Autorka: Angelika Rejs
Forma realizacji tematu: lekcja (45 min.)
Przebieg zajęć:
obejrzenie reportażu o twórcy ludowym - np. Adam Kuźma, ceramik z Giżycka
wysłuchanie wykładu dotyczącego wierzeń i magii Warmiaków i Mazurów
rozwiązanie krzyżówki jako podsumowanie tematu (załącznik nr 1)
zlecenie zadania domowego
Obejrzenie reportażu o twórcy ludowym ma być przyczynkiem do rozmowy na temat kultury ludowej, ochrony jej dziedzictwa i potrzeby kultywowania tradycji. Adam Kuźma jest artystą ludowym, jego twórczość jest namacalna. Ceramikę możemy zobaczyć, dotknąć i ocenić, dlatego też zaliczamy ją do kultury materialnej. Kultura ludowa to jednak nie tylko to co widzimy, to także wyobrażenia o świecie, wierzenia, obrzędy i zwyczaje ludowe. Temat zajęć dotyczy wierzeń i magii Warmiaków i Mazurów - jednej z tych płaszczyzn.
„Wierzenia i magia Warmiaków i Mazurów”
Ukształtowanie się w Polsce specyficznego modelu wiary w demony ludowe miało ścisły związek z faktem przyjęcia przez naród polski chrześcijaństwa. Wielu historyków i badaczy naszej kultury zwracało uwagę na zjawisko utrzymywania się w niej szeregu pozostałości dawnych wierzeń słowiańskich. Na zaistnienie tego zjawiska wpływało kilka czynników, a zwłaszcza:
1. Siła tradycji dawnych wierzeń, stanowiących zasadniczą barierę dla dążeń chrześcijaństwa zmierzających do ich likwidacji oraz usunięcia z życia rodzinnego i społecznego.
1. Ludowy charakter dawnych wierzeń, który wzmacniał ich przeciwstawność wobec chrześcijaństwa jako religii warstw panujących.
3. Prosty i nieskomplikowany system dawnych wierzeń, łatwiejszy do zrozumienia przez lud, niż zawiłe zasady wiary chrześcijańskiej (np. pojęcia Boga w trzech osobach, grzechu pierworodnego czy sądu ostatecznego).
Proces chrystianizacji ziem polskich realizowany był z jednej strony przez zwalczanie dawnych wierzeń, a z drugiej strony przez stopniową asymilację niektórych ich wątków przez chrześcijaństwo. Misjonarze nawracający na wiarę chrześcijańską, pochodzący z innych krajów i nierozumiejący kultury polskiego ludu, dążyli do ukształtowania specyficznej wizji demonologii chrześcijańskiej na podstawie zwalczanych pogańskich wyobrażeń religijnych. Postacie dawnych bóstw i demonów zaczęto utożsamiać z istotami diabelskimi. Za pomocą tego zabiegu dążono do spopularyzowania wśród ludu zasad chrześcijańskiej wiary w piekło i moce szatańskie. W efekcie tego procesu lud polski znał dwie grupy diabłów: diabły powstałe z nauki kościoła oraz diabły przekształcone z wierzeń o różnych dawnych demonach.
Większość wierzeń na Warmii i Mazurach opiera się na reliktach wiary w demony. Najpełniej zachowała się wiara w takie demony jak: „sporzącego dobytek” - kłobuka, demona wodnego - topnika, marę - zmorę duszącą ludzi oraz ducha błądzącego po bagnach, duchy porywające i zamieniające dzieci, demona przebywającego w zbożu w południe itp.
Stosunek mieszkańców Warmii i Mazur do demonów jest taki, iż owe postacie są dla nich oswojone, dają się oszukać i przekupić ludziom. Jednym z demonów, który daje się oszukać jest diabeł, który dla niektórych jest wręcz głupi.
DIABEŁ
Demona tego najczęściej określano słowem diabeł albo Zły, gdy bano się wypowiedzieć jego imię mówiono On. Specyfiką warmińskiego i mazurskiego diabła jest jego „inność”. Kościół chciał, aby ludzie widzieli w diable strasznego, ziejącego grozą złego ducha. Tutejszy diabeł był jednak inny, zwykle oswojony, czasem nawet pomocny, szczególnie, jeśli występowało jego skrzyżowanie z demonem sporzącym dobytek, czyli kłobukiem. Według wierzeń ludności warmińskiej i mazurskiej diabły mogły być dobre lub złe. Diabeł mazurski był również ośmieszany, uważany za głupiego, dającego się łatwo oszukać. Diabła wyobrażano sobie jako człowieka z rogami, ogonem i jedną nogą zakończoną kopytem, a w ręku często trzymał widły. Czasem diabeł ma sierść, cztery nogi i bardzo duży krzywy nos, rzadko zaś koński łeb. Czasami też jeździ na koniu. Inna wersja diabła znana na Warmii przedstawia go w kusym, czarnym fraku i czarnym cylindrze, z ogonem, rogami i kopytami. Taki wizerunek diabła był też znany w Polsce centralnej, gdzie przedstawia się go jako kusego Niemca. Miejscem przebywania diabła są bagna i gęste lasy, drugim jego „ulubionym” miejscem są rozstaje dróg, krzyżówki.
Przykładowe bajki o oszukanym diable:
Założył się raz chłop z diabłem, że zgadnie, co on sieje. Żona poradziła chłopu: wejdź w beczkę ze smołą a potem wytarzaj się w piórach. Potem połóż się przy polu i czekaj. Przyszedł diabeł i sieje na polu, nagle widzi: jakiś dziwny ptak leży. Woła więc do niego: a sio ptaku z mojej tabaki!! I tak chłop się dowiedział, co diabeł siał i zakład wygrał. (Anna Szyfer, Zwyczaje, obrzędy i wierzenia Mazurów i Warmiaków)
Założył się diabeł z chłopem, o to, kto mądrzejszy. Diabeł mówi: kto dalej kamień rzuci. Diabeł wziął kamień, a chłop ptaszka w garść. I jego „kamienia” nie mogli odnaleźć. Diabeł mówi wtedy do chłopa: a kto z nas kamień zgniecie? Znowu diabeł wziął kamień, a chłop wziął twarogu i oblepił go gliną. Diabeł dał mu mały kamień, a chłop mówi: e, taki mały, ja większy zgniotę i wziął ten z twarogu i ścisnął, aż woda leciała. Morał z tego taki, że diabeł nigdy gospodarza nie przechytrzy. (Anna Szyfer, Zwyczaje, obrzędy i wierzenia Mazurów i Warmiaków)
KŁOBUK
Jedną z najpopularniejszych postaci w demonologii ludowej Warmii i Mazur jest duch „sporzący dobytek”, zwanym kłobukiem czasem latawcem. Łączony jest czasami z diabłem, ale najczęstszą jego postacią według mieszkańców tych regionów jest zmokła czarna kura. Według wierzeń, przygarnięta do domu znosi kradzione gdzie indziej zboże i pieniądze. Kłobuk stawia też swoje warunki: musi mieszkać w beczce z puchem na strychu domu i być karmiony pieczonymi jajkami, czyli jajecznicą. Zdobycie kłobuka, oprócz znalezienia mokrej kury mogło nastąpić w zupełnie inny, ale za to makabryczny sposób. Należało zakopać pod progiem domu dziecko, które urodziło się martwe. Po siedmiu dniach, miesiącach lub latach według różnych wersji odezwać się ono miało wołając: „chrztu”. Jeśli powiedziano wtedy: „będziesz kłobukiem”, miało się przekształcić w tego demona. Sposobem na to, aby zdobyć niesione przez kłobuka zboże i pieniądze było pokazanie mu tylnej części ciała. Mściwy kłobuk mógł jednak za karę obsypać śmiałka wszami. Również gdy się go widzi przelatującego w nocy i sypiącego iskry, trzeba schować się pod dach, bo obsypie człowieka wszami i robactwem. Znaczenie znakiem krzyża ziarna w stodołach miało uchronić je przed kradzieżą przez kłobuka. Natomiast złe traktowanie tego demona mogło spowodować spalenie przez niego domostwa. Kłobuk jest istotą z rzędu duchów, dostaje się bowiem wszędzie na wewnątrz i na zewnątrz, ani zamek ani zasuwka nie ochronią przed nim. Może dowolnie zmieniać swoją postać, zjawiać się i znikać. Nie jest istotą dobrą, jego ognisty ogon, sposób w jaki wzbogaca żywiciela, jego mściwość, a także to że modlitwa i znak krzyża przeszkadzają mu komuś szkodzić dowodzą jego natury demonicznej. Kłobuka jednak nie wolno mylić z diabłem, któremu tylko chodzi o duszę człowieka, gdyż kłobuk wymaga jedynie, aby za swoje usługi troskliwie się nim opiekować. Kłobuk jest niebezpiecznym złodziejem - oprócz znaku krzyża nic nie jest w stanie mu przeszkodzić. Związek z kłobukiem zawsze bywa fatalny, gdyż nie ma sposobu, aby się z w zgodzie rozejść. Tam gdzie się zagnieździ, służy wiernie rodzicom, dzieciom i wnukom. Gdy komuś sprzykrzą się jego usługi albo sumienie dręczy, że w nieuczciwy sposób stał się bogaty i wypędzi kłobuka z domu, będzie on zawsze się mścił, nienawidził, tych którzy go wyrzucili, to, co przyniósł będzie teraz wynosił.
TOPNIK
Innym demonem znanym na Warmii i Mazurach jest demon zwany topnikiem. Wierzono, że demon ten wciągał i topił w jeziorach ludzi. Z wyglądu topnik przypominał czasami pokutującego ducha topielca, czyli był niewidoczny, a czasami był to człowiek w czerwonej czapeczce i kubraczku przepasany sznurem lub mały chłopiec o bardzo długich rękach i palcach, niektórzy widzieli nawet pół-rybę - półczłowieka. Zdarzało się też, że był on po prostu wyobrażeniem postaci diabła. Ludność warmińska i mazurska wierzyła, że topnik topi zawsze o tej samej porze i że kto jest topnikowi przeznaczony, to śmierć go i tak nie minie, a jak ucieknie od jeziora, to zginie tego dnia gdzie indziej. Dlatego też są jeziora, w których co roku musi pewna liczba osób utonąć. Na Warmii mówiono: w każdmim jeziorze jest taki duch, co topi ludzi, i to zawdy ktoś musi co roku utonąć. Przed topnikiem czasami zabezpieczano się wbijając specjalnie wyciosany słup w bramie.
MARA / ZMORA
Jednym z bardziej złośliwie nastawionych do ludzi demonów była mara, zwana też zmorą. W demona tego wierzono także na terenie całej Polski. Wierzenie to wywodzi się z dawnych wierzeń w nękające ludzi dusze zmarłych kobiet. W XIX wieku przekształciło się i zarówno na Warmii jak i Mazurach występowało przekonanie, że zmora to zwykły człowiek, który nie wie nawet, że jest zmorą. Najczęściej wyobrażano sobie, że zmora jest niewidzialna, czasami jednak przybierała postać żaby, słomki, nitki, kawałka drewna, jabłka itp. po to, żeby łatwiej dostać się do czyjegoś domu. Najczęściej zmora znęcała się nad ludźmi i końmi, ale były też zmory duszące wodę, drzewa (zawsze iglaste), ptaki, a nawet sporadycznie ogień. Mory przychodzą w nocy dręczyć śpiących. Obejmują łapami śpiącego i duszą go tak, że ten zaledwie może oddychać, jednocześnie całują go i liżą. Zmora kładzie język do ust osobie, którą dusi, aby ta nie mogła krzyczeć. Marą mogło też stać się źle ochrzczone dziecko. Rodzice chrzestni mieli się jakoby pomylić i na pytanie, czego sobie życzą, odpowiedzieć zamiast wiary - mary. Gdzieniegdzie uważano, że marą jest trzecia lub siódma córka w rodzinie. Wybawić od ciężkiego losu bycia marą mogło ponowne prawidłowe ochrzczenie. Przed zmorami duszącymi ludzi i konie wymyślano szereg zabezpieczeń i sposobów na rozpoznawanie, kto jest zmorą. Do najpowszechniejszych należało zaproszenie na śniadanie, mówiono do duszącej mory: przyjdź z łyżką na śniadanie, a następnego dnia osoba, która była marą przychodziła na śniadanie z łyżką. Czasem sposobem na rozpoznanie było „naznaczenie” mary na przykład przez skaleczenie jej np. rzucano w marę pod postacią żaby nożem, a rano przychodziła skaleczona sąsiadka. Aby rozpoznać marę końską, obcina się koniowi grzywę zaplecioną w warkoczyk i tłucze się ja kamieniem na progu obory (próg ma wzmocnić działanie magiczne). W efekcie powinna pojawić się kobieta z potłuczonymi palcami.
Zabezpieczeniem przed działaniem mary może być dla człowieka np. kładzenie się w łóżku odwrotnie, nogami w głowach, wówczas mara nie trafi, czy stawianie butów czubkami do drzwi, oznaczające że człowiek wyszedł. Czasami dla ochrony stawiano miotłę częścią zamiatającą do góry.
Bajka o zmorach:
„Dwaj czeladnicy, wędrując sobie po świecie, wstąpili na nocleg do pewnej gospody. Gospodarz miał trzy córki; wszystkie były zmorami i musiały co noc wychodzić, żeby dręczyć: jedna - ludzi, druga - bydło, trzecia - drzewa. Podróżni położyli się na sianie, ale jeden z nich nie mógł zasnąć i kiedy nadeszła północ, usłyszał, że trzy córki wróciły do domu i rozmawiały miedzy sobą. Były mocno zmarznięte i uskarżały się na swoją niedolę. Jedna rzekła do drugiej: Przemarzłaś, ale tobie jest jednak lepiej niż mnie, bo o wiele łatwiej przedostać się do obór i do bydła, niż szczelnie pozamykanych ludzkich domów! Podróżny obudził swojego towarzysza, żeby także przysłuchał się owej rozmowie. Nazajutrz udali się do ojca tych trzech dziewcząt i powiedzieli: Czy wy chociaż wiecie, że wasze córki są zmorami? Ojciec o niczym nie wiedział jednak, gdy mu opowiedzieli, co słyszeli w nocy, przekonał się i pojął, dlaczego zawsze wyglądały blado. Idąc za radą gości, ochrzcił je jeszcze raz, dzięki czemu wyzwoliły się od złego.” (M. Toeppen, Wierzenia Mazurskie)
KRASNOLUDKI
Krasnoludki to złe istoty, znane na Mazurach, które niemowlęta zamieniają na własne nieudane dzieci. Czasami te złe duchy przedostają się też do ciała człowieka, żeby go dręczyć. Takie dręczenie wewnątrz ciała można zauważyć wtedy, gdy człowiek czuje mniejszą lub większą ociężałość w brzuchu, ale też słyszy wewnątrz brzucha żabie rechotanie. Niektórzy uważają, że krasnoludki to drobne czerwone robaczki, które dostawszy się do wnętrzności człowieka, męcząc go, powoli niszczą aż w końcu uschnie. Krasnoludki można wypędzić, bierze się do tego popiół, wypalony między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem, gdyż tylko taki popiół nadaje się do tego. Pokój, w którym przebywa chory jest wysprzątany, na prześcieradle kładzie się chorego i posypuje go popiołem. Odmawia się przy tym formułki i robi znak krzyża, po tym krasnoludki wychodzą z chorego.
MAGIA (CZARY, ZAMAWIANIE I UROKI)
Człowieka od wieków fascynowało to, co niewytłumaczalne i niezbadane. Szczególnie na wsi panowały liczne przesądy i zabobony będące najczęściej przyczyną wszelkich plag, nieszczęść i chorób. Na terenie Polski wiara w czary wyrosła z pogańskich wierzeń w możliwości sprowadzania zła lub zapobiegania mu za pomocą środków magicznych. Wierzenia te skrzyżowały się później z przyniesionym przez chrześcijaństwo symbolem zła - diabłem.
Według Mazurów kobiety o czerwonych oczach, zwłaszcza stare, uchodzą za złych ludzi, mogą one czarować, a cała wioska ma się wobec nich na baczności. Mogą też zamieniać się w rozmaite zwierzęta, najczęściej w żabę (ropuchę) i kota, psa, kozę, lub węża. O tym, że popularnie wierzono, iż czarownice przemieniają się w żaby, zwłaszcza ropuchę, może świadczyć powszechne używanie nazwy ropucha na czarownicę. Według mieszkańców Warmii i Mazur, czarownica swoją władzę bierze od diabła. Władzę oddaje przeważnie córce lub młodszej siostrze, albo specjalnie wychowanej dziewczynie. W każdej wsi jest jedna lub kilka osób, najczęściej kobiet, ale też i mężczyzn (na Warmii i Mazurach bardzo rzadko), którzy mają opinię tych, którzy znają się na sztuce czarowania.
Czarownica
Na Warmii i Mazurach wierzono, że czarownice lub też czasami czarownicy mogą uczynić ludziom wszelkie zło, za pomocą złego spojrzenia, chuchnięcia, dotknięcia, posypywania, albo dając im coś do zjedzenia.
Czarami można było sprowadzić suszę, spowodować pomór bydła, sprawić, że krowy przestawały dawać mleko, masło się psuło, ser obłaziło robactwo. Oskarżony o czary mógł zostać każdy, kto zachowywał się w sposób nietypowy - np. zbierał patyki na drodze, przechowywał w domu ususzonego nietoperza, zbierał zioła itp. Często wystarczało samo oskarżenie słowami, by człowieka aresztować i wziąć na tortury. Torturowany oczywiście zeznawał tak, jak sobie życzył trybunał. Stosowano także próbę wody, co polegało na tym, że domniemaną czarownicę związaną wrzucano do wody. Niezależnie od wyniku tej próby uważano ją za czarownicę - gdy utonęła oznaczało to, że spotkała ją zasłużona kara, gdy nie utonęła znaczyło to, że jest czarownicą, bo związany człowiek nie może przecież pływać.
Metody używane przez czarownicę do czarowania:
Złe spojrzenie budzi wszelkie obawy. Kołtun lub nagłe kalectwo zawsze przypisuje się spojrzeniu albo oczarowaniu i ten, kto by chciał się od tego uchronić i zabezpieczyć, powinien się często żegnać znakiem krzyża.
Prawie wszystkie choroby ciężkie, z wyjątkiem widocznych uszkodzeń zewnętrznych, uważane bywają za skutek uczynku i przypisywane zazwyczaj kobietom spośród bliskich znajomych lub krewnych, jeżeli mają czerwone oczy i są z usposobienia cokolwiek w sobie zamknięte. Jeżeli spojrzy na kogoś osoba o niedobrym wzroku, wtedy pada na nią urok np. wtedy, gdy ktoś nagle zasłabnie, wskutek tego, że mu krew do głowy uderzyła, mówi się, że uległ urokowi. Urokowi można ulec nie tylko przez czarownice, ale też z powodu jakiś tajemniczych mocy albo gdy jednemu mężczyźnie przygląda się kobieta lub kilka kobiet i na odwrót, gdy mężczyzna lub kilku mężczyzn przygląda się jednej kobiecie.
Ludność bardzo często obawiała się obsypki, chodzi tu o to, że czarownice obsypują człowieka jakimś proszkiem, wskutek czego dostaje on swędzących pryszczy na rękach i nogach. Proszek do obsypki czarownica przygotowuje ze spalonej ropuchy. Gdy człowiek ulegnie czarom, udaje się do innego, lepiej znającego się na czarach, który odczynia tamten urok. Nie zawsze jednak jest to możliwe, czasami odczynianie bywa bezskuteczne.
Najczęściej wykonywane czary:
- odbieranie mleka krowom
- odbieranie zdrowia człowiekowi (podawanie czarów jedzeniu i piciu)
Sposoby odczarowywania:
- trzykrotne splunięcie
- rzucanie na drogę soli
- zostawiane na ogniu garnka, jak garnek pęknie to i czarownica pęknie
- przerzucanie przez drogę kamienia
- noszenie zaszytego w ubraniu wosku
- wieszanie na płocie starych szmat
Środki ochronne przeciw wpływom złych mocy:
- noworodka strzeże się przed cudzym wzrokiem, używa się też do tego medalików,
srebrnych pierścionków, złotych monet lub czerwonych wstążeczek zawiązanych na szyi
- przy bieleniu domu, robi się dokoła głównych drzwi kilka plam pędzlem, aby diabeł został
daleko
- kredą poświęconą w dniu Trzech Króli pisze się na zewnętrznej stronie drzwi obory trzy
krzyże. Chroni to od czarów.
- żeby zabezpieczyć się od złego spojrzenia, nosi się koszulę, pończochę, albo jakąś inną
część bielizny na lewą stronę
- stal pełni funkcję zbawienną, ponieważ chroni przed wszelkimi wpływami czarów
- żeby zabezpieczyć się przed czarami, niektórzy zawsze noszą przy sobie czosnek
- znaleziona podkowa, przybita gwoździami do progu domu, przynosi szczęście
Głównym środkiem na wszelkiego rodzaju choroby jest zażegnanie, które odbywa się w następujący sposób: chory przebywa w izbie tylko z osobą wykonująca zażegnanie. Zażegnywacz najpierw czyni znak krzyża, po czym odmawia właściwą formułkę, w której „Amen” musi być opuszczone, jeśli zażegnanie ma pomóc. Po dopełnieniu tego obrządku, ponownie czyni trzy razy znak krzyża nad chorym. Lekarz dla Warmiaka i Mazura jest zupełnie nie potrzebny, który czyha tylko na pieniądze.
Zadanie domowe:
Porozmawiajcie z członkami rodziny, być może oni również znają jakieś ciekawe historie o demonach? Może w waszej okolicy był jakiś miejscowy demon? Może babcia, dziadek, ciocia albo wujek znają jakieś przypowieści o kłobuku (jak był nazywany?) topniku czy innych duchach?
Bibliografia:
Anna Szyfer Zwyczaje, obrzędy i wierzenia Mazurów i Warmiaków, Olsztyn 1968
Max P. Toeppen Wierzenia Mazurskie, Dąbrówno 2008
Józef Burszta, redaktor naukowy, Kultura ludowa Mazurów i Warmiaków, Wrocław 1976
* * *
Projekt „Ostatni mistrzowie kultury ludowej”
Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Samorządu Województwa Warmińsko-Mazurskiego
Organizator: Centrum Spotkań Europejskich „Światowid”, współorganizator: Stowarzyszenie „Jantar”
Honorowy patronat: Marszałek Województwa Warmińsko-Mazurskiego Pan Jacek Protas
Partnerzy: Muzeum Budownictwa Ludowego. Park Etnograficzny w Olsztynku, Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie, Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie, Muzeum Archeologiczno - Historyczne w Elblągu, Muzeum w Kwidzynie - Oddział Muzeum Zamkowego w Malborku oraz Iławskie Centrum Kultury
Pomoc: Oddział Etnografii Muzeum Narodowego w Gdańsku
Patroni medialni: Dziennik Elbląski, Elbląska Gazeta Internetowa www.portEl.pl , Telewizja Elbląska i portal kulturaludowa.pl
Samorząd Województwa
Warmińsko-Mazurskiego
9
________________________________________________________________
Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Samorządu Województwa Warmińsko-Mazurskiego