Anioł Śmierci i Szatan
Talmud słowami rabina Simeona, syna Lakisza, naucza: „Szatan, złe skłonności i anioł śmierci są jednym i tym samym”.
Majmonides uważa to zdanie za arcyważne i powiada: „objaśnia to, co mroczne, odsłania to, co ukryte, i tłumaczy największe tajemnice Tory”. Mocne słowa. Jeszcze jeden cytat z Talmudu, na który mędrzec z Kairu się powołuje: „Adwersarz zwodzi, oszukuje, potem uskakuje, a gdy stanie się zło, oskarża, uzyskuje pozwolenie i zabiera duszę”. Z czytania Księgi (scena z Ablem i Kainem) wiemy, że złe skłonności czekają na nas już przy kołysce. Drzwi są dla nich stale otwarte. Towarzyszą nam stale. Nie ma przed nimi ucieczki. (Dlatego obraz dziecięcej niewinności jest w judaizmie nieznany. Dzieci bywają naturalnie skłonne do folgowania sobie i brak im rozumu). Obraz oskarżającego adwersarza znajdujemy w biblijnej opowieści o synach wielkiego kapłana Jesuego. Jesue stanął przed Aniołem Pańskim i okazał mu też „szatana stojącego po prawicy jego, aby go oskarżał” (Ks. Zachariasza 3, 1). Również Baalam w prorockiej wizji zobaczył wroga: „Otom Ja wyszedł, abym się tobie sprzeciwił” (Ks. Liczb 22, 32).
Filozof powiada, że to, co łączy owe trzy fenomeny: śmierć, Szatana i złe skłonności, to właśnie zasada braku, ubytku. Śmierć przychodzi, gdy ciało opuszcza dusza, a ta wszak nadaje mu formę, zapewnia istnienie. Złe skłonności łączy filozof, o dziwo, z wyobraźnią serca, którą my tak kochamy. Powołuje się na słowa z Księgi Rodzaju, gdzie czytamy: „myśl serca człowieczego zła jest od młodości jego…” (22, 21). Wyobraźnia jest czymś złym, gdy oznacza wyłączenie rozumu na rzecz serca, a tylko dzięki rozumowi osiągnąć możemy na ludzką miarę skrojoną doskonałość. Znów mamy do czynienia z brakiem, w przypadku wyobraźni ze słabością rozumu.
Ciekawe i zaskakujące wnioski z tego wyprowadza nasz bogobojny filozof. Powiada, że Szatan musi być też „synem elohim”, czyli aniołem, albo dokładniej: „może być nazwany aniołem o tyle, o ile znajduje się pośród mnóstwa synów Bożych - a dobre skłonności też nazywać powinniśmy aniołem. Rację mają nasi mędrcy, niech ich pamięć będzie błogosławiona, którzy twierdzili, że zawsze towarzyszą nam dwa anioły, jeden po prawicy i drugi po lewicy, pierwszy to dobre skłonności, drugi złe”. Wystarczy się dobrze wokół siebie rozejrzeć. Trudno wątpić w prawdziwość stwierdzenia mędrców. Choć oczywiście nie są one równej wielkości i siły. Bywa, że ten z lewej jest nawet żwawszy. Majmonides dodaje jednak za talmudycznymi mędrcami zdanie: „Służ Bogu tak dobrymi, jak i złymi skłonnościami”. Błogosław dary Boga, jak i zło, które ciebie spotyka. To stały nakaz w judaizmie.
Podobny obraz rysował Platon w dialogu „Fajdros”, rysując przed czytelnikami obraz powozu (naszej duszy), którym powozimy. Niosą go dwa konie: biały i czarny. Jeden jest mądry i spokojny, drugi narowisty, uparty, złośliwy, ciągnie tam, gdzie chce, i z najwyższym trudem daje się opanować. To dwie odmiany erosa. A eros w tym obrazie dziwnie jest podobny do owych aniołów znanych dawnym mędrcom talmudycznym.
Zdaje się, że podobnie jak u Platona, dobre skłonności znane autorom Talmudu są utożsamione z mądrością czy intelektem. Złe, jak już wiemy, z wyobraźnią i z tym, co Grecy nazywali opinią, mniemaniem. Nie są dziełem ludzkim, choć ludzie się nimi posługują. Należą, rzec można, do porządku rzeczy i można je uważać wręcz za siły natury.
Jak to się ma do głównego bohatera opowieści, Hioba? Czy zło, które go dotknęło, jest przynależne do zasady braku? Wiemy, że ogień z nieba strawił owce i sługi. Wiatr z pustyni „uderzył na cztery węgły domu, tak że upadł na dzieci, i pomarły” (1, 19). Są to wydarzenia naturalne i trudno tu wskazać na winowajcę i brak. Osobno opisane są nieszczęścia spowodowane ludzką ręką. Sabejczycy zabrali osły i woły, a sługi pozabijali. Chaldejczycy zaatakowali trzema hufcami, wzięli wielbłądy i mieczem pobili pasterzy. A wielbłądów miał Hiob aż trzy tysiące, siedem tysięcy owiec, pięćset jarzm wołów i tyleż oślic. To zło daje się wpisać w zasadę braku. Atakującym, powiada Majmonides, zabrakło wiedzy, byli ignorantami. Czymś osobnym są wrzody, jakie pokryły ciało Hioba. Majmonides wyróżnia zło związane z chorobami ciała i wiąże je z nieumiarkowaniem w piciu, jedzeniu i seksualnej aktywności. Zwykle, gdy zapadamy na zdrowiu, okazuje się, twierdził filozof, że sami jesteśmy sobie winni. Ale wiemy, że Hiob był człekiem roztropnym i pobożnym, i nic w jego sposobie życia raczej nie sprzyjało chorobom, które go dotknęły. Z pewnością chorował, cierpiał, był to brak, ale nic w jego życiu codziennym go nie powodowało.