Jack Higgins Anioł śmierci

background image

tytuł: "Anioł śmierci"

autor: JACK HiGGINS
tekst wklepał: yxpodols@interia.pl

korekta: dunder@poczta.fm

JACK HiGGINS to najpopularniejszy brytyjski autor powieści
przygodowych, które ukazują się w prawie 30 językach świata; ich

łączny nakład przekroczył 150 milionów egzemplarzy. Naprawdę nazywa się Harry
Patterson; używał wielu

pseudonimów, m.in. James Graham, Hugh Marlowe, Martin Fallon, lecz sławę zdobył
jako Jack Higgins. Napisał ponad 50 książek: najbardziej znane to „Orzeł

wylądował" (1975), „Solo" (1980), „Dotknij diabła" (1982), „Exocet" (1983),
„Konfesjonał" (1985), „Noc Lisa" (1986), „Cold Harbour" (1990), „Orzeł odleciał"

(1991), „Oko cyklonu" (1992), „Skała Wichrów" (1993), „Saba" (1994). Najnowszy
bestseller nosi tytuł Angelof Death („Anioł Śmierci"); pisarz kończy właśnie

powieść Drink with the Devil („Napij się z diabłem"). Książki Higginsa doczekały
się licznych ekranizacji - "Modlitwa za konających" (z Mickeyem Rourke),

„Konfesjonał" i „Noc Lisa" (kilku-godzinne seriale telewizyjne), „Orzeł
wylądował". Wychowany w Irlandii Północnej autor ukończył socjologię i

psychologię społeczną na London University; przez kilka lat pracował jako
nauczyciel, następnie poświęcił się całkowicie twórczości literackiej. Obecnie

mieszka na wyspie Jersey.

Powieści Jacka Higginsa w Wydawnictwie Prima

''992/93

GRA DLA BOHATERÓW
WSTĄPIĆ DO PIEKŁA

KONFESJONAŁ
EXOCET

SOLO
CZAS ZEMSTY

CICHY WIATR OD MORZA
KLUCZE DO PIEKIEŁ

MODLITWA ZA KONAJĄCYCH

1994

NOC LISA
NOCNA AKCJA NA SINOS

ZAPŁAĆ DIABŁU
OKO CYKLONU

1996

SABA

ANIOŁ ŚMIERCI

1996

DOTKNIJ DIABŁA
ŻELAZNY TYGRYS

NAPIJ SIĘ Z DIABŁEM

* * *

background image

Tam, gdzie dwie grupy ludzi dążą do utworzenia

sprzecznych ze sobą światów, nie widzę żadnych
możliwości dojścia do sensownego kompromisu,

jedynym argumentem jest siła... Wydaje mi się, że
wszystkie społeczeństwa zbudowane są na ludzkiej

śmierci.

OLIVER WENDELL HOLMES

* * *

Zimny, porywisty wiatr dął od Belfast Lough, smagając
miasto falami ulewnego deszczu. Sean Dillon szedł wąską

uliczką pomiędzy wysokimi magazynami, reliktami epoki
wiktoriańskiej. Większość z nich już od dawna stała zabita na głucho deskami.

Dillon skręcił za róg i zatrzymał się na
nabrzeżu Ś niski mężczyzna w trenczu i starym przeciwdesz-czowym kapeluszu.

Wichura wzburzyła wodę nawet w porcie. Światła pozycyjne

kotwiczących tu statków to unosiły się, to opadały. Z oddali dobiegł stłumiony
huk wystrzałów. Sean Dillon zerknął

w tamtym kierunku, przypalił papierosa, osłaniając płomyk złożonymi w muszelkę
dłońmi, i ruszył dalej.

Wszędzie tu panowała atmosfera opuszczenia. Gdziekolwiek

spojrzeć, widać było zniszczenia spowodowane ciągnącą się od dwudziestu pięciu
lat wojną. Pod podeszwami chrzęściło rozbite szkło. Pięć minut później Dillon

znalazł to, czego szukał: magazyn z niszczącym się szyldem na ścianie, który
informował: „Murphy i Syn Ś Import i Eksport". W wielkich, dwuskrzydłowych

wrotach widniała mała furtka. Skrzypnęła
cicho, kiedy ją otwierał.

Znalazł się w królestwie cieni. Pośrodku magazynu stała

stara furgonetka marki Ford, a pod ścianami zalegały zwało-wiska skrzyń. Przy
przeciwległej ścianie przycupnął prze-

szklony kantor. Dwie szyby były wybite, ale w środku paliło

się mdłe światło. Dillon zdjął z głowy przeciwdeszczow
kapelusz i nerwowo przejechał ręką po włosach, które ufa

bował sobie na czarno. Transformacji dopełniał ciemny wasi przyklejony nad górną
wargą.

Czekał, ściskając w dłoniach kapelusz. Wiedział z d(

świadczenia, że furgonetka nie znalazła się tu bez powodł nie był więc
zaskoczony, kiedy tylne drzwiczki otworzy)

się i wyskoczył z niej potężny osobnik z automatem Co
w dłoni.

Ś Powoli i spokojnie, malutki Ś odezwał się z wyraźnyi

akcentem mieszkańca Belfastu.

Ś No nie, kolego. Ś Dillon z ostentacyjnym zaskoczenie]
podniósł ręce. Ś Mam nadzieję, że wszystko w porządki

Nie przyszedłem tutaj w złych zamiarach.

Ś Czyż nie odnosi się to do nas wszystkich, pan

background image

Friar? Ś zawołał ktoś i Dillon ujrzał Daleya stającego w próg kantoru. Ś Czysty

jest, Jack?

Wielkolud obszukał Dillona, pomacał go nawet międ;

nogami.

Ś Czysty, Curtis.

Ś To dawaj go tutaj.

Dillon wkroczył do kantoru. Daley Ś dwudziestoparoleti
mężczyzna o bardzo bladej twarzy Ś czekał na niego siedzi w fotelu za biurkiem.

Ś Curtis Daley, panie Friar, a to Jack Mullin. Musin-

zachować ostrożność, chyba pan rozumie.

Ś Oczywiście, kolego. Ś Dillon zwinął w trąbkę przeciv
deszczowy kapelusz i wepchnął go do kieszeni trencza. -

Mogę zapalić?

Daley rzucił mu paczkę gallaherów.

Ś Niech pan spróbuje irlandzkiego papierosa. Z zaskocz'
niem stwierdzam, że jest pan Anglikiem. Przecież Jobe

i Kompania to francuski dealer broni. Zresztą dlatego właśn was wybraliśmy.

Dillon przypalił sobie papierosa.

Ś Dla handlu bronią, zwłaszcza jeśli chodzi o transakc
na proponowaną przez was skalę, nie ma ostatnio w Londyn

sprzyjającego klimatu Ś stwierdził. Ś Siedzę w tym interes od lat, od momentu
odejścia z Artylerii Królewskiej. Pracu

u monsieur Joberta jako agent i właśnie on powiedział mi, że będę rozmawiał z

waszym przywódcą, panem Quinnem...

Ś Z Danielem? Dlaczego? Czy istnieje po temu jakiś
specjalny powód?

Ś Właściwie to nie Ś zaprzeczył pośpiesznie Dillon. Ś

W tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym drugim, jeszcze jako oficer Artylerii
Królewskiej, odsłużyłem ze swoją jednostką jedną turę w Londonderry. Pan Quinn

był wtedy bardzo
znaną osobą.

Ś Poszukiwaną, chciał pan powiedzieć Ś mruknął Da-

ley. Ś Wszyscy go szukali. Policja, wojsko i ta cholerna IRA na dokładkę.

Ś Tak, rzeczywiście Ś przyznał Dillon.

Ś My, protestanci, jesteśmy lojalni wobec Korony, panie
Friar Ś powiedział Daley z nutką gniewu w głosie. Ś A co

za to dostajemy? Kopa w tyłek, amerykańską ingerencję
i zabiegi brytyjskiego rządu, który woli nas sprzedać prze-klętym fenianom

reprezentowanym przez Gerry'ego Adamsa.

background image

Ś Potrafię zrozumieć pańskie rozgoryczenie. Ś Dillonowi

udało się powiedzieć to lekko zatrwożonym tonem.

Ś I właśnie dlatego nasza organizacja przybrała nazwę
Synowie Ulsteru. Wytrwamy tutaj albo zginiemy, innego'

wyjścia nie ma, a im wcześniej zrozumie to brytyjski rząd i IRA, tym lepiej. No
więc, co ma nam do zaoferowania Jobert?

Ś Naturalnie nie mam nic na papierze Ś zastrzegł od razu

Dillon Ś ale biorąc pod uwagę wielkość sumy, o jakiej mowa, pierwsza dostawa
może obejmować dwieście nowych AK47S,

pięćdziesiąt AKM-ów i tuzin ciężkich karabinów maszynowych Browning. Używanych,
ale w dobrym stanie.

Ś Amunicja?

Ś Bez problemu.

Ś Coś jeszcze?

Ś Niedawno do naszego marsylskiego magazynu dotarł

transport pocisków kierowanych Stinger. Jobert mówi, że
mógłby z tego wygospodarować sześć, ale, ma się rozumieć, za dopłatą.

Daley siedział przez chwilę w milczeniu, marszcząc czoło

i bębniąc palcami o blat biurka.

Ś Zatrzymał się pan w hotelu Europa?

(,0§3Z3Bia ŚŚ

•feqoi z (BiMpmzoJ aizp5q aż 'Sis ^Maizpodg
aiupiJamis •XsfeA i XSO{M aiuBz^ •fsuzaii

p[si3i§ire faup&ZJO§Tup BłuaMiosqB d^J, Ś
3iqoi BU tiqoJz aiuazBJM 3i5(^f '^is Szsao Ś

»3q3 aC I{S3f 'S3(pB{5[Op BU IUIBJ3§UpS BUI05[II5( Z

:BO OBAOZIIB3JZ 5lS {fefpOd •IIUUB J93y0 ĄAg

n?[siA\ZBU o B5[3tMO(zo {^{sXzJd iJaqof Ś
^,0{zsod 5[Bf Ś

UBpJSlSUiy Op UI3JOZ33IM felSIZp S9pl{03fXM 3Z

[^d^{z ^p aż '3ZJqoQ '^UOJIS f3i z siyn^ Ś

i^l Ś

] sot§ 3is {§3izoJ 30AiCT{on^s M foiuzod ^\i/Aiy) ^

•UI3UAOJg UI3UBd Z 3ZSOJdOj Ś

•PIOH s.noos 'ureq;mts Ś

•B13iq05[ B{BJq3pO 'J3UinU

(tUOMZpBZ X3IBQ 'fp9ZSy(M UOHIQ 05[I;<ł ^pr)

background image

•uiai5(OJ3[ mi5[qAzs aiq9is pazJd {Xzsn^

^otezood

ŚŚ •UI3SOU pOd {tUlpUUI ŚŚ ^ZJOlBUiy ŚŚ

•zsnpdB3( 39iM fAzo^M TapsisazJ Z^JOO 0^7

•qoB33(d BU ropods 5[3s^d BZ aiqos o§ {feunsM i

[1IUIS 0§3Jni05(10J3( 0§3IU Z {fcfAM 'Og {feUIM
3Mp3ZJd ZSnpdB3( IU3ZS3I5I Z ^uSfep^M U1310J

nizs aiuafai^po o(^q fepsouu^zo o§3f fczsAuay

sXzJd uoniQ '^i-inJ uiiu BZ 3fefB5[XuiBZ TaiBp
?uMaz BU BuoniQ otefezozsndAM {Bioq33-g

•^IS (BIUIS^Z ŚŚ tl^l^^ M ^Is S3{EIZ '03

uifazJd uiAza Sis BUI aro '^quioq 05(1^ J, Ś

•uonia OMOAuau ys^ds Ś io^Ą 01 03 Ś

•^foBuoiap Bq3n^§ B{§3iqop tlBppo z '5?(iJnJ

[ •i3i3s(XM op Buoina ^izp^MOJdpo uinnp^
OBf 'wiTed zp^MOJdpo Ś '^"niTilY vu ysT.ifods

z nued urea '?^03iqo o§3i ś3oui SIN Ś
^uisuum^) uiausd z ^is ureipods fa.^ Ś

•vii9vmd z żis Sfni?[Biuo5[s -3ZJqoa Ś

M OBuiAzJiBz Sis EUZOUI faizpui zsizpS y Ś

•f3uz9iiqnd Ąoips Biu3AiosqB iittoy
BU 3tapoq33ZJd '{^czpatMOd Ś ureqoTqs 'JBUJ XJJCQ Ś

•3i(A\Bqoiqs od (feuŚais 'uopiai {luoAzpsz Xp3p( 'ppiaiz^ 5uoJis /A znf {TOSTU i

^JBU^J^UI i z3zsi3{d {feuStps UO(IIQ

•9ZJOI03( UlXl M. 13 AZJBA^I Op 3? 'l^Bj Ś
•SlS ^{IMAZJ5[S qBUUBH

•MOSO{M Z

5qJBJ ^ oXuiz 5zsnp^ -aiuzs^d pod 5pi Ś 'zsnpd^ (fefpz

uo^ia Ś •3fn'i^Biuo3is feum sz 5is 9z '{BizpaiMod ^\TSQ Ś ^ifo^E op zsizpoq3M
Xp9r)i 'gro azozsaf Ś

(,{BMZ3pO ÓIS UOSnSJ3j •BJ§ O^ISAZSM pfe(0p 5(Bf Ś

^Bf i ON Ś

•Basraiui z óis ^AUSZ BUOHIQ 3(OpiA B^

•BJ013(3dSUI 3ZpUBJ M npJB^

puBpoog ogaupfaads r^enp/i/^ wsffJi^isp B{Xq i uia-isiuag qBuu^H ^K vye/AAzv^

•^SO{M apiu '3i5[ioJ5( B{BII^ -aiABJdo faMo§oJ A jim\n-i[o B{ISOU i miBiupods aż
lan^z AUJBZO A

background image

B(Xq BU^Jqn 'łq nisaizp^zJi o{o?[0 E^IUI 'nfoiiod /A ^{Bizpais BJOI}

[ 'Bpiqo3( suisidosBzo sogap^f 3ZJnii[3( A\ BuozfeJ§oj

•BzsnpdB?( o§3MozozsapA\p3ZJd AMO{§ z ofefnuifapz
aiu 'niuampiJBd^ ogafoMs op {pazs^ -apSEJiag A\ ouAad TO 01 '3I03IMS BU aiu

i(S3f 'npioq iuLC^oquioq n.ireqoEurez uiXuB3(iu Bq^qo faiosśzofeu A 'ogaMofaioij
BOJOA\P o?[3i^p3iu 'laaJig EuopiĄ iwir) AzJd Bdoing npioq M Sis {BUL(ZJITO uoniG

J •niTufag z | 9iq3p

op óiuoA\zpBz •z^5[zoJ OJ^ 'spJn3 '08 fnpiA5[itz Ś

•A^BQ t^11^^? Ś i1129? Ś
•X(p"5I 5[UEJJ Uiai3[StA\Z^U

pod SBZSMOA ui3^A\od^sA^\ •uuin() piu^a t?^^? 3IU ^

'XJJ3pUOpUOq M IŁllSlUp UL<lfelS3IZpUI9ISO fA UI3(B(BIZQ Ś

^,nui3Z3 Ś

•izpJ3iuis ni nu $03

Ś •uum^) nouo3( M Ais ysfAzspo Ś spJn^ '08 fnpiMi(ii7"Ś
•Bzsp 5{iMqo vvi v\p'Kd'ez irui( SIUOJIS faigiup oj

•feqoso teireuz ^paiA sa^q aż '{IAO^ •Amp

• -UOpUOq M f9I5[SM3(OJ')i ]U9\^1.l\ 9pU3§uXlU05( M ty(ZTqS JBUJ

uiiSiup mAifeissizpuiaiso ^ -^izpai^od nui 5[Bi U3qof Ś

;f m3p(BJq ŻIS ^p^ZOZS I UI3J9IUI9Jd

iXpzB3i pod {Azrqs •uosnŚ.i3j s3(JBq3
izpoMOp BiUBiSMod faf t{iMq3 po

of 05[i^i teuBA05[ptaJodgod npBiMAM
ad i M03{poJS qoXuzoXis^Jp spżfpod

<lXJq J8IUI3Jd XUS3Z3MQ 'pJBJ^ pUBI

;qzn{s zazJd qoXuBMOiar3pod u^Bizp

fIUBlAlg f9?^I9IA\ M 'Y^I fc^BJdS BZ

3BUOf3J npIM M 3BMaiUIZJqBU {feZOTO

i^lfeisaizpmspsis IBI n^ifezood B^

)SOfM Z nui f90^fBMX{dS ^qJBJ faUJBZO
H5[SXJ1BU pod {feUBlS 'ŻpOM ^IOŚJ5[pO

3tZB{ op ^pazsM i óis ^iq3zoJ uoniQ

BZ ofefB?[XuiBZ oqop 'fo^od Bfpsndo
ui ani aż 'azJqop ^BupaC BfBKpai^

ruiu Ś uoniQ 'i{qBip ^p q33ij<[ Ś

•3TUZSXJd

'uiauosngJaj z im^psaiM oipizpod
3BJ aiqos UIBQ Ś •^is ffempaiiusfi

background image

< 'SVS faA^oiuazJspn r^diug fo^ui

)fnZtUB§JOZ UOSngJSJ B 'IMOUOSn§J3J

;A\OjS (p^J3(Od UOIIIQ Ś •3IU 'O Ś

iuBi(iods 01 §is 9izp^qpo aizpr) Ś
•umui fef fBZ3AwzB7 Ś

po qBUUBH Ś •^is o^Bpn O^IM y Ś
s aro BU 5is UJBJ^ •aiqoso fause^ SM

MOZOaiM folSOZS O OJinf 'X3IBQ Ś

tł^uuBH B^łXds Ś yXq 01 01^ Ś

•ź?[MBq3tqs ^Xzo^po X3[BQ

•{B5[3ZO BUBd BU UIB1

3Auasqo uad aizpóg •UIBS 3Xq uad BUI
31 "•poqoouiBS wsd ^fefeuXAi aż 'UISIA^

M 'B9Sf3HU 03[9[Bp3tU 3Z3ZJqBH OJ^

[OOUIBS 3Bq33fXzJd ÓZSOJd '31^ Ś

Ads Ś ^nosfaiui uiAuiBS ui^i ^ Ś

•IU9JOZ33IM faiSOZS O

)ds uumo a^j 'X9iBQ IMOR^ Ś

atka się z panem jutro sympatii czy uprzedzeń politycznych. Podległą sobie
komórką

kierował zazwyczaj ze swojego gabinetu na trzecim piętrze tał Dillon.

gmachu Ministerstwa Obrony, którego okna wychodziły na Modern do Garth Dock.
Horse Guard Avenue, ale kiedy Hannah Bernstein zadzwoniła którym był pan dzisiaj

^° ^S0 na czerwony telefon, przełączono ją na prywatny raz się panu przyda. Ale
aParat Fergusona, zainstalowany w jego mieszkaniu przy wany. Pan Ouinn będzie

Cavendish Square.

Ś Mówi Bernstein, brygadierze. Dillon nawiązał kontakt.

Ś Z Quinnem?

Bernstein. Ś Nie, z Curtisem Daleyem. Z Quinnem ma spotkanie n
spotkanie z Ouinnem J0110 ° szóstej wieczorem. Nie chciał mi powiedzieć, gdzie.

Mówi, że nie życzy sobie, żeby wysyłał pan za nim uzbrojoną Miałeś racie, P° ^Y

brygadę antyterrorystyczną. Chce to załatwić sam.

iwic sam.
tchnęła. -

Ś Zdziwaczały drań Ś parsknął Ferguson. Ś I Ouinn

naprawdę tam będzie?

Ś Na to wygląda.
Ferguson pokiwał głową.

background image

Ś Ja powiem tobie, ty
ni zaraz wsparcie w sil

; z tego, Hannah. Ś
moja droga. Idź si

ja tymczasem wezm

Ś Ujęcie go to sprawa najwyższej wagi, pani inspektor Ś
jpowiedział. Ś Niektóre z tych lojalistycznych grup stanowią ;obecnie tak samo

wielkie zagrożenie, jak IRA. Sporo się tego ^namnożyło, a Ouinn to bezsprzecznie
najniebezpieczniejszy ęła Hannah Bemsteinl2 ich przywódców. Synowie Ulsteru. Ś

Chrząknął znaczą-sensu strzępić jeżyka. c0- Ś ^am nle wlem--- moja matka była
Irlandką, ale czy oni muszą być tak cholernie melodramatyczni?

Dillon mawia, że to przez ten deszcz.
To cały on, prawda? Wszystko potrafi obrócić w żart.

Co więc mam robić?

ba drzwi. '
i. Pogwizdując wesoło,

i obserwował smugi

Nic, pani inspektor. Dillon chce jak zwykle rozegrać
rzecz po swojemu, zbliżyć się do Quinna i wpakować mu

problem terroryzmu kulk? między oczy. Pozwólmy mu na to, ale wolę, żeby pani
wiata zwłaszcza zaś m€ ^sl^s się na linii strzału. Niech się pani ograniczy do

to pomimo przeciw^ ubezpieczania go na terenie hotelu Europa. Jeśli załatwi
jutro szpieczeństwa i Scot- ^ ^i^?; proszę go przywieźć prosto na lotnisko

Aldergrove. i uznał za konieczne' ^ae tam czekał lear, którym polecicie do
Gatwick. Zrozumiałam.

tał elitarną komórkę

To dobrze. Muszę już kończyć. Za godzinę mam coty-
"owespotkanie z premierem na Downing Street.

komórką brygadier

)Iejnym urzędującym
Sikolwiek osobistych

15

Hannah Bernstein poprawiła makijaż i fryzurę, po czy

opuściła swój pokój, zjechała windą na parter i weszła c
baru. Dillona jeszcze nie było, usiadła więc przy wolny

stoliku w kącie. Zjawił się po kilku minutach, ubrany w go\ tweedową marynarkę i
ciemne spodnie. Jego włosy, i

spłukaniu czarnej farby, zrobiły się niemal białe.

Ś Butelkę kruga! Ś zawołał do barmana i przysiadłszy s
do Hannah wyciągnął z kieszeni zabytkową srebrną papiero

nicę. Zapalił.

Ś Wciąż zdecydowany ująć sobie kilka lat życia? -
spytała.

background image

Ś Nigdy nie dasz za wygraną, co, słoneczko? Ś Jego głi
przypominał do złudzenia głos Humphreya Bogarta. Ś T>

spelunek w miastach całego świata, a ona trafia akurat (
mojej.

Ś Niech cię licho! Ś roześmiała się Hannah. Tymczase

kelner postawił na stoliku butelkę kruga i otworzył ją.

Ś Zamów sobie guinnessa Ś powiedział Dillon. Ś W ko
cu jesteś w Irlandii.

Ś Nie, wmuszę już raczej w siebie trochę tego szampan;

Ś Jak wolisz. Rozmawiałaś z Fergusonem?

Ś Tak. Zreferowałam mu aktualny stan spraw.

Ś No i...?

Ś Masz wolną rękę. Jeśli się uda, to na Aldergrove będ2

czekał lear i natychmiast cię stąd wywiezie.

Ś Dobrze. Ś Dillon uniósł do ust szklankę z piwem. -
Nasze zdrowie. Zjesz ze mną kolację?

Ś Nie mam nic innego do roboty.

Dillon zauważył plakat wiszący obok barku.

Ś Dobry Boże, Grace Browning... Ś Podszedł bliżej, żel

przyjrzeć się plakatowi z bliska, a potem popatrzył i
barmana. Ś Ona jeszcze tu występuje? Ś spytał, przerzucaj. się na angielski

akcent.

Ś Jutro wieczorem ostatni raz, proszę pana.

Ś Mógłby mi pan załatwić dwa bilety na dzisiejsze prze
stawienie?

Ś Chyba tak, ale będzie się pan musiał pośpieszycKurtyi

idzie w górę za czterdzieści minut. Powinien n
Lyric nie jest daleko. Ą

T

i fryzurę, po czym

parter i weszła do
więc przy wolnym

lach, ubrany w golf,
e. Jego włosy, po

.1 białe.

na i przysiadłszy się
'ą srebrną papieroś-

ilka lat życia? Ś

background image

sczko? Ś Jego głos
a Bogarta. Ś Tyle

a trafia akurat do

innah. Tymczasem
otworzył ją.

Dillon. Ś W koń-

ę tego szampana.
;m?

spraw.

AIdergrove będzie
inkę z piwem. Ś

ku.

iszedł bliżej, żeby

m popatrzył na
/tał, przerzucając

na.

dzisiejsze przed'

pieszyc.KurtyMB
\do

Ś Mógłby pan zadzwonić w moim imieniu do kasy?

Ś Załatwione, panie Friar.

Dillon wrócił do Hannah.

Ś Idziemy, moja droga, na występ Grace Browning. Gra
bohaterki Szekspira. Jest wspaniała.

Ś Wiem. Widziałam ją w National Theatre. Powiedz mi,

Dillon, czy tobie się nigdy nie pomiesza? Raz mówisz jak
absolwent Eton, a zaraz potem jak rodowity Irlandczyk

z Belfastu.

Ś Zapominasz, że moim prawdziwym powołaniem był
teatr. Studiowałem w Królewskiej Akademii Sztuki Dramaty-

cznej na długo przed Grace Browning. Grałem nawet przed nią w National Theatre.
Lyngstranda w „Pani z morza" Ibsena.

Ś Od kiedy się znamy, już kilka razy zdążyłeś o tym

wspomnieć. Ś Hannah wstała. Ś Chodźmy, zanim znów
weźmie górę to twoje rozbuchane ego.

Posterunki kontrolne u wylotu Downing Street przepuściły

daimlera Fergusona, a drzwi frontowe posesji pod najsłyn-
niejszym na świecie adresem otworzyły się przed brygadierem natychmiast.

Asystent premiera odebrał od niego płaszcz,
wprowadził po schodach na górę, zapukał do drzwi i wpuścił do gabinetu.

John Major, brytyjski premier, podniósł wzrok na wcho-

background image

dzącego i uśmiechnął się.

Ś A, jest pan, brygadierze. Zleciał ten tydzień jak z bicza strzelił. Poprosiłem

Simona Cartera, zastępcę dyrektora Służb Bezpieczeństwa, żeby nam dzisiaj
towarzyszył. I Ruperta Lan-ga. Zna go pan chyba? Pomyślałem sobie, że jako

podse-
kretarz stanu w rządzie Irlandii Pomocnej może wnieść zna-czący wkład do naszych

cotygodniowych konsultacji. Jest
członkiem licznych komisji rządowych.

Ś Znam pana Langa, panie premierze. Służyliśmy razem

w Gwardii Grenadierów, dopóki nie przeniesiono go do
Regimentu Spadochronowego.

Ś Tak, ma wspaniały życiorys. Wiem, że nie przepada pan

za Simonem Carterem, a Służby Bezpieczeństwa nie przepadają za wami. Wiecie, jak
was nazywają? Prywatną armią premiera.

17

2 ~ Anioł Śmierci

Ś Słyszałem.

Ś Niech pan spróbuje przezwyciężyć dzisiaj
choćby przez wzgląd na mnie. Ś Rozległo sif,

drzwi i do gabinetu weszli dwaj mężczyźni. Ś P
panowie Ś powiedział premier. Ś O ile wier

sobie panów przedstawiać.

Ś Cześć, Ferguson Ś mruknął niechętnie
niskim mężczyzną po pięćdziesiątce o śnieżnobia

Rupert Lang był wysoki i prezentował się bań

w granatowym garniturze w paski i krawacie (
dosyć długie włosy oraz inteligentną, orlą twarz

Ś Miło pana widzieć, brygadierze Ś powied

Ś Nawzajem.

Ś Siadajcie, panowie, i zaczynajmy Ś z

premier.

Przez dobre czterdzieści minut przekopyw
mnóstwo spraw związanych z ostatnimi doniesie

du, zwłaszcza tymi dotyczącymi rozmaitych g
tycznych oraz nowego zagrożenia dla Londyi

fundamentalizmu arabskiego.

Ś Jestem pewien, panowie, że każdy z was
weźmy na przykład grupę 30 Stycznia... Ś zacz<

Ile osób zamordowali przez ostatnich kilka lat, ]

background image

Ś Mnie wiadomo o dziesięciu, panie premier;

wista liczba ich ofiar jest trudna do ustalenia.

wania mają wyraźnie wytyczone cele, 30 St^
wszystkich. Oficer KGB, agent CIA, człont

zarówno tutaj, jak i w Belfaście. Mają na swoim
poszukiwanego listem gończym gangstera z Eas

Ś I wszyscy zostali zabici z tej samej bron

Ferguson.

Ś Czy można z tego wnioskować, że robi to

Ś Niewykluczone, ale osobiście w to wątpię -
Carter. Ś Sama nazwa grupy też jest myląca

to data Krwawej Niedzieli, ale oni zabijają rówr
IRA.

Ś To łamigłówka, która przywodzi mi na m>

siaj tę animozję,

i się pukanie do
- Proszę bardzo,

viem, nie trzeba

nie Carter. Był
białych włosach.

ardzo elegancko
; Gwardii. Miał

irz.
iedział.

zaproponował

wali się przez

ieniami wywia-
grup terrorys-

ynu ze strony

s się stara, ale
zął premier. Ś

panie Carter?
rżę, ale rzeczy-

Inne ugrupo-
tycznia zabija

kowie IRA...
koncie nawet

it Endu.

ii Ś dorzucił

jedna osoba?
Ś powiedział

, 30 stycznia
ież członków

sl Deklarację

background image

2 Downing Street Ś westchnął premier. Nawiązywał do
rządowych rozmów z Sinn Fein i wysiłków zmierzających do

wynegocjowania zawieszenia broni.

Ś Obawiam się, panie premierze Ś odezwał się Rupert
Lang Ś że wkrótce będziemy mieli podobne kłopoty z gru-

pami protestanckimi.

Ś To prawda Ś przytaknął Carter. Ś Zabijają na
równi z IRA.

Ś Da się temu jakoś zaradzić? Ś spytał premier. Zwrócił

się do Fergusona. Ś Brygadierze...?
Ferguson wzruszył ramionami.

Ś Jestem świadom problemu protestanckich lojalistów.

Ś No dobrze, ale czy twoi ludzie coś w tej materii ro-

bią? Ś spytał kpiącym tonem Carter.
Dotknęło to Fergusona do żywego.

Ś Dokładnie w tym momencie mój człowiek wykonuje

pewne zadanie specjalne. Wyznaczyłem do tego Dillona,

Ś Znowu ta mała świnia z IRA? Ś warknął Carter.
Rupert Lang zmarszczył czoło.

Ś Dillon? Kto to taki?

Ferguson zawahał się.

Ś Proszę mu powiedzieć Ś zachęcił go premier. Ś Ale to
ściśle tajne, Rupercie Ś dodał.

Ś Oczywiście, panie premierze.

Ś Sean Dillon urodził się w Belfaście, a szkołę kończył

w Londynie, gdzie przeniósł się wraz z rodziną, kiedy jego ojciec dostał tu
pracę Ś zaczął Ferguson. Ś Miał wybitny

talent aktorski i zdolności lingwistyczne. Przez rok studiował na Królewskiej
Akademii Sztuki Dramatycznej, a potem

występował na deskach National Theatre.

Ś Nigdy o nim nie słyszałem Ś mruknął Lang.
> Ś Twoje szczęście. Ojciec Dillona, bawiąc kiedyś z wizytą w Belfaście, znalazł

się przypadkowo w ogniu jakiejś ulicznej strzelaniny. Zginął od kuł brytyjskich
spadochroniarzy. Dillon wstąpił wtedy do IRA i stał się jej budzącym największy

postrach bojówkarzem.

Ś I co było potem?

Ś Z czasem rozczarował się do tej chlubnej sprawy i zaczął działać na własną
rękę na scenie międzynarodowej. Pracował

19

background image

BppiArólsp9ZJd 'feiuo.iq Bz.iqpireq BZ 9is slepoj -upisaiag HBUUBH Joi?(3dsui

'B:5[iu9isXsB fefoui z ZBJM cdoJng npioq M

ilS (BUI^ZJIBZ UOUIQ •JOJBZIUB§JO ĄBUO)[SOp '/({§9iq9ZJd I

;(iqu9§ipiui ipiMopo 01 uuin^) Ś •uosn§j3j {fefpod Ś qaAido ^li{odsod u9p9f
azozsaf 01 issf siu aż 'ui^i M iodof>[ Ś

•3IUUin(1) O UI9{BZSĄS

')[BJ. Ś 'J31JB3 ^lOfeJ-lM Ś felSI(Bfo[ 3IU9IUI ^IS 3tUIS I5[B1 I Ś

•y^II A05[UOtZ3 I 5[Bf 'q3Il(S(XlAJq kzJSIUfOZ OUMOJBZ

'AvisfoqBz apiM niuaimns BU Bp^ •uum^) piu^Q ^is BM^ZB^

•^pB5[AlBq 3IUOJ1S f3UZOXlSr(BfOI Od UI9I5(3IMO{ZO UlXzsf9tUZ33ld

•Z9q3iufeu BiuaidifeM Z3q issf BOpo^zJd q3i -nJ3is(n SIMOU^S ŚAYZBU B^KzJd
qoXzsfoiuzoJ§fBU z Bupaf 'nq3nJ o39} ih^vi} apiM afaiuisi 'apaiM auMsdBZ

si/AOUTsd ^TS[ -nuizAiOJJai oSai?!

•OUBlSSlOJd aiAYBJdS M XuiiqOJ 03 '3aiZp3IAOp ^IS {BI3q3 BJOI

•5[9JXp B3d^lSB7 Ś •UOSn@JaJ {feuq31S3M Ś 3ZJqOp ON Ś

•oizpBJpz 01 usd

gzom ureu aiB 'nuioi( 5[Bf nmo5( '3ZJ3ipB@^Jq '^MBqo zag Ś :(pnzJ

13lW3ld ^UOIMIldJ3I09tUZ l {BqBMBZ 9IS nAOUZ UOSngJ3J

(,iqOJ 03 I Ś

•{JBdpO Ś SpSBJpg M ZBJ91 }S3f ŚŚ
•9IS (BqBAVBZ UOSn§J9J

^,9ZJ3IpB§^Jq

'9IU33qO SfnUlfeZ ŻIS UI/tZ^ 'UI^l Z BZSfSIUUI 3\V 'n?U05[§UOH AY ŹJ3JB
feUBZJfapOd Sfe}pf M ŻIS (Elfe[dM U1310J •IUIB1SIZBU Z nJOS

'-pui^\ Bp^iS5[ miiBzteiMod o 0{izpoq3 •ui9iBpuB5[S UIXMI[ZSBJIS JpazJd fe?

(SM9(OJ3( 5urzpoJ tr[B30 'sp-isdna 'oiusoazJd 5is Bp aro

•psouiBp^zJd oSaf 'fe5(3iouB5[ feiskzo z (fefpod 9IUUI n ^qziqs

;Ś •J9H.U3.ld {IUSBp<AV ŚŚ UIIU Z I HUIU Z P^^n UI3{JBMBZ ŚŚ

i '§UB7 {feu^nJUi Ś Bqaiu 3ił[piAV Ś
s 'oJaruis vvt nuz^s i o§ i[BdB(z 3iMoq.ias -paizp B[p feu l-zoXp3iu

oouiod 'iusog op BMISJB^SI zaiUMOJ {BMOiSnmzs Ś

•J9łJB,3 {BU5[SJBd Ś ;B)(3IMO{Z3 0§9I5[B1 BIUprUlBZ UO I Ś

•MO}(Xzofl?(BJI 9IU909IZ

BU Xp3łM (B{BtZQ -B10qOJ 0§3f 0} 930^2 M XufoĄY SBZOpOd
BZJ9tZpZOUI Z 199J1S §UIUMOQ 9IUB[9ZJ1SO '9pSIMXZ30 ŚŚ

background image

^,9ZpfeS 5(Bf 'OUUBp BZ 91^ Ś

•MO?[XZ3[9BJZI

BIP l 'XuXlS9(BJ BIU9[OMZX^ lfOBZIUB§JO ^IP I '0§9pZB5( BIp

enia Palestyny, i dla

Street z moździerza
a. Działał wtedy na

- parsknął Carter.

aśni, pomoc medycz-
li na śmierć.

ivyjaśnił premier. Ś

. Jego przydatności
inę królewską przed

zania księcia Wind-
ąś podejrzaną aferę

się zajmuje obecnie,

pewnej firmy z siedzibą w Paryżu. Dzisiaj wieczorem spotkał się z niejakim
Curtisem Daleyem, prawą ręką Quinna.

Ś To nazwisko również obiło mi się o uszy Ś wtrącił Carter.

Ś No dobrze, ale jaki jest cel tej mistyfikacji? Ś spytał premier.

Ś Wywabić Quinna z kryjówki i rozprawić się z nim Ś

odparł Ferguson.

Ś Chce pan powiedzieć: zastrzelić?

Ś Właśnie, panie premierze. Dillon spotyka się z Quinnem
jutro o szóstej wieczorem. Inspektor Hannah Bernstein po-

wiedział tylko tyle, że musi się tam stawić sam. Nie chciał jej zdradzić, gdzie
ma dojść do tego spotkania, bo wiedział, że ja się tego od niej dowiem, i

obawiał się, że mogę wysłać brygadę antyterrorystyczną.

Ś Arogancki sukinsyn Ś mruknął Carter.

Ś Być może. Ś Premier pokiwał głową. Ś Ale jak na
razie ma wyniki. Ś Zamknął leżącą przed nim teczkę. Ś

Proszę mnie na bieżąco informować, brygadierze. Ś Wstał. Ś Dziękuję panom,
dobranoc.

srpliwiony premier

?mu, ale nam może

Ś Zastępca dyrek-
prawie protestanc-

iecie, istnieje wiele
ch przyjęła nazwę

lipienia najniebez-
stronie barykady.

iu wiele zabójstw,
ów IRA.

background image

cił Carter. Ś Tak,

e jeden pospolity
owiek inteligentny

on zatrzymał się
nspektor Hannah

[, przedstawiciela

Kiedy Ferguson wsiadał do swojego daimlera czekającego
przed posesją przy Downing Street 10, zatrzymał się przy nim Carter zmierzający

do własnego wozu.

Ś Ten Dillon któregoś dnia wpędzi cię w poważne tarapa-
ty, Ferguson.

Ś Bardzo prawdopodobne Ś odparł Ferguson i zwrócił

się do mijającego ich Langa: Ś Ma pan samochód? Bo jeśli
nie, to mógłbym pana podrzucić.

Ś Nie, dziękuję, chętnie rozprostuję nogi. Przejdę się Ś

odparł Lang.

Przeszedł przez posterunki kontrolne i ruszył ulicą White-hall. Wszedł do
pierwszej napotkanej budki telefonicznej, wybrał numer i po chwili uzyskał

połączenie.

Ś Below, słucham? Ś odezwał się w słuchawce męski głos.

Ś Och, całe szczęście, że cię zastałem, Jurij. Mówi Rupert. Wynikła pewna
sprawa. Zaraz u ciebie będę.

Odwiesił słuchawkę i zatrzymał pierwszą przejeżdżającą

taksówkę.

2

Dwadzieścia minut później Lang naciskał guzik dzwoni
u drzwi małego domku przy Bayswater Road. Drzwi otworzyNh się po paru chwilach i

w progu stanął Below, ubrany w gra? natowy pulower i spodnie. Był niskim,
ciemnowłosym męż|x

czyzną pod sześćdziesiątkę. Gestem ręki zaprosił Langa d() środka.
S i

Ś Miło mi cię widzieć, Rupercie. d

Wprowadził gościa do małej bawialni, gdzie na gazowym
kominku buzował wesoło ogień, c:

Ś Ładny wieczór Ś powiedział zdawkowo Lang. ix

Ś Szkocka jeszcze by go uprzyjemniła, więc może dasz si^d namówić?

pi

Ś Czemu nie. fez
Lang obserwował gospodarza przygotowującego drinki.

Below pełnił oficjalnie funkcję starszego attache kulturalnego ambasady
sowieckiej, mającej swą siedzibę kawałek dalej pTTJff tej samej ulicy, ale w

background image

rzeczywistości był pułkownikiem kieru^t jącym londyńską rezydenturą GRU,

sowieckiego wywiadu^
wojskowego, rywala KGB. |u

Gospodarz podał Langowi szklaneczkę. H

Ś Na zdrowie, Rupercie. 9r,

Ś Jak tam wasze sprawy? Nadal macie kłopoty z KGB?

Ś KGB jest teraz w trakcie przeobrażania się i zmienia:

nazwę. Ś Below uśmiechnął się. Ś No ale z jakim to ważnyam:

problemem do mnie przychodzisz?

Ś Wracam właśnie z jednego z moich regularnych spotka^T<

'OJinf BU uisuum^) z aiuB^pods BU Buo(na {iMouin ^3[SQ i

-oi AuifnziiBUBSz.ij Ś -§uBq {BizpsiMod Ś azJqop o^ -

•UISIM o?n^i 3(Xi 'o33zsqnJ§ soo żis alh^Azs riJ, "OAISO
isaf iuoiq 3pXqopz BU A\oqosods q3BSBza qoXzsf3isizp ^ -

(,uoJq o 6^Izpoq^ szoui os o aiy Ś

•33Z33I3^"
f3U(05[ZS BU I5(AOABlSpod Z X3d0(q3 q3IU XzJd 01 SBUIB

•B§0g BI-lJBj SIMZ^U O BUZO^lS^JOJJai T3hT3ZWV3lO B3(SqB, Z3IUMOJ 01 M lS3f

BUBZS3IUIBZ aż '^^IU^M ifOBUUOJUI q3IOUl ;

•felJBlU fe?[SfXSOJ 9I3BA^ZBU ^M feJ015[ 'feM.lIS ^1 7 •\VSei3^

•3vm'S IUII5[SAY3I5(SOUI Z BIUBZfelMOd feZpOq3AV ÓJg ^ 'BMBJ(fa

BUBZJfapod SE3(Bf o-i aż 'ózpfes i go")i 93(Bd 01X1 A BZOB^ Ś (,03 od 'zsai^ Ś
•niupo§y(i mX{Z8

-aż A znf niiufag op {Bp3(po 'UBq3^nB3 SIOUBJJ '3(iuM03BJd

-{odsM o§3f -n-inJfag op 'h\vp vzsru 93ioiy[fA i uMOJg \U9Vf

-SIM.ZBU mXuBJqXzJd pod aius^{M urci ^is (BUI^ZJ-IBZ uum() aż

'(B.IOZ3M TUI {SOIUOp 9IUI(qnQ A\ XpBSBqUIB faZSBU Z l(9IMOp3|

r°I\ Ś '^opg {^izpaiMod Ś ui9(qoJd uapaf isaf 3{v Ś i

•UI3.IOZ33IM OJinf osfop BUI o3aJoi)| op.

'BiuB?[iods sazopod Buum^) OBMOUIUII^KA 93q3 uoniQ oSaieip ii Biuido Buq33zsA\od
isaf teizssJZ BqXqo B5[BJ^ 'uiaiM Ś

•UII?[3UB1S310Jd UI9q3IU Z ^UI9iqOJd 3UZBMOd 1(3101

3I03IZpŻq 'MOUIZOJ Op V^I I UI9j UOIS fetUO^S ^pMEJdBU 13aQ^ §UIUMOQ Z
Bf3BJB(5(9Q I I5(ZpUBpl-05[S(9l§UB pB{l[n IIS3f 3Z 'iqj

•3I3BC<ZJd 'IUI ZJ3I^ •SIUUin^) n(9IUBQ O 05(1SXZSA UI3I^ Ś :

background image

:{BIZp9lMOd M0[3g '(XZ3U03I8|

^p3i?[ B 'BJsiuiSJd n {Bzs^sn os 'oSai z SfoB(3J nui {Bpz 3uBq i ^,zsBiXd o§3iu
o nuiaza 9[v 'spJadn-a '^uAsuppu

3{§3iq3ZJd BS SpMBJdBU 'M01(^Z3fX^Jg 'SBA\ 7 Ś •{BUq33IUI8n

Sis IIMOUZ MOisg Ś •uosn§J9j S3(JBq3 J3ipB§Aiq 3iq3H

op 08 {Bugfeps mało j •ui^zsAuaid uiXifeis3izp;)óiA\3izp A laaiłg

§UIUA\OQ BZJaiZpZOUl Z UI3IUB(3ZJ1SO UlXl BZ {BIS UO 01 3Z '?8Z3

-ZSnd^ZJd Xq 'XpOMOd 3I5([3ZSM UIBp\[ •BA\OpOJBU^Zp3IUI 5UX»

BU sis (pnzJSZJd uisiod B 'v"ai A\ BJnSy BUZBM {Xq uoni(3

•OBlSOd BA\B5(9IO OJ^ Ś •AVO(9g {BIZp9IA\Od Ś UI3ZSAO ŚJ

fflofKa

UB3§ 05|SIMZBU S03 13 IMOUI ^Z3 'ILU ZpaiMOJ 'Va3UOSV3l3f UI3S3[JBq3
UI9J3IpBg/iJq I 'UI3J3UB3 UI9UOUIIS 'lU3J9IllI3Jd^

qo»? •9piuio5p?uz Ś

fy„K '3JlB3qJ^ ou^7 M ZBJ31 afnd^sAtt 3uiuA\OJg

<,ŚK>BJO aż 'BpBp[S Z3IUAOJ AlS 3(B1 I -/(lISJaATUfl S,U33Tl^)

-r1"1 XpBp[XM auupsoS lup AZJI 'BA\p zazJd arei BUI Bofeisanu iiMi^P2^ 'AUTO
UIOJ isaf spsBJpg M niAvqo foi ^ Ś

,'..,! ^,zsBiXd nuiaz^ -apsiAvXz;>o Ś

- •§uBq ys\/idTS7. Ś (,h\Tsp 3(Bi i 'h5zj(ds
o^zoJ^łsop 'feoouiod z nui ;>s(XzJd Xqi[§oui ^qazJJod aiz^J AA

XZJOII( 'Mo^iuAoomdfodsAY apsBJpg M apBiu ^z^ Ś

-„- •••BIUBMOUOdOJdBZ Op SOO

nn zs-eui aż 'aroazBJM ózsoupo aiy '{pazsAM gro XqXp§ 'ofBis ..-As ^q 3[z ozpJ^g
Ś •feMO{§ {^ui^s M0(3g Ś •aiusq^ Ś

„ 'BiuB3[iods oSazsfszJinf 0831 z
O{BO {pazs^A Xq9z 'śis tpoui uiaiez y Ś •aiu ouA\ad ^ Ś

^feMBJds fet ŻIS {tfez UOt[IQ

-JqA:p§ 'nuiai o^MpazJd oro sXq{Biui siu aż 'XZOBUZ OJ^ Ś

•;>3IZp3IAOp

-J>g3ł ^is uiXq^pqo ozpJBq •••spnJfag A\ uiauum^) z i^ods op ^fnu5[ oo

'aaizpaiMop óis uiXq{Bpq3 •i?qopod śis mi iXqz9iu 03

BIJBUI fe5{SM9I3ISOUI Z pB^^ZJd BU 'ItUZpn[ lUI^MpS^MaiU Z 5lS

(lu^zfeiM op 3souuop[s tofefniAJi fefBp^ '90'S z 9ZJqop omwso

background image

(UISfAz 9IU [YQr) Z Xp^ ^5[^J BU OZpJBq fclZS3JZ tUI OJ^ ŚŚ 'P[

_^z99ue[3(zs {lupd^u aiuMouod i fsiipo^zs ^?(ta}nq od (feugżis ^BISA MOpg Ś

-3(sod UIBI o§ ouA\ad vu uosn§J3j '?[BJ, Ś

',' 6lt"f98 Ś

,' 'Buuin^) ni^qod sosfoiui ia(Bnii(B zaiuAOJ
iieisn ilż^o XzJd SIB 'uiapAz z faiu z aizpfn _»)[IA:I aro 01 'p[zpBSBZ żis

BA^sizpods iisaf -Buum^) oeisop 33q3

^[( XUBAAZ3ZS Ol UOniQ •05[1SXZSM 3IU 01 9\V 'S/A^ZO^ Ś

1 ^siuB^iods 01 aKzazjd •SŁ 'zsBZBMn 1^3 Ś

•masou ouisid znf pas/i/A aż
tis mi afep^M i -fe^J feuuoJqo OSKA yeJiod ifsaJdo rapz^ z [ioi?[ '3(3iMO{Z3 OJ

•fefoBindsJ feuoi^isn Sis Xzs9p UO(IIQ Ś , ^Bpn 01 ^is
uii aż 'zsizpfes Ś

•n[9p^fXzJd 'ofeu

jfezJds o§ tefezJ3nuB7 •XuBMOJidsuo?[3pz {KISOZ uoniQ aż Ś

l ^BM05[SOIUA\

»Sai z sXq 03 -IMBIS siu aiu BU óis uum^) aż '^uiaiA Xiu a^

'90JnzsoJq M oq 'n^-i^ads BU B{Xq 3iuqopodopABJJ •Bi3iqo' SB^r qoiu op Bpsapod
isBiunpA^u 'ips n§OJ M n^nołs AZJ

ilpaisn Aparat -ZJBMI feuzBtAz-id 'tetiui i ASO{M apiu yswa 'li psaizpJa-izo
ssi^f TO {Ep^gA^ •q3Eiupods q3Auziq i aareiLdBl foMop39A^i 'iinzso?( fef^zs pod

faióidzoJ M AuzXz3riin su

•S^ZJBAOI M SuiUMOJg 33BJr) B{zs3Av aps TSU foiuzod i[iMq3 ^

•Bsniuiqsnq {IMOUIBZ i JBg XJBJqiq ogauozoopBz op (i3S.qs i •i5(zsnpod op
oSaupaf azozsaf 9iqos ApzJis BqXqo v[ Ś 'T\9asah

•i(od M fef (BA\o{B3od i uonia {JBdpo Ś 9ZJqop fids Ś

•ózo{od 5is nzBJ po eqXq3

•BUOZ3ŚUIZ óq30Ji uis-isaf 3^ 'uouia 'aiBiu^dsA^ 0{Xg Ś

:B{Bizp3iMod q^uuBH 'Avofo5[od qoiOA»
po 9Z3nti( if3da39J z iiEJq ^psr^ -BdoJng ni3ioq op npOiA s upisuJsg qBuu^H i

uoniG f3111201^ ^uizpoS {od faoiiM hmy^ !

•••feq3iqs 3ZJqop

OŚIM 'UIOJ^ 'I5[0{A^Z B3feldJ3I3 9TU BA^BJdS Ol 3\V 'V1W/^ Ś •3IUXpUOq M
UiaiOJMOd Z ^p5q UI3JOZ33IA\ 5pIZp9IU /A Z9139ZJJ ^,lZpOqO 03 O 3(V

'IUL<urX3BUIUIBZ§3 lUIBOBJd pBU 3IUSt(A

tea^is •Aoou M Blfeissizp znf (.AIBIS '3Xq m^ui uii3( z y Ś ^ums saissf -uadn^
TIJ, Ś

•fefoBł^Ji z (feu?(JBM Ś uiBq3iqs 'Aun^ Ś

background image

•nUOJSpl ipUOMZp OfeZS^S '{tp(BZ.;

'XiiSJ3Aiun s,u39n^) BU 9ZJniq UIIOMS A MOJaided AioS zazid' lBJn?[B 5is

Xofefndo5(3ZJd '^un^ UIOJ^ foiuzod ^uizpo8 (Oj

•nppB(XzJd XJBIS 'siMOJp7 Ś •i3(Z3-

-3UB(^zs fefoMs {soiupod §uBq uadny Ś •uiXi iis 5m("BZ Ś

•aiuBisop fef Xp3i?( '{iMizpz aro 3is Xqaz',
'o?[^i o§ zp3ZJdfi •XiisJ3Aiufi s,u33n^) vv. BJniq op nui3,Auil3<

IMOUIOJ, 3IJBJ§010J 0§3f 3fnS^l!J3ZJd UI3JOZ33IAY SIZp 9Z3ZS3f ;

•^uoniQ Jiaissop 3izpBSBquiB M uiBp^ •ui9(qoJd uapB7 Ś •a

•Bpfe[§XA\ ?(Br '33izp3iM fezsnui 'n(3ioq Biuszozsndo niAq3 i ;rez33idzaqn 08

fefeLu i(S3f •••^MBJds Bupaf azozsaf isgf 3[v Ś •sioJsdn"^ i§OJp foiu
'{sXuiod /iysmizdsfA OJ, Ś

•{BAOU[ld 3IU13J5[SAp Og Aq AJ013( 'BZO.HS B{OIUB 0§3MOUIptA' 'SpJBdSM

3UIBIZpIM9IU 33IUI Xq{§OUI UOI(IQ ^,ZBpMBJd3l^ Ś ij

którą trzymała w ręku, Dillon rozpoznał program. Gr
Browning złożyła na nim autograf, uśmiechając się mi

chociaż stolik obstąpiła natychmiast rzesza wielbicieli.

Kiedy udało jej się wreszcie opędzić od intruzów, do stoi podszedł kelner z
butelką szampana. Dillon dopił swoj<

bushmillsa, wstał, przeciął salę i zatrzymał się przy stoi;

gwiazdy.

Ś Jest pani nie tylko wielką aktorką, ale, jak wid
również kobietą obdarzoną dobrym smakiem... zamów

pani krug, najlepszy szampan na świecie.

Ś Doprawdy? Ś roześmiała się Grace i dokonała pręż
tacji: Ś Mój przyjaciel, profesor Tom Curry, a to pan...

Ś Niech pani nie wysila pamięci. Łączy nas tylko to,

studiowałem kiedyś na K.ASD i przez krótki czas próbował
swoich sił na deskach National Ś powiedział ze śmiech

Dillon. Ś Było to z tysiąc lat temu. Chciałem tylko p
podziękować. Była pani wspaniała dziś wieczorem.

Oddalił się.

Ś Ale czaruś Ś mruknęła Grace.

Ś Nie da się zaprzeczyć Ś przyznał Curry. Ś Rzuć oki

na pewną fotografię, którą dzisiaj przesłał mi faksem Belo^

Otworzył kopertę, wyjął z niej arkusz papieru i podał
dziewczynie przez stolik. Grace spojrzała i jej oczy zrobiły okrągłe.

Ś Dobry Boże!

background image

Ś Tak, mieszka tu pod nazwiskiem Friar, ale w rzeczy^
tości to Sean Dillon. Bardzo niebezpieczny człowiek. Pozv że najpierw opowiem ci

o nim, a potem zaznajomię z zadanii jakie przed nami postawiono.

O wpół do piątej po południu następnego dnia Dillon
w oknie swojego apartamentu i popijając herbatę pat

w zadumie na roztaczający się za szybą widok. Siąpił de;

i w zapadającym zmierzchu światła miasta pobłyskiv
hipnotycznie. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Dii

poszedł otworzyć.

Była to Hannah Bernstein.

Ś Hej, co u ciebie?

- Świetnie. Parzą tu wspaniałą herbatę.

- Czy ty nigdy nie spoważniejesz?

- Nie wiem, czy warto, moja droga. Ś Dillon wysunął
ladę, wyjął z niej pistolet Browning kalibru 9 mm z na-

onym na lufę tłumikiem i wepchnął w kolbę magazynek
dwudziestoma nabojami.

Ś Dobry Boże, ty naprawdę wybierasz się na wojnę! Ś

awołała Hannah.

Ś Żebyś wiedziała Ś odparł.

Wsunął sobie pistolet za pasek spodni na plecach, włożył
tweedową marynarkę i kapelusz przeciwdeszczowy, wziął

z szuflady zapasowy magazynek i schował go do kieszeni.
jUśmiechnął się i otoczył Hannah ramieniem.

Ś Idący na śmierć pozdrawiają cię. Zapisał to dwa tysiące |Iat temu niejaki

Swetoniusz.

l Ś Zapominasz, że ukończyłam Cambridge, Dillon. Mog-
łabym ci to zacytować w oryginalnym łacińskim brzmieniu. Ś tPocałowała go w

policzek. Ś Postaraj się wrócić cały i zdrowy.

Ś Jezu Ś westchnął Dillon. Ś Chcesz powiedzieć, że ci na
tym zależy? A więc jest jeszcze dla mnie nadzieja.

Ś Idź już, skoro masz iść. Ś Dała mu kuksańca w pierś

i wstała.
j Dillon podszedł do drzwi, otworzył je i zniknął w korytarzu.

Kiedy skręcał z parkingu pod hotelem Europa w Victoria

Avenue, trwał już wieczorny szczyt. Spodziewał się, że będzie dzony Ś no, może
raczej bardziej pasowało tu określenie

ibserwacja". I rzeczywiście, choć w tym morzu samochodów

Śs było to łatwe, od razu zauważył motocyklistę w skórze
czarnym kasku, który wyjechał zaraz za nim z parkingu,

background image

potem widział ten sam motocykl trzymający się wciąż

bezpiecznej odległości za jego samochodem. Kiedy jednak
redl w kierunku portu i znalazł się na spokojniejszych,

niej zatłoczonych uliczkach miasta, stwierdził, że jest sam. ) nic, może mu się
przedtem zdawało.

Ś Każdemu może się zdarzyć, stary Ś mruknął pod

źem i w tym momencie dostrzegł wytaczający się z bocznej
czki i ruszający za nim rover kombi.

Ś A więc jednak Ś powiedział cicho do siebie.

Jednocześnie drogę zatarasowała mu toyota kombi, kt

wyjechała z przecznicy na najbliższym skrzyżowaniu. Dii
nacisnął hamulec i zatrzymał się. Mężczyzna za kierowr

rovera został w wozie. Z toyoty wyskoczyli dwaj lu<
z karabinami Armalite.

Ś Friar, wysiadaj z wozu! Ś krzyknął jeden z nich.

Ręka Dillona wsunęła się za pazuchę płaszcza i namac
kolbę browninga.

Ś Czy mnie oczy nie mylą... Martin McGurk? Ś sp;

wysiadając z samochodu. Ś Jezu, nie pomyliłeś mnie z k

przypadkiem? Nie pamiętasz mnie ze starych dobrych czas
w Derry? Ś Ściągnął kapelusz i pokazał mu swoje bl(

włosy. Ś To ja, Dillon... Sean Dillon.

McGurk sprawiał wrażenie kompletnie zbaraniałego.

Ś Nie może być...

Ś Ależ może, może, stary Ś zapewnił go Dillon, wyss
pnął spod płaszcza browninga i strzelił nad otwartymi drzw karni. Kiedy McGurk

odrzucony do tyłu padał na wznak
jezdnię, Dillon obrócił się na pięcie i wpakował kulkę w gł< drugiemu

mężczyźnie.

Kierowca rovera wyrwał zza pazuchy pistolet, ruszył z ]
kiem opon i mijając Dillona wygarnął do niego przez OIWE

szybę od strony pasażera, po czym, schylając natychm
głowę, odjechał na pełnym gazie. Dillon wystrzelił za nim c razy. Tylna szyba

rovera poszła w drobny mak, ale i
skręcił w przecznicę i zniknął za rogiem.

Zapadła cisza, mącona jedynie monotonnym szumem

dającego deszczu. Dillon podszedł do dwóch ludzi, do któr przed chwilą strzelał,
i obejrzał ich. Obaj nie żyli. Nagle gd;

w górze rozległ się trzask serii z armalite'a. Dillon przyp do ziemi, a obok

niego, ślizgając się na mokrych kocich łbE przemknął z rykiem silnika motocykl,
który widział wcześr

Motocykl zatrzymał się kawałek dalej i Dillon zauwa

jak odziany w czarną skórę motocyklista podrywa w g
prawą rękę. Rozpoznał charakterystyczne, głuche pacnii

background image

wytłumionego AK47. Z podestu, zawieszonego wysoko

ścianie magazynu po przeciwnej stronie ulicy, runął człow i roztrzaskał się o
chodnik. Motocyklista uniósł jeszcze

rękę w geście przypominającym salut i odjechał.

Dillon odprowadzał go wzrokiem przez krótką chwilę,
t potem wskoczył za kierownicę swojego samochodu i ruszył, Wtawiając za sobą

całą tę jatkę.

s Zostawił wóz w niewielkiej odległości od magazynu z szyi- .s sdon „Murphy
i Syn", gdzie dwa dni temu spotkał się po raz ' pierwszy z Daleyem.

Wychodząc zza narożnika dostrzegł
Majomy rover zaparkowany przy krawężniku. Przed furtką

W bramie stał znajomy wielkolud, Jack Mullin, i zaglądał do Środka. Po chwili
wszedł.

Dillon zbliżył się ostrożnie do bramy i z gotowym do

•teału browningiem w dłoni uchylił ostrożnie furtkę. Usłyszał podniecony głos
Jacka Mullina: '

Ś Nie żyje, Curtis, dostał dwa razy w plecy.

Dillon ruszył szybkim krokiem w kierunku kantoru, którego Azwi stały otworem.
Kiedy przekraczał próg, Mullin odwrócił 8>( i zobaczył go.

:

; Ś Friar! Ś zdążył krzyknąć i sięgnął za pazuchę płaszcza, | ale trafiony
pociskiem z browninga zatoczył się tyłem na

biurko i osunął po nim na podłogę.
; Daley z twarzą wykrzywioną paniką zerwał się z fotela, j

Ś Daniel Quinn nie przyszedł na spotkanie Ś wyjaśnił l 'Dillon. Ś Nieładne

to było, a poza tym popełniłeś jeszcze j jeden błąd... nie jestem Barry
Friar, tylko Sean Dillon. ]

Ś Rany boskie! Ś wykrztusił Daley.

Ś Przejdźmy do rzeczy. Gdzie jest Quinn? i

Ś Możesz mnie zabić, ale nie powiem, i

Ś Rozumiem. Ś Dillon skinął głową. Ś W porządku, no

to popatrz. Ś Schylił się, chwycił Mullina za klapy płaszcza l uniósł go nieco z
podłogi. Wielkolud zajęczał. Ś Pa-

(taysz? Ś spytał Dillon, po czym strzelił Mullinowi w serce.

Ś Nie, na miłość boską, nie! Ś krzyknął Daley.
» Ś A więc życie ci jednak miłe, co? Powiesz mi, gdzie jest

IŚW drodze do Bejrutu Ś wyrzucił z siebie Daley. Ś Jest

ijuż Francis Callaghan. Dogaduje interes. Jakaś arabska
{anizacja o nazwie Partia Boga i KGB proponują nam

Ś Broni?

Daley pokręcił głową

Ś Plutonu. Daniel

background image

największy fajerwerk, jź

feniańskim skurwysynoi

Ś Rozumiem. A gdz

Ś Nie wiem. Ś Diii
nął: Ś To prawda, prz^

ze mną w kontakcie. Wi
telu Al Bustan.

Widać było, że nie kł,

Ś No, stary, nie był

wiedział Dillon, a poter
i strzelił Daleyowi miedz

i runął razem z nim na

Dillon odwrócił się i '

Nie dalej niż milę o
strzelanina, motocykl sil

cinając dziedziniec wjecl
zamknął i zaryglował br

garażu. Odziany w czara
na podpórce, odwrócił s

Wyłoniła się spod nie

twarz Grace Browning.

Ś To był wieczór! -
robotę odwaliłam.

Rozsunęła zamek bły

spod niej AK47 ze złoże

Ś Co się stało? Ś si

Ś Zastawili na Dillo
Załatwił dwóch z jedne

Mieli jeszcze jednego cz
Próbował zastrzelić Dilli

nie było, więc się stamti

Opowiadając, zdejmo
nimi miała dżinsy i sv

przez siodełko motocyk

iemy mogli wywoł;

andia, i pokazać ty

nie żartujemy.

;ię odbywa?

ninga i Daley krzyk-

background image

powiedział, że będzi<

laghan mieszka w ho-

li trudne, nie? Ś po-
kawicznie browninga

la zatoczył się na fote

Zostaw to Ś powiedział Curry. Ś Ludzie Belowa

n tu posprzątają.
Masz moją torbę?

Jasne. Ś Podał jej torbę, a Grace wyciągnęła z niej lekki ;z przeciwdeszczowy.

Samochód stoi niedaleko stąd, przy głównej ulicy Ś

^poinformował ją Curry.

Dziewczyna otworzyła boczną furtkę i wyszli na dziedziniec.

Ś Obciążymy tym ludzi z 30 Stycznia? Ś spytał Curry.

Ś Cóż, kogoś trzeba obciążyć, więc czemu akurat nie tę
bandę? Nie wydaje mi się, żeby Dillon i prywatna armia

premiera chcieli trafić na pierwsze strony gazet.

Ś Umowa stoi. Zadzwonię do redaktora dyżurnego Belfast
Telegraph.

Ś Dobrze. Ś Grace spojrzała na zegarek. Ś Już po

siódmej. Musimy się pośpieszyć. Kurtyna idzie w górę o ósmej.

gdzie miała miejsce
'oczną uliczkę i prze

Lear jet z dwoma pilotami RAF-u za sterami wystartował

•a. Aldergrove, nabrał płynnie wysokości i wyrównał lot na

i garażu. Tom Cun-} trzydziestu tysiącach stóp. Hannah Bernstein zajęła miejsce
czym sam wszedł d< po jednej stronie przejścia, naprzeciwko Dillona, który

siedział lista ustawił maszyna po drugiej. Dillon wysunął szufladkę z zestawem
barowym owy kask. si termosem gorącej wody. Zrobił kawę dla Hannah i

herbatę , blada i podniecona dla siebie, po czym z oferty drinków wybrał
miniaturowy pojcmniczek ze szkocką i wlał jego zawartość do swojej

iewczyna. Ś Niezłą Iwbaty. Pił powoli, paląc w milczeniu papierosa. Po dłuższej
hwili odezwał się do Hannah;

Ś Nie jesteś zbyt rozmowna.

anej kurtki i wyjęła

Ś Jeszcze to wszystko przetrawiam. Pluton? Oni z tym na

owaźnie?

background image

ty z niego zawodnik, j

ostrzelał drugi wóz.j
;e'em na platformie.!

go zdjąć. Więcej ic

)dnie ze skóry. Po
skórzany kompli

Ś Tak. Od niedawna jest osiągalny na rosyjskim czarnym

(Tiku. To, że któraś z grup terrorystycznych wykorzysta to i pójdzie na całość,
było zawsze tylko kwestią czasu.

Ś Boże, miej nas wszystkich w swojej opiece Ś westchnęła

lannah. Ś No, ale przejdźmy do twoich spraw. Kim, według
febie, był ten motocyklista?

i Ś Nie mam zielonego pojęcia, ale ocalił mi schabiki, jak

twiamy w hrabstwie Down.

31

Ś Zastanawiam się, co cię zdradziło.

Ś Och, to moja własna zasługa. Powiedziałem Daleyoi
że słyszałem o Ouinnie i że był poszukiwany w Londonden

a on występował tam przecież pod przybranym nazwiskie
jako Frank Kelly. Chciałem ich sprowokować.

Hannah pokręciła głową.

Ś Ty nie jesteś normalny. A ten Mullin i Curtis Dal(

Musiałeś ich zabijać?

Ś Takie są prawa interesu, w którym oboje siedzin
moja droga. Dwadzieścia pięć lat wojny.

Ś I przez wiele tych lat sam walczyłeś w szeregach IR/

Ś Fakt. Byłem jeszcze prawie chłopcem, kiedy brytyji

żołnierze zabili mojego ojca. Wtedy wstąpienie do IRA mii dla mnie sens, ale
lata płyną, długie, trudne lata rzezi, a kor nie widać. Tak było wtedy i tak

jest teraz. Pewnego dnia ( przeskoczyło mi w głowie. Tłumacz to sobie, jak
chcesz.

Znalazł jeszcze jeden miniaturowy pojemniczek ze szkocką. Jeśli chodzi o Daleya,
to przed trzema miesiącami zatrzym z Ouinnem w Glasshill ciężarówkę przewożącą

katolicki
robotników drogowych, ustawili całą dwunastkę w szeregu

skraju wykopanego rowu i rozstrzelali z karabinu maszynowe;

Ś A więc to oko za oko?
Dillon uśmiechnął się łagodnie.

Ś Cytat ze Starego Testamentu, prawda? Myślałem,

taka ładna Żydówka jak ty pochwali moje postępowanie.
Sięgnął do telefonu. Ś Lepiej złożę już raport na bezpieczi linii. Ferguson lubi

wysłuchiwać złych wieści najszybciej, j to możliwe.

background image

Niespełna półtorej godziny później Ferguson wchodził

gabinetu premiera przy Downing Street. Simon Carter i Rup Lang już tam
siedzieli.

Ś Powiedział pan, że to nie cierpiąca zwłoki, najwyżs

wagi sprawa państwowa, brygadierze, więc słuchamy Ś zaj
John Major.

Ferguson zreferował im wszystko w najdrobniejszych są

golach. Kiedy skończył, zaległa cisza. Pierwszy przerwa
Rupert Lang.

Bardzo mnie dziwi, że do zamachu przyznało się 30

śnią Ś zauważył.

\Ś Grupy terrorystyczne chętnie biorą na siebie odpowie-
ialność za zamachy dokonywane przez kogoś innego Ś

(wiedział Ferguson. Ś No i mamy jeszcze tę zagadkę ze

Śzelcem na motocyklu.

' Ś Tak, to rzeczywiście dziwne Ś przyznał Carter. Ś Prze-leż nie mieliście
żadnego ubezpieczenia, prawda?

Ś Ś Absolutnie żadnego Ś potwierdził Ferguson.

Ś Na razie mniejsza z tym Ś uciął premier. Ś Najważ-

ejsza jest uzyskana przez Dillona informacja, że Synowie
litem mają możliwość zdobycia plutonu.

Ś Jeśli wolno mi zauważyć, panie premierze Ś odezwał

'! Simon Carter Ś posiadanie plutonu to jedno, a wy-
bdukowanie z niego jakiejś nuklearnej broni to zupełnie coś tego.

Ś Być może, ale jeśli ma się pieniądze i odpowiednie kon-

Irty, wszystko jest możliwe. Ś Ferguson wzruszył ramiona-
i. Ś Wie pan równie dobrze jak ja, że wszystkie te terro-

Ityczne grupy pomagają sobie nawzajem, a od czasu upadku
irego systemu w Rosji pomoc techniczną można uzyskać

J, większego trudu.

Znowu zaległa cisza, przerywana jedynie werblem palców
emiera bębniących o blat biurka. W końcu premier powie-

lał:

f- Układ angielsko-irlandzki i Deklaracja z Downing Street tynoszą rezultaty,
mamy też pełne poparcie prezydenta

Iptona. Dwadzieścia pięć lat rozlewu krwi, panowie. Pora
łożyć temu kres.

Ś Jeśli wolno mi się wcielić w rolę adwokata diabła Ś

iBwa) się Rupert Lang Ś to wszystko jest po myśli Sinn
H i IRA, ale ugrupowania protestanckich lojalistów będą

| czuły sprzedane.
;Ś Zdaję sobie z tego sprawę... Cóż, będą musieli się jakoś

Ślosować.

background image

Ś Oni będą kontynuowali walkę, panie premierze Ś

"iedział ponurym tonem Carter.

- Wziąłem to pod uwagę. Trzeba będzie zrobić, co w naszej y, żeby temu zapobiec.
Potrafię jeszcze zrozumieć karabiny

Auol Śmierci 33

maszynowe, nawet ładunki semtexu, ale nie pluton.

nadałoby temu konfliktowi całkiem nowy wymiar.

Ś Obawiam się, że ma pan rację Ś przyznał Carter.
Premier zwrócił się do Fergusona:

Ś Wygląda więc na to, że celem następnej podróży sh

bowej Dillona będzie Bejrut, brygadierze.

Ś Pewnie tak.

Ś O ile dobrze pamiętam szczegóły z jego dossier, wśr
wielu języków, którymi się biegle posługuje, jest równ

arabski. Powinien się tam czuć jak u siebie. Ś Prem
wstał. Ś To na razie wszystko, panowie. Proszę mi(

informować na bieżąco, brygadierze.

Drzwi mieszkania przy Cavendish Square otworzył Fera
sonowi służący Kim, były kapral Gurków, towarzysza

brygadierowi od lat. j

Ś Przybyli przed chwilą pan Dillon i pani inspekta
brygadierze Ś powiedział.

Ferguson wszedł do eleganckiego salonu i zastał t

Hannah Bernstein pijącą kawę przy kominku. Dillon nalei
sobie właśnie bushmillsa z tacy z butelkami alkoholu stoją na kredensie.

Ś Nie krępuj się, racz się do woli moją whisky Ś pov

dział Ferguson.

Ś Nie omieszkam, brygadierze, zwłaszcza że wiem, ja
z pana wspaniały koneser.

Ś Daruj sobie te aktorskie popisy, chłopcze. Robota i

Przeanalizujmy wszystko jeszcze raz ze szczegółami.

Ś Moim zdaniem najbardziej intrygujący jest ten taj*
niczy motocyklista Ś stwierdził Dillon, skończywszy swo

relację.

Ś Nie ma w tym żadnej tajemnicy Ś odparł Ferguson. •
Do zamachu przyznało się 30 Stycznia. Ktoś zatelefonow

do redakcji Daily Telegraph. Mówią już o tym we wszyst''
telewizyjnych programach informacyjnych.

34

background image

- (,3ZJ3IpB§^Jq 'IRIłpS^ZSM SBU 01 ^Z3^0p 3IU Z^Z^ -

-feiuaid 05[(Xi o§ tfnssJaiui •o^AyooBJĄodsM 5iqn( faizpJBąli

lUI^JO-llj Z 'q3Xl nfezpOJ Z ?(3IMO(Z3 OJ^ "fe^ZnOUBJj B(l,

^•IBUI o§9f •ui3inireuqnznui issf UBS^-)} pi^A^ '^l Ś

•{IUSBf/(M Ś WK

-S3ZJqo OMISOUUI B5[zs3iui 3i3iufag ^ Ś -uisisuJag qBUUl
BU {BZJfods uoniG Ś (,uiu^fps3ZJqo aiu 'azptes •ĄV[ 'qBJV Ś

•u^sBq-^ pn^A^ n^siAiz^u <

d(3iA\o{zo 'i5[^uo'5( ^{Biu^dsM UIBI ui^p^ •nui9(qoJd zag Ś ^l5zJds Xup5qzsiu

iiu ZSIAVI^{BZ Ś :^uosn§J9j op Sis (IOOJA! UOHIQ (J^dpo Ś iM^Jds o{iMiB{n ozpJ^q
UIBU i(q o^ Ś

•q^uuEH vysi/ids Ś ^,3izp5q ui^l zai uuin^) aż 'zsizpfeg Ś

•aiu^Jnip

UIBl OZpJBq 3Z '^IS ZSBUO^ZJj •OISBIUI BU 5(0pl^ ŻIS BZ3B12

uai5[o o§af z B 'uiru qoi?(suiXzJ i BB^^pJiao 05(3{Bp9in ;

-ozo{od issf 'u^isng {y ^t5 BAXz^(s[ 'uBqSBiiB3 SIOUBJJ i

tBMOpiaUIBZ 'IMO^a^a ?^ZJ3IM I(S3f 'UI^JO-(5[ M 'n^-lA^ZJd ŻIMOp^ •UI9I5[UXZSXM
Z IUBq Op d^lSOp 33IUI ŚIS 33q3 ^f

^Z3ZSB{M7 ŚŚ 'UOHIQ fef (BA\OUU.OJUIOd Ś (9l0q ^llOrtmfa

uspaf 05[|Xi aiuo3qo 3fnuofo?[unJ spnJfog A •"zo3 Ś
•qBuu^H BpiAds Ś ^uiBm^zJiBZ 5is aizpS y Ś

•IUIB3(SIAZ1

iuiXu^Jq^zJd pod OBMOd^is^M ipisnui 9i33izp^q aiupJniB

-5i{§uv i Sipu^J} qoX3fefn'iu3Z9Jd3J MoiBgapp faf BZ 5is 3_

-^P°d "l^I11 ^^f afnsed ZNO ^Ł1^ BUJBiiuBiunH ^fsiuio"^ Ś

(,;)BIIAI

Z^JSI IUBI XuisXqii3iui uiaisspiaJd uii^r pod 3(v •^AMp5iun isaf dMO B 'dMO "P

vp/i^73\vu izpo{ ^JBd apJod itt(

-(aiurei M UI3{ldO-lBZ MO^ZOp^JZI ^Ip 3fefn3^Jd I •••1?(BJ Ś •S3(lZpfl

aiqos umi 9puo?(sop 'ui^uiuiod^zJd azJqop 3iqos i(saf Ś . •wyn

tfeuq31S3A\ Ś BIUB^IZp U3J31 XuZ3Xl^duiXs I^ZSI^ Ś

•ninJfag op pBdXA i
afn^zs 'Joi^adsui iuBd 'mBd i '3Z3do(q3 '3iqoi -wszywa

background image

Op XA\BJdS aZSfolUZBM XUIBUI 'ŁU^l Z BZSfsiUUI 3IZBJ B^ Ś

^niuE^ods m^
śis qaizp3iMOp pfe^s 9{v Ś '^inG t^11'3'!1"111 Ś ^d Ś.

Dillon uśmiechnął się. Ś A zatem bierzmy się do ro

Trzeba opracować plan działania.

Było już po jedenastej, kiedy Grace Browning i Tom (
skończyli spóźnioną kolację i przeszli z sali jadalnej h

Europa do baru. Było tu zupełnie pusto. Znudzony ba
oderwał wzrok od ekranu telewizora i podszedł ich obsł

Ś Co dla pani, panno Browning?

Ś Chyba brandy... dwie brandy.

Kiedy mężczyzna oddalił się, Tom Curry powiedział:

Ś Wspaniała byłaś dziś wieczorem.

Grace wyciągnęła z paczki papierosa i Tom podał jej c

Ś Który występ masz na myśli? Ś spytała.

Tom pokręcił głową.

Ś Tak to traktujesz, prawda? Jako jeszcze jeden
tęp? Ś powiedział, Ś Dotąd jakoś tego nie dostrzegałen

scenie czy przed kamerą to tylko fantazja, ale rajd rycz
motocyklem przez Garth Dock... to była rzeczywistość.

Ś I przez tych kilka minut akcji żyłam bardziej intensy

niż można to sobie wyobrazić.

Ś Ty naprawdę jesteś nadzwyczajna Ś oświadczył T

Ś Oglądałem właśnie ostatnie wiadomości! Ś za
barman nalewający drinki. Ś Istna krwawa łaźnia. T

zastrzelonych w Garth Dock i jeszcze dwóch nied
stamtąd, w jakimś magazynie. Przyznało się do teg

Stycznia. To rocznica Krwawej Niedzieli, więc zabici m
być lojalistami. Protestanci będą się teraz mścić.

Ś Dillon najwyraźniej nie bierze jeńców Ś mru

Grace.

Ś Nie musisz mi tego mówić.

Barman postawił przed nimi kieliszki z brandy.

Ś Proszę. Ś Pokręcił głową. Ś Straszne to całe żabi
Jakim trzeba być człowiekiem, żeby zrobić takie co;

mruknął i oddalił się.

Grace Browning spojrzała na Curry'ego i z porozumie

background image

czym uśmieszkiem uniosła w górę swój kieliszek.

Ś No właśnie, jakim? Ś spytała.

bierzmy się do robol

Browning i Tom Cur

li z sali jadalnej hote
isto. Znudzony barmi

i podszedł ich obsłuży

Curry powiedział:

i.

a i Tom podał jej ogni

- spytała.

ako jeszcze jeden w)
go nie dostrzegałem, l

tazja, ale rajd rycząc)
?yła rzeczywistość.

am bardziej intensywn

Londyn
Belfast

Devon

1972 Ś 1992

na Ś oświadczył Ton
'iadomości! Ś zawi

krwawa łaźnia. Trz
>zcze dwóch medal

yznało się do tego
zieli, więc zabici musil

eraz mścić.
s jeńców Ś mrukną

;ki z brandy.

.raszne to całe zabijan

y zrobić takie coś?

''ego i z porozumiewa'

oj kieliszek.

3

Jeśli w ogóle można się tu doszukiwać jakiegoś początku,
> wszystko zaczęło się od Toma Curry'ego, profesora poli-

ilogii na Uniwersytecie Londyńskim, członka Trinity College r Cambridge,
goszczącego często z cyklami wykładów zarów-

0 w Yale, jak i Harvardzie. Był również majorem GRU,
osyjskiego wywiadu wojskowego.

background image

Tom Curry urodził się w roku 1949 w Dublinie, w angielsko-andzkiej rodzinie
protestanckiej. Jego ojciec był chirurgiem arf na raka, kiedy Tom miał pięć lat,

zostawiając chłopca > matkę w bardzo dobrej sytuacji materialnej. Matka,
łczna, dumna, arogancka kobieta, której ojciec walczył

l laty pod Michaelem Collinsem podczas Irlandzkich
okojów, obwiniała każdego za chaos, w jakim pogrążyła

' Irlandia po tym, jak Anglicy podzielili kraj i wycofali się. jfiną za ten stan
rzeczy obarczała po równi Rząd Wolnego

hństwa oraz IRA.

l Podobnie jak wiele bogatych, inteligentnych młodych kobiet (tamtym okresie,
jedynego ratunku upatrywała w komuniz-

lac i dając synowi doskonałe wykształcenie, wpajała mu
pmocześnie, że istnieje tylko jedna prawdziwa wiara, wiara pdoktrynę Karola

Marksa.

t W roku 1966, w wieku siedemnastu lat, Curry rozpoczął
idia w Trinity College w Cambridge, na wydziale filozofii (litycznej, i tam

poznał Ruperta Langa, zblazowanego
itokratę, który nie brał na poważnie niczego, z wyjątkiem Toma Curry'ego.

Zaprzyjaźnili się natychmiast i ich

39

LA 3iqOS 01 ~5[V1 3IU 'B5[J3IiqOZ 9IU OJ, •3IUZSB.US ŚŚ

•{BlAtez Ś (,°{^q "^l ^f Ś 'Xsniuiqsnq v/Ap {IMOUIBZ i
auBq ^OM^zJd ^un^ Ś ^ui^i M ss^zaiuisazofi Ś

•UI3{BAU3qO 'BpIZp9Iź[

Au^! "OBIMBUIZOJ feuui aż {Bpqo zssizp^q aiu BqXq3 Ś

•imBUOIUI^J 05((Xl 33IM ^ZSHJZM '0§3^Jn3 SUZO^l

l BiuBU05(3ZJd {Buz psouiofeuz q3i ni[itez3od po §usq

^,5(B(qui3ł usi pteifs Ś 'Bg

[ 53(5J eu XA\O{§ iu3qonJ {BZB^SM Aun^ Ś •XoB.id fafoui
Łzai 5fn5(ptezJiod i XIIUUJ, M maiOJMod z znf uisissf Ś

•ifSO-a M ZSIZp3IS 9Z 'UI3p{SXl^ ŚŚ '{^IZp

od Ś nuXsui?[ns XJBIS 'ssisaf ni aż 'apiuBds^ Ś

•UI9I5(UUp ^IS {BA\01?(3I3p pSOUlOUIBS M. I

3(0 pod n?(i(ois KzJd {Bizpais XJOI?[ 'BtapeMzJd oSsJBis

osop psopBJ (sfoMS n5( 'n?[JBq op 3fezpoqa^ •3§pi.iqure3 i )JSI(O A\oiu3M(osqB
nqni?( op qoun( w Tsmp o§auA\3d

p3JqXM 'uiXuioMOJpz 3ido(Jn BU aiuXpuoq M afeiMEg
paiM giu UIBS 'v^I po ^z3 'q3IOMS po Xz3 Ś ^IUIBJ A\

(sod {Bisop XJOi5( '§UBq yadn^i uiXi M. 'qoXuuEJ OAVI
;ui i q3XupiJ9ims JByo 9ps^uXzJi znf 0{Xq 'usiSo apzsaJM

[AZJISM 9ZJBIUOJq30pBdS Ap3I-^ ^3110011(0 j IIpUBIJI M

background image

pUOpUOq AA q3AlMOUOJq30pBds 5ISfOA 3pU3UII§3J A\ B5|IU

JOd niUdolS M {Xzn{S 'MOJ91pBU9J{) IIpJBMr) Z XuOIS9IU3ZJd

'q uadny 'Bpizpai(s[ BMBAU"^ o5(Bf p^Tui^d A o§n{p
^s {Bsid^z ^J0ł?( 'nrop A\ n^zo 'n?[OJ ^/.fii BIUZO^IS OE

•OlpBUOd 3IU I

ZJlOd SIZ^J M 05(1^1 0§9UBIUA^<l?(En BIU9§B II^ZO \^q30ldS"

3izp5q XuBZBMn niSuy op apo.mod od aż 'ipizpaiM
?z 3^ 'Xz39ZJ qoAuqopod ui^i i fauKo^Jado Xo^Jd poiam

3Jq ^IS BIUBMlSiqSOd 3IS3J?[BZ M OMOU^IIU OS ini05(ZS3ZJj

'n"a0 zazid Au^A\oqJ9Avz o?[qAzs (BISOZ

3 I Il§0[0ll(0d fouS9Z3^0dSAY A\01?[9dSB Z l^J015(Op {iqOJ § 'UIp(SM.3p[SOp\

[ 9p3l^SJ3AMUfl BU BtpniS {BMOnU^UO^

AJJn,3 'IIUUB op {idfeiSA i iSJnqpuB§ op (pazsod 'tefoXpBJi izpOJ z aiupoSz
'§u^q Ś ^zsazoi 5is i§OJp q3i UISIOJ

•qopp9lXs

Łiun Moipnis s3J-5(o X{B3 zazJd (EMJI ^azfeiMz Xu(Bns?[3soiuoq

^riem. Ś Lang wziął szklaneczkę whisky od barmana
niósł ją do ust. Ś No, twoje zdrowie, stary. Nawet nie

sz, jak się cieszę, że znów cię widzę.

- I wzajemnie. Ś Curry przepił do niego. Ś Co więc
sj zamierzasz?

-ang uśmiechnął się.

- Zawsze czytasz we mnie jak w otwartej księdze. Tak,

gnuję z kariery w armii. Ale nie od razu. Doczekam
ae awansu na kapitana, żeby zrobić przyjemność sta-

kowi.

-- Zdaje się, że jest teraz ministrem spraw wewnętrznych?

- Tak, ale ze zdrowiem u niego nietęgo. .Chyba nie
rie brał udziału w następnych wyborach i powstanie

:at na jednym z najbezpieczniejszych konserwatywnych
Jiw kraju...

- Chcesz zasiąść w parlamencie? Ś spytał Curry.

- A czemu by nie? Pieniędzy mam jak lodu, więc nie

ze pracować i mogę objąć fotel po starym. Co ty na to?

- Wspaniale. Ś Curry wstał. Ś Ale przegryźmy coś.
>wiesz mi o Krwawej Niedzieli i swoich irlandzkich przy-

ach.

- Paskudna sprawa Ś mruknął Lang, kiedy przechodzili
i sali jadalnej. Ś Na centralę wywiadu wojskowego w Lis-

background image

im sypią się gromy. Słyszałem, że premier ma wylecieć.

- Ciekawe Ś mruknął Curry, kiedy siadali. Ś Opowiedz

i o tym coś więcej.

Zwierzchnikiem Curry'ego był trzydziestopięcioletni major (ftJ, Jurij Below,
oficjalnie attache kulturalny przy am-

'""'"rie sowieckiej. Curry spotkał się z nim w boksie pubu xawko Kensington Park
Gardens i ambasady sowieckiej.

..owi podobało się w Londynie i nie śpieszyło mu się
wrotem do Moskwy, starał się więc wypadać jak naj-

ystniej w oczach przełożonych ze swego rodzimego kraju.
icjonowany przez Curry'ego przebieg Krwawej Niedzieli

lis nieludzkich metod, za pomocą których łamano więźniów
3RA w centrali wywiadu wojskowego w Lisburn, było

•kładnie tym, co Below pragnął usłyszeć.

Ś Doskonale, Tom Ś powiedział, kiedy Curry s
czył. Ś Oczywiście twój przyjaciel nie ma pojęcia, że ciągi go za język?

Ś Najmniejszego Ś odparł Curry. Ś Zna moje zapatr^

nią polityczne z czasów, kiedy studiowaliśmy razem w C
bridge, ale jest angielskim arystokratą i takie rzeczy nie maj< niego żadnego

znaczenia. Ś Zapalił papierosa. Ś Ale pos
my sprawę jasno, Jurij: on jest moim najlepszym przyjacie

Ś Naturalnie, Tom, rozumiem. Nie zaszkodzi jednak,

uda ci się jeszcze kiedyś coś z niego wyciągnąć.

Ś Zamierza wkrótce wystąpić z armii Ś poiniormowE
Curry. Ś Jego ojciec jest ministrem spraw wewnętrzn

Sądzę, że po odejściu starego ze stanowiska Rupert za
jego miejsce.

Ś Naprawdę? Ś Jurij Below uśmiechnął się. Ś Człc

parlamentu... To się robi coraz bardziej interesujące.

Ś Tak. Ale skoro już mowa o interesujących rzeczach, t
ze mną? Ś zapytał Curry. Ś Rozmawiamy po raz pierwsz

dziewięciu miesięcy, i to z mojej inicjatywy. Chciałbym coś n

Ś Cierpliwości Ś odparł Below. Ś Na tym polega
„śpiocha". Na czekaniu, czasami przez wiele lat, aż przyj czas, kiedy będzie

potrzebny.

Ś Cholernie nudna perspektywa.

Ś Cóż począć, do tego najczęściej sprowadza się n
działalność, a zresztą masz swoją pracę. Ś Below wsta)

Mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy, Tom.

Nie spotkali się jednak tak szybko, jak sobie tego ż^
Jurij, bo dopiero po czternastu latach. Belowa odwołam

kraju, a Tom Curry wyjechał do Ameryki. Zabawił pi{
w Harvardzie, cztery w Yale i po powrocie został człon

Trinity College.

background image

Ojciec Ruperta Langa zmarł przed odejściem z urzędu,

Lang natychmiast wystąpił z wojska, by wziąć udział w
borach do parlamentu, które wygrał rekordową większ<

głosów. Z Currym utrzymywał przez cały ten czas ba
bliski kontakt. Podczas jego pobytu w Ameryce spędzał z

często urlopy, a Curry, przyjeżdżając do Londynu, zatrz^

się zawsze u Langa, w jego przepięknym domu w Dean
irt, niedaleko Westminster Abbey, kawałek drogi spacerem

[siedziby parlamentu.

W roku 1985 Curry został profesorem filozofii politycznej 'Uniwersytecie
Londyńskim. Oprócz tego wygłaszał regular-

t wykłady na Queen's University w Belfaście. Jego matka
i żyła już od jakiegoś czasu, nadal jednak przyjaźnił się angiem, miał

prestiżową pracę i z uwagi na swą akademicką iyqę sąsiada! w licznych komisjach
rządowych. Od zawarcia hdu z Jurijem Belowem upłynęło już tyle czasu, że prawie

nim zapomniał. Ale pewnego dnia w jego uniwersyteckim
brnecie zadzwonił niespodziewanie telefon...

Below przybrał trochę na wadze, a lewy policzek szpeciła

l teraz blizna. Poza tym jednak niewiele się zmienił: ten sam gancki garnitur,
ten sam kpiący uśmieszek. Siedzieli w bok-! pubu naprzeciwko Kensington Park

Gardens i rozpijali
telkę sancerre.

'Rosjanin przepił do Curry'ego:

iŚ Za nasze spotkanie, Tom.

Ś Wzajemnie. Skąd ta blizna?

.Ś Afganistan. Okropne miejsce. Te dzikusy obdzierały ze
tóry naszych ludzi, którzy wpadli im w łapy.

Ś Ale przecież wróciłeś?

Ś Tak, na stanowisko starszego attache kulturalnego

tbasady, więc musisz traktować mnie z szacunkiem. Ś
hniechnął się. Ś Jestem teraz pełnym pułkownikiem GRU

Ścfem londyńskiej rezydentury. A skoro już mowa o stop-

Kh, to i ciebie awansowano na majora.

a- Ależ ja przecież jeszcze niczego nie dokonałem Ś zdziwił

|Curry. Ś Od lat siedzę tylko na tyłku i czekam.

»- Dokonasz, Tom, dokonasz. Pracując w tylu rządowych

misjach, zwłaszcza w tej do spraw Irlandii Północnej,

bajać za przyjaciela Ruperta Langa, na pewno sobie świetnie

Kadzisz... Nawiasem mówiąc, dobrze się facet spisuje. Whip *

background image

Whip Ś członek partii, odpowiedzialny za frekwencję i dyscyplinę (jną (przyp.

tłum.).

•3iu-(OJ5[nA\p o^i 5is ł^izpiM uiaA\opg z ! ^j

' BUUOJUI UI09MBp030UI UIIOAS \VfA/i-ZTS^[97.ld SBZO U31 ĄTO ; |

id aż ounuiod 'n?(OJ ogsiupaz-idoj '^i^d siu 3iu o ^un^ ! | •urei 5p^fpoj
'npoJ§o op i jl

sf3M Azid aJ^nbg UB3Q BU aiuui BU fe^az^ 'I§BM fszsz^MfBU i ]! BJd§ •3^3(lods

iSBiuiqoXi^u Sis ^uiisni\ Ś '^iliuMo^pd j ;

,8 30MBq3TUS A\ ÓIS t§3lZOJ Ś AOpg ŻIS BIUBf>[ Ś i .i

•:>tuqodazJd aiuzosiuo-si i':

)q0 pfeZJ feJ015( '^MBlSn feUZBM Sfe5[^f pBU ^IUBMOSO{§ Op f3U ^

(lBAuasuo?( mJ^d A\05(uopo 5qzo^ ^zs^^iMfeu SIMHZOUI OBM i i, !iliqouiz ^is
pJBis diq^ oiiBf 9izp§ 'uiuio 9iqzi M {^q §UBq i ;

103 ire3Q M nUIOp UIIOMS M UOJ3(31 {BJq3pO ^JJn^ 'TUOZ3 ^ !' tt

0§3M01lIUJ3IZpZBd 0§8^0Z3ZS3p 0§3UM3d 'fSIUZOd 5(0'^ ^

•piuaoaiupod 1^1 po oSsirezapmMsop aiu map
E3n z o§s^XJJn3 ofefciMBisozod '{i^ppo i źis {teu^oaiuisfi

•teqoi z 5is 5fn-»'5tEłuo5[S

rBSBqUIB 05[3(^p9IU Z^J8l UI^^ZSSlp^ •{BMOq9ZJ10d 9\'SVU

01 sAq^p§ 'nmop op i Xp^sBquiB op Mouojapi ^Jamnu

KJBMB OJ^ Ś 'lusidBd 5(3s^d nuia^JJn^ {XZOSJA\ i pJUod
^M. Ś '^Miidjap o?nX'i zpteg •iui ZJSIA 'aizpfapsu uaizp

11 3IV 'UIOJ, '0§3Z3 aiAq Op Sp a^A^IS^ZJO^^A Aq3Z 'XUU30 [Z STO BIP S31S3f Ś

•(BISM AYOpg Ś '3IU 3IZBJ ^)\[ Ś

^azazsar §03 Ś

' ^W^ fp H3! ofefezozsndM
[tJ3qi( lXqz żis I(BZB?(O ^oilSuy '3iu^puoq M IOJ z^J3i q3iu Sis zy

'iuiBiUEA\odiugn iuiXuzoXisiiBiu3UiBpunJ q3i ZBJO

|Op13(XZJd IUII5(SqBJ^ lUlAzSBU Z 5[3ZfelA\Z 13UI 03 'ogai^S^ZSM I OBIJI
qoX3te3XlOp MBJds UI3IU3IUpS(§ZA\n UI^UIO§3Z3ZS 9Z

Bpsis^z q3Aioi5( A\ 'ifsnuo?i q3i-5[-(skzsA uazpaisod n§3iqazJd z pzo^^Jds

qo^MO§ZBiqoJp 'q3Xupd niA\q3 fal po Ś

(,zs9oq3 aium apo oSazo 'SŚIM y "o^isozod ^^i
?z 'SIOM i Ś •^un3 (JBdpo Ś BpSfod uiKi o ^ui aij^ Ś

(,iureu z q3BiuBzteiA\od qaiOMi o 3iA\ siu l^pBj\[ Ś

•aiuzBMod iXqz
pAz 3ZJ3iq aiu iJsdn^ 'pizpBU qoiuiXqz 9iqos qoJ 91^ Ś

background image

•iqni o§ J3ii3iBqJ, iu^d aż 'zsi
P}BZS^S 'asoiuoCBuz TOZEA\ ozpJ^q OJ^ 603 'fs^zp^zJ n-iJEd

'lało, odnalazł więc w szafie stary trencz, pilśniowy

usz i czarny parasol, i wyszedł frontowymi drzwiami
zez. Po dziesięciu minutach oczekiwania przed wejściem

ogrodu na Dean Square zobaczył zatrzymujące się przy
wężniku małe renault. Z wozu wychylił się Below.

- Tutaj, Tom.

,'urry usiadł na fotelu obok Belowa.

- Co to za alarm?

telow ruszył, a potem powiedział:

- Dziś wieczorem, za jakieś trzydzieści minut, mam się

Jtkać z pewnym Arabem w umówionym miejscu nad rzeką
Wapping.

;Ś Kim jest ten Arab?

- Nazywa się Ali Hamid i wszystko wskazuje na to, że
zedł niedawno z szeregów fundamentalistycznego ugrupo-

ua Wiatr Allacha. Mieliśmy z nimi mnóstwo kłopotu
Afganistanie. Hamid proponuje nam pełną dokumentację

działalności w Europie. Miejscem spotkania jest nabrzeże
ler's Wharf. Będziesz tam czekał o siódmej u samego

ia rzeki. Przekażesz mu ten neseser leżący na tylnym
zeniu.-.jest w nim pięćdziesiąt tysięcy dolarów. W zamian ierzesz od niego inny

neseser.

- Jesteś pewien, że to koszerne? Ś spytał Curry.

- - Cynk dostaliśmy od naszego kolegi, pułkownika Borysa
nowa, szefa londyńskiej rezydentury KGB.

- Czemu ten Asimow sam tego nie załatwi? Czemu

^aęśliwia tym ciebie?

|<Ś Ta sprawa nie podpada pod ich kompetencje. Podział
^daó. Arabami zajmuje się GRU, a ja nie mogę się tam pojawić lobiście, bo jestem

dziś gospodarzem wieczoru kulturalnego bldzanego przez naszą ambasadę w Savoyu.
Impreza zaczyna

|,za trzydzieści minut. Zwróć uwagę na mój czarny krawat... tŚ Bardzo
kapitalistyczny Ś przyznał Curry. Ś Wstydź

j. No dobrze, wyręczę cię Ś dodał.
•Sięgnął po neseser i Below zjechał do krawężnika.

.Ś Dalej pojedź taksówką. Skontaktuję się z tobą.
ICurry wysiadł, odprowadził wzrokiem oddalające się renault, Uczyni otworzył

parasol i ruszył przed siebie chodnikiem.

» 3SlA\ Og {E5[3Z3 'p(A\OS"p1 OBdB{ 3IU Xq3Z 'nui {Bp^lMOd I^U^SIII '3BAVXUIZ
p^lS ÓIS (BISnp^ 'tII§CTI SBZ3 3p 'RS

background image

epiu otXq ni apiM "XJO§ z żis nui 3tefBpfei§XzJd 'mapiuiBH (BIS ż(i^q3 zazJd

azozsaf i los^JEd od ^is {ii^ips

•BJ3S9S3U Op tef tBA\Oq3S I 5n3J3q

z z {soiupod mai o j 'ui3łOJAVod z zazs^d }/izo\/A i ESOU !^zo9'isnq3 5iuiBJ
aiuJPpzaiu 3iqos pzfeiMazjd I^JBUAJBUI .ufapz aiu 'z3ZSE{d 3iq3is z {tu§tpc

'ui3MBq3iu STS aiMzapo [BUpsf ^MSZJfapod 'n(oq {BMnzopo 31^ 'M3J5( ^is B{Xzotes
s^d 9iAY^5(ÓJ A X-imzp fauoi^mso z '^IIUBJ 3foA\s {BZJfoqo i \ ^iJn^ 'oq3iu M

óis {B^JiEd^ UISI^OJZM UI^A\IJBIU '{Xz
3II.UBH 'nsind {B^nzsod i uiiu ^zjd {feuanijAzJd ^JJn^

•pimoq3nJ3iuz nouo^ M i im^Sou 3tfe3zJ3iM teiuJBl^i

A(iMq3 zazid pz3q '^oq BU żis {poJASZJd mai od B 'BUB(O?( 5Bdo q3nzJq BZ śis
ofefei.uXz.ii i i5[ÓJ z fef {psnd^M PITOBH

[ BMp 3Z3ZS9f B{II^dXM BH3J9g "I5[IBA\ Op II§J3U9 I {IS Ol ~>\VpOp

3IUBM9IZpOdS9IN '^WKl 3M3( M 9IU3ZJ3pn {nZ30d
3 -B{IlBdXA\ UOJq Xp91M I '13(01Sld {B5(SpS Ua-tlUB-l f3J015( M

qn89ZJd vz o§ {p^A\q3 •uiiu z Sis {JBMZ i maJssasau

nui {iqpod ^JJH^ •uiai?[iiun{i z ^i9J9q feuzoAiBmoinB

A {BUI^ZJJ^ •I3(lJn5{ IU9ZS3I5[ f3AVBJd Z ^5(^J {feU§fepX^

?d zsBp\i Ś -Bisn BU nm Otidte-(sXAY Bumd Xq^fso31 UMOUZ
'IUISBZ Ś •Xi śis zs^iMBfz o§9iu •isBiui^z B 'BAOpg 3piqi?z m ouooB{dB7

'suoiMomn o{Xq T[V^ Ś "siuuiapCzJdaiu
BIUISBZ pimBH Ś 'um ?sfXzJd ni {BIUI zapazJj Ś

•A\0pg 5[IUM05[{nd SIUUI B{XsXzJj ŚŚ

•BUZXZ3

i ui3so{§ UL<MiidBJq3 piAds Ś 6U^P^^ Bz ^l ^"D Ś

óPim^H nV Ś

•pSOUZ3Bq BU 5lS 33IUI f3ld3(

[Buzn ^JJn^ -{nu5( soo Xq:5[Ef '3uoznJuiXzJd Xzoo 'ZJ^MI
;pnqOi<M 'BpEius 'S5[dBZ3 feMopasMł 3i^o{§ BU {mm i

n5( fe^SJBU^JBUi fe'MopózJnMp feuJBZO A^ ^uBJqn tXq q^JV

•iure33(d BZ MO'>(OJ?( J3UIZS pzs^sn niAup Oj 'Bq9iu z
iBisnaiu ^yz\ 3ioi~5\ 'nzazssp iuiB5(Ołod pazJd iu3{osB.red śis niB{so 'feuz3i(n

tenuBiBi fe^oaiMSOJBis pod {teupis^zJd i ^ayo^ (pazsop 'JJ^HM s^aimg az3ZJqBu
{z^iBupo niodo(?( zag

mp o§3AXz o{;<q aiu {05(0^ •EJq33 z 5[Bf 0{Bq '§uidd^^ M
os^^i z znf ppBis^M faiuzod ^uizpoŚ {od TOpdsaiN

- do domu w Dean Close. Jak, u diabła wyjaśni to

ko Rupertowi? Skręcił w Wapping High Street i poma-
>ał dziarsko chodnikiem, czując ból narastający w ra-

icdy rozległ się dzwonek do drzwi frontowych, Rupert

f, który przed zaledwie piętnastoma minutami wrócił

background image

riamentu, nalewał sobie właśnie szkockiej w salonie. Upił Whisky, odstawił

szklaneczkę i wyszedł na korytarz. Kiedy orzyl drzwi, w ramiona padł mu lecący z
nóg Curry.

L Tom, co się stało?

- Normalka, stary, postrzał. Zaprowadź mnie do kuchni,
im pochlapię ci krwią twój najlepszy dywan.

ang otoczył przyjaciela ramieniem, pomógł mu dojść do
hni i posadził na krześle. Curry próbował sam zdjąć

tzcz, ale nie dał rady.

- Dobry Boże, Tom, masz cały rękaw we krwi! Ś zawołał

S'' ;dy go rozbierał.
ł po ręcznik i owinął nim Curry'emu rękę.

- Wezwę karetkę Ś oświadczył.

- Nie, nie wezwiesz, stary. Zabiłem właśnie człowieka.

ang, który zmierzał już do drzwi, zatrzymał się jak wryty iwócił.

- Co zrobiłeś...?

- Arabski terrorysta nazwiskiem Ali Hamid próbował
e sprzątnąć. Stąd ta rana postrzałowa. Sam oberwał dwie

n w trakcie szamotaniny, do jakiej doszło. Zostawiłem go
Butler's Wharf. Wszystko w porządku. Nikt mnie nie

Bał i nie wracałem taksówką. Mówię ci, to był cholernie
| spacerek. Ś Curry zdobył się na uśmiech. Ś Wystarczy

duża whisky, papieros i zaraz dojdę do siebie.
Lang wyszedł z kuchni i wrócił po chwili ze szklaneczką

lelka szkockiej. Napełnił szklaneczkę, wręczył ją Curry'emu szukał papierosów.

- Chyba lepiej będzie, jak mi opowiesz, o co w tym
fltkim chodzi Ś powiedział, podając Curry'emu ognia.

'• Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? Ś zapytał Tom.

- Najlepszymi przyjaciółmi Ś uściślił Rupert Lang.

Ś Nikt nie zna mnie tak jak ty, stary, i zawsze byłd
wobec ciebie szczery. Znasz moje zapatrywania polityczne.;

Ś Oczywiście, że znam Ś odparł Lang. Ś Jeśli dojdzie <f

rewolucji, wydasz mnie i każesz rozstrzelać, naturalnie z wieli przykrością.

Ś Nie wyjawiłem ci jednak pewnej rzeczy...

Ś Czego takiego?

Curry wychylił szkocką jednym haustem i podstawił szkl
neczkę po dolewkę.

Ś A więc odszedłeś z wojska w stopniu kapitana? -

zapytał.

Ś Zgadza się Ś przytaknął Lang, nalewając przyjaciele'
kolejną porcję whisky.

background image

Ś No cóż, wszystko wskazuje na to, stary, że jeste
starszy stopniem. Masz przed sobą majora rosyjskiego wywi du wojskowego, w

skrócie GRU.

Lang przerwał nalewanie i pieczołowicie zakręcił butelkę

Ś Ty stary sukinsynu Ś mruknął. Był podekscytowany. -
Od jak dawna to się ciągnie?

Ś Od mojego pobytu w Moskwie. Tam mnie zwerbowa

Ś Cienie Philby'ego, Burgessa i Macleana, tak?

Lang odstawił butelkę, zapalił papierosa i zaczął spacerów po kuchni.

Ś Opowiedz mi wszystko. Tom. Nie tylko wydarzeń
dzisiejszego wieczoru. Wszystko od samego początku.

Skończywszy swoją opowieść, Curry spróbował wstać.

Ś Lepiej będzie, jeśli sobie stąd pójdę Ś stwierdził.

Lang pchnął go z powrotem na krzesło.

Ś Nie gadaj głupstw, durny sukinsynu. Muszę przyzne
że zaskoczyłeś mnie. Mój Boże, wszystkie materiały z Konu do Spraw Irlandii

Północnej trafiały przez cały czas <
naszych rosyjskich przyjaciół.' Jasna cholera, Tom, zasiadałe z tobą w jednej z

tych komisji.

Ś Wiem Ś mruknął Curry.

Ś Mówisz, że Below jest teraz w Savoyu?

Ś Tak.

Ś Dobrze. Zadzwonię do niego. Może jakoś cię z te;

wyciągnie. To przecież mimo wszystko w jego interesie.

48

ął do słuchawki kuchennego aparatu telefonicznego,
t Curry go powstrzymał.

stary, i zawsze byłe

atrywania polityczne. J
-ang. Ś Jeśli dojdzie i

elać, naturalnie z wiel

rzeczy...

item i podstawił szł
stopniu kapitana?

ilewając przyjaciele^

to, stary, że jesteś

background image

•a rosyjskiego wywii

:ie zakręcił butelkę.|

podekscytowany.

'n mnie zwerbowa

•ana, tak?

i zaczął spacerów;

tylko wydarzeń
o początku.

tŚ Na miłość boską, stary, nie wolno ci się w to mieszać Ś 'wiedział. Ś Pozwól

mi stąd wyjść. Więcej się tu nie poka-No, może tylko jako gość Ś dodał. Ś To nie
twoja

Śawa.

Ś A właśnie że moja. Ś Rupert Lang uśmiechnął się

ogłaskał Curry'ego po głowie. Ś Odpocznij sobie, Tom, ja
» załatwię.

Zatelefonował do Savoya i poprosił do aparatu pułkownika

rija Belowa. Powiedział, że sprawa jest pilna.

Dom opieki Rosę House był położony w dyskretnym
tatku Holland Park. Spełniał niegdyś rolę miejskiej rezyden-ji jakiegoś

milionera z przełomu stuleci i zajmował dwa akry nu otoczonego wysokim murem.
Below i Rupert Lang

iijali kawę w świetlicy na piętrze i czekali. W końcu drzwi orzyły się i wszedł
niski Hindus o ujmującej powierzchow-

d, odziany w zielony chirurgiczny kitel.

Ś To doktor Joel Gupta, kierownik tego zakładu Ś
Wyjaśnił Langowi Below. Ś Co z nim, Joel? Ś zapytał lekarza.

Ś Miał wiele szczęścia. Beretta strzela dziewięciomilimet-rowymi pociskami

parabellum. Z bliska taki pocisk może
Oderwać człowiekowi rękę. Ale tym razem odłupał tylko

kawałek kości i przeszedł przez ciało na wylot. Nic mu nie będzie, muszę go tu
jednak zatrzymać na tydzień.

óbował wstać.

- stwierdził.

Muszę przyzna<

Ś Kiedy będziemy mogli się z nim zobaczyć? Ś spytał
Below.

Ś W tej chwili jest jeszcze pod działaniem narkozy. Może

ateriały z Komis za pół godziny, ale tylko na pięć minut. Wpadnę po pa-

ez cały czas d

background image

Tom, zasiadałei

nów Ś powiedział Gupta i wyszedł.

Ś Wygląda mi na to, że on jest po waszej stronie Ś zau-

; ważył Lang.

Ś Poznałem go w Afganistanie Ś wyjaśnił Below. Ś
Pomogłem mu przyjechać do Anglii. Ale proszę nie wyciągać ; pochopnych wniosków.

Mnie pomaga tylko od przypadku do
akos cię z teg przypadku, a normalnie specjalizuje się w leczeniu narkoma-nów.

Doskonały fachowiec.

) interesie.

4 Ś Aflioł Śmierci

49

^^•^^--^^

^^ w ^ PO ^» " 10 '"ł
^ es' ^„, ^^0^, ^ ^ ]

-^?^PMetŚŚŚŚa„e;;^o°an'B•^

^^^^•'"•eM,. . teTO'ł•sto?"W..|

• "Y ^S "^i'^^^owan. to„^|

, Nawalił ni.łi, koniem'' r„ ^a2" traktufp ^ "'•"^ ^^ KGB p"."^^^
BorysA- "^^ito? UJę pow^

wie, GRrr • y ^^yńskif- movv-Jest ^ f V

.^".s-.-ŚŚ-2^
"-"^S''"2""-••»""..

SŁ, ,''•" ^:; 2',ŚŚ„ >.„ "

^SHpsno.

^"Y zdobył,i.

^^^y^^.^.
^^^Sy^n^

•BIUZoAłS Ot z tfo^IJ^lSIUI fel 33IAY 3IS 3Ulfe7 -3IU13IMC

•nppri

'aAzSnJOd 3IUB1S M 3IUUI lS3f 3I03IMS BU i<Z39ZJ 3(9IA3IN Ś•||E'

•Arópg {^ZEATWZ Ś o^zsiuod 01 vvmd Xq '3zpiAv 31^ Śy

•30fefnS3J3lUI ŚŚ •§UBq {^01(0111

Ś nuBtAJg ui3p(oq pod o^i '^qn^ Bupaf 3zozs3f Ś•'

•J31S fefnuifszJd 'npi/^ UIBI AUIBUI q3XJ^

background image

'9(3I3^f^ZJd IS^U Xp31M B 'OM1SU3(BZS A ÓIS 9IUBZ3B1S 'BAOUIOp ^UfO^ '{S^gi<M

3IU l?[IUU05[ ^q9Z '01 O ^UI^qp 9(B 'UOflS

aż faupBz od żis /iwep-ei/Aodo SIN •óipuB(Ji ^^ pcp|Azid

BU /:UIZ3^\\ •9IUTU UI31SXS ĄBO n3U05[ M ZB 'XsXJ OBIAlfod

nióuiBz f33ŚiA\ uii -soEq3 i BJinf asouAadaiu 'q3BJis 'aisaraHH

1-oued fegop^ Ś

! 'B)[JBrug^(

'uisi^ru:

A7TDTTI^TT»-.-_ *T

LUl^UA /1\ ^Jcłl ^V^OU^' CfZ-llłO ^v'^\J^^\ vft1.\.Vt^\AS OU Ł l L/ef |
łJ^,;Il vfŁi OUD 1

aiued 'u^d izpiM og Ś •A\opg {^uzAzJd Ś apsiA^zoo Ś

•śpoM pfeuiz 3iuz33in5(s ozpJBg •{sXuiod U9-1 5is nu cqopod '^1 •^pBdoisi-[ /,i

Ś •§UB'-[ {p^A\q3pod Ś Biifao onqc)M) Sis faJoi5( o 'AdiuS (bppsJg fai nfezpoJ
A\ soo '9iusB{^ Ś -

•OEiMBJiazJd oo XqĄBiui i(q3zozs q3i?(isXzsM auzo^sAioira^plt. Xqzn{S ^iuzoXis
og SIMZBU o SfoEziuBSJO ^we/AowSwaSllk^

BpIUI^H UI3AVlSfoqBZ 3Xz3J^qO I VS9Utl^ ^Hl Op 3IUOAZpBZy|

^qApg y i^p^id 'ni(OJ g/,6i Biuza^is OE 0{Xq 01 •"c(3izpi^| BAYEAU^ Ś •5is

{feuq33iuisn Mopg Ś (,9iu Aq nuiazo y ^•'? •Sireq pi^dBZ Ś ^MT*

•s^JOJJsi 3iuBModnJ§n SMOU siupdnz i(sXui BU UBd Bp^ •

•qo^MO{§ M uipp
uii ^q{Bzs9iuiBz oi3( 'soii( '^drug BMOU SB5(Bf f3id3( 'aiN

•Auro piXds Ś ^,v^I P^R^ZJd BN

•^AróJds otiM^{Bz Aq OJL Ś 'teAO{8 (BA
AYOpg Ś "BAisfoqBZ o§3i op Sis OEuz^zid uami^od soi^ •

•§u^q ^iXds Ś ^afnuodoJd UBd 03 -

•fe

3310J5(A SIpM I 5[Bf 'pm\ pU^p03S OUMOJ^Z •^SAlOJJ3l
lS3f •BpIUreH I3J3IUIS 3IU9IUS^fA^ S3łl(^f UIOZpqA 3kV

/ipT3\'S 3I5[IS^ZSA\ 33ZJ-IBZ ZBJ31 ^UIISnp^ •3IUUI V[p 901 1 V}? 3IUUniJOJ3IU
3IU^Jni^^ •3iq3l3 UIBl UI3{B{SXA 3Z 'O

3IUUnłJOJ3IU 5lS •5[V1 Z33( '3BAOpIM5[I[Z 3IUUI {^IUI pIUlBl

•BMOUIISy Z3ZJd XUOIM^ISXA\ UI3(B1SOZ 3Z '0} EU Bpfe[2K^

^funf ';)Xz3Buz O{BIUI 01 03

.lu ^230 •znr 3
"P-^ ^5T[n^' (t

background image

"^"ABS M 3S01SA

, fes ^F^oq^§ ^

3ZSf3[S!Zp op z^

)'S z śts IUZOJ
^adez ued ^Bf

3P/(Z3J UI3J3ZS Jg^

ó°łir'

tBMOd ^fn^BJl UZB

IIMqo Bl 3pZS3JM ;

;- '§UB7 {JBdpO -Ś

8oJp feuzsn^s Xui3i
ismnuio^ ^UBMOJB

'^PfeZJM O^SIMOU

^ BU ureui ogg^t

01 V Ś •§UB7 pB(

1.IUM 01 M uBd 3on-

^'n^ds-^s

zs

SUV^J fJgdpo Ś Bued o 01 'Aiazozs p-(q IUBUI (fsaf Ś

^rzpoq3 oo o Ś

•^rs fpOJMpo Mouirsy
•oi{op ^erzpatMod Ś •••/fe5BqAtt UBJ Ś

•n5[OJ?[

fXzsardsXzJ[d S?ire7 'npojgo n^fpOJSod M9ZJp ^d^?( op ipeiop

^pr) TurBS nifJBd M i(Xg •pso^afpo feuz3ardzaq 3fefnA\oqo -BZ 'fe^fzaps

lusMounsy BZ ^ZOOJ?; v\ow.ivd feuofso porf

-l M 3Z '

lsn -"^^T^d

Śv-^u riis, rBuu

•»•-1-.., »„.:•"""•'•••-;-"-'

»-ffis:,S5Si-
"-^"•Śs?;;,";;;;^.

background image

•^Mtrzelił mu dwa razy w serce. Dwa ciche czknięcia wy-
|Annionej beretty. Potem pochylił się i wpakował Asimowowi j jeszcze jeden

pocisk między oczy, schował pistolet do kieszeni j płaszcza i oddalił się
szybkim krokiem w kierunku Queen's j Gate. Minąwszy Albert Hali, przemaszerował

jeszcze dobre i pół mili piechotą, po czym zatrzymał taksówkę i kazał
' kierowcy zawieźć się do Westminsteru.

Siedział na tylnej kanapie samochodu, palił papierosa i drżał z podniecenia.

Nigdy dotąd tak się nie czuł, nawet w Paras w Irlandii. Każdy zmysł wydawał mu
się bardziej wrażliwy, nawet kolory, kiedy patrzył na przesuwające się za szybą

ulice, wydawały mu się jakieś intensywniejsze.
Przymknął oczy.

Ś Mój Boże, stary, co się z tobą dzieje? Ś mruknął pod

nosem.

Podjechał pod Izbę Gmin, przeciął centralny hol i wszedł
do swojego gabinetu. Odstawił parasol, zdjął płaszcz, berettę umieścił w sejfie,

po czym zszedł na dół i wkroczył na salę obrad. Trwała tam akurat debata nad
jakimś projektem

ustawy socjalnej. Lang zajął swoje miejsce na końcu jednego z przejść. Kiedy w
pewnej chwili podniósł wzrok, na galerii dostrzegł Toma Curry'ego z lewą ręką na

temblaku. Skinął
mu głową, założył ręce na piersiach i odchylił się na oparcie.

Pół godziny później redaktor dyżurny Timesa odebrał

telefon od ugrupowania o nazwie 30 Stycznia, które przy-
znawało się do zabicia pułkownika Borysa Asimowa.

Przez trzy następne lata Curry, wspomagany przez Langa,

przekazywał rozmaitego rodzaju poufne informacje. W tym
okresie dokonali obaj tylko trzech egzekucji, z tego dwóch za jednym zamachem Ś

była to likwidacja dwójki terrorystów
z IRA, uniewinnionych przez sąd w Old Bailey dzięki jakimś kruczkom prawnym

zastosowanym przez obronę. Uniewin-
nieni mężczyźni ruszyli w miasto i ich pijacki rajd trwał cały

53

a P°tem S??^ 2a nimi troo w t

sied^ po^u^T' ^ ^ob" ^d32 d0 P"tac-

Trzecia iph r- w zaułl-i, v:„ -' ^ledy Diian; ... - .

R.l ae u5
"elowowi i

[ /a na stan*

iS^T^^^^^^^^

>P°ltania, idae a;--"0''. "Tchodzai7z f^'" "t1"'-

te, ^ ^^^•^'s

'^^y^ ^,. y' wrzyatt''

background image

^wm, zgodnie 7 • r' ^"adf do f„ • ^ng <

P^" budowy ; B;"5^^, Beiow^011^ i od^

^ota do d'0;,^^ yswateriPO^%cp^ ^a na
nosem wróctf

^5'^^ %^T7'- o.e-

g0 ^^stwa grupy

Rząd brytvi<il-; ,

:•te^?LSS5K5"^

• "ladonio było

, do czego nawiązuje nazwa 30 Stycznia, oraz że zabójstw, lórych przyznawało się
30 Stycznia, począwszy od Ali

da, dokonywano tą samą berettą kalibru 9 mm. Data
wej Niedzieli w nazwie grupy wskazywałaby na irlandz-

rewolucjonistów, ale nawet prowadząca własne śledztwo
t do niczego nie doszła. W końcu CIA dała za wygraną

sofala się z tej sprawy.

ichodzenia wszczęte przez brytyjski wywiad wojskowy,
iał antyterrorystyczny Scotland Yardu oraz MI 5 również

^y w martwym punkcie. Nawet niezawodny brygadier
les Ferguson, szef specjalnej komórki wywiadu odpowie-

nej tylko przed premierem, chcąc nie chcąc złożył na

|Downing Street meldunek, w którym przyznawał się do

l przegranej.

j, W styczniu 1990 roku, po upadku zdominowanego przez
komunistów rządu Niemiec Wschodnich, Lang z Currym

uczestniczyli w wieczorze kulturalnym organizowanym przez ambasadę amerykańską.
Zaproszono blisko pięćset osób,

Ś-,*_-_-•»»-•*_ _. - t_. ' -_ - - - i\_ r _•_ _-__-l__--l___ ____.-_-

_---_--_

Przenieśli się z kieliszkami do foyer i znaleźli sobie wolny stolik w kącie.

Ś A więc wszystko się u was rozpada, Jurij Ś zagaił
Lang. Ś Najpierw wali się Mur Berliński, teraz padają

Niemcy Wschodnie i jakiś mały ptaszek mi ćwierka, że istnieje wielkie
prawdopodobieństwo złamania monopolu Komunis-

tycznej Partii Związku Radzieckiego i zdelegalizowania jej przez Zjazd Komisarzy
Ludowych.

Below wzruszył ramionami.

Ś Z bałaganu i anarchii rodzi się siła. To nieuchronne.

Weżde na przykład sytuację w Niemczech. Niemcy Zachodnie
te obecnie najpotężniejsze ekonomicznie państwo Europy

Zachodniej. Konsekwencje połączenia z Niemcami Wschod-
ami będą dla nich pod każdym względem katastrofalne.

background image

Uwnowaga sił w Europie po raz kolejny ulegnie całkowitemu jfftorientowaniu.

Pamiętacie, co kiedyś powiedziałem? Chaos JHt w naszym interesie.

^1^?^^°'^

Ś ^ zaws^16'26 ją ma-
n0^ świar mam ^CJ? Ś R»i

wia^^^oS3^^ n^^ ^^k -.

^^ ^sr^110'Nlgdyfl

^^tS^^^^-

4

Rupert Lang nie zdawał sobie sprawy, jak prorocze są jego słowa. Za rogiem

rzeczywiście coś się czaiło, coś wielkiego i niepokojącego, co miało wpłynąć na
losy całej ich trójki, chociaż trzeba było jeszcze na to zaczekać do zakończenia

Wojny w Zatoce. A ściślej mówiąc, do stycznia 1992 roku.

Grace Browning urodziła się w 1965 roku w Waszyngtonie.
Jej ojciec, Amerykanin, był dziennikarzem Washington Post, matka była Angielką.

Kiedy Grace miała dwanaście lat,
doszło do tragedii, która zburzyła całe jej dotychczasowe życie. Pewnego

wieczoru, gdy wracała z rodzicami samo-
chodem z koncertu, zajechała im drogę jakaś stara limuzyna. Mężczyźni z limuzyny

byli wyraźnie pod wpływem nar-
kotyków. Pamiętała krzyki, domaganie się pieniędzy, ojca

otwierającego drzwiczki ich wozu, a potem huk wystrzałów. Jeden z pocisków
rozbił szybę w tylnych drzwiczkach i zabił matkę.

Grace leżała na podłodze samochodu zmartwiała ze strachu. Kiedy odważyła się

wreszcie zerknąć w górę, ujrzała sylwetkę mężczyzny z uniesionym pistoletem,
krzyczącego: „Pryskamy, pryskamy!" Ś i zaraz potem stara limuzyna odjechała na

pełnym gazie.

Nie potrafiła nawet podać policji sensownego rysopisu, nie potrafiła powiedzieć,
czy byli to biali, czy czarni. Ojciec zmarł nazajutrz w szpitalu i została sama.

57

^S?^^^^^ ^a, bo n^a ,e

i ^^kałiT^0?6^ 2am02^ ^ra 'T2? clot^ M

w Londynie f,^ P^^nym do0? od0 owdow^

sźiS^^^
^-^^^rig?^

ciotJca zapisała r ę w garść i ż

^s^^.%s?;%

cal. si( k&s^,4),,0 ""'^ Ai.wczy^'" „b^ °źruj^

?a::::%s•;[:5».S3

background image

sssssas^-s

•""^^„^^""^^teo^^ W wiek,

^^i^F^^S?^^
s-6^^^^^^

Skończyła szkołę

S

14 do

lednak

?dou/a

^naczajac tylko Żebleta P^tyczna,^ ^.^^dową
kosiła się na nr ^us1 mier^ wysol1^ Ją P°Paria

^ii IztukiKf3"16 ^ndXoS- dT^ Grac^'

Zrobiła oszałam'' ycznej i ustała z^n, ^^^^kiej
^ „MaklS Jącą lcarier?- Wprzed^8^ P^2W^•

:•~-"=•*w^aLSL5

:SJ9M I'S(BI isaf A\oiBui3od qoi;(piA\ oSafz ui^upaf^ '^v^ Ś •93BJr) E^Xds Ś

(,tepod ULd z Ś
•msiSuiuMOJg uoiJsąo-a z ^uoiuMaJ-siods

•tS3f BUIZpOJ 0§af 3Z '{/;ZJ3IAV 3ZSMBZ 3313(0 fOAYl 3(B 'UIB(IAOIU

301 o§si 13 ^p§iN Ś •q33iiusn Xp^(q ^u ais f{Xqopz BJoq3

Ś •3S01S^Z30Jn BUUIOJ?1S -XqO{BZ f3UpBZ 'Z9t q3^UpBZ I Ś

•33BJO ^9ud3ZS Ś ni30I3 '3I3SIM^Z30 Ś

•oi nu rB38iqo

•3lUBq305[ 'IAU5[ 3fA 3f ZSBUl ^ 'OAYISJO^B 3AUZpM^-ld •ISaf 01 03 'UII5[1SXZSA\
Uli ZS9ZB3(Od I ZSI30JM ZEJ91 3Z 'IUI fB33iqO Ś

•33IU9ZJ1SOIS BU

B(BZJfods I ^Z30 ^{^ZJOM-IO ^qiJBF\ feqOJOq3 BUOZ3ZSIUXA 'BU

-BA\OJ3ZIUI^M niAM? f3UM3d Ą^ •Ź5(^J BZ 05(1013 B{BIUXZJ'( 33BJ{)

•^qXzs o oq3p tiuq5q z3zsap 'opp^d nJOZ39iM o§9iuiBisQ

•3I3SiqOSO tef B{BA\OU§3pld 33BJO ^up9f 'feUZ3Xp3UI 30UIod feUOIUM9d^Z ^{EUU
SBZ3 Ą^3 Z3ZJJ •SZIUIBJ^ ^U IUL(3feZpOqoAtt IUIBU5(0 Z nf05(0d M 'n:5(ZOt

UIXUSB{M 9A\ B10AVXZ 3BU05(Op

Xq9z 'nuiop op v\poifA lup ipiOMS 33iuo-?i pod BqvB]^
•S?[Z3qBiq BU f93fefcJ3iuin 'ii(lop

BI3^Z 5[OJ XUZSBJIS 'lUl^SO VU MOd§lS^A\ Z 9I3IA\05({B3 VYBf&OU

background image

-SKzsJz aż 'Biudo^s 0891 op UI^UIBS uiX-i fsf iis ^{luuiafezMpo BuXz3M3izp i
'BUMad qAq 33^Jr) i3SO{iui f3Joi)i 'feqoso feu^paf B(Xg -^3iu3ZJisois y^uo^op z

Buump 'BqiJ^i^ B5(ioi3 01 o znf B{BqQ -nui3(qoJd fsiu B(p ^IMOUBIS 9iu aiu^Jn^u
azpfeiuay

•3JlB9qi (EUOpBN

Op BtpOJM I B{I3nZJpO SIUIiy M BIUBJgBZ i<lJ3JO 3UUI 3I5(lSXzS^

•UZ;<Z3Z3UI n5(115l B^MOpJOm UL<J01?l M '3ZJ9HUqi UI/(AMp01[sX(q

'iu^AOs^5[ M ^\oi teuMOtS 3EJ§Bz Xq 'ZEJ o^i qBq3afod
pooM^uoH oa 'q3^loJ q3Xuz3XsBp( niaiM M niBiAS ocuzod ,

91S 13\Vp l ŚŚ 3J1^3q^ ^UOU^{s[ 'XuBdUI03 3JB3dS95[BqS (B^ j

ŚŚ q3BU3JO A ;>BJ3iq9Zid B{§OIU 93BJr) 3IJUin^J'l mAl Oj

•1(01 Z3Zid BZSIJBZ

B(IZpOq3S 3IU 3IZp§ 'SIZpUg 1S9^ UII^SUXpUO( EU l35[JBltt(BH,

^zJd 3JiB9qJ, i^Xo-a M tef ouoiMBisXM 3z 'S33?[ns i3(Bi qsoni(» B^nizs •^9iisuq3
Xuuv" ifoBziusssui AV ^(OJ feuAO{§ OBJittj 'MOJIB91 urei qo^ofefetBizp qooAp z

uiAzsfaiuui 'aiAJauii^it ^q 'Jais3qoiq3 op B{Bq33fA^ i ^IJSJO ai^is^zsM ^{pnzJpo
'lBa|

q3IOAVS V\p f9f 3IUB?[S^ZOd O SlS I(iq IU(BJlB3l I3U9§E X3SllXpź|

„Pociąga nas ta niebezpieczna strona spraw". Nie wienr

dlaczego, ale wydaje mi się, że to dotyczy także ciebie. J r Zamknęła oczy
i kitka minut później już nie żyła. | r

•F

Grace była teraz bogata, dom w Cheyne Walk był jej

własnością, a świat teatru leżał u jej stóp, nie zamierzała jednak dać się
komukolwiek zdominować, komukolwiek C

zawłaszczyć. Bogactwo było dla niej czymś, co dawało wolność w wyboru.
Pierwszą po powrocie na scenę rołę zagrała w sztuce w „Obejrzyj się w

gniew", z mało znaną trupą teatralną z nad-morskiego miasteczka na Południowym
Wybrzeżu. Krytycy,

którzy ściągnęli tam całą gromadą z Londynu, wpadli w eks-tazę. Potem
występowała jeszcze w kilku prowincjonalnych te teatrach, by w końcu

powrócić na deski National Theatre ni i zagrać tam w „Miesiącu na wsi"
Czechowa. ^

Żadnych długo terminowych kontraktów, żadnych więzów, pc Wypracowała sobie

własny styl. Jeśli rola ją interesowała, ^ grała Ś nawet jeśli sztuka szła
tylko przez cztery tygodnie w jakimś amatorskim teatrzyku w Lancashire albo na

pod-
rzędnej scenie Londynu w rodzaju King's Head czy Old Red

Lion Ś i widownia ją uwielbiała, gzi

Miłość w jej życiu była całkiem inną sprawą. Owszem, , miewała przygody
z mężczyznami, jednak żaden z nich nie „^ zdobył jej serca. W męskich

kręgach teatru nazywano ją

background image

Królową Lodu. Wiedziała o tym, ale nie czuła się w najmniej- „p szym

stopniu urażona. Jeśli już, to raczę/' ubawiona, bo czuła, że w głębi duszy
pogardza mężczyznami, ^gr

f

W październiku J 991 roku Grace grała w Minerva Studio

w Chichester, wciąż swoim ulubionym teatrze, w „Zakładniku" p Brendana
Behana. Ta najbardziej irlandzka ze sztuk, choć

szła krótko, wzbudziła takie zainteresowanie, że zespół został zaproszony do
Belfastu na dwutygodniowe gościnne występy , t-na deskach Lyric

Theatre. Niestety zaraz po zejściu „Zakład- p ,, nika" z afisza w
Minervie Grace miała rozpocząć w National .e próby do „Zimowej

opowieści", toteż reżyser „Zakładnika" ' s1^. przyszedł do niej z duszą
na ramieniu. P°

60 f

AJOI^ 'B§UBq BiJsdny lureiAziM z SISBZO M śis X{BAAqod

3pS9IUI Ul/ii M ^ZIM Ogaf 9Z '0{BAVXg •O^Z.IBpAtt 3ZOIU 5lS

soo i[iA\qo Capz^ M aż 'fo^odsiu i muszo.igBZ apnzood 'iSBJjag {iqnq •Bdo.in^

ni3'ioq M SZSMBZ óis {BM-<UI^ZJ}BZ 'ĄisJSAnifi s^uasn^) BU i/(ziM
q3Xuz3Sis3iui03 q3XMS SBzapod '^un^ moJ,

•q§noq iseJpg po ^afeuip JIBIM iupoq3SM XMi[5[iu9ZJd

pod ZJBA\l OfefBIMBlSpBU feZS05[ZOJ Z 'A\0'y XpUBS AzpJ3IAl(

f9i?(3UBls3ioJd i nsnqoinB n?[UBisXzJd n^unJai^ A B{^zsn^ '{osEJBd far fBpoj Ś

•9iuiz9A\ oi lued qo3(u faidyJ

-UI3l5(lBlSOp pod BpIUI IUBd 03 9IZp5q 9pSBJ[9g ^ Ś

•Z3ZS9p UIBiq[3IA\n UI^l BZOd B 'BZJpIMOd 08

-3Z3IMS ^q30Jl OBUdJ3Z3BZ 05([/(l UIB{BI3q3 •Ófn5(ŚIZp '31^ Ś

•AlOIp

-siuisn q3iOA\s nJBnusdaJ z iuXzsiitufeu BJapJod B{XzJBpqo •ayBJSoioJ fsf z zsye
^5(nizs

XofefnUIE[5[3J {BISIM UL<A\OIU3ZSO(§0 3ldn{S UIl5[SI[qod Bj^ ^gUIUMOJg OUUBd

'Ó^A\OS5[B1 3IZpBMOJd§ Ś

•foiu op ^is {feuq39imsn npsfoM uiXuA\o{§ M JSIUOJ
•{op BU B{zsaz ns(ndun ui9A\X{dM pOJ •ps3izpy(zq

fepsouMsd z 'isBJpg nzazsap A XuBdfe?(s BU Bt/CzJied Bruaaani

-pOd Uiai5[XZ3ZS9Jp Z I mUSUIBlJEdB ogafOMS 9IU5[0 A ZKB)

B{BIS -BdoJng npioq M śis SIUBUI^ZJIBZ BU 9iqos E{I[OAZOJ

•Bppop Ś oSauui so8o)| ^lum

background image

q09IU OqiV Ś •X3MOUIZOJ B(p 0?II^1 ^UOZOBUZ9ZJd ŚIS (BABpl^fc

^101^ 'ui3q33iuisn uiXuuX(S UIIOMS ^is B^uq33iuisn 3 -

Ś "3[UpO§^} BA\p 91 SZOZSaf 3BUlXZJlSM ŚIS feSoUI '(()
•J3SXZ9J {feZOBZ Ś •••(BUOIIB^ 3[V

•efoAzodoJd BI Sis iiu Bq<

ŚUIB{Xq 3IU UIB1 /(pSlN ŚŚ •33BJr) B{Bl/(dBZ Ś (.l8^!^

•IBUOpB^ M XqOJd ZS^uXZ30dZOJ 3[3{B

-od M zaioazJd oq 'aiMompo apsiMAzoo 5zsnp\[ Ś -pizp

Ś rusBJpg z 3uXq siupoS^i BMp vu SBU BZSBJdcz •

""--^ <;,:""•-

>».- , •r»-.,_ v

, ""•' ZSU)

r^^.

'^S Ih„,

^rf foi

^r0^^^

"^"Pod ,»^'"9Bg •

•^•^lO WB,

Ś Witam.

Ś Czy mogę się przedstawić? Ś spytał Lang wstając.
Grace ściągnęła lekko brwi.

Ś Wie pan, mam wrażenie, że skądś pana znam.

Curry roześmiał się.

Ś Nie, nie, widuje go pani tylko od czasu do czasu
w telewizji. To Rupert Lang, podsekretarz stanu w gabinecie Irlandii Północnej.

'

Ś Jestem pod wrażeniem Ś odparła. Ś A pan...?

Ś Mój przyjaciel nazywa się Tom Curry Ś pośpieszył
z wyjaśnieniem Lang. Ś Jest profesorem politologii na

Uniwersytecie Londyńskim. Raz w miesiącu przyjeżdża tutaj z wykładami na Queen's
University. Czy mogę postawić pani drinka?

Ś Czemu nie? Kieliszek białego wina. Tylko jeden, gram

dzisiaj.
Lang złożył zamówienie u barmana.

background image

Ś Podziwialiśmy panią wielokrotnie Ś powiedział po
chwili.

Ś Razem?

Ś O, tak Ś Lang uśmiechnął się. Ś Znamy się z Tomem

od dawna. Cambridge.

Ś To wspaniale. Ś Grace upiła łyczek wina. W tych
mężczyznach coś było. Coś niezwykłego. Wyczuwała to. Ś

Wybierają się panowie na dzisiejszy spektakl?

Ś Nie wiedziałem, że występuje pani na tutejszej scenie Ś odparł Curry. Ś Jestem
tu dopiero od trzech dni. Podej-

rzewam, że nie dostaniemy już biletów.

Ś Zostawię panom dwa swoje bilety w kasie Ś zapropo-
nowała Grace.

Propozycja została przyjęta bez chwili wahania.

Ś Jest pani ogromnie uprzejma Ś powiedział Lang. Ś
Dziękujemy.

Grace dopiła jednym haustem resztę wina.

Ś Było mi bardzo przyjemnie, ale muszę już panów
opuścić. Mam nadzieję, że będzie się panom podobało.

Kiedy opuszczała bar. Curry i Lang wysączyli swoje drin-

ki.

63

s0^ ^pr^ °^

-L, "" ^Yll/.o-.

^e-?--Ś

'cytu.a W^Opra „

-J4ca &fQ s^d, DI-'),.,,! .

swnYp , °a• ^"^da?-^-
. A^ e' ze ta^, s.,,, ^PYta/ ^

^'^P^^^bez^.

^ nd^łn3/S^^Qe^,

^Ss%%^^^,

bar" ^S^^a^^"^^^^^^^ P...

--- <1? "^^chnflł •
CA0^^,

^^.^wrotn.. .

background image

''^/ CL

'waa^

Lgnącą
, bijali

'^h uli^i' ~~~ ^ace t»

^^h Bel^^ng

Zatrzymaj się Ś zaproponował Lang. Ś Zabierzemy ją.

Curry nacisnął hamulec. Lang otworzył drzwiczki samo-
j chodu w momencie, kiedy jacyś dwaj młodzi mężczyźni

' w skórzanych lotniczych kurtkach dopędzili Grace i chwycili j; od tyłu pod
ręce. Lang usłyszał jeszcze jej krzyk, a potem aktorka, wciągnięta przez

napastników w zaułek, zniknęła mu z oczu.

Grace nie bała się, była tylko wściekła na siebie, że dała się tak zaskoczyć.
Chciała ochłonąć po spektaklu i przyszło jej do głowy, żeby wrócić do hotelu

pieszo. Spacer w deszczu
powinien jej dobrze zrobić. Popełniła błąd. To było dzikie terytorium. Belfast.

Pole bitwy.

Mężczyźni w skórzanych kurtkach zaciągnęli ją w sam
koniec ślepej uliczki. Pod starą lampą, zawieszoną na wspor-niku sterczącym z

zamykającego uliczkę muru, piętrzył się stos jakichś skrzyń. Grace wyrwała się
napastnikom.

Ś Czego chcecie?

Ś Anglica, co? Ś Młody człowiek z końskim ogonem

zarechotał szpetnie. Ś Nie lubimy tu takich.

Ś U angielskich dziewuch lubimy tylko to, co mają
między nogami Ś odezwał się drugi mężczyzna w tweedowej

czapce na głowie. Ś Zabawmy się Ś zaproponował i do-
skoczył do niej.

Grace wypuściła z rąk parasolkę i usiłowała zepchnąć

z siebie napastnika, który przewrócił ją siłą na skrzynię i zadzierał już
sukienkę.

Ś Puść mnie, cholera! Ś krzyknęła. Zemdlona cuch-

nącym przetrawioną whisky oddechem, zaciskając uda, które napastnik próbował jej
rozewrzeć, wbiła mu paznokcie

w twarz.

Ś Dosyć tego! Ś rozległ się pośród deszczu okrzyk
Ruperta Langa. Za nim szedł Curry.

Mężczyzna w tweedowej czapce obejrzał się zaskoczony

i Grace wykorzystała to, żeby go od siebie odepchnąć. Ten

5 Ś Anioł Śmierci

background image

65

"^n-l ^ ^^OtOeo ,

^^T^P^^A 99

•""•s^ŚZ;:^;"?-"

Ś.^Ą^^S^

ilnae , "'t '^Ai t,

--.^'^'"PO^. . •fOttsa. '

:iu r l "^iluiei „
"• f''^^""*^,,

W." o,,,,

JK „.'. °^ .'.C'łB f„

•Prawdopodobnie nie, moja droga Ś odparł Rupert

{. Ś Zwyczajne bandziory. Mnóstwo się tu ich kręci.

i- Niech się pani nie obawia Ś wtrącił Curry. Ś Jutro

t zostaną obwołani bohaterami rewolucji.

- Zwłaszcza kiedy do zamachu przyzna się 30 Stycznia.
K'Rupert Lang przypalił papierosa i podał go Grace.

'li-Nawet jeśli pani nie używa tej trucizny, to teraz jeden (ich dobrze pani
zrobi. Ś Grace wzięła od niego pa-

trosa. Wciąż była bardzo spokojna. Ś Potrzebny pani
buz?

|b- •;.Ś Nie, nie zgwałcił mnie, jeśli o to panu chodzi.

F Ś To dobrze Ś mruknął Curry. Ś A więc gorąca kąpiel
i do łóżka. I proszę zapomnieć o tym incydencie. Nic się nie

Ś O nie, stało się

papierosa przez okno.

powiedziała Grace i wyrzuciła

Kiedy znaleźli się w hotelu, Lang wziął Grace pod rękę
i ruszył w kierunku wind.

Ś Prawdę mówiąc Ś powiedziała dziewczyna Ś chętnie

wypiłabym coś mocniejszego do poduszki.
Lang zmarszczył czoło, a potem skinął głową.

-^- Świetnie. A ty idź lepiej zadzwonić. Tom Ś zwrócił się do Curry'ego.

Kilka minut później na biurku redaktora dyżurnego Belfast Telegraph zadzwonił

telefon. Mężczyzna podniósł słuchawkę i usłyszał w niej burkliwy głos:

Ś Carrick Lane, rozumiesz? Znajdziecie tam ścierwa dwóch
sukinsynów Provo. Kwiatów nie przyślemy.

background image

Ś Kto mówi? Ś zapytał redaktor.

Ś 30 Stycznia.

Rozmówca rozłączył się. Redaktor dyżurny jeszcze przez
chwilę wpatrywał się oszołomiony w słuchawkę, a potem

pośpiesznie wykręcił numer Królewskiej Policji Ulsterskiej.

67

^?^,-^»^|
^steffl-^,;^:n.dy•n^%|

ir^^^S^?^.^!'

Ł,„g ^'''epo^0^,,^^.^. ^"^l .

1 .-s^e'"""5^--./-1

' ^Ser.0^8!2 '"^•She'"^ p''"^ i

^.^^-•ss^^;

s^^pS0'c"^ ^^ %,l°""? 3^ffl3'

^ź^s^^ ! ;

•^^JaUsci , s

Ale panowie wolicie, żeby zamach przypisano grupie 30

| Stycznia, prawda? Ś stwierdziła Grace.
E Przez chwilę panowało milczenie. W końcu Rupert Lang

' powiedział:

Ś Jest pani bardzo przenikliwą młodą osobą... Czy ma
pani coś przeciwko temu?

Ś Absolutnie nic. Jak już powiedziałam, wygląda na to, że ta sprawa nas

połączyła.

Ś Niewidzialne więzi, i w ogóle?

Ś Właśnie. Ś Grace otworzyła torebkę, wyjęła z niej
wizytówkę i podała ją Langowi. Ś To mój adres i numer

telefonu. Cheyne Walk. Za dwanaście dni wracam do Londy-
nu. Może się tam spotkamy?

Ś Lepiej, żeby pani na to nie liczyła.

Grace wstała od stolika.

Ś Wybaczcie mi teraz, panowie. Mam jutro przedpołu-
dniowy występ Ś powiedziała i wyszła z baru.

Ś Boże, co za kobieta Ś westchnął z podziwem Curry.

Ś Fakt, niesamowita. Wiesz co, Tom, to chyba początki

background image

wspaniałej przyjaźni.

Zgasiwszy światło, Grace wsunęła się pod kołdrę i leżała

wpatrując się w ciemności. Szukała w nich znajomej sylwetki z pistoletem w ręku,
ale jej nie ujrzała. W końcu zamknęła oczy i zasnęła.

Cztery tygodnie później Rupert Lang odebrał telefon.

Dzwoniła Grace, odpowiadając na wiadomość, którą tydzień
wcześniej zostawił jej na automatycznej sekretarce.

Ś Przepraszam, że dopiero teraz się odzywam Ś za-

częła Ś ale moi znajomi z Cross Little Theatre w Lakę
District mieli małe kłopoty. Niespodziewanie nawalił im

aktor, musiałam więc tam pojechać na tydzień z moim
spektaklem.

Ś To brzmi interesująco.

Ś Nic wielkiego. Bohaterki Shakespeare'a.

69

^SSsa;---^

-'•-saesssssa-"

"y ""łowieni

"^TSH^s^,-.^.

"^te0"" ot>a pollraki- - N.

^S^^--^

^^srte ^ ^ ' Gri'wbma

R^^fe^ , -' swerdał c^ P^

r ^S^' ^ ^L21"^ - 'o.en,, ..
wi. -__ 11., . P°Wied2iało ^

^^^^S^^s.^o.

°^?^•."..8s^^

Pert Lang roz^ł sz^ en donl byf lei rf. ^ od hedy

By' ^S^,^'^^ ł'rad0^

Grao,2'""' P^ m^0^ ^"„S,"-- ^W. _

^-^triS^^^-s-

l Grace otworzyła przeszklone drzwi na taras. Była chłodna lutowa noc, mżył
drobny deszczyk, wśród zwiewnej mgiełki

połyskiwały czerwone i zielone światła pozycyjne barek
sunących rzeką.

Ś Uwielbiam Tamizę nocą Ś powiedziała.

background image

Ś To główna arteria tego miasta Ś odparł Lang i uniósł
kieliszek. Ś A zatem za co wypijemy?

Ś Może za 30 Stycznia? Ś zaproponowała Grace. Ś

Czytałam o tym pamiętnym incydencie w Belfast Telegraph.
Jak pan przewidywał, do zabójstwa przyznała się również

jakaś protestancka organizacja terrorystyczna. Ś Podeszła do kominka i usiadła w
staroświeckim fotelu. Ś A ci

dwaj opryszkowie rzeczywiście byli z IRA. Pochowano ich
z honorami wojskowymi. Gazeta zamieściła szczegółową

relację z pogrzebu.

Lang i Curry usiedli na długiej sofie naprzeciwko niej.

Ś O, tak Ś powiedział Curry. Ś Trumny okryte trój-
kolorową irlandzką flagą, na niej czarne berety i rękawiczki...

Ś ...szlochający krewni, mnóstwo kobiet w czerni Ś do-

rzucił Lang. Ś To zawsze robi wrażenie. Zagrzewa innych do kontynuowania walki.

Ś A panowie tego nie pochwalają?

Ś Jest tylko jedno rozwiązanie tej sprawy. Armia brytyjska powinna wycofać się z
Irlandii Ś odparł Curry.

Ś^ Ależ to by doprowadziło do wojny domowej i komplet-

nej anarchii!

Ś Owszem Ś przyznał Curry Ś ale kiedy opadłyby
w końcu dymy bitewne, rozpoczęlibyśmy budowę od podstaw

i stworzyli zupełnie nowe państwo.

Ś Wsiadł na swojego politycznego konika Ś powiedział
Lang do Grace. Ś Jest zdeklarowanym marksistą-leninistą.

Powinienem wcześniej panią ostrzec. Tom to komunistyczny
misjonarz. -" Wstał z sofy, wziął butelkę szampana i ponownie napełnił

kieliszki.

Ś Sprawdzałam pana Ś zwróciła się Grace do Cur-
ry'ego. Ś Rozmawiałam o panu z paroma ludźmi. Ale

dowiedziałam się tylko, że jest pan wybitnym akademikiem
zasiadającym w najrozmaitszych komisjach rządowych. O mar-ksizmie-leninizmie nie

padło ani jedno słowo.

71

'.^°' Aich- B„.

''"^T" ^b^
;tw^ P^?° ^..yhpros^ •

^ ^e SS0"1110^ ^ r. a ŚŚ^^^acA

^/ŚŚŚ ^y^^^^^^^

^S..^^^ ""^^SE

background image

SJcadze yn

^b,^0^. To

mrukn^ Grace.

^s,^"0^-

nią • - 10 nin r/.

^"e prawa

• dachów

S.^^a
^ KGB

^Wlnn,^;

i przez sąd, Amerykanin mieszkający w Londynie, uważany za agenta CIA, no i
ostatnio tych dwóch przyjemniaczków

w Belfaście. Moim zdaniem jedynym słabym ogniwem jest
tutaj ten Amerykanin.

Ś Rozumiem Ś powiedział Curry. Ś Akceptuje pani

zabójstwo pułkownika KGB, ale człowiek CIA to zupełnie co innego.

Ś Przypuszczam, że to kwestia punktu widzenia. Ś Grace
dopiła swojego szampana i odstawiła kieliszek na stolik. Ś Oczywiście władze

szybko się zorientowały, że 30 stycznia to data Krwawej Niedzieli w
Londonderry... a pan tam wtedy

był, panie Lang. Ciekawy zbieg okoliczności.

Ś Proszę mi mówić Rupert Ś zaproponował Lang. Ś
Owszem, byłem tam razem z paroma tysiącami żołnierzy

i rzeszą popleczników IRA.

Zapadło długie milczenie. Grace otworzyła srebrną papie-
rośnicę i wyjęła z niej papierosa. Lang podał jej ognia.

Wydmuchnęła w sufit wstęgę dymu.

Ś Dlaczego to robicie?

Ś Mianowicie co? Ś spytał ostrożnie Lang. Ś Zjawiliśmy
się po prostu w tym zaułku w odpowiednim momencie, a jako wysoki urzędnik Korony

na służbie w Ulsterze mam prawo
noszenia broni.

Ś Berettę kaliber dziewięć milimetrów z tłumikiem... Ś

mruknęła Grace. Ś We wszystkich gazetach powtarzają do
znudzenia, że wszystkie ofiary 30 Stycznia zginęły od kuł z tej właśnie broni.

Ś Wielu ludzi uważa berettę za najlepszy obecnie pistolet na świecie Ś zauważył

Lang. Ś Ma je na swoim wyposażeniu
armia amerykańska i tysiące egzemplarzy jest w rękach

prywatnych osób.

Grace wysunęła szufladę stoliczka i wyjęła z niej wycinek z gazety.

background image

Ś To artykuł z Belfast Telegraph o śmierci tych dwóch

bydlaków w Carrick Lane. Piszą tutaj, że za potwierdzeniem tezy, iż zamachu
dokonała grupa 30 Stycznia, przemawiają wyniki badań pocisków wydobytych z ciał,

które wykazały, że ludzie ci zostali zastrzeleni z takiej samej broni, z jakiej
zginęły poprzednie ofiary, czyli z dziewięciomilimetrowej beretty z tłumikiem.

73

nie wv

C2e^ to robi:

anarchii.

a^ rp^n i "" ^race --. „ •'oOrsze

, .Je<lnat "^ C- ,0 „,^

^ "'ałHUŚf,,i, - - ^ ,ug ^y-

^ A1' mam rac- ^ "raa - Tź

-^o^-^Ts-te^^^

^%^^^if^^^^^

2 pis-

Ś Tom, tak się cieszę! Ś zawołała Grace. Ś Jak wy-
1 padłam?

Ś Okropnie.

Ś Drań.

Ś Tylko czasami. Jesteś wolna? Bo chciałem cię zaprosić

do chińskiej restauracji.

Ś Czemu nie?

Godzinę później, kiedy pochłaniali trzecie czy czwarte danie, Grace powiedziała:

Ś Bardzo się cieszę, że cię widzę, ale czemu zawdzięczam
ten honor?

Ś Czytaliśmy wywiad z tobą w Stage i dowiedzieliśmy się

z niego, że po zakończeniu występów w Old Red Lion masz
grać w Royal Shakespeare Company w „Makbecie", ale

przedtem bierzesz sobie miesiąc wolnego.

Ś No i?

Ś Trwają wakacje parlamentarne, więc Rupert jest wolny,
a i ja mam trochę luzu. Rupert ma chatę myśliwską w Devon, Lang Place. Od lat

należy do jego rodziny. Moczary, strzelanie, pełna swoboda. W Dartmoor.

Ś Mój drogi, na polowanie można tam jechać jedynie we

background image

wrześniu, kiedy ptaki głupieją. Przepisy zakazujące odstrzału jeleni są teraz

tak rygorystyczne, że raczej nie warto ryzykować. A więc... w czym rzecz?

Curry zaczekał, aż na stół wjadą następne dania Ś pieczona kaczka i naleśniki.

Ś Postrzelać zawsze sobie można... Ś mruknął. Ś Nieko-
niecznie do zwierzyny. Wiem, że Rupert może sprawiać

wrażenie zblazowanego arystokraty, ale jeśli chodzi o znajo-mość wszelkiego
rodzaju broni, nie ma sobie równych.

Grace skinęła głową.

Ś To brzmi dosyć interesująco. Coś jeszcze?

Przez chwilę Curry mierzył ją w milczeniu wzrokiem,
a potem westchnął.

Ś Czy słyszałaś o Kimie Philbym, Burgessie, Macleanie?

Ś Och, tak... czy oni wszyscy również nie studiowali

w Cambridge i nie pracowali dla Rosji?

75

B" 5is ?

• "" ".'s ^fn^ ^

^--•-/TO1'^^

^^ sS^ ^0 f^,0"^0101" ^ orzn?3^0^ od

^•W IW.<,o,do„, - " Apw ""Wo^^t
•Ste-S^^^^^^^^^^

^•'^r.^^

^'•"an.i ^,

"ŚŚŚl^S^o

nfB,„. •CU3rv-,oŚ_ ŚO

L w wodzie. Mam dwa motocykle terenowe marki Montesa.
Produkcji hiszpańskiej. Przejadą przez wszystko. Są nieza-stąpione w tych

górach. Pokażę ci je jutro.

Zjedli pyszną, choć bardzo prostą kolację przygotowaną
przez żonę George'a Farne'a: stek, młode ziemniaki, sałatka i jakiś kremowy

placek. Po posiłku Lang otworzył drzwi
na taras i przenieśli się z kieliszkami brandy na świeże

powietrze.

Ś Tylko Farne'owie tu pracują? Ś spytała Grace.

Ś Tylko. George służył jeszcze u mojego taty, więc jest
tutaj tak samo długo, jak ja. Opiekuje się razem z żoną

posiadłością. W razie potrzeby wynajmuje do pomocy miejs-
cowych.

background image

Ś Żyją tu sobie jak w raju Ś powiedziała Grace.

Ś Nie opowiadaj bzdur Ś ofuknął ją Curry. Ś Po
tygodniu chodziłabyś z nudów po ścianach.

Ś Filister Ś mruknęła Grace i zwróciła się do Langa: Ś

I co teraz? Brydż?

Ś Nie. Mam w stodole strzelnicę i pomyślałem sobie, że
może chciałabyś wypróbować rękę...

Popatrzyła na niego przez chwilę, a potem uśmiechnęła się.

Ś Doskonale.

Kiedy Lang zapalił w stodole światło, z mroku wyłoniła się bardzo profesjonalnie
urządzona strzelnica. Pod ścianą w głębi stał szereg naturalnej wielkości

tekturowych sylwetek ataku-jących żołnierzy, a za nim wznosił się wal ochronny z
worków z piaskiem. Na dwóch wspartych na kozłach blatach wyłożono bogaty

asortyment broni palnej Ś pistoletów, rewolwerów,
pistoletów maszynowych i karabinów.

Curry zapalił papierosa i patrzył w milczeniu, jak Rupert wybiera pistolet.

Ś Poznajesz naszą starą przyjaciółkę berettę? Pokażę ci,

jak się ją ładuje. Ś Lang wziął ze stołu magazynek i wepchnął go w rękojeść. Ś
Spróbujesz sama?

Ś Czemu nie?

77

rlg ^yjąf

1 poda/ Grace „

o sto/u.

^"bne do

'J ^ dw(

ył w głąb strzelnicy i zatrzymał się jakieś pięć stóp

M sylwetkami żołnierzy.

fChcesz mieć pewność, że trafiłaś? Pokażę ci, kiedy ją
KSZ miała.

idszedl do środkowej sylwetki, wymierzył w nią pistolet

asnął spust.

• Widzisz, jaki ze mnie snajper? Ś zawołał.
|Vrócił do Grace.

Pi- Jeśli to tylko możliwe, nigdy nie strzelaj z większej Uległości niż pięć do

sześciu stóp Ś poinstruował ją.

background image

Uniósł walthera i opróżnił magazynek, ładując w tekturową gjwetkę pocisk za

pociskiem.
Ś Rozumiem Ś powiedziała Grace.

Curry odwrócił się, podszedł do stołu i odłożył walthera. iiŚ Zwracam ci twoją
uczennicę, stary Ś mruknął i wyszedł •stodoły.

°<'M°S'0"^-^M•6?».*^

yyo^, ^wS^Ss,. ^Sy";"'11"-'^

ts0.'1' 'B^^""0" -'• ^l^W^^^O'

! Następnego dnia Curry wrócił dwusilnikowym navajo do

Londynu. Lang zaraz po śniadaniu zabrał Grace do lasu, by kontynuować naukę
jazdy na montesie.

Po godzinie ćwiczeń zrobili sobie przerwę i usiedli w trawie. Lang, jak zwykle,

przypalił dwa papierosy i jednego podał Grace. Dziewczyna położyła się na wznak.

Ś Lubię cię, Rupercie. Bardzo cię lubię.

Ś Nawzajem Ś odparł Lang. Ś Ale z pewną poprawką:

ja cię kocham.

Ś Ani razu mnie nie dotknąłeś...

Ś Wiem, moja śliczna Ś powiedział. Ś Ale widzisz,
jestem do przesady wierny. W Cambridge zakochałem się od

pierwszego wejrzenia w Tomie. Kobiety... tylko się nie
pogniewaj, proszę... zupełnie na mnie nie działają. Ś Pochylił się i pocałował

ją. Ś Ciebie jednak podziwiam. Jak przypusz-czam, myślisz sobie teraz, że w
układance mojej osobowości brakuje jakiegoś elementu.

Ś Och, Rupercie, czyż nie można tego powiedzieć o nas

wszystkich? Ś odparła i pocałowała go w policzek.
Odsunął się od niej i podparł na łokciu.

Ś Wraca navajo Ś mruknął. Ś Przywozi tu na dwadzieś-

cia cztery godziny mojego starego przyjaciela. George go
odbierze.

Ś Kto to taki?

Ś łan McNab. Był starszym sierżantem w mojej kompanii

w Paras. Teraz prowadzi salę gimnastyczną w Londynie.
Karate, judo, aikido... wszystko z tego repertuaru dla każdego, kogo to

interesuje.

Ś I co jeszcze? Ś zapytała Grace, kiedy zamilkł.
Rupert zapalił następnego papierosa.

Ś Większość sztuk walki i technik obronnych ma pomagać

bronić się, odpierać atak napastnika, i tak dalej. Opanowanie tych technik
wymaga wielu lat treningu. Ale łan McNab

proponuje coś zupełnie innego.

background image

Ś To znaczy...?

Ś Jego system samoobrony ma jedną wielką wadę: nie

ma sensu go stosować, jeśli nie chcesz zabić albo okale-
czyć.

Ś Dobry Boże! Ś krzyknęła cicho Grace.

6 Ś Anioł Śmierci

81

^'ŚcTT"'^'^, •

^,,,^^,^^^

*•&,„""'""' "y» „^ .

wzes^ a^ ^e^"^- MIa/ ^any^

Panią w^r„oku ^ikTna • ^J^nośó

lla{ złam

^Y nos

0%,^ w^ "'d1^0 ''"So^''"'^. "•"^
%^%-^-

^o nar

-, D„, ""^ni. ŚŚź. "•""eo^

^^^s--::

'";;,"-'SS'J;;.? "•>»..„.

Ś Dobrze r ',. weJ ^onJ

^^"O^-to0^.

10 Jedno

o nadaremnie. Ś

^zną po pj^.

31 aamany nos

'"o Browning

;°w i widziałem

y1"' blaszanym
lała.

; Ś powiedział

•ziedziniec Ś
n0 napadnięta

background image

'• Na szczęście

^ Jej pomóc

iderzeri.

;^ głową. _

^ka mat ze
^sku jedna

McNab do

?o stosować

^ze okaJe-

!e] dtoni...

z najbardziej wrażliwych miejsc ludzkiego ciała. Wyobraźmy sobie znowu tego
dwustufuntowego rugbistę. Jeśli w trakcie szamotaniny uniesie pani stopę i

kopnie go silnie podeszwą w rzepkę, przemieści ją pani i facet padnie jak
ścięty. Nie zabije go pani, ale okaleczy, i to prawdopodobnie na całe życie.

Ś Rozumiem. Znowu do stosowania z najwyższą ostroż-

nością.

Ś Właśnie. Bez urazy, proszę pani, ale następnym czułym
punktem są intymne części ciała pani przeciwnika.

Grace roześmiała się.

Ś Tak to już jest z mężczyznami, sierżancie.

Ś Święta racja, proszę pani. Teraz uderzenie łokciem do
tyłu. To bardzo groźny cios.

Grace spojrzała na Langa.

Ś Znasz się na tym wszystkim?

Ś Czy ja wyglądam na osiłka, moja droga? Ś zapytał i dodał po chwili: Ś Mam parę
telefonów do wykonania. Poćwiczcie

z panią z godzinkę, sierżancie. Wpadnę tu do was potem.

Wyszedł ze stodoły, a McNab zwrócił się do Grace.

Ś Więc zaczynajmy, proszę pani.

Tuż przed północą Grace zeszła w szlafroku na dół i zastała w salonie Langa
przeglądającego wydruki z faksu.

Ś Jakieś problemy?

Ś Sprawy rządowe, moja kochana, a przede wszystkim ta

irlandzka awantura. Tam nie ma chwili spokoju. Napijesz się czegoś?

Ś Chętnie. Ś Lang nalał dwa bushmillsy i podał Grace
szklaneczkę. Ś I co mówił sierżant? Ś spytała.

Ś Uważa cię za bardzo pojętną uczennicę. Ma salę gim-

background image

nastyczną w Soho i chciałby, żebyś wpadała tam od czasu do czasu, gdy będziesz

miała wolną chwilę.

Ś Nie omieszkam.

Ś Jutro navajo odlatuje do Gatwick. Wróci tu późnym
popołudniem z Tomem i Juńjem Belowem na pokładzie.

Ś Ciekawie się zapowiada.

Przed kominkiem drzemał wilczarz. Grace popatrzyła na

niego.

83

<;,nso[ BIUOJI aru 01 2X73 Ś •f.redpo Ś ma.iM Ś
•guB^ apJadny ^p uiBq30^r Ś

•f3ZI[q ^IS B^UnsXZJd I 5pZ3r[Od M O? BfBMOfBOOJ

•Ared BU[B9p( BqXqO XUL<ZJ(OMI 'tUtBUzAzOZ^UI BZ ZSBpBdaZJd

aru X) B ^oBia^oif M ^[nisnS aiu af aż 'XzsMXzBAi7 Ś

•BfBUZ^ZJd Ś OZpJBg Ś

"•aruuiapCzJd 3fBf Ś

•^J BZ Bf fBIZ^y

•n3(uruio^ BU /(3BfB?[SBZJł iiaiSo M f^zJiBdaz i aoBJf) ^oqo aiupoSAtt ^rs
^PBISZOJ '/(3[srqM ^(fofOłf Bud^isau fBfzoy

•m^ o asop afB •••nzoooi uafad yuoou

ruJBidts BU^O z amur BU B^BfAM Bi3iqo?[ SB^af s^par^r 'B3[}Bf

BAIBAU^ 'BAlIfpXZJqO OJ^ •0?fSfOAl 3tn 01 UpUB[JJ M BqZlT^S Ś

^safizpnu aru
Bq^qo ^is UIBJ, ^n^sfoM. M. sa^^zn^s XpS 'of^ 3(Bf B o^[ Ś

•spófBz auzBAiodaru 01 B^itfod B

'supnu ap(Bł isaf 3pX^ •••ap.śidBu af^Bp 'Bpog/(zJd 'Bfoify

•aruBtuiBZ foiifBi o^fMpazJd oru UL(q^Brui aro 'mazsAio Ś

•ipmiut 3iAiX^dXzJd uiĄ?Ba M BłBiAds Ś <^pB.i
UIBUI <Bqos zru unu p/{q sXqfBpM aż 'aruazBJM żzsoupo Ś

•^JBq AV O.? (IUBJZ XJO}.5f 'nUO}Suif[3AY UI3pŚ[S5[ Z 73} SlS fBMO?[

•u^pafoJ -/(lapisrd BU qoB?[uXpafod M rzpn( q30Mp fiqB7 Ś

•9pJ9dny 'UIBMnZO^M Bf Z91 3iq01 ^V '3SOMOAU9U SB.5[Bf o39lU pO 3fiq 3fB

'3tUZOnZ3Unq OZpJBq BpBfgAtt 3fSpOZJd fOMJ Ś
•5TO Ś

•^irU(J

background image

tU3fJB3 ZBJ31 oXq S/(qf§OUI '01 aiU ^q^pg •••BpOlfZS BlfBf Ś

•fotifsuaz irutf z tepoq3od Bf -^urzpOJ Biurf B^UI ^is

BpAun Xp3i.)[ 'n5[9iM oSsfSsiąn q3XiBtS3izp?S3zs qoBiB[ M ^niXi XiusqpBJis
'BiuaSaJ apśis^ uiappBKzJd ui^zsdaffBu i AIIUG ai9[JBa ^g •uadnar muarun o

zaruMOJ '^apozJd fop^ Ś

•33'K1Q B{BłXdS Ś ^S3f 01 Ol^f Ś

•B3uB7 op ^uqopod ooBfazJapn ^g 'BM3foqo Bi^ruiAt(M z Ą>zBf f9uuo?[ op Xmq i
i3pfBZ aiqos BU ^Brui BuzXz3z^v -rfouaSaJ ns3J?[o z Bs^puap soibpfBf i9JiJod

fBisrM ui3r?furuio?f pa^

•afnAuauapz óis ^p9t?[ '^up^r§ZMZ9q o/(q IJBJIOJ Ś

^J3gUBa
OS ZSBAtXZBU o8aZ3B((J Ś •B^BIZp9IMOd Ś S3ld ^U?[5lJ Ś

Nazajutrz Grace trenowała samotnie jazdę na montesie

wysoko ponad lasem. Po półgodzinie zatrzymała się na
papierosa, zapaliła i siedząc okrakiem na motocyklu spojrzała w szare niebo.

Zanosiło się na deszcz. Dobiegło ją stłumione odległością buczenie silników i
poprzez rozstęp w powłoce chmur dostrzegła navajo.

Dopaliła papierosa i ruszyła ostro z miejsca. Kawałek dalej skręciła ze szlaku w

moczary. Pędziła przed siebie, podskakując na kępach trawy i płosząc stadka
owiec. Nieoczekiwanie drogę zagrodził jej ułożony z kamieni murek. Zatrzymała

się z pośliz-giem i przesunęła wzrokiem po przeszkodzie, wypatrując w niej
przerwy, i nagle usłyszała czyjś gniewny okrzyk. Obejrzała się.

Zobaczyła biegnącego ku niej mężczyznę w znoszonym

tweedowym ubraniu, w czapce i ciężkich buciorach. Wyglądał na jakieś
pięćdziesiąt lat, miał grubo ciosaną, nie ogoloną twarz i wymachiwał pasterskim

kijem.

Ś Co to, cholera, za harce?! Ś krzyczał. Ś Owce mi
straszysz! Nie będą chciały żreć!

Ś Przepraszam Ś bąknęła Grace.

Ś Patrzcie tylko, przeprasza. Już ja cię przeproszę!

Zamachnął się i rąbnął kijem w przednie koło montesy.
Motocykl przewrócił się, silnik zgasł. Kiedy Grace gramoliła się spod maszyny,

kask zsunął jej się z głowy. Mężczyzna
zamarł z rozdziawioną gębą.

Ś O Boże, baba. Ś Nagle wyraz twarzy mu się zmie-

nił. Ś Może przełożyć cię przez kolano i wlać ci parę klapsów na gołą dupę?

Ś Nie gadaj bzdur Ś mruknęła Grace, schylając się
po kask.

Mężczyzna odrzucił kij i chwycił ją od tym.

Ś Ty wypindrzona dziwko, już ja cię nauczę dobrych
manier.

Rąbnęła go łokciem w usta, a kiedy krzyknął i puścił ją,

background image

odwróciła się błyskawicznie i wpakowała mu kolano w krocze, dokładnie tak, jak

pokazywał jej łan McNab. Mężczyzna
runął na wznak. Podciągając kolana pod brodę, złożył się

w scyzoryk i jęczał z bólu. Z rozciętych warg ciekła mu krew.

Grace spojrzała na niego z góry, ogarnięta radosnym
uniesieniem.

85

Ś Koniec pierwszej lekcji Ś powiedziała, wsuwając kasJc^j na głowę. Podniosła z

ziemi montesę, wskoczyła na siodełko i odjechała.

Dziesięć minut później była już w garażu w Lang Place.
Ustawiła motocykl na podpórce obok rangę rovera, zawiesiła kask na kołku i

ruszyła do domu. Drzwi frontowe otworzył
Lang.

Ś Bojowo wyglądałaś, wpadając na pełnym gazie na

dziedziniec Ś powiedział. Ś Jutro poćwiczysz na ziemnym
torze kołowym.

Ś Czemu nie?

Ś Ale teraz chodź do salonu. Jurij i Tom już są.

Curry z Belowem stali przed wielkim kamiennym ko-
minkiem, na którym płonęły wesoło grube polana. Tom

pocałował Grace w oba policzki.

Ś Wyglądasz na bardzo podekscytowaną.

Ś Dobrze się tu bawię.

Ś Jurij Ś zwrócił się Rupert do gościa Ś zdaje się, że wy się już znacie.

Ś Poznaliśmy się w zeszłym roku w ambasadzie sowie-

ckiej Ś przypomniała Belowowi Grace. Ś Kiedy wystawialiś-
my „Trzy siostry" w National.

Below był ubrany stosownie do wyprawy na wieś, w lekki

brązowy garnitur. Wyglądał rześko i zdrowo. Z uśmiechem
schylił się, by pocałować Grace w rękę.

Ś Widziałem panią trzy razy. Z wielkim żalem przyznaję,

że Czechów wypada najlepiej, kiedy grają go Anglicy. Pani w roli Maszy była
wprost fantastyczna.

Ś Jeśli o mnie chodzi, to jestem tylko pół-Angielką Ś

oświadczyła Grace Ś ale za komplement dziękuję.

Ś Pani Farne nakryła do lunchu w cieplarni Ś powiedział
Rupert, Ś Chcesz się przebrać? Ś zapytał Grace.

Ś Za pięć minut będę gotowa Ś odparła.

Kiedy wyszła, Lang otworzył butelkę bollingera i rozlał
trunek.

background image

Ś Świetnie jej poszło na strzelnicy, a łan McNab nie
mógł się nadziwić szybkości, z jaką przyswajała sobie wszys-tkie instrukcje. Po

powrocie do Londynu ma ćwiczyć w jego sali gimnastycznej.

86

<<-,Ś Co powiedziałeś McNabowi? Ś spytał Bel ów.

Ś Że miała nieprzyjemny incydent z jakimś mętem i chce
nauczyć się samoobrony.

Below upił łyczek szampana.

Ś W aktorstwie jest coś niesamowitego. Ta zdolność
do wcielania się w każdą rolę... Grając Maszę była cał-

kowicie przekonująca jako rosyjska kobieta, a przecież
oglądałem ją również w hollywoodzkim filmie telewizyjnym, w którym też całkiem

przekonująco zastrzeliła kilku męż-
czyzn. Ś Przyjął papierosa od Ruperta. Ś Przyłączy się

do nas?

Ś Przypuszczam, że tak Ś powiedział Lang.
W tym momencie do salonu weszła Grace, ubrana w dżinsy

i sweter. Wzięła od Langa kieliszek.

Ś Powiedz mi, Rupercie, czy te owce na hali nad lasem są
twoje?

Ś Tak. Czemu pytasz?

Ś Och, natknęłam się tam na dosyć nieprzyjemnego typa.

Wyświechtane tweedowe ubranie, kij pasterski w garści.
Obsztorcował mnie, że jeżdżę po polu.

Ś To pewnie Sam Lee. Ś Rupert uśmiechnął się. Ś O co

mu chodziło?

Ś Nie wiem. Kiedy się zatrzymałam, przewrócił montesę,
a potem złapał mnie od tyłu.

Ś Co zrobił?! Ś Twarz Langa raptownie pobladła, jego

oczy zapłonęły. Ś Wyrządził ci jakąś krzywdę?

Ś Cóż, obawiam się, że raczej ja jemu Ś odparła
Grace. Ś Wypróbowałam coś, czego nauczył mnie sierżant.

Cios łokciem w usta, półobrót i kopniak kolanem w krocze. Kiedy stamtąd
odjeżdżałam, leżał na ziemi w pozycji płodowej.

Lang wybuchnął śmiechem.

Ś O mój Boże, a to ci dopiero! Ś Pokręcił głową. Ś

Powiem George'owi, żeby z nim porozmawiał. Już u mnie nie pracuje.

Ś Nie Ś sprzeciwiła się Grace. Ś Następnym razem
będzie uprzejmiejszy. Daj mu jeszcze szansę, Rupercie. Ś

Uśmiechnęła się i dodała: Ś Może usiądziemy już do stołu?

background image

87

"- ^dzy innymiS P^ariców. erc1' aJe Utrudnia .

--- ^t. Kiedy R' ^"tóła Śmierci'?

Podczas E^ul ^ zesłał daesiec ni 2apytał ^"-y

„^"tetŚŚ'Ś 'ti?t0 -

^eS^^oSS, ^ach "'-M.ve, ^

'^^raY%o^i-'%s^ ^
WMal•'^^low''okm'|^.^^ .

88 ę g0' nle wr0^ to im przecS dował •

ł^-wciez życia.

^^e

mn1^ G,-aS J-

w którym

~ A sJcoro

_ ostatni
kazali mi

"snuercać

.1°^ ^daJ-nos-

^ Przypominam,

Ale może przynieść ci sporą satysfakcję Ś zauważył
Rupert.

Ś To prawda.

Ś Tam, w Belfaście, działałaś bez zastanowienia, ale nie

żałujesz, że zabiłaś tego opryszka, prawda?

Ś Ani trochę. Pozbyłam się dzięki temu starego koszmaru.
Lepiej teraz sypiam.

Przez dłuższą chwilę siedzieli w milczeniu. Ciszę mąciło

jedynie bębnienie deszczu o szyby.

Ś Czy mam z tego wnioskować Ś odezwał się w końcu
Below Ś że jesteś gotowa do nas dołączyć?

Ś Tak, chyba tak, ale na moich własnych warunkach. Ty

i Tom macie swoje przekonania polityczne i ja to rozumiem, ale mnie polityka nie
interesuje. Ś Pogładziła Langa po

głowie. Ś Rupert nie bierze życia zbyt poważnie. Łatwo
ogarnia go znudzenie i lubi, żeby coś się działo. Taka

motywacja bardziej mi odpowiada.

background image

Ś Jak mamy to rozumieć? Ś spytał Curry.

Ś Rodzina mojego ojca wierzyła, że jest spokrewniona

z wiktoriańskim poetą Robertem Browningiem. W jednym
z jego poematów jest taki wers: „Pociąga nas ta niebezpieczna strona spraw".

Obrałam to sobie za motto. Traktuję wszystko jak grę aktorską, bo aktorstwo jest
całym moim życiem.

Ś Właśnie Ś powiedział Below. Ś Ale aż do tego

incydentu w Belfaście nie wychodziłaś poza świat fantazji. W tamtym zaułku
wszystko działo się naprawdę, nie było

wyreżyserowane, zainscenizowane, scenariusz napisało życie. Wydaje mi się, że
potem, kiedy wracałaś do tego myślami,

musiałaś dojść do przekonania, że zagrałaś jedną z najlepszych ról w swojej
karierze.

Ś Jest pan bardzo spostrzegawczy, pułkowniku, ale jedno

zastrzeżenie: nie robię niczego, na co nie mam ochoty.

Ś Ależ oczywiście, moja droga. Ś Below uśmiechnął się
i uniósł kieliszek. Wszyscy poszli za jego przykładem. Ś Za naszą pomyślność,

przyjaciele, za 30 Stycznia.

Po powrocie do Londynu Grace była jeszcze wolna prawie
do końca marca. Trzy razy w tygodniu bywała w sali

89

gimnastycznej lana McNaba, oprócz tego kupiła sobie mot'

cykl BMW i odwiedzała na nim te części miasta, w który
do tej pory nie była. Pod koniec miesiąca rozpoczęła pro

do „Makbeta". W trzecim tygodniu prób zadzwonił do n
Curry z propozycją spotkania, zaprosiła więc całą trój

swoich nowych znajomych do Cheyne Walk.
Kiedy serwowała kawę, Below powiedział:

Ś Mam problemy z tutejszą komórką KGB. Jeśli chodzi

o ścisłość, to od przełomu w Rosji już się tak nie nazywają. Występują teraz pod
szyldem Federalnej Służby Bezpieczeń-

stwa. Obecnie szefem ich londyńskiej rezydentury jest niejaki major Susłow. Oto
jego fotografia. Ś Puścił zdjęcie

w obieg. Ś Bandzior pierwszej wody, powiązany z rosyjską
mafią. Macza palce w nielegalnym handlu bronią i w roz-

maitych wymuszeniach, działa w narkotykach... zwłaszcza
w narkotykach.

Grace przyjrzała się fotografii i przekazała ją Langowi. l

Ś Niesympatyczny typ.

Ś Masz rację. Ś Below podał jej następną fotografię. Ś

Frank Sharp, jeden z najbardziej osławionych gangsterów
londyńskiego East Endu. Susłow zamierza ubić z nim interes. Jeśli Sharp

przystanie na jego warunki, Susłow ma mu
dostarczyć heroinę o wartości detalicznej przekraczającej sumę stu milionów

funtów.

background image

Ś A co ty masz z tym wspólnego? Ś spytała Grace. Ś

Nie podejrzewałam cię o pretendowanie do roli zbawcy
ludzkości.

Ś Jestem wrogiem narkotyków, a ludzie, którzy nimi

handlują, wzbudzają we mnie odrazę, ale przede wszystkim
liczy się wojna trwająca między moimi ludźmi z GRU a KGB, czy jak się tam teraz

nazywają. Pieniądze, jakie zarobiłby na tej transakcji Susłow, dałyby im zbyt
wielką siłę.

Ś Rozumiem.

Ś Moi informatorzy z ambasady donoszą, że Susłow

i Sharp mają się spotkać jutro o czwartej po południu przy mauzoleum Karola
Marksa na cmentarzu Highgate.

Ś Wiem, gdzie to jest. Będę tam.

Ś To spotkanie w cztery oczy, więc Sharp zjawi się bez

swoich goryli.

ego kupiła sobie moto.
•?sci miasta, w któryctl

sląca spoczęła pró9
5rob ^dzwonił do ni3

oświeć całą trÓJk|

edział: |

r^ KGB. Jeśli chodził
r ^.tak nie nazywają!

^J Służby Bezpieczni
_ezydentury jest niejaki|

1' Ś Puścił zdjęciei
Powiązany z rosyJskąF

knt^T"13 i w r0^ [

Etykach... zwłaszcza)

tazała ją Langowi.

astępną fotografie Ś

^y gangsterów

rubież nim interes
"ki, Susłow ma mu

l Przekraczającej sumę

~- spytała Grace Ś

mię do roli zbawcy

{udzie, którzy nimi
ale P.^de wszystkim

'dani z GRU a KGB

background image

Ee'Jakie zarobiłby na

elką siłę. ' a :

donoszą, że Susłow
tóJ po południu przy

ru Highgate. y

Sharp zjawi się bez

Zapadło milczenie. Grace popatrzyła na Curry'ego i Langa. Tom był blady, a
Rupert siedział ze śmiertelnie poważną miną.

Ś To mój chrzest bojowy, przyjaciele Ś oświadczyła Grace

i zwróciła się do Belowa: Ś Jak zamierzasz to prze-
prowadzić?

Następnego dnia, tuż przed czwartą po południu, przy

bramie cmentarza Highgate zatrzymała się w strugach ulew-
nego deszczu limuzyna marki Mercedes.

Siedzący za kierownicą mężczyzna w uniformie szofera za-

pytał swojego pasażera:

Ś Na pewno nie chce pan, żebym tam z panem poszedł,
szefie?

Ś Nie trzeba, Bert, facet jest koszerny. Zbyt wiele ma do zyskania, żeby mogło

być inaczej. Podaj mi parasol. Nie za-bawię tam długo.

Sharp wysiadł z wozu. Był zwalistym mężczyzną po pięć-
dziesiątce, ubranym w granatowy płaszcz. Otworzył parasol i przeszedł przez

cmentarną bramę. Zapadający zmierzch
i plucha sprawiły, że cmentarz był już pusty. Ruszył alejką prowadzącą pośród

grobów, pomników i marmurowych
aniołów, spomiędzy których tu i ówdzie wyrastało drzewo.

Szedł raźnym krokiem. Zawsze lubił to miejsce, lubił zresztą wszystkie
cmentarze. Skierował się w stronę mauzoleum

ozdobionego ogromną głową Karola Marksa.

Dotarłszy tam, zatrzymał się i zapalił papierosa.

Ś Komunistyczny sukinsyn Ś mruknął pod nosem.
Zza pomnika wyłonił się major Susłow, niski mężczyzna

o blisko osadzonych oczach, w pilśniowym kapeluszu i płasz-czu. Również chronił
się przed deszczem pod parasolem.

Ś No, jest pan wreszcie.

Ś A jestem, cholera Ś odburknął Sharp. Ś I przejdźmy

od razu do rzeczy, bo psa by z domu w taką szarugę nie
wypędził, a ja się muszę bawić w te całe podchody.

W tym momencie usłyszeli ryk silnika. Odwrócili się jak na komendę i ujrzeli

pędzący na nich motocykl, który wyprysnął spod kępy drzew. Motocyklista ubrany
był w czarną skórę

i miał na głowie kask.

background image

91

K.i diabepi i,

sa^s:^"Ś

^ss^^s^^^^^^^^^

^r^^^p^^^^^^^^^

%S5^%;^^

^dząc wraz

aSSsSSS^s-s.
-^•~a'sź%r''stes

^eSS?1-'''-^51'^

;;?Sl^SS^s

^^^S-p-s-ssa'

^S?:'"^1^--^
„-Ss.-.";^"""""-'^.,,.,

SSS^%S5%a..

;»2aS;r-=sa;-::;::

92 dn^ minut-

Kilka sekund później na biurku dyżurnego redaktora The
Timesa zadzwonił telefon. Męski głos w słuchawce oświadczył, że 30 Stycznia

przyznaje się do zamachu na majora Iwana
Susłowa oraz na Franka Sharpa, w odwecie za handel

narkotykami.

Curry zatrzymał się na rogu Camden High Street i przywołał taksówkę.

Ś Dobrze się czujesz? Ś spytał Grace.

Ś Wspaniale Ś odparła.

Ś Cieszę się. Rupert zdobył bilety na „Bulwar Zachodzą-
cego Słońca", a potem możemy pójść na kolację do Daphne.

Pasuje ci to?

Ś Oczywiście. Odwieź mnie tylko przedtem do domu.
Kąpiel i zmiana ubrania, a będę jak nowo narodzona.

Przy krawężniku zatrzymała się taksówka i Curry otworzył

przed Grace drzwiczki.

Kiedy Grace wkraczała do baru przy Dorchester, dochodziła siódma. Guiliano,
kierownik lokalu, powitał ją z wielką

atencją, pocałował w rękę i poprowadził do stolika w rogu, przy fortepianie,
gdzie czekali już Lang, Curry i Below.

W czarnej, wyszywanej paciorkami sukni, czarnych poń-
czochach i czarnych butach Grace prezentowała się wspaniale.

background image

Below odprawił gestem ręki kelnera i sam zajął się roz-
lewaniem szampana do kieliszków.

Ś Cudownie wyglądasz Ś powiedział.

W tym momencie do stolika podszedł Guiliano.

Ś Wieczorne wydanie Standardu. Pomyślałem sobie, że to

państwa zainteresuje. Dwie ofiary zamachu terrorystycznego w Highgate. Czyż to
nie straszne? Już nigdzie nie można się czuć bezpiecznym.

Kiedy oddalił się, Rupert Lang zachichotał. Nawet Tom

Curry miał kłopoty z zachowaniem powagi. Below uniósł
kieliszek i spojrzał na Grace.

Ś Za kogóż, jeśli nie za was, mogę wznieść ten toast,

przyjaciele Ś oświadczył.

fr66I

^tursg

6

W Libanie, podobnie jak w Belfaście, trwała wojna. Kraj

ten swego czasu nazywany był Szwajcarią Środkowego Wscho-
du, a Bejrut, jego stolica, cieszył się taką popularnością wśród możnych tego

świata, jak południe Francji. Ale to wszystko należało już do przeszłości: od
roku 1975, kiedy rozgorzały zacięte walki pomiędzy członkami chrześcijańskiej

Falangi a milicją muzułmańską, panowały tu tylko śmierć i zniszczenie.

W pokoju na czwartym piętrze hotelu Al Bustan Sean
Dillon nalał sobie małego bushmillsa z piersiówki, którą

przewidująco zabrał w tę podróż. Musiał oszczędzać al-
kohol, ponieważ tutaj nigdzie nie można go było kupić.

Dolewał właśnie do whisky kapkę wody mineralnej, kiedy
rozległo się pukanie do drzwi. Odstawił szklaneczkę i po-

szedł otworzyć. W progu stała Hannah Bemstein w płócien-
nym kostiumie koloru jasnej słomy i w przyciemnionych

okularach.

Ś Ach, panna Cooper Ś ucieszył się Dillon.

Ś Witam, panie Gaunt.

Ś Proszę do środka.

Dillon wrócił do okna i wziął ze stoliczka swoją szklaneczkę. Hannah również tam
podeszła.

Ś Co za miasto Ś westchnęła, ogarniając wzrokiem

panoramę.

background image

Ś Kiedyś było to najrojniejsze miasto Środkowego Wscho-

f du. Blisko trzy miliony mieszkańców, chrześcijan, muzuł-manów i druzów,
żyjących we względnej harmonii.

t

1 7 Ś Anioł Śmierci
97

•^ CO 7a 1-1 ' .

Bejn,0*"'^,^'"'"^.

fiindam slc ti»z „ ''"••Wta „?•• ^'yteto •'"''»ź

^ %^ * "su"*^^^^
^^.^^^^^^^ ^

klem Czyn,, ^^"Y, Doc0^ ^^ - m ?conieC WyS^011

^ ^»proy 0'"0''- S^^j

2•^^??^•% ^'°we-j

'^s^-^^^'Ś^.

za ^S^ sie^ le^ po\vle(l^ł^ ^
sam' Jakh d0 ^^dn-? Matowa n. pytał

^:•^lss:s:

_ •^ obcym akc^^^ się U/ ,. c "^"g

Harn,^ Coop^"^. ę wa^ ^Aasan ,
^^"nt. p^. pr^dsta^ . "• ^ ^ił

^S' to,,na^srodJca• le ^^A. ^ ,

""•^-a-.s-%sstta.-

^SS^^-?'-

9. • D^ Przeszedł ty01 sa^
"^ Powrotem na, .

na ^gielski

•qi?uueH

B{BlXdS Ś 611113!? z ^ ^Is ^AY01?[BIU05( 3tU UBqSBn^3 Ś

•SpAz 3UIBUUOU 9Z3[Bl lS3f 3IOS9IUI UL<1 M 3^ 'lAIZpZ BAUSOTd

01 azop^ Ś •ais ^uqo3iuisn ireseq^ Ś •"qoBdap[S od izpoqo 'p[lXqBz BzpaiA^z

'BlsAini Xu^uuou ^f SBZO Bzp5d§ 'BUBq3
"^11^3 aroazpsis uioiiiuMOOBJdtodsA unoA\s ui9{p3i7 Ś

•q^uu^H ?3izpaiM B{Bpqo Ś ^t^PP ^I0^ f3! OP ^Is "O Ś

•{BUlAZJlBZ

STU 5is fe-ini aż 'ouA^ad BU UISIM i Z^J o^^ oS mapizpi^ Ś (,uuin^' y Ś

background image

•BqBJy
A\pazJdBu {p^isn s^z UO{IIQ '5pBJlsn[Bq o &ts B{JBdo q^auBH

•C9IBp 3(Bł I

aMouu^B Xui3isXs :ipioq BIP azJniBJBde M śis afnziiBfoads

•afaiuisi apsiMXz33ZJ BUUIJ B?[BI aż 'żis afnzBiio i 01 uiajizp

•MBJdS '5[J03 Z feUZOIUOJ13[3p ŻUUIJ fe5(ZpUBl-II Xq03(Bf 3(lUU3Z

•3Jd3'a 'lU3I3[StMZBU UlAMIZpMEJd UIIOMS pod 3IS {EMOp(3UIBZ

• '{fezoBz Ś f3ziu OJiaid BStzssiui we^S~e\\v^ spu^Jj Ś

•npiOJ uiAttoni{

•5[tM M tpBISn I SBJBl EU lA^ZJp t^Z-IOMłO UBSBq^ PHB^

•TUSBJpg z tOp^MzJd q3^zsBu n o^qoĄs 03 Ś BUBSBq^[ op
uonia ^Is tpoJMz Ś oaizpaiMop 5is mXq{Bpq3 ZBJSI y Ś

•I5[q3J01 Op 13(01Sld fOMS B{BMOqOS qBUUBH 'P(JBUXJ^m IU3ZS8p[ Op (XZO{M

p(U^ZB8^UI 3M05[ł^pOp V 'TOpOdS 5[9SBd TSZ 3iqOS

o§ {feuqod3A i m3q:n^M {izpM^Jds uoniQ Ś 'spsiA^zoo Ś

•3BUZ CTp 3IUS3Z9A\ OIUp3IAOdpO lUl
ŹZSOid 9\V 'ŻU3\/iVK feZSZŻp O^ZOJBlSOp Ż§OUI 'Bq3ZJ10d E3(B1

BpSBz XqXpr) -^zoJBisAys. UAYisuBd aż 'SfoizpBu wvy^ Ś

•fefOIUnUIE Z M05(UXZB§BUI T3~5[\TS[ Z^JO TUIB5[imrqi Z ^jj J3qłI^M Xl3I01Sld

BMp 0§3TU Z {tp(M 'J3S3S3U (AZJOAIO UBSBq^I PH^M

•UISppBISOp pod AUIBUI 5[^1 I MOUl3(qOJJ 'BpiaiUI^d 3I3SLttXz30

111X1 o ^p5g Ś -qBuuBH n5[speJqaq od vyvdpo Ś Bpoys Ś

•iuBiqn( iXqz feini
fes siu X3^zopBJzi •spiufag A\ miu żis OBMiŚn^sod mXq{izpiu

t/* /*- ł -ł-ł- ^--

{BizpaiAod Ś lUBpB^M 3ZJqop 7S\ uiap(Az^f mAi 'q30

•qBUUBH B{BUZAZJd ŚŚ I5[SfBJq3q 03({^1 UIBUZ 'Xl3lS3Ij^ Ś

•o§aqsqBJB

^uz ani Joi5[9dsui mvd ^zs^u 3(B 'nu OJ^AZJJ Ś :otfeiusBlXA

ssf^s^S^a;

•"^t pan pewien? ° bez-
- Oczywiście A?e' .T.^13^ ^nnah

.S%a^:^^^ ^ , •

background image

^^S^K^^^^

^^ę^^ss

^^S^^^^ „ -^

.

^"^ce0^ t^s^^20 Apatyczny ^. .

1 ^Pchany statS- tore§o roztaczał2" Mlał "^a wy-

a-aaS^srfS?6^
-

^S^^'-^^-

KAasan. l &wlata to normalne

w ^ momencie na sch ..• ^ powled21ał walid

:- ŚŚ. W-TO^^,

i w

śledziłem go osobiście,

v takiej spelunce, której
tkał się tam z Danielem

hnął się. Ś Brygadier
fie tych ludzi. To bez-

nah.

•resujący był fakt, że

tórych dobrze znam:

Cii Boga, oraz człowiek

ykow. Oficjalnie jest
;zywistości to kapitan

tym... Ś stwierdził

lii na pokład szybkiej
i ich dalej śledzić, nie

)i mnóstwo statków.
innah Bernstein.

ieczorem wpada do

la zegarek. Ś Czyli
aemy?

Y- Miał okna wy-

? widok na miasto
arza Śródziemnego

hana Jeszcze tu nie

background image

wie do modlitwy,

muezina niósł się

'ah Bernstein. --

v^ ci rozmodleni
i

^wiedział Walid

'o ogrodu wszedł

stronie tarasu.

Dillon, Hannah i Walid Khasan usiedli przy swoim stoliku.

Kiedy podszedł do nich kelner, Walid Khasan zamówił
lemoniadę dla wszystkich.

Ś Alkohol podają dopiero po siódmej Ś wyjaśnił prze-

praszającym tonem.

Ś Spróbuję dotrwać Ś mruknął Dillon.

Francis Callaghan skinął na kelnera i wyjął z kieszeni mały

notes. Przekartkował go, wsunął z powrotem do kieszeni
i zapalił papierosa.

Ś Czeka na kogoś Ś stwierdziła Hannah. Ś Może na

Quinna?

Ś Wątpię Ś odparł Khasan. Ś Jak już państwu mó-
wiłem, Ouinn ujawnił się tylko raz, w tej portowej knajpce. Moim zdaniem nasz

przyjaciel Callaghan zabija tylko

czas. Może jest umówiony z Ouinnem na późniejszą go-
dzinę.

Ś To dobrze Ś powiedział Dillon. Ś Kiedy stąd wyjdzie,

pójdziemy za nim. Ś Zwrócił się do Hannah: Ś Ty zostaniesz tutaj i będziesz

strzegła twierdzy.

Ś Wielkie dzięki Ś odparła urażona.

Ś Nie bądź taka drażliwa. I tak musisz przecież zdać
Fergusonowi raport z naszych dotychczasowych ustaleń,

nieprawdaż? Ten kontakt jest bardzo ważny, zwłaszcza jeśli chcemy działać szybko
i wrócić cało z Bejrutu.

Ś Tak, chyba masz rację Ś przyznała niechętnie Han-

nah. Ś Niech cię diabli, Dillon. W następnym wcieleniu
zamierzam być mężczyzną.

Callaghan wykonał swój ruch dwadzieścia minut później.

Wstał od stolika i minąwszy ich zniknął w budynku hotelu.

background image

Ś Czas na nas Ś powiedział Dillon do Hannah. Ś Zoba-

czymy się niedługo.

Callaghan przeciął hol, wyszedł frontowym wyjściem na
ulicę i zatrzymał taksówkę. Kiedy ruszała, Walid Khasan

i Dillon przebiegli na drugą stronę jezdni, gdzie czekała inna

taksówka. Khasan wepchnął Dillona na tylną kanapę samo-
chodu i wsiadł za nim.

Ś Jeśli go zgubisz, Ali Ś rzucił do smagłego Araba za

101

kierownicą Ś pozbawię cię męskości. Ś Rozparł się na
siedzeniu i uśmiechnął do Dillona. Ś To Jeden z moich ludzi.

Charles Ferguson wysłuchał uważnie meldunku Hannah

Bemstein.

Ś Jak dotąd, bardzo dobrze Ś stwierdził. Ś Przy odrobi-
nie szczęścia Callaghan zaprowadzi nas prosto do Quinna. Za dwadzieścia cztery

godziny może już być po wszystkim.

Ś Mam taką nadzieję.

Ś No, zobaczymy. Informujcie mnie na bieżąco i proszę
uważać na siebie, pani inspektor.

Odłożył słuchawkę i siedział przez chwilę pogrążony w myś-lach. Potem wykręcił

numer gabinetu Simona Cartera.

Ś Mówi Ferguson Ś powiedział. Ś Premier kazał mi cię
o wszystkim informować, więc słuchaj...

Bardzo przyjemnie siedziało się przy stoliku z parasolem

w nadmorskiej knajpce, do której trafili za Callaghanem.
Mrok wokół stłoczonych stolików rozpraszały rozwieszone

nad tarasem kolorowe lampiony, a wokół rozbrzmiewał
monotonny gwar rozmów.

Ś Gorzała leje się tutaj strumieniami Ś zauważył Dillon.

Ś Owszem. Bejrut to bardzo zróżnicowana społeczność,

przyjacielu Ś przypomniał mu Walid Khasan.

Callaghan siedział przy stoliku przy samej barierce i sączył piwo. Sprawiał
wrażenie całkowicie wyluzowanego, popat-

rywał obojętnie to na tłum na tarasie, to na port.

ŚŚ To tutaj spotkał się z Ouinnem i Bykowem? Ś spytał
Dillon.

Ś Tak. Nawet siedzieli przy tym samym stoliku.

Ś Wyśmienicie. Ś Dillon przywołał kelnera i zamówił

dwa mocne piwa.

background image

W tym momencie Callaghan wstał i podszedł do drzwi

męskiej toalety.

Ś Jest stamtąd jakieś inne wyjście? Ś spytał Dillon
Khasana.

Ś Nie, na pewno nie ma. Byłem w środku.

102

Ś Rozparł się na

ieden z moich ludzi.

Ś To dobrze. Ś Dillon odprężył się i zapalił papierosa.
Kelner postawił przed nimi zamówione piwo.

meldunku Hannah

ził. Ś Przy odrobi-

>sto do Quinna. Za
•o wszystkim.

a bieżąco i proszę

pogrążony w myś-

na Cartera.
smier kazał mi cię

•liku z parasolem

za Callaghanem.
izały rozwieszone

:ół rozbrzmiewał

zauważył Dillon.
ana społeczność,

m.

barierce i sączył
>wanego, popat-

port.
)wem? Ś spytał

itoliku.

nera i zamówił

>

[szedł do drzwi

spytał Dillon

Callaghan stał przez chwilę nad pisuarem, potem zapiął

rozporek, poprawił spodnie i odwrócił się. Jednocześnie
otworzyły się drzwi jednej z kabin i wyszedł z niej młody Arab w koszuli i

spodniach khaki, trzymający w ręku pistolet
maszynowy Sterling w wytłumionej wersji.

background image

Ś Dobry wieczór, panie Callaghan Ś odezwał się niezłą
angielszczyzną. Ś Mogłem posiekać panu plecy z tej zabawki, a na zewnątrz

niczego by nie usłyszeli, ale nie o to nam
chodzi, prawda? Ś Wsunął rękę do prawej kieszeni spodni

Callaghana i wyciągnął z niej automat marki Colt. Ś Tak już lepiej. Teraz właź
pan na tamten stołek, który tu przewidująco wnieśliśmy, i przeciśnij się przez

okienko. Czekają tam na ciebie moi koledzy.

Callaghan zrobił bez protestu, co mu kazano. Lata udziału w walkach w Ulsterze
nauczyły go, że w podobnych sytuacjach najrozsądniej jest zachować zimną krew i

nie protestować. Wygramolił się przez okienko na zewnątrz, a tam ściągnęli go na
ziemię dwaj Arabowie. Za nimi stała zaparkowana tyłem

do muru furgonetka z otwartymi drzwiczkami. Jeden z Ara-
bów skuł Callaghanowi ręce na plecach kajdankami.

Ś Słuchajcie, jeśli chodzi wam o pieniądze... Ś zaczął

Callaghan.

Nie dokończył, bo jeden z mężczyzn ze słowami: „stul
dziób!", uderzył go w twarz i naciągnął mu na głowę płócienny worek.

Zaraz potem wepchnięto go brutalnie na tył furgonetki,

trzasnęły drzwiczki i wóz ruszył.

Kiedy minęło piętnaście minut, a Callaghan nie wracał,
Walid Khasan wstał od stolika.

Ś Pójdę sprawdzić Ś powiedział i przecisnął się między

stolikami do drzwi męskiej toalety.
Wyszedł stamtąd po kilku sekundach.

Ś Nie musisz nic mówić Ś mruknął Dillon. Ś Nawiał.

103

Ś Obawiam się, że tak. Musiał wyjść przez okno. Innej

drogi nie ma.

Ś Myślisz, że się zorientował, że jest śledzony?

Ś Bardzo bym się zdziwił. Zachowaliśmy wszelkie środki
ostrożności, a pana, jak mi powiedziano, nie zna z widzenia.

Ś Tak sądzę.

Ś Wydaje mi się, że był po prostu przewidujący.

Ś I co teraz zrobimy?

Walid Khasan rozważał przez chwilę ze ściągniętymi brwia-

mi sytuację. W końcu powiedział:

Ś Przejadę się z Alim taksówką, pokrąźymy po okolicy,
może go gdzieś zauważymy. A pan niech zostanie tutaj na

wypadek, gdyby zjawił się Ouinn.

background image

Ś Jakoś nie chce mi się w to wierzyć Ś mruknął Dillon.

Ś No cóż, lepszego wyjścia nie widzę, przyjacielu. Wracam za pół godziny Ś

powiedział Khasan i oddalił się.

Między stolikami lawirowała jakaś dziewczyna. Miała długie do ramion, czarne jak
noc włosy, ciemne oczy i zmysłowe,

czerwone wargi. Miękko spływająca jedwabna sukienka uwy-
datniała jej kształtne piersi i biodra. Nie zważając na nieprzy-stojne

komentarze mężczyzn siedzących przy sąsiednich stoli-kach, zatrzymała się przed
Dillonem.

Ś Jest pan turystą? Ś spytała po angielsku z obcym

akcentem.

Ś Można to tak określić, moja droga.
Dziewczyna położyła mu rękę na ramieniu.

Ś Wolisz grzeczną panienkę czy wampa? Anya jest dobra

w każdej z tych ról. Pięćdziesiąt dolarów amerykańskich.
Mieszkam niedaleko.

Ś O księżycu mego zachwytu, niebo staje przed tobą

otworem Ś powiedział Dillon po arabsku. Ś Niestety interesy zmuszają mnie do
czekania tu na przyjaciela. Ś Wyjął

z portfela dwudziestodolarowy banknot i wręczył go dziew-
czynie. Ś To za przyjemność, jaką sprawia mi sycenie oczu twoim widokiem.

Uśmiechnęła się z zadowoleniem, wepchnęła pieniądze za

dekolt i odeszła.

104

, T „na dzwonił do

M--^^^^0^0:

l^ domu ^a ^owadzaiąc gościa do

latychmiast. _ ytal Below, wpr"
^ Stało się cos? ' spy skontaktować

saloniku, -^owałem się P, ^0 p4^^. Nastąp

_ owszem, P10 ,..,,„ rm. ze jesteś ".,„,„ „dala si<

pewien ^ere5^ ^ ^ ocaliła PŚŚŚŚ
odzwyczai dobrze, lo się do zlikwidowania

pilonowi. ,e 30 Stycznia pr^^^yli z ^ ^

_ Słyszałem, ze j1> ^ ^^. - -Nie J ^^ ^ Dil-

^ ^^

..-„ncnlł Lang. , .i„tVnWV

,;%a.:s.„el,WD

background image

,•„ ,p skoro r

. -Mię znam

iykowem. ^ gtową. - • •Ś"

.S^^omnuklea^.-
& --.»^r> \»rvmiaru- ,. _„ tn z ic

. ,-*^c. ip.st ttolityc^t „„.„-i,, i dziesięć p1" .. ł»rrnrvs-

a rząd brytyjski pójść na ustępstwa. To może być recepta na wojnę domową.

Ś Druga Bośnia, przyjacielu Ś mruknął Below. Ś Strach

pomyśleć, co by się stało, gdyby ten pluton wykorzystano do skonstruowania
jakiejś broni nuklearnej. Ś Podszedł do

kredensu, nalał dwie whisky, wrócił i podał jedną szklaneczkę Langowi. Ś Miejmy
nadzieję, że nasz przyjaciel Dillon urodził się pod szczęśliwą gwiazdą.

W tym samym czasie Francis Callaghan stał przed biurkiem j w ponurym

pomieszczeniu oświetlanym pojedynczą gołą
żarówką. Przed chwilą ściągnięto mu z głowy worek i oślepiało !:

go nawet to mdłe światło. Poza tym po raz pierwszy zaczął f odczuwać

prawdziwy strach. Młody mężczyzna, który upro-
wadził go z knajpianej toalety, siedział za biurkiem i palił papierosa. Przed

nim leżał pistolet maszynowy Uzi. Mężczyzna *' oglądał paszport Callaghana.

Ś Jesteś z Cork, jak widzę. Reprezentujesz firmę elektro-
niczną...

Ś Zgadza się Ś przytaknął skwapliwie Callaghan. Ś Fran-

cis Callaghan. Zatrzymałem się w hotelu Al Bustan. W moim portfelu znajdzie pan
delegację wystawioną przez Ministerstwo Handlu.

Ś Łżesz. Ś Mężczyzna dał znak głową i Callaghan,

uderzony silnie w nerki przez kogoś stojącego za jego plecami, przyklęknął na
jedno kolano. Ś Jesteś irlandzkim protestan-tem, członkiem organizacji

terrorystycznej, i przybyłeś tu z Danielem Quinnem, aby nabyć partię plutonu od
agenta

KGB o nazwisku Byków i Selima Rassiego z Partii Boga.

Ś To jakaś pomyłka Ś wykrztusił Callaghan.
Siedzący za biurkiem młody mężczyzna znowu dał znak

głową. Tym razem na plecach Callaghana wylądowała kolba
karabinu i Irlandczyk upadł na posadzkę. Dwaj stojący za

nim mężczyźni wzięli go pod obcasy.

Ś Byle nie po twarzy Ś poinstruował ich młody męż-
czyzna.

Po chwili przerwali flekowanie, podźwignęli Callaghana

z ziemi i posadzili na krześle. Wszystko go bolało.

106

background image

yc recepta na

Pomyliliście mnie z kimś Ś wy stękał z trudem.

^ Ś'Ś'ŚŚ1^'ŚŚŚŚŚ^^-L-.^ŁllT,

UOprttWUJ; ŚŚ ni.»w^ »-.y-ŚŚ_,ŚŚ„ - ,

i zapalił kolejnego papierosa. Ś Nie sądzę, ale sprawdzi-

my. Ś Skinął na dwóch oprawców. Ś Szkoda naszego cza-
su Ś powiedział. Ś Do studni z nim. Nie wydaje mi się, żeby długo wytrzymał na

dnie. __

"-rŚ-Ś/-Ś - ^

me z krzesła i powlekli za sobą najpierw długim korytarzem,

L^rmę elektro-

^fźUAM.^uŚŚŚŚŚ . - - ^- - ^

Ś Chwileczkę, posłuchajcie... Ś zaprotestował przerażony

Callaghan.
Drugi z oprawców trzasnął go otwartą dłonią w twarz, po

czym pognali go przed sobą do studni i zepchnęli w jej

czeluść. Zawisł na linie, dyndając w powietrzu i obijając się o kamienne
obmurowanie. Mężczyźni, zapierając się stopami

ł*^

ŚiŚi-Ś _A.'La _&lal-^Ql'Lf\c/>i iaj/-ipłic

t--,_Ś

chwilę paniki, ale odetchnął z ulgą, kiedy zanurzywszy się w nią trochę powyżej
kolan, natrafił nogami na dno. Było

muliste i oślizgłe, a smród zapierał dech w piersiach.
Ś Zdejmij pętlę! Ś zawołał z góry jeden z mężczyzn.

Callaghan usłuchał. Zadzierając głowę patrzył na spog-

Dillon stał oparty o barierkę na skraju tarasu i patrząc na pogrążone w mroku
magazyny portowe czekał na powrót

Walida Khasana. Quinn się nie pojawił, co było zresztą do przewidzenia. Dillon
wyprostował się i zszedł po paru schod-kach na niższy poziom, gdzie cumowały

motorówki. Zapalając papierosa usłyszał za plecami kroki. Odwrócił się i ujrzał

prostytutkę Anyę.

^?53%%^^T.;:

rŚpo.." tw<a ^S^^

^IK"! OT»„pn '•".•'t' 'Ppoip[ ro
-""^^^S.^^^^^^

• "S ^OOJAIZ Ś pm^. • ' "" "^IIAI

background image

^•s'?0 ^^. „„„ .•^s;,";''0"-

• --'PBU ipru ^

od ^ fiUAiadBz - ""0 /01B ^^O Ś

^^Od^u o^P ^t" •3t03^s ^ontG "W^

• ^^ ^BJiod ^q32J,od -Bu "W^opo

.^po^ ^_ - .^.^^ly'1-"'^ J

• •" ^4 01 B\r
^f.feinry

Otelu Al Bustan z przystojną damą podającą się za Amy

per. W rzeczywistości jest to Hannah Bemstein, inspektor
Iziału Specjalnego Scotland Yardu. Ś Pokręcił głową. Ś

6wka. Nie lubimy tu Żydów. Sprawiają nam mnóstwo

jktopotów.

f »'.•-Ś Cóż, to się im chwali Ś mruknął Dillon.

? Jeden z mężczyzn zdzielił go pięścią w bok głowy, a mło-
g tteniec zza biurka powiedział:

Ś Nazywam się Omar i reprezentuję ugrupowanie o nazwie

Mroczny Wicher. Słyszał pan o nas?

Ś Owszem, słyszałem.

Ś Wiem, co was tutaj sprowadziło. Tropicie irlandzkiego
protestanckiego terrorystę Daniela Quinna, który przybył tu, by ubić jakiś

interes z Selimem Rassim z Partii Boga i pewną Świnią z K.GB, Ilią Bykowem.

Ś Masz bujną wyobraźnię.

Mężczyzna stojący za Dillonem znów go uderzył. Po chwili
Omar podjął:

Ś Dzisiaj wieczorem śledził pan Callaghana, prawą rękę

Quinna. Wszedł nam pan w drogę, panie Dillon. Widzi pan,
my z Mrocznego Wichru nie interesujemy się sprawami Partii Boga, ale tym razem

chcielibyśmy zdobyć ten pluton dla siebie.

Ś A co wam w tym przeszkadza?

Ś Podobnie jak pan, nie znamy aktualnego miejsca pobytu
Quinna i Selima. Ale w studni w szopie po drugiej stronie dziedzińca więzimy

Callaghana. Nie podoba mu się tam na
dole, bardzo mu się nie podoba, i panu też się nie spodoba...

Ś Rozumiem Ś powiedział Dillon. Ś Mnie też czeka

przymusowa kąpiel, tak?

background image

Ś Wyjdzie pan z niej brudniejszy, niż do niej wejdzie,

panie Dillon. To nic przyjemnego. Nie wydaje mi się, żeby Callaghan wytrwał tam
do rana. Zacznie mówić.

Ś Jesteś tego pewien?

Ś Jestem. Zdradzę panu genialny pomysł, na jaki wpadłem:

nie mam nic przeciwko panu, wyślę więc do Walida Khasana

i inspektor Bemstein liścik z propozycją wykupienia pana...

Ś Bardzo to uprzejme z twojej strony Ś mruknął Dillon.

Ś ...ale jest jeden mały waruneczek Ś kontynuował

109

s03 o^,u o, ^ on

aowGu^^^^^out.^^

ZN0 ^ ^0^ ^.- . •^ng ,v nJ.^.foffO -

opŚ^ ^^^^

^"-^O, „„- .^ ^ •' i'8 'ŚŚŚŚPO ^ps

--O^Ba,^."-^ •iro^^,

^M niB ,/ 'I^M.! ^ ""'"a
""•^^d ^ o. .», ."•"""^^'"N-

•y ^^5"^^ 'i

•'-"--- „„ •rfBVOP3B'^.%„^ ;

i0 "3'0 K w/,.. . •te2„ 4

-~ ""-ttM ro „„-^ ,'t.W •B.Bp^-"." ;'"»,MOB .ł

^•^^^•^^^ <

l 2 UISZBI

^PfBtK^p^ ^UB^

" •^ -Ś -JBiao

Mój Boże, wierzyć mi się nie chce. Wielki rewolwerowiec

j O&A, który przeszedł na drugą stronę barykady i pracuje teraz dla wywiadu
brytyjskiego?

Ś Ten sam. Śledziłem cię.

Ś Niby po co?

Ś Chcę dostać Quinna, Francis. Wiemy wszystko o tej

background image

plutonowej transakcji, o Selimie Rassim i Bykowie, więc nie wysilaj się i nie

zaprzeczaj.

Ś Pieprz się Ś warknął Callaghan.

Ś Znasz ostatnie wiadomości z Belfastu? Daley, Jack
Mullin i jeszcze czterech waszych chłopaków... wszyscy nie żyją, Francis. Sześć

trupów za jednym zamachem, jak w tej bajce o krawcu, tylko że to nie były muchy
na kromce chleba z dżemem.

Ś Ty przeklęty kłamco.

Ś Przykro mi, stary, ale to prawda. Pięciu załatwiłem

osobiście.
Przez chwilę panowała cisza, a potem Callaghan jęknął:

Ś Jezu!

Ś Jezus nic ci tu nie pomoże. I ja zresztą też. Widzisz, ja nie jestem im

potrzebny. Chcą mnie odsprzedać moim ludziom, dorobić na boku parę dodatkowych
funciaków. Ale z tobą

jest inna historia: albo im powiesz, co chcą wiedzieć, albo jaja d urwą.

Ś Muszę to przemyśleć Ś mruknął Callaghan z desperacją
w glosie.

Ś No cóż, masz przed sobą całą długą, zimną noc na

podjęcie decyzji. - Brodząc po kolana w wodzie, Dillon
ruszył w poprzek studni i wymacał przeciwległą ścianę. Ś

Boże, ależ tu śmierdzi. Ś W wodzie coś się poruszyło. Ś
I szczury na dokładkę. Wszelkie wygody.

Ś Nienawidzę szczurów Ś jęknął Callaghan.

Ś Cóż, synku, myślę, że do rana się do nich przyzwy-

czaisz Ś stwierdził Dillon.

Wymacał występ w ścianie studni, usiadł na nim i zanurzony po pas w wodzie
założył ręce na piersi.

^lat?^^^ godan? Późn; •

^aSS^^^^^^^

""^C!?--^.".-.,

w ^soJcośc, SS^ lch P^ódca 1

^^-^^^^^^^^ 0„

-^^^^^^

KS°^4XST^%^.^

~-- Niech n. ^^"róphic Tr ię' ^yby
nie "lartS•? n ^buJ-e ^,, Troc^ ^no

^^n^: znałn ^o 0^ r^.. Wrócę, „ecA .

background image

~~ A ^ z Ca» ^ Jest' ta^ Jest .; ę pan

~~ Na to n- aghane®? Je sfowa

^rawe Alh ^aniy tera 7 , J

ss?^^^-^".;.--
^sste-,;:"-^

2 t0 dobrze, DiJJon.

Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, Francis. Możesz

jmedeż puścić farbę i powiedzieć im, co chcą wiedzieć.

Ś I tak mnie zabiją.

„ Ś Może nie. Quinn to teraz ich interes, nie mój, ale
lóglbyś się jeszcze przydać mojemu szefowi, brygadierowi

Charlesowi Fergusonowi. Pewnie wiesz, kto to taki.

Ś Mam zostać informatorem?

1 Ś Właśnie. Jestem przekonany, że mógłbyś mu wiele
opowiedzieć o wszystkich tych swoich znajomkach z UFF

i UVF. Bo widzisz, jeśli IRA zgodzi się na zawieszenie broni, to brytyjski rząd
może mieć niezłą przeprawę z protestanckimi lojalistami.

Ś Żebyś wiedział. Urządzimy im piekło za to, że nas

sprzedali.

Ś Nie zrobicie tego z dna studni w Bejrucie. Powiedz mi,
gdzie można znaleźć Quinna, i może dogadamy się jakoś

z Omarem. Jemu nie będziesz już potrzebny, ale nam...

Ś Prędzej spotkamy się w piekle.

Ś Jak sobie życzysz, synku. Jednak nieprędko to nastąpi,
bo długo tu będziesz konał.

W wodzie zakotłowało się nagle.

Ś Jezu! Ś jęknął Callaghan. Ś Znowu te szczury.

Hannah Bemstein zaczynała się już niepokoić. Coś za
długo to trwało. Siedziała w swoim pokoju w Al Bustan

i patrzyła na jaśniejące w dole światła miasta.

Ś Niech cię diabli, Dillon, gdzie ty się podziewasz? Ś
mruknęła pod nosem.

Była jedynym dzieckiem zamożnego żydowskiego małżeń-

stwa. Jej ojciec był cenionym chirurgiem, dziadek rabinem. Najlepsze szkoły,
potem Cambridge. Zaskoczyła wszystkich

wstępując do policji i błyskawicznie awansowała na detektywa w stopniu
inspektora w Wydziale Specjalnym. Podczas peł-

nienia obowiązków służbowych dwukrotnie strzelała do ludzi, więc nie było to dla
niej czymś nowym, ale jej słabością był surowy kodeks moralny, który utrudniał

zaakceptowanie

background image

Dillona z jego przeszłością legendarnego rewolwerowca IRA. Bez względu na to, co

robił teraz, po przejściu na właściwą

8 Ś Anioł Śmierci

113

^?B^^^^

'B/Mł-»»r. ->.. ł "Ś

•" - '""»ź.» „A^ " "w •^"lo;,^.""'
•'Wouo, ozp" ^ 9Ą afc„ -WKd

;°-^^ "''^.^^^^^^^

- • •r '^Bl^ds -_

•"" -'»"»s»r.'sr%„;,

•^-"^•'"^sa, ;

r . . 'hlU nr, .o. opf ^BlU 3r» <.- 'lOdnrM J

, •"-'cźp

'- 'Wni oia,^ _

^^oafpod ^s^

ar;5?^ ^r310^ Pod

^••.-.•'^."UBpo^o
' BU Bryc^-.. .

:-^u" ittĄsnd ,

Ś Miło mi było panią poznać, pani inspektor Ś odparł,

odwrócił się i zszedł po schodach.

Różnica czasu między Bejrutem a Londynem wynosi trzy
godziny, toteż kiedy w mieszkaniu przy Cavendish Square

zadzwonił telefon, było już po ósmej i Charles Ferguson
wychodził właśnie do Garnek Club, gdzie umówił się na

kolację.

Ś Tu Bemstein Ś rozległ się w słuchawce głos Han-
nah. Ś Przykro mi, ale mam złe wieści.

Ferguson wysłuchał, co Hannah ma mu do powiedzenia,

po czym westchnął.

Ś O rany, co za cholerna bryndza.

Ś Da się coś zrobić?

Ś Och, naturalnie, mamy dosyć zasobny fundusz awaryjny.
Zakładając ewentualną konieczność szybkiego ewakuowania

background image

was stamtąd, zwróciłem się do RAF-u z prośbą o przemalo-

wanie jednego z naszych learów. Musi mieć barwy ONZ.
Dzięki temu będzie mógł wylądować na bejruckim lotnisku

międzynarodowym. Polecimy via Cypr.

Ś My?

Ś Tak, bo chyba sam się do was pofatyguję. Będę tam
jutro, pani inspektor.

Ś Dzięki Bogu.

Ś Ale jedno może pani zrobić nie czekając na mnie: niech

pani zażąda widzenia z Dillonem, żeby się upewnić, czy jest cały i zdrowy. Niech
pani powie także temu jakiemuś Oma-

rowi, że chcę również Callaghana. Jesteście spaleni i wasze aktualne zadanie
zostaje oczywiście odwołane, ale ten człowiek może się nam jeszcze bardzo

przydać... to kopalnia wiedzy o ruchu protestanckim.

Ś Tak jest, panie brygdierze.

Ś Proszę być dobrej myśli, pani inspektor, wkrótce się tam zjawię.

Walida Khasana i Hannah wprowadzono do ponurego
pomieszczenia. Zza stojącego tam biurka podniósł się Omar.

115

Ś Miło mi znowu panią widzieć, pani inspektor, i to (

szybko.

Ś Lepiej przejdźmy od razu do rzeczy. Ś Hannah b
chłodna i formalna, jak oficer dyżurny mający do czynią

z delikwentem doprowadzonym na posterunek policji
West End Central. Ś Brygadier Ferguson zgodził się

wasze warunki i przylatuje tu jutro osobiście.

Ś Wspaniale.

Ś I jeszcze jedno: Callaghana również nam przekażecie, ^f^

Ś To się da załatwić. Ś Omar wzruszył ramionami. ~^B^ (f
Wszystko zależy od tego, czy udzieli nam informacji, o którefll nam chodzi,

^f ?

Ś Rozumiem. Chcę teraz porozmawiać z Dillonem. Zrefe- f JB ruję mu, co tu
uzgodniliśmy, f k

Zapaliło się światło i Dillon, zerknąwszy w górę, zobaczył y w wylocie studni

głowę zaglądającej w głąb Hannah. f k

Ś Żyjesz, Dillon? ( d

Ś Żyję, moja droga, ale co to za życie. A co ty tu robisz j a w tym szemranym
towarzystwie? j z

Ś Jutro cię stąd wyciągniemy. Brygadier też przylatuje. ' Jest z tobą Callaghan?

background image

Ś A gdzie, do cholery, miałbym być? Ś odkrzyknął c Irlandczyk.
I

Ś Ubiłam interes. Powiedz im, gdzie szukać Quinna, c a ciebie też nam

wydadzą, i

Ś I co potem?

Ś Wrócisz z nami do Londynu i wyśpiewasz, co wiesz.

Ś Pieprz się.

Ś No to zgnijesz tam na dnie. Wybór należy do ciebie. Ś
Hannah przechyliła się jeszcze bardziej przez cembrowinę. Ś l To na

razie, Dillon, wkrótce się zobaczymy. )

Ś Wszawa, śmierdząca dziwka Ś warknął Callaghan, ) kiedy zgasło
światło, i

Ś Może i tak. Ś Dillon roześmiał się. Ś Ale ja ją lubię. (

116

Pani inspektor, i to tak|

^,-Hannahbyfaj

pSne^ri

S^^1

nróz "T Pokażecie.
'zruszył ramionami -

^ informacji, o które

via^ Dillonem. Zrefe-

^SaS20^

cie- A co ty tu robisz
?adier też przylatuje.

^ - odkrzyknął

zie szukać Quinna,

^wasz, co wiesz.

należy do ciebie Ś
^z cembrowinę Ś

»y. -

^knął Callaghan,

ŚAle ja ją lubię.

e.iNa dnie studni panował niesamowity ziąb. Minęło już kilka (odzin i Dillon
stwierdził, że, o dziwo, przywykł już do

background image

anrodu, ale nie do zimna Ś otumaniało i paraliżowało.

Sędzia! na kamiennym występie oparty o ścianę i usiłował
drzemać. Nagle z odrętwienia wyrwał go okrzyk Callaghana:

Ś Odwal się ode mnie, cholero jedna!

Rozległ się plusk wody i Dillon poczuł, jak o ramię ociera mu się zmoczone
futerko szczura.

Ś Nic ci nie jest, Francis?

Ś Nic, cholera.

Dillon zerknął na fosforyzującą tarczę swojego rolexa divers.

Ś Siódma trzydzieści. Nowy dzionek nam wstaje. W Al

Bustan zaczną zaraz serwować tradycyjne angielskie śniadan-ko. Jajeczniczka na
boczku, soczysta kiełbaska, tościk z mar-moladką, filiżanka parującej herbatki

albo kawki...

Ś Stul dziób Ś warknął Callaghan.

Ś Nie można sobie pomarzyć? Właśnie to sobie zamówię,
kiedy przyleci brygadier i mnie stąd wyciągnie. Rozkoszny, długi prysznic, żeby

zmyć z siebie ten smród, czyste ubranie, a potem do śniadanka. Obojętne, jaka to
będzie pora dnia, zamówię sobie śniadanie.

Ś Pieprz się, Dillon. Wiem doskonale, o co ci chodzi.

Ś O nic mi nie chodzi, Francis. Nasza akcja mająca na

celu dorwanie Quinna spaliła na panewce. Dalej pociągnie ją Mroczny Wicher. My
się wycofujemy. Mógłbyś nam się przy-

dać w Londynie, ale jeśli wolisz odstawiać bohatera wzniosłej rewolucji... cóż,
twoja sprawa.

Ś Zamknij się, dobrze? Ś warknął Callaghan.

Bejruckie lotnisko międzynarodowe obsługiwał tylko jeden

krajowy przewoźnik MEA, ale kiedy o dziewiątej rano, po
nocnym locie z Cypru, lear w barwach ONZ z Fergusonem

na pokładzie poprosił o zezwolenie na lądowanie, udzielono mu go bez zbędnych
pytań. Zastrzeżeń nie wzbudziły również dokumenty, które w rekordowym tempie

spreparował w Lon-
dynie departament fałszerstw Ministerstwa Obrony. Hannah

Bemstein i Walid Khasan czekali na Fergusona w terminalu. Brygadier wyszedł do
nich w płóciennym garniturze, białej

117

koszuli, krawacie Gwardii i panamie na głowie. Pod

trzymał trzcinową laseczkę. Oddał swoją torbę podr
Walidowi Khasanowi i pocałował Hannah w policzek.

Ś Wyglądasz na zdenerwowaną, moja droga.

Ś Mam prawo.

Ś Ależ skąd. Ś Skinął głową Walidowi Khasanowi.

background image

Dawno się nie widzieliśmy.

Opuścili terminal i podeszli do żółtej taksówki, za kierów-j nicą której

siedział Ali, człowiek Walida. Walid zajął miejsce} z przodu, obok kierowcy, a
Ferguson z Hannah usiedli z tyłu.)

Ś Jedziemy tam od razu? Ś spytał Walid.

Ś Na Boga, nie! Ś żachnął się Ferguson. Ś Muszę wziąć |

prysznic i zjeść śniadanie. Ten Omar może sobie poczekać.

Ś A co z Dillonem? Ś spytała Hannah.

Ś Od kiedy to się tak o niego pani troszczy? Nic mu nie
będzie. Ś Ferguson otworzył neseser i wyjął kilka kolorowych wydruków z faksu,

po czym podał je Walidowi Khasano-
wi. Ś To oni?

Walid kiwnął głową.

Ś To Selim Rassi, a ten drugi to ten Rosjanin, Byków.

Ś Dzięki. Ś Ferguson odebrał mu zdjęcia i schował je

z powrotem do nesesera.

Ś Czy to ma jeszcze jakieś znaczenie? Ś spytała Hannah
Bemstein. Ś Nic me rozumiem.

Ś Wkrótce zrozumiesz, moja droga Ś zapewnił ją Fergu-

son. Ś Zrozumiesz.

P:

P'

s<

Z

Dillon spojrzał na zegarek. Mimo że dochodziła juźjedenas- w ta, na dnie
studni wciąż było ciemno. Od jakiegoś czasu " Callaghan w ogóle nie

zdradzał swojej obecności. lc

Ś Jesteś tu jeszcze, Francis?

Ś Tak jakby Ś odezwał się słabym głosem Callaghan
i jednocześnie rozległ się plusk wody. Ś Długo już nie

wytrzymam, Dillon.

W tym momencie na górze zabłysło światło i w wylocie
studni pojawiła się głowa Omara.

Ś Są tu pańscy przyjaciele, panie Dillon. Dogadaliśmy się, więc wyciągniemy

teraz pana na górę. Spuszczamy linę.

118

background image

Ś A co z Callaghanem?

Ś Zaczął mówić?

ŚNie.

Ś No to zostaje. Uwaga, lina leci!

Kiedy lina opadła, Callaghan skoczył przez wodę do Dillona i uczepił się go
kurczowo.

Ś Nie zostawiaj mnie! Mam już dość. Więcej nie wy-

trzymam, zwłaszcza sam.

Ś Spokojnie, synu. Ś Dillon otoczył go ramieniem i sięgnął po koniec liny. Ś
Opowiedz mi tylko o Ouinnie.

Ś Jest na frachtowcu „Alexandrine", który pływa pod

banderą Algierii. Statek stoi na kotwicy jakąś milę od wejścia do portu. Dzisiaj
o siódmej wieczorem na jego pokładzie ma dojść do spotkania z Selimem Rassim i

Bykowem. Rosjanin
ma przywieźć ze sobą pluton.

Ś To prawda? Ś upewnił się Dillon. Ś Bo jeśli kłamiesz,

to te chłopaki na górze obedrą cię ze skóry.

Ś Przysięgam. Ś W głosie Callaghana pobrzmiewała
rozpacz. Ś Tylko mnie stąd zabierz, Dillon. Zabierz mnie ze sobą do Londynu. Mam

dosyć.

Ś Mądry chłopak. Ś Dillon przełożył Irlandczykowi pętlę
przez głowę i zacisnął pod pachami. Ś Ciągnijcie! Ś zawołał.

Callaghan uniósł się w górę i po chwili przeciągnięto go

przez cembrowinę studni. Lina znowu opadła. Dillon umieścił sobie pętlę pod
pachami.

Ś Jedziemy!

Ruszył w drogę ku światłu, odpychając się nogami od ścian. Znad cembrowiny

wyciągnęły się czyjeś ręce i pomogły mu się wygramolić. Byli tam wszyscy Ś Omar
ze swoimi dwoma

ludźmi, Anya, Walid Khasan, Hannah, Ferguson oraz opatu-
lony w koc Callaghan.

Ś Dobry Boże, Dillon, cuchniesz, jakbyś wylazł z rynszto-

ka Ś stwierdził Ferguson, marszcząc nos.

Ś Bo z niego wylazłem Ś odparł Dillon.
Hannah podała mu z zatroskaną miną koc.

Ś Okropnie wyglądasz.

Ś Więc nasz przyjaciel zdecydował się jednak mówić,

tak? Ś powiedział Ferguson.

Ś Frachtowiec „Alexandrine", stojący na kotwicy milę od

background image

119

wejścia do portu. Pod algierską banderą. Quinn Już tam je O siódmej ma się odbyć

spotkanie z Rassim i Bykov
podczas którego dojdzie do przekazania plutonu.

Ferguson uśmiechnął się promiennie.

Ś Wspaniale. Kto potrafi czekać, osiągnie wszystko.
Zwrócił się do Walida Khasana: Ś Zgodzi się pan ze mi

majorze?

Ś Naturalnie. Ś Angielszczyzna Khasana utraciła swó
obco brzmiący akcent.

Ś Majorze...? Ś Hannah Bemstein popatrzyła w oszoło-|

mieniu na Walida. j

Ś A, tak... Pozwól, że ci przedstawię majora Gideonaj
Cohena z Mossadu Ś powiedział Ferguson. ' i

Ś Wywiad izraelski?! Ś zawołała Hannah. Ś Nic mi pan '

nie powiedział.

Ś Co gorsza, mnie też nie powiedział Ś wtrącił Dillon.

Ś Nie chciałem ci psuć przedstawienia, drogi chłopcze.
Wszyscy wiemy, jakim wspaniałym aktorem byłeś w KASD.

Ś I nadal jestem, stary sukinsynu.

Ś No cóż, wpadłem na pomysł, że nie zdając sobie sprawy

z tej mistyfikacji, dasz z siebie wszystko, i byłem pewien, że ci się uda.
Zresztą jak zawsze, Dillon.

Ś A ja, panie brygadierze? Ś zapytała urażonym tonem

Hannah. Ś Pańskie postępowanie świadczy o braku zaufania
do mnie...

Ś Wręcz przeciwnie. Pomyślałem sobie, że tak jak Dillon,

lepiej to pani rozegra, jeśli będzie przekonana, iż to wszystko dzieje się
naprawdę.

Roześmieli się wszyscy, a Omar przypalił papierosa i wsunął go Dillonowi do ust.

Ś Kapitan Mosze Levy Ś przedstawił się.

Ś Wszyscy jesteście z Mossadu? Ś zapytał Dillon.

Ś Tak.

Ś Nawet Anya? Naprawdę?

Dziewczyna również się roześmiała.

Ś I naprawdę Anya. Porucznik Anya Shamir.

Ś Chyba wszyscy powariowaliście Ś stwierdził Dillon. Ś
Działać tutaj, w Bejrucie? Wy, Izraelczycy? Powiesiliby was na rynku.

background image

120

Ś Och, dajemy sobie jakoś radę Ś mruknął Gideon Cohen.
'Ś Czy ktoś mi wreszcie powie, co jest tutaj grane? Ś

1»ykrztusił, szczękając zębami, Francis Callaghan, i zwracając się do Dillona
dorzucił: Ś To wszystko było zainscenizowane, dobrze zrozumiałem?

Ś Na to wygląda, Francis.

Ś Jesteście parszywe, wszawe pajace! Ś Callaghan zerwał

się na nogi. Koc zsunął mu się z ramion, odsłaniając oblepione cuchnącym mułem
ubranie. Był bliski płaczu.

Ś Nie denerwuj się, chłopcze Ś próbował uspokoić go

Ferguson. Ś Wierz mi, że dobrze postąpiłeś. Wrócisz do
Londynu i odpowiesz na każde pytanie, jakie zada ci obecna tu pani inspektor.

Ś A jeśli jej powiem, żeby się wypchała, to co?

Ś No cóż, w takim przypadku będziesz musiał po prostu

stanąć przed sądem w Old Baileyjako współuczestnik licznych zamachów bombowych i
morderstw. W aktach roi się od nie

wyjaśnionych przestępstw, które bez trudu będzie można
przypisać tobie. Zapewniam cię, że wystarczyłoby tego na

cztery wyroki dożywocia.

Callaghan, gapiąc się z otwartymi ustami na Fergusona,
osunął się na krzesło.

Ś Zbliża się koniec tej dwudziestopięcioletniej rzeźni,

Francis Ś powiedział łagodnie Dillon. Ś Bądź rozsądny
i pomóż przyśpieszyć ten koniec. Jeśli zrobisz to, o co prosi cię brygadier, nie

spędzisz reszty życia w celi.

Callaghan pokiwał głową. Sprawiał wrażenie oszołomionego.

Ś Ale ja miałem się wczoraj wieczorem spotkać z Danie-
lem. Skąd wiecie, jak zareaguje na moje zniknięcie? Mógł

przełożyć termin i zmienić miejsce spotkania.

Ś Zostaw to nam, chłopcze. Ś Ferguson skinął głową
Mosze Levy'emu i ten, wspomagany przez swoich ludzi,

podniósł Callaghana. Anya ruszyła za nimi.

Ś Co teraz? Ś spytał Dillon.

Ś Cóż, wydaje mi się, że dobrze by było, gdyby major
Cohen przeprowadził mały rekonesans i sprawdził, czy „Ale-xandrine" nadal stoi

na redzie. Znając jej pozycję, będziemy mogli zaplanować sobie dzisiejszy
wieczór.

Ś Popłynę tam sam ślizgaczem Ś zaoferował się Cohen

marszcząc nos. Ś Ty naprawdę śmierdzisz, Dillon.

121

background image

%\~^°^^do'e^-^ .

°^.A ^^PS.^,^^^^^^

- ^"'y mo^ .,_ . • "^ na n" ap.d,

Dillon

-l ^ilwnl r/n

"s.1'0^^'5-

tee^'05""

:u 2 Para-

Jn zignorowa

wał tę

^Ip^OSBZS MO^IUpiCfeZ 3fJź91

nx3iui9s 5qooJi o^^oznreg.ioz zai ired nu ^q{3oui azooi y

•Sfoisod '5fn5[5izQ Ś 'uonia l-redpo Ś azsap Sis ozp.reg Ś •^zJdsoapnp

IISSf 'ZSi<ZO^ZBZ O-i^^l 3iqOS 03 ';>^Z3JB1SOp 0 5§0(^ Ś

•o^Moa yoa

ZBJ 901.13 nu apzpaiMOj Ś 'uo^ici ^uqois8A Ś jnzaf Ś.i

•3iq3is BU 05[iX-i o^zoii zsisn^ •qo^apOMpa(

ifo^Jado po feisi^faads issf ani izpn^ qoioui z uapBz :fJ3t3a tqoi z 5p5g Ś
'^uonia op ^is ^uq33iiusn Ś •J3issopźll|

uia^Moipms Ś 'U3qo3 {J^dpo Ś uiAi o uiaiA '^(BJ. Śi-'
•tzpr>( Hoi^suBd oplOf

BU 0\ 0(ZSOj "dMO 5[9lSOUp3f B3(lp( 9ZJplAOd A 14 {IZpMkH

•uonia>

Ś {§om Sp5q Bf 01 aż 'oaizpaiAod ^qi(q3 UBd ppq3

•fcpOM

Ś 'uosn§Jaj ^zopBi^so Ś i(Som Xui3tzp5q '5is zstiAj<| '-i

•ofeuĄdpod aiuazszJisodara oSsiu op n§om OSIĄ Hwso^

'iuiXup9iA\s iui^foq Xuoz3oio isaf ^aws 6^u•lI(lo•I2 a) •U. •

:qBUUBH 3f ^^AUSZJd BZSAJ3IJ •aTO3Z3inn Ofptfi

•maz^JinAl
CT q3^3^feA^dpo qoi uis^izpiM uiXJOi5( M 'Basfana (01

o§3'( z ^5[A^oJoioui aiuazsuJkM 3izp5q 'iqoJZ fe^f •tó^

background image

-IBISO '^uuin^> ojio^odsiuBz ^uBq§Bi(^3 apSiuiiroz vffĄ

•5[31SOUp3f IpĄBUI V\p SIUBlsAZJd 3UOZ30pBZ OZplH^

a/AO)vpv[ Xuas^q AZJI ais tefnpfeuz ni v Ś 'inMInA;

^5(msod Ś „3uupirex3iv" iois fe-mi 'o Ś '08 {Kzopo

U^ld IU3ZS3I5[ Z ifefA^ -U3q03 {J^dpO Ś 9AM(ZOai3IU<

•q^uui3H ^t&ouodoida-

UIBI UIIUBZ 'BAO?iXg i o§3issB-a npafpz BU ais Xiaftu|
„3uupuBX3iv" z foijods 9iqos XuifBp azooi B 'apfwp

•ogara op 5is ^

ouprui o5iA 'iure(bq luiAupaiMS ^uozooio isaf ;

^0§3{5[i<MZ3IU SOO UBd {^Zl

żis OBAvo-(U3uoz i uiaza^Sziis 55(putu ;>Xqpo 0(Aq^
'n§azJq po pso^sipo fai^Bi M &oiAvio3( wazrez, my

-Z3IUB330 3[9IM3IN •

:Buaqo3 op ^i

-KMMIS Ś faiusouz zr

•J^d z n^iois /(zJd i

PazJisopi^istBZJfgzo

KTO ogaMoiupiuoć

, *SmoiUBJ§XM-BUBdu

|2nf^w-•uot^ał

' "asfaz UIB} ^i

^2"3ltep3is -U9qo3Jc
^IUUOJ AV znf S3^9^. _

^OW 0§3UU3ps ^^

•Ul9UBduiE

' 3te30UI '^BI {BZ3I l
'ł^M ',pzSIpp( (m ,

[^nq B^zoJais ogaJop

P3 'niU9tUByedB op

OAiĄdpo JOMIO maiNJo

•"I I OtRlt -„„- •_

__,. • • ~t"" rilUl.

background image

.PP^l3Updz3ZJd'UI;

'^is dfe?

•ffoapz Kq Jnzszs fa.
?PWpi fai 3^1 ^ • 3

.C[iuai -_ u^,Q ^^^

BdBZ feiu BU 3J015T 'q,

^ ?^z o^q ^
'^od - ^nzozs ^c

Ś Z tym nie będzie problemu.

Ś Po co ci semtex? Ś wtrącił Ferguson. Ś Nie muaj

przecież wysadzać w powietrze tej przeklętej łajby.

Ś Kto wie Ś mruknął Dillon. Ś Kto wie. Ś Zwrócił l
znowu do Cohena: Ś No to zastanówmy się teraz, jak

rozegramy.

Mijała szósta piętnaście i było już ciemno. Ferguson, Dillr i Hannah Bernstein
stali na małym prywatnym nabrze

sąsiadującym z przystanią jachtową i przyglądali się, j
Cohen z Mosze Levym sprawdzają sprzęt do nurkowani

Składały się nań dwie butle z tlenem, nadmuchiwana kamia.. ka, para nylonowych
płetw, podwodny reflektor i wodoodpor-na torba nurka.

Dillon był już w czarnym nylonowym kombinezonie płetwo-

nurka i w masce. Otworzył wodoodporną torbę i wyjął
browninga hi-power. Wyciągnął też z niej tłumik Cardwella, który od razu

nakręcił na lufę, oraz magazynek z dwudziestoma nabojami.

Ś Znowu ruszasz na wojnę Ś zauważyła Hannah.

Ś Fakt. Ś Wyjął z torby blok semtexu i dwa zapalniki
czasowe. Ś Trzyminutowe? Ś spytał Cohena.

Ś Tak Ś odparł major. Ś Dostarczyłem ci wszystko, o co

prosiłeś, ale moim zdaniem wariat z ciebie.

Ś Taką już mam opinię.

Ś Na pewno go rozpoznasz? Ś upewniła się Hannah.

Ś Jezu, dziewczyno, przecież widziałem te zdjęcia, które
przywiózł brygadier.

Ś Bez obawy, pani inspektor Ś uspokoił Hannah Fergu-

son, który do tej pory przyglądał się w milczeniu przygotowa-niom. Ś Dillon da
sobie radę.

Ś I znowu ocali wolny świat Ś dorzucił Dillon. Ś Czy to

nie zastanawiające, brygadierze, że musi to zawsze robić taki typek spod ciemnej
gwiazdy jak ja? Ś Spojrzał na Cohena,

background image

który kończył załadunek wielkiego pontonu przycumowanego

do nabrzeża. Ś Pan ze mną, majorze? Ś zapytał, zsuwając
się do pontonu.

Levy odwiązał linę, którą ponton był przywiązany do

nabrzeża, i w tym momencie wskoczyła do niego Hannah.

rguson. Ś Nie musisz
eklętej łajby. :

K.to wie. Ś Zwrócił się

5wmy się teraz^ jak to

•mno. Ferguson, Dillon

i ^ . .. _

łźŚCo pani wyprawia, pani inspektor? Ś żachnął się

Ifctguson.

Ś Płynę z nimi, brygadierze, chociaż raz. Dosyć już mam

rot obserwatora.

Ś-" ' •- i-ŚŚi-
^.^^ n Uarmah dala_znakCohęnpwi.

Lmiuu iuf.^»iu^A ^-^ o-- --

MIOT odpalił dwa zaburtowe silniki i odbili od nabrzeża.

Wokół „Alexandrine" paliły się wszystkie boje świetlne.

Ł" 1- Ś1 -Ł1Ś1" i^Au od -statku dzieliło ich jeszcze

przęt do nurkowania.
idmuchiwana kamizel-

reflektor i wodoodpor-

kombinezonie płetwo-

InnrrLa^ torh^ 1iiri^nL

zynek z dwudziestoma

yażyła Hannah.
ntexu i dwa zapalniki

Z'ohena.

•yłem ci wszystko, o co
;bie.

wniła się Hannah.

ałem te zdjęcia, które

)okoił Hannah Fergu-
nilczeniu przygotowa-

background image

;ucił Dillon. Ś Czy to
i to zawsze robić taki

Spojrzał na Cohena,
onu przycumowanego

Ś zapytał, zsuwając

był przywiązany do

do niego^ Hannah^

i sto jardów, i zatrzymali srę; rvwuii ^v^^ -^- -_
ie i sprawiał wrażenie, jakby stal w miejscu. Dillon

podniósł do oczu noktowizor i spojrzał w stronę portu.

Ś Coś nadpływa. Motorówka.

Po chwili łódź wypłynęła z mroku w plamę światła, która

otaczała „Alexandrine", i dobiła do trapu spuszczonego
z pokładu statku. Wyskoczyli z niej dwaj mężczyźni i zaczęli

się wspinać po schodkach.

Ś To oni, Byków i Rassi. Ś Cohen podał noktowizor

Dillonowi. Ś Sam zobacz.

Dillon miał tylko kilka sekund na przyjrzenie się mężczyz-nom, zanim ci dotarli

do pokładu. Skinął głową.

Ś Chyba oni. No to do roboty.

mizelkę.

Ś Nie mam przekonania do tego nurkowania Ś mruknęła

Hannah. Ś To musi być bardzo niebezpieczne.

Ś Nie ma w tym żadnego niebezpieczeństwa, byleby nie
zejść za głęboko Ś odparł Dillon. Ś Powietrze, którym

oddychamy, to mieszanina tlenu z azotem. ^

nurzam, tym więcej zużywam azotu, i tu zac
poty. Ale ja nie zamierzam bić rekordów. Podpłynę uu

„Alexandrine" na głębokości piętnastu, dwudziestu stóp.
Spokojna głowa. Ś Naciągnął na twarz maskę. Ś Nadal

mnie kochasz?

Ś Idź do diabła, Dillon! Ś fuknęła.

-n[oqo3[iB soSapi^f ^3[[3}nq 3[ois BU 'nmXp oSsMoso.iaided po a^sś8 azJiaiMOj
•^'uv^ M q3/(3fefeJ§ ^ZJBU^IRHT w"™

, _„^,„^^.^^^ i^/iiupn^p^u zazJd

q3AuBonzJ luap feuofso pod uiapB^od {B?[Xui3ZJd UOI[IQ

background image

•JOZIM013[OU aiUlB^tpp fof

{BJq3pO I U9q03 {feU5[IUUI Ś ^,9tU ZAZO 'OAYOfpIMBJd I 0^ Ś

•nqo \i\azi^vz Ś
•uaqo3 płXdBz Ś iwo-iz os i Ś

•q30MQ ;i<3iuzBJis i\^ą vavi 'azog o Ś

•5lS B^uSAlpZM 'JOZIMOl

-3[ou zazjd o?[is/:zsA 01 BofefnAU3sqo 'uiaismag qBuuBH

•9ZJOUI M BZSAZJBMO^
oSafOMS UI9pB{S {feUlU I UiqBJB5[ {lOSndn ZJ^uAlBUI rasoen-?

-^u^rS - ^ - -

^ŚŚ '-------
'--^------"J

" - li:

________ ^saisaf arzpS 'p3uiqov -

-_^_.-. ^^(Ł- ^/tl {Oril^Up

d 3IMp3[BZ 3BU05(Od {XzfepZ UO[[IQ

l 7 J "S™"" ŚŚŚŚŚŚŚŁ ^ ' '

---l

zo^ -isapod ^u żis {I[OIUBJ§M

-^-n-^^^^ ^^uni->[t;4s n^sapoa 5[oqo

.TU ÓIS {^ZJnuX^ 'tIA^q3 ^5(II5[ 9IA\p3(BZ IAOUOI[IQ

BZ n^iBis po uoiuod oSaa^aizp nsuBis^p atu^uo^oj

•5pOM M ^is {pnzJ rqXi op fe^iOJAYazid i

ipO Ś BgOJp BfOUI 'UtBJ9iqXM 0§3IU Op ólS 3IUSB{^\ ŚŚ

fc Ś Allach nie byłby z tego rad Ś mruknął pod nosem

"H'uazył^ialej.

Ś ^ ^ ŚŚŚ'Ś•Ś•-
Ś'~ ŚŚŚ•i^ź»<-»AołMiii^ iT>lp_(;alQni-

netne. Między mmi slUł mały neseser. Rosjanina nie było

ttgdzie widać.
Dillon otworzył drzwi saloniku i wszedł do środka. Quinn

^ ^-

^•-' ^ŚŚŚ-'ŚŚŚŚŚ>- tŚŚl- .^l»>i^m,L ffTLlt^ rflZll

mu dwa razy w serce.
Quinn zerwał się z miejsca i odwrócił na pięcie, przewracając

background image

gwoje krzesło.

Ś Spokojnie, Danny, spokojnie Ś powiedział Dillon.
Ś - ^ ^ i_ _ ^^s^.i Śiin^r-7tiiJiiLOuinrL

i Ś Och, znamy się od dawna... t^eny ź.o-sia.i^w vźv^^,r-„ ! czasów. Sean

Dillon, postać z twojego najgorszego sennego

koszmaru.
Śs Ś Dillon? Ś Quinn był blady jak papier. Ś Ty pieprzony

^ sukinsynu. Pracujesz teraz dla Brytów?

/ Ś Wydawało mi się, że ty też z nimi trzymasz, Danny. Zdecyduj się
wreszcie. No dobra, otwieraj tę walizeczkę.

0 Ś Idź do diabła.

Dillon poderwał rękę, nacisnął spust i kawałek prawego

ucha Ouinna przestał istnieć. Quinna odrzuciło na stół.

Chwycił się za uszkodzone ucho.

Ś Otwieraj, powiedziałem! Ś warknął Dillon.
^^ -ŚŚŚŚ: -"a- -rai^rnŁ widniał zatrzaskL iięseseru.

j Y^Ulllll tl&yOC^^JAAA* ^..p - ^ŚŚ_

i Wewnątrz znajdowały się dwa przedmioty przypominające i termosy. Dillon

wziął je i schował do torby nurka.

, Ś Co my tu mamy? Ś zapytał.

- _____ ^Ś Pluton 239. Trzysta gramów.

~ ~
t- ŚŚ*Ś-'- Ś'- ŚŚ^__-»_^.1_

T^i_» 1-^1 i_M o

ŚŚ l^ła Uliiuav L/^L-tł.^, »/-..-..-_, ^ _

Możemy pokazać fenianom, że nie żartujemy.
ŚŚ Z tym już koniec, Danny Ś odparł Dillon.

----------'----

Ś-i-Ś-^ -y^owtiz r^al

UVUJJAV ULfłW TT ŚŚŚŚ JŚŚ--

i pięciu twoich ludzi. Jesteś skończony, stary.

- Czy

Nagle za jego plecami otworzyły się drzwi. Wyk
błyskawiczny półobrót, opadając jednocześnie na jedno l

no. W progu stanął Byków. Dillon nacisnął dwukrotnie s
i Rosjanin padł jak rażony gromem. Quinn, wykorz;

background image

zamieszanie, uskoczył za biurko, wydobył pistolet i wrz(
co sił w płucach strzelił.

Irlandczyk rzucił się szczupakiem przez otwarte

przekoziołkował, wyszedł z przewrotu na ugięte nisko
i ujrzał grupkę marynarzy wybiegających zza narożnika :

budówki. Kilku z nich było uzbrojonych i na jego w

otworzyli ogień.

Pognał na drugą stronę statku, zatrzymał się na chwilę ]
zejściu do maszynowni i wyciągnął z torby blok semti

Uaktywnił dwa trzyminutowe zapalniki czasowe, uchylił kła włazu zejściówki i
wrzucił tam uzbrojony ładunek. Potf

wbiegł po schodkach na górny pokład.

Cohen obserwował przebieg akcji przez noktowizor. Kiedy I rozpętała się
strzelanina, Hannah pociągnęła go za rękaw.

Ś Co tam się dzieje?

Ś Sean ma kłopoty. Ś Major opuścił noktowizor, schylił

się po uzi, odbezpieczył je i podał Hannah. Ś Mam nadzieję, że potrafisz
pociągnąć za spust, bo idziemy po niego.

Pierwszy ze ścigających Dillona marynarzy wystawił głów?

ponad krawędź górnego pokładu. Irlandczyk odwrócił się,
załatwił go dwoma strzałami, po czym przesadził reling na rufie i skoczył do

wody. Kiedy wynurzył się na powierzchnię, ujrzał pędzący na niego ponton z
Cohenem u steru. Hannah

zasypywała pokład statku seriami z uzi.

Ś Trzymaj! Ś wrzasnął Cohen, rzucając mu linę.
Zawrócili i odpłynęli na pełnym gazie w mrok. Jeszcze

przez chwilę ścigał ich wściekły grad wystrzeliwanych na oślep pocisków, a potem
wszystko ucichło. Cohen przechylił się

przez burtę pontonu.

Ś Masz to?

Ś Mam, mam. W torbie.

128

•ireq§i3nB3 {teu?iJnqpo Ś 5is 9p(Bq3d^ Ś
•vuvu3vys'^

UOHIQ t^Ud^z Ś ^spiróJj 'nis^oi oSazsmi op ^is zs^to

-fe^ZJj ŚŚ •p(ZSI]3p( ^U§fep^AV q^UUEH UI3SBZ3Ul^l B '?(3J03( BZ §IS ^JqBZ I

UOHIQ {feU5[TUUI Ś OJ3Ip3ZJd AlE^S XJ_ Ś

ŚŚŚŚ
^Ś Ś^'•Ś

Ś ŚŚ^ŚŚ ^-<Ł"J™_niti<vlrLQ ^DI07'^TaiS^l8a1'ŚŚŚŚŚŚ

background image

żis {iiXq33ZJd uaqo,;

dSlSO BU q3^UBAM]3ZJ

3Z3ZS3f •3(OJUI M 9t

•5uii nui otefł
qEuuBH 'tusis n_ai3i

Ś-TŚtŚŚiŚiŚt i "•\vŚ "vŚ- ~ i . _

UIS^IZA^ ogai^p i oSsiu A\ UISI^ZJSIM S^^A^Z ^Bf 'zoo 0(^ Ś

•OfAOlOT.fA ^•pfATSld'eVi 5lS (BSldS UO

3^ 'o^ii •5(^f o->->[ Ś •qBuu^H ^t^ł^ds Ś ^uiau^as z oo y Ś

•UOUia UI3Sfe3(3ZJd 2

^u?[n.im Ś MOM.^dM qa^upBZ UIBI ^m aiu u^d y Ś

•PJB^ puB^oos 3fnpXo3p n_L '^zs^z 01 siuui spo 31^ Ś

•3ZJ3ip^g^iq 'BJOi^sdsuipBU BU fef^AOSUBAYB SBZO BqXq3 'iznz s^u B(BIUB{SO i
aiuoiuod A\ ppis BUO 'srom BU {^AOJSIS aaqo3

^P31'^ Ś ^OHłG 0^ {iMBJdod Ś 3ZJqop ziu fsidsi ISABN Ś

•uosn§J9j qBUireH

^!BA\q3od Ś Joi^adsui wed ''Kyasids lUBd ^is 3ZJqoQ Ś

•§5[diu§ ^ óis iiiqz uoniQ i q^uuBH 'uosn§J3j •o'S3av]Swd

3IUBA\Op^33pZ ^ll3IA\0{ZO feUIUI Z ^IZSSJ p0 •e\T3p Z pIZp3IS '0(00

_ •\srTn7cns L
auiDnds_3uzni _M_XuBAqn ^UBq§^UB3 •do}S ,^>aźll&-

'3IS {pOJMpO 5(^Z3pI
SMOJŚ (IM^BIS^M ^ZJBI

•oSaro od Xiu

'SfaizpBu uiBp^ Ś •qi

•MB5(5J BZ 0§ B^U

Apar^ •JOziA^oi3(ou z

~/\^.^tfH-^ &^C?»M+^^ v"-Ś,--Ś--

_ZNO q3^AVJ^q ^ J^SI folUZOd ^UIZpO§ 9IA\p 3IUpB{3[OQ

feJd śiiAvqo BU śis {^u;

l(OpiAY oSaf ^u i qoA

•ptU B5[IUZOJBU BZZ^

ipisnui 5is fep5q nJaisifi 3tAvou/(.s I o^ Ś •fe/„-,- i.--.-
""inCl Ś •IUMOU^ZSBm A\ OtII^MBU SOS Uli 3IUA3J Ś

background image

•qBuu^H ^5u5(śfŚ iazog o Ś
•npfei n^uiU3D( a

aizpoA\ od 5is {soiuod ifzoidssja 3(nH •luaimojd qoXA023^f'

-^UIOd fep^?[SB5[ fe3fefeld9(SO B{SUS^ ^9UUpUCT3IV" 301130181

ui^ł A\ i nuoiuod op żis ;)IIOUIPJ§A\ iAvouoniQ {§ouiod wsspJQ

S3ZS3ZJM I 13{OłSld t

flUSXzJ05t;<A\ 'UUin(

. T i r l

cq oupaf BU arusaz.

I03(^ -IMZJp ŻIS

8

Na audiencji, która odbyła się nazajutrz, premier z zado-
woleniem powiedział:

Ś A więc Dillonowi znowu się udało. Ś Zwrócił się do

Cartera: Ś Wiem, że pan go nie lubi, ale musi pan przyznać, że chłopak ma
wyniki.

Ś Owszem, ta mała świnia całkiem nieźle sobie radzi Ś

mruknął Carter.

Ś Och, przestań, Simonie Ś skarcił go Rupert Lang. Ś
Właśnie wyniki się liczą. Protestanckie ruchy terrorystyczne otrzymały

ostateczny cios. Zespół Fergusona nie tylko zapo-biegł zagrożeniu zamachem
bombowym, ale również wyelimi-

nował jednego z najbardziej niebezpiecznych przywódców
protestanckich.

Ś A to ma zasadnicze znaczenie Ś podchwycił pre-

mier. Ś Prezydent Clinton udziela nam pełnego poparcia.
Bardzo mu zależy na tym, by doprowadzić do ostatecznego

i trwałego pokoju w Irlandii. Wspiera go w tym senator
Edward Kennedy, używając wszystkich swoich wpływów

w Kongresie. Kilku innych prominentnych Amerykanów

background image

irlandzkiego pochodzenia, takich jak senator Patrick Keogh i były kongresman

Bruce Morrison, również stara się nakłonić IRA do podjęcia rozmów pokojowych.

Ś Uwierzę w możliwość realizacji tego planu, kiedy stanie się faktem Ś parsknął
Carter. Ś No bo jakże możemy

układać się z ludźmi, którzy od dwudziestu pięciu lat nękają nas zamachami
bombowymi?

133

Ś Przecież po rebelii Mau Mau w Kenii układaliśmy

z Kenyatą i zwróciliśmy im niepodległość Ś przypomniał
Ferguson. Ś To samo odnosi się do Cypru i arcybisk

Makariosa.

Ś Moim zdaniem Ferguson ma rację Ś wtrącił się Ru
Lang. Ś Musimy patrzeć w przyszłość z nadzieją.

Ś Święta racja Ś poparł go premier. Ś Panowie, jesf

ostatnią osobą, która patrzyłaby przychylnie na poczyni
IRA. Nie zapomnę zamachu bombowego w Brighton, pod

którego ponieśli śmierć prawie wszyscy członkowie gabini
Dwadzieścia pięć lat to stanowczo za długo. Pojawia

szansa na pokój i musimy tę szansę wykorzystać, trą
jednak przemówić do rozsądku protestanckim ekstremistom

Sytuacja jest bardzo delikatna. Pozwólcie, panowie, że ujm to następująco; nie
wolno nam teraz dopuścić do jakiego

niefortunnego incydentu, który by zniweczył szansę na pt
kój.

Ś Sądzę, że wszyscy się co do tego zgadzamy Ś zapewni

go Ferguson.

Ś Chcę panów powiadomić Ś dodał premier Ś że \V naj-
bliższym czasie wybieram się do Waszyngtonu na spotkanie

z prezydentem Clintonem. Zjawi się tam również premier
Irlandii, pan Reynolds. To informacja bardzo poufna i proszę panów o zachowanie

jej dla siebie.

Ś Oczywiście, panie premierze Ś odparł Carter i wszyscy
obecni pokiwali głowami.

Ś Jeszcze jedna sprawa. Słyszeli może panowie o Liamie

Bellu?

Ś Znam go Ś powiedział Rupert Lang. Ś Spotkałem się
z nim w Waszyngtonie, kiedy był jeszcze senatorem. Potem

wycofał się z polityki i został prezesem jakiejś firmy elektro-nicznej.

Ś Beli też jest Amerykaninem irlandzkiego pochodzenia.
Z wielkim zaangażowaniem zbierał fundusze dla IRA poprzez NORAID, Komitet Pomocy

Irlandii Pomocnej Ś wtrącił
Carter.

Ś Tak, ale szybko zrozumiał swój błąd. Jest teraz szczerze oddany idei

doprowadzenia do pokoju. Przylatuje w czwartek, by na zlecenie prezydenta
Clintona zorientować się w sytuacji.

background image

pyęuzi jedną noc w Londynie, w swoim domu przy Yance
|&uare, a potem poleci do Belfastu. Będzie podróżował

llfiywatnym odrzutowcem. Najważniejsze, żeby do mediów nie | trafił żaden
przeciek o jego wizycie. Tak się składa, że l ifc czwartek wieczorem w

Dorchesler odbywa się zebranie | partii konserwatywnej. Drink o szóstej, znacie
panowie te | (potkania. Muszę się tam pokazać i postarałem się również O

zaproszenie dla pana Bella, więc będę mógł zamienić z nim ; parę stów prywatnie.
Ś Zwrócił się do Fergusona: Ś Chciał-bym pana prosić o otoczenie go opieką.

Ś Oczywiście, panie premierze.

lohn Major wstał.

Ś Nastały ciężkie czasy, panowie, niebezpieczne czasy Ś

powiedział i uśmiechnął się. Ś Ale jakoś przez nie prze-

brniemy. Musimy.

Rupert Lang i Jurij Below jedli podlewany obficie piwem

lunch w pubie naprzeciwko Kensington Gardens.

Ś Jaki cywilizowany ten Londyn Ś zauważył Below. Ś
Wy, Anglicy, jesteście jedyni w swoim rodzaju. Francuzi

mawiają, że nie potraficie gotować, a przecież żarcie w waszych

pubach jest wyborne.

Ś Francuzi wciąż nie mogą nam darować Waterloo Ś

mruknął Lang.
Below skończył posiłek i rozparł się wygodnie na kanapce.

Ś Ferguson z Dillonem to niezwykła kombinacja Ś po-

wiedział.

Ś Nie musisz mi tego mówić. Ta Bernstein to też niezły

pistolet.

Below pokiwał głową.

Ś Więc jak teraz wygląda nasza sytuacja? Synowie Ulsteru

w rozsypce, Daniel Quinn wyeliminowany, plutonowe za-
grożenie zażegnane...

Ś A Francis Callaghan śpiewa jak z nut. Ś Lang uśmiech-

nął się. Ś I co z tego dla nas wynika?

Ś Perspektywa pokoju w Irlandii, lecz to nam nie w smak.

Ś Chcesz powiedzieć, że ty i twoi ludzie wolelibyście

kolejną Boaiię? Wojnę domową?

background image

135

Ś Już ci kiedyś mówiłem, Rupercie, że z chaosu •

się porządek.

Ś Marzy ci się Irlandia oparta na jedynie słi
marksistowskich zasadach, prawda?

Ś Coś w tym rodzaju. Najważniejszym czynnikiem w(

równaniu będzie reakcja protestantów na propozycje
kojowe.

Ś Moim zdaniem istnieje spora szansa na to, że zareag

wzmożeniem akcji terrorystycznych Ś powiedział Lang.

Ś I o to właśnie chodzi Ś podchwycił Below. Ś O :

wekowanie nie tyle IRA, co katolików.

Ś Owszem, jest w tym pewna logika. Więc co żarnie)

Ś Może powinniśmy ich wyręczyć? 30 Stycznia
prowadzało już zamachy na członków IRA.

Ś I na protestantów również.

Ś To nieistotne. Liczą się konsekwencje. Na przykład

Amerykanin irlandzkiego pochodzenia, Liam Beli, kti
przylatuje tu z polecenia Clintona. Gdyby tak podczas poby w Londynie

przytrafiło mu się coś nieprzyjemnego...

Ś ...byłoby się za co rewanżować Ś dokończył Lang.

Ś Właśnie. Nie sądzę, żeby amerykańska opinia publiczna!
przyjęła taki incydent z zachwytem.

Ś Do czego zmierzasz?

Ś Najpierw powiedz mi, co porabia teraz Grace.

Ś Gra w „Prywatnych życiach" Nóela Cowarda w King's

Head. To taki mały teatrzyk.

Ś O której wychodzi na scenę?

Ś O ósmej piętnaście. Byłem tam wczoraj.

Ś Wspaniale. Porozmawiaj z nią i z Tomem. Załatw im
zaproszenia na tę czwartkową imprezę w Dorchester. Zoba-

czymy, co się da zrobić.

Kiedy w czwartek, tuż po lunchu, Dillon wpadł do biura
Fergusona w gmachu Ministerstwa Obrony, dowiedział się, że brygadier jest

zajęty, ale w sekretariacie przywitała go Hannah. Dillon był w skórzanej kurtce
lotniczej, granatowym swetrze i w dżinsach.

Ś Czego brygadier chce ode mnie? Ś spytał. Ś W wiado-

background image

136

I.Bości, którą zostawiłaś mi na automatycznej sekretarce,

| aznaczyłaś, że to pilne.
; Ś Bo pilne. Zaraz cię przyjmie.

Dillon zapalił papierosa i zerknął na rozcięcie w brązowej tpódnicy Hannah,

które rozchyliło się, kiedy dziewczyna

nadała za biurkiem.

Ś Bardzo mi się podoba fason twojej spódniczki Ś powie-
dział. Ś Przynajmniej można popatrzeć na twoje rajcowne

nóżki.

Ś Więcej na pewno nie zobaczysz Ś odcięła się Hannah.

^\ W^V-c^r ^w y-

Ś Ś _^_ _______

_- A co z 30 Stycznia? ------

Hannah pokręciła głową.

Ś Wygląda na to, że wie na ten temat tyle samo co my,

czyli nic.

Ś Wierzycie mu?

Ś Nasz zespół dochodzeniowy zastosował bardzo nowo-
- _„„„_

ti><^_ -,_ _użvciem _
wykrywacza kłamstw i wyniki nie

WŁfW^i-M , . -Ś^ -^

Ś Czyli jeszcze jedna ślepa uliczka. Ś uniun yuua^^.. Ś

okna. Ś Dziwna sprawa.

Ś Może to jakaś grupa terrorystyczna działająca w głębo-

kiej konspiracji, w systemie komórkowym?

Ś Dobry, stary marksistowski system.

Hannah ściągnęła brwi.

Ś Interesujące spostrzeżenie. Kto wie, czy nie trafiłeś

w sedno.
Odezwał się brzęczy k. Hannah wstała i wprowadziła Dillona

do gabinetu Fergusona. Zastali brygadiera siedzącego za

background image

łwiirkietn,

"------'--
--Ś^^^-.mn/. ___ _r)fYw\e-

i, JaKoy LU uuiuii n.^Ś --.--
__Ś Stokrotnie przepraszam Ś odparł Dillon, wcielając się

z powrotem w rolę Irlandczyka. Ś Dziesięć mil wędrowałem

"~""~""~""~~----------------------^__\31

z Castledown Bridge na bosaka, z butami przewieszę

przez szyję, żeby oszczędzić zelówki, ale to zaszczyt s
takiemu wybitnemu Anglikowi jak wasza wielmoża

W czym mogę być pomocny?

Ś Czasami robisz na mnie wrażenie kompletnego
główka, Dillon, ale teraz mniejsza z tym. Widzę, że zn'

ubrałeś się po swojemu. Trzeba coś z tym zrobić. Porzą
garnitur, biała koszula, krawat i o szóstej chcę cię widzieć sali balowej w

Dorchester.

Ś Czy dowiemy się, po co? Ś spytała Hannah.

Ś Oczywiście. Jak napisano na zaproszeniu, jest to
który ma zasilić kasę Partii Konserwatywnej. Będzie tam ;

premier. Zjawi się również pewien niespodziewany gość...

Ś Kto taki?

Brygadier opowiedział im o Liamie Bellu i dodał:

Ś Człowiek ten będzie po prostu jedną z wielu twarzy

w tłumie. Bardzo mało prawdopodobne, żeby ktoś go rozpo-
znał. Ś Podał im fotografię. Ś Oto on. Przybędzie tam

o szóstej piętnaście. Powitam go przy wejściu na salę i za-prowadzę do
prywatnego pokoju, gdzie ma odbyć rozmowę '

w cztery oczy z premierem. Ma dom w Vance Square i po
balu prawdopodobnie tam wróci. Jutro o siódmej rano

odlatuje w dalszą podróż prywatnym odrzutowcem z Gatwick, więc na miasto raczej
nie wyjdzie.

Ś A jakie jest nasze zadanie?

Ś Mieć go na oku, to wszystko.

Ś Dobrze Ś odparła Hannah. Ś W takim razie do

zobaczenia na balu.

Wyszli z Dillonem z gabinetu, a Ferguson otworzył karto-
nową teczkę i zaczął wertować jakieś papiery.

Dillon przybył do Dorchester od strony Park Lane za

dziesięć szósta. Utorował sobie drogę przez spory tłum

background image

kłębiący się przed wejściem i zdjął granatowy trencz, spod którego wyłonił się

elegancki, szary flanelowy garnitur od Yvesa St Laurenta, błękitna jedwabna
koszula i granatowy

krawat. Dostrzegł Hannah Bemstein stojącą obok umun-
durowanych strażników. Pomachała mu ręką.

•BdoJng n{3ioq z ^sJosaJOJd uai i SuiuMOJg omt) -nĄ*

•qBuui3H i3^iAds Ś (,oi3( ON -tw^

^ssf o-i oi-?[ 'zssi^ Ś -tmzpsiMod Ś jnzaf Ś'; s
_______ •o§3,^un3 CTUOJ, ŚŚ's""

•fe?(ŚJ nm i

•unuin ?(oqo totefois ui;

<AO^BUBJ§ i qnzso?( Buq

: |»0 JniIUJBS ^MO(9UB|J ^

BZ 3UBq 5[JBJ AtI^OJl^ p

l t. l .J

snrezssiurez sai^Bf O^ISAYOL

•^^u-siJ^A Ś zsio^odsn siu Sis iissf '^udo3( ip ZWBZ

•J

auJSzsoii o~s[\^ zsvhd AI •ms^iuuiodBZ 'apsu&Azoo -

Ś Ś Ś
^ŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚ ŚŚ TŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚ -"•»l-»OTAyH_ rt/^Ś "

•XJ9idEd s

BUt3( {XZJOAVIO UOSn§J3^

P 3IZBJ UII5(B-l ^ -^ •

[ ŚŚŚŚŚŚ (JV-' ^IŁ^ -OO^l^Ł-w- -ŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚ__ _^_^_ _
^ ____

-qBuuBH B^izpaiMod Ś •e\id ip5q aro ora tp.

•n3[JBq op pso§ uin{i zsz-id 5is i(5uq3dazJd q^uuBy z W

•inuim sps^u^id vi ni OO-IA i 5q30Ji fn-ooBdsod^

3iqos ZSA 'nzoo z im zpfsz Ś 'uosn§J3j ^U3(Jnq -<•
^uzom STO 3izp§iu 3iq3p 'uontQ 'fe3(soq 3SO{iai l

'"offiG

(JBdpO Ś „13A\^S B(Z" :03lZp3lMOd WiHS&KŁ UBd {BOI

•^ired ^zpaz-idod ^ABIS B^siny

5(rUp3l \VU.OUUn.l1\ oij^ ~~ 11:1^1 -:-

background image

uinnso'5( Auq^Mp3f 'AUJ^ZO IUSI^OJZA ti(zJ3nnz nraM

-CTJ^ z §u^q Ś 'JOi^adsui mvd '3Buzod feiuBd nn

•fauaoof

3i33uiqp§ M nuBis zJ^iSJ^sspod '§u^q u3dn"a uwlo»'

UBSS i upisuJag q^uu^H JOi^adsui Ś -.ifo^uazaid^

J3ip^Ś^iq •5(opi^ q3i EU {^izpsiMod Ś apsaisaf'
•ui3i3ireq uiauadn)!

-EIABUIZOJ ^uosngJSj ii^iods feAoiBq &IBS BU no^"

•luipŚŚ

••feAOt§ {feUI^S BUZAZOZ^UI I SpBUL<lI§3l fefo/AS {CZN|01

•Auoiqo OAYisJsisiuip^ "buui aż isaf u^d U3J, Ś 'SZ99

ŚŚŚ-^ a9-

<'^>-<-7.'ATir7noSsAitŚ^

U^J ^13 C»łt^^'o.iŁŁ^ y^„-^_^

'IUIBZS op 08 pppo sXq^pr) 'uiioui z o3 izssu

-sio^z.id fsiu op óis ^p9i'5( 'B^izpaiAod Ś zozsB(d l

"VIVQ Z UI33MOinZJpO V

fauipois o OJinf •
i aJ^nbg aouBĄ M uio

OtOZOJ 3AqpO BUI 3IZp§

i SIBS BU npsf3A\ ^ZJC

aizp5qXzJj •uo 010
KU 08 soi?( Xq3z '9uqo

[AI npiM z feupsf ms

" :^BpOp I n\\9Q 9IU
'"OSOg ^UBA\9IZpodS3IU

turei aizpag •f9UAv^BA\

; Ol isaf 'niuazsoJdBz i

k •qBUUBH Epi^ds

^

" izpiAt Sp Ó3q3 faisozs
aoj •oiqoJz uiAi z sc

E aż 'Szpicy •iuXi z 1

083Ul3[dUI05[ 3IU9ZBJ

background image

toUIpIM BZSEA\ }[Ef

lAzOZSBZ 01 3p 'I5[A

izsaiMSZJd iuiBinq z

-pat z i(bXzodsAp fouzo^M fazs^u op B^MOS^^I vumz^ Ś

(,UI3łJOdSUBJl Z 03 'd^SXM UIBUI 'UIOJ, '^IS (Bldn{8XM 31^ ŚŚ

•AJJn^ ^iXds Ś ^iredurezs zsaoq3 ani ouAad ^ Ś

•BJ9UJ3d

qXzafes i n:?[.req XzJd uLCur^ uiauio^ z ^{BIS SuiUMOJg aoBJO

•^3(UUp 3Z3ZS3f 3iqOS JISZJIS SBU Z OUpSf

CTJ31 y '^upn?(s^d maisaf ns^zo op ns^zo po 05[{XJ^ Ś

•5[oq A\ Ó5[fos nui vysp i
q^uu^H B{Su?(Jnq Ś nuXsui?[ns Aupn?[SBd 'XA\IISO{Z XJL Ś

•••D[ZOU 3Uq^J§Z OfefBUI ;)IA\1B{BZ BUZOUI STU 01 ZO§3Z3 ŚŚ

•UI9pSp3M p3ZJd Zni 'q3XUBA\Of9IIA

•Azidn Mopz^fod qp iaXA\o§ui5[JBd nosrsiui BU iois '^BJ, Ś

•qBuu^H UOIIIQ (Bi^ds Ś ^UISZOA UIIOAS s^{Bqo3MzJd Ś

•pso3 um.d zszjdod uiatpg z śis niBppo i {Bpop Ś fe^J

t pod apzpfeg Ś •qBUire]-[ i IA\OUO(IIQ feAO{g {teui5[S Ś •oSaiu

Op tUBd ^ZpEA\OJdB7 ŚŚ •^Z3p^IAVSO ŚŚ B5(3Z3 J3IUI9JJ ŚŚ

:{izpazJdn

•M J3ipB§XJq iiBupaf 'oaizpsiModpo soo B(Bioq3 H^UU^H

•ZBJ31 ^f '3(B1 ZB

|(p3m 3(B 'if3i(od M 93fezn{s Xi9iqo?( ma^iMizpod SZSM^Z Ś 1
•,iis {feuqo9iuisn uag t -uosngJSj ifaBtuszsJd

|(z3uo3(op Ś uiaisiuag H^UUBH Joi^sdsui MXi?[9ł3p ot y Ś
| •śpBdui^s oSaiu op {nzood TOSfonu z uouia i ^5[ŚJ

•hĆtp^M [pg IUBI"[ Ś '05[SIA^ZEU 3I5[ZpUBpI 3U3(ŚIj Ś

nzpaiMod Ś npuosJad oSafoui 5[3uo(zo 'UOI(IQ UB3§ OJ, Ś

•IMOUO(

I o§ {BZB3(9ZJd uai B 'zozs^d iMOJ9ipB§XJq {^ppo ipg

•qoBisn BU uiaqo3iuisn ui^uozsnui

urn z /izm/Ai fsisisśiui o óuzKzozśui o§9SO{MOMis o§ap[osXM pg euiBiq arosB{A\
{BIIM uosn§J9j 'i^JBiop unei ^psr^

background image

•spsMM n5[unJ9i?[ A B{XzsnJ i B^zopBiAso
ifaraizpi -apsBuiżid BISOZS znf 'ZSIUSIIUBZ aiu '311^ Ś

" '05(^0(5 felU Z OIU3IUIBZ &ZSn]/^ •3XzO{Od ^BpSOd Ą

Ap3I5[ 'UI3{BIA\BUIZOJ fetU Z 3Z '? m9(IMOI^

z chłopców Jurija za kółkiem. Wie, jak wyglądamy.
jedzie, gdy tylko stąd wyjdziemy.

Ś W porządku.

Nagle ktoś wsunął Grace rękę pod ramię i musnął wargami

losy. Był to Rupert Lang.

Ś Wyglądasz wspaniale Ś powiedział.

'^i-Ś Rupert, kochanie! Ś zawołała Grace i pocałowała go

^rusta.

Ś Przestań, bo Tom zrobi się zazdrosny Ś powiedział. Ś
^ ^ ~~ ~~ ^ ^ -" " Ś' ^ŚŚ-^Ś ^-^.•^iii.^i-ł-tiLrro dr-Lhncyneso^

R^r»Ś **, o'" Ś -Ś- ^

Ś Oczywiście. Widziałam mnóstwo jego fotografii.

Z tłumu wyłonił się wytworny, czarujący Jurij Below

X kieliszkiem szampana w dłoni.

Ś Pułkowniku, miło mi pana widzieć Ś pozdrowił

(O Lang.

Ś Witam. Ś Below pocałował Grace w rękę. Ś Panno

Browning, wygląda pani jak zawsze czarująco. Myślami już

pny dzisiejszym występie?

Ś Oczywiście.

Ś Ferguson przyprowadził tu dzisiaj Seana Dillona i tę

Bernstein Ś_ powiedział cicho Rupert. Ś Kobieta w twoim
-^'-•^^ -iŚ- n^^^.tai

IJPJC) X UlU. A-ł-W tł ^*-*»ŚŚ »ŚŚ-,_

Grace w policzek. Ś Zobaczymy się później.

Ś Po występie u mnie Ś odparła.
Rupert Lang i Below rozeszli się w przeciwne strony.

Ś Zaraz wracam Ś rzucił do Hannah Dillon, który

obserwował całą tę scenkę, i zaczął się przepychać przez tłum

background image

gości.

Ś Panno Browning... Ś Obdarzył aktorkę swym naj-

promienniejszym uśmiechem i powiedział: Ś Pewnie mnie

pani nie pamięta.

Ś Oczywiście, że pamiętam Ś odparła. Ś Hotel Europa

w Belfaście. Był pan na moim spektaklu i bardzo dobrze się

o nim wyrażał.

Ś Była pani wspaniała.

Ś Zna pan profesora Curry'ego?

•^MOS^Bl SldB{Z

'^ '3i?isAv OTOJ Szsnui v '3TBU.2 9iqos o afep fedoJng B fe^Aiamy AzpSnu

nsBzo BOIUZO^ •3Xz3BqXM ired znf im isnui ZBJOI

^ a(B 'UKpSfapOd UL<UAYXl3[IUlSU05[ UlXureS IUD{B1 Z ^IS Ureyods

apSBJpg i aiuiiqnQ M aż 'SfaizpBU uiBp^ •oouiod fe^pzsM nu

„^ (BMOJ8JOBZ J3IUI3JJ '9\VmvdS/A HlSOJd Od '8IU13IMS OfZSOj Ś

^ •o§9iu op JaipB§XJq pizpaiMod „ Ś ns^ni
r3p[sued od opsod 03(isXzsM aż 'SfoizpBU urepv Ś

„ TUOSn8J3j 3IAVJSXZJBA01 M

' ^9 ^^ ^Is fiA^fz siusazooupaf (Biuaro i JaAoJ op IIZSA^

•^3l5J BZ BZSAZJBMO} 0§9f

•OAS B^u3fci3od i q^uu^H B{śu:)puui Ś QO[tiQ 'zpoq3 Ś

•uinp zazJd ^^JOI^B {izpBAOJdod i

wzpaiAod Ś 3on^JqoQ "nsBzo apiM vui ani aoBJr) Ś 'Aun^
te pMzapo Ś TIZS znf Xui3izp3q szy^i km i eq^q3 Ś

•{BZJfaqo aro faf UL(q^p§ '3iqos

ia(q{^MOJBp 31^ •3i(nizs ^ BU o^JqXM ais UIBJBISOJ Ś

'^ /A gUIUMOJg 90BJO {BA\0{B30d I ŚIS (feuq33IUISn UO[[IQ

i. ' 'Bps(XM op znf óis BMqz pp^MzJd ZSBU ap
'uiBZpBi[zs3Zid aż 'urezsBJdaz.iJ Ś

•uiaistuag qsuuBH cani BZ fcofefois fXzoeqoz '^is ^ZSMROJM i •nroaiuiBJ od o§
fBds^od soi-y[ apuainoui UL<I Y\\

•lUaMO^S OBMOJSdO

}od (ao^ Ś 'uoniQ {^izpaiAod Ś B^nizs ^^uo3[SOQ Ś

background image

1 "P^H S<^U^X M t.1!3^?^2 qo^uiBAL<J(i" ^\ Ś

^,Z^J31 VJi3 IWd UL<Z3 ^\ -3I3Xz

D BC itS afelSOZ UI3J013[B 3Z ';)3IZp3IMOd BUZOp^ '31^ Ś

; ^9i3AfBz azsdai siqos uBd \vs\w^ •maiiunzoy Ś
•ui3{Az3u03(S 1x1X1 z znf ouMBp 'q30 Ś

•ure^BzsĄs siu

fca nucd o aiy '3{nizs qoXuoiqnp q9ioui z Biipaf OJ^ Ś

IKUom z IUBJ" M Bpumis8uXq IUSJBJO •(BUOII^^[ q3^5[S3p
iBpAodSisAw SBZO si5(Bf zazJd uraioj -nuiai OUMBQ Ś

" óGSV^[ A "^d P^oipnis Ś

^ 'uoniQ UTOS 'noniQ Ś

i '"^3[SIAZBU OSsfOMS U^d UI^U (IMBlXM aiU 3IV -

•feAO{g nui3.Aun3 {feup[s UOHIQ Ś •aiuiBJni^^[ -

Curry'emu głową.
ojego nazwiska...

ikiś czas występów^

•anda w „Pani z n

h sztuk. Ale o psasaf

;L_

żyłem. ''
e lepsze zajęcie? i

iktorem zostaje się w^

.<
King's Head. ^

dał Dillon. Ś Nóel pdj

)ał go po ramieniu..;;

nim Hannah Bemstr"
a, ale nasz przyjaciel zb

ił Grace Browning w;.

sztukę. Nie darowałb

•J

/ już szli Ś odezwali
i. Dobranoc Ś powiódł

-iannah i pociągnęła W

ześnie zjawił się tam A

aszło po pańskiej myśli -

background image

aniale. Premier zaofero^

że w Dublinie i Bclfaś
iktywnym podejściem, d

. Różnica czasu miedz
lać, a muszę J-anoJvstaĆ<|"

>, nie! Ś żachnął się Ferguson. Ś Przed

mój daimler. Szofer odwiezie pana do domu.
tt, jeśli się nie mylę? W Islington?

n tam bardzo ładny, stary dom po drugiej

riZa. Przedtem należał do ministra.
j ruszył do drzwi, brygadier zwrócił się cicho do

ładnych:

_ iza nim, tak dla pewności.

jfft, są Ś odparła Hannah.

•dogonił Bella w drzwiach wejściowych i przywołał

ling zobaczyła ich z tylnego siedzenia czarnej

._ ^wionej przez Belowa.
. • powiedziała. Ś Jedziemy. Chcę być na miejscu

ca ruszyła i wmieszała się w rzekę pojazdów suną-

i Park Lane.

•er

- i Hannah, nie czekając aż Liam Beli wsiądzie do
, skierowali się do rovera combi. Hannah usiadła za

ca, Dillon usadowił się obok niej i ruszyli.

Twórz moją torbę Ś powiedziała Grace do Curry'ego.
y zrobi), co mu kazano. Grace zrzuciła z nóg pantofle

olrim obcasie, wyjęła z torby parę obszernych muś-
~\ szarawarów, włożyła je i upchała pod nie dół

-Ś^-ŚlŚŚŚŚXT„„^__;„ „,t„^,l„

Ś/ - -Ś i

łydki. Potem długim szalem owinęła sobie głowę na

muzułmańskich kobiet. Na koniec z plastikowej re-

wld od Harrodsa wyjęła berettę, sprawdziła ją i schowała
,ebki, której pasek przerzuciła sobie przez ramię.

: Gotowe. Nie mówiłam ci o tym. Tom, ale zmieniłam

, Dzisiaj po południu pojechałam obejrzeć sobie okolice
X Square. Beli mieszka na starej plebanii i najłatwiej

się tam dostać przechodząc przez cmentarz św. Marii.

się, że tę właśnie drogę wybierze, podrzuć mnie tam
i zmywaj się.

background image

Ś Chwileczkę... Ś zaprotestował Curry.

Ś To tylko ćwierć mili od King's Head. Pójdę pio
Nie ma problemu.

Ś Mogę zaczekać. '

Ś Wykluczone Ś fuknęła. Ś Zobaczymy się w teati

Taksówka skręciła w Vance Square i Grace zap
w szybę oddzielającą ich od kierowcy. Taksówkarz zject

krawężnika. Grace uśmiechnęła się do Curry'ego i wysi
po czym przebiegła przez jezdnię i zniknęła za bramą c

tarza. Taksówka ruszyła dalej.

Cmentarz był rojowiskiem gotyckich monumentów, ozdot
nych nagrobków i wielkich krzyży, a tu i ówdzie scenen

urozmaicał marmurowy anioł. Jedna alejka prowadziła (f
starej plebanii z latarnią nad drzwiami wejściowymi, drug biegła w przeciwną

stronę. Między bramą cmentarza i budyi kiem zalegał mrok. Grace doszła szybkim
krokiem do poło»

alejki i wybrała sobie stanowisko przy brązowej furcie czyjeg( mauzoleum.

Kiedy Liam Beli wysiadał z daimlera przed cmentarne
bramą, lunął ulewny deszcz.

Ś Dziękuję Ś powiedział do szofera i odwrócił się.

Daimler odjechał, a na placyk przed cmentarzem wtoczył j
się powoli wóz Hannah Bemstein.

Ś Poszedł Ś oświadczyła Hannah, pokazując Bella znika-

jącego na cmentarzu. Ś Możemy wracać.

Nacisnęła pedał gazu, ale Dillon chwycił ją za ramię.

Ś Zaczekaj, chyba widziałem, jak ktoś wchodził tam tuż
przed nim.

Ś Jesteś pewien? Ś Przyhamowała.

Ś Tak, oczywiście.

Wyskoczył z wozu i z gotowym do strzału waltherem

w dłoni pobiegł ku cmentarnej bramie.

cmentarz św. Marii.
;, podrzuć mnie ta

/ał Curry.

ig's Head. Pójdę pil

Zobaczymy się w teai
Square i Grace za]

/cy. Taksówkarz zjo
ę do Curry'ego i w^,

i zniknęła za bramą L

background image

;kich monumentów, r

sy, a tu i ówdzie s<
dna alejka prowadź

wiami wejściowymi, i
bramą cmentarza i b

sybkim krokiem do p
-zy brązowej furcie czy

laimlera przed cmenta

:ofera i odwrócił się.

przed cmentarzem wt<x

iah, pokazując Bella zni
wracać.

chwycił ją za ramię.
ak ktoś wchodził, tam

stawił kołnierz płaszcza i szedł szybko w pa-

Ś rzęsiściej deszczu. Kiedy był już pośrodku
dostrzegł w mroku jakiś ruch. Przystanął, i wtedy

biła się Grace Browning. W tym samym momencie
(Wpadł na cmentarz Dillon. Zauważył w półmroku

tld Grace i wrzasnął co sił w płucach:

Beli, na ziemię!

lizał się zaskoczony, zobaczył za sobą Dillona,
- - - - -•- ^

- Ś-:Ś/^_^Q ^act^i- J^tAra_7,astaniła_

WrWTWWy ^.ź-»-ŚŚŚ__ŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚ
^

\, Trafiony w serce Beli zatoczył się na nagrobek

Minim na chwilę, obejmując oburącz zimny kamień.
i opadł na jedno kolano i strzelił, jednak zjawa

h się już w cieniach zalegających pod ścianami
om. Opróżnił cały magazynek w czarny prostokąt

j furty, ale nie przyszło mu do głowy, że Grace może
xi tę kanonadę leżąc plackiem na ziemi. Wyrwał

-gazynek i sięgnął do kieszeni po następny. Kiedy

• • '-i r-,Ś^.^^,^^r-ru]ir^ ^ rnri-A-u i złożyła

Wl, Uz.ymciJąy ^>o>.^.^.. .. ...,Ś^Ś^ ^

zo to było nierozsądne, panie Dillon. Ś Mówiła
ku z akcentem do złudzenia przypominającym

J. Ś A pan nieczęsto popełnia błędy.
i klęczał zmartwiały, czekając na pocisk, ale kobieta

Ś ŚJŚŚŚ^-'Ś Ś

ŚŚŚŚŚŚ^-.-^^r.Łpm c-ahllm-OTlth/nfiła

r */"•" *Y~T •• oŚ--- i .. Ś

background image

•roku. Dillon przeładował walthera i strzelił za nią dwa

Ścieżką nadbiegała już Hannah z pistoletem w ręku.

Ś Ś Ś Ś Ś Ś>a-
Ś1Ś ŚŚŚ1^;_

^•rJll^ft31U<Łr._rLQ_
B^lla

CAJUOJ W^ miii .»,,».,-ŚŚ

aal ścieżką w ciemności.

r.

'^

~wc Browning była już po drugiej stronie budynku
"^ ^ ŚŚ-'-'- -1Ś ^1-

^1, ii-o^e.i^ła Br»-zpia^ała_ Jiie tutai

do strzału walthe

UUJ Ł ^/*Ł.w^»-w^»ŚŚ - - -

starsza część cmentarza. Gdy skręcała za węgieł kościoła, ayly się boczne drzwi
i na tle wylewającego się na

|tez światła stanął starzec w sutannie. Grace przebiegła
niego z opuszczoną głową, dopadła furtki w murze,

Ś'Ś'ŚŚŚ'--J-"" .rr^^łin r>»v»ofitqr7a nlif7lca

ŚŚ/"•.IT- lŚŚŚŚŚŚŚ,. ^ _

y dobiegła do jej wylotu, zatrzymała się, zerwała zawój

»»-Aźol Śmierci 145

•zsBiBMZod aro 01 BU aiqos Xp§iu 'uiaiM sil o y

Ś '^un3 ^apBiMso Ś zsiuzods żis aż 'znf m^ais^i^ Ś

•9IUSOpBJ B^łOMBZ Ś jfBini SSlSSf Ś

•n3(JBq apB3( mXuuoJłsn AV p^azo Aioi^ 'uLCun^ ^zJd OJaidop

^IS ^BUL<ZJtBZ I 9IU BU B^Z^MZ atU SIB 'tiap^pIM BIU3IMOJpZOd I

^q33iuisn tf ĄBII^ •imzpni /(zp^iui ^is B^usiaazJJ 'n^Bi

-3[3dS M 39BJr) fBIZpn IUIBJ31II IUII3I(3IM ^Oifnum^Sl ZSljV {BISIM

azJnui BM •:}pump Ajods żis fBusp 'nu^puo^ MOJIBSI q3XfBui q3i(zsf3iuJBindodfBU

z ogaupaf 'peaH s,§ur){ BpsfaM OQ 'isaJis Jaddn M znfB^o^s SuniMOJg asBJO
fsrozod inuiui a^isaiza

•i3[zoi[n

nio[XM op {BuSod i azJnui A piuiy (pBdop TaiBp f§9iqod

background image

•arozorooJapi feru z żis ^fn^Biuo^s aż 'aMAOd

33pfo fgf qo3iN 'upisiuag Joi^adsui OJ^ 'śi3iqo?( fep0{ui oapfo viv\ aizpfeuz Ś
'UO[I?G łp112-10? Ś soh^ fsiiuBi ^ Ś

•XIŻIUSBZJISA {^g '03ZJB1S (ISniZJ3[AlA Ś •••3ZOg O Ś

•C[I3g BUIBI^ 'B5(3IMO{Z3 OUORZJISBZ BZJB1U3UD 3IU3J31 B^ Ś

i,o}vis 5is 03 "aiupods aueiu

'pABq 3iSBynq i 'Bqv 'si^ofS BU COA\BZ B{Bip^ •B?(UBuifnznui

•źqXq;5 'Bi9iqo3( SB5[Bf Xpśi B{S3iqazJd fe[iA\q3 pazJJ Ś

^ ^SOSO-^ 33plb (BIZpI^ Ś Ł
•SBUIOq^ 39pf0 Ś

(,oi3( ued v Ś 'A^of§

p nią o{zsXzjd azsAuaid 01 oq 'UOHIQ {pnzJ Ś Bfoi[OJ Ś

•Buonia op

3ZJnqo z {BU5[AzJ5[ Ś i^BiMBJdKM T3t[3t] n ^is ni 03 Ś

•33ZJB1S SI3(Bf fIM5[l ngOJd A\ B
S 0{5uĄd BZJl^UM Z 'UI3JOM10 ^BIS [BpBU B^OpS05[ I/AZJp

| 'BZJB1U3IUO .pS^ZO f3M03[łXqBZ Op {JBIOp UO[[IQ Apr)

~p(iupoq3 ui3i3(OJ5( uiAuzsaidsaro B{XZSIU i lasJig H^H M )|s 'S^AouiB[5(3J
oSaro op BjpnzJ^ 'panus BU ^rouiafod

,tlUJB}BI BUZOIin pO j •BSpOJJBH p0 33MOUIBt?[9J f9M05[H

l A af Bpuqadn uiafoMBZ z ZBJM i 3(9q^p[ A\ BpuiA^z XJB/A is 'p[qaJoi ^IUIBJ

zazjd fauoonzJazJd op B{pnzJM ónaJag

BGinS BpU§Bpqo I -(JBMBJBZS 3MOUI[SnUI BpU§BpS '^M0{g Z

?ary i obciągnęła sul
rzeź ramię torebki,

rojem upchnęła je w
Pod uliczną latam'

iego reklamówkę, s
m krokiem chodnik

użytek stojących w pobliżu osób.

~*~Ś'"""»Aziala__Ś_PorOZ-

latrzymał się niezdecydowanie u zbiegu cmentarnej

' " ' TŁ'""""'" A^^, MMinnfił Tn -r-r-

hpdiuów i mnóstwo samoi

"""""""----------^i-,

j części cmentarza,
z wnętrza płynęło ś

background image

Ś krzyknął z obun
} pierwsze przyszło

domów towarowyc

'n. i.Ałfc»wŚ .

Ś mruknął pod nosem.

dy jakaś kobieta, d

vie. Aha, i bufiaste ba

j

)no człowieka, Liama Bd
ec. Był wstrząśnięty.

; Dillon. Ś Znajdzie tl
Bemstein. Niech jej ojd

ifonicznie.
murze i Jx»gnał do wyk

wning skręcała już w Vp{~

[nego z najpopulamiejszyd
ię spory tłumek. Na mura

terami udział Grace w spck',,
iźmi. Witały ją uśmiechy|

'ażała na nie i zatrzymała się|
• w ustronnym kącie barku^

ośnie.

>z Ś oświadczył Curry. Ś
e pozwalasz.

» Śk ŁM-»-Ś,Ś^

klawiaturze telefonu komórkowego. uź

jestem na High Street Ś powiedział. Ś "Ś-^ŚŚ

Tak, jest tutaj. my^im^ -y Ś, _
1( syrenę karetki. Obawiam się, że to strata czasu.

•czyje.

JKedaczysko Ś mruknął Dillon, Ś Miał pecha. Czy

K powiedział ci już o kobiecie ubranej jak muzułmanka?

Tak.

•Znalazłem właśnie reklamówkę Harrodsa. Wystawała

netnika stojącego u zbiegu bocznej cmentarnej uliczki

^ Street. W środku jest para muślinowych szarawarów

w rodzaju chusty na głowę czy zawoju.

background image

•i Można by stąd wnosić, że zamachu dokonaU arabscy

amentaliści.

• Nie sądzę. Ona zawołała do mnie, znała moje nazwisko.

Ma bardzo wyraźny pakistański akcent. I jeszcze jedno.

' " '-Ś•"^^"fAo zamachu przyzna

30 Stycznia.

• Skąd wiesz?

Ś Później ci powiem. Teraz przejdę się jeszcze ka^
ulicą, może trafię na jakiś ślad. Przedryndam do ciebie.

Wsunął telefon komórkowy do kieszeni, postawił koi

trencza i ruszył szybkim krokiem poprzez deszcz.

Była to jednak tylko strata czasu. Nie wiedział przecież, q kobieta z cmentarza,
dobiegłszy do High Street, skręci

w lewo czy w prawo. Padało coraz rzęsiściej, ulewa oczyśd trochę chodniki z
przechodniów, którzy schronili się pra

deszczem do domów. Dillon skręcił w Upper Street i zatrzym się nagle, gdyż na
widok zapraszającego neonu nad wejścit do King's Head po drugiej stronie ulicy

przypomniało mu s że Grace Browning gra tam w ,,Prywatnych życiach". Sal
mu to powiedziała. Zauważył afisz na murze, przebiegł pn

jezdnię i zatrzymał się ponownie przed wejściem do teatru. Wyjął z kieszeni
telefon komórkowy i ponownie wybrał

numer Hannah.

Odezwała się od razu.

Ś Gdzie jesteś? Ś zapytała.

Ś Przespacerowałem się High Street i stoję teraz pod
King's Head. A co u ciebie?

Ś Normalka. Są tu już ludzie z ekipy technicznej. Przyje-

chali właśnie furgonetką z całym niezbędnym sprzętem.

Ś Zabrali go?

Ś W tej chwili pakują ciało do worka. Brygadier też tu jest. Spytam, czy ma coś
do ciebie. Panie brygadierze! Ś zawoła-ła Ś mam Dillona na linii, chce pan z nim

porozmawiać?

Ferguson, który rozmawiał z ojcem Thomasem, odkrzyknął:

Ś Proszę powiedzieć mu, żeby przyszedł na Cavendish
Square. Panią też chcę tam widzieć. Teraz czekam na am-

basadora amerykańskiego.

Ś Dillon? Ś rozległ się w słuchawce głos Hannah. Ś
Zostań tam. Podjadę po ciebie.

background image

Dillon kupił sobie w barku bushmillsa i podszedł do wejścia na widownię. Młoda

bileterka zaglądała na salę przez uchylone drzwi.

auoiAipn zazJd ^\vs m ^pfe]
iBpsfaA\ op (pazspod i ^sniuii

^•e\V\OiA7Ł OJ

•v\-e\of&VŁ \ aro"1 "P ^

•g3[i^T3 BU i3izs<^ '\

i3uotezo^ •}pUi<zi3§T3ui X^3 m;

3Ui<ZBS^UI \{V3 lu^^iŚ.,

(,UI3łOd 031

USp M ^l^Z30-5(Sn 'U9I§0 fotU Op UI3(XZJOM)0 <

•ŚŚŚŚ - ^ŚŚ- *L»A-n o^ŚŚŚŚŚ

•foMTO ^^im 3IM.Ol§ 1 ^

-w t uinspznBui op m;

i^A.Z,^"^'""" Ś•• ,.

'910ZS9J/A 101 ZP31^00^

- •qi3UUBH S0(§ 33MBqOT^

tB W Ure:5[9Z3 ZBJ3J^ '?3IZ
IpU8AB3 BU (p3ZSi<ZJd XC

Jlc(AzJiipo 'masBuioq^L UI3;

^IM^UlZOJOd UIIU Z U^d

'PABZ Ś |3ZJ3IpB§^iq 3IU

afru zsi JSippgAJg -^JOM.
t

• •ui3lSzids uii<up&qz9iu

ICfZJJ •f9UZ3IUq331 i<dl5(3 Z
[ ZV13l\ ŻfolS l ł93JtS '

-SAM Ś ^^cps1^

"•"-J >

i<q 'i^s z Sis OB^AUAS^™ >io.^^_ -....

•^UA<opn3 isaf

'•SIBJ^ Ś ^GIUG u.i3q33itusn z (.redpo Ś aAJipi 5is ip

•v-s[iw\\(\ ^iSuq3is3M Ś ^u^opna isaf ani wo 3

background image

•lUXBSIliq <

iUA\opi^ aizn^id^ <<z.id i 5is ^ipoJ^po n"11?^

•B-iau-iJBd aiuusimoid ^i^A^M03JOłzsqo q3^saa|

-Ś" ^ ^"luA&nia so^.ir) €3.101^ W. 'AU33S bdOp

3HunusuJi;iii.>.Ś.--^

op wmzivi^ iU300iA\z 'u^^^ipis Azia iiaupw

•\\VS fsUUISp Op Xu^ZOM3IZp UI3IU3IUIBJ pOTC

SuiuMOJg

aż 'BpBpis Sis ^JL •3fcu5iJ3z o?n^ uia^pip 'MI,

•^^izpaiMOd Ś ^o'i3iiq znf v,\u aro ap 'm-,-
• fom -!i(oqo ^u^istoJd UOHIQ Apani ^

^AA 9IUA\OUOd I /if&0-5[

TOI op uiapsfsM pszJd

'd t3aiqazJd 'azJnui BU ;

(g •„ip^pAz q3i<ui^A\XJ
am o^BiuuiodAzJd A3ipi

^f3A pBU nUOSU 0§33fe

~SVKŁ \ "133J1S .isddfl A\

SlS IIIUOJ^OS XZJ015[

30 BMSin 'fSpSISŻZJ ;

;s '-oaJis ^^H "P

ITOZJd (BIZp3IM 9IN •

•zozssp zszJdoi

tt3[ (IMBlSOd 'IU3ZS3I5)

•3iqap op uiBpu^ipa;

^ azozsaf ^is 5pfaz.

Ś Albo kobiety udającej muzułmankę. Ś Dillon'
zza pazuchy płaszcza reklamówkę od Harrodsa i ro

ją. Ś Para muślinowych szarawarów i zawój.

Ś Dobrze, że to wziąłeś Ś powiedziała Hannah. ŚZ j
tikowej reklamówki można zdjąć wyraźne odciski

wiedziałeś o tym?

Ś Nie, nie wiedziałem.

background image

Ś Ale dlaczego ta kobieta cię nie zastrzeliła? Ś Ha

pokręciła głową. Ś To nie ma sensu. I skąd wiedziała,!
jesteś?

Dillon zapalił papierosa.

Ś Widzisz, wydaje mi się, że to nie było nasze pie

spotkanie Ś powiedział.

ankę. Ś Dillon wyciąga
od Harrodsa i rozeta

w i zawój.
sdziała Hannah. Ś Z pla-,

wyraźne odciski palców,,

lie zastrzeliła? Ś Hannahl
isu. I skąd wiedziała,

9

:o nie było nasze pierwsze l

Kim wprowadził ich do salonu, gdzie zastali Fergusona

Beczącego przy kominku ze słuchawką telefonu przy uchu.
W im znak ręką, żeby usiedli.

' Ś Oczywiście, panie premierze. Będę tam za godzinę. Ś

Skinął głową. Ś Zapoznamy pana z najnowszymi ustalenia-
mi. Ś Odłożył słuchawkę. Ś To ci wpadka. Bóg jeden wie,

jak zareaguje na to prezydent Clinton.

Ś Tak, to przykre Ś bąknęła Hannah.

Ś Przykre? Ś Twarz Fergusona spurpurowiała. Ś To
cholerna katastrofa. Przecież mieliście go pilnować.

Ś Zasadziła się na niego na cmentarzu Ś powiedział

? DiBon. Ś "Zauważyłem ją tylko przez przypadek, kiedy już mieliśmy stamtąd
odjechać.

Ś Co tam się właściwie stało? Opowiedzcie mi wszystko ze

szczegółami.
Dillon zrelacjonował mu przebieg wypadków na cmentarzu.

Ś Miałem trochę szczęścia Ś przyznał na zakończenie Ś

bo znalazłem te muślinowe szarawary i zawój, chociaż osobiś-cie uważam, że
niewiele nam to da.

Ś Twoja opinia mało mnie w tej chwili obchodzi Ś

warknął Ferguson.

Ś Dillon podejrzewa Ś wtrąciła się Hannah Ś że do
zamachu przyzna się 30 Stycznia.

Ferguson, który wyjmował właśnie papierosa ze srebrnej

papierośnicy, przerwał tę czynność i zmarszczył czoło.

background image

Ś Już to zrobili. Przed mniej więcej godziną zatelefonowali

151

- •feMO{g {feUD[S §ire'J

•^§uBq euadny

^ Op ^IS fpOJMZ ŚŚ ^IBUI31 M XUQZpBAOJdM UBd (B1S07 ŚŚ 'UI91 V -U31SXSB BZ

IpBpOq3S Od IIBAOd^SM Xp30[ 'UOSngJSj {JBdpO Ś B.ISIUiaid pSOU09qO M ';^IMq3 TO
05['(SXZSA\ ^IUSBM^\ Ś

I^ 'J3UB3 {E^OMBZ ŚŚ ((,313

Bz -sndop o§9i op 9iosi(§oiu 5[Bf 'uosn§J9j 'azog XJqoQ Ś 'd

'siop ^u znf i[B5[9Z3 SuBq uadny i

i J3UB3 UOUIIS '193J1S §UIUA\OQ BU {JBlOp UOSn§J3J ^p9^
BZ ' •

Z3

z3 •BA^Xq znf

OZ oi^Bl^BIIE§LTEISIZD-aio^c_^imA^-iŚŚŚŚŚŚ-

u^AM 03 'Xi.uAz3Bqoz i Aurełpzaod 3(^ Ś uosn§J3j {teii^rum

nSU9S 0§3I5[I9IM IUI5(1SXZSM UI^l M ŻZpIM 3IU S05[Bf Ś

_____ 'tepoqood faiu z zanmoJ '[pg

q3^Joi?[ po 'i?[sraod aż 'spnzoazJd uiBp^ •faiuBS

XpZB5[ BZ 01 I '^UaJ9q^J<fŻUI§Z_BIUZaXlS'_G^^a2^dŚ

^- --^-,.*Ś^iŁi ;ŁJoy^

^V BpAY^zn 'apsBJpg M oourod •eu IMOUO[[IQ
aidg Ś •qBuuBH Bppop Ś oupsf azazssf }S3f Ś

•BUO B^q 01 rusBJpg z Bisi[3[Xooioiu

IUB1 3ŻIM y 'OUI^S 01 B{iqOJtZ nZJ^lUSUIO BU B13iqO")I Ś

ó? ON Ś

•9pn[BS M ^q^Bf

{soiun :isa§ AuMizp puo5[i<A\ 'pq39fpo uiurezsz 'nwzsL

t uiaii2rmr"^-^A^Ś^ŚŚŚ^-^ Ś

^^ Ś^^.„ua (ci^z l 3ZJ05[S 13UJBZ3 M

[^30ioui Xuioures iiusiz pods 5[B(" śis {iMBfz 'ś?(dB{nd
ro I(IMBISBZ nJ9is(n aiMou^s Xp9i?[ 'spsBJisg Y\\ Ś

^sizpo Ś

background image

•UISlSaf UJI5( 'B{BIZp3IA\

i ii3iqoł[ śi ui9{B5(iods sXp3i?[ znf aż 'óis IUJ afep^^ Ś

•ZSI(SXUI UII5[1SXZSM
O 03 'MOUI 'UOniQ '3ZJqOp 0^ Ś 'BSOJ9ldBd y\'Bd'B'Z

VU3ld 33IZpIA 3IUUI 33tp 3IABJds fal M 3IUSB{^\\ '388 '^P

ie widzieć premier.
łon, mów, co o t]

ałem tę kobietę i sl

ru zastawili na m '

.motny motocykli.
•y miał mnie już :

opowiadałem wte

ny gest: uniósł ręk
i

amo. A więc tamta

annah. Ś Śpieszą

rała AK, natomias
/ przeprowadzonyc

a każdym razem tej
których zginął paą

wielkiego sensu Ś

3aczymy, co wykażą

na mnie już czas.
niefortunną sprawę

hisji. Wy zaczekacie

71Slfli ipdnaŁ- to L- t»» i

• Tak. Paskudna sprawa. Ś Był wprowadzony w temat
od nich wszystkich, bo po spektaklu poszedł na Cheyne

: i kiedy wezwano go przez telefon komórkowy na
ing Street, omawiał właśnie wydarzenia tego wieczoru

x, Currym i Belowem.
stent wprowadził ich do gabinetu. Premier nie tracił

• na zbędne ceregiele.

Siadajcie, panowie, i zaczynajmy Ś powiedział. Ś Bry-

rze, jak do tego doszło?

•guson zrelacjonował wydarzenia na cmentarzu. Kiedy
żył, Carter parsknął gniewnie:

;'Ś A więc tym razem Dillon sfuszerował robotę.

Ś Bzdura Ś fuknął premier, Ś To przecież oczywiste, że

background image

i Dillon, ani inspektor Bernstein nic więcej nie mogli zrobić. ,. kobieta była

tam przed nimi i czekała na pana Bella
zasadzce. Zastanawia mnie tylko, skąd się o nim dowiedzia-^, skąd wiedziała, że

tu jest i gdzie się zatrzymał.
;'., Ś Tak, to rzeczywiście tajemnicza sprawa, panie premierze, f' Dillon ma

jeszcze jedną taką. Ś Ferguson przedstawił
fcpkrótce hipotezę Dillona, że motocyklista z Belfastu i muzuł-"anka z cmentarza

to jedna i ta sama osoba. Ś I wcale nie wiedziano, czy to tylko hipoteza Ś
zakończył. Ś Dillon

nowidział, kto przyzna się do zamachu, zanim dowiedzieliś-y się o tym telefonie
do BBC.

; Ś 30 Stycznia Ś powiedział premier. Ś Czy naprawdę nic

nie da się z nimi zrobić? Brygadierze, byłbym panu wielce

:reet, Simon Carter

Cze raz przeanalizował drobiazgowo wszystkie ich dotych-
. czasowe wyczyny. Musi się coś znaleźć, taki czy inny punkt zaczepienia. Musi.

Ś Jeśli coś takiego istnieje, znajdziemy to Ś zapewnił go Ferguson. Ś Ale może

ludzie zastępcy dyrektora również

cnosci premiera Ś

1 Orlafh 70 QCXrc>łAn

prędzej coś wykażą.
Ś Oczywiście, panie premierze

podchwycił Carter.

'. Ś zwrócił się do

ta kobieta nie zastrzeliła Dillona, chociaż miała po temu okazję. Premier wstał

i wyciągnął dłonie nad ogniem płonącym na
kominku.

Ś Wypadki w Irlandii toczą się szybciej, niż uważałem"

za możliwe. Z tego względu zamierzam przyśpieszyć m
spotkanie z prezydentem Clintonem i polecieć tam już jut

Przy odrobinie szczęścia zdążę wrócić, zanim ktokolwi
dowie się o tej wyprawie. Nie życzę sobie, powtarzam, i

życzę sobie, aby wiadomość o niej trafiła na pierwszą stro. Daily Expressu.

Ś Oczywiście, panie premierze Ś odparł w imieniu wszya
tkich obecnych Carter. ;

Ś Ale podkreślam jeszcze raz, że bardzo niepokoi mnk

niebezpieczeństwo wymknięcia się spod kontroli ugrupowali! protestanckich.
Mogłoby to zniweczyć wszystkie nadzieje na pokój. Ten dzisiejszy incydent z

udziałem 30 Stycznia może porządnie zamieszać. Wiem, że działają na dwa fronty i
wydają się zabijać na chybił trafił, ale Beli był nie tylko prawym! człowiekiem,

był również katolikiem... Jego śmierć wstrząśnie' Sinn Fein i IRA.

Ś Obawiam się, że ma pan rację Ś mruknął Rupert Lang.
Premier pokiwał głową.

background image

Ś I jeszcze jedno. Jak panowie zapewne wiedzą, prezydent
Clinton mianował w zeszłym roku panią Jean Kennedy Smith

ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Dublinie. Z meldun-
ków pańskich ludzi, panie Carter, wynika, że terroryści

lojalistyczni grożą jej śmiercią.

Ś To tylko jakiś fanatyczny odłam, panie premierze.

Ś Być może Ś odparł John Major. Ś Ale nie muszę
chyba tłumaczyć, z jakimi katastrofalnymi konsekwencjami

mielibyśmy do czynienia, gdyby coś złego przytrafiło się
siostrze najbardziej poważanego prezydenta Stanów Zjed-

noczonych tego stulecia.

Kiedy Ferguson po spotkaniu na Downing Street powrócił
do swojego mieszkania przy Cavendish Square i usiadł

z czekającymi na niego Dillonem i Hannah Bernstein, Kim
podał natychmiast kanapki i herbatę.

Ś No i co według niego mamy teraz robić? Ś spytał

Dillon. Ś Zneutralizowaliśmy już jedno z najbardziej niebez-
SIY 'nzJ^iusuia TO sazp^s^z M. v\v-s[37.3 93viQ OJO^S 'BUO({IQ BiuiAqo

aiAMipaiMBJdsaro aż 'iA\oJaiJ^3 (feu^iAtt Januay Ś

(,3Z3ZSaf 03 I Ś

{BlXdS Ś ^3iqOJ ZBJ31 Xl

•S:

uir^ 'uisismag qBUUBH i

•nuiop op fauioJMod szpoJp M B(pa ^m^n ?^z33idzaqn

IpIUI UplSUJag I UOH1Q Oq 'BUOSn§J9j VU {XZ303(SBU 13VOQ

•AuBA\OUIUIpOd ĄTO J3IUI3JJ •3IU3ZSIUOd 9I5(I3tA '"Z03 Ś

•funf (BiAds Ś ^nppEf^zJd '0{Xq i(Bf i 0^ Ś
-aziod

BU AMO{§ uiaipnJ vyiVi[s/A 93TaiQ

^/AVS[ Su^isoa Ś '§UB^ {Btzpai^od

q3TU B{BZB5(SA 93BJr) Ś •BlBqJ9q lS3f •

'0 Ś '§uBq {BizpaiMod Ś oou Bupn^sBj -
uiaMopg z ^1.1113 ipizpsis n^uiuio^ AZJĆ aizpi

• kźJ •

k J

IUIBf3U3M5[9SU05[ lUlXu[BJO

tesnm aro aiy Ś '•lor^PS
•azJaiui9Jd giuEd 'UIBI

background image

-maiSoJ BZ zni m^iizsaiui 's^iEizpaiAod Bures 3pf»

•••0§3ZSf3HK)OUI SO§3Z3 fel(Z33U^(5[ZS 5lS XlUSXqilBZJ8zOJ 3ZOOI4( 'O^IAY
UI3{B(S^UIOd '^UUIIZ V5[V1 30^ ^,feq0-l Z 03 3(13 '•5[Bl tf Ś l*

•ui3i5[J83Bds inunu 33id 3iq8is op'*"1"

zsvyi Ś •i^uireH o§ ^{5u?(nJo Ś UOHIQ 'kzpwszid 3\n_

'ni

fafOMS M ISSf I M05(OJ5( 39IS3IZa Ś •IpBpOq3S Od 1^01

i!izpoq3S Apapi 'UO[IIQ {teuitTuui Ś 3ZJqop 01 nnraf Ś'•
•B5(zo{ op 5pi -OUBJ B§n-ip 'azog ^iqoQ Ś '{BIS^ Ś •^fl|

-uioii XioqoJ op apzSzJdBZ 'Z^J azozsaf O^IS^ZSA apzpftBii

•otefeu^zood nqo^iUBz oSazsAuaid po '•ST^K 3JBIS apKzJta

•J0i?(3dsui feiu^d z oSa-i op 5is apsiuizaAY BJinf po 'CTB ' OE p(pE§BZ

siuaius^f^A Aqo{soiuAzJd ?(3iAzod Xzsi(żi^ Ś

-n§J8J {J^dpo Ś 3uzo3iuo?[ oi o^q ^qaz 'Szpte 31^
(.jAfl I Jjn fazopOA^ZJd AJpBii /AOTfaops

-•(S^ZSA 3B^OUIUII{3<A\ ^UI^I^ •UI3IU9ZOJ§BZ UlAuJB3p(nU( ^IpUBpI AlUSI(I(^30 I

q3I5[3U^lS3lOJd UBAYOdluSn q3JfB

ISfeZJlSM 3J3IIUS 0§3f •••U

[weid o's[\/ii ara tAq \\3

.Ś r . . - /•„-__--- -^Ś a-r-

^.'JT^ ; 1

oui BIUZO^IS OE ms^izp
i afaizpBu 3ii['(sAzsA oAz;

[AodruSn IIOJIUO^ pods

roi io?(od3iu ozpJBq aż

(ZSM niusimi A (JBdpo Ś
OJIS tasAuaid BU B{IJEJI

I 'UIBZJBIAYOd '3iqOS 5z:

•I&IO^O^ UIIUBZ 'OpOJ/^

nf znf UIBI 33p9(od i u

II 3XzS9ldS^ZJd UIBZJ3I

majBZBMn ziu 'f3i3q^zs ;

•tUIBUOIUreJ {^ZSIUZM. §UB"J

background image

•XJJn3 UIOJ. o§ \mdod Ś fcqoi z 3is uiBzpB§7 Ś
'3BA\oui(3z.id 03 3is XUIBIU 3iu BqXqo UL<J, Ś

'3iu3zpoqoop 3uqopod aJSaiouMOJ

SIZpBMOjdod BUI .rólJ^ 'XJ3indlUO^ Ot BU 00 ';>^Z3BqOZ I

tp(t ai3(isXzsM zazJd Z^J azazsaf ^is o^do^azJd Auiisnp^ •vm

•ZO^S OE 31'^BJdS /A OAVlZp9(S 3U\VhsdS ?feZ3ZSM IMOUOSn§J3J [BCT5( J3IUI3Jd Ś
§UBq (BIZpSIMOd Ś foZOBUI XZ3 5[BJ, Ś

•rnso-id od BpBdpo Ś fe3(JOi?[B maisaf Ś

•3UIBJ1B91 ^q30JJ 01 •••3IOn{BS M

(ŻJ aroazsoun ap Ś Mopg ^is (loteJiM Ś aiosiMAzoo Ś

•^Z3BqOZ 3IUUI ZpfelS3( U91 3Z '03IZpaiM

»p3ZJd ui^(3oui 91^ •apJadny '?[apBd/(zJd ^q OJ, Ś

•zpfeisiJ XJBIS Sp (BizpTM 'B{opso?[ ?(oqo

i{e33;q3ZJd Xp3i?[ aż 'aiuszpJSiMis isaf n?[unppm M 3(v Ś

•33ZSĄsn Oq(B O^ZBMn^Z 5[3IM
1)[03 Xq9Z '0)(3(Bp BZ B{Xq UISlStUSg •3pU303(B UII5[SyBlSI?{Bd

o mf otefeuiuiodsM siu 'i5[UBiu{nznui sfsi^Bf niuaroisi o

Xqpizp3iA\op aiu i?[iu 'i§OJp foui '{feuiSz XqXpo Ś

•oSai SB^iqoJZ

l t '3i(3ZJ'>sBz zapazJd o§ SB{§OUI s^ 'aiuiaiMg Ś
i -spJadny

ozpaiMod 9uoiqn(n afoM.ł atefni^a 'SpoM opteuiz Xqaz Ś •v\

.PO Ś UI31U335(B UII5[SUBlSI5[Bd UlAuZBJ/^M Z 'OA^OR^ Ś

•OgaiU Op ^IS SB{BMZ3pO ("BISIZp 3Z '^IS 3fnZB3(0 Ś
•93BJO OUpO{q3 B(BlXdS ŚŚ ^,0§3'1 Z 03 l ŚŚ

? 'in(BS ui^afefeuim

iZJd 8pS3§ /A Ż'5[Ż1 SE{SOIUn 'BIUSZJBpZ ^3Sf3IUI Z SBtBq33fpO B 32 'IZpJSIAl

UOHIQ ^,nJ3lS[n IUIBUXs Z ŻJniUBME 31
mrej •B§rqSBZ BfOMl Ol 9\V '05[Z33UO{S 'IUI OJ5[^ZJJ Ś

•93BJO BU {/(zJi^dod §usq

(,33IZp3IM

^CB pfe3(s Ś •^un3 UIOJ^ żis {feuq3BZ Ś ^oSai^i 03 Ś

•muz3Xis OE

-^Jd BMlSfoqBZ Op 3Z '{BIZpIMSZJd 00(110 3Z BZ3ZSB(MZ
B 31U ni UOI(ia Zł 'UI3.l3IUI3.ld Z 3IS (IZpO§Z 'q30 ŚŚ

background image

^,uosnSJ3j p3/&
NB 3[Bf Ś 'AYOpg {feui(nJui Ś 3piuinzoJz 01 'zo3 Ś

;oro tak mówicie... Ś mruknął.

Coś jeszcze? Ś spytał Below.

Tik, jest jeszcze coś. Ś Lang uśmiechnął się. Ś Najlep-
'"'wilem na koniec. Premier leci jutro z tajną, nieoficjal-

tą do Waszyngtonu. Będzie tam również premier

• A jaki jest cel tej wizyty?

|Ś Przedyskutowanie wytycznych do negocjacji dla Sinn
ja, mających ostatecznie skłonić IRA do ogłoszenia

Węszenia broni. Wiecie, co będzie dalej. Jeśli zgodzą
; na rozmowę, wszystko zostanie im puszczone w nie-

mięć...

;Ś To interesujące Ś stwierdził Below. Ś Musisz mnie
'tej sprawie informować na bieżąco, Rupercie. Ś Wstał. Ś

tflpiej już chodźmy, Grace.
: Dziewczyna skinęła głową.

Ś Tak, chętnie położyłabym się już. To była pracowita noc. ' Odprowadziła ich do

drzwi i podała płaszcze. Rupert
focałowałją w policzek.

Ś Może zjemy jutro razem lunch? Ś zaproponowała. Ś

Na przykład w Caprice?

Ś Wspaniale Ś odparł Lang.

Ś Przykro mi, ale beze mnie Ś powiedział Below. Ś Za
bardzo rzucałbym się tam w oczy.

Ś Ja przyjdę Ś obiecał Curry. Ś Możesz na mnie liczyć.

Zatrzymali się na chwilę na chodniku przed domem,

czekając, aż Below upora się ze swoim składanym pa-
rasolem.

Ś Złapię taksówkę przy Albert Bridge Ś powiedział

Below. Ś A wy?

Ś Chyba się przejdziemy Ś odparł Curry. Ś Stąd do
Dean Close jest tylko półtorej mili spacerkiem.

Below milczał przez chwilę, a potem powiedział:

Ś Grace niepotrzebnie to zrobiła. Tak się zdradzić przed
Dillonem... Po co, u licha, podnosiła tę rękę w salucie?

Ś Śmiałek pozdrawiający śmiałka Ś zasugerował Curry.

Ś Niepokoi mnie to Ś mruknął Below. Ś l

niezrównoważenia.

background image

Ś Nie gwarantowała ci, że będzie działała racjonal

stary Ś oświadczył Rupert Lang. Ś To dla niej tylko |
teatr, podniecająca zabawa, i będziesz się musiał z

pogodzić.

Ś Rozumiem, o co ci chodzi, ale mimo wszystko..
Below wzruszył ramionami. Ś Chyba już pójdę.

Grace Browning obserwowała zza uchylonej zasłony w o'

swojej sypialni, jak jej towarzysze się rozstają. Potem odwn się, podeszła w
ciemnościach do łóżka i położyła się. Ki

zamknęła oczy, widmo tamtego mężczyzny z uniesień.,
pistoletem znowu jej się objawiło, ale tylko na ułamek sekun< i zaraz znikło.

Uśmiechnęła się do siebie i odpłynęła w sen.

Ś Ale dlaczego ta kobieta cię nie zastrzeliła? Ś spytah
Hannah.

Był już ranek następnego dnia i oboje z Dillonem pracowali w jednym z bocznych

pokojów biura Fergusona w gmachu
Ministerstwa Obrony.

Ś Wielu zawodowych zabójców skupia się tylko na nada-

nym celu i na nim poprzestaje Ś odezwał się od progu
Ferguson.

Ś Masz rację Ś przytaknął Dillon. Ś Jeśli przyjrzeć się

egzekucjom w świecie podziemnym, to profesjonalny zabójca likwiduje zazwyczaj
jedynie cel, na który podpisał kontrakt, bo tylko za to mu płacą.

Ś Chyba że ktoś inny wejdzie mu w drogę Ś zauważyła

Hannah.

Ś Oczywiście.

Ś Analizę tego problemu pozostawiam wam Ś oświadczył
Ferguson. Ś Ja mam co innego do roboty. Proszę przejrzeć

teczkę z korespondencją, która leży na moim biurku, pani
inspektor, i nadać ją. Ja jadę do Ministerstwa Spraw Wewnę-trznych.

""łające jest Ś powiedziała Hannah, kiedy za

mknęły się drzwi Ś że ta kobieta mogła cię

i me zrobiła.

micjsze, mogła się spokojnie przyglądać, jak

ją w Belfaście, a przecież ocaliła mi życie.

Bigłówka.

; na myśli?

.JCtraw w swoim wspaniałym policyjnym mózgu
ewentualność: wtedy, w Belfaście, ona mnie po

. Wyjaśnień jej wczorajszego zachowania może

background image

odparł Dillon.

iśmy się już co do tego, że nie ty byłeś celem.

' tym wszystkim chodzi?
""un od razu, że nie kupuję tej mistyfikacji

ą... to zbyt grubymi nićmi szyte... ale ona

„ciała, żebym zobaczył ją w tym przebraniu.
.do mnie z pakistańskim akcentem, żeby utwierdzić

K w przekonaniu, że mam do czynienia z muzuł-
lybym zginął, nikt by się nie dowiedział, że zamachu

t muzułmańska kobieta.
|ominasz o ojcu Thomasie.

tbył przypadek.

UB rację. Ś Hannah westchnęła i wstała. Ś Muszę
"pocztą brygadiera. Ś Podeszła do drzwi. Ś A co ty

robił?

tucrzam zacząć od pierwszego zamachu na tego

.Wapping. Potem przejrzę po kolei akta dotyczące
li następnych zabójstw. Może rzuci mi się w oczy

wdlowość.

Mli już to wszystko w Scotland Yardzie. Udostępnili

a FBI, kiedy zginął ten agent CIA. Nic to nie dało.
t, gdzie zawodzą zwyczajni ludzie, wielki Dillon

:onać cudów. No idź już, kobieto.
Ii roześmiała się i wyszła z pokoju.

Wróciła tuż przed lunchem. Dillon siedział obłożony

nowymi teczkami na akta i walił z zapamiętaniem w kła
komputera.

Ś Jak ci idzie? Ś zapytała Hannah. •

Ś Traktuję tę sprawę, jakby to było pierwsze pw

Wprowadzam fakty z każdego przypadku tak, jak
widzę, wybierając rzeczy, które wydają mi się dziwne

nienaturalne, i proszę komputer o komentarz.

Ś I co ci z tego wyszło?

Ś Na razie nic. Do szukania prawidłowości zabiofl
dopiero po wprowadzeniu wszystkich danych.

Ś Czy do tej pory coś cię szczególnie uderzyło? 'j

Ś No cóż, ogólnie rzecz biorąc, chyba tylko przypadko»J

tego wszystkiego. Żadnego wyraźnego schematu. Ś Sięgnij
papierosa. Ś Pierwszy zamach na nabrzeżu w Wapping.'

wtedy po raz pierwszy użyto beretty. Ofiarą był arabski terrory Hamid. Dzień
później zginął pułkownik Borys Asimow, zni

naszym ludziom jako szef rezydentury KGB w Londynie. |

background image

Ś Nie widzę tu żadnego związku.

Ś Musi jakiś być. Te dwa zamachy przeprowadzone zoste_

w zbyt małym odstępie czasu, żeby coś ich nie łączyło. NI wierzę w żaden zbieg
okoliczności. )

Ś Wiem, co masz na myśli.

Ś Potem w Belfaście z tej samej beretty zastrzeleni zostają dwaj ludzie IRA...

Nikt ważny, zwyczajni żołnierze. Ale tei zamach wydaje mi. się szczególnie
dziwny.

Ś Dlaczego? s

Ś Z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że żaden a

z nich nie był nikim ważnym. No bo zastanów się, jeśli grupa ^r 30 Stycznia
chciała coś przez to zyskać, to czemu nie obrała HR sobie za cel kogoś naprawdę

znaczącego w strukturze IRA?
Po drugie, skąd ten pistolet wziął się w Belfaście, skoro ostatnio użyto go w

Londynie? P®1"

Hannah przysiadła na okiennym parapecie. ^y1

Ś Do czego ty właściwie zmierzasz? ^

Ś Żeby dostać się z Londynu do Belfastu, trzeba albo
polecieć tam samolotem, albo popłynąć promem. W obu w<

przypadkach trzeba się poddać bardzo dokładnej kontroli na -
160 . n-

•feMO{§ (BAp(Od UOniQ

•hwt\

-azid nsAui foupBZ uiXi A\ BUI 3iu fepsouMad z 'ip?i -

•1ZW}VVi3S O

-uB?(XJ3uiB o§3(Xq 3Z3zs3f ZBJ3-1 B 'npug is^g z BJ3is3ire81 n

-uoq z go">i izpni qaoMp 'vi3 ^IU3§B 'v"ai ^o^uopo ii
'?qBJV 3puo5[ ^u tefep^ "OIAOUI o§3i zsisnui ani aiu^ Ś

•dSISO BU 9I3IAV05[p3 fefepIZp 9Z '01 BU TSp^S/i/A '^•B^ Ś

•aiuXpuoq M 'ni pfes zazJd q3XuoiQuiA3iun v^|

M03A\OqOBUIBZ q30Mp ZSIUAOJ 0{ÓUt§Z 5[feJ Ipl Z '3pSBJI3gi

OAOJd i[30Mp q3Xi o5[(Xi siu iiiqBz -IUBUZ raf fes aiu l

3IZpn( 3Z 'XlU3IM y^I ZSZJd UIBU q3XUBZB5[3ZJd ifoBUUOJHIl

-BIU3Z3BUZ OSaUp^Z BUI 3IU 'I[3IZp3IN fSMBAU^ BlBp 01 eiUZ&f)

OE aż 'ii(Bj •uiXi z Bzsfaiuui SIZBJ BU 3(B 'SIUSIA Of^ Ś

•3MB3(3I3 01 V Ś

background image

•oiśfn aro XJod fai op 08

-pBZ i '^iuzoXis OE ^^f tetosoup5i§ZMzaq feuiBS ^Bl z tefcfK) 1^1 n5(i{5( po '-
toA-n^od T ^oiuM^Jd 'azJByi 01 siMOipio) raf aż 'B(3u^zsi(od teoiuuisfei issf

q3Buaiv M 'BpBdoisri 5dru§ fe^33J§ 5'i 3iqos ("luuiod^ZJj •HMOUZ 3(^1 am 'q30 Ś

•aireAOUBMz óq30Ji BZ siuazo^z sfoMi OBUzn Xq{2^
JSIJB^ 5[Br I?(BI soi"^ 'izpn( ^dTuS Bznp ozpJBq o^ Ś •kMfl B{io5J5[od q^uuBH Ś

•fauuKzo Xqzrqs 3ZJ3iu{oz sny Ś;

•••11)0301

-JBd 3IM05(UO{Z3 'I3SOAM^p9IMBJdS IUBIUL<A ^OIUAOOBJd '6

-OMisuBd iroEJisiuiuip^ ^aiupżzJn IUIUSUIIUOJJ -tuoJq aiugu

BU 9IU9(OA\ZOd BUI qOSO 3(3IA\ r3U30U{Oj IIpU^.II ^ •3iqBJ Ol (lU^ZOn '3H3J9q
{ZOIA\9ZJd 01^ 'S0l3( U31 3ZO^ -*

^ZSAz3BUIiqii<AV 01 5(Bf 3^1^ Ś•-

•OAv-isfoqoam5(

-pdod XqB{§om 9ZJqop 9iuA\o"a '3uqopod3iu fsiu op OJ, Ś

^BAUHlAftl
SlS B{BMOpX33pZ B13iq05( BZOIUUiafel ^ZSBU Bl Ol 3ZOUI y Ś

•Bps5z3zs ?BMoqoJds 5is XqtXzT1

AJ[OI?[ 'BTUBA\OdnJ§n 0§3UUI 5[3IAI01(OS3I5[Bf Z AZO 'Y^j

01 Xzo '^isXJOJJ3i uapBZ ^AO{§ op im izpoqoXzJd 91^ •Aoa

9i?(ls^zsM Sis Xq^{Kz3fe{M Basfanu z •oBMOt§nuizs3ZJd 3nM| Sis Bp aiu qosods
uspez M ni9(oisij 'XuoJq30 qziHS n^suKM

BU iiOJiuo3( faup^^op oz

nqo ^ -uiauioJd oteu^di

OqiB Bq3ZJ1 'TUSBJpg Op

OJOI(S 'aps^jpg M śis {1
iY^II 3ZJni5[Tuis A\ ogaote

B^Jqo aiu nuiaza 01 'o^s
tdiu§ i(sar 'Sis A^OUBISBZ o

UapBZ 9Z '0§3lB(p 9ZSAU;

91{^ •0{AZ3te{ 3IU q3I S03 /

ĄBISOZ 3UOZpBMOJd3ZJd Xl

;i •ri

•3iuApuoq A\ 90^1 '^It1
(uBuz 'Mouusy s^iog ?(iu/

BlsAiou3i p[sq^JB {Xq teJBy(
DJ^ •§uiddB^ M nz3ZJqsu

background image

)d iteu§3is Ś 'niBui3q3s oS

^OM05[pBdXzJd o^i BqA

; ^0{^ZJ3pn 3IU10:

•q3^u^p q;

klS 3JOiqBZ I3SOMOtpIABJ[(

( "ZJB1U3UIO:

\\'E 3UAMZp 31S IUI fefBp/

IUBS •}(^f '5[^i n^pBdAz

DSf3pOd 3ZSAU3ld 0{Xq

•qBi

I "feA\0{S B{BMp(Od qBUUBH J A
•0§9ZSqnJ§ S03 ;);<-[?[

10 B iis isnui mXi BZ 'B§OJp Bfoui 'ai^ •p^iuifez.ids fefeisoz feqo i sXA

3}c§q§iH nzJBiuauio BU go^ XJniuspXz3J r9i5[suXpuo( UI3J9ZS z m(0 nzozsap
uiXuA\9pi M 5is B5[Ąods npug iseg z qoAido 'o?[{Xi flni te MOUBISBZ oq ON

'(BizpaiMod ziu Tao^iM {BizpsiM laoBJ aż i^oro 'IU[SOIUM op 5zpoq30Q
'AttipJfapod Ain-tBU z uiaisaf 'qoo Ś

A ^ (,0§91 Z 03 I ON Ś

Ś , •SIMBJds follIBf M Iire UII5I Z (BIZp3IA\ 3111 9\V '^UOIMOUin

! 'B3( hoip( z UIBI (i<q dJ^qs aż '{KzopBiA\so '^is BzpB§7 Ś

Ś j •siuBuzaz

pJnq » uiB(Bi^z3 Ś ^BUU^H OA\O{S M nui npvd/A Ś oSs^iwa

PPS llpZS OgafOMS (ZBIBUZ I ZJB1U3UI3 BU {p3ZSM Xp8lAV y Ś

Ś ^ •{I05[OdaiUBZ ŻIS 3pZS3JM 3Z '0§n(p

Ś -• •e) (B3^JM aiu dJBqs '{B^azo T Si9ZB§ (BiAzo 'BZJBIUSUIO feuiBJq '"" ud
uiAuBAV03(JBdBz atzpoq30uiBS M pizpais aż '{izpJaiMJ^ izsĄs aiu IUB (BizpiM ani

oSszaiu 9z '(euzaz uopJor) Ś

ó'"? ON Ś

•UOpJOF)

g parani 'JaJozs o§af og {ZB[BUZ aż 'B3(iuXM I^B 7 -'

(,03 oq 'UIB1ŻIUIBJ Ś

iBqs o§3J^ (,ui3MO{sns 'go'M iu3p[3iMO{zo z UISZ^J 3iB§q3rH

J1U3UI3 ^U OS9UO\9ZI1SVZ TZI31S'Svm3 039} ZSB^IUIEJ Ś

background image

^,zs3fnuł[ nMOUz Xi 03 Ś

•^(OJZM AuOIMIZpZ 0§3IU BU B{SOIUpod BUXZ3M9IZQ

tddE^ M qnd XUMO-?(XZS sp(Bf BU B^izpaiMod sXq 03 Ś

' 'q3Binuiui tUBd od UIBI pzJfez
»] •BJ3ipB§^Jq n?(Jniq BU q3^3fez3( MOJ9idBd UISIUEAO^

uod Sis B^fez i Buosn§J9j ni9uiqB§ op B{IOOJM qBuuBH

•3 iJ^d azozsaf 3B5|nisM żoq3 "inuiui ośisaizp im {VQ Ś
| 61!311"! Bu ^AuazJd 3iqos

•OJZ azo]^ Ś "e^s/& n^we^ Ś '^feppod żis Bf 'zo^ Ś

K '193 Sp(Bf UlXl A ISaf 9Z '5{S;<]^ BUM 3HIBf BU

'3AVO)(p^d^ZJd 3I5[B1 0{Aq 01 Xq9Z 'ŚZpfeS
B^ 'tMOtS {p^J?[Od U0((ia Ś -^ZJaiM 3IU 01 M V{ '3IN Ś

f -qEUU^H qizpJ3iAMS Ś SIUOJIS

l od Sis fefeppiModo aiu aż 'o(B?[iuXM Xq oSai 7 Ś
i •aiupBdod o§o3( 'fefefiq^z aż 'B^BI o^i szoy^ Ś

\, kogo popadnie.

; opowiadają się po żs

illon pokręcił głową. Ś
adkowe, na jakie wyg

lah wstała. Ś Może zrobił

wstukać jeszcze parę

ergusona i zajęła się por
i biurku brygadiera. Diii

5 szykowny pub w Wappii

p zdziwiony wzrok.

zastrzelonego na cment
GB, Susłowem? Tego Sha

go jego szofer, niejaki

o nie widział ani nie słys;

bodzie zaparkowanym pr,

i czekał. Sharp nie wracał
?ił.

ntarz i znalazł swojego sz

>wo Hannah. Ś Czytałam

że Sharp był tam z
im ani w jakiej sprawie.

;jrzUwy. Dochodzę do wnios

)wiedział. No bo zastanów
otyka się w ulewnym desz

background image

•y KGB na cmentarzu Highg

, moja droga, za tym musi

•Sądzisz, że zdołałbyś skłonić tego Berta Gordona, by
iedział ci to, co zataił przed Scotland Yardem?

• Potrafię być bardzo przekonujący.

• Wobec tego w porządku. Ś Wstała. Ś Gdzie go

łaciny?

Prowadzi w Wapping pub o nazwie Prince Albert.
innah przewiesiła sobie torebkę przez ramię.

EŚ Weźmiemy samochód. Chodź Ś powiedziała i ruszyła

| Kiedy schodzili po schodach, mruknęła:

^ Znając twoje metody dochodzę do wniosku, że przyda
f tam obecność kogoś z policji. Ty poprowadzisz, a ja

||czę się z centralnym archiwum Scotland Yardu. Dowiem
} od nich wszystkiego, co im wiadomo o Bercie Gordonie.

p-Pnb Prince Albert znajdował się przy końcu nabrzeża

Wapping, a jego okna wychodziły na rzekę. Pomalowany
zielono i złoto front prezentował się bardzo okazale.

iedli z wozu i Hannah popatrzyła wzdłuż brukowanej
mi łbami uliczki.

W porze lunchu będzie tu spokojnie jak w grobie, ale

torem palca nie wciśniesz.
A skąd ty to wiesz? Ś spytał Dillon.

|t Ś Odsłużyłam swoje szlifując bruki jako konstabl w Tower klge Division. Roi
się tam od takich przybytków. Jedna

rda na wieczór, a dwie w piątki, zwykliśmy mawiać.

Ś Wstrząsające Ś powiedział. Ś Taka śliczna Żydówecz-
, a tu piątkowy wieczór i szabas się zaczyna...

Ś Bardzo zabawne Ś fuknęła i ruszyła przodem.

' Wnętrze lokalu okazało się dosyć schludne. Długi, maho-
y bar, za nim półki z butelkami na tle lustrzanej ściany. l rozstawionych

nieregularnie stolików i trzy boksy przy
ch. Jedynymi klientami byli dwaj starcy siedzący na

kich stoikach przy barze. Przed każdym stała pinta piwa,
li gapili się w ekran telewizora zawieszonego pod sufitem

btemanka podniosła wzrok znad czytanej gazety. Była

163

'(soron i uopJoo uianiBSfepo z {feu^ruui Ś 3ZJqop ON Ś

ures • 'ZBJ azazsaf uiAi o azoui ^uiCBiMBuizoJod 33iA\ 'Xup3zozso fazoBJ

- |UBd (Xq MO-l^BJ niUBZ3B-(XZJd ^ ŚŚ •lpUUBp[ Bf^Z3pBIA\SO ł0d8 IŚ OMO{S
3ApSB{AV 01 „03psAzSM" 3Z 'UIBZBMn 31^ Ś

.1 8lS ; -BMlZp3[S

background image

Ś lp^3[B M isaf 03{isAzs^ 'aiMBJds fal M aiuui ouBAiq3n{s

10q3 »-3ZJ(I 'UI3{BIZp3IM 03 'O^IS^ZSM ifoliod znf UIS^IZpSIMOJ Ś

ayy •IUIBUOIUIBJ {^zsnJZM uopJor)

•OA •31BSqgiH

BZJB1U3UI3 BU BJ3ZS 0§3I5[SUBd BIUBAOpJOUIBZ 93feZ3^10p 3fo

a^y •BUUOJUJ Ś 'UOI|[IQ 5is {pfeJiM Ś atbBuuoJui auMad o Ś foo i (,izpoqo

mazBJ UL<I 03 o "aroMs uia(Bizp3ispo i OM Ś ra"
•iv} apsBu^id • i paiM md ysiui 37. 'śis sfepz '"uiaiuaizóiM pazJd B3doiqo ?

3i5(SAOpXz oSa^nu B^az-usn aro B^SIAYZBU BU^IUIZ aiy Ś

•ui3tqoJd

^Mod fiMOu^is uizAiimasAiuB BAUsypaizp oSafoui ^7 Ś
•§J3qp(oo z

0(SIAZTO UBd ^lUSIlUZ ^1^1 p3ZJJ "UOpJOO SIUBd 'UI3IAY ŚŚ

•ui3pX7 uiaisaf UIPS 'paizp uisiS

ttp z fe?(iBz5ui oXq ouABp znf m-ed BUUIMOJ •suzsBuisaiu OJ^ •{tastami Ś XioqoJ
faii(Bł op B?[MopX7 EupB{ B5[B^ Ś •fsf

(BppO I lU3Uin5[Op 3IUpB{5[Op {BZJf9qO 'Ólb^tU^ll§3( qBUUBH (felZA UOpJOr) ŚŚ

-UI^l ÓIS ŚUlfBZ 'BJ^p^ 'n5(pfeZJOd ^ Ś

•q3Bi?[B M aywSoiOJ

9( (BIZpIM Oq 'nZBJ pO 0§ {BUZOdzOJ UO[(IQ 'UOpJOf)
DOJ5[A ^\VS VU I AlS Ą^ZJOMIO ZBJ3J, '9UO(Xq3n 05(^31

lUBniuo?[ nayoij ^zJd IAVZJP aż '3^zBA\nEz znf {^ztep7

•UOHia 33UBUU^q (IZpBJOd Ś {EA\

^tJOd 3IUZ33ZJ§ ni 3IS Xq3Z '33IZp3IMOd nui 3ZSOJJ Ś

•UI3łSUJ3g J01?(3dSUI AVXl?[313Q Ś

•3fo^ui^i83i fsf ^BZB-^od q^uuBH

(,015[ OMlSUBd V '^ Og BUI 31^ Ś
•3IUBlOdOp(BZ 3TS OjIMBfod Xl3iq0^ IpBZ30 ^

•UOniQ (JBdpO ŚŚ BUOpJOf) VWQ WK^ Ś

^vpod 03 Ś
t •3Uiui feuozpnuz i

k 3U^AOqJBJ 3TOCTJ^M '3UJBZ3 ^EIUI 'n3f3IM UIIUp3JS M

farbowane włc

) kontuaru.

l zaplecze.

background image

Proszę za mną Ś dodał i wprowadził ich

on.

tanie.

grzecznie pofatyg

końcu kontuaru sd
i na salę wkroczy

u, bo widział jegttj

Ś Gordon wziął od|
dokument i oddał go

'boty Ś mruknął. Śn,

być mężatką z dwoj<r

mienił pan nazwisko.

J

zm stanowił poważny

i miłego żydowskiego
, że miał pan wtedy

m razem chodzi?

ę Dillon. Ś Informa-

o szefa na cmentarzu

), co wiedziałem. Prze-

zystko jest w aktach

o właściwe słowo Ś
caniu faktów był pan

może o tym jeszcze raz.,
iniem Gordon i uniósł l

Ś Napiją się państwo czegoś? Ś zapytał. Siedział na-

' przeciwko Hannah przy wielkim kuchennym stole zawalonym produktami
spożywczymi.

ŚŚ Ja dziękuję Ś odparła Hannah.

Ś A ja owszem Ś oświadczył Dillon. Ś Chętnie napiję się

z panem dla towarzystwa.

Ś Nie wygląda mi pan na człowieka nastawionego zbyt
towarzysko Ś zauważył Gordon. Ś Może być szkocka?

Rozlał szczodrze whisky do dwóch szklanic i jedną podał

Dfllonowi. Irlandczyk odszedł z nią do drzwi i oparł się przy nich o ścianę.

Ś Sprawdzałam pana Ś zaczęła Hannah. Ś Albert Samuel
Goldberg, znany pod nazwiskiem Gordon. Imponujący życio-

background image

rys. Nielegalne bukmacherstwo w dzieciństwie, zawodowy

bokser, wykidajło w nocnym klubie, potem zamieszany w tę
pamiętną kradzież złota w sztabach z Heathrow w marcu

siedemdziesiątego trzeciego. Dostałeś wówczas trzy lata.

Ś Stara histońa.

Ś Pobicie z ciężkim uszkodzeniem ciała, napaść przy użyciu niebezpiecznego
narzędzia... Ś ciągnęła Hannah. Ś Napad

z bronią w ręku w siedemdziesiątym dziewiątym. Dostałeś wtedy dziesięć lat, z
czego odsiedziałeś siedem. Później byłeś szoferem i ochroniarzem Franka Sharpa.

Zawsze o ciebie dbał, prawda? Ale przecież to nie on trafiał za kratki. Tylko
tacy dumie jak ty.

Ś Frank był wobec mnie w porządku. Był w porządku

wobec wszystkich chłopaków. Ś Gordon łyknął szkockiej. Ś
Ak jak już powiedziałem, to stara historia, więc o co teraz chodzi?

Ś Zeznałeś w śledztwie, że nie wiedziałeś, z kim spotyka

się twój szef na Highgate, i że nie miałeś pojęcia o celu tego spotkania,
prawda?

Ś Tak powiedziałem tym facetom ze Scotland Yardu i to

lamo powtórzyłem koronerowi.
Hannah poprawiła się na krześle.

165

•fef{AzJOAvio i r9i5[oo5[zs ^5[pinq fegiup nsu9p3J?( z {feuSfepA^

•oidBu óis ózsnpY

•B^mJp 9rqos 3B[Bu 03[[Xi rui 3pfeQ -śfnsBd 'n:?[ptez.iod y^Y Ś

•apsaS uiXuuoJqo M ^5J {soiun uopJor)

•qBUUEH o^ B^115!^0 Ś fe5(soq 3SO(iui BU 'UOHIQ Ś
•oqon oi p ó(3ZJłSpo oą\T3 'pun^as npżid qo^zszi[q

•feu maA^dn pazJd 3BA\aids zsaiuzo^z oq(B :oofefndżisBu 01 Auifiuifn i

qoB^mXpJ^p qoi?[S(9i§UB q3XJqop 'q3AiBłs q3Xi q3i?(

•ISAZSM I I3SOUIBJOUI 'pSOUIB("0( O ^UlflUUIodBZ 3tV Ś :(feU§fel3

no((iQ •ZJEAI feuooods 3iqos {BJSioAw 'Ó^JSIOS 33ŻJ óis faafes

•ŚZJ1 M OfefBUI^ZJl 'UOpJOO ŚŚ •BJB5[ BUOZIl^SBZ ^•Sftods 3J3IUIS

•§3f BZ q3XuiBizp3iA\odpo izpn( Xq9z 'aiuMad sXq{Bpqo i
źiapiOB(XzJd uiiOA\i tXq dJBqs ?(UBJJ aż 'p ofefeuiuiod^zJd ypMBJd fe{BO lui

{EizpaiMod sXq3z 'uopJoy 'oisoJdod 5p UL<q P°IN Ś 'BJ3qi(EM {psndo uoniQ Ś
'^z3uo?[S Auaidfejsi Ś

•qBuuBH

auoi uiX3fefnzB5[zoJ B^U^ZJ^ Ś jireisszJd 'UO((IQ Ś

jfe5[soq oso{iui i3u 'aijsJ Ś

background image

; •HUB^.I ŚIS {IUO(SBZ UOpJOF) ^ 'n^ZJlS Op 5lS {-<ZO{7

•••Bqon

feMBJd ŻA\0(Od OIpZJlSpO pB{l(XZJd BU p śgop^ 't5[30[3(

M uisisaf XJqoQ Ś "UOHIQ {^zopBiMSO Ś zsi^uiod 5is

iA3iu B 'odBisag z ZSBIMBUIZOJ aż '9iqos z^JqoX^ Ś
•5i[J3ps od {feuSśis

•snidBJ

(3iq3I3 Z 32 'UI9{BIZp3IM 31^ ^9UBJ§ ISaf ni 0^ Ś •^{S3ZJ1( Z

(BAuaz 'X?[siqM XuEiqo 'uopJoo Ś j9isXJq3 nzaf Ś

•B:>[(Xzs 05[iXi faiu z

ozod iuo{p M iMOUopJor) i 5(^ui ^uqoJp M śis ^{sKJdzoJ
nq '3p3iU3Bd sq3n{§ sis o{§9[zoy 'BJ3qiiBA o§9uoiuirL(iXA\

M {BUI^ZJJ^ •BZ3U3J} IU3ZS9I5[ Z 55[ŚJ (BAU^M UOHIQ

•X5(siqAY ś^(9inq

|u3SlS I UOpJO{) {feU5(JBM ŚŚ ZjdaidpO §IS Z31 ^ ŚŚ

i 'izJaiMz aiuiu SA izpnq UBd 39qoA\ MOZBJ^A^ q3XupBpru

V^[\ Ś 'IMZJp pO UO{{IQ {pfeJlM ŚŚ SIUp^pIU 'fO ŚŚ

l •BSOU og3AYS || I Ś 'UOpJOf) {feU?
[SJBd Ś ^UBq305( '5lS [BA\pO ŚŚ

l ^ŚZJ3IM 9IU p TZf 0§3Z3B[p OJ^ Ś

knął Gordon.

)n od drzwi. Ś UŻ3
idzi we mnie zwierzę.

knął Gordon i sięgnął

trencza. Trzymał w l
ię głuche pacnięcie, butel

rdonowi w dłoni pozost

oblany whisky, zerwał
wiedziałem, że z ciebie

/iasz z gestapo, a niewic

3n. Ś Dobry jestem w
odstrzelić połowę prawej

i zasłonił się rękami.

snęła rozkazującym tonę

n opuścił walthera. Ś Móg

powiedział mi całą prawe
irp był twoim przyjaciele

background image

odpowiedzialnych za jei

Ś Gordon, trzymając w tn

•obie spoconą twarz. Dillon|
ialności, moralności i wszyst-|

skich dyrdymałach i ujmijmy l
śpiewać przed upływem naj-|

strzelę ci to ucho.

- ofuknęła go Hannah.

lym geście.

e mi tylko nalać sobie drinka. |

•utelkę szkockiej i otworzył ją. l

. Wiedziałeś, że Sharp miał się spotkać na cmentarzu
D Rosjaninem Susłowem? Ś spytał Dillon.

- Tak, Frank powiedział mi o tym. Umówili się pod

zoleum Karola Marksa. Pytałem, czy chce, żebym z nim
edł, ale powiedział, że nie.

I znałeś cel tego spotkania? Ś spytała Hannah.

Chodziło o narkotyki. Frank powiedział, że ten Susłow
uje w Londynie dla KGB, ale ma powiązania z moskiew-

; mafią.

|lc- O czym my tu mówimy? Ś spytała Hannah.
r- O heroinie. Według Franka jej wartość detaliczna sięga milionów.

Ś Rozumiem. Ś Hannah skinęła głową. Ś I to wszystko,

'wiesz o tej sprawie?

Ś Przysięgam. Frank powiedział, że ten facet skontaktował t z nim, i tylko z
nim. W rozmowie określił swoją propozycję i życiową transakcję.

- Nikt inny o niej nie wiedział?

- Oczywiście, że nie. No bo po co ten cały Susłow miałby

j •( jeszcze z kimś kontaktować? Frank od lat był przecież t Minerem jeden na
East Endzie. Ś Gordon dolał sobie

i, trzęsącą się ręką whisky.

jŚA więc czekałeś na niego w samochodzie, tak? Ś spytał
| Dillon.

l Ś Tak. Powiedziałem to już glinom. I niczego nie słyszałem. Httolet musiał być

z tłumikiem. Siedziałem w wozie, czytałem |izetę, aż w końcu zaniepokoiło mnie,
że to tak długo trwa, j ł poszedłem sprawdzić.

Widziałeś kogoś?

Tak jak powiedziałem policji, nikogo.

background image

Wysil trochę mózgownicę Ś poradził Dillon. Ś Leje
| jak z cebra i robi się ciemno, a ty siedzisz z gazetą za j^ kotkiem i

niecierpliwisz się, bo nikt z cmentarza nie wy-j. chodzi.

j Ś Już mówiłem... Ś Gordon urwał i zmarszczył czoło. Ś
JZaraz, chwileczkę. Tak, rzeczywiście. Ś Widać było po nim

ek, z jakim sięga pamięcią wstecz i odtwarza sobie tę

Tak, z cmentarza wypadł wielki motocykl. Jadący

167

na nim facet ubrany był w czarne skóry i miał na głov
czarny kask, przez który nie widać twarzy.

Ś Bingo Ś mruknął Dillon.

Ś Boże, zachowałeś się jak ostatni sukinsyn, Dillo
oświadczyła Hannah w drodze powrotnej. Ś Nigdy więc

rób tego w mojej obecności.

Ś Ale poskutkowało Ś odparł Dillon. Ś Usłyszę
dokładny opis naszego tajemniczego motocyklisty z Belfai

a ty dowiedziałaś się przy okazji, co knuli Sharp z Susłow

Ś Mój Boże Ś powiedziała Hannah. Ś Heroina warta l
ulicy sto milionów funtów. To się w głowie nie mieści.

Ś Ano nie Ś przyznał Dillon i zaproponował: Ś Wp

nijmy do Mulligans przy Cork Street. Na ostrygi i szampa

Ś Ja prowadzę, Dillon.

Ś Wiem, moja droga. Wypiję tego szampana za ciebie.'
będziesz się musiała obejść ostrygami.

Rozsiadł się wygodnie w fotelu pasażera i z błogim uśn

chem na ustach zapalił papierosa.

córy i miał na głowie
twarzy.

;atni sukinsyn, Dillon

rolnej. Ś Nigdy więcej l

t Dillon. Ś Usłyszeliśi
o motocyklisty z Belfastu, |

) knuli Sharp z Susłowem.|
mań. Ś Heroina warta na|

w głowie nie mieści. |
zaproponował: Ś Wpad-|

set. Na ostrygi i szampana. |

igo szampana za ciebie. Ty

imi.

background image

pasażera i z błogim uśmie-

Waszyngton

Londyn
Waszyngton

1994

l t<

10

W Waszyngtonie padało. W strugach deszczu, podcinanego
dmącym od rzeki wiatrem, Constitution Avenue sunął w stronę Białego Domu wielki

sedan. Było późne popołudnie i pomimo paskudnej pogody u wylotu Pennsylvania
Avenue zgromadził

się spory tłumek. Byli tam nie tylko gapie, ale również
dziennikarze i członkowie ekip telewizyjnych.

Szofer opuścił szklany ekran oddzielający go od tyłu kabiny.

Ś Trudno będzie przemknąć się między nimi tak, żeby

pana nie rozpoznali, panie senatorze.
Patrick Keogh nachylił się do niego.

Ś Spróbujmy wobec tego Wschodnią Bramą.

Sedan skręcił w East Executive Avenue i zatrzymał się
przed wjazdem. Strażnik od razu poznał Keogha i dał kierowcy znak ręką, że może

przejechać. Ze Wschodniej Bramy korzystał często personel Białego Domu oraz
dyplomatyczni goście,

którzy pragnęli umknąć kontaktu z mediami.

Ś Nie wiem, jak długo tam zabawię Ś powiedział Keogh
do szofera wysiadając. Wstąpił na schody.

W środku dyżurny agent Secret Service gawędził z młodym

porucznikiem marines w nieskazitelnie odprasowanym mun-
durze. Na widok Keogha porucznik wyprężył się jak struna.

- Dobry wieczór, panie senatorze.

- Skąd wiedzieliście, że skorzystam z tego wejścia?

- Nie wiedziałem, panie senatorze, ale przy wejściu fron-

towym pełni służbę mój kolega.
Keogh uśmiechnął się przyjaźnie.

171

Ś To właśnie nazywam dobrym strategicznym my

Młody mężczyzna również się do niego uśmiechnął i)
dział:

Ś Pan pozwoli za mną, senatorze, prezydent czeka.

background image

Gabinet Owalny, kiedy do niego weszli, pogrążony!
w półmroku. Przez zaciągnięte zasłony w oknach nie przes! się ani jeden promyk.

Jedyne oświetlenie pochodziło z zapa lampy stołowej na masywnym biurku i lampy
stojącej w l

Keogh dobrze znał ten pokój, bywał tu z wizytami u niejec prezydenta. Tym razem
za biurkiem siedział Bili Clinton, i Keogha zaskoczyła obecność w pokoju kogoś

jeszcze, goi
rozpartego swobodnie w fotelu. Gościem tym byłJohnMaj

Ś O, jesteś, Patrick, dziękuję, że tak szybko się zjawiłeś^ powitał go Clinton.

Ś Zdaje się, że panów nie trzeba
przedstawiać?

Ś Panie premierze, to dla mnie prawdziwa niespocf

ka. Ś powiedział Keogh i podał rękę wstającemu Johnc __
Majorowi. ^BNŚ

Ś Witam, panie senatorze. Ś John Major uścisnął dlo^B rodzi Keogha.

J ptW.

Ś Usiądź, Patrick, i przejdźmy do rzeczy Ś mrukwf (bies
Clinton. Ś Aha, jeśli masz ochotę na kawę, to tam stoi tacaf Clin<

Ś Owszem, mam. Ś Keogh nalał sobie kawy, wróc3» Tow.

przed biurko i zajął wolny fotel. Ś Jestem na pańskiej Pa rozkazy, panie
prezydencie, j Ś

Ś Mam nadzieję, że to szczere zapewnienie, choć w pew-1 wiek nym sensie utrudnia

mi to wyniszczenie prośby, z jąkaj gdzi< chciałbym się do ciebie zwrócić...
j do J

Patrick Keogh znieruchomiał z filiżanką przy ustach, y Angl a potem uśmiechnął

się tym swoim nieco krzywym uśmiesz- j widl kiem, który stanowił od zawsze jego
znak firmowy i przydał | Ś natychmiast jego twarzy ujmującego ciepła,

t obro

Ś Cały zamieniam się w słuch, panie prezydencie. Podej- l i dol rzewam, że to
coś rzeczywiście specjalnego, i Angl

Ś I nie mylisz się, Patrick. To chyba coś ważniejszego niż albo wszystko,

czym zajmowałeś się w trakcie swojej politycznej - Ś kariery,
ifflig

172

John Major uścisnął dłoń

•»- Cóż to takiego?

|(fr- Irlandia i proces pokojowy.

•Keogh znowu na chwilę znieruchomiał, a potem wypił do

PBB kawę i odstawił pustą filiżankę na stoliczek obok.

|? Ś A więc słucham, panie prezydencie.

background image

l

t.

ą-Ś Wiemy, jak ciężko pracowaliście, by doprowadzić do

Hwarcia pokoju w Irlandii Ś zaczął John Major. Ś A wizyty |śładane w tym kraju
przez byłego kongresmana Bruce'a

| Momsona oraz jego przyjaciół okazały się bardzo pomocne. l Ś Miło mi to
słyszeć z pańskich ust, panie premierze Ś

l powiedział Keogh Ś ale to było naszym obowiązkiem. Ta
| neż w Irlandii ciągnie się już zbyt długo. Trzeba położyć temu

| kres, A więc czego pan teraz ode mnie oczekuje?

• Ś Chcielibyśmy cię prosić o odwiedzenie w naszym imieniu

Irlandii Ś powiedział prezydent.

Ś Dobry Boże! Ś Keogh odrzucił do tyłu głowę i roześmiał

się. Ś Ja do Irlandii? Po co?

Ś Bo jesteś jednym z nich. Jesteś Irlandczykiem, tak jak

rodzina Kennedych. Doskonale wiem, co się działo, kiedy

prezydent Kennedy pojechał tam w tysiąc dziewięćset sześć-dziesiątym trzecim,
żeby odwiedzić dawną farmę rodzinną. Ś Clinton spojrzał na leżącą przed nim

gazetę. Ś Dunganstown.

Towarzyszyłeś mu wtedy.

Patrick Keogh skinął głową.
Ś Jego pradziad wyemigrował z Irlandii w dziewiętnastym

wieku, w tym samym czasie co mój, i osiedlił się w Bostonie, gdzie trudnił się

bednarstwem Ś powiedział i uśmiechnął się l do Johna Majora. Ś Bez urazy, panie
premierze, ale wy,

Anglicy, nie pozostawialiście wówczas Irlandczykom zbyt

l wielkiego wyboru. Wielu z nich musiało opuścić kraj.
l Ś To prawda Ś przyznał John Major. Ś Jednak na swoją

| obronę przytoczę fakt, że wielu z nich przeniosło się do Anglii B,; i dobrze

im się tam wiodło. Ocenia się, że z obecnej populacji ^pta^łków co najmniej
osiem milionów osób to Irlandczycy

^pfltt potomkowie irlandzkich imigrantów.

B^fŚ Ma pan rację Ś zgodził się Keogh. Ś Ale w Ameryce

miMgnmci irlandzcy są jeszcze liczniejsi. Byłem z Johnem

173

Kennedym w Berlinie tego roku, kiedy wygłosił to swoje sły przemówienie, w
którym rzucił wyzwanie systemowi komu

tycznemu. Powiedział wtedy: Ich bin ein Berliner, i wjedn_ chwili stał się
najsławniejszym człowiekiem na świecie... |

background image

Ś I to zasłużenie Ś stwierdził John Major.

Ś Potem pojechał do Irlandii, do Dublina, i zatrzymał si( w naszej ambasadzie w
Phoenix Park Ś kontynuowsi

Keogh. Ś Następnie odwiedził Wexford, Dunganstown i chat( Mary Kennedy Ryan.
Spotkał się z pierwszym swoim kuzy-|

nem, drugim kuzynem... ze wszystkimi kuzynami. Ś Keogh
roześmiał się. Ś Wszyscy się odnaleźli. Kiedy przyjechał do New Ross, całe

miasteczko wyległo na ulice, a potem przema-wiał w irlandzkim parlamencie. Ś
Keogh pokręcił głową. Ś

Kiedy odlatywał z Shannon Airport, przyszły go pożegnać
tysiące ludzi. Kobiety płakały.

Ś Wiem Ś powiedział Clinton. Ś Aha, irlandzki premier

przeprasza. Miał nadzieję spotkać się tu z nami, ale proces pokojowy w Irlandii
nabrał takiego rozmachu, że nie mógł się wyrwać.

,

Ś Rozumiem Ś odparł Keogh. Ś A więc czego się ode
mnie oczekuje?

Clinton spojrzał na Johna Majora.

Ś Panie premierze...?

Ś Jak już był łaskaw wspomnieć pan prezydent Ś zaczął
John Major Ś chcielibyśmy, żeby pojechał pan do Irlandii. Pozwoli pan, że

wyjaśnię... Proces pokojowy przebiega bardzo szybko. Gerry Adams z Sinn Fein i
John Hume wyzwolili

w całym społeczeństwie prawdziwy pęd do pokoju.

Ś Uważa pan, że odnosi się to również do protestanckich
lojalistów? Ś spytał Keogh. |

Ś Tak, do ogółu tej społeczności. Ekstremiści z obu stron | nadal będą stanowili

problem, i kiedy IRA złoży broń, |
problemem będzie również przekonanie drugiej strony, że nie =• ma w tym żadnego

podstępu. Ale i tę przeszkodę w swoim |
czasie pokonamy. Ś John Major uśmiechnął się. J

Ś Przede wszystkim jednak Ś wtrącił prezydent Clin- ,

ton Ś musimy nakłonić IRA do wstrzymania ognia. Próbo- ;

wali tego dokonać i Adams z Sinn Fein, i Bruce Morrison ^ z przyjaciółmi, ale w
grę wchodzi także kwestia przekonania f

sił to swoje słyń"

temowi komun

•rliner, i w jedi

na świecie... 'i

or.

la, i zatrzymał s

background image

Ś kontynuow

nganstown i cha'-,

^nami. Ś Keogh

•cmistów. Nie ma tu miejsca na żadne rozwiązania
promisowe, wstrzymanie ognia musi być całkowite. Wszy-

, albo nic.

~^Ś'ŚŚŚŚ^"^"^•"alŚlohJ-i^IaiorŚ^^ę^^wkrótce

[W/l, liaw^i. iun.iw^ ^ _Ś._-_

panu wziąć w nim udział i poprzeć swoim autorytetem
|Adamsa, Johna Hume'a i cały ruch pokojowy, efekty mogłyby

przejść wszelkie oczekiwania.

'; Ś Twoje nazwisko wiele tam znaczy Ś dodał pręży -

^^ ^ L ---^ Ś-tl^io-yŁ,^.^;^ 11 WASI.

na arenie politycznej.

irlandzki premier

iwac nic ^.cis^.R.u^Łi, .. ,-...Ś-, Ś
Clinton wstał i zaczął przechadzać się po

J^„I^ ±^ ^-,^Q WL r»rQstu_gra^ Nikt nie wie

Śl -r -

wszystko. Sądzę, że po dwudziestu pięciu laiaL.n w^J^
w Iriąndii mamy wreszcie szansę coś z tym zrobić, i za nic nie

rezydent Ś zaczął

.ł pan do Irlandii.

Trudno nie przyznać panu racji,

icie. Ale

IRA złoży broń,
igiej strony, że nie

eszkodę w swoim
lał się.

ł prezydent Clin-

inia ognia. Próbo-
i Bruce Morrison

/estia przekonania

itarania nal ,
Ś A, jak u diabła, tego dokonamy';

ŚŚ Ś Ś Ś'ŚłŚ

Ś Ś^-Ś -"-*-^_+i-/-^r*li;»_
na

background image

4aH Clinton-

:; - • 4 1 _ - ;

irttnżu w klasztorze. Wit

dzony przez siostry

Ś Tak, panie prezydencie. ;-'

Ś Ten witraż zdobi teraz małą kaplicę, kaplicę '
Keogha. O ile wiem, pomagałeś w powołaniu fundi

rzecz szkoły, którą prowadzą tam siostry...

Ś Udało mi się zainteresować tą inicjatywą kilku'
ników w interesach.

Ś Ale jeszcze nie odwiedziłeś tego miejsca?

Ś Zrobię to, jak tylko będę mógł Ś odparł Keogh.

Ś A czemu by nie teraz, Patrick? Ś spytał Clinto

Powiedzmy, że wybierasz się na urlop do Paryża. Prasy f
zainteresuje. Lecisz przez Irlandię, wysiadasz na lot

Shannon i pod pretekstem, że chcesz odwiedzić kaplicę, l
stamtąd helikopterem do opactwa Drumgoole. I

Ś Rozumie pan, w czym rzecz? Ś wtrącił John Major. |

Prasa i telewizja zostaną zaskoczone. Zanim zorientują g
o co chodzi, pan będzie już w drodze.

Ś Właśnie Ś potwierdził Clinton. Ś Gdybyś się prze

wcześnie zdradził, warowaliby dzień i noc pod opactwa
nagabywali dzieci z przyszkolnego internatu i odprowadi

cię całą gromadą z powrotem na lotnisko. A ty nie wróć
stamtąd prosto na Shannon, tylko zatrzymasz się po drod

w Ardmore House. Tam właśnie ma się odbyć spotkanie Si
Fein i IRA. Wypełnisz swoje posłanie... j

Ś Z pozytywnym albo negatywnym rezultatem.

Ś Z pozytywnym, Keogh, jestem tego pewien. Potea

polecisz na Shannon, a stamtąd dalej, do Paryża.
Keogh pokiwał powoli głową.

Ś Wszystko w całkowitej tajemnicy, tak?

Ś Absolutnej tajemnicy. Wizyta w opactwie Drumgook

posłuży jako wytłumaczenie na wypadek, gdybyś został
zauważony na Shannon. Matka przełożona dowie się o twoich odwiedzinach, kiedy

będziesz już tam jechał.

Ś Tak, rozumiem.
Znowu zapadło milczenie.

Ś Jakiś problem, panie senatorze? Ś zapytał ostrożnie

background image

John Major. J°^

Ś Nie wiem, czy nie jest to objęte ścisłą tajemnicą Ś

powiedział Patrick Keogh Ś ale słyszałem, że podobno
ekstremistyczne grupy lojalistów protestanckich groziły śmier-1 "^

l. Ś Gdybyś się przed-

i i noc pod opactwem,

nternatu i odprowadzili

t-nisko. A ty nie wrócisz

atrzymasz się po drodze

się odbyć spotkanie Sinn

ć...

yra rezultatem.

m tego pewien. Potem

;j, do Paryża.

icy, tak?

w opactwie Drumgoole
wypadek, gdybyś został

łożona dowie się o twoich
m jechał.

•ze? Ś zapytał ostrożnie

bjęte ścisłą tajemnicą Ś

słyszałem, że podobno
>testanckich groziły śmier-

cią pani ambasador Stanów Zjednoczonych w Dublinie. Zdaje się, że nazywają ją
tam „tą dziwką od Kennedych". Bóg jeden

wie, jak nazwą mnie.

Ś Tak, bardzo nas niepokoi postawa lojalistów Ś odparł

John Major. Ś Ale nie możemy dopuścić, żeby przeszkodziło

to w negocjacjach, jakie prowadzimy.

Ś Oczywiście, że nie Ś przyznał Keogh, Ś Ale jeśli

rozniesie się wieść o celu, jaki mam spróbować tam osiągnąć, to niektórzy z

protestantów mogą dojść do wniosku, że
przydałoby się usunąć mnie ze sceny. Bądźmy szczerzy,

zabójstwo Liama Bella nie napawa raczej optymizmem.

background image

Clinton wrócił za biurko i usiadł w fotelu.

Ś Tak, to nie będzie piknik i zdajemy sobie sprawę z ryzy-ka Ś oświadczył. Ś

Dlatego właśnie radzę ci stosować się do procedury. Wszystko w największej
tajemnicy. O całym przed-sięwzięciu poinformowany będzie bardzo wąski krąg osób.

Ś A co z konferencją IRA? Oni się na pewno dowiedzą.

Ś Gerry Adams jest teraz zdecydowany na współpracę,

nie ma co do tego wątpliwości Ś stwierdził John Major. Ś
Jestem przekonany, że coś wymyślimy. Na przykład pojawi

się tam pan nie zapowiadany...

Ś To mi się podoba Ś powiedział Clinton. Ś Efekt

zaskoczenia doskonale posłuży naszym celom. Co ty na to,

Patrick?

Ś Sam nie wiem... Ś Keogh westchnął. Ś Nie neguję

znaczenia tego wszystkiego, ale prosicie mnie tu panowie, żebym udał się w
strefę działań wojennych, a ja się już starze-ję. Ś Uśmiechnął się znowu tym

swoim krzywym uśmiesz-
kiem. Ś Nie będę ukrywał, że trochę mnie przeraża ta

perspektywa, a oprócz tego mam rodzinę. Będę musiał
porozumieć się z żoną, ale ona wyjechała do naszej posiadłości w Hyannis Port.

To zaledwie trzy mile plażą od domu Teda

K.ennedy'ego.

Ś Ile czasu ci potrzeba? Ś zapytał Clinton.

Ś Co najmniej dwadzieścia cztery godziny.

Ś Ja wracam do Londynu jutro w południe Ś powiedział

John Major.

Ś Dobrze, skontaktuję się z panem do tego czasu.

Keogh wstał. Clinton nacisnął przycisk brzęczyka, przywo-
łując asystenta.

177

12 Ś Aaiol Śmierci

~ Udałem ź

^ żeby ^

Podrzuca yannis f'- J

T^ - ^^.la u'ip/"»~ -Ś»^va

"••-•^^ŚŚep^,^ •ŚŚŚŚ•»-.

background image

-^ „ „ 1: ~ po^s'^^••

ŚŚŚŚŚŚ^?^te. ^;;,

Nie t • wys2e(ff

•"'"'^^^SŚ^o „.,,,,.,.

1 Poszedł

"ad moeij

'• i. - •"'-'a^a Śt*łJ t

n^S^^,^ •ŚŚŚŚ^

"i?^::^ŚŚ

!ie Odziałam?

-^-"^--^s^.,^

a nad Hyannis Port zalega gęsta mgła. Najlepsze, co mogli mu aproponować, to
przelot do bazy sił powietrznych Otis na

samym Cape Cod, a stamtąd przejazd do Hyannis Port
limuzyną. Nie oponował i w dwadzieścia minut później był

już w drodze. W dole, w zapadającym zmierzchu, połyskiwała wstęga Potomacu.

Próbował czytać Washington Post, ale nie mógł się skupić. Wszystkie myśli
zaprzątała mu sytuacja naszkicowana przez prezydenta i brytyjskiego premiera.

Nagle uświadomił sobie, że oto stoi przed najważniejszą decyzją swego życia.

W Londynie dochodziła północ. Dillon pracował przy
swoim biurku, analizując wydruki z komputera. Wokół

panowała cisza. Nagle drzwi otworzyły się i do pokoju weszła Hannah Bernstein.
Była w płaszczu przeciwdeszczowym.

Ś Oczom nie wierzę. Cały wieczór próbuję się z tobą

skontaktować. Dlaczego nie włączyłeś swojej automatycznej sekretarki?

Ś Nienawidzę tego cholernego urządzenia Ś mruknął.

Ś Na szczęście domyśliłam się, że możesz siedzieć jeszcze tutaj Ś powiedziała
Hannah.

Dillon studiował dalej wydruki nie zwracając na nią uwagi. Po chwili odłożył

papiery i odchylił się wraz z krzesłem do tyłu.

Ś Wierzysz w zbiegi okoliczności?

Ś Czasami. Czemu pytasz?

Ś Karl Jung zwykł mawiać o zjawisku, które nazywał
synchronizmem... o zdarzeniach zbieżnych w czasie i towarzy-szącemu im uczuciu,

że zaangażowana jest w to jakaś głębsza motywacja.

Ś A co to ma wspólnego z 30 Stycznia?

background image

Ś Sam nie wiem. Łeb mi od tego puchnie. Ale to, że

wszystkich zamachów dokonano przy użyciu beretty, wcale
nie jest zbiegiem okoliczności. To fakt. Czterech ukatrupionych członków IRA to

też fakt, nie ma tu mowy o żadnym
przypadku.

Ś No więc...?

Dillon zapalił papierosa.

Ś Eliminacja dwóch kolejnych szefów rezydentury KGB.

Zadałem sobie pytanie, dlaczego dwóch? Ale poczciwy^

Gordon podsunął nam powód, dla którego załatwieni
Susłow i Sharp. Narkotyki.

Ś A dlaczego zabito Asimowa?

Ś Nie wiem, jednak wygląda to podejrzanie, że w B

trafiliśmy na jeszcze jednego przedsiębiorczego oficera KC tym razem
handlującego plutonem.

Ś Dopatrujesz się tu jakiegoś związku?

Ś Tylko w tym sensie, że KGB, czy jak to się tam

nazywa, zdaje się maczać paluchy w każdym możli
brudnym interesie.

Ś I co z tego wnioskujesz?

Ś Że gdzieś tutaj może być rosyjskie ogniwo. Kazat

komputerowi przemielić wszystko, co dotyczy rosyjskiej
basady w Londynie. Personelu, i w ogóle.

Ś Genialnie Ś mruknęła Hannah. Ś Natrafiłeś naje

jakieś zbiegi okoliczności?

Ś Owszem, ale za cholerę nie wiem, o co tu chodzi.
Dillon wstał i sięgnął po marynarkę.

Ś Jedziemy do mnie, czy do ciebie?

Ś W co mam cię kopnąć, Dillon? Ś parsknęła Han-

nah. Ś Chodźźe wreszcie. Podrzucę cię do domu.

Kiedy limuzyna z bazy sił powietrznych Otis zatrzymała się w końcu przed domem w
Hyannis Port, Keogh czuł się już

bardzo zmęczony. Ostatnie pięć mil jazdy poprzez gęstą jak wata mgłę było
prawdziwą męką. Kierowca, sierżant sił

powietrznych, podziękował za zaproszenie do domu na filiżan-kę kawy i ruszył
natychmiast w drogę powrotną.

Keogh stał jeszcze przez chwilę na podjeździe. W pewnym

momencie silny podmuch wiatru od morza rozdarł mgłę
i Keogh ujrzał białą pianę przyboju liżącą piasek na plaży. Pod wpływem impulsu

zszedł tam i przystanął, wystawiając

background image

twarz na wiatr i wsłuchując się w łomot fal rozbijających się i ! o

brzeg, w:

Ś Pat, jesteś tam? Ś zawołał kobiecy głos. Był to głos jego tu żony.
Keogh obejrzał się i zobaczył ją kilka jardów za sobą. K W ręku trzymała

latarkę. Ś Dobrze się czujesz? Ś zapytała. Ś v

180

Coś się stało? Telefonowali z Otis, że jesteś już w drodze. t Usłyszałam
samochód.

; Otoczył ją ramieniem i pocałował.

Ś Chciałem trochę dojść do siebie. Wiesz, jakie są te

helikoptery. Miałem wrażenie, jakbym oberwał obuchem

w ^owę. Chodźmy do domu.

Gdy znaleźli się w kuchni, nalał do szklanki szkockiej
i dodał trochę wody Branch, a Mary zabrała się do parzenia kawy. Jako agentka

literacka dobrze znała życie, poza tym była kobietą obdarzoną tym niezrównanym
kobiecym instyn-

ktem, który pozwala wyczuć, kiedy sprawy się komplikują.

Nalała kawę do filiżanki.

Ś Nie powinnaś pić kawy Ś powiedział Keogh. Ś Nie
zaśniesz.

Ś I tak nie pisane mi dzisiaj spać.

Usiadła naprzeciw niego przy stole.

Ś No, Pat, opowiadaj Ś zażądała.

Ś Z tego mogą być kłopoty Ś stwierdziła, kiedy skoń-
czył. Ś Chcą, żebyś ryzykował życie. Nawet IRA nie potrafi kontrolować

wszystkich swoich ludzi. Są przecież te odłamowe grupy, a to prawdziwi
obłąkańcy. Weź choćby tych terrorystów z INLA, którzy zamordowali

Mountbattena... Protestanccy
lojaliści też nie są od nich lepsi. Ulsterskie Siły Ochotnicze, Bojownicy o

Wolność Ulsteru, i na dokładkę jeszcze ta
Czerwona Ręka Ulsteru. To fanatycy, którzy zabiliby nawet królową Elżbietę,

gdyby uznali, że posunęliby w ten sposób do przodu swoją sprawę, i nadal
nazywaliby siebie lojalista-mi. Ś Pokręciła głową. Ś To szalony, zwariowany

świat.
Tyle zabijania, tyle lat przemocy...

Ś Dlatego trzeba położyć temu kres Ś mruknął Keogh

i sięgnął po dzbanek z kawą. Ś Podjęcie właściwej decyzji wymaga odwagi. A tak
nawiasem mówiąc, wybierając się

tutaj, zaszedłem na cmentarz w Arlington. To właśnie John Kennedy wciągnął mnie
w politykę. Czułem się z nim blisko związany.

Ś Wiem.

Ś Ale skoro już jesteśmy przy temacie bohati

background image

Uśmiechnął się do żony. Ś Jeśli o mnie chodzi,

powiedzieć, że popełniłem wiele błędów, jednak niej
razem. Tym razem zamierzam podjąć wyzwanie.

Ś Jedziesz tam?

Ś Przykro mi, ale tak.

Ś Mogę jechać z tobą?

Ś Nie.

Westchnęła.

Ś Rozumiem.

Ś Gniewasz się na mnie?

Ś Nie. Jeśli chcesz wiedzieć, to jestem z ciebie dumna, n

Ś Cieszę się. Ś Wstał i wyciągnął rękę. Ś Chodźmy)
łóżka. Rano wracam samolotem do Waszyngtonu, że

poinformować prezydenta i Johna Majora o swojej decy

Był jasny, słoneczny poranek z błękitnym niebem upsto
nym kłaczkami chmurek. Ulice Waszyngtonu spłukane pr

deszcz lśniły czystością. Sedan wiozący senatora ponów
wjechał Wschodnią Bramą na tereny należące do Białeg

Domu. Wchodzącego do budynku Keogha przywitał ten sai
porucznik marines, który pełnił służbę poprzedniego wieczon

Ś Dzień dobry, panie senatorze.

Ś Czy oni dają ci kiedyś odetchnąć? Ś spytał Keogh.

Ś Rzadko, panie senatorze. Ś Młody oficer uśmiechnij

się. Ś Jestem marinę w czwartym pokoleniu, panie senatorze, J służba przede
wszystkim, i w ogóle. Pan pozwoli tędy,!

prezydent i premier są w Ogrodzie Różanym.

Clinton uśmiechnął się na widok nadchodzącego Keogha.

Ś Musiałeś wstać skoro świt Ś zauważył.

Ś Owszem, ale chciałem tu zastać obu panów, zanim pan
premier odleci.

Ś Pojedziesz tam? Ś spytał Clinton.

Ś Tak. Myślę, że możecie panowie na mnie liczyć. Kiedy

mam wyruszyć?

182

L81

zoio '"spTO uiApiAAYzaro m^u^ad o mred oaizpsiAod TfsayĄ
^zsnp^ Ś 'Sis yz^e/ATSZ io[vy[ uqof Ś -uosn§J3j S3pq3

background image

J3tp^S^q izpo/Aop mstodsaz "nnre^izp /A :»soup^zMzaq

UI3S12Z3 mi 5is ^onzrez ;>oq3 'IIOAUAYOJ 3iqos tfeiu 3i(^ Ś t,Aziqop ^s Ś

•feum apazJd o^Ai ^u^tzpai^odpo i vaai

^ -- ™^^ on reuaio/^odi '^dTu3 ^ui^foads 01 -BJaimMd

7'" t

óSD\ ^"w t,i;Śi--

'SVS ^^łsqo ^^oq3ZJiod mAq3z 'Szpfes ai^ •uouireqs TO
~ Ś• ~" -iioiimiw A\ 5is SrnmAzĄBz teu^oJMod

~ i »

5fnpteq •maiqoJd Auizp^saz.iu uo^ł ^»^^...

•JofEi\ uqor tródpo Ś ^ V(\KXQ Ś

(,9z.i3iui3Jd am^d 'teuui aż ired

5is tzpo§z Ś '^.lofei^ ^ui[0f TO iBZJfods q3o3-)i Ś •Sipu^i.lio izpoip i^saf
'im^iJads-sia tes •M.ouJ<zn'!'i qoi5is('Ai^iq qo^zsźa

op ^A\BJds fei z apoJA^z Sis Aqo^z3(^u azom 'zoo o^ Ś

•uoiuio

"--------
ŚŚŚwvfŁTTI _

^\f\J _
___

Sis BTOBZSTUod ^AdAiiiaas.iau aiuut o^».„-i--

oi zazid Soio -uiap^ mAznp uiaisaf 'apuap^aJd aiu^d Ś
•5is iteuiioaiuisn q3o3^

•uoiuii3 ipnz-iop Ś ^AMsu3Z33idzaq

o§3isiqoso o§afoMi ^iiss^ azozssf sfeisozod sro^Jn^^ Ś

•ifoAzodsAp /Aou^d op uiaissf •3p3uoiisoQ Ś

•luap&zMd

(AzopBiMSo Ś 'spuści 'veva. ais^za UI^UAOSOIS M p AureQ^Ś'•" •smEpy <JJSO !
"P11^!-1! •lan.us.id oaizpsiM ui^ o yfuur

3iuiBJniB(s[ Ś -.laimaid (BtzpaiAod Ś rop ^'1^ v^ Ś \

•vio[vyi Buqof w oatefei^d iBz-ifods uoiuio|

człowiek będący prawą ręką Fergusona, Sean Dii
wiele lat był budzącym postrach bojówkarzem IRA, i

w dziewięćdziesiątym pierwszym, próbował wysadzić w?
trze mnie, podczas posiedzenia Rady Wojennej na ~

Street.
Patrick Keogh roześmiał się ubawiony.

Ś I teraz pracuje dla pana?

background image

Ś I na swój sposób dla Irlandii. Podobnie jak '
z nas, Dillon uważa, że to już za długo się ciągnie.

Ś W porządku. Ś Keogh skinął głową i zwrócił si(

Clintona: Ś Panie prezydencie, zgodziłem się tam poj< '
ale oto moje warunki... Chcę, żeby moją obstawą na

byli Ferguson i Dillon.

Clinton spojrzał na Majora. Premier powiedział:

Ś Nie ma sprawy.

Ś Chciałbym się z nimi spotkać najszybciej, jak to mo
we Ś oświadczył Keogh. Ś Kiedy mógłby mi pan ich tl

przysłać? ^^f""

Ś Jutro panu odpowiada? Ś spytał John Major i wszyn^K •
trzej roześmieli się. ^•! !K

'hii' / Charles Ferguson siedział w swoim gabinecie w Londy »•'/ i

słuchał na bezpiecznej linii wytycznych przekazywanydj^ ^ ) ' gdzieś znad
Atlantyku przez premiera wracającego samolotenf 'f do kraju.

[ Ś Oczywiście, panie premierze Ś powiedział w końcu. ' Zajmę

się tym.

Odłożył słuchawkę i siedział przez chwilę zatopiony w myś- f

lach. Potem wdusił przycisk interkomu i powiedział do Hannah

Bemstein:

Ś Przyjdź tu i przyprowadź ze sobą Dillona.
Wstał, podszedł do ściany i pogmerawszy chwilę przy '

zasobniku ze zrolowanymi mapami ściągnął w dół wielko-
skalową mapę Irlandii. Kiedy Hannah i Dillon weszli do

gabinetu, zastali go na jej studiowaniu.

Ś Wiesz, gdzie jest opactwo Drumgoole? Ś spytał bryga-
dier Dillona.

Ś A który szanujący się katolik tego nie wie? Ś Dillon

184

sną, Sean Dillon, pr

wkarzem IRA, a pot(
•ował wysadzić w pow..,-

Wojennej na Downingj

any.

^odobnie jak większość
;o się ciągnie.

głową i zwrócił się do

background image

ziłem się tam pojechać,

oją obstawą na miejscu

r powiedział:

jszybciej, jak to możli-
ógłby mi pan ich tutaj

t John Major i wszyscy

ił do Fergusona i pokazał palcem na mapie. Ś

cił się pan, brygadierze? Urzędują tam siostry miłosier-

jtia. Bardzo zacne niewiasty.
Ferguson zignorował kpinę w jego głosie.

Ś Pokaż mi teraz Ardmore House.

Ś Niesympatyczne miejsce, brygadierze Ś mruknął Dil-

lon. Ś Bardzo niesympatyczne. Podobno IRA wyznaczała

tam sobie spotkania.

Ś I znowu sobie wyznaczyła, tylko że tym razem odwiedzi

ich pewien specjalny gość, za którego bezpieczeństwo od-
powiedzialni będziemy my.

Ś Mogę spytać, kto to taki? Ś wtrąciła Hannah.

Ś Oczywiście, że możesz, moja droga Ś odparł bryga-

dier. Ś To senator Patrick Keogh.

gabinecie w Londynie
nych przekazywanych

macającego samolotem

owiedział w końcu. Ś

wilę zatopiony w myś-
powiedział do Hannah

Dillona.

lerawszy chwilę przy

iągnął w dół wielko-
h i Dillon weszli do

sole? Ś spytał bryga-

;o nie wie? Ś Dillon

r- ,11 '•

'W1

^S^^ "ź Oo.„,„„ .,

background image

Ś- Tr> ^ i -"-s-neni '"•"nów 7 ~ ^-~źm

."sS.sa.":,-^-^

tei .<;nri„.-

^^y-S^Tr,Ś'-

.__ JaiC 2ro^in„„i. 6»UDtó DVłaź;„ J

Oowning Street na spot-
•adzono go do gabinetu,

iż kawę.

m już zastępcy dyrektora
rozmów z prezydentem

erguson. Ś Pozwolę sobie

wie obowiązuje zachowa-
brze pana zrozumiałem,

;h wyraźnie to zaznaczyli.
terze, że nie dowie się

tym pokoju Ś uspokoił

inać o niej ani członkom

do spraw Irlandii Pół-
Langa, ale on występuje

ytał z przekąsem Carter.

;ania Ś burknął bryga-
sogh zgodził się wsunąć

;o wielkiej odwadze. Ale
będzie mógł ją stamtąd

nu grozić jakieś niebez-

ie odpowiadał.

'mier.

^ Ś Cóż, spójrzmy na to w ten sposób, panie premierze:

(dyby był pan przywódcą jakiejś protestanckiej grupy ter-
rorystycznej, która nie chce dopuścić do rozpoczęcia pokojo-wych rokowań, to czy

nie uznałby pan, że zabicie Patricka Keogha, człowieka ze starej gwardii
Kennedy'ego i chyba

najbardziej szanowanego w Waszyngtonie senatora, to najlep-szy sposób na ich
storpedowanie?

Simon Carter pokiwał głową.

Ś Masz rację Ś powiedział z wyraźnym ociąganiem. Ś

To by sprawiło, że za broń chwyciłaby nie tylko IRA, ale cały

background image

irlandzki naród.

Ś Śmiem twierdzić Ś wtrącił Rupert Lang Ś że ten sam

punkt widzenia przypisać można również ekstremistom z IRA.

Ś Mógłby pan to wyjaśnić? Ś poprosił John Major.

Ś Czytałem raporty, wszyscy je czytaliśmy. W IRA jest
wielu nieprzejednanych, którzy nie zgadzają się z Gerrym

Adamsem i jego poplecznikami. Wielu jest takich, którzy
nadal chcą kroczyć drogą karabinu i bomby. Mogą być wśród nich ludzie, którym

śmierć senatora Keogha byłaby na rękę.

Ś A to niby dlaczego? Ś spytał John Major.

Ś Bo automatycznie założono by, że zamachu dokonali
protestanci Ś odparł Ferguson. Ś Wszystkie rokowania

zostałyby wtedy prawdopodobnie definitywnie zerwane.

Ś Obawiam się, że brygadier ma rację Ś mruknął Carter.

Premier pokiwał w zadumie głową.

Ś Zatem musimy zadbać, aby do tego nie doszło, a to już

pańska działka, panie Ferguson.

Ś Służby bezpieczeństwa chętnie pomogą Ś wtrącił Car-
ter. Ś Nie muszę chyba podkreślać, że mamy ogromne

doświadczenie w operacjach na terytorium Irlandii.

Ś Ale nie w Republice Ś zauważył John Major i uśmiech-

nął się lekko. Ś Tam wasza działalność byłaby raczej

nielegalna, nieprawdaż?

Ś Wie pan dobrze, panie premierze, że to puste słowa.

MI6 działa na tym terenie przez cały czas.

Ś Nie w tego typu sprawach. Poza tym, jak już mówiłem,
Kaator Keogh wyraźnie wskazał, kto ma dbać o jego bez-

sństwo. Ś Zwrócił się do Fergusona: Ś Czy to zadanie
irzy panu jakichś problemów?

187

SSsSS-iS-ad

^.ubezpieczać ^.. ' ^"niore. J

background image

,^^,J

^ ss0""2 ""^ o.-, f

P2"0^^^^^^^*. Z. '

'^"Pan zgłodni-ał.

Nie teraz, później Ś odparł Ferguson i zauważył: Ś
J Inspektor Bernstein nie wyglądała na zbyt uszczęśliwioną. ' Ś Czuje się

odsunięta.

Ś Cóż, przykro mi. No ale przecież ktoś musi zostać na
i gospodarstwie. Ś Pokręcił głową. Ś Kobiety są takie niera-cjonalne, Dillon.

Nie myślą tak jak my.

Ś Mój Boże, gdyby feministki to usłyszały, rozerwałyby
pana na kawałki. Okrzyknęłyby pana zwolennikiem segregacji płciowej,

rasistowskim, szowinistycznym samcem.

Ś Mój drogi chłopcze, wiesz przecież dobrze, o co mi
chodzi. Bernstein jest inteligentna i sprawna. Cambridge

z pierwszą lokatą, wspaniały przebieg służby w policji.
Pokazała, że jeśli trzeba, potrafi strzelić do mężczyzny.

Ś l do kobiety Ś dorzucił Dillon.

Ś Tak, zapomniałem. Ale czemu stroi teraz fochy, że nie

zabraliśmy jej ze sobą?

Ś Może bardzo chciała poznać Pata Keogha?

Ś Przecież go i tak pozna.

Ś Powinien jej to pan dać wyraźniej do zrozumienia.

Ś Bzdura. Ś Ferguson podał Dillonowi swój kubek. Ś
Nalej mi jeszcze herbaty i powiedz, co o tym wszystkim myślisz.

Ś Chodzi panu o to, czy Keogh, zjawiając się w Ardmore

House, wpłynie w jakiś sposób na postawę Sinn Fein i IRA?

Ś Właśnie. No więc jak, wpłynie? Powinieneś to wiedzieć.
Dosyć długo działałeś w tym cholernym ruchu.

Ś Czasy się zmieniają. Ś Dillon zapalił papierosa. Ś

A wraz z nimi ludzie. Wszyscy Irlandczycy, protestanci
i katolicy, pragną pokoju. Naturalnie po obu stronach są

ekstremiści, ale jeśli chodzi o Sinn Fein i IRA, to sądzę, że można od nich
oczekiwać poparcia dla pokojowej inicjatywy. Dwadzieścia pięć lat to za długo.

Gerry Adams, Martin
McGuinness i ludzie im podobni, chcący przenieść całą sprawę na arenę

polityczną, potrzebują wszelkiego możliwego wspar-cia, więc Keogh może odegrać
tu znaczącą rolę.

Ś A właściwie dlaczego?

Ś Po pierwsze pracował kiedyś z prezydentem Kennedym,

background image

a Kennedy to w Irlandii legenda. Po drugie jest swój. Jest katolikiem. Nikt nie

może przyczepić mu żadnej łatki. Jeśli wykosi dobre przemówienie, zyska ich
poparcie.

189

zo dobrze

-•^t^

rir,^1^ .^nie mom.n.,. .- ..

P^uJa-wari w}ednvm ypiuwać "ajnowsS lsterstwa Obro

te^ ^ScT.^^^^^^^^ ^p^r^^^

Ł \J W II V '

y ^"^ 1 zaniosła:

Oglądania b

Kiedy Gra^ Browni

zy ^^ WaJk. uir1

'"icsz przvnai», •• - Ś"ł'°waźneeo
^es do lca^" J nleJ) 0 c0 ^odzi? ^ ,,. , g

- Nie. Wiem tyk samn ^^

~Ś Nie Wif>»v>

,^^%.^^,,^,,,

W^-^^^0^^

""^ do (haw.

. Ś Ja ich wpuszczę Ś powiedział Curry i wyszedł z kuchni.

Kiedy Grace, niosąc tacę z czterema filiżankami i dzbankiem t kawą, weszła do
salonu, Lang i Below już tam byli i grzali "H przy kominku.

Rupert pocałował ją w policzek.

Ś Jak zawsze boska.

Ś Oszczędź sobie komplementów. O co chodzi? Ś spytała

nalewając kawę.

Ś Powiedz im, Rupercie Ś mruknął Below.

Kiedy Lang skończył relacjonować szczegóły swojego spot-
kania przy Downing Street, na chwilę zapadła cisza. Przerwał ją Curry.

Ś Bardzo interesujące, ale jakie to wszystko ma znacze-

nie? Ś zapytał.

background image

Ś Sinn Fein i IRA są bliskie podjęcia decyzji o ogłoszeniu zawieszenia broni i

przystąpieniu do rokowań pokojowych Ś wyjaśnił Below. Ś Jeśli do tego dojdzie,
na lojalistyczne ugrupowania protestanckie zacznie być wywierana presja, by

również wstrzymały ogień.

Ś Międzynarodowa presja Ś uściślił Lang.

Ś Pokój w Irlandii? Ś spytała Grace. Ś Nie bardzo ci to na rękę, prawda, Jurij?
Ty widziałbyś tam najchętniej drugą Boś-nię. Ś Roześmiała się. Ś To ci dopiero.

Wszystkie twoje nadzieje związane z Irlandią walą się w gruzy i wyłaniające się
z tego chaosu porządne, komunistyczne państwo idzie z dymem...

Ś Niekoniecznie Ś odparł Below. Ś Jeśli Keogh zostałby

podczas tej podróży zamordowany, wywołałoby to ogromne
wzburzenie, zwłaszcza gdyby zamachu dokonały ugrupowania

protestanckich lojalistów.

Ś Myślisz, że to możliwe? Ś spytał Tom Curry. Ś Przecież
oni nie będą nawet wiedzieli, że Keogh jest w Irlandii.

Ś Ale my będziemy o tym wiedzieli. Ś Below uśmiechnął

lie. Ś I tym razem do zamachu nie przyzna się 30 Stycznia. 11Ś^izemy go UFF albo
Czerwonej Ręce Ulsteru.

klonie zaległa cisza.

„o rozstrzygający cios Ś odezwał się w końcu Lang. Ś

.Hoże, Jurij, ambitny jesteś.

Grace Browning z podniecenia zaschło w ustach.

Ś Kiedy twój spektakl schodzi z desek King's Hea
zwrócił się do niej Below. -i

Ś W sobotę.

Ś Czyli za dwa dni. Ś Below pokiwał głową. Ś Żar

telefonie Ruperta skontaktowałem się z moimi informatf
z Dublina. Chodzą słuchy, że to spotkanie IRA ma się»

w niedzielę po południu. •?

Grace wzięła głęboki wdech.

Ś Jak się tam dostanę? Ś zapytała.

Ś Najzwyklej w świecie. Mam człowieka, który lata (
mnie od czasu do czasu przez granicę, oczywiście nielegr" Nazywa się Jack

Carson. Prowadzi niewielką firmę trans]
lotniczego. Ma dwa dwusilnikowe samoloty stacjonujące

pewnym małym lotnisku w Kent, w pobliżu wioski o nań
Coldwater. j

Ś I potrafi przelecieć do Irlandii?

Ś Bez problemu. Dotąd latał dla mnie głównie do Francji

background image

ale w Irlandii też już raz był. W zeszłym roku. Podobnie ja w Anglii, jest tam

mnóstwo małych lotnisk polowych na wsi.B Jestem pewien, że znajdzie się takie w
okolicach Drunh^

goole. Mówię tu o Drumgoole, bo wydaje mi się, że to najod-| powiedniejsze
miejsce dla przeprowadzenia akcji. Nie możesz j zasadzić się na Keogha w

Ardmore, gdzie roi się od rewol- j werowców IRA.
J

Ś A co z kontrolą ruchu powietrznego? Ś spytał Cur- '

ry. Ś Przecież musicie zgłosić przelot i uzyskać zezwolenie.

Ś Och, dla Carsona to normalka. Niezgłoszenie lotu
oznacza, że stajesz się nie zidentyfikowanym obiektem na

ekranie czyjegoś radaru, ale tam w górze jest mnóstwo takich nie
zidentyfikowanych obiektów, a poza tym w sieci kontroli radarowej istnieje wiele

dziur, trzeba tylko wiedzieć, którędy lecieć.

Ś A na podejściu do wybrzeża Irlandii? Ś spytał Rupert
Lang. Ś Tam na pewno jest trudno.

Ś Wcale nie. Jeśli Carson przetnie linię brzegową lecąc na wysokości nie

większej jak sześćset stóp, ich radary go nie wykryją. Ś Below wzruszył
ramionami. Ś Ten człowiek jest

dobry i zna się na swojej robocie. Uda nam się.

Ś A co po wylądowaniu?

Ś Kiedy ustalimy już, gdzie Carson wyląduje, każę moim
ludziom z Dublinu podstawić tam samochód.

Ś I co dalej? Ś spytała Grace.

Ś Tego nie wiem, ale nie rozmawiamy tu przecież o Fort

Knox, lecz o opactwie, zakonnicach i dzieciach ze szkoły
podstawowej.

Ś Ale jakoś będę się tam musiała dostać.

Ś Coś wymyślisz.

Ś Wymyślimy Ś skorygował go Tom Curry i otoczył

Grace ramieniem. Ś Żadnych protestów. Grace. Lecę z tobą. Grace spojrzała na
Langa.

Ś Co ty na to?

Ś On zawsze stawia na swoim Ś odparł Lang. Ś Sam

bym chętnie poleciał, ale tym razem nie mogę. A szkoda, bo zapowiada się dobra
zabawa.

Ś No dobrze Ś powiedział Below. Ś Każę się przygoto-

wać Carsonowi, a Rupertowi pozostaje tylko informować nas o wszystkim na
bieżąco. Ś Uśmiechnął się i uniósł filiżan-kę. Ś Mogę prosić o jeszcze trochę

kawy?

Na Dillona i Fergusona wysiadających z leara na lotnisku
w bazie sił powietrznych Andrews czekał młody kapitan

background image

lotnictwa wojskowego.

Ś Generał brygady Ferguson? Ś zapytał. Ś Proszę za
mną. Helikopter już czeka. Polecicie nim panowie do bazy sił powietrznych Otis.

Stamtąd do domu senatora Keogha
w Hyannis Port zawiezie was limuzyna. Dopilnuję, żeby

bagaże panów dostarczono do hotelu.

Piętnaście minut później już startowali.

Ś Generał brygady Ś mruknął Dillon. Ś Awansował pan.

Ś Nie, to ta amerykańska terminologia Ś odparł Fergu-
MO. Ś My już wiele lat temu przestaliśmy generałować.

yŚ Myślałem, że mamy się spotkać z Keoghem w Waszyng-
tonie.

^- Ja również.

ai"% Ciekawe, skąd ta zmiana?

y; S? ^lyślę, że Keogh nam to wyjaśni. Ś Ferguson otworzył

Hh-Md Śmierci 193

neseser, wyjął mapę Irlandii i rozłożył ją. Ś Pokaż
jeszcze raz Ardmore House i Drumgoole.

Drzwi domu w Hyannis Port otworzyła im pani Ke

Ś Brygadier Ferguson? Jestem Mary Keogh Ś powie

Ś Bardzo mi miło, proszę pani.

Ś Sean Dillon. Ś Irlandczyk wyciągnął rękę. Mary;

uścisnęła ją i przyjrzała mu się ciekawie.

Ś Wiele o panu słyszałam, panie Dillon.

Ś Przypuszczam, że same złe rzeczy.

Ś Obawiam się, że tak.

Ś No cóż, ze wszystkimi nie wygram.

Mary Keogh zwróciła się do Fergusona:

Ś Mąż jest na spacerze na plaży.

Ś Możemy się z nim od razu zobaczyć? Ś ;

brygadier.

Ś Naturalnie. Ja też tam za chwilę przyjdę.
Ferguson i Dillon ruszyli w kierunku plaży.

Ś Brygadierze...? Ś zawołała za nimi Mary Keogh.

background image

Ferguson zatrzymał się.

Ś Tak?

Ś Nie podoba mi się to wszystko Ś stwierdziła.

Ś Mnie również, proszę mi wierzyć Ś odparł Ferguson.

Mary Keogh weszła do domu i zamknęła za sobą drzwi.!
Dillon zapalił papierosa, j

Ś Przystojna kobieta Ś stwierdził. )

Ś Owszem, nie zaprzeczę Ś zgodził się z nim Fergu-

son. Ś No, ale chodźmy już do senatora.

Fale przyboju waliły z rykiem o brzeg i wiał porywisty
wiatr. W oddali dostrzegli Patricka Keogha. Szedł plażą w ich stronę,

zatrzymując się co jakiś czas i rzucając patyk czarnemu psu, który hasał
radośnie wokół mego. Ubrany był w grube

sztruksowe spodnie i ciepły sweter.

Ś Brygadier Ferguson? Ś spytał podchodząc do nich.

Ś Tak, panie senatorze. Ś Ferguson podał mu rękę. Ś
Miło mi pana poznać, sir.

194

Ś A to zapewne wielki Sean Dillon. Ś Keogh uścisnął

(flon.

! Ś Senatorze, czy to nie lekka przesada? Ś żachnął się
Dillon.

Ś Czyż to nie nasza irlandzka narodowa przywara? Ś

odparł Keogh. Ś Przejdźmy się kawałek, panowie.

Ś Oczywiście, sir Ś przystał Ferguson.

Ś Przepraszam, że poprosiłem Johna Majora o przysłanie
mi tu panów w takim pośpiechu, ale ponieważ moja żona

bardzo się obawia o moją głowę, postawiłem warunek, że jeśli chodzi o ochronę,
to chcę ją mieć możliwie najlepszą, na co wasz premier polecił mi panów.

Ś Bardzo nam to pochlebia Ś mruknął Ferguson.

Ś Tylko bez fałszywej skromności, brygadierze Ś wtrącił

Dillon. Ś Odwalamy kawał porządnej roboty i mało kto
może się z nami równać. Ś Przypalił sobie papierosa,

osłaniając płomyk złożonymi w muszelkę dłońmi. Ś Jestem
człowiekiem otwartym, panie senatorze, i chcę porozmawiać z panem jak Irlandczyk

z Irlandczykiem. Dlaczego pan to
robi? Bo na pewno zdaje pan sobie sprawę, że jeśli o pańskiej misji dowiedzą się

niewłaściwi ludzie, to pana głowa naprawdę znajdzie się w niebezpieczeństwie.

Ś Dillon! Ś rzucił ostro Ferguson.

background image

Ś W porządku. Ś Keogh podniósł rękę. Ś Odpowiem na

to pytanie. John Kennedy powiedział kiedyś coś o porządnych ludziach, którzy nic
nie robią i stoją tylko z boku. Cóż, być może ja również zbyt często stałem z

boku.

Ś Pamiętam pana zdjęcie z okładki magazynu Time z okre-
su wojny w Wietnamie Ś powiedział Ferguson. Ś Podczas

oblężenia Khe San zabrał się pan z żołnierzami lecącymi
helikopterem na patrol i obsługiwał ciężki karabin maszynowy. Podobno został pan

wtedy ranny w ramię.

Ś Wśród moich oponentów politycznych znaleźli się tacy,
brygadierze, którzy nazwali to efekciarstwem Ś odparł

MBator. Ś W żadnym razie nie mogłem się równać z Bobbym
Kennedym. On nigdy nie uchylał się przed odpowiedzialnością, przeprowadził nas

przez kryzys kubański, miał odwagę prze-jkwstawić się mafii, służył swemu
krajowi i oddał za niego

^.

Keogh przystanął i zapatrzył się w morze.

Ś Uważa pan, że powinien zrobić to samo?

Dillon.

Ś Dobry Boże, skąd! Ś Patrick Keogh zaśmiał się(
soło. Ś Owszem, chciałbym choć raz zrobić coś poźytei

coś, co pozwoli mi mieć szacunek dla samego sieB
z pewnością nie zamierzam przypłacać tego życiem, i»

dlatego zwracam się o zapewnienie mi ochrony do
i brygadiera. Ś Znowu się roześmiał. Ś Ale chodźmy

coś zjeść. Porozmawiamy jeszcze przy stole.

1^ • Spożyli w czwórkę lekki posiłek przy okrągłym i;' w
kuchni Ś sałatka, łosoś i młode ziemniaki. f Kiedy zasiedli potem

nad kawą, Keogh zaproponow ,ź ' Ś Przedyskutujmy to jeszcze raz,
brygadierze. ,^.' Ś Cóż, jak już powiedziałem premierowi, wszystko |

się okazać bardzo proste. Ląduje pan na Shannon zi J';' l
niespodziewanie. Uważam, że z powodów polityczny kiem uzasadnione jest

utrzymywanie pańskiego Z{
wzięcia udziału w konferencji IRA w Ardmore Ho'

ostatniej chwili w najgłębszej tajemnicy.

Ś Zgadzam się z panem.

Ś Jednak nawet przybycie na Shannon prywatnyr
streamem nie zapewnia panu zachowania anonimowości

pana rozpoznać personel naziemny, bagażowi, licho v
Ktoś coś komuś wspomni, rozejdzie się plotka i me

l razu to zwęszą.

11, Ś Ale będzie już za późno, żeby ktoś mógł tę infc ? ;
wykorzystać Ś wtrąciła Mary Keogh.

Ś No właśnie. Ś Brygadier skinął głową. Ś Potem

można utrzymywać, że senator zatrzymał się na Shanr
pod wpływem nagłego kaprysu zapragnął odwiedzić

background image

imienia swojego przodka. Na tym etapie nikt nie

jeszcze wiedział o przystanku w Ardmore House w
powrotnej.

Ś To rzeczywiście chytre Ś przyznał senator.

Ś A co z ochroną? Ś zapytała jego żona. Ś Bar

niepokoję o bezpieczeństwo Patricka.

{Bli<dS Ś ^feUUafOM ŻpBJ fe5[S(XłAJq BZJaiZpZOUI Z UBd {C 0§3ZSAU9ld
0§3lfelS3tZp3SlM9IZp luAmi M 3Z 'BpMBJd OJ.

vai<

-Mofoq q3XuBMi?{nzsod faizpJ^ąfeu apsi( BU {BAOJnSy IB(L,,, zazJj Ś -uosnŚJaj

{lonziop Ś EIUB^BM in^H3 z^ °l I --'<f

•ÓAMdl'

fcUZSTl^S Sl O I5(IBM Op OŻIA ^IS IU3^Z3^{^ Ś -BSOJSldBd (I|źdźZ UO(IIQ ŚŚ •1B1
3t3S^UlÓlM3IZp 3IMp9(BZ Z3p9ZJd UI3{BI}^ Ś

•apnzotodsM aJazozs o^JaizAtt q3oa'}i

XJEI^ nzoo z Ś óp-131'!?0 3It1 °^3^ ^^l ApaiM UBd 3(v Ś

-ł[3p^dX^ 'V^l iuiBZJ^?(Aofoq i iurezJBiuo.iqoopeds iam(sK)J(iq ^zpóiuiod
XuiuB(3ZJis fsuzaiin s^zapod i(n3( fauB^fe^ez po UIBI {feuiSz i ms^jpg op do^Jn

EU {B^oafod oapfo '^OJ KzsJ&oid XifeiS3izpui3p3is lasoźiMaizp ofeisAi {^g
•9iuXpuo'i A uiaofo z oi3{

-^5[ZS9IIU I 'll§03^ IUBd '1B( 3I3SBUlSlM3Ep Ap31A Uia{BtI^ Ś

óV'ai "P "^d {idfeiSM farozod aiy Ś

•uonia tteu^Bi^zJd Ś 5is Bzp^Sz Ś

^BpAYBJd '9J1B3qJ, (BUOp

-BN M {EJ§ 1 f3UZ3XłBUI^JQ I5[niZS ÓHU9pB5[V fe^SMSIOJ"^ UBd

{Xzoyo?(fi 'uiaiuinzoJ siu ni soSazo SIB 'nucd o im pizpaiAodo i śuoJqoo o wvtd
(isoidod zfei\ Ś 'q§03"^ ^JBp^ E^izpaiAod

- ""ira 3WT3d 'Bqoso B?[syBd siuui B^MogAJiurez Ś

•nUB330 JBIU.(Z3q I 3(0p A

^•Z-S\d VU 5[OplAV 5lS (PZOB1ZOJ f9JO'l5[ Z '3IZpUBJaA\ BU IpIZpaig

•AOUBd
ŻIU10AYZ ("9IUZOd B '3IZpUBJ3M. BU ^MBłj ^ ^Ulfldoa Ś 'IUO(p

od 5uoz {^dsiłiod q§03"^ Ś •3ZJqop 9izpóq o?[is^zs^ Ś

•psizp i 3oiuuo?(Bz oin^i •uraiOT

-J31UI Z i<{05(ZS faUJOlZS^^^ZJd I lUOlZS^ 'BMp^dO 0831UBS Z

żis BpB^s s^aiduio^ ^^3 •(im ^p( pteiuiBis isaf psoAOOsfsnn

background image

f3ZSZIiqf^U Op V '3IUI(Op f9U5[Óld M 9UOZO{Od łS3f Ś •U0|

"IIG ^s tp^-1!'^ Ś 9(oo§uinJa OA\i3Bdo ureuz 3ZJqoQ Ś

•Y^IUIBB

iuAvadBZ gsnoH SJOuipJy uiAuiBS M OAvisy9zo3idz9q y 'iiroi<

/tZJd SBZO ĄB3 Z9ZJd AlU9IZp9q 'B5[1U91S/(SB EfOUl 'UiaiSUJ3g-|

q?uuBH J0i?[3dsui M^i^aiap i Vt( 'uonia •siuq3ZJiod3its[ Ś

~~ i teraz

oguodwró-Jed2iecie--
!0 Waszyngt^. chceros^ ^pSS^po^

S^^^^^^-a ?o ^.

-Powiedz mi Difln y "^"^nie,

- ^. - C^^^- .° s. u.. _

' zależało 0/1 ^„,dPan^;e pokoi?

>,,, • . "x" "-'wnie

ŚŚŚŚn^a, '."^^^osc,

" Ke0^ Pokiwał ^^

ie on będzie dbał o moje
itrick Keogh. Ś Pójdę

żeby podstawił pod dom
już jedziecie. Ś Wstał,

rócił się jeszcze. Ś Aha,
; się z panami spotkać,

mi i weszła do domu.

se chwilę przy limuzynie,

> zdaniem to się uda? Ś
anuje pokój?

i protestantów Ś odparł

się zagrożeni. Jest takie
e senatorze: „To również

, że uznaje jego słuszność,

sogh pokiwał głową. Ś

|Podoba mi się to. Ma swoją wymowę. Ś Spojrzał na Dillo-

| na.Ś Może wykorzystam to w Ardmore.
| Ś Wkrótce się spotkamy na Shannon Ś powiedział Fergu-

| fon. Ś Uspokoiliśmy pana, senatorze?

| Ś Nie bardzo Ś odparł Keogh. Ś Nadal śmiertelnie

background image

lięboję.

Ś Och, to normalne. Wszyscy się czegoś boimy Ś mruknął

Dillon. Ś Strach to zdrowy objaw.

Ś Wiecie panowie, wygłosiłem kiedyś przemówienie, które

nie wywarło na słuchaczach zbyt wielkiego wrażenia, ale na umie tak Ś powiedział

Keogh. Ś Wspomniałem w nim, że
człowiek robi, co musi, nie oglądając się na konsekwencje, i obojętnie, przed

jakimi zadaniami staje, sam musi decydować

o kursie, który obiera.
Zaległo milczenie. Zaczynało kropić. Nieoczekiwanie Keogh

odrzucił w tył głowę i roześmiał się.

Ś Do diabła, to zabrzmiało jak mowa przedwyborcza.

No, jedzcie już panowie. Do zobaczenia na Shannon.
Odwrócił się i wszedł do domu.

Gdy znaleźli się na pokładzie helikoptera, Ferguson zajął się od razu

dokumentami, które wiózł ze sobą w neseserze, i przez całą drogę milczał.
Dopiero kiedy służbowa limuzyna odwożąca ich z bazy sił powietrznych Andrews

sunęła już
zatłoczonymi ulicami Waszyngtonu, odłożył papiery, rozparł

się wygodnie na tylnej kanapie i powiedział:

Ś Interesujący człowiek z tego Patricka Keogha. Wiele

sukcesów, ale również tragedie i błędy.

Ś Mimo to wciąż tu jest Ś odparł Dillon. Ś Przetrwał.

Nie załamuje rąk, kiedy coś pójdzie niedobrze. Bierze się w garść i pcha dalej

swój wózek.

Ś Polubiłeś go?

Ś Chyba tak. Moim zdaniem to człowiek, ktpry bez

obawy może spojrzeć w lustro.
Ś Nie podejrzewałem cię o artystyczne zapędy, Dillon.

Byli już pod Białym Domem i wjeżdżali do Zachodnich

Podziemi.

lUedy asystent wprowadził ich do Gabinetu Owalnego,

(twierdzili ze zdziwieniem, że nikogo tam nie ma.

199

Ał M ^ 'no^s
3r3tM o ^ ^

background image

' ~~ 'łprisn r BV

•u MSJoiBuas ^> „,„ŚŚ ^ -amazBJM j

ota^^^^^ -^S^^ l

/Boa^ ^2Jd ^ "osn^J ,,'ł.^ ^r2t'-t ^u o^o ^ „

""ŚŚSrsE^ 1

^•^s^Si. .

*11 '""•q.3 op ,„ ""'""te,, - 8 t

^^^,^^s l

'y^P qoJ •f3Moip,^. .... ź°^.oro RU?„,

- Wierzę panu, panie prezydencie Ś powiedział Ferguson.

- Dziękuję. I proszę również wierzyć senatorowi Keo-
owi. On także nie robi tego z myślą o jakichkolwiek

f osobistych korzyściach. Nadstawia głowy, bo wierzy, że warto. j Jak już
wspomniałem, rozmawiałem telefonicznie z senatorem l iwiem, że jest zadowolony z

waszych planów przeprowadzenia tej akcji. Byłbym zobowiązany, gdybyście
zechcieli mi je teraz przedstawić, brygadierze.

Kiedy Ferguson skończył, Clinton pokiwał głową.

Ś Mnie się to podoba. Ś Spojrzał na Dillona. Ś A co

pan na to, panie Dillon?

Ś Wszystko może pójść gładko Ś odparł Dillon. Ś Ale
najważniejszy jest element zaskoczenia. Senator musi się tam pojawić zupełnie

niespodziewanie. Zachowanie tajemnicy jest wiec sprawą najwyższej wagi.

Ś Tak, zgadzam się z panem. Ś Clinton spojrzał na
zegarek. Ś W Londynie już północ, panowie, co znaczy, że

zaczyna się tam właśnie piątek. Lada chwila spodziewam się informacji o terminie
tego spotkania IRA w Ardmore House. Na panów miejscu udałbym się teraz do hotelu

i przespał
trochę, dopóki jest po temu okazja. Powiadomię panów,

kiedy tylko będę coś wiedział.

Ś Oczywiście, panie prezydencie.

Clinton wdusił przycisk brzęczyka na biurku i wstał.

Ś Powtórzę jeszcze raz, że brak mi słów, by wyrazić wagę
tej misji.

Wszedł asystent i wyprowadził ich z Gabinetu Owalnego.

Cztery godziny później Dillona śpiącego smacznie w hote-
lowym łóżku wyrwał nagle ze snu dzwonek telefonu. Sięgnął po słuchawkę.

Ś Tu Ferguson. Pobudka, zbieraj się, Dillon, wynosimy

•e stąd. Dzwoniłem już do Andrews. Lear będzie gotowy,
Mim tam dojedziemy. Spotykamy się na dole Ś powiedział

background image

i rozłączy ł się.

Dillon zwlókł się z łóżka.

;-. 201

Cudownie _

^^s^^^^^^

^'^^T^J

r "l1'^esc, ,.„„ ' """^ »^

" o.^cn:^'^^8^^ '

S^^3S?^^

^??.o^Ś^HO"se?Bedy^

-A^:,^

Ś Cholernie cudownie.
zarabiania na chleb Ś

znalazł nad Atlantykiem,

i przestawił wskazówki

mdyńskiego.

dzie, w południe będziemy

>wi, że przez całą drogę

.rdmore House? Kiedy się

idniu.

ic przeciwko temu, że się

ił Dillon, opuścił oparcie

Londyn

Devon
Londyn

1994

Kiedy Dillon wszedł do pokoju Hannah Bernstein, zastał ją przy pracy. Na jego

widok zdjęła okulary i potarła czoło.

Ś Gdzie brygadier?

Ś Wysiadł przy Cavendish Square, żeby się przebrać. Za-
raz tu będzie, a potem chce się jeszcze raz spotkać z pre-mierem.

background image

Ś Uzgodniliście coś?

Ś Można to tak określić. To spotkanie IRA w Ardmore
House zaczyna się w niedzielę o drugiej po południu. Keogh przyleci na Shannon

prywatnym gulfstreamem i stamtąd uda
się od razu helikopterem do Drumgoole.

Ś A obstawa?

Ś Senator uważa, że wystarczymy ty, ja i brygadier.

Hannah uśmiechnęła się z zadowoleniem.

Ś A więc mnie nie odstawił? Obawiałam się, że to zrobi.

Ś Niby dlaczego miałby ci coś takiego wykręcić? Ś Dillon
uśmiechną) się i zapalił papierosa.

Ś Jak wam poszło z Keoghem?

. Ś Doskonale. To naprawdę przyzwoity facet, wcale nie

taki, jakim go przedstawiają dziennikarze. Trzeba charakteru, wdawać się w takie
coś. Ś Dillon pokiwał głową. Ś

łobał mi się. No a jak stoimy z tym dochodzeniem
Iftwie 30 Stycznia?

• Zrobiłam ci te wydruki, o które prosiłeś. Chyba mamy
^^Mpiiystko. Zaraz ci pokażę. Ś Wstała i weszła pierwsza

Dillona. Obok komputera leżała równa kupka

wydruków. Ś To te materiały dotyczące rosyJskiej amb
szczegóły na temat personelu.

Ś Dobrze, przejrzę to raz-dwa.

Ś Nie tak raz-dwa, Dillon, zbyt dużo tego. Natu

starszy personel jest na wierzchu. Ś Hannah uśmiech
się. Ś Zrobię ci herbaty. Ś Znikła w swoim pokoju.

Kiedy czekała na zagotowanie się wody w czajr

usłyszała za plecami kroki. W progu stał Dillon. Był b
i podniecony. W ręku trzymał wydruk z komputera. Poła

go na jej biurku.

Ś Co to jest? Ś spytała.

Ś Piękna kolorowa fotografia i komplet informacji
temat niejakiego pułkownika Jurija Belowa, starszego ati

kulturalnego ambasady rosyjskiej.

No i...?

.^sKwe^''"'^''-!. i „^ l

background image

GM^^ ^W\ ^a„ D„,o.„(

przez ra^ę. Below z fotografii uśmiechał się do niej miło. •

Ś Czy nie wygląda ci znajomo?

Ś Nie. Ś Hannah pokręciła głową. Ś Nie powiedziałabym, j

Ś A mnie tak. |

W tym momencie otworzyły się drzwi od korytarza i do
pokoju Hannah wkroczył Ferguson.

Ś O, herbatka się robi? Bardzo dobrze. Łyknę filiżaneczke i lecę na Downing

Street.

Hannah Bernstein podała mu filiżankę świeżo zaparzone}
herbaty. •

Styczna uważa! że natknąt slę na coś' c0 ma zwiazek z ^

Ś Tak? A na co?

wydruk ^7^ Jurija Bdowa- - Dillon wskazał ^

wyaruJc. ~ Wie pan cos na Jego tematf

- To starszy attache kulturalny 'ambasady rosyiskiei
Widuję go na rozmaitych przyjęciach dyplomatycznych J'

GRU. aJ Jest naplsane' że być może ^ szefem rezydentuiy

„ ".J0 tylk0 SUSestia• Nie ma na to żadnych dowodów

a z tutejszą rezydent GRU nie doszło nigdy do konS.

206

;zące rosyjskiej ambasady^

^dużo tego. Naturalnie

Hannah uśmiechnęła!
w swoim pokoju. *

się wody w czajniku.

^.stał Dillon. Był blady
uk z komputera. Położył

_ komplet informacji na

Belowa, starszego attache

n londyńskiej rezydentury
vego. •'

iszła i zajrzała Dillonowi

lechał się do niej miło.

i- ~ Nie powiedziałabym.
drzwi od korytarza i do

background image

obrze. Łyknę filiżaneczkę

zankę świeżo zaparzonej
i coś, co ma związek z 30

l- Ś Dillon wskazał na

lat?

y ambasady rosyjskiej

l dyplomatycznych.

e Jest szefem rezydentury

i to żadnych dowodów
•szło nigdy do konfliktu'

i innego K.GB. Ś Ferguson siorbnął herbaty. Ś No ale

|ź czym konkretnie rzecz?

l- Ś Widziałem go tylko raz, ale za to w bardzo znaczących Mkolicznościach. Ś
Dillon zwrócił się do Hannah. Ś Pamię-

jtesz nasz pobyt w hotelu Europa? Chwaliłem ci się, że
l rozmawiałem tam z Grace Browning, tą aktorką, i z profeso-rem Currym.

Ś Pamiętam.

Ś Potem widziałem ich w Dorchester... tego wieczoru,

kiedy zamordowany został Liam Beli. Pili szampana w barze. Dołączył do nich
Rupert Lang. Cała trójka sprawiała wrażenie, jakby była w bliskiej komitywie.

Przyjacielskie pocałunki, i tak dalej.

Ś Wielkie nieba, człowieku, i co z tego, że Rupert Lang
jest ich przyjacielem? Ś żachnął się Ferguson.

Dillon wziął z biurka wydruk i mruknął:

Ś Niby nic. Ale potem przysiadł się jeszcze do nich ten
mężczyzna, pułkownik Jurij Below. Musicie przyznać, że

wybuchłby wielki skandal, gdyby o konszachtach ministra
Korony z rosyjskim agentem dowiedziała się prasa.

Ś Przecież już ci mówiłem, że sam widuję się z tym

człowiekiem na przyjęciach dyplomatycznych. Ś Ferguson
odstawił filiżankę. Ś Spotyka się tam każdy z każdym, Dillon.

Ś Proszę mnie najpierw wysłuchać do końca Ś powiedział

cierpliwie Dillon Ś a potem może mnie pan wyśmiać, jeśli
uznało za stosowne. Ś Zwrócił się znowu do Hannah. Ś I ty też rusz swoją

wspaniałą, policyjną głową.

Ś No dobrze Ś ustąpił Ferguson. Ś Ale przejdźmy może
do mojego gabinetu.

Kiedy to zrobili, Ferguson usiadł za biurkiem.

Ś Wczoraj wieczorem rozmawiałem z Hannah o zbiegach
•koliczności... Ś zaczął Dillon. Ś Przytoczyłem naukową

teorię Karla Junga na ich temat, ale tak naprawdę chciałem yawiedzieć, że w nie
nie wierzę.

background image

JdPerguson spytał zaciekawiony:

No i co?

Jak już mówiłem Hannah, według mnie wszystkie te

tiy dokonane przez 30 Stycznia przy użyciu beretty
; są zbiegiem okoliczności. Czterech wyeliminowanych

207

ludzi IRA to też nie zbieg okoliczności. Dwaj zabici "

londyńskiej rezydentury K GB... Czy to był przypade
żarn, że nie, i dlatego poprosiłem komputer o

i wydrukowanie danych na temat całego personelu ro;

ambasady. Ś Dillon uśmiechnął się. Ś A teraz porożu
my o Juriju Belowie siedzącym nad lampką szampana w

w Dorchester. Ś Popatrzył na Hannah. Ś Słyszała,
dobry gliniarz prowadzi śledztwo kierując się nosem r

oglądając zbytnio na fakty. Zaczyna pani węszyć tutaj.
niezwykłego, pani inspektor?

Ś Chciałabym najpierw usłyszeć coś więcej Ś odpi

Hannah, spoglądając na Fergusona.

Ś W tym jest coś więcej Ś mruknął Ferguson. Ś Ja l
to czuję. Mów dalej, Dillon. ł

Ś Potem było moje spotkanie z Daleyem tamtego wieczór

w Belfaście i sprawa Synów Ulsteru. I niedoszłe spotkani
z Danielem Quinnem, kiedy to zastawili na mnie pułapy

Kto o tym wiedział? Hannah, tylko że ona nie miała pojęca gdzie ma dojść do tych
spotkań. Pan, brygadierze, premie

Simon Carter i Rupert Lang. Ś Zwrócił się do Hannah: Ś-
Posłuchajmy teraz, co na to nasza przenikliwa pani inspektor, j

Hannah zerknęła pytająco na Fergusona. Brygadier skinął j głową.

'

Ś Mów, moja droga.

Ś Dobrze. Załóżmy, że 30 Stycznia wiedziało o tych j
spotkaniach Dillona, choć nie znało ich miejsca, ale tajemnicza j kobieta na

motocyklu miała dostatecznie wiele informacji, by j pojechać za nim uzbrojona i
gotowa do działania. Zapytała- ' bym, skąd wiedziała, że dojdzie do tego, do

czego doszło.

Ś I co pani z tego wnioskuje, pani inspektor?
Hannah uśmiechnęła się.

Ś Z listy podejrzanych może pan wykreślić siebie, mnie

i Diliona. Pozostaje jednak na niej premier, Simon Carter i Rupert Lang.

Ś Trudno sobie wyobrazić, żeby premier był źródłem
przecieku Ś prychnął Ferguson. Ś A posądzanie o to zastępcy dyrektora służb

bezpieczeństwa jest niedorzecznością.

background image

Ś Czyli zostaje nam tylko jedno prawdopodobne źródło...

Ś Nie chce mi się w to wierzyć. Ś Ferguson potrząsnął

r

)ową. Ś Minister Korony, podsekretarz stanu w gabinecie

flandii Północnej? Ś Znowu potrząsnął głową. Ś Rupert
Lang służył w moim regimencie, w Gwardii Grenadierów,

-'Ś"^rórwszym Spadochronowym. Za służbę w Irlandii

"""-^"sługi, był ranny...

-Ś-"---'''^nŚ^^ezmy^^

w najgłębszej tajemnicy, mam na myśli jego krótki po
w Londynie. Wiedzieliśmy o tym tylko my, pan, premier,

zastępca dyrektora oraz Rupert Lang.

Zaległo milczenie.

Ś Oni byli tego wieczoru przygotowani na pojawienie się

BeUa w Dorchester, brygadierze Ś podjął po chwili Dil-
lon. Ś Czekali na niego w zasadzce na cmentarzu w Vance

Sąuare.

ŚT-wguson podniósł rękę i spojrzał na Hannah.

Ś Co na to policja, pani inspektor?

Ś Poszlaki są zbyt słabe, by załatwić sprawę, ale kilka

niejasności warto byłoby wyjaśnić.

: Ś A ty, Dillon?

^'watbym zawieszenie działalności waszej małej komisji

i,_ Carter i Lang. Lang nie powinien mieć
- lacji do czasu, kiedy wszystko

^ T^ ^*^tha_i_jf»i ^Ś

J •

_ nie wie jeszcze, Ki

l Shannon ani nie zna terminu spotkania i^ -

oświadczyła Hannah.
Ś Jak ja, u licha, wyjaśnię to premierowi? Ś zapytał

y Ferguson.

l1, Ś Oj, niech pan przestanie, brygadierze Ś parsknął nieoiai-Ś

b ptiwie Dillon. Ś Od lat łga pan jak z nut. Dlaczego teraz

background image

lałby pan przestać?
ftJJfr- Święty Bożel Ś obruszył się Ferguson. Ś No cóż, masz

"^~'Śalnie rację Ś dodał po chwili i sięgnął do słuchawki ŚŚ'""^afonicznsso.

er odebrał telefon w swoim gabinecie przy Downing

„. Wydarzyfo się . ' " J wlzyty" ^a

^•„s^saAsa,?--.

a-tete.aayi:ź.

- Cóż, oczywiście • , aJ pods^

^ielan^,?,6;..!6 tak' ^scy ^ ^.

1 P°niyślenia

TZe. nrr>^,- _

- O^iścic sodzm-

D-' ^^ Ś odparf ^

•ia ton.en;.^
"'"'tdoao,.,,^,;

° "Tnifach.

-"W ' n.źych„S;

Kędy Perguson

H..^;-^ -»;a!„,e-S'„ '

^S^^. s0 ~ odparh

ź*"•• to nazwisko j1

^ŚŚŚ^„i^,,^

ię co do tego zgadzamy.
>a o zastosowanie pew-

panie premierze. Wiem,
aelę... powiedział mi to

tym Dillon i inspektor
ie wtajemniczać nikogo

:e mamy nic nie mówić

igowi? Sugeruje pan, że
i wspomniał, jest jeden

rijała konsternacja. Ś

?ać się do mojej sugestii.

[i milczenia John Ma-
;ojony, brygadierze, bo

background image

m wolałbym, żeby pan

ii swoje i natychmiast

u, zastał tam Dillona
n komputerem.

^urry'ego Ś odparła

mo mi brzmi Ś powie-

dział. Ś Jest jeden taki profesor Curry z Uniwersytetu
Londyńskiego, który zasiada w licznych komisjach rządowych...

Drukarka zaczęła wypluwać papier. Dillon oddarł pierwszy

arkusz i położył go na biurku. Patrzyła na nich z niego twarz Toma Curry'ego.
Informacje z banku danych wspominały nie

tylko o jego akademickich dokonaniach, lecz, jak zwykle
w przypadku osób zaangażowanych w prace rządu, opisywały

również ze szczegółami prywatne życie profesora.

Ś Cambńdge Ś mruknął Ferguson i ściągnął brwi. Ś

I doktorat na uniwersytecie moskiewskim.

Drukarka podjęła pracę.

Ś O, wychodzi Rupert Lang Ś obwieściła Hannah.

Ś To już niepotrzebne Ś fuknął Ferguson. Ś Tutaj jest

napisane czarno na białym, że Curry i Lang mieszkają od lat razem w domu Langa w
Dean Close. To kawałek drogi

spacerkiem od Westminsteru. Pozostają w homoseksualnym
związku od czasu, kiedy razem studiowali w Cambridge.

Ś Proszę czytać dalej Ś poradziła mu Hannah. Ś Naj-

bardziej interesujący jest dorobek akademicki Curry'ego.
Wykładał w Yale i w Harvardzie, jest profesorem na Queen's University i każdego

miesiąca trzy do czterech dni spędza

w Belfaście.

Ś Tak, to niezmiernie interesujące. Ś Ferguson był teraz

bardzo oficjalny. Ś Wiemy, że w czasie, kiedy Dillon i pani, pani inspektor,
rozpracowywaliście Synów Ulsteru, Curry

przebywał w Belfaście.

Ś Tak Ś odparła Hannah.

Ś W zeszłym roku zastrzelono tam w ślepym zaułku

dwóch żołnierzy IRA. Do zabójstwa przyznało się 30 Stycznia.

Ś Ciekawe, czy profesor Curry bawił wtedy w Belfaście.

background image

Ś I ciekawe, czy był tam wtedy również Rupert Lang Ś

dorzucił Dillon.

Ś Łatwo będzie to sprawdzić Ś powiedział Ferguson.

Ś Rzuca to też nowe światło na sprawę tej osławionej
taretty, używanej przez 30 Stycznia we wszystkich zamachach, »wątkiem rozwałki

Synów Ulsteru Ś zauważył Dillon. Ś
IMR fakt, że ta broń, użyta w Londynie, pojawiła się potem '"^ifascie.

Sugerowałem już Hannah, że właściciel musiał
broni.

'^nw mm.i, *.ź»-.-.-- .

imiEiśde. Sugerowałem już l

|||1 pozwolenie na posiadanie

^Si^^^^

.

• ^^^S-^

lf! ^^^^"te-S'^
r ^^^--"^^s^;

!; p O*, ja z.d^oni'''^" ^"'o".

- -S-ŚŚŚŚ^^^^

OT-l -_"^nna
P ~~ p0 co?

Si^i&sa^s

fss®"^^^^

f "%te5?'w Dorcte^ ^s

t ^^s^0"2-"-^'^-
1 ^s^^g%^^-.„,

;• ^ Oobra mys^ ^"^m. an- za^ też do akt

i? |I»!f DilJon zatrzymał •

r V ^'Sy^K^^

f T^S^^^^^s:

f ^te&S?^ŚŚ^

| :

i wiele Ś mruknął Fergu-

owszem, ale nie potrafisz

background image

L»G,ace B^„B. ^ ^to^ g'^

S^=5is^^^^^^^^^

^?^S^^^'
_ To bardzo słaoy ^ ^^a

kupos^; ^ad^a^^^^^^ ^u szefa.

^chronizmem-odpar

^..--.»Ś-r'"'"

Fergusona. , „ zapytał Ferguson.
ŚŚ ^o i co taro^- ^.

Hannan ^rocllaslę , ^ październiku

się 30 Stycznia, ^om^^^ H ^,"^ ^

pobytu^ Beya^ Hannah .^ ^^ Co

_ Tom Curry ^ ^ tam tez^ boiówkarze.
„ayin czasie ^'f^Jwłasnie wtedy zg^11 c1 3

^^S m' ^ stchnął ^TTannah Bernstein. -

•- Dobry Boże. _ ^dala "^^„„.„enie broni
, TO leszcze me_kon^ ^ golenie na noszeń

^^--ndllp0^^^

^s^s^ teg0

»S^, ^ -»- -"- ~;

mniej wątpliwości co do ich wyniku. Ś Pokręcił głov

Aleja nic z tego nie rozumiem...

Ś Jedna mała wskazówka Ś wtrącił Dillon. Ś
pochodzi z Dublina. Z rodziny znanej z hołdowania

cjonalizmowi irlandzkiemu, jednak matka była aktywr
członkiem partii komunistycznej.

Ś No dobrze, to by wyjaśniało udział Curry'ego w

wszystkim, ale co z tą Browning i z Rupertem Langiem? 'j

Ś W życiorysie Browning jest pewien punkt zaczepienia -
powiedziała Hannah Bernstein. Ś Bardzo tragiczne wydara

nie. Kiedy miała dwanaście lat, jej rodzice zostali napadnie na ulicy w
Waszyngtonie przez jakichś rabusiów i zamo

dowani. Była przy tym i wszystko widziała.

Ś Dobry Boże!

Ś Po tej tragedii przyjechała do Londynu i zamieszkała I
z ciotką przy Cheyne Walk, w domu, który obecnie zajmuje. |

background image

Ś Z Ruperta Langa też nie jest takie niewiniątko Ś wtrąci i jjl Dillon. Ś

Podczas Krwawej Niedzieli służył w Pierwszym l Spadochronowym i został ranny. W
swojej wojskowej karierze' zabijał trzy razy i został odznaczony Krzyżem Zasługi

za
działalność wywiadowczą.

Ferguson westchnął i spojrzał na Hannah.

Ś Czy nadal uważa pani, że to sprawa poszlakowa, pani

j| inspektor?

Ś Tak, jednak z mocnymi dowodami pośrednimi.
Brygadier pokiwał głową.

Ś Rozumiem, ale muszę się jeszcze skonsultować z pre-

mierem.

Ś A co z Langiem?

Ś Zobaczymy. Zostawcie to mnie.

" •/
i a Mniej więcej w tym samym czasie Grace Browning i Tom

j* Curry, jadący samochodem z Londynu do Kentu, mijali • w p

tablicę z napisem Coldwater. Wioska nie była duża Ś szpaler C domków po
obu stronach szosy, wiejski ryneczek, sadzawka i i mała gospoda „Pod Jerzym i

smokiem". Przejechali nie , k zatrzymując się i ćwierć mili dalej
skręcili w prawo na lotnisko ,. polowe Coldwater.

z

Pokręcił głową.

; Grace Browning i Tom
idynu do Kentu, mijali

i nie była duża Ś szpaler
ejski ryneczek, sadzawka

lokiem". Przejechali nie
•ęcili w prawo na lotnisko

f

Na końcu wąskiej dróżki natknęli się na dwa stare hangary, riewastowaną wieżę

kontrolną i mocno popękany tarmakowy
pas startowy. Pod barakiem z blachy falistej stał land rover. Zaparkowali obok

niego. Kiedy wysiadali, drzwi baraku

otworzyły się i ze środka wyszedł jakiś mężczyzna.
Był średniego wzrostu, pod pięćdziesiątkę, miał siwiejącą

brodę i zmierzwione włosy. Ubrany był kombinezon lotniczy i starą kurtkę

amerykańskich pilotów wojskowych.

Ś Pan Carson? Ś spytał Curry.

Ś To ja. A pan...?

background image

Ś Darujmy sobie nazwiska Ś mruknął Curry,

Carson nie wyciągnął ręki na powitanie.

Ś Pułkownik Below uprzedził mnie, że przyjedziecie.

Wejdźmy do środka Ś powiedział.

Curry otworzył bagażnik samochodu i wyjął z niego dwie

walizki. Wszedł za Carsonem do baraku, za nim postępowała Grace. Znalazłszy się
w środku, postawił walizki na podłodze i rozejrzał się. Zobaczył piecyk do

ogrzewania, biurko i mapy

poprzypinane pinezkami do ścian.

Ś Wie pan już, że mamy lecieć w niedzielę? Ś spytał

Carsona.

Ś Wiem. Ś Carson rozpostarł na biurku mapę lotniczą.

Przedstawiała Irlandię aż po wybrzeże Galway. Ś Znalazłem stare lotnisko polowe
jakieś dziesięć mil od Drumgoole.

O tutaj, w Knbeg.

Ś Przewiduje pan jakieś kłopoty z przelotem? Ś spytała

Grace.

Ś Kłopoty mogą być tylko z pogodą. W Irlandii często

pada. Do hrabstwa Clare dolecimy w trzy do czterech

godzin. Dokładnie nie da się tego określić. Wszystko zależy od wiatru i warunków
atmosferycznych, jakie będą panowały

danego dnia.

Ś Wobec tego, jeśli chcemy znaleźć się w Drumgoole

w południe, musimy wyruszyć wczesnym rankiem Ś stwierdził

fcuny.
' Ś Radziłbym o siódmej trzydzieści rano, żeby mieć cal-

teomtą pewność Ś powiedział Carson.

'"x-- Doskonałe. Ś Curry skinął głową. Ś Będziemy tu

łŚmego rana.

215

faigiup ^ •5?[iBJO[o?[ i óuuBins fez5is?( foiu M {ZB(BUZ i BZSAusid {AaoMłO 'n?
[Jniq BU af^iMBisod i lureuomre.i {^zsruzM n3uo?( ^

•UI03(Zl{BM ^IS OfefBp^[§^ZJd 'Ż[IMlp ZSZid {BIS I BSO-ISldBd

{i[BdB7 •n:5[BJBq op uiaioJMod z ^pazsM uisiod B 'mar^oJZM

background image

q01 (IZpBMOJdpO UOSJB^ •T[/(ZS1U I fe3IUMOJ3I5( BZ fpBISn

•ipizparu

Op 3BAOU{ld q3I ŚZSOJJ •MO:5[UIBZ OBZBAVXM UBd (BISniU 3IZp5q

aro 3óiM '5[Xz3n[5[ BU 9i^ru?[uiBz fes aru I?IZI[BM aiMp SJ. Ś

•^OMOJ3I5[ XUOJIS p0 t5[Z3IMZJp {^ZJOMIO Al^n^

•npoqoomBS op B{PBISM i świr) Bpedpo Ś śzpfes ai^[ Ś
•Bpfei§^A ruad rui 0010^07

Ś •^tA.dvz Ś ^ui9{BizpiM aru ssizpS lUBd znf Bf ^z^ Ś

•0{OZ3 {XZ3ZSJBUIZ UOSJB^

•33BJ{) B{BIZp9IMOd Ś BIU3Z3BqOZ Op 3ÓIM y ŚŚ

•9(hS3J91UI 9IU 3IUUI

01X1 ezod aru i 'uisi^iuzoMSZJd o^i uiaissf •BSOU OŚSUS^A

5ftlU(ld Z3101 'aiOIOMZ^Zjd ZIU f30ŚIM IUI fe3B{J ŚŚ -UOSJB3

(feu?(Jnq Ś uaizp r[9iui 3p3izpżq r5[Bf 'sruiu izpoipqo 91^ Ś •usizp XuBpn
3izp5q 01 9Z 'żfsizp

-BU Auifoip^ Ś 'npoqoouiBs op tpsspod ^p9p( '^JJn^ UIOJL

0§ {lUMSdBZ Ś n5[SBZJq O Ó[9IZp3IU M 01 5lS -<UIIAVBf7 Ś

•BIOJAY UiaiOJMOd Z ffeunSBZ UOSJB^ I ZJlfeUASZ BU t!ZSX^

•Xuiio3{od feru 3iusB{^ 'issnbuoa BUSSSO

0} 03IM05[IU(ISnMp B 'J3q3JB 01 09IMOł[rUIISOUp3f U3JL ŚŚ

•XM05[ru

-IISnAp I XMO^IU(ISOUp3f Ś ^10[OUIBS BMp UIBl X{B1§ 'B^pOJS

,op AzsAusid {pazsM i iuB§uBq JOJM ŚA\ofod Bupaf {feunspo

J! -UOSJB3 {IUSBfXM lŚ 0{Bp9[ZOJ ^IS

Znf OUMBp 0^1SXZSM 3[V ""-jya BMOIU3ZJ1

MdoBZ Bzaq ni B{Xq faMoiaiAS XufoM fsiSnJp sazapoJ Ś

| •UI9SOU pod 99BJO B{ŚU5[nJUI ŚŚ 93Sf3IUI 3UAMZa ŚŚ

• 'OldOJ5[ O^Z3BZ 'AOJB§UBq Op I[ZS ^pSI^

• •3IOZpOl{3 •9USBf ŚŚ J- •33BJr) B{BlXdS
Ś ^0[OUIBS ;)9ZJfóqO AUISZOUI ^Z^ Ś

B •oizpiuBui 9tu oSn^p BZ ui-ei uiXqj:B[Oy^ -9ZJqop 0^, Ś

background image

J' '^.ITl^ {JBdpO

^->niupiqod od agnJp pszjd oiMBfz ^is ^UISIUUIMOJ Ś

•UOSJB3 {BlXds Ś ,?,BU10JMOd feSOJp Z 03 V Ś

a dwusilnikowiec to

edziała Grace.
idziałem? Ś zapytał. Ś

wsiadła do samochodu.

ny kierowcy.

ięte na kluczyk, więc nie
v. Proszę ich pilnować do

Carson odprowadził ich

otem do baraku. Zapalił
cyglądając się walizkom.

iwił je na biurku. Otworzył
nnę i koloratkę. W drugiej

r'

znajdował się habit zakonnicy, a pod nim AK47 oraz beretta

automat.

Wzdrygnął się i zamknął szybko walizki. To nie jego

sprawa. Nie chciał nic wiedzieć, tak było o wiele lepiej dla niego. Postawił

obie walizki pod ścianą.

Premier siedział nachmurzony w swoim gabinecie przy

Downing Street i słuchał relacji Fergusona.

Ś Tak to właśnie wygląda, panie premierze. Bardzo mi

przykro. Tyle tylko mogę powiedzieć Ś zakończył Ferguson.

Ś Miał pan jak widać rację, doradzając mi zachowanie
w tajemnicy terminu tego niedzielnego spotkania w Ardmore House Ś oświadczył

premier. Ś Jeśli w tym, co pan mówi,
jest choćby odrobina prawdy, jeśli Rupert Lang jest powiązany

z 30 Stycznia, konsekwencje mogą być poważne.

Ś Ośmielę się zauważyć, panie premierze, że nawet gdyby

30 Stycznia wiedziało o tym spotkaniu, nie oznaczałoby to jeszcze, że targną się

na życie senatora Keogha. Motywy ich

działania są niejasne.

background image

Ś To prawda, ale przypuszczam, że ma pan na Langa

i resztę coś więcej niż tylko poszlaki.

Ś Obawiam się, panie premierze, że jednak same poszlaki.

Ta Browning i profesor Curry mogą się wszystkiego wyprzeć.

Ś A Lang?

Ś Cóż, w jego przypadku jest pewien punkt zaczepienia.

Beretta. Jeśli uda się nam ją zdobyć, będziemy mogli dowieść, że właśnie z tej

broni poniosło śmierć tyle osób. Lang nie

będzie w stanie temu zaprzeczyć.

Ś A więc dokonajmy konfrontacji Ś zaproponował pre-
mier. Podniósł słuchawkę telefonu i powiedział: Ś Proszę

ustalić aktualne miejsce pobytu pana Ruperla Langa, podsek-retarza stanu na
Irlandię Północną.

Ś Jest pan pewien Ś zapytał Ferguson Ś że tak właśnie

chce pan to rozegrać, panie premierze?

Ś Oczywiście. Ten człowiek zdradził nie tylko kraj i kole-gów, zdradził również

mnie, lidera swojej partii. Ś Zadzwonił telefon. Premier podniósł słuchawkę i
słuchał przez chwilę. Ś

217

Dziękuję Ś powiedział i rozłączył się. Ś Jest teraz w

Gmin, brygadierze. Zamierzam spotkać się tam z nim i i
żeby pan mi towarzyszył.

Niektórzy uważają Izbę Gmin, z jej licznymi restauracja

i barami, za najlepszy klub Londynu. Najulubieńszym miej* cem spotkań wielu osób
jest taras i tam właśnie, mijają

centralny hali i odpowiadając po drodze na pozdrowieniąj
-I '; \ skierował swe kroki premier. J

Na samym tarasie było tłoczno i gwarno. Większość |

z obecnych tu ludzi trzymała kieliszki w dłoni. Premier;

z Fergusonem przystanęli przy balustradzie. Na lewo widać było Westminster
Bridge, na prawo, po drugiej stronie rzeki, * Albert Embankment. Premier

odprawił kelnera.

Ś Paskudna sprawa, brygadierze. Nie rozumiem. Dlacze- )
go? Dlaczego on to robi? ,i Ferguson zapalił

papierosa.

Ś To samo pytanie można by zadać w odniesieniu do
Philby'ego, Macleana i Blunta. Ś Wzruszył ramionami. Ś

Nie potrafię udzielić panu odpowiedzi, panie premierze.

background image

Ś Z pewnością nie wpłynie to korzystnie na wizerunek

partii konserwatywnej. Ś John Major uśmiechnął się. Ś
Przepraszam, brygadierze, pan przecież nie kieruje się w swej pracy polityką.

Ś Nie, ale zgadzam się z panem, panie premierze. To nie

wasza wina, jednak cięgi wy będziecie zbierać.

Ś Cóż, tak bywa, brygadierze.

W tym momencie na taras wkroczył Rupert Lang. Za-
trzymał się, rozejrzał i zauważywszy premiera stojącego

z Fergusonem ruszył ku nim z szerokim uśmiechem.

Ś Panie premierze, otrzymałem właśnie wiadomość od
pana. Ś Skinął głową Fergusonowi. Ś Witam, brygadie-

rze. Ś Zwrócił się znowu do premiera. Ś Podobno to coś
pilnego.

John Major spojrzał na Fergusona.

Ś Brygadierze...?

Ś Panie Lang Ś zaczął Ferguson Śjako minister Korony

ma pan pozwolenie na noszenie przy sobie broni w czasie

licznymi restauracjami
Najulubieńszym miejs-

tam właśnie, mijając
>dze na pozdrowienia,

i gwarno. Większość

zki w dłoni. Premier
radzie. Na lewo widać

o drugiej stronie rzeki,
l kelnera.

^ie rozumiem. Dlacze-

dać w odniesieniu do

zruszył ramionami. Ś
, panie premierze.

rzystnie na wizerunek

or uśmiechnął się. Ś
z nie kieruje się w swej

anie premierze. To nie

zbierać.

żył Rupert Lang. Za-
y premiera stojącego

m uśmiechem.

/łaśnie wiadomość od
Ś Witam, brygadie-

ra. Ś Podobno to coś

background image

'wa^\. ^ \\^^&\^'Awa'Gt&v'^.%.\^w^ \a, ^ '•^. "SA wya.d.omo,

daewięciomuimetrowa \)eT&\Va, y^-ź^^s^.

Lang zorientował się od razu, co to oznacza, ale uśmiechać

się dalej.

Ś Zgadza się.

Ś Chciałbym obejrzeć ten pistolet.

Ś Mogę wiedzieć, po co?

Ś Żeby sprawdzić, czy to nie z tej broni zastrzelono co

najmniej dziesięć osób, do zabójstwa których przyznała się

grupa terrorystyczna o nazwie 30 Stycznia.

Ś Przecież to niedorzeczność Ś wykrztusił po dłuższej

chwili milczenia Lang.

Ś Rupercie Ś wtrącił premier. Ś Na miłość boską, gra

skończona.

Rupert Lang patrzył na niego przez chwilę szeroko rozwar-
tymi oczami, a potem uśmiechnął się nagle i zwrócił do

Fergusona:

Ś O co to pan mnie prosił, brygadierze?

Ś O berettę, panie Lang.

Ś A tak, rzeczywiście, przyniosę ją zaraz. Trzymam ją

w biurku w moim gabinecie.

W tym momencie na taras wysypała się grupa japońskich

turystów. Lang odwrócił się, zanurkował między nich i zniknął w budynku, zanim
Ferguson i premier zdążyli mu w tym

przeszkodzić.

W gmachu parlamentu było mnóstwo wyjść i Rupert Lang,

znający je wszystkie na pamięć, w pięć minut po rozstaniu się z Fergusonem i
premierem siedział już w swoim samochodzie

i wyjeżdżał z podziemnego parkingu.

jako minister Korony

sobie broni w czasie

M

background image

| ^^^-^an..^,. |

J - Co sfychać, „oJ dro. p omku ^| j Ś Złe

wieści, Jur,, R0^ RUPercie? |

f - Uspokój się R; ^P^owah mnie 1
K. P^ed^ Beow'' Rupercle- i ^wpo^i • l

| ^SlSft%Ś;;-:f

l s5S?^SH;$?-;s.d

| ^^y- • ^.^i,r^ ^? "^ I
^p^fe-1- l

n iri ^S^Ł^'•^^•'^-a,,^, P

p *iS-;sS=fEs"S-'a.y

;|

.m' 220 ^uą

swoim domku przy

ie.
' fcolei, co i jak --

; rozmowy z premie-

ie ani o Tomie czy

^ettę. Ś Roześmiał
i pełnionego urzędu,

^ej kilka pocisków,'

• Ferguson skojarzył
zestnictwo w posie-

łw bezpieczeństwa

wo nie wiedzą: tego
cania w Ardmore. '

ostarajmy się, żeby
Jeśli premier i Fer-

tego spotkania, to
anowane. Nie będą

Ś Oczywiście, tylko że mnie to w niczym nie pomoże.

Muszę zniknąć.

Ś Dokąd chcesz jechać, Rupercie?

- Nie wiem. Może do Devonu. Do Lang Place.

- W końcu i tak cię złapią.

- Nie musisz mi tego mówić. Ale najbardziej mnie frust-
ruje, że nie wiem, co zamierza Ferguson. Czy chodzi tylko o mnie i tę przeklętą

berettę, czy o coś jeszcze? Czy dopatrzyli się jeszcze jakichś powiązań? Jeśli
tak, to przypuszczam, że dojdą do nas jak po nitce do kłębka.

background image

Ś Bądź dobrej myśli, Rupercie, zadbaj o siebie i powodze-
nia. Mnie nie tkną, jeśli schronię się w ambasadzie.

Below odłożył słuchawkę, wszedł do sypialni i spakował do torby kilka

niezbędnych rzeczy. Opuścił swój domek, wsiadł do zaparkowanego przy krawężniku
samochodu i ruszył.

Dziesięć minut później znajdował się już pod dyplomatyczną ochroną rosyjskiej
ambasady w Kensington Palące Gardens.

Lang zatrzymał się przy pierwszej napotkanej budce telefo-nicznej i zadzwonił do

swojego domu w Dean Close. Wyda-
wało mu się, że upłynęła wieczność, zanim Tom Curry podniósł słuchawkę.

Ś Dzięki Bogu Ś odetchnął.

Opowiedział Curry'emu, co się wydarzyło. Kiedy skończył,

przyjaciel zapytał:

Ś I co teraz zrobisz?

Ś Pojadę do Lang Place i przemyślę sytuację. Polecę
taksówką powietrzną. Tej samej, co zwykle, firmy. Będę tam jeszcze dziś

wieczorem. Ale martwię się o ciebie, stary. Nie wspominali o Juriju ani o tobie
i Grace, ale Ferguson to

szczwany lis. To tylko kwestia czasu.

Ś Nie przejmuj się nami, stary Ś odparł Curry. Ś Jakoś
sobie poradzimy. I trzymaj się. Ś Po chwili wahania dorzucił coś, co zawsze tak

trudno przechodzi przez usta w rozmowie między dwoma mężczyznami: Ś Kocham cię.

Odłożył słuchawkę, lecz po chwili podniósł ją ponownie
i wykręcił numer Grace Browning. Kiedy odebrała, powiedział:

Ś Nic nie mów, słuchaj tylko...

221

- -J- Ś..J

^^^^^^„J

; &y rob,^ ,^, ^ ""P" -..ź? l

'-"yba taić r •• •

^^^T"^^ ^'- f
^^mw-^0^^^

, ^^te^e ""ŚŚŚ'^l

^•^aassas^f

^nu^^^en, R^ . I

background image

.- To dobrze -00^' panró ^ng
. ^esięć niin^po9 pari Rupert

""""" ""•^'--"te-

^Sn ^^ ^eczoreni ^o <.

Ls•"^^s--s,^~,5-::Ls

^-S?---"--'- "" •

222

podniecona. Kiedy

otrą, a co się tyczy
lnie Rupert nie wie,

szyć, dopóki siedzi

;zny. Nie mają też
unie albo do ciebie.

Ling's Head i zabiorę

się do okna. Kiedy
;ń mężczyzny z pis-

ie rozpłynęła.

zjawił się w małej
powietrzne, z której

io Devonu. Kiedy
/ pilot, który zawsze

oderwał się od pasa

barowy i nalał po-

m do siebie. Ś Coś
wawa Niedziela.

ego dnia Hannah

rgusona w gmachu
liera siedzącego za

okazało, że Rupert

:m. Lang Place Ś

Ś Lata zawsze do Devon taksówką powietrzną z Surrey Ś
dodała Hannah. Ś Udał się tam dziś późnym popołudniem

na pokładzie navajo chieftain. Maszyna jeszcze nie wróciła.

Ferguson spojrzał na zapadający za oknem zmrok.

Ś Za późno, żeby cokolwiek teraz przedsięwziąć. Polecimy
tam z samego rana Ś oświadczył. Ś Skorzystamy z usług tej samej firmy

przewozowej. Lang nigdzie nie ucieknie, będzie tam na nas czekał. Niech pani
zajmie się wynajęciem samolotu,

pani inspektor.

background image

Ś Czy powiadomić policję z Okehampton?

Ś Nie. Niech pani tylko poprosi ludzi z tej firmy, żeby
zorganizowali nam samochód, który podwiezie nas z lotniska do Lang Place. Proszę

im powiedzieć, że jesteśmy tam

oczekiwani.

Ś A co z tą Browning, panie brygadierze? Ś spytała

Hannah. Ś Iz Currym?

Ś Och, Lang na pewno ich już ostrzegł, i Belowa także.

Jeśli się nie mylę, nasz rosyjski przyjaciel schronił się od razu w sanktuarium
ambasady rosyjskiej, ale cała trójka wie na pewno tylko tyle, że prosiłem Langa

o udostępnienie beretty do badań, dla ustalenia, czy to z niej dokonywano
zamachów, do których przyznawało się 30 Stycznia. Lang bardzo dobrze wiedział,

że to właśnie ta broń, i dlatego zbiegł. Nie pytałem go jednak o kontakty z
kimkolwiek. Być może nadal myślą,

że nic o nich nie wiemy.

Ś Cóż, przyznam, że na ich miejscu poczułbym spory

smrodek Ś mruknął Dillon.

Ś Owszem Ś mruknął Ferguson.

Ś Mam więc wziąć pod obserwację Curry'ego i tę Brow-

ning? Ś spytała Hannah Bemstein.

Ś Z faktów z życia tej kobiety, które mi przedstawiliście, wyrobiłem sobie
opinię na jej temat Ś powiedział Fergu-

son. Ś Podejrzewam, że z jej głową od dawna jest coś nie
w porządku. Może przyczynił się do tego szok, jakiego

doznała będąc świadkiem zamordowania rodziców w Wa-
szyngtonie. To musiało być potworne przeżycie dla dziecka. Podejrzewam również,

że jest w tym coś jeszcze. Ale całej

prawdy prawdopodobnie nigdy nie poznamy.

-*- A jeśli zdecydują się na ucieczkę? Ś spytała Hannah.

223

Ś Po co mieliby uciekać? Lang i Curry mieszkają
Czego to dowodzi? Obaj są zaprzyjaźnieni z Grace Brov

I co z tego? Wymieniali uprzejmości z Jurijem Belowem l
przyjęciach. Ale Below rozmawiał na tych przyjęciach z (

najmniej pięćdziesięcioma innymi osobami. Twój wspania
policyjny umysł podpowiada ci chyba, że wszystko, co mań

w tej sprawie, to poszlaki.

Ś Z wyjątkiem beretty Langa. Po jej przebadaniu będziemy] mieli niezbity dowód,
i on o tym wie Ś zauważyła Hannah. )

background image

Ś A co się stanie z tym twoim dowodem, jeśli Lang l
pozbędzie się pistoletu? Ś zapytał Dillon. Ś I jeszcze jedno: j czy podczas

przesłuchania będzie skłonny sypać swoich J
przyjaciół? Nie wygląda mi na takiego.

Ś Zgadzam się z tobą Ś powiedział Ferguson. Ś Prawda

jest taka, że wiemy, kim są ci ludzie i co zrobili, ale
udowodnienie im tego to zupełnie inna para kaloszy. Moim

zdaniem przywarują na jakiś czas i będą obserwowali rozwój wypadków.

Ś A więc nie zarządzamy obserwacji? Ś spytała Hannah.

Ś Curry nigdzie nie ucieknie, Browning również nie. Gra
w teatrze i jutro wieczorem daje ostatnie przedstawienie. Nie opuściłaby go

chyba, prawda, Dillon? Ś Ferguson uśmiechnął się. Ś A może załatwiłaby nam pani
bilety, pani inspektor?

Hannah zaproponowała Dillonowi, że odwiezie go do domu,

i o szóstej trzydzieści wyjechali razem z parkingu pod gmachem Ministerstwa
Obrony.

Dillon spojrzał na zegarek.

Ś Ona wychodzi niedługo do teatru Ś powiedział. Ś

Przejedźmy przed jej domem.

Ś Masz jakiś pomysł?

Ś Właściwie to nie. Zwykła ciekawość.
Kiedy skręcali w Cheyne Walk, zaczął siąpić drobny

kapuśniaczek. Przed domem Grace Browning zwolnili.

Ś Mam się zatrzymać? Ś spytała Hannah.

Ś Tylko na chwileczkę.

W tym momencie Grace Browning wyjechała z bocznej
bramy swojej posiadłości na motocyklu BMW. Ubrana była

224

Curry mieszkają razem.

nieni z Grace Browning.
i z Jurijem Belowem na

a tych przyjęciach z co
obami. Twój wspaniały

i, że wszystko, co mamy

ej przebadaniu będziemy

Ś zauważyła Hannah.
i dowodem, jeśli Lang

illon. Ś I jeszcze jedno:

skłonny sypać swoich
o.

background image

ał Ferguson. Ś Prawda
idzie i co zrobili, ale

na para kaloszy. Moim
?dą obserwowali rozwój

cji? Ś spytała Hannah.

wning również nie. Gra

•nie przedstawienie. Nie

Ś Ferguson uśmiechnął
bilety, pani inspektor?

ee odwiezie go do domu,

parkingu pod gmachem

itru Ś powiedział. Ś

zaczął siąpić drobny

•owning zwolnili.
Hannah.

g wyjechała z bocznej

lu BMW. Ubrana była

w czarną skórę, na głowie miała czarny kask. Zatrzymała się, uniosła
przyciemnioną przyłbicę i rozejrzała się. W świetle ulicznej latami widzieli

dobrze jej twarz. Po chwili opuściła

przyłbicę i ruszyła.

Ś Mój Boże! Ś szepnęła Hannah. Ś Ostateczny dowód.

Ś Na to by wyglądało Ś mruknął Dillon. Ś Na to by
wyglądało Ś powtórzył.

Rupert Lang siedział przy kominku w salonie swojego

domu w Lang Place, a na dywanie u jego stóp drzemał
Danger. Z zamyślenia wyrwał go dzwonek telefonu. Z Surrey

dzwonił pilot navajo.

Ś To pan, panie Lang? Mówi Alan Smith. W sprawie tego

lotu jutro rano.

Ś Jakiego lotu? Ś spytał Lang.

Ś Z brygadierem Fergusonem, panną Bernstein, która

załatwiała formalności, i z mężczyzną o nazwisku Dillon.

Panna Bernstein powiedziała, że pan się ich spodziewa.

Ś A, tak Ś odparł Lang. Ś O której tu będą?

background image

Ś Start o dziewiątej trzydzieści. Prognoza zapowiada słaby wiatr, ale przelot

nie powinien zająć więcej jak godzinkę.

Prosili o podstawienie taksówki.

Ś Nie trzeba. Przyślę po nich George'a Farne'a rangę

roverem. Dziękuję, Alanie, i dobrej nocy Ś odparł Lang.

Siedział jeszcze przez chwilę zadumany, a potem nalał sobie szkockiej, podniósł
słuchawkę telefonu i wykręcił numer Dean

Close. Curry odebrał natychmiast.

Ś Dowiedziałem się właśnie, że jutro rano będę miał go-

ści Ś poinformował go Rupert. Ś Fergusona, Bernstein

i Dillona.

Ś Skąd to wiesz?

Ś Dzwonił do mnie pilot. Podobno powiedzieli mu, że się

ich spodziewam.

Ś Dziwne. Ferguson musiał przewidzieć, że ten pilot

da d znać.
'•Ś Naturalnie, że przewidział. Może chce mi dać szansę na

wyjtóe z twarzą, czyli na palnięcie sobie w łeb. Honor

" ' ' l, i w ogóle.

225

Ś Na miłość boską, Rupercie... Ś do głosu Curry'a|
wkradła się panika.

Ś Nie martw się, stary, nie mam zamiaru robić nicza

takiego. Posłucham, co mają mi do powiedzenia. Chcę •
przekonać, jak blisko są trafienia do was wszystkich, je| w ogóle o was wiedzą.

Ś A ta beretta? Co powiesz, kiedy o nią zapyta? ;

Ś Że ukradziono mi ją i że wstrząśnięty sugestią wysunie

podczas rozmowy z premierem popadłem w panikę i przyjt
chałem tutaj, żeby sobie wszystko w samotności przemyśleć.'

Ś Niezbyt przekonująca linia obrony, stary.

Ś Wiem. Ś Lang roześmiał się. Ś Ale zobaczymy, co w

na to. Zadzwoń lepiej do Jurija do ambasady i zreferuj mu aktualny stan rzeczy.

Ś W porządku, zrobię to.

Ś Dobranoc, stary.

background image

Lang odłożył słuchawkę, sięgnął po szklaneczkę z whisky

i gładząc wilczarza po łbie zapatrzył się w ogień płonący na kominku.

Nazajutrz pogoda była pod psem. Daimler Fergusona i
skręcił w bramę małego lotniska w Surrey i zatrzymał się na betonowym placyku

przed hangarem. Wrota hangaru stały
otworem i w środku widać było navajo, a obok niego pilota rozmawiającego z

mechanikiem w kombinezonie. Brygadier,
Dillon i Hannah wysiedli z wozu i pobiegli w strugach deszczu do hangaru.

Ś Brygadier Ferguson? Ś spytał pilot. Ś Jestem Alan

Smith. Ś Wskazał ruchem głowy na otwartą bramę. Ś
Niedobrze to wygląda.

Ś Chce pan przez to powiedzieć, że nie polecimy?

Ś Decyzja należy do pana. Ale może być ciężko.

Ś Mój przyjaciel też jest pilotem. Ś Ferguson zwrócił się do Dillona: Ś Co ty na

to?

Ś Nie chciałbym się wtrącać. Ś Dillon uśmiechnął się
i podał Smithowi rękę. Ś Sean Dillon. Mam amatorską

licencję, więc może być pan spokojny. Gdyby dostał pan
zawału, przejmę stery.

do głosu Curry'ego

»o szklaneczkę z whisky

się w ogień płonący na

m. Daimler Fergusona
urrey i zatrzymał się na

i. Wrota hangaru stały
ijo, a obok niego pilota

)mbinezonie. Brygadier,
liegli w strugach deszczu

pilot. Ś Jestem Alan

na otwartą bramę. Ś

'e nie polecimy?

3Że być ciężko.

Ś Ferguson zwrócił się

Dillon uśmiechnął się
illon. Mam amatorską

ny. Gdyby dostał pan

Smith roześmiał się.
* Ś No to w porządku. Jeśli państwo tacy odważni, to i ja

(nie będę gorszy. Wsiadajmy i startujmy.

background image

[ W Devon lało jak z cebra. Rupert Lang pędził w strugach deszczu na jednym z

motocykli terenowych marki Montesa,
a obok niego kłusował Danger. Lang ubrany był w bryczesy

do konnej jazdy, wysokie buty i spadochroniarską panterkę. Zamiast kasku miał na
głowie starą tweedową czapkę.

Zatrzymał się przed niskim murkiem z kamienia. Ponad nim

zobaczył stadko owiec skupionych wokół Sama Lee. Danger
przeskoczył przez murek i ujadając popędził w ich kierunku. Sam Lee zamierzył

się na niego swoim pasterskim kosturem.

Ś Niech cię cholera, Lee, przecież cię ostrzegałem! Ś
krzyknął Lang. Ś Zrób to jeszcze raz, a połamię tę lagę na

twoim zakutym łbie.

Ś Chodzi o owce, panie Lang. On mi je straszy.

Ś Pal diabli owce! Ś powiedział Lang i spojrzał w za-

chmurzone niebo. Sponad chmur dobiegał warkot silnika
samolotu. Gwizdnął na psa. Ś Do nogi, Danger! Ś zawołał,

po czym zapuścił silnik montesy i odjechał.

Kiedy rangę rover wjechał na dziedziniec Lang Place,
Rupert Lang, nadal w spadochroniarskiej panterce i starej

czapce na głowie, stał w drzwiach.

Ś O, jest pan, Ferguson. W samą porę Ś odezwał się.

Ś To inspektor Hannah Bernstein, moja osobista asysten-

tka, i Sean Dillon Ś przedstawił brygadier swoich towarzyszy.

Ś Pański osobisty bojówkarz? Ś Lang uśmiechnął się do
Dillona. Ś Prawdopodobnie strzelaliśmy do siebie za dawnych

czasów w Derry.

Ś Myślę, że na pewno Ś odparł Dillon.

Lang zwrócił się do Hannah.

Ś Po cóż to zabrali panią ze sobą, pani inspektor? Ś

spytał. Ś Żeby odczytała mi pani moje prawa i dokonała

aresztowania?

Ś Jeśli okaże się to konieczne...

227

Ś Zapewniam panią, że nie. Cała ta sprawa to idiotycr
nieporozumienie. Ale nie stójcie państwo na deszczu. Pro

do środka, zaraz wszystko wyjaśnię.

Wprowadził gości do salonu. Danger, wylegujący się przed;

background image

kominkiem, wstał. ''^ff

Ś Siad, piesku. Ś Lang pogładził wilczarza po łbie. ~^B

Nie obawiajcie się go państwo. Łagodny jak baranek... Manfe^Br w lodzie butelkę
bollingera, a przed państwa odjazdem pani f Famę poda lekki lunch w szklarni.

,y

Ś Nie przewiduje pan, że będzie zmuszony pojechać •
z nami? Ś spytała Hannah. K

Ś Powiedziałbym, że jeszcze na to za wcześnie. Zechciałby | pan wziąć na siebie

obowiązki gospodarza, Dillon? Trochę tu g duszno Ś dodał. Podszedł do okna na
taras i otworzył je. Ś • Teraz już znacznie lepiej.

Dillon odkorkował butelkę i zaczął rozlewać szampan do •
kieliszków.

Ś Ja dziękuję Ś mruknęła Hannah.

Ś Jest pani na służbie, pani inspektor? Ś Lang uśmiechnął się ujmująco i podał

jej kieliszek. Mimo woli przyjęła go. Ś A więc za co pijemy?

Ś Może za 30 Stycznia? Ś zaproponował Ferguson.

Ś O Boże, pan znowu swoje, brygadierze. Ja naprawdę nie
wiem, o czym pan mówi. A co do tej beretty... no cóż, tak się nieszczęśliwie

składa, że została skradziona z mojego biurka w gmachu Izby...

Ferguson uniósł rękę i zajął jeden z foteli ustawionych przy kominku.

Ś Na pańskim miejscu też bym usiadł Ś poradził Langowi
i zwracając się do Hannah powiedział: Ś Pani inspektor,

proszę przedstawić dowody dotyczące powiązań pana Ruperta i Langa z grupą
terrorystyczną występującą pod nazwą 30 ^

Stycznia.

Lang, rozparty wygodnie w fotelu, słuchał Hannah. Po
wargach błąkał mu się nikły uśmieszek. Jedną ręką gładził po łbie Dangera, w

drugiej trzymał kieliszek. Kiedy Hannah
skończyła, wstał, podszedł do barku i dolał sobie szampana.

i sprawa to idiotyczne

vo na deszczu. Proszę

', wylegujący się przed

wilczarza po łbie. Ś
y jak baranek... Mam

i.ństwa odjazdem pani

zmuszony pojechać

i wcześnie. Zechciałby
rżą, Dillon? Trochę tu

taras i otworzył je. Ś

background image

rozlewać szampan do

r? Ś Lang uśmiechnął

o woli przyjęła go. Ś

nował Ferguson.
ierze. Ja naprawdę nie

retty... no cóż, tak się
iona z mojego biurka

>teli ustawionych przy

ł Ś poradził Langowi

l: Ś Pani inspektor,
iwiązań pana Ruperta

ującą pod nazwą 30

słuchał Hannah. Po
Jedną ręką gładził po

szek. Kiedy Hannah
olał sobie szampana.

Ś Komuś jeszcze? Ś spytał pokazując butelkę.

Ś Musisz przyznać, Lang, że sprawa jest oczywista Ś

powiedział Ferguson.

Ś To w przeważającej mierze czysta fantazja Ś odparł

Lang. Ś Jeśli chodzi o Toma Curry'ego, mieszkamy ze sobą

od lat i nie robimy z tego żadnej tajemnicy. Z pułkownikiem Jurijem Belowem,
podobnie jak wielu członków parlamentu,

stykam się okazjonalnie w ambasadorskich kręgach towarzys-kich. A Grace Browning
to przyjaciółka moja i Toma

Curry'ego. Wszelkie próby łączenia nas z działalnością ter-rorystyczną grupy 30
Stycznia są niedorzecznością.

Ś Przyznaję, że cała ta sprawa to melodramat Ś mruknął

Ferguson.

Ś Do tego oparty na samych poszlakach. Niech pan da

spokój, brygadierze. Przebywam w Belfaście służbowo jako

członek rządu, Tom wykłada tam na Queen's University,
a Grace Browning występuje na deskach Lyric Theatre.

Przypadek sprawia, że akurat w tym czasie w jakimś zaułku ginie dwóch bandziorów
z IRA, a wy zaraz oskarżacie o ich

zabójstwo naszą trójkę.

Ś Oskarżamy o to 30 Stycznia Ś skorygował Ferguson Ś

ugrupowanie, które przyznało się do tych zabójstw. Do tego pozostaje jeszcze

sprawa Dillona i Synów Ulsteru. Wiedzieli o tym tylko sam Dillon, pani inspektor
Bernstein, Simon

background image

Carter, ja, premier i pan. To samo odnosi się do okoliczności śmierci

nieodżałowanego Liama Bella. Ś Pokręcił głową. Ś
Prosty proces eliminacji, Lang. W obu przypadkach źródłem

przecieku nie mógł być nikt inny oprócz pana.

Lang stal z kieliszkiem w dłoni, lekki uśmieszek nie znikał

mu z warg.
Ś Każdy dobry adwokat potrafiłby obalić w pięć minut

tal argument. Widzi pan, Ferguson, jedyne ogniwo łączące

mnie z tymi zamachami przeprowadzanymi przez 30 Stycznia
to pistolet typu Beretta. Pan twierdzi, że to była moja beretta, ate ponieważ mi

ją skradziono, nigdy nie da się tego sprawdzić, ttBpdwdaż? Oczywiście bardzo
żałuję, że stwierdziwszy kra-doei pistoletu, ogarnięty paniką, zbiegłem.

Naturalnie złożę

n&ioe premiera swoją rezygnację.
Tfla długi wywód przerwał nagle Dillon.

229

Ś Jezu, niech mnie licho, ależ ma pan gadane Ś mruknął.,

Podszedł do barku i wyjął butelkę bollingera z kubełka;

z lodem. Ś Mogę? Ś zapytał.

Ś Nie krępuj się, stary Ś odparł Lang. ;

Dillon napełnił sobie kieliszek.

Ś Ciekawi mnie, dlaczego to robiliście Ś powiedział. Ś
To znaczy, pobudki Belowa rozumiem. Jest agentem pracują-

cym dla swojego kraju, a Curry to typowy przedstawiciel
brytyjskiej klasy średniej, zamożny facet mający świra na punkcie liberalizmu,

pragnący uszczęśliwić świat komuniz- j mem... Czy coś przeoczyłem?

Ś Curry jest Irlandczykiem Ś skorygował Lang.

Ś Tak, wiem. A co do dziewczyny, to wyrobiłem sobie
opinię, że ma nie po kolei w głowie Ś podjął Dillon. Ś Ale to już inna historia.

Ś Spojrzał na wiszący nad kominkiem portret earla Drury. Ś Pański przodek,
sądząc z podobieństwa twarzy. Wielki arogancki sukinsyn, który do wszystkiego

dochodził po trupach. Prawdopodobnie okładał pejczem służbę i zmuszał wszystkie
pokojówki do uprawiania z nim seksu.

Lang pobladł.

Ś Licz się ze słowami, Dillon Ś powiedział.

Ś Wolałbyś być nim, zgadłem? Współczesne życie jest dla

ciebie za nudne? Forsy jak lodu, a jedyne zajęcie to zabawa w politykę. I nagle
w twoim życiu pojawia się 30 Stycznia... Nie wiem jak, ale po prostu się

pojawia. Ś Twarz Langa
przybrała złowrogi wyraz. Dillon ciągnął: Ś Ciekawi mnie

jedno: czy wszystkich tych zamachów dokonała sama Grace
Browning, czy też robiliście to wspólnie?

background image

Ś Idź do diabła Ś warknął Lang.
Ferguson wstał.

Ś Sądzę, że mamy przeciwko tobie dostatecznie dużo

dowodów, by cię aresztować, Lang. Jedziesz z nami do
Londynu. Ś Zwrócił się do Hannah: Ś Pani inspektor,

proszę odczytać przysługujące mu prawa i oskarżyć o zdradę.

Ś Nigdzie z nikim nie pojadę Ś powiedział Lang i pstryk-
nął palcami. Ś Wstań, piesku. Ś Danger zerwał się momen-

talnie na cztery łapy, z jego krtani dobył się bulgotliwy pomruk. Ś Jedno moje
słowo, a oderwie ci ramię, Ferguson.

Ś Naprawdę? Ś spytał Dillon i gwizdnął. Był to dziwny

dźwięk, zdający się dobiegać skądinąd. Ś No, Danger, pies-ku. ŚWyciągnął rękę.

Wilczarz zbliżył się merdając służalczo

ogonem i polizał go po dłoni.

Ś Dobry Boże! Ś wykrzyknął Lang.

Ś Nauczył mnie tej sztuczki człowiek, który był kiedyś

moim przyjacielem Ś powiedział Dillon.

Ś No cóż, to dowodzi, że na tym zwariowanym świecie na

niczym już nie można polegać Ś stwierdził Lang i wydobył
z wewnętrznej kieszeni panterki berettę. Ś Nie licząc natural-nie tego. Przykro

mi, Ferguson, ale nigdzie z wami nie pojadę. Wycofał się przez drzwi na taras i
zniknął im z oczu. Pies wybiegł za nim. Dillon wyciągnął swojego walthera,

wypadł na taras i przystanął, żeby zorientować się w sytuacji. Langa nigdzie nie
było. Nagle usłyszał ryk zapuszczanego silnika. Zaraz potem Lang wyprysnął na

montesie ze stodoły, prze-
mknął z poślizgiem przez bramę i skierował się w stronę

moczarów.

Dillon dopadł rangę rovera i już miał wskoczyć za kierow-

nicę, kiedy dostrzegł w stodole drugą montesę stojącą na

podpórce.
Odwrócił się i zawołał do Fergusona i Hannah, którzy

wyszli z domu na taras:

Ś Tam jest drugi motocykl! Jadę za nim. Skontaktuję się

z wami przez telefon komórkowy!

W chwilę później wyjechał z rykiem silnika ze stodoły,

minął bramę i pomknął za Langiem, który wraz z kłusującym za nim wilczarzem
zdążył już zniknąć za szczytem wzgórza.

Po kilku minutach szaleńczego pościgu tweedowy garnitur

background image

Dilkma przemókł do suchej nitki. Woda z kałuż, jakie

potworzyły się na bitym trakcie, tryskała na wszystkie strony, a zacinający w
twarz deszcz prawie całkiem go oślepiał. Kiedy wyiNhal spomiędzy drzew na szczyt

wzniesienia, dostrzegł
Langa nie dalej niż jakieś sto jardów przed sobą. Danger biegł obok motocykla

swojego pana, bez specjalnego wysiłku

wytnymując szybkość maszyny.
Nagle przez kamienny murek, obok którego przejeżdżali,

priMkoczyły trzy owce i Danger, biegnący teraz przed

231

motocyklem, rzucił się ku nim z wyszczerzonymi kłanri^J ^ przecinając swojemu
panu drogę. Lang skręcił ostro, żeby m6^K mu przejechać psa, wpadł na drewnianą

bramę zbitą z pięciu ba&,^f wyłamał ją, zjechał w dół trawiastego stoku i nie
zeskakująca^' z motocykla wyleciał wraz z maszyną w pustkę otwierającą się f łon

za skalną półką. Pies skoczył w przepaść za nim. f tov

Dillon zostawił swój motocykl przy rozwalonej bramie,
ześlizgnął się po stoku i wyjrzał za krawędź urwiska. Lang B żyć leżał na dole

przygnieciony montesą, a pies pełzł w jego • nic kierunku, wlokąc za sobą
zadnie łapy. Dillon przeczolgał się m zaj:

na czworakach w bok do miejsca, gdzie trawiasty stok znowu J prz opadał

łagodnie, i zjechał na siedzeniu na dół. • był

Ściągnął montesę z Langa i odepchnął ją na bok. Lang ( część twarzy miał
we krwi. Kiedy Dillon pochylił się, żeby go unieść, Lang krzyknął z bólu.

Ś Przetrąciłem sobie chyba kręgosłup... Śjęknął, inn

Ś Sprowadzę pomoc, mam telefon. Ś Dillon wyciągnął prz z kieszeni aparat i

wystukał na klawiaturze numer Hannah, Bel Odebrała natychmiast,
ząb

Ś Wszystko u ciebie w porządku, Dillon? wal

Ś Wydarzył się przykry wypadek. Lang miał kraksę Sty i złamał sobie

kręgosłup. Wezwijcie policję z Okehampton. ran Będzie nam potrzebna
karetka albo helikopter, jeśli mają tam Asi taki. Jesteśmy niedaleko

traktu, wysoko nad lasem, sta)

Ś Zaraz się tym zajmę Ś odparła. { mii Dillon spojrzał
na Langa. Danger, usiłujący się doczołgać ^ ( do pana, zaskamlał z bólu.

Lang odwrócił głowę.

Ś Jesteś tu, piesku. Ś Spróbował dosięgnąć ręką psa '
i jęknął. Ś O Boże, Dillon, popatrz na jego zadnie łapy, kości ; pot mu

wystają. Ś Zamknął oczy i odetchnął głęboko. Ś Dobij ' nie go, Dillon, zrób
to dla mnie. Nie mogę patrzeć, jak cierpi, w

Dillon wyjął wytłumionego walthera. Danger podniósł na r boi niego

przepełnione bólem oczy. źeb

Ś Dobry pies Ś powiedział Dillon gładząc go po łbie - Mi i strzelił.
° v

background image

yyszczerzonymi kłami,
g skręcił ostro, żeby nie

-amę zbitą z pięciu bali,
stoku i nie zeskakując

v pustkę otwierającą się
iść za nim.

zy rozwalonej bramie,

:rawędź urwiska. Lang
[, a pies pełzł w jego

. Dillon przeczołgał się
e trawiasty stok znowu

i na dół.

:hnął ją na bok. Lang
on pochylił się, żeby go

hip... Śjęknął.

l. Ś Dillon wyciągnął

turze numer Hannah.

Dillon?

k. Lang miał kraksę

policję z Okehampton.
likopter, jeśli mają tam

:o nad lasem.

usiłujący się doczołgać
rócił głowę.

ił dosięgnąć ręką psa

jego zadnie łapy, kości
mął głęboko. Ś Dobij

ę patrzeć, jak cierpi.
a. Danger podniósł na

)n gładząc go po łbie

Dillon przykucnął przy Langu, zapalił papierosa i wetknął mu go do ust. Lang

zakaszlał i powiedział słabym głosem:

Ś Żeby tak skończyć. Żeby tak głupio skończyć...

Ś Ktoś tu zaraz będzie Ś próbował pocieszyć go Dil-
lon. Ś To jedna z zalet telefonii komórkowej. Natychmias-

towa łączność.

Ś Nic mi po tej natychmiastowości, Dillon. Umieram.

Ś Może jeszcze nie. Trzymaj się.

Ś Po co? Czeka mnie proces. Ś Przymknął oczy. Ś Całe

background image

życie tak się nudziłem, Dillon, miałem wszystko i nie miałem nic, jeśli

rozumiesz, o co mi chodzi. Wystąpiłem z armii, żeby zająć się tymi żałosnymi
politycznymi gierkami. A potem

przypadek sprawił, że coś w moim życiu zaczęło się dziać. To było wspaniałe,
ekscytujące. Nic nie mogło się z tym równać.

Oddychał z trudem.

Ś Spokojnie, nic nie mów Ś powiedział cicho Dillon.

Ś Nie, chciałem ci coś wyjaśnić, opowiedzieć ci, bo nic

innego nie ma już znaczenia. Pierwszy zamach dokonany
przez 30 Stycznia był pomyłką. Tom spełniał rolę łącznika Belowa, ale Arab, z

którym się spotkał, miał na zlecenie KGB zabić Belowa. Tom zastrzelił go podczas
szamotaniny, kiedy walczyli o pistolet... berettę. I wtedy właśnie wymyśliliśmy

30 Stycznia. Żeby wyjaśnić to zabójstwo. Ale Tom został wtedy ranny, a ja nie
mogłem tego puścić płazem. Rozwaliłem więc Asimowa, tego sukinsyna z KGB, który

za tym wszystkim
stal. Zabijałem ludzi w Irlandii, Dillon, dlaczego więc nie

miałem usunąć tej kupy łajna?

Strużka krwi pociekła mu z ust.

Ś Spokojnie Ś mruknął Dillon.

Ś I tak się to zaczęło Ś ciągnął Lang. Ś Niedługo

potem dołączyła do nas Grace. Ś Mówił teraz bardzo
aicwyraźnie. Ś Wybraliśmy się z Tomem na jej występ

w Lyric. Kiedy wracała z teatru, napadły ją te dwie łajzy, bohaterowie szczytnej
rewolucji. Wciągnęli Grace w zaułek, »byją tam zgwałcić. Pośpieszyliśmy jej z

Tomem na odsiecz. MNoc przy sobie broń. Zarejestrowałem tę berettę z myślą

o wizytach w Prowincji.

Ś I zastrzeliłeś ich...
y sŚ Bytt uzbrojeni. Strzeliłem do jednego, wywiązała się

• • . - "-wiuB/J nab,.

01 '^ ^ ^ ^

l . - Wiodi i

-^^^;^^^,,^„

rs ^MEfod

(Xz 3(^r Ś

'Jq ^BMOUBJBIS Ś

rtITllrt 2Ś

fPo^ Aiog 7 .^-, <JtKia •Is "' OD -

^^^^y^^ ^,^
:ŚŚŚŚŚ„.^;^^%:

background image

r^:Ś-^s-

^rettę i załatwiła tego

aktowała to w katego-

kurs posługiwania się
ennicą!

- spytał Dillon.

Krwawa Niedziela

tusił Lang i zakaszlał
lęła krew. Jego ciało

yk telefonu komór-

osł do ucha i usłyszał

'Je się baza RAF-u.

- Umarł. Zaraz tam

lomencie rozległ się
zu- Z góry schodził

twarzy Sama Lee

już bywa na tym
"l i potężni.

'les, co tam leży, to

w którym wezbrał

krocze, a potem
są i zatrzymał się

Wczesnym popołudniem Alan Smith poderwał navajo

z końca pasa startowego lotniska RAF-u i poprzez ulewę
wzbił się ponad wierzchołkami drzew w niebo.

Ś Jedna dobra wiadomość z punktu widzenia premiera Ś

powiedziała Hannah Bernstein. Ś Śmierć Ruperta Langa
zapobiegła wielkiemu skandalowi, jaki zagrażał partii konser-watywnej.

Ś Ale została jeszcze ta Browning, Curry i Below. Dzięki

przedśmiertnym zwierzeniom Ruperta Langa potwierdziły się nasze podejrzenia.

Ś Chciałabym zauważyć, brygadierze Ś powiedziała Han-
nah Ś że te przedśmiertne zwierzenia nie będą miały w prze-wodzie sądowym

żadnego znaczenia. Nawet gdyby oskarżenie
powołało się na nie, sędzia nie mógłby ich wziąć pod uwagę.

Ś Tak, wiem o tym, pani inspektor. Ś Ferguson wes-

tchnął. Ś Ale w spowiedzi Langa niepokoi mnie bardzo
pewne stwierdzenie... Mianowicie to, że ta Browning znajduje się teraz w

posiadaniu beretty.

background image

Ś Właśnie Ś podchwycił Dillon. Ś Powiedział, że pistolet

jest jej do czegoś potrzebny. Kiedy spytałem, do czego,
odparł: „Biedny Ferguson. Jeszcze jedna Krwawa Niedziela. Chciałbym zobaczyć

jego minę". Zaraz potem skonał.

Ś W moim rozkładzie zajęć na najbliższy okres występuje
tylko jedna ważna niedziela... ta jutrzejsza Ś mruknął

Ferguson Ś i sama myśl, że Grace Browning może coś na nią planować, przyprawia
mnie o gęsią skórkę.

Ś Ależ ona jest teraz w Londynie Ś zauważyła Han-

nah. Ś Gra dziś wieczorem w King's Head.

Ś My również jesteśmy dziś tu, moja droga, a przecież
rano lecimy na Shannon. Ona może zrobić to samo.

Ś Mam ją zdjąć?

Ś Zdobyłaś te bilety na spektakl?

Ś Tak.

Ś A więc pozwolimy jej zagrać ten ostatni raz. Zdejmiemy

ją po przedstawieniu. Podejrzewam, że Curry też tam bę-
dzie. Ś Ferguson zwrócił się do Dillona: Ś Wybierzesz się z nami?

Ś Nie przepuściłbym takiej okazji za całą herbatę Chin Ś

odparł Sean Dillon.

14

• p

Informacja o tragicznej śmierci Ruperta Langa, podsek- • t retarza stanu w
gabinecie Irlandii Pomocnej, została nadana f t w wiadomościach telewizyjnych

już o pierwszej po południu, f s Tom Curry, który przy włączonym telewizorze
robił sobie s t właśnie kanapkę w kuchni Dean Close, nie chciał wierzyć •

własnym uszom. Rozdygotany dopadł kredensu, wyjął butelkę y szkockiej i
napełniając trzęsącą się ręką szklaneczkę oblał f sobie palce. Wychylił whisky

jednym haustem, po czym wszedł | ^ do salonu i usiadł na kanapie,
j ^

Ś Rupercie! O, Boże, Rupercie; Co tam się stało? Ś Zaczął f c płakać i w tym

samym momencie zadzwonił telefon. Odczekał '' kilka sygnałów, a potem
podniósł słuchawkę. s

Ś To ty, Tom? Ś spytała Grace.

Ś Rupert... Ś wykrztusił łamiącym się głosem Curry. Ś v Rupert nie żyje.

^

Ś Tak, wiem. Tylko spokojnie. Już do ciebie jadę Ś I powiedziała i
rozłączyła się. | z

Curry nigdy w życiu nie czuł się tak osamotniony. Po \ (

odejściu Ruperta życie utraciło dla niego sens. Nalał sobie ' *

background image

drugą, tym razem większą porcję whisky, wychylił ją znowu I jednym haustem,
włożył płaszcz i wyszedł.

Lało jak z cebra, ale Curry'ego to nie obchodziło. Nic go |

już nie obchodziło. Z poczuciem, że całe jego życie legło r

w gruzach, szedł w stronę Parlamentu. ( ^

Grace, jadąc Millbank, ze zdumieniem dostrzegła go kro-

czącego chodnikiem. Chciała się zatrzymać, ale ruch był za duży. Potem Tom
przeszedł na drugą stronę jezdni i nic już nie mogła zrobić, bo utknęła na jakiś

czas w długim korku. Postukując nerwowo palcami o kierownicę, patrzyła za
oddalającym się Tomem. Zator rozładował się w końcu.

Szczęśliwym trafem w tym samym momencie spod krawężnika
ruszyła jakaś furgonetka, zwalniając miejsce do parkowania. Grace natychmiast je

zajęła, zamknęła pośpiesznie samochód i przebiegłszy kawałek St Margaret Street
wpadła na Par-

liament Square.

"Na rogu zatrzymała się i zaczęła rozpaczliwie rozglądać się

po placu. Dojrzała Toma u wylotu Bridge Street, puściła się biegiem w tamtą
stronę i znalazłszy się na rogu zobaczyła go po drugiej stronie jezdni. Wszedł

na Westminster Underground Station i wmieszał się w tłum. Grace, lawirując
między

trąbiącymi samochodami, przebiegła przez jezdnię.

Curry wchodził na stację metra bez zamiaru jechania dokąd-kolwiek. Wyjął jednak
z kieszeni funtową monetę, wrzucił ją w szczelinę automatu, wziął bilet i

przeszedł za bańerkę. Zjechał na dół zatłoczoną windą i jako jeszcze jedna
anonimowa twarz w tłumie ruszył korytarzem. Na peronie panował nieopisany ścisk.

Curry przepchnął się przez ciżbę na sam skraj peronu. Whisky zrobiła już swoje.
Nie był pijany, ale popadł

w nastrój kompletnego zobojętnienia, niczego nie odczuwał, Usłyszał łomot
nadjeżdżającego pociągu, owiał go podmuch

pchanego przez niego powietrza i w tym momencie ktoś

zawołał:

Ś Tom! Zaczekaj na mnie!
Obejrzał się. Przez zbity tłum przeciskała się ku niemu

Grace Browning. Odwrócił z powrotem głowę, postąpił krok

i zeskoczył z peronu na tory tuż przed wypadającym z tunelu

pociągiem.

Niespełna czterdzieści minut później w pokoju Hannah
Bemstein w gmachu Ministerstwa Obrony rozległ się brzęczyk

237

•[BZ ogólni ofXq aru np/2 M ^p§ru nuBj

• '^IIIG ffen^tuui Ś B}XJi[odrq Bued z zap 'nzsf Ś

background image

•[BZ faf
nu 9IMBJJ Ś •uosn3J3J puz^ZJd Ś źfoBJ ZSBUI ^q-<q3 Ś

•UO[[IG

pizpaiMod Ś 3iq9is BU Bures Buepz ZEJS} isaf "•zo3 Ś

^SuiU/AO-ig 33BJr) y Ś

•OAYłBf isaf aru XpSiu '^uzoĄBUiofd^p lairuniniur
izpoq3M ^J§ M Apar^ •faruzod BU 3iqos o§ /(uiMBJS07 Ś

•qBtiireH B{BiXds Ś ^arMBJds o3s[ /A BZJaiuiBz u^d 03 Ś

•3izpBSBqure M ^rs fiuoJq3s ^JO^ 'siAiopg o

feuiiuodBZ 3i^[ Ś •uosn§JOj oś ^iM^Jdod Ś SIMO Ś

•UO[[IQ fJ^dpo Ś Bqoso BupsfafBisozod 'ofpedpo q30MQ Ś
•qBUUBH BpiXds Ś ^,SBU Bip BZOBUZO 01 oa y Ś

•osaiuz ^yBJiod

aro o§aJO}?[ 'uiasop oSaiu Bip B^q BIBJIS BI azoui oXg -iiAz feqos sz IB[ po Ś

•uosn§J3J {BizpaiMod Ś B§ire7 BiJ9dn^[
pJaruis o osomopBiM o§ai op oś B^aqodod azoui o^g Ś

^,{iqoJZ 01 uo oSazoBKJ Ś 'BS

•OJaidBd \\\vdT3z UO[[IQ Ś •••Bzog o^y^ 'OUBF\[ BI^IMS Ś

, •BIU933[Z

oSafoui op fefns^d aż 'óis O^TZ-B^O BJ9induio?[ op q3i niuazp

•CAo-idM OJ •ig3 op feAiorpBJ fe§oJp au^p si ^ze^azJd if3i(od zsnuBuofo^unj
-npJUod o§af M q3^uoiz3fBuz Moiuaiun^op

aiMBISpod BU OUBU03(Op lf3B3(IJ^U3pI "9111 Xl31S3I^ Ś

•UOSn§J3J {Bl^dS Ś ^,3fXz 3IN- Ś

•uoneis punoJ§J3pun J3}suruns9^v BU Stepod pod źis
1 pnzJ fe[iMq3 pazJd aż '01 BU Bpfe[§X^\ '^izsaJ i o§3f ^zo^iop 03 'oSaMou sos

9(S /(zJBpAw rrsaf '3iuz30{Avzzaq sruui t[BnuBpBiMOd i(q3z 'nmauKoBuuoJui runig
nuiau[BJiu93 uiBfp3[7 Ś 'qBU

•UBH B{Bizp3iMod Ś oSa.Aun^ BUIOJ, BJOsaJOJd o Ś

'"otI?G {pazsAY

S (^P0!? 03 O Ś

•B?[Jniq BZZ fe(u BU {BZJfods uosn§J3J

•aruazsoJdBz ^u ofefe^azo aiu BpsaM i
'»aosn§J3j niauiqB§ lAaJp op Bp3[ndB7 Ś c?9^3^ ^CPO

JBO([IQ Ś :B{BfOMBz i i[iAiqo od B^udazs Ś i3?og fop^ Ś

•3BlXzo qżz9^z i luaided Ż^ISM Bpeppo
taJe^iup op Bpsapod 'E?[Jnrq po BpisM qBUUBH 'BJ3induio3[

background image

ideszła do drukarki,

awołała: Ś Dillon!
;abinetu Fergusona

powiedziała Han-

brmacyjnemu, żeby
arzy się coś nowego,

; przed chwilą rzucił
und Station.

ano na podstawie

;lu. Funkcjonariusz
o CBI. Po wprowa-

; pasują do mojego

Ilon zapalił papiero-

iadomość o śmierci

Ś Od lat ze sobą
;iosem, którego nie

i Hannah.

ba Ś odparł Dillon.

Ś Nie zapominaj
ie.

Ś spytała Hannah.

edy w grę wchodzi
łatwo.

iebie Ś powiedział

;uson. Ś Prawie mi
aruknął Dillon. Ś

Ferguson puścił tę uwagę mimo uszu.

Ś Pewnie nie słyszała jeszcze o Currym Ś powiedział. Ś

Oczywiście media momentalnie dokopią się do tego, że od
lat mieszkał z Langiem i wyciągną z tego własne wnioski.

Ś To nam nawet na rękę, jeśli dobrze się zastanowić Ś

stwierdził Dillon. Ś Gdyby jeszcze Grace Browning skręciła sobie kark na tym
swoim motocyklu, cała sprawa elegancko

by przyschła. Mógłby pan zaproponować Jurijowi Belowowi,
żeby zamiast wracać do domu i wystawać w Moskwie

w kolejkach za chlebem, przeszedł na naszą stronę. Można by

z niego wycisnąć mnóstwo informacji.

Ś Ależ z ciebie sukinsyn Ś fuknęła Hannah.

Ś On ma rację Ś mruknął Ferguson. Ś Chyba powinie-
nem przykręcić tej Browning śrubę Ś dodał i podniósł

background image

słuchawkę telefonu.

Grace Browning siedziała za stołem w swoim domu przy
Cheyne Walk, piła gorącą, bardzo słodką herbatę i próbowała na chłodno

przeanalizować sytuację. Zadzwonił telefon, sięg-nęła więc po słuchawkę.

Ś Mówi brygadier Ferguson Ś usłyszała. Ś Sądzę, że

pani wie, kim jestem.

Ś Czego pan chce? Ś spytała.

Ś Od paru godzin głośno o tym we wszystkich mediach,

jestem więc przekonany, że wie pani o tragicznej śmierci

swojego przyjaciela, Ruperta Langa.

Ś Owszem, wiem. ,

Ś Ale nie wie pani jeszcze, że niecałą godzinę temu pod

kołami pociągu na Westminster Underground Station zginął
pani drugi dobry znajomy, profesor Curry.

Grace wzięła głęboki oddech.

Ś O Boże! To straszne.

Ś Jurij Below znajduje się w ambasadzie rosyjskiej i nie

może się stamtąd ruszyć, czyli pozostaje nam tylko pani.

Obawiam się, że gra skończona.

Ś O jakiej grze pan mówi, brygadierze?

Ś Zawsze uważałem, że jest pani wybitną aktorką. I między

innymi dlatego poleciłem swojej asystentce, pani inspektor

TtQ

Bernstein, żeby kupiła nam bilety na dzisiejszy wieczorny spektakl w King's
Head. Zagra w nim pani, mam nadzieję?

Ś Nigdy jeszcze nie opuściłam przedstawienia, brygadierze.]

Ś Powiem pani po spektaklu, co o tym wszystkim myśź,

lę Ś oznajmił Ferguson.

Ś Ona może przecież uciec Ś zauważyła Hannah.

Ś Nie sądzę, żeby się na to zdecydowała Ś odpari
Ferguson. Ś Ale jeśli chcesz wziąć ją pod dyskretną obserwa-cję, to daję ci

wolną rękę. Dillona zna, więc będziesz musiała zająć się tym sama.

background image

Ś W porządku, idę Ś powiedziała Hannah, po czym

wzięła torebkę i wyszła.

Ś To mi się podoba Ś mruknął Dillon. Ś Boże, miej nas
w swojej opiece, bo oto kobiety przejmują władzę nad tym

światem.

Żadnego alkoholu, pomyślała Grace, umysł muszę mieć
jasny. Zrobiła sobie jeszcze jedną filiżankę bardzo gorącej herbaty, przeszła do

salonu i wyjrzała na Cheyne Walk: był duży ruch i mnóstwo samochodów stało
zaparkowanych

zderzak w zderzak przy obu krawężnikach. Z któregoś z nich ktoś pewnie ją
obserwuje, była o tym przekonana, będzie więc musiała działać bardzo, bardzo

przebiegle. Podjęła już decyzję, że mimo wszystko stawi się o wyznaczonej porze
w opactwie Drumgoole. Choćby dlatego, że była to winna Tomowi

i Rupertowi. Zapaliła papierosa i zaczęła spacerować nerwowo tam i z powrotem po
salonie, l nagle spłynęło na nią olśnie-nie Ś idealne i niewiarygodnie proste

rozwiązanie.

Jurij Below odebrał telefon Grace w swoim gabinecie
w ambasadzie rosyjskiej.

Ś To ja. Słyszałeś już o Rupercie? Ś zapytała.

Ś Niestety tak. ź

Ś Mam jeszcze jedną przykrą wiadomość. Dziś po południu

Tom rzucił się pod pociąg na Westminster Underground Station.

zisiejszy wieczorny
ii, mam nadzieję?

vienia, brygadierze.
m wszystkim myś-

'a Hannah.

owała Ś odparł
yskretną obserwa-

; będziesz musiała

tannah, po czym

Ś Boże, miej nas
władzę nad tym

nysł muszę mieć

• bardzo gorącej

heyne Walk: by}

zaparkowanych
r któregoś z nich

lana, będzie więc
djęła już decyzję,

orze w opactwie
winna Tomowi

srować nerwowo
o na nią olśnie-

background image

zanie.

voim gabinecie

Ś O Boże! Śjęknął Below.

Ś A mnie też już namierzyli Ś ciągnęła Grace. Ś Miałam

przed chwilą wieloznaczny telefon od Fergusona. Zapowie-
dział, że dziś wieczorem będą z Dillonem i inspektor Bernstein na moim ostatnim

przedstawieniu w King's Head.

Ś Uciekaj, Grace, póki jeszcze możesz! Ś rzucił Below.

Ś Ani myślę. Realizuję dalej plan. Podejmuję to ryzyko.
Założę się, że nic nie wiedzą o niedzieli. Teoretycznie Rupert mógł im

powiedzieć, ale jestem pewna, że tego nie zrobił, a Tom nie żyje. Więc nasze
plany są nadal aktualne: spo-

tkanie z Carsonem na lotnisku polowym w Coldwater i lot
do Kilbeg. Czy twoi ludzie na pewno podstawią mi tam

samochód?

Ś Wszystko już załatwione, Grace, ale to szaleństwo.

Ś Wcale nie, dokładnie przemyślałam sytuację. Chcę tylko
wiedzieć jedno... czy jest możliwość, że Ferguson zatelefonuje do ciebie i

zaproponuje ci zawarcie układu? Bo widzisz,
zdarzało się już w przeszłości, że wasi ludzie przechodzili na drugą stronę.

Informacje w zamian za wygodny azyl.

Ś Zaproponuje mi to na pewno, ale jeszcze nie teraz.

Ś Gdyby cię odwołali do Moskwy za brak wyników
w pracy operacyjnej, nie należałoby to chyba do przyjemności, prawda?

Ś Jeśli uda ci się zastrzelić Patricka Keogha, będę się miał czym wykazać. Ś

Below roześmiał się. Ś A jeśli ci się nie powiedzie, to zawsze mogę jeszcze
pójść na układ z Fergu-

sonem.

Grace również się roześmiała.

Ś Cały mój Jurij.

Ś Ale zdradź mi, jaki masz plan Ś poprosił Below.

Ś Bardzo prosty Ś odparła. Ś Zamierzam zginąć.

Ś Grace! Ś krzyknął Below. Ś Powiedz mi natychmiast,
co chcesz zrobić! Ś zażądał.

>ziś po południu

•ground Station.

Znalazła w kuchni dużą plastikową torbę i zapakowała do
nug stary granatowy dres, lekki płaszcz i parę czarnych

skórzanych butów na płaskim obcasie. Podeszła do sejfu,
otworzyła go, wyjęła dwa pliki dziesięciofuntowych banknotów

background image

16 Ś Anioł Śmierci

241

po tysiąc funtów każdy i wsunęła je do czarnych butów.
Potem zwinęła w kłębek kuchenną ścierkę i również wrzuciła ją do torby.

Piętnaście minut później wychodziła już z domu z rozpiętą parasolką w ręku,

ubrana w stary płaszcz. Przeszła chodnikiem do zaparkowanego czerwonego mini,
otworzyła drzwiczki

i wsiadła.

Hannah obserwowała ją ze swojego samochodu zapar-
kowanego kawałek dalej, po drugiej stronie ulicy. Kiedy

Grace Browning ruszyła, podążyła za nią. Jechały w gęstej rzece pojazdów w
kierunku Westminsteru. Gdy dotarły do

Wapping High Street, Grace zatrzymała się niedaleko domu
towarowego. Hannah wypatrzyła wolne miejsce do zapar-

kowania dwa samochody za nią, wjechała w nie i zgasiła silnik.

Grace wysiadła z wozu z plastikową torbą, zamknęła
drzwiczki na kluczyk, podeszła do parkometru i wrzuciła do niego kilka monet.

Potem odwróciła się i ruszyła w kierunku głównego wejścia domu towarowego.
Hannah weszła tam za

nią, ale w środku kłębił się tłum kupujących i po chwili
straciła Grace z oczu. Gdyby zaczęła jej szukać, tamta mogłaby wyjść

niepostrzeżenie, wolała więc nie ryzykować i wróciła do samochodu.

Tymczasem Grace Browning weszła do toalety pod schoda-
mi na tyłach budynku. Były tam drzwi opatrzone tabliczką

z napisem „Tylko dla personelu". Otworzyła je kiedyś z cie-kawości i odkryła, że
wychodzą na zaułek z boku domu

towarowego. Wybiegła nimi teraz, dotarła do samego końca
uliczki i znalazła się nad brzegiem rzeki.

Szybkim krokiem doszła do zrujnowanych, opuszczonych

magazynów niedaleko St James's Stairs. Znała dobrze tę
okolicę, kręciła tu kiedyś pewien epizod do telewizyjnego thrillera. Był tutaj

wąski zaułek o nazwie Dock Street
Ś same zabite deskami okna i parę starych baniaków

na śmieci. Ryzykowała, ale przecież wszystko było teraz
ryzykiem. Upchnęła plastikową torbę za śmietnikami, przy-

kryła ją jakimś złachmanionym workiem i wróciła biegiem
do domu towarowego.

Weszła po schodach na piętro, znalazła dział z bielizną

pościelową i ręcznikami, wybrała na chybił trafił dwa ręczniki,

zapłaciła za nie i zaczekała cierpliwie, aż sprzedawczyni zapakuje je w białą

plastikową torbę, podobną do tej, z którą

tu weszła.

background image

Kiedy wychodziła z domu towarowego, Hannah natych-

miast ją zauważyła. Grace podeszła do swojego mini, ot-
worzyła drzwiczki, wrzuciła plastikową torbę na tylne sie-dzenie i usiadła za

kierownicą. Była pewna, że jeśli ją
śledzono, udało jej się wymknąć. Ruszyła od krawężnika,

a Hannah za nią.

W chwilę później minęły Wapping Underground Station

i skręcały do pobliskiego wielopoziomowego parkingu. Grace zjechała do podziemi
i zatrzymała się przy kantorku obsługi

technicznej. Hannah zajęła wolne miejsce parkingowe.

Grace uśmiechnęła się do młodego czarnego mężczyzny

w kombinezonie, który do niej wyszedł.

Ś Chciałam zamówić mycie i woskowanie. Da się to

załatwić?

Ś Nie ma sprawy. Kiedy samochód ma być gotowy?

Ś Tak się składa, że mam dzisiaj wieczorem przedstawienie, i może się to trochę

przeciągnąć. Powiedzmy na dziesiątą.

Ś Kończymy pracę o siódmej.

Ś Nie mógłby pan zostawić mi kluczyków pod matą przy

wejściu?

Ś No nie wiem, proszę pani... Nie wolno nam tego robić.

Grace otworzyła torebkę.

Ś Ile to będzie kosztowało?

Ś Dwadzieścia funtów.

Ś Proszę. Ś Wręczyła mu dwudziestofuntowy banknot

i z uśmiechem wcisnęła w dłoń dodatkowe pięć funtów. Ś
Może zrobi pan dla mnie wyjątek. Naprawdę będę niezmiernie

Wdzięczna.

k Młody mężczyzna uśmiechnął się.

i Ś Nigdy nie potrafiłem odmówić pięknej kobiecie. Znajdzie

pani woj wóz tam, w tej żółtej sekcji.
Śi Wielkie dzięki. Ś Grace odwróciła się i mijając Hannah

odeŚbi pochylnią pod górę. Hannah odczekała chwilę, po

czym zapuściła silnik i ruszyła za nią.

background image

Gauss przeszła kawałek chodnikiem i zatrzymała przejeż-

dżiMlcą czarną taksówkę. Jadąc za nią, Hannah znalazła się

243

Biuz3X')s ()L vdruQ •••fauMBJd ^ini^u osoupru-i BUA\ad sfsiuisi 9IB 'azJsnuaid

swed ':>BMOU(idop o§si aizp5q Bq9ZJ^ Ś
•o^zJOS Sis {feu

-qo9nasfi Ś jtofeJpz AUOJO^ Jaisiuiui 'azog •teuz3i[qnd feiuido pazJd ŻJ3JB ^

fe{B3 so5[^f oAi^n ^is oppn o?((^i Xqaz Ś

•feMO(§ {BA\I5[Od J3IUI3JJ

•B{^J3iqXM saizp§ ais Xq3z 'afnz^sM aiu 31^ 'B?(lU3isXsB
Bfoiu i( izpais 'n[3iBi5[3ds m^zsfaisizp od tef ^uiaimfopz Ś

•J81JB3 feUBJ§^M BZ {BMBp 3IU Ś ^piq05( Bl y Ś

•auBuSaz^z ofBisoz OMisy3Z33idzaq9iu 'XpBSBqure

f3I5(SpfaOJ Z O^ZSTU 5lS SZOUI 9IU AYOpg B '3fXz 3IU q30Mp q3Xl <p3I5( 'ZBJ3J, Ś

•UOSn§J3j (JBdpO Ś 0(IZOJ{) Ś
(,1'ZOJS S03 IMOq§03-^[ ^Z^ ^l(3IZp3IU faŁUOpBIM Op SIUBZfel^BU

oXq oyaiui 01 Az^ ^ZOBUZ 0{§oui '^{qBip n '01 03 •"i(3izp

-3I{^ f3MBAU^ f3I§TUp O BgUBq BlJ3dny B§BMn E^ ŚŚ •}AZ3

-U03{S UOSn9J9J ^p3n 'J9U^3 (feUljnJUI ŚŚ 9UA\IZQ ŚŚ

•0§3/JJn3 BUIOJ, t3J3imS f9Z3roqOlUES O {BIZp9IA\

oo 'mii(is^zsA\ iiuiu z zai 5is {ipizpoj 'BguBq euadny pJaiius

Op ĄlZpEMOJdop 9J01?( '3IUOA3Q M EIU3ZJBpXM OA\OtO§3Z3ZS

(^sido i uosn§J3j {J^dpo Ś azJaiuiaJd aiued 'aiui^Jn^f^ Ś

•9IA\ 1BIU31 U31 BU UBd 03 'OlpS^ZSM

oaizpaiModo UIBU ÓZSOJJ -q3Bi(pBdXA q3Xu(9U3iuis q30Ap

q3X} O 3IUSB{M. AlUEIABUIZO-a '3ZJ3IpB§^Jq 'UBd lS9f 'O ŚŚ

•{Xq UIBI znf J3UB3 uouiis

'BJ3IUI3Jd ni3UiqB§ Op OUOZpBMOJdM BUOSn§J3j ^P3I"){

•133J1S SuiUMoa ^zJd XuoiMouin uiaisaf 'asKM ózsnm ZBJSJ,

•W\V3\ A\ ÓIS XlU^Z3BqOZ •5foBAU9SqO h\T3p SIZp^AOJd I 3B1SOZ UIB:l ŻZSOJd

5[3pEd^M I5[(9ZSA\ BU 3(V "U3IM3d ogsi UI31S9f 'm8JOZ39IA (mStZp ldfe!SX^
•BUZSStUO^ ISSf 9IU gUIUMOJg

33V1Q BfoBAU3SqO aż 'JO^adSUI IU^d 'Uia^IMOUI Z9133ZJJ Ś

background image

•nmop op fei(

•MOSI(^ B{POJM i UOITOS punoJ§J3pufi Suiddp^ AzJd i§n{sqo ipreis BU poq3ouiBS

^{IABISOZ uiaiod v 'UI^AOJBMOI nuiop M ^dn3(BZ sai^r B{iqoJz 'lasJis q8iH
SuiddB^y TZU ^q33(bJ Ś

:IMOUOSngJ3J BpAYOppUIBZ I BJniq Op B{IUOM.ZpBZ qBUU^H

•nUIOp /A B(5[IUZ I IAVOZJB1(A\OS5[B1 E{I3B{dBZ

33^0 '5[(B^ 3uAaq3 BU ui9-»OJA\od z q3Binuiui nisBuióid od

Tie Walk. Grace

ła Fergusonowi:

dła jakieś zakupy

nochód na stacji
wróciła taksów-

bserwacja Grace

isiaj wieczorem,
dek proszę tam

my się w teatrze.
>owning Street.

•inetu premiera,

/ właśnie o tych

im opowiedzieć

^erguson i opisał
loprowadziły do

rai wszystkim, co
igo.

Ferguson skoń-

] Krwawej Nie-
zy to miało być

|iowi coś grozi?
raz, kiedy tych

żyć z rosyjskiej
me.

Carter.

i. Śledzi ją moja

wybierała.

l tę aferę przed
|cą! Ś Usmiech-

! premierze, ale

upa 30 Stycznia

ma na swoim koncie wiele morderstw i wiemy teraz, że
większość z nich popełniła Grace Browning. Ciężko będzie to

background image

zatuszować.
Ś A więc niech Bóg ma nas w swojej opiece Ś mruknął

premier.

Około szóstej czterdzieści pięć Grace Browning wyjechała

na BMW boczną furtką posiadłości przy Cheyne Walk.
Ubrana była jak zwykle w czarną skórę. Zatrzymała się przed furtką i zdjęła na

chwilę kask, tak aby każdy, kto mógł ją w tej chwili obserwować, nie miał
najmniejszych wątpliwości, że to ona. Potem skręciła w ulicę, a Hannah ruszyła

za nią. Dwadzieścia minut później obie były już pod King's Head.
Grace ustawiła BMW na podpórce i zeskoczyła z siodełka.

Hannah zatrzymała się nie opodal i patrzyła, jak dziewczyna wchodzi do teatru.
Upewniwszy się, że Grace jest już w środku,

znalazła miejsce do zaparkowania samochodu.

Kawałek dalej dostrzegła daimlera Fergusona z szoferem za

kierownicą. Weszła do King's Head. Panował tu tłok, jak
zawsze przed rozpoczęciem spektaklu. Ferguson z Dillonem

siedzieli w kącie baru. Dillon zamachał do niej ręką.

Ś Jezu, kobieto Ś powiedział, kiedy do nich podeszła Ś

ależ nudny dzionek sobie zafundowałaś.

Ś Mię przejmuj się, moja droga Ś pocieszył ją Fergu-

son. Ś Zamówić ci drinka?

Ś Nie, dziękuję panu, prowadzę.

Ś Boże, co za kobieta. Cale szczęście, że ja nie jestem

wozem. Ś Dillon skinął na barmana. Ś Jeszcze jednego

bushmillsa.
W chwilę później rozległ się dzwonek zapraszający na

widownię i pośpieszyli tam całą trójką. Znaleźli swój stolik i usiedli. Światła

przygasły i na scenę, witana głośnymi bra-wami, weszła Grace Browning.

Ś Ona jest naprawdę wspaniała Ś powiedział Ferguson,
kiedy w antrakcie na widowni znowu zapłonęło światło. Ś

Co a talent. Tźkź szkoda.

245

Dillon wstał.

Ś Idę z nią porozmawiać za kulisy.

Ś Po co? Ś zapytał Ferguson.

Ś Mam jakieś złe przeczucia.

background image

Hannah również wstała.

Ś Skoro ty idziesz, to ja też.

j' Garderoba była ciasna i zagracona. Kiedy Dillon, zapukaw-?1 szy

uprzednio, wszedł tam, zastał Grace z kieliszkiem białego | wina w ręku.

s Ś O, Dillon! Ś Grace sprawiała wrażenie autentycznie l ucieszonej.
Ś Dobra byłam?

Ś Cholernie dobra, i świetnie o tym wiesz. Aha, przed-

stawiam ci inspektor Hannah Bemstein, jednego z najlepszych detektywów Scotland
Yardu.

Ś Bardzo mi miło Ś powiedziała Grace.

Ś Po spektaklu zabieramy panią ze sobą Ś odezwała się

Hannah. Ś Mam nadzieję, że pani to rozumie.
; Ś Aieź naturalnie. Ś Grace nalała sobie drugi kieliszek białego wina. Ś

Przykro mi, że sprawy tak się potoczyły,
Dillon. Wydaje mi się, że moglibyśmy zostać dobrymi przyja-ciółmi.

Dillon uśmiechnął się.

Ś Połamania nóg Ś powiedział, po czym wypchnął Han-

nah z garderoby, wyszedł i zamknął za sobą drzwi.

Po zakończeniu przedstawienia rozpętała się burza oklas-
ków, a kiedy Grace Browning wyszła na scenę, nagrodzono ją owacją na stojąco.

Ukłoniła się, spojrzała w stronę Dillona i Fergusona i poświęciła im specjalny
ukłon. Za kulisami, w korytarzu pełnym aktorów i członków ekipy technicznej,

czekała na nią Hannah.

Ś O, jest pani, pani inspektor. Ale muszę się najpierw
przebrać.

Ś Oczywiście Ś odparła Hannah. Ś Poczekam tu na

panią.
Grace weszła do swojej garderoby, zrzuciła z siebie kostium

dy Dillon, zapukaw-

'. kieliszkiem białego

•ażenie autentycznie

wiesz. Aha, przed-
idnego z najlepszych

ice.

oba Ś odezwała się

zumie.

>obie drugi kieliszek

y tak się potoczyły,

background image

stać dobrymi przyja-

zym wypchnął Han-
obą drzwi.

;ała się burza oklas-

scenę, nagrodzono ją
iła w stronę Dillona

ukłon. Za kulisami,
w ekipy technicznej,

muszę się najpierw

Ś Poczekam tu na

ociła z siebie kostium

i wdziała skóry. Jednak zamiast ciężkich skórzanych butów wzuła czarne baletowe
pantofelki. Wyszła na korytarz z ręka-wicami w ręku i z kaskiem pod pachą.

Ś To pani nie będzie potrzebne Ś powiedziała Hannah,

wskazując ruchem głowy kask.

Ś O Boże... Ś Grace Browning uśmiechnęła się. Ś Nie

powinna pani czasem odczytać przysługujących mi praw czy

czegoś w tym rodzaju, jeśli zamierza mnie pani aresztować? Ale mniejsza z tym.
Musi mi pani wybaczyć. Potrzeba

naturalna.

Skręciła szybko w prawo do toalety, zatrzasnęła za sobą

drzwi i zaryglowała je. Nie zważając na dobijającą się do drzwi Hannah, weszła
na miskę klozetową, otworzyła znaj-

dujące się nad nią okienko i wyrzuciła przez nie rękawice

i kask.

Ś Baj-baj, pani inspektor! Ś zawołała i przecisnęła się na

zewnątrz.
Hannah odwróciła się od drzwi toalety i wybiegła zza kulis.

Dillona i Fergusona znalazła w teatralnym barze.

Ś Zwiała! Ś zawołała do nich z daleka.

Dillon wybuchnął śmiechem.

Ś Jezu, dziewczyno, aleś pokpila sprawę. Ś Ruszył przez

zatłoczony bar do wyjścia.

Wypadł na chodnik przed teatrem. Hannah następowała

mu na pięty. Pośród nocy zaryczał silnik motocykla i Grace Browning przemknęła
przed nimi na swoim BMW, ale zaraz

background image

przyhamowała, zablokowana przez przejeżdżające ulicą samo-chody. Hannah

tymczasem dopadła do swojego wozu, ot-
worzyła drzwiczki i wskoczyła za kierownicę.

Ś Wsiadaj, Dillon, wsiadaj! Ś krzyknęła, zapuszczając już

silnik.

Ś Pojadę za wami daimlerem! Ś zawołał Ferguson.

Grace udało się wreszcie włączyć w ruch. Obejrzała się

jeszcze na siedzących w samochodzie Hannah i Dillona, unios-ła rękę w salucie i
pomknęła przed siebie. Hannah wyciągnęła spod fotela niebieskiego policyjnego

koguta, wystawiła go przez opuszczoną szybę na dach wozu i ruszyła za nią.

247

•13(01Sld

foA\s faf [Kzv^od i IU^ZJSIS {.redpo Ś lurdazsd '^f O^J. Ś (,yoJq 9pBi\
•Auzo3idz9q3iu ozpmq issf l?(9iqo '^l Ś

•1UBZJ3IS Xpo{ui piAds Ś (Ju^dazsd 'oSsuzEM soa OJ, Ś

•q^uu^H

Uli SlS B(IMBlSp3ZJd Ś UI31SUJ3g JOl5pdSUl MXl?p'l3CI Ś

•qBuuBH
op ii§3iqpod i iMOJnpunui faJaizo q3iu z i(Xz30?(sX^ 'au

•Moiiod XZOM Bqo iis X.(BUL<ZJ^Z feiu BZ 'qBMOureqBZ HBUUBH

•Sis B{BmXzJiBz i B3uo?[ far op BtB^aafop asBJO •soszJ BU izpo{

Bp^IMS 0{Aq OBpIM f3J01?( Z '531? feZSJ3ZS 5lpOJ1 M ItI3^J5(S n3U05( M I

lpB5(IUZO.reU EU IUIBIUJBIB( IUII5[33IMSOJBIS 'miTO

•^Z^§BUI uuXuoz3zsndo ^zpśiui iuiB?(Z3ip iuip[steM i(Xz3n^

•auKoiiod ^ZOA ^qo niMq3 od Ąiu^zan OUIPS OJ, •feiu BZ UIBI

E{I35J5[S qBUUBH •33Z3Ip f3UZ30q fSI^SfeM M B(ŚU5[IUZ I Z13II/A fillSO fA B{ZS3M
'39IMO(ZnZ UI^ZOIU fegoU ŚIS 3fefeJ9ldpOd '33BJr)

•S§OJp raf OBMOi(0(qBZ Xqsz 'ŚUOJIS faf BU {Bq39fz qoiu z uapsf

•^5[Mp3ZJd Z 33fefezpZ9fpEU 3UfXoilOd /izO/A V/Ap ^§3ZJ-(SOp

so^Jr) i 199J1S q§iH SuiddB^ A\ ĄpBdy\\ •feiu BZ B(izp9dod i

ZOMOIpBJ q3UIUIO Z9IUMOJ '5(IUpOq3 T3U ^ZSA\^q33fz 'qBUUPH

•f3(Bp B{BU§ I Og B{ÓUIUIO 'ZOMOIpBJ XufXoi(Od fsf {IZpOJ§BZ SSOJp 'AB^\

3UU3qiB-^ 1S Op B^ZpZSfop 33BJ{) ^p9I'?I

•3BUlXZJl^Z fef Bq3ZJJ^ •UUB(^ XUIBZS^§O

background image

Ś •uosn§J9J {BizpsiMod Ś OMOJpzaru oi 'oznp BZ 03 Ś

•nuojOJł[im op q^uu^H ^tpnzJ

Ś JSMOJ^ Op ^IS 3fnJ3I5( §UIUMOJg 9Z 'Ot BU Bpfel§X^ ŚŚ

•miTOiin

IUL<UZ30q 3XZ3n(5( B^ZOBZ I P^O-a ^0 Z B{p5J5[S 33feJO

'^ID op ^^D Ś •B{JEdpo Ś pBo-y Xii3 Xuiaizp9f Ś

•5(3{BA\B5[ ^JOdS

uia^ispo 'JO-i^sdsui iuBd 'żfo^zod fefoMS ITO 3Bpod SZSOJJ Ś

:BUOSn§J3j S0{§ ^IS ^
(§31ZOJ 3IZpOq30UIBS M UI^UBMOIUOUIBZ RIp^J UlXufX3I]Od ^\\ (

•aiuogo BU zfepM faf B{Bizp9is 'm§05( XufXoi{od {BM^P l:

fe[Bf 'Ó§BM3ZJd 3fefniS^ZJO?[XM 'qBUUBH 3\e 'MOpZBfod feA\lSŚ§ '3 KzpÓIUI

B^MOJIMB-I 'pBO-a ^1?3 M B{IOŹJ5[S 'pŚUy I3SO^OS^M ^

BU 'uiaiod 13 'issJis Jaddn SBZO sr3[Bf zszJd vfr\id 30^19 ji

W tym momencie nadjechał daimler. Ferguson wyskoczył

z wozu i podbiegi do nich.

Ś To brygadier Ferguson, mój szef Ś wyjaśniła Hannah.

Ś Co tu się, u diabła, wyprawia? Ś rzucił Ferguson. Ś

W co ona się bawi?

Grace Browning siedziała na motocyklu, silnik pracował na

wolnych obrotach, a ona patrzyła w ich stronę, anonimowa

w swoim ciemnym, nieprzezroczystym kasku.

Ś Ona, panie brygadierze? Ś zdziwił się sierżant.

Ś Tak Ś odparł niecierpliwie Ferguson. Ś To kobieta.

Me nie lekceważcie jej.

Ś "Nasz szef ma rację, synu Ś wtrącił Dillon. Ś W więk-
szych opałach jeszcze nie byłeś. Ś Grace Browning uniosła

rękę. Ś Uwaga, rusza! Ś krzyknął Dillon.

Grace dodała gazu i z rykiem silnika pomknęła ulicą w ich

stronę. W ostatniej chwili wystawiła nogę i asekurując się nią

zawróciła z poślizgiem.

background image

Ś Co ona kombinuje? Ś spytał sierżant. Ś Tam nie ma

przejazdu. To ślepa uliczka. Kończy się na Nabrzeżu

Samsona.

Grace, nabierając szybkości, gnała w kierunku nabrzeża.

Kiedy dotarła do jego krawędzi, poderwała przednie koło
motocykla, wyleciała wysoko nad wodę, znieruchomiała na

moment w powietrzu i runęła w nurty Tamizy.

Podbiegli wszyscy do nabrzeża i spojrzeli we wzburzoną

wodę, ale w przyćmionym, żółtym blasku ulicznych latarń

zobaczyli tylko białą pianę i czarny kask kołyszący się na po-wierzchni.

Ś iezu Ś powiedział cicho sierżant. Ś Dlaczego to

zrobiła?

Ś Bo, jak sami powiedzieliście, sierżancie, była to ślepa

uliczka bez przejazdu Ś mruknął Charles Ferguson. Ś
Wezwijcie lepiej policję rzeczną i przystąpcie do rutynowych działań. Ś Odwrócił

się do Hannah i Dillona. Ś Jedyną
osobą, która nie okaże specjalnego niezadowolenia z takiego obrotu sprawy,

będzie premier Ś powiedział. Ś Lang, Curry, a teraz ona. Wszyscy nie żyją. Można
utrzymywać, że nie było sprawy. Rupertowi Langowi urządzi się pogrzeb z

honorami,

jak przystało na ministra Korony.

249

ij Ś A Below? Ś spytała Hannah.
i Ś To żaden problem. Zostawcie go mnie.

Padał deszcz, nad rzeką kłębiła się mgła. Coś wzburzyło

wodę w mroku przy St James's Stairs. Grace Browning
wypłynęła na powierzchnię i wspięła się po drabince na

nabrzeże. Skóry, w które była ubrana, ociekały wodą. Rozpięła zamek błyskawiczny
kurtki, ściągnęła ją z siebie i cisnęła do rzeki, potem odwróciła się i pobiegła

wyludnionym brze-
giem Ś cień przemykający między plamami światła rzucanego przez latarnie.

Po dziesięciu minutach była już na Dock Street. Pogrzebała za baniakami na

śmieci i wyciągnęła spod starego worka
plastikową torbę, którą tam wcześniej ukryła. W pobliżu nie było nikogo. Stała

sama pod lampą zawieszoną na wsporniku osadzonym w ścianie. Zzuła pantofle,
potem ściągnęła skórza-ne spodnie i przemoczony podkoszulek. Przez chwilę stała

nago wycierając sobie ręcznikiem włosy, a potem ubrała się w dres i włożyła
płaszcz. Na koniec wyjęła z torby parę

czarnych butów, z tysiącem funtów w środku każdy, i ruszyła szybkim krokiem
przed siebie.

Piętnaście minut później dotarła do wielopoziomowego

background image

parkingu nie opodal Wapping Underground Station. W pod-

ziemiach było ciemno, zimno i wilgotno, ale mini czekał na nią w żółtej sekcji.
Otworzyła wóz, wsiadła, znalazła kluczyki pod matą, a potem wyjęła ręcznik z

torby leżącej na tylnym siedzeniu i wytarła sobie do sucha głowę. Na koniec
wzięła grzebień, doprowadziła do ładu włosy i związała je w koński ogon. Po

chwili wyjeżdżała już z parkingu na ulicę.

Ferguson siedział w swoim gabinecie w gmachu Minister-
stwa Obrony i rozmawiał przez czerwony telefon z premierem, zdając mu relację z

wieczornych wydarzeń.

Kiedy skończył, premier powiedział:

Ś Nie chciałbym, żeby zabrzmiało to nietaktownie, ale

mgła. Coś wzburzyło
rs. Grace Browning

się po drabince na

lękały wodą. Rozpięła
i z siebie i cisnęła do

wyludnionym brze-

imi światła rzucanego

ck Street. Pogrzebała
spod starego worka

kryła. W pobliżu nie
eszoną na wsporniku

:em ściągnęła skórza-
:. Przez chwilę stała

, a potem ubrała się
yyjęła z torby parę

idku każdy, i ruszyła

zakończenie całej tej historii uważam za satysfakcjonujące. Najpierw Lang, potem
Curry, a teraz ta Browning. Wszyscy

nie żyją. Został tylko Below, lecz jestem przekonany, że z nim

potrafi pan sobie poradzić.

Ś Może pan na mnie polegać, panie premierze.

Ś Cieszę się. Powodzenia jutro w Irlandii Ś odparł premier

i rozłączył się.

Dokładnie w tym momencie Grace Browning, po posiłku
składającym się z kanapki z bekonem i dwóch kaw, wychodziła z restauracji przy

stacji benzynowej na przedmieściach Lon-dynu. Rozgrzała się już, dreszcze po
kąpieli w Tamizie dawno jej przeszły. Wsiadła za kierownicę mini, wyjechała na

szosę i rozpoczęła następny etap swojej podróży do Coldwater.

wielopoziomowego
ind Station. W pod-

ale mini czekał na

background image

ta, znalazła kluczyki

y leżącej na tylnym
!. Na koniec wzięła

wiązała je w koński
i na ulicę.

/ gmachu Minister-

elefon z premierem,

» nietaktownie, ale

Kent
Opactwo Dmmgoole

Londyn

1994

\.

IS

^^S^s.-aa,..-,
,

""B? '"-'•'.••Ł;,";;-'. -..

_ ^o tam? W s^ J w progu J

^OJa -^ p l

^SaSslSs^a™-... j
'l••2SŁ^:;5>•'•%? J

255

•fegiup B^JO^O 'O-I['ŁO\ pod o5i^ ^f i3puqodaA '^uq3ZJiod znf i3^q aro Suui3ins

tez5is5i TO^fe.isiMiH: oSa^Jn^ B-?(ZI^^

•iA\2;ip feqos BZ B^u-siurez i nfo5[od op ^zsa^

•Te\v\^\wsd vaA(\ zapazJj 'uos-ró^ siired 'a^zouiaiu o^ Ś

••feMO(3 ^{pŚJ^od l SlS ^fllpOJMpO

•m^uz tm^d spte5[s aż '^s
im sfep^M a^ 'BM^Jds izws^p 'iu^d 31^ Ś -.^pnzJOp 'nfo-siod o§3iup3istes op

qoAatzpBMOJd iMZJp i[Oi<v^M.io op ^psspod 33B.IO ^papi i uos.1^3 ^izp3iAvod Ś
ozp.req SZSOJJ Ś

•SuuiazJpz 5q30.ii Sis ^q^i0 '3ZJqop 0{s[ Ś

•isn op 5[sqn^ B^soiupod
nMouz i feMO^S ^^ui^s 3^ 'aim^fsi sz '^^izpaiM SS^JO

•athsaisiui anim 01 oinAi i 'toBid 01 BZ m.i azJqoa •ui3i?(mzoAY3ZJd o-si^i

uiaissf 'uiaiBizpsiMod znC ^f •p3^ urei m^d oo od 'sraui izpoqoqo 3iis[ -ss-oiui
foui 3i{s[ Ś '^ni3ZJnqo uoi IMOSOI§ nuiSMS ;»i3pi3U aroiopnaiu o^fn^isn 'i^dpo Ś

ara aż 'apsiMAzoo Ś (,UBd af ^isiMio Ś

background image

•nfoiiiod uiiSiup M n5[zoi B^[ Ś

^ZI^A sfoui aizpo Ś •AMB^ -?(Ai i3^dn i

30BJQ E(lZpJ3IA1S Ś nuiai 05[Ap3ZJd 3IU UI^IU 31{s[ Ś

•fompois o •5iBf famzod ani o^M.oi.reisAM 3ŻiA ^q3Z.ii Ś

•^>l3Z3 UIBI znf aizp5q poqooui^s •uiaAOpg uiai^iuAYO^ind z i, niuai
uizpoS T3-\\vi[ wayit^euao^ Ś -ao^JO ^izpaiMod Ś ou

•izi tiSBuapaf pazJd §aqir5i A 5is aza^uz mAq^^pq3 Ś

"euwsy

7\ po urei^i TS 'uiaisaf ni szozsaf nmai i^^tzp O^AJ^ •iMo^p^dAz.id

1 o§3Z3iu m^iA\'eisozod aiu Ap§its[ "ZB-[ ^id znf Bq^q3 Ś s
i^ws[ u^d ^zoA-i^y^ Ś

•^A^O EzazJq^A\ op 5ipuBpi

^ ^^•eiA\Bisp3ZJd i3di3p^ 'n^ois op ^psapod i /^fw^ aiqos ^(B^U ^
'•5(9qn'}( i§Tup •K\zv\ev.ł a3ViQ •vsoiwdvd \\\vdvł \ w3\o-\.s TZZ A

IP^^sf^ •mazi3J mAzsAuaid BZ ziu ^uoiA\ZJ3imz f3izp.req azozssf

2 5is B^A^p^M BpOJq oSaf ^ '3iuoz3uiqmo5i UI^UJBZO M {Ag ^ •iill.in-si
fazoiuioi aiqos vvt yemi sm uosre^ Ś •Sioipo \vmd vva. ^ i^saf

';>^A\oisSzood Sis Szso-ij '^uozJ^disz ozai/AS ^A^^ Ś

- S •VtAT3'S[ Z ppUOi ^J^IS ^IS UI^OI-il 13U
'^5[;<03ld

TT po A3^feq3nq róż ^^nzo 'oidap ozpJ^q o^q n-spu^ ^

Habit zakonnicy położyła na łóżku, wyjęła AK.47 i berettę, sprawdziła magazynki.

W walizce znajdowały się jeszcze po dwa zapasowe magazynki do każdej sztuki
broni i pojemna

torba na ramię z miękko wyprawionej czarnej skóry. Wyciągnęła z kieszeni
płaszcza dwa pliki banknotów po tysiąc funtów

każdy i schowała je na dno walizki, pod habit zakonnicy.
AK.47 ze złożoną kolbą wsunęła do torby, po czym ją również

wrzuciła do walizki.

Postawiła walizkę pod ścianą, zdjęła płaszcz i wyciągnęła

się w dresie na łóżku, przykrywając prawą ręką berettę, którą położyła obok

siebie. Światło było tak mdłe, że zostawiła je zapalone. A poza tym w
ciemnościach mogłaby znowu

zobaczyć tę widmową sylwetkę mężczyzny z uniesionym
pistoletem w dłoni. Powieki opadły jej bezwiednie i po chwili

spała już mocnym snem.

Po drugiej stronie Atlantyku, przy gulfstreamie czekają-

cym na tarmakowym pasie startowym bazy sił powietrznych
Andrews, zatrzymał się czarny sedan. W Anglii była już

trzecia rano, ale w Ameryce dopiero dziesiąta wieczorem.

background image

Patńck K-eogh przybył sam, jeśli nie liczyć kierowcy z sił powietrznych.

Drzwiczki otworzył przed nim dowódca bazy.
Ś Ładny, prywatny samolocik, senatorze, taki jaki pan

sobie życzył, ale z wojskową załogą. Ś Było ich trzech,
wszyscy ubrani w anonimowe granatowe uniformy cywilnych

linii lotniczych. Ś Kapitanowie Harris i Ford siądą za

sterami, natomiast sierżant Black zajmie się panem.
Keogh wymienił uściski dłoni z całą trójką i odwrócił się do

dowódcy bazy.

Ś Wielkie dzięki Ś powiedział.

Ś Pański bagaż jest już na pokładzie i ma pan zezwolenie

na start, senatorze. Ś Dowódca bazy zasalutował. Ś Powo-

dzenia.

Keogh wszedł po schodkach do luksusowej kabiny gulf-

fttreama, zajął miejsce w fotelu i zapiął pasy.
. Ś Gdyby chciał pan coś zjeść, to mam tu wszystko, co

, potrzeba Śpoinformował go sierżant Black. Ś Zdaje się, że

^C-ł

257

T^Ss^a..'""-"2-

zac^ nabierać

°-otS^'%, ,„ ; slyav wc^ 0^

^^^^^OKhmois^

^s!^^^^^. -
^^^M^^ •

^•S^^PO-^ cha'l"ka^

^^^ss^

kafejek.

-Śs-"::^.".?

.o T A\»\&B.O kazaieui i -i„„n -Ś <-

, .,., _- Gurka wszeu* . ŚŚ obsłużcie się, a J-

nam herbaty. -dział Ferguson.
chata bogata Ś P0^0"

Sończę się ubierać.

. . . ź,Y,eni silników popa^

background image

siedzial w

UcaŁ^f - "l .

wiatr wchodzili

ŚT-Ó cnwni 11: Ł.^Ś-

Ś Kurtyna poszła w górę Ś mruMiY.» - -

Pierwszy akt. Ś Opadła na oparcie fotela i pi^.Ś-,
powieki.

;ar wystartował z Gatwick dokładnie o dziewiąte] rano.

•-"Ś^ -no -nrawei stronie przejścia, Hannah Bem-

Ś~*''failrA_ twarzą do

_ _^^^^^^^_}» Hannah. Słuchała chwilę,

potem powiedziała„lJz^B^" i rozłączyła się.

Ś Kto to był? Ś spytał Ferguson.

Ś Yard. Policja rzeczna wyłowiła BMW Grace Browning,

' ' "'' Aotad^nię; ma siadu.

L--^odparł Ferguson. Ś I będzie-

--1^Ś•""'"ŚchlioiątŚ

^ z połową snuwŚŚ
my n"'-" t:? • . .,, „„olno zauważyć

wdms^^^www•l's

ob"^:osi^ah'^'"knąlFettus°I"

Ś Co do mnie Ś odezwał się Dillon Ś to wolałbym ją

ujrzeć leżącą na stole w kostnicy. Taką już mam przesądną naturę.

Ś Przestań robić z tego melodramat Ś ofuknął go Fergu-
son. Ś Zajmij się lepiej czymś pożytecznym. Z tego, co mówi mi pilot, pogoda na

Shannon nie jest zachwycająca. Idź go dobrze wybadać. Sam przecież jesteś
lotnikiem.

Dillon wyprzągł się z pasa bezpieczeństwa, a Ferguson

wziął Timesa z pliku gazet, które kupił na Gatwick, i roz-postarł go.

Ś No i proszę Ś mruknął po chwili. Ś Koroner rozpo-
czyna dzisiaj dochodzenie w sprawie Ruperta Langa.

Ś Czy Dillon nie powinien być teraz do jego dyspozycji?

Ś Załatwiłem mu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych

background image

usprawiedliwienie. Wykonywanie ważnych czynności na rzecz obronności Królestwa i

tak dalej, więc koroner będzie się musiał zadowolić pisemnym oświadczeniem
Dillona. Sam je

zredagowałem. Nie chwaląc się, nawet nieźle mi wyszło.
Dillon przebywał w Lang Place w charakterze agenta ochrony,

Lang zaproponował mu przejażdżkę na motocyklach, i skoń-

czyło się tragicznie.

Ś A co z tym pasterzem, Samem Lee?

Ś Ten gbur może zeznać tylko tyle, ile widział. Jechali
traktem, Lang stracił panowanie nad kierownicą i staranował bramę. Jutro

pogrzeb. Na cmentarzu St Margarefs w West-
minsterze.

Ś Przyjdzie chyba sporo ludzi Ś powiedziała Hannah.

Ś O tak. Sędą tam wszyscy. Premier, caly Gabinet, liderzy Opozycji, nie mówiąc

już o oficerach grenadierów i tych

z regimentu spadochronowego. Mimo wszystko był dzielnym
człowiekiem. Krzyż Zasługi, i w ogóle. Odprowadzą go

z honorami w ostatnią drogę.

Ś Pewnie śmieje się gdzieś tam w kułak Ś mruknęła
Hannah.

Ś Owszem, zawsze był z niego cyniczny sukinsyn.

Dillon wrócił i zajął swoje miejsce.

Ś Nad Shannon jest niska pokrywa chmur i turbulencje,
a do tego przez prawie cały dzień ulewny deszcz.

Ś Będą jakieś kłopoty? Ś spytał Ferguson.

Ś Z tymi dwoma chłopakami w kokpicie raczej nie należy

się ich spodziewać. Latali w tornadach podczas Wojny
w Zatoce. Każdy ma na koncie dwadzieścia lotów bojowych

nad Bagdad.

Ś No to w porządku.

Ś Dobra. Ś Dillon zatarł ręce. Ś Napijemy się herbatki,
a żeby pozostać w porządku wobec obecnej tu panny Cudow-

nej, ja ją przygotuję.

Conquest wychynął z chmur lecąc na wysokości tysiąca
stóp. Przed nimi rozciągało się wybrzeże Irlandii, a dokładniej hrabstwo

Waterford. Carson zszedł niżej i lecąc jakieś pięćset stóp nad wzburzoną
powierzchnią morza przeciął linię brze-gową. W dole zaczęły się przesuwać

zielone pola, żywopłoty i domy farmerskie. Przeleciawszy tak kilka mil w głąb
lądu, ponownie wzbili się wyżej i skryli w chmurach. Grace odpięła pas, przeszła

do przodu i poklepała Carsona po ramieniu.
Carson zsunął z głowy słuchawki.

Ś Jakieś kłopoty? Ś spytała.

background image

Ś Jak dotąd, żadnych Ś odparł. Ś Ale zaraz będziemy
mieli przeciwny wiatr.

Ś Opóźni nas? Muszę tam być na czas.

Ś Powinniśmy zdążyć. Dobrze, że wcześniej wystartowaliś-

my. Jeśli te warunki się utrzymają, to w drodze powrotnej będziemy mieli wiatr w
plecy i dużo szybciej znajdziemy się w domu.

Ś Doskonale Ś mruknęła Grace.

Ś Tam z tyłu przy luku bagażowym i toalecie jest taka

czarna skrzynka... Znajdzie w niej pani termos z wrzątkiem i torebki z kawą i
herbatą.

Ś Co dla pana?

Ś Kawę, bardzo mocną.

Ś Będzie mocna. Ś Odwróciła się i przeszła na ogon

samolotu.

Lear wylądował na lotnisku Shannon, szesnaście mil na
zachód od Limerick, za dwadzieścia jedenasta. Pilot posadził

261

naszynę i stosując się do poleceń z wieży kontrolnej pod-

:ołował na miejsce postojowe za hangarami, gdzie ruch był dewielki. Jedyną
maszyną w zasięgu wzroku był helikopter

; dwoma pilotami w kokpicie. Stał tam również czarny rover : kierowcą. Kiedy
jeden z pilotów otworzył drzwi leara

, opuszczał schodki, do samolotu podszedł potężny mężczyzna ' granatowym
płaszczu, z parasolem w ręku. Pierwszy wysiadł erguson, potem po schodkach

zeszła Hannah Bemstein, a za
lią Dillon z brezentową torbą w ręku.

Potężnie zbudowany mężczyzna miał akcent z hrabstwa

rork i twarz o grubo ciosanych rysach.

Ś Brygadier Ferguson? Ś zapytał. Ś Nadinspektor Hare
z wydziału specjalnego.

Ferguson podał mu rękę.

Ś To moja asystentka, inspektor Hannah Bemstein ze
Scotland Yardu.

Ś Bardzo mi miło Ś powiedział Hare i uścisnął dłoń

rfannah.

Ś A ten huncwot to niejaki Sean Dillon, o którym mógł
>an słyszeć wiele niepochlebnych rzeczy Ś dokończył prezen-acji Ferguson.

Ś Matko Święta, wierzyć się nie chce.

Ś To ja, we własnej osobie Ś powiedział Dillon. Ś

background image

'amiętam, jak w latach osiemdziesiątych nawiewałem do

Lepubliki, a pan deptał mi po piętach. Był pan wtedy jeszcze nspektorem.

Hare uśmiechnął się z przymusem.

Ś A więc zmienił pan strony?

Ś Czyż ostatnio wszyscy ich nie zmieniamy? Ś Dillon
wyciągnął rękę.

Po chwili wahania Hare uścisnął ją i zwrócił się do Fergusona:

Ś W hangarze jest pomieszczenie biurowe, z którego
lożemy korzystać. Gulfstream z senatorem Keoghem na

/okładzie będzie tu za dwadzieścia minut. A helikopter czeka uż w pełnej
gotowości.

Ś Na ile jest pan zorientowany w tej całej sprawie? Ś

spytał go Ferguson, kiedy wchodzili razem do hangaru.

Ś Wiem wszystko. Miałem odprawę z samym premierem,
który podkreślał konieczność utrzymania wszystkiego w naj-

l3(MOUB[0?[pOd 3UJBZO ĄBIUpdop nCo-US '3IU3Z3pBIMSOp 3UA9d 3IZp^SzM UI^l M
B{BIIU qOBqOJ9p.TB§ qO^U[BJ!B3ł q3XlISBl3 A ŚIS

BiUBJ3iqsz.id q3B:(B[ od 3(B '3ruiqB3[ fa^Bui M 9M}B{ 01 o{Xq ai^

•Xoruuo?[Bz liqaq B{XzofM r nsaJp po aropods a^fpz 'Ś^ZIIBA

Bf^ZJOMlO aOBJr) 'ni0[ inUIUI qOIUlBlSO tp^ł Z OBfBlS^ZJO^

•[rui oźrsaizp sapfBf BioXqazJd op az3ZS3f fBiui isanbuo^

•q3BSB[ q3XlS^S M B(B3[IUZ ^UI[Op SBfBZO

•zsndo i ÓJO§ pod BfpoiM BMOpzBfop B8oJQ -nuaJa} lyBJSodoi

ĄO?3Z3ZS OB^IUIBdBZ ÓIS B^BJBIS 33BJr) •M03[UIOp B3[[r3[ I

Ąoifzs ?[9uXpnq 'OMpado o{^q faiu M oepiM 'BU([op Buoisa[BZ

5lS BfB^BIOZOJ 9[0p ^ •ZOZS9p XUM3[n M JnUiqO Z {BI33(Att ISSnbuO^ 'OU5[0 ZSZJd

B{BZJMM I I3}OJ COAIS BU B{I30J^
•B?(B}d ni0( Z 5lD[.I3Z 3[U BU 3IU^q3 Ś

•^uiafniBpzJd uiiu PBU SIUSB^ Ś

(,9}003UITUQ BApBdO Op y Ś

•[IUI apSBU^lJ '03[3[Bp3I^ Ś

•BUOSJB^ IlUB33[d BZ BfBlS nMOUZ 33BJr) Ś ^3ZOZS9f a[I

'BIUSZO^Z 9B(B1 ^IS niU BZpBp^Zjd

BqXq3 Ś 'a-iBH ^BizpaiAiod Ś ofpoiMod ^is nui ^qo 'zo3 Ś

•X}BqJaq ^3(UBzqy
qauuBH po OBfnmKzJd 'uosn^Jaj ^zopBiMso Ś asnop[

background image

aJOtupJy l59^ szsfaruzBAfB^ 'iABqBz 9ru IUBI o3rqQ Ś

•Bq§09->[ 9I3XZIAI O OS3I/A BU fef9[BZSO '3I3BUJ31UI AV ^3BfB3[ZS3tUI

aiMoruzon i aoruuoifBz o^[Xi urei Bg -uBfdB5[ /CUOBZ ATBIS '9Jin{)o^v

UtrJ^ 33K)(b lS3f 3[00§UinJQ BMpBdO Z BIZpJ3ISO^IUI J1SOIS

ui3i?[rup9iMods 'uiBuzBf3ZJqoa 'Bi3iqo3{ BuzoqodoJ, •pfBJagziy

^JB^V AJJSOIS 'f3UOZO{3ZJd 0[1BIU Op ^fnUOJ3[31BZ UISlod B

'inuiui ażisaizp uiB^azopo apJBis UI-<ZSBM OJ '^uizpoS ^oj Ś

•SOUU91 BfBO^J^pO qBUUBH ^p9I3( 'UOSn3J3J

{BiAds Ś ^3\oo3varuQ op iO[3ZJd aiuifez nsBzo 3[i Ś

•8JBH (BIZpSIM

•od Ś ^)oqoo OM)SUBd BCBUI iisaf 'BiBqJaq isaf nJ, Ś

•B^3[UI UI3I5[ZSnUBqZp I UI3SOUU31

'tuiB?(UBzi[y z BOBI B{B}S n?[Jniq BN •B.iniq op qzsa^

•UOSn§J3J {JBdpO Ś 9IU[BJniBN Ś

•Ó§BAin B5[[9[M }XqZ 01 ^qOfpOJMZ

•9psiqoso 3Xq ni szoui aru 9(USB(A o§3iB[(3 '^oiuuiafBi f3zsqS{§

^q5(^f '^^l aiupanz sis. yi"^^ Ś

i czarne pantofle na płaskim obcasie. Potem wyjęła z walizk torbę na ramię, a

walizkę wepchnęła między dwa foteli
i usiadła.

Trawiaste lotnisko polowe Kilbeg znajdowało się na odlu-

dziu. Rękaw lotniskowy na wysokim słupie, zrujnowana
domek na północnym skraju, a obok niego szałas. Kied)

lądowali, Grace dostrzegła pod tym szałasem ciemnozielona samochód.

Samolot podkołował do domku, zatrzymał się i Carsor.
zgasił silniki. Wygramolił się z fotela pilota, spojrzał na Grace i zrobił

wielkie oczy.

Ś Boże Święty!

Ś Drzwi, panie Carson Ś mruknęła.

Carson otworzył drzwi, opuścił schodki, zszedł po nict
pierwszy i odwrócił się, żeby pomóc zejść Grace. Przyjęła jegc dłoń, drugą ręką

uniosła skraj habitu i przebiegła w nieusta-jącym deszczu pod osłonę szałasu.

background image

Podstawiony samochód był toyotą combi. Drzwiczki nie były zamknięte na klucz,

ale otworzywszy je Grace stwierdziła, żs w stacyjce nie ma kluczyków. Pomacała
pod gumową matą i od razu je znalazła. Odwróciła się do Carsona i pokazała mu je

Ś Są.

Usiadła za kierownicą, a swoją torbę na ramię rzuciła na

fotel pasażera.

Ś Ile to zajmie? Ś spytał Carson.

Ś Dwie do dwóch i pół godziny, jeśli szczęście mi dopisze

Ś Muszę wiedzieć dokładniej. Nie mogę tu czekać w nie-
skończoność.

Zmierzyła go chłodnym spojrzeniem.

Ś Lepiej, żeby pan tu był, kiedy wrócę, panie Carson. Nit muszę chyba panu
przypominać, że pułkownik Below mi

bardzo długie ręce. Znalazłby pana wszędzie.

Carson wzruszył ramionami.

Ś Źle mnie pani zrozumiała. Ja tylko nie chcę zbyt długc
tu sterczeć.

Ś Nie będzie pan musiał Ś odparła, zapuściła silnili

i ruszyła.

O N-^ ^ g- 8 S

-A___-*-

ŚŚŚŚŚ-••••Ś»; ^^l-flo\i^

"^. '^ C , rź t° 'S- ?. °. o ?r' 3 &-
Ś-----ŚŚŚ-^--.-^A S ^^|^H^ ^S.^

'""-^---^-'-^-^-tsJ^^.^ e.Q

- ^

.. ^ S-" _i t

"t? P Q C.

^^l9nU^i| y^W^ ^n llti^Ś

""^l^fi ^UTOU.

, ~ -- rt ^ l:" %' L--'--- 2-^-" P--m 7?^' o- y • v' ^' (fl '?

^fi-gTg-^^o. 'a^.^o-3 0'^ ^s; y g .^'Łffi'

T? S N (» , v u-

Q, ^ %• ^ ^U $ -S

background image

^A- 0- s--a^|a

------ --- _

^•._MG rfl_ź^;'-<

o o. a Q a- v

'a.fi S'B ^''zs?'^ ^s- CT^-^ t

"^ -^^ 0?"- l'-'^^.

^ &• \ t3 S3 •^ ^ O. C3

^3%"^ ^ ot ??^

^^$ 1.^ N S §^ |^-1

_^ii_^^g-?_1i ^:

B-usois ipaiu '^uiy OJISOIS -BIORSO^ op psizp 9i'?(isAzsA apzpi3A^OJds i ^05[zs
op auiudasof ^JISOIS z 3pdu§3iq •••i3.tB§

-ii3p^ OJisoig 'inuiui aps^u^id CazA.MfBu ^urey^ 'sizp^^od

BU UI3U§03'>I UCTipUl^d Z j3-ld05(IpU S^U Op 1331 3Z 'SIUSBtA 5lS Ure{BIZp8IAOCI

Ś •12l9Ull^ZJll Ś i05[1S^ZS^ SpM^SOZ Ś

•33iuuo?(^z auui f3.x\ /iyetAOW.id 3izp§ 'BJmq o3au^ot§
op B{g3iqA\ l i^iapiA BU ^/ABqontS ^(pnzJ AJ^I^ Biisoig

•qoBUBio^ BU azJ-isois arnpfeiAM

inuiui E5ni'>( ^z uo oq 'v\^u9ifAn BJISOIS Aqaz f3id3q Ś

•5zJ3iM aiu mozsn UI^US^M '^i5iA\s oi(i^i\ Ś
•ZBJIIA^ 33ZJf3qo i Bq§03->i SoiidB^ oizpaiAYpo 33q3

-q§oa^ 5[3u^d JOi^uas 5is sfnpfeuz sizp^^od oSaf ^{s[ Ś

i,03 od ^qiu y Ś

•••i3ldo-5iipq sfnpte^M UISJOIZS^I^ pazJd H^IUMBJI
BU inmui spsEui^id SSI^BC ^z -pssiM. aotefesfezJiSAY AJISOIS ^(p mBi^ 's-i^H

"l^d Joi^sdsuipBu ni '^JB]/^ o-iisoig Ś
ii/Aow om '^i Ś

•BtZSSpOd UIIUBZ 'W![9'Z.W7. ^Vfl01] {BlSn^ •p(BJ33

-ziij ^J^t\ SJISOIS niBJ^dB op ofezsoJd 'siooSmnJa ^AAl^do

Op ^/AOUOJ3p1 9J^H ^OUIBJ 9pU3UIOm UI^UIBS m^l ^

•Suiiop M i<poJ§o zazjd ^^zsnj i ^MO{'<

p^u (Os^J^d ^(soiun '^5(zofej ^M.odo-^sspi ^5u§tepi<Ą^ -aiuaiuui

-od^z zazJd oq^ 'oAopo oqi^ so§o-?( zszJd ui^ł XUOIM.I?IS

-ozod (os^JBd AuEp^^s '^UJBZO ^zi3A\ni3z niuazpais uikui^i BU i '5qJoi fefoMS
npoqoouiBs z 3BJqBz ^qaz '§is B(poJA\po

background image

•{Brtpod aiu

IUIIU •(•^1U 91^ '•)(9Z3pS ^'51(151 0(lZpBMOJd BMP^do 0§3UIES OQ

-^A^pBdo XpOJ§o siop /A 5is 93fef^§fepzoJ pfeis B{^tzpi^\ '^tBiioaf

-p^u o§3Jo"i'5[ z 'n^un.oi"!'! op uiapozJd Sio^oi B^AO^JBdBz i BIROJ^BZ qsoJi^z
fcuo{so pod 3(§tep afefe-isozod i iiatBMB-^ uiiu

Bl^q33f3ZJd '^{p^J')(S ''5V\ A f3!^? ^3feZpBA\OJd l^BJl BIBIUI f3iVi3l

Oj •nMpTdo 5is oazJf^z^d AszJp i(uo(so pods ^qsz 'mBi ^is ^^UI^ZJ-IBZ i ns^i

('EJ'?IS BU fesozs ^^q33fop SuiuM.OJg 33isiQ

•\v^dvz Ś ^uipsi '03 OJ^ Ś "Sis

(feuq33IUISfl Ś •I5[BIUUl3IZ nSldSO{pBf OSafOM.S 9Z 3I(S3Jł(^A\

,, v,o być m02® 1
, , „„ no.>cius» ,^T^ ^ T•ma•

^"^^ odpraMC ,. ,» p^^ ^f

^S ^ ww^. ^ta d0 teldonu

kiedy coś W s1? P"- _t„ zagrać na or-

^s^^

^^^^•„..ul.^^ ,^ .ch»

- ^"MaT^ Idysza'"

„^»M^D°mw•

o- B.o^,^^^rf°S5S,
ie», * »":i ry rm?^sem p0 "s

w: ^y^w^^

wychodzącą z ".^„„nic bieglo obOK. r

- Proszę t^'slosu " , r race rzeczywiście
Keogh P^62^- skryta pod P^.^Sorzystata z nadarza.

^^teS^-Ś^

^S^op^a.

'.01

Znalazłszy się w środku, dziewczynki ruszyły przejściem

między ławkami w stronę głównego ołtarza. Grace zatrzymała się w przedsionku,
złożyła parasol, rozejrzała się i za łukiem dostrzegła kamienne spiralne schodki

prowadzące na galerię. Bez wahania skręciła w tamtą stronę i wspięła się po nich
na górę.

Ś Po co ta cała zabawa z kevlarowymi kamizelkami i tak

background image

dalej, brygadierze? Ś spytał senator Keogh, kiedy helikopter zbliżał się już do

Drumgoole. Ś Naprawdę spodziewacie się jakichś kłopotów?

Ś Ujmę to w następujący sposób, senatorze... Ś odparł
Ferguson. Ś Jeśli nawet się ich spodziewaliśmy, to nie jest to już aktualne. Ale

strzeżonego Pan Bóg strzeże.

Ś Jedno wiem na pewno Ś powiedział Keogh, spoglądając
przez okno na majaczące w dole opactwo. Ś Wizyta tutaj to najmniejszy z moich

problemów. Najbardziej gryzę się tym, co powiedzieć w Ardmore. Jesteśmy tak
blisko przekonania

IRA do naszej inicjatywy pokojowej... To musi się udać, po prostu musi.

Ś Bądźmy dobrej myśli, senatorze Ś mruknął Ferguson,
kiedy helikopter siadał na trawniku.

Drugi pilot przeszedł na tył maszyny i otworzył drzwi.

Czekali tam już siostra Mary Fitzgerald i ojciec Tim w komży narzuconej na
sutannę, ze stułą na szyi.

Dillon podał Keoghowi parasol.

Ś Przyda się panu, senatorze. Proszę nie zapominać, że to Irlandia.

Ś Jakże mógłbym o tym zapomnieć? Ś odparł Keogh

i uśmiechnął się.

Zszedł po schodkach i zniknął w opactwie. Ferguson,
Hannah Bernstein i Dillon podążyli za nim.

Grace Browning miała z galerii idealny widok na to, co

działo się na dole Ś na podniecone uczennice i pół tuzina chłopców-nowicjuszy w
szkarłatnych sutannach i białych

komżach. Chociaż nie wiedziała, jak wygląda siostra Mary
Fitzgerald, poznała ją natychmiast po wigorze, z jakim

268

s^-^^-:::':.

s^^r""-""1- •-Ś""""l.

-^ąfSa^.^"

^oz^01^

S^iS^^0^
^T^ŚŚ- ,^

„^ s, o ^ ^d:^ ^^

5^^S^S&^:1

^^%r^^ - Ś1 D"'°n•'

^S^^,.a-..

T^^ ^A^0^""

background image

iss^^Ś

Dillon wyrwał zza pazuchy walthera, spojrzał w górę
dostrzegł tam jakieś poruszenie i uniósł pistolet. Powstrzyma go krzyk Hannah-.

Ś Nie, Dillon, nie!

W tym momencie uświadomił sobie, że postać na galerii t<

zakonnica. Odwrócił się i podbiegł do Keogha, nad któryn

pochylał się już Ferguson. Wspólnymi siłami podnieśli z po sadzki łapiącego
spazmatycznie oddech senatora.

Ś Przenieście go do zakrystii Ś powiedział ojciec Tim. Ś

Musi usiąść.

Cofając się, Grace Browning usłyszała za plecami jakiś szmer Odwróciła się i
zobaczyła przed sobą małego chłopca w szkarłat nej sutannie i białej komży.

Zastygła wpatrzona w niego
przyciskając do piersi AK47. Po chwili otrząsnęła się i ni( zważając na

wytrzeszczającego na nią oczy chłopca, złożyła kolb AK47 i wepchnęła karabin do
torby. Położyła palec na ustach

Ś Bądź teraz grzecznym chłopcem Ś powiedziała z irlan

dzkim akcentem Ś i zmykaj stąd.

Chłopiec odwrócił się i rzucił do ucieczki, a ona zbiegła p( spiralnych
schodkach na dół.

Posadziwszy Keogha na krześle w zakrystii, zdjęli mu marynar kę i kamizelkę od

garnituru, a potem kuloodporną kamizelkę.

^-^,^'ss-^^^
,r ^^?s %sŚ ^ --

s^^^'^^

^e^f.^S,^ to by10

^^^S^^ŚŚŚ"'^^' ^ -

^is-^ss*

^rowadała e ^'^^^ato Jej nic7n 0 "^^c w Ard
lcu- ^iła ^t0^ do s^as^oboS' Jalc ^cać

Parasolem wdn,^ adła 2 w0^ iTtor^B"^0 ^dyn-
^ Jej widolc C^ rus2yte w ^rone cS vv Jedn^ ^

- ^brzepoS^0" ^"^ z^S^" conqueS:

^^^^^^.
^o^-%^^S^^^

j^^^^S^^^^

Ś Boże Ś stęknął senator Ś czuję się zupełnie tak, jakby

muł kopnął mnie dwa razy w plecy.

background image

Dillon pokazał mu dwa pociski wbite w kevlarową kamizelkę.

Ś Już by pan nie żył...

Ś ...gdybyście nie ubrali mnie przemocą w to draństwo Ś

dokończył Keogh.
Ferguson pokręcił głową.

Ś Ale to nas wcale nie usprawiedliwia, senatorze. Byłem

odpowiedzialny za zapewnienie panu bezpieczeństwa i źle to rozegrałem.
Przynajmniej w pewnym sensie.

Siostra Mary Fitzgerald, która do tej pory stała i słuchała w milczeniu,

otworzyła teraz drzwi i wyszła z zakrystii.
Zakonnice usiłowały przywołać do porządku dzieci zgroma-

dzone w sieni przy głównym wejściu do kościoła, a ojciec Tim robił, co mógł, by
im w tym pomóc. Siostra Mary odciągnęła go na stronę.

Ś To nieprawdopodobne. Ktoś próbował zastrzelić sena-

tora Keogha.

Ś IRA? Ś spytał ojciec Tim.

Ś A po co mieliby to robić swojemu człowiekowi? Dzięki
Bogu miał na sobie kuloodporną kamizelkę. Nic mu nie jest.

W tym momencie podbiegł do nich ze szlochem jeden

z nowicjuszy.

Ś Co się stało, Liam? Ś spytał go ojciec Tim.

Ś Przestraszyłem się, ojcze. Byłem na galerii i spotkałem tam zakonnicę, której
nie znam.

Ś I co w tym strasznego?

Ś Ona miała karabin, ojcze.

Grace Browning oderwała się od kolumny, zza której

podsłuchiwała, i wymknęła się z kościoła bocznymi drzwiami. Rozpięła parasol i
ruszyła ogrodami pod górę. Po pięciu

minutach marszu dotarła do ukrytego w lesie samochodu,
usiadła za kierownicą i odjechała. Była zupełnie spokojna. Próbowała i nie udało

się. Tak zostało zapisane w scenariuszu i nic na to nie mogła poradzić.

pełnie tak, jakby
arową kamizelkę.

w to draństwo Ś

senatorze. Byłem
eczeństwa i źle to

ry stała i słuchała

yszła z zakrystii.
ku dzieci zgroma-

cioła, a ojciec Tim
i Mary odciągnęła

background image

vał zastrzelić sena-

złowiekowi? Dzięki
cę. Nic mu nie jest.

ze szlochem jeden

iec Tim.
galerii i spotkałem

olumny, zza której

bocznymi drzwiami.
•od górę. Po pięciu

w lesie samochodu,
i zupełnie spokojna.

.pisane w scenariuszu

Ś Rozmawiałem z nadinspektorem Hare'em. Zrobi, co
będzie mógł, ale nie sądzę, żeby wiele zdziałał. No bo co my mamy? Ośmioletniego

chłopca, który twierdzi, że widział na galerii zakonnicę z karabinem.

Ś Zakonnica w Irlandii to nie taki znowu niecodzienny
widok Ś zauważył Dillon. Ś W dodatku na terenie klasztoru.

Ś No właśnie.

Keogh pił czarną kawę, którą nalała mu z termosu Hannah.

Ś Odnoszę wrażenie Ś powiedział Ś że jest w tym coś

więcej, niżby się na pierwszy rzut oka wydawało, brygadierze. Czy dowiem się, co
to takiego?

Ś Oczywiście, senatorze. Pan przede wszystkim ma prawo

poznać całą prawdę. Ś Ferguson zwrócił się do Dillona. Ś
Ty jesteś Irlandczykiem-gawędziarzem, przekonajmy się więc, co potrafisz.

Ś A więc podsumujmy najważniejsze fakty Ś powiedział

Keogh, kiedy Dillon skończył. Ś Ta kobieta, ta Grace
Browning, to jedyny pozostały przy życiu członek 30 Stycz-nia, tak?

Ś Zgadza się Ś przytaknął Dillon.

Ś Ostatni raz widzieliście ją wczoraj, jak wpadała do

Tamizy. Przypuszczacie, że to ona próbowała mnie dzisiaj
zastrzelić. Jak wytłumaczyć, że była najpierw tam, a teraz pojawiła się tutaj?

Ś My też byliśmy tam, panie senatorze Ś odezwała się

Hannah Bemstein Ś a teraz jesteśmy tutaj. To zaledwie kilka godzin lotu
samolotem.

Ś Podejrzewam, że ona dostała się tu w ten sam sposób,

co my Ś powiedział Ferguson.

Ś Ale gdzie jest teraz? Ś spytał Keogh. Ś Buszuje po
Irlandii?

Ferguson pokręcił głową.

background image

Ś Wątpię. Jeśli rzeczywiście przyleciała tu samolotem, to w tej chwili leci

pewnie z powrotem.

Ś I stawia nas w sytuacji nie do pozazdroszczenia Ś
stwierdził Keogh. Ś Cała ta afera może trafić na pierwsze strony gazet całego

świata.

271

18 Ś Anioł Śmierci

273

Ś Nie sądzę. Większość tych dzieci nie ma pojęcia, co się tam w ogóle wydarzyło.
Wielkie zamieszanie, i tyle. Co do tego chłopca na galerii, to sprawa jest do

załatwienia. Matka Mary i ojciec Tim zrobią, co im każe nadinspektor Hare, tego
jestem pewien. To odosobnione miejsce i w najbliższej przy-szłości do świata

zewnętrznego nic się stamtąd nie przedo-stanie. Wszelkie pogłoski, jakie mogą
się z czasem roznieść, można będzie dementować jako fantazje. Ś Uśmiechnął

się. Ś To mimo wszystko Irlandia, senatorze.

Ś Boże! Ś powiedział Patrick Keogh. Ś Po tym wszystkim
wydarzenia na Kapitelu wydają się senną wegetacją wieś-

niaków.

Conquest mknął na zachód. Grace Browning zdjęła habit
zakonnicy, złożyła go pieczołowicie i schowała do walizki. Nie udało się. Tyle

starań, i wszystko na nic. Nie taki finał przewidywał scenariusz. Odkręciła
termos, nalała sobie kawy i usiadła w fotelu oddając się wspomnieniom o Rupercie

i Tomie. Zamknęła oczy. Widmowy mężczyzna nie pojawił
się, była tylko ciemność. Po chwili zasnęła.

Helikopter opadł na trawnik przed Ardmore House. Na

ganku, po obu stronach drzwi, trzymali straż dwaj mężczyźni uzbrojeni w
armalite'y. Dwaj inni mężczyźni z parasolami Ś Gerry Adams i Martin McGuinness Ś

stali na samym
trawniku.

Helikopter osiadł na murawie i pilot wyłączył silnik.

Ś No to jesteśmy Ś powiedział Patrick Keogh zwracając

się do Fergusona.

Ś Zaczekamy tu na pana, senatorze.

Ś O, nie. Po tym, przez co razem przeszliśmy, musicie
teraz wysłuchać, co mam do powiedzenia.

Drugi pilot otworzył drzwi i Keogh wysiadł. Dillon chwycił parasol i poszedł w

jego ślady. Zbliżył się do nich Gerry Adams.

Ś Milo mi znowu pana widzieć, senatorze. Ś Uścisnął
gościom dłonie. Ś To Martin McGuinness Ś powiedział.

ch dzieci nie ma pojęcia, co się

kie zamieszanie, i tyle. Co do
iwa jest do załatwienia. Matka

background image

i każe nadinspektor Hare, tego

e miejsce i w najbliższej przy-
3 nic się stamtąd nie przedo-

; mogą się z czasem roznieść,
iko fantazje. Ś Uśmiechnął

idia, senatorze.

k Keogh. Ś Po tym wszystkim
ją się senną wegetacją wieś-

Grace Browning zdjęła habit

vicie i schowała do walizki.
zystko na nic. Nie taki finał

ła termos, nalała sobie kawy
wspomnieniom o Rupercie

;owy mężczyzna nie pojawił

iii zasnęła.

przed Ardmore House. Na
symali straż dwaj mężczyźni

mężczyźni z parasolami Ś
nness Ś stali na samym

pilot wyłączył silnik.

ił Patrick Keogh zwracając

Do grupki dołączyli Ferguson i Hannah Bernstein.

Ś Przedstawiam panu brygadiera Charlesa Fergusona,
jego asystentkę Hannah Bernstein i Seana Dillona Ś dokonał prezentacji Keogh.

Ś Wiemy doskonale, kim jest brygadier Ferguson Ś od-

parł Gerry Adams.

Ś To dobrze Ś powiedział Keogh. Ś Chciałbym, żeby
brygadier i jego ludzie posłuchali mojego wystąpienia.

Gerry Adams zerknął na McGuinnessa, a ten skinął głową.

Ś Jak pan sobie życzy, senatorze. Wszyscy już na pana
czekają. Właśnie przed chwilą im powiedziałem, że pan

przyjechał.

Ruszyli w stronę budynku. Pierwszy szedł Keogh, za nim
Ferguson z Hannah, a pochód zamykali Adams, McGuinness

i Dillon.

Ś Kopę lat, Sean Ś odezwał się Adams.

Ś Belfast, siedemdziesiąty ósmy, prawda? Ś odparł Dil-
lon. Ś Dobrze to pamiętam. Pewnej nocy pryskaliśmy tym

samym kanałem z Falls Road. Ś Zwrócił się do McGuinnes-
sa: Ś Ciebie też pamiętam, Martin. Te dawne czasy w Derry były jak kiepski film.

Ś Niewiarygodne Ś mruknął Adams. Ś W dziewięć-

dziesiątym pierwszym o mały włos nie załatwiłeś Johna Majora i całego
brytyjskiego gabinetu na Downing Street, a teraz pracujesz z Fergusonem.

background image

Ś Jak to jest być zdrajcą, Sean? Ś spytał zgryźliwie
McGuinness.

Ś A czyż teraz, podejmując inicjatywę pokojową, nie

jesteśmy nimi wszyscy? Ś odparował Dillon.
Geny Adams wybuchnął śmiechem.

Ś Ale ci przygadał, Martin Ś powiedział, kiedy wchodzili

po stopniach do wejścia.

Hali Ardmore House był bardzo duży. Tłoczyło się w nim
co najmniej pięćdziesięciu mężczyzn i garstka kobiet. Ferguson, Haonah Bernstein

i Dillon zatrzymali się pod ścianą, a Adams i McGuinness doprowadzili Keogha do
połowy szerokich

•chodów.

275

Gerry Adams odezwał się do zebranych:

Ś To nasz człowiek, senator Patrick Keogh. Wysłuchajcie, | co ma nam do
powiedzenia, tylko o to was proszę. ;

Przez tłum przeszedł pomruk, który zamarł, gdy Keogh

zaczął mówić:

Ś Kiedy mój pradziad opuszczał przed wielu laty Irlandię, czynił to, by osiedlić
się we wschodnim Bostonie, rozpocząć tam nowe życie i stać się Amerykaninem...

jednak podobnie jak wiele innych rodzin wywodzących się z tej samej tradycji,
zostaliśmy Amerykanami irlandzkiego pochodzenia Ś dób-,

rymi katolikami pielęgnującymi wspomnienia o ojczyźnie l
i nacjonalistycznych ideach. Irlandia musi być wolna, takie :

było nasze credo, ale wydaje mi się, że chyba zapominaliśmy l o jednym, i to był

nasz błąd... Wśród Amerykanów irlandz- . kiego pochodzenia osób o korzeniach
protestanckich jest tyle l samo, co katolików. Ś Tłum wydał pomruk i Keogh

podniósł j rękę. Ś Dajcie mi skończyć, przyjaciele, proszę was. Jestem z dziada
pradziada katolikiem... może niezbyt dobrym, ale na ;

zawsze nim pozostanę. Kiedy byłem młodym człowiekiem j

i studiowałem historię Irlandii, wielki wpływ wywarły na mnie < poglądy Wolfe'a
Tone'a, który założył United Irishmen.

Uważał on, że Irlandia ma prawo domagać się niepodległości, Zgadzałem się ze
wszystkim, co napisał, i dopiero później ze . zdumieniem odkryłem, że był

protestantem. |

Ktoś się roześmiał, ten i ów zaczął klaskać. Keogh mówił i dalej:
'

Ś Pewnego dnia ktoś zacytował mi stary protestancki;

toast: „To również nasz kraj"... Ś Zawiesił głos. W hallu panowała kompletna

cisza. Ś Powinniśmy zastanowić się nad tym toastem, przyjaciele. Irlandia należy
do wszystkich pra-wych Irlandczyków i Irlandek, bez względu na ich wyznanie,

Jeśli odrzucicie uprzedzenia i zaakceptujecie ten stan rzeczy, jeśli po
dwudziestu pięciu latach przelewu krwi zawrzecie pokój, wyciągniecie rękę i

background image

powiecie drugiej stronie: idźmy dalej razem, będzie to moim zdaniem najbardziej

znaczący
krok w historii naszego kraju.

W hallu zaległa kompletna cisza, potem ktoś zaczął klaskać, ktoś mu zawtórował,

i nagle ściany zatrzęsły się od wiwatów i owacji.

Ś Wracamy do helikoptera Ś powiedział Ferguson do
Hannah i Dillona.

Ś I co pan o tym sądzi? Ś zapytała brygadiera Hannah,

idąc z Dillonem przez deszcz pod jednym parasolem.

Ś Jestem pod wrażeniem.

Ś A ty, Dillon?

Ś Od dwudziestu pięciu lat żyję z dnia na dzień Ś od-
parł. Ś Mam zwyczaj spodziewać się zawsze najgorszego.

Ś Sukinsyn! Ś fuknęła Hannah.

Keogh zatrzymał się przed schodkami prowadzącymi na

pokład gulfstreama, odwrócił się do Fergusona i podał
mu rękę.

Ś To było bardzo interesujące przeżycie, brygadierze.

Gdybym mógł kiedyś coś dla pana zrobić...

Ś Dziękuję, panie senatorze.

Keogh ujął rękę Hannah i odwrócił się do Dillona.

Ś Od Drumgoole jakoś mało się odzywasz. No, wyrzuć to
z siebie, Dillon, powiedz jak Irlandczyk Irlandczykowi.

Ś Myślałem, jaka to szkoda, że nie było fotografa praso-

wego, kiedy ona do pana strzelała, a pan, odwrócony do niej plecami, osłaniał te
dziewczynki. Boże, wybraliby chyba pana na prezydenta. Ś Dillon westchnął. Ś A

tak nikt się o tym nie dowie.

Ś Wystarczy, że ja to wiem Ś odparł Patrick Keogh
i wstąpił na schodki.

Stali wszyscy pod osłoną hangaru i patrzyli, jak gulfstream wzbija się w

ołowiane niebo.

Ś Co z Grace Browning? Ś zwrócił się Hare do Fergusona.

Ś O nią nie musicie się już chyba martwić Ś odparł
Ferguson. Ś Instynkt mi podpowiada, że jest już w drodze na moje podwórko.

Ś A kiedy już tam dotrze, to co?

background image

Ś Sytuacja jest ciekawa Ś powiedział Ferguson. Ś Niech

pan pamięta, że ta kobieta nie żyje. W wyniku nieszczęśliwego wypadku utonęła w
nurtach Tamizy.

277

iknął Hare. Ś Co będzie,

v sposób, jaki pan ma na

>zcze taka zupełnie sama,
tym nie kłopocze, to już

; dłonie. Ś Dziękuję za

i przysługę... Ś powiedział
czas nie wraca. Chyba nie

tem odwrócił do Dillona

inku czekającego leara.

vater tuż przed zmrokiem.

igaru, Carson zgasił silniki,
otworzył drzwiczki z roz-

la ziemię. Grace Browning
ię, wzięła walizkę i wysiadła

»rzystanąwszy w otwartych

;hwilę na skąpany w deszczu
aiał nieprzyjemny, wyracho-

i i teraz mi się przypomniało.

nś filmie.

ruszyła ramionami. Ś I co

ła, ale ten kurs był na pewno

płacono. Kiedy cię nie było,
Znalazłem tam dwa tysiące

obić Ś powiedziała chłodno.

irettę i strzeliła mu dwa razy

yłu, odbił od ogona conquesta

i runął na wznak. Nie żył już, kiedy Grace się nad nim
pochyliła. Wsunęła rękę za pazuchę jego kurtki lotniczej

i namacala dwa zwitki dziesięciofuntowych banknotów.
Schowała pieniądze do torby, podniosła walizkę, wyszła

z hangaru i zasunęła wrota. Potem wsiadła do mini i od-
jechała.

Lear wylądował na Gatwick. Wracając daimlerem do

Londynu, Ferguson połączył się telefonicznie z premierem. Dillon i Hannah
Bernstein siedzieli w milczeniu i słuchali.

Ś I co miał do powiedzenia ten wielki człowiek? Ś spytał

background image

Dillon, kiedy Ferguson odłożył słuchawkę.

Ś Chwalił nas bardzo, ale przeraża go ta Browning

szalejąca na wolności niczym wściekła osa. Chce, żebyśmy coś z tym zrobili.

Ś Ale co my możemy? Ś spytała Hannah.
Ferguson uśmiechnął się.

Ś Myślę, że najwyższa pora pogadać z Jurijem Belowem.

Grace Browning zatrzymała się w zajeździe przy autostradzie tuż przed rogatkami

Londynu. Przez chwilę, ogromnie znużo-na, siedziała w samochodzie, patrząc na
ociekające deszczem szyby. Potem wysiadła z wozu i ruszyła przez parking

w kierunku baru.

W środku, tuż przy drzwiach, zauważyła stojak z gazetami, zawalony egzemplarzami
wieczornego wydania Evening Stan-

dard. Z pierwszej strony patrzyła na nią twarz Ruperta
Langa. Kupiła gazetę, weszła do baru, zamówiła kawę, usiadła przy stoliku w

kącie i zagłębiła się w lekturze.

Było tam wszystko: służba wojskowa Ruperta, jego udział
w Krwawej Niedzieli, późniejsza wieloletnia kariera polityczna i wreszcie

ostatni tragiczny wypadek. Artykuł zilustrowano również fotografią Toma
Curry'ego. Wspominano o tym, że

obaj mężczyźni od wielu lat zamieszkiwali razem. Opisywano ze szczegółami
samobójczą śmierć Curry'ego i dawano wyraź-nie do zrozumienia, co popchnęło go

do targnięcia się na
własne życie.

279

Grace przewróciła machinalnie stronę i zobaczyła swój

fotos teatralny. Notatka pod nim była krótka i zwięzła. Kiedy wracała motocyklem
z King's Head do domu, przekroczyła

dozwoloną prędkość. Z niewiadomych powodów nie za-
trzymała się na wezwanie policji drogowej i po szaleńczym pościgu wpadła do

rzeki w Wapping. Policja rzeczna nadal
szuka jej ciała.

Ś Bardzo sprytnie, Ferguson Ś mruknęła pod nosem,

popiła kawy i wróciła do pierwszej strony gazety.

Rupert z fotografii był w mundurze, miał na głowie
czerwony beret regimentu spadochronowego, a pierś zdobiły mu dwa odznaczenia Ś

medal za kampanię irlandzką i Krzyż
Zasługi. Stał przed pałacem Buckingham, więc fotografia

zrobiona została najwyraźniej tuż po udekorowaniu go przez królową.

Ś Drogi Rupercie Ś szepnęła Grace. Ś Nigdy nie rozu-
miałam, dlaczego to robiłeś.

Wyczytała w artykule, że zwłoki Ruperta mają być wy-

stawione w domu pogrzebowym Seaton i Synowie przy Great
George Street Ś z myślą o przyjaciołach, którzy zechcą

pożegnać się z nim po raz ostatni. Pogrzeb odbędzie się na cmentarzu St
Margaret's w Westminsterze o trzeciej po

background image

południu. Grace uśmiechnęła się do siebie. Musi pożegnać się z Rupertem, to

oczywiste, ale przedtem powinna jeszcze coś załatwić. Rozmieniła pieniądze u
barmana i poszukała auto-matu telefonicznego.

Below podniósł słuchawkę telefonu w swoim gabinecie

w ambasadzie i natychmiast rozpoznał głos Grace.

Ś Gdzie jesteś? Ś zapytał.

Ś W zajeździe przy autostradzie pod Londynem.

Ś Co się stało? Nie mówili nic w dzienniku. Dopadłaś go?

Ś Owszem, dopadłam, dostał dwa razy w plecy, ale miał
na sobie kevlarową kamizelkę.

Ś O Bożel

Ś Byli tam wszyscy... Ferguson, Dillon i Bernstein... ale wycofałam się bez

trudu.

Ś I wróciłaś z Carsonem?

280

nę i zobaczyła swój
•ótka i zwięzła. Kiedy

domu, przekroczyła
i powodów nie za-

wej i po szaleńczym
'olicja rzeczna nadal

ruknęła pod nosem,

ly gazety.

ze, miał na głowie
vego, a pierś zdobiły

nie irlandzką i Krzyż
am, więc fotografia

ekorowaniu go przez

;. Ś Nigdy nie rozu-

.perta mają być wy-
i Synowie przy Great

iłach, którzy zechcą
rzeb odbędzie się na

iterze o trzeciej po
e. Musi pożegnać się

powinna jeszcze coś
aa i poszukała auto-

Ś Tak, jednak tutaj wynikł mały problem. Rozpoznał

mnie i ukradł mi dwa tysiące funtów, które miałam w walizce.

Ś I zabiłaś go?

background image

Ś Sprowokował mnie do tego. Leży teraz w hangarze koło

swojego samolotu.

Ś Zabijasz bez żadnych zahamowań, Grace Ś powiedział
z przyganą Below.

Ś Sam pomogłeś mnie stworzyć, Jurij. Chciałeś Anioła

Śmierci, i masz go. Ale wracając do tematu, co teraz zrobisz?

Ś Jeszcze nie wiem.

Ś Uważam, że nie masz wyboru Ś stwierdziła. Ś Jeśli
wrócisz do Moskwy, wykończą cię po cichu w jakiejś celi... czyż nie w ten sposób

twoi ziomkowie nagradzają za porażkę? Na twoim miejscu zawarłabym rozejm z
Fergusonem. On

się tobą zajmie, Jurij. Jesteś dla niego zbyt cenny, by
wypuścił cię z rąk.

Ś A ty? Ś spytał Below. Ś Co z tobą?

Ś Och, ja idę pożegnać się z Rupertem. Wystawiają jego

ciało w domu pogrzebowym w Westminsterze. Pogrzeb jutro.

Ś Ale co potem? Ferguson i Dillon wiedzą już, że nie
spoczywasz na dnie rzeki. Będą cię ścigali. Nie masz dokąd pójść.

Ś Już mi wszystko jedno.

Rozłączyła się, wyszła z zajazdu i wsiadła do samochodu.

Wkrótce potem wjeżdżała już do Londynu.

w swoim gabinecie
bs Grace.

Londynem.

iniku. Dopadłaś go?

zy w plecy, ale miał

on i Bernstein... ale

Jurij Below siedział przy swoim biurku, rozważając sytuację. Grace miała

oczywiście słuszność. W Moskwie czekała go
tylko kulka w głowę, poza tym naprawdę bardziej podobało

mu się w Londynie. Otworzył głęboką szufladę, wyjął z niej butelkę wódki i
szklankę, po czym nalał sobie trunku i wypił. W tym momencie znowu zadzwonił

telefon.

Ś Pułkownik Jurij Below? Mówi Charles Ferguson. Nie
sądzi pan, że pora już skończyć tę zabawę? Senator Keogh

żyje i ma się dobrze. Grace Browning ukrywa się.

Ś Tak, wiem o tym Ś odparł Below. Ś Przed chwilą z nią
rozmawiałem.

Ś Doprawdy? Ś zdziwił się Ferguson. Ś A to ciekawe.

background image

281

(JBdpO Ś JOIłpdSUI WVd '3S(od pfe^Op znf 13UI 9I^[ Ś

•upisiuag qpuuBH

B{BiAds Ś 6™^ ure! ^Is 13U0 3Z 'izpfes ired ópMBJdBN Ś

•laa-ilS 3§.io90 iT29iQ XzJd aiAwu^s i
UOIBSS ui^A\oq3ZJ§od nuiop ^ •^Z3( §uBq aizpS '/(UISIM 'zo^ .

(,ui91J3dn^ z 5is oeuSazod aizpi aż 'B{mzp9iA\od n^z^ Ś "

•feMO^g {BMI5[Od UOSn§J3j
•UIUBfSOy {^Z3U05[BZ ŚŚ Bpfel§XM 01 5[B1 I ŚŚ

•^opa 5

Bfunf i(Bq3n{s i suspJBO 5[JBj uoiSuisua-)} o?[Avp3ZJdBu nqnd 3is?(oq M ipizpais

uisisuJag ^BUUBH i UOHIQ 'uosn§J3j

•ni9UiqB§ Z {p9ZSy(AV
OpBIMS 3feZSE§ I Z3ZSB(d {XZO{M '{BISAY UI^ZO Od '{ldX^

•3UZ3^i?[BJd apsfapod oaiui

Bq9ZJl BpAz Op 3(V ŚŚ •Oq3IO {BIZp9IA\Od ŚŚ ^{B9pl BZ ŚŚ

•SlOSEOł A\ 55(UPI?(ZS (SOIUfl

-5)[pOA teupaf azazsaf 3iqos {Bpu i Ś5[MBq3H[s {^zo{po Mopg

•{Bi(9zo ^uBd BU UIBI ^p5q inuiui BpssizpBMp BZ Ś

•3pSIAVXZ30 Ś

^suapJBr)

yBj uoiSuisua-^ o^MpazJdeu qnd uai UBd EUZ '^pBSBquiB

U3J91 {pSndO I Z3ZSB{d ZBJ31 UBd (XZO{M Xq '^Z3JB1SX^ ŚŚ

•A\0(ag {Euz/^zJd Ś BpXzodoJd B0fezsn?[ ozpjeg Ś

•3SOUIBSZ01 feMOU I[IM1B{BZ I 3rUB5[ZS9IUI 9-lIOA\Z^ZJd

ntred Xuis/(qi(Z3(Buz 'OMOSUBUIJ Xuoz33idzaqBz u^d Xq{Bis

-OZ 'npBIM^A B5[IUA\03BJd 3ZJ3UB5[ (9(01.11 AV UI3I5[XlZSJ31SfPUI UI^ZS5(^IMfeU
i<qO{Xq UVd •5[V( OSSI^ S0§05( 9IUBMOqJ3AVZ '0§3I05[ I§OJQ '5UOJ1S feZSBU BU

3IZpf9ZJd UBd q03IN ŚŚ
^MXlBUJ31IB UVd IZpIM fe5(Ef y ŚŚ

•fefepzJiszoJ BUBd aż '3uqopodopA\BJd ozpJBq i ou 'BUIIZ

BSfepp^U 'q3B5[UO§0 M 3B1S Bq3ZJl UI3q3[q3 BZ 'n^.lOf IUXMON M

background image

zro BZSZ^A 9iu39qo UIBI isaf asozodS-isazJJ •BMAl^sdsJsd
K)fefBośqoBZ iAqz9iN ^XM?[SOI/^ op Aue^sspo oeisoz i śi(SB{3iu A

OSBdod 93-IOJ5(M 3ZOUI 3Z 'U^d IZpfeS 3IU Xz3 'SSIZpaiMOp SlS

ai3{Epq3 ZB.I9L "fsiuzod oBMoin?[sXpod ^uiazoui uiXi o Ś

'MOpg {BizpaiMod Ś BUO(BZS isaf aż 'BIUBUO?[

-3ZJd op SIUSIA ^zpoqaop 3\v 'piaiqo5[ Bufezo^MzpB^ Ś

Ferguson. Ś A swoją drogą, mogłaby się pani skontaktować
z policją hrabstwa Kent. Niech się wybiorą na to lotnisko w Coldwater. Ś

Westchnął. Ś Biedaczyska. Spadnie im na
głowę jeszcze jedno nie wyjaśnione morderstwo. Ś Wstał

i spojrzał na zegarek. Ś Siódma trzydzieści. Miły, ciemny deszczowy wieczór w
Londynie, z zaczątkami mgły. Tylko

Dickens potrafiłby to docenić.

Ś Czy idziemy tam, gdzie myślę, że idziemy? Ś spytał

Dillon.

Ś Do firmy Seaton i Synowie przy Great George Street Ś

odparł Ferguson. Ś Zawsze fascynowały mnie domy po-

grzebowe.

Wjechawszy do Londynu Grace Browning zatrzymała się
przy następnym zajeździe. Wysiadła, zabrała z wozu walizkę i weszła do damskiej

toalety. W pomieszczeniu nie było
nikogo. Grace zamknęła się w kabinie i otworzyła walizkę. Po pięciu minutach

wychodziła już z toalety przebrana znowu za zakonnicę. Wróciła do samochodu,
wrzuciła walizkę na tylne siedzenie i ruszyła w kierunku centrum Londynu.

O dziewiątej trzydzieści, jadąc Great George Street w West-minsterze. Grace

wypatrzyła w bocznej uliczce wolne miejsce do zaparkowania. Posiedziała jeszcze
chwilę zatopiona w myś-lach, potem sięgnęła po czarną torbę i otworzyła ją.

Wyjęła AK47 i przełożyła go do walizki. Następnie wysiadła, przerzu-ciła sobie
torbę przez ramię i rozłożywszy parasol ruszyła ulicą.

Z przeciwka nadchodził umundurowany policjant. Zagad-

nęła go z irlandzkim akcentem:

Ś Przepraszam pana, szukam domu pogrzebowego Seaton

i Synowie. To chyba gdzieś tutaj?
Mokry płaszcz policjanta skrzył się w świetle ulicznej latami.

Ś Owszem, siostro. Zaraz za tamtą przecznicą, po prawej.

Zobaczy siostra neon nad wejściem.

Ś Dziękuję Ś powiedziała i przeszła na drugą stronę

Jezdni. Policjant odprowadził ją wzrokiem, a potem odwrócił t i oddalił.

background image

283

Grace znalazła drzwi z wytrawionym w szkle napisem

Seaton i Synowie, ujęła za klamkę i weszła.

Wokół unosił się zapach kwiatów, tak charakterystyczny
dla wszystkich domów pogrzebowych. Przeszedłszy kilka

kroków w głąb korytarza, natknęła się na mały, przeszklony kantorek, w którym
drzemał w fotelu siwowłosy staruszek

w granatowym uniformie. Odstawiła parasol i zapukała
w szybę. Staruszek drgnął i otworzył oczy.

Na jej widok zerwał się z fotela i wybiegł na korytarz.

Ś Przepraszam, siostro, czym mogę służyć?

Ś Ja do pana Ruperta Langa Ś powiedziała Grace.

Ś A tak, pan Lang leży w głównym salonie. Ludzie przy-

chodzą do niego przez całe popołudnie. Wskażę siostrze drogę.

Poprowadził ją ciemnym korytarzem. Mijali pootwierane
drzwi, przez które widać było trumny obłożone kwiatami.

Ś To nasze zwyczajne kaplice spoczynku Ś wyjaśnił

staruszek. Ś Ale pan Lang to specjalna osoba, więc leży
w głównym salonie. Jak powiedziałem, ma dużo odwiedzają-

cych. Przed chwilą było u niego trzech dżentelmenów i dama, ale chyba już sobie
poszli.

Otworzył drzwi i wprowadził ją do wielkiej sali. Było tu

mroczno, paliła się tylko jedna mała lampka. Pod ścianą
naprzeciw wejścia stała tonąca w kwiatach trumna.

Ś Nie będę siostrze przeszkadzał. Ś Staruszek wyszedł

i zamknął za sobą drzwi.

Grace podeszła do trumny i spojrzała. Zobaczyła tylko
głowę i ramiona Ruperta. Ubrany był w granatowy garnitur

i krawat Gwardii. Twarz miał spokojną, lecz przypominała
teraz raczej woskową maskę.

Ś Mój biedny Rupercie Ś powiedziała głośno. Ś Oba-

wiam się, że cię zawiodłam. Nie udało się. Ś Pochyliła się nad trumną i złożyła
pocałunek na zimnych ustach.

W drugim końcu sali coś się poruszyło. Grace odwróciła się i ujrzała Fergusona,

Dillona, Hannah Bernstein oraz Jurija Belowa wyłaniających się z zalegających
tam cieni.

Ś Czekaliśmy na panią, panno Browning Ś odezwał się

Charles Ferguson.
Popatrzyła na nich i uśmiechnęła się.

Ś A więc dokonałeś wyboru, Jurij?

Ś Nie było innego wyjścia Ś odparł Below,

background image

Grace znowu się uśmiechnęła, tym tazem do Hannah

Bernstein.

Ś Teraz ma pani wreszcie okazję odczytać mi moje prawa,
pani inspektor Ś powiedziała.

Ś Chyba tak Ś odparła Hannah.

Grace Browning sięgnęła do przerzuconej przez ramię torby, wyciągnęła stamtąd

berettę i odbezpieczyła ją bez pośpiechu. Hannah wyrwała ze swojej torebki
walthera i zrobiła to samo.

Ś Proszę być rozsądną, panno Browning.

Sean Dillon postąpił dwa kroki w jej kierunku.

Ś To nie studio numer sześć w MGM, Grace, to rzeczywis-
tość. To już nie jest scenariusz.

Ś O nie, to scenariusz... mój scenariusz.

Uniosła rękę i wymierzyła do niego. Hannah Bernstein

nacisnęła dwa razy spust. Grace Browning odrzuciło na
katafalk, na którym stała trumna. Osunęła się po nim na

posadzkę.

Ś O Boże! Ś szepnął Below.
Dillon przykląkł przy Grace.

Hannah Bernstein stała oszołomiona z opuszczoną wzdłuż

boku ręką, w której trzymała pistolet.

Ś Nie żyje? Ś wykrztusiła.

Ś Z dwiema kulami w sercu nie ma prawa Ś mruknął
Dillon i podniósł z ziemi berettę. Nagle ściągnął brwi.

Sprawdził pistolet, przesunął suwak bezpiecznika, a potem uniósł broń w górę. Ś
Nie naładowany.

Ś Niemożliwe Ś szepnęła Hannah.

Ś Dokładnie wyreżyserowała swoje odejście Ś powiedział

Ferguson. Ś Zatelefonowała do pułkownika Belowa i powie-
działa mu, że tu będzie, bo wiedziała, że on nam to wyjawi. Nie miała już dokąd

pójść.

Ś Niech ją diabli! Ś wyrzuciła z siebie Hannah Bern-
stein. Ś Niech ją diabli! Niech ją diabli! Niech ją diabli za to, że mnie tak

wrobiła.

285

•nuinp po pso{

-gapo fsJods M IIBIS UOHIQ i upisiuag qi3UUBH 'uosnS.iaj

•••uosp.reqora
UBI 'uosduioqJ_ teuimg z q§Bui3Jg q:puu3^ 'pn§pir) uqof

background image

J1S I01S UIB^ ŚŚ -UOSn§J3j {^ZBMtlBZ ŚŚ Bl{UBl3IUIS EUreg ŚŚ

•TsiWi iios^JBd niKi
ui9{BizpiM siu np^z M ^p§its[ Ś 'UOIIKI lfeui(T"ui Ś nzaf Ś

•^Jq30 Z

^f o{Bq •^idXJ5( op SuiUMo.ig SOBJO iuiBq30Jd z aom

iisaiuazjd f9A\oq3ZJ§od Xuuy ^oiuAoaBJd {v/&p i nosfaiui

UI^UOZOBUZAM XZJd ŚIS {BUI^ZJ^Z 5(BZSJO 'SI^SllSlH SZJBl

-uaui3 iuiB5[f3i^ OU(OM śis {^Ansod ^AvoqazJ§od i?(npuo^

•fBini XiuB?(3zoBz uiaMopg uiai^iuMo^nd z
^ -nuiop op tef zsi/Apo Ś •IA^OUOUIQ feA\o{§ ^KMO. [ep i

uosn§i8j (J^dpo Ś ^uiafnsBJd aizpo^ez znf IIII^BI ^ Ś

'upisuJag q^uu^H B{5u^nJiu Ś audoJi(o Ś
•q3^UAV9J5( qo^upBZ BUI aro Buo aż 'feuiuiod^z SIN

•o§3i Sfnu^idop 'Biu3zpoqoop oSaupBz 3izp5q SIN "I^SZJ Bup z OUOIMO{A^ o{Bp faf

aż 'żis tezpai^op Bipsui i ^az^f) Ś •uos

•n§J9j SSlJBq3 3IUfol(OdS (JBdpO Ś S§OUI 'UI3ZSMO Ś

•upisuJag q^uuBH
5is B{5uqoBz Ś oiqoJz o§9t u^d szoui aiu zsioazJj Ś

•n{oidod e?(dn'5[ foiu z anreisoz uizpo§

^IH ^Z 'inuiui mosaizpBAYp BZ fef feJoiqB7 'auoiMiB^z Ś

•§IS (pOJApO I UOJ3pl (BMOq3S UOSn§J3j

•3ZJ3ip^S^Jq 'inuiui Bpsaizp^^p 137 Ś

•UIB5(3Z3 •133J1S 3§-IOar) IBSJr)

^zid aiAou^s i uoi^ag •Bfo3J5(sXp BiSiunsod fappfeu ^[vt i Wfiioud Xupj
•sfa^zods^p 3vp^./A &oq3 •uosnSiaj n^ Ś

i^l Ś

:sot§ Xu(Bfoyo 'Xufoiiods

a3A^qon(s M pzs^sn i Jamnu azJn^iMBf^ BU p^nisA^

•AA05(JOUI05( UOJ3pl ^U§fepXM UOSn§J3J IUITO BZ AofefotS

•OU30UI tef

(iin-iAzJj Ś -BUIM BfoAM aiu 01 'B§OJp Bfoiu '5is fo?iodsf^ Ś

•UI3IU9IUIBJ SuAZ3A\3IZp (Xz30l0

•ti3qqBA ii[9J z faf {fef^AA i qi3uuBH op {pazspod UOHIQ

background image

• , ręki waltHera.

ie] z re"

__- przytuW
lawina.Śr1-'

^•nS

• ppłnv prioTy1®1

5zyqe- ,^0^0 przy

eaton i ^y""

rżę.
^a^nut.Za^

„obić - ^cbnęla się

• • rharles F^S^'

?ok.o3nS c^ wytowiono

l^^^^
^ch krewnych.

^ B^^^arl Ferguson

^my -"Td"^- My

Odwieź ją a0

iTny tutaj.

< -wota^^

mat W ^„^j pBCTiesb
^A' -to )ak

_^^-mcwdaale'n

.- _ Tam stoi SIT

^w""-'"

„iDiUo,^*^10"'6"

To niesamowite

' -••'z •'^'•"dS^nich p^^^^r"^-

ffl°„ta^Ą^^^?^^^^^^ rtką
dział Dtóo,. -w^^^ .mo^og..

„Biona H'110^^,.

Fetguson ruszył ^

Nowości l zapowiedzi wydawnicze T995/96

background image

KEN FOLLETT ^ Uciekinier

Jednoczesna edycja w Police i Wielkie) Brytanii najnowsza) powieści iednego z
naj-popularniejszych pisarzy świata, autora „Igły", „Na skrzydłach orłów" i

„Nocy nad-ocea-nem". Bogate tło hHloryczne, dramatyczna i pełna napięcia akcja,
miłość, przygoda...

W księgarniach <siMS> kJ'>iu w listopadzie 1996 rokul

JACK HIGGINS * Saba

W 24 roku p.n.e., przy próbie podboju ówczesnej Arabii, rzymski generał GalluA

trąd większość armii na obszarze wielkiej pustyni Rab al-Chali. Jeden z
ocalałych żołnierzy, Grek Aleksjasz, centurion w Dziesiątym Legionie, dokonuje

tam zadziwiającego od-krycia, równie niezwykłego jak zagadka kopalni króla
Salomona... Marzec 1939 roku. Z polecenia Adolfa Hitlera, admirał Canaris, szef

Abwrtuy, przygotowuje plan wysadze-nia Kanału Sueskiegb. Atak ma być dokonany z
tajnej'.bazy. którą Niemcy założyli w odkrytych przez siebie ruinach świątól

klotowej Saby M pustyni Rab al-Chali. Tymczasem na trop świątyni wpada ang^Hski
archeolog. John Cunningham; niectty wkrótce znika bez śladu. Amerykański

poaBlkiwaez przygód, również archeolog. Gmin Kane, podejmuje się odnaleźć
Cunninghprną, tym samym wkraczając na drogę nie-uchronnej konfrontacji z

agentami niemieakia^wwiadu...

WILBUR SMITH ^ Bóg Nilu

Najnowsza powieść autora wspaniałych cykli o Afryce Ś sag rodzin Courteoeyow i
Ballantyna'ów Polscy czytelnicy znają Smitha z takich książek jak „Płonący

brzeg", „Prawo miecza", „Płomienie gniewu". O „Bogu Nilu" krytycy pisali:
„epopeja historycz-na pełna seksu, intryg, śmierci i przygody". Akcja powieści

rozgrywa się w starożytnym Egipcie, który pod rządami faraona Mamose jest
państwem chylącym się ku upadkowi:

bandyci pustoszą kraj, administrację toczy korupcja, tymczasem arystokracja

pławi się w złocie i rozrywkach. Wielki wezyr Intef, faktycznie rządzący
Egiptem, ma tylko jedną ambicję Ś zasiąść na tronie faraonów. Aby zrealizować

ten cel, gotów jest poświęcić jedyną córkę, Lostris. Na drodze Intefa stają
najbardziej zaufany niewolnik, Taita. om młody oficer Tanus. Między Tanusem a

Lostris rodzi się miłość, lecz nienawiść Intefa jŚt równie wielka, jak jego
wpływy...

ROBIN COOK -ft Dopuszczalne ryzyko

Najnowszy thriller medyczny mistrza tego gatunku dotyczący zagadnień

farmakologii. Jego bohaterem jest neurochirurg Edward Armstrong, który prowadzi
badania nad nową generacją środków antydepresyjnych. Odkryty specyfik testuje na

sobie i swoich współ-pracownikach, co prowadzi do tragicznych następstw...

JAM ES CLAYELL <r Gai-iin

Wielka, panoramiczna powieść historyczna, tematycznie nawiązująca do wcześniej-
szego „Shoguna" tego samego autora. Akcja książki rozgrywa się w Japonii w roku

1862. Jej bohaterami są Malcolm Struan, gai-jin i t»i-p*n Noble House,
najwitktiej brytyjskiej firmy handlowej w krajach Orientu, oraz lord

ToranagaYoshi, potomek pierw-szego shoguna w prostej linii. Odmalowane na
kartach książki nieuniknione starcie kuhu Wschodu i Zachodu, tamrystów i

background image

szpiegów, władców i dyplomatów, fanatycznych rewolucjonistów i znienawidzonych

przez nich gw-jinów daje czytelnikowi dramatycz-ny, pełen autentyzmu portret
czasów, które odeszły na zawsze Ś Japonii u progu epoki nowoczesności Ś wieku

dwódziestego.

Dystrybucja/sprzedsż wysyłkowa: INTERNOYATOR
ul. Postępu 2,02-676 Warszawa, tal. 431 -161 w. 323, tel./fax 430-420

KONIEC


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jack Higgins Aniol smierci
Jack Higgins Feniks we krwi
Jack Higgins Akcja o połnocy
Jack Higgins Feniks we krwi
Jack Higgins Feniks we krwi POPRAWIONY(1)
Jack Higgins NM 03 Hell Is Always Today (com v4 0)
Zdrajca Jack Higgins ebook
Anioł Śmierci i Szatan
Jack Higgins Przerwany urlop
Jack Higgins Parszywa zmiana(1)
Anioł śmierci
Niebezpieczna gra Jack Higgins
Jack Higgins Feniks We Krwi
Broken Sword Aniol smierci poradnik do gry
Jack Higgins Modlitwa za konających
ANIOŁ ŚMIERCI
Anioł Śmierci

więcej podobnych podstron