Woblery z pianki - cz. II - wykonanie formy żywicznej
Jeśli udało się Wam już zrobić idealny gipsowy model przyszłego woblera, trzeba go teraz zamienić na formę do odlewania korpusów z pianki. Zanim przystąpimy do pracy zgromadźmy sobie potrzebne materiały. A potrzebne są nam:
żywica epoksydowa (zastępczo może być gips dentystyczny)
wypełniacz do żywicy (specjalistyczny lub np.fuga mineralna, gips dentystyczny, drobny piasek kwarcowy itp.)- ważne żeby był drobnoziarnisty.
strzykawki plastikowe
kawałki plexi gr 2-5 mm
plastelina
klej szybkoschnący (kropelka itp.)
patyczki do uszu (plastykowe)
kawałek okrągłej otuliny przewodu elektrycznego gr.2mm
pusty wkład plastikowy (rurka) np. od popularnych żel penów śr. ok 5mm
środek antyadhezyjny do żywicy (izolator) może być specjalny wosk, może być też pasta do podłogi na bazie wosków naturalnych
plastikowe kubki i łyżeczki (do rozrabiania żywicy)
Na początek musimy zrobić podstawę i ramkę do odlewania żywicy. Ja osobiście robię to z plexi o grubości od 2 do 5mm. Plexi ma tę zaletę, że jeśli nie jest porysowana bardzo łatwo oddziela się od żywicy, ponadto jest powszechnie dostępna. Podstawa, na której będziemy wylewali żywicę musi być większa od obrysu naszego woblera. Ile większa to zależy od wielkości korpusu. Czym jednak większy korpus tym większa siła rozpierania pianki, a więc forma musi być solidniejsza. Przyjmijmy, że przy woblerach do 10cm długości musimy zostawić po każdej ze stron min. 2-2,5cm. W zasadzie podstawą może być dużo większy kawałek plexi, bo powierzchnię do zalania i tak wyznaczy nam ramka. Wysokość ramki dobierzmy tak, aby była 3-4 krotnie wyższa niż grubość połówki korpusu woblera.
Dobra tyle ględzenia zabierajmy się do roboty. Bierzemy połówkę naszego korpusu i przy pomocy kleju szybkoschnącego mocujemy go do naszej podstawy. Z tym klejem nie przesadzajmy, odrobinka w 2-3 miejscach na pewno wystarczy. Dla ułatwienia dalszej pracy powinniśmy wyrysować obrys przyszłej ramki na podstawie tak, aby korpus był w centralnej części.
Teraz zrobimy miejsca dla przyszłych oczek do mocowania kotwiczek i zaczepiania agrafki. Z wkładu od długopisu wycinamy cienkie (do 0,8mm) trzy pierścienie. Grubość pierścienia powinna się równać połowie grubości drutu, jaki zastosujemy na stelaż. Następnie ścinamy je tak, aby zostało 4/5 koła i przy pomocy kleju wklejamy je w miejsca przyszłych oczek. Wklejamy je oczywiście tak, aby dwie końcówki dochodziły do korpusu w miejscach, w których będzie wychodził drut oczek.
Teraz musimy wyznaczyć otwór wlotowy i odpowietrzający. Otwór wlotowy robimy w miejscu oczka zaczepowego a odpowietrzający tylnego. Można i odwrotnie ważne, aby były w osi. A więc tak: ze strzykawki odcinamy końcówkę (dzióbek) i przecinamy ją wzdłuż na dwie równe połówki. Jeśli się nie uda, trudno w zasadzie to potrzebna jest tylko jedna. Następnie wypukłą stroną do góry i wylotem w stronę woblera przyklejamy ją do plexi naprzeciw przedniego oczka, ale tak żeby wlot był przy samej ramce (po to ją rysowaliśmy). Po czym w odcinek pomiędzy oczkiem a końcówką strzykawki wklejamy przeciętą wzdłuż otulinę od przewodu elektrycznego. Wszelkie szczelinki wypełniamy plasteliną - otwór wlotowy mamy gotowy.
Teraz otwór odpowietrzający. Z plasteliny robimy małą kulkę i przyklejamy ją do plexi naprzeciw otworu odpowietrzającego mniej więcej po środku odległości pomiędzy ramka a oczkiem woblera. Spłaszczamy tak, aby powstało mniej więcej pół kuli i analogicznie jak wcześniej łączymy otuliną z przewodu. Kiedyś otwór odpowietrzający robiłem „na wylot”, ale wyciekająca pianka tylko niepotrzebnie brudziła mi formę. Teraz nadmiar pianki i powietrze zbiera się w „zbiorniczku”- stąd ta kulka plasteliny.
Co dalej? Teraz trzeba zrobić zawiasy lub kołki bazowe, tak żeby forma nam się składała równo. Tutaj sposobów jest mnóstwo, ale ja podam najprostszy - skuteczny. A więc z plasteliny robimy dwie kulki i przyklejamy je po obu stronach korpusu, lecz nie naprzeciw siebie. Spłaszczamy je tak, aby powstały półkule. Tu uwaga, idealne półkule być nie muszą ważne żeby nie było tak by płaszczyzna przy plexi była najszersza i zwężała się ku górze. Musi być odwrotnie. Jeszcze tylko dwa otwory pomagające rozformować przyszłą formę i będziemy pomału ją zalewać.
Z plasteliny (ulubiony materiał) robimy dwa wałeczki dł. 0,5 cm i wklejamy je od ramki w kierunku korpusu. Później po zalaniu pianką w te otwory włożymy odpowiedniej średnicy pręt (wiertło) i podginając będziemy otwierać formę.
Teraz połówkę naszego korpusu woblera należy pokryć środkiem antyadhezyjnym, aby dało się ją oddzielić od żywicy. Szmatka, waciki, patyczki do uszu itp. rzeczy będą dobre, ważne, aby dokładnie korpus pokryć cienką warstwą. Pokrywamy dla pewności dwa razy i po wyschnięciu lekko polerujemy. A pokrywamy albo specjalistycznymi środkami rozdzielającymi albo pastą do podłogi na bazie wosków naturalnych.
Jak już to wszystko będzie pokryte, wypolerowane zrobimy jeszcze kołeczki do mocowania stelażu z drutu w przyszłym woblerze. W tym celu z patyczków do uszu wycinamy 3 kołeczki 0,5cm długości a następnie pionowo wklejamy je w środki plastikowych pierścieni w miejscach oczek woblera. Aha i ważne: od góry otworki w kołeczkach zaślepiamy plasteliną, tak żeby nie dostała się tam żywica.
Teraz ramka. Sklejamy ją za pomocą kleju szybkoschnącego, a następnie przyklejamy do podstawy. Aby była szczelna od wierzchu oblepiamy plasteliną, zarówno styk z podstawą jak i wszystkie narożniki.
Jak już zrobimy powyższe czynności odstawiamy naszą konstrukcję na bok i zabieramy się za przygotowanie żywicy. Na początek obliczamy sobie ile jest nam jej potrzeba. Czyli prosty wzór - szerokość x długość x wysokość. Zalewamy jednak tak żeby przykryło woblera z góry około 1,5 cm. Jeśli będziecie dodawali wypełniacz ilość żywicy można trochę zmniejszyć. Tak więc rozrabiamy żywicę z utwardzaczem (patrz ulotka producenta). Następnie żywicę przydałobysię odpowietrzyć. Ideałem jest szczelne naczynie i pompka wytwarzająca próżnię ale można sobie poradzić i domowym sposobem. Rozrobiona żywicę stawiamy na blacie stołu a obok kładziemy włączoną wiertarkę. Drgania spowodują odpowietrzenie żywicy. Opcja zastępcza do wiertarki to włączona pralka na wirowanie (pilnować żeby się nie wylało, bo będzie źle - uwaga na żony). Następnie zlewamy całość cienką warstwą żywicy bez wypełniacza, po to, aby utworzyć cienka powłokę bez porów i tak aby żywica wpłynęła we wszystkie zakamarki. Pozostałą część żywicy mieszamy z wypełniaczem i delikatnie zalewamy formę.
Teraz uwaga całość musi wyschnąć, co w zależności od rodzaju żywicy trwa od 2 do 24 h. Wtedy najlepiej nie dotykać, nie kombinować, jednym słowem spokojnie czekać. Po odpowiednim czasie delikatnie odrywamy po kolei ścianki ramki. Powinny odchodzić łatwo. Ewentualnie trzeba lekko podważyć. Lekko podważając podstawę oddzielamy ją od zastygłej żywicy.
Na zdjęciu widać jakby dwa rodzaje powierzchni: błyszczącą i matową. Błyszcząca jest porządku, a matowa wzięła się z stąd, że niedokładnie wymieszałem wypełniacz z żywicą i osiadł on w postaci półsuchej mieszaniny proszku i żywicy. Na szczęście jak widać matowa jest poza obrysem korpusu woblera więc przeszkadzać nam nie będzie. W innym przypadku powierzchnie przyszłego odlewu była by szorstka.
Podczas oddzielania połówka korpusu może zostać albo na podstawię z plexi albo w żywicy. Jeśli w żywicy nie robimy nic, jeśli na plexi delikatnie ją odklejamy i składamy razem dwie połówki.
Teraz delikatnie usuwamy plastikowe pierścienie, kołeczki (powinny łatwo dać się wydłubać z żywicy), otulinę z przewodu elektrycznego i końcówkę od strzykawki (wszystko pod warunkiem, że nie zostało na podstawie wtedy nie mamy, czego usuwać). W miejscach kołków bazowych usuwamy plastelinę i ewentualnie delikatnie wygładzamy papierem ściernym krawędzie. Plastelinę, która ma w przyszłości zapewnić otwory ułatwiające rozłączanie formy zostawiamy lub jeśli się zdeformowała poprawiamy. Następnie doklejamy drugą połówkę korpusu, (jakie to proste z kołeczkami bazowymi) lub wklejamy odrobinką kleju całego woblera, (jeśli połówka została na podstawie). W miejscach po pierścieniach, otulinie i końcówce strzykawki wklejamy to samo, ale dwa razy grubsze - czyli pierścień nie 0,8 ale 1,6mm, otulinę i końcówkę strzykawki całą (nie przeciętą na pół). Doklejamy symetryczną połówkę z plasteliny na zbiorniczek odpowietrzający. Następnie całość (włącznie z płaskimi powierzchniami) pokrywamy rozdzielaczem. Szczególną uwagę zwróćmy na zagłębienia w miejscach kołków bazowych. Tutaj rozdzielacza nałóżmy nieco grubiej. Teraz wkładamy kołeczki plastikowe (znowu dwa razy dłuższe), czyli tak żeby wystawały z 0,5 cm i zaślepiamy je od góry plasteliną. Następnie całość otaczamy ramką (podklejamy do boków formy) i uszczelniamy plasteliną.
Teraz analogicznie jak przy pierwszej połówce zalewamy całość żywicą i ponownie czekamy aż to wszystko wyschnie. A jak już wyschnie to z nadzieją, że wszystko zrobiliśmy jak należy zabieramy się za rozłączenie połówek formy. Zdejmujemy ramkę. Teraz odpowiedniej średnicy pręt (wiertło) wkładamy w otwory z plastelina i delikatnie podważając rozłączamy formę. Jeśli nie chce się odłączyć możemy popróbować nożem wciskając go w szczelinę na połączeniu dwóch połówek. Tak czy siak musimy to zrobić, ale raczej delikatnie żeby niczego nie uszkodzić. Uff mi się udało i wygląda to tak.
Teraz usuwamy wszelkie kołeczki, pierścienie, plastelinę itp. Następnie delikatnie wyciągamy korpus woblera bądź z jednej bądź z dwóch połówek formy. Tutaj uwaga - nie używajmy do tego metalowych narzędzi z ostrymi końcówkami, łatwo nimi porysować powierzchnię formy. W ostateczności, jeśli mamy problemy, można pomóc sobie wrzątkiem (polewamy gips ale nie wkładamy formy do wrzątku), płynami do usuwania nalotu cementowego itp. W sumie to nigdy do takich sposobów uciekać się nie musiałem, ale może być różnie. Teraz sprawdzamy przebieg kanałów (wlotowy i odpowietrzający) i ewentualne przegrody delikatnie usuwamy. I w zasadzie formę mamy gotową.
POWODZENIA