Były prezydent Litwy Valdas Adamkus zaprzeczył, jakoby prezydent Polski Lech Kaczyński kazał dwa lata temu swojemu pilotowi lądować w niekorzystnych warunkach pogodowych.
Adamkus powiedział, że w sierpniu 2008 r., gdy leciał do Gruzji z Kaczyńskim, a pilot stwierdził, że z powodu pogody lądowanie odbędzie się nie w Tbilisi, lecz na lotnisku w Azerbejdżanie, prezydent RP po prostu zapytał, czy do stolicy Gruzji będzie można dotrzeć jakimś innym środkiem komunikacji. Po otrzymaniu informacji, że transport z Azerbejdżanu do Tbilisi został już zorganizowany, Lech Kaczyński nie zadawał żadnych innych pytań ani tym bardziej nie wydawał pilotowi poleceń - twierdzi Adamkus. Prezydent RP nie komentował też postępowania załogi samolotu.
O sprawie napisał litewski publicysta Ramunas Bogdanasu, któremu Adamkus osobiście zrelacjonował przebieg zdarzeń w samolocie prezydenta Polski.