Pewien kaznodzieja protestancki wychodził w Londynie ze swoją 5-letnią córeczką, aby pokazać jej miasto. Wszedł raz do kościoła katolickiego. Patrzy - a córeczka także patrzy i pyta: Tatusiu tu pali się światło. Dlaczego? Przecież jasny dzień. Ojciec wyjaśnia: Widzisz, tu jest Pan Jezus. - Gdzie? Chciałabym Go zobaczyć. - Nie można, bo jest na tym ołtarzu. Widzisz te złociste drzwiczki. Są zamknięte. To tam Pan Jezus jest ukryty, więc zobaczyć Go nie można. - Dziewczynka była przejęta, nic więcej nie mogła mówić. A kiedy w następnym dniu w czasie przechadzki tatuś wszedł do protestanckiego kościoła, dziewczynka od razu szukała wiecznej lampki. Ale tatuś wytłumaczył: Tu nie ma lampki, bo tu nie ma Jezusa.. Dziewczynka zamilkła, ale postanowienie było silne: Pójdzie tylko tam, gdzie jest Pan Jezus! - Ojciec zaczął rozmawiać z żoną: Córeczka ma rację. Tylko tam może być prawdziwy kościół, gdzie jest Jezus! Wszyscy troje przeszli na łono Kościoła katolickiego (Spirago 1091) - To prawdziwe zdarzenie mówi nam wiele. Bogactwa materialne są dla ciała. A dusza miliony razy ważniejsza ma ginąć z głodu?
Ks. F Ziebura Homilie - Rozważania liturgiczne na niedziele i święta A.B.C