ŚWIATŁO W MROKU
/ŚWIECA - GROMNICA/
Był 2 lutego - święto Ofiarowania Jezusa w świątyni. Po skończonej Mszy świętej wieczornej Promyki postanowiły pójść do groty Matki Bożej, położonej niedaleko kościoła. Powoli zapadał zmrok, ale śnieg odrywający ziemię sprawiał, że droga była widoczna.
Dzieci rozmawiały o dzisiejszym poświęceniu świec.
- U mnie w domu zapala się gromnicę w czasie burzy. Odmawiamy wspólnie "Pod Twoją obronę", a ja przestaję się wtedy bać - podzieliła się Kaśka.
- A ja pamiętam, jak byłem mały to tata miał wypadek w kopalni i nie mogli go znaleźć pod ziemią. Wtedy mama zapaliła gromnicę przed obrazem Matki Bożej i cały czas modliliśmy się, aż tatę wyratowano - powiedział Zbyszek. Ja wierzę, że to Matka Boża go uratowała.
- Popatrzcie! W ogóle jest jakoś inaczej, jak zapalamy świecę na spotkaniu i modlimy się. Jakoś łatwiej jest się wtedy skupić - powiedziała Basia.
Dzieci zbliżały się do groty. Nagle przystanęły i zamilkły. Przed figurką Matki Bożej paliła się świeczka i klęczał jakiś człowiek. W ciszy dał się słyszeć szept: Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą. Błogosławionaś Ty między niewiastami...
Tak… ktoś nie zważając na ciemności, chłód i śnieg, przyszedł do groty, zapalił świeczkę i odmawiał Różaniec.
Dzieci stały jeszcze chwilę i odeszły, by nie przeszkadzać modlącemu się. Wracały wolno tą samą drogą. Kiedy odwróciły się w ciemnościach migotało maleńkie światło świecy.
- Wiecie co! - przerwał ciszę Darek. Ja poznałem tego pana. To jest mój sąsiad. Często widzę go pijanego. Mama opowiadała mi, że i zaczął pić po śmierci swojej żony i córeczki.
Zginęły w wypadku. Do kościoła od tego czasu nie chodzi. Dlatego gdyby mi ktoś opowiedział, co się dzisiaj zdarzyło, to chyba bym nie uwierzył…
Dzieci były wstrząśnięte tym, co usłyszały.
- Niemożliwe! Było ciemno i mogłeś się pomylić! - powiedziała Zośka.
- Na pewno nie! Widzę go przecież codziennie i zresztą oświetlała go świeczka!
- Dlaczego niemożliwe? - zapytał Stefek. Przecież to, że pije, to jeszcze nie znaczy, że nie może się modlić. Przecież może bardzo chcieć się wyzwolić, być innym.
- A ja wierzę, że mu się to uda! Matka Boża mu pomoże. Przecież i my możemy się odtąd za niego modlić, składać ofiary. Ja zacznę od dzisiaj. On na pewno bardzo cierpi… - ze wzruszeniem dokończyła Basia.
- Ja też będę odmawiał za niego Różaniec - zapewnił Darek.
Także i inne dzieci postanowiły mu pomóc. Czuły, że przez to zdarzenie Matka Boża chciała im coś ważnego przekazać. Nie ma bowiem takiej ciemności, której nie rozproszyłaby Światłość Jej Syna.
Oim
Promyk Jutrzenki 2/93 s. 6-7