Kazanie na I Komunię Świętą
Moi kochani! Mówiłem wam wiele razy podczas naszego wspólnego przygotowania -- na katechezie i tu w kościele - że dzisiejszą uroczystość zapamiętacie do końca życia. I chciałbym, aby to wspomnienie po latach, gdy już będziecie dorośli i może już sami przyprowadzicie wasze dzieci do kościoła - było jednym z najpiękniejszych w waszym życiu. Dlatego wszyscy, którzy są tutaj razem ze mną i z wami dzisiaj w świątyni, zrobili na pewno wszystko, aby tak właśnie się stało. Dlatego tę Mszę św. rozpoczęliśmy tak uroczyście, choć przecież jest zawsze taką samą jak co niedziela. A jednak… Jednak jest trochę inna. Przede wszystkim dla was. Pierwszy raz w swoim życiu będziecie mogli w niej uczestniczyć tak jak dorośli. Jak wasi rodzice uczestniczą, czy powinni uczestniczyć. Tak jak przychodzi się na prawdziwą ucztę. A przychodzi się po prostu po to aby w pełni ucztować. A więc, aby spożywać pokarmy, którymi częstuje swoich gości gospodarz. A tu gospodarzem jest nie byle kto - bo sam Pan Jezus. A częstuje nas też pokarmem niezwykłym - bo swoim własnym ciałem, choć ukrytym w kawałku chleba. Wielki to cud i wielka tajemnica. Tak wielki, że wielu ludziom wydaje się wręcz niemożliwy. Po prostu nie wierzą, że to jest prawda.
Czytałem kiedyś w pewnej książce jak to do kapłana przyszedł człowiek, który trochę chciał sobie zakpić z niego i zapytał: „Jak to jest możliwe, że z chleba i wina powstaje ciało i krew Chrystusa?” Kapłan mu odpowiedział: „Jeśli twoje ciało potrafi przemienić spożywany pokarm w tkanki i krew, to dlaczego Bóg miałby tego nie zrobić?” Ale mężczyzna nie dawał za wygraną: „A jak w tak małej hostii może być obecny cały Jezus?” Ksiądz mu rzekł na to: „Krajobraz leżący przed tobą jest tak ogromny, a twoje oko takie małe, a mimo to jego widok mieści się w nim. Dlaczego więc Bóg miałby się nie zmieścić w małym kawałkiem chleba?” Ale mężczyzna zadał jeszcze jedno pytanie:„Jak ten sam Chrystus może być obecny jednocześnie we wszystkich kościołach?” Wtedy ksiądz wziął lustro i kazał mu się w nim przejrzeć. Potem rzucił je na podłogę, aby rozbiło się na jak najwięcej kawałków i powiedział: „W każdym z nich możesz teraz jednocześnie ujrzeć swoje odbicie!” Mężczyzna spuścił głowę i odszedł, czy uwierzył nie wiem.
W takim niepojętym cudzie uczestniczymy wszyscy podczas każdej Mszy św. W tej którą odprawia papież, biskup czy zwykły kapłan. I nieważne czy jest ona sprawowana w wielkiej i bogatej katedrze, małym kościele czy nawet na łące gdyby nie było świątyni. Zawsze jest obecny ten sam Jezus, który do nas mówi: „Bierzcie i jedzcie, to jest ciało moje.” A dziś te słowa są skierowane przede wszystkim do was. I odtąd będą już zawsze skierowane do was ile razy usłyszycie je w kościele będąc na Mszy św. I to niezależnie od tego czy stojący obok was - nawet wasi najbliżsi - będą je też słyszeć, czy też będą udawać że to nie do nich są te słowa. One zawsze będą zaproszeniem, by podejść do ołtarza i przyjąć Ciało Chrystusa - Chleb Eucharystyczny.
Wszyscy wiemy po co jemy chleb, ten codzienny - rano na śniadanie, potem w szkole i wieczorem na kolację a czasem jeszcze w ciągu dnia. By żyć, mieć siły, rosnąć i cieszyć się tym co każdego dnia daje nam Bóg. Ten chleb, który daje nam Jezus jest po to samo, lecz chodzi o inne życie - to, które nigdy się nie skończy a szczęście z jego posiadania będzie jeszcze większe niż to na ziemi. Nawet jak człowiek tego nie rozumie to powinien Panu Jezusowi uwierzyć.
Posłuchajcie pewnej bajki.
Młody człowiek chciał wyruszyć w drogę, aby poznać świat. „Idź” - powiedziała jego matka, „pieniędzy ci nie dam, bo ich nie mam. Ale weź ode mnie kawałek chleba. Tak długo, jak będziesz się nim dzielił z innymi, nigdy się on nie skończy”.
Młodzieniec wyruszył w świat. Jadł chleb, gdy był głodny i dzielił się nim z tymi, których spotkał. I rzeczywiście: chleb nigdy się nie kończył. Pewnego dnia przyszedł do dużego miasta, w którym mieszkał potężny król. Postanowił on, że odda swoją przepiękną córkę za żonę tylko temu, kto jest jeszcze bogatszy i ma jeszcze większą władzę niż on sam. Na rynku ustawił ogromną wagę: na jednej szali leżały wszystkie skarby, jakie posiadał. Każdy, kto chciał poślubić jego córkę, musiał położyć swój majątek na drugiej szali.
Królowie z całego świata przyjeżdżali ze wszystkimi swoimi bogactwami, ale żaden z nich nie zdołał przeważyć skarbów na pierwszej szali. Księżniczka zaczęła się już obawiać, że całe swoje życie spędzi w samotności.
Pewnego razu spacerowała smutna brzegiem rzeki, aż nagle dostrzegła młodego mężczyznę, który właśnie jadł kromkę chleba. Zaprosił ją, by przyłączyła się do niego i poczęstował ją chlebem. Księżniczka przyjęła zaproszenie, jadła i była znowu radosna. Wzmocniona po takim poczęstunku wróciła do domu. Następnego dnia młodzieniec przyszedł na rynek i stanął obok ogromnej wagi króla. Tym razem było tam znowu wielu innych królów, którzy próbowali przeważyć skarby władcy tego miasta. Wszystko na próżno. Młodzieniec rozpoznał w księżniczce młodą kobietę, z którą podzielił się swoim chlebem. Wystąpił przed oblicze króla i powiedział: „Daj mi twoją córkę! Kładę całe moje bogactwo - ten kawałek chleba - na drugiej szali!” Wszyscy wyśmiali go, król nawet się rozzłościł. Ale księżniczka poprosiła ojca, by wyraził zgodę na tę próbę. A wtedy młody mężczyzna położył swój chleb na wadze: jej szale zaczęły się poruszać i ta, w której leżał chleb, opadła na dół.
Nikt nie potrafił tego zrozumieć. Król jednak dotrzymał swojego przyrzeczenia. Księżniczka i młodzieniec byli bardzo szczęśliwi, a mieszkańcom ich kraju nigdy nie brakowało chleba.
Dlaczego opowiedziałem wam tę dziwną historię? Bo choć to bajka, to ma coś wspólnego z naszą dzisiejszą uroczystością. Już może myślami wybiegacie do prezentów, które na was czekają w domu a tymczasem ten największy prezent, a właściwie prawdziwy skarb, jest właśnie tutaj. I może obok siebie znajdziecie ludzi, którzy będą się z was wyśmiewali tak jak ci bogaci królowie z tego młodzieńca, ale ja chcę byście uwierzyli Panu Jezusowi. Tak bardzo jak ten chłopak swojej matce gdy wyruszał w świat. Że właśnie On jest największym skarbem na ziemi, bo kto ma Jego ma wszystko. Pamiętacie jak ta dziewczyna spróbowała chleba, którym ją poczęstował młodzieniec to od razu stała się radosna. A przedtem taką nie była choć jej tata był bardzo bogatym królem. Dlaczego? Powinna być szczęśliwa, a jednak…
Najważniejszym waszym prezentem jest dzisiaj On - Jezus. A tym drugim najważniejszym może dla ciebie prezentem będzie to, że twoi rodzice idą dziś z tobą też do komunii św.? A potem dopiero niespodzianki, które czekają na ciebie w domu. Też miłe, ale nie najważniejsze.
Życzę wam aby kolejne dni były dla was tak radosne o odświętne jak ten dzisiejszy dzień, a kiedyś spotkamy się wszyscy razem w tym prawdziwym królestwie u naszego Ojca, gdzie już tylko będziemy się cieszyć.
A tymczasem On tu będzie na was zawsze czekał - w każdą niedzielę. Nie zapomnijcie o Nim.