarz przyjaciela, która po przeżytym orgazmie była już spokojna. Widząc, że wciąż śpi, westchnął z ulgą. Gdyby się teraz obudził nie wiedziałby, jak mu to wszystko wytłumaczyć.

- Na szczęście się nie obudził - powiedział cicho.

Odsuwając się wyciągnął swoją dłoń z jego bielizny. Jego ogonem nie musiał się martwić. Niewiadomo kiedy sam zniknął z jego bokserek. Ostrożnie zszedł z łóżka, starając się nie wyrwać go ze snu. Bezpiecznie znalazłszy się na podłodze skierował swe kroki w stronę łazienki. Miał zamiar przebrać się i trochę obmyć. Drzwi zamknęły się za nim z cichym kliknięciem… ale kiedy ten dźwięk odbił się od ścian Sasuke otworzył oczy. Na jego wargach pojawił się uśmiech pełen zadowolenia.

W rzeczywistości nie spał… a raczej, nie spał od pewnego momentu. Obudził się dopiero wtedy, gdy jego ogon oplótł męskość chłopaka. Na początku chciał się dyskretnie wycofać, ale Uzumaki przesunął się do niego i cała sytuacja potoczyła się tak, jak się potoczyła. Wcale tego nie planował, choć musiał przyznać, że było to przyjemne. Nie sądził, że Uzumaki tak szybko się uczy, bo o jego odwadze wiedział wiele. Jednak wiedząc o tym, nie sądził, że ten odważy się robić coraz bardziej śmielsze ruchy, a także że sam dotknie go w tym miejscu.

Mruuuu…. Aż zamruczał z przyjemności na samo wspomnienie. Tak, ta noc była jedną z najlepszych, jakie przeżył razem z chłopakiem. Przecież miał nadzieję, że posuną się jeszcze dalej, gdy wyzna mu swoje uczucia i przekona, że go naprawdę kocha. Jednak najwspanialszym momentem w tym wszystkim było to, kiedy Naruto jęknął w chwili przyjemności jego imię mu wprost do ucha. Przez to właśnie doszedł, a kiedy chłopak odpoczywał przy nim nie mógł się powstrzymać i musiał go pocałować. Na szczęście blondyn nie zorientował się, bo oboje znaleźliby się w krępującej sytuacji, ale teraz powinien znów udawać, że śpi. Nie chciał speszyć swego ukochanego, kiedy ten wróci. Ułożył się wygodnie, choć na jego ustach gościł jeszcze lekki uśmiech szczęścia. Nie widział, że Naruto i tak już jest zawstydzony.

Kiedy Sasuke mruczał zadowolony z tego, co się stało, w łazience Naruto stał oparty o drzwi, a jego paliczki pokrywał krwisty rumieniec. Uniósł rękę, która była ubrudzona spermą chłopaka i zbliżył ją do ust. Polizał ją, a zdając sobie sprawę z tego, co zrobił jęknął i zsunął się w dół.

Nie rozumiał siebie. Sądził, że wiele już razy się zakochiwał, ale zawsze ta jego „miłość” kończyła się smutno, bo jego partner oczekiwał tylko jednego, a on nie potrafił tego dać. Zawsze po tym szedł do Sasuke, który bez słowa go przyjmował. Jednak nigdy nie czuł czegoś takiego, jak to przed chwilą. Analizował więc teraz to wszystko. Jak zawsze do niego przychodził, dobrze się z nim czuł jak bez sprzeciwu, przynajmniej gwałtownego, pozwalał się całować brunetowi. Jak sam doprowadził go do spełnienia, czując jeszcze z tego satysfakcję… a później próbując jego spermę, doszedł do jednego wniosku. Zakochał się w Sasuke. Zakochał się w swoim najlepszym przyjacielu, jednym z najbardziej utalentowanych shinobi i numerze jeden wśród dziewczyn, aż zbladł zdając sobie z tego sprawę. To przecież niemożliwe. Nie mógł się w nim zakochać… a nawet jeśli, to Sasuke nie kocha go. Zachowywał się tak tylko z tego powodu, że tak na niego wpłynęła źle wykonana technika.

Czuł się przez to wszystko źle, choć jeszcze przez chwilą czuł się wspaniale, umył się i zmienił bieliznę. Później wrócił do sypialni i wsunął się pod kołdrę tuż obok chłopaka. Nieśmiało ulokował się znów w jego ramionach. Czując, że wszystkie jego troski odchodzą kiedy jest z nim, szepnął mu coś na ucho. Powiedziawszy to, poczuł się lepiej i znów położył się obok niego, zasypiając.

Kiedy Morfeusz zesłał na niego spokojny sen, Sasuke znów otworzył oczy i spojrzał na Naruto wzrokiem pełnym czułości. Pochylił się nad nim i całując jego skroń, wyszeptał.

- Cieszę się. I ja także…

Po tym małym incydencie już nic ciekawego nie zdarzyło się w nocy. Za to rankiem, kiedy Naruto obudziły promienie słoneczne, przedzierające się przez szparę w zaciągniętych zasłonach i raziły jego oczy, troszkę się zdarzyło.

Uzumaki otworzył oczy, lekko ziewając. Na początku nie dostrzegł jakieś konkretnej różnicy. Przecież często się zdarzało, że pierwszą osobą którą widział i czuł po obudzeniu, był jego przyjaciel. Nie zareagował więc gwałtownie na ramię przerzucone przez jego talię i ciepły oddech, który czuł na policzku. Sam przecież miał nogę założoną na biodro chłopaka.

Zmrużył oczka z zamiarem ponownego zaśnięcia. Przesunął się jednocześnie do Sasuke i w ten sposób otarł się biodrami o jego. Właśnie ten ruch spowodował u niego wspomnienie tego, co zdarzyło się w nocy. Zaskoczony wciągnął do płuc powietrze i zamarł. To, co uświadomił sobie wczoraj w nocy, uderzyło go teraz z jeszcze większą mocą.

Nie, nie mógł się w nim zakochać. To niemożliwe! Co z tego, że lubi dziewczyny jak i chłopców? To nie znaczy, że musi się zakochać w swoim najlepszym przyjacielu! Nagle otworzył szeroko oczy spoglądając w twarz brunetowi, który śpiąc miarowo oddychał.

Co on wczoraj powiedział?! Dlaczego w ogóle te słowa zostały wypowiedziane?! To tak, jakby potwierdzał to nowo odkryte uczucie!

Jego klatka piersiowa niespokojnie zaczęła się unosić. A jego źrenice rozszerzyły się do nienormalnych rozmiarów. Był przerażony. Nie byłby taki, gdyby się okazało, że kocha jakiegoś innego chłopaka, ale nie Uchihę. Nawet jeśli się odważy i powie to chłopakowi, to pewnie, i tak nie ma szans na to, że odwzajemni jego uczucia. Przestaną być przyjaciółmi. Między nimi powstanie mur nie do przebycia. Nie, lepiej się nie przyznawać i udawać, że nic się nie stało. Ukryć dobrze to uczucie do niego. Niech dalej myśli, że są przyjaciółmi.

Nagle poczuł na swoich policzkach wilgoć. Zaskoczony uniósł rękę i dotknął tego miejsca. Płakał. Jego łzy płynęły bez jego wiedzy. Mimo że się przekonywał, że tak będzie lepiej to serce, które już od dawna znało całą prawdę, krwawiło.

Nie chcąc obudzić Sasuke swoim szlochem, wysunął się cicho, tak jak w nocy, z łóżka i szybko uciekł z pokoju. Miał zamiar uspokoić się pod prysznicem. Gdyby teraz brunet obudziłby się i zobaczył jego łzy a później ślady spermy na swoich bokserkach, które bez wątpienia tam zostały, to niewiadomo co by pomyślał.

Za Uzumakim zamknęły się drzwi. Kiedy sam się oddalił na bezpieczną odległość, jego ciałem wstrząsnął szloch. Źle się czuł. Cała klatka paliła go i uciskała, nie pozwalając mu zaczerpnąć swobodnie powietrza. Nigdy nie przeżył takiego bólu. Często podczas wielu walk odnosił rany, ale nigdy nie czuł się tak, jak teraz. To był inny ból. Nie fizyczny tylko serca, które pokochało wbrew właścicielowi. Jednak udało mu się dotrzeć jakoś do łazienki i wziąć zimny prysznic.

W tym czasie, kiedy on przebywał w łazience, Sasuke otworzył oczy. Lecz tym razem na jego ustach nie widniał już pełen szczęścia uśmiech. Jego twarz była maską bez wyrazu, chociaż w głębi jego oczu można było dostrzec ukrywany ból. Obudził się w momencie, kiedy Naruto przytulił się do niego. Już chciał dać mu znak, że nie śpi, że wie iż chłopak go kocha. Chciał mu w tym momencie wytłumaczyć, że też go kocha… ale powstrzymało go nagle przyśpieszenie pulsu blondyna. Oddech Uzumakiego stał się niespokojny, a jego serce biło jak szalone. Później usłyszał cichy szloch, a po chwili już go w pokoju nie było. Chciał za nim pobiec, ale co miał mu powiedzieć? Domyślał się, że Naruto płacze z powodu tego, co stało się w nocy. Lecz przecież później wyznał mu swoje uczucia. Co z tego, że sądził iż śpi? To czemu teraz żałuje? Nie rozumiał go.

Nie mogąc nic lepszego wymyślić, postanowił się umyć. Wstał z łóżka i spojrzał na swoje ubrudzone bokserki. Na jego ustach pojawił się cierpki uśmieszek, który tak samo szybko zniknął, jak się pojawił. Kiedy wyszedł, już czysty i ubrany w czarne kimono ze znakiem klanowych na plecach, ze swego pokoju zastał w kuchni Uzumakiego, szykującego śniadanie. Chłopak był boso, a na zgrabny tyłek naciągnął jasne dżinsy. Na górze zaś miał biały bezrękawnik. Kiedy Uchiha wszedł do pokoju, nawet się nie odezwał tylko dalej pilnował, by jajecznica nie przypaliła się. Sasuke nie miał zamiaru mu przeszkadzać. Na razie chciał to wszystko przemyśleć. Dlatego usiadł bez słowa przy stole, obserwując jak jego ukochany krząta się po kuchni. Jednak w pewnym momencie postanowił zakłócić tą cisze, co było u niego niespotykane.

- Gdzie nauczyłeś się gotować?

- Co? - Naruto odwrócił się do niego z uśmiechem. Jednak Sasuke dostrzegł, że jest on fałszywy a oczy chłopaka są lekko czerwone. Postanowił jednak tego nie komentować.

- Gdzie nauczyłeś się gotować? - powtórzył.

- Aaaaaa…. Gotować - powtórzył blondyn, powracając do smażenia - Ciężko mi się przyznać, ale to Iruka nauczył mnie gotować, jak dowiedział się od Kakashiego, że jem coś innego niż Ramen tylko wtedy, jak ktoś mi coś przyniesie. Zazwyczaj to był sam sensei, który dbał, żebym zjadł czasami jakiś porządny posiłek. Iruka postanowił, że pouczy mnie gotować, żebym sam zobaczył, że jest jeszcze wiele potraw, które smakują niesamowicie.

Kończąc szykowanie śniadanie, przełożył jajecznice z patelni na dwa talerze, które później położył na stół. Jeden z nich przesunął w stronę bruneta.

- Proszę.

Powiedział, dokładając do posiłku szklankę mleka. Przy jego porcji także znajdowała się szklanka. Usiadł na swoim miejscu, ale widząc jak brew Uchihy się unosi, gdy przeniósł swój wzrok ze swej szklanki na niego, zarumienił się i opuścił spłoszony głowę. A niby miał udawać, że nic między nimi się nie zmieniło.

- To po to, żebyś nie pił… z moich ust - dokończył cicho.

- Mi to nie przeszkadzało.

Nie mogąc się powstrzymać sięgnął po naczynie i wypił jeden łyk. Kiedy skosztował mleka skrzywił się, jakby posmakował czegoś niedobrego. Unosząc głowę spojrzał w oczy Uzumakiego, który w tej chwili patrzył na niego.

- Jednak z twoich ust było smaczniejsze - słysząc te słowa, Uzumaki zakrztusił się jajecznicą. Kiedy atak kaszlu minął, wydusił z siebie.

- Nie żartuj.

- Nie żartuję. Dzięki tobie to ohydztwo nabierało smaku. Było przesłodkie i cudowne.

- To tak, jakbyś opisywał moje usta - Naruto zmrużył oczy, przez co wyglądał jak lis.

- Może je opisuje - znów spowodował atak kaszlu u chłopaka - Kto wie?

Jadł spokojnie, nie zwracając uwagi na zaskoczone spojrzenie Uzumakiego, które spoczywało na nim. Wkrótce także blondyn wziął się za swoje jedzenie, ale Uchiha nie miał zamiaru dać mu spokoju.

- Jaki typ urody lubisz u swoich partnerów? - na szczęście Naruto był już przygotowany na jakąś dziwną wypowiedź nastolatka, bo tym razem się nie zakrztusił.

- Że co, proszę?!

- Nie udawaj, że nie słyszałeś, bo wiem, że to nieprawda - powiedział spokojnie brunet.

Odsunął pusty już talerz na bok i położył łokcie na blacie, a brodę na splecionych dłoniach. Jego uszy i ogon drżały z wyczekiwaniem. Za to Naruto bladł i czerwienił się na zmianę, aż w końcu wydusił z siebie.

- Nooooo… Ja zazwyczaj umawiałem się z osobami o czarnych włosach i oczach, a jeśli już takie nie były, to wybierałem osoby które miały jak najciemniejszy odcień. Lubiłem, jak to kontrastowało się z ich jasną cerą. U dziewczyn jakoś zbytnio nie obchodziła mnie figura, ale u chłopaków wolałem, jak był silny, ale niezbyt umięśniony. Nie chciałem chodzić z jakimś napakowanym dupkiem. Chciałem też znaleźć kogoś, kto rozpaliłby moje wszystkie zmysły - jego głos cichł coraz bardziej z każdym wypowiedzianym słowem, a jego policzki nabierały coraz ciemniejszych barw.

- Czy komuś się to udało? - zapytał Uchiha. Nie skomentował tego, że typ chłopaka, który opisał Uzumaki, idealnie pasuje do niego. Jednak nie znaczy, że tego nie zanotował w pamięci. Chociaż już w stu procentach był pewny, że blondyn coś do niego czuje.

- Przecież sam wiesz - Naruto obrócił wzrok.

- Jednak chciałbym to jeszcze raz usłyszeć od ciebie.

- Dlaczego? - spojrzał na niego niepewnie.

- Powiem ci później. Także wyjaśnię ci to, co mówiłem wczoraj wieczorem. Tylko najpierw powiedź. Czy ktoś wcześniej rozpalił twoje zmysły? - panowała długa cisza, aż Uzumaki stwierdził.

- Tak.

Słysząc tą prostą odpowiedź, uszy Uchihy stanęły na baczność, a jego ogon nastroszył się. Wyglądało to tak, jakby miał za chwilę zacząć parskać i to dość gwałtownie. Naruto, widząc taką reakcję na swoje słowa, uchylił nieświadomie usta, spoglądając na przyjaciela, u którego w oczach igrały iskierki złości i… zazdrości. Tak przynajmniej uznał blondyn. Nie trwało to jednak długo, ponieważ Sasuke w końcu wziął się w garść. Przymknął na chwile oczy, a kiedy z powrotem uniósł powieki, wyglądał tak jak zwykle. Oczywiście, nie licząc jego kocich dodatków. Uzumaki chciał spytać, czy z nim wszystko w porządku, ale gdy już zaczął układać swoje usta w pytanie, odezwał się brunet.

- Twierdziłeś, że jesteś prawiczkiem, bo nie chcesz, a raczej nie możesz, nikomu się oddać. Kłamałeś? Oczywiście… nie musiałeś mi mówić o swoich podbojach.

Powiedział lakonicznym tonem, ale Uzumaki widział, jak jego ogon nerwowo przecina powietrze. Zaczynał się zastanawiać, czy przypadkiem chłopak nie jest o niego zazdrosny. Lecz to było raczej niemożliwe.

- Dalej jestem prawiczkiem - na jego policzki znów wkradł się zdradliwy rumieniec. Przez chwilę koci ogon zatrzymał się w powietrzu, ale zaraz ponowił swoją wędrówkę na boki.

- Jednak przed chwilą powiedziałeś, że ktoś doprowadził cię do takiego stanu, iż twoje zmysły płonęły. A może się ze mną droczyłeś?

Uzumaki pod wpływem bacznego spojrzenia chłopaka, które było wbite w niego, zaczął kręcić się nerwowo. Czuł się w tej sytuacji głupio. Powinien od razu, jak tylko rozmowa zeszła na takie tory, wyjść bez słowa. Przecież Sasuke nie ma prawa wtrącać się w jego prywatne życie, chociaż sam Naruto często przychodził do niego ze wszystkimi problemami. Jednak coś mu nie pozwalało ruszyć się z miejsca. Mógł tylko siedzieć przed nim i odpowiadać na pytania, czy tego chciał czy nie. Zaczynał się nawet zastanawiać nad tym, czy przypadkiem chłopak nie zastosował na nim jakiejś techniki, ale nic nie poczuł. Lecz najgorsze było to, że cała ta wymiana zdań dążyła do tego, iż zaraz mu powie co między nimi działo się w nocy.

- Nie kłamałem - powiedział cicho.

- Kontynuuj.

- Nie trzeba stracić dziewictwa, by ktoś doprowadził cię do rozkoszy! - wrzasnął nagle - I nie chce o tym rozmawiać!

- Wstał gwałtownie ze swego miejsca z zamiarem ewakuowania się z pomieszczenia. Jednak gdy przechodził koło bruneta, ten niespodziewanie chwycił jego nadgarstek, przyciągając go do siebie. Uzumaki nie był przygotowany na coś takiego. Poczuł tylko szarpnięcie i już siedział na kolanach Sasuke, przodem do niego, a ręce chłopaka znajdowały się na jego biodrach.

- Co ty wyprawiasz?!

- Jeszcze nie skończyliśmy naszej rozmowy - powiedział spokojnie Uchiha, wcale nie przejmując się tym, w jakiej są pozycji.

- Oczywiście, że skończyliśmy! Idę do swego pokoju!

Zaczął się podnosić, ale mocny chwyt chłopaka go powstrzymał. Opadł znowu na jego uda. Chciał się kłócić, ale widząc w jego oczach upór westchnął i rozsiadł się wygodniej, obejmując go udami w pasie.

- Słucham cię. Co takiego ciekawego masz mi jeszcze do powiedzenia? - nie wiedział zbytnio, co ma zrobić z rękoma, więc położył je na szyi bruneta.

- Kto cię rozpalił? - zapytał go Sasuke, wsuwając swoje dłonie pod jego koszulkę i dotykając nagiej skóry chłopaka.

- Nie masz z tym nic wspólnego, więc nie pytaj - powiedział speszony blondynek.

Czuł się coraz gorzej. Zaczynał powoli się podniecać. Przeklinał się za to, że chłopak tak nagle zaczął na niego działać. Przecież wcześniej nie było takich sytuacji. Zaczynał myśleć, że ma jakieś zboczenie na punkcie zwierząt, jeśli Sasuke pociąga go jako kot.

- Sądzę, że to jednak moja sprawa - pochylił się tak, że jego usta dotykały jego małżowiny usznej - powiedziałeś przecież, że mnie kochasz - na te słowa Naruto zamarł.

- Nie spałeś? - jego głos drżał, najchętniej zapadłby pod ziemię.

- Nie spałem… od samego początku - przygryzł jego płatek ucha, na co Naruto jęknął - Czyżbym to ja bym tym, który doprowadził cię do utraty kontroli? - odsunął się i spojrzał na niego, a na jego ustach wykwitł uśmiech triumfu, widząc rumieńce na policzkach blondyna.

- Puść mnie - jęknął płaczliwie Naruto.

- Nie, aż nie wytłumaczymy sobie kilku spraw - podciągnął jego koszulkę i trącił językiem jego sutek - Powiedziałeś, że mnie kochasz… więc teraz dlaczego uciekasz?

- To ta technika. Nie chcę, żebyś żałował tego, co się stanie później - jednak wbrew swoim słowom przesunął się jeszcze bliżej do niego i zaczął bawić się włosami Uchihy.

- Jesteś prawdziwym młotkiem - westchnął Sasuke, poddając się jego zgrabnym dłoniom - Sądzisz, że dlaczego zastosowałem tą technikę? Chciałem cię śledzić i być przy tobie zawsze, w każdej sytuacji. Miałem też nadzieje, że weźmiesz mnie do swojego domu, a tam będę mógł cię obserwować w każdej chwili twojego życia - ruchy rąk Naruto ustały. Zaskoczony Sasuke otworzył oczy, które przymknął z przyjemności i spojrzał na niego. Teraz uświadomił sobie to, co powiedział pod wpływem chwili - Naruto? - spytał, gdy zobaczył jak ramiona chłopaka drżą.

- Sasuke… ja jestem zaskoczony. Nie wiem, co myśleć. Nigdy nie patrzyłem na ciebie przez pryzmat swojego chłopaka. Zawsze byłeś dla mnie najlepszym przyjacielem, ale nagle zdarzyło się to wszystko. Nie jestem pewny, ale chyba cię kocham. Nigdy nie poddałem się takiemu uczuciu, jak dziś w nocy. Było mi przyjemnie, a twoje pocałunki były niesamowite - Uchiha pozwalał mu się wygadać. Wyglądało na to, że tego potrzebuje.

- Spokojnie…. nie musimy się śpieszyć. Zrobimy wszystko powolutku. Po prostu mi zaufaj.

Powiedział i chwyciwszy w swoje dłonie jego twarz, pocałował go najpierw w nos, później w powieki, w kąciki ust, aż w same usta. Naruto już sam uchylił wargi, wysuwając swój język na spotkanie Sasuke. Całowali się spokojnie, bez pośpiechu. Ten pocałunek był pełen obietnic i czułości. Uzumaki podczas niego całkowicie się rozluźnił, a jego niepewność zniknęła. Przekrzywił głowę, pogłębiając pocałunek. Sasuke zaś wycofał się, dając mu możliwość dominowania w tym pocałunku. Trwał on kilka chwil. Gdy nagle usłyszeli tuż obok siebie.

- Nie przeszkadzam?

Zaskoczony Naruto odsunął się pośpiesznie od Sasuke, jednak nie uciekł z kuchni. I tak cała wioska wiedziała, że jest Bi, więc nikt nie byłby zaskoczony widząc go całującego się z chłopakiem. Obawiał się jednak reakcji Sasuke, ale ten najwyraźniej też się tym nie przejmował. Obejmował wciąż kochanka - bo tym teraz byli - w pasie i spoglądał na senseia, który stał tuż obok nich.

- Słucham? - zapytał go, a jego uszy stanęły na baczność.

- Nie chciałbym przeszkadzać, ale już rozwiązaliśmy zagadkę tej techniki.

- Już?! - Naruto, żeby lepiej widzieć mężczyznę, usiadł bokiem na kolanach bruneta.

- Okazało się, że to dość łatwe, jeśli się pomyślało jak dzieci, bo ta technika na początku była przeznaczona dla nich. Zaraz wam pokażę.

Wyjął z kieszonki na kamizelce zwój, z którego korzystał Sasuke. Rozwinął go i zaczął wykonywać zapisane pieczęcie. Po chwili na jego głowie pojawiły się szare, wilcze uszy. Nawet z jego spodni wymknął się puszysty ogon. Naruto, widząc tak odmienionego Kakashiego otworzył usta, ale po chwili je zamknął. Jednak to nie zwierzęce atrybuty, tylko Sasuke wzbudzał u niego takie uczucia. Co prawda, sensei wyglądał w takiej formie intrygująco, ale nie powodował u niego takich emocji jak Uchiha.

- Jakoś nie wydaje mi się, że odkryliście jej sekret - zakpił Sasuke, przyglądając się efektowi końcowemu. Zrobiłeś ten sam błąd w jej zastosowaniu, co ja.

- Nie, żaden z nas nie popełnił błędu. Tylko tyle jest napisane na kartce. Przynajmniej nam się tak wydaje, na pierwszy rzut oka. Dalsza część jest ukryta.

Wyjął z kieszeni pudełko zapałek i zapalając jedną, podsunął ostrożnie pod ogień zwój. Przez chwilę nic się nie działo, aż na papierze pojawiły się zapisane litery.

- To bardzo prosta sztuczka, wykorzystywana przez dzieci nawet teraz - wyjaśnił - Chcąc się uchronić, by koledzy nie podkradli im zwoju, napisali dalszą część techniki sokiem z cytryny. Widać cały napis tylko wtedy, gdy padnie na zwój światło i odrobina ciepła. Inne dzieci nie znając tego, podkradłyby tylko zwoj i zastosowałyby to, co jest widoczne. Jednak ich postępek od razu wyszedłby na jaw, bo jak sam się przekonałeś, Sasuke, efekty niedokończonej techniki są bardzo widoczne. Nasza specjalistka odkryła ukryty tekst, gdy pracowała nad zwojem w nocy. Kiedy użytkownik dokończy technikę, zmienia się on w zwierzę, a żeby wrócić do swej poprzedniej formy musi przez swoje ciało przepuścić odpowiedni strumień chakry. Jeśli będzie on mały, wróci się do tej formy, a jeśli duży stajesz się od razu człowiekiem - po chwili Kakashi złożył swoje dłonie i zrobił to, o czym mówił. Jego uszy i ogon zniknęły - Oto cała filozofia.

- Wystarczy tylko przepuścić przez ciało odpowiednią ilość chakry? - dopytywał się Sasuke.

- Tak i to będzie w zupełności wystarczyć, ale teraz wybaczcie. Nie będę wam przeszkadzać, bo sam chcę pokazać swoją wilcza formę pewnej osobie - nie czekając na odpowiedź zniknął w białej chmurce.

- Iruka ma przechlapane - zaśmiał się szczęśliwy Uzumaki i zwrócił się w stronę Sasuke - Nie wracasz do swojego starego wyglądu? - zapytał, spoglądając ze smutkiem na jego uszy. Będzie mu ich brakować. Niby były one tylko przez jeden dzień, ale już się przyzwyczaił do takiego wyglądu chłopaka.

- Jeszcze nie - Sasuke uśmiechnął się podstępnie i chwytając mocniej Uzumakiego, uniósł się z krzesła.

- Aaaaaa!!! - wrzasnął blondynek i objął go mocniej rękoma i nogami, by nie spaść na podłogę - Co ty wyprawiasz?!

- Nic takiego - odpowiedział niewinnie Uchiha i skierował się z nim w stronę sypialni - Pomyślałem, że jak już sobie wyjaśniliśmy wszystkie wątpliwości i nie musimy się martwić o tą technikę, to wykorzystamy wolny czas na coś przyjemniejszego - przejechał swoim nosem po policzku chłopaka.

- A… czemu tego się nie pozbędziesz? - dotknął jego uszka, bawiąc się nim przez chwilę, przez co Uchiha znów zaczął mruczeć, a na ustach Naruto pojawił się uśmiech i zabłysły mu oczy.

- Właśnie z tego powodu - Sasuke pocałował go w dłoń - Bardzo ci się podobam w takiej formie. Czemu tego nie wykorzystać?

Otworzył drzwi do sypialni, do której właśnie dotarli i nie przejmując się ponownym ich zamknięciem, podszedł do łóżka i położył na nim blondyna. Naruto spojrzał na niego, a później zaczął się śmiać. Zdezorientowany Sasuke nie wiedział, o co chodzi. Co takiego właściwie powiedział?

- O co chodzi? - uklęknął tuż przy nim.

- O nic - odpowiedział Naruto, uspokoiwszy się - Tylko pomyślałem, jak ciekawe będzie nasze życie, kiedy ty już dbasz o to, żebym dobrze się czuł w łóżku razem z tobą.

Przyciągnął go do siebie i połączył ich usta w pocałunku. Całowali się mocno i gwałtownie. Swoje dłonie wplótł w jego czarne kosmyki. Czuł się bardzo szczęśliwy. Po raz pierwszy. Sądził, że wiele razy się zakochiwał ale teraz wiedział, że tamto to było tylko złudzenie, a to co teraz czuje, jest prawdziwe. Jednak tą chwile przerwał Sasuke. Odsunąwszy się, dotknął jego spuchniętych warg.

- Spokojnie. Pamiętaj, że to ja jestem tutaj dominującą stroną.

- Akurat - prychnął Uzumaki - Zwłaszcza z tym wyglądem, ale… tym razem ci pozwolę - tak naprawdę, to zbytnio nie wiedział co robić, więc oddał tą funkcję z westchnięciem ulgi.

- Kocham cię.

Szepnął Sasuke, ściągając z niego bezrękawnik i dotykając odsłoniętej skóry na brzuchu. Pod wpływem tego dotyku Uzumaki zadrżał, ale po chwili sam zbliżył się do niego i zsunął z jego ramion poły kimona. Sasuke, chcąc mu pomóc, wstał i ściągnął ubranie do końca, ukazując mu się całkowicie obnażony po raz pierwszy. Stał tak przez chwile, żeby Naruto mógł mu się dokładnie przyjrzeć, z czego chłopak korzystał tylko z odrobiną zażenowania. Kiedy Uchiha uznał, że to już wystarczy, wrócił na łóżko i rozpiął spodnie Uzumakiego, wyjmując z nich na wpół zwiedzonego członka blondyna.

- Sasuke…? Co ty…?

Chłopak mu nie odpowiedział. Za to wziął w usta jego męskość, ssąc ją od razu gwałtownie. Naruto jęknął i pochylił się do przodu. To był dla niego szok. To było nawet lepsze od tego, co robili w nocy. Kiedy przyzwyczaił się do tego nowego uczucia, zaczął drapać swojego kochanka za kocimi uszami. Efekt, który uzyskał, był oszałamiający. Uchiha zaczął mruczeć, wciąż robiąc mu loda, a wibracje przechodziły przez całe ciało Naruto. Nie mógł już dłużej powstrzymywać tego, co nie ubłaganie nadchodziło. Chciał odciągnąć od swojego krocza głowę kochanka, ale brunet tylko odepchnął jego ręce, nie odsuwając się. W momencie, gdy przygryzł go odrobinę, Uzumaki zamykając oczy doszedł z cichym westchnięciem. Czuł jak przez jego ciało przechodzą impulsy elektryczne, a mięśnie się spinają, by po chwili się rozluźnić. Kiedy znów otworzył oczy, Sasuke znajdował się tuż przy nim.

- Słodko smakujesz - powiedział i pocałował go. Naruto podczas pocałunku czuł smak swojego nasienia i samego chłopaka. To go niesamowicie pobudziło. Złapał Sasuke za ramiona i odepchnął go. Widząc zaskoczenie w jego oczach, powiedział niecierpliwie - Chcę cię poczuć… w sobie… natychmiast.

- Jak sobie życzysz - Sasuke ściągnął z niego całkowicie spodnie, podziwiając wzrokiem zgrabne ciało, które znajdowało się przed nim - Obróć się na brzuch - chłopak bez słowa wykonał polecenie, kładąc się płasko na brzuchu. Sasuke tylko pokręcił z rezygnacją głową, widząc, że chłopak jest mało domyślny w tych sprawach - Nie tak - chwycił go za biodra, unosząc je do góry - Tak będzie wygodniej.

Przesunął się do niego i zaczął obdarowywać plecy chłopaka muśnięciami swoich warg. Jednocześnie wsunął w jego wnętrze jeden palec, rozciągając go. Na początku Naruto się spiął, ale uświadamiając sobie, że uczucie jest podobne do tego co odczuwał w nocy, gdy wtargnął do jego wnętrza ogon chłopaka, uspokoił się. Wiedział, że po tym nadejdzie niebiańska przyjemność. Dlatego zacisnął swoje dłonie na pościeli, próbując się rozluźnić. Sasuke wiedział, że blondyn nie czuje się zbyt komfortowo, ale nie mógł w niego od razu wejść. Sprawiłby mu przez to wiele bólu, a tego nie chciał. Chciał, żeby ich pierwszy raz był dla Uzumakiego jednym z najprzyjemniejszych wydarzeń, a może nawet najlepszym w życiu.

Kiedy uznał, że przygotował go dobrze - o czym świadczył przyśpieszony oddech blondyna - wyjął z niego palce, a zastąpił je czymś o wiele większym. Naruto westchnął, czując jak do jego wnętrza wsuwa się męskość Sasuke. Nie czul bólu, dzięki skrupulatnym przygotowaniom Uchihy. Czuł, jak jest rozpychany przez męskość chłopaka, a jednocześnie jego mięśnie zaciskają się na niej. To było niesamowite. Nie czekając na pierwszy ruch ze strony bruneta, sam wypchnął w jego stronę biodra. Jęknął, gdy poczuł jak męskość Sasuke wchodzi w niego głębiej. Dla Uchihy było to niespodziewane. Miauknął, a wiedząc, że zaraz przez poczynania chłopaka straci nad sobą kontrolę, postanowił temu zaradzić.

Pochylił się nad nim jeszcze bardziej i złapał jego nadgarstki w swoje dłonie, przytrzymując je w mocnym uścisku. Popchnął jeszcze go tak, że ten opadł na łóżko, a tylko pośladki Naruto były w górze.

- Co ty wyprawiasz?! - krzyknął gwałtownie blondyn.

- Jesteś zbyt narwany. Trzeba cię ujarzmić.

Mruknął w jego ucho i poruszył się. Ta pozycja nie pozwalała mu na jakieś głębsze ruchy, ale już te płytkie i drażniące wystarczyły, by Uzumaki zaprzestał walki i poddał mu się całkowicie. Schował swoją twarz w pościel, oddychając ciężko. Jego całe ciało było napięte do granic możliwości. Nawet ogon chłopaka, który muskał go po udzie, doprowadzał go do szaleństwa. Ruchy Uchidy nie pozwalały mu dojść, tylko sprawiały, że spalał się od wewnątrz. Jego uścisk też nie pozwalał mu przejąć inicjatywy. Mógł tylko szaleć z przyjemności, które odczuwał przez te powolne ruchy. Jednak nie tylko on tracił zmysły przez to wszystko. Sasuke czuł się podobnie.

Był tak blisko niego. Słyszał jego przyśpieszony oddech. Jego klatka unosiła się wraz z oddechem chłopaka. Jego włosy subtelnie łaskotały go po twarzy, a każde ściśnięcie pierścienia mięśni Uzumakiego na członku odczuwał jak torturę. Ich stosunek skończył się szybciej, niż oboje się spodziewali. Nie mogli po prostu wytrzymać tych wszystkich emocji. Trzeba też przyznać, że nie byli jeszcze zbytnio doświadczeni, ale z czasem będą mogli sobie poświęcić więcej czasu.

Pierwszy doszedł Naruto, spinając się i krzycząc w poduszkę, po chwili dogonił go brunet, który doszedł w nim, gryząc go jednocześnie w ramię i zastawiając na nim ślad zębów. Jeszcze bardziej widoczne niż ludzkie. Połączenie zwierzęcych i ludzkich. Przecież wciąż nie zneutralizował techniki. Opadli razem bez sił na łóżko, płytko oddychając.

- To było niesamowite… - rzekł w końcu Naruto, odgarniając mokre kosmyki włosów z twarzy chłopaka.

- Raczej to ty byłeś niesamowity - odpowiedział Sasuke i spojrzał na jego ramię - Ugryzłem cię? - zdziwił się. Spełnienie tak zmąciło mu umysł, że nie był nawet tego świadom.

- Oooo… Rzeczywiście, ale nie ma się czym przejmować. Kyuubi zaraz to wyleczy - Naruto otarł z ramienia krew - Widzisz? Że co?! - powiedział zaskoczony, widząc na skórze bliznę w kształcie zębów chłopaka. Zazwyczaj lis leczył wszystkie jego rany włącznie z bliznami, a teraz ją zostawił mimo, że rana nie była poważna - Nie rozumiem - spojrzał w jego stronę. Mimo że blizna była ledwie widoczna, ale jednak tam była.

- Nie przejmuj się tym - Uchiha przysunął go bliżej do siebie - Można powiedzieć, że to symbol tego, że należysz do mnie.

- A gdzie mój, że ty należysz do mnie? - zapytał.

- Ty tego nie potrzebujesz. Ja do ciebie należę już od dawna - pocałował go w nos - A teraz trzeba wreszcie wrócić do swej postaci - skupił się, a po chwili zniknęły jego uszy i ogon. Kiedy tego dokonał, zauważył na sobie badawcze spojrzenie Naruto - Nie podobam ci się już?

- Nie, wręcz przeciwnie. To dziwne, ale teraz podobasz mi się jeszcze bardziej - opuścił wzrok i zarumienił się.

- Jesteś naprawdę słodki - powalił go na plecy, unieruchamiając.

- Chwila! Ty chyba nie chcesz…? Przecież niedawno to robiliśmy! - krzyknął blondyn, widząc uśmiech goszczący na ustach chłopaka.

- Nie moja wina, że jesteś taki słodki - Sasuke nie czekając na nic pocałował go gwałtownie.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Nieudana technika dodatek specjalny
NOTAKI Z TECHNIKI CYFROWEJ
techniki inchalacyjne
Mechanika techniczna(12)
01 Podstawy i technika
Techniki ochrony gleb i gruntów przed erozją

więcej podobnych podstron