O współczesnej ascezie, umiarze, tęsknocie i nie tylko


O współczesnej ascezie, umiarze, tęsknocie i nie tylko...

Oto kilka myśli niepoukładanych Ewagriusza. Chcę podkreślić, że nie jest to zdecydowanie tekst „okolicznościowy”, na okres Wielkiego Postu, chociaż oczywiście i w tym okresie może być czytany oraz, kto wie, pomocny.

O ascezie chciałem napisać parę słów już od dawna, ale z różnych powodów odkładałem wciąż przygotowanie tego wpisu. Na początku chcę podkreślić, że nie jest on kontynuacją moich dyskusji z Bratem Horhe, chociaż wspomniana polemika wywarła chyba jakiś wpływ na kształt tego wpisu.

Przystąpmy do rzeczy. Punktem wyjścia jest przedstawienie i pewne rozwinięcie rozróżnienia dwóch rodzajów ascezy, które można znaleźć u P. Evdokimova w świetnej książce „ Wieki życia duchowego”. Na początku kilka uściśleń. Pojęcie „współczesna asceza” można rozumieć dwojako: opisowo oraz normatywnie. Mówiąc dłużej, ale za to po ludzku, można używać tego pojęcia do opisu rzeczywistości albo wysuwania postulatów, jaka ta rzeczywistość powinna być. Niniejszym deklaruję uroczyście, że chociaż słyszę narzekania braci tradycjonalistów na wielki upadek dyscypliny, szczególnie w tzw. krajach rozwiniętych, i nawet skłonny się jestem zgodzić przynajmniej z częścią pesymistycznych analiz, to nie posiadam wiedzy odpowiedniej do tego, żeby próbować zarysować jakiś syntetyczny obraz. To, co czytam, słyszę, lub też obserwuję sam, na pewno nie wystarcza. Mowa będzie o pewnych postulatach, propozycjach. Chcę za wybitnym, prawosławnym teologiem zaproponować refleksję nad „współczesną ascezę”, czyli ascezą przydatną w dzisiejszych czasach. Wyjaśniam również niniejszym i deklaruję uroczyście, że nie przekreślam, nie potępiam, nie lekceważę, ani nie uważam za bezużyteczne dzisiaj inne, „stare” formy ascezy. Chcę jedynie zaakcentować użyteczność pewnej formy praktyk ascetycznych. Nie jako „jedynie słuszną” drogę. Nie jako coś koniecznego dla wszystkich. Może to być użyteczna propozycja dla niektórych - i to wszystko.

Między nami mówiąc, o tej formie ascezy była już mowa na Frondzie, chociaż, koncentrowano się raczej na, jakby to ująć, przypadkach szczegółowych, kazusach.

Zanim przejdę do rzeczy jeszcze jedna uwaga. O pojęciu ascezy napiszę szerzej, ale później. Spragnionych dokładnych definicji odsyłam do tekstu niżej.

Przechodząc do rzeczy. Evdokimov zarysowuje, oczywiście w dużym uproszczeniu, pewien „dualistyczny” schemat. Otóż kiedyś człowiek był istotą kipiącą od żywotnych soków i asceza przypominała pracę ogrodnika. Chodziło o przycinanie, ograniczanie wybujałego temperamentu, ujmowanie w karby niepohamowanej żywotności. Człowiek dzisiejszy - znów jak sądzę, chodzi zasadniczo o człowieka w krajach wysoko rozwiniętych, nie tylko wywodzących się z kręgu kultury chrześcijańskiej - jest istotą neurotyczną, żyjącą w nieustannym pośpiechu, bombardowaną mnóstwem bodźców, zalaną natłokiem informacji, (zob. K. Horney).

Oczywiście obraz ten jest „modelowy”, przerysowany i jako taki powinien być traktowany. Istotna jest jednak rada Evdokimova, dotycząca zmiany praktyk ascetycznych, wiążąca się z tym, że „inny” jest człowiek dzisiaj (to oczywiście gruby skrót myślowy; nie neguję istnienia niezmiennej natury ludzkiej) i inne są warunki, w których żyje. Zdaniem autora „Wieków życia duchowego”, asceza powinna być swego rodzaju deprywacją. Znów mówiąc po ludzku, prawosławny teolog radzi nam stosowanie praktyk ograniczających w różny sposób dostęp do zalewających nas bodźców oraz zwolnienie, przynajmniej na jakiś czas, tempa życia. Pozbycie się telewizora, jest przykładem tego rodzaju praktyki ascetycznej. Osobiście nie sugeruję wyrzucanie telewizora, ani niczego innego, ale na przykład zastanawianie się nad praktyką, powiedzmy, nieoglądania go w piątki, albo w czasie Wielkiego Postu, albo według jeszcze innego kryterium. Reszta zależy od naszego rozeznania albo naszej sytuacji. Dla kogoś możliwe i celowe będzie posiedzenie w pustym mieszkaniu przez godzinę, z wyłączonym telefonem (komórkowym, stacjonarnym), wyłączonym komputerem (palmtopem też!), niepodchodzenie do drzwi gdy dzwoni dzwonek, nieoglądanie telewizora, niesłuchanie radia itd. Jest to może oczywiste, ale na wszelki wypadek dopowiem, że zaproszenie kumpla z naprzeciwka na piwo i krótką pogawędkę czy ulubionej sąsiadki na filiżankę cappucino również nie wchodzi w grę. Dodam tylko jeszcze jedną, istotną uwagę. Praktyka tego rodzaju może być rodzajem relaksu - chociaż niektóre jego formy mogą mieć lekko szokowy charakter, i nie ma w tym oczywiście nic złego. Jeżeli jednak chodzi nam o ascezę, czyli rodzaj ćwiczenia zbliżającego nas do Boga, musimy stanąć przed Nim, uświadomić sobie Jego obecność. Celowa wydaje się prośba o łaskę dla tego rodzaju praktyki ascetycznej czy też ofiarowanie jej wprost Bogu. Użyteczne może być również powtarzanie imienia Jezusa, Maryi czy powtarzanie aktów strzelistych, aby nie zalały nas bodźce dochodzące z naszego serca, cały chaos emocji bolesnych lub radosnych doświadczeń, celów do których dążymy i tak dalej, i tak dalej…

Uszczegółowiał tematu nie będę. Myślę, że ten rodzaj praktyk ascetycznych nie jest nam nieznany. Jeżeli ktoś go nie znał, warto się z nim zapoznać. Jeżeli ktoś go nie stosował, warto może znaleźć jakiś sposobny dla siebie sposób praktykowania tego rodzaju ascezy. Oczywiście zgodnie z tym, co rozeznamy jako słuszne i dobre. Dwa dopowiedzenia:

Wiele osób może powiedzieć, że praca zawodowa, czy konieczność opieki nad kilkorgiem dzieci (wystarczy „tylko” jedno) uniemożliwia tego rodzaju praktyki ascetyczne. Odpowiedzieć na to można, że taka asceza może nam być po prostu bardzo potrzebna, nawet (a może: zwłaszcza) jeśli jesteśmy tak zabiegani. Można przypomnieć, że przykazanie miłości obok miłości Boga i bliźniego nakazuje też (autentyczną, prawdziwą) miłość samego siebie, inaczej pragnienie dobra dla siebie ze względu na wielką wartość, którą posiada każdy człowiek. (Dla zwolenników rozróżnień i ścisłości: godność w sensie ontycznym nawet w przypadku największych grzeszników, godność osobową w różnym stopniu przypadku tych osób, które mniej lub bardziej zbliżają się do świętości). Skoro tak, tego rodzaju „odpoczynek z Bogiem” nie jest zbędnym luksusem, lecz swego rodzaju obowiązkiem. Oczywiście, kiedy jest to możliwe. Jeżeli na przykład dziadkowie (współmałżonek, „przyszywany” wujek lub ciocia…) są w stanie zaopiekować się na godzinę naszymi dziećmi. Zaakcentuję jeszcze raz coś, co wydaje mi się niesłychanie istotne. Asceza współczesna, w znaczeniu wskazanym wyżej, jest pewną propozycją, pewną możliwością Każdy musi we własnym zakresie rozeznać czy i w jakiej formie ją praktykować. Sadzę, że zasadniczo nie może być tu mowy o jakiś szczegółowych wskazówkach, przynajmniej jeśli nie chodzi o rzeczy złe w samym sobie. Nie można bić słabszych dla przyjemności lub „ dla sportu” ani oglądać pornografii w jakikolwiek dobry dla siebie sposób. Można natomiast korzystać z telewizora, telefonu komórkowego, komputera w sposób dobry lub zły. Nawet, jeśli korzystamy w sposób dobry, warto zastanowić się - zgodnie z dewiza św. Ignacego Loyoli, aby szukać WIĘKSZEJ chwały Bożej - nad sposobem lepszego korzystania z różnego rodzaju urządzeń. Należy pójść dalej i dodać: lepszego traktowania spotkań z ludźmi, trudności, niepowodzeń, ludzkich zadań, chorób, właściwie wszystkiego, jako „środków” umożliwiających działanie na większą chwałę Boga, a przypomnę: „Chwałą Boga jest żyjący człowiek”. Dopowiem: Tym większą chwałą, im bliżej jest on Boga.

Dopowiedzenie drugie ostatnie. Asceza nie jest celem; asceza jest środkiem. Jest ćwiczeniem przygotowującym nas do coraz większego zjednoczenia nas z Bogiem. Wspomniany wyżej sposób ascezy może być pomocny do osiągnięcia stanu „wewnętrznej ciszy”. Stanu, w którym łatwiej doświadczyć tęsknoty czy też pragnienia Boga, głębszej niż wszystkie nasze zachcenia czy „niezbędne na pozór cele”; tęsknoty czy też pragnienia, o których pisał św. Augustyn, nie tylko bynajmniej w słynnych „Wyznaniach”. Tęsknoty czy też pragnienia, które jest po prostu modlitwą. W milczeniu tym, nie tylko zewnętrznym, ale także „wewnętrznym” doświadczamy również naszej grzeszności i poranienia przez życiowe doświadczenia. W naszej drodze do Boga przydatne więc mogą być „stare” praktyki ascetyczne jak post czy jałmużna. Można dodawać inne: wędrówka na kolanach po Świętych Schodach, leżenie krzyżem (o ile okoliczności pozwalają; nie mamy robić sensacji) itd. Obowiązuje jednak, nie waham się użyć tego słowa, taka sama zasada, jak w przypadku ascezy współczesnej. Konieczne jest należyte rozeznanie: czy dana praktyka na przykład nie nadweręża naszego zdrowia, i to jeszcze w sytuacji, kiedy jesteśmy odpowiedzialni za innych. (Nb. w zasadzie można pomyśleć o radykalnym połączeniu obydwu rodzaju ascezy, które miałoby postać przebywania w jakiejś pustelni tygodnia czy dwóch o chlebie i wodzie - raz dziennie jak u Ojców pustyni - z codziennym biczowaniem się… Tyle tylko dodam, że poza zdrowiem ,wymagana tu by była chyba ogromna pokora i stałe, dobre kierownictwo duchowe. Ale, Why not?).

Zamiast podsumowania zacytuję może fragment tekstu znanego pod nazwą „Desiderata”:

Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech, i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy”.

Niektóre definicje ascezy, dla tych, którzy jak ja bardzo lubią „szufladki” i precyzyjne ustalanie znaczenia słów. No chyba, że ogarnia mnie lenistwo, co się nadal często zdarza…

Słowo asceza pochodzi od starogreckiego „askesis” - ćwiczenie, trening, praktykowanie. Można wyróżnić trojakie rozumienie ascezy jako pewnego rodzaju ćwiczeń. „Asceza fizyczna” - czyli ćwiczenia, których celem jest tężyzna ciała i zdrowie. W pierwszym przypadku, w starogreckim rozumieniu tego słowa ascetami musieli być, żeby osiągać sukcesy, wszyscy sportowcy. „Asceza etyczna” - wysiłek rozumu i woli w celu osiągnięcia mądrości i cnoty. W tym sensie ascetą był żyjący zgodnie z zasadami swojej filozofii stoik na cesarskim tronie Marek Aureliusz czy inny stoik, były niewolnik Epiktet. „Asceza religijna” - ćwiczenia mające na celu oczyszczenie moralne człowieka i zjednoczenie z Bóstwem”. Pojęcia ascezy w swoim tekście używam nawiązując zasadniczo do trzeciego, częściowo także drugiego znaczenia.

Nawiązując również do źródłosłowu greckiego można za K. J. Pawłowskim rozumieć ascezę jako „jednoczenie aktów poznawczych z aspektami wolicjonalnymi oraz sferą uczuć”. Należy zgodzić się z szerokim rozumieniem ascezy, które proponuje Pawłowski; asceza chrześcijańska byłaby w tym rozumieniu jednym z rodzaju ascezy. (Uwaga dla strażników ortodoksji. To, co napisałem ma charakter opisowy, nie normatywny). A oto stosowny fragment polskiego filozofa:

„Należy pamiętać, że elementy ćwiczenia duchowego, uwzględniające praktyczne wymiary scalenia rozumu, uczuć oraz woli, leżą u zrębów każdej wielkiej tradycji kulturowej. Asceza nie jest więc jakąś formą tłumienia ludzkiej natury, jak się zazwyczaj uważa. Wręcz przeciwnie, dopiero dzięki niej dochodzi do rozkwitu ludzkiej natury, do ujawnienia ukrytej w człowieku harmonii.”

I tyle na razie, jeżeli chodzi o rozumienie pojęcia ascezy, które chciałem nieco rozszerzyć. Ewentualnych zainteresowanych zapraszam do dyskusji o ascezie, choć prowadzonej cokolwiek z przymrużeniem oka, która odbyła się na blogu „Bajki i opowieści Lisa”.

Źródła (podstawowe):

  1. „Leksykon duchowości chrześcijańskiej”, hasło: ”Asceza”, red. M. Chmielowski, Lubin-Kraków 2002

  2. J. M. Pawłowski, „Dyskurs i asceza. Kształtowanie człowieczeństwa w kontekście mistyki filozoficznej”, zwł. s. 12, Kraków 2007.

  3. Odnośnik do dyskusji o ascezie (m.in.)……



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dlaczego człowiek współczesny powinien znać biblię nie tylko, Język polski
higiena to nie tylko czystośc ciała
Szarlotka, Przepisy z Tupperware i nie tylko
Małżeństwo o jakim marzymy 29-41, DOKUMENTY NP KOŚCIOŁA ŚW I NIE TYLKO
Małżeństwo o jakim marzymy 1-10, DOKUMENTY NP KOŚCIOŁA ŚW I NIE TYLKO
List od Jezusa II, DOKUMENTY NP KOŚCIOŁA ŚW I NIE TYLKO
Wokół choinki, Scenariusze zajęć i nie tylko
Oblicza apokalipsy Nie tylko Auschwitz
Praktyczna stylistyka nie tylko dla polonistów
pbfd choroba nie tylko duzych p Nieznany

więcej podobnych podstron