Dwie skrajności
W szkole średniej zrodziło się we mnie pragnienie, aby mieć dziecko, oczywiście w odpowiednim momencie życia, z ukochanym mężczyzną. Po raz pierwszy też wtedy usłyszałam o antykoncepcji. Te dwie sprawy, pragnienie posiadania rodziny oraz kwestia antykoncepcji, dotarły do mnie niemal równocześnie. Na początku w żaden sposób nie ustosunkowywałam się do reklam w prasie czy telewizji, propagujących środki antykoncepcyjne. Z czasem jednak zaczęłam drążyć temat i stopniowo nabierałam świadomości tego, czym antykoncepcja jest rzeczywiście i jakiego spustoszenia dokonuje w ludzkiej duszy i ciele.
Samozwańczy pan historii
Zawsze pojmowałam człowieka, jego ciało, jako wspaniałą budowlę, wznoszoną przez Stwórcę. Jeśli przyjmiemy, że Bóg jest budowniczym, a ludzie budowlami, to kim są ci, którzy stosują antykoncepcję? Złodziejami, wykradającymi Bogu materiał potrzebny do stworzenia budowli.
Przenieśmy to na grunt rzeczywistości. Żaden konstruktor nie byłby zadowolony, gdyby jakiś rzezimieszek podkradał mu cegły. Z pewnością zburzyłoby to jego misternie układane plany zagospodarowania terenu. A Wielki Budowniczy, jak patrzy na takie postępowanie? Zniszczyć plany człowieka to występek. Czymże w takim razie jest burzenie planu Bożego?
Nikomu chyba nie trzeba pokazywać skutków pychy ludzkiej, kiedy człowiek samozwańczo czyni się „panem historii". Taka postawa to tylko uzurpatorstwo i niszczenie Bożej Miłości.
Co obiecuje antykoncepcja? Brak skutków ubocznych pożycia - czytaj dziecka - i to wszystko? Czy coś jeszcze nam ofiaruje oprócz dzikiej rozkoszy i czynienia z siebie jałowej ziemi?
Bez inwazji
Kiedyś dostała się do moich rąk mała broszurka, opisująca naturalne metody planowania rodziny (NMPR). Opisana metoda wydała mi się bardzo fascynująca i atrakcyjna, bo obiecywała wiele. Nigdy nie chciałam w żaden sposób ingerować w swój organizm, a ta jest metodą naturalną i całkowicie bezinwazyjną.
Od tego momentu minęły już trzy lata, a dwa odkąd nasze małżeństwo korzysta z łask płynących z metod naturalnych.
Bóg uchronił nasze małżeństwo od ułudy antykoncepcji. Jeszcze przed ślubem dane było nam poznać naturalne metody planowania rodziny. To nie jest, jak mówią niektórzy, naturalna antykoncepcja, ani tzw. kalendarzyk małżeński. NMPR pomimo tego, że wymaga, to jeszcze więcej daje. Ranne wstawanie i rachowanie zawsze zostaje uwieńczone spotkaniem z ukochanym człowiekiem - mężem. Nie muszę się martwić, że nie połknęłam kolejnej pigułki, nie oczekuję z drżeniem każdej miesiączki, bo znam symptomy, które ją poprzedzają. Oddaję się całkowicie woli Stwórcy. Nie chcę niszczyć, ale rozsądnie budować i planować razem z Nim. Przede wszystkim śpię spokojnie, bo nie jestem złodziejem.
Aleksandra Wojtyna
Rycerz Niepokalanej 12 (2006) s. 375