Pomagaj żyć w łasce uświęcającej.
Przy klasztorze karmelitanek w dużym mieście wojewódzkim leżał w rynsztoku pijany mężczyzna. Chodnikiem przechodziła studentka. Spojrzała z obrzydzeniem, przeszła. W tej chwili przypomniało się jej coś z Ewangelii: poranio człowiek między Jerozolimą a Jerychem, kapłan żydowski, lewita, Samarytanin. Zatrzymała się, cofnęła: „Gdzie Pan mieszka, zaprowadzę Pana do domu”. On odpowiedział nie wyraźnym bełkoten. Pomogła mu wstać oprzeć się o ścianę. „Niech pan powie, zaprowadzę, przecież pan tak nie może leżeć. „Niech się Pani mną nie zajmuje - mruczał - ja jestem do niczego. Ja jestem zmarnowany człowiek”. Ona na to: „Pan też jest dzieckiem Bożym”. Zamilkł. Wydobyła z niego adres, zaprowadziła. Przy drzwiach chwycił ją za rękę: „Niech pani też powie, gdzie pani mieszka”. Nie chciała, ale tak uporczywie ją trzymał, że w końcu powiedziała, wyrwała się i uciekła, pewna, że i tak zapomni. Następnego dnia ktoś dzwoni do jej drzwi. Studentka otwiera: ten sam, dziwnie zmieniony. „Bo pani mi wczoraj powiedziała, że ja też jestem dzieckiem Bożym. A to jest niemożliwe, już trzydzieści lat nie byłem u spowiedzi, piję, popełniam takie grzechy i takie”. Zaczął się przed nią spowiadać. Ona zatyka uszy: „Niech pan idzie do księdza, to należy do spowiedzi, nie do mnie”. „Nie pójdę”. „Ale niechże się pan nie boi, będzie panu lżej, będzie pan szczęśliwy”. Nie chciał, ale w końcu powiedział: „Gdyby pani poszła ze mną, może bym się odważył” Poszli zaraz. Poprosili spowiednika w pobliskim klasztorze. Spowiadał się długo, odszedł pełen łez. Potem, szczęśliwy dziękował: „To wszystko dlatego, że pani mi przypomniała, że ja też jestem dzieckiem Bożym. Okazało się wkrótce, że do klasztoru karmelitanek matka tego człowieka od wielu lat zanosiła ofiarę, by modlić się o jego nawrócenie. I tam, w rynsztoku, dotknęła go łaska.
Ks. Piątkowski M., W maryjnej szkole pomagania Kościołowi, BK 3-4(102) /1979/, s. 193-194