Adam Michnik , brat Stefana, syn Ozjasza Szechtera
ur. 17 października 1946r w Warszawie, historyk, eseista i publicysta polityczny, redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”.
Michnik pochodzi, jak to sam określił, z "liberalnej żydokomuny". Matka Helena była przed wojną działaczką socjalistycznej organizacji "Życie". Ojciec, Ozjasz Szechter - wysokiej rangi działaczem Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Ma dwóch braci. Po ojcu - Jerzego (w 1957 roku wyjechał z Polski), a po matce - Stefana (wyjechał z Polski w 1969 roku). Stefan, mając niewiele ponad 20 lat, robił karierę w bierutowskim sądownictwie wojskowym. Ma na sumieniu kilka wydanych wyroków śmierci.
Kluczem do poglądów i środowiska Michnika były znajomości wyniesione z Alei Przyjaciół ( z rodzicami zajmował 100 m mieszkanie) w dzielnicy prominentów komunistycznych, (według niego była to "resztówka Komunistycznej Partii Polski, a wszystko wskazuje, że formacja czysto enkawudowska, skąd pochodzili rodzice wielu obecnych czołowych działaczy liberalnych i Gazety Wyborczej oraz znanych dziennikarzy prasy i telewizji.
Gdy w 1964 roku Michnik zdał maturę, w nagrodę rodzice wysłali go w podróż po Europie. Pod Paryżem odwiedził Jerzego Giedroycia, szefa Kultury, z którym toczył długie rozmowy. W Monachium zawitał do Radia Wolna Europa. Po powrocie Michnik zaczął studia na wydziale historii, wkrótce wybił się na czoło grupy dyskusyjno-towarzyskiej, zwanej komandosami, w której byli także między innymi: Seweryn Blumsztajn, Jan Gross, Jan Lityński, Robert Mroziewicz i Barbara Toruńczyk. W 1968 roku komandosi wraz z Michnikiem protestowali przeciwko zdjęciu teatralnego spektaklu "Dziadów", który władze uznały za antysowiecki. Michnika i jego przyjaciela Henryka Szlajfera wyrzucono z uczelni. Wywołało to zamieszki na Uniwersytecie Warszawskim.
Gdy zaczęła się antysemicka nagonka i masowa emigracja ludzi pochodzenia żydowskiego, ojciec Michnika namawiał go na wyjazd z kraju. Jednak młody Adam postanowił zostać, gdyż - jak twierdził - nie mógł wyjechać, skoro w jego obronie studenci protestowali. Został skazany na trzy lata więzienia. Głównym punktem aktu oskarżenia był wywiad o marcowych zamieszkach dla francuskiego korespondenta.
Twierdził, że w więzieniu utracił wiarę w komunizm, bo okazało się, że w wydaniu polskim jest antysemicki. Po wyjściu z więzienia, pracował w zakładach imienia swej idolki z wczesnej młodości - Róży Luksemburg. W 1973 roku pozwolono, mu jako eksternowi, dokończyć studia na uniwersytecie w Poznaniu. Został sekretarzem Antoniego Słonimskiego. W 1976 roku, po protestach w Radomiu i Ursusie, Michnik znalazł się w gronie ludzi, którzy powołali Komitet Obrony Robotników. Gdy w 1980 roku powstała Solidarność, Michnik został doradcą Regionu Mazowsze. Wspominał później: "Byłem w obrębie frakcji anty-Wałęsowskiej". Uważał, że Wałęsa zmierzał w Solidarności do "modelu sułtańskiego, dyktatorskiego".
13 grudnia 1981 roku Michnik został internowany. Więziono go w Białołęce i Mokotowie.
Gdy rozpoczęły się obrady Okrągłego Stołu, Michnik oświadczył pryncypialnie: - Zgoda na prezydenta w osobie generała Jaruzelskiego oznaczałaby uznanie, że 13 grudnia był potrzebny. Dla Solidarności jest to nie do przyjęcia.
W kilkanaście dni później miał już inne zdanie o Jaruzelskim, uważał, że tylko on ze swoim autorytetem mógł być rozjemcą. Po obradach Michnik otrzymał od Wałęsy stanowisko redaktora naczelnego Gazety Wyborczej. Opublikował artykuł "Wasz prezydent, nasz premier". Jaruzelski został prezydentem.
W 2001 roku GW opublikowała na 16 stronach rozmowę z generałem Kiszczakiem. - Generałowie odkupili swe grzechy? - padło pytanie. - Sto tysięcy razy - odpowiedział Michnik.
- Żadnych rozliczeń nie powinno być? Żadnych sądów? - Z nimi nie. Z nimi zamykamy rachunek, wojna skończona.
Kiszczak stwierdził, że układ zawarty przy Okrągłym Stole został przez "stronę rządową" dotrzymany.
- To dlatego ja pana, generale, bronię jak niepodległości. Bo pan był uczciwy - podsumował Michnik.
Adam Michnik używa prasy jako narzędzia wpływu na świadomość publiczną a kontakty z ludźmi kolekcjonuje jako narzędzia wpływu. Antylustracyjny fanatyzm Michnika był dla dawnych esbeków i aparatczyków polisą na zachowanie przez nich władzy i własności. Dawał im gwarancję, że pozostaną elitą III RP.
Morderczą ocenę Adama Michnika dał, słynący pod koniec życia z jednoznacznych wypowiedzi, Zbigniew Herbert w filmie "Obywatel poeta" (obaj kiedyś się wzajemnie cenili):
- Michnik jest manipulatorem. To człowiek złej woli, kłamca, oszust intelektualny.
Andrzej Drzycimski, były rzecznik Lecha Wałęsy, dziennikarz, specjalista PR, jest zszokowany metodami dziennikarskimi Michnika.
- Tej klasy dziennikarz nie powinien używać metod służb specjalnych - uważa Drzycimski. - W tej sprawie nie mamy do czynienia z dziennikarstwem, ale z czymś innym, być może próbą odwrócenia uwagi.
Był posłem na Sejm X kadencji. Jest laureatem licznych wyróżnień, kawalerem Orderu Orła Białego, przyznanym przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Jesienią 2004 z powodów zdrowotnych zrezygnował z czynnego udziału w redagowaniu "Gazety Wyborczej", przekazując swój głos w kolegium redakcyjnym Helenie Łuczywo.
Od śmierci rodziców mieszka samotnie w 100-metrowym mieszkaniu po nich, w Alei Przyjaciół.
Michnik nigdy nie założył rodziny. Nawet z matką swojego dziecka nie związał się formalnym małżeństwem. Syna urodziła mu Barbara Szwedowska z Sopotu, prawniczka, nazywana kiedyś "prokuratorem Solidarności".