Serge Kahili King Wiedza z Hawajów


Spis treści

Przedmowa niemieckiego wydawcy.............................................................5

Droga szamana-poszukiwacza przygód.......................................................7

Dwie drogi szamanizmu..................................................................................7

Hawajski szamanizm.......................................................................................9

Boska moc.....................................................................................................11

Sieć życia.......................................................................................................13

Kulturowy wzór.............................................................................................13

Jak stać się szamanem...................................................................................14

Szamański światopogląd................................................................................16

Szaman jako uzdrawiacz................................................................................18

Szaman jako prorok.......................................................................................21

Szaman jako człowiek pracujący ze snami....................................................23

Współczesny szaman.....................................................................................27

Widzieć to wierzyć.......................................................................................29

Szamańskie doświadczanie............................................................................31

Poruszanie się między światami....................................................................43

Wygrywać z miłością...................................................................................45

Praktyczne zastosowanie siedmiu zasad........................................................58

Komunikacja z przyrodą............................................................................62

Żywotność natury...........................................................................................63

Szamańskie umiejętności...............................................................................64

Jak komunikujemy się z naturą......................................................................66

Zmienianie formy za pomocą duchowego stapiania się...........................................................................68

Zmienianie formy za pomocą projekcji astralnej ..........................................71

Potrzeba tylko trochę wysiłku........................................................................72

Na zakończenie coś szczególnego: technika AKUAKOKUA.......................73

Mistrzowska formuła sukcesu....................................................................74

Skuteczność...................................................................................................76

Motywacja.....................................................................................................78

Świadomość...................................................................................................84

Wolność.........................................................................................................85

Sens................................................................................................................86

Odczucia........................................................................................................87

Stosunki.........................................................................................................88

Władza............................................................................................................90

Wydajność.....................................................................................................92

Zaufanie.........................................................................................................93

Koncentracja..................................................................................................94

Opór...............................................................................................................96

Niezadowolenie.............................................................................................97

Zwątpienie.....................................................................................................98

Obawy..........................................................................................................101

Stres.............................................................................................................102

Czynnik sprzężenia zwrotnego (feedbacku)................................................102

Huna i religia..............................................................................................103

Wprowadzenie.............................................................................................103

Co to jest religia?.........................................................................................105

Huna i inne religie.......................................................................................110

Czy istnieje najlepsza religia?.....................................................................112

Reinkarnacja..............................................................................................114

Wprowadzenie.............................................................................................114

Rozsądne założenia.....................................................................................115

Reinkarnacja w Biblii..................................................................................118

Karma..........................................................................................................119

Reinkarnacja w hunie...................................................................................121

Dostrojenie do innych istnień......................................................................123

Duchy i opętanie........................................................................................125

Wprowadzenie.............................................................................................125

Duchy w naszej kulturze..............................................................................126

Duchy i kod huny.........................................................................................128

Czy naprawdę nie istnieją „prawdziwe duchy”?..........................................134

Wykaz słów kodu.........................................................................................136

Tajemna wiedza o seksie............................................................................138

Wprowadzenie.............................................................................................138

Energia seksualna........................................................................................139

Poglądy huny...............................................................................................142

Seksualna sublimacja...................................................................................145

Z drugiej jednak strony................................................................................147

Seks jest miłością.........................................................................................149

O autorze....................................................................................................151

Literatura...................................................................................................153

Przedmowa niemieckiego wydawcy

Wielkim zaszczytem jest dla mnie pisanie przedmowy do książki mojego autora i przyjaciela Serge'a Kahili Kinga.

Pierwszych pięć rozdziałów niniejszej książki ukazało się w postaci małych zeszytów. Jednakże teksty te wydają mi się tak wartościowe, iż postanowiłem przedstawić je w wersji książkowej. Do opublikowanych już tekstów dołączone zostały cztery kolejne, w rezultacie czego powstała ta piękna książka, której każdy rozdział tworzy zamkniętą całość.

Serge Kahili King jest najbardziej poczytnym autorem na świecie, jeśli chodzi o literaturę huny. Jest wykształcony zarówno w dziedzinie zachodniej nauki (doktor psychologii), jak i w hawajskim szamanizmie. Serge „jest” kahuną, mistrzem w swoim fachu w praktyczno-duchowej dziedzinie. Dawno temu istnieli kahuni wyspecjalizowani w budowie łodzi, łowieniu ryb, medycynie lub hula. Byłem nadzwyczaj szczęśliwy, gdy po długich poszukiwaniach, zarówno na polu systemów uzdrawiania, jak i tradycyjnej medycyny, znalazłem w hunie system wiedzy służący zrozumieniu ciała, duszy i ducha, który odpowiadał mojemu pragnieniu zjednoczenia elementów ludzkiej istoty.

Serge przekazał mi lekkość hawajskiego stylu życia, który odbija się w duchu aloha, czyli praktykowaniu miłości. Dzięki niemu zakochałem się w Wyspach Hawajskich, stylu życia Hawajczyków, hula i kolebce kultur. Zawsze wszystko to łagodnie wiodło mnie ku radości życia.

Szukałem uzdrowienia i wziąłem udział w jego seminariach, po czym zaprosiłem go do Niemiec. Jako wydawca poprosiłem Serge'a o pozwolenie na wydanie jego książki Szaman miejski. Byliśmy przyjaciółmi, mieszkaliśmy pod jednym dachem - nauczyciel i uczeń, autor i wydawca. To było jak dorastanie w rodzinie. Rodzina była dla Hawajczyków zawsze najważniejsza. Jeżeli struktura ta staje się chwiejna, wtedy ludzie wzajemnie sobie pomagają. Radość życia i łączność z przyrodą to dla Hawajczyków świętość. Nigdzie na świecie nie doświadczyłem tego tak bardzo jak na Hawajach: ruszająca się ziemia aktywnego wulkanu na Big Island; ocean, który czasami wznosi się w wysokich na dwadzieścia metrów falach i staje się miejscem medytacji znanych surferów; łagodny wiatr o temperaturze od 25 do 28 stopni; soczysta zieleń tropikalnej roślinności. Wszystko to bezpośrednio pozwala mi doświadczać faktu, iż zawsze jestem częścią natury.

Wiedza huny może ponownie przywrócić nam kontakt z nami samymi i pozostałymi stworzeniami na Ziemi. Coraz bardziej pozbywamy się uczucia izolacji, z powodu którego cierpi tak wielu ludzi. Drogi Czytelniku, życzę Ci, aby koncepcje przedstawione w tej książce zapoczątkowały u Ciebie „przełom na drodze do uzdrowienia”.

AlfLiichow

Droga szamana-poszukiwacza przygód

Dwie drogi szamanizmu

Kiedy mówi się o szamanizmie, dobrze jest pamiętać, iż termin ten wywodzi się z tunguskiego słowa „szaman”. Ogólnie określa ono ludzi ze szczególnym nastawieniem do życia. Ludzie ci odgrywali i odgrywają w prawie wszystkich kulturach jedyną w swoim rodzaju rolę. W większości języków znajdują się określenia dla tego rodzaju ludzi, aby wyraźnie odróżnić ich od innych. Inni ludzie w obrębie tej samej społeczności mogliby pełnić tę samą funkcję lub wykonywać te same czynności, lecz nie posiadają tego samego punktu widzenia, ani też tych samych umiejętności. Ponieważ ani w języku angielskim, ani też w polskim nie ma określenia dla tego typu ludzi, używamy słowa „szaman”. Trzeba pamiętać, że to nie to samo co mag, czarnoksiężnik, wróżbita, kapłan, uzdrawiacz lub jasnowidz.

Mówiąc w dużym uproszczeniu: szaman używa odmiennych stanów świadomości w celu komunikowania się z siłami przyrody i kosmosu oraz w celu wpływania na nie dla dobra społeczeństwa. Aby móc wykonywać powyższe czynności zawsze i wszędzie pracuje nad wzmocnieniem swojej wewnętrznej mocy. Trzy główne cechy, które odróżniają szamana od reszty społeczeństwa to: używanie odmiennych stanów świadomości, wpływanie na zdarzenia dla dobra ogółu oraz wzmacnianie wewnętrznej siły.

Pośród wielu szamańskich tradycji istniej ą dwie najważniejsze drogi do osiągnięcia wewnętrznej mocy. Najbardziej znaną i najczęściej praktykowaną jest droga szamana-wojownika. Kto nią kroczy, wyczuwa niebezpieczeństwa, rozwija czujność i ćwiczy surową samodyscyplinę, niszczy nieprzyjaciół, zdobywa sprzymierzeńców i sojuszników, praktykuje techniki przeżycia i walki. Kieruje się zasadą: podbijaj albo zostaniesz podbity. Tą ścieżką podąża większość indiańskich szamanów. Jest to dobra droga, ponieważ zamiar jest dobry. Szaman zawsze jest uzdrawiaczem

Na wyspach Pacyfiku w kulturze polinezyjskiej istnieje inna droga: ścieżka szamana-poszukiwacza przygód. Chodzi tutaj o poszukiwanie przygody, rozwijanie czujnej świadomości, celowo ukierunkowanej samodyscypliny, tworzenie przyjaźni i jedności, praktykę przeżycia, badanie umiejętności. Szaman-poszukiwacz przygód kieruje się zasadą: kochaj i bądź kochany. Nie jest to lepsza droga, obie prowadzą do celu, jakim jest uzdrawianie. Obie w tym samym stopniu rozwijają osobowość. Jedynie sposób działania jest różny. Różnice te mogą jednak wywoływać głębokie socjalne i osobiste skutki.

Dla szamana-wojownika najważniejsze jest bezbłędne działanie oraz przywiązywanie dużej wagi do rozwoju i utrzymania siły, by chronić siebie i innych przed nieprzyjaciółmi. Natomiast szaman-poszukiwacz przygód dąży do tego, by odpowiednio działać, tzn. by osiągać najlepsze możliwe w danej sytuacji rezultaty. Chodzi tu zwłaszcza o radość i stwarzanie pokoju. Doprowadzenie do takich właśnie efektów było celem działania ariori - grupy wędrujących śpiewaków i tancerzy ze stowarzyszonych wysp, jak również pierwotnych szamańskich zespołów hula z Hawajów.

Hawajski szamanizm

Ważne jest, aby odróżnić kahunę od szamana. Dzisiaj na Hawajach używa się słowa kahuna na określenie kapłana, duchownego, czarnoksiężnika, jasnowidza, uzdrawiacza lub szamana. Jednak kahuna oznacza w zasadzie mistrza w określonej dziedzinie, np. w zdobywaniu duchowej siły, w nawigacji lub surfingu. Dlatego ważne jest uświadomienie sobie, iż kahuna sam w sobie nie jest szamanem. Jednak szaman może dążyć do tego, aby być kahuna.

Ważne jest również, aby wiedzieć, że hawajska religia i hawajski szamanizm nie są tym samym. Hawajska religia była surowym systemem, pełnym zakazów, ofiar i ceremonii, z kapłańską hierarchią na czele, którą nazywano kahu akua (ci, którzy służą bogom). Kapłaństwo było w hawajskim społeczeństwie wszechobecne i ściśle związane z polityką.

W przeciwieństwie do kapłaństwa, w szamanizmie istniało bardzo mało struktur. Zakazy nazywają się po hawajsku kapu lub tabu i były stosowane tylko wtedy, gdy służyło to procesowi uzdrawiania. Szamani nie składali żadnych godnych wzmianki ofiar i ograniczali rytuały oraz ceremonie do minimum. Poza tym prawie niczym nie wyróżniali się w społeczeństwie. Trzeba było długo szukać, zanim znalazło się jednego z nich. Mieli również niewiele wspólnego z polityką. Chyba że dana sytuacja wymagała ich przewodnictwa. W takim przypadku stawali się raczej przywódcami aniżeli kapłanami.

Najważniejszą różnicą między kapłanem a szamanem jest sposób porozumiewania się z bogami i duchami: kapłan sprzyja bogom i duchom na odległość, natomiast szaman po prostu nawiązuje z nimi osobisty kontakt.

Szaman nie zajmuje się czarnoksięstwem, tzw. czarną magią. Ci, którzy to robili, nazywali się ana ana. Wszyscy Hawajczycy bali się ich i pogardzali nimi. Niestety, wyrażenie ana ana nie jest już znane i zostało zastąpione przez słowo kahuna. Dlatego też dzisiaj nawet wielu Hawajczyków, gdy mówi się o kahunie, automatycznie myśli o czarnoksiężniku.

Prawdziwi hawajscy szamani nazywani byli kupua, czasami także kalakupua. Słowa te odnoszą się do posiadania many - wewnętrznej, boskiej siły, oraz umiejętności swobodnego korzystania z niej, używania jej i wykorzystywania w jakimś celu. Szamani zwykle kształceni byli w zakonie albo gildii, która utrzymywana była przez konkretne rodziny. Najczęściej zaczynali jako uczniowie, następnie awansowali do stopnia odpowiadającego wędrownemu czeladnikowi, natomiast gdy udowodnili posiadanie dostatecznej wiedzy szamańskiej, wtedy zostawali kalana kalakupa, jako mistrzowie - szamani.

Hawajscy szamani posiadaj ą dwie cechy odróżniające ich od szamanów wywodzących się z innych kultur. Po pierwsze, nie stosują bębnów, żadnych instrumentów służących do wybijania rytmu, ani też śpiewu, by wprowadzić się w trans umożliwiający im podróż do wnętrza. W tym celu używają wyłącznie swojego ducha albo koncentrują swoją uwagę na dźwięku rozbijających się fal morskich, deszczu lub też obserwują chmury itp. Jednak przede wszystkim proces ten zachodzi na poziomie czysto duchowym. Instrumentów służących do wybijania rytmu oraz śpiewu używają jedynie po to, by wytworzyć w sobie lub innych ludziach odmienny stan świadomości, nie zaś po to, aby doprowadzić przy tym do stanu transu. Drugą różnicą jest nieużywanie przez nich masek. Dotyczy to zresztą całej Polinezji.

W większości kultur, w których występowali szamani, włączając w to ludy europejskie, używano masek i kostiumów przedstawiających bogów lub zwierzęta, w celu wspierania połączenia z jakąś duchową istotą. Nie dotyczy to jednak Polinezji. Moje próby uzyskania na to uzasadnienia od hawajskich szamanów okazały się bezowocne. Gdy zapytałem ich, dlaczego nie używają masek i kostiumów, odpowiedzieli: „A dlaczego mielibyśmy to robić?” Z pewnością wyznają pogląd, iż wewnętrzne umiejętności wystarczają, aby stworzyć to połączenie, i dlatego też nie potrzebuj ą żadnego szczególnego okrycia lub ubrania. Z tego względu, dla osiągnięcia pożądanego celu cały polinezyjski obszar kulturowy całkowicie wyłączył maski.

Jedyny znany mi wyjątek to makini, pewien rodzaj nakrycia głowy w formie dyni, który jest raczej rytualnym hełmem, aniżeli prawdziwą maską. Cel używania makini nie jest zupełnie jasny. Niektóre źródła mówią, że makini noszone było przez kapłanów zakonu Ku w czasie poświęconym bogu Łono, natomiast inne przekazy podają, iż miało ono skrywać tożsamość członków tajemnej wojennej społeczności. W żadnym razie jednak makini nie było przeznaczone do duchowych przedstawień lub połączeń.

Boska moc

Centralną ideą w światopoglądzie hawajskich szamanów jest koncept many. Słowo to można przetłumaczyć jako wewnętrzną lub boską moc, albo też, czasami, jako energię. Dokładnie chodzi tutaj o energię kierowaną, a więc taką, która będzie wykorzystana, a nie tylko energię samą w sobie. Najbardziej znanym symbolem many na Hawajach jest błyskawica. Ze znakiem tym ma również związek znany symbol osoby uprawiającej surfing.

Pomimo wielorakich wskazówek we współczesnej literaturze, gdzie mana porównywana jest z chińską chi, japońską ki, hinduistyczną prai orgonem Reicha, nie jest do nich podobna. Nie jest bowiem wyłącznie energią w sensie fizycznym lub bioenergetycznym. Na te rodzaje energii Hawajczycy posiadają inne określenia. Mana jest czymś więcej. Słowo moc jest o wiele lepszym określeniem, oznacza bowiem efektywną energię. Dla hawajskich szamanów wszystko posiada manę. Jednakże niektóre rzeczy mają jej więcej aniżeli inne. Wynika to z ich natury albo z faktu, iż zostały nią naładowane.

Jeśli szaman wchodzi w kontakt z przyrodą, duchami lub innymi ludźmi, wtedy uwzględnia ich mana i pracuje z nią, używając własnej. Szaman nie próbuje jej kontrolować, ponieważ doprowadziłoby to do konfliktu i byłoby stratą jego własnej many. Zamiast stosować przemoc, stara się przekonać, i im więcej many posiada, tym bardziej jest przekonujący. Codziennym celem hawajskich szamanów jest wzmacnianie swojej many, aby być bardziej efektywnym we wszystkim, co się robi. Mówiąc w uproszczeniu: istnieją cztery rodzaje many, które szamani starają się wzmocnić w sobie samych albo u innych ludzi:

1. Fizyczna, materialna mana, odpowiadająca temu, co mogłoby być interpretowane jako mana bioenergetyczna.

2. Emocjonalna mana, która mogłaby być określana jako stan wewnętrznego napięcia.

3. Mentalna mana, którą można byłoby opisać jako rodzaj wielkiego zaufania do siebie oraz wielkiej wiary w swoje siły.

4. Duchowa mana, oznaczająca poczucie własnej godności i szacunek dla samego siebie oraz łączność i respekt przed tym, na czym koncentrujemy swój ą uwagę.

Sieć życia

Dla hawajskich szamanów prawie tak samo ważny jak mana jest koncept aka. Aka oznacza mniej więcej eteryczną materię. Tak jak wielu innych szamanów, kupua zakłada, że wszystko jest ze sobą powiązane. Połączenia te można postrzegać i wpływać na nie, jeśli zna się na to sposób. Oznacza to, że połączenia te są realne, a nie abstrakcyjne, oraz że można nadać im kształt za pomocą swojej świadomości. Dwa najczęściej używane przez hawajskich szamanów wyobrażenia to eteryczna sieć i eteryczna pajęczyna.

W przypadku wyobrażenia pajęczyny szaman umiejscawia się jak pająk w centrum trójwymiarowej pajęczej sieci, która rozprzestrzenia się na cały wszechświat we wszystkich kierunkach. Podobnie jak pająk, również on może odbierać wszystkie wibracje występujące w pajęczynie. Może je ignorować lub poświęcić im uwagę, w zależności od swojej woli. Tak samo jak pająk, może biegać po pajęczynie bez zaplątania i uwikłania się w nią. Jako szaman może jednak zrobić coś, czego nie potrafi pająk: przesłać wibracje wzdłuż pajęczyny oraz dowolnie, odpowiednio do siły swojej many, świadomie wpływać na rzeczy we wszechświecie. W przypadku sieci szaman jest tkaczem i rybakiem, który może tkać sieci i zarzucać je, by łapać myśli i zdarzenia, symbolizowane przez ryby.

Kulturowy wzór

Wzorem dla hawajskich szamanów jest wielki bohater tej kultury: Maui. Znano go i kochano w całej Polinezji. Wyspa Maui, nazwana została imieniem tego wielkiego bohatera. Fakt, iż Maui był szamanem, potwierdzają przydomki, które mu nadano: na Hawajach nazywano go Maui Kupua, natomiast w zachodniej Polinezji - Maui Tiki Tiki. Obydwa imiona przetłumaczyć można jako Maui, człowiek dokonujący cudów, lub też: Maui magik. Do jego szamańskich praktyk, jak podaj ą legendy, należało np. zamienianie się w różne zwierzęta. Maui otrzymywał też pomoc z ich strony, odwiedzał niebiosa i wtajemniczony został w tajniki ognia i budowy aka, aby przekazać je dalej ludzkości. Poza tym badał świat podziemny. Prawie wszystkie historie o Maui kończą się tym, że szukał nowych przygód. Po prostu tak, dla zabawy. Maui czasami, jeśli było to konieczne, stawał do walki, we wszystkich legendach podkreślana jest jego nadzwyczajna siła, rozum, magiczne umiejętności, niezależność od zewnętrznych autorytetów, doprowadzająca do porozumienia wiedza oraz umiłowanie przygód.

Jak stać się szamanem

Na Hawajach do szamanizmu można dojść dwiema drogami. Kandydat na szamana dzięki naturalnemu dostępowi do wiedzy wchodzi w temat i uczy się poprzez doświadczenie albo też uczą go przyjaciele czy krewni. Druga droga to wybór dokonany przez członka gildii szamańskiej, który wtajemnicza w jej misteria na tyle, na ile jest się na to gotowym. Zwykle wyboru tego dokonuje starszy członek rodziny, co w pojęciu Hawajczyków oznacza, iż jest to ktoś z pokolenia rodziców lub dziadków. Wybierana jest osoba w wieku od siedmiu do czternastu lat. Podstawę wyboru stanowią zainteresowania, umiejętności i potencjał, jakim dysponuje kandydat. Najważniejszymi czynnikami są: ogólny stan zdrowia, zręczność, zainteresowanie przyrodą oraz intuicyjne, podświadome zdolności. Dawniej na Hawajach zdolności jasnowidzenia rozpoznawane były często za pomocą dziecięcych zabaw, takich jak np. kohikohi-ku-palala. W zabawie tej chodzi o znalezienie przedmiotu schowanego w ziemi lub piasku. Jeżeli dane dziecko szczególnie dobrze daje sobie z tym radę, wtedy wybierane jest do treningu. W specjalnej chacie na plaży uczone jest sztuki kuhikuhi-pu 'one, pewnej formy geomancji, w której chodzi o coś, co można określić jako wyczuwanie promieniowania Ziemi. Mój ojciec również przeprowadzał ze mną i moim rodzeństwem najprzeróżniejsze doświadczenia-zabawy związane z telepatią i jasnowidzeniem.

W wieku siedmiu lat można już rozpoznać w dziecku potencjalnego szamana. W ciągu następnych pięciu lat ostrożnie sprawdza się je i powoli przygotowuje na to, aby zostało szamanem. Gdy wybrane dziecko ma już czternaście lat, staje się uczniem kahuny. Następnie zwykle upływa jeszcze od siedmiu do czternastu lat, zanim uczeń sam zostanie kahuną. Dawniej wszystko to odbywało się w rodzinie, gdzie pracę wymieniano na naukę. Dziś obowiązuje handel wymienny lub też płaci się pieniędzmi. Jeszcze jedna rzecz wygląda dzisiaj inaczej: bardziej zwraca się uwagę na skłonności lub uzdolnienia aniżeli na wiek, a formalny trening nie trwa już tak długo. Wiele rzeczy załatwia dzisiaj nowoczesne wychowanie i możliwości doświadczania czy eksperymentowania. Na przykład niewielu ludzi uświadamia sobie jak bardzo rozwinięta jest ich zdolność koncentrowania się w porównaniu z większością narodów, w których nie nastąpiła technologizacja. Można to już stwierdzić na podstawie naszej umiejętności czytania książek. Następne ważne czynniki to nadzwyczaj bogaty repertuar wewnętrznego języka obrazów oraz doświadczenia, które dzięki filmowi i telewizji stały się częścią składową współczesnego społeczeństwa. Ciągle należy podkreślać, jak wielkie znaczenie maj ą te czynniki dla potencjalnego szamana.

A ponieważ duża część pracy wykonana jest dzięki współczesnemu wychowaniu i komunikacji, człowiek z odpowiednimi skłonnościami może w stosunkowo krótkim czasie osiągnąć podstawowe szamańskie umiejętności. Najczęściej dłużej trwa zrozumienie światopoglądu.

Szamański światopogląd

W dzisiejszych czasach najbardziej rozpowszechniony jest pogląd, że świat jest miejscem niebezpiecznym. Wszędzie czyhają wypadki, choroby, śmierć, niepowodzenia, odmowa, tyrania i zniszczenie. Szaman-wojownik buduje swój świat na tym wyobrażeniu. Włącza w to jeszcze więcej niebezpieczeństw, poczynając od niewidzialnych mocy, takich jak złe i chaotyczne duchy. Stara się tak dalece wzmocnić swoją własną siłę, aby nie być zwyciężonym przez człowieka lub duchy, a także, by nieść pomoc innym i chronić ich przed niebezpieczeństwami tego świata. Dla szamana-wojownika ważny jest fakt, że choć świat jest niebezpieczny, on ma moc przezwyciężania tych niebezpieczeństw. Ten skok od bezsilności do mocy dla niektórych ludzi jest zbyt duży. Są to osoby, które nie tylko czują się bezsilne, lecz także boją się mocy.

Szaman-poszukiwacz przygód nie akceptuje zasady, jaką kieruj e się szaman-wojownik. Przyjmuje on do wiadomości, że wy stępuj ą niebezpieczeństwa na świecie, jednak nie wychodzi z założenia, że świat sam w sobie jest niebezpieczny. Wręcz przeciwnie - jest pełen podniet, emocji, pełen możliwości. Podstawowym założeniem szamana-poszukiwacza przygód jest idea, iż sami kreujemy swój świat; każde niebezpieczeństwo, przyjemność i doświadczenie stworzone są przez nas. Szuka on mocy, by kreować i zmieniać doświadczenia oraz pomagać innym w czynieniu tego samego. Nawet Maui dał ludziom ogień, aby dzięki temu mogli gotować sobie jedzenie i widzieć świat nawet w nocy.

W społeczeństwie, w którym liczą się jedynie tzw. obiektywne doświadczenia, trudno jest stosować ten sposób widzenia świata, ponieważ dzięki temu zdobywamy absolutną władzę nad naszym własnym życiem, czego niektórzy bardzo się boją. Niewątpliwie jest to trudny sposób widzenia świata dla społeczeństwa, które zorientowane jest na obiektywność, równocześnie jednak bardzo korzystny dla człowieka, który zdolny jest go przyjąć. Z tego punktu widzenia sami stwarzamy całe swoje dobro i zło.

Interesujące jest, iż jedynym słowem występującym w języku hawajskim, które określa zło, jest ino. W rzeczywistości oznacza ono szkodliwie. Korzenie tego słowa tkwią w określeniu zbyt mocno. W oryginalnym hawajskim języku nie istnieją żadne słowa określające złe duchy lub złe istoty. Wyrażenia najbliższe temu znaczeniu to szkodliwe myśli, szkodliwy duch. Obojętnie, jak wiele zła istnieje na tym świecie, jeszcze długo nie uczyni go ono całego złym. I nieważne, jak dużo występuje zła, zawsze można obrócić je w dobro, jeżeli w nie wierzymy.

Prawdopodobnie w dzisiejszym świecie trudniej jest reprezentować ideał szamana-poszukiwacza przygód, który mówi o potędze wiary, aniżeli ideał szamana-wojownika będący potęgą siły. W obiektywnym i niebezpiecznym świecie łatwiej uznawana będzie siła niż wiara. W takim świecie ludzie raczej będą bać się mocy myśli, aniżeli ją kultywować.

Szamani tak samo łatwo i naturalnie posługują się duchowymi umiejętnościami w celu komunikowania się i zmieniania rzeczywistości, jak łatwym i naturalnym jest dla nich używanie fizycznych zdolności do uprawiania sportu. W pewnych kulturach szaman może posługiwać się ceremoniami i rytuałami w czasie wykonywania swoich czynności, tylko wtedy gdy są one społecznie akceptowane. Jeśli jednak jest sam, wtedy z łatwością wślizguje się w szamańskie stany świadomości oraz wychodzi z nich. Dokładnie to odróżnia szamana od czarnoksiężnika. Czarnoksiężnik bowiem przekonany jest, że ceremonia i rytuał są istotną częścią jego sztuki, dla szamanów są one jedynie użyteczne.

Pojęcie szamańskie stany świadomości można opisać lepiej jako systemy wierzeń i zapatrywań. Poruszanie się w różnych systemach pozwala na manifestowanie się różnych możliwości. Każdy system wiary i zapatrywań daje określone ramy myślowe obejmujące zbiór zestawów myślowych dotyczących rzeczywistości. To, czego każdy może dokonać lub do czego jest zdolny w każdej dowolnej chwili, zależy od danego systemu zapatrywań i wierzeń, od ram myślowych lub punktu widzenia, z którymi pracuje jego duch.

Każdy z nas pochłonął i wyrzucił z siebie wiele stanów. Np. rodzice, którzy są również dziećmi swoich rodziców, albo nauczyciel, który równocześnie uczy się czegoś, naukowiec robiący zakupy lub tancerz będący również pisarzem. Szaman uznaje po prostu szersze spektrum stanów -systemów aniżeli większość ludzi. Jest on w stanie umyślnie poruszać się w nich tam i z powrotem. Szaman-poszukiwacz przygód używa po prostu innego systemu myślowego niż szaman-wojownik. Poza tym szaman posiada umiejętność, która na Hawajach znana jest jako mąka 'ike, co oznacza widzące oko, czyli uświadomienie sobie istnienia różnych systemów.

Szaman jako uzdrawiacz

Od mojego afrykańskiego mentora uczyłem się oddalenia od współczesnego, amerykańskiego, naukowego i obiektywnego punktu widzenia dotyczącego zdrowia i przyjęcia szamańskiego spojrzenia na ten temat. Nie było to dla mnie łatwe, pomimo że już od lat kształcony byłem w przeróżnych duchowych sztukach. Oczekiwano ode mnie, abym uznał, iż dobre zdrowie jest naszym naturalnym stanem, natomiast każdy rodzaj choroby pochodzi od złośliwego i zjadliwego ducha, który przeciwstawia się naturalnemu uzdrawianiu ciała. Zadaniem szamana jest wypędzenie tego złośliwego ducha.

Właściwy problem polegał na tym, że potrzebowałem dużo czasu, aby zrozumieć, czym jest ów złośliwy duch. Zrozumiałem w końcu, że jest to negatywna myśl lub wyobrażenie, w które wierzy chora osoba. Zadaniem szamana jest znalezienie sposobu na zmienienie tej idei. Nie jest to czysto psychosomatyczny sposób podejścia do choroby, ponieważ szamani wychodzą z założenia, że określone fizyczne stany ciała człowieka mogą wywołać takie choroby jak malaria lub cholera. Z drugiej jednak strony uważają oni także, iż nie każdy człowiek wystawiony na działanie tych samych czynników (w tych samych warunkach) zapada na daną chorobę. Szamani tłumaczą to tym, że każdy człowiek nosi w sobie innego ducha lub inne wyobrażenia. Wiedzą oni również, iż doprowadzenie do organizmu różnego rodzaju energii, np. w formie uczuć, ziół lub zachodniej medycyny może bardzo pomóc w zmienianiu owych negatywnych myśli albo wypędzaniu złośliwych duchów.

Niezależnie od rodzaju doprowadzonej energii traktowano ją jako dodatkowe narzędzie służące osiągnięciu głównego celu. Szamani uważali, że uzdrawianie tylko za pomocą energii nie zawsze działa. Dokładnie rzecz ujmując, posługiwanie się tylko pracą nad ideami i wyobrażeniami również nie zawsze okazuje się skuteczne. Fakt ten tłumaczono mocą negatywnych idei, a nie błędem w koncepcie. Szamani często nawet ciężkie choroby skutecznie uzdrawiali za pomocą pewnego rodzaju hipnozy, nie dokonywali tego, stosując tradycyjną medycynę ani też za pomocą energii. Jakkolwiek nie byłyby one pomocne, to jednak u podstaw uzdrowienia leżały inne czynniki.

To właśnie szamańskie pojmowanie związku między zdrowiem a wyobrażeniami lub systemami zapatrywań albo wiary jest nie tylko ważne, lecz także trudne do pojęcia. Nie chodzi tutaj ani o pozytywne myślenie, jak się powszechnie sądzi, ani też o konwencjonalne leczenie. Chodzi o to, by zdać sobie sprawę, że wpływ ma to, w co człowiek wierzy, dla danej osoby to jest właśnie prawda. Dzięki zmianie tego, w co się wierzy, zmienia się również doświadczenia (rzeczywistość danej osoby).

Jedną z najważniejszych szamańskich umiejętności, jeśli chodzi o uzdrawianie, jest wpływanie na innych, takie zmienianie ich systemów wierzeń i przekonań, aby doprowadzić do pożądanych rezultatów. Czasem może to oznaczać, że szaman, by doprowadzić do uzdrowienia, usiłuje wpłynąć na wiarę danej osoby w moc jej szamańskiej energii albo też w moc określonego zioła, lekarstwa, jakiegoś rytuału lub też w jego własną moc uzdrawiania siebie. Jeżeli zmiana wierzenia lub zapatrywania będzie skuteczna, wtedy negatywna idea zostanie zneutralizowana i organizm będzie miał otwartą drogę do uzdrowienia się.

Oczywiście działa to również wtedy, gdy zastosujemy tę metodę w stosunku do samego siebie. W pewnym przypadku świadomie zmieniłem moje ramy myślowe i przeniosłem się w te, które miałem jako małe dziecko. Zrobiłem to kiedy doznałem silnego ataku astmy. Zmieniłem ramy myślowe i symptomy zniknęły w ciągu kilku minut. Innym razem leżałem w łóżku chory na grypę, zmieniłem moje ramy myślowe za pomocą wizualizacji, po czym symptomy zniknęły w przeciągu godziny. W tym przypadku można powiedzieć, iż moja świadomość uwierzyła w skuteczność wizualizacji, i dlatego pozwoliła na uzdrowienie organizmu. Nie muszę przy tym wcale wiedzieć, o jakie negatywne idee chodziło. Wszystko, co musiałem zrobić, to skoncentrować się z pozytywnym zamiarem na wiarygodnej idei. Innym razem obserwowałem w lustrze, jak na mojej wardze tworzą się pęcherzyki po tym, gdy stłumiłem moje uczucia. Gdy zmieniłem emocjonalne ramy, zobaczyłem jak pęcherzyki znikają.

Jeśli chodzi o uzdrowienie: zarówno szaman-wojownik, jak i szaman-poszukiwacz przygód, działają podobnie. Oznacza to, że bardziej zainteresowani są rezultatami, aniżeli metodami. Pomijając aspekty kulturowe, nie znalazłem żadnych istotnych różnic dotyczących rodzaju i sposobu doprowadzania do uzdrowienia.

Szaman jako prorok

Problem, który można nazwać „medialne fenomeny”, dla niektórych ludzi wychowanych we współczesnej zachodniej kulturze jest tak samo fascynujący, jak i przerażający, ponieważ uważany jest za ponadnaturalny, zabobonny i niebezpieczny. Oczywiście powodem jest brak wiedzy na ten temat.

Jeśli w ogóle uznaje się występowanie takich fenomenów, to typowe zachodnie podejście do tego zagadnienia polega na uznawaniu go jako zjawiska leżącego poza obszarem dostępu większości ludzi. A żeby posiąść medialne umiejętności, trzeba poddać się strasznej dyscyplinie, okultystycznym rytuałom i tajemniczym praktykom, być specjalnie wybranym przez jakieś bóstwo lub przyjść na świat z tym talentem. W rzeczywistości jednak, gdy ktoś wejdzie na szamańską ścieżkę, wtedy wszystkie te fenomeny traktuje jako część całego spektrum ludzkiego doświadczania. Zachodnie badania przeprowadzane nad mediami skłaniają się do dzielenia tych umiejętności na określone działy, takie jak: telepatia, jasnowidzenie, przepowiadanie itd. Moim zdaniem prawdziwe jest stwierdzenie, że choć szamani posiadają określenia na poszczególne umiejętności, to jednak podkreślają fakt, iż ważniejsze jest to, na co kierowana jest uwaga, a nie koncentrowanie się na wykorzystywanej w danym celu umiejętności. Odpowiednią metodą na zaszeregowanie szamańskich zdolności jest przyjrzenie się świadomości. Na co jest ona skierowana? Na przeszłość, teraźniejszość, przyszłość, do wewnątrz czy na zewnątrz? Istnieje również szczególny stan pośredni, który po hawajsku nazywa się maka 'ike. Z tego punktu szaman kieruje swoją świadomość.

Szamani posiadaj ą tak szeroki wachlarz medialnych środków wyrazu, iż tradycyjne zachodnie kategorie okazują się bezużyteczne. Weźmy np. chodzenie po ogniu. Można je zaklasyfikować do kategorii psychokinezy, jednak pojęcie to jest niewystarczające, aby określić wszystkie stany emocjonalne, w których chodzenie po ogniu jest możliwe.

Gdy na Tahiti praktykowałem chodzenie po ogniu i biegłem po żarzących się kamieniach lawy, wtedy nie wykorzystywałem hipnozy ani też dużej emocjonalnej motywacji lub jakiejś formy „pozytywnego programowania”, pomimo iż te trzy sposoby w określonej sytuacji mogłyby na niektórych ludzi działać. Przeniosłem się raczej w stan lub system o nazwie ho'okahi, co można przetłumaczyć jako „niemyśląca jedność z otoczeniem”. W tym stanie nie broniłem się przed ogniem, dlatego też bez oparzeń mogłem po nim biec. Ten sam stan wykorzystałem również w zupełnie innej sytuacji. Pewnego dnia mój przyjaciel zabłądził w lesie i zgubił przy okazji okulary. Udałem się w to miejsce, przeniosłem się w stan ho 'okahi i po upływie chwili zobaczyłem zgubiony przedmiot. Z pewnością nie była to forma psychokinezy.

Istnieją też inne szamańskie umiejętności, które nie mieszczą się w tradycyjnych zachodnich kategoriach, jak np. podróżowanie przez wewnętrzne światy celem doprowadzenia do zmian w świecie zewnętrznym, rozmawianie z roślinami, zwierzętami i kamieniami, uspokajanie wiatrów, doprowadzanie do opadów deszczu i tak dalej. Niewątpliwie włączenie szamanizmu do zachodniej świadomości może w znacznym stopniu przyczynić się do postępów w badaniach nad oddziaływaniem naszego ducha na otoczenie.

O głównej różnicy między spojrzeniem na świat szamana-wojownika i szamana-poszukiwacza przygód wspomniałem na początku tych rozważań. Chodzi głównie o to, że pierwszy z nich jest wyczulony na niebezpieczeństwa, natomiast drugi na połączenia. Szaman-poszukiwacz przygód wykorzystuje wierzenia, w których nie występują wrogowie ani złe duchy, dlatego nie musi zajmować się nimi, chyba że z jakiegoś powodu wkracza w rzeczywistość innego człowieka, ale nawet wtedy nie musi ich się obawiać.

Oczywiście cały czas mówię o idealnym szamanie-poszukiwaczu przygód, ponieważ w praktyce musi on wojować z nieprzyjaciółmi i złymi duchami aż do momentu, gdy nauczy się całkowicie przenosić w rzeczywistość wolną od nich. Poza tym na wyższym medialnym poziomie nie ma żadnej różnicy między obiema tymi drogami.

Szaman jako człowiek pracujący ze snami

W przypadku szamanów słowo „śnić” musi być rozumiane bardzo aktywnie. Inaczej mówiąc, to co dla większości ludzi jest pasywnym doświadczeniem, dla szamana jest świadomym aktem kreowania. Poza tym szaman nie odróżnia specjalnie swojego wewnętrznego życia od zewnętrznego. Bardzo różnią się one między sobą, jednak są tak samo realne jak pomarańcza i jabłko. Pewnych antropologów, którzy próbowali doświadczenia szamanów wcisnąć w zachodni sposób myślenia, doprowadziło to do szeregu nieskończonych problemów.

Załóżmy np., że w afrykańskiej wiosce wraca z pracy w polu szaman (tak, szamani wykonują również zwykłe czynności) i opowiada mieszkańcom, iż z położonego w pobliżu świętego gaju przywołał go boekin, gdy on sadził maniok (Istotny dla żywienia krzak dochodzący do trzech metrów wysokości; grube i ciężkie bulwy zastępują ziemniaki i dostarczają dużych ilości skrobi w tropikalnych krajach; należy do roślin wilczomleczowatych).. Zatrzymał się więc i dał mu trochę tytoniu. Boekin dziękując, powiedział mu, że w tym roku pora deszczowa przyjdzie tydzień wcześniej niż zwykle. Mieszkańcy wioski przyjmują to jako coś zwyczajnego, normalnego. Doświadczenie szamana potrafią zaakceptować jako realne, pomimo iż sami nie są w stanie zobaczyć lub usłyszeć owego ducha. Jednak zachodni antropolog, który np. właśnie w tym czasie znajdowałby się w wiosce, spędziłby bezsenne noce na przemyśleniach, czy szaman oszukał mieszkańców wioski, miał halucynację czy po prostu źle zinterpretował naturalne zdarzenie. Całej sprawy nie ułatwiłby nawet fakt, że deszcze rzeczywiście przyszłyby tydzień wcześniej niż zwykle miało to miejsce. Właściwy problem antropologa polega na tym, że żadna z jego kategorii nie pasuje do tego doświadczenia. Według przekonań szamanów możliwe jest komunikowanie się z duchami. Otrzymywane informacje są prawdziwe i skuteczne w sensie fizycznego przeżycia i dlatego ukin (duchy) też są rzeczywiste niezależnie od poglądów antropologów.

Szaman, dzięki kulturze, z której się wywodzi, i akceptacji mieszkańców wioski powołuje duchy do życia w codziennej rzeczywistości. Nie czyni ich to jednak mniej realnymi. Tak jak realne są Stany Zjednoczone powołane we śnie do życia przez ludzi, którzy w nich mieszkają. Ten sposób patrzenia na życie jest trudny do przekazania, ponieważ szaman traktuje wszystkie rzeczywistości jako subiektywne i tak też zaczynają je traktować współcześni naukowcy zajmujący się fizyką teoretyczną. Przy tym podejściu do sprawy pytanie, czy dane doświadczenie jest prawdziwe, czy też nie, pozbawione jest sensu, ponieważ odpowiedź tak lub nie zależy od punktu widzenia.

Najbardziej znane szamańskie umiejętności to wstępowanie do ziemi i schodzenie do świata podziemnego, a następnie używanie doświadczeń pochodzących z tych światów celem zmienienia czegoś w świecie zewnętrznym. Obojętnie, czy zmiany dotyczą jednego człowieka, społeczeństwa, czy też środowiska. Jeżeli chodzi o samo doświadczenie, najbliższy odpowiednik we współczesnej klasyfikacji doświadczeń to , jasny sen”, podczas którego śniąca osoba świadoma jest faktu, iż śni i może wpłynąć na zdarzenia we śnie. Inny bliski odpowiednik to proces „aktywnej imaginacji” lub „aktywnego snu na jawie”, szczególnie wtedy, gdy ktoś tak głęboko zanurza się w swój sen, iż dochodzi do wirtualnego stanu transu. Treść tej wewnętrznej podróży u szamana-wojownika i szamana-poszukiwacza przygód różni się tak samo jak ich metody doprowadzenia do tego stanu.

Ogólnie rzecz biorąc szamani-wojownicy skłaniają się do rozwiązywania konfliktów w wewnętrznych wymiarach za pomocą pewnego rodzaju bitwy, natomiast szamani-poszukiwacze przygód chcą rozwiązywać swoje problemy bez walki. Zwróć przy tym uwagę na słowo skłaniają się. Jak już wspomniałem, bębny lub inne instrumenty służące do wybijania rytmu w tradycji szamanów-wojowników wydają się być ulubionymi środkami pomocniczymi w doprowadzaniu do stanu transu, jednak szamani obydwu dróg posługują się monotonnymi dźwiękami, punktem koncentracji, na którym skupiają wzrok lub „sensoryczną deprywacją” ( Eksperymentalne postępowanie, które polega na radykalnym ograniczeniu przez jakiś czas dopływu •wszelkich bodźców zewnętrznych — przyp. tłum.).

Do ulubionych metod szamanów-poszukiwaczy przygód, których sam się uczyłem, należy przenoszenie zmysłów na wewnętrzny punkt koncentracji. Trzeba wiedzieć, że szamański trans nie jest stanem pozbawionym świadomości, lecz stanem silnego skoncentrowania, ogromnej aktywności. Niezależnie od jego głębi, szaman zwykle cały czas świadomy jest tego, co dzieje się dookoła niego, w świecie zewnętrznym.

Skuteczność podróży (tzn. skuteczność dokonanych zmian w świecie zewnętrznym) obydwu szamanów prawie całkowicie zależy od absolutnego przekonania, iż osiągnięto coś ważnego w świecie wewnętrznym. Owo przekonanie jest największym dobrem szamana. Dopiero za jego pośrednictwem szaman przekonuje innych o tej prawdzie. Wspólna wiara w coś stwarza wspólną rzeczywistość.

Mniej znane są szamańskie podróże do środkowych światów ludzkiej przeszłości, teraźniejszość i przyszłości. Są to światy snów, w których symbole rzeczywistością, nierozłącznie związane ze światem zewnętrznym i oddziałują z odpowiednimi symbolami w świecie zewnętrznym. Tematami tymi coraz częściej zajmują się współcześni terapeuci pod takimi hasłami jak „kreatywna wizualizacja” i „prowadzona imaginacja”.

Współcześni terapeuci doceniają skuteczność pracy z symbolami, jednak wątpię, aby wielu z nich wierzyło w rzeczywistość je zamieszkującą. Trochę szkoda, że tak się dzieje, ponieważ na wielu ludzi stosujących tę terapię rzeczywiście działa, przy czym decydującym czynnikiem jest właśnie wiara wywołana przez to postępowanie. Kierowana wizualizacja lub imaginacja będzie całkowicie bezskuteczna, jeżeli w podświadomości nie będziesz stymulował danego przekonania. O tym wie każdy szaman. Powodem, z jakiego metoda ta tak dobrze działa, jest fakt, iż stosowanie symboli (ze zwykłego punktu widzenia) najczęściej omija krytyczną, analityczną dzienną świadomość i łatwiej dociera do pozbawionej krytycyzmu podświadomości. Najbardziej skuteczna imaginacja musi być dopasowana do danej osoby, w czym szamani są ekspertami.

Metoda posługiwania się wewnętrznymi światami środka, by wpływać na świat zewnętrzny, nie ogranicza się do terapii, lecz może być zastosowana w każdej dziedzinie: od wpływania na osobisty sukces do wpływania na pogodę. Bardzo interesujący wydaje mi się fakt, że najczęściej ten potężny pomocniczy środek stosowany jest w świecie interesu. Najprawdopodobniej dzieje się tak dlatego, że menedżerowie -podobnie jak szamani - z zaangażowaniem interesują się tym, co naprawdę daje pożądany efekt.

Współczesny szaman

Często mówię moim uczniom, że łatwo jest być szamanem w dzikim terenie, na pustkowiu. Dużo trudniej jest być szamanem w mieście, lecz właśnie tutaj najczęściej jest on potrzebny. Historycznie rzecz biorąc, szaman zawsze był częścią społeczności, w której żył i gdzie miał pozwolenie na działanie. Dzisiaj również doświadczamy tej wolności i również dzisiaj powinniśmy ją wykorzystać, będąc wśród społeczeństwa, a nie poza nim.

Świat potrzebuje szamanów, którzy potrafią poruszać się w dzisiejszym świecie, z jego kulturą, i pomagać w rozwiązywaniu dzisiejszych problemów. Wszędzie tam, gdzie panuje niezadowolenie i dysharmonia, szaman może odgrywać konstruktywną rolę. Jeśli potrzebne będą nowe idee w celu rozwiązywania ludzkich problemów lub przekraczania granic, obojętnie jakiego rodzaju, również wtedy szaman może użyć swoich szczególnych umiejętności w dziedzinie zdrowia, psychologii, technologii i ekologii. W jedynym w swoim rodzaju szamańskim punkcie widzenia oraz szamańskiej praktyce znajduje się miejsce dla rozwoju, przez co wzbogacają one całą ludzkość, równocześnie w dobry sposób przysługują się one Ziemi.

Pomimo że doktor Lawrence LeShan nie pisał o szamanach, rozdział ten chciałbym zamknąć idealnie pasującym cytatem pochodzącym z jego znakomitej książki pt: „Alternate Realities” (Alternatywne rzeczywistości):

Nasza wolność jest o wiele większa, aniżeli możemy to sobie wyobrazić. Możemy uczyć się przenoszenia z jednej rzeczywistości w drugą i wyszukiwania sobie takiej, która jest najbardziej zbliżona do naszych chwilowych potrzeb i celów. Możemy używać tego nowego punktu widzenia w celu powiększenia naszego jestestwa, kochania, szanowania i pielęgnowania siebie oraz innych. Czujcie się w naszym wszechświecie tak jak w domu i pomóżcie ratować nas i naszą planetę.

Widzieć to wierzyć

Najtrudniejszą rzeczą dla większości uczniów szamanizmu jest zrozumienie światopoglądu szamanów. To spojrzenie na świat tak samo miesza dzisiaj w głowach moim uczniom, jak kiedyś wprowadziło mnie w zamieszanie, gdy wzrastałem. Gdy byłem jeszcze nastolatkiem i mieszkałem na farmie, mój ojciec tak samo mówił o zasiewach i zwierzętach otaczających nas jak wszyscy inni farmerzy w sąsiedztwie, lecz czasami rozmawiał z tym samym zbożem i tymi samymi zwierzętami, jakby wszystkie one były inteligentnymi istotami, które go rozumieją i odpowiedzą mu. Pomimo że nauczyłem się, jak to się robi, potrzebowałem dużo czasu, zanim naprawdę pojąłem, co zachodziło w czasie tej komunikacji. Były chwile, w których z trudem mogłem skoncentrować się na mojej pracy, ponieważ drzewa, kwiaty, żuki, skały i budynki dookoła mnie przeprowadzały między sobą tak wiele rozmów. Później nauczyłem się jakoś wyłączać i wychodzić z tego poziomu postrzegania, lecz sam nie wiedziałem, jak to robiłem.

M'Bala, mój szamański mentor w Afryce, gdzie spędziłem siedem lat, nauczył mnie, w jaki sposób, po wejściu w głęboki stan transu, stać się jednością ze zwierzętami zamieszkującymi dżunglę. Wyciągnąłem z tego wniosek, że trans jest środkiem niezbędnym do przeprowadzenia tej przemiany. Sądziłem tak do momentu, gdy zrozumiałem, iż to samo mógł zrobić za pomocą mrugania oczami, a więc bez wchodzenia w trans. Oczywiste stało się dla mnie, że trans był tylko środkiem pomocniczym, a nie powodem przeprowadzenia tego doświadczenia.

Mój hawajski wujek - kahuna Wana Kahili pokazał mi, w jaki sposób należy udawać się w podróże do wnętrza, które pełne było cudów i strachu, oraz jak dostrzegać znaki w chmurach, liściach i meblach. Nauczył mnie również, w jaki sposób być świadomym swojego stanu jawy oraz w jaki sposób nie dostrzegać omenów. Istnieją chwile, w których niedostrzeganie ich jest tak samo ważne, jak zdolność postrzegania ich w innych momentach.

Mój ojciec, M'Bala i Wana Kahili niewiele czasu poświęcili na wyjaśnienie mi fenomenów, których mnie nauczyli. Wszyscy oni byli zdania, iż najlepszym nauczycielem będzie doświadczenie, natomiast intelektualne wyjaśnienia mogłyby jedynie przeszkadzać w tym procesie. Była to wprawdzie dobra metoda do wysadzenia mnie z postawy uparciucha i wsadzenia w moje ciało, ale ponieważ musiałem dać sobie radę z wątpliwościami i obawami pochodzącymi z nieszamańskiej kultury, w której w końcu również żyłem, spowolniło to wyraźnie mój proces uczenia się. Jako uczeń i nauczyciel odkryłem następującą rzecz: jeżeli zaspokoimy intelekt, wtedy zmniejszymy analityczne i emocjonalne bariery procesu nauczania oraz umożliwimy dużo szybsze akceptowanie przeżyć. Spędziłem wiele lat na analizowaniu moich prywatnych doświadczeń oraz przeżyć innych szamanów, aby naprawdę zrozumieć, co działo się wtedy, gdy robiliśmy to, co robiliśmy, abym dzięki temu mógł to przekazać dalej.

Wszystko zaczęło się od tego, iż Wana Kahili nauczył mnie, że istnieją cztery światy, poziomy lub klasy postrzegania, między którymi każdy człowiek spontanicznie porusza się tam i z powrotem. Zwykle dzieje się to podświadomie, natomiast szamani praktykują to świadomie. W przypadku owych czterech światów chodzi o ike papakahi, co dosłownie oznacza doświadczanie pierwszego poziomu; ike papalua -doświadczanie drugiego poziomu; ike papakolu - doświadczanie trzeciego poziomu oraz ike papaha - doświadczanie czwartego poziomu. Jego skromne wyjaśnienie brzmiało, iż poziomy te oznaczają różne światy, a mianowicie: świat normalny, świat ponadzmysłowy, świat snu oraz świat bytu. W celach nauczania określam je czasami jako świat obiektywny, subiektywny, symboliczny oraz holistyczny. Wana Kahili powiedział również, iż światy te znane są wszystkim ludziom, a nie tylko szamanom. Jedyna różnica polega na tym, że szamani posługują się nimi świadomie oraz w określonym celu. Niektórzy ludzie natomiast mieszają różne światy w myśli i mowie, co prowadzi do dużego zamieszania w ich życiu.

Moim celem stało się więc wtedy zapoznanie wielu ludzi w krótkim czasie z szamańskimi doświadczeniami. Pomimo pomocy przy starcie musiałem wypełnić wiele luk. To, o czym będę teraz mówił, jest zestawieniem wyników moich poszukiwań i badań.

Szamańskie doświadczanie

Co to znaczy, że pracujemy w szamański sposób? Rozmawiamy z przyrodą i duchami, zmieniamy pogodę, stwarzamy rzeczywistość, uzdrawiamy myśli i ciało, komunikujemy się z obcymi istotami*, wychodzimy z naszego ciała, podróżujemy przez inne wymiary, widzimy to, czego inni nie potrafią zobaczyć, płacimy podatki, myjemy swoje samochody i kupujemy warzywa. Czy istnieje delikatna linia łącząca te wszystkie czynności? Czy chodzi tutaj raczej o niezależne od siebie umiejętności?

Huna jest polinezyjską filozofią życia, której zostałem nauczony. W pierwszej podstawowej zasadzie huny znajdujemy bardzo pouczającą wskazówkę. Idea ta mówi: Świat jest taki, za jaki go uważasz. Ta sama idea wyrażona w bardziej popularny sposób brzmi: Sami stwarzamy sobie naszą rzeczywistość. Większość ludzi, wypowiadając to zdanie, w rzeczywistości go nie akceptuje, albo przynajmniej nie w pełni. Wierzą oni mianowicie, że oznacza jedynie, że wszystko, co im się przydarza, jest z ich winy. Do tego stwierdzenia dochodzą ludzie rozumiejący tę zasadę. Ograniczają się oni jednak do wyobrażenia, że każdy człowiek odpowiedzialny jest za swoje uczucia i przeżycia oraz że w momencie, gdy negatywne myśli zastąpi się pozytywnymi, zamiast negatywnych przyciągnięte zostaną pozytywne zdarzenia.

Dobre i to, lecz my, szamani posuwamy się dużo dalej. Nawet tak daleko, że mówimy: Za pośrednictwem naszych myśli nie tylko przyciągamy określone zdarzenia, stwarzamy nawet rzeczywistość. Na podstawie naszych założeń i przypuszczeń, nastawień i oczekiwań czynimy rzeczy możliwymi i niemożliwymi, rzeczywistymi lub nieprawdziwymi. Inaczej mówiąc: zmieniając nasze wzorce myślowe, możemy dokonywać rzeczy zwykłych i niezwykłych w tym samym fizycznym wymiarze, który dzielimy z innymi ludźmi. Powtarzam: nie tylko szamani to potrafią. Wyjątkowość pochodzi ze sposobu stosowania tej zasady i ze sposobu, w jaki zmieniamy przeżycia oraz jak możemy używać niezwykłych umiejętności w obrębie określonej rzeczywistości.

Zależne jest to od tego, w jakim stopniu możemy zmienić jakiś wzorzec myślenia lub wyobrażenia, albo też wzorzec nastawienia na inny. To naprawdę łatwe. Najtrudniej jednak jest zaakceptować tę prostotę. Oznacza to bowiem zmienienie wyobrażenia o tym, czym jest rzeczywistość.

Model, który przedstawię, stworzyłem specjalnie w tym celu, aby współcześni szamani jasno i świadomie mogli odróżniać poziomy rzeczywistości lub wzorce myślowe. W społeczności lepiej obeznanej z szamanami, która szybciej zaakceptowałaby ten punkt widzenia, stworzenie tego modelu nie byłoby konieczne. W takim społeczeństwie zmiana z jednego poziomu rzeczywistości w drugi dokonałaby się bardziej intuicyjnie, ponieważ istnieje w nim mniej systemów wierzeń i przekonań pochodzących z innych systemów filozoficznych. Mówiąc o innych systemach filozoficznych mam na myśli zarówno inne religie, jak i inne światopoglądy. Dla zilustrowania tego podaję jeden przykład: Załóżmy, że współczesny antropolog znajduje się na pewnej wyspie na Pacyfiku i studiuje kulturę tubylców. Pewnego dnia powraca wioskowy szaman po pieleniu chwastów na swoim kawałku pola i opowiada mieszkańcom wioski, iż bogini Hina zstąpiła na tęczy, gdy on pracował,

1 ostrzegła go przed nadciągającym huraganem. Następnie zamieniła się w ptaka i odleciała. Szaman bez problemu zmienia poziom doświadczania od pielenia grządki do rozmowy z boginią. Mieszkańcy wioski akceptują to, ponieważ oczekują od szamana umiejętności czynienia obu tych rzeczy równolegle. Natomiast antropolog najprawdopodobniej uwięziony jest w systemie, który pozwala mu to zdarzenie traktować jedynie jako halucynację spowodowaną narkotykami, jako duchowy zamęt, zawrót głowy lub dramatyzowanie zupełnie normalnego zdarzenia. Nie może wyobrazić sobie, że szaman naprawdę, rozmawiał z duchem, ani nawet, że potrafiłby to zrobić.

Pamiętaj, że w każdy z tych światów możesz wkroczyć tylko troszeczkę, tak jakbyś zamoczył palec w wodzie, albo też wejść w niego całkowicie, tak jakbyś nurkował w głębinie oceanu. Przyjrzyjmy się więc pierwszemu światu:

IKE PAPAKAHI - świat obiektywny

Świat pierwszego poziomu odpowiada zwykłej, normalnej rzeczywistości, jak nazwałaby to większość ludzi pochodząca z tego społeczeństwa. Weźmy np. łąkę lub las. Czysto zmysłowe postrzeganie: kolory roślin, podłoża, nieba, zapach kwiatów, śpiew ptaków, odczucie na skórze powiewu lekkiego, łagodnego wiatru, zauważenie ruchu pary saren. Wszystko to zachodzi w systemie świata obiektywnego. Jeżeli przyjrzysz się łące z tego poziomu, wtedy całkiem jasne i oczywiste okaże się, że posiada ona określoną długość i szerokość, że rosną na niej określone gatunki drzew, jedne z nich mają szerokie liście i twarde drewno, inne są drzewami iglastymi, że tyle to a tyle zwierząt żyje w otoczeniu oraz że łąka ta do kogoś należy itd. Wszystko to oczywiście jest prawdą. Jednakże tylko na tym poziomie postrzegania, gdyż u jego podstawy leży pewne podstawowe założenie lub wyobrażenie, które tworzy ramy świata obiektywnego. Założenie to brzmi: WSZYSTKO JEST ODDZIELONE. Umożliwia ono bezpośrednie zmysłowe doświadczanie. Bazuje na nim współczesna fizyka i oczywiście wszystkie systemy filozoficzne.

Tym, co najczęściej sprawia kłopot ludziom wyrosłym w powyższym założeniu, jest uznanie go jedynie za założenie. Poziom ten jest tak oczywisty i jawny, iż wydaje się, że chodzi o jedyną możliwą rzeczywistość. Jednak leży to w naturze podstawowego założenia. Każde doświadczenie skłania się do zgadzania się z odpowiadającym mu oczekiwaniem. To tak, jakbyś założył różowe okulary, a następnie zapomniał, że je nosisz. Jeśli nigdy nie przypomnisz sobie, że możesz je zdjąć, wtedy zawsze będziesz przekonany, że świat może być tylko różowy. Zmiana nastąpi wtedy, gdy świadomie lub nieświadomie zauważysz, że istnieją także inne możliwości, np. gdy przypomnisz sobie, że kiedyś założyłeś okulary, lub gdy się zsuną, albo też gdy przyśni ci się inny świat, np. zielony. Wtedy może otworzysz się na przeżycie innego poziomu. Szamani, tak szybko, jak jest to tylko możliwe, uczą się, że świat obiektywny jest tylko jednym z możliwych punktów widzenia.

Wyobrażenie, iż wszystko jest od siebie oddzielone, skrywa w sobie wiele mocy i jest bardzo użyteczne. Umożliwiło ono podróże i odkrycia, rozwój nauki i przemysłu oraz wszystkich cudów współczesnej technologii. Użyte było również do usprawiedliwienia niewolnictwa, rasizmu i wojny, zanieczyszczenia środowiska i rabunkowej eksploatacji zasobów naturalnych Ziemi. Powinniśmy zrozumieć, iż założenie samo w sobie nie jest ani dobre, ani złe. Zanim stanie się dobrym albo złym, muszą istnieć jeszcze inne założenia znajdujące się w zależności z systemami wartościowania. Mogą one obowiązywać na wszystkich poziomach rzeczywistości.

Jeżeli przyjrzymy się obiektywnie naszej łące, wtedy może być ona dobrym miejscem (jako miejsce z pokarmem dla różnych zwierząt) lub złym (ponieważ mogłaby być lepiej wykorzystana, np. do budowy domów lub jako pole uprawne). Tak więc chodzi o użycie lub nadużycie środowiska albo jego mieszkańców. Opiera się to na założeniu, iż wszystko jest od siebie oddzielone, jak również na osobistych systemach wartościowania.

Dwa dalsze założenia tego obiektywnego świata to: wszystko ma swój początek i koniec oraz wszystko ma s woj ą przyczynę. Rzeczy powstają z jakiejś przyczyny lub też egzystują na podstawie jakiegoś działania do momentu, gdy umrą lub przestaną egzystować. W systemie myślenia opartym na świecie obiektywnym chodzi właśnie o to. Dlatego też jest wiele kontrowersji dotyczących fizycznych przyczyn chorób oraz momentu, kiedy dana komórka lub grupa komórek staje się człowiekiem. Wydawane są wielkie sumy pieniędzy na określenie socjalnych przyczyn przestępstw lub na utrzymanie zabytków, ponieważ ich zniszczenie byłoby kulturalną stratą. Ludzie nakładają na siebie wszystkie możliwe emocjonalne i finansowe obciążenia, by odkryć jakiś szczególny uraz pochodzący z wczesnego dzieciństwa, który w obecnej chwili unieszczęśliwia ich, a także by przedłużyć życie fizycznego ciała. Te wszystkie działania mają sens, jeśli przyjrzymy się im w świetle poprzednio opisanego założenia, tzn. z punktu widzenia obiektywnego świata. Jednak z punktu widzenia innych światów nie mają absolutnie żadnego sensu.

Niektórzy ludzie oceniają świat obiektywny, uważają go za zły i starają się uciec od niego, uwłaczając mu i lekceważąc go. W szamańskim sposobie myślenia świat obiektywny jest tylko miejscem jednym z wielu, w których można działać. Celem szamana jest efektywne działanie w każdym ze światów. Dlatego też w swojej istotnej roli uzdrawiacza może akceptować założenia świata obiektywnego, by zapoznać się z takimi metodami uzdrawiania jak np. masaż, wróżenie z ręki, stosowanie ziół, medycyna konwencjonalna, operacje, ćwiczenia fizyczne lub terapia żywieniowa, albo też leczenie przeprowadzone za pomocą kolorów. Jednakże nie pozwala on ograniczać się założeniom leżącym u podstawy każdej z tych metod.

IKE PAPALUA - świat subiektywny

Załóżmy, że znowu znajdujesz się na tej samej łące, lecz tym razem jesteś świadom jedności przyrody. Dostrzegasz, jak pojedyncze elementy wzajemnie wspierają się w swoich rolach. Światło, cień, wiatr, woda, kamienie, ziemia, drzewa, ptaki, kwiaty, owady. Czujesz się częścią tych zależności, a nie jedynie obserwatorem. Może ogarnie cię uczucie spokoju, szczęścia, miłości lub podziwu. Możliwe, iż dostrzeżesz porę roku lub też przypomnisz sobie przeszłe pory, albo też ujrzysz te, które mają nadejść. Jeżeli jesteś szamanem lub jesteś wrażliwy na postrzeganie pozazmysłowe, wtedy może dokona się w tobie jeszcze większa duchowa przemiana i będziesz mógł postrzegać także aurę oraz pola energetyczne wszystkiego, co cię otacza, jak również współgranie tych sił. Możliwe, że będziesz mógł rozmawiać z roślinami, zwierzętami, kamieniami, wiatrem, słońcem, wodą oraz dzielić z nimi ich tajemnice i historie. W zależności od pochodzenia, zdobytego doświadczenia i umiejętności dostrzeżesz nawet duchy przyrody i będziesz mógł się z nimi porozumieć. Albo nawet z samym Aumakua, ponadduszą łąki. Stojąc tutaj, możesz nawet stać się świadkiem sceny sprzed stu lat, która rozegrała się, gdy obozowali tutaj Indianie po owocnym polowaniu, palili swoje fajki przy ognisku i dziękowali Wielkiemu Duchowi. Poczujesz może nawet, że jesteś lub byłeś jednym z nich.

Tego rodzaju doświadczanie w świecie subiektywnym możliwe jest dlatego, że opiera się na założeniu, iż wszystko połączone jest ze wszystkim i WSZYSTKO ŻYJE. Założenie to wspierane jest przez następne, które mówi, że wszystko jest częścią jednego obiegu, znajduje się w stanie przejściowym i wszystkie energie przebiegają synchronicznie.

W ramach tego świata telepatia i jasnowidzenie są oczywistymi rzeczami i tak samo nie podlegają dyskusji jak sposób działania jakiegoś przełącznika w świecie obiektywnym. Duchowa komunikacja ze wszystkim, co istnieje, jest możliwa, niezależnie od odległości, ponieważ wszystko jest ze wszystkim powiązane. Uczucia powstają na podstawie połączeń emfatycznych. Można widzieć i czuć aurę, ponieważ energia jest elementem łączącym. Można poznać przeszłe i przyszłe życia, ponieważ życie jest cyklem, a czas jest synchroniczny. Na tym poziomie śmierć jest tylko przejściem, częścią cyklu. W świecie obiektywnym śmierć jest rzeczą ostateczną.

Natomiast na poziomie subiektywnym wszystko jest prawdą. Jest tak samo prawdziwe jak wszystko na innych poziomach. Wielu ludzi, którzy przede wszystkim koncentrują się na poziomie obiektywnym, ma trudności z zaakceptowaniem fenomenów pozazmysłowych lub subiektywnych gałęzi wiedzy, jak np. astrologia, jako faktu. Natomiast tym, którzy w pierwszej kolejności koncentrują się na świecie subiektywnym, szczególnie trudno przychodzi opisanie przyjaciołom przeżyć, które zakorzenione są w świecie obiektywnym. Żaden ze światów nie ma sensu, jeżeli przyglądamy mu się z punktu widzenia innego świata. Jeśli jedynym, co przydarzyło ci się w życiu, były twoje narodziny i śmierć, wtedy występowanie poprzednich istnień jest bez sensu. Jeżeli gwiazdy odległe są od nas o miliardy kilometrów, wtedy ich wpływ na Ziemię jest absurdem. Jeśli natomiast z drugiej strony wszystko ze wszystkim jest połączone, wtedy wycinanie coraz to więcej drzew, by budować nowe miasta jest równoznaczne z samobójstwem. Jeżeli we wcześniejszym życiu byłeś innej rasy, obłudą byłoby, gdybyś jej teraz nienawidził. Szamańskim sposobem rozwiązania tego problemu jest siódma zasada huny: Skuteczność jest miarą rzeczywistości. Zamiast próbować odkryć, który z punktów widzenia jest prawdziwy, szaman przyjmuje zawsze ten, który funkcjonuje i jest odpowiedni dla danego celu uzdrowienia.

Szamańskie metody uzdrawiania pochodzące z tego poziomu zawieraj ą telepatyczne sugestie i formy myślowe, akupunkturę lub akupresurę, wyrównywanie poziomu energii, przekazywanie jej i pobudzanie do przepływu za pomocą ręki lub kryształów czy też innych środków pomocniczych, albo też za pomocą specjalnych form lub wzorców energii.

IKE PAPAKOLU - świat symboliczny

Znajdujesz się znowu na łące. Tym razem puść wodze fantazji. Widzisz rozległość łąki symbolizującą twą własną otwartość, miłość i życie. Drzewa przedstawiają ci wewnętrzną siłę i najwyższe dążenia. Śpiew ptaków obiecuje radość, natomiast światło słoneczne jest dotykiem Boga. Jesteś przepełniony pięknem tego miejsca, jesteś tak poruszony, że od razu zaczynasz pisać poemat albo, w zależności od skłonności, malować obraz, aby utrwalić swój nastrój. Przenieś się teraz w ramy wychodzące z podstawowego założenia, iż WSZYSTKO JEST SYMBOLICZNE. Jako szaman możesz pójść dalej i szukać omenu w formacjach chmur, liściach lub locie ptaków. Możesz też odprawić rytuał, za pomocą którego pobłogosławisz łąkę, dzięki czemu stanie się jeszcze lepszym miejscem uzdrawiania dla ludzi, którzy w przyszłości ją odwiedzą. Typowo szamański sposób myślenia na tym poziomie wygląda następująco: jeśli wszystko jest symboliczne, wtedy rzeczywistość również jest snem. Jednym z aspektów szamańskich umiejętności jest wkraczanie w świat snów i zmienianie go. Ktoś mógłby zapytać: Czego symbolem jest to wszystko i czyj jest to sen? Na tym poziomie właściwym byłoby powiedzieć, że wszystko jest symbolem wszystkiego, przede wszystkim jednak dla istoty postrzegającej. Sen ten pochodzi od każdej istoty, ale przede wszystkim jest to twój sen. Inaczej mówiąc: na poziomie symbolicznym wszystkie doświadczenia są odbiciem twego Ja w twoim osobistym życiu, włączając w to wszystkie rzeczy i ludzi, którzy cię otaczają. Jeżeli chcesz zmienić swoje doświadczenia na tym poziomie, powinieneś zmienić symbole, interpretacją tych symboli lub siebie samych tak, aby zmieniło się to odbicie.

Drugie założenie na tym poziomie brzmi: wszystko jest częścią jakiegoś wzorca i znajduje się w związku z czymś innym. Wszystko ma takie znaczenie, jakie mu nadasz. Wielu badaczy i matematyków jest zakorzenionych na tym poziomie. Szukają znaczących doznań we wzorcach lub zależnościach występujących w pozornej strukturze wszechświata i często ignorują przy tym fakt, w jakim stopniu ich osobiste nastawienie wpływa na znaczenie ich badań. Tak samo jak ignorują wszelkie obiektywne zastosowanie swoich badań. Dla szamanów lub innych ludzi, którzy kierują się symbolami, korzystną rzeczą jest widzenie, w jaki sposób określone wierzenia i przekonania odzwierciedlają się w ciele i doświadczeniach życiowych oraz jak łatwo można zmienić warunki i układy, jeżeli zmieniony zostanie wzorzec przekonania. Szamańskie metody uzdrawiania na tym poziomie wykorzystuj ą terapie bazujące na wierze, słowie i wizualizacji, włączając w to hipnozę, programowanie NLP, afirmacje, sterowaną imaginację, środki sugestii, pracę ze snami oraz użycie amuletów i talizmanów.

IKE PAPAHA - świat holistyczny

Tym razem nie stoisz na łące -jesteś łąką. Czujesz, jak światło słoneczne, dzięki chlorofilowi w liściach, zmienia się w pożyteczną energię i twoje korzenie ciągną substancje odżywcze z ziemi. Z radością oddajesz swój nektar pszczołom, które zbierają twoje pyłki kwiatowe i rozdzielają je między inne rośliny. Jako pszczole sprawia ci przyjemność wsysanie nektaru. Wiesz dokładnie, bez zastanawiania się nad tym, że częścią pyłku podzielisz się z roślinami, że zawsze będzie go pod dostatkiem, aby zanieść do ula. Czujesz, jak wibruje twoje gardło, gdy śpiewasz pieśń godową i podpierasz się swoim opierzonym ogonem na gałęzi sosny stojącej na skraju łąki. Jako sosna wiesz, iż w rzeczywistości nie tworzysz skraju łąki, lecz jesteś częścią tego, co czyni łąkę tym, czym jest.

Jest to tylko drobny przykład, jak wyglądają przeżycia na poziomie holistycznym. Podstawowe założenie na tym poziomie to: WSZYSTKO JEST JEDNYM. W praktyce oznacza to, że istnieje tylko jedna tożsamość. Najgłębszym przeżyciem na tym poziomie jest to, co nazywane jest kosmiczną świadomością. Jest to tylko próba opisania uczucia bycia jednością z wszechświatem, ponieważ tak naprawdę nie można tego opisać, gdyż słowa ludzkiego języka nie mogą wyrazić tego doświadczenia. Najbardziej powierzchowną częścią tego przeżycia jest świadomość, że się istnieje. Kartezjusz użył bardzo symbolicznego układu trzeciego poziomu, gdy sformułował poczucie bytu: Myślę, więc jestem. Subiektywna wersja brzmiałaby: Czuję, więc jestem, natomiast obiektywna: Odczuwam siebie za pomocą pięciu zmysłów, więc jestem. Na czwartym, holistycznym poziomie nie moglibyśmy wyrazić tego lepiej, niż zrobił to Popeye, który powiedział: Jestem, czym jestem, i to jest wszystko, czym jestem.

W świecie holistycznym nie istnieje żadna różnica między samym sobą a tym, z czym identyfikujemy się jako częścią swojego Ja. W takim stopniu działasz w świecie holistycznym, w jakim jesteś świadom tej identyfikacji. Natomiast w takim stopniu jesteś czynny na innych poziomach, w jakim świadom jesteś bycia czymś innym. Jeżeli z jednego świata wkraczasz w następny, wtedy stwierdzasz, że poczucie bycia oddzielonym, co jest pierwszoplanową i wyraźną cechą charakterystyczną świata obiektywnego, staje się coraz mniejsze. W świecie subiektywnym rosnące uczucie połączenia powoduje jeszcze mniejsze uczucie separacji. Jeszcze mniejsze jest ono w świecie symbolicznym, aczkolwiek każde odzwierciedlenie ciągle skrywa w sobie coś, co samo odzwierciedla. Dany człowiek może mieć holistyczną świadomość swojego Ja i równocześnie nieholistyczną świadomość tego, co nie jest jego jestestwem. Np. członek jakiegoś plemienia w Afryce Północnej może holistycznie identyfikować się ze swoim plemieniem, tzn. nie posiadać żadnej własnej tożsamości poza tą, że jest członkiem plemienia. Pomimo to może posiadać całkowicie obiektywne i wrogie uczucia separacji w stosunku do innego plemienia.

Mimo że holistyczna tożsamość jest naturalnym ludzkim doświadczeniem, ludzie zwykle rozszerzają swój ą tożsamość na osobiste własności, rodzinę, miasto i kraj, co wymaga nadzwyczajnych umiejętności, aby móc świadomie poruszać się w tym świecie. Np. aktorzy, których zawód rozwinął się z pewnej dawnej szamańskiej tradycji, najlepiej w dzisiejszych czasach praktykują tę umiejętność. W dawnych czasach - i w pewnym stopniu również obecnie - szamani mogli (i mogą) przyjmować tożsamość zwierząt, duchów przyrody i archetypów, które uważane były za bogów i boginie. Jeżeli znajdujesz się w tym stanie identyfikacji, wtedy możesz przyjąć również właściwości i siłę tych istot. Tak samo jak dobry aktor, który z natury jest bojaźliwy i nieśmiały, może przekonująco grać rolę pewnego siebie bohatera, wtedy gdy rzeczywiście wejdzie w jego skórę. Podobnie szaman może w końcu tak dobrze grać daną rolę, iż ta rola go określi. Pochodzi to z dalszego założenia na tym poziomie, że wiedza doprowadza do istnienia. Jak sformułował to Emerson: Zabierz się do rzeczy, a będziesz miał do tego siłę. Na tym poziomie istnieją różne szamańskie sposoby uzdrawiania. Po pierwsze: channeling. W tej metodzie w większym lub mniejszym stopniu przejmuje się tożsamość potężniejszego uzdrawiacza albo staje się jednością z większą uzdrawiającą mocą, po czym uzdrawia się inną istotę. Po drugie: istnieje proces, który nazywam grokkowaniem lub prowadzącym obrazem, podczas którego identyfikujemy się z osobą, która ma być uzdrowiona, albo nawet stajemy się z nią jednością, a następnie uzdrawiamy się sami. Nie trzeba podkreślać, że w ostatnim przypadku trzeba mieć do samego siebie duże zaufanie, aby skutecznie przeprowadzić ten proces, w przeciwnym przypadku pod wpływem stanu uzdrawianej osoby wpada się w taki zamęt, iż opuszcza się poziom holistyczny, co prowadzi do tego, że nie można już efektywnie działać, albo zapomina się, kim się jest w rzeczywistości, i przejmuje się symptomy innej osoby bez możliwości uzdrowienia jej. Ludzie, którzy silnie współczują, bardzo często doznają tego doświadczenia. Wielu terapeutów ma problem ze swoimi klientami i pacjentami, polegający na tym, iż przejmują oni wszystkie choroby i problemy, które próbują uzdrowić. Dlatego też zawsze polecam moim uczniom, gdy uczę ich metod uzdrawiania na poziomie holistycznym, aby dopuszczali do maksymalnej identyfikacji wynoszącej 99%. Dzięki temu 1% szamana zawsze może wrócić do jądra jego tożsamości.

Poruszanie się między światami

Zmienianie wzorców myślenia albo poruszanie się z pełną świadomością między światami jest procesem subtelnym i delikatnym. Aby wyjaśnić, co się podczas niego dzieje, należy przyjrzeć się dokładniej, np. co się dzieje, gdy czytasz ten tekst. Możesz czytać słowa i przyjąć je do siebie. To wszystko jest różnymi aspektami różnych założeń i systemów. Jedyną rzeczą, którą za każdym razem zmieniasz, jest twoje własne postrzeganie. Robisz to umyślnie, by umożliwić sobie inne przeżycia, w zależności od tego, czy chcesz poświęcić się tematowi, czy też jedynie przejrzeć tę książkę. Zmieniasz koncentrację uwagi. Proces ten jest podobny, jeżeli poruszamy się między szamańskimi światami. Wszystko, co powinieneś zrobić, to zmienić to, na co kierujesz swoją uwagę, a następnie zmienić oczekiwanie związane z celem.

Największą przeszkodą tutaj, tak jak i w przypadku innych szamańskich praktyk, jest krytyczne analizowanie. Naprawdę trudno jest ćwiczyć się w telepatii, jeśli ciągle powtarza się, iż to jest jedna wielka głupota. Nie pomoże ci także wizualizacja, jeżeli ciągle będziesz zadawał sobie pytanie: „Czyja sam to sobie wmawiam? Czy to ja sam sobie wymyśliłem?” Również trudno jest zarobić dużo pieniędzy, jeśli uważa się siebie za uduchowionego, a równocześnie pieniądze jako przeciwieństwo uduchowienia. Dlatego też powinieneś ćwiczyć się w porzucaniu tych wszystkich wyobrażeń. Zmieniając jeden poziom na drugi, trenujesz równocześnie pozbywanie się każdej formy krytyki, którą być może przyniosłeś ze sobą. Jeżeli będziesz to naprawdę często trenować, wtedy wszystko przebiegnie automatycznie. Nadzwyczajną pomocą przy tym jest bezwarunkowe kochanie samego siebie i zaufanie do boskiej siły znajdującej się w nas samych. Rada ta obowiązuje również wtedy, jeśli nie jesteś szamanem.

Wygrywać z miłością

Rozsądny próbuje

dopasować się do rzeczywistości.

Nierozsądny próbuje

dopasować rzeczywistość do siebie.

Dlatego też postęp pochodzi od tego,

kto jest nierozsądny.

George Bernard Shaw

Czy człowiek zawsze musi myśleć i działać jak wojownik, aby otrzymać w życiu dobre rzeczy, takie jak zdrowie, szczęście i sukces? Jeżeli będzie postępował według konwencjonalnych zasad, wtedy wydaje się, że tak. „Walczymy” z chorobami za pomocą technologicznych „broni” lub leków. (Dlaczego nie sięgniemy po środki niekonwencjonalne?). W „walce płci” musimy planować strategie i techniki. (Dlaczego po prostu nie polepszymy naszej komunikacji?). W świecie interesu lub w sporcie musimy „zniszczyć” lub „zetrzeć” konkurentów lub inną drużynę. (Dlaczego nie możemy po prostu być lepsi niż oni?). Czy konieczne jest wybicie się na sam szczyt za wszelką cenę, czy też po prostu możemy dostać się tam, pozostając w zgodzi z naszymi zasadami? Wojownicza mentalność jest tak mocno zakorzeniona w naszej kulturze, że ma wpływ na prawie wszystkie sprawy i rzeczy i na sposób obchodzenia się z nimi. Czasami jest to tak silne, że zapominamy, iż istnieją jeszcze inne możliwości postępowania w życiu - drogi, które prawdopodobnie byłyby bardziej efektywne. Nie mam nic przeciwko wojownikom. Sam byłem jednym z nich - sierżantem w piechocie morskiej. Popieram jednak stanowisko, że żołnierz powinien bronić swojego kraju, lecz według mnie w życiu codziennym nie jest najlepszym przykładem do naśladowania.

Wygrywanie z miłością (WZM) opiera się na pradawnym poglądzie, który w różnych formach przetrwał przez stulecia. Znajduje się on w oczywistej sprzeczności z punktem widzenia wojownika, który opanował dzisiejszy świat. We współczesnym społeczeństwie wszędzie możesz znaleźć koncepty WZM. Są one pojedynczo porozrzucane, jednak często pośrodku jakiegoś głównego nurtu. A ponieważ nie chodzi tutaj o jakiś ogólnie panujący pogląd i nastawienie, to prawie nigdy nie są prezentowane w zorganizowany sposób, często mówimy tylko o krótkich przebłyskach inspiracji, które szybko przemijają do chwili, gdy wystąpią następnym razem. Przybliżę ci te koncepty tak, jak nauczyłem się ich na Hawajach - w postaci siedmiu zasad, które opierają się na określonym sposobie myślenia i które mają służyć jako wskazówki do działania. Zasady te zilustruję cytatami z dawnych i nowych źródeł. Wielu ludzi, włączając w to bogatych i sławnych, używało ich w przeszłości i jeszcze dzisiaj posługuje się nimi.

l zasada: Świat jest taki, za jaki go uważasz

Cały koncept WZM opiera się na przekonaniu, iż zręczne użycie rozumu jest niezmiernie skutecznym sposobem wpływania na nasze zachowanie. Przecież to nasze zachowanie ostatecznie określa doświadczanie świata. Gdy połączymy zachowanie z myśleniem, wtedy możemy odkryć duchowe wzorce, które kształtują nasze przyzwyczajenia. Za pomocą świadomego zmieniania sposobu myślenia możemy zmienić przyzwyczajenia. Wtedy nasz nowy wzorzec zachowania spowoduje nowe reakcje w otaczającym nas świecie. Wyobrażenie, że jesteśmy całkowicie oddzieleni od otaczającego nas świata, do którego należą inni ludzie, jest ciągle jeszcze szeroko rozpowszechnione.

„Jestem poruszony faktem, jak bardzo każdy człowiek w tej książce wierzy, że duchowe życie i życie tej republiki są nierozłączne”.

Bili Moyers

Bili Moyers powołuje się na znanych pisarzy, naukowców, akademików i innych, których pytał o zdanie na temat położenia i przyszłości Ameryki. (Źródło: A World of ideas, Bili Moyers).

„Nasze myśli czynią nas tym, czym jesteśmy. Nasze duchowe nastawienie jest »Iksem«, określającym nasz los”.

Dale Carnegie

W latach czterdziestych czasopismo Coronet przeprowadziło sondaż wśród osiągających sukcesy młodych menedżerów. Zadano pytanie, jaka książka najbardziej przyczyniła się do ich sukcesu. Na pierwszym miejscu znajdowała się Biblia, na drugim książka autorstwa Dale'a Carnegie Jak zdobywać przyjaciół. Dale Carnegie zawsze był zwolennikiem praktycznego stosowania różnych metod. Uczył, że jeśli zmienimy sposób myślenia, wtedy możemy zmienić nasze życie. (Źródło: Nie martw się - żyj!, Dale Carnegie).

„Zmień pogląd na rzeczywistość, a zmienisz ją”

Fred Allen Wolf

Nie jest to żaden metafizyczny hokus-pokus, lecz naukowy koncept w zakresie fizyki kwantowej, a Fred Allen Wolf jest znanym i uznawanym fizykiem. Badał on również starożytne wyobrażenia o świecie, które są prawie identyczne z najnowszymi naukowymi teoriami. (Źródło: The Eagle 's Quest, Fred Allen Wolf).

2 zasada: Nie istnieją żadne granice

Współczesny ekologiczny koncept opiera się na wyobrażeniu, że wszystko jest ze wszystkim połączone oraz że nic nie można zmieniać w oddzieleniu od innych rzeczy. Cokolwiek robisz, wpłynie w jakiś sposób na coś innego, natomiast zmiany zachodzące dookoła ciebie wpłyną na ciebie samego. Coraz bardziej akceptowany jest fakt, że nie możemy wyciąć wszystkich drzew, w dalszym ciągu zatapiać śmieci w morzu lub zanieczyszczać powietrza bez wywołania poważnych konsekwencji dla biologicznego życia na Ziemi. Meteorolodzy kontynuują tę myśl, gdy zgodnie z teorią chaosu mówią, że ruch skrzydeł motyla może spowodować burzę w Górach Skalistych. Na bardziej osobistym poziomie przyzwyczajeni jesteśmy do tego, iż stan naszego środowiska i ciała ma wpływ na naszego ducha. Nie jesteśmy jednak zbytnio przyzwyczajeni do wyobrażenia, iż stan naszego ducha może wpływać na nasze ciało, a nawet na otoczenie. Wprawdzie granice i ograniczenia istnieją w naszym postrzeganiu świata, jednak niekoniecznie w naszym doświadczaniu.

„Duch wywiera największy wpływ na nasze ciało. Wolność i choroba zależne są od nawiązania kontaktu z naszą własną świadomością, doprowadzenia jej do równowagi i następnie przeniesienia tej harmonii na ciało”.

Deepak Chopra

Deepak Chopra jest zwolennikiem medycyny ajurwedycznej, która zajmuje się sposobem odżywiania, ćwiczeniami fizycznymi, masażami i ziołami, jednak cały czas podkreśla fakt, iż prawdziwe źródło dobrego zdrowia znajduje się poza ciałem i światem materialnym. (Źródło: Uzdrawiająca siła, Deepak Chopra).

„To, co ludzki duch może pojąć i w co uwierzyć, może także urzeczywistnić!”

Napoleon Hill

Napoleon Hill nie był marzycielem, lecz człowiekiem czynu. Jednym z jego najważniejszych czynów było badanie ludzi, którzy w jego czasach odnieśli największe sukcesy. Chciał dowiedzieć się, jakie czyny naprawdę prowadzą do sukcesu. Znaczącym czynnikiem, według niego, były nie czyny tych ludzi, lecz ich myśli. Jeżeli myśleli o ograniczeniach, wtedy byli ograniczeni. Jeśli natomiast wzbraniali się przed uznawaniem jakichkolwiek granic, wtedy mogli osiągnąć to, czego naprawdę pragnęli. (Źródło: Myśl i bogać się, Napoleon Hill).

3 zasada: Energia postępuje za uwagą

Czy zwróciłeś kiedyś uwagę, że im bardziej się czymś interesowałeś, tym szybciej stawałeś się aktywny? Kupiłeś książkę, która otrzymała dobre recenzje lub obejrzałeś film, który w najbardziej górnolotny sposób zachwalał twój przyjaciel, a może nawet zmieniłeś styl życia, aby przypodobać się nowej przyjaciółce. Wszystko, czym się interesujesz, ma tendencją przyciągania twojej emocjonalnej i fizycznej energii. Czy z drugiej strony zauważyłeś, iż sprawy, którymi przestałeś się interesować, stopniowo przenoszą się na dalszy plan razem z rzeczami, które w ogóle cię nie interesują? Im bardziej świadomie ktoś kieruje swoją uwagę na określone sprawy i nie odbiega od nich, tym więcej sukcesów odnosi. Nie czeka, aż coś przykuje jego uwagę; idzie do przodu i osiąga cel. Jeżeli nauczysz się świadomie koncentrować uwagę i tak długo, jak chcesz, kierować ją na coś, nauczysz się wtedy jednej z najbardziej skutecznych metod osiągania celu.

„Ciągle mamy możliwość wyboru, na czym chcemy się koncentrować - na sprawach ważnych lub mało istotnych, na dobru lub złu”.

Joel Dimsdale

Joel Dimsdale przeprowadził wywiady z 19 osobami, które przeżyły nazistowskie obozy koncentracyjne i które zachowały przy tym relatywnie dobre zdrowie. Odkrył, że ich przekonania i nastawienia były podstawą skutecznej metody przeżycia. (Źródło: Who Gets Sick, Blair Justice).

„Odkryliśmy, iż systematyczne wywoływanie odprężających reakcji u naszych pacjentów stało się nadzwyczaj pożytecznym rozszerzeniem naszej tradycyjnej terapii. Pomaga im to odprężyć się, zasnąć bez środków nasennych, a w niektórych przypadkach nawet obniżyć ciśnienie krwi”.

Sydney Alexander

Sydney Alexander opowiada o prostej metodzie polegającej na mentalnym lub słownym wypowiadaniu jednego słowa lub całego zdania. Ten sposób postępowania zbadał Herbert Benson z Harvard Medical School. (Źródło: The Relcucation Response, Herbert Benson).

„Dla większości mew nie jest ważne latanie, lecz pokarm. Jednak ta mewa nie miała na myśli jedzenia, lecz latanie... Jonathan spędził wiele samotnych dni, wykonał setki niskich lotów, eksperymentował”.

Richard Bach

W tej pełnej wyrazu alegorii ludzkich możliwości najważniejszym tematem jest koncentracja i ćwiczenie, koncentracja i ćwiczenie. (Źródło: Mewa Jonathan, Richard Bach).

4 zasada: Teraz jest moment siły

Jeśli chcesz postępować trzeźwo i praktycznie, musisz przyznać, że ani przeszłość, ani przyszłość nie posiadają żadnej mocy, ponieważ nie możesz ich dotknąć, posmakować, poczuć, zobaczyć, powąchać ani też zareagować na nie. Praktycznie rzecz biorąc, przeszłość i przyszłość w ogóle nie istnieją. „Co proszę?” - zapytasz. „A co jest z tymi wszystkimi dobrymi i złymi rzeczami, które ukształtowały moje życie?! A co stało się z umiejętnościami, które nabyłem, i bólem, który znosiłem, i ze wszystkimi moimi przeżyciami? A co stanie się z tymi wszystkimi sprawami, które na mnie czekają i na które powinienem się przygotować? Jak można mówić, że to wszystko nie istniało i nie zaistnieje?” Tego nie powiedziałem. Mówię: Wszystko, co masz w tej chwili, to wspomnienia o tych rzeczach, umiejętnościach, bólu i doświadczeniach. W teraźniejszości reagujesz na te wspomnienia, a nie na samą przeszłość. W obecnym momencie istnieją tylko wspomnienia i tylko wobec nich możesz zmienić swój stosunek. Możesz zmienić myślenie o tych rzeczach i dzięki temu ich oddziaływanie na twoje życie. Jeżeli chodzi o przyszłość - nikt nie wie, ani najlepsze medium, ani też najlepszy komputer, co stanie się jutro czy pojutrze. Można wysnuwać logiczne wnioski lub intuicyjne hipotezy. Czasami prognozy zgadzają się, innym razem się mylimy, nigdy jednak nie da się przewidzieć zdarzeń dokładnie. Przynajmniej zgodnie z tym światopoglądem.

Wszystko zależy od indywidualnego zdania i użyteczności. Jeżeli uważasz, że przeszłości nie można zmienić i że panuje ona nad teraźniejszością, wtedy łatwo wejdziesz w rolę ofiary i nie podejmiesz żadnych działań. Jeśli jednak potraktujesz przeszłość jako coś minionego, wtedy będziesz mógł swobodnie przeprowadzić pożądane przez siebie zmiany. Z kolei, gdy przyszłość potraktujesz jako z góry określoną i niezmienną, nie będziesz miał bodźca do zmienienia czegokolwiek we własnym życiu. Jeżeli zaakceptujesz kombinację przeznaczenia i wolnej woli, wtedy zastosujesz swoją wolną wolę wszędzie tam, gdzie uważasz to za możliwe. Jednak w tych wszystkich sytuacjach, kiedy sądzisz, że nianie dysponujesz, wtedy jej nie użyjesz. Dopiero gdy potraktujesz przyszłość jak niezapisaną kartę, wtedy pozwolisz sobie na spróbowanie wszystkiego.

„To, co widzisz i jak to widzisz, stwarza stan, w którym się znajdujesz i za pośrednictwem tego sposób twego zachowania. Oprócz tego duże znaczenie ma to, co i jak myślisz o danej sytuacji”.

Anthony Robbins

Anthony Robbins, cudowne dziecko, na nowo ukształtował swoje życie za pomocą mentalnych technik i osiągnął duży sukces. Nauczył także innych robienia tego samego. (Źródło: Bezgraniczna energia, Anthony Robbins).

„Jeśli ktoś wierzy, że można osiągnąć [sukces]..., wtedy dzieją się trzy cuda: 1. Aktywowane są komórki mózgowe, które szukają możliwości! 2. Pobudzane są do życia komórki mózgu rozwiązujące problemy. 3. Związki chemiczne, które pobudzają zdecydowanie, dostają się do strumienia krwi”.

Robert H. Schuller

Robert Schuller rozpoczął swoją działalność jako mówca na scenie objazdowego kina w Kalifornii i założył światową społeczność „pozytywnego myślenia”, którego obecna siedziba mieści się w milionowej wartości Crystal Cathedral w Gardenie. (Źródło: Sukces nie ma granic, Robert H. Schuller).

5 zasada: Miłość jest źródłem siły

Zasada ta formułowana jest również jako: „Kochać to być szczęśliwym z...”, tzn. że miłość jest radością z powodu czegoś lub uznawaniem czegoś, co uważa się za dobre. Do miłości należą aktywne stany wymagania, oczarowania, podekscytowania i namiętności, podobnie jak pasywne stany szczęścia, współczucia, przyjaźni, troszczenia się i miłosierdzia. Pasywna lub aktywna miłość prowadzi do czynów, które zmieniają lub wpływają na rzeczy, a to jest esencją mocy. Można powiedzieć, iż miłość jest zarówno energią elektryczną, jak i magnetyczną, która nas szuka i przyciąga. Jest siłą napędową, która sprawia, że rzeczy się dzieją, jest łagodną energią topiącą sprzeciw.

„[Oczarowanie] pomoże ci w przezwyciężeniu strachu, w osiąganiu sukcesów w świecie interesu, w zarabianiu pieniędzy oraz prowadzeniu szczęśliwszego i bogatszego życia w zdrowiu”.

Frank Bettger

Frank Bettger rozwinął oczarowanie dzięki temu, iż najpierw zdecydował się być oczarowanym, a następnie przymuszał się do działania z zachwytem aż do chwili, gdy naprawdę był oczarowany i osiągnął wielki sukces. (Źródło: Doświadcz ceny sprzedaży, Frank Bettger).

„Zdziwi cię, gdy usłyszysz, że ciężka praca uczyni cię bogatym lub zabezpieczy cię finansowo. Miłość do pieniądza jest kluczem do gromadzenia dobrobytu”.

Jeny Gillis

Jako osiągający sukcesy kierownik kursów, Jeny Gillis nauczył się, że pieniądze są przedłużeniem jego osobowości. Im bardziej jesteś serdeczny i czuły, tym więcej pieniędzy przyciągniesz do siebie. (Źródło: Moneylove, Jeny Gillis).

„Większość ludzi może motywować się przez dwa do trzech miesięcy. Inni nawet przez dwa lub trzy lata. Natomiast zwycięzca motywuje

się tak długo, aż zwycięży.

Art Williams

Gdy Art Williams zdecydował się, że osiągnięcie finansowego bezpieczeństwa dla siebie i rodziny jest możliwe, zmienił branżę na ubezpieczenia na życie i papiery wartościowe. Po siedmiu latach stał się niezależny finansowo. (Źródło: Common Sens, Art Williams).

„Rak, gruźlica, samobójstwo, wypadki, choroby psychiczne - na wszystkie [te choroby]... ludzkie społeczeństwo wywiera wyraźny wpływ. Natura posługuje się wieloma broniami, aby skrócić życie samotnych ludzi. Statystycznie rzecz biorąc, najczęściej wybiera w tym celu choroby serca”.

James Lynch

James Lynch na podstawie intensywnych badań mógł udowodnić, iż moc miłości w procesie uzdrawiania często była skuteczniejsza niż moc nauki. (Źródło: Mowa serca, James J. Lynch).

6 zasada: Cala moc pochodzi z wnętrza

Jedno z największych złudzeń współczesnego świata opiera się na twierdzeniu, że ludzie są bezsilnymi ofiarami zewnętrznych okoliczności, które ich przewyższają. Zbyt wielu ludzi przypisuje rodzicom, nauczycielom, obcym, układom lub społeczeństwu winę za rozwój ich życia. Oczywiście nie możemy kontrolować zdarzeń i zachowania innych, jednak zawsze możemy kontrolować nasze reakcje na te rzeczy lub sprawy. Na tym polega nasza moc. Jeśli rozwiniemy tę moc, wtedy możemy wpływać na zdarzenia i sposoby zachowania, ewentualnie łagodzić ich skutki.

„Najbardziej wartościową rzeczą, którą możesz kiedykolwiek posiadać, jest obraz siebie samego jako zwycięzcy w wielkiej grze życia”.

Tom Hopkins

Tom Hopkins, który w wieku 27 lat zdobył swój pierwszy milion, podkreśla wkład „autoinstrukcji” lub mentalnych afirmacji w czasie dochodzenia do sukcesu. (Źródło: The Official Guide to Success, Tom Hopkins).

„Mentalne zdrowie... jest najważniejszą sprawą dla fizycznego zdrowia - najważniejszą charakterystyką przeżycia”.

Bernard S. Siegel

Bernard S. Siegel, profesor chirurgii klinicznej na Yale Medical School, jest zadeklarowanym zwolennikiem „pozytywnego nastawienia” i wizualizacji jako potężnych środków pomocniczych w procesie uzdrawiania. (Źródło: The Complete Guide to Your Emotions & Your Health, Emrika Padus).

„Z pewnością w świadomości przyczyny naszej krzywdy znajduje się uzdrawiająca wartość”.

Hans Selye

Hans Selye dokładnie badał przyczyny i skutki stresu. W swojej pracy ciągle podkreślał związek między ciałem i duchem w odniesieniu do stresu i zdrowia. (Źródło: Stres, moje życie, Hans Selye).

„Duch moduluje biochemiczne funkcje w komórkach wszystkich ważnych organów i tkanek w organizmie za pomocą autonomicznego systemu nerwowego”.

Ernest Lawrence Rossi

Wyczerpująco i z wieloma odniesieniami do wyników innych badań Ernest Lawrence Rossi przedstawia, co wiemy na temat wzajemnego oddziaływania ciała i ducha, przy czym wspiera nowe koncepty terapeutycznej hipnozy. (Źródło: Psychobiologia uzdrawiania w relacji dusza - ciało, Ernest Lawrence Rossi).

7 zasada: Skuteczność jest miarą prawdziwości

Jaki naprawdę jest sukces człowieka, który wspiął się na szczyt kariery zawodowej, przy czym jednak zrujnował swoje zdrowie? Czy można nazwać człowiekiem sukcesu kobietę, która wprawdzie stworzyła szczęśliwą i zdrową rodzinę, jednak sama popadła w depresję i jest pusta w środku? Jeżeli wygrasz cały świat, jednak skrzywdzisz przy tym swoją duszę, czy będzie to prawdziwy sukces? Jeżeli prawdę mierzymy rezultatami, i jeśli nie istnieją żadne granice, wtedy mierzone przez nas wyniki muszą zawierać nie tylko stopień osiągnięcia celu, lecz także konsekwencje po jego osiągnięciu. Inaczej mówiąc: Powinniśmy uwzględnić osobiste, społeczne i środowiskowe aspekty każdego naszego starania, aby określić, na ile jesteśmy skuteczni. W duchu WZM (wygrywać z miłością) harmonia w tym zakresie jest ważniejsza aniżeli czysta równowaga. Dlatego też obojętnie, czy dążysz do bogactwa, poważania, intymności lub przyjaźni, zdrowia lub sprawności fizycznej, przynajmniej czasem zwracaj uwagę, czy twoje dążenia wpływają na ciebie, ludzi lub środowisko.

„Jakie są cechy charakterystyczne sukcesu? To: zdolność wydawania samodzielnego sądu, pracowitość i zdrowie. Najważniejsza jest jednak zdolność wydawania samodzielnego sądu”.

Lord Beaverbrook

Lord Beaverbrook pochodził z prostej rodziny i był zwykłym brytyjskim obywatelem, lecz gdy zastosował te trzy właściwości, wtedy stał się nadzwyczaj skuteczny w interesach, polityce i dyplomacji. Jego definicja zdolności wydawania samodzielnego sądu brzmiała: „Moc przyswajania sobie wiedzy i wykorzystywania jej”. (Źródło: The Three Keys To Success, Lord Beaverbrook).

„Nigdy nie dojdziesz w życiu dalej niż tam, gdzie dociera wyobraźnia twego ducha”.

Frederick Eikenkoetter

Frederick Eikenkoetter, lepiej znany jako „Wielebny Ike”, wykorzystywał pozytywną siłę. ducha i z pozbawionego środków do życia weterana stał się prorokiem mającym miliony zwolenników, flotę, limuzyn i prawdziwy, pozłacany kościół. <

„Jeżeli człowiek stara się osiągnąć sukces w swojej pracy, tzn. chce osiągnąć pożądane przez siebie rezultaty, wtedy powinien doprowadzić swoje myśli do zgodności ze światem obiektywnym, który go otaczaj jeśli te dwie rzeczy nie są ze sobą zgodne, wtedy w praktyce nie osiągnie on sukcesu”.

Mao Tse-tung

Cytat ten pochodzi z odczytu, które wygłosił Mao Tse-tung w 1937 roku w prowincji Junan. W czasie tego przemówienia sprzeciwiał się tym, którzy zdawali się na doświadczanie bez myślenia, jak również tym, którzy popierali myślenie bez doświadczania. (Źródło: Mao Tse-tung, Annę Freemantle).

Praktyczne zastosowanie siedmiu zasad

Tak samo ważne, jak filozofia wygrywania, są pewne wskazówki odnośnie jej praktycznego zastosowania. Poniżej przedstawiam formułę, którą stosuję każdego ranka, aby przypomnieć sobie o tej filozofii, oczyścić ducha i jeszcze raz uzmysłowić sobie sens mojego życia, ustabilizować i zharmonizować moje uczucia oraz emocje, odprężyć ciało i naładować je do aktywnego działania w ciągu nadchodzącego dnia. Robię to tak, jakbym był moim własnym nauczycielem. W czasie bardzo pracowitych dni znajduję na to niewiele czasu, jednak gdy tylko mam go trochę więcej, wtedy zajmuję się tym dłużej. Mówię do siebie:

Bądź świadomy

Bądź gotowy Bądź skoncentrowany

Bądź tutaj

Bądź szczęśliwy

Bądź pewny

Bądź dobry

Świat odpowiada twoim myślom, a więc bądź świadom tego, w co wierzysz. (Bardzo ważne są przekonania odnośnie siebie samego, innych ludzi, środowiska. Jeżeli wiesz już, w co wierzysz, to znaczy, że nadszedł czas, by po prostu przypomnieć sobie o tym. Jeśli natomiast nie wiesz, wtedy najwyższa pora, aby zastanowić się nad tym i podjąć odpowiednie decyzje).

Nie istnieją żadne granice, a więc bądź gotowy na zmienienie swojego nastawienia. (Możesz zmienić swoje nastawienie do przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, podobnie jak nastawienie do siebie samego, innych ludzi i świata. Nie ma żadnych przeszkód na tej drodze życia... są tylko różne warunki. Nie jesteś ograniczony warunkami, układami lub doświadczeniami - musisz jedynie dowiedzieć się, jak się z nimi obchodzić, aby osiągnąć to, czego pragniesz).

Energia postępuje za uwagą, a więc koncentruj się na tym, czego chcesz. (A nie na tym, czego nie chcesz. Pozytywna koncentracja na zaletach sukcesu podwyższa zarówno inspirację, ja i motywację. Ciągła negatywna koncentracja na możliwych katastrofach zmniejsza jedno i drugie).

Teraz jest moment siły, a więc bądź tutaj i zwiększaj swoją siłę. (Powiększaj siłę swego ducha i ciała. Moc ducha przybiera na sile, jeśli rozwijasz postrzeganie zmysłowe i umiejętność analizowania [widzieć świat składający się z części]. Zwiększasz siłę ciała za pomocą pradawnych sposobów odpowiedniego odżywiania, sportowych ćwiczeń, technik rozluźniania oraz technik oddechowych).

Miłość jest źródłem siły, a więc bądź szczęśliwy i doceniaj dobro. (Jeżeli nie jesteś szczęśliwy, spróbuj być. Ale jak tego dokonać, gdy dookoła dzieje się tyle strasznych rzeczy? Wspomniany już Frank Bettger stosował technikę: „Rób tak, jakby była to prawda, dopóki nie stanie się to prawdą”, i w jego przypadku to działało. Zdradzę ci prostą sztuczkę, która działa u mnie i u tysięcy ludzi, których kształciłem. Jest to pradawna technika nazywana: „Licz swoje błogosławieństwa”. Możesz to zrobić, jeśli będziesz aktywnie poszukiwał wszystkich dobrych rzeczy i uznawał je. Do tego należą wszystkie dobre doświadczenia, które kiedykolwiek przeżyłeś, niezależnie od ich domniemanego znaczenia, wszystkie umiejętności, które kiedykolwiek nabyłeś. Nie zapominaj przy tym o chodzeniu, mówieniu i przyciąganiu, o tym wszystkim, co jest piękne i cudowne, co możesz odkryć w otoczeniu, o wszystkich dobrych czynach innych ludzi, które widzisz lub o których słyszysz, o tych wszystkich dobrych rzeczach, które chcesz przeżyć w przyszłości. Nie proponuję jednak, abyś zachowywał się tak, jakby złe rzeczy w ogóle nie istniały, w końcu jest to praktyczna nauka. Lecz im bardziej napełniasz się świadomością dobra, tym łatwiej będzie ci obchodzić się ze złem).

Cała moc pochodzi z wnętrza, a więc bądź pewien i ufaj sobie samemu. (Nie możesz wierzyć, że inni zawsze będą robili to, co chcesz, ponieważ mają swoje własne priorytety i plany, które mogą zgadzać się z twoimi, albo też nie. Nie możesz ufać, że świat zawsze będzie taki, jak chcesz, ponieważ działa w nim tak dużo sił, że czasami zwracają się one w innym kierunku, aniżeli tego pragniesz. Jednak zawsze możesz być pewien, iż posiadasz moc zmieniania tego, co możesz zmienić, umiejętność dopasowania się, jeśli nie jesteś w stanie przeprowadzić zmian, oraz podnoszenia swoich umiejętności za pomocą nauki i ćwiczeń. Jeden z najlepszych plakatów, jaki kiedykolwiek widziałem, przedstawiał żeglarza na łodzi, a pod nim widniał podpis: „Wprawdzie nie możesz kontrolować wiatru, jednak zawsze możesz kierować żagiel odpowiednio do jego kierunku”. Jeśli odważysz się na to, wtedy możesz ufać, że również w tobie znajduje się droga do wielkiej mocy).

Skuteczność jest miarą prawdziwości, a więc bądź dobry w tym, co robisz, rób to, co uważasz za dobre, i oczekuj najlepszego. Niektórzy ludzie wierzą, że dobrą sprawą jest przygotować się na najgorsze, aby dzięki temu nie przeżywać przykrych rozczarowań, jednakże postawa ta skrywa dwa problemy. Po pierwsze: mimo wszystko przeżyjesz przykre rozczarowania, a po drugie tylko rzadko będziesz mile zaskoczony. Niektórzy ludzie unikają optymizmu, ponieważ boją się rozczarowań. Przyjrzyjmy się teraz dokładnie temu tematowi. Rozczarowanie to niewiara w pozytywny rozwój wypadków. W związku z tym ludzie ci nie planują sukcesu, ponieważ ich plany mogłyby nie zostać zrealizowane, a oni czuliby się wtedy źle. Tak bardzo boją się złego samopoczucia, że wolą nie czuć się dobrze. Nie pojmuję tej logiki. Sprawy czasami nie rozwijają się tak, jakbyśmy chcieli, ale czy to powód, by decydować się na złe samopoczucie? Jeżeli naprawdę chcesz wygrać, spróbuj za pomocą innych środków i zacznij jeszcze raz od początku. Pozwól mi zacytować samego siebie:

„Ludzie nie zawodzą. Plany zawodzą. Ludzie po prostu poddają się lub snują nowe plany”.

Komunikacja z przyrodą

Dawno temu na Hawajach ludzie znajdowali się bardzo blisko natury - w pewnym stopniu dotyczy to również współczesnych Hawajów. Oczywiście, nie jest to żadna niespodzianka. Plantatorzy taro (Taro to roślina uprawiana w klimacie tropikalnym o liściach prawie dwumetrowej długości w kształcie tarczy, które spożywane są jako warzywa. Korzeń jest ważnym dostarczycielem skrobi.) musieli być dobrze obeznani ze źródłami świeżej wody, najlepszymi kamieniami na ich tarasy, cyklem wzrostu roślin i fazami księżyca. Rybacy musieli znać odpowiednie rośliny, aby sporządzać sieci i liny, przyzwyczajenia i sposoby zachowania ryb, które chcieli łapać, jak również właściwości pogody, wiatru i chmur. Rzemieślnicy potrzebowali gruntownej wiedzy o kamieniach i drewnie, zarówno w postaci narzędzi, jak i surowca, nad którym pracowali. Zielarze musieli być obeznani nie tylko z wyglądem i właściwościami setek roślin, lecz także z uzdrawiającymi właściwościami ryb, soli i gliny. Morscy podróżnicy musieli posiadać wiadomości o tajemnicach wiatru, fal, ptaków,

Słońca, Księżyca i gwiazd. Jednak Hawajczycy znajdowali się jeszcze bliżej natury, niż wynika to z wiedzy i bezpośredniej bliskości. O wiele bardziej byli oni sąsiadami w żywej społeczności.

Żywotność natury

Dla Hawajczyka w dawnych czasach - niezależnie, czy był on szlachetnie urodzony, czy też był prostym obywatelem - cała przyroda była żywą istotą: do niej należały oczywiście zwierzęta i rośliny, lecz również kamienie, góry, doliny, chmury, gwiazdy, wiatr, deszcz i wszystko inne. Wszystko to nie tylko było żywe, lecz miało świadomość jak każdy człowiek. Aby więc zachować dobre układy z danym elementem przyrody, należało traktować go z respektem, jak człowieka. Z doświadczenia ludzie ci wiedzieli, że w większości przypadków zupełnie wystarczało, gdy okazywało się sąsiadom odpowiedni szacunek, np. poprzez pozdrowienie rybaka lub krawca mieszkającego opodal, lub Słońca, które ogrzewa naszą skórę, albo też Księżyca oświetlającego nocą drogę. Poprzez podarowanie przyjaciółce kwiatka lub pozdrowienie wodospadu za jego piękno, poprzez piosenkę lub taniec dla starszych ludzi w grupie, albo też zrobienie czegoś szczególnego dla tych, których pomocy, przychylności lub opieki potrzebowali: podarowanie świni kahunie lapa 'au, który uzdrowił dziecko, koguta - człowiekowi, który pomógł przy budowie łodzi, wianka z kwiatów - kanu, które pomogło przy łowieniu ryb lub jagody ohelo-Pele, bogini wulkanu, aby ją uszczęśliwić.

Ten sposób myślenia nazywamy „animizmem”. Odnosi się on do wyobrażenia, iż wszystko „animizowane” jest przez duszę lub ducha, który może istnieć niezależnie od materialnej formy. W pewnym czasie było to głęboko zakorzenione, ogólnie znane spojrzenie na świat. W dzisiejszych czasach ciągle jeszcze znajdujemy ślady tego światopoglądu, gdy nadajemy nazwy łodziom, samochodom, Księżycowi lub górom. Nie ma to nic wspólnego z modleniem się do nich, stwarza jedynie świadomość duchowej obecności.

U Hawajczyków duch skłonny był do zachowywania określonej formy w czasie całej egzystencji, chyba że był szczególnie silnym duchem. Duchy skał pozostawały zwykle duchami skał, nawet gdy stały się inną skałą, duchy drzew pozostawały drzewami, natomiast ludzkie duchy zachowywały swoją ludzką postać. Jednak silny duch mógł posiadać umiejętność przyjmowania całego szeregu różnych form. Dlatego też Pele, bogini wulkanu, mogła przyjąć postać kobiety, starej lub młodej, podobnie jak formę stopionej lawy. Kamapua'a, duch świni, mógł przeobrazić się w rybę humuhumunukunukuapua 'a. Jednak pospolici Hawajczycy jedynie za pomocą pozdrowienia, małej ofiary lub modlitwy mogli komunikować się z duchami przyrody.

Szamańskie umiejętności

Pośród Hawajczyków niektórzy ludzie znajdowali się bliżej natury, aniżeli inni - tak blisko, iż mogli rozmawiać z żywiołami, roślinami i zwierzętami oraz tak dostroić się do nich, że świadomie przyjmowali formę danego zwierzęcia, rośliny lub żywiołu oraz przyjmowali ich właściwości, wiedzę i umiejętności. Niektórych z nich nazywano kupua. Słowo to mniej więcej oznacza to samo co „szaman”. Dzięki swoim skłonnościom i ćwiczeniom stawali się uzdrawiaczami, którzy nie ograniczali się do fizycznych sposobów uzdrawiania. Mistrz hawajskich szamanów nazywa się kahuna kupua.

Najbardziej znanym hawajskim mistrzem szamańskim był „Maui Kupua”, co często tłumaczy się jako „Maui Półbóg”, „Maui Sztukmistrz”, „Maui Czarodziej” lub „Maui Czyniący Cuda”. Legenda o Maui opowiadana jest w całym rejonie Pacyfiku i, pomimo że istnieją różne miejscowe warianty, mieszkańcy wysp opowiadają sobie od setek lat w całej Polinezji praktycznie te same historie.

Jedna z nich opowiada, w jaki sposób Maui zdobył tajemnicę ognia od pewnych ptaków na wyspie Oahu. Dawno temu, mówi legenda, tylko łyski wiedziały, jak wskrzesić ogień. Pewnego dnia Maui był znudzony ciągłym jedzeniem surowego pokarmu, a więc zakradł się tam, gdzie żyły łyski i złapał jedną z nich. Chciał, aby zdradziła mu tajemnicę rozpalania ognia. Na początku ptak powiedział, iż tajemnica znajduje się w pewnej roślinie, później że w innej, jednak Maui był dostatecznie mądry i trzymał łyskę za szyję, gdy sprawdzał jej odpowiedzi. Wreszcie miał dosyć tych wszystkich nieprawdziwych odpowiedzi i bliski był ukręcenia ptakowi głowy. Wtedy ptak wyskrzeczał, iż tajemnica ognia znajduje się w drzewie o nazwie hau. Maui dał mu ostatnią szansę i udało się. Z radością rozniecił ogień za pomocą pocierania o siebie dwóch kawałków drzewa hau. Jednak był tak zły na ptaka, który tak długo zwodził go fałszywymi odpowiedziami, że uderzył go w głowę rozpaloną głownią. Od tej chwili wszystkie łyski mają na głowie czerwony pasek piór.

W historii tej przedstawionych jest wiele interesujących rzeczy. Po pierwsze, że łyski żyją na bagnistych terenach, gdzie rośnie miękkie drzewo hau. Po drugie, hawajskie słowo określające łyskę brzmi alae i połączone jest ze słowami „czerwoność” oraz „wznosić się, wspinać”. Są to pojęcia przypominające ogień. Poza tym drzewo hau posiada kwiaty, które wieczorem, gdy zapala się ogień, stają się pomarańczowoczerwone. W tym wszystkim istotny jest dla nas fakt, iż szaman bezpośrednio komunikował się ze zwierzęciem, aby nauczyć się czegoś ważnego dla ludzkiej społeczności. Dzisiaj można by powiedzieć, że ludzie odkryli, jak jasnym płomieniem płonie drzewo hau trafione piorunem, natomiast łyski zostały włączone do tej historii, ponieważ żyły w okolicy oraz z powodu symbolicznego koloru piór. Jednakże szamani powiedzieliby, że Maui bezpośrednio komunikował się z ptakami, aby dowiedzieć się czegoś o działaniu pioruna na drzewo hau. W innych opowieściach Maui rozmawia z różnymi ptakami, rybami, nietoperzami, drzewami, z wodą, wiatrem i Słońcem po to, aby się czegoś od nich nauczyć, albo nakłonić je do robienia czegoś, czego pragnie.

Na Hawajach krąży jeszcze wiele innych historii o przydatnych oddziaływaniach między ludźmi i naturą. Do najczęściej spotykanych należą historie o sowach w roli strażników i pomocników. W opowieści pochodzącej z Oahu pewien człowiek wybierał jajka z gniazda sów. Był jednak tak wzruszony rozpaczliwym krzykiem sowiej matki, że pozostawił jajka w gnieździe. Z wdzięczności sowa przyrzekła pomagać mu w potrzebie. Pewnego dnia zaatakował go jeden ze starszych plemienia i tysiące sów przyleciały mu na pomoc, przepędzając nieprzyjaciela, Do dzisiaj istnieje dużo nazw miejsc w okolicy Waikiki przypominających o tym wielkim wydarzeniu. Mniej więcej tak samo ważne są w hawajskich legendach historie o rekinach, które broniły ludzi przed innymi rekinami, pomagały łowić ryby, ostrzegały o burzach na morzu i ratowały pływaków od utonięcia. Poza tym istnieją opowieści o ludzkich duchach, które zamieniały się w rekiny, aby pomagać swoim ludzkim rodzinom.

Jak komunikujemy się z naturą

Gdy zaakceptuje się już fakt, że tego typu komunikacja jest możliwa, wtedy oczywiście pojawia się ważne pytanie, jak w rzeczywistości ludzie mogą rozmawiać z przyrodą. Mało prawdopodobne wydaje się, aby łyski, sowy i rekiny rozumiały ludzki język. Również pojęcie przez człowieka ich mowy jest prawie niemożliwe. (A jak w ogóle mówią rekiny?). Moje szamańskie wykształcenie może rzucić nieco światła na temat szamańskich „rozmów” ze zwierzętami i innymi elementami przyrody.

Pomimo że w opowieściach mamy wrażenie, iż ludzie i zwierzęta pro wadzą normalną rozmowę, jednak w rzeczywistości komunikacja ta odbywa się raczej na poziomie telepatycznym. Po stronie człowieka jest to kombinacja zamiaru, imaginacji i może kilku słów celem wzmocnienia koncentracji.

Pewnego dnia stałem na werandzie naszego centrum Aloha International w Kilauea na Kauai (Hawaje) i obserwowałem dużą osę, która znajdowała się w pokoju i ciągle uderzała o szybę, ponieważ chciała wydostać się na wolność. Odezwałem się do osy, aby zwrócić na siebie jej uwagę (albo skoncentrować swoją- rozstrzygnij sam), i w myślach narysowałem jasną drogę od miejsca, w którym się znajdowała i od tego miejsca łukiem, około trzech metrów dalej prowadzącą przez otwarte drzwi. Następnie powiedziałem jej, że jeśli będzie podążała tym śladem, wtedy wydostanie się na wolność. Nagle osa poleciała dokładnie rym torem, który nakreśliłem.

Innym razem brałem udział w wielkim zgromadzeniu w Minnesocie. Był to piknik na wolnym powietrzu, któremu zagrażał deszcz. Zapytano mnie, czy mógłbym coś zrobić, aby zapobiec zniweczeniu piknikowego planu. Poprosiłem wtedy wiatr, aby powstrzymał burzę, dopóki nie skończymy pikniku. Wypowiedziałem w myśli słowa i stworzyłem mentalny obraz tego, czego chciałem. Wiatr stał się dla mnie bardzo miły.

Niektórzy moi uczniowie mogli zbliżyć się na kilka metrów do dzikich zwierząt, natomiast inni bawili się z dzikimi delfinami w morzu. Przyjazny zamiar, pozytywna imaginacja i jasne mentalne sformułowanie umożliwiają połączenie. Oczywiście, ciągle jeszcze nie wiemy, co naprawdę dzieje się w chwili, gdy przyroda reaguje na taki rodzaj koncentracji. Jednak również dokładnie nie wiemy, co dzieje się, gdy przepuszczamy prąd przez przewodnik. Istnieje wiele teorii, jednak tak naprawdę wiemy tylko to, że elektryczność powstaje, gdy stworzymy odpowiednie warunki. W pierwszym przypadku zachowuje się ona odpowiednio do naszych działań. Możemy dowolnie teoretyzować, w rzeczywistości wiemy jednak tylko, że: jeżeli stworzymy odpowiednie warunki w naszym duchu, wtedy przyroda reaguje.

Moja rodzina, uczniowie i ja sam dokonywaliśmy tego z dobrym skutkiem tak często, że akceptujemy ten fakt i uważamy za naturalny, podobnie jak oddychanie. Dlatego też rozmawiamy z wiatrem, aby zmniejszyć turbulencje podczas lotu samolotem; rozmawiamy z deszczem, aby opuścił dany teren lub przybył na niego; rozmawiamy z wielorybami, delfinami albo żółwiami, aby wyszły na powierzchnię wody i ucieszyły nas swoją obecnością; rozmawiamy z naszymi roślinami, aby lepiej rosły, i naszymi samochodami, ażeby lepiej działały. Wszystko jest częścią natury i wszystko odpowiada.

Zmienianie formy za pomocą duchowego stapiania się

Do tej pory mówiliśmy jedynie o telepatycznej komunikacji. A jak wygląda zmienianie formy, które jest wielką częścią tradycyjnych słownych przekazów na całym świecie? Chodzi tylko o czystą fantazję czy też coś w tym jest? I co to ma wspólnego z „komunikowaniem się z naturą”?

Z doświadczenia i wykształcenia wiem, że ten fenomen jest realny, jednak trudny do opisania.

Pierwsi szamani poprzez obserwacje, eksperymenty i ćwiczenia odkryli i przekazali dalej następującą rzecz: jeżeli postępuje się tak, jakby się było czymś innym (np. słoniem, jakąś siłą natury, zwierzęciem lub rośliną), i jeśli jest się w stanie przenieść do tej czynności całe swoje ciało i ducha, wtedy dzieje się coś niezwykłego. Najpierw stwierdza się, że „wie się” pewne rzeczy, których nie nauczyło się za pomocą zwykłego doświadczenia.

Gdy np. ktoś gra rolę orła, dostrzega nagle rzeczy dotyczące jego przyzwyczajeń i sposobów zachowania, widzi również, jak wygląda Ziemia z wysokości 300 metrów. Gdy z kolei ktoś naśladuje byka lub rybę, wtedy widzi, gdzie znajdują się miejsca z najlepszym pokarmem oraz kiedy i w jakim kierunku należy dalej wędrować. Po drugie dostrzega, że gdy łagodnie „skieruje” wolę w pożądanym kierunku, z równoczesnym naśladowaniem odpowiedniej siły, zwierzęcia lub czegoś innego, wtedy istota ta pójdzie w tym kierunku. Dokonujący tego szaman stwierdza, że taki wpływ zawsze musi być zarówno łagodny, jak i pozytywny (z punktu widzenia istoty, na którą wywierano wpływ), aby w ogóle oddziaływał. Tak więc podczas tańca deszczu należy nakłonić chmury, aby przybyły nad dane miejsce i spuściły deszcz - nie można ich do tego zmuszać. W czasie myśliwskiego tańca należy przekonać dziką zwierzynę, aby przybyła w pobliże myśliwych - nie można jej do tego zmuszać.

Na Hawajach umiejętność tę nazywa się kulike, co w prostym tłumaczeniu brzmi: „dostrajanie się do podświadomych wzorców”. Kulike stosowane jest przez tych, którzy wiedzą, jak to się robi, podczas łowienia ryb, w gospodarce rolnej, przy pogodzie, przypływach i odpływach oraz rzekach lawy. Ich skuteczność, jak zresztą miało to zawsze miejsce u wszystkich szamanów, zależy w dużej mierze od stopnia zjednoczenia się, siły przekonywania i woli istoty, na którą wywiera się wpływ. Jeżeli doświadczony praktyk bardzo zajęty jest graniem roli danego aspektu przyrody, wtedy postronnemu obserwatorowi może wydawać się, iż coraz bardziej przyjmuje on (lub ona) formę tego aspektu. Mężczyzna może obiektywnie wyglądać jak mężczyzna, lecz w rzeczywistości równocześnie jawić się jako zwierzę. Kobieta może jednoznacznie być kobietą i motylem. Przypomina to grę najlepszych aktorów na scenie teatralnej lub na ekranie filmowym, jednak cel jest inny. Oznacza to, że prawdziwy mistrz tej sztuki potrafi tak bardzo się skoncentrować, że naprawdę zmienia swoją fizyczną formę i ze wszystkimi szczegółami staje się obiektem, na którym się koncentruje. Jednak w czasie moich podróży i przygód nigdy nie spotkałem się ze zmianą formy, którą można by wytłumaczyć jedynie za pomocą fizycznej transformacji. Z szamańskiego punktu widzenia teoretycznie jest to możliwe, jednak zdarza się nadzwyczaj rzadko, ponieważ nie służy żadnemu pożytecznemu celowi w pracy z naturą i nie jest łatwe do przeprowadzenia.

Moje pierwsze doświadczenie z kulike miało miejsce w zachodniej Afryce pod kierownictwem szamana Haussa. Pewnej nocy w chacie na północy Dahomeju (dzisiejszy Benin) wprowadził mnie on w bardzo głęboki trans i pomógł mi stopić mojego ducha z jednym z bardziej kooperatywnych leopardów. Resztę nocy spędziłem jako leopard, polowałem, jadłem, odpoczywałem, obserwowałem, czułem się wspaniale i wibrujące trzeźwy, ożywiony i pełen energii. Podczas tego doświadczenia nauczyłem się bardzo wielu rzeczy o leopardach i ich wielkiej sile. Chyba rzeczywiście część cech tego zwierzęcia musiała przejść na

mnie, ponieważ wiele lat po moim powrocie z Afryki dużo ludzi mówiło mi, iż w pewien sposób przypominam leoparda.

Jedna z moich uczennic opowiedziała mi, że zrywała róże i kłuła się ich kolcami do momentu, gdy stopiła się z duchem róż. Później mogła je zrywać, nie wyrządzając sobie przy tym krzywdy, nawet gdy próbowała ukłuć się kolcem.

Zmienianie formy za pomocą projekcji astralnej

Przy następnym rodzaju zmieniania formy, którego używają szamani, można z odległości obserwować zdarzenia zachodzące w przyrodzie lub wpływać na zachowanie zwierząt, ptaków, ryb i innych istot. Umiejętność ta po hawajsku nazywa się ho 'okakaola („wysyłanie widzialnego ciała astralnego”). Na temat tego rodzaju zmieniania formy krąży wiele tradycyjnych legend. W tym przypadku powstaje widzialna forma myślowa, tzn. stworzony jest za pomocą myśli wzorzec energetyczny i ładowany za pomocą emocji lub zamiaru. Wzorzec energetyczny postępuje za wolą szamana i służy jako oko, ucho, głos i jako jego oddalone ciało. Fakt ten znany jest ludziom, którzy znają europejskie, indiańskie lub pochodzące z innego rejonu świata szamańskie przekazy, jednak wydaje się dziwny tym, którzy ograniczają się do naukowej tradycji Zachodu. Z drugiej jednak strony nawet dla osób obeznanych z telepatią i kulike jako jej poszerzoną formą, ho 'okakaola lub „projekcja astralna” może sprawiać wrażenie daleko przesadzonej sprawy. Jednak dla wielu milionów ludzi na całym świecie jest to coś bardzo realnego.

Stworzona i wysłana forma może być samym szamanem, jednak-dużo częściej jest to jakieś zwierzę lub ptak, szczególnie w przypadku komunikowania się z naturą. Jeszcze raz wrócę do moich doświadczeń z Afryki Zachodniej. W Dahomeju powszechnie wiedziano, iż jeden z prezydentów kraju, aby sprawdzić zachowanie się ludzi i stan państwa, zwykł był odwiedzać północne zakątki kraju pod postacią antylopy. Mój hawajski wujek często pokazywał mi się pod postacią ptaka, zwykle jako sowa. Posługiwał się tą samą formą celem komunikowania się z innymi zwierzętami. Rzadko w astralnej formie znajduje się dostateczna ilość energii, aby poruszyć coś materialnego. Zwykle wystarcza, żeby była ona słyszana lub/i widziana.

Potrzeba tylko trochę wysiłku

Wszyscy jesteśmy częścią życia Haumei (hawajski odpowiednik Gai), zarówno ludzie, jak i inne istoty, i ciągle wszyscy wpływamy na siebie, obojętnie czy jesteśmy tego faktu świadomi, czy też nie. Szamani twierdzą, że powinniśmy robić to świadomie i pozytywnie. W końcu przyroda komunikuje się z nami, a my komunikujemy się z przyrodą, i Aby skutecznie komunikować się z naturą trzeba nauczyć się pozo-i stawania w pokoju z sobą. Nie wystarczy mówienie o telepatii, duchowym stapianiu się i projekcjach astralnych w celu uczenia się od natury i wpływania na nią, trzeba działać w skuteczny sposób. Jako ludzie nauczyliśmy się wyłączania wszystkich wrażeń zmysłowych, których nie lubimy, jednak przyroda jest bardzo, bardzo świadoma. Jeśli zbliżymy się do niej ze złością, strachem lub życzeniem kontrolowania jej, wtedy nie osiągniemy nic. Jeżeli jednak przybliżymy się do przyrody z pokojowo nastawionym duchem i czułym sercem, wtedy techniki nie są takie ważne. Pewne hawajskie przysłowie pięknie wyraża uniwersalny

charakter miłości.

Hę manu ke aloha, 'a 'ole lala kau 'ole (Miłość jest jak ptak, nie ma

gałęzi, na której by nie siedziała).

Na zakończenie coś szczególnego: technika AKUAKOKUA

Technika ta opiera się na założeniu, że duchy przyrody żyją i mają żeńską płeć, posiadają świadomość, gotowe są przychodzić nam z pomocą w czynieniu dobra. Żywioły, reprezentujące je imiona i ich role pochodzą z hawajskiej tradycji szamańskiej. Zrób najpierw coś, aby pobudzić uwagę ducha (zapal świecę, napij się wody, wykonaj głęboki oddech itd.), następnie poproś ducha o wykonanie jakiegoś zadania, które ma związek z jego żywiołem lub rolą. Następnie podziękuj i z ufnością czekaj na spełnienie się prośby.

Żywioł Imię Rola

Ogień Pele Zmienianie formy

Woda Hina Pożywienie

Wiatr Hi'iaka Posłanniczka

Kamień Haumea Troszczenie się

Rośliny Laka Przyciąganie

Zwierzęta Kapo Ochrona

Ludzie Uli Urzeczywistnianie

Mistrzowska formuła sukcesu

Gdybyś potrafił dostatecznie kochać, wtedy byłbyś najszczęśliwszym, odnoszącym największe sukcesy człowiekiem na świecie.

Ernest Holmes

Dlaczego podaję ci tutaj jeszcze jedną formułę na osiągnięcie sukcesu, gdy tak wielu ludzi zrobiło to przede mną? Najpierw wyobraź sobie przepis na tort czekoladowy. Jeśli chcesz zrobić taki tort, mieszasz mąkę, wodę, cukier, jajka, czekoladę i następnie wszystkie te składniki pieczesz. Voila, tort jest gotowy. Jednak między różnymi tortami dostrzegamy wielką różnicę!

Każdy autor podaje swój przepis (ewentualnie swoją własną formułę), która przekazywana jest przez pokolenia albo którą sformułował na podstawie własnego doświadczenia. Dlatego też za pomocą formuł możemy naśladować sukcesy innych, podobnie jak ma to miejsce z przepisami kulinarnymi. Dają nam one podstawę, na której możemy zbudować nasze własne kreatywne innowacje.

Poniżej znajdziesz przepis na wygrywanie z miłością. Opiera się on na badaniach setek autorów piszących o osiąganiu sukcesu, doświadczeniach setek ludzi, którzy osiągnęli sukces, i moich własnych przeżyciach oraz obserwacjach. Jest to przepis na osiąganie szczęścia w każdej dziedzinie, opis zachodzenia procesu sukcesu, niezależnie od tego, kto wygra, oraz czy dana osoba wie co robi, czy też nie. Pozostańmy przy naszym przykładzie. Chcę przedstawić ci podstawową receptę, z którą możesz zrobić wszystko, zmieniając jedynie czynniki składowe.

Żyjemy w społeczeństwie, w którym miliony ludzi, całkowicie biedne i nie wiedzące, jak można wyjść z tej sytuacji, pozbawione są dachu nad głową. Żyjemy w czasach, gdy medycyna donosi, iż 70 do 90 procent chorób ma podłoże psychosomatyczne. W naszym społeczeństwie jest wielu ludzi beznadziejnie chorych, ponieważ nie wiedzą, jak powinni zmienić swoje myślenie. Żyjemy w czasach, gdy przedsiębiorstwa padają, a gospodarka się chwieje. Ciągle zwiększa się liczba rozwodów, domowej przemocy i międzynarodowego napięcia. Bezsilność prowadząca do braku umiejętności i rozpaczy przybiera rozmiary epidemii.

Oczywiście istnieją rzeczy i zdarzenia, których nie możemy kontrolować, jednak zawsze możemy kontrolować nasze reakcje na nie. Im nasze reakcje są bardziej odpowiednie, tym większy mamy wpływ na sprawy i zdarzenia, nawet jeśli nie możemy ich kontrolować. Użyjmy teraz innego przykładu: jesteś kapitanem łodzi żaglowej, nie możesz jednak narzucić wiatrowi i falom swojej woli, jednak gdy jesteś zręcznym kapitanem, wtedy możesz tak skierować żagle i ster do wiatru oraz fal, że dopłyniesz do celu. Dlatego też logiczne wydaje się, że, jeżeli będziesz posiadać jasną i prostą strategię w postępowaniu z układami, w których się znalazłeś, zawsze będziesz w stanie postępować z maksymalną skutecznością. Czy chcesz dowiedzieć się, jak wygląda mistrzowski przepis na sukces?

Oto on - w swojej krystalicznie czystej prostocie:

E = mc2 - r

Wzór ten jest ci znany, prawda? Związane jest to z faktem, że jakiś czas temu Albert Einstein wykorzystał część tej zależności do innego celu. Jednak w tym momencie wzór ten oznacza coś innego: i

E oznacza skuteczność

m oznacza motywację

c2 oznacza dwie rzeczy: zaufanie i koncentrację

r oznacza rezystancję (opór).

W związku powyższym formuła ta znaczy: „Skuteczność równa jest motywacji pomnożonej przez zaufanie i koncentrację oraz pomniejszonej o opór”. Mówiąc inaczej: możesz podnieść swoją skuteczność za pomocą zwiększenia motywacji, koncentracji i zaufania z równoczesnym pozbyciem się lub zmniejszeniem tego, co stoi ci na przeszkodzie. W tym rozdziale chodzi wyłącznie o wsparcie cię w tym działaniu.

Przyjrzyjmy się teraz bliżej poszczególnym elementom powyższego wzoru.

Skuteczność

Całe życie wędrowałem po Ziemi w poszukiwaniu tajemnicy skuteczności. „Przez całe moje życie”, ponieważ robiłem to jeszcze przed narodzinami. Mógłbyś teraz zapytać, jak mogłem czegoś szukać, gdy byłem jeszcze embrionem, niemowlęciem lub małym dzieckiem, które wędruje z rodzicami, jednak wszyscy (świadomie lub nieświadomie) już przed narodzeniem próbowaliśmy być bardziej skuteczni.

Jako jajo przemierzałeś ciało swej matki w poszukiwaniu miejsca, gdzie mógłbyś zostać zapłodniony. Jako plemnik płynąłeś skutecznie trudną drogą, aby zapłodnić jajo. Jako embrion tworzyłeś i pomnażałeś swoje komórki, by stać się skuteczną ludzką istotą. Jako niemowlę od razu zacząłeś przez większą część swego czasu uczyć się i przyswajać sobie wszystkie możliwe rzeczy, abyś mógł żyć, dorosnąć i być szczęśliwym. W naturze naszej istoty leży codzienne poszukiwanie sposobów na osiąganie większej skuteczności. Dokonujemy tego nie tylko za pomocą własnego doświadczenia, lecz również na podstawie przeżyć innych.

Dawno temu, gdy byłem jeszcze bardzo młody, lecz już zdany na własne siły, świadomie szukałem tajemnicy skuteczności wśród wielu kultur, światopoglądów i mistrzów. Gdy przepłynąłem już prawie wszystkie morza i oceany, przeszedłem pustynie i wstąpiłem na szczyty gór, spotkałem wreszcie na szczycie wulkanicznej wyspy pewnego starego, mądrego Hawajczyka, który przybliżył mi tę tajemnicę w sposób, który mogłem zrozumieć i praktycznie zastosować w życiu.

Powiedział on: „Życie jest jak miska z wiśniami”. Jeszcze zanim zdążyłem się zdziwić, kontynuował swoją myśl. „Zaczynamy z pustą miską i napełniamy ją wiśniami, następnie jemy je, aż ponownie jest pusta. Później znowu napełniamy ją i tak dalej”. Puste naczynie oznacza dla nas głód doświadczania. Napełnianie go wiśniami to zbieranie doświadczeń. Jedzenie ich jest wykorzystywaniem naszych doświadczeń lub cieszeniem się nimi, miska zostaje opróżniona, po czym znowu jesteśmy żądni nowych doświadczeń. Skuteczność ma związek z umiejętnością napełniania naczynia, wykorzystywania wiśni i cieszenia się nimi. Im bardziej jesteśmy skuteczni, tzn. zręczniejsi, tym szybciej potrafimy napełnić miskę, tym lepsze wiśnie zbieramy i tym lepiej możemy je wykorzystać oraz cieszyć się nimi. Jednak czasami do naczynia podczas napełniania go dostają się gałązki, liście i zanieczyszczenia. Gdy jemy wiśnie, do miski ciągle wpadają pestki. Nawet wytrawnym zbieraczom wiśni, posiadającym bardzo wyczulony smak, zanieczyszczenia zbierające się w naczyniu z czasem ograniczą doświadczanie. Czasami trzeba wyczyścić miskę.

Nasza wędrówka w poszukiwaniu skuteczności zaczyna się od dnia, gdy „nasz” plemnik zaczyna niebezpieczną wędrówkę i „nasze” jajo wybiera go spośród innych. Kontynuujemy ten proces, gdy DNA buduje nasze komórki i uporządkowuje wzrost, abyśmy mogli funkcjonować jako embrion i płód. Gdy znajdziemy się już na świecie, zaczynamy jak zwariowani gromadzić informacje, aby dowiedzieć się, jak można skutecznie działać w tym obcym, nowym świecie. Dorastając, wszyscy ciągle próbujemy odkryć, w jaki sposób można zapanować nad samym sobą, swymi układami i otoczeniem, albo nawet jak je udoskonalić.

Skuteczność jest uniwersalną, potężną, podświadomą siłą napędową. Jeśli dołączymy do niej świadome pożądanie, wtedy jeszcze bardziej zwiększymy jej moc. Jeśli dołączymy umiejętności pochodzące z nauki, doświadczenia i treningu, wtedy stanie się ona potencjalną siłą do uzyskiwania nieograniczonych rezultatów.

Motywacja

Motywacja jest siłą poruszającą nas w kierunku istnienia, robienia lub posiadania czegoś, albo ewentualnie nieistnienia, nierobienia lub nieposiadania niczego. Każde działanie, które wykonujemy świadomie lub podświadomie, zachodzi w wyniku reakcji na jakieś życzenie. Nasze serce uderza z chęci zamknięcia cyklu napięcia i odprężenia; ręka sięga po szklankę wody z potrzeby ugaszenia nieprzyjemnego uczucia pragnienia; duch stwarza fantazje z powodu chęci robienia czegoś innego, niż do tej pory robiliśmy. Życie jest ruchem, natomiast ruch powstaje w wyniku występowania różnych potrzeb.

Menedżerów zachęca się do motywowania swoich pracowników, natomiast od nauczycieli oczekuje się motywowania uczniów tak, jakby motywacja była czymś, co wlewa się w ludzi jak benzynę do samochodu. Prawdą pozostaje jednak fakt, że każda motywacja ma wewnętrzną naturę, tzn. musi pochodzić z wnętrza. Tak naprawdę nikt inny nie może nas motywować. Postronna osoba może jedynie (i jest to już duże osiągnięcie dla zręcznego motywatora) stymulować naszą motywację i powiększać to, co istnieje już w danym człowieku lub grupie ludzi. Jeśli jesteś wewnętrznie motywowany do posiadania większej ilości pieniędzy, wtedy uzdolniony motywator może oprzeć się na tym i tak cię zainspirować, że zwiększysz sprzedaż swoich artykułów lub przyłączysz się do przedsiębiorstwa o wielopoziomowym marketingu. Jeśli jednak nie jesteś wewnętrznie motywowany do zarabiania większej ilości pieniędzy, wtedy ten sam motywator, niezależnie od tego, jaki jest zręczny, nie będzie mógł przekonać cię nawet do kiwnięcia palcem.

Najskuteczniejsza motywacja, poruszająca góry, zmieniająca społeczeństwo lub czyniąca cię zdrowym, bogatszym, szczęśliwszym i skuteczniejszym, wywodzi się zawsze z tego, że sam się pobudzasz i czymś inspirujesz. Im lepiej rozumiesz, co dokładnie cię motywuje, tym łatwiej sam możesz się motywować.

Podstawowa motywacja spowodowana jest chęcią poruszania się w kierunku przyjemności i oddalania od bólu. Wszystko, co robisz ze swoim ciałem lub duchem (z określonym zamiarem i celowo lub po prostu z przyzwyczajenia, świadomie lub nieświadomie), może być rozumiane jako poruszanie się w kierunku przyjemności i oddalanie od bólu: fizycznie, emocjonalnie albo mentalnie. Odprężenie daje przyjemność, dlatego też twoje ciało szuka spokoju, rozum rozproszenia, natomiast duch czasami samotności. Jednak określona ilość naprężenia zawiera w sobie również przyjemność, dlatego ciało szuka aktywności, umysł zajęcia, a duch szuka innych ludzi. Tak się dziwnie składa, że, aby pozbyć się bólu, możesz robić to samo. Ciało szuka spokoju, rozum rozproszenia i duch samotności z powodu nadmiaru napięcia, aktywności, sprzecznych interesów lub zbyt wielu ludzi. Z drugiej strony ból może być spowodowany za małą ilością aktywności, zbytnio rozproszoną uwagą lub zbytnią samotnością i izolacją. Jeśli rozumiesz tę myśl o przyjemności i bólu, wtedy będziesz wiedzieć, dlaczego robisz to, co robisz i dlaczego nie robisz innych rzeczy.

Może myślisz teraz, że czasami poruszasz się (lub ktoś inny, kogo znasz) w kierunku bólu i uciekasz od przyjemności, i zastanawiasz się, jak pasuje to do tego, co właśnie powiedziałem. Niektórzy ludzie decydują się na bolesny fizyczny trening, inni nie wychodzą ze związków,, w których są wykorzystywani, natomiast jeszcze inni sabotują samych siebie przy każdej nadarzającej się okazji. A dlaczego tak się dzieje?

Prowadzi nas to do innego poziomu motywacji: motywacji bazującej na miłości lub strachu. Dzięki temu, że dysponujemy wyobraźnią, nie jesteśmy ograniczeni do radosnych lub bolesnych doświadczeń chwili obecnej. Posiadamy umiejętność przypominania sobie o radości lub smutku i potrafimy przewidywać je oraz wyobrażać sobie przeżywanie ich w przyszłości. Dlatego motywacja miłości jest popędem do ponownego stwarzania radosnego przeżycia z przeszłości lub wyobrażania sobie radosnego doświadczenia w bliskiej lub dalszej przyszłości. Oczywiście widzę różnicę między radosnym przeżywaniem miłości w chwili obecnej i motywacją miłości, która popycha nas do zachowywania się w określony sposób.

Podobnie motywacja strachu skłania nas do unikania bolesnego wspomnienia z przeszłości lub domniemanego bolesnego doświadczenia w bliskiej lub dalszej przyszłości. W określonej sytuacji najsilniejszym bodźcem jest zawsze ten, który wywołuje najsilniejsze uczucie lub uczucie, któremu przypisujemy największe znaczenie - i ostatecznie określa nasze postępowanie.

Jeśli więc ktoś decyduje się na bolesny fizyczny trening, wtedy może być to jego własne życzenie, ponieważ boi się bolesnego wspomnienia, np. o byciu grubym, lub dlatego że naprawdę lubi mieć zdrowe i sprawne fizycznie ciało (albo może to być kombinacja tych wszystkich możliwości). Osoba nie pozbywająca się układów, w których jest wykorzystywana, mogła zdecydować się na takie postępowanie, ponieważ bardziej boi się samotności lub też kocha wyimaginowany potencjał swojego partnera. Natomiast ktoś, kto wiecznie sabotuje siebie, może boi się wspomnienia krytyki osiąganych wyników, którą kiedyś przeżył, albo też obawia się wyobrażonych konsekwencji sukcesu lub może dąży do niego, aby zrobić komuś przyjemność, jednak tak naprawdę wolałby medytować na szczycie góry.

Strach i miłość wywołują zawsze dwie różne reakcje. Walka i ucieczka, jak może przypominasz sobie z wstępnych kursów psychologii, są reakcjami na strach. W każdej sytuacji, w której strach jest najważniejszą motywującą siłą, możesz zareagować chęcią ucieczki albo spróbować zmienić sytuację - zależnie od tego, jak czujesz się w danym momencie i do czego masz zwykle skłonności. Jeżeli biegnie za tobą rozwścieczony byk, wtedy najlepiej szybko zejdź mu z drogi, jednak gdybyś był Hulkiem lub Conanem Barbarzyńcą, wtedy może po prostu spróbowałbyś go pokonać.

Dwoma objawami miłości jest spokój i zabawa. Pozostańmy przy byku. Jeśli największą siłą napędową motywacji jest miłość (zakładając, że naprawdę lubisz zwierzęta), możesz zwierzę uspokoić i złagodzić jego postępowanie, aby je pogłaskać, gdybyś był torero albo starożytnym kreteńskim atletą, wtedy po prostu bawiłbyś się z bykiem, aż oboje bylibyście zmęczeni. Później dokładniej omówię jeszcze te dwa rodzaje reakcji na poszczególne sytuacje.

Miłość i strach są podstawowymi czynnikami wspierającymi przyjemność i ból. Wiesz już, iż motywacja różnych osób może być bardzo złożona. Dlaczego np. jemy? Właściwie dlatego, ponieważ jedzenie jest przyjemnością i nie sprawia bólu. Ponieważ lubimy pewne skutki działania jedzenia i/lub obawiamy się pewnych skutków niejedzenia. Jednak co motywuje nas do jedzenia. Motywacja może zależeć od danego człowieka i czasów, w których żyjemy. Czasami jadłem dlatego, że byłem głodny, znajdowałem się w miłym towarzystwie, chciałem coś spróbować lub być uprzejmy. To tylko kilka powodów. Doprowadza nas to do innego poziomu motywacji: uczuciowej potrzeby.

Dużo nauczyłem się o potrzebach uczuciowych podczas pracy nad pewnym gminnym projektem w Afryce Zachodniej. Zauważyłem wtedy, iż koncept ten odnosi się zarówno do pojedynczych osób, jak i grupy. Potrzeba uczuciowa jest to świadoma lub półświadoma motywacja chwili, która popycha do działania grupę ludzi lub danego człowieka. Nazywamy to potrzebą uczuciową w przeciwieństwie do potrzeby jawnej.

Przykład: Pewna afrykańska wioska, którą odwiedziłem, miała wiele jawnych potrzeb: potrzebowała lepszych urządzeń sanitarnych, więcej wody i lepszego pożywienia. Istniało jeszcze dużo innych potrzeb, które bez powodzenia próbował zaspokajać krajowy rząd i międzynarodowe organizacje dobroczynne. Pobudowano publiczne toalety, które były prawie nie używane, ponieważ ich nie chciano. Podłączono do studni nową pompę. Ludzie opuścili studnię, gdy pompa się rozleciała. Ignorowano lekcje o odżywianiu, ponieważ polecane nowe produkty spożywcze dziwnie smakowały i nie służyły żołądkom mieszkańców wioski.

Pomimo tej niewiele obiecującej przeszłości namówiłem starszych wioski do zwołania zgromadzenia, podczas którego zapytałem wszystkich obecnych, czy istnieje coś, co mogłoby polepszyć sytuację w ich wiosce. Najpierw wszyscy byli zdziwieni, ponieważ nikt do tej pory nie pytał ich, co właściwie chcieliby mieć. Po kilkugodzinnej gorącej dyskusji powiedzieli mi, czego naprawdę im trzeba. Chodziło im o naprawienie chaty starszych wioski, ponieważ była zaniedbana i jej dotychczasowy stan był hańbą dla wioski. Jako przedstawiciel rządu mógłbym zdenerwować się i powiedzieć, iż naprawdę potrzebują czegoś ważniejszego. Ponieważ jednak byłem panem samego siebie, mogłem posłuchać ich uczuciowej potrzeby, która z uczuciowego punktu widzenia była rzeczywiście dla nich istotna.

W tym momencie skrócę tę historię. Pomogłem im zreperować chatę starszych wioski i postarałem się o to, aby byli dumni z posiadania odnowionej siedziby. W związku z tym większą cześć pracy wykonali sami i postarali się o większość potrzebnych materiałów. W czasie następnego zebrania wyrazili ochotę uporządkowania placu wioskowego, a więc zrobiliśmy to. Później dla wygody i prestiżu zbudowaliśmy rodzinną ubikację, założyliśmy ogród, aby sprzedać dodatkowe plony. Z pomocą wszystkich rodzin kupiliśmy nową pompę, żeby nawadniać ogród, polepszyliśmy sytuację żywieniową za pomocą wymieniania przepisów i powołaliśmy nawet do życia oficjalnie uznane towarzystwo kredytowe dzięki oparciu się na pieniądzach odkładanych na „czarną godzinę”, po czym rozwinęliśmy tę ideę. Koniec końców pomogłem mieszkańcom wioski w osiągnięciu tego, czego chciał dokonać rząd, a nawet jeszcze więcej dzięki temu, iż pracowałem nad tym, co ludzie ci uważali za potrzebne do zrobienia, zamiast koncentrować się na tym, co inni chcieli zrobić dla nich dobrego. Robili oni dokładnie te same rzeczy, tylko z innych powodów.

Uczuciowe potrzeby poszczególnych osób mogą bardzo różnić się od ich jawnych potrzeb, jednak gdy efektywnie zaspokoimy potrzeby uczuciowe, wtedy można zająć się również potrzebami jawnymi. Podczas mojej prywatnej praktyki jako doradca stwierdziłem, że dla większości ludzi wyobrażenie zdrowia jest pozbawioną znaczenia, abstrakcyjną rzeczą. Inaczej mówiąc: nie była to żadna motywacja do zmienienia przyzwyczajeń. Ludzie chudli, aby dobrze wyglądać lub żeby dane ubrania dobrze na nich pasowały; przestawali palić papierosy, aby ładniej pachnieć lub żeby wreszcie pozbyć się krytyki ze strony przyjaciół albo rodziny; brali udział w kursach samopomocy, ponieważ nie chcieli być bezsilni, ponieważ bali się bólu związanego z tradycyjną metodą leczenia lub dlatego, że choroba przeszkadzała im w zabawie albo pracy. Może znaleźć się człowiek, dla którego zdrowie jest uczuciową potrzebą, jednak ja nie spotkałem nikogo takiego. Jednak mimo wszystko ci, którym pomogłem, będą zdrowsi, ponieważ zaspokoili swoje uczuciowe potrzeby.

A ponieważ uczuciowe potrzeby nie uzewnętrzniają się zbytnio, możliwe, iż w ogóle nie wiemy, jak one wyglądają. Jednak im bardziej je sobie uświadamiamy, tym lepiej możemy je wykorzystywać do takiego zmienienia zachowania, by podnieść skuteczność działań. Poniżej przedstawiam listę z siedmioma typowymi potrzebami uczuciowymi, która może ci pomóc w ich rozpoznaniu:

Świadomość

(włącznie z ciekawością, chęcią poznawania

i tęsknotą za bezpieczeństwem)

Ciekawość to część naszego zwierzęcego dziedzictwa. Nawet krowy bywają ciekawe. W czasie nudnej jazdy autobusem na lotnisko pewien człowiek wziął swoją walizkę i otworzył ją. Zauważyłem, że ja i wszyscy w autobusie obserwowali go tak, jakby jego czynności były najważniejszą rzeczą na świecie. Może to spowodować rozwiniecie potrzeby poklasku oraz poznawania nowości, a także miłość do podróżowania tylko po to, żeby zobaczyć, co jest za następnym wzniesieniem. Może znasz kogoś lub sam jesteś człowiekiem, który nie może zjeść śniadania bez czytania gazety, doczekać się następnej partii brydża, ponieważ chce usłyszeć, co dzieje się w sąsiedztwie, albo który o bohaterach serialu telewizyjnego mówi tak jak o członkach swojej rodziny, lub też przedkłada samochód albo samolot nad bujany fotel.

Pragnienie poznawania może mieć związek z zawodem lub hobby, jednak może również chodzić o zaawansowaną formę ciekawości. Wielu ludzi, podobnie jak ja sam, odczuwa uczuciową potrzebę dowiadywania się więcej o otaczającym ich świecie, niezależnie od tego, czy praktycznie wykorzystują tę wiedzę, czy też nie. Potrzebę tę odczuwa wielu badaczy, podobnie jak ludzie, którzy dla zabawy czytają encyklopedie i leksykony. Patrząc z innego punktu widzenia, uczuciowa potrzeba bezpieczeństwa może doprowadzić do podnoszenia wiedzy o otaczającym świecie, w celu zapobieżenia nieprzyjemnym niespodziankom. Może to doprowadzić do paranoi, aleja znam pewną kobietę, która tak rozwinęła w sobie umiejętność precyzyjnej analizy osobowości, że z góry wiedziała, jak najlepiej postępować ze spotykanymi ludźmi.

Wolność

(włącznie z pędem badacza i potrzebą odprężenia,

bycia wolnym od przymusów, stawiania na swoim

przy podejmowaniu decyzji, poruszania się)

Uczuciowa potrzeba odprężenia znacznie różni się od jawnej potrzeby odprężenia. Znam ludzi, którzy wyglądają na całkowicie rozluźnionych, jednak tęsknią za odprężeniem. Z drugiej strony spotykam osoby, które są tak napięte jak membrana bębenka i zupełnie tego nie zauważają. i

Uczuciowa potrzeba uwolnienia się od przymusów może odnosić się oczywiście do fizycznych przymusów, np. u dorosłych w więzieniu lub dzieci w szkole. Są jednak i tacy, którzy czują się uwięzieni w małżeństwie, przyjaźniach, miejscu pracy lub z powodu reguł społecznych.

Uczuciowa potrzeba samodecydowania może stać się narodową sprawą w jakiejś kolonii lub kraju, który wbrew swojej woli połączony jest ekonomicznie lub politycznie z innym. Może również być to osobisty problem dla kogoś, kto czuje się finansowo lub emocjonalnie uzależniony od innej osoby.

Pragnienie zmiany miejsca zamieszkania lub zbadania czegoś może być ściśle powiązane z potrzebą rozszerzenia świadomości, jednak niekoniecznie musi tak być. Pewna kobieta siedziała spokojnie podczas dyskusji i duchowych ćwiczeń w czasie jednego z moich kursów w Anglii, po czym powiedziała do mnie: „Dziękuję panu, to jest dobry kurs, jednak wychodzę teraz, ponieważ moje ciało potrzebuje więcej ruchu”.

Dzięki podróżom do różnych części świata wiem, że istnieją ludzie odczuwający silną uczuciową potrzebę jechania po prostu drogą, wejścia na jakąś ścieżkę lub żeglowania po morzu, niezależnie od tego, czy dowiedzą się przy tym czegoś nowego, czy też nie.

Sens

(włącznie z poszukiwaniem sensu życia, przewodnictwa w życiu,

potrzebą usprawiedliwienia się przez służenie sprawie,

która jest większa niż samemu się jest)

Ta uczuciowa potrzeba jest tak powszechna, że powstało wiele legend i opowieści o ludziach podejmujących daleką wędrówkę w celu znalezienia mądrego, starego nauczyciela, który może wytłumaczyć im sens życia. Wszyscy medialnie uzdolnieni ludzie, prorocy, psychiatrzy i terapeuci zarabiają na życie, pomagając ludziom w odkryciu sensu i celu w zdarzeniach ich życia. (Niektórzy moi uczniowie uważają mnie za starego, jednak niezbyt mądrego, a to dlatego, że ciągle wyjaśniam im, że sami nadajemy znaczenie życiu i zdarzeniom w nim występującym i przez to stwarzamy sens naszego życia).

Uczuciową potrzebę przewodnictwa zaczynamy odczuwać wtedy, gdy jako dzieci próbujemy znaleźć sposoby na opanowanie otaczającego nas świata. To samo dzieje się przez resztę życia - nawet jeśli tylko dlatego chcemy poznać te zasady, aby je łamać. Ta określona potrzeba uczuciowa jest tak silna, iż corocznie miliony ludzi wydają miliony dolarów na książki kucharskie, podręczniki „zrób to sam”, różnego typu poradniki lub każdą możliwą do wyobrażenia literaturę, seminaria i warsztaty traktujące o samopomocy.

Gdyby nie istniała uczuciowa potrzeba służenia jakiejś dobrej sprawie, wtedy nastałyby złe czasy dla organizacji religijnych i dobroczynnych, partii, instytucji socjalnych i grup ochrony środowiska.

Odczucia

(włącznie z potrzebą odbierania miłych wrażeń,

takich jak np. piękny widok, sprawiających przyjemność

dźwięków, wspaniałego smaku, dotyku, seksu,

podniecenia, ruchu, tańca itd.)

Gdyby nie istniała sztuka lub muzyka, wtedy artysta nie miałby uczuciowej potrzeby stworzenia czegoś. Nie istniałaby też uczuciowa potrzeba wielu ludzi cieszenia się jego tworem. Pomyśl tylko, ile trzeba motywacji, aby stworzyć i utrzymywać muzeum sztuki lub galerię, orkiestrę symfoniczną, koncerty rockowe, kino i przemysł rozrywkowy. Wielcy kucharze mogą tylko wtedy być wielcy, jeżeli istnieją ludzi pragnący podziwiać ich sztukę kulinarną. Wielkie restauracje muszą robić coś więcej, niż tylko serwować pożywne dania.

Inne potężne i dobroczynne doświadczenie to dotykanie i bycie dotykanym, jednak nie jest to zawsze potrzeba uczuciowa, poza ludźmi pochodzącymi z określonej kultury (jak ma to miejsce we włoskiej części mojej rodziny) oraz tymi, którym sprawia przyjemność taka cielesna interakcja (m.in. sporty kontaktowe, masaże i „przytulane” tańce).

Seks, we wszystkich swoich aspektach, dla większości ludzi jest oczywiście najważniejszym sensorycznym doświadczeniem, lecz gdy go nie ma, wtedy każde podniecenie jest lepsze, aniżeli brak jakiegokolwiek.

Podniecenie lub podekscytowanie staje się ważne dla ludzi, u których inne emocjonalne potrzeby są niezaspokojone lub wentyle są zamknięte. Wyjaśnia to uczuciową potrzebę oglądania i czytania horrorów i magnetyczną siłę przyciągania pochodzącą z pożarów, katastrof i niebezpiecznych dla życia rodzajów sportu.

Nie podlega dyskusji, że dla większości dzieci uczuciową potrzebą jest ruch, zwłaszcza dla mojej trzyletniej wnuczki. Wielu zwolenników ruchu realizuje się w tańcu - klasycznym, współczesnym lub aerobiku.

Stosunki

(włącznie z potrzebą bycia akceptowanym, uznawanym

lub poważanym przez innych, potrzebą przyjaźni i intymności

oraz tęsknotą za przynależnością do większej całości)

Poza oddychaniem i jedzeniem, moim zdaniem, następną podstawową uczuciową potrzebą człowieka jest akceptacja przez bliźnich, ludzi, których podziwiamy, lub którym podlegamy, albo też przez siebie samego. Ludzie potrzebę akceptacji przedkładaj ą nawet ponad seks. W wielu kulturach najgorszą karą jest wypędzenie, wyrzucenie, wygnanie, banicja lub odosobniony areszt. Z drugiej strony są malarze i rzeźbiarze, których zadowala sztuka dla sztuki, jednak aktorzy i komedianci potrzebują publiczności. Aktorzy boją się pustego teatru, jednak jeszcze bardziej obawiają się krytyki. Kabareciarze i artyści sceniczni mogą być opętani brakiem zainteresowania tylko jednego widza, mimo że inni nagradzają ich oszałamiającymi oklaskami. Gdy zaczynałem moją działalność mówcy, był to dla mnie problem, nad którym ciężko pracowałem. Jeśli wszystkie oczy nie były skierowane na mnie cały czas, wtedy myślałem, że nie jestem dobry. Aż wreszcie odkryłem (na szczęście dla mojego ego), iż ludzie słuchaj ą na różne sposoby. Dlatego też zacząłem czuć się doceniany, nawet jeżeli obecni odwracali wzrok, zamykali oczy albo kładli się na podłodze, co wyglądało tak, jakby zasnęli.

Kluczowe postacie z przemysłu i polityki wiedzą, że tytuł i publiczne uznanie często skutecznie zastępują ich prawdziwą wartość. Czczenie tych ludzi jest jednym z naszych najważniejszych społecznych rytuałów, ponieważ wśród czczonych i ich czcicieli szeroko rozpowszechniona jest uczuciowa potrzeba tego typu.

Przyjaźń jest silną potrzebą uczuciową i w jej imieniu zrobiono wiele wspaniałych i mniej godnych pochwały rzeczy. Z powodu wartości kulturalnych i wychowania wydaje się, że potrzeba intymności w jakimś stopniu obecnie silniejsza jest u kobiet niż u mężczyzn, lecz coraz bardziej popularne określenie „ruchu mężczyzn” pokazuje, iż mężczyźni wprawdzie odczuwają tę uczuciową potrzebę, jednak zręcznie ją ukrywają, aby być akceptowanymi przez innych mężczyzn i społeczeństwo. Dowodzi to faktu, że jedna potrzeba uczuciowa może przykryć inną zależnie od tego, która w danym momencie jest silniejsza. Niektórzy ludzie odczuwają uczuciową potrzebę transpersonalnego stosunku, połączenia się z większą całością, która, odpowiednio do indywidualnych tęsknot, może przejawiać się chęcią połączenia się z przyrodą, Ziemią lub Bogiem, którego dana osoba może rozumieć w różny sposób.

Władza

(włącznie z pragnieniem siły, umiejętności, zdolności, talentów, wpływu, pieniędzy i kontroli)

Pragnienie posiadania władzy w dowolnej formie jest absolutnie naturalną rzeczą. Bez niego nigdy nie nauczylibyśmy się chodzić, mówić, wykonywać lub ulepszać milionów rzeczy, które uważamy za normalne części składowe życia, począwszy od prostych czynności, takich jak wypełnienie czeku albo prowadzenie samochodu, do bardzo złożonych potrzebnych np. przy wykonywaniu zawodu. Pęd do posiadania władzy zawarty jest jako podstawowa uczuciowa potrzeba we wszystkich rzeczach, które robimy.

Dla niektórych ludzi potrzeba ta jest tak silna, iż wychodzi poza ogólnie przyjęty wymiar. Nie tylko chcą podnosić krzesła, lecz również samochody. Nie są zadowoleni z bycia aktorem, chcą być reżyserem. Nie wystarczy im bycie szefem przedsiębiorstwa, chcą być prezydentem. Są tacy, którym nie wystarczy kontrolowanie własnego życia -chcą kierować życiem innych.

Pomimo że pęd do posiadania władzy może być spowodowany strachem lub pragnieniem akceptacji czy uznania przez innych, może się zdarzyć, iż jest on celem samym w sobie oraz chęcią doświadczania oszałamiającego uczucia sterowania losem. Odczuwać może to polityk, gracz, jak również menedżer, artysta, sportowiec, mistyk i wielu innych. Każda uczuciowa potrzeba może stać się obsesją, jednak jeśli ukrytą siłą napędową jest strach, wtedy przymuszające opętanie władzą może negatywnie wpłynąć na innych ludzi. Wiele razy stało się tak, iż ludzie bali się samej myśli o władzy. Nie tylko w każdy możliwy sposób starają się jej uniknąć, lecz również wymyślają tym, którzy przenieśli na innych odpowiedzialność za ich osobistą władzę, jak również tym, którzy ją przejęli.

Gdy tylko pojawi się temat władzy, wtedy zawsze znajdzie się ktoś, kto odczuwa uczuciową potrzebę zacytowania aforyzmu lorda Actona: „Władza korumpuje, a absolutna władza korumpuje absolutnie”. Stwierdzenie to służy wzmacnianiu strachu przed posiadaniem władzy, jednak jest ono zupełnie nieprawdziwe. Skorumpowanie pojawia się wtedy, gdy potęga połączona zostaje z jednym lub wieloma czynnikami „wielkiej izolacji”: strachem, nienawiścią lub obojętnością. Jeśli połączymy władzę z miłością, wtedy nie ma nic lepszego. Inny angielski cytat pochodzący od Edmunda Burke'a mówi: „Nie znam nic wyniosłego, co nie byłoby odmianą władzy i potęgi”.

Jedną z form władzy, którą większość ludzi we współczesnym społeczeństwie odbiera jako potrzebę uczuciową, są pieniądze. Dają nam one władzę kupowania towarów i usług, których sobie życzymy, oraz pozwalają w różny sposób wpływać na otaczający nas świat. Pomimo że ludzie mają wiele powodów do odczuwania potrzeby posiadania pieniędzy (bezpieczeństwo, bycie akceptowanym, wolność itd.), chcą je mieć z powodu dysponowania władzą samą w sobie, która rzekomo daje nam możliwość zaspokojenia innych potrzeb. Jest trochę racji w haśle na nalepce samochodowej: „Kto mówi, że szczęścia nie można kupić za pieniądze, po prostu nie wie, gdzie trzeba kupować”.

Wydajność

(włącznie z życzeniem osiągania celów, wygrywania rywalizacji,

pobijania rekordów, naprawiania krzywd, reperowania tego, co

nie działa, uzdrawiania innych i pomagania ludziom w byciu

bardziej efektywnymi)

Duże wrażenie zrobiła na mnie uczuciowa potrzeba osobistej lub odbieranej z zewnątrz wydajności, gdy odwiedziłem gigantyczne boisko piłkarskie Maracana w Rio de Janeiro mogące pomieścić 200 000 osób. To jeden z wielu podobnych stadionów, włączając w to stadion igrzysk olimpijskich i superbowl. Symbole te pokazują nam, jaka olbrzymia ilość czasu, energii i pieniędzy przeznaczana jest na świecie na wydarzenia sportowe. Potrzeba uczuciowa często jest tak samo silna (jeśli nie silniejsza) u ludzi obserwujących zawody, jak i u samych ich uczestników. Równie motywujące i fascynujące są takie nagrody jak Oscar, Emmy, Golden Globe i inne.

Wielu z nas posiada osobistą klasyfikację wydajności, do której jawnie nigdy się nie przyznamy, i która jednak tak samo silnie nas motywuje. Mimo wielu kontrowersji, na płaszczyźnie socjalnej dużo dobrego zrobili ludzie motywowani uczuciową potrzebą naprawiania krzywd, np. w takich organizacjach jak American Civil Liberties Union, Amnesty International i Sierra Club. Bądźmy także wdzięczni setkom tysięcy ludzi (zarówno zawodowców, jak i amatorów) wyrażającym swoją potrzebę pomagania i uzdrawiania.

Jeśli do tej pory nie odnalazłeś swojej potrzeby uczuciowej, może' przedstawiona tutaj klasyfikacja przynajmniej pomoże ci w dokładniejszym jej zdefiniowaniu.

Zaufanie

Zaufanie jest cudownym uczuciem pewności, że posiada się środki (czas, energię, umiejętności, siłę, pomoc itd.) do zrobienia tego, co chce się robić. Jest to również uczucie pewności, że coś, czego sobie życzysz, co ma się zdarzyć, naprawdę się urzeczywistni. Zaufanie może opierać się na zewnętrznych i wewnętrznych podstawach. Pomimo że powiększenie obu tych zakresów podnosi ogólną skuteczność, to jednak wewnętrzna podstawa ma większy potencjał.

Zewnętrzne zaufanie odpowiada przekonaniu, że możesz polegać na istniejącym zachowaniu kogoś lub czegoś poza tobą. Ten rodzaj zaufania opiera się na wspomnieniach z przeszłości, doświadczeniach teraźniejszości i oczekiwaniach odnośnie przyszłości.

Na wszystko to duży wpływ ma wiara w autorytet czegoś, co znajduje się poza nami. Dlatego też wierzymy, że nastąpią pory roku, ponieważ zawsze, jak daleko sięgamy pamięcią, tak było. Poza tym rodzice, nauczyciele i autorzy czytanych przez nas książek ciągle powtarzali nam, że tak będzie. Obserwujemy, co dzieje się w tej chwili, i snujemy plany na resztę roku i dalej. Jeżeli jednak zdecydujemy się wierzyć w przepowiednie odnośnie końca świata, wtedy po prostu pozbędziemy się tej wiedzy oraz doświadczeń i będziemy po prostu czekać, aż koniec nastąpi, a my oraz jeszcze kilku innych, którzy ocaleli, zaczniemy wszystko od początku. Naturalnie tak, jak sobie tego życzymy. Głównym problemem związanym z zaufaniem do zewnętrznych rzeczy jest fakt, iż całkowicie zależne jest ono od zdarzeń, układów i decyzji, których nie możemy kontrolować i na które posiadamy jedynie ograniczony wpływ.

Zaufanie bazujące na wewnętrznych podstawach wywodzi się z twoich decyzji dotyczących ciebie samego. Są to przekonania o własnej wartości, talentach, umiejętnościach obchodzenia się ze zmianami oraz o źródle twojej mocy. Najlepszy sposób na powiększenie zaufania polega na podjęciu dwóch decyzji: po pierwsze trzeba zdecydować, że to, w co wierzysz, jest prawdą, a po drugie nie wolno wątpić w słuszność poprzednich decyzji. ; Zaufanie podnosi skuteczność w dwojaki sposób. Po pierwsze redukuje niekorzystny wpływ strachu na umiejętności i zdolności, po drugie pobudza uwagę na nadarzające się korzystne okazje. W tym momencie niektórzy mogliby zapytać: „A co się dzieje, gdy zbytnio sobie ufamy?” Nie sądzę, żeby istniało zbytnie zaufanie. To, co najczęściej jest tak nazywane, w rzeczywistości jest arogancją służącą maskowaniu obaw. Inni pytają: „Co dzieje się wtedy, gdy za dużo oczekujemy, a później jesteśmy rozczarowani?” Ten, kto jest rozczarowany, w rzeczywistości czuje się źle dlatego, że coś nie przebiegło tak, jakby sobie tego życzył. Oczywiście możesz oczekiwać, że nic się nie uda, po czym być mile rozczarowanym, jeśli zdarzy się coś dobrego. Jednak jest to kiepski sposób na życie i szybko można zacząć traktować nawet dobre rzeczy jako złe. Możesz także wyćwiczyć się w nieposiadaniu żadnych oczekiwań, jednak szybko doprowadzi cię to do braku jakichkolwiek piano w, celów lub zainteresowań. Coś takiego dobre jest dla jakiegoś Cygana albo mistyka, jednak nie dla ciebie lub dla mnie. Dla większości ludzi najlepszą rzeczą jest ciągłe posiadanie wielkich oczekiwań z jednoczesną akceptacją, że nie zawsze wszystko przebiega tak, jakbyśmy sobie życzyli. Jest to po prostu ryzyko życiowe, jedno z wielu, z którymi mamy do czynienia.

Koncentracja

Koncentracja porusza naszą fizyczną, emocjonalną i mentalną energię w danym kierunku tak długo, aby osiągnąć pożądane rezultaty. Im dłużej koncentrujemy się na czymś, tym lepszy uzyskujemy skutek. Bez dostatecznej koncentracji nie można odpowiednio długo pracować, aby wykonać dane zadanie: nie zachowasz na tyle długo swojego życzenia, aby przeprowadziło cię przez ciężki czas i nie będziesz dostatecznie długo myśleć, żeby rozwiązać jakiś problem lub rozwinąć nową ideę. To, co nazywamy brakiem koncentracji, jest szeregiem „krótkich wybuchów koncentracji” w odniesieniu do różnych rzeczy albo dłuższym koncentrowaniem się na innej rzeczy zamiast na tej, na której, naszym zdaniem lub według opinii innych, właściwie powinniśmy się koncentrować.

Gdy przychodzę do mojego biura, czasem czuję się naprawdę przytłoczony wszystkimi tymi rzeczami, które domagają się mojej uwagi. Kieruję ją wtedy raz na jedną rzecz, później na drugą, i w końcu nic nie mogę dobrze załatwić. Stosuję wtedy technikę, która pomaga w uaktywnieniu koncentracji. Układam wszystkie papiery na jeden stos i następnie wszystkie po kolei opracowuję. Gdy moje dzieci dorastały, wspaniale koncentrowały się na grach lub programach telewizyjnych. Ja jednak czułem, że raczej powinny skierować uwagę na zadane lekcje lub domowe obowiązki. Jednak chcę być fair: moja żona np. wie już, śledząc moje reakcje na jej słowa, że jej nie słucham, wtedy gdy czytam książkę.

Koncentracja przychodzi nam łatwo lub z trudem, w zależności od tego, czy jest naturalna, czy też wymuszona. Z naturalną koncentracją mamy do czynienia wtedy, gdy bierzemy udział w czymś, co nas cieszy, interesuje lub co uważamy za ważne, tzn. jeśli zaspokaja to aktualną uczuciową potrzebę (czym chcesz być, co chcesz robić lub posiadać). Jeżeli jesteś zagorzałym kibicem sportowym, wtedy łatwo przychodzi ci koncentrowanie się na grze w czasie brania w niej udziału lub oglądania jej. Gdy twoim hobby jest hodowla zwierząt, wtedy bez trudności czytasz książkę lub słuchasz odczytu o pielęgnacji i trenowaniu koni.

Wymuszona koncentracja jest tym, czego musisz użyć, jeśli dane zajęcie nie cieszy, nie interesuje lub nie jest dla ciebie ważne, mimo to musisz je kontynuować. Wiele dzieci zalicza do tej kategorii prace domowe, natomiast wielu dorosłych robienie rozliczenia rocznego z urzędem podatkowym. Jednak dzięki temu, iż nic nie zostałoby zrobione bez jakiejkolwiek motywacji, za wymuszoną koncentracją, jeśli ma być ona skuteczna, musi stać obietnica lub oczekiwanie nagrody albo kary związanej z wykonywanym zadaniem. Nagroda (obietnica przyjemności, korzyści lub zaspokojenia jakiejś uczuciowej potrzeby) zasadniczo daje lepsze rezultaty niż strach przed karą. Polega to na tym, że ludzie robią jak najmniej w celu zmniejszenia kary, jednak naprawdę poświęcają się, by zwiększyć nagrodę. Jeżeli robisz coś tylko dlatego, ponieważ możesz być ukarany, wtedy najprawdopodobniej nie robisz tyle, na ile cię stać.

Załóżmy, że jesteś nastolatkiem i polecono ci uporządkować pokój, gdyż w przeciwnym razie nie dostaniesz kieszonkowego. Najprawdopodobniej ułożysz rzeczy na łóżku tak, aby pokój wyglądał na uporządkowany, zrzucisz ubrania na jeden stos, a śmieci wrzucisz do szafy. Jednak gdyby ci powiedziano, abyś uporządkował pokój, ponieważ sąsiedzi przyjdą w gościnę i przyprowadzą ze sobą miłego nastolatka przeciwnej płci, wtedy będziesz odkurzać, czyścić tak, że twój pokój będzie wyglądał jak z katalogu meblowego.

Dlatego też najlepiej koncentrujemy się wtedy, gdy radośnie, interesująco lub jako ważny przedstawimy sobie obiekt koncentracji, ewentualnie, gdy nagroda za wykonanie zadania powiększa stopień zaspokojenia potrzeby uczuciowej.

Opór

Każda zmiana prowadzi także do oporu przeciwko niej. Wydaje się, że to „prawo bezwładności” (przy którym ciało będące w spoczynku skłonne jest do przeciwstawiania się oporowi, natomiast ciało znajdujące się w ruchu ma tendencję do dalszego poruszania się, ewentualnie nie jest skłonne do poruszania się w innym kierunku) obowiązuje nie tylko w dziedzinie fizyki klasycznej, lecz także w fizycznym, emocjonalnym i mentalnym zachowaniu się.

Inaczej mówiąc: jesteśmy skłonni zachowywać istniejące przyzwyczajenia. Jest to wspaniała rzecz i nadzwyczaj pożyteczna, dopóki dane przyzwyczajenia przynoszą nam korzyść. Dobrze, że serce i płuca zachowują przyzwyczajenie uderzania i oddychania oraz że z dnia na dzień zwyczajowo zachowywana jest umiejętność mowy i inne zdolności. Jednak jeśli serce bije za szybko, a oddech jest zbyt płytki, nasza mowa wadliwa i umiejętności niewystarczające, wtedy potrzebna jest zmiana, choć może nie jest łatwo ją przeprowadzić. Gdybyśmy mogli znaleźć sposób na zmniejszenie oporu, wtedy łatwiej można by było dokonać zmiany (ruchu w kierunku większej skuteczności).

W życiu istnieją cztery czynniki zmniejszające szczęście, które blokują motywację, koncentrację i zaufanie: niezadowolenie, zwątpienie, strach i stres. Z każdego wyrazu wziąłem pierwszą literę i dlatego też mówię o NZSS. Czynniki te mogą wystąpić pojedynczo lub w kombinacjach.

Niezadowolenie

(włącznie ze złością, gniewem, poczuciem winy, smutkiem, troską i żałobą)

Niezadowolenie jest największą plagą współczesnego świata. Pojedynczej osobie przynosi ono prawdopodobnie więcej chorób niż każdy inny czynnik, natomiast społecznie niszczy ludzi, miasta i narody. W kombinacji ze strachem w każdej dziedzinie życia wyrządza największe szkody, jakie można sobie wyobrazić.

W czasie seminariów uczestnicy często pytają mnie o korzyści płynące z niezadowolenia, ponieważ złe przyzwyczajenia muszą coś dawać, aby mogły dalej istnieć. Złość może motywować człowieka do wyrwania się z apatii i pomóc mu w przezwyciężeniu strachu. Gniew może dać wprawdzie błędne, jednak zadowalające poczucie mocy lub kontroli nad innymi. Poczucie winy może doprowadzić do zmiany naszego zachowania. Smutek czasami sprawia dziwną przyjemność, może być równocześnie gorzki i słodki. Troska może przerodzić się we współczucie, natomiast żałoba może być okazją do uczczenia ukochanego lub podziwianego człowieka, który zmarł. Nie mam problemu z korzyściami, do których, patrząc krótkowzrocznie, prowadzi niezadowolenie. Jednak długotrwałe niezadowolenie zawsze działa przeciwko najlepszym interesom jednostki i społeczeństwa, ponieważ w rzeczywistości jest to negowanie zadowolenia. Niepohamowana i niezdyscyplinowana złość prowadzi do niszczącej przemocy, gniew do choroby i/lub zemsty, poczucie winy do choroby i samozniszczenia, smutek do apatii, troska do rozpaczy, a żałoba do beznadziejności,

Może ci się zdawać, że lekarstwem na niezadowolenie jest zadowolenie, jednak dla większości ludzi jest to zbyt duży przeskok. W rzeczywistości skutecznym sposobem na niezadowolenie jest „przebaczenie”.

Zwątpienie

(włącznie z negatywnymi ocenami, krytyką i sceptycyzmem)

Zwątpienie jest zarazem naszym najlepszym przyjacielem i najgorszym wrogiem. Jest najlepszym przyjacielem, ponieważ skłania nas do ostrożnego postępowania, analizowania planów i stawiania pod znakiem zapytania zewnętrznych autorytetów. Lecz staje się najgorszym wrogiem, gdy ogranicza naszą uwagę do koncentrowania się na złych rzeczach, negowania pozytywnych zjawisk i przyzwyczaja do niedowierzania wewnętrznemu autorytetowi.

Pewna przypowieść mówi, że diabeł oprowadzał gościa po swoim muzeum w piekle. Przechodzili obok połyskujących okazów najlepszych broni „wielkiego wynalazcy”, których używał przeciwko dobru: chciwości, chytrości, zazdrości, nienawiści i wielu innych. Nagle gość zauważył małą, stojącą samotnie gablotkę, w której nie znajdowało się nic poza zużytym i zniszczonym klinem. Gdy gość zapytał o niego, wtedy diabeł zaśmiał się i odpowiedział: „A to, to jest moja najlepsza broń, ponieważ wiem, że zawsze mogę na nią liczyć, gdy inne zawiodą. To jest zwątpienie”.

Zwątpienie jest prawdziwym niszczycielem skuteczności, gdy stanie się nawykiem, gdy będziemy wszystko negatywnie oceniać i nie okażemy uznania pozytywnym stronom. Pod postacią krytyki może szybciej załamać motywację niż wszystko inne. Jedno z najbardziej nieszczęsnych nieporozumień współczesnego społeczeństwa polega na strasznym wyobrażeniu, że krytyka ulepsza ludzi. Dzieciom i dorosłym ciągle mówi się, co jest złego w ich zachowaniu, wyglądzie i myśleniu. Dlaczego Jaś nie umie czytać? Prawdopodobnie dlatego, ponieważ tak długo był krytykowany, że za wolno czyta, robiąc przy tym dużo błędów, że po prostu przestał próbować. Dlaczego Joasia ma niskie poczucie własnej wartości? Prawdopodobnie dlatego, iż rodzice, rodzeństwo, nauczyciele, szef i przyjaciele próbowali „pomóc” jej przez ciągłe mówienie, co w niej jest złego, po czym straciła dla siebie samej szacunek.

Teoria stojąca za praktyką podkreślania błędów lub zachowania nie zgadzającego się z regułami brzmi: Jeśli człowiek dowie się, że robi błędy, wtedy będzie motywowany do poprawienia się i robienia dobrze danej rzeczy. W praktyce funkcjonuje to raczej rzadko, ponieważ właściwe zachowanie prawie nie jest uznawane i chwalone. Jeżeli ktoś nie ma silnej wewnętrznej, uczuciowej potrzeby dokonania czegoś, wtedy ciągła krytyka i brak emocjonalnej nagrody rozproszy motywację. Jeśli ktoś wciąż słuchając gorzkiej krytyki, coś osiągnie, oznacza to, że dokonał tego pomimo tej krytyki, a nie dzięki niej. Zwątpienie w postaci krytyki przerywa koncentrację, utrudnia naukę, ponieważ powoduje strach przed popełnieniem błędów, a nie troskę o rozwijanie swoich umiejętności. Pewna moja uczennica z kursu na Kauai w wolnych chwilach uczyła się grać w tenisa. Przez pewien czas cierpliwie znosiła krytykowanie jej błędów przez nauczyciela, po czym, na podstawie tego, czego nauczyła się na kursie, poprosiła go o chwalenie ją za to, co robiła dobrze. Zaskoczony nauczyciel na początku trochę niezdarnie spełniał jej prośbę, lecz gdy szybko zaczęła lepiej grać, wtedy prawie przestał ją krytykować i wzmacniał wszystko to, co dobrze robiła. W wyniku tego uczyła się szybciej niż wszyscy inni, którym do tej pory udzielał lekcji.

Oczywiście zwątpienie niszczy pewność siebie, a szczególnie samozwątpienie. Przypominam sobie słowa Arnolda Schwarzenegera, gdy walczył o tytuł Mistera Uniwersum. Powiedział, iż w czasie przygotowań i samych zawodów nie dopuszcza do siebie żadnej negatywnej myśli, ponieważ nawet najmniejsze zwątpienie mogłoby zniszczyć w nim wiarę we własne zwycięstwo.

Jak wszystko inne również zwątpienie ma swoje pozytywne strony. Dobrze jest dysponować zdolnością wydawania samodzielnego sądu i móc decydować, czy coś jest dobre, wartościowe, pożyteczne, czy też nie. Krytyczna analiza jest bardzo korzystnym atrybutem skuteczności, szczególnie w kombinacji z pozytywnym wzmacnianiem. Jednak najczęściej krytyczna analiza zamienia się w negatywne wzmacnianie. Zdrowy sceptycyzm jest konieczny w świecie, w którym wszelkiego rodzaju hochsztaplerzy oszukują nas w każdej dziedzinie ludzkiego działania. Lecz rodzaj sceptycyzmu wzbraniający się przed wzięciem pod uwagę każdego pożytecznego potencjału w ogóle nie jest zdrowy.

Obawy

(włącznie ze strachem, paniką i terrorem)

Obawy i strach odwracają naszą uwagę od czegoś, zamiast ją na to kierować. To one zawężają naszą świadomość, wolność, powstrzymują nas przed wykonywaniem różnych czynności, hamują nasze układy i stosunki, pozbawiają mocy i ograniczają skuteczność, redukują koncentrację przez odwracanie uwagi za pośrednictwem negatywnego oczekiwania, a także zmniejszaj ą pewność siebie.

Obawa (nie jej naturalna odmiana, która ostrzega nas przed bezpośrednim niebezpieczeństwem, lecz jej nienormalny rodzaj bazujący na wspomnieniach i fantazji) jest czymś, bez czego świetnie dalibyśmy sobie radę. Lekarstwem na obawę jest nadzieja, po prostu dobre, stare, pozytywne oczekiwanie. Ostatnimi czasy cała rzesza ludzi porzuciła nadzieję. Ludzie ci uważają, że zniekształca ona rzeczywistość i jest środkiem do oszukiwania słabych duchowo ludzi. Nadzieja była zawsze towarzyszką najpotężniejszych mężczyzn oraz kobiet i nikt beż niej nie osiągnął wielkości. Pomimo wszystkich niebezpieczeństw i złudzeń z nią związanych, nikt nie opisał lepiej jej praktycznego zastosowania jak Samuel Johnson: „Bez nadziei nie ma starania”.

Obawa zakorzeniona jest (podobnie jak nadzieja) we wspomnieniach i wyobraźni. W przypadku obawy wyciągamy z pamięci ból i niepowodzenie i wypromieniowujemy je do przodu w wyimaginowaną przyszłość. Przy nadziei postępujemy tak samo, jednak tym razem wybieramy przyjemność oraz sukces i wysyłamy je do innej wyobrażonej przyszłości. Korzystnie jest uzmysłowić sobie, że każda myśl o przyszłości jest tylko fantazją dopóki nie stanie się rzeczywistością w chwili obecnej, z naszą pomocą lub bez niej. W praktyce oznacza to, że ponieważ twoje myśli o przyszłości są tylko fantazją, możesz pozytywnie je kształtować.

Stres

(włącznie z każdą formą napięcia, która spowodowana jest emocjonalnym lub mentalnym stresem)

Pojęcie stresu poznaliśmy dzięki badaniom związanym z problemami zdrowotnymi, społecznymi, technicznymi oraz uczenia się. Podkreśla się przy tym nadmierny stres, ponieważ jedynym stanem pozbawionym stresu jest śmierć. Potrzebujemy stresu, aby żyć i rozwijać się, jednak jego nadmiar hamuje życie i wzrost.

Nadmiar stresu prowadzi do nadmiaru napięcia i pochodzi z nadmiernego oporu przeciwko ludziom, zdarzeniom i układom.

Czynnik sprzężenia zwrotnego (feedbacku)

Oczywiście między wszystkimi tymi czynnikami ciągle istnieje sprzężenie zwrotne, podobnie jak w matematyce. Mówiłem już, że skuteczność podnosi się, gdy zwiększymy motywację, pewność i koncentrację z równoczesnym zmniejszeniem oporu.

Dotyczy to również przypadku, gdy nasza skuteczność zmniejsza się na skutek zmniejszenia motywacji, pewności i koncentracji z jednoczesnym powiększeniem oporu. Krótko mówiąc: zwycięstwa popychają do kolejnych zwycięstw i niwelują przeciwstawne czynniki. Jeżeli więc uznamy nasze zwycięstwa i sukcesy, niezależnie od ich wielkości, wtedy będziemy wspierali naszą umiejętność częstszego wygrywania.

Gdy rozpalamy motywację, wtedy zwiększamy pewność i koncentrację. Gdy powiększymy pewność, wtedy rośnie nasza koncentracja i motywacja. Natomiast jeśli rozwiniemy umiejętność koncentrowania się, wtedy powiększy się również motywacja i pewność. Gdy powiększamy te czynniki, wtedy NZSS są coraz słabsze.

Huna i religia

Wprowadzenie

Dawno temu (i dzisiaj wśród plemion żyjących poza współczesną cywilizacją) religia była centralnym punktem i podstawą społeczeństwa. Każdy aspekt życia przeniknięty był w jakiś sposób duchowymi siłami. Polowanie, uprawa roli, budowanie, rodzenie dzieci, ślub i śmierć były okazjami do religijnych rytuałów, a ludzie przez całe swoje życie włączeni byli do większej całości. Uznawali, iż we wszystkim zawarta jest esencja życia, i dlatego też wszystko było święte jako ucieleśnienie Najwyższego Boskiego Stwórcy. Nie istniała żadna granica między duchem a materią, gdyż materia zawiera ducha i została z niego ukształtowana. Hawajskie słowo określające materię - mea wyraźnie pokazuje ten związek. Me oznacza „z”, natomiast ea - „życie, oddech, duch, pył i ziemia”. Materia pochodzi od ducha i nawet ziemia oraz pył pełne są życia. Wszystko jest święte.

Słowo kahuna oznacza „kapłan”, lecz również „ekspert, fachowiec”. Pierwotnie wszyscy eksperci w dziedzinach ważnych dla dobrobytu społeczności byli kahunami. Istnieli kahuni budowniczowie, rybacy, myśliwi, cieśle i rzemieślnicy, jak również tacy, którzy specjalizowali się w medycynie, psychologii lub obchodzeniu się. z niewidzialnymi siłami. Miało to miejsce nie tylko na Hawajach, lecz we wszystkich częściach świata, nawet jeżeli eksperci ci byli znani tam pod innymi nazwami.

Stopniowo ludzie zaczęli zapominać o istotnej jedności wszystkich rzeczy i oddzielać to, co duchowe, od tego, co materialne, przy czym proces ten w różnych kulturach następował w różnym tempie. Duchowy świat stał się czymś odległym, miejscem „po tamtej stronie”, do którego wędrują ludzie po śmierci. Materialny świat w „tutaj i teraz” był od niego oddzielony, nawet jeśli w dalszym ciągu uznawano pewien związek między tymi światami. Gdy ktoś nie prowadził życia na ziemi według określonych reguł, wtedy oczywiście musiał liczyć się z pewnymi konsekwencjami po tamtej stronie. Jednak zaświaty wydawały się tak odległe i nierzeczywiste, iż zagrożenie to nie powodowało żadnych poważnych skutków, chyba że stało się na progu śmierci.

Stworzono też inne połączenia między światem duchowym i materialnym. Bóg lub bogowie stali mianowicie zawsze po stronie tych, którzy wzywali ich w czasie wojny, niezależnie od tego, czy chodziło o obronę, czy też o atak. A ponieważ modlitwy kierowane do nieosiągalnego nieba czasem były wysłuchane, czasami nie, potraktowano boskie wyroki jako niezgłębione. Doprowadziło to do sytuacji, iż określeni ludzie stali się ekspertami w tej dziedzinie i tylko oni posiadali umiejętność lub prawo rozmawiania z Bogiem. Przynajmniej tak uważali. Wszyscy inni ludzie pozostawili boskie sprawy właśnie im, mężczyznom lub kobietom, i czasem ich słuchali, innym razem nie. Religią posługiwano się w różny sposób. Jeśli ktoś dostrzegał płynące z niej korzyści, wtedy wierzył, jeśli nie, wtedy ignorował religię. Niekiedy w imię religii dokonywano rzeczy, które sprzeciwiały się jej ideałom.

Od czasu do czasu pojawiali się ludzie, którzy próbowali sprowadzić innych na właściwą drogę. Do nich należał Jezus, Budda, Konfucjusz, Lao-tse, Mahomet i wielu innych. Sposób rozprzestrzeniania się ich nauki był prawie zawsze taki sam: ciężki początek, później akceptacja przez nielicznych, następnie przyjęcie przez wielu ludzi i ostatecznie zniekształcenie przez masy. Pomimo że wszyscy mówili prawie to samo, zwolennicy jednej religii często uważali wyznawców innej za wrogów.

Czy religia naprawdę musi być taka skomplikowana? Jaki jest jej sens? Jaki jest jej stosunek do nauki, magii, badania medialnych fenomenów? Dlaczego w ogóle mamy się nią zajmować? Czy istnieje religia najlepsza? Odpowiedzmy na te pytania z punktu widzenia huny.

Co to jest religia?

Religia definiowana jest ogólnie jako wiara w boską moc lub moce. Bóstwa muszą być czczone jako stwórcy lub panowie wszechświata. Oddawanie czci najczęściej ma związek z obrzędami, które mają cieszyć bóstwo i przeprowadzane są w nadziei otrzymania nagrody od razu lub w późniejszym czasie.

Mimo iż pogląd ten jest szeroko rozpowszechniony, stanowi jednak nadzwyczaj ograniczony koncept religii. Nic dziwnego, iż naukowo zorientowani lub duchowo świadomi ludzie nie chcą mieć z nią nic wspólnego, albo nawet ją odrzucają. Wydaje się, że takie pojmowanie religii nie ma nic wspólnego z codziennym życiem na naszej planecie i prawie nie odróżnia się od przekupstwa lub transakcji handlowej. Czy nie istnieje lepsza i bardziej sensowna forma religii?

Jeżeli chcemy zrozumieć skomplikowaną sprawę, wtedy korzystnie jest przyjrzeć się jej podstawom. Określenie religia pochodzi od łacińskiego słowa religare i oznacza „przywrócić związek, przywiązać”. Już tutaj znajdujemy klucz do zrozumienia pojęcia religii. Nie można jej oddzielić od reszty życia, ponieważ wszystkie formy życia są ze sobą połączone. Są jednością. Naukowiec zajmujący się chemią lub fizyką atomową bada j eden aspekt boskiego stworzenia. Jeśli sądzi, że jego praca nie ma nic wspólnego z religią, jest w błędzie, podobnie jak fanatyk religijny, który odrzuca dokonania medycyny, twierdząc, iż nie jest to naturalne. Prawa natury są prawami Boga i nic we wszechświecie nie jest nienaturalne.

Hawajskie słowo oznaczające naukę i filozofię to akeakamai, i jego dosłowne tłumaczenie brzmi: „dążyć do wiedzy, mądrości”. Wiedzy nie dzieli się przy tym na kategorie i nie ogranicza do jakichś dziedzin. Cała wiedza jest częścią wiedzy uniwersalnej. W Księdze Przysłów wiedza mówi o sobie: „W pradawnych czasach Pan stworzył mnie pierwszą jako owoc swojego działania”. Nie istnieje żadna granica między religią i nauką poza tą, którą sztucznie stworzyli niewidomi na jedno oko ludzie.

Biorąc pod uwagę tę zależność, przyjrzymy się teraz kahuńskiemu słowu, które określa religię i oddawanie czci. Jest to jedno i to samo słowo. Brzmi ono ho 'omana i oznacza: „stwarzanie lub nadawanie boskiej mocy”. Chodzi tu o zbieranie lub wzmacnianie jej w formie siły życiowej. Możemy robić to za pomocą technik oddechowych, właściwego odżywiania lub technik mentalnych, albo też przez te wszystkie cudowne kanały boskiej energii przenikające każdą część wspaniałego materialnego wszechświata, np. zwierzęta, rośliny i kamienie. Chcemy podnieść poziom tej boskiej energii (tzn. naszą umiejętność postrzegania jej i wykorzystywania), aby dzięki temu dokonać zmian lub osiągnać wzrost. Jednak żyjemy w doskonale uporządkowanym świecie, którego działanie regulowane jest przez określone prawa. W związku z tym z żołędzia nigdy nie wyrośnie wiśnia, natomiast mieszając tlen i wodór, nigdy nie otrzymamy mleka. Nie doprowadzimy do wyrośnięcia odciętej kończyny tylko za pomocą modlitwy. Jednak gdy uznamy prawa natury i będziemy działać w harmonii z nimi, wtedy osiągniemy sukces we wszystkim, co robimy.

A jak nadajemy boską moc? Zależy to od tego, komu lub czemu ją przypisujemy. Inaczej mówiąc: to, co uważamy za pełne mocy, ma dla nas moc niezależnie od tego, czyją posiada, czy też nie. Niektórzy ludzie modlą się do pieniędzy, piękności lub kamiennych posągów. Przez swoją decyzję lub wiarę nadają przedmiotowi moc i następnie zachowują się tak, jakby był on źródłem siły, od którego można wyprosić pomoc, być ukaranym albo zniszczonym, jeśli myśli się w tym kierunku. Oczywistą sprawą jest, iż wiara wielu ludzi w wyższą istotę jest tylko gołosłownym oświadczeniem, gdy w rzeczywistości czczą oni dużo mniejsze rzeczy. Cała korzyść, jaką masz z czczenia (to znaczy nadawania mocy) czegoś mniejszego niż Bóg (lub jak inaczej nazywasz prawdziwe źródło mocy) spowodowana jest stworzonym przez ciebie efektem placebo. Jeśli w ogóle chcesz coś czcić, możesz jako obiekt obrać sobie źródło całego bytu.

Ostatecznie więc religię można zdefiniować jako praktykę lub próbę połączenia albo zjednoczenia się z wyższą mocą.

To, co nazywamy magią, jest częścią tego samego uniwersalnego dążenia do zjednoczenia z mocą oraz bardziej efektywnego działania i życia przy jej udziale. Hawajczycy magię nazywają kalakupua. Wewnętrzne znaczenie tego określenia to „uwolnienie mocy”. W hunie związek magii i religii jest oczywisty. Nawet dzisiaj rytuały oficjalnych religii (np. katolicyzmu) w innym wyznaniu mogłyby być nazwane magią. Również chóralny śpiew w wielu kościołach protestanckich nie jest mniej magiczny. Nie można oddzielać religii od magii, ponieważ jedno i drugie służy temu samemu celowi. Nawet nauka nie jest z tego wyłączona. Starożytni Babilończycy obliczyli tor obiegu planet z nadzwyczajną dokładnością, jednak poszczególne planety uznawali za bóstwa i wykorzystywali swoją wiedze, do astrologicznych celów. Współczesny naukowiec potraktowałby Majów jak zabobonnych dzikusów, lecz w ramach swojego magiczno-religijnego systemu stworzyli precyzyjny kalendarz świata, który dopiero niedawno ustąpił miejsca dokładniejszemu. Mógłbym przytoczyć tutaj niezliczone przykłady z Chin, Indii i innych części świata, jednak nie chodzi mi tylko o wskazanie, że z innego punktu widzenia magia jest nauką i technologią, a więc jedynie innym określeniem religii. Aby mogła funkcjonować, musi również poddać się prawom wszechświata.

Religia związana jest z jednością, natomiast jedna z najważniejszych rzeczy, których powinniśmy się nauczyć, to esencjonalna jedność wszystkiego. Oczywiście istnieje mnogość i indywidualność, ale istnieje również jednocząca zasada. Myślisz, że nie masz nic wspólnego z kamieniem, ale tak nie jest, i ty, i kamień podlegacie sile ciężkości. Gość z innego uniwersum, gdzie nie występuje siła ciążenia, zaklasyfikowałby cię do podgrupy jednego z podlegających sile ciężkości gatunków. Mógłby cię zaszeregować niżej od kamienia, ponieważ jesteś mniej stabilny. Oczywiście brzmi to absurdalnie, jednak nie jest bardziej absurdalne niż niektóre wymyślone przez nas systemy klasyfikacji. Jesteśmy tak przyzwyczajeni do oddzielania od siebie rzeczy w określony sposób, że te sztuczne podziały traktujemy jako niepodważalne fakty, choć pierwotnie miały one służyć jedynie lepszemu rozeznaniu w temacie.

Jeżeli takie przyporządkowania prowadzone są aż do logicznego ekstremum, wtedy otrzymujemy raczej dziwne wyniki, szczególnie w dziedzinie biologii. Bernardyny i chihuahua są prawdopodobnie tak blisko spokrewnione jak żaby i żółwie, węże i krokodyle, szczury i króliki, tygrysy i koty domowe. Grupy te posiadają pewne podobieństwa w budowie ciała i zachowaniu, jednak z punktu widzenia huny podział ten jest sztuczny. Czasami nawet w ogóle nie ma zastosowania. W Afryce żyje pewne płochliwe zwierzę, które mieszka w skałach. Ma prawie pół metra długości i wygląda jak szczur, lecz brakuje mu typowych dla gryzonia zębów. Jednak jego palce przypominają palce słonia, na skutek czego przez bardzo poważnych naukowców zaliczany jest przede wszystkim do grupy gruboskórnych. W mikrokosmosie spotykamy roślinopodobne zwierzęta i zwierzętopodobne rośliny. Nazywa się je przypadkami granicznymi, jednak warto pamiętać, że to człowiek stworzył i nazwał te granice.

Istnieje jeszcze jedno cudowne stworzenie, australijski dziobak. Ma on brązową sierść, dziób podobny do kaczego, składa jaja, produkuje mleko, a jego nogi posiadaj ą błony pławne. Mówi się, że dziobak jest błędem natury, ale to nieprawda. To człowiek popełnia błąd, próbując wcisnąć przyrodę w świat swojej wyobraźni. W dziedzinie fizyki dotychczasowe klasyfikacje człowieka z dnia na dzień okazują się nieprawdziwe. Materia i energia coraz bardziej stają się pozbawionymi zastosowania kategoriami. Wydaje się na przykład, że elektron jest jednym i drugim. Dzisiejsza skłonność oddzielania religii od innych aspektów życia jest kolejną samowolną i błędną formą klasyfikacji, nawet jeśli z politycznego punktu widzenia może być bardzo sensowna. Z kolei dzielenie religii na różne kategorie jest całkowicie niepotrzebne i jeszcze bardziej samowolne. Podkreślam ten fakt, aby zwrócić uwagę, że z punktu widzenia wiedzy huny wszystkie systemy, kategorie i klasyfikacje stworzyli ludzie i najprawdopodobniej można by dokonać innych podziałów. Nie ma nic złego w klasyfikowaniu rzeczy, dopóki z praktycznych powodów jest to pożyteczne, lecz z punktu widzenia huny ważne jest, aby pamiętać, że to my stworzyliśmy te klasyfikacje i u podstawy wszystkich systemów leży jedność.

Ta esencjonalna jedność to Bóg. Oczywiście pod tym pojęciem nie wszyscy rozumieją to samo. W hunie Bóg i uniwersum (to, co było, jest i będzie) są jednym i tym samym. Twórcy wszystkich wielkich światowych religii zgodni są co do tego, jednak ich zwolennicy pogrążają się w klasyfikacjach i różnicach. W języku hawajskim ta wieczna, nieskończona obecność nazywa się Kumulipo, co najczęściej tłumaczone jest jako „źródło życia”, lecz może także oznaczać „wielką tajemnicę”. Jeszcze ważniejsze jest przy tym, że każda sylaba tego słowa odnosi się w jakiś sposób do , jedności”, co wskazuje, że zjednoczenie z tą wielką tajemnicą jest godne pożądania i możliwe. Oczywiście nieprzypadkowo dwie sylaby, z których składa się słowo huna („tajemnica”) również oznaczają jedność.

Huna i inne religie

Podstawowa myśl w filozofii huny to ta, że każdy z nas stwarza własną rzeczywistość za pośrednictwem swojej wiary, postrzegania, działań, reakcji, myśli i uczuć. Wprawdzie nasza rzeczywistość nie jest stwarzana specjalnie dla nas jako wynik tych osobistych form wyrazu, jednak mimo to jesteśmy stwórcami, a właściwie współtwórcami tego uniwersum. W hunie uczymy się robić to świadomie. Myśl ta występuje również w innych systemach. Zawarta jest w każdej religii tego świata, jednak najczęściej wyłącznie w ich ezoterycznych aspektach. Niestety, nie jest ani ogólnie nauczana, ani też stosowana.

Ironicznie i dziwnie brzmi stwierdzenie, że przedstawiciele i wyznawcy religii, w której myśl ta występuje zupełnie jawnie, całkowicie ją ignorują. A oto kilka trafnych cytatów na ten temat:

„Zamiary swe przeprowadzisz, na drodze twej światło zabłyśnie” (Księga Hioba, 22,28).

„Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie” (Ewangelia według św. Marka).

„A co człowiek sieje, to i żąć będzie” (List do Galatów, 6,7).

Budda powiedział: „Jeśli kierujesz swoje serce na coś, wtedy wszystko będzie dla ciebie możliwe”. Wypowiedź ta zgadza się z rozumieniem twórczej siły w pojęciu huny, iż otrzymujemy to, na czym się koncentrujemy.

Od mistrza zeń Taisena Deshimaru pochodzi następujący cytat: „Nasze nastawienie w tutaj i teraz wpływa na całe nasze otoczenie. Nasze słowa, postępowanie, postawa i ruchy wpływają na to, co dzieje się dookoła nas i w nas samych”.

Lao-tse mówi w Tao Te King: „Jeśli człowiek jest jednością ze swoim sukcesem, wtedy sukces jest gotowy być jednością z nim. Jeżeli natomiast człowiek stał się jednością z niepowodzeniem, wtedy jest ono gotowe stać się jednością z nim. Gdy się w to nie wierzy, wtedy nic się nie dzieje”.

W jednej sutrze jogi, pochodzącej od Patanjali, czytamy: „Gdy rozpoznamy istotę i cechy charakterystyczne żywiołów, wtedy osiągniemy panowanie nad nimi”.

Adin Steinsaltz w książce Essential Talmud pisze odnośnie swoich badań nad Sefer Yetsira, dawnym tekstem o kreatywnej magii pochodzącym z ezoterycznej tradycji Żydów: „W ezoterycznej literaturze Talmudu znajdujemy podstawową myśl, iż człowiek został stworzony na podobieństwo Boga oraz że samodzielnie może stwarzać rzeczy”.

Istnieje nawet przysłowie pochodzące z Talmudu, które brzmi: „Jeśli prawnie stworzeni chcieliby, mogliby stworzyć świat”.

Na zakończenie jeszcze jeden cytat, który Kenneth Cragg zamieścił w „The Wisdom of the Sufis” (Wiedza sufi): „Miłość - istota Stwórcy. Ukochany, miłość i piękno są jego trójcą, a jednak Jednym Stwórcą i Opiekunem... samym Bogiem.

Objawia się on w doskonałym pięknie. Pozwala świętym promieniować miłością”.

Czy istnieje najlepsza religia?

Pierwszą część tego wywodu zakończyłem stwierdzeniem, że nie ma najlepszej religii. Zdecydowałem się jednak trochę zmienić moją wypowiedź. W harmonii z zasadami huny nie będę umniejszał znaczenia ani polecał jakiejś religii, ponieważ wszystkie one są po prostu systemami, które stworzone zostały przez pewnych ludzi w pewnych czasach dla pewnych ludzi. Jednak jako religię polecałbym praktykowanie na co dzień miłości. Jak już kiedyś powiedzieli sufi: „Miłość jest istotą Boga”. Postępując za Jezusem, wszystkie najważniejsze przykazania odnoszą się do miłości, a jego nowe przykazanie brzmi: „Miłujcie się wzajemnie!” W jodze celem jest zjednoczenie z Najwyższym, przy czym zjednoczenie się jest innym słowem określającym miłość. Huna, owa „tajemna jedność”, radosna siła stwarzania, również jest miłością. Podsumujmy: Religia, nauka, magia i psychologia pochodzą z tej samej prawdy. Mogą okazać się prawdziwe jedynie na podstawie swej skuteczności w obrębie oddziaływania praw wszechświata. Aby rozpoznać to i zrozumieć, musimy zmienić sposób patrzenia i pojąć, że sposób, w jaki do tej pory podzieliliśmy świat, niekoniecznie jest jedyny i najlepszy. Religii nie praktykuje się przez uciekanie w przeszłość lub poddawanie się snom o przyszłości, ale poprzez bycie tutaj i teraz najlepszym, jakim w ogóle można być, oraz poprzez rozpoznawanie we wszystkim działania wielkiej Siły Stwórcy. Jeśli naprawdę chcesz praktykować wybraną przez siebie religię, wtedy kochaj dobrze, namiętnie i radośnie.

Na zakończenie jeszcze dwa cytaty:

„Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością” (l list św. Jana, 4, 8).

„Bóg, co mocą mnie przepasuje* i nienaganną czyni moją drogę” (2 Księga Samuela, 22, 33).

Reinkarnacja

Wprowadzenie

Ponieważ różne kultury różnie traktują reinkarnację, najpierw chciałbym zdefiniować, co właściwie znaczy to słowo. Nie chodzi tutaj o to, że ludzie mogą ponownie urodzić się jako zwierzęta lub niższe formy życia, jak również nie o nieskończone cykle życia, które coraz bardziej wpychają nas w cierpienie. Zamiast tego chciałbym mówić o tym, iż ponownie rodzimy się jako ludzie zawsze z zamiarem osiągnięcia jakiegoś pozytywnego celu.

Pojęcie reinkarnacja oznacza właściwie „ponownie ucieleśnić się”. Jest to również rzeczywiste zewnętrzne znaczenie hawajskiego słowa określającego reinkarnację, które brzmi ho'o kino hou'ia. Postępując za tym konceptem reinkarnacji, po śmierci przestaje istnieć jedynie ciało fizyczne. Dusza (lub jeśli wolisz, duch, świadomość albo osobista tożsamość) żyje dalej, jednak na innym poziomie istnienia. Po dłuższej lub krótszej fazie przebywania „po tamtej stronie”, mniej więcej w czasie narodzin, dusza wstępuje w nowe ciało i odradza się jako człowiek.

Czy nie brzmi to wspaniale? Wszyscy chrześcijanie wierzą, że po śmierci idzie się do nieba albo do piekła, są i tacy - ci, którzy porzucili wszelką nadzieję - którzy twierdzą, że zgasną jak świeca. Nie wszyscy jednak tak rozumieją śmierć. Czasem ludzie pochodzący z zachodniej kultury zdziwieni są faktem, że większość ludzi na Ziemi nie tylko w przeszłości wierzyła w jakąś formę reinkarnacji, lecz że wierzy w nią dzisiaj. Jednak zanim odrzucimy tę ideę jako czysty zabobon, przyjrzyjmy się jej ze zdrowym ludzkim rozsądkiem.

Rozsądne założenia

Na początku musimy otwarcie przyznać, że niemożliwe jest naukowe udowodnienie prawdziwości reinkarnacji, podobnie jak nie możemy zrobić tego w przypadku istnienia Boga. Dzieje się tak, ponieważ nauka nie dostarcza obiektywnych dowodów na subiektywne doświadczenia. Osobiste wspomnienia o dawno minionych zdarzeniach nie mogą udowodnić innym ludziom, iż reinkarnacja naprawdę istnieje, nawet jeżeli tak dobrze potwierdzona jest różnymi dokumentami. Nie mogą dokonać tego również medialne przesłania od zmarłych. Wiara nie może stanowić dowodu. Możemy natomiast przyjrzeć się różnym rzeczom w naszym świecie i przy pomocy zdrowego ludzkiego rozsądku dojść do wniosku, że reinkarnacja jest jednym z możliwych (o ile nie najbardziej prawdopodobnych) wyjaśnień, że jest się takim, a nie innym.

Jeśli dokładnie przyjrzymy się życiu, wtedy dostrzeżemy rzucającą się w oczy niesprawiedliwość panującą na świecie. Niektórzy są nadzwyczaj bogaci, inni bardzo biedni; jedni bardzo inteligentni, drudzy strasznie głupi; niektórzy robią wszystko dobrze, inni po prostu wszystko źle. Istnieją ludzie, którym ciągle przydarzają wypadki, i tacy, którym nic się nie przydarza. Losem jednych jest choroba i cierpienie, natomiast innych szczęście i zdrowie. Widzimy, jak niewinnym ludziom dzieje się krzywda, podczas gdy złoczyńcy uchodzą bezkarnie i nie muszą odpowiadać za swoje czyny. Jedni ludzie rodzą się na bogatych przedmieściach amerykańskich miast, inni w brudnych afrykańskich slumsach. Oczywiście powodem trwania tego stanu rzeczy mogą być własne przekonania, jednak jednostka nie może wybrać sobie miejsca narodzin i życia w czasie pierwszych lat.

Przywódcy określonych religii o światowym zasięgu mówią nam, iż powinniśmy w tym życiu dążyć do doskonałości albo po śmierci znosić wieczne męki ognia piekielnego. Jednak gdy porównamy siedemdziesiąt lub osiemdziesiąt lat z wiecznością, wtedy wydaje nam się, że jest to bardzo krótki czas na osiągnięcie doskonałości. Pamiętaj przy tym, że wieczność trwa dużo dłużej niż 1/4 miliarda lat, które podobno upłynęły od powstania Ziemi. A jak wygląda sprawa z tymi, którzy nie z własnej winy umarli młodo lub w kwiecie wieku? Przecież oni nawet jeszcze dobrze nie zaczęli życia. Pięć, dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści lat wobec wieczności? Wieczności? Niedorzeczność tej doktryny doprowadziła wielu ateistów do wizji całkowitego wygaśnięcia. Na podstawie takiego poglądu obecne życie jest wszystkim, co posiadamy, i gdy minie, po prostu wszystko jest skończone. Nie istnieją duchy, życie po śmierci, nic, śmierć i koniec. Jednak idea ta wyrosła z czystej rozpaczy. Świat jest tak doskonale uporządkowany, iż bezsensownie jest poddawać się takim rozpaczliwym myślom.

Gdy obserwujemy naturę, dostrzegamy liczne przykłady ze świata roślin i zwierząt, które pokazują, że życie jest ciągłym cyklem umierania i odradzania. Przejdźmy do bardziej osobistego przykładu. Przyjrzyj się swojemu ciału. Niektóre komórki ciała (właściwie kilka miliardów) obumieraj ą w ciągu minuty i od razu zastępowane są nowymi. U innych proces ten trwa godziny, dni, tygodnie miesiące albo nawet lata. W ciągu siedmiu lat niektóre części twego ciała kilkakrotnie się odnawiają, przy czym inne robią to tylko raz. Można więc powiedzieć, że co siedem lat masz zupełnie nowe ciało, a mimo to pozostajesz tą samą jednostką świadomości. Załóżmy, że masz trzydzieści pięć lat, więc odrodziłeś się już pięć razy bez porzucania swojego ciała. Już tylko ten fakt jest obiektywnym dowodem, iż świadomość może przetrwać „śmierć” ciała.

Kolejny przykład: cykl zasypiania i budzenia się można potraktować jako pewną formę śmierci i ponownych narodzin. W niektórych kulturach sen określa się nawet mianem małej śmierci. Wszystko to jest tak normalne, że traktujemy te sprawy jako oczywiste, jednak zastanów się nad tym przez chwilę. Gdy zasypiasz, jesteś nieprzytomny (tzn. nie pamiętasz o niczym) albo masz dziwne przeżycia, nazywane snami. Nie można przy tym udowodnić, że sny są nieprawdziwe. Następnie budzisz się w ciele fizycznym. „Ty” je opuściłeś i „ty” do niego powracasz. W niektórych snach wyglądasz może jak ktoś inny albo czujesz się kimś innym. Prawdopodobnie twoja świadomość nie jest przywiązana do ciała, w którym się znajdujesz, czytając ten tekst.

Na zakończenie chciałbym przytoczyć jeszcze jeden przykład, który słyszałem od dr. Irvinga Oyle'a. Jako płód w ciele matki przypominasz raczej roślinę podwodną. Podróżujesz przez swój płynny świat i za pomocą łodygi (pępowina) jesteś połączony z łożyskiem, które zakorzenione jest w macicy. Aby urodzić się jako człowiek, najpierw musisz umrzeć jako roślina. Twój płynny świat znika, korzenie zostają wyrwane, łodyga odcięta i opuszczasz pewien świat, aby urodzić się jako zupełnie inna istota w zupełnie innym świecie. Jest to pewien rodzaj reinkarnacji.

Gdy przyjrzymy się osobistym doświadczeniom, wielkim różnicom w warunkach życia i czasie jego trwania, przetrwaniu świadomości podczas przemian fizycznego ciała i takim fenomenom jak sen, marzenia senne i narodziny, wtedy reinkarnacja wydaje się całkiem sensowną myślą.

Reinkarnacja w Biblii

Chrześcijan nauczono wierzyć, że reinkarnacja w jakiś sposób sprzeciwia się naukom zawartym w Biblii, pomimo że wyraźnie sprawa ma się inaczej. Prawdą jest, iż idea reinkarnacji od czasu do czasu negowana jest przez niektórych księży oraz że kilkaset lat po śmierci Jezusa zwołany został całkowicie nielegalny sobór biskupów (na który nie zaproszono papieża), aby „oficjalnie” odrzucić ideę reinkarnacji, pomimo że większość chrześcijan (m.in. wielu ważnych biskupów) wierzyła w nią. Na spotkaniu tym podjęto nawet próby skreślenia z Biblii wszystkich wskazówek odnoszących się do reinkarnacji, jednak nieskutecznie, jak pokazuj ą to poniższe cytaty.

W trzecim rozdziale Ewangelii według św. Jana donosi się o rozmowie Jezusa z Nikodemem. Gdy Jezus wyjaśnił: „Jeśli ktoś nie narodzi się na nowo, nie zobaczy Królestwa Bożego”, Nikodem zapytał go, jak człowiek może powrócić do łona swojej matki. W następnych zdaniach Jezus tłumaczy mu, że odradza się duch, a nie fizyczne ciało. Oczywiście można w tym momencie sprzeczać się, czy chodzi tutaj o reinkarnację, czy też o chrzest.

U Mateusza znajdujemy dwie wskazówki na temat reinkarnacji. W rozdziale 11, wiersze 14-15, Jezus mówi: „A jeśli chcecie przyjąć, to on (Jan Chrzciciel) jest Eliaszem, który ma przyjść. Kto ma uszy, niechaj słucha!” W rozdziale 17 apostołowie pytają Jezusa o Eliasza, który miał przyjść, na co Jezus odpowiada, że on już przyszedł, jednak nie został jeszcze rozpoznany. „Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu” (Mat. 17,13). Wydaje się, że jest to jednoznaczna wskazówka, jednak i wtedy istnieli ludzie, którzy nie mogli zaakceptować tej myśli.

Chciałbym przytoczyć jeszcze jeden przykład. W dziewiątym rozdziale Ewangelii wg św. Jana uczniowie pytają Jezusa, czy niewidomy człowiek, który urodził się już z tym niedomaganiem, sam jest temu winien, czy też jest to kara za grzechy jego rodziców. Jezus tłumaczy, że człowiek ten nie zgrzeszył i jego kalectwo ma inny sens. Przy naszych rozważaniach ważny jest fakt, że uczniowie Jezusa wychodzili z założenia, iż możliwe jest grzeszenie jeszcze przed wstąpieniem w obecne życie oraz że Jezus temu nie zaprzeczył. Mimo że nie zostało to powiedziane bezpośrednio, prawdopodobne jest, że mówili o reinkarnacji.

Karma

Sanskryckie słowo karma ściśle związane jest z reinkarnacją. Często jest błędnie utożsamiane z reinkarnacją, jednak jego dosłowne tłumaczenie brzmi właściwie „czyn”, co można rozszerzyć do „akcji i reakcji”. Ludzie, którzy błędnie zrozumieli ideę reinkarnacji, myślą, że słowo to oznacza „wina”. Inaczej mówiąc: jeżeli w tym życiu zrobiliśmy coś złego, wtedy w następnym trzeba za to zapłacić (chyba że dokonamy tego w obecnym życiu). Natomiast jeśli w tym życiu zrobimy coś dobrego, wtedy w następnym będziemy za to wynagrodzeni. Jednak najczęściej podkreśla się karę i każde niepożądane zdarzenie w tym życiu traktowane jest jako efekt złej karmy z poprzedniego. To jeszcze nie wszystko. Wkrada się do tego elitarne nastawienie, iż ludzie, którym dobrze się powodzi, są bardziej dojrzali, ponieważ prawdopodobnie w poprzednim życiu zrobili wiele dobrego. Z drugiej strony pogardza się cierpiącymi, ponieważ ma być to kara za grzechy popełnione w poprzednim życiu. Jeszcze gorszy w tym wszystkim jest fakt, iż w konsekwencji powyższego mniemania ludzie wzbraniają się pomagać innym w potrzebie, gdyż „nie chcą mieszać się do karmy innego człowieka”.

Po pierwsze, należy stwierdzić, że karma nie ma nic wspólnego z winą, karą lub nagrodą. Słowo to opisuje po prostu bezosobowe działanie duchowo-fizycznego prawa akcji i reakcji. Jeżeli spacerujesz po stromej skale i spadniesz z niej, wtedy winna temu jest nie tylko siła ciężkości, lecz jest to także karma. Jeśli siejesz nasiona rzepy i później zbierasz rzepą, wtedy jest to karma. Jeżeli boisz się, a twoje ciało napręża się i w efekcie jest chore, gdyż próbuje się chronić, wtedy również jest to karma. Gdy jesteś miły i masz dużo przyjaciół, to jest karma. Jeżeli masz określone nastawienie do siebie i życia oraz odczuwasz jego skutki, wtedy także jest to karma. Nie ma żadnych „panów karmy”, którzy zarządzaj ą okresem między wcieleniami oraz rozdzielaj ą kary i nagrody. Symbolika ta, która obowiązywała w innej kulturze i czasie, dzisiaj tylko niepotrzebnie mąci nam w głowie. Jedyna rzecz, która przenosi się z życia na życie (poza świadomością) to wzorce myślowe, która rozwinęliśmy. Jeśli je zmienimy, wtedy zmienią się również procesy zachodzące w naszym ciele, nasze zewnętrzne działania, a przez to i karma.

Po drugie, niemożliwe jest określenie stopnia duchowego rozwoju człowieka na podstawie obecnych warunków życia. Może przecież zdarzyć się, że człowiek, który cierpi i nie ma szczęścia w życiu, po prostu jest bardzo starą duszą, która zdecydowała się na podjęcie wyzwania, którego inni by nie znieśli, jak np. człowiek z Biblii, który zdecydował się urodzić niewidomym, aby Jezus mógł na nim zademonstrować moc Boga. Nikt tak naprawdę nie wie, jaka jest karma innego człowieka.

Po trzecie, to egoizm nie pomóc innemu człowiekowi, dlatego że nie chce się mieszać do jego karmy. Znaczyłoby to, że nie tylko bez wątpienia wiemy, na czym polega jego karma, lecz także, że nasza pomoc nie jest jej częścią. Do karmy nie można się wmieszać, można ją tylko zmienić. Nie jesteś Bogiem, proponuję więc abyś wyszedł z założenia, że każdy napotkany człowiek jest częścią twojej karmy. Jeśli możesz mu pomóc duchowo lub materialnie, zrób to.

Reinkarnacja w hunie

W filozofii huny reinkarnacja traktowana jest jak normalna rzecz. Występują oczywiście pewne wyraźne różnice między poglądami kahu-nów a innymi rozpowszechnionymi poglądami. Opiszę teraz poglądy kahunów, różnice zauważysz sam.

Twoja dusza albo Wyższe Ja (po hawajsku 'aumakua) wybiera warunki narodzin razem z duszami twoich rodziców. Dusza posiada plan na obecne życie, jednak w ramach tego przedsięwzięcia istnieje prawdopodobnie dużo małych zamiarów i znajduje się wiele miejsca dla spontanicznych zmian i rozszerzeń. Prawdopodobnie już jako świadomy duch unosiłeś się dookoła swych rodziców jeszcze przed narodzinami lub wstąpiłeś w ciało dopiero jakiś czas po narodzinach.

Jeśli zamierzasz pozbyć się jakichś wzorców lub głębiej przeżyć doświadczenia pochodzące z poprzedniego życia, wtedy urodzisz się w rodzinie, której członkowie w różny sposób już wcześniej byli z tobą związani. W ciągu życia spotkasz ludzi, z którymi już coś przeżyłeś w poprzednich istnieniach, jak również zawrzesz zupełnie nowe znajomości. Ogólnie można powiedzieć, że ci, z którymi jesteś mocno uczuciowo związany lub na których bardzo emocjonalnie reagujesz, są prawdopodobnie przyjaciółmi, wrogami lub krewnymi z poprzednich istnień.

W każdym momencie życia możesz zdecydować, w jaki sposób zinterpretujesz swoje przeżycia. Interpretacja rzeczywistości tworzy podstawę do przyszłych myśli i działań. W ten sposób kreujesz hana (hawajski ekwiwalent karmy) i pozbywasz się jej. Gdy zmienisz postrzeganie świata, wtedy zmienisz również swój los. Warunki, w jakich się urodziłeś, są konsekwencją postrzegania w poprzednich istnieniach. Sposób, w jaki rozwinie się twoje obecne życie, zależny jest od tego, jak je tutaj i teraz postrzegasz. Nie istnieje nic, co musiałbyś „spłacić” lub „przeżyć”. Gdy zmienisz interpretację rzeczywistości, wtedy zmieni się również sama rzeczywistość. Dlatego też negatywny stosunek z poprzedniego życia może stać się w tym istnieniu zarówno negatywny, jak i pozytywny. Wszystko zależy po prostu od tego, w jaki sposób reagujesz na zdarzenia dotyczące ciebie samego i innych.

W pewnym sensie siejesz nasiona na następne życie za pośrednictwem interpretowania obecnego życia i decyzji, które dzisiaj podejmujesz. Gdy umrzesz, wtedy wszystko nie zniknie nagle. Pozostaną przy tobie myśli. W ten sposób faza między śmiercią i ponownymi narodzinami będzie prawdopodobnie odpowiadała twoim oczekiwaniom, które masz odnośnie życia po śmierci. A ponieważ we wszechświecie wszystko można zmienić, Wyższe Ja da ci dostatecznie dużo możliwości do zmienienia postrzegania świata, nawet wtedy, gdy oczekujesz zupełnego zgaśnięcia, które na jakiś czas nastąpi. Sposób przeżywania tego stanu przejściowego i reakcja na mające nastąpić narodziny zależne są od twoich wzorców myślowych, prawdopodobnie będą się one bardzo różniły od myśli innych ludzi. Dlatego też nawet kompetentne media mogą przekazywać różne relacje na temat życia po śmierci. Wyjaśnia to również fakt, dlaczego jedni ludzie tak bardzo lubią życie, kiedy inni traktują je jako pewien rodzaj kary.

Według wierzeń kahunów wszystkie rzeczy dzieją się równocześnie i różne okresy przypominaj ą różne energetyczne długości fal, dusza nie musi kreować twego życia w logicznej kolejności. Dlatego możesz teraz z różnych powodów żyć w Polsce XXI wieku, następnie w feudalnej Japonii i jeszcze później w 28. stuleciu w Hondurasie. Wszystkie dyskusje na temat, jak długo przebywamy w okresie między dwoma fizycznymi istnieniami mają czysto hipotetyczną naturę, podobnie jak pytanie, czy to jest nasze ostatnie wcielenie, czy też nie. Jeśli dusza zdecyduje, że życie na Ziemi nie daje już możliwości rozwoju, wtedy nigdy już się nie odrodzisz (przynajmniej niejako człowiek na tej planecie). Jednak nie podejmowałbym takiej decyzji, dopóki znajduję się jeszcze w ciele. Kahuni nie traktuj ą ziemskiego życia jako więzienia, z którego trzeba się uwolnić, ani też jako szkoły, którą trzeba ukończyć. Trafniej można je określić jako pole rozwoju.

Jeśli chodzi o wspomnienia z poprzednich istnień, chciałbym powiedzieć, że człowiek przypomina sobie tylko te życia lub ich części, które mają związek z jego obecnym poglądem na życie. Jeżeli zmienisz wzorce myślowe, wtedy ma to wpływ na wspomnienia z innego istnienia. A ponieważ wszystko następuje jednocześnie i zdarzenia wywoływane są przez myśli, nie możesz obwiniać poprzednich istnień za obecne warunki życia. W rzeczywistości tak samo wpływasz teraz na inne życia, jak one wpływają na ciebie.

Dostrojenie do innych istnień

Możesz oczywiście poszukać medium, które dostroi się dla ciebie do poprzednich istnień, jednak najpewniejsze poznanie przyjdzie zawsze z ciebie samego. Proponuj ę poszukanie terapeuty zajmującego się reinkarnacją, który pomoże ci w postrzeganiu poprzednich istnień, albo naucz się metody, którą sam będziesz mógł zastosować. Najprostsza metoda polega na zamknięciu oczu i zadaniu sobie pytania: „Jakie istnienia już przeżyłem?” lub „Jakie inne życia mają coś wspólnego z tym problemem?” Obserwuj później po prostu obrazy i zwróć uwagę na słowa, które wyłonią się z twego wnętrza.

Budzenie wspomnień z poprzednich istnień ma m.in. następujące korzyści: poszerza świadomość, pozwala przezwyciężyć ograniczające wzorce myślowe, uczy większej tolerancji wobec siebie i innych, umożliwia wgląd w problemy i pozwala poznać nowe pomysły na ich rozwiązanie, umożliwia poznanie wskazówek, w jaki sposób można nauczyć się nowych umiejętności i rozwinąć nowe talenty.

Na zakończenie zacytuję Woltera tym wszystkim, którzy wolą jednak wierzyć w dzień Sądu Ostatecznego i tylko jedno życie oraz którym wydaje się, iż idea reinkarnacji jest zbyt fantastyczna, aby mogła być prawdziwa: „Urodzić się dwa razy nie jest większym cudem niż urodzić się raz”.

Duchy i opętanie

Wprowadzenie

Jest to raczej trudny rozdział, ponieważ zajmuje się formą egzystencji, na temat której istnieje dużo kontrowersji i nieporozumień. Niezależnie od tego, w co aktualnie wierzysz, prawdopodobnie część twoich przekonań zostanie zachwiana, gdy opiszę poglądy huny na temat świata duchów. Może jednak pobudzę cię również do dalszego zajęcia się tym tematem. Chciałbym zwrócić uwagę tym, którzy znają dzieła Maxa Freedoma Longa, że w książkach tych nie jest zawarte to głębokie zrozumienie tematu duchów, które Max Freedom Long zdobył później w życiu. Gdy pisał książki, znajdował się pod silnym wpływem zachodniego okultyzmu i oficjalnej wiary Hawajczyków. Przedstawię teraz głębszy wgląd w wiedzę kahunów.

Ultraracjonalni naukowcy, których poglądy ukształtowane są przez zachodni system nauczania oraz zewnętrzny obraz naszej kultury, od razu odrzucają myśl o istnieniu duchów. Na podstawie „faktu”, że do tej pory nie mogli ich w swoich laboratoriach zważyć, zmierzyć i rozebrać na czynniki pierwsze, twierdzą, iż duchy nie istnieją. Wpływ naukowców jest tak duży, że nawet kościół katolicki i ewangelicki tłumią wiarę, w kontakt z ludzkimi duchami. Te, które nie pochodzą od człowieka, mogą dokazywać, ile chcą, ale, na miłość boską, nie chcemy żadnych ludzi bez ciała.

Z drugiej strony faktem jest, że ludzie od niepamiętnych czasów wierzyli w duchy i w wielu częściach świata robią to do tej pory. Psycholodzy skłonni są w tym przypadku mówić o prymitywnych zabobonach lub duchowym zamieszaniu, jednak w końcu psychologia jest jeszcze młodą i niedoświadczoną nauką. Większość nie zawsze ma rację i fakt, iż większość ludzi na świecie wierzy w duchy, nie udowadnia jeszcze ich istnienia. Dlatego też dobrze jest zająć się tym tematem z pewnym sceptycyzmem.

Duchy w naszej kulturze

Napisałem wcześniej, że odrzucanie wiary w duchy wpojone zostało do zewnętrznego obrazu naszej kultury. Jednak warstwa ta jest bardzo cienka. Pod nią ukryta jest silna wiara w duchy, która czasami wychodzi na światło dzienne. Na przykład w Ameryce i Anglii prawie tradycją stały się domy, w których straszy. Filmy i książki o duchach w dalszym ciągu są bardzo popularne. Często również słyszy się dziwne historie o duchach pojawiających się po tragicznych zdarzeniach. Jednak prawie nikogo nie dziwi fakt, że człowiek, który sam był świadkiem takiego zdarzenia wzbrania się przed jawnym przyznaniem do wiary w duchy. Zawsze ryzykowałby wtedy wystawienie się na pośmiewisko, ponieważ oficjalnie uważa się, iż duchy nie istnieją. Gdyby jednak stwierdził, że wierzy w duchy, wtedy prawdopodobnie tysiące ludzi, którzy widzieli to samo, co on, wyśmiałyby go. Jest to po prostu trudne do przerwania błędne koło, ponieważ większość z tych osób czeka na potwierdzenie przez naukowców, którzy stali się półbogami naszych czasów.

Kolejny powód wykluczania istnienia duchów wiąże się ze strachem szerzonym przez kościoły (nie chodzi mi tutaj o jakieś konkretne wyznanie), iż wszystko, co ma do czynienia z duchami, od razu wchodzi w związek z diabłem. Nawet Jezus to odczuł, gdy został oskarżony o wypędzanie duchów przy pomocy diabła. W tamtych czasach strach przed kontaktowaniem się z „tamtym” światem był tak duży jak i dzisiaj. Jest to po prostu charakterystyczny dla ludzi strach przed czymś niezwykłym. To strach ludzi, którzy chcą mieć wszystko jasne i uporządkowane, jednak tak naprawdę są bardzo niepewni. Jeśli otwarcie zajmowalibyśmy się tym tematem lub przyznali, że duchy istnieją, wtedy wstrząsnęlibyśmy starannie skonstruowanym światem, w który wiele osób wtula się jak w miłą i ciepłą kołdrę. Niektórzy ludzie do ostatniego tchu walczyliby przeciwko odebraniu im kołdry. Każda nauka, która nie pasuje do ustalonych rani, jest dla nich zagrożeniem, ponieważ każdy zamknięty w sobie system nie dopuszcza do siebie nowej wiedzy. Prawdopodobnie twoje wzorce myślowe nie są zbyt szczelne, w przeciwnym wypadku nie dotarłbyś do tej strony.

Rzadko zwraca się uwagę na to, jak dużą rolę odgrywają duchy w dziele, które tak mocno wpływa na naszą kulturę. Jest nim Nowy Testament. Często słyszymy, jak Jezus uzdrawiał chorych, jednak rzadko przypomina się nam, iż rozmawiał z duchami i wypędzał te złe z ludzi przez nie „opętanych”. Św. Mateusz wspomina o tym pięciokrotnie, na przykład wtedy, gdy Jezus daje swoim uczniom wyraźne wskazówki odnośnie wypędzania nieczystych duchów (Ewangelia wg św. Mateusza, 10, 1). Św. Marek wspomina o tym nawet dziesięć razy i wydaje się, iż zagadnienie to było dla niego dosyć ważne. Św. Łukasz mówi o tym również dziesięciokrotnie i nawet filozoficznie nastawiony św. Jan wspomina o tym dwa razy. Gdybyśmy zaakceptowali wszystko, co zostało napisane o Jezusie, wtedy nie moglibyśmy zignorować wielu wskazówek odnośnie duchów. Stary Testament także mówi o duchach, na przykład gdy Saul żąda od czarownicy z Endoru, aby zaklinała ducha Samuela (Pierwsza Księga Samuela, 28, 7-25). W Starym i Nowym Testamencie opisuje się pojawienie duchów, które w biały dzień obserwowali mężczyźni i kobiety. Interesująca jest wypowiedź Jezusa na temat tego, co dzieje się po śmierci: ,,Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie” (Ewangelia wg św. Marka, 12, 25).

Tak się nieszczęśliwie składa, iż słowo „duch” zostało bardzo nadużyte. Nie tylko używane jest w formie rzeczownika, lecz także czasownika, przymiotnika i przysłówka i ma opisywać cały szereg zupełnie różnych fenomenów. Już w Biblii spotykamy się z Duchem Bożym, duchem ludzkim, duchami opiekuńczymi, duchami zmarłych, duchem prawdy, kłamstwa, owocami ducha i Duchem Świętym. Następnie znamy ducha w odniesieniu do energii i siły przebicia. Wrzucamy tak wiele pojęć do jednego garnka z napisem „duch”, iż nic dziwnego, że ludziom mąci się w głowie. W mowie codziennej: można przestraszyć się na śmierć, widząc ducha, lecz również być nadzwyczaj szczęśliwym, gdy duch dodaje nam skrzydeł. Tak się szczęśliwie składa, że za pomocą tajemnego języka huny możemy wprowadzić trochę porządku do tego chaosu.

Duchy i kod huny

W języku hawajskim istnieje od trzydziestu do czterdziestu słów odpowiadających polskiemu słowu „duch”, w zależności od tego, co chcemy opisać za pomocą danego wyrazu. Ogólne pojęcie oznaczające ducha to akua, niezależnie od tego, czy chodzi o dobrego, czy też złego ducha. Można mieć wtedy również na myśli coś niezwykłego lub jakieś wyobrażenie. Gdy jednak przyjrzymy się tajemnej mowie kahunów, wtedy dostrzegamy, że słowo to odnosi się konkretnie do naładowanej energetycznie formy myślowej, która skierowana jest na przeszłość lub przyszłość i czasami może być również dostrzegana oczami. W tajemnej mowie kahunów nie znajdujemy żadnej wskazówki odnośnie samodzielnie istniejących inteligentnych istot. Natomiast bardzo wyraźnie kod huny mówi, iż duchy powstają w podświadomości i również tam są dostrzegane.

Często używanym słowem na określenie ducha zmarłego człowieka jest wailua, co bywa błędnie tłumaczone jako „duch dwóch wód”, ponieważ zewnętrzne znaczenie wai to „woda”, natomiast lua to „dwa”. Jednak w mowie tajemnej wyraźnie dostrzegamy znaczenie w sensie silnie naładowanej energetycznie formy myślowej (wai to woda lub wszystko, co płynie jak woda, i dlatego jest symbolem many, siły życiowej; lua może oznaczać też „duplikat”, „podobieństwo”, „siłę” i „urodzić dużo dzieci”). Nie chodzi tu więc o ducha zmarłego człowieka, lecz o formę myślową, którą sami stwarzamy z naszego ciała i pola energetycznego. Powstaje ona za pośrednictwem wspomnień, telepatii lub silnie naładowanego pola emocjonalnego, które występuje dookoła jakiegoś przedmiotu lub miejsca, jednak jako forma nie może samodzielnie istnieć poza naszym jestestwem.

Innym słowem mającym podobne znaczenie jest lapu, co oznacza również „zaklinać, zaczarować”. Według kodu la i pu oznaczają pewien rodzaj pędu, latorośli (dla kahunów często symbolem formy myślowej jest pęd, nasiona lub dzieci ducha), która zgęstniała i utrwaliła się. Również tutaj nie znajdujemy żadnej wskazówki na temat istoty pochodzącej z innego wymiaru.

A jak wygląda sprawa z opętaniem przez „duchy nieczyste”? Zajmijmy się najpierw samym pojęciem opętania. W języku hawajskimi istnieją dwa słowa oznaczające opętanie: noho i haka. Noho w zewnętrznej formie oznacza „osiedlić się”, co potocznie oznacza samodzielną istotę, która opanowała ciało. Jednak tajemna mowa odkrywa zupełnie inne znaczenie. Dowiadujemy się, iż „być opętanym” oznacza zachowywać się jak inny człowiek, ponieważ na skutek dziury w osobistej strukturze po prostu uwidaczniają się inne aspekty lub myśli tego samego człowieka. Powierzchowne znaczenie haka to platforma, na której coś może kucnąć lub usiąść, jednak wewnętrzne znaczenie pokrywa się z noho i również wskazuje na dziury w osobistej strukturze, jak również na wydostawanie się ukrywanych do tej pory aspektów osobowości. W związku z powyższym opętanie jest procesem, w którym wychodzą na światło dzienne ukryte części osobowości, zarówno dobre, jak i złe.

Przejdźmy teraz do „duchów nieczystych”, które mogą opętać człowieka. Hawajskie tłumaczenie biblijnego pojęcia brzmi 'uhane 'ino. Max Freedom Long używał słowa 'uhane, które właściwie oznacza „duch”, na określenie rozumu. Tłumaczenie na podstawie kodu brzmi natomiast „wewnętrzne (uhd) życie (ane)”. Słowo 'ino oznacza „zły” lub określa silny konflikt. Dlatego też 'uhane 'ino opisuje złe wewnętrzne życie lub stan silnego konfliktu wewnętrznego. Interesujące jest, że mądrzy Hawajczycy, którzy pomagali misjonarzom w tłumaczeniu Biblii, Ducha Świętego nazwali 'Uhane Hemolele. Tłumacząc to pojęcie za pomocą tajemnego kodu, otrzymujemy „wewnętrzne życie w totalnej swobodzie i wolności”.

Istnieją jeszcze dwa dalsze hawajskie słowa używane w związku z opętaniem przez złe duchy: nukumane'o oraz aumiha. Na podstawie kodu pierwsze pojęcie wskazuje na wybuch bardzo silnych podświadomych emocjonalnych kompleksów, przy których najczęściej chodzi o strach, nienawiść, złość i/lub instynktowne działanie. Aumiha opisuje wyrażanie nienawiści do samego siebie i ekstremalnie tłumione uczucia w obrębie odizolowanej osobowości. Nigdzie w tajemnej mowie kahunów nie znajdujemy żadnych wskazówek na temat tego, że człowiek może być opętany przez coś, co znajduje się poza jego istotą. Osobowości wychodzące na jaw w przypadku opętania zawsze są uosobionymi kompleksami, które stwarza podświadomość jako reakcję na wewnętrzny lub zewnętrzny bodziec. Nawet jeśli tak bardzo różnią się one od normalnej struktury osobowości danego człowieka, że zmieniają się nawet fale mózgowe i zwierzęta domowe zachowują się tak, jak wobec obcego człowieka, to jednak nawet wtedy osobowości te pochodzą zawsze z wnętrza danej osoby.

Gdy Jezus i jego uczniowie wypędzali złe duchy, usuwali złe kompleksy a nie diabła. Huna nie zna nawet odpowiedniego określenia na oznaczenie diabła, ponieważ jest on tylko produktem ludzkiego myślenia. Jezus potwierdził to wielokrotnie, gdy wyjaśniał, że sami stwarzamy sobie naszą rzeczywistość. Czytamy m.in.: „Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi, to go czyni nieczystym”. (Mat., 15, 11). W wersecie 19. kontynuuje: „Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa”. Jezus podobnie jak huna nigdy nie twierdził, że ludzie popychani są do czynienia tego, co robią, przez diabła lub inne istoty.

Istnieje jeszcze jedna forma opętania, którą można uznać za dobrą, a przynajmniej nieszkodliwą. Formę tę znajdujemy u wielu ludzi, którzy nazywają siebie mediami. Po hawajsku brzmi to makani noho. Ma-kani oznacza wiatr lub dźwięk i w głębszym znaczeniu określa dźwięk albo głos pochodzący spoza obszaru jakiegoś ograniczenia. Może przy tym chodzić o granice materialnej rzeczywistości, jak również po prostu o ograniczenia świadomego Ja. Zatem medium odbiera telepatyczne przesianie od żywej lub zmarłej osoby, po czym podświadomość tworzy czasową strukturę osobowości, za pomocą której przekazywana jest wiadomość. Czasami medium użycza przesłaniu swojego głosu bez zmieniania osobowości. Jednak zdarza się, że jakaś dobra osobowość jest tylko inną częścią osobowości medium, nawet jeżeli dysponuje wiedzą niedostępną świadomemu Ja. Jednakże niezależnie od źródła informacji we wszystkich tych przypadkach nie chodzi o objęcie w posiadanie, lecz o przetłumaczenie. Nie oznacza to jednak, że szczere medium udaje, iż jest kimś innym, ale że podświadomość tej jednostki znalazła jedyną w swoim rodzaju możliwość wyrażenia swojej własnej wiedzy lub pochodzącej od innego człowieka bez wchodzenia w umysł albo że jest bardzo wrażliwa na impulsy, których większość ludzi nie postrzega. Dużo hawajskich słów opisuje ducha żywego człowieka. Kino aka oznacza aurę lub czasami eterycznego sobowtóra albo też ciało astralne (kino = ciało, aka = cień) lub przezroczystą, świetlistą subtelną materię poziomu astralnego. Akalau wskazuje na rozszerzanie albo wysyłanie substancji astralnej do jakiegoś miejsca. Makuakeahu można podzielić na maku (częściowo ustalony), ake (kopiec, pokrycie) - opisuje formę myślową, która staje się widoczna za pośrednictwem intensywności życzenia. Kahoaka bardzo specyficznie opisuje widzialnego dla innych ducha żywego człowieka i w swoim wewnętrznym znaczeniu wskazuje na wysłanego astralnego sobowtóra. Według nauki huny taki sobowtór wysyłany jest zawsze wtedy, gdy myślimy o jakimś człowieku lub miejscu szczególnie intensywnie. Czy będzie on widziany, czy też nie, zależy od intensywności uczuć i wrażliwości innych ludzi.

Duchy zajmujące się wyrzucaniem przedmiotów z regałów i robieniem dużej ilości hałasu nazywamy „duchami hałaśliwymi”. Mimo że wielu ludzi fenomeny tego rodzaju przypisuje żywiołowym duchom lub traktuje jako przesłania pochodzące od zmarłych osób, większość parapsychologów twierdzi, że ta destruktywna energia pochodzi od jednego z obecnych żywych ludzi, który mocno tłumi swoje uczucia, często dotyczy to nastolatków w okresie dorastania. Znałem pewnego młodego człowieka, który nauczył się zginać łyżki za pomocą swojej duchowej energii. Pewnego dnia zdenerwował się czymś w pokoju stołowym i w kuchni wszystkie sztućce zaczęły się wyginać z przeraźliwym hałasem. W hunie duchy hałaśliwe nazywają się kakaola, co w zewnętrznym znaczeniu opisuje także ducha żyjącego człowieka. Wewnętrzne znaczenie słowa koka brzmi „wywijać rękami i nogami jak rozzłoszczone dziecko”.

Wielu ludzi łączy tablicę Ouija i czasem nawet wahadełko z duchami i zjawami. Niekiedy te proste instrumenty zrównywane są z samym diabłem. Świadczy to tylko o tym, jak bardzo zwykle inteligentni ludzie mogą stracić zdrowy rozsądek, gdy ich wzorce przekonań postawione są pod znakiem zapytania. Tablica Ouija jest tylko kawałkiem sprasowanego drewna naklejonym na zadrukowany papier i połączonym z plastikowym trójkątem oraz filcową podkładką. Wahadełko nie jest niczym innym jak ciężarkiem, który zawieszony jest na łańcuszku lub sznurku. Czy jest to szatan we własnej osobie? Również kahuni posiadali instrumenty służące przepowiadaniu, jednak ich nauka jednoznacznie mówi, iż jedyna istota, z którą komunikujemy się przy pomocy tych narzędzi, to podświadomość - ku. Widoczne jest to także w nazwie pewnej metody przepowiadania, która nazywa się kuhikuhipu 'upu 'one, co można przetłumaczyć jako „podświadome rzucanie siedmiu kupek piachu”. Jeżeli jednak ktoś używa danego instrumentu z zamiarem kontaktowania się z jakimś duchem, wtedy jego podświadomość może spełnić to życzenie i wyłoni na powierzchnię tłumioną do tej pory część osobowości lub emocjonalny kompleks, albo też umożliwi komunikację z inną możliwą jaźnią tej osoby.

Czy naprawdę nie istnieją „prawdziwe duchy”?

Jeśli pod pojęciem „prawdziwy duch” rozumiesz istotą pozbawioną fizycznego ciała, wtedy mogę cię. zapewnić, że takowe istnieją. Jednak w przeciwieństwie do duchów, które stwarzane są przez fizycznych ludzi, nie istniej ą w naszej fizycznej rzeczywistości i bez pomocy fizycznie wcielonego człowieka nie mogą wywierać widocznego wpływu na nasz poziom rzeczywistości. Czasami mogą nawet komunikować się z nami, lecz tylko na poziomie duchowym, ponieważ duch przenika wszystkie poziomy. Wszystkie materialne efekty, które wydaje się, że są wywołane przez duchy z tej „drugiej strony”, w rzeczywistości powodowane są podświadomym współdziałaniem kontaktującego człowieka, który przecież znajduje się w fizycznym świecie. Jednak takie efekty zdarzają, się raczej rzadko i najczęściej wszystkie fenomeny przypisywane duchom powodowane są fizycznym kompleksem, który uwalniany jest przez podświadomość.

Duchy istnieją więc na niematerialnym poziomie, ale gdzie? Oczywiście w niebie. Język hawajski nie zna słowa określającego piekło, mimo że istnieje niewiadomego pochodzenia legenda mówiąca o podziemnym świecie o nazwie milu. Kahuni powiedzieliby, że zachodnia idea piekła jest tylko kolejnym produktem ludzkiego umysłu, którym człowiek sam się gnębi. Niebo opisane jest w języku hawajskim dwoma słowami: po \ lani. Po ma dużo znaczeń, jednak przede wszystkim w przeciwieństwie do ao, świata zmysłów, określa niefizyczną rzeczywistość. Lani zwykle tłumaczone jest jako niebo, co właściwie jest nieporozumieniem, ponieważ tak naprawdę oznacza „firmament” w sensie granicy między różnymi rzeczywistościami.

W związku z tym w historii stworzenia panuje pewne zamieszanie, ponieważ określonym słowom przypisano to samo znaczenie, pomimo że opisują zupełnie inne koncepty. Gdy po raz pierwszy wspomina się o niebie i ziemi, dniu i nocy, określa sieje jako po i ao. Później zrównuje się pojęcie nieba z firmamentem, który dzieli „wodę” (różne rzeczywistości), przy czym właściwym hawajskim pojęciem byłoby w tym przypadku lani. Jeszcze później niebo określa się jako lewa (przestrzeń, w której poruszają się gwiazdy i planety), aouli (niebo nad nami) i jako po oraz lani. Podobnie jak słowo „duch”, również „niebo” zawiera wiele różnych znaczeń.

Siedzibą Wyższego Ja, 'aumakua, które twórczo wyraża się przez nas, jest po. Żyją tam również duchowe istoty, które nazywamy aniołami. Są one postaciami ludzkimi (gdyż raz posiadały już ludzkie ciało) lub innymi. Jedne i drugie mogą telepatycznie komunikować się z nami. Hebrajskie słowo określające anioła oznacza właściwie posłańca, natomiast hawajski ekwiwalent brzmi awaiku, co mogłoby być przetłumaczone jako „oficjalny zwiastun odpowiedzialny za otwarcie kanałów, przez które wpływa dobro do podświadomości”. Zwykle jednak tłumaczone jest po prostu jako „boski posłaniec”.

Nie istnieją źli aniołowie ani duchy, żaden diabeł lub demony, jak również żaden szatan pragnący skraść ludzkie dusze. Istnieje to, co reprezentuje słowo szatan (przeciwnik, kusiciel, krytyk, oskarżyciel, złośliwy i chytry kłamca), lecz nie ma czegoś takiego jak potężna samodzielna istota, która chce odciągnąć kogoś od Boga wbrew jego woli. Istnieje destruktywna telepatia występująca między żywymi ludźmi, jak również uosobione formy myślowe, którym nadawane są takie nazwy jak diabeł, demon lub szatan. Jednak nic nie może na ciebie wpływać, chyba że pozwolisz na to na jakimś poziomie świadomości*. Dysponujesz mocą odrzucenia każdej myśli, która przechodzi ci przez głowę i niewykonania jej. Stwarzasz sobie rzeczywistość, którą przeżywasz za pośrednictwem sposobu własnego myślenia.

Bóg jest dobry, Jego anioły też są dobre i świat, który stworzył, również jest dobry. Także ty, jako część Jego stworzenia, jesteś dobry. Wszystkie rodzaje zła są jedynie zniszczeniem tego dobra i tylko na tyle jest ono realne, na ile mu pozwalamy. Koncentruj się na dobru w twoim sercu i na świecie, a nigdy nie znajdziesz się pod wpływem „złych duchów”. Wręcz przeciwnie: im bardziej będziesz koncentrował się na dobru, tym lepszy będziesz miał kontakt z aniołami światła.

Wykaz słów kodu

Poniżej przedstawiam słowa ze słownika Pukui-Elbert, które mają coś wspólnego z „duchem”, jak również ich znaczenie według tego źródła.

'uhane dusza, duch, zjawa

wailua duch, zjawa, resztki zmarłej osoby

akua bóg, bogini, duch, diabeł, wyobrażenie, bożek, życie, oddech, opary, gaz, powiew wiatru, duch

haili duch, zjawa, rozpływać się, niewyraźnie, wspomnienie

hoaka półksiężyc, łuk, jasność, duch, zjawa

kupu wzrost, następstwo, duch, ponadnaturalna istota

makani wiatr, powiew wiatru, zjawa, duch

mauli życie, serce, zjawa, duch, fontanna

'ula czerwony, święty, krew, zjawa, duch

'uhane hemolele duch święty

'uhane 'ino zły duch (złe myśli)

nukumane'o zły duch (ponure myśli)

aumiha zły duch

'ula lele duch pozbawiony ciała

Kino wailua duch zmarłego człowieka

unihipili duch zmarłego człowieka

'unihipili duch zmarłego człowieka

kino aka duch żywego człowieka

kahoaka duch żywego człowieka

makuakeahu duch żywego człowieka

kakaola duch żywego człowieka

kaku'ai karmić duchy zmarłych

'uhane hele wędrujący duch

'uhane kia'i duch opiekuńczy

kaha akua siedziba duchów

po'e ninau kupapa'u poszukiwacz duchów opiekuńczych

noho opętanie przez duchy

akua kihei pua być częściowo opętanym przez dobrego ducha

makani noho duch, który opanowuje człowieka i przemawia przez niego

lalo wawalo o ka hane hane głosy duchów

pomaika ka po'e eha'a aha'a ka na'au niech będą błogosławieni biedni duchem

Tajemna wiedza o seksie

Wprowadzenie

Wielu ludzi wierzy jeszcze, że seks był powodem wypędzenia Adama i Ewy z raju. Niektórzy traktują to dosłownie, inni pojmują raczej symbolicznie, jednak robią to pomimo faktu, że pierwszej parze w poprzednim rozdziale historii stworzenia wyraźnie polecono, iż powinni być płodni i pomnażać się. Poza tym w Biblii jednoznacznie wskazuje się, że powodem wygnania było nieposłuszeństwo a nie seksualne stosunki. Nie będziemy teraz zajmować się kulisami grzechu, lecz wystarczy w tym miejscu stwierdzić, iż seks nie był powodem wygnania pierwszych ludzi z raju.

We wszechświecie wy stępuj ą najprzeróżniejsze formy seksu, od łączenia się atomów aż do łączenia ducha z duchem. Wydaje się, że Stwórca tę dynamiczną polaryzację wymyślił sobie jako zaprawę murarską, która wszystko łączy, aby nie popadło w chaos. Seks jest tak bardzo częścią naturalnego porządku, że Hawajczycy nie mają nawet słowa na określenie go, pomimo że znali wiele słów na określenie samego aktu i jego skutków. Pewną analogią pochodzącą z zachodniej kultury byłoby pewnie pojęcie „bycie takim, jakim się jest”, które wymyślili filozofowie, aby opisać coś, co jest tak naturalne, iż nie nadano mu żadnej nazwy.

Seks często łączony jest z grzechem, jednak coś tak naturalnego i istotnego dla życia może być tak samo grzeszne lub przyczyną grzechu jak powietrze. Ludzie są jedyną przyczyną grzechu w tym sensie, iż mogą specjalnie komuś szkodzić. Grzech powstaje na skutek nadużywania naturalnych sił. Woda sama w sobie nie jest grzeszna, lecz gdy w niej kogoś utopisz, wtedy popełnisz grzech. Słowa nie są grzeszne, ale jeśli użyjesz ich w celu zniszczenia dobrego imienia innego człowieka, wtedy zgrzeszysz. Również seks nie jest grzechem, jednak tak jak wszystko może być nadużywany.

Idea dobra lub zła danej rzeczy w zależności od jej używania widoczna jest w jednym ze słówek rdzennych le'a, które po hawajsku oznacza orgazm. Słowo rdzenne to a'a i posiada podwójne znaczenie „śmiało i odważnie działać” oraz „nikczemnie działać”. Jeszcze bardziej widoczne jest to w słówku rdzennym la 'a, które występuje w wyrazie kola (seksualne podniecenie). La 'a oznacza „święty”, jak również „przeklęty, nieczysty”. Te przeciwstawne znaczenia wskazują na to, że liczy się zamiar, a nie akt sam w sobie.

Energia seksualna

W okultyzmie seks odgrywał zawsze ważną rolę. Okultyści byli świadomi faktu, że w chwili orgazmu wyzwalana jest szczególnie silna energia. W następstwie tego podejmowano wiele dziwnych prób wykorzystania tej energii w ramach magicznych praktyk. Wiele prymitywnych (i mniej prymitywnych) orgiastycznych rytuałów miało na celu gromadzenie ogromnej ilości seksualnej energii celem przeprowadzenia określonych zamiarów lub ofiarowania jej bogom. Prawdopodobnie najbardziej przemyślne metody tego rodzaju używane są przez adeptów tantry (zwykle w ramach praktykowania buddyzmu lub jogi), którzy traktują seks jako integralną część swojej praktyki duchowej. Według nich seksualne zjednoczenie jest świętą ceremonią, natomiast kobieta ołtarzem. Starają się oni doprowadzić do przepływu orgiastycznej energii z genitaliów przez kręgosłup do szyszynki lub przysadki mózgowej. Wielu trenerów piłki nożnej i kapłanów ślubujących celibat, jak również praktykantów tantry, myli płyn nasienny mężczyzny z jego energią seksualną i wierzą oni, że znika ona wraz z wytryskiem.

Czy jednak istnieje w ogóle seksualna energia? Jeżeli tak, czym jest? Zygmunt Freud wprowadził koncept libido, psychoseksualnej energii, potraktował go jednak jako czysto teoretyczną konstrukcję. Uczeń Freuda Wilhelm Reich poważnie potraktował ten koncept i w tysiącach eksperymentów potwierdził istnienie tej energii. A ponieważ wielu jego pacjentów poza nerwicami miało także problemy seksualne, zbadał związek orgazmu z nerwicami i doszedł do wniosku, iż żaden z jego znerwicowanych pacjentów nie posiadał zadowalających orgazmów. Wreszcie badania te doprowadziły do odkrycia chronicznych naprężeń mięśniowych w rejonie brzucha, które występowały u wielu ludzi. Gdy usunięto te skurcze, wtedy pacjenci czuli pewien rodzaj płynącego w górę mrowienia. Później dowiedziano się, że ten „elektryczny prąd” był formą objawienia się siły życiowej, którą Reich nazwał „orgonem”, natomiast kahuni kinomana (siła ciała). Reich odkrył, że orgazm przypomina elektryczne rozładowanie i występuje zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet. Dowiedział się także, iż bezpośrednio po orgazmie przez organizm przepływają fale orgonu - many, które odczuwalne są jako ciepło lub mrowienie, jeśli ciało jest relatywnie wolne od blokad nerwicowych. Wrażliwy człowiek może odczuwać te fale już podczas podniecenia seksualnego.

Faktem jest, że w głębokich formach medytacji i podczas określonych duchowych działań odczuwalne są wrażenia podobne do orgazmu, pomimo iż nie są one wywoływane przez seksualne myśli lub stymulowanie genitaliów. Książki, w których opisane są ekstatyczne duchowe doświadczenia, zawsze przedstawiają wrażenia podobne do seksualnych i to nawet w przypadku najbardziej oddanych i wstrzemięźliwych świętych. Joga kundalini zawiera szereg ćwiczeń, za pomocą których można to osiągnąć. W czasie tych ćwiczeń wciąga się „siłę węża” od kości ogonowej do szczytu czaszki celem rozszerzenia świadomości, rozwinięcia ponadzmysłowych zdolności i doświadczenia duchowego zjednoczenia z Bogiem. Trudno jest sobie to wyobrazić, jednak gdy ta biologiczna energia wciągnięta zostanie do głowy, wtedy odczuwa się to jak orgazm między uszami. Uczucie to jest tak podobne do orgazmu, iż nie można zastąpić go żadnym innym pojęciem. Energię tę wciąga się do góry w stanie najgłębszej medytacji. Nawet niektórzy fizycy doświadczyli czegoś takiego, gdy znaleźli rozwiązanie trudnego problemu.

Cel tantrycznej metody duchowego seksu polega na utrzymaniu stymulacji bez doprowadzenia do płciowego orgazmu. Wierzy się, że w ten sposób powstaje nieprzerwany przepływ siły życiowej, która oczyszcza system psychofizyczny ze wszystkich zanieczyszczeń. Energia powstająca na skutek kontaktu płciowego między mężczyną i kobietą wciągana jest przez kręgosłup do głowy, gdzie służy otwieraniu psychiczno-duchowych centrów celem osiągnięcia oświecenia i rozwinięcia zdolności pozazmysłowych. Oczywiście potrzebna jest do tego nadzwyczajna dyscyplina. Niektórzy lekarze twierdzą, iż metoda ta szkodzi organizmowi z powodu trwałego zablokowania krwi w genitaliach, jednak nie zostało to potwierdzone.

Ponieważ w tej metodzie nasienie zrównane jest z siłą życiową, należy zapobiec ejakulacji. Jednak jeżeli dojdzie do wytrysku, wtedy ciało powinno ponownie nasienie przyjąć. W ten sposób powstała legenda, iż męscy tantrycy uczą się ponownego absorbowania nasienia przez mięśnie penisa. Ponieważ jest to niemożliwe, gdyż penis nie posiada mięśni, adept tantry trochę oszukuje robiąc coś, co jest prawie tak samo zadziwiające. Mianowicie uczy się kontrolowania mięśnia pęcherza, który znajduje się dookoła przewodu nasiennego, i wpuszcza nasienie do pęcherza, zanim wypłynie ono na zewnątrz. A ponieważ w czasie wytrysku mięsień ten zwykle się kurczy, wymaga to dużej ilości treningu i dyscypliny. Jak widać, kobiety w tantrze są uprzywilejowane.

Informacje te podaję w tym celu, by pokazać, jak ważną rolę dla niektórych ludzi odgrywa seks w magii oraz w ramach duchowego wzrastania.

Poglądy huny

Ponownie zajmiemy się tajemną mową kahunów, aby dowiedzieć się, co mają do powiedzenia na temat seksu.

Jak już wspomniałem, hawajskie słowo określające seks to le 'a. Poza tym oznacza ono „szczęście i radość”, lecz także „jednoznacznie, doskonale, dokładnie, skutecznie”. Słówka rdzenne zdradzaj ą nam znaczenia „lecieć przez powietrze jak meteor”, „ogień” (symbol many), „pulsować z namiętności lub podniecenia”, „wysyłać miłość” oraz „działać odważnie lub nikczemnie, podle”. Pomijając słowo orgazm, otrzymujemy raczej dobry opis, w jaki sposób ofiarowujemy Wyższemu Ja miłość i manę celem osiągnięcia duchowej doskonałości. A ponieważ włączone jest do tego słowo „orgazm”, musimy przyznać, iż ma z tym jakiś związek seks albo przynajmniej może mieć.

Kola, jak już wspomniano, oznacza podniecenie seksualne. Słowo rdzenne zawiera takie znaczenia jak „spełnić, stać się, mieć, odnieść sukces”, „ciągnąć, przyciągnąć” (prawdopodobnie jest to wskazówka odnośnie siły przyciągania, którą mamy, gdy jesteśmy podnieceni seksualnie), „krew” (symbol many), „słońce” (Wyższe Ja) oraz „święty” albo „przeklęty, zanieczyszczony”. Seksualne podniecenie może być z powodzeniem wykorzystywane do nawiązania kontaktu z Wyższym Ja, jednak jak wspomniano, istnieje przy tym także niebezpieczeństwo nadużycia.

Inne słowo określające seksualne podniecenie to huahua 'i, co oznacza również „wykipieć, wybuchnąć, wypłynąć strumieniami”. Natomiast słówko rdzenne zawiera takie znaczenia jak „wschodzić, wylać się, nasiono, rezultat, słowo, mówić, zejść z właściwej drogi, przyłączyć się lub zjednoczyć”. Oczywiste jest, że chodzi tutaj o płynącą energię, która może być użyta w pozytywny i negatywny sposób do osiągnięcia jakiegoś celu.

Jeszcze bardziej uwidaczniają to trzy słowa oznaczające stosunek płciowy. Pi 'i oznacza „wspinać się, podnosić się, osobiście doświadczyć, wytryskiwać, przelewać się”. 'Ike znaczy nie tylko „znać w seksualny sposób”, lecz również „odebrać objawienie od bogów”. Ai to „zniszczyć lub rezerwać jak ogień, rządzić i cieszyć się przywilejami władcy oraz postrzegać swoją odpowiedzialność, żniwo, pożywienie, jasny, przejrzysty, zależny, uwolnić”. Wszystkie pojęcia mają coś wspólnego z przepływem energii, skutkami jej działania i mocą.

Jak widzimy, z punktu widzenia huny energia powstająca na skutek seksualnego podniecenia i orgazmu jest tą samą, którą można osiągnąć przez modlitwę, duchowe uzdrawianie lub stwarzanie form myślowych. Wszystko jest maną i seksualna stymulacja jest tylko jedną z wielu możliwości doprowadzenia do jej przepływu. Jeśli człowiek jest seksualnie podniecony, nawet tylko trochę, wtedy mana od razu zaczyna poruszać się do góry w jego ciele, chyba że zatrzymana jest przez jakąś dużą blokadę. Im ktoś jest bardziej podniecony, tym strumień many jest silniejszy, aż do osiągnięcia punktu szczytowego podczas orgazmu lub krótko po nim. Ten silny strumień many wielu okultystów próbuje wykorzystać do celów magicznych, natomiast medytujący ludzie do celów duchowych.

Orgiastyczna energia seksualna u statystycznego człowieka rozładowuje się jako miłość do partnera, fizyczny stan dobrego samopoczucia lub czasami jako odczucie płciowe. Natomiast osoba praktykująca magię seksualną rozładuje tę energię w przygotowaną wcześniej formę myślową, a tantryk wykorzysta do psychoduchowych celów. Może być to potężna metoda wykorzystywania energii życiowej, lecz ponieważ pierwotna stymulacja ma seksualną naturę, nadzwyczaj trudno jest użyć tej energii do innych celów niż seksualne. Jednakże każdy przy odpowiednim treningu może do pewnego stopnia się tego nauczyć.

Na podstawie znaczenia hawajskich słów określających seks możemy stwierdzić, że kahuni wiedzieli, w jaki sposób można praktycznie wykorzystywać energię seksualną lub seksualną manę poza zwykłym rozmnażaniem się i chęcią odczucia przyjemności. Ty również w różny sposób możesz wykorzystywać wiedzę kahunów, nie praktykując przy tym magii ani nie wyrzekając się niczego. Mana, siła życiowa, jest zawsze uzdrawiającą mocą niezależnie od źródła pochodzenia. Jeżeli zaraz po orgazmie jesteś na tyle przytomny duchowo, aby wyobrazić sobie, że orgiastyczna energia rozpływa się po całym twoim ciele, wtedy z pewnością odniesie to uzdrawiające skutki. Jeśli ci się to uda, wtedy odbierzesz wyraźne fizyczne odczucia, które potwierdzą moje stwierdzenie. Energetycznemu rozładowaniu może także towarzyszyć silne uczucie miłości, które skierujesz na swojego partnera, aby dzięki temu przyczynić się do uzdrowienia go lub siebie albo też w formie dodatkowej porcji many służącej lepszemu samopoczuciu. Oczywiście bezpośrednio po orgazmie można w duchowy sposób przesłać manę do głowy celem pobudzenia duchowego obudzenia. Jednak stanie się to tylko wtedy, gdy będziesz wolny od blokad. Już sama próba może przyczynić się do usunięcia tych naprężeń.

Mówiąc, co można robić w czasie orgazmu ze swoją energią, wychodzę z założenia, że kochasz swego partnera. Atmosfera, w której odbywa się miłosny akt, ma wiele wspólnego ze skutkami działania many. Pamiętaj, że energia sama w sobie jest neutralna i programujemy ją za pomocą myśli, które występują w czasie jej powstawania. Jeśli są to egoistyczne, a nawet złe myśli, wtedy skutki działania many nie mogą być pozytywne ani dla nas samych, ani też dla partnera.

Seksualna sublimacja

Przy każdym pobudzeniu seksualnym wytwarzana jest nadwyżka many, niezależnie od tego, czy dzieje się to z partnerem, czy też nie, oraz czy stymulowanie to jest pożądane, czy też nie. Jeden z największych problemów ludzi, którzy chcą prowadzić wstrzemięźliwe życie, w czym przeszkadzaj ą im seksualne myśli i uczucia, polega na sposobie usunięcia tych obrazów i uczuć powstających w następstwie tej stymulacji.

Wiele powiedziano na temat, w jaki sposób można „przeobrazić” seksualną energię i stymulację. Propozycje sięgają od zażartych modlitw, w których zaklina się Boga, aby odsunął pokusę, aż do podejmowania nadmiernych psychicznych i fizycznych wysiłków. Jednak z następujących powodów najczęściej się to nie udaje. Słowne modlitwy i ćwiczenia intelektualne nie zmieniają nic w produkcji many, natomiast fizyczne wysiłki nie zmieniają nic odnośnie źródła stymulacji, ponieważ może ona mieć również naturę telepatyczną i emfatyczną. Co więc można na to poradzić? Poniżej przedstawiam kilka propozycji:

1. Skieruj energię w inną stronę. Jeśli jesteś seksualnie podniecony w nieodpowiednim momencie, wtedy pamiętaj, że chodzi przy tym wyłącznie o energię. Wykorzystaj wyobraźnią, aby wciągnąć ją przez kręgosłup do głowy albo rozładować w powietrze jako prezent dla uniwersum; aby skierować ją do kogoś, kto potrzebuje uzdrowienia lub na jakiś cel, który chcesz osiągnąć. Pozytywne wykorzystanie energii powstałej na skutek fizycznej potrzeby odbierze moc seksualnym myślom i uczuciom. Ćwiczenie to należy kontynuować tak długo, dopóki istnieje niepożądana potrzeba. Prawdopodobnie będziesz zaskoczony, jak szybko znikną niepożądane myśli.

2. Niepożądana seksualna stymulacja może mieć telepatyczne (ktoś myśli w seksualny sposób o tobie, jednak najczęściej nie wie, iż na ciebie działa) lub emfatyczne powody (ktoś w pobliżu lub ktoś, kogo dobrze znasz, jest podniecony seksualnie, w związku z czym odczuwasz jego podniecenie). Niekoniecznie musisz znać powód. Zupełnie wystarczy, jeżeli wyobrazisz sobie, iż otacza cię białe światło (w hunie nazywane jest ono la'a kea}. Światło to może przybierać formę chmury, promienia słonecznego, aureoli lub każdą inną. Musi mu tylko towarzyszyć myśl, iż posiada moc neutralizowania wszystkich niepożądanych wpływów. Jeśli pobudzenie seksualne nie ma widocznego zewnętrznego powodu, wtedy metoda ta prowadzi do zadziwiająco szybkich pozytywnych rezultatów.

3. Pobudzenie seksualne może wystąpić również wtedy, gdy znajdujesz się w pobliżu człowieka posiadającego dynamiczną, charyzmatyczną osobowość lub wypełnionego silną energią, która w ogóle nie ma seksualnego charakteru. Dzieje się tak, ponieważ wielu ludzi przetwarza każdą silną pozytywną energię w uczucia seksualne. A ponieważ społeczeństwo nie uczy nas prawie niczego na temat wrażeń bioenergetycznych, większość przyjemnych uczuć automatycznie przyporządkowana jest seksualności. Możesz wybrać którąś z metod. Ciesz się po prostu tymi uczuciami! Niech twoje ciało odbiera wszystkie miłe wrażenia. Jednocześnie zauważ, że one nic nie znaczą, że są to po prostu uczucia, wrażenia i ruchy energii. W końcu możesz mieć uczucia, nie przeżywając ich w żaden sposób. Nigdy nie powinno się jednak zbyt mocno tłumić seksualnych myśli i życzeń. Powstała przy tym energia nie zniknie, lecz raczej podświadomość wykorzystają do tworzenia blokad lub kompleksów, które wcześniej lub później zamanifestuj ą się jako nerwice.

Z drugiej jednak strony...

Zamiast szukać możliwości osłabienia seksualnych uczuć lub kierowania energii seksualnej do innych kanałów oczywiście można na tyle wzmocnić seksualne przeżycie, żeby przeobraziło ono normalne zjednoczenie mężczyzny i kobiety i stało się kontaktem z całym uniwersum. Seks powinien sprawiać przyjemność. Wiedzieli o tym również dawni Hawajczycy. Pewien półkrwi hawajski pracownik socjalny wyraził to w Nana I Ke Kutnu: „Jestem przekonany, że jeśli ktoś naprawdę czuje się Hawajczykiem, jeżeli do szpiku kości jest Hawajczykiem, wtedy cieszy się seksem w nieskrępowany i radosny sposób. Przeżywa się wtedy le 'a tak, jak robili to już nasi przodkowie. Jest to coś zupełnie naturalnego, wspaniałego i nadzwyczaj zadowalającego. I daje to po prostu bardzo dużo radości!”

Jednak aby seks był czymś naturalnym, zadowalającym i radosnym, trzeba uwolnić się od wszystkich idei i przekonań, które łączą seks ze strachem, poczuciem winy, tłumioną złością, poczuciem własnej wartości, określeniem tożsamości i wszystkimi innymi rzeczami ograniczającymi jego naturalne przeżywanie. Zachodnia kultura nauczyła nas, iż seksualne potrzeby i ich zaspokajanie są złe i niebezpieczne. Przedstawiciele takich poglądów na dowód prawdziwości swoich przekonań przytaczają przykłady seksualnych nadużyć, gwałtu i chorób przenoszonych drogą płciową, które dzisiaj znamy. Nie pojmuj ą jednak, że to właśnie tłumienie potrzeb seksualnych prowadzi do nadużyć, gwałtu i chorób. Dawni Hawajczycy udowodnili, że zdrowe i otwarte nastawienie do seksu, któremu towarzyszy lekka presja środowiska, prowadzi do odpowiedniego seksualnego zachowania i nie pozwala na powstawanie problemów, z którymi często mamy do czynienia w dzisiejszych czasach. Dawno temu na Hawajach związki małżeńskie z krewnymi nie były pochwalane (z wyjątkiem pewnych królewskich małżeństw), i dlatego też prawie się nie zdarzały. Przypadkowy seks bez prawdziwego uczuciowego związku i niewierność (zaniedbywanie małżonka w związku z innym partnerem) nie były mile widziane, i dlatego prawie ich nie było. Homoseksualizm był tolerowany, jednak zdarzał się rzadko. Sadomasochizm był nieznany i nie istniały choroby płciowe. Aż do kontaktu z zachodnią kulturą, która uważała seks za coś złego, nic z tych rzeczy nie było problemem. Zanim zachodnia kultura nie wpłynęła na życie Hawajczyków, nie znali oni żadnych praw lub tabu dotyczących seksu, ponieważ nie było takiej potrzeby.

Seksualne problemy powstają wtedy, gdy tłumi się energię seksualną, co najczęściej dzieje się z powodów, które nie mają nic wspólnego z seksem. Energia zostaje uwięziona w miednicy. W tej zależności ciekawy jest fakt, iż Hawajczycy używają tego samego słowa na określenie „narządów płciowych” i „choroby”, co jest kolejnym przykładem na stosowanie przeciwstawnych znaczeń. Ma 'i może oznaczać „być chciwym, zatrzymywać coś” lub też „o nadzwyczajnych uzdrawiających zdolnościach” (w sensie „szybko płynącej energii”). Wskazuje to na to, iż choroba powstaje wtedy, gdy tłumimy energię, natomiast zdrowie bierze się ze swobodnego jej przepływu.

A ponieważ poza mną wielu autorów opisało już metody usuwania emocjonalnych blokad i zakorzenionych wzorców myślowych, chciałbym w tym miejscu przedstawić tylko jedną technikę, za pomocą której możesz uwolnić energię seksualną i wzmocnić seksualne przeżycia. Gdy następnym razem będziesz uprawiać seks, po prostu rozluźnij wszystkie mięśnie, których nie wykorzystujesz do poruszania się, a szczególnie mięśnie w rejonie miednicy. W momencie orgazmu całkowicie rozluźnij te mięśnie. Samowolne drgania mięśni są w tym momencie tak samo naturalne jak to, co Hawajczycy nazywają konikoni lua i ka iwi hilo („wstrząsnąć do szpiku kości”). A ponieważ większość ludzi przyzwyczaiła się do naprężania, gdy zbliżają się do punktu szczytowego, technika ta prawdopodobnie wymaga pewnego treningu. Nie można przy tym opisać duchowych, fizycznych i emocjonalnych korzyści, po prostu trzeba je przeżyć.

Seks jest miłością

Czy myślałeś kiedyś o tym, aby kochać cały świat tak, jak kocha się partnera? Na określonym poziomie pojmowania seks jest czymś więcej niż tylko aktem płciowym. Przedstawia on wzajemny stosunek wszystkich fenomenów jako jin i jang, jako hu i na.

Sposób doświadczenia tej najwyższej formy seksu polega na przeżyciu całego świata jak ukochanego partnera, dostrzeżeniu we wszystkim jego oczu, rozpoznaniu jego kształtów w pagórkach, górach, dolinach, w całej przyrodzie, usłyszeniu jego głosu we wszystkich dźwiękach natury, szeptaniu wiatru, szmerze strumyków, huku fal i burzy, przemawianiu do wszystkich tak, jak do ukochanej osoby, odczuwaniu delikatnego dotyku jego ręki w powiewie wiatru, który przesuwa się po policzkach oraz cieple promieni słonecznych, które dotykają ubrania i skóry, dotykaniu wszystkich rzeczy tak, jakby było to ciało partnera. W ten sposób ciągle znajdujemy się w stanie seksualnego podniecenia, które czasami jest lekkie, natomiast innym razem może być silniejsze, gdy widzisz otaczający cię świat, słyszysz głosy pochodzące od niego oraz czujesz jego zapach, smak i dotyk. Im lepiej się tego nauczysz, tym dokładniej poznasz ukochaną osobę i to, czym tak naprawdę jest miłość. Le 'a opisuje przyjemność i radość pochodzącą z seksu, natomiast aloha to miłość, lecz także „dzielenie się radością”.

Rozdział ten chciałbym zakończyć cytatem z „The Seventh Level” (Siódmy poziom) pochodzącym od Williama Nicholsona: „Wystarczy, abyś po prostu cieszył się życiem. Seks zrobił z ciebie to, czym jesteś. Seks stwarza życie i jest mocą, która nas łączy. Tak długo jesteśmy sami, dopóki nie nauczymy się kochać całego świata”.

O autorze

Serge Kahili King jest adoptowanym wnuczkiem pewnego hawajskie-go kahuny, wychowanym w szamańskiej tradycji kupna. Już jako dziecko kształcony był w szamanizmie, najpierw przez ojca, później ciotkę i wujka z hawajskiej rodziny. Szamanizmu uczył się także od zachodnioafrykańskiego mistrza tej sztuki (haussa), gdzie wraz z rodziną przebywał przez siedem lat.

Serge King otrzymał tytuł doktora psychologii w California Coast University oraz magistra międzynarodowego menedżmentu w American Graduate School (Thunderbird) oraz stopień akademicki nauk o Azji w University of Colorado, gdzie został członkiem „Phi Beta Kappa”.

Od 1964 roku pracował w różnych zawodach. Zajmował się m.in. rozwojem społeczności, programami pomocy w dziedzinie zabezpieczenia medycznego i ochrony przed katastrofami, jak również zarządzaniem przedsiębiorstwami w pięciu afrykańskich krajach. Poza tym prowadził prywatną praktykę poradniczą, wykłady oraz działał na polu literackim. Serge King jest również głównym zarządzającym organizacją ALOHA INTERNATIONAL, która jest światową siecią ludzi praktykujących i rozpowszechniających filozofią huny i ducha aloha.

Serge King mieszka na hawajskiej wyspie Kauai razem ze swoją żoną, przyjaciółmi, komputerami i duchami przyrody.

Informacje o seminariach Serge'a Kinga otrzymać można pod adresem:

Verlag Alf Luchow

Postfachl751

D-79017 Freiburg, Niemcy Bezpośredni kontakt z Sergem Kingiem:

Aloha International

P.O. Box 665

Kilauea, HI 96754

USA

tel./fax: (001) 808-828-032

email: huna@aloha.net

wehsite: http://www.huna.org



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Serge Kahili King Wiedza z HawajĂłw
Serge Kahili King Nauka Huny Wiedza z Hawajów Huna praktyczna filozofia zycia
Serge Kahili King Natychmiastowe uzdrawianie
Serge Kahili King Droga szamana poszukiwacza przygód 2
Serge Kahili King Bądź Mistrzem Ukrytego Ja
Serge Kahili King BÄ…dĹş mistrzem ukrytego JA
Ma c5 82a R c3 b3 c5 bcowa Broszurka Aloha Serge Kahili King
Szaman Miejski Serge Kahili King (wersja poprawiona idealna)
Bądź mistrzem ukrytego ja Serge Kahili King
Serge Kahili King The Aloha Spirit
Serge Kahili King Szaman miejski
Serge Kahili King Kahuna Healing Cura Kahuna
Serge Kahili King Szaman miejski
Serge Kahili King Badz mistrzem ukrytego ja
King Serge Kahili Wiedza z Hawajów
King Serge Kahili Droga szamana poszukiwacza przygód

więcej podobnych podstron