Dlaczego partner zmienił się po ślubie


Dlaczego partner zmienił się po ślubie?

Maja Stasińska / Onet.pl

Większość z nas marzy o szczęśliwej rodzinie - czułym małżonku, dzieciach, domku z ogródkiem, w którym będziemy czuli się szczęśliwi i bezpieczni. Stając na ślubnym kobiercu jesteśmy przekonani, że te marzenia właśnie się spełniają. Rzeczywistość często okazuje się jednak inna, bo on po ślubie z rycerza zamienił się w zwykłego flejtucha, a ona z królewny w skrzeczącą żabę. Wtedy zastanawiamy się, co się stało z naszymi ukochanymi. Jak dalej mamy razem żyć?

Agata mężatką jest od 5 lat, od roku są w separacji. Powód: wychodziła za mąż za jednego mężczyznę, a po ślubie obudziła się z kimś zupełnie innym. Tylko tak samo wyglądał, jak jej ukochany chłopak. Mieszkali w innych miastach, oddalonych od siebie o 70 kilometrów. Razem spędzali weekendy, czasami spotykali się również w środku tygodnia, kiedy przyjeżdżał do niej po pracy. Marzyła o chwili, kiedy będą razem, setki razy wyobrażała sobie, jak to będzie cudownie. On świetnie gotuje, przecież nie raz robił jej kolacje, kiedy do niego przyjeżdżała. Zawsze miał idealnie czysto, opłacał pomoc domową. Na dworcu czekał z kwiatami. Traktował ją jak księżniczkę. Mówił, że zmywarka pozmywa, a oni nie będą tracili czasu, tylko pójdą do kina albo spotkają się z przyjaciółmi. Miał własne mieszkanie, Agata mieszkała z rodzicami. A Ci powiedzieli, że zamieszka ze swoim chłopakiem, ale po ślubie. Tłumaczyli, że jeśli to prawdziwe uczucie, to przetrwa. A on nie nalegał.

Wspólne życie, wspólna nuda
Agata właśnie kończyła studia, miała szukać pracy. Wtedy zaczęli rozmawiać, że może czas na wspólne życie, że powinna poszukać pracy w jego mieście. Ślub był jak marzenie. Z białą suknią, sypaniem ryżu przed kościołem i setką gości. Rodzice Agaty byli wniebowzięci. Jej koleżanki przed ślubem mieszkały ze swoimi chłopakami, a do ołtarza szły z brzuchem, ale nie ich córeczka. A dziś Agata wie, że to ona popełniła błąd, nie jej "niemoralne" koleżanki, jak mawiała jej matka. One wiedziały przynajmniej za kogo wychodzą, a Agata dopiero go poznawała.

- Wspólne mieszkanie jest dobrym sprawdzianem dla związku. Partnerzy mogą zobaczyć się w różnych sytuacjach i rolach życiowych: jakie mamy życie towarzyskie poza związkiem, jak funkcjonujemy w domu, jak godzimy życie prywatne z pracą, jak się porozumiewamy. Tworzą się już wzajemne zobowiązania, ale wciąż mają świadomość, że gdyby się okazało, że nie pasują do siebie, to mogą się rozstać. Zależy im więc, żeby się dogadywać. I skoro nie rezygnują ze związku i jest im razem dobrze, to kolejnym krokiem jest ślub - mówi Radosław Jerzy Utnik, psycholog i seksuolog z Kliniki "Nasze Zdrowie" w Warszawie.

Król i władca w dziurawych kapciach
Na początku Agata nie mogła znaleźć pracy (skończyła geografię, chciała być nauczycielką). Jej mąż w pierwszej kolejności zwolnił panią od sprzątania, bo i po co, skoro Agata siedzi w domu. Przestał robić też kolacje, z tego samego powodu. Agata rano przeglądała ogłoszenia o pracę, a potem prała, sprzątała i gotowała. Kiedy znalazła pracę w wydziale geodezji urzędu miasta, doszły jej tylko obowiązki zawodowe. Jej ukochany już nie mówił, że zmywarka pozmywa, a oni pójdą do kina.

- Nie było w tym nic ani z naszych wcześniejszych romantycznych chwil, ani z moich wyobrażeń na temat naszego wspólnego życia. W jednej chwili z księżniczki zamieniałam się w kurę domową. Uświadomiłam sobie, że nie znam go z codziennych sytuacji, bo miałam go w weekendy - mówi Agata.


A codzienność była dość szara. Jej mąż wracał z pracy, zakładał swoje ulubione wytarte kapcie i zasiadał przed telewizorem, ona podawała mu obiad. Potem często robił sobie drzemkę. Wieczorem razem coś oglądali w telewizji. Starała się, namówić go na powrót pomocy domowej, żeby miała więcej czasu dla siebie, ale powiedział, że właśnie kupił samochód na raty i mogliby nieco oszczędzić. Mówiła mu, żeby się ruszył, żeby coś wspólnie zrobili, ale on mówił, że jest zmęczony i musi odpocząć. Chciał żyć nie zmieniając swoich przyzwyczajeń i mieć u boku Agatę, która zadba o niego.

- Uświadomiłam sobie, że on tak żył i przed ślubem. Tylko że ja nie widziałam go w tych sytuacjach. Dla mnie był tylko od święta. Ale święta mają to do siebie, że są dość rzadko i szybko się kończą. Mieszkanie przed ślubem to najlepsze, co może wymyślić sobie para. Zafundowaliśmy sobie terapię szokową, która nie powidła się. Najgorsze było nawet nie to, że okazał się nudziarzem, ale to, że on poczuł się moim panem i władcą - mówi Agata.

Agata zamieszkała w jego mieszkaniu, już urządzonym. Kiedy chciała coś zmienić, przemeblować, stwierdzał, że tak jest dobrze i nie ma po co wydawać pieniędzy. W domu rządził niepodzielnie. Więcej zarabiał, więc wydzielał pieniądze. Bez jego wiedzy mogła zrobić co najwyżej zakupy spożywcze. Kiedy zobaczył na wyciągu z konta buty albo ciuch zaraz pytał, na co wydała pieniądze.

- Wydawało mi się, że nawet jeśli coś zgrzyta, to wszystko da się wyjaśnić, naprawić, bo przecież się kochamy. Nie da się jednak zmienić dorosłego, ukształtowanego człowieka. Nie wiem, czy ślub go zmienił, bo mam wrażenie, że go w ogóle nie znałam. Moje życie zmieniło się i to bardzo. Uświadomiłam sobie, że żyłam marzeniami i że to on zawsze wszystko ustawiał - co zjemy, gdzie pójdziemy. To, co przed ślubem było opiekuńczością, niespodzianką, po ślubie okazało się być tyranią. Starał się dopóki gonił króliczka, ale zwierzyna została upolowana. Nie wytrzymałam tego, wyprowadziłam się. Grozi mi, że jak nie wrócę do niego, to grosza nie dostanę z naszego wspólnego majątku. Rodzice nie mogą mi tego wybaczyć. A ja już nie chcę być służącą - mówi Agata.

Radosław Jerzy Utnik przyznaje, że ślub w sensie religijnym i społecznym powoduje, że koszty emocjonalne i finansowe wyjścia z formalnego związku są wyższe, niż z niesformalizowanego. Ślub może wzmacniać związek, jeśli jest deklaracją - chcę być z tobą, już nikogo innego nie szukam, wtedy daje poczucie spełnienia i bezpieczeństwa. Trzeba jednak wiedzieć, że nawet w tej sytuacji o związek należy dbać, że nie jest dany raz na zawsze.

- Problem pojawia się wtedy, kiedy partner albo partnerzy zaczynają po ślubie tratować siebie jak własność. W małżeństwie zamykają się jak w więzieniu, z którego nie ma wyjścia. Myślą, że już posiedli partnera, więc nie muszą się starać i siebie zdobywać - mówi Radosław Jerzy Utnik.


Potrzebny do zrobienia rodziny
Adam, kiedy mówi o swoim małżeństwie, ma łzy w oczach. Przed ślubem razem byli prawie 4 lata. Mieszkali razem rok. Oboje wtedy dużo pracowali. Ale mieli czas na wspólne spacery, przytulania, wyjścia do przyjaciół. Mieli też wspólne plany, niekoniecznie związane z rodziną, chcieli zobaczyć Australię i Nowa Zelandię. Ale to wszystko było kiedyś. Po ślubie Adam coraz rzadziej się uśmiecha. Na pytanie, czy aż tak dużo się zmieniło, odpowiada, że zmieniło się wszystko. Przede wszystkim zmieniała się jego dziewczyna, a teraz żona.

Mogłoby się wydawać, że są w czepku urodzeni. Dwoje kochających się ludzi zakłada upragnioną rodzinę, już na starcie mają mieszkanie, które dostali w prezencie ślubnym od rodziców. Mają dobrą pracę - Adam jest operatorem kamery w firmie reklamowej, Ania grafikiem w jednej z redakcji. Ona nigdy nie ukrywała, że dla niej rodzina jest najważniejsza, sama ma dwójkę rodzeństwa i rodziców, którzy razem przeżyli ponad 30 lat. Adam wiedział tylko, że chce być z Anią, a skoro ona chce ślubu, nie widział przeszkód, żeby go wziąć.

- Myślałem, że przecież, czy ze ślubem, czy bez ślubu i tak jesteśmy razem - mówi Adam.

Zagrzebana w domowych pieleszach
Nie pojechali ani do Australii, ani do Nowej Zelandii, bo Ania wpadała w wir urządzania mieszkania. Kupowała meble, tapety, doniczki, talerze i talerzyki. Adam cieszył się razem z nią, chociaż dla niego miseczki w taki deseń czy siaki mają drugorzędne znacznie. Prosił, żeby wyluzowała, bo mają na to przecież dużo czasu, żeby poszli na kolację i już nie rozmawiali o tym mieszkaniu. Ale Ania po pracy leciała na zakupy i ciągle miała pretensje, że Adam za mało jej pomaga w urządzaniu mieszkania.

- Już wtedy mało w tym wszystkim było nas samych, a dużo bieganiny. Ale jeszcze czułem, że robimy coś dla nas. Moment krytyczny nastąpił, kiedy urodziło się dziecko. Staraliśmy się o nie ponad rok. Skakaliśmy ze szczęścia, ale to był początek naszych problemów. Ona przestała mnie jakby zauważać. Kiedyś była czuła, przytulaliśmy się, teraz już przytulała tylko synka. Wcześniej była zadbaną kobietą, a teraz widziałem ją ciągle w tym samym szarym dresie. Jakby wyszła za mnie tylko dla rodziny i dziecka. I moja rola właśnie się skończyła. Jestem potrzebny jeszcze tylko do utrzymywania rodziny - mówi Adam.

Mama Ani była u nich niemal codziennie. Chciała pomóc córce przy dziecku, a Adam widział, że zabiera im te nieliczne chwile, kiedy mogliby być razem. Chciał zajmować się swoim synkiem, tylko, że jego żona uważała, że on jest malutki i sama lepiej wszystko zrobi. Wcześniej na niedzielne obiady do teściów chodzili cztery razy w roku. Teraz niemal codziennie.


- Kiedy próbowałem z nią rozmawiać mówiła, że czas dorośleć, a mnie w głowie jakieś podróże i kina, żebym lepiej zajął się życiem. A ja czułem, jak rośnie we mnie frustracja. Nie to, żebym nie kochał synka, kocham go bardzo. Ale, czy tak to wszystko musi wyglądać? Ania miała chyba zakorzeniony taki model rodziny: po ślubie dziecko i rodzinne, niedzielne obiady. A wcześniejsze życie było po to, żeby się wyszumieć. Powtarza mi ciągle, że mieliśmy czas, żeby się wyszumieć. Jakbym słyszał jej matkę. Z drugiej strony Ania ma pretensje, że już nie kupuję jej kwiatów i nie mówię komplementów. A kiedy mam jej mówić te komplementy, jak chodzi cały dzień z byle jak spiętymi włosami i w nieśmiertelnym dresie! Kiedyś chciałem go zafarbować, żeby w końcu go wyrzuciła. Wrzuciłem do prania z czarną koszulką. Nie za bardzo mi się to udało, bo jakby ściemniał, ale równomiernie. I nadal go nosi - mówi Adam.

Adam tęskni za tą dawną Ania. Czułą i szaloną. Za tym jej przewrotnym błyskiem w oku. Gdyby wiedział, że tak to będzie wyglądało po ślubie, wolałby do końca życia, być z nią w związku na kocią łapę. Dziś jest sfrustrowany i niedowartościowany.

- Coraz mniej mi na tym wszystkim zależy. Coraz częściej widzę, że są piękne kobiety wokół mnie - mówi Adam.

Czasami trudno przewidzieć, jak wiele może zmienić ślub. Radosław Jerzy Utnik zauważa jednak, że mogą pojawić się pewne symptomy przyszłych zmian. Jednym z nich może być duża religijność i przywiązanie do tradycji, a tym samym niedopuszczanie do myśli rozwodu, bez względu na to, na ile związek jest udany. Wtedy mamy przekonanie, że ta osoba jest nam dana raz na zawsze. A to utrudnia negocjowanie warunków, część potrzeb jest niezaspokojona.

- Zgubne jest też przekonanie, że dopiero ślub pozwala stworzyć rodzinę. Wtedy częściej decydujemy się na ten krok za wcześnie, podejmujemy niedojrzałe decyzje. Jeśli to formalność stwarza rodzinę, to partner przestaje się liczyć. A związku nie tworzy ślub, tworzą go ludzie, którzy powinni o siebie zabiegać, dbać o swoje potrzeby. To wspólne życie z partnerem daje rodzinę. Można i bez ślubu być rodziną, najważniejsze są bowiem dobre relacje - mówi Radosław Jerzy Utnik.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Co zmienia sie po przejsciu z t Nieznany
Dlaczego w Polsce jeździ się po prawej stronie jezdni
Co zmienia się po przejściu z terapii insuliną ludzką na analog insuliny(1)
Dlaczego w Polsce jeździ się po prawej stronie jezdni
Jak zmieniła się Polska po wstąpieniu do Unii Europejskiej
Dlaczego zmienia sie tabela stratygraficzna
Uzaleznienie od siebie Dlaczego tak trudno sie zmienic i co mozna na to poradzic uzasie
Uzaleznienie od siebie Dlaczego tak trudno sie zmienic i co mozna na to poradzic 2
Uzaleznienie od siebie Dlaczego tak trudno sie zmienic i co mozna na to poradzic uzasie
Dlaczego zmienia sie tabela stratygraficzna
Uzaleznienie od siebie Dlaczego tak trudno sie zmienic i co mozna na to poradzic uzasie
Uzaleznienie od siebie Dlaczego tak trudno sie zmienic i co mozna na to poradzic uzasie
Uzaleznienie od siebie Dlaczego tak trudno sie zmienic i co mozna na to poradzic
Jazda na zderzaku i bezmyślne przelewanie się po pasach ruchu, czyli dlaczego nie lubię polskich aut
Wasilewski P , Dlaczego strzelają do dziennikarzy czyli jak zmienił się terroryzm
Dlaczego mamy spowiadać się kapłanowi
JAK?ENEZER SCROOGE ZMIENIŁ SIĘ POD WPŁYWEM WIZYT DUCHÓW
Dlaczego nie da się nastroić pianina
Informacja dla kierowców samochodów ciężarowych na 2014 rok , a poruszających się po Włoszech

więcej podobnych podstron