Ten album nie mógłby zaistnieć bez warstwy tekstowej. Cały jej koncept powstał w oparciu o krótką opowieść napisaną przez samego Jeremiego Grima a zatytułowaną „Eleonora i Zakazana Opowieść”. To historia Eleonory, kochającej książki dziewczynki, której umierają rodzice. Nie mogąc się z tym pogodzić, zamyka się w swoim książkowym świecie docierając do „Zakazanej Opowieści”. To w niej znajduje informację o miejscu zwanym Krainą Snów. Miejscu, dzięki któremu może odzyskać to, co dla niej najważniejsze - rodziców. Jej wędrówka przez krainy Dewarów, Hartlesów czy Senersów stanowi kanwę tej opowieści…
A muzyka opowiada to wszystko w sposób mroczny i tajemniczy, zaś ilustracje Sandrine Replat, pomieszczone w książeczce, pięknie pomagają naszej wyobraźni.
źródło: artrock.pl
Dowody? Za chwilę się pojawią. Zacznijmy jednak od pierwszego kwadransa. Najbardziej urzekającego na całym albumie, bowiem pierwsze trzy utwory mają najwięcej „pięknego smutku”, tak dla nich charakterystycznego. „Ready To Go - part 1” to tak naprawdę tylko instrumentalne wprowadzenie w klimat całości. „We've Let You Go” jest balladową perełką, ze ślicznym gitarowym solo, która z pewnością wejdzie do koncertowej klasyki kapeli, zaś „The One” to rzecz rozpoczęta z lekka eksperymentalnie, później wykorzystująca wsamplowane dźwięki, trzymająca się jednak bardzo przystępnej, melodyjnej konwencji również w niespiesznym tempie. „The World We Live In” jest pierwszym szybszym numerem z klasycznym rockowym riffem. Odniesienia do poprzedniego, „metalowego” krążka „Eleonore” są w nim bezapelacyjnie widoczne. W instrumentalnym „Rishikesh / Liverpool / Rishikesh” Francuzi po raz pierwszy chyba tak wyraźnie zdradzają swoją fascynację muzyką Wschodu. Przywołanie gabrielowskiego „Passion” wcale nie musi być przysłowiowym strzałem kulą w płot. Mniej orientalny środek tej kompozycji serwuje nam jednak, dla odmiany, ciężką gitarową galopadkę. „Coming Up For Air” to w porównaniu z wcześniej wybrzmiałymi numerami zwykła rytmiczna piosenka z pop-rockowym potencjałem. Wraz z „Assymetrical Vision” muzycy zapuszczają się w karmazynowe rewiry, a w ascetycznym „I'll Be Gone” flirtują wręcz z muzyką poważną serwując klasyczną partię pianina. Prawdziwy hołd latom siedemdziesiątym składają w „Ready To Go - part 2”. Słychać w tej 15 - minutowej kompozycji i Pink Floyd, i solowego Gilmoura. Przede wszystkim jednak sporo bluesrockowego, hardrockowego i psychodelicznego grania sprzed 35 laty, bez jakiegokolwiek owijania w bawełnę. Jest na tej płycie także cover - „From Out Of Nowhere”, Faith No More. Świetny numer, tu jednak raczej bez sensacji (chyba, że za taką uznamy żeński wokal Alexii Sinard) i… raczej średnio bratający się z całością. A tę kończy przejmujący „Farewell”.
„Ready To Go” nie ma klasycznej formy koncept albumu, jak to miało miejsce na „Eleonore”, płycie opartej na noweli Jeremiego Grima. Przez kompozycje przewija się jednak tematyka śmierci i utraty bliskich, podkreślając dodatkowo smutek płynący z zapisanych na tym albumie dźwięków.
0,64 MB
Projekt Czarna Kluska, bo tak śmiesznie brzmiałaby po przetłumaczeniu Nazwa Paryskiej formacji The Black Noodle Project, rozpoczął działalność 2001 Roku. Sterem, żeglarzem i okrętem grupy Byl wtedy Jérémie Grima (gitara / wokal) - jej jedyny członek. Obecnie The Black Noodle projekt do Zespołu wagowo pełnym TEGO Slowa znaczeniu. Oprócz Jérémiego tworzą go: Basista Anthony Leteve, klawiszowiec i wokalista Matthieu Jaubert, perkusista Franck Girault dodał gitarzysta Sébastien Bourdeix. Niedawno ukazał SIĘ krążek zagrać ponownie. Aby juz trzecia płyta grupy, ale ja chciałbym poświęcić kilka wolno jej poprzedniczce zatytułowanej And Life Goes On, a wagowo wydanej 2005 Roku. Właśnie ja można uważać pl Debiut "kluskowych", gdyż do właśnie Na niej zaistnieli JAKO Zespol i NIE jednoosobowy Projekt (Tak nagrany album został Ciemne Smiles z 2003 r. liczba). Tych, którzy po grupie pochodzącej znad Loary spodziewali SIĘ francuskojęzycznego wokalu, bd wstępie uprzedzam, Ze go NIE usłyszą. Na And Life Goes On dominuje język wyspiarzy ZZA kanału La Manche. Stamtąd pochodzi także Zespół, który muzycy The Black Noodle projektu uważają ZA SWOJĄ inspiracje, mam TU na myśli Pink Floyd.
|