Obrazowanszczina
1
Prorocza rola „Wiech” nie znalazła szerokiego odbioru w powszechnej opinii społecznej, nie zapobiegła tragicznym wydarzeniom rewolucji październikowej. Ale stwierdzenia i diagnozy zawarte w tym tomie nie straciły swojej aktualności nawet do czasów, kiedy Sołżenicyn pisał „Obrazowanszczine”. Maja wymiar niejako uniwersalny. Nie można ocenić współczesnej inteligencji (czyli tej współczesnej Sołżenicynowi, odnosi się także do dalszej części) bez odniesienia się do „Wiech”.
Obserwacje i spostrzeżenia „Wiech” Sołżenicyn grupuje w 4 grupy:
Wady inteligencji opisywanej w „Wiechach”
- sztuczne oddzielenie się od narodu
- uparte sprzeciwianie się państwu
- moralne tchórzostwo wyrażania własnych idei, najczęściej przeciwstawnych ideom ogółu
przesadna miłość ku dobru materialnemu, szczęściu, sprawiedliwości społecznej uniemożliwiała inteligencji poznanie prawd absolutnych, wartościowych, ulegnięcie pokusie Wielkiego Inkwizytora: „niech zginie prawda, jeśli ludzie mają być dzięki temu szczęśliwsi
obrzucanie błotem wszelkich innych idei nie dążących do zbawienia ludzkości, moralność przepełniona nienawiścią, fanatyzm
niezdolność do praktycznego działania
wszechogarniający ateizm, bezkrytyczne przyjęcie twierdzenia (aksjomatu), ze nauka może rozwiązać wszelkie problemy duchowe i religijne, zastąpienie wartości transcendentych ideą szczęścia ludzkości, utworzenia Królestwa Bożego, uczynienie z ludu bożka (idołopokłonstwo)
brak inicjatywy w samodzielnej myśli, rozwoju nauki, docieraniu do prawdy, przyjmowanie obcych idei (zachodnich) i wybierania z nich elementów, które sankcjonują walkę o szczęście ludu
przekonanie, jakoby człowiek był najwyższa istotą we wszechświecie
Zalety inteligencji opisanej w „Wiechach”, które zauważa Sołżenicyn
ogólne poszukiwanie całościowego, jednego światopoglądu
pragnienie wiary (nawet jeśli nie ma charakteru transcendentnego)
nie myśli nad sobą, nie ocenia się w duchu egoistycznym, nie dąży do własnych interesów, bogactwa, satysfakcji
ideał samopoświęcania się swojej idei (chociaż bezsensowny, poświęcanie się ma sens wartościom absolutnym, a nie doczesnym)
Ówczesne wady, ale po przeniesieniu na grunt współczesny, niemalże zalety inteligencji
wszechrówność, nawet za cenę zdławienia oporu jednostek
świadomość bohaterska („robię coś ważnego) umocniona prześladowaniami caratu
świadomość mesjanizmu, poświęcania, spełniania ważnej roli w procesie zbawienia ludzkości, przekonanie o słuszności wybranej drogi i wybranego celu.
Wady odziedziczone przez współczesną inteligencje
brak zainteresowania ojczysta historią, poczucia związku z nią
przekonanie, ze całe zło bierze się tylko z zewnątrz (rząd, warunki społeczne itd.), siebie samych inteligencja poczytuje jako niczemu niewinnych. Za wszystko odpowiedzialne jest samodzierżawie, zdjęcie z siebie osobistej odpowiedzialności
wynoszenie siebie ponad innych, roszczenie sobie prawa do specjalnego miejsca w historii i specjalnego traktowania.
2
Sołżenicyn stwierdza, ze autorzy Wiech ocenili inteligencję przede wszystkim nie wedle kryteriów posiadanej wiedzy, czy umiejętności, ale przez pryzmat ideologii, jaka wyznają dane jednostki. Inteligenci to nie naukowcy, inżynierzy, duchowieństwo, lekarze - wg autorów Wiech to inteligencja społeczna, humanistyczna, rewolucyjna - nazywa ją „inteligencją właściwą”. Czytając Wiechi można odnieść wrażenie, ze wielcy pisarze rosyjscy, tacy jak Dostojewski, Gogol, Tołstoj nie mogą być zaliczeni do inteligencji ze względu na swoje poglądy - nie pasują one do poglądów „inteligencji właściwej”. Sołżenicyn podaje przykład: inteligencja naukowo-technicza nie mogła być zaliczona do inteligencji (w sensie tej inteligencji właściwej) nie sprzeciwiała się władzy, nie odgradzała się od narodu, nie czuła potrzeby działalności społecznej, nie było w niej pociągu do rewolucji i fanatyzmu w działaniu.
Sołżenicyn podaje etymologiczną definicje inteligencji (intelligere - znać, pojmować, myśleć nad czymś, zastanawiać się) i dochodzi do wniosku, ze obraz inteligencji rosyjskiej nijak ma się do przytoczonej definicji.
Przytacza także definicje inteligencji stworzone przez innych myślicieli:
Fiedotow - inteligencja to specyficzna grupa ludzi, połączona ideowością swoich zadań i nierealnością swoich idei
Dal - inteligencja to wykształcona i mądra część społeczeństwa. Jednakże zauważył ze dla „moralnej inteligencji” nie ma określenia
Były próby określenia grupy ludzi, która samodzielnie myśli, tworzy, samodzielnie odczuwa świat przy pomocy ducha - problem w tym, ze nie ma obiektywnej oceny, kogo można, a kogo nie można nazwać inteligentem - różne grupy społeczne życzą sobie, aby ten termin określał inny typ części społeczeństwa
Po wydaniu Wiechów Bierdiajew zaproponował inna definicje inteligencji - inteligencja to duchowa elita, a nie warstwa społeczna.
Po rewolucji 1905 rozpoczął się rozłam inteligencji: z radykalnej części wojujących o poprawę bytu społecznego, zaczęli się wyłaniać myśliciele zastanawiający się nad duchowym, wewnętrznym życiem człowieka. Jednak proces ten nie doszedł do końca przez wybuch pierwszej wojny światowej i później wybuch rewolucji - słowo inteligencja nie zdążyło nabrać jasnego znaczenia, określającego jedna warstwę społeczną.
Rewolucja 1917 była krachem ideałów inteligencji rewolucyjnej. Rewolucja okazała się krwiożercza i szkodliwa dla narodu, okazało się ze to, co głosiła rewolucyjna inteligencja było tragedia dla ludzkości. Okazało się ze inteligencja wychowała potwora na własnej piersi. Inteligencja otrzymała od rewolucji ogromny cios - nie tylko przez areszty, rozstrzeliwania, ale także przez głód, chłód i totalne jej lekceważenie, nieliczenie się z jej poglądami. Tępiona prze rewolucjonistów bolszewickich, zmuszana była uciekać na emigrację, często pod skrzydła swoich dawnych wrogów, czyli carskich urzędników, z którymi wcześniej zaciekle walczyła - tam mogła swobodnie działać. Ci, którzy zostali w Radzieckiej Rosji takiej swobody nie mieli. Mieli do wyboru albo przyjąć ideologie państwową jako swoją własną, albo zginąć za własne przekonania. Tutaj Sołzenicyn porównuje sytuację inteligencji z sytuacją Cerkwi. Cerkiew, posiadając twarde ideowe podłoże chrześcijaństwa nie ugięła się pod sowieckim reżimem, natomiast inteligencja ulegała pokusie - włączyła się w socjalizm, socjalizm stawał się dla nich nową wiarą, nową ideą przewodnią, którą nierzadko przyjmowali dobrowolnie. Zatopienie się w socjalizmie pozwalało inteligentom zrozumieć otaczającą ich rzeczywistość. Przyjęcie idei socjalizmu dawało nie tylko duchowe ukojenie, ale możliwość ocalenia życia.
Po rewolucji powstały rożne typy inteligencji: inteligencja techniczna, zajmująca się tylko sprawami nauki, nie wchodząca w sprawy ideologiczne, miała do nich stosunek obojętny, wręcz traktowała je jako nie warte zainteresowania. Wkrótce jednak dzięki fali terroru została także przywołana do „ideologicznego porządku”. Po fali prześladowań wyzbyli się rozumianej przez nas współcześnie moralności- nie było pojęcia „złego” i „dobrego” w naszym rozumieniu aksjologicznym (wartości), dobre było to, co kazała zrobić partia.
Powstała także inteligencja „rabfakowska” (delikatnie mówiąc penis zna znaczenie tego przaśnego neologizmu) - słabo wykształcony (wręcz tępy) nurt proletariacko-komunistyczny (komsomolcy itp.).
Była także „normalna” inteligencja - czyli ludzie, wykształceni w systemie komunistycznym, nie znający innego wzorca.
W latach 30 słowo inteligencja nabrało nowego znaczenia, zaczęto nim określać nową warstwę społeczną - „służaszczije” - czyli wszyscy ci, którzy wykonywali prace umysłową, słowem ludzie, którzy nie wykonywali pracy fizycznej byli określani „inteligencją”.
Po wojnie pojecie inteligencji rozszerzyło się o jeszcze jedna grupę - partyjne rukowodstwo. Stało się tak przez zaniknięcie terminologii proletariackiej i awanse partyjne ludzi wcześniej określanych jako inteligencja (czyli urzędników, którym udało się awansować).
Przez wszystkie te wydarzenia inteligencja w Rosji zaczęto określać ludzi nie wedle definicji etymologicznej (patrz wyżej), słowo inteligent oznaczało człowieka, który skończył podstawówkę, inteligencja = ludzie wykształceni. Dlatego Sołżenicyn proponuje nazwać ich nie inteligencja, a „wykształceńcami”
3
Tak też i się stało, z historią się nie dyskutuje. Zagnali nas w obrazowanszczinę i utopili w niej, a my się daliśmy. Jednak w duchu protestujemy. Jest jeszcze nadzieje na przyszłość. Niejaki Ałtajew, (псевдоним, статья "Двойное сознание интеллигенции и псевдокультура" в No 97 "Вестника РСХД) uznając to liczebne pomnożenie rozpuszczenie inteligencji ciągle jednak szuka czegoś co oddziela inteligencję od masy. Coś co określa inteligencję do rewolucji i do dziś, coś co stanowi jej definicję: że to unikalna kategoria osób, nie do powtórzenia w innym kraju, żyjąca w świadomości swojej oddzielności, obcości od swojej ziemi, narodu i władzy państwowej. Sołżenicyn sprzeciwia się tej definicji ponieważ jego zdaniem przedrewolucyjna inteligencja nie czuła odizolowania od własnego narodu, co więcej czuła się w obowiązku występować w jego imieniu a inteligencje współczesna również nie jest odizolowana od swojego państwa, a ci którzy tak czują pomagają państwu uczestnicząc w bezwarunkowym ogólnym kłamstwie. Co dalej? Rzeczywiście dawna inteligencja występowała przeciw państwu, ale sam Ałtajew przeczy sobie twierdząc że: „inteligencja współczesna nie śmiała wystąpiła za władzy sowieckiej, dlatego że nie miała z czym występować a nie dlatego, że jej władza nie pozwalała. Komunizm był jej własnym dzieckiem, tak jak idee terroru. W świadomości inteligencji nie było zasad jednoznacznie odróżniających ją od zasad komunistycznego reżimu.” Inteligencja przyczyniła się do zła i to jej nie pozwala podnieść głowy, ułatwiło jej to wejście w system kłamstw. Inteligencja otrzymała to, do czego dążyła przez dziesięciolecia, choć w nieco niespodziewanej formie. Inteligencja usprawiedliwiała swoją współpracę z władzą tym, że idee rewolucji są słuszne, tylko wypatrzone, ale reżim już zdrowieje i wszystko zmierza ku lepszemu. Ałtajew przywołuje 6 pokus rus intelig: rewolucyjna, сменовеховский, socjalistyczna, patriotyczna, оттепельный и technokratyczna. Inteligencja stała się uniżoną, doprowadziła się do duchowego wyniszczenia stąd przezwisko WYKSZTAŁCEŃCY. Uczucie odizolowania od państwa (już od lat `40) swojego niewolniczego stanu w cudzych łapach -to rodzaj nowego protestu, skruchy. Większość inteligencji zaczyna widzieć prawdę. O tym jak uchronić się od obrozowanszcziny i ocalić pojęcie inteligencji pisze Pomieranc (osoba autentyczna, znawca wschodu, wydający w samizdacie eseje filozoficzne i teksty publicystyczne) Pisze on, że inteligencja jeszcze się nie „ustała” po wstrząsie rewolucji. Właściwie inteligentne jest tylko jądro inteligencji, wąski krąg ludzi potrafiących samodzielnie otwierać na nowo świątynie i dobra kultury. Inteligencja -to proces. On proponuje w ogóle zrezygnować z prób zarysowania granic inteligencji i przybrać schemat okręgów: najmniejszy centrum to warstwa natchnionej, ożywionej inteligencji, dalej nieożywiona inteligencja (w starych wariantach tego samizdatowego artykułu P. dzielił inteligencję na „uczciwą”, która szkodzi bliźniemu z konieczności bez przyjemności i „nieuczciwą”, która niby z przyjemności szkodzi- i to ich różni). Na obronę tej wielomilionowej warstwy na granicy „nieożywienia” i „mieszczaństwa” Pomieranc przywołuje trudy pracy pedagogów, lekarzy i księgowych. Ale ta jego obrona jest raczej atakiem na lud. Sołżenicyn zna dobrze te realia, sam pracował jako nauczyciel szkolny i wie, że nauczyciele ( i inne zawody również) są na tyle wymęczeni, biedni że nie starcza im czasu wyrobić sobie zdanie na jakikolwiek temat. I nie przez brak wykształcenia i natury to biedująca prowincjonalna masa przegrywa ze stołeczną a przez potrzebę i bezprawie (cokolwiek Sołż miał na mysli). I dlatego nic się nie zmienia w obrazie obrazowanszcziny, do której standardowym wejściem jest średnie wykształcenie.
4
Jeżeli oskarżają obecną klasa robotnicza, że jest przesadnie posłuszna prawom, obojętny duchowemu życiu, utonął w mieszczańskiej ideologii, cały odpłynął w materialne troski, dostanie mieszkań, kupno mebli, w karty, domino, telewizory i pijaństwo, - to o ile wyżej podniosła się obrazowanszczina, nawet i stołeczna? Droższe meble, wznioślejsze koncerty i koniak zamiast wódki? Jeśli obrazowanszczina na prowincji martwi się jak wyżyć, to dla tej w centrum obrzydliwym jest usprawiedliwienie podporządkowujące wszystkie dążenia i idee wyrachowanej pogoni za lepszymi dobrami materialnymi, zaszczytami, stanowiskami, wakacjami i takimi tam. (Pomieranc: serwis- to kompensacja utraconych nerwów). Sołżenicyn myśli, że nawet najpodlejszy przedrewolucyjny inteligent nie podałby teraz ręki wspaniałemu dzisiejszemu stołecznemu wykształceńcowi. I dla tych wszystkich przywilejów i honorów nie wstyd wypełniać wszystkie dyrektywy władz, potępiać na piśmie, z trybuny lub nie podając ręki kolegę naznaczonego przez komitet partyjny.
Jeśli to jest inteligencja to czymże jest mieszczaństwo?
Nie tylko państwo sprzedawało na zachód ikony, które chroni od wywózki zakaz celny, znani „inteligenci” emigrując z kraju na zawsze rozkładali dzieła sztuki i przewozili je jaki meble. Każdy żyjący w naszym kraju płaci na podtrzymywanie obowiązkowego ideowego kłamstwa. „Podatek” ten jest minimalny u chłopstwa i klasy robotniczej. Teraz pozostało im nieczęste głosowanie na walnym zebraniu, na którym już nie tak dokładnie sprawdzają obecność. Z drugiej strony państwowi ideologowie i urzędnicy szczerze wierzą swojej Ideologii.
Sołżenicyn podkreśla, że inteligencję cechuje dwumyślenie. Z jednej strony śmieje się z kłamstw władzy i niej samej, z drugiej zaś cynicznie w „gniewnych” tekstach powtarza kłamstwo rozwijając je i umacniając swoją elokwencją. Orwellowskie dwójmyślenie wzorowane jest właśnie na radzieckiej inteligencji lat 40-tych. Od tego czasu wyćwiczyło się ono i stało wygodnym chwytem w życiu. Ale pragniemy wolności! Potępiamy (szeptem) ludzi, którzy nie czują konieczności zupełnej wolności w kraju (no może nie dla wszystkich, ale dla centrum obrazowanszcziny na pewno, Pomieranc w liście do 23 zjazdu partii proponuje stowarzyszenie inteligentnego jądra", posiadającą niezależną prasą, teoretyczne centrum, udzielający rad partyjnej administracji). Wolności tej czekamy niczym cudu, który spadnie na nas, ale sami niczego nie robimy by wywalczyć sobie ową wolność. Już gdzie tam dawne tradycje, obrazowanszczina codziennie sumiennie a czasami nawet z talentem pracuje dla wzmocnienia ogólnego więzienia. Ale tego nie poczytuje sobie za winę, ma już przemyślane usprawiedliwienia.
Podstawienie nogi współpracownikowi, kłamstwo w prasowym oświadczeniu sprytnie usprawiedliwiane przez kłamiącego, chętnie przyjmowane jest przez chór wokół: jeżeli bym ja (on) tego nie zrobił, to by mnie (go) zdjęli z tego stanowiska i wyznaczyliby gorszego! Trzeba utrzymać pozycje dla dobra wszystkich- oczywiście każdy dzień wypada wyrządzać złośliwość co po niektórym ("przyzwoici ludzie szkodzą bliskim tylko z konieczności"). Lecz niektórzy są sami winni: po co tak raptownie nieostrożnie wystawili siebie przed władzami, nie myśląc o kolektywie? lub po co ukryli swoją ankietę przed wydziałem personalnym - i zaszkodzili całemu kolektywowi?.. Lecz główny argument to dzieci! Wobec niego milkną wszyscy no bo kto ma prawo złożyć i ofierze materialny dobrobyt dzieci w imię abstrakcyjnej zasady prawdy? Ale o tym, że moralne zdrowie dziecka jest najważniejsze nie myślą już rodzice. Dzieci już od szkolnej ławki uczą się jak kalkulować by wybić się. Pokolenie to nie doświadczyło prawdziwych prześladowań a jakie jest ostrożne! Nieliczni młodzieńcy, obracający się przodem do prawdy to nadzieja Rosji, są jednak oni przeklinani i prześladowanie przez własnych majętnych rodziców.
I nie da się usprawiedliwić inteligencji, że jak dawniej chłopi, nie wiedziała co się w kraju i na świecie dzieje. Inteligencja była informowana, mogła wiedzieć, ale odwracała się, poddawała w każdym gabinecie i urzędzie, nie dbała o sprawy wspólne.
Ludzi z inicjatywą, wrażliwych na krzywdy innych tępiono uciskiem i strachem. Samą pomoc społeczną zanieczyszczono obłudną państwową imitacją. Uchylając się choć trochę od nagonki na kolegę samemu stawało się obiektem nagonki. Ale pomimo tego wszystkiego istnieje wyjście. Niech mnie prześladuję, ale niech moje dzieci wyrosną na uczciwych ludzi. Jeśli by inteligencja taka była- ona byłaby niezwyciężona.
Jest jeszcze szczególna kategoria ludzie- tak znakomitych i nieosiągalnych, których imię znane jest nie tylko w całym Związku ale też i na świecie, że im w postalinowskiej epoce nie grozi atak policji. Czy mogli by oni znów podnieść honor rosyjskiej inteligencji? Wystąpić w obronie prześladowanych, w obronie wolności, przeciw niesprawiedliwościom, przeciw narzucanemu kłamstwu? Dwustu takich ludzi (a można ich doliczyć się i 500) pokazaniem się i twardą postawą oczyściliby powietrze w naszym kraju, a mogliby nawet zmienić nasz życie. W przedrewolucyjnej inteligencji tak działały tysiące, nie oczekując ochronnego rozgłosu. Czy w naszej obrazowanszczinie doliczymy się dziesięciu? Pozostali takiej potrzeby nie mają! (Nawet jeżeli czyjś ojciec był rozstrzelany - nic.) Jakże zatem nazwać i kierownictwo nasze - wyżej obrazowanszcziny? Za czasów Stalina za nie podpisanie nagonki na swojego kolegę rzeczywiście mogła grozić śmierć lub więzienie. Ale dzisiaj jaka siła zmusza sławnych i znakomitych brać pióro i, usłużnie zapytawszy - "gdzie?", podpisywać nie przez nich opracowaną brudną bzdurę przeciw Sacharowowi? Tylko osobista marność. Jaka siła zmusza wielkiego kompozytora XX wieku stać się żałosną marionetką trzeciorzędnych urzędników z ministerstwa kultury i podług woli podpisywać każdy papierek, broniąc kogo polecą i tępiąc kogo rozkażą? (jeśli! nastąpi w ludzkości jaśniejszy wiek, usłyszą nasi potomni przez muzykę Szostakowicza, jak byliśmy już w szponach diabła, w jego pełnym posiadaniu, - i szpony te, i piekielny jego oddech wydawały się nam pięknymi) . Czy tak zachowywali się wielcy uczeni z przeszłości? wielcy artyści? Zniszczona ich tradycja- jesteśmy wykształceńcami. Jest to potrójny wstyd, że już nie strach przed prześladowaniem, lecz kręte rachunki próżności, korzyści, pomyślności, spokoju zmuszają tak poniżać się "moskiewskie gwiazdy" obrazowanszcziny i średnią warstwę "ostiepienionnych" (остепенённых). Ma rację Lidija Czukowskaja,że kogoś z inteligencji przyszła pora skreślić. Jeżeli nie tych wszystkich - to ostatecznie stracony sens przemówienia. W naszym dzisiejszym zbiorze spodziewałem się udziału jednego wyjątkowego człowieka, który osiągnął wszystkie rangi i tytuły. W prywatnych rozmowach jęczy jego serce - o bezpowrotnej zagładzie rosyjskiego ludu. Od korzeni zna naszą historię i kulturę. I - zrezygnował: po co to? do niczego nie doprowadzi... Zwyczajny godny wykręt obrazowanszcziny.
Kiedy z góry szarpali sznurek, że można śmielej (1956, 1962), lekko rozprostowywaliśmy zdrętwiałe plecy. Kiedy szarpali (1957, 1963), znikaliśmy. Był moment i spontanicznego ruchu: 1967 - 68, Samizdat poszedł jak wiosenny wylew rzeki, mnożyły się imiona, nowe imiona w protestach, wydawało się - jeszcze troszeczkę, jeszcze odrobinkę - i zaczniemy oddychać, I - wiele było potrzebnym na stłumienie? PIęćdziesięciu najbezczelniejszych pozbawiono pracy po fachu. Kilku wyłączono z partii, kilku ze związków, i siedem tuzinów "podpisantow" wezwali na pogawędkę do partkomu. I bladzi i zmarnowanych wracali z "pogawędek". Obrazowanszczina zaczęła na nowa się bać, palić samizdatowe biblioteki, chować maszyny do drukowania ichyba tylko czasem w ciemnym korytarzu przechwytywać zakazany liścik.
Tak, w tych prześladowaniach pojaśniła się sprawa, wkroczyło niewątpliwe inteligentne jądro: kto kontynuował sobą ryzykować i składać siebie w ofierze - otwarcie lub w bezszelestnym skryciu przechowywał niebezpieczne materiały, nieustraszenie pomagał posadzonym lub sam przypłacał wolnością. Lecz również inne "jądro" ukazało się- kto wyznawał inną mądrość: trzeba z tego kraju - uciekać! Ratując w ten sposób swoją indywidualność ("tam spokojnie będę rozwijać rosyjską kulturę"). Następnie - ratując tych, którzy pozostali ("tam efektywniej bronić będziemy waszych prawa"). Nareszcie zaś - i dzieciątka swoje, cenniejsze, niż dzieci pozostałych rodaków. Takie właśnie ujawniło się „jądro rosyjskiej inteligencji” mogące żyć bez Rosji...
5+6
Wszystko mogłoby by być wykształceńcom wybaczone, jeśli by przyznali się, że nie są zdolni do wypełnienia postawionego przed nimi zadania, że przywiązali się do dobrobytu, że są ofiarami historii, w której się urodzili, ale oni tego nie czynią.
Są zarozumiali, uważają siebie za duchowego sędziego wszystkich zdarzeń, krytykują wszystko siedząc bezpiecznie w fotelu przed telewizorem.
Mają o sobie bardzo wysokie zdanie, chociaż wiedzą, że stopień doktora nauk może otrzymać byle kretyn. Uważaja, że to od nich zależy los świata i Rosji, choć nic w tym celu nie robią.
Semion Telegin - cytuje go Sołżenicyn - własnie taki wykształceniec, napisał w 1969 r. artykuł "Jak być?". Wychwala w nim jemu podobnych, nazywa ich kwiatem myślącej Rosji. Przyznaje, że oni myślą jedno, mówią drugie, a robią trzecie, jednak NIE UWAŻA TEGO ZA WADĘ!! Wręcz przeciwnie, uważa to za zaletę inteligencji, która kłamie w żywe oczy państwu, ale myśli co innego, więc zachowuje wewnętrzną wolność. Sołżenicym pogardza takim zachowaniem.
Telegin twierdzi, że rozwinęła się nowa kultura, bo jest tylu znakomitych fizyków, techników, architektów. Sołżenicyn pyta - gdzie tu kultura?? Gdzie tu duchowa siła?
Telegin mówi, że będą oni ratunkiem dla Rosji, bo oświeżą ja nową kulturą, Sołżenicyn odpowiada - nie gadac o ratowaniu Rosji, a zacząć DZIAŁAĆ - nie podpisywać tego, co niezgodne z sumieniem, nie bać się zaryzykować i głośno powiedzieć swoje zdanie, nie być dwulicowym.
Wykształceńcy mówią o tym, jak to naród nie docenia tego, co ona dla niego zrobiła. Ale co tak naprawdę zrobiła? Nic.
Są też głosy, ze narodu już w ogóle nie ma, bo nie ma tradycji, które go tworzyły, zniknęły one w wirze stalinizmu. Więc skoro nie ma narodu, to jak wykształceńcy chcą odrodzić narodowe bogactwa, narodową kulturę?
Sołżenicyn mówi - tak, jest w tym sporo prawdy, bo jak mogł uchować się naród, jeśli wyrzucono ikony, jeśli całe rodziny zsyłano na Syberię, jesli zlikwidowano rosyjską wieś, a zamiast niej zbudowano betonowe bloki dla tysięcy mieszkańców? Jesli ogłupiano ludzi tępymi filmami i książkami bez treści, a inteligencja tylko temu przyklaskiwała, bo na tym mozna było zarobić pieniądze? Własnie inteligencja nie zrobiła nic, aby unicestwienu narodu w duchowym i fizycznym sensie zapobiec.
7
Od krachu ekonomicznego do przejścia ku stabilnej ekonomice, będzie odnawiana pierwotna więź człowieka (ludzi, narodu) z ziemią, pracą fizyczną. Wszędzie wróci, a u nas nie? Wykształceństwo, brak możliwości rozwoju? Wszystkie klasy wymieszane, więc jak się rozwijać? Jak ludziom można zabronić przyszłości? Naród istnieje, bo choć ludzie ze wsi się porozjeżdżali, umieją czytać, piją, nie ma korowodów (taa…, dobrze kombinujesz Liburska), język okaleczony, ale najgorzej to z myślami, staraniami, lecz wszystko to i tak „małe lolo” w porównaniu z obłudą wykształceństwa. Naród nie bierze udziału w banalnej łży i w tym jest nadzieja, że nie jest on pusty od Boga. Inteligencja również istnieje, ponieważ każdy z nas zna choć parę osób, które wzniosły się ponad zakłamanie i wykształceństwo. I widzę inteligentne jądro - nadzieja w odnowienie duchowe. Uznamy je po czystości dążenia, po duchowym poświęceniu (samozaparciu)- w imię prawdy i dlatego kraju w którym żyjesz, a nie po: ilości wydanych książek, osiągniętym naukowym tytułom, nie po wysokości wykształcenia: "привыкших и любящих думать, а не пахать землю” i nie po przynależności do duchowej diaspory "всюду не совсем свои". Jadro wychowane nie w bibliotekach, lecz przez duchowe doświadczenia. Dostojewski w 1887 roku marzył, by w Rosji pojawiała się młodzież skromna i ofiarna (dzielna), a pojawiły się „biesy” i widzimy dokąd doszliśmy. Ale daję wam słowo, że się z nimi zetknąłem (z tymi dobrymi), obecnie siedzą, niektórzy nie są znani. Są jak wiosenne strumyczki, pod szarym śniegiem.
Wadliwością metody jest rozważać w "социальных слоях". Inteligencja- wykształceńska zakończyła swój rozwój w „ciepłym błocie”. Inteligentem, człowiek się staje indywidualnie. Jeżeli i była warstwa (ten „слой”),to tylko psychiczny, a nie socjalny. Warstwa, naród, masa, wykształceństwo- składa się z ludzi i nikt nie może im zamknąć przyszłości. Człowiek sam o niej decyduje. Zawsze można wrócić na ścieżkę dobra. Obecna masa jest jak bezpostaciowe struktury krystaliczne, może się zacząć strukturalizować, gdy pojawi się rdzeń. Czyli masa może znów tworzyć naród, budując się wokół inteligencji. Inteligencja spowodowała obecny stan, ponieważ odrzuciła religijną moralność, a przyjęła ateistyczny humanizm. Bulhakow chciał inteligencji: "Образованный класс с русской душой, просвещённым разумом, твёрдой волею". To ma być właśnie tym jądrem, którego wielu nie zna, ale są przyciągani przez nie, nawet prości ludzie, łączą się razem w kierunku „czystego życia”. Wiele potrzebnych jest owych rdzeni- dziesiątki tysięcy. Będzie to trzeba robić w pojedynkę, w powszedniość, na głównym kierunku naszego bytu. Aby oczyścić się z tego wszystkiego, co spotkało naród w przeciągu ostatnich 50 lat (kłamstwo, przestępstwa w których brał udział itd.), nie da się inaczej uzdrowić społeczeństwa, jak tylko przez duchowy filtr. Przejście w przyszłość otwarte jest tylko pojedynczo przez wgniatanie. Przez świadomą, dobrowolną ofiarę. Jeżeli się kocha ojczyznę, to należy być skłonnym do poświęceń.
Słowo „inteligencja” jest wykrzywione. Należy zmienić inteligencję i by była nie od słów: rozumieć, wiedzieć, a od czegoś innego, duchowego. Pojawi się elita, w której skład wchodzić będą przetrwałe jednostki, krystalizująca naród. Dla każdej cząsteczki będzie filtr, przez który jeżeli przejdą utworzą wspaniały naród, cechą którego będzie czystość we wzajemnych stosunkach.
8
Studenci w świecie wychodzą na ulicę, by pokazać swoje niezadowolenie, a u nas nie, nikt nic nie piśnie. Studenci, jak i klasa robotnicza jest wystraszona Stalinem na trzy pokolenia. Egzamin na człowieka składa się z:
НЕ ЛГАТЬ! НЕ УЧАСТВОВАТЬ ВО ЛЖИ!;
НЕ ПОДДЕРЖИВАТЬ ЛОЖЬ!
Ciężki do zdania przez Rosjan. Kłamstwo jest u nas właczone w państwowy system, to dlatego też tak ciężko żyć. Trzeba przestać kłamać, by powrócić do człowieczego dostojeństwa. Tylko, gdzie jest granica między prawdą, a kłamstwem,, co jest prawdą, a co jest kłamstwem? Odpowiedź brzmi: jak widzisz ty sam, jak podpowiada ci twoje sumienie. I tam gdzie widzisz granicę kłamstwa, nie poddawaj się jej, odetnij się od niej. Nie kłamać to znaczy nie mówić tego czego nie myślisz. Trzeba z tym walczyć, ale niekoniecznie jak Jan Pałach palić się, nie trzeba iść na karabiny, wystarczy: „А всего только - дышать. А всего только - не лгать”.
Dziureczki od filtra są wąziutkie tylko na początku, później się rozszerzają. To kosztuje potarganą pracę naukową, wyrzucenie z pracy, ale w ogień nie rzucą. Jest to sposób dostępny dla każdego, a tylko można sobie wyobrazić co się stanie, gdy tak postąpią dziesiątki tysięcy. Oczyści się kraj, bez żadnego wystrzału. Zaczynamy oczyszczać nasz kraj od naszej własnej duszy. Wszystko spoczywa na ramionach młodzieży, to ona ma być tą elitą na którą czekamy: жертвенную элиту. Brak w wykształceniu, to nic w porównaniu z nieczystą duszą.