13 Witold Gombrowicz Iwona, księżniczka Burgunda [opracowanie zalecane]

Witold Gombrowicz - Iwona, księżniczka Burgunda

Witold Gombrowicz - Iwona, księżniczka Burgunda

  1. Witold Gombrowicz

    1. Biografia

    1. W oczach innych

    1. Twórczość

    1. Dorobek pisarski

Siedziba Muzeum Witolda Gombrowicza we WsoliW spisie podano informacje na temat pierwszych wydań.


  1. Opracowanie

Iwona, księżniczka Burgunda – pierwszy dramat Witolda Gombrowicza, wydany w 1938 roku w czasopiśmie Skamander. Światowa i polska prapremiera teatralna sztuki odbyła się w 29 listopada 1957 roku w Teatrze Dramatycznym w Warszawie w reżyserii Haliny Mikołajskiej.

    1. Interpretacje sztuki

Iwona nie ma zalet, jest głupia, brzydka, nie odzywa się prawie nigdy, jest przedmiotem wrogości i szyderstwa wszystkich [...] w swoich rzadkich replikach mówi nam tylko, że jest uwięziona w kole, z którego nie ma wyjścia. (Lucien Goldmann, "Teatr Gombrowicza" w: Gombrowicz i krytycy, red. Z. Łapiński, Kraków 1984)

Wyobraźnia Gombrowicza karmi się na pewno 'okropnymi... okropnymi' namiętnościami, stłumieniami i frustracjami [...] Iwona "raz tylko zdobywa się na krzyk i działanie, kiedy wypędza swego - równie nieudanego - narzeczonego o znamiennym imieniu Innocenty. A więc jest w tej Iwonie jakiś okropny sex appeal! I ona sama odczuwa gwałtowne pożądanie! Ba... może ona sama jest płcią, jest pożądaniem! Tym wszystkim, co w ludzkim libido niekształtne, chaotyczne, potworne... senne i dzikie zarazem... Tym, co nie pozwala się uspołecznić, ukształtować, ująć w formę czy porządek. (Jan Błoński, Forma, śmiech i rzeczy ostateczne. Studia o Gombrowiczu, Kraków 1994)

(...) wszyscy wzajemnie się stwarzają i przekształcają tylko dlatego, że patrzą na siebie, mówią do siebie, czują wzajemnie swoją obecność i muszą się do niej ustosunkować. Gdzie każdy każdemu 'robi gębę', każdy kręci się niepewnie pod spojrzeniem innych, coś ukrywa, tai swoje kompleksy i głupawe myśli, chowa je we wstydliwych chichotach. Gdzie niedorzeczność sytuacji, jaką stwarza samą swoją obecnością niemrawa, ofermowata, milcząca Iwona, prowokuje każdego do gestu samoobrony lub agresji, a gest ten pociąga za sobą gesty następne, już nieuniknione, choć coraz bardziej niedorzeczne. (Konstanty Puzyna, "Pestka" w: Gombrowicz i krytycy, red. Z. Łapiński, Kraków 1984)

Drukowana w Skamandrze w roku 1938: w 4 aktach


"IWONA, KSIĘŻNICZKA BURGUNDA" - pierwszy, napisany jeszcze przed wojną, w 1935 roku, dramat Gombrowicza - to sceniczna groteska i zarazem satyryczny obraz społeczeństwa, które krępuje i obezwładnia jednostkę. Gombrowicz w "IWONIE" daje zapis mechanizmów społecznych i konwenansów, a przede wszystkim wychodzi poza czysto społeczne uwarunkowania i próbuje zdiagnozować sytuację człowieka uwikłanego w relacje z innymi. Pisze o Formie, która stwarza się między ludźmi. Formie - broni obosiecznej - kreującej międzyludzkie stosunki w ten sposób, że zarówno "ja", jak i "inny" - ten, którego spotykam na swej drodze - wzajemnie na siebie wpływamy i obopólnie się kształtujemy.


Akcja sztuki rozgrywa się w fantastycznej krainie - na królewskim dworze. Świat stworzony przez Gombrowicza jest groteskowy, śmieszny i zarazem tragiczny. Centralną postacią dramatu jest małomówna, nieatrakcyjna Iwona, która po zaręczynach z Księciem Filipem zaczyna skupiać na sobie uwagę całego, ściśle zhierarchizowanego dworu.

"Iwona nie ma zalet, jest głupia, brzydka, nie odzywa się prawie nigdy, jest przedmiotem wrogości i szyderstwa wszystkich" - pisał Lucien Goldmann - "w swoich rzadkich replikach mówi nam tylko, że jest uwięziona w kole, z którego nie ma wyjścia." (Lucien Goldmann, "Teatr Gombrowicza" w: "Gombrowicz i krytycy", red. Z. Łapiński, Kraków 1984)

Iwona jest równocześnie "rozlazła", niezgrabna, nie do końca uformowana, "plazmowata", jakby była bytem pośrednim między nicością a kształtem człowieka. Ale to właśnie w niej inni zaczną odnajdywać punkt odniesienia. Iwona jest jak lustro podstawione zarówno Królowi Ignacemu, Królowej Małgorzacie, całemu dworowi, nie mówiąc już o Księciu Filipie, który postanawia się z nią zaręczyć na przekór utartym zwyczajom, nudzie i banalnej codzienności. Jednym słowem chce niesmacznie zażartować.


Niemrawa Iwona staje się wybranką Księcia, ponieważ królewski syn zapragnął zabawy i odmiany, ale równocześnie, jakby wbrew sobie, dostrzegł w niej obiekt erotycznego pożądania.

"Wyobraźnia Gombrowicza karmi się na pewno 'okropnymi... okropnymi' namiętnościami, stłumieniami i frustracjami" - pisał Jan Błoński. - Iwona "(...) raz tylko zdobywa się na krzyk i działanie, kiedy wypędza swego - równie nieudanego - narzeczonego o znamiennym imieniu Inocenty. A więc jest w tej Iwonie jakiś okropny sexappeal! I ona sama odczuwa gwałtowane pożądanie! Ba... może ona sama jest płcią, jest pożądaniem! Tym wszystkim, co w ludzkim libido niekształtne, chaotyczne, potworne... senne i dzikie zarazem... Tym, co nie pozwala się uspołecznić, ukształtować, ująć w formę czy porządek." ("Forma, śmiech i rzeczy ostateczne. Studia o Gombrowiczu", Kraków 1994)

Brak definicji i ram, w które można by wpisać Iwonę, powodują powszechną dezorientację i wzrastający niepokój. Iwona jest niebezpieczna, każde jej spojrzenie i gest są ryzykowne dla tego, w którego zostały "wycelowane". Wzrok Iwony zdziera, w pocie czoła budowane wokół siebie i pielęgnowane, kłamstwa, obnaża nieautentyczność. Książę Filip odkrywa, że Iwona go kocha i wobec tego zostaje niejako wewnętrznie zmuszony do reakcji, próbuje więc wytworzyć w sobie miłość do narzeczonej. Król i Królowa, którzy zgodzili się na zaręczyny, by zapobiec skandalowi, spostrzegają, że za sprawą książęcej narzeczonej odżywają i wychodzą na jaw ich skrywane instynkty i najgłębsze tajemnice. Rozkochana w poezji Królowa Małgorzata zaczyna widzieć w Iwonie odbicie swojej bezgranicznie grafomańskiej twórczości. Król Ignacy ponownie odkrywa przed sobą swoje dawne zbrodnie i musi przyznać, że sprawiały mu one przyjemność i że szczerze pragnąłby do nich powrócić. Wydawałoby się szczeniacki wybryk Księcia, jego początkowa dworska zabawa kosztem Iwony i fatalne zaręczyny skutkują poważnymi konsekwencjami. Cały dwór niespodziewanie zaczyna się obnażać, damy dworu wyrzucają sobie niedostatki urody, w końcu wszyscy widzą w postępku Księcia spisek, który w nich właśnie jest wymierzony; Książę wybrał Iwonę, by z dworu i z hierarchii zakpić.

"Powstają bezsensowne podejrzenia, piętrzy się głupstwo i niedorzeczność, z której wszyscy właściwie zdają sobie sprawę" - pisał w "Komentarzu" do dramatu Gombrowicz. - "Książę, który także to widzi, nie może się przeciwstawić, gdyż sam c z u j e się niedorzeczny wobec Iwony (nie może pokochać jej), i to odbiera mu zdolność oporu." (Witold Gombrowicz, "Komentarz" w: Witold Gombrowicz, "Iwona, księżniczka Burgunda. Ślub. Operetka. Historia." Kraków 1996)

W "IWONIE"

"(...) wszyscy wzajemnie się stwarzają i przekształcają tylko dlatego, że patrzą na siebie, mówią do siebie, czują wzajemnie swoją obecność i muszą się do niej ustosunkować" - zauważał Konstanty Puzyna. - "Gdzie każdy każdemu 'robi gębę', każdy kręci się niepewnie pod spojrzeniem innych, coś ukrywa, tai swoje kompleksy i głupawe myśli, chowa je we wstydliwych chichotach. Gdzie niedorzeczność sytuacji, jaką stwarza samą swoją obecnością niemrawa, ofermowata, milcząca Iwona, prowokuje każdego do gestu samoobrony lub agresji, a gest ten pociąga za sobą gesty następne, już nieuniknione, choć coraz bardziej niedorzeczne." (Konstanty Puzyna, "Pestka" w: "Gombrowicz i krytycy", red. Z. Łapiński, Kraków 1984)

Jedynym wyjściem z sytuacji staje się eliminacja "bezformia", które psuje dobrze działający, niemal rytualny, mechanizm dworski. Książę całuje się więc z damą dworu Izą, ale robi to po to, by zerwać z Iwoną i tym samym, w istocie, ją unicestwić. Król, Królowa i Książę polują na Iwonę. Nikt nie ma wątpliwości - Iwonę trzeba zabić. Ale i tutaj pojawiają się problemy. Nie można przecież zabić tak po prostu, bez procedury czy protokołu, trzeba znaleźć "formalne" uzasadnienie morderstwa zgodne z etykietą i zasadami cywilizowanego państwa prawa. Czyli zabić obłudnie. Iwona ginie więc jakby przez przypadek podczas precyzyjnie wyreżyserowanej uczty, kiedy na skutek własnej niezgrabności dławi się rybią ością. Wówczas wszyscy klękają i modlą się. Następuje moment długo wyczekiwanej ulgi, jaką przynosi powrót do stanu pierwotnego, "idealnego", niczym już nie zakłóconego spokoju. Tym bardziej, że morderstwa udało się dokonać z wysokości królewskiego majestatu zgodnie z wymogami konwenansu. Źle działająca śrubka w skomplikowanym mechanizmie została wykryta i wyeliminowana, życie może toczyć się dalej, trzeba jedynie jak najszybciej zapomnieć o tym nic nie znaczącym epizodzie.


  1. Spektakl telewizyjny 1987

Spektakl telewizyjny, Rok produkcji: 1987

Telewizyjna adaptacja przedstawienia wyreżyserowanego przez Zygmunta Hubnera w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Po premierze sztuki w 1983 r. niezwykle pochlebne recenzje zebrała młodziutka wówczas Daria Trafankowska, "rewelacyjna Iwona, jedna z najlepszych, jakie można było obejrzeć od roku 1957, to jest od prapremiery polskiej". We wnikliwej recenzji inscenizacji Hubnera zatytułowanej "Gombrowicz nieseminaryjny" prof. Stefan Treugutt napisał: "Granie Gombrowicza bez "gombrowiczologii" nie jest łatwe. Na reżysera, aktorów, na bardziej oczytanych widzów wywiera nacisk wielka renoma pisarza, obszerna wiedza o nim. Na odbiorcę Gombrowicza poszczególnego wywiera potężny nacisk Gombrowicz ogólny, obiegowa wersja tego, czym on był dla nas, dla literatury światowej (...) Warto więc uświadomić sobie, że taki jak u Hubnera Gombrowicz, autor zdegradowany w swej seminaryjno-uniwersyteckiej powadze, podany na surowo i bez intelektualnych przypraw, Gombrowicz zmysłowy, absurdalny, hałaśliwy, parodystyczny, nieodpowiedzialny, ten Gombrowicz może nie tak wiele mówić o swych pomysłach intelektualnych (znamy go z innych utworów, w lepszych wersjach), ale jakże wiele pokazuje kipiącej absurdem prawdy o naturze naszego życia! Monumentalna bezsensowność - to my. Zwariowane pomysły z żenującym ciągiem dalszym - to my. Naturalne wybuchy grafomanii, niezdrowa ciekawość okropieństwa, babranie się w intrygach śmiesznych o tragicznym zakończeniu - to przecież obszerna jak życie strefa naszych dwuznacznych, podejrzanych doświadczeń osobniczych i stadnych". "Iwona, księżniczka Burgunda", sztuka wywodząca się ze schematów farsowych, została opublikowana na łamach "Skamandra" w 1938 r. (tę datę podaje prof. Jan Błoński, redaktor naukowy "Dzieł" Gombrowicza, on sam w rozmowach z Dominique de Roux wymienił rok 1935); dwadzieścia lat później ukazała się w wydaniu książkowym. W pomieszczonych w pierwodruku "Uwagach o grze i reżyserii" autor zalecał "jak najsilniej uwydatnić, co następuje: 1. Wszystkie elementy groteski i humoru neutralizujące przykrą osnowę sztuki, nie zatracając jednak trzeźwości i naturalności w psychologii osób i w całej akcji. 2. Nonszalancję i swobodę tekstu. Sztuka nie powinna być grana zanadto na serio. 3. Pełną świadomość osób działających. Najbardziej dziwaczne sceny powinny być odegrane trzeźwo. Bohaterzy sztuki są ludźmi zupełnie normalnymi, a tylko znajdującymi się w anormalnej sytuacji". Sztuka rozgrywa się na dworze królewskim, przy czym miejsce akcji i postaci potraktowane są dość umownie. Są właściwie pretekstem - choć również znaczącym - do specyficznie Gombrowiczowskiego wykładu z antropologii, psychologii, socjologii. Oczywiście, nie jest to wykład obiektywny, raczej rozpisana na głosy przypowieść, w której autor stara się odsłonić mechanizmy tworzące tożsamość ludzi, a ściślej - przez cały czas ją kwestionujące. Centralnymi postaciami są Król Ignacy, Królowa Małgorzata oraz ich syn, Książę Filip, który zaręcza się z nieapetyczną, niewydarzoną i całkowicie pozbawioną seksapilu Iwoną. Jej nieszczęśliwy wygląd, absolutna bierność i prawie zupełne milczenie prowokują następcę tronu. Nie ma przecież nigdzie takiego prawa, że podobać się mogą tylko ładne, a nawet gdyby było, to czyż on, człowiek wolny, miałby mu ulec jak bezduszny narząd? Królewscy rodzice przyjmują do wiadomości zaręczyny syna, aby nie wywoływać skandalu. Szambelan obiecuje wybadać prawdziwe powody tej ekstrawagancji. Ku zaskoczeniu wszystkich, niezdara w kretonowej sukience w kwiatki zakochuje się w Księciu. Filip czuje się zobowiązany do odwzajemnienia jej uczucia - "jeśli jestem twoim ukochanym, to nie mogę ciebie nie kochać", stwierdza, usilnie próbując się zakochać. Wywołuje to okropne wzburzenie wśród fraucymeru, panowie oddają się niestosownym żarcikom, cały dwór "popada w niezdrowe, szydercze chichoty". Milczenie, nieporadność, nieśmiałość i dzikość Iwony budzą niebezpieczne skojarzenia, przywodzące innym na myśl własne ułomności i niedostatki. Nawet Król przypomina sobie swoje stare grzeszki, a Królowa, opętana ciągotami grafomańskimi, zaczyna dostrzegać jakieś podobieństwo między pokraczną narzeczoną syna a własną, równie niewydarzoną, poezją. Książę zauważa także niedorzeczność całej sytuacji. Zrywa z Iwoną i zaręcza się z damą dworu, Izą. Wie jednak, że Iwona zawsze będzie o nim myślała, więc postanawia położyć temu kres raz na zawsze. Zabić Iwonę usiłują też Król, Królowa i Szambelan, każde na własną rękę. Nie mogą jednak zrobić tego wprost, bez podstaw formalnych i w niezgodzie z konwenansem. Muszą zaaranżować morderstwo przy zachowaniu pozorów majestatu i wszelkich form. Nieświadoma niczego Iwona daje się namówić na porcję karasi w wykwintnym sosie śmietanowym, o smaku błyskotliwym i paradoksalnym. Taki karaś to niby nic, a w gruncie rzeczy... trudna ryba i niebezpieczna.

Witold Gombrowicz

Iwona, księżniczka Burgunda”

 

1. Wstęp (oprac. Jerzy Jarzębski)

Gombrowicz nie przepadał za oglądaniem przedstawień teatralnych opartych na jego tekstach. Wg niego dramat nie domagał się materializacji scenicznej. „Dramatyczność” była raczej atrybutem jego psychiki, w sobie samym przymierzał różne maski i toczył z nimi spory. Taka „dramatyczność” jest stałym elementem jego utworów. Dramaty różnią się od innych tworów jedynie rezygnacją z szczególnej nadświadomości, jaką dysponuje narrator.

Jego dramaty najlepiej nadają się do czytania, wystawienie ich na scenie stwarza wiele problemów spowodowanych niedbałością autora w kwestii wymogów „technicznych”. Np. zmieniające się w szybkim tempie konwencje literackie, językowe czy obyczajowe, albo postać Henryka z „Ślubu”, która przez całą sztukę nie schodzi ze sceny. Sztuki Gombrowicza pozostają jednak naturalnie i żywiołowo teatralne.

Dwa porządki w interpretacji dramatów Gombrowicza:

- dramaty są skierowane „do wewnątrz”, ich głównym przedmiotem jest psychika autora, tematem jest próba rozwiązania ukrytych kompleksów; każdy bohater to „Gombrowicz”;

- dramaty są przede wszystkim interpretacją dwudziestowiecznej historii, a zatem kierują się „na zewnątrz”; temat stanowiłaby przemiana dokonująca się w dwudziestowiecznym człowieku, we współczesnych społeczeństwach, systemach władzy itp.; zmiana ta to przejście od człowieka wyznaczonego bez reszty przez pełnioną rolę i wierzącego w swoją stabilną tożsamość, do człowieka zdającego sobie sprawę ze swej plastyczności i ciągłych zmian, które zachodzą przez interakcje z innymi ludźmi. Taka przemiana sprawia, że człowiek szuka za wszelką cenę autentyczności. Gra swój dramat z innymi ludźmi, aby odkryć swoją prawdziwą twarz. Dąży do wolności w reżyserowaniu własnego życia, ale podporządkowuje sobie innych i celu nie osiąga. Gombrowicz nazwał to prostą drogą do nowoczesnego totalitaryzmu.

Interpretacje te łączy konwencja „dramatu rodzinnego”. Rodzina stanowi u Gombrowicza z jednej strony najbliższy każdemu człowiekowi układ społeczny, na który projektuje swe kompleksy, z drugiej strony jest miniaturą społecznego makroświata.

W jego dramatach pojawia się określony model wewnętrzny człowieka. Postacie rodziców symbolizują” super-ego”, pewien zastany porządek świata i wartości, w którym pojawia się jednostka. „Dwór” – rozszerzenie rodziny i jej porządku, wprowadza możliwość „intrygi”, to teren starcia tradycyjnego ładu z czynnikiem wywrotowym. „Narzeczona” – lustro odbijające „Ja”, zwykle niespełniona szansa samorealizacji w ramach rodzinnej formy.

Struktura społecznego świata w dramatach Gombrowicza odbija wciąż ten sam duchowy problem autora: niemożności wpisania się w tradycyjny porządek istnienia, kryzys emocjonalny (kłopoty ze „zwyczajnym małżeństwem”), poddanie się działającym wewnątrz psychiki czynnikom rozkładającym.

Kolejne dramaty ukazują ów problem w porządku chronologicznym:

- Iwona – bunt przeciwko staremu porządkowi zakończony klęską i powrót do konwencji;

- Ślub – zniszczenie konwencji, które kończy się zemstą formy na wolnością „Ja”;

- Operetka – totalna anihilacja wszystkiego, co konstytuowało uprzednio jednostkę, na rzecz powrotu do tego, co elementarne i pierwotnie autentyczne, spontaniczne w istnieniu.

              Iwona ukazuje kryzys władzy jako instytucji opartej na czymś w stosunku do człowieka zewnętrznym, danym uprzednio w postaci roli wypełnienia. Wiek XX przedstawiony jest jako widownia wielkiej przemiany w organizacji społeczeństw i w wizji jednostki. Szuka ona nadrzędnych wartości w sobie, co prowadzi do wyposażenia widowni w siły twórcze, ale i niszczące. To wszystko może prowadzić do zbrodniczego szału przywódców (Operetka).

              Gombrowicz nie zatrzymuje się na analizie psychiki człowieka, ale nawiązuje do historii i jej mechanizmów. Historia to więzienie, a więźniem jest władca – nawiązanie do Szekspira i jego Henryka V. Filip z Iwony, kiedy zamarzy mu się prawdziwa władza i rzeczywista wolność, próbuje przełamać zniewalający go konwenans. Podobnie jak Henryk w Ślubie – i oboje ponoszą klęskę, którą zadaje forma oczywiście.

              Dramaty Gombrowicza to autobiografia duchowa, wiązka opowieści, której brak narracji nie szkodzi, bo wpisuje się w nadrzędną fabułę kształtowaną przez całą twórczość autora. Posiadają szczególny „królewsko-książęcy” sztafaż i umowność kostiumów czy scenerii. Jako partytury teatralne wychodzą poza ograniczenia biograficzne i dziejowe, stają się scenariuszami wiecznie od nowa pisanego dramatu jednostki i społeczeństwa, w każdym dziesięcioleciu od nowa wypełnianego aktualną treścią.

2. Treść:

Osoby:

IWONA, KRÓL IGNACY, KRÓLOWA MAŁGORZATA, KSIĄŻĘ FILIP – następca tronu, SZAMBELAN, IZA – dama dworu, CYRYL – przyjaciel KSIĘCIA, CYPRIAN, CIOTKI IWONY, INOCENTY – dworzanin, WALENTY – lokaj , DOSTAOJNICY, DWÓR, ŻEBRAK, itd.

Komentarz

Akt I. Książę Filip zaręcza się z nieapetyczną Iwoną, ponieważ godność jego jest obrażona jej nieszczęśliwym wyglądem i nie chce, jako wolny duch, poddać się naturalnej niechęci, jaką wzbudza ta przykra panienka. Król i królowa przyjmują do wiadomości zaręczyny syna, aby nie wywoływać skandalu.

Akt II. Jednakże okazuje się, że Iwona zakochała się w księciu. Książę zaskoczony jej miłością czuje się zobowiązany do uczuciowego rewanżu – jako człowiek i jako mężczyzna. Chce ją pokochać.

Akt III. Tymczasem obecność  Iwony na dworze królewskim wywołuje dziwne komplikacje. Sam fakt zaręczyn księcia jest przyczyną śmieszków i komentarzy. Milczenie, dzikość, nieśmiałość, nieporadność Iwony stawia rodzinę królewską w trudnym położeniu. Jej biologiczna dekompozycja rodzi niebezpieczne skojarzenia, nasuwa każdemu na myśl własne lub cudze braki i defekty. Strachliwość jej prowokuje do gwałtu.

Dwór popada w niezdrowe, szydercze chichoty. Król przypomina sobie swoje zadawnione grzechy. Królowa, która w tajemnicy hołduje grafomaństwu i w głębi ducha czuje potworność swych wierszy, zaczyna widzieć, jakieś podobieństwo między Iwoną a tą poezją.

Powstają bezsensowne podejrzenia, piętrzy się głupstwo i niedorzeczność, z której wszyscy właściwie zdają sobie sprawę. Książę, który także to widzi, nie może się przeciwstawić, gdyż sam czuje się niedorzeczny wobec Iwony (nie może pokochać jej), i to odbiera mu zdolność oporu.

Dopiero kiedy w zupełnej dowolności całuje Izę, damę dworu – naraz wraca do poprzedniej swojej, normalnej rzeczywistości, zrywa z Iwoną i zaręcza się z Izą. Jednakże zupełnie zerwać z Iwoną jest już niemożliwe – książę wie, że ona zawsze będzie myślała o nim i wyobrażała sobie po swojemu jego szczęście z Izą. Postanawia zabić Iwonę.

Akt IV. Król, szambelan, królowa i książę – każde na własną rękę – usiłują zabić Iwonę. Nie mogą jednakże uczynić tego wprost – rzecz wydaje się zbyt głupia, zbyt niedorzeczna, brak po temu formalnych podstaw, konwenans nie pozwala.

Dopiero gdy za radą szambelana organizują morderstwo przy zachowaniu wszelkich pozorów majestatu, świetności, elegancji, wyższości, morderstwo „z góry”, nie „z dołu” – zabieg udaje się i rodzina królewska wraca do normy[1]

 

AKT I

Miejsce przechadzek, przy dźwiękach trąb wchodzą: Król Ignacy, Królowa Małgorzata, Książę Filip, Szambelan, Cyryl, Cyprian, damy i panowie. Królewska para podziwia piękny zachód słońca. Przychodzi Żebrak, który dostaje 15 groszy, bo piękny zachód i król ma gest (najpierw miał dostać 5). Odchodzą wszyscy na kolację oprócz Księcia, Cyryla i Cypriana. Książę czyta horoskop w znalezionej gazecie (wyznaczony na godziny). Okazuje się, że od 7 do 9 wieczór czekają ich: ekspansja sił życiowych, pomnożenie osobowości, doskonałe i ryzykowne pomysły. Czas ten sprzyja wielkim przedsięwzięciom. Cyryl zauważa dzierlatki, a Cyprian proponuje robić, co do nich należy. Książę nie bardzo rozumie, o co chodzi, więc mu tłumaczą, że „funkcjonować”  (tak, jak młodzi mężczyźni). Filip ma pewne wątpliwości, nie chce „w kółko to samo”. Nerwowo odczytuje ponownie horoskop, dowiaduje się, że może być niebezpiecznie, może się skończyć jakiekolwiek przedsięwzięcie dobrze, albo źle. Wchodzi Iza, którą wszyscy uniżenie witają. Tłumaczą sobie nawzajem, co tu robią. W oddali pojawia się kobieta z dwoma ciotkami. Jest to Iwona. Towarzystwo przysłuchuje się rozmowie między kobietami. Iwona nie odzywa się ani słowem, a ciotki pytają ją czemu ona jest taka nieseksowana i nie ma w ogóle powodzenia. Cyryl i Cyprian wyśmiewają Iwonę, kpią z niej i śmieją się jej w twarz, bo uznali to za swój obowiązek. Ciotki skrzyczały tylko dziewczynę, że wystawia ich na śmieszność. Iza chce uspokoić mężczyzn, ale oni wymyślają coraz nowsze dowcipy. Nagle Filip stwierdził, że wymyślił najlepszy żart. Podszedł do kobiet i przedstawił się jako syn Króla. Zapytał, czemu panienka jest taka apatyczna. Ciotki były pod wrażeniem jego obecności i zaczęły opowiadać o Iwonie. Okazało się, że wygląda ona tak smętnie dlatego, że krew w niej za wolno płynie. Gdyby się ożywiła to krew popłynęłaby szybciej, ale jeśli nie popłynie szybciej to nie ożywi się dziewucha. Ciotki oskarżają Filipa o kpiny, ale ten tłumaczy, że przecież Iwona jest wspaniała. Ma idealny wygląd dumnej i obrażonej królowej. Wszystkie jej dziwactwa bardzo mu się podobają. Przedstawia kobietom Cyryla i Cypriana. Nazywa ją Królową Anemią, jego towarzysze pękają ze śmiechu, a Filip z przekory prosi dziewczynę o rękę. Zjawiają się jego rodzice, ciotki wystraszyły się i uciekły. Król chichocze, bo stwierdza, że jego syn „zabawia” się z jakąś panienką, po chwili jednak pyta „cóż to za koczkodan?”. Filip przedstawia Iwonę, jako swoją narzeczoną. Wszyscy myślą, że to żart, ale Filip pozostaje przy swoim. Tłumaczy, że wolno mu to zrobić z nadmiaru – jest tak bogaty, że może się ożenić nawet z największą nędzą. Prawo natury, że tylko ładne może się podobać Księciu nie odpowiada. Królewska para robi, co może, ale Filip oznajmia, że się żeni. Król chce go przekląć. Królowa ujmuje się za synem, tłumacząc jego decyzję litością. W końcu uznają, że lepsze małżeństwo z litości niż skandal. Filip oficjalnie przedstawia Iwonę, jako narzeczoną. Iwona nie odzywa się nawet słowem, nic nie robi, ignoruje fakt, iż wszyscy sugerują jej, żeby się ukłoniła królewskiej parze. Filip i Iwona wychodzą. Król nie może uwierzyć, że dziewucha nie ukłoniła im się i że to oni prawie jej ukłony bili, nie mówiąc już o jej brzydocie. Postanawiają taktownie wybadać Filipa, mając nadzieję, że mu przejdzie.

AKT II

Apartament Księcia. Filip każe posadzić Iwonę i zastanawia się czy przywiązać ją do stołu, żeby nie uciekła. Cyryl pyta go, po co to wszystko, na co ten porównuje tę sytuację do polowania – chwytania byka za rogi. Kieruje nim jakaś ciekawość. Czuje się szczęśliwy jak nigdy. Czuje się lepszy, mając u swego boku kogoś gorszego. Stwierdzają, że Iwonka jest obrażona, bo w ogóle nie odpowiada na ich pytania. Ta odzywa się pierwszy raz – tłumaczy, że nie jest obrażona i żeby ją zostawić w spokoju. Proszą ją, aby wyjaśniła im swój mechanizm, dlaczego wszyscy się z niej śmieją i w ogóle. Iwona stwierdza, że „to tak w kółko” (w sensie błędne koło). Zachęcają ją do uśmiechu, ale bez efektu. Próbują znaleźć w niej choć najmniejszą zaletę. W końcu po wielu pytaniach Iwona przyznaje, że wierzy w Boga, ale słowa te wypowiada z pogardą. Teoria Księcia – wierzy w Boga, bo jest pełna ułomności, ale z drugiej strony wie, że ta wiara to tylko plaster na owe problemy, stąd pogarda. Książę Filip zauważa zjawisko „mistycznego kółka”. Nagle olśniło go, zauważa, że przecież skoro ona taka słaba, to i cierpi słabiej. Wtedy zauważa dziwny wzrok dziewczyny skierowany w jego stronę. Cyryl stwierdza, że rozbiera go wzrokiem. Filip czuje odrazę, czuje się urażony. Stwierdza, że trzeba ją zgładzić, ale potem wyjaśnia, że żartuje. Przybywają goście,  Filip, Iwona i Cyryl idą się uczesać. Damy chichoczą, a Szambelan je uspokaja. Goście śmieją się z byle czego. Wchodzą Książę z Iwoną i Cyryl. Filip przedstawia narzeczoną i tłumaczy jej nieśmiałość. Prosi ją aby usiadła i Iwona chciała usiąść na podłodze, gdzie stała, Goście wybuchneli śmiechem. Dama stwierdziła, że Książę na świetne poczucie humoru, że to nowa moda na „mopsowanie”. Na początku śmieją się wszyscy, Książę zaczyna coraz głośniej, aż gościom się głupio zrobiło i zamilkli. Ta sama Dama uważa, że to jest faktycznie dowcip, ale wymierzony w nich. Książę dowiedział się o zabiegach kosmetycznych kobiet na dworze i ma zamiar wyśmiać je w taki sposób. Filip nie wie o co chodzi, goście nagle spieszą się gdzieś i znikają. Szambelan zarzuca Księciu, że wystraszył płeć piękną, ale ten słusznie zauważa, że nie jego winą jest siła oddziaływania zwykłego defektu. Wtrąca się Innocenty, który nie wyszedł z resztą gości. Uważa za podłe to, co robi Filip, bo on kocha Iwonę. Filip nie może uwierzyć, ale skoro znalazł się adorator „takiej potwory” to jednak nie jest taka najgorsza. Życzy im szczęścia, a wtedy Iwona zaczyna płakać. Innocenty, gdy nie dostaje słów wzajemności zaczyna powoli wycofywać się ze swej „miłości”. Uważa, że kochają się, z braku lepszych możliwości. Przy Iwonie można odpocząć od poczucia bycia gorszym. Taka miłość na pocieszenie. Nie ukrywa jednak, że jest zazdrosny. Pyta Iwonę czy kocha Księcia, a ona każe mu się wynosić. Innocenty wychodzi przegrany. Do Filipa dociera, że Iwona go kocha, a to oznacza, że on stanowi jej cząstkę, nie może nią gardzić, jeśli go kocha. Ostatecznie postanawia pokochać ją i w tym celu wybierają się na spacer sam na sam. Cyryl i Szambelan zszokowani rozmawiają, upatrują w Iwonie niebezpieczeństwa. Wchodzi para królewska, której naskarżyły się Damy. Chcą wyjaśnić, czy Filipowi chodziło jedynie o żart, a dowiadują, że poszedł pokochać Iwonę. „Co robić?”

AKT III

Cyryl siedzi sobie na krześle na korytarzu, mijają go chichoczące kobiety. Książę wchodzi i wypytuje o powód ich śmiechu. Cyryl go nie zna, a Filip wie, że to z niego, albo jego narzeczonej. Chce koniecznie wiedzieć z czego się śmiały (mimo, że w ogóle go to nie obchodzi). Cyryl zauważa paranoję Księcia. Wchodzi Król i Królowa, Szambelan, Iza i Iwona. Królowa próbuje zachęcić Iwonę do zjedzenia jakichś smakołyków i wypytuje o plany na dziś, ale dziewczyna nie odzywa się ani słowem, co denerwuje wszystkich zebranych. Walenty oznajmia przybycie lekarza, do którego udaje się Książę z Iwoną. Królowa prosi syna na słówko. Prosi go, żeby wpłynął na narzeczoną, żeby choć trochę się odzywała. Musi mówić dla zachowania przyzwoitości. Królowa stwierdza, że przecież kochają Iwonę. Książę sarkastycznie odpowiada, że spróbowaliby nie kochać. Po jego odejściu Królowa wypomina Królowi, że nie jest dostatecznie uczuciowy dla przyszłej córki. Kwestia kto kogo się boi – Iwona Króla czy Król Iwony? Szambelan sugeruje, żeby Król pomówił z nią „na boczku” dla ośmielenia. Królowi nie uśmiecha się spotkanie „ z tą Cimcirymci”, która się boi, ale jakoś tak dziwnie. Królowa wychodzi i mówi, że zaraz przyśle tu Iwonę po włóczkę, żeby Król miał okazję z nią porozmawiać. Przychodzi Iwona, Król zagaduje, a ta: „włóczka”, wzięła włóczkę i milczy. Król próbuje ją oswoić ze swoją osobą, jednak z każdym jego krokiem w stronę Iwony, ta się cofa. Król w końcu krzyczy do niej, że nie ma czego się bać, a ona jeszcze dalej się cofa i nazwana „łajdaczką” wychodzi. Król jest wściekły, że Iwona boi się w taki denerwujący sposób. Przypomina mu się pewna szwaczka, którą kiedyś zgwałcili z Szambelanem, a która utopiła się po tym (nie mówią wprost, że ją zgwałcili, tylko, że młodość jest piękna i same aluzje – przyp. ja.). Tamta kobieta bała się podobnie. Przychodzi Królowa z pretensjami do Króla. Król Iganacy Każe jej nie podchodzić do siebie. Przyznaje, że skrzyczał Iwonę ponieważ przypomina mu coś niemiłego. Nie wspomina jednak o szwaczce, tylko wypomina Królowej, że Iwona przypomina mu rozmamłanie Małgorzaty. Ta jest w szoku, Król odchodzi, a razem z nim Szambelan. Wchodzi Iza i staje przed lustrem. Królowa każe jej przestać się mizdrzyć, bo wszystkie się mizdrzą odkąd Iwona jest na zamku. Pyta czy Iza wygadała się komuś o zamiłowaniu Królowej do wierszy. Ta zaprzecza, Królowa każe jej zastanowić, czy widzi jakieś podobieństwa między Iwoną a poezją Królowej. Iza jest zaskoczona, w końcu zmuszona przez Królową klęka, by przysiąc, że nikomu nie powtórzy nic z tej rozmowy. Wchodzi Filip, oburzony zachowaniem ojca. Prosi o rozmowę z matką w cztery oczy. Przyznaje, że Król wytłumaczył swoje zachowanie wspomnieniem „intymnych grzechów” Królowej. Wchodzi Król i Szambelan. Następuje idiotyczna sytuacja między Królem a Królową. Filip zaczyna się kłaniać rodzicom. Zachowuje się idiotycznie, bo nie kocha Iwony, a rodzice zachowują się idiotycznie, a z Iwoną można sobie na wszystko pozwolić (poryte to trochę). Książę kłania się Szambelanowi, którego to bardzo oburza. Tłumaczy, że Iwonie można powiedzieć co się tylko chce, choćby najgorszą rzecz. Można z nią zrobić, co się komu podoba, bo ona przez swoją nieśmiałość nie zaprotestuje. Wszyscy wychodzą zakłopotani. Filip zauważ Izę w kącie sali, podchodzi do niej i całuje ją w kark. Iza wyrywa się, ale Filip przekonuje ją, że nie muszą się krępować, bo Iwonę można zdradzać. Robi mu się głupio, że Iwona będzie cierpieć i prosi o dyskrecję Izę. Nie może oderwać się od Izy i stwierdza, że ją kocha. Woła Walentego[służący} i każe mu przyprowadzić Iwonę. Oznajmia, że jego narzeczoną teraz jest Iza. Książę mówi Iwonie, że właśnie ją zdradził, dzięki niej może tak łatwo o tym mówić i zrywa z nią, bo nie ma w sobie tyle seksapilu, co Iza. Iwona jak zwykle nic nie mówi. Książę każe oddać Iwonie włos, który ona podniosła z podłogi [jest to włos Izy], ale dochodzi do wniosku, że to nie pomoże, bo oni – Filip i Iza – są w Iwonie. Wyprasza wszystkich prócz Cyryla. Mówi, że nie można jeszcze rozgłaszać ich rozstania, bo będzie musiał zabić Iwonę. Cyryl z początku jest przerażony, jednak Filip tłumaczy mu, że nie ma innego wyjścia, bo ona póki będzie żyć, póty będzie myślała o nim i Izie, a on tego nie zniesie. W sumie to ona zmusza go do zabójstwa – łajdaczka, ale to nie będzie takie trudne, w końcu jest taka słaba. Porównuje zabójstwo do zwykłej operacji. Zaręczyny z Izą trzeba na razie utrzymać w tajemnicy. Jutro Filip obmyśli plan.
AKT IV

Komnata zamkowa. Król przyjmuje Kanclerza i Dostojników. Pytają go o strój w jakim ma pojechać poseł do Francji. Król każe jechać na golasa, ale zaraz poprawia się, żeby jechał w czym chce, byle na swój koszt. Pytają następnie o menu na przyjęcie z okazji zaręczyn Księcia Filipa z Iwoną Copek. Król każe podać zgniliznę, po czym poprawia na dziczyznę. Z kolei pytają go o możliwość ułaskawienia starego Chlipka, na które zgodziło się już 12 instancji. Król skazuje go na śmierć i zdania nie zmienia. Wygania dostojników, zabrania im się kłaniać. Kiedy jest sam chowa się za kanapą. Wchodzi Szambelan, który przemierzając komnatę sieje nieporządek – złośliwie kopie krzesło, przewraca książki itp. Zauważa Króla, który z oburzeniem stwierdza, że teraz moda na dziwienie się tylko. Szambelan pyta na kogo Król się czai. Okazuje się, że Król czai się, żeby zobaczyć Królową, jak wygląda, kiedy nikt jej nie widzi. Może mieć przecież tyle na sumieniu, może go np. zdradzać. Szambelan natomiast zmuszony przez Króla przyznaje, że ten nieporządek robi po to, aby utrudnić mieszkańcom zamku chodzenie, siadanie itd. Oczywiście winna wszystkiemu jest Iwona. Król zastanawia się czy mógłby wyskoczyć zza kanapy i ją zabić, w końcu jedną już zabił. Szambelan widzi w tym przejaw nietaktu i powód do plotek. Przychodzi mu do głowy pomysł i zaczyna chichotać głupio. Plan jest taki: na przyjęciu z okazji zaręczyn podadzą ościste ryby – karasie. Jak Iwona będzie jadła to spojrzy się na nią ostro z góry i wtedy ona się udławi. To jest takie głupie, że nikt nigdy ich z tym nie powiąże. Wchodzi Królowa, a dwaj spiskowcy chowają się za kanapą i obserwują. Małgorzata ma w ręku flakonik z trucizną i zeszyt z wierszami. Czyta wiersze, żeby podniecić się do zabójstwa. Jej wiersz jest o tym, że nie pragnie królewskości tylko giętkości. Ubolewa nad swoimi utworami, które są okropne. Iwona to zdrajczyni, każdy może zauważyć podobieństwo tej istoty do wierszy Małgorzaty, więc Iwona musi umrzeć. Królowa postanawia się rozczochrać przed zabójstwem, żeby zmienić swój wygląd. Jednak nie wie czy jej to nie zdradzi. Rozmawia sama ze sobą i sama się upomina, żeby tego nie robić. Stoi przed lustrem – musi wydobyć z siebie całą brzydotę by móc zabić. Poplami się jeszcze atramentem i jest gotowa (ale ma kamuflaż). Już chce iść, a Król wyskakuje zza kanapy i wyrywa jej wiersze. Małgorzata mdleje. Król chichocze z zadowolenia, że poznał grzechy żony. Śmieje się z niej, mówi, że on utopił „inną”, więc jego grzech jest większy i zabije Iwonę. Nagle Iwona wchodzi do komnaty, przez która przechodzi do swego pokoju. Od tej chwili mówią szeptem. Król każe podać na bankiecie karasie, Królowa myśli, że oszalał i zaczyna mu się sprzeciwiać. Nie chce już śmierci Iwony i nie chce karasi. Król wkłada koronę i przemawia do żony z wyższością – „(…) Nie kłóć się, bo jak cię palnę… a mogę cię palnąć, jeśli zechcę, mogę cię palnąć, bo grzechy mam – wszystko mogę, kobieto, mówię, drżyj przede mną, bo grzechy mam! Ja jestem królem grzechów, uważasz, królem głupoty, grzechów, gwałtów, jęków!”. Królowa jest przerażona. Ignacy uspokaja się, każe doprowadzić się jej do porządku i zorganizować świetne przyjęcie. Mają być najlepsi goście i najpiękniejsze kobiety. Gdy Królowa Małgorzata wychodzi Król każe Szambelanowi ukłonić mu się. Słyszą czyjeś kroki, więc chowają się znów za kanapą. Wchodzi Książę z nożem w ręku i Cyryl z koszykiem. Zamierzają się na Iwonę w pokoju, ale nie potrafią się zmusić do zabicia tak wątłej osoby. „Im łatwiej tym trudniej”. Iwona zasypia. Nagle Filip czuje się obserwowany, wyprasza Cyryla myśląc, że to jego wzrok go tak peszy. Jednak po chwili go woła z powrotem, bo samemu jeszcze gorzej. Król za kanapą zawzięcie kibicuje, żeby w końcu zabili Iwonę. Wchodzi Iza, która odgaduje ich zamiary. Prosi Filipa, żeby przestał się Iwoną zajmować, interesować, żeby przestał ją mordować. Filip zauważa, że Iwonie coś się śni, stwierdza, że ona na pewno śni o nich. Iza coraz bardziej się denerwuje. Król kibicuje coraz głośniej, Filip z nerwów kopie kanapę. Iza prosi go o pocałunek, ale ten skupiony jest na Iwonie. Iza oznajmia, że odchodzi. Filip w końcu ją zatrzymuje i całuje. Iwona się budzi, Król otwarcie krzyczy, żeby ją zabił. Wchodzi Królowa z gośćmi, nagle przypomina mu się plan z karasiami. Zamieszanie, wszyscy siadają do kolacji. Król nakazuje wszystkim pokazać się z jak najlepszej strony, naprzeciwko wszystkich ma siedzieć Iwona, na której cześć jest to przyjęcie. Ma otrzymać tytuł księżniczki Burgundy. Król i Królowa wygłaszają przemówienia na temat różnych bzdur, ogólnie sami gubią się w tym, co mówią. Podano karasie. Wszyscy jedzą oprócz Iwony, więc uznano, że gardzi ona królewskim jadłem. No to Iwona zaczyna jeść, a Król, Królowa i Szambelan na zmianę coraz głośniej naskakują na dziewczynę. W końcu Król krzyknął, wskazując na Iwonę oskarżycielskim gestem, że się dławi ością i w tym momencie Iwona faktycznie się dławi. Wszyscy siedzą i krzyczą o pomoc (nikt jednak nie pomaga). Goście stwierdzają, że skoro z Iwony trup to nie będą przeszkadzać i wychodzą. Królowa zastanawia się nad żałobą, zauważa, że Król nie ma czarnego garnituru. Kazano wezwać Pietraszka z zakładu pogrzebowego. Zanim jednak lokaje zabiorą ciało, królewska rodzina klęka przy nim. Wszyscy oprócz Księcia, który nie wie, co się dzieje. W końcu po namowach zebranych i on klęka.


6



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Witold Gombrowicz Iwona księżniczka Burgunda opracowanie
Witold Gombrowicz Iwona księzniczka Burgunda streszczenie
Witold Gombrowicz Iwona, księzniczka Burgunda
Gombrowicz Iwona, księżniczka Burbunda opracowanie
Gombrowicz Iwona, księżniczka Burgunda
Witold Gombrowicz Iwona Opracowanie i streszczenie R
Witold Gombrowicz Iwona
Erving Goffman Iwona, księżniczka Burgunda
Literatura współczesna - stresazczenia, opracowania1, Gombrowicz - Dzienniki part 2, Witold Gombrowi
10 Witold Gombrowicz Ślub opracowanie
Witold Gombrowicz Ferdydurke opracowanie
11 Gra z konwencjami, stereotypowo Ť¦ç i antystereotypowo Ť¦ç opowiada ä i powie Ťci Witolda Gombrow
Trans- Atlantyk , Witold Gombrowicz Trans- Atlantyk
Dzienniki part 2 , Witold Gombrowicz
BAKAKAJ, Witold Gombrowicz
Metaforyczny sens przygód bohatera ?rdydurke Witolda Gombrowicza czyli o Treści i Formie w życiu
Slub , Ślub Witold Gombrowicz
¦LUB PIÓRA WITOLDA GOMBROWICZA, polonistyka, 5 rok
B Pietkiewicz, Co nas chwyta za gardło psychoanalityczne uwagi na marginesie utworów Witolda Gombrow

więcej podobnych podstron