ŁZY ŚWIĘTEGO PIOTRA
Kazanie pasyjne
Umiłowani w Jezusie Chrystusie Bracia i Siostry!
Chyba jeden jest tylko na świecie kościół, który zbudowano na pamiątkę grzechu - nie cudu, nie objawienia, nie aktu cnoty, bohaterstwa czy męstwa - ale grzechu. Jest to kościół wzniesiony na domniemanym miejscu pałacu Kajfasza w odległości 300 metrów od Wieczernika zwany kościołem Św. Piotra przy pianiu koguta.
Gdyby wznoszono więcej tego rodzaju pamiątek - zabrakłoby miejsca na ziemi. Jeżeli odważono się zbudować świątynię pod takim wezwaniem - to dlatego, że w tym miejscu nastąpiło do głębi wzruszające nawrócenie. Piotr miał jeszcze na ustach słowa zaklęć i przysięgę, którymi odgradzał się od Osoby Jezusa, gdy zapiał kogut po raz drugi. Równocześnie Jezus, skrępowany łańcuchem i otoczony zbirami, przeszedł przez dziedziniec rezydencji arcykapłana. Nocne posiedzenie sądu właśnie się skończyło i więźnia prowadzono do podziemnego lochu, gdzie miał przebywać aż do porannego zebrania Wysokiej Rady.
Św. Łukasz tak to opisał: „A Pan, obróciwszy się, spojrzał na Piotra. Wspomniał Piotr na słowo Pana; jak mu powiedział: dziś zanim kogut zapieje trzy razy się mnie zaprzesz. I wyszedłszy na dwór, gorzko zapłakał” (Łk 22,61-62).
Spojrzenie, które tyle razy w różnych spotkaniach ewangelicznych przenikało ludzi na wylot - przeniknęło teraz Piotra.
Kochani! Jakaż potęga uczuć musiała się zawierać w tym spojrzeniu, skoro wycisnęło ono z oczu Apostoła strumienie łez na całe życie. Św. Klemens - opowiada, że Piotr przez ostatnie 30 lat swego życia każdej nocy na pianie koguta zrywał się z posłania i zanosił od płaczu, aż łzy pokutne wyżłobiły bruzdy na jego twarzy. Te łzy przywodzą na myśl modlitwę psalmisty: „Zadrżyj ziemio przed obliczem Pana, który zmienia opokę w oazę, a skałę w krynicę wody” (Ps 114,7-8).
„Oto przed spojrzeniem Pana, który ustanowił Piotra opoką i skałą - zadrżało serce w opoce, a ze skały wytrysnęła krynica łez.
Wzbudźmy akt uwielbienia dla Zbawiciela, który jednym spojrzeniem porusza do głębi serce człowieka i do głębi przeobraża jego życie. I prośmy za przyczyną skruszonego Apostoła o łaskę pokuty i o ducha pokuty również i dla siebie” (ks. T. Olszański: W światłach Męki Pańskiej).
Dziś, kochani Bracia i Siostry, zastanówmy się: Czym jest w naszym życiu pokuta?
„W połowie ubiegłego wieku Schamyl był władcą Kaukazu. Pragnąc wytępić w swoim księstwie plagę korupcji wydał surowe prawo: Kto dopuści się przekupstwa, otrzyma publicznie 50 batów chłosty. Powiedziane, zrobione. Jedna z pierwszych skarg wpłynęła na jego matkę. Dotknięty niewypowiedzianym bólem, zamknął się Schamyl w swojej siedzibie. Toczył ze sobą samym straszną walkę. Po jednej stronie stało prawo, a z drugiej zaś matka. Czwartego dnia blady z wyczerpania opuścił dwór i udał się na plac, gdzie wymierzano kary. Przyprowadzono matkę władcy. Gdy pierwsze razy miały spaść na plecy matki, książę odsunął ją na bok, a sam nadstawił swoje ciało i kazał wymierzyć należną karę. Po ostatnich uderzeniach z wielkim wysiłkiem wyprostował się i oświadczył: Prawu stało się zadość. Krew waszego pana popłynęła na odpokutowanie popełnionej winy” (ks. Z. Trzaskowski: Zdać się na Boga).
Tak, moi drodzy Bracia i Siostry, pokuta jest przede wszystkim aktem sprawiedliwości. Przez grzech zwracamy się przeciw Bogu, obrażamy Jego miłość i Jego majestat. Przez grzechy depczemy Jego przykazania i prawo. Wynagrodzeniem za niewierność są akty pokutne - poczynając od pokuty sakramentalnej, a kończąc na dobrowolnych trudach i umartwieniach, podejmowanych w intencji pokutnej. Akty te godzą człowieka z Bogiem, przywracają Bogu człowieka, a człowiekowi Boga. Jest więc pokuta potrzebna tak, jak potrzebna jest do normalnego życia zgoda z Bogiem. Nic dziwnego, że zarówno księgi Starego Testamentu, jak i nauki Chrystusa pełne są wezwań do pokuty. Niestety przez pokutę rozumiemy najczęściej tę jakąś litanię, czy cząstkę różańca, zadane nam za pokutę przy spowiedzi - i na tym koniec. I dlatego zdarzają się niezliczone wypadki spowiedzi bez prawdziwego nawrócenia, bo bez przemiany życia.
Oto niezwykła historia zaczerpnięta z życia św. Jana Vianneya, świętego kapłana - patrona spowiedników.
„W 1838 roku głośnym echem odbiło się nawrócenie pewnego marynarza pływającego po Saonie. Był to człowiek znany ze swego gwałtownego charakteru, niewybrednego języka i nienawiści wobec duchowieństwa. Pewnego dnia towarzyszył znajomym w podróży do Ars. Dla zabicia czasu wszedł do kościoła właśnie w momencie, gdy tamtejszy proboszcz spowiadał mężczyzn. Wesołek bardzo rozglądał się wokół, gdy nagle przejął go dziwny ból, zmuszając do wyjścia na świeże powietrze. Nie chcąc uchodzić za słabeusza, wrócił po kilku chwilach. Ponownie jednak chwyta go atak boleści przyprawiając o dziwne drgawki. Pewna kobieta stojąca blisko podtrzymując go prowadzi do księdza Vianneya. Jedno spojrzenie duchownego wystarczyło, aby grzesznik zdecydował się przystąpić do gruntownej spowiedzi. Od tego czasu jakby diabeł go opuścił. Często można go było spotkać na pielgrzymkach z różańcem w ręku”.
Widzicie więc, Bracia i Siostry, Bóg nie tylko żąda pokuty, ale On też daje łaskę pokuty. Przekonał się o tym św. Piotr, przekonali się o tym inni pokutnicy, jak np. Dawid i Augustyn, których pokuta z głębi upadku wyniosła na wyżyny świętości. Słusznie i pięknie pisał po swoim nawróceniu św. Augustyn: „Wystarczy raz zgrzeszyć, aby na wieki płakać”. Łzy pokutne, jak wszelkie łzy, oczyszczają nasze spojrzenie i pozwalają dostrzec niewyczerpaną dobroć Chrystusa i całą nikczemność grzechu. Dlatego często módlmy się słowami mszalnej modlitwy:
„Wszechmogący i najłaskawszy Boże, który dla spragnionego ludu wywiodłeś ze skały źródło wody żywej: dobądź z twardych serc naszych łzy skruchy, abyśmy mogli opłakiwać nasze grzechy i zasłużyć u Twego Miłosierdzia na ich odpuszczenie”.
Św. Piotrze - łzawy pokutniku, uproś i nam nawrócenie. Amen.
2