GOMBROWICZ „IWONA, KSIĘŻNICZKA BURGUNDA”
Streszczenie
Osoby: Iwona, Król Ignacy, Królowa Małgorzata, Książę Filip (następca tronu), Inocenty (dworzanin), Szambelan, Iza (dama dworu), Cyryl (przyjaciel Księcia), Cyprian, Ciotki Iwony, Walenty (lokaj), Dostojnicy, Dwór.
Akt I
Rodzina królewska na spacerze. Znudzony dworskim rytuałem i swoją rolą Książę zwraca uwagę na nadchodzącą z Ciotkami Iwonę. Ciotki strofują Iwonę („Dlaczego wcale nie masz sex appealu? Nikt na ciebie spojrzeć nie chce") i skarżą się Księciu na jej apatyczność. Zaintrygowany zachowaniem Iwony Książę (Iwona nie reaguje na zaczepki ciotek, siedzi i nic nie mówi) oznajmia nagle, że się z nią żeni.
Nadchodzi Dwór i królewska para. Książę dokonuje prezentacji. Wszyscy usiłują skłonić Iwonę, by, zgodnie z etykietą, złożyła ukłon. Na próżno. Iwona ani drgnie. Dopiero po jej odejściu Król zdaje sobie sprawę, że to rodzina królewska ukłoniła się Iwonie. Król i Królowa są w najwyższym stopniu zdenerwowani nowym pomysłem Księcia.
Akt II
W apartamentach Księcia. Książę, wspierany przez Cyryla, próbuje dowiedzieć się, co kryje się za milczeniem Iwony i sprowokować ją do mówienia. Omal mu się to udaje. Iwona w końcu odzywa się, ale jej słowa są zagadkowe: „To tak w kółko. To tak w kółko każdy zawsze, wszystko zawsze...".
Książę, wytrącony z równowagi dziwnym spojrzeniem Iwony, wpada w furię. Po raz pierwszy świta mu myśl o jej zgładzeniu. Nadchodzą goście. Damy wyśmiewają Iwonę. Książę ucina żarty. Przekonany, że Iwona zakochała się w nim, postanawia ją także pokochać.
Akt III
Próby „oswojenia" Iwony, podejmowane przez Króla i Królową na żądanie Księcia nie dają rezultatów. Iwona milczy. W dodatku, przerażona irytacją Króla, z którym zostaje sam na sam, ucieka.
Zdenerwowany Król przyznaje się Szambelanowi, że Iwona przypomina mu zgwałconą przez nich obu kiedyś szwaczkę. Nadchodzi Królowa. Jej pretensje doprowadzają wściekłość Króla do zenitu. Oznajmia on znienacka, że patrząc na Iwonę, nie może pozbyć się myśli o grzeszkach Królowej. Nie tłumacząc się jasno, z triumfem wychodzi.
Wpada Książę. Obraża rodziców i Szambelana; całuje obecną przy awanturze damę dworu, Izę. Zachwycony perspektywą uwolnienia się od Iwony i upragnioną „lekkością", wzywa Iwonę oznajmia jej o swoich nowych zaręczynach z Izą. Jednak jedno spojrzenie Iwony uświadamia mu, że stał się jej zakładnikiem na zawsze. Zabić ją - to jedyne wyjście.
Akt IV
Król chowa się za kanapą, by podglądać Królową. Chce wiedzieć jak się zachowuje kiedy jest sama. Pojawia się Szambelan, który zastawia na Iwonę absurdalne pułapki: przestawia meble, rozrzuca pestki. Namawia Króla na „przypadkowe" zgładzenie Iwony podczas zaręczynowego bankietu- ma się udławić rybą ( Karasiem).
Wchodzi Królowa. Nieświadoma tego, że jest obserwowana, deklamuje swoje wiersze pisane w ukryciu. Przekonana, że Król odkrył jej wstydliwą tajemnicę, upaja się własną grafomanią, by podniecić się do zbrodni i zemsty: zamierza Iwonę otruć. Król i Szambelan znienacka wyskakują. Król domaga się, by Królowa uczestniczyła w wymyślonym przez Szambelana planie. Tymczasem nadchodzi Książę z Cyrylem. On także zamierza zgładzić Iwonę. Ukryty pod drzwiami Iwony, obserwuje ją, jak śpi. Nadchodzi Iza. Próbuje powstrzymać Księcia.
Obudzona nagle Iwona staje w drzwiach. Jest to hasłem dla organizacji balowej uczty. Nadchodzą goście. Wszystko odbywa się według planu: zastraszona przez Dwór Iwona dławi się ością i umiera.
Opracowanie
IWONA, KSIĘŻNICZKA BURGUNDA - pierwszy, napisany jeszcze przed wojną, w 1935 roku, dramat Gombrowicza - to sceniczna groteska i zarazem satyryczny obraz społeczeństwa, które krępuje i obezwładnia jednostkę. Gombrowicz w IWONIE daje zapis mechanizmów społecznych i konwenansów, a przede wszystkim wychodzi poza czysto społeczne uwarunkowania i próbuje zdiagnozować sytuację człowieka uwikłanego w relacje z innymi. Pisze o Formie, która stwarza się między ludźmi. Formie - broni obosiecznej - kreującej międzyludzkie stosunki w ten sposób, że zarówno "ja", jak i "inny" - ten, którego spotykam na swej drodze - wzajemnie na siebie wpływamy i obopólnie się kształtujemy.
Akcja sztuki rozgrywa się w fantastycznej krainie - na królewskim dworze. Świat stworzony przez Gombrowicza jest groteskowy, śmieszny i zarazem tragiczny. Centralną postacią dramatu jest małomówna, nieatrakcyjna Iwona, która po zaręczynach z Księciem Filipem zaczyna skupiać na sobie uwagę całego, ściśle zhierarchizowanego dworu.
"Iwona nie ma zalet, jest głupia, brzydka, nie odzywa się prawie nigdy, jest przedmiotem wrogości i szyderstwa wszystkich" - pisał Lucien Goldmann - "w swoich rzadkich replikach mówi nam tylko, że jest uwięziona w kole, z którego nie ma wyjścia." (Lucien Goldmann, "Teatr Gombrowicza" w: "Gombrowicz i krytycy", red. Z. Łapiński, Kraków 1984)
Iwona jest równocześnie "rozlazła", niezgrabna, nie do końca uformowana, "plazmowata", jakby była bytem pośrednim między nicością a kształtem człowieka. Ale to właśnie w niej inni zaczną odnajdywać punkt odniesienia. Iwona jest jak lustro podstawione zarówno Królowi Ignacemu, Królowej Małgorzacie, całemu dworowi, nie mówiąc już o Księciu Filipie, który postanawia się z nią zaręczyć na przekór utartym zwyczajom, nudzie i banalnej codzienności. Jednym słowem chce niesmacznie zażartować.
Niemrawa Iwona staje się wybranką Księcia, ponieważ królewski syn zapragnął zabawy i odmiany, ale równocześnie, jakby wbrew sobie, dostrzegł w niej obiekt erotycznego pożądania.
"Wyobraźnia Gombrowicza karmi się na pewno 'okropnymi... okropnymi' namiętnościami, stłumieniami i frustracjami" - pisał Jan Błoński. - Iwona "(...) raz tylko zdobywa się na krzyk i działanie, kiedy wypędza swego - równie nieudanego - narzeczonego o znamiennym imieniu Inocenty. (Inocenty sam stwierdził że Iwona będzie jego narzeczoną, nie z miłości do niej: „ Chodzi o to, że lepsze kobiety, a nawet przeciętne są niesłychanie trudne i nieprzychylne, a z nia można przynajmniej wypocząć, ja dla niej nie jestem gorszy niż ona dla mnie, przynajmniej można wypocząć od tego nieustannego, nieprzerwanego konkursu… tej parady na tym świecie. Kochamy się, bo ona tak samo mi się nie podoba jak ja jej, i nie ma nierówności.” Na te słowa Iwona krzyczy „Precz!”) A więc jest w tej Iwonie jakiś okropny sexappeal! I ona sama odczuwa gwałtowane pożądanie! Ba... może ona sama jest płcią, jest pożądaniem! Tym wszystkim, co w ludzkim libido niekształtne, chaotyczne, potworne... senne i dzikie zarazem... Tym, co nie pozwala się uspołecznić, ukształtować, ująć w formę czy porządek." ("Forma, śmiech i rzeczy ostateczne. Studia o Gombrowiczu", Kraków 1994)
Brak definicji i ram, w które można by wpisać Iwonę, powodują powszechną dezorientację i wzrastający niepokój. Iwona jest niebezpieczna, każde jej spojrzenie i gest są ryzykowne dla tego, w którego zostały "wycelowane". Wzrok Iwony zdziera, w pocie czoła budowane wokół siebie i pielęgnowane, kłamstwa, obnaża nieautentyczność. Książę Filip odkrywa, że Iwona go kocha i wobec tego zostaje niejako wewnętrznie zmuszony do reakcji, próbuje więc wytworzyć w sobie miłość do narzeczonej. Król i Królowa, którzy zgodzili się na zaręczyny, by zapobiec skandalowi, spostrzegają, że za sprawą książęcej narzeczonej odżywają i wychodzą na jaw ich skrywane instynkty i najgłębsze tajemnice. Rozkochana w poezji Królowa Małgorzata zaczyna widzieć w Iwonie odbicie swojej bezgranicznie grafomańskiej twórczości. Król Ignacy ponownie odkrywa przed sobą swoje dawne zbrodnie i musi przyznać, że sprawiały mu one przyjemność i że szczerze pragnąłby do nich powrócić. Wydawałoby się szczeniacki wybryk Księcia, jego początkowa dworska zabawa kosztem Iwony i fatalne zaręczyny skutkują poważnymi konsekwencjami. Cały dwór niespodziewanie zaczyna się obnażać, damy dworu wyrzucają sobie niedostatki urody, w końcu wszyscy widzą w postępku Księcia spisek, który w nich właśnie jest wymierzony; Książę wybrał Iwonę, by z dworu i z hierarchii zakpić.
"Powstają bezsensowne podejrzenia, piętrzy się głupstwo i niedorzeczność, z której wszyscy właściwie zdają sobie sprawę" - pisał w "Komentarzu" do dramatu Gombrowicz. - "Książę, który także to widzi, nie może się przeciwstawić, gdyż sam cz u j e się niedorzeczny wobec Iwony (nie może pokochać jej), i to odbiera mu zdolność oporu." (Witold Gombrowicz, "Komentarz" w: Witold Gombrowicz, "Iwona, księżniczka Burgunda. Ślub. Operetka. Historia." Kraków 1996)
W IWONIE "(...) wszyscy wzajemnie się stwarzają i przekształcają tylko dlatego, że patrzą na siebie, mówią do siebie, czują wzajemnie swoją obecność i muszą się do niej ustosunkować" - zauważał Konstanty Puzyna. - "Gdzie każdy każdemu 'robi gębę', każdy kręci się niepewnie pod spojrzeniem innych, coś ukrywa, tai swoje kompleksy i głupawe myśli, chowa je we wstydliwych chichotach. Gdzie niedorzeczność sytuacji, jaką stwarza samą swoją obecnością niemrawa, ofermowata, milcząca Iwona, prowokuje każdego do gestu samoobrony lub agresji, a gest ten pociąga za sobą gesty następne, już nieuniknione, choć coraz bardziej niedorzeczne." (Konstanty Puzyna, "Pestka" w: "Gombrowicz i krytycy", red. Z. Łapiński, Kraków 1984)
Jedynym wyjściem z sytuacji staje się eliminacja "bezformia", które psuje dobrze działający, niemal rytualny, mechanizm dworski. Książę całuje się więc z damą dworu Izą, ale robi to po to, by zerwać z Iwoną i tym samym, w istocie, ją unicestwić. Król, Królowa i Książę polują na Iwonę. Nikt nie ma wątpliwości - Iwonę trzeba zabić. Ale i tutaj pojawiają się problemy. Nie można przecież zabić tak po prostu, bez procedury czy protokołu, trzeba znaleźć "formalne" uzasadnienie morderstwa zgodne z etykietą i zasadami cywilizowanego państwa prawa. Czyli zabić obłudnie. Iwona ginie więc jakby przez przypadek podczas precyzyjnie wyreżyserowanej uczty, kiedy na skutek własnej niezgrabności dławi się rybią ością. Wówczas wszyscy klękają i modlą się. Następuje moment długo wyczekiwanej ulgi, jaką przynosi powrót do stanu pierwotnego, "idealnego", niczym już nie zakłóconego spokoju. Tym bardziej, że morderstwa udało się dokonać z wysokości królewskiego majestatu zgodnie z wymogami konwenansu. Źle działająca śrubka w skomplikowanym mechanizmie została wykryta i wyeliminowana, życie może toczyć się dalej, trzeba jedynie jak najszybciej zapomnieć o tym nic nie znaczącym epizodzie.
Interpretacje sztuki
-Iwona nie ma zalet, jest głupia, brzydka, nie odzywa się prawie nigdy, jest przedmiotem wrogości i szyderstwa wszystkich [...] w swoich rzadkich replikach mówi nam tylko, że jest uwięziona w kole, z którego nie ma wyjścia. (Lucien Goldmann, "Teatr Gombrowicza" w: Gombrowicz i krytycy, red. Z. Łapiński, Kraków 1984)
-Wyobraźnia Gombrowicza karmi się na pewno 'okropnymi... okropnymi' namiętnościami, stłumieniami i frustracjami [...] Iwona "raz tylko zdobywa się na krzyk i działanie, kiedy wypędza swego - równie nieudanego - narzeczonego o znamiennym imieniu Inocenty. A więc jest w tej Iwonie jakiś okropny sexappeal! I ona sama odczuwa gwałtowane pożądanie! Ba... może ona sama jest płcią, jest pożądaniem! Tym wszystkim, co w ludzkim libido niekształtne, chaotyczne, potworne... senne i dzikie zarazem... Tym, co nie pozwala się uspołecznić, ukształtować, ująć w formę czy porządek. (Jan Błoński, Forma, śmiech i rzeczy ostateczne. Studia o Gombrowiczu, Kraków 1994)
-(...) wszyscy wzajemnie się stwarzają i przekształcają tylko dlatego, że patrzą na siebie, mówią do siebie, czują wzajemnie swoją obecność i muszą się do niej ustosunkować Gdzie każdy każdemu 'robi gębę', każdy kręci się niepewnie pod spojrzeniem innych, coś ukrywa, tai swoje kompleksy i głupawe myśli, chowa je we wstydliwych chichotach. Gdzie niedorzeczność sytuacji, jaką stwarza samą swoją obecnością niemrawa, ofermowata, milcząca Iwona, prowokuje każdego do gestu samoobrony lub agresji, a gest ten pociąga za sobą gesty następne, już nieuniknione, choć coraz bardziej niedorzeczne. (Konstanty Puzyna, "Pestka" w: Gombrowicz i krytycy, red. Z. Łapiński, Kraków 1984)
Interpretacja wg J. Kwiatkowskiego „Dwudziestolecie międzywojenne”
Parodystyczność (mierząca w teatr szekspirowski) i psychologiczna niepełność postaci, ich umowny, kukiełkowy, po trosze „na niby” sposób istnienia, „podszycie dzieckiem” i nieprawdopodobna w swej groteskowości i okrucieństwie akcja- wszystko to zbliża „Iwonę…” do teatru Witkacego. Witkiewiczowskiej dowolności Gombrowicz przeciwstawił jednak respekt wobec praw wewnętrznej logiki dramatu, rozprawianiu werbalnemu- swobodny język kolokwialny, nie pozbawiony pewnej dezynwoltury, ale przede wszystkim ogromnie w prostocie swej giętki i wynalazczy.
Warto zaznaczyć, że Gombrowiczowska groteska służyła odmiennym celom niż groteska Witkacego. „Iwona…” nie ma nic wspólnego z problematyką polityczną czy historiozoficzną, które wybuchają z dramatów Witkacego. Gombrowicz posuwa tu dalej swoje badania nad psychologia międzyludzką- ukazuje jak pozbawiona „formy”, niewydarzona, pałubowata pannica wyzwala w przedstawicielach (groteskowego) dworu królewskiego ich wstydliwe sekrety i zbrodnicze instynkty- samą tylko swoją, uparcie milkliwą i zastraszoną obecnością.
W „Iwonie…” dominuje Gombrowicz „ciemny” psychoanalityczny, zafascynowany zbrodnią. Iwona rozporządza jakąś niezwykłą siłą, nie można się od niej uwolnić inaczej, jak tylko ją zabijając. Iwona jest symbolem seksu - w jego „niskiej”, wstydliwej, trudnej do wyznania wersji.
Krytyka posunęła się nawet do tak radykalnego poszerzenia reprezentowanej przez nią sfery znaczeń jak nazwanie tej nieforemnej postaci, demaskującej i dekomponującej stare, strupieszałe formy - muzą Gombrowicza.
Następne sztuki pisarza nie należą już do historii dramatu dwudziestolecia. Ale pierwsza z nich sama wystarczyłaby na to, by ugruntować sławę Gombrowicza, jako dramaturga.
J. Jarzębski, Dwa bunty, W: Podglądanie Gombrowicza, Kraków 2000.
Na wstępie chciałabym, abyśmy posłuchali słów samego Gombrowicza na temat Iwony. Fragment tej wypowiedzi pochodzi w książki „ Rozmowy z Dominikiem de Roux”:
Tragikomiczną historię Iwony ująć można w paru słowach. Książę Filip, następca tronu, spotyka na spacerze to dziewczę niepociągające… odpychające… Iwona jest rozlazła, apatyczna, słabowita, nieśmiała, nudna, trwożliwa. Książę od pierwszej chwili nie może jej znieść, zanadto go denerwuje; ale zarazem nie może znieść tego, że musi nienawidzić nieszczęsnej Iwony. I wybucha w nim bunt przeciw prawu natury, które młodzieńcom nakazuje kochać tylko powabne dziewczęta.- Nie poddam się temu, będę ją kochał!- rzuca wyzwanie swej naturze i zaręcza się z Iwoną.
Iwona, wprowadzona na dwór królewski, jako narzeczona księcia, staje się czynnikiem rozkładowym. Obecność niema, zastraszona, ilość jej rozlicznych defektów sprawia, iż każdemu przychodzą na myśl jego własne tajone braki, brudy, grzeszki… i wkrótce dwór zamienia się w wylęgarnię potworności. I każdy z tych potworów, nie wyłączając księcia, poczyna dyszeć żądzą zamordowania nieznośnej Cimcirymci. Dwór mobilizuje w końcu wszystkie swoje blaski, wszystkie wyższości i wspaniałości i z „wysoka” ją zabija.
Tak opowiedziana fabułą wydaje się istotnie prosta i przejrzysta. Ale problem zaczyna się, gdy przyjdzie zagrać Iwonę. Kim ona właściwie jest? Abstrakcją? Białą plamą? „Problemem do rozwiązania”? Czy uosobioną przeciętnością? Groteskowym brzydactwem? Kukłą? Ma ona jakieś wnętrze czy nie? A może jest tylko projekcją niejasnych rojeń Filipa, czy może dziewczęciem psychicznie zablokowanym, zduszonym przez kompleksy? Albo istotą zbuntowaną przeciwko otoczeniu, świadomie odmawiającą gry?
Wszystkie te wątpliwości wynikają z faktu, że utwory Gombrowicza świat pokazują wciąż z jego osobistego punktu widzenia, że on sam , jak mówi, jest dla siebie najważniejszym problemem, inni zaś bohaterowie istnieją tylko ze względu na niego- uosobionego w centralnej postaci dramatu. Dlatego też nietrudno wyobrazić sobie jak prywatne przeżycia pisarza odbiły się w „Iwonie”. Był młodzieńcem z dobrej, ziemiańsko- przemysłowej rodziny, otoczony ciotkami, kuzynami, sąsiadami i córkami sąsiadów. Bracia jego dobrze czuli się w roli zdobywców serc, wkrótce też pożenili się i osiedlili na wsi, on - nie. Bronił się przed uczestnictwem w grze w zaloty i narzeczeństwo, której asystuje zwykle cała rozemocjonowana familia. Outsider i dziwak.
A jego bohater- Filip? On także wydaje się niezdolny do kochania, erotyczna gra jest dla niego grą pustą. Filip może więc flirtować z Izą, ale właściwie dlaczego z nią ma flirtować? W nim samym nie ma żadnego nakazującego imperatywu. To inni- otoczenie- oczekują po nim, że obdarzy sobą najpiękniejszą z panien. Zwracając się ku Iwonie zadaje gwałt na swej naturze, ale nie umysłowi, który pozostaje chłodny. W tym ujęciu prawdziwy dramat rozgrywałby się nie w duszy księcia, lecz na zewnątrz- pomiędzy środowiskowymi nakazami jego ekscentryczna wolą, zaś odwrót w ramiona Izy warunkowałby jedynie społeczny konformizm.
Jest też druga interpretacja zachowania Filipa. Bo może właśnie brak miłości księciu doskwiera? Może zakochać się nie potrafi, dlatego, że wszystkie tego rodzaju uczucia zostały dawno skodyfikowane, że w miłości nie może liczyć na nic innego? Filip rzuca się więc w przygodę z Iwoną, w nadziei, że ten absurdalny związek pozwoli mu przynajmniej być sobą, a nie tylko marionetką w erotycznym teatrze. Ale tu kolejny problem: Książę przekonuje się , że w miłości, nawet takiej niekonwencjonalnej, nie ma mowy o pełnej swobodzie, że jest ona wzajemnym uwięzieniem partnerów, przy czym niekoniecznie ten silniejszy musi dyktować warunki. To, co było żartem zaczyna brzmieć całkiem poważnie. Wg Gombrowicza wszystkie porywy uczuć, mniemania o świecie, polityka, wiara, moralność- wytwarza się pomiędzy ludźmi, jest produktem starcia osób. Nazywa to teorią interakcji.
„Iwona” powstała w okresie młodzieńczym i drukowana była po raz pierwszy w dwóch numerach „Skamandra” z 1938 r. - zaraz po „Ferdydurke” i 5 lat po debiutanckim „Pamiętniku z okresu dojrzewania”. Tak jak we wcześniejszych utworach Gombrowicza, tematem „Iwony” jest weryfikacja społecznych stereotypów. Najbardziej zbliżone do „Iwony” są opowiadania, które nie weszły w skład debiutanckiego tomu, a drukowane były w czasopismach (dwa pierwsze w 1937r.). Gombrowicz wymieszał wątki z opowiadań „Na kuchennym stole” oraz „Bankiet”. Najpierw Książę wybiera pokraczność przeciw urodzie, następnie pokraczność owa doprowadza do obnażenia słabości, jakim w ukryciu ulega czczący doskonałość Formy dwór. (N. K. S.). Natomiast zakończenie utworu ma odbicie w opowiadaniu „Bankiet”: zagrożona wulgarnością Forma mobilizuje się przeciw Niższości i z „wysoka” ją unicestwia, przywracając wyższy ład.
W „Iwonie” nie ma jeszcze problematyki narodowej czy filozoficznej. Nawet zagadnienie Formy jest prezentowane dosyć prosto. Forma jest w „Iwonie” zbiorem społecznych nakazów, który jednostce nie pozwala na swobodny wybór postępowania.
W „Iwonie” ciekawi dziś co innego: jak pierwszy dramat Gombrowicza jest od razu odkryciem jednolitości i powtarzalności społecznych struktur i konfliktów. Pisarz dochodzi do tego jak gdyby dwiema drogami na raz:
1. Najpierw dostrzega, że jego podstawowy spór ze światem rozpoczął się już w rodzinnym domu. Dom stał się symbolem systemu społecznego, światopoglądowego, politycznego i metafizycznego. Można go było utożsamić z królewskim dworem, siedzibą rządu, kościołem, ojczyzną a nawet z kosmosem.
2. Ten dowód łączy się z literaturą. Od antycznych czasów najpowszechniejsze ludzkie konflikty były przedstawiane z użyciem maski, przenoszone w świat ludzi wysoko urodzonych, najchętniej na dwór panujący. Stąd „Iwona” jest jednocześnie parodią szekspirowskiej tragedii (Hamlet, Makbet, Tytus Andronikus).
Trzeba zaznaczyć, iż „Iwona” na tle dramatów dwudziestolecia wydaje się utworem zadziwiająco nowoczesnym. Jej stylistyka nie zestarzała się zbytnio, umowność kostiumu i scenerii odrywa ją od realiów czasu powstania, a i naczelny konflikt pozostaje do dziś żywy.
Po tych wszystkich rozważaniach możemy dojść do wniosku, iż w przypadku „Iwony” za alter ego pisarza uznać by można zarówno tytułową bohaterkę, jak i księcia. Rozpisanie własnej osobowości na role mogło się u Gombrowicza rozpocząć wcześniej, a w obliczu panny można dostrzec rysy samego autora.