Jaspers Wiara Filozoficzna


Karl JaspersWiara FilozoficznaWykład pierwszy Pojęcie wiary filozoficznejJeśli zapytamy o źródło i cel naszego życia, padnie zapewne odpowiedź: wiara objawiona; poza nią byłby bowiem tylko nihilizm. Pe­wien teolog niemiecki po wiedział niedawno: „Decydującepytanie: «Sam jeno Chrystus albo nihilizm» nie zostało wymyślone przez kościół". Jeśli tak, to nie byłoby w ogóle filozofii: istniałaby tylko z jednej strony historia filozofii jako historia niewiary, to znaczy: droga do nihilizmu, a z drugiej strony systematyzacja pojęć w służbie teologii. Filozofii niejako wyrwa­no by serce, co zresztą spotkało ją na gruncie teologu. Jeśli nawet w aurze tej powstały arcydzieła myśli, pojęciowo dokładnie opracowane, to na­stawienie ich brało się ze źródeł religijnych, obcych filozofii, jako filozo­fii zaś nie traktowano właściwie tych arcydzieł poważnie, przypisując im samodzielność jedynie pozorną, zapożyczoną.Odmienna odpowiedź na pytanie o źródło naszego życia brzmi :rozum ludzki, nauki, które pokazują nam w świecie sensowne cele i uczą, jakimi środkami można je osiągnąć. Poza naukami są bowiem jakoby tylko ilu­zje. Prawomocność filozofii nie jest samoistna; krokza krokiem wyłania­ły się z niej wszystkie nauki, na końcu także logika, która stała się nauką szczegółową. Nie pozostało już nic więcej. - I znowu, gdyby to ujęcie było prawdziwe, nie byłoby w ogóle filozofii. Kiedyś filozofiabyła drogą prowadzącą do nauk. Teraz może najwyżej pędzić zbędny żywot jako służka nauk - np. jako teoria poznania.A jednak wydaje się, że oba ujęcia filozofii sprzeczne są całkiem z tą treścią, która przejawiała się w niej przez trzy tysiące lat w Chinach, In­diach i na Zachodzie. Sprzeczne są z powagą, z jaką obecnie uprawiamy filozofię, dziś, gdy przestała już być służką nauk, jak pod koniec XIX wieku, a nie staje się na powrót służką teologii.Lecz owe zbyt pochopne alternatywy: albo wiara objawiona, albo ni­hilizm; albo nauka wszechogarniająca, albo iluzja, przydają sięjako oręż, by zastraszyć dusze, ograbić je z boskiego daru samoodpowiedzialności
Wykład pierwszy-Pojęcie wiary filozoficznej
l i podporządkować je sobie. Rozdzieraj ą ludzkie możliwości na opozycje Smiędzy którymi gubi się prawdziwe bycie człowiekiem. ':A jeśli ktoś usiłuje filozofować w nawiązaniu do czcigodnych tradycji pomawia się go na skutek owych alternatyw, albo że jest nihilistą, albo że ulega iluzjom. Jeśli zaś nie pasujemy do takiego, z góry przyjętego obra­zu, to zarzuca się nam połowiczność, niekonsekwencję, trywialne poglądy Oświecenia, oderwanie od życia, przy czym zarzuty te padają z obu stron, wysuwa je zarówno ekskluzywna wiara objawiona, jak nauka, też przekształcona w zabobon.A mimo to ośmielamy się podjąć próbę takiego filozofowania, w któ­rym nasze bycie człowiekiem pozostaje sprawą otwarta. Filozofia zre­zygnować nie może. Zwłaszcza dziś.Żyjemy ze świadomością takich zagrożeń, jakich nie znały wieki mi­nione: przerwać się może porozumienie z ludzkością na przestrzeni ty­siącleci; możemy nieświadomie pozbawić się tradycji; obniżyć się może poziom świadomości; zagubić się powszechne przekonanie o powiązaniu przekazywanych treści. W obliczu tych śmiertelnych zagrożeń musimy w toku filozofowania być przygotowani na wszystko, tak aby myśl nasza pomogła nam pozostać ludźmi w maksymalnym stopniu. Właśnie na sku­tek katastrofy zachodu filozofowanie odzyskuje znów w pełni świado­mość swej niezależności, gdy chodzi o odnalezienie związku z samymi źródłami człowieczeństwa.Tematem naszym jest wiara filozoficzna, fundament takiego właśnie naszego myślenia. Bezbrzeżny to temat. Aby uwydatnić jego najprostsze zasady, dzielę jego problematykę na sześć wykładów: 1. Pojęcie wiary filozoficznej. 2. Treści wiary filozoficznej. 3. Człowiek. 4. Filozofia i religia. 5. Filozofia i pseudofilozofia (demonologia, ubóstwienie czło­wieka, nihilizm). 6. Przyszła filozofia.Wiara różni się od wiedzy. Giordano Bruno wierzył, a Galileusz wie­dział. Zewnętrznie obaj znajdowali się w takim samym położeniu. Trybu­nał inkwizycji żądał od nich odwołania pod groźbą śmierci. Bruno gotów był odwołać niektóre, lecz nie najważniejsze dla niego twierdzenia; po­niósł śmierć męczeńską. Galileusz odwołał naukę o obrocie ziemi wokół słońcai trafnie wymyślono anegdotę o wypowiedzianych potem słowach: „a jednak się obraca". Jest to różnica między prawdą, która ucierpi nastatek od wołani a, i prawdą, której odwołanie nie naruszy. Obaj postąpili jiaodnie z istotą głoszonej przez siebie prawdy. Prawda, którą żyję, jest prawdą tylko dzięki temu, że się z nią utożsamiam;jej przejaw jest histo-fvczny, możliwość obiektywnego jej wyrażenia nie obowiązuje po-wszechnie, a jednak jest bezwarunkowa. Prawda, której słuszności mogę dowieść, istnieje sama beze mnie; obowiązuje powszechnie,ponad histo­rycznie, poza czasem, ale nie bezwzględnie, raczej tylko w odniesieniu do założeń i metod poznania w ramach powiązań rzeczy skończonych. 'Niestosowne byłoby, gdyby ktoś chciał umierać za słuszność czegoś.co można dowieść. W jakim jednak przypadku myślicielowi, który wie­rzy że zna istotę rzeczy, nie wolno odwołać swych twierdzeń bez naru-SZCnia prawdy, to jego tajemnica. Na mocy żadnej wiedzy ogólnej nie można od niego wymagać męczeństwa. Tylko męczeństwo poniesione, i lOlak, jak poniósł je Bruno, nie w entuzjastycznym porywie i nie na skutek Chwilowej hardości, lecz po długim, opornym przezwyciężaniu samego Siebie, jest znamieniem prawdziwej wiary, mianowicie pewności posia­dania prawdy, której dowieść nie mogę tak jak naukowego poznania rze­czy skończonych.Przypadek Bruna jest jednak niezwykły. Albowiem filozofia bynajmniej nic koncentruje się na twierdzeniach, które przybierają charakter wyznania wiary, lecz na takich po wiązaniachmyśli, które wnikają w życie jako całość. Sokrates, Boecjusz, Bruno są niejako świętymi dziejów filozofii, ale nie są przez to bynajmniej największymi filozofami. Są to jednak czci godne przy­kłady potwierdzenia męczeństwem jakiejś wiary filozoficznej.Wbrew oczywistości, jakoby człowiek mógł polegać całkiem na swo­im rozumie - wszystko byłoby rzekomo w porządku, gdyby nie głupota i Zła wola-wbrew tej ułudzie rozumu nazywa się, wciąż jeszcze na gruncie rozumu, coś innego, z czym jesteśmy związani, irracjonalnym. Niechęt­nie się, to uznaje albo traktuje jako nieważną grę uczuć, jako iluzję nie­zbędną dla psychiki lub rozrywkę w wolnych chwilach. Niekiedy dostrze­ga się w tym nawet jakieś siły i odwołuje do nich jako do irracjonalnych namiętności duchowo-psychicznych, aby przy ich pomocy osiągnąć własne cele. I wreszcie dostrzega się w tym prawdę i popada w irracjonal-ność, w upojenie, które rzekomo jest prawdziwym życiem.
1011
Otóż wiary nie należy w żadnym wypadku traktować jako czegoś irra­cjonalnego. Ta biegunowa opozycja racjonalnego i irracjonalnego dopro­wadziła wręcz do zamącenia egzystencji. W tym naleganiu raz na naukę, . kiedy indziej na niedyskusyjny, rzekomo ostateczny punkt widzenia, w J tym odwoływaniu się raz do poznania, kiedy indziej znów do własnych f odczuć, zrodziło się przerzucanie się poglądami bez możności porożu- | mienia. Ta zabawa była możliwa, dopóki faktycznie jaśniały jeszcze treści wielkiej tradycji, coraz słabsze zresztą. Kiedy duch świadomie oparł ł się na tym, co irracjonalne, był to jego koniec. Jak fajerwerk uszedł z dymem niewybrednie wszystko atakując, przeciwstawiając się hardo tym właśnie treściom, które uważano za pożądane i pożyteczne, trwoniąc tra­dycję w wolności niepoważnej, a rzekomo nadrzędnej i w nieodpowiedzialnym patosie. Całej płaszczyzny takiej frazeologii nie można zwalczyć - nie ma bowiem w ogóle przeciwnika, jest tylko mglista, zmienna f jak Proteusz różnorodność, której w ogóle nie można uchwycić, bo całkiem ulega zapomnieniu - można ją tylko przezwyciężyć jasnością.Naszą wiarą nie może być coś, co w gruncie rzeczy jest tylko negatyw­ne, coś irracjonalnego, jakieś rzucanie się na oślep w ciemność tego, co sprzeczne z rozumem i nie podległe prawom.Wiarę filozoficzną, wiarę człowieka myślącego cechuje zawsze, to że istnieje tylko w powiązaniu z wiedzą. Chce ona wiedzieć tyle, ile wiedzieć * można i samą siebie przeniknąć.Poznawanie bez kresu, nauka, jest podstawowym elementem filo­zofowania. Nie może być niczego, o co nie wolno pytać, żadnej tajemnicy niedostępnej badaniu, niczego, co mogłoby się przed nim ukryć. Lecz czystość poznania, jego sens i granice osiąga się przez krytykę. Kto upra­wia filozofię, ten potrafi obronić się przed nadużyciami pseudo-wiedzy, przed ześlizgnięciem się nauki na manowce.A dalej, wiara filozoficzna chce rozjaśnić siebie samą. Kiedy filozofuję, nie przyjmuję niczego zwyczajnie, bez zgłębienia, tak jak mi się nasuwa Wiara nie może wprawdzie stać się powszechnie obowiązującą wiedzą, ale ma mi się uobecnić drogą przekonania się samemu. I ma się stawać coraz jaśniejsza, bardziej świadoma, a świadomość ma posuwać ją na­przód.Co znaczy więc wiara?Nieodłączne są w niej wiara, z której wynika moje przeświadczenie, oraz uchwycona przeze mnie treść wiary - wiara jako spełniony akt i wiara, jaką przyswajam sobie w tym akcie -fidesąua creditur i fides ąuae creditur. Subiektywna i obiektywna strona wiary są jedną całością. Jeśli wezmę tylko stronę subiektywną, pozostanie wiara jako wierzenie, wiara bez przedmiotu, wiara, która niejako w siebie samą wierzy, wiara w isto­cie bez treści. Jeśli wezmętylko stronęobiektywną, pozostanie treść wiary jako przedmiot, jako twierdzenie, dogmat, stan; coś, co niejako jest martwe.Tak więc wiara jest wprawdzie zawsze wiarą w coś. Ale nie mogę po­wiedzieć ani, by była to prawda obiektywna, która nie zostaje określona przez wiarę, lecz raczej sama ją określa - ani by była to prawda subie­ktywna, której nie określa przedmiot, lecz raczej ona go określa. Wiara jest jednością czegoś, w czym my odróżniamy podmiot i przedmiot jako wiarę, na podstawie której wierzymy, i wiarę, którą wierzymy.Kiedy więc mówimy o wierze, będziemy mieli na myśli coś, co ogarnia podmiot i przedmiot. Tu tkwi cała trudność, gdy chcemy mówić o pojęciu wiary.Przypomnijmy tu wielką naukę Kanta, która miała poprzedników w filozofii Zachodu i Azji, a której podstawowa myśl musiała pojawić się wszędzie, gdziekolwiek w ogóle uprawiano filozofię, lecz jako myśl uświa­domiona i wywiedziona metodycznie dopiero u Kanta stała się elementem filozoficznego rozjaśnienia- wprawdzie i tu w postaci historycznej, lecz w zasadzie już na zawsze. Jest to myśl o zjawiskowości naszego istnienia rozszczepionego na podmiot i przedmiot, przykutego do przestrzeni i cza­su jako do form naoczności, do kategorii jako form myślenia. Cokolwiek ma byt, musi stać się dla nas przedmiotem w tych formach i dlatego staje się zjawiskiem, jest dla nas takie, jakie znamy, nie jest dla nas takie, jakie jest samo w sobie. Byt nie jest ani przedmiotem stojącym przednami, kiedy go spostrzegamy lub o nim myślimy, ani podmiotem.Podobnie wiara. Jeśli wiara nie jest ani treścią jedynie, ani tylko aktem podmiotu, lecz korzenie jej tkwią w czymś, co jest wehikułem zjawisko­wości, to uprzytomnić ją może tylko coś, co nie jest ani przedmiotem, ani podmiotem, lecz jest jednością jednego i drugiego, która pojawia się roz­szczepiona na podmiot i przedmiot. Nazywamy byt, który nie jest ani
1213
Wykład pierwszy-Pojęcie wiary filozoficznej
\ljedynie podmiotem, ani tylko przedmiotem, lecz raczej w rozszczepieniu na podmiot i przedmiot leży po obu stronach Ogarniającym (das Umgreifende)*. Chociaż nie może on stać się dla nas adekwatnie przed­miotem, kiedy uprawiamy filozofię, mówimy wychodząc od niego i do niego zmierzając.Wydaje się, że wiara jest czymś bezpośrednim w przeciwień­stwie do wszystkiego, co zapośrednicza rozum. Wiara byłaby zatem przeży­ciem, przeżyciem Ogarniającego, które przypada mi w udziale lub nie.Lecz wydaje się, że w takim ujęciu zbacza na tory czegoś, co daje się psychologicznie opisać, czegoś, co się nam przydarza, coś, co właściwie jest podstawą i źródłem naszego bytu. Dlatego Kierkegaard mówi: „Coś, co Schleiermacher zwie religią, a dogmatycy heglowscy wiarą, jest w gruncie rzeczy niczym innym niż pierwszym i bezpośrednim warunkiem wszystkiego - witalnym fluidem - atmosferą duchową, którą oddycha­my" (Dzienniki, 1,54). Wiara, która „się tak rozpływa, roztapia w mgle", nie jest wiarą, mówi Kierkegaard mając na myśli wiarę chrześcijańską.Kierkegaard upatruje istotną cechę wiary w tym, że zmierza do histo­rycznej niepowtarzalności i sama jest zjawiskiem historycznym. Nie jest to przeżycie, nie jest to coś bezpośredniego, co można opisać jako dane. Wiara jest raczej dogłębnym uświadomieniem sobie źródła bytu za po­średnictwem historii i myślenia.Wiara filozoficzna uświadamia to sobie. Dla niej wszelkie uprawianie filozofii w dziele ujętym w słowa jest tylko przygotowaniem lub przypo­mnieniem, tylko bodźcem lub potwierdzeniem. Dlatego żadna filozofia jako wytwór myśli nie może sensownie stanowić zamkniętej w sobie ca­łości. Dzieło myśli zawsze jest połowiczne i aby było prawdą musi dojść ktoś, kto nie tylko pomyślał je sobie jako pewną myśl, lecz zarazem spra­wił, że tym samym w jego własnej egzystencji pojawiło się historycznie.Pojęcia stanowiące kategorię specyficzną dla Jaspersa, której treść odbie­ga od potocznie przyjętej piszemy - z wyjątkiem rozdz. III, gdzie tłumacz zgłosił sprzeciw - z dużej litery.Dlatego ten, kto uprawia filozofię, zachowuje swobodę wobec swoich myśli. Wiarę filozoficzną należy scharakteryzować negatywnie: nie może stać się wyznaniem. Myśl jej nie staje się dogmatem. Wiara filozoficzna nie zna trwałego oparcia w czymkolwiek skończonym na świecie, bo tyl­ko posługuje się swymi twierdzeniami, pojęciami i metodami, lecz im się nie poddaje. Jej substancja jest po prostu historyczna i nie można jej usta­lić ogólnie, choć tylko w ogólnikach może się ona wyrazić.A zatem wiara filozoficzna musi w historycznie określonej sytuacji czerpać stale ze źródeł. Nie zaspokaja jej żaden stan. Stale musi ponosić ryzyko maksymalnej otwartości. Nie może powoływać się na siebie jako na wiarę, od której nie ma apelacji.Natomiast zawsze musi się objawiać w sposobie myślenia i uzasadnia­nia. W filozofii zagubieniem grozi już sama patetyczność niezaprzeczal­nych twierdzeń, które brzmią jak objawienie.Nie należy jednak wyobrażać sobie ogólności prawdziwej wiary jako powszechnego obowiązywania jej treści, nie należy jej uznawać za bez­pośrednią oczywistość ani obiektywnie ustalać jako pewnego stanu histo­rycznego, lecz trzeba tylko upewnić się o niej przez historyczny ruch w czasie. To jednak ma miejsce tylko w ramach Ogarniającego, nie będącego ani tylko przedmiotem, ani tylko podmiotem. Teraźniejszość, która ukazuje się w historii, zawiera w sobie źródła wszelkiej wiary.Aby uzyskać pojęcie Ogarniającego, musimy rozjaśnić Ogarniające. Odnawiająca się stale, zawsze zapośredniczona bezpośredniość Ogarnia­jącego, ta ostateczna teraźniejszość istnieje na wiele sposobów. Ogarnia­jące w naszym rozjaśnieniu okazuje się wielością rodzajów Ogarniające­go. Posłużę się - ze względu na naszą tradycję filozoficzną - t a k i m schematem, który mogę teraz pokrótce tylko przedstawić (spróbuj­cie, proszę, przez chwilę dokonać wraz ze mną rzeczy niemożliwej: w ramach jedynie dla nas możliwego myślenia przedmiotowego przekro­czyć to myślenie, wyjść poza przedmiotowość za pomocą myślenia przedmiotowego, dokonać czegoś, bez czego faktycznie nie ma żadnej filozofii, ale co ja pokazuję tu tylko za pomocą pewnego schematu):Ogarniające albo jest bytem samym w sobie.którynasobej-muje, albo bytem, którym my jesteśmy.Byt, który nas obejmuje, zwie się światem i Transcendencją.
1415
Wyklad pierwszy-Pojęcie wiary filozoficznej
Byt, którym my jesteśmy, zwie się Istnieniem [Daseiri], Świadomością [Bewusstsein Uberhaupt], Duchem, z wie się Egzystencją.a) Byt, który nas obejmuje. - Ten byt, który jest, nawet gdy nas nie ma, i który nas obejmuje, choć nie my nim jesteśmy, jest dwojakiego rodza­ju: jest to świat, czyli byt, którego malutką cząstką jest pewna strona naszej istoty, kiedy cały świat jako byt, którym my nie jesteśmy, nas ogarnia; jest to Transcendencja, czyli byt po prostu od nas różny, w którym żadnego udziału nie mamy, ale w którym tkwią nasze podstawy i do którego się odnosimy.aa) Ś w i a t: świat w całości nie jest przedmiotem, lecz ideą. Wszystko, co poznajemy, jest w świecie, światem nie jest nigdy.bb)Tr anse endencj a: Transcendencją jest byt, który nigdy nie staje się światem, ale niejako przemawia przez byt w świecie. Transcenden­cja jest wtedy tylko, kiedy świat nie istnieje samoistnie, kiedy nie ma podstaw sam w sobie, lecz odsyła do czegoś poza sobą. Jeśli świat jest wszystkim, to nie ma Transcendencji. JeślijednakTranscendencjajest, to byt świata jest wskazówką, która może na nią wskazywać.b)Byt, którym my j e s t e ś m y.-Uświadamiamy sobie własny byt na następujące sposoby:aa)Jesteśmy Istnieniem: żyjemy w otaczającym nas świecie jak wszystko, co żywe. Ogarniające tego żywego bytu staje się przedmio­tem badania w swoich przejawach, w powstawaniu życia, w przybie­raniu postaci cielesnej, w funkcjach fizjologicznych, w dziedzicznie przekazanych kształtach, w przeżyciach psychicznych, w zachowa­niach, w strukturach otaczającego świata. Człowiek, i on tylko, dodaje do tego języki, narzędzia, wytwory, czyny, wytwarza sam siebie jako przedmiot. Wszelkie życie poza życiem ludzkim jest tylko istnieniem w otoczeniu. Natomiast pełnia przejawów Istnienia ludzkiego bierze się stąd, że dalsze rodzaje Ogarniającego wchodzą w nie, że albo są nośnikiem tego Istnienia, albo muszą mu służyć.bb) Jesteśmy Świadomością rozszczepioną na podmiot i przed­miot. Tylko to, co wchodzi do tej świadomości, jest dla nas bytem. Jesteśmy świadomością wszechogarniającą,w której wszystko, co ist­nieje, można pomyśleć sobie, znać i poznawać w formach przedmio-towości. Przełamujemy granice świata, który nas tylko otacza, i docie­ramy do idei świata, do którego należą wszystkie światy otaczające, co więcej, wykraczamy w myśleniu poza świat i możemy sprawić, że zni­ka z naszej myśli tak jakby go nie było.cc) Jesteśmy Duchem: życie duchowe to życie idei. Idee - np. prakty­czne idee naszego zawodu i zadań, jakie mamy urzeczywistnić, albo teoretyczne idee świata, duszy i życia - kierują nami jako tkwiące w nas pobudki, jako znamię sensownej całości w rzeczach, jako metoda sy­stematycznego wnikania, przyswajaniasobieiurzeczywistniania. Idee przedmiotami nie są, pojawiają się jednak w schematach! postaciach. Działają bieżąco, a zarazem są nieskończonym zadaniem. Te trzy sposoby bytu Ogarniającego - Istnienie, Świadomość, Duch -są sposobem, w jaki my jesteśmy światem; tj. kiedy Ogarniające obie­ktywizuje się w czymś przedmiotowym, pojawiamy się empirycznie w adekwatny sposób jako przedmioty badań biologicznych i psychologi­cznych, socjologicznych i humanistycznych. Ale byt nasz na tym się nie wyczerpuje.dd) Jesteśmy możnością Egzystencji: życie nasze wypływa ze źródła leżącego poza naszym Istnieniem, które staje się empiryczne i obiektywne, poza Świadomością i Duchem. Ta istota nas samych daje o sobie znać:1.wniezadowoleniu, jakiego człowiek stale doznaje, zawsze bowiem nie przystaje do swego Istnienia, swojej wiedzy, swego świata duchowego;2.w bezwzględnym wymogu [dem Unbedingten],któremu podporządkowuje się jego Istnienie jako czemuś, czym właściwie on sam jest [Selbstsein], lub czemuś, co do niego zrozumiale i w obowią­zujący sposób powiedziano;3.w nieustannym dążeniu do jedności; człowiekanie zadowala bo wiem jeden sposób bytu Ogarniającego ani wszystkie na­raz, lecz dąży do jedności w samej podstawie, a jest nią wyłącznie byt i wieczność;4. w świadomości, że posiada nieuchwytne wspomnienie, tak jakby wiedział o współuczestnictwie w stworzeniu świata (Schelling) lub mógł przypomnieć sobie coś, co oglądał zanim w ogóle był świat
1617
Wykład pierwszy-Pojęcie wiary filozoficznej
(Platon); w świadomości nieśmiertelności, która nie jest dal­szym życiem w innej postaci, lecz jest schronieniem w wieczności z wy­mazaniem czasu i ukazuje się człowiekowi jako droga do nieustannego działania nadal w czasie.Ogarniające, którym ja sam jestem, ma w każdej postaci dwa bieguny: podmiot i przedmiot.Jako Istnienie jestem światem wewnętrznym i światem otaczają­cym;jako Świadomość - świadomością i przedmiotem;jako D u c h - ideą tkwiącą we mnie i ideą wychodzącą mi naprzeciw od przedmiotu, obiektywną;jako Egzystencja- Egzystencją i Transcendencją.Ogarniające, którym ja sam jestem, ogarnia niejako Ogarniające, któ­rym jest sam byt, a zarazem zostaje przez nie ogarnięte. Byt ten zwie się „światem" jako biegun w trzech pierwszych przypadkach i tu występuje jako świat otaczający, jako przedmiotowość wszystkiego, co można po­znać, jako idea. W czwartym przypadku zwie się Transcendencją.Wiarą w sensie najszerszym nazywa się występowanie w tych biegunowościach. Takiego bowiem występowania nie może w żad­nym wypadku narzucić rozum, lecz ma ono zawsze własne źródło, nieza­leżne od mej woli, natomiast ja jestem, chcę i wiem czerpiąc z niego.I s t n i e n i e jest dla nas czymś tak oczywistym, że nie uświadamiamy sobie najczęściej tajemnicy zawartej w samej świadomości rzeczywisto­ści: po prostu jestem ja, są rzeczy. Bywają chorzy pozbawieni przez pe­wien czas świadomości rzeczywistości. Daremnie tupią w ziemię, by się przekonać, że istnieje realnie. Wszystko wydaje im się pozorem. Czują się martwi, mary, które nie żyją, a w pewnych przypadkach ciężkiego obłędu sądzą, że jako takie nieżywe mary będą musieli żyć wiecznie. Nazywają siebie figurantami lub posługują się innymi słowami, które mają wyrazić ich nierzeczywistość. Kartezjańskie cogito ergo sum jest na pewno aktem myślowym, ale nie może zmusić do uznania, że to, co realne w świado­mości, istnieje faktycznie.Jako Świadomość dowiaduję się, że obowiązuje to, co słuszne. Tej oczywistości nie mogę się oprzeć. W każdym przypadku z osobna muszęuznać, że coś jest lub nie jest słuszne, inaczej nie mogę. Lecz sama ta oczywistość jest bezpośrednia i nieprzekraczalna.Jako Duch mampełnoidei,którepozwalająmiuchwycićkażdąideę wybiegającą mi naprzeciw. Co w intelekcie się rozszczepia, tutaj zawsze się zbiega i staje się duchowym ruchem. Kiedy idee znikają, świat rozpada się na nieskończoną ilość rozproszonych przedmiotów.Egzystencją jestem, gdy wiem, że jestem podarunkiem Transcen­dencji dla mnie. Mojej decyzji nie zawdzięczam tylko sobie. Mój samo­istny byt jest bytem darowanym mi w mojej wolności. Może mi siebie zabraknąć i żadna wola moja nie zdoła mi siebie podarować.Otóż pewność rzeczywistości, oczywistość, ideę nazywamy wiarą w szerszym sensie. Jako Istnienie coś istnieje niejako instynktownie, jako Świadomość - na pewno, jako Duch - na mocy przekonania. Ale wiara właściwa jest aktem Egzystencji, w której nastąpiło uświadomienie rze­czywistości Transcendencji.Wiara jest życiem płynącym z Ogarniającego, jest pokierowaniem przez Ogarniające i spełnieniem dzięki niemu.Wiara płynąca z Ogarniającego jest wolna, bo nie utrwalona w wyab-solutyzowanej skończoności. Ma charakter płynny (jeśli idzie mianowi­cie o możliwość jej wyrażenia) - nie wiem, czy wierzę ani w co wierzę -a zarazem bezwzględny (w praktycznym działaniu i w bezczynności, któ­re wynikają z decyzji).Mówienie o niej wymaga podstawowej operacji filozoficznej: trzeba przekraczając wszelką przedmiotowość upewnić się co do ogarniającego w myśleniu, które nieuchronnie jest zawsze przedmiotowe, to znaczy: będąc uwięzionym w bycie, który ukazuje się rozszczepiony na podmiot i przedmiot, wydostać się z tego więzienia, mimo że naprawdę nie można wyjść poza jego obszar.Coś w nas wzdraga się przed tą podstawową operacją, a tym samym przed myśleniem filozoficznym. Pragniemy zawsze czegoś uchwytnego. Dlatego myśl filozoficzną ujmujemy błędnie tak jakby była poznaniem przedmiotowym. Jak kot na cztery łapy popadamy zawsze w uchwytność przedmiotową. Wzdragamy się przed filozoficznym zawrotem głowy, przed pomówieniem, że stajemy na głowie. Chcielibyśmy, rzec można,
1819
Pojęcie wiary filozoficznejWyklad pierwszy-
zachować „zdrowie" trzymając się naszych przedmiotów i uniknąć odro­dzenia naszej istoty w toku [ich] przekraczania.Ale nic nam to nie pomoże. Zniechęceni możemy wycofać się na po­zycje tzw. zdrowego rozsądku, ale kiedy chcemy wtłoczyć wszystko w jego formy, popadamy właśnie w przesąd, którego charakterystycznym rysem jest, że wszystko, czym wykraczając poza rozdarcie na podmiot i przedmiot jest sam byt, zastyga w przedmiot i w ten sposób staje się uchwytne.Wiara filozoficzna z sumieniem uczulonym na przesąd, jakim jest wia­ra w przedmiot, nie nadaje się więc do wyznania w twierdzeniach. To, co
obiektywne, musi być ruchome i niejako rozpłynąć się w dym, tak aby,
gdy zanika przedmiotowość, właśnie w tym zaniku jasno ukazała się peł­na świadomość bytu. Dlatego wiara filozoficzna zawsze mieści się w dia-
lektyce, która wszystko roztapia i znosi. "D i a l e k t y k a^pa wiele rozmaitych znaczeń. Wspólne jest jej to tyl­ko, że istotne znaczenie maj ą w niej przeciwieństwa. Dialektyką zwie się , logiczne przechodzenie przez antytezy do syntezy. Dialektyką zwie się \ realny proces, w którym przeciwieństwa przechodzą w siebie nawzajem, łączą się, tworzą coś nowego. Ale dialektyką zwie się też spotęgowanie . przeciwieństw w nierozwiązywalne antynomie, popadanie w nieroz-wiązywalność, w sprzeczność - zwie się tak też docieranie do granic, gdzie byt okazuje się absolutnie rozdarty, gdzie mój właściwy byt staje się sprawą wiary, a wiara uchwyceniem czegoś na pozór absurdalnego.W wierze filozoficznej mieści się struktura takich dialektyk.Tak jak nierozerwalne są byt i nicość, jak mieszczą się w sobie nawza­jem, a potem znów radykalnie odpychają, tak też wiara i niewiara są nie­rozłączne, po czym znów namiętnie się odpychają.Przeciwieństwa Istnienia. Ducha, świata dochodzą do pojednania w harmonijnej wizji całościowej, tę zaś przełamuje bunt Egzystencji prze­ciw tej nieprawdzie.Wiara wycofuje się, kurczy do minimum na granicy niewiary, by tu, skupiona w punkt, przejść do rozprzestrzenienia się w dal. W ten sposób mogę kurczowo uczepić się mego w pustkę przechodzącego Ja - cogito ergo sum - mojej dumy z wewnętrznej niezłomności - sifractus illabatur orbis, impavidum ferient ruinae -postawy nieruchomego obserwatora:tak już jest - potępienia świata bez reszty („zwracam bilet wstępu"). Za każdym razem łudzę się, że jestem jeszcze, skoro nie chcę być niczym, że mógłbym jeszcze być nie podlegając warunkom skończoności w świecie. Doświadczywszy nicości, właściwie uskrzydlony dopiero przez doświad­czenie kresu, puszczam się w dal, znów wierząc ufnie, by rozjaśnić wszelkie rodzaje Ogarniającego, którym sam jestem i w którym się odnajduję.Wiara filozoficzna przechodzi wprawdzie przez nicość, lecz nie wyra­sta z bezdenności. Nie zaczyna od zera, choć jest pierwotna. Czemu wie­rzysz? - ojciec mi powiedział. Ta odpowiedź Kierkegaarda obowiązuje w zmienionej postaci także w filozofii.Wiara filozoficzna jest zawarta w tradycji. Wprawdzie wiara ta istnieje tylko w refleksji każdej jednostki nad sobą, nie ma obiektywnego oparcia w instytucji, jest tym, co pozostaje, gdy wszystko się załamuje, a jednak nie ma jej, gdy chcemy się jej uchwycić szukając pomocy w świecie. Ale w teraźniejszości pojawia się zawsze, ilekroć wraca się do siebie samego pod wpływem tradycji. Dlatego filozofię określa jej historia, a historia filozofii zawsze staje sięcałością, kiedy uprawia się filozofię tak jak się to czyni obecnie.W dziej ach nie osiągnięto dotądrńgdyphilosophiaeperennis, a jednak tkwi ona stale w idei uprawiania filozofii i w całym obrazie prawdy filo­zoficznej jako jej historii przez trzy tysiące lat, które stają się jedną jedyną teraźniejszością.Zadaje się - zwłaszcza w obliczu osiągnięć religii - pytanie: czy filo­zofia pomaga w biedzie? Pytanie takie zadaje ten, kto szuka obiektywne­go, a nawet zmysłowo uchwytnego mocnego oparcia. Takiego oparcia w filozofii jednak nie ma. Mieć w filozofii mocne oparcie znaczy zastano­wić się nad sobą, nabrać tchu uprzytomniając sobie Ogarniające, zdobyć siebie samego będąc sobie podarowanym. Wiara filozoficzna wie, że zda­na jest na siebie, niezabezpieczona, pozbawiona schronienia.A jednak tradycja filozoficzna jest czymś w rodzaju podpory. Mamy przed oczami faktyczne filozofowanie w przeszłości, wielkich filozofów, dzieła filozoficzne. Ale kiedy w dziełach poszczególnych filozofów ko­chamy ich samych, nie możemy przecież zobaczyć nigdy w człowieku więcej niż człowieka i musimy zawsze dostrzegać też błąd i granice, i niepowodzenie. Nawet najszczytniejsza tradycja zawsze tkwi w czasie,
2120
Wykład pierwszy-
mi daje ani mocnego oparcia, ani realnej wspólnoty, nie staje się zbiorem świętych ksiąg ani nie zna dzieła, które obowiązuje bez reszty. Prawda nigdzie nie jest dana w gotowej postaci, natomiast całe dzieje filozofii od Chin po Zachód są jej niewyczerpalnym źródłem, które tryska jednak wtedy tylko, kiedy sięga się po nie z współczesnych powodów celem urzeczywistnienia jej na nowo.Wdzięczność za możliwość kontynuacji takiej rozmowy z przeszło­ścią znajduje symboliczną personifikację w „Filozofii". Przywykło się mówić o niej jak o jakiejś istocie. Personifikacji takiej dokonał Cyceron, a najdobitniej Boecjusz.Wiara filozoficzna nie darzy jednak przekazanej filozofii ślepym po­słuszeństwem, chociaż darzy ją czcią.Historia nie staje się dla niej auto­rytetem, lecz jest tylko nieustanną obecnością zmagań duchowych.Historia jest wieloznaczna. Jakże łatwo schodzi filozofia na manowce, gdy staje się wyznaniem wiary, gdy kostnieje w dogmat, gdy rodzi szkoły jako wspólnoty instytucjonalne, gdy pozwala, by tradycja stała się auto­rytetem, gdy ubóstwia przywódców szkół i gdy dialektycznie popada w nieobowiązujące zabawy. Wiara filozoficzna wymaga trzeźwości a zara­zem ogromnej powagi. Być może zbłądzenia filozofii wysuwają się na czoło jej przejawów. Być może częściej rozumiano wielkie myśli źle niż dobrze. Być może całe np. dzieje platonizmu (poczynając od Speuzypa) są przede wszystkim historią wypaczeń i zatracania, a z rzadka tylko od­najdowania na nowo [myśli Platona]. Niezgodnie z sensem filozofii ludzie za jej pośrednictwem znaleźli drogę do nihilizmu. Dlatego filozofia uchodzi za niebezpieczną. Nieraz uważa sieją właściwie za niemożliwą.Odnaleźć w dziej ach filozofii w bezładnym stosie poślizgnięć drogę do prawdy, która w niej się otworzyła, można tylko na podstawie wiary filo­zoficznej, zawsze oryginalnie, umiejąc rozpoznać się na nowo w cudzych myślach.Przełożył Jan CarewiczWykład drugi Treści wiary filozoficznejPo filozofii oczekuje się poznania zniewalającego rozsądek, oczekuje się czegoś, co każdy musi uznać za słuszne i może potem znać nie potrze­bując wiary.Filozofia faktycznie nie powołuje się na żadne objawienia ani żaden autorytet. Lecz to, co filozofujący człowiek poznaje rozumem,dalece wy­kracza poza poznanie zniewalające rozsądek. Jest to coś, co rozum poj­muje jako prawdę sam z siebie, co uobecnia całą swą istotą, wszystkimi jej organami.Kiedy człowiek uprawia filozofię, wychodzi poza samą tylko swoją naturalność, lecz na mocy własnej istoty. Tym, co zdobywa w tym prze­łomie jako byt i jako siebie samego, jest jego wiara. Kiedy filozofujemy, odbywamy drogę do źródeł wiary, która przysługuje człowiekowi jako człowiekowi.Myśli filozoficzne każdy człowiek uprawia w zalążku, nieraz w naj­czystszej postaci jako dziecko. Zadaniem filozofii jako myślenia upra­wianego zawodowo jest odszukanie takich toków myśli, wyjaśnienie ich i rozwinięcie oraz powtórzenie przez rozpoznanie ich w myślach rozwi­janych przez tysiąclecia. Mieści się w tym, po pierwsze, refleksja nad zakresem treści wiary (czyli rozważania metodyczne), a po wtóre, refleksja nad samymi treściami wiary.Pierwszą już podjęliśmy. Po wtórzę ją raz jeszcze pokrótce w innej po­staci.1. Zakres treściZakres ten otwierają przed nami cztery pytania: co wiem? - co właści­wie istnieje? - czym jest prawda? -jak uzyskuję wiedzę? Odpowiadamy posługując się pojęciami rozwiniętym w pierwszym wykładzie.Pytanie pierwsze: co wiem? Odpowiedź: wszystko, o czym wiem, jest rozszczepione na podmioti przedmiot, jest przedmiotem (obiektem) dla mnie, zjawiskiem, nie istnieje samo w sobie. Ale w tym
2223
Treści wiaty filozoficznejWykład drugi-
rozszczepieniu podmiot i przedmiot są z sobą związane. Nie ma przed­miotu bez podmiotu, ale nie ma też podmiotu bez przedmiotu. Wszystko wiec, co poznaje jako byt, jest zawsze całością rozszczepioną na podmiot i przedmiot, a nie jedną j ej stroną.Są rozmaite rozszczepienia na podmiot i przedmiot: Istnienie mieści się w otaczającym świecie; Świadomość staje w obliczu przedmiotów; Duch żyje w ideach, Egzystencja odnosi się do Transcendencji. Lecz świat otaczający, idee, Transcendencja stają się pomyślanymi przed­miotami dopiero w Świadomości na skutek uprzedmiotowienia w schematach i symbolach.Wszystko, o czym wiem, jest zatem bytem obiektywnym w Świado­mości i wobec tego jest ograniczone; ale w swej skończoności może być odskocznią dla transcendowania.Pytanie drugie: co właściwie istnieje? Odpowiedzi nie szuka się i nie znajduje jej wyliczając mnóstwo istniejących bytów, lecz przez uchwycenie tego, co jest samo przez się, czyli naprawdę. Po­nieważ pytanie zadajemy zawsze w ramach rozszczepienia na podmiot i przedmiot, byt zaś musi wykraczać poza podmiot i przedmiot,czyli obej­mować oba, zatem pytanie o byt jest zarazem pytaniem o tego, kto pyta. Odpowiedź musi pokazać, że byt dla nas nieodłączny jest od tego, czym my sami jesteśmy; albowiem byt za pomocą istoty naszego bytu musi umożliwić pytanie o byt i być dla tego pytania dostępny.Otóż istnieją stereotypowe odpowiedzi napytanie o byt (po części traf­ne, po części wręcz chybione). Najpierw uważano za byt lub za podstawę wszelkiego bytu coś przedmiotowego,a istniejącego na świecie: materię, łady przestrzenne, obrazy świata. Byt jest przedmiotem.Albo na odwrót: to, co subiektywne, uchodziło za coś, z cze­go wyrasta, z czego zostaje stworzony wszelki byt, co ulega uprzedmio­towieniu. Byt jest wytworem jaźni.A wreszcie po oczyszczeniu od przypadkowo określonego materiału pomyślano sobie byt jako pewne struktury myślowe (kategorie), które pozwalają ująć wszelki byt, bo zawarte są w samym bycie. Kiedy sięmyśli o bycie, pojawia siębezpośrednio oczywistość, że byt jest, że go nie ma, że się staje, jest obecny, jest czymś, jest substancją, przyczyną, skutkiem itd. Byt to logos.Niezadowolenie z każdej takiej ontologii kieruje nasząuwagęna osob­liwość uzyskiwania w filozofii pewności co do bytu:1. Jeśli to, co właściwie jest, nie jest przedmiotem w sensie przedmiotu dla podmiotu, to wymyka się ono tego rodzaju poznaniu, które oznacza wiedzę przedmiotową o czymś. Ale ponieważ widzimy, że wszystko, co jest dla nas przedmiotem, obarczone jest zjawiskowością w odróżnieniu odbytu samego w sobie, zatem byt jako zjawisko wskazuje na byt właściwy, który przemawia przez zjawisko i który się w zjawisku wyczuwa.2. Jeśli to, co właściwie jest, nie jest przeżyciem w znaczeniu pod­miotu dla obserwującej je indywidualnej świadomości [punktuelles Bewusstsein], to wymyka się również poznaniu psychologicznemu. Ale ponieważ wszelkie przeżycie jest jakąś obecnością bytu, zatem istnienie w subiektywności jest zasadniczym przejawem bytu; przeżywa­nie i rozumienie są procedurą niezbędną, by upewnić się co do bytu.3. Jeśli to, co właściwie jest, nie jest myślową strukturą ka­tegorii, nie jest logosem, w takim razie wymyka się też poznaniu logi­cznemu.Ale ponieważ wszystko, co istnieje dla nas, musi jakoś zostać pomy­ślane, zatem znajomość kategorii jest warunkiem jasności przy upra­wianiu filozofii.Nazwaliśmy właściwy byt, który nie jest ani przedmiotem, ani pod­miotem, lecz przejawia się w całości rozszczepionej na podmiot i przed­miot i musi wypełnić kategorie - Ogarniającym.Napytanie, co właściwie jest, trzeba zatem znaleźć odpowiedź drogą rozjaśnienia rodzajów Ogarniającego - tj. świata i Transcendencji - Ist­nienia, Świadomości, Ducha, Egzystencji. Skoro jednak wszystkie te ro­dzaje Ogarniającego mają tę samą podstawę, zatem odpowiedź w końcu brzmi: bytem właściwym jest Transcendencja (czyli Bóg), a rzeczywiste zrozumienie tego zdania obejmuje wszelką wiarę filozoficzną i wszelkie rozjaśniające myślenie filozoficzne, lecz nie można tego dokonać inną drogą niż przechodząc przez wszystkie rodzaje Ogarniającego po kolei. Pytanie trzecie: czym jest prawda? Odpowiedź: w każdego rodzaju Ogarniającym, którym my jesteśmy, tkwi korzeniami swoisty sens prawdziwości.
2425
Wyktad drugi-Treści wiary filozoficznej
lW Istnieniu prawda polega na bezpośredniej zmysłowej obecno­ści, na przydatności w życiu, na instynkcie, na praktyce i tym, co korzy­stne [das Opportune],W Świadomości prawda polega na niesprzeczności tego, co da­je się pomyśleć przedmiotowo w ogólnych kategoriach.W Duchu prawda polega na przeświadczeniu o ideacaW Egzystencji prawda polega na wierze we właściwym sensie tego słowa. Prawdą zwie się świadomość Egzystencji odniesionej do Transcendencji.Wszelka prawdziwość wyraża się przez pryzmat Świadomości, która dostarcza jednak w tym przypadku tylko form słuszności, podczas gdy źródło prawdy pochodzi z innych rodzajów Ogarniającego.Pytanie czwarte: jak uzyskuję wiedzę? Kiedy poja-wia się wątpliwość, pragnę uzasadnienia. Pytam o sposób, w jaki uzyskuję wiedzę, o sens i granice tej wiedzy. Jasne staje się wówczas, że każda prawda obecna jest w jakimś szczególnym sposobie myślenia. Te sposo­by myślenia uświadamiamy sobie w nauce o kategoriach i o metodzie. Dają mi one podstawy do uprawiania filozofii, dzięki ich opanowaniu nie tylko wiem, ale wiem też, jaki dzięki czemu wiem.Dla uprawiania filozofii ma przy tym szczególne, ba, decydujące znaczenie uzyskanie pewności co do różnicy między myśleniem poznającym przedmiotowo, jakie ma miejsce w naukach, i myśleniem [je] przekracza­jącym, jakie przysługuje filozofii. Można rzec, iż rozważanie filozoficzne osiąga swój cel, kiedy sprawa staje się bezprzedmiotowa- w sensie dwo­jakim: że nic już nie pozostaje dla pozytywisty, bo nie dostrzega on już żadnego przedmiotu, i że właśnie przez to rozbłyska światło dla filozofa. W zanikającym przedmiocie nie może on wprawdzie uchwycić właści­wego bytu, ale byt ten może go wypełnić.Nasze cztery pytania prowadzą myśl na takie tory, że przekracza ona granice tego, co poznawalne, i świata w całości, tak iż uzyskujemy pew­ność co do zjawiskowego charakteru Istnienia, a przez to upewniamy się, że byt jest Ogarniającym, i otwiera się przestrzeń dla wiary. To transcendujące myślenie jest takim myśleniem, które dzięki metodzie ma chara­kter naukowy, a jednak różni się od wszelkiego poznania naukowego, gdyż znika w nim określony przedmiot.Takie drogi myślowe nie obowiązują każdego tak, jak empiryczne i racjonalne poznanie skończonych przedmiotów, ale obowiązkowe są dla każdego, kto nimi podąża, kto przekraczając na nich wszystko, co skoń­czone, uświadamia sobie wraz ze skończonością nieskończoność. Kiedy porusza się na samym skraju. musi nieuchronnie odczuwać skraj jako skraj; za pomocą kategorii przekracza metodycznie same te kategorie; odkrywa w niewiedzy nowy rodzaj bezprzedmiotowej wiedzy. Takie uprawianie filozofii posuwa się drogami myślowymi, na których nie po­jawiają się, co prawda, jeszcze żadne treści wiary, ale oczyszcza się dla nich pole.2. Treści wiaryFilozoficzne treści wiary można wyrazić w następujących twierdze­niach: Jest Bóg.Istnieje wymóg bezwzględny.Istnienie świata niknie pomiędzy Bogiem i Egzystencją. l.Jest Bóg: Transcendencja ponad wszelkim światem i przed wszel­kim światem zwie się Bogiem. Najgłębsze zróżnicowanie wiary polega na tym, czy uważam cały świat za byt sam w sobie, naturę za Boga, czy też uważam, że świat cały sam przez się nie ma podstaw i szukam pod­stawy świata i mojej własnej poza światem.Bywają dowody na istnienie Boga. Od Kanta jest dla rzetelnej myśli pewnikiem, że takie dowody nie są możliwe, o ile miałyby zmusić rozum [do ich uznania] tak, jak mogę go zmusić do uznania, że ziemia obraca się dookoła słońca, a księżyc ma drugą stronę. Ale jeśli dowody istnienia Boga tracą charakter dowodu, nie stają się przez to dla myśli bezużyteczne. Oznaczają upewnienie się w wierze w toku rozumowa­nia, które, jeśli pojawia się po raz pierwszy, wstrząsa myślącymi o nich jak najgłębsze przeżycie, a myślącym ponownie o nich ze zrozumie­niem przynosi powtórzenie takiego upewnienia. Sama myśl sprawia, że człowiek się zmienia. Sprawia niejako, że otwierają nam się oczy. Co więcej, myśl [ta] staje się podstawą nas samych. Zwiększa świado­mość bytu i przez to staje się źródłem powagi. Dowody istnienia Boga wychodzą przede wszystkim od tego, co moż-
2627
Wykład drugi-Treści wiary filozoficznej
lna znaleźć w świecie, czego można doświadczyć, i prowadzą do wnio­sku: skoro to istnieje, musi być Bóg. W ten sposób pojawia się na wi­downi zasadnicza zagadka istnienia świata i odsyła do Boga. Albo też przeprowadza się takie rozumowania, w których własne my­ślenie okazuje się świadomością bytu i pogłębia się aż do świadomości Boga: jest to właściwa filozofia spekulatywna. Albo też pewność uzyskuje się na mocy Egzystencji: rozróżnienie do­bra i zła nabiera w pełni powagi jako nakaz boży. Rzeczywistość miło­ści jest jak boża mowa.A wszędzie nie zamknięcie świata i porażka każdego zamkniętego ob­razu świata, załamanie wszelkiego planowania w świecie, ludzkich projektów i ich realizacji, niemożność osiągnięcia przez ludzką dosko­nałość ostatecznych granic prowadzi do wniosku: w obliczu otchłani doświadcza się nicości lub Boga.Lecz nie ma tu nigdzie dowodu w sensie dowodu naukowego, nie do odrzucenia. Dowiedziony Bóg nie jest Bogiem. Dlatego ten tylko, kto od Boga wychodzi, może Go szukać. Pewność istnienia Boga, nawet jeśli jest tylko zalążkowa i nieuchwytna, jest przesłanką, a nie wyni­kiem uprawiania filozofii.Po znakomitym obaleniu wszystkich dowodów istnienia Boga przez Kanta, po pomysłowym, ale obliczonym na wygodę i błędnym zbudo­waniu tych dowodów na nowo przez Hegla, po najnowszym zaintere­sowaniu średniowiecznymi dowodami istnienia Boga, przyswojenie sobie w nowy, filozoficzny sposób dowodów istnienia Boga jest palącą koniecznością. Theodor Heubach, powieszony przez gestapo socjali­sta i uczestnik spisku 20 lipca, polityk i realista,w pełni nadziei na odbudowę Niemiec po ich nieuchronnym upadku zajmował się dogłębnie w latach wojny dowodami istnienia Boga, które uważał za niezbęd­ny fundament łączącej nas wszystkich świadomości. Po myśli, że jest Bóg, następuje niebawem dociekanie, czym jest Bóg. Nie można tego wymyślić, a jednak rozwija się tu myśl bogata i inspirująca. Zwycięstwo odnosi wprawdzie teologia negatywna, która mó­wi, czym Bóg nie jest - nie jest, mianowicie, niczym, co stałoby nam przed oczami lub ukazywało się w myśli jako jakaś skończoność. Aleróżne rzeczy skończone pozwalają uobecnić boskość przez porówna­nie, symbol i analogię.2. Istnieje wymóg bezwzględny: podstawą wymogów do nas kierowanych są zazwyczaj zamiary życiowe (korzyści) lub jakiś niekwestionowany autorytet. Warunkiem takich wymogówjestcellub ślepe posłuszeństwo.Jeśli powoduje mną wymóg bezwzględny, źródło jego tkwi we mnie. Tej bezwzględności nie tłumaczy ani cel, ani autorytet. Istnienie wymogu bezwzględnego jako podstawy działania nie jest sprawą poznania, lecz przedmiotem wiary. W skończonym myśleniu odkrywamy tylko w nie­skończoność warunki i dlatego może ono jakoś wszystko usprawiedliwić. Ujmowanie przez nas tego, co bezwzględne, ma w stale historycznym „tu i teraz" charakter nieskończony, i choć rozjaśniają je zdania ogólne, nie można go przez nic ogólnego określić ani z niego wywieść. Wymóg bezwzględny pój awia się u mnie j ako wymóg, j aki stawia me­mu życiu moje właściwe ja, coś, czym niejako jestem wieczyście w obliczu Transcendencji, jako wymóg wobec czasowości mego obecne­go życia. Jeśli podstawą mej woli jest coś bezwzględnego, to uprzyto­mniam je sobie jako coś, czym właściwie sam jestem i czemu ma od­powiadać moje życie.Sam wymóg bezwzględny nie mieści się w czasie. Gdzie jest, tam idzie niejako w poprzek czasu. Z Transcendencji przedziera się w świat do­czesny drogą naszej wolności.3. Rzeczy wi sto ść świata ma nikłe istnienie mię­dzy Bogiem i Egzystencj ą: Płynność poznanej rzeczywi­stości wszelkiego rodzaju, interpretacyjny charakter wszelkiego po­znawania, okoliczność, że każdy byt dany nam jest w rozszczepieniu na podmiot i przedmiot - te podstawowe cechy dostępnej nam wiedzy oznaczają; że każdy przedmiot jest tylko zjawiskiem; że żaden byt nie jest bytem samym w sobie i w całości. Zjawiskowy charakter poznania jest podstawowym odkryciem myśli filozoficznej. Jeśli nawet nie moż­na ujrzeć tego przedmiotowo, lecz tylko wykraczając poza przedmiot, to rozum, który w ogóle potrafi tak wykraczać, nie może się od tego uchylić. Ale wówczas odkrycie to nie dodaje do posiadanej wiedzy żadnej nowej wiedzy szczegółowej, lecz wstrząsa całą świadomością
2829
Wykład drugi-Treści wiary filozoficzne j
bytu. Stąd to nagłe światło, potem już nie gasnące, które rozbłyska np. po krótszym lub dłuższym wysiłku przy studiowaniu Kanta. Jeśli się nie pojawi, to całe studiowanie Kanta skończy się na znajomości w gruncie rzeczy nie zrozumianych, bo nie przetrawionych lekcji. Świat jako całość nie staje się dla nas przedmiotem. Wszelki przedmiot istnieje w świecie, żaden nie jest światem. Każde określenie świata i każdy sąd o nim, czy jest to optymistyczna akceptacja jego harmonii, czy pesy­mistyczna negacja jego dysharmonii, prowadzi do całościowych sądów, które zawsze preferują jakieś byty realne, a pomijają inne. Przeciwstawia się temu upewnienie się, że świat nie jest zamknięty i jest niewyczerpalny, tym samym nieustanna gotowość, by zważać na każdy rodzaj bytu świata, na wszystko, co się zdarza i czego się dokonało samemu w toku wciąż jeszcze nie zakończonego życia. Z taką gotowością wiąże się:— po pierwsze, upewnienie się o absolutnej transcendencji Boga wobec świata: deus absconditus oddala się, gdy chcę go pojąć, a przybliża niepo­miernie w absolutnej historyczności każdej niepowtarzalnej sytuacji;—po wtóre, doświadczenie świata jako bożej mowy: świat nie ma samo­
istnego bytu, natomiast realizuje się w nim stale wieloznaczna mowa |
boża, która jednoznaczna może się stać tylko historycznie przez chwilę f
dla Egzystencji. >
Dla takiej wiary nasz byt w czasie jest spotkaniem Egzystencji z Trans- l
cendencją - wieczności, jaką jesteśmy jako byty stworzone i sobie daro- |
wane, z wiecznością samą w sobie. |
W świecie dokonuje się spotkanie tego, co wieczne, z tym, co doczesne.
Ale ponieważ spotkanie Egzystencji z Transcendencją dokonuje się w f
świecie, więc na wieki jest ze światem związane. Ponieważ to, co istnieje
dla nas, musi pojawić się w bycie doczesnego świata, więc nie istnieje
bezpośrednia wiedza o Bogu ani o Egzystencji. Badanie świata jest jedyną
drogą naszego poznania, realizacja świata-jedyną drogą egzystencjalne­
go urzeczywistnienia. Kiedy świata nie ma, zatracamy się też sami.
W wierze obowiązują następujące zasady:Niczego nie można dowieść tak jak wiedzy skończonej. Można tylko zwrócić u wagę na prawdziwość zasad wiary, rozjaśnić je za pomocą toku myśli lub przypomnieć apelem. Trwają zawieszone w niewiedzy.Należy być powściągliwym w pochopnym wypowiadaniu tych zasad. Zbyt łatwo można uznać je za wiedzę, a wtedy tracą sens. Tego, kto je Wypowiada, skłaniają do błędnych roszczeń.Do wypowiedzi bezpośredniej zmuszony jestem w toku uprawiania filozofii, gdy pada wprost pytanie: Czy jest Bóg? Czy na świecie istnieją absolutne wymogi? Czy ostatecznością jest świat, czy też byt jego jest ulotny i przemijający?Brak wiary wypowiada się tu następująco:Po pierwsze: Boganie ma, bo istnieje tylko świat i reguły jego zdarzeń; świat jest Bogiem.Po wtóre: nie ma nic bezwzględnego, gdyż wymogi mego postępowa­nia powstały na skutek nawyków, ćwiczeń, tradycji, posłuszeństwa i przez nie są uwarunkowane; wszystko zależy na wieki od warunków.Po trzecie: świat jest wszystkim, jest jedyną i właściwą rzeczywisto­ścią. Wprawdzie na świecie wszystko przemija, ale sam świat jest abso­lutny, wieczny, nie znika, nie jest bytem ulotnym, przejściowym.W filozofii nie wolno korzystać z niewiedzy, by uchylić się od wszel­kiej odpowiedzi.Nie wiem, czy wierzę. Ale taka wiara skłania mnie do nabrania odwagi, by żyć z jej perspektywą. Przy uprawianiu filozofii za­wsze będzie istniało napięcie między wypowiedzią, niezdecydowaną i zawieszoną, a zdecydowanym zachowaniem faktycznym w określonej sytuacji dziejowej.Historyczne źródła treści filozofii zachodniej tkwią w myśli nie tylko greckiej, lecz także biblijnej. Nawet ten, kto nie potrafi uwierzyć w żadne objawienie jako takie, może jednak przyswoić sobie źródło biblijne, zez­wolić, by dotarła do niego jako do człowieka prawda biblijna bez obja­wienia. Studiowanie Biblii było też rzeczywiście po dziś dzień jednym z podstawowych źródeł niemal całej filozofii zachodniej. To wyjątkowe dzieło nie jest wyłączną własnością jednego wyznania ani jednej religii, lecz należy do wszystk















































































































































Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jaspers Wiara filozoficzna
Karl Theodor Jaspers Wiara Filozoficzna
Karl Jaspers Wiara Filozoficzna
Jaspers Wiara Filozoficzna
Jaspers Karl Wiara Filozoficzna
Jaspers Karl Wiara filozoficzna
Wstęp do filozofii Jaspersa, I rok Filozofia, wstęp do filozofii
Jaspers - opracowanie, Filozofia
Portrety filozofów, Karl Jaspers, Karl Jaspers
Jaspers K. - Nowoczesny trojpodzial-Nauka, Filozofia, Teologia, CZEŚĆ PIERWSZA
Jaspers K Nowoczesny trojpodzial Nauka, Filozofia, Teologia
o mojej filozofii- Jaspers(2), filozofia
Jaspers - Rozum i Egzystencja, Filozofia
Jaspers CZYM JEST FILOZOFIA
Jaspers Wprowadzenie do filozofii
Jaspers Nietzsche a chrzescijanstwo, Filozofia

więcej podobnych podstron