Isaiah Berlin


0x08 graphic
Isaiah Berlin: od Oświecenia do totalitaryzmu

0x01 graphic
 John Gray 16-07-2006, ostatnia aktualizacja 14-07-2006 18:02

U źródeł XX-wiecznego totalitaryzmu legła oświeceniowa wiara w możliwość pogodzenia wszystkich wartości i zbudowania harmonii społecznej. Tę ważną myśl pozostawił nam Isaiah Berlin, wybitny brytyjski historyk idei

Od końca II wojny światowej do upadku komunizmu decydujący wpływ na rozwój zachodniej myśli politycznej miały doświadczenia totalitaryzmu. Pojawienie się nazizmu i stalinizmu wywołało poczucie kruchości cywilizacji liberalnej. Wiele osób zadawało sobie pytania: Jak to się stało, że wartości liberalne tak szybko i całkowicie zanikły w dużej części Europy? Dlaczego system komunistyczny, który w teorii miał realizować ideały Oświecenia, zdusił wolność w stopniu dotąd niespotykanym? Dla wszystkich było jasne, że jeśli nie chcemy, by tragedie XX wieku kiedykolwiek się powtórzyły, należy odkryć i zlikwidować intelektualne korzenie totalitaryzmu - nawet jeśli oznaczałoby to odejście od niektórych ideałów wyznawanych w świecie Zachodu.

Wśród tych, którzy podjęli ciężar tego wyzwania, ważne miejsce zajmuje Isaiah Berlin. Urodzony w Rydze w 1909 r., należał do tego pokolenia europejskich Żydów, które wiek XX doświadczył w sposób najbardziej dotkliwy. Gdy miał sześć lat, jego rodzina przeniosła się do St. Petersburga, gdzie w lutym 1917 r. był świadkiem rewolucji liberalnej, a w listopadzie obserwował przejęcie władzy przez bolszewików. W 1921 r. jego rodzina przeniosła się do Anglii. On sam studiował w Oksfordzie, gdzie później podjął pracę jako wykładowca. Przez resztę życia mieszkał w Oksfordzie - nie licząc lat, które spędził za granicą podczas II wojny światowej.

W 1941 r., po inwazji Niemiec na Związek Radziecki, naziści zamordowali obu dziadków Berlina i kilku innych członków jego rodziny. W czasie II wojny światowej Berlin pracował dla rządu brytyjskiego - najpierw w Nowym Jorku i w Waszyngtonie, później w Moskwie. W czasie pobytu w Rosji nawiązał kontakt z Anną Achmatową i innymi przedstawicielami rosyjskiej inteligencji. Żyli oni w środowisku, w którym swoboda intelektualna i wolność osobista zostały niemal całkowicie unicestwione. Doświadczenia z tego okresu miały spory wpływ na późniejsze prace Berlina poświęcone politologii i historii myśli filozoficznej.

Berlin zawsze podkreślał, że pod względem masowych mordów wiek XX był najgorszy w całej historii. Nie wszyscy w pełni zdają sobie sprawę, do jakiego stopnia jego poglądy na temat wolności i pluralizmu sformułowane w latach 50. były próbą podważenia teorii, które jego zdaniem legły u podłoża zbrodni totalitaryzmu.

Berlin rzucił jednak wyzwanie nie tylko ideologii totalitaryzmu, ale także najnowszym odmianom liberalizmu. By posłużyć się metaforą, którą sam zapożyczył od starożytnego greckiego poety Archilocha z Paros w jednym ze swych esejów, Berlin czasem bardziej przypomina lisa, który zna wiele rzeczy, niż jeża, który zna tylko jedną wielką rzecz. Był postacią o wielu obliczach i jako myśliciel, i jako człowiek - analizując ludzkie problemy, nie chciał ograniczać się do jednego tylko schematu. A jednak jeśli istnieje jedna idea, która łączy zadziwiająco bogaty dorobek Berlina - prace na temat Milla i Machiavellego, Herdera i de Maistre'a, Vico i Hercena oraz wielu innych myślicieli - i która nadaje jego obronie liberalizmu niepowtarzalny charakter, to jest nią z pewnością koncepcja pluralizmu wartości.

Berlin nigdy nie był myślicielem systematycznym i nigdzie nie przedstawił swojej teorii pluralizmu wartości w sposób wyczerpujący, zgodny z tradycyjnym kanonem. W swoich pracach zawarł kilka jej wersji. Jednak we wszystkich pismach pojawia się jeden wspólny element. Jest nim odrzucenie przekonania - które Berlin słusznie uważał za jeden z fundamentów intelektualnej tradycji Zachodu - że wszystkie prawdziwe, cenione przez ludzi wartości muszą dać się połączyć w harmonijną całość. W świetle tej teorii konflikty między różnymi wartościami są przejawem błędów, które można naprawić. Jeśli różne wartości wydają się sprzeczne ze sobą, dzieje się tak tylko dlatego, że nie pojmujemy ich właściwie lub dlatego że niektóre z tych wartości są chybione. Kiedy pojawia się taki konflikt, jest tylko jeden możliwy sposób, aby go rozwiązać - i wszyscy rozsądni ludzie powinni go zaakceptować. W przeciwieństwie do tej teorii Berlin uważał, że konflikty między wartościami są prawdziwe, a nie pozorne. Są nieuniknione i trudne, a niekiedy po prostu niemożliwe do rozwiązania. Konflikt wartości jest nieodłącznym elementem ludzkiej kondycji.

Zapowiedź tej pluralistycznej teorii można zauważyć już w niektórych przedwojennych pismach Berlina poświęconych filozofii analitycznej, ale dopiero po wojnie sformułował ją wyraźnie i zastosował do opisania patologii XX-wiecznej polityki.

Zgubny mit jedności

Książka "Political Ideas in the Romantic Age" ("Idee polityczne w epoce romantyzmu") powstawała w latach 1950-52. Berlin wielokrotnie ją poprawiał, po czym odłożył do szuflady i wydawało się, że o niej zapomniał. Jest to lektura obowiązkowa dla każdego, kto interesuje się historią filozofii i rozwojem myśli liberalnej.

W charakterystycznym dla siebie stylu Berlin krytykuje oświeceniowy pogląd, że możliwa jest taka sytuacja, w której da się realizować wszystkie istotne wartości. Analizując teorie myślicieli epoki Oświecenia, pisze: "Mamy tu wszędzie to samo założenie - że odpowiedzi na wszystkie ważne pytania muszą pozostawać ze sobą w zgodzie, ponieważ muszą odpowiadać rzeczywistości, a rzeczywistość stanowi spójną całość. Gdyby tak nie było, na świecie panowałby chaos, a to jest nie do pomyślenia. Wolność, równość, własność, wiedza, bezpieczeństwo, praktyczna mądrość życiowa, szlachetność charakteru, szczerość, uprzejmość, rozsądna miłość własna - wszystkie te ideały (jeśli naprawdę warte są tego, aby do nich dążyć) nie mogą się wzajemnie wykluczać. Jeśli tak się nie dzieje, to tylko dlatego, że nie do końca pojmujemy ich naturę. Niemożliwe, by którakolwiek z tych wartości pozytywnych nie dawała się pogodzić z pozostałymi; przeciwnie - wszystkie są ze sobą wzajemnie powiązane. Człowiek nie może być mądry, nie będąc wolnym, nie może być wolny, jeśli nie jest szczęśliwy, sprawiedliwy i tak dalej. Tak oto ewidentnie odwracamy się od tego, co mówi nam doświadczenie - które daje nam przykłady oczywistych konfliktów pomiędzy najwyższymi ideałami - i znajdujemy doktrynę, która wyrasta ze starych korzeni religijnych, czyli z wiary w to, że nie da się osiągnąć Doskonałej Jedni - obojętne, czy nazwiemy ją Naturą, Bogiem, czy Najwyższą Prawdą - jeśli wszystkie pozytywne wartości nie będą współistniały w harmonii lub przynajmniej w zgodzie".

Ten fragment to kwintesencja analizy intelektualnych korzeni niektórych z największych katastrof XX wieku. Berlin starał się przeanalizować rolę, jaką w epoce Oświecenia odegrała utopia idealnego społeczeństwa żyjącego w harmonii. Poszukiwał źródeł tego ideału w dawnych wierzeniach religijnych i metafizycznych, które mają długą historię w tradycji filozoficznej Zachodu. Twierdził, że nie przyjmując świadectwa, które świadczy o istnieniu nieredukowalnego konfliktu między ludzkimi ideałami, Oświecenie propagowało filozofię monistyczną, która przygotowała grunt pod nowe formy tyranii.

Z tego obrazu Berlin wyłączył takich filozofów Oświecenia jak David Hume, który w swych pracach zwracał uwagę na ograniczoną rolę i zawodność rozumu. Dużą wagę przywiązywał też do koncepcji Adama Smitha i innych myślicieli, którzy podkreślali, że człowiek jest istotą niedoskonałą.

Minimum moralne

A zatem jednym z elementów twórczości Berlina była krytyka Oświecenia - chociaż Berlin bynajmniej nie był jego wrogiem. Nie należał do tego nurtu filozofii, który określał jako "kontr-Oświecenie" - do grona takich myślicieli jak J.G. Hamann czy Joseph de Maistre, którzy odrzucali wiarę w wolność, równość i racjonalne rozumowanie. A jednak w pracach najbardziej wpływowych myślicieli Oświecenia dostrzegał monizm, który uważał za niebezpieczny błąd. W tej kwestii był raczej pod wpływem krytyków Oświecenia z epoki Romantyzmu. W jednym ze swych esejów chwalił nurt romantyczny za to, że "skutecznie podważył wiarę w istnienie uniwersalnych prawd obiektywnych dotyczących ludzkiego postępowania". Mówił też, że oświeceniowa wiara w harmonię, która nastanie w przyszłości, to "ideał, w imię którego więcej ludzi w naszych czasach poświęciło życie swoje i innych niż dla jakiejkolwiek innej sprawy w historii ludzkości".

To mocne słowa i wątpliwe jest, by można je zastosować do wszystkich form totalitaryzmu, jakie zaistniały w XX wieku. To nie wiara w możliwość osiągnięcia harmonii legła u podłoża ideologii nazistowskiej. Berlin jednak kładzie nacisk na pewien aspekt XX-wiecznej historii, o którym często zapominamy lub wręcz kwestionujemy jego istnienie. Stłumienia wolności pod rządami reżimu komunistycznego nie można tłumaczyć jedynie zacofaniem ani też błędami popełnionymi przy wprowadzaniu w życie teorii Marksa. To był efekt świadomej próby realizacji oświeceniowej utopii - stworzenia społeczeństwa, w którym poważne konflikty już nie istnieją.

O ile dokonana przez Berlina analiza zagrożeń, jakie niesie ze sobą monizm, jest dokładna i trafna, o tyle nigdy nie przedstawił on w pełni przekonującej teorii pluralizmu wartości. Swą koncepcję pluralizmu opierał na wizji natury ludzkiej. Pisał: "Człowiek nie jest zdolny do pełnej samorealizacji i dlatego nigdy nie jest w pełni przewidywalny. Jest omylny, jest złożoną kombinacją przeciwieństw. Niektóre z nich mogą współistnieć obok siebie, ale inne nie dają się pogodzić; człowiek nie może zrezygnować z dążenia do prawdy, szczęścia, wolności, ale też nigdy nie ma gwarancji, że kiedykolwiek to wszystko osiągnie".

W ten sposób Berlin referował wizję natury ludzkiej, jaką przedstawił w swych pracach John Stuart Mill - sam jednak mógłby podpisać się pod tą wizją. Podobnie jak Mill uważał, że wartości nie zostały dane ludziom przez Boga czy Naturę, ale to ludzie sami je stworzyli. Tak samo jak Mill odrzucał ultraromantyczne przekonanie, że człowiek może sam siebie stworzyć z niczego i może być, kimkolwiek zechce.

Z drugiej jednak strony Berlin odrzuciłby postmodernistyczny i relatywistyczny pogląd, że wyznawane przez ludzi wartości to tylko elastyczne wytwory kultury. Twierdził, że podstawowe ludzkie potrzeby i możliwości są takie same w różnych kulturach, i wciąż podkreślał, że powinno istnieć coś takiego, co można by określić jako "uniwersalne minimum moralne". Niestety, nigdy nie sprecyzował, które wartości uważał za naprawdę uniwersalne, a które tylko za wytwór kultury. Z tego powodu jego prace na temat pluralizmu wartości i jego związku z liberalizmem są mało konkretne i nie zawsze przekonujące.

Wolność negatywna i pozytywna

Berlin stał się znany jako politolog w 1958 r., gdy wygłosił swój słynny odczyt "Dwie koncepcje wolności". Twierdził, że zachodnia polityka opiera się na dwóch pojęciach wolności. Nie są to dwie różne interpretacje tego samego pojęcia, lecz dwie odmienne idee polityczne. O ile "wolność negatywna" oznacza swobodę działania jednostki według własnej woli, bez ingerencji innych, o tyle "wolność pozytywna" oznacza działanie zgodne z nakazami rozumu. Rozum zaś każe kierować się racjami społeczności (np. koncepcja woli powszechnej Rousseau) bądź racją jednostki (Spinoza). Obie te racje zakładają jednak, że istnieje tylko jeden w pełni racjonalny sposób postępowania.

Berlin odrzucił to założenie. Owszem, w liberalnym społeczeństwie na pewno znajdą się ludzie, którzy cenią sobie wolność rozumianą jako możliwość kierowania się w życiu zasadami racjonalnymi i dążenia do celów racjonalnych. Musi też jednak być miejsce dla innych - na przykład dla romantyków wierzących w działanie spontaniczne czy dla zwolenników tradycyjnych praktyk religijnych, którzy nie traktują ideałów racjonalnych jako swoje własne. Według Berlina wartość wolności negatywnej nie polega na tym, że promuje ona najlepszy czy najbardziej racjonalny styl życia. Jej zasługą jest to, że umożliwia współistnienie i rozwój różnych ideałów. W pewnych okolicznościach może być wskazane ograniczenie wolności negatywnej, aby realizować inne ideały i wartości - ale wtedy musimy rozumieć, dlaczego to robimy. Wolność to jedna sprawa, a udane życie - druga.

Być może najważniejszym owocem teorii pluralizmu Berlina nie jest liberalizm, ale ideał godności. Berlin zawsze podkreślał konieczność istnienia minimalnych standardów moralnych ludzkiego postępowania i twierdził, że przestrzeganie tych standardów powinno mieć pierwszeństwo przed realizacją innych, bardziej odległych i mglistych ideałów. Co prawda, nie określał jasno, co należy do owego minimum. Kiedy mówił o "horyzontach moralnych" wspólnych dla wszystkich ludzi, często chodziło mu po prostu o to, że ludzie wyznający różne wartości mogą zrozumieć się nawzajem. Ale wzajemne zrozumienie to nie to samo co wyznawanie tych samych wartości lub ustalenie, którą z tych wartości należy zaliczyć do moralnego minimum.

A jednak Berlin twierdził, że niektóre działania tak bardzo nie dadzą się pogodzić z ludzką godnością, że ich wykorzenienie powinno być pierwszym i najważniejszym celem, jaki sobie postawimy. Chodzi o takie zjawiska jak: niewolnictwo, ludobójstwo, prześladowania religijne i polityczne, stosowanie tortur. Takie praktyki zostały uznane za niedopuszczalne we wszystkich traktatach międzynarodowych zawartych po II wojnie światowej. Ujmując to bardziej ogólnie, każde działanie, które wiąże się z krzywdą i upokorzeniem, należy traktować jako niegodne. Godne społeczeństwo nie musi chronić wszystkich swobód liberalnych, ale z punktu widzenia pluralizmu taki model jest bardziej pożądany niż społeczeństwo liberalne, w którym narusza się podstawowe zasady godności ludzkiej.

Ten ideał podstawowej godności ludzkiej może się wydawać skromnym owocem myśli Berlina, ale w odniesieniu do sytuacji politycznej z początku XXI wieku nabiera ostrego wymiaru krytycznego. Istnieje dziś bowiem szkoła "twardych" lub "siłowych" liberałów, którzy - często wspierani przez neokonserwatystów - nawołują do rewolucji demokratycznej w różnych krajach na całym świecie, dopuszczając nawet użycie siły zbrojnej. Niektórzy skłonni są pogodzić się z osłabieniem zakazu stosowania tortur - co miało miejsce podczas prezydentury Busha. Ci "twardzi" liberałowie uważają się za obrońców ideałów Oświecenia. Reprezentują ten utopijny nurt w myśli oświeceniowej, którego katastrofalny wpływ na politykę XX wieku Berlin starał się wykazać. Jest bowiem bardziej niż wątpliwe, by gdziekolwiek udało się wprowadzić demokrację z pomocą tortur. W każdym razie demokracja nie jest tożsama z wolnością - ani pozytywną, ani negatywną. Nie oznacza także pokoju ani wyeliminowania terroryzmu.

Zburzyć mury więzienia

Koncepcja Berlina to wezwanie do realistycznego spojrzenia i do pokory, która każe nam zaakceptować własną niemożność stworzenia harmonijnej przyszłości. Podczas zimnej wojny wiele osób uważało to przesłanie za zniechęcające i przygnębiające. W krajach za żelazną kurtyną bardziej poczytnymi autorami byli Karl Popper i Friedrich Hayek, a największym wzięciem cieszył się George Orwell. Być może swą popularność zawdzięczali stosunkowo nieskomplikowanej wizji moralnej, którą przedstawiali w swoich książkach. W porównaniu z takimi autorami jak Hayek czy Popper Berlin jest otwarty na dialog w wielu kwestiach moralnych, a jego analiza intelektualnych korzeni totalitaryzmu nie jest tak wyrazista jak mroczne utwory Orwella.

A jednak koncepcja Berlina miała swoich zwolenników w całym świecie komunistycznym - zwłaszcza w Polsce, gdzie znalazła wielu życzliwych czytelników. Należała do nich Beata Polanowska-Sygulska, młoda uczona zajmująca się politologią i historią myśli filozoficznej. W 1983 r. napisała list do Berlina i od tego czasu prowadziła z nim ożywioną korespondencję, która ustała dopiero kilka miesięcy przed śmiercią filozofa w listopadzie 1997 r. Książka "Unfinished Dialogue" ("Niedokończony dialog") to zapis tej korespondencji. Znalazły się w niej nie tylko listy Berlina, ale też wywiady, których udzielił polskiej prasie, zapisy rozmów oraz kilka artykułów Polanowskiej-Sygulskiej.

Ta niezwykle wartościowa książka ukazuje wyjątkowy styl, w jakim Berlin prowadził swe rozmowy - swobodny i gawędziarski, a jednocześnie pełen erudycji, otwarty, ale też bezlitośnie krytyczny. Jak sam to ujął w jednej ze swych wypowiedzi: "Jestem na tyle optymistą, by wierzyć, że istnieją pewne podstawowe ludzkie potrzeby, oczekiwania i wartości. Dążę do tego, by zburzyć mury więzienia - nawet z użyciem siły, jeśli to konieczne, i aby niektórym z tych podstawowych wartości dać szansę realizacji, nawet jeśli miałoby to nastąpić kosztem innych wartości, byle nie za dużym. To bardzo nieciekawa propozycja... Jestem jednak przekonany, że jeśli chcemy uniknąć bezsensownego rozlewu krwi, moje nieciekawe rozwiązanie może się okazać przydatne".

Berlin rozumiał, że różne aspekty wolności mogą się wzajemnie wykluczać, a wtedy musimy dokonywać wyboru między nimi. Lecz jednocześnie zdawał sobie sprawę, że w pewnych sytuacjach żaden rodzaj wolności nie jest możliwy. Nieszczęście totalitaryzmu polegało nie tylko na tym, że nie chronił on określonych swobód, ale że zdusił wszystkie możliwe rodzaje wolności. To właśnie zrozumienie tej prawdy sprawiło, że koncepcja Berlina tak silnie przemawiała do Beaty Polanowskiej-Sygulskiej i innych polskich czytelników.

Śladami Hercena i Turgieniewa

Korespondencja Berlina z wybitnym polskim uczonym Andrzejem Walickim ukazuje inny aspekt berlinowskiego pluralizmu. Bardziej niż jakikolwiek inny historyk idei Walicki starał się ocalić od zapomnienia XIX-wieczną liberalną myśl rosyjską. Wiele listów, które pisał do niego Berlin - opublikowanych w miesięczniku "Dialogue and Universalism" - świadczy o poparciu Berlina dla tego projektu.

Walicki napisał obszerny wstęp do tej publikacji "Isaiah Berlin as I Knew Him" ("Isaiah Berlin, jakim go znałem"), w którym zawarł kilka najbardziej zadziwiających i trafnych uwag na temat Berlina, jakie kiedykolwiek czytałem. Sugeruje, że koncepcja Berlina stanowiła powrót do rosyjskiego liberalizmu z czasów Iwana Turgieniewa. Ten nurt zakładał, że dla wolności zgubne są nie tylko rządy autorytarne, ale także rewolucyjny radykalizm.

Rosyjscy liberałowie, tacy jak Turgieniew czy Aleksander Hercen, uważali, że zagrożeniem dla wolności jest każdy system, który opiera się na doktrynie konieczności historycznej. W przeciwieństwie do wielu rosyjskich myślicieli, którzy pod wpływem Hegla uważali, że historia rządzi się prawami uniwersalnymi, a człowiek może jedynie poddać się tym prawom, Turgieniew bronił prawa różnych grup społecznych do podążania różnymi drogami oraz prawa jednostki do wyboru własnego systemu wartości i własnych celów, nawet wbrew potężnym siłom historii. Turgieniew przytaczał w tym miejscu słynne powiedzenie Hercena, z którym zresztą w wielu innych sprawach zupełnie się nie zgadzał: "Historia nie ma libretta". Historią ludzkości rządzi przypadek, jest ona nieprzewidywalna, a każde pokolenie staje w obliczu nowych problemów, które nie mają idealnego rozwiązania. Wiara w istnienie jakiegoś uniwersalnego schematu zdarzeń, z którym musi się pogodzić każda społeczność, to nie tylko złudzenie - to także podstawa do wprowadzenia tyranii. Poświęcenie dzisiejszej wolności w imię wyimaginowanej harmonii, jaka zaistnieje w przyszłości, to czyste szaleństwo i fanatyzm.

W wielu swych pracach Berlin zawarł krytykę idei konieczności historycznej, nawiązując do stanowiska liberalnych myślicieli rosyjskich. Jak twierdzi Walicki, Berlin "przeniósł tę wyjątkową rosyjską koncepcję liberalizmu na grunt brytyjski". Zrobił to nie tylko dlatego, że owa koncepcja wydawała mu się atrakcyjna, ale też dlatego że uczynił z niej swój własny znak firmowy. Walicki sugeruje, że "rosyjskość" Berlina była "świadomym konstruktem", i jest to częściowo prawda. Utożsamiając się z myślą rosyjską - szczególnie z teoriami Hercena - Berlin mógł nabrać dystansu do tego rodzaju filozofii, która w tym czasie dominowała w Oksfordzie i w większości anglojęzycznego świata. Powojenna filozofia analityczna często sprowadzała się jedynie do technicznej wirtuozerii i nie miała nic wspólnego z analizą poważnych konfliktów, jakie toczyły się w tych czasach. Przemawiając słowami rosyjskich myślicieli, których starał się ocalić od zapomnienia, Berlin przedstawiał inną wizję ludzkiej egzystencji i wykorzystywał ją do interpretacji niektórych najbardziej charakterystycznych zjawisk XX wieku.

Czego pogodzić nie można

Berlin często opowiadał, że w trakcie rozmów z brytyjskim logikiem Henrym M. Shefferem w Waszyngtonie doszedł do wniosku, że filozofia nie jest postępową dziedziną nauki, która gromadzi wiedzę nabytą. Po powrocie do Wielkiej Brytanii postanowił porzucić filozofię i poświęcić się badaniu historii idei. W jednej z rozmów opublikowanych w książce "Unfinished Dialogue" mówi: "Przed wojną byłem zwykłym filozofem z Oksfordu". Zmieniając dziedzinę wiedzy, mógł odrzucić wszystkie ograniczenia, jakie wiązały się z dotychczasową rolą. Nie zrezygnował jednak całkiem z filozofii, ale praktykował ją w inny sposób.

Ze wszystkich autorów Berlin najbardziej cenił Lwa Szestowa - rosyjskiego filozofa religii pochodzenia żydowskiego. W swych poruszających i prowokujących książkach i esejach Szestow ośmieszał ideę jedności, która przyświecała wszystkim filozofom, począwszy od Sokratesa. "Idea całkowitej jedności - pisał - jest absolutnie fałszywa". Według Szestowa filozofia Zachodu była urzeczona ideą racjonalnej konieczności, która podważała wolność jednostki, a jednocześnie wypaczyła biblijne przesłanie zawarte w Księdze Wyjścia i w Księdze Hioba, mówiące o uwolnieniu od praw uniwersalnych.

Berlin nie był wierzący i nie podzielał poglądów Szestowa o całkowitym odrzuceniu rozumu jako elementu, którym należy kierować się w życiu. Zgadzał się z nim natomiast w kwestii odrzucenia wiary w możliwość osiągnięcia ostatecznej harmonii. Przekonanie o jedności, które legło u podstaw tak wielu utopijnych marzeń, to próba pogodzenia tego, czego pogodzić się nie da, zawsze prowadząca do ucisku. Zdaniem Berlina powinniśmy odrzucić to wiekowe przekonanie i nauczyć się żyć z nieodłącznym, niedającym się rozwiązać konfliktem wartości.

*John Gray - ur. 1948, brytyjski filozof i politolog, uczeń Isaiaha Berlina, od 1976 r. członek Jesus College w Oksfordzie. W Polsce ukazało się kilka jego prac, m.in.: "Liberalizm" (1994), "O rządzie ograniczonym" (1995), "Dwie twarze liberalizmu" (2001), "Po liberalizmie" (2001)

Przedruk za "The New York Review of Books". Tekst publikujemy z niewielkimi skrótami. Tytuł i śródtytuły od redakcji.

Tłum. Katarzyna Witakowska

Cytowane publikacje:

Isaiah Berlin, "Political Ideas in the Romantic Age: Their Rise and Influence on Modern Thought" ("Idee polityczne w epoce romantyzmu: ich powstanie i wpływ na rozwój myśli współczesnej").
Red. Henry Hardy, wstęp Joshua L. Cherniss. Wydawnictwo Princeton University Press, 2006

Isaiah Berlin i Beata Polanowska-Sygulska, "Unfinished Dialogue" ("Niedokończony dialog"). Wstęp Henry Hardy.
Wydawnictwo Prometheus, 2006

"Russia, Poland and Marxism: Isaiah Berlin to Andrzej Walicki, 1962-1996" ("Rosja, Polska i marksizm: listy Isaiah Berlina do Andrzeja Walickiego 1962-1996"). Miesięcznik "Dialogue and Universalism", Vol. 15, Nr 9-10, 2005, wydawnictwo Warsaw University Press

John Gray

0x01 graphic

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA

0x01 graphic



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
racjonalista Wolność Isaiaha Berlina głos w dyskusji
ISAIAH BERLIN nacjonalizm
Wolność Isaiaha Berlina głos w dyskusji
Berlińska J Zwiększenie efektywności
Berliner Ausgabe
berlin maj 1945
Berlin 1
fu berlin sexparty 2008
Kryzys Berliński 1958 63
Berliner Platz

więcej podobnych podstron