Filmowanie lustrzanką cyfrową - wprowadzenie sprzętowe
otografia cyfrowa otworzyła łatwy dostęp do wszelkiego rodzaju aparatów cyfrowych, a później telefonów, które przyczyniły się do masowego zalania nas obrazami od Sasa do Lasa. Nie do końca dotyczy to filmowania zaawansowanymi kamerami lub lustrzankami cyfrowymi. W tym wypadku nie wystarczy zarejestrować film na karcie. Niezbędny jest poważniejszy krok, a mianowicie opanowanie umiejętności montażu obrazów ruchomych, moim zdaniem trudniejszej niż obróbka zdjęć statycznych. Na tym etapie większość osób się poddaje.
Ale zacznę od początku. Opowiem dziś, jakiego sprzętu używać i co zrobić, by móc tworzyć własne dokumenty, wywiady, fotokasty/wideokasty, teledyski czy inne krótkie formy wideo.
Podstawowy zestaw filmowy Krystiana to lustrzanka D600, obiektyw 24-70 mm f/2.8 oraz statyw Manfrotto z głowicą filmową.
Fot. Michal Korta
Kiedy ja zaczynałem filmować, miałem do dyspozycji pierwsze lustrzanki cyfrowe, które w porównaniu z dzisiejszymi były pod tym względem po prostu do niczego. Nie można było nagrywać dźwięku na zewnętrzny rejestrator audio, nie dało się zmienić przysłony w trakcie używania funkcji podglądu na żywo, wysoka kompresja plików niekorzystnie wpływała na jakość filmów. Na szczęście z czasem te wady zostały albo całkowicie wyeliminowane, albo przynajmniej zminimalizowane. Dziś nawet najbardziej amatorską lustrzanką da się nagrać film, który możemy śmiało pokazać klientowi.
W tej chwili znakomita większość lustrzanek i bezlusterkowców dostępnych w sprzedaży spełnia najważniejsze wymagania stawiane kamerze: wysoka jakość obrazu, odpowiednia rozdzielczość oraz możliwość rejestracji dźwięku na zewnętrzny rejestrator. Myślę, że trudniejszym wyborem będzie dobór odpowiednich obiektywów. I to właśnie na nie warto przeznaczyć większą kwotę, ale o tym za chwilę.
Rozdzielczość
Pamiętam czasy, kiedy publikowaliśmy pierwsze wywiady na Szerokim Kadrze w rozdzielczości 720×576 pikseli w formacie 4:3. Później przeszliśmy na HD (1280×720 pikseli) w najpopularniejszym dziś formacie 16:9. Myślę, że niedługo przyjdzie czas na Full HD (1920×1080 pikseli), która zaczyna być coraz bardziej popularna w sieci. Dziś rozmawiamy o kamerach i lustrzankach, które nagrywają w rozdzielczości 4K (np. 4096×2160 pikseli). Niedługo zapewne taki będzie standard zarówno w telewizji, jak i w internecie. Pozostaje tylko poczekać na szybsze procesory i karty pamięci, lepsze wyświetlacze i wydajniejsze baterie. Sam obserwuję ten proces z zapartym tchem, ponieważ do pewnych produkcji potrzeba po prostu lepszej jakości obrazu i większej rozdzielczości. Możecie mi jednak wierzyć - obecnie w zupełności wystarczająca jest rozdzielczość 1920×1080.
Liczba klatek na sekundę
Wystarczy 16 kl./s, aby widz uznał ruchomy obraz za naturalny. Im więcej klatek na sekundę, tym obraz bardziej płynny. W lustrzankach mamy najczęściej do wyboru następujące opcje: 24 kl./s, 25 kl./s, 30 kl./s, 50 kl./s i 60 kl./s. Ja nagrywam wywiady z prędkością 25 kl./s, czyli z najpopularniejszym klatkażem. Jednak gdybym chciał przedstawić jakąś scenę w zwolnieniu i zależałoby mi na płynności obrazu, wybrałbym maksymalną liczbę klatek na sekundę oferowaną przez kamerę, aby w postprodukcji wydłużyć daną scenę (klatkaż 60 kl./s pozwoli na ponad dwukrotne zwolnienie obrazu bez utraty płynności ruchu).
Kiedy oglądacie filmy w kinie, standardowo widzicie obraz kręcony i odtwarzany z prędkością 24 kl./s. Jesteśmy przyzwyczajeni do takiego obrazu. Jednak już pojawiają się produkcje nagrywane z prędkością 48 kl./s (np. ostatnia ekranizacja Hobbita). Aby zrozumieć i zobaczyć ten efekt, wystarczy ustawić sobie w lustrzance np. 24 kl./s oraz chwilę później 60 kl./s. Na wyświetlaczu od razu widać różnicę w płynności ruchu.
W internecie i w europejskiej telewizji (format PAL) używa się 25 kl./s. Natomiast na przykład w Stanach Zjednoczonych czy Japonii w telewizji emitowane są filmy z prędkością 30 kl./s (format NTSC). Właśnie z tego powodu w kamerach mamy do wyboru jeszcze taką prędkość zapisu
Kompresja
Każdy plik wideo jest zapisywany na karcie pamięci w formie tzw. kontenera multimedialnego, np. w wypadku aparatów Nikona jest to MOV. To w nim znajdują się informacje na temat obrazu, dźwięku i metadanych. Informacje te są oczywiście kompresowane, czyli za pomocą specjalnych kodeków jakość obrazu jest nieznacznie obniżona (ze względu na ciaśniejsze „spakowanie” danych) na korzyść znacznego zmniejszenia wagi plików wideo.
Po co to wszystko? Z dwóch powodów. Pierwszym jest wspomniany rozmiar pliku. Gdyby film nie został skompresowany, wtedy minuta materiału zamiast np. 100 MB zajęłaby ok. 1 GB! Jeszcze bardziej zwiększyłoby to wydatki na zakup pojemnych kart pamięci, dodatkowych dysków do komputera do archiwizacji danych oraz szybszych komputerów, niezbędnych do przetworzenia tak dużej ilości danych podczas montażu. Drugim problemem jest prędkość zapisu tak dużych plików na kartach pamięci w lustrzankach cyfrowych.
Oczywiście istnieje grupa filmowców oraz fotografów filmowców, którzy potrzebują najwyższej jakości nieskompresowanych plików. Dla nich przeznaczone są zewnętrzne rejestratory, (wideo - nie mylić z rejestratorami/rekorderami audio; np. bardzo popularne i przystępne cenowo nagrywarki Atomos), z którymi współpracują tylko najbardziej zaawansowane modele lustrzanek. Rekordery podpina się za pomocą złącza HDMI i można nagrywać filmy z dużo mniejszą kompresją (kodeki Apple ProRes HQ, 422 lub LT z zapisem 10-bitowym i próbkowaniem koloru 4:2:2).
Szumy
Przywykliśmy już do zdjęć wykonanych na wysokich czułościach bez szumów. Możemy fotografować pełnoklatkowymi lustrzankami na ISO 6400 lub wyższym i obraz nadal będzie nadawał się do publikacji czy prezentacji na wystawie. Jednak w filmie szum pojawia się już na czułościach ISO 400, ISO 800 czy ISO 1600 - w zależności od aparatu. Im fizycznie większa matryca (nie chodzi o liczbę megapikseli, lecz wymiary przetwornika), tym mniej szumów i lepsza plastyka obrazu. W większości wypadków sprawdza się też zasada, że im nowszy model aparatu, tym wyższa jakość obrazu - zdarza się, że różnice są dramatyczne. Pracuję obecnie lustrzanką Nikon D600, ale miałem niedawno okazję sprawdzić model D750 i jestem pod wielkim wrażeniem - dużo mniej zauważalne szumy, dużo wyższa jakość obrazu. Wszystko zawdzięczamy nowszemu i bardziej dopracowanemu kodekowi, który odpowiada za kompresję obrazu. Oczywiście cały czas mówię o rejestracji sekwencji wideo.
Wyobraźcie sobie matrycę, która pracuje non stop, nagrywając film z prędkością 24 kl./s - to naprawdę mnóstwo danych. Konieczność przetworzenia takiej ilości informacji skutkuje większym zaszumieniem obrazu. To dlatego na filmie nagranym np. na ISO 1600 widzimy dużo większy szum niż na fotografii wykonanej na tej samej czułości.
Filmowanie w trudnych warunkach oświetleniowych
Filmowcom szumy bardzo przeszkadzają - każdy chciałby nagrać scenę przy świeczce z pięknym, czystym obrazem. Jest to możliwe z kamerami z najwyższej półki (np. ARRI ALEXA, RED Epic, RED Dragon). Jednak właściciele lustrzanek cyfrowych nie stoją na straconej pozycji. Na pewno najlepiej sprawdzi się model pełnoklatkowy z założonym obiektywem o jak największym otworze względnym, czyli niskiej wartości przysłony np. f/1.4 , f/1.8, ewentualnie f/2.8. Niezbędny będzie też statyw.
Jeśli ustawimy wartość przysłony na f/2.8, czas migawki na 1/60 s (jeśli nagrywamy film z prędkością 24 kl./s, to czas otwarcia migawki powinien być dwukrotnie krótszy niż klatkaż - dlatego przy 60 kl./s wybieramy 1/125 s), to czułość ISO będzie najniższa, jaką jesteśmy w stanie ustawić przy tych wartościach (ISO 100). Kolejnym sposobem na redukcję zaszumienia obrazu jest zastosowanie płatnych wtyczek (pluginów) do programów służących do edycji wideo. Bez nich nie ma mowy o dalszej obróbce. Ja korzystam bardzo często z pluginu Neat Video.
Dźwięk
Wybierając lustrzankę do filmowania, zwróćcie uwagę, czy dany model umożliwia podpięcie zewnętrznych mikrofonów lub rejestratorów audio (mikroporty, dyktafony). Druga rzecz to wyjście słuchawkowe, dzięki któremu można na bieżąco kontrolować nagrywany dźwięk. Bez słuchawek może wam umknąć np. jakiś szmer lub szum wywołany uszkodzonym kablem, możecie nie usłyszeć przeszkadzającego w tle hałasu, który zostanie wychwycony przez mikrofon. Zazwyczaj korzystam z prostych słuchawek - nie trzeba od razu zbyt mocno inwestować w to akcesorium, jednak w niektórych sytuacjach niezbędne okazuje się wykorzystanie bardziej zaawansowanych modeli, zamkniętych lub półzamkniętych, które w dużym stopniu odcinają zewnętrzne dźwięki.
Bardzo przydatny jest także wyświetlany na ekranie aparatu poziom nagrywanego dźwięku. Ta funkcja również informuje mnie o tym, czy nie jest za głośno lub za cicho.
Zdecydowanie najbardziej profesjonalnie jest nagrywać dźwięk na osobny rejestrator, choćby dyktafon, nierzadko jednak wymaga to pomocy dodatkowej osoby. Wtedy w postprodukcji łączymy nagrany obraz z dźwiękiem. Wystarczy na początku nagrania klasnąć raz czy dwa, by późniejsza synchronizacja obrazu z dźwiękiem nie przysparzała większych problemów. Zajmuje mi to zazwyczaj ok. minuty.
Najlepsze rozwiązania, niestety i oczywiście, wiążą się ze sprzętem drogim i profesjonalnym. Do zastosowania w dobrych warunkach dźwiękowych (brak hałasu, rozmów itp. utrudnień) polecam mikroporty umożliwiające bezprzewodowe nagrywanie słów mówiącej osoby, która ma przy sobie mikrofon z przekaźnikiem - np. model Sennheiser EW112P G3. Jeśli nagrywacie wywiady i dookoła jest głośno albo potrzebujecie mikrofonu do zastosowania w produkcji telewizyjnej lub filmowej, polecam mikrofony pojemnościowe typu shotgun (czyli kierunkowy, zbierający dźwięk wyłącznie z miejsca, w które go wycelujemy - stąd nieco militarystyczna nazwa shotgun, czyli strzelba), np. firmy Audio-Technica. Tańszym rozwiązaniem (zapewniającym równie dobre rezultaty, lecz mającym inną charakterystykę niż mikrofony kierunkowe) będzie np. mikrofon pojemnościowy Rode Stereo VideoMic Pro.
Obiektywy
Jaki obiektyw wybrać? To jedno z najczęstszych pytań początkujących fotografów i filmowców - pojawia się zaraz po pytaniu o aparat. Po wielu latach doświadczenia nie wyobrażam sobie pracy bez obiektywów stałoogniskowych i to z kilku powodów. Po pierwsze, w ten sposób mam małe i lekkie obiektywy. Po drugie, mam dostęp do bardzo niskich wartości przysłony (f/1.2, f/1.4), co nie tylko ułatwia filmowanie w trudnych warunkach oświetleniowych, ale również pozwala na uzyskanie małej głębi ostrości. Filmując reportażowo, korzystam tylko z dwóch szkieł: 35 mm f/2 oraz 50 mm f/1.2. Jednak podczas wywiadów znakomicie sprawuje się bardzo dobry optycznie zoom 24-70 mm f/2.8. Korzystam z niego m.in. dlatego, że bardzo często nagrywam bohaterów w trudnych warunkach przestrzennych, kiedy brak miejsca nie pozwala przestawić statywu. Łatwy i szybki dostęp do zmiany ogniskowej jest wtedy niezbędny.
Akcesoria
Początkujący filmowiec akcesoria do filmowania zdobywa powoli. Niestety rynek wideo nie jest przystępny cenowo - akcesoria ułatwiające nagrania i umożliwiające niesamowite ujęcia będą kilkakrotnie droższe niż aparat i obiektywy. Dlatego warto wybrać te najpilniejsze, przetestować różnie firmy i kupić model najbardziej odpowiedni dla nas.
Ja zaczynałem od zestawu: aparat, obiektyw, statyw. To niezbędna podstawa. Potem przyszła kolej na tzw. rig, czyli specjalne rusztowanie, na którym umieszcza się lustrzankę i trzyma się cały sprzęt na ramieniu. W ten sposób niwelujemy drgania aparatu. Do riga i aparatu można podpiąć inne akcesoria, które ułatwiają pracę np. follow focus (ustawianie ostrości), monitor zewnętrzny (większy ekran, większa precyzja w ustawianiu ostrości i kadru), nagrywarka zewnętrzna lub dodatkowe zasilanie. Kolejną inwestycją był system typu steadicam, który służy do stabilizacji kamery, dzięki czemu możemy bez statywu nagrywać filmy z pełną płynnością ruchu operatora, bez drgań aparatu/kamery widocznych na filmie. Potem przychodzi czas na slider (płynna jazda kamery na dystansie ok. 40-100 cm i więcej) oraz krany (płynne ruchy w zakresie 360°, zarówno nisko, jak i wysoko). Coraz popularniejsze stają się drony, do których można przymocować kamery lub lustrzanki i nagrywać z lotu ptaka.
Montaż
Montaż to naprawdę wielka sztuka. Często mam wrażenie (nie, jestem o tym przekonany), że zapomina się o roli montażystów w produkcjach filmowych. Uwierzcie mi, że to oni często ratują wielkie hity kinowe. Montażysta nie tylko potrafi obsługiwać profesjonalne programy do edycji filmów, ale również jest osobą z nieprzeciętną wyobraźnią, tryskającą pomysłami, obdarzoną dobrą pamięcią (po obejrzeniu setek fragmentów filmowych musi je potem poskładać w sensowną całość) i wyczuciem kadru. Zatem do poskładania klipów filmowych, ścieżek dźwiękowych, zdjęć, tekstów, wywiadów, muzyki potrzebna jest odpowiednia osoba. Oczywiście nie mówię teraz o montażu hollywoodzkich filmów, ponieważ w wypadku produkcji kinowych panuje większa specjalizacja i montażysta nie odpowiada za aż tak szeroki wachlarz aspektów filmu.
Bardzo ważny dla mnie jest proces montażu jeszcze przed nagraniami i w trakcie ich realizacji. Wtedy składanie ujęć i dopracowywanie ich pod kątem montażu odbywa się w mojej głowie. W trakcie realizacji materiału wideo jestem reżyserem, operatorem i montażystą w jednym. To ułatwia pracę w postprodukcji, ponieważ od początku wiem, w jakim kierunku pójść. Taki montaż jest też dużo przyjemniejszy i bardziej owocny.
Chyba każdy zaczynający swoją przygodę z montażem zastanawia się nad programem do edycji wideo. Ja pracuję na Macbooku Pro, czyli w systemie operacyjnym OS X. Wybrałem program Apple Final Cut Pro X i muszę przyznać, że jest on bardzo intuicyjny i w zupełności mi wystarcza. Niestety nie ma tego programu na system Windows. Natomiast bardzo popularnym programem, dostępnym na oba systemy, jest Adobe Premiere Pro lub w wersji okrojonej Adobe Premiere Elements. Sprawdźcie również inne popularne programy: AVID Media Composer, Pinnacle Studio, Sony Vegas Pro, Sony Movie Studio lub Edius. Polecam wypróbowanie tych programów w darmowej wersji działającej trzydzieści dni. Zainstalujcie program, otwórzcie kilka filmów instruktażowych w internecie i sprawdźcie, czy wam pasuje.
Kiedy już złapiecie bakcyla filmowania, będziecie mieli przed sobą miesiące nagrań i montaży. Przez ten czas będziecie się uczyć i doskonalić warsztat. Przyjdzie też czas na pierwszy, krótki film. I to będzie wasz egzamin do kolejnego etapu, czyli filmowania półprofesjonalnego. Mając sprzęt, warsztat i małe portfolio, można śmiało szukać swoich pierwszych klientów.