Za trudne?
Kuba rozejrzał się dokoła. Kościół od strony ołtarza wyglądał zupełnie inaczej. Ksiądz stał bliziutko , prawie na wyciągnięcie ręki. Koledzy ministranci w bielutkich komżach tak jak on klęczeli skupieni, zasłuchani w Słowo Boże. Kuba poczuł w sercu dziwne ciepło. Mocniej ścisnął złożone ręce. Za chwilę uderzy w dzwonek dając wszystkim obecnym w kościele znać, że sam Bóg zstąpi z Nieba. Ze na Ołtarzu już nie Opłatek i Wino będzie lecz najprawdziwsze Ciało i Krew Pana Jezusa. Podobną radość Kuba czuł podczas Pierwszej Komunii. Wtedy też uczestniczył we Mszy całym sobą. Czuł jak Pan Jezus wchodzi do jego serca, jak jest naprawdę blisko.
Ciekawe, czy Mama widzi jak on się stara. Jak ostrożnie trzyma patenę, gdy Ksiądz rozdaje Komunię. Jak czuwa, żeby żaden okruszek Hostii nie upadł na ziemię.
Jeszcze nie tak dawno Mama nie była z niego taka dumna. Jeszcze nie tak dawno Kuba nie potrafił w kościele tak się pięknie zachowywać. Na przykład w tamtą niedzielę, kiedy śmiał się i rozmawiał podczas Mszy Świętej. Mama wtedy miała takie smutne oczy. Zaraz po powrocie z kościoła zapytała :
- Kuba, jak mogłeś?
- Przecież się nic nie stało! - Kuba wzruszył ramionami
- Nic się nie stało? - Tata nie był zadowolony z takiej odpowiedzi - cały czas się kręciłeś, odwracałeś, stroiłeś głupie miny
- A…. bo za nami stał Tomek, ..no …i on pokazywał mi język..a potem zrobił straszliwego zeza. Tak mnie tym rozśmieszał, ze nie mogłem wytrzymać
- Kościół to nie cyrk - powiedziała Mama - Podczas kazania ziewałeś tak głośno że słychać cię było w ostatnim rzędzie
- Bo kazanie było nudne - Kuba wykrzywił usta - Nudne i strasznie długie. Maluchy też się wierciły
- Maluchy modliły się piękniej niż niejeden dorosły. Podczas kazania oglądały swoją biblię. Czasem kazanie jest dla nich za trudne
- Może i dla mnie jest za trudne? - Kuba próbował ratować się następną wymówką
- Za to bawienie się czapką nie było dla ciebie za trudne. Kilka razy właziłeś pod ławkę, żeby ją podnieść.
- Tak jakoś mi się wymykała z rąk
- Nogi cię też nie słuchały? Tupałeś nimi jak żołnierz podczas musztry.
- Zimno mi było, rozgrzać się chciałem
- Dziwne , bo kurtkę rozpiąłeś i chusteczką się wachlowałeś jak jakaś prima balerina .
- Czasami tak bardzo trudno jest wytrzymać w kościele - Kuba spuścił głowę. Chyba wreszcie zawstydził się swojego zachowania.
- Trudno, kiedy się nie wie, co się w nim naprawdę dzieje. I do Kogo się przychodzi - skwitował rozmowę Tata .
- Wiesz co Kuba? - Mama zawołała nagle jakby odkryła Amerykę - Może zostałbyś ministrantem?
- Ministrantem? - Kuba podskoczył jak oparzony - Ja się do tego nie zupełnie nie nadaję.
- No tak- pokiwał głową Tata - bycie ministrantem też jest dla ciebie za trudne?
- No nie - wymamrotał Kuba - mogę spróbować….
Teraz stojąc przy ołtarzu Kuba nagle przypomniał sobie tamtą rozmowę. Dziękował Panu Bogu za to, że Mama wpadła na taki pomysł. Msza święta już się kończyła a on wcale nie czuł się zmęczony. Mógłby jeszcze klęczeć z Panem Jezusem w sercu przez następną godzinę. Ale już ksiądz zrobił znak krzyża. Kuba dokładnie powtórzył jego gesty. Spojrzał na Mamę, Tatę, Magdę, Maluchy. Tyle w ich oczach było radości! Nagle w tłumie mignęła mu twarz Tomka. Kolega wytknął w jego stronę język a później…no tak…znów ten wstrętny zez.
- Ech, bracie , muszę z tobą poważnie pogadać - pomyślał Kuba.
Dogonił go za bramą kościoła
- Taki zez to pestka - powiedział odważnie - trudniejsze jest bycie ministrantem. Może chcesz spróbować? - zapytał trochę niepewnie.
Tomek uśmiechnął się . Czyżby skinął głową? Kuba chwycił go z rękę. Może z tego Tomka też będzie dobry ministrant?