Nie kupuj auta na Niemca!


Nie kupuj auta na Niemca!

Jednak koszt zakupu samochodu to niejedyny wydatek, jaki musimy ponieść. Opłacić trzeba podatek od zakupu, a w przypadku samochodów sprowadzanych i po raz pierwszy rejestrowanych w Polsce, akcyzę i podatek ekologiczny, a także pokryć koszty tłumaczeń, przeglądów i rejestracji. Nie jest tego mało. Dlatego Polacy szukają sposobów na obniżenie tych wszystkich kosztów. Czasem gra może jednak nie być warta świeczki,.

Pół biedy, jeśli omijanie prawa ogranicza się do zaniżania wartości auta, zgłoszonej do urzędu skarbowego. Jak wiadomo, od zakupionego zarejestrowanego w Polsce samochodu (o ile nie kupujemy w komisie) należy zapłacić podatek w wysokości 2 proc, wartości rynkowej pojazdu. Co ważne, wartość rynkowa to zupełnie co innego, niż kwota wpisana na umowie kupna-sprzedaży. Możliwe jest przecież, że strony transakcji uzgodnią cenę znacząco niższą niż średnia na rynku. Dlatego urzędu skarbowego nie interesuje kwota wpisana na umowie. Kupujący w ciągu 2 tygodni ma obowiązek wypełnienia druku PCC-3, w którym m.in. określa wartość pojazdu oraz wysokość podatku.

O ile wartość samochodu jest niewielka (np. 15 tys. zł) a zaniżenie również niezbyt duże, urząd skarbowy przymknie oko. Jeśli jednak zaniżenie jest duże, urząd zażąda sprostowania, podając jednocześnie sugerowaną wartość auta. Jeśli podatnik zgodzi się z tą sugestią, problemu nie będzie. Jeśli będzie obstawiał przy swoim, urząd powoła rzeczoznawcę, który określi wartość samochodu. Jeśli różnica okaże się większa niż 1/3 kupujący nie tylko zapłaci większy podatek, ale także będzie musiał pokryć koszty pracy rzeczoznawcy. Żadne inne konsekwencje karno-skarbowe jednak nie grożą.

Innym popularnym i pozornie wygodnym dla kupującego sposobem omijania prawa jest podpisywanie umowy "na Niemca". Oszustwo polega na tym, że kupujący zamiast podpisać umowę z komisem czy handlarzem, który sprowadził samochód do Polski, podpisuje umowę z Niemcem, który samochód sprzedał komisowi (lub nawet z osobą fikcyjną). Do takiego rozwiązania zachęcają sami handlarze, proponując jednocześnie wpisanie na umowie zaniżoną kwotę sprzedaży, co pozwoli na zapłacenie mniejszej akcyzy oraz wskazując na zyski wynikającego z tylko jednej a nie dwóch rejestracji (na handlarza, a następnie na kupującego). Jeśli zgodzimy się na takie rozwiązanie, w umowie pojawi się sfałszowany podpis, a w świetle prawa to my staniemy się importerem samochodu. Komis (handlarz) w ogóle nie istnieje w papierach...

Dla komisu (czy też handlarza) takie rozwiązanie jest idealne. Zarabia na samochodzie, nie płaci podatku dochodowego od otrzymanej kwoty, jednocześnie nie ponosi żadnej odpowiedzialności za wady prawne czy techniczne samochodu. Bo przecież na żadnej umowie z kupującym nie występuje...

Kupujący naraża się natomiast na postępowanie karno-skarbowe, a nawet postępowanie prokuratorskie. Umowa ze sfałszowanym podpisem, obojętnie czy z kwotą zakupu prawdziwą czy zaniżoną, jest przecież fałszerstwem, a urząd skarbowy ma aż 5 lat na weryfikację wysokości akcyzy czy prawdziwości umowy kupna-sprzedaży.

Tymczasem wykrycie oszustwa jest bardzo proste. Wystarczy, że urząd komunikacji sprawdzi, iż samochód rejestruje w Polsce zupełnie inna osoba niż ta, która przywiozła auto do Polski. Jeśli auto przyjechało do Polski na kołach, to nazwisko importera znajdziemy w... briefie. Ale urzędy nie są bezradne również wtedy, gdy auto przyjechało na lawecie.

Jeśli wydział komunikacji lub urząd celny poinformują prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa narażamy się na zarzut fałszerstwa lub poświadczenia nieprawdy, który może być zagrożony karą nawet do 5 lat pozbawienia wolności!

Co gorsza, jeśli okaże się, że samochód pochodzi np. z kradzieży lub ma inne wady prawne, kupujący nie ma żadnej możliwości manewru - handlarz wyprze się udziału w transakcji, co będzie o tyle łatwe, że zapewne przy finalizowaniu transakcji zażądał zapłaty gotówką.

Jak więc kupować sprowadzony samochód? Należy wymóc na sprzedającym, by zarejestrował samochód na siebie. Oczywiście wiąże się to z większymi kosztami, ale lepiej je pokryć, niż narażać się na ryzyko utraty samochodu i oskarżenia o oszustwo.

Nie warto również zaniżać wartości samochodu na umowie kupna-sprzedaży. Jeśli samochód okaże się bublem, który będzie miał wady techniczne, a sprzedawca nie będzie się kwapił do porozumienia (a nie będzie...), to w sądzie wywalczyć możemy zwrot pieniędzy najwyżej do kwoty wpisanej na umowie.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
62 powody, dla których,?y pozostać w zgodzie z sumieniem, nie możemy uczęszczać na Nową Mszęx
CRISTIADA wciąż nie może wypłynąć na szerokie wody Lewica boi się kato
Jak nie zmarnować pieniędzy na początku istnienia firmy
auta na spreeżone powietrze
Technologia, harmonogram1, W przypadku inwestycji, dla których do dnia złożenia wniosku o dofinansow
Technologia, harmonogram1, W przypadku inwestycji, dla których do dnia złożenia wniosku o dofinansow
Auta na gaz
Czego nie kupić mamie na Dzień Matki
DNI KTÓRYCH NIE ZNAMY, Piosenki na zakończenie roku szkolnego
czy warto uczyc sie jezyka niem, Na niemca
Nie kupuj kota w worku, czyli jak nie?ć się reklamie
PRZECZYTAJ NIC NIE TRACISZ A SKORZYSTASZ NA PEWNO JA SKORZYSTAłEM, technika, nauka
Nie trać pieniędzy na syrop, ZDROWIE-Medycyna naturalna, Poczta Zdrowie
ZgA oszenie robA t budowlanych lub rozbiA rkowych nie wymagajacych pozwolenia na budowe
Były mąż nie wyraża zgody na wyjazd dziecka za granicę
Nie odkładaj szczęścia na jutro mysli poukladane, ► Dokumenty

więcej podobnych podstron