"Seks jako źródło cierpień"
Ludzie cierpią z powodu niedostatku, ale i z nadmiaru seksu. Erotomani wykorzystują innych tak, jak ich wykorzystano w dzieciństwie. Seks znieczula na chwilę ból, potem narasta wstyd i lęk. O uzależnieniu od seksu z Patrickiem Carnesem, amerykańskim psychologiem i terapeutą, rozmawia Wojtek Sułecki.
Jeśli już musisz być od czegoś uzależniony, niech to będzie seks - w ten sposób żartują niekiedy nawet terapeuci...
- Tak żartować może tylko ktoś, kto nie słyszał historii erotomanów, nie zetknął się z ich cierpieniem. Ci ludzie stracili rodziny, pracę, zdrowie, pieniądze, trafiali do szpitali i więzień...
- Panuje przekonanie, również wśród seksuologów, że od seksu nie można się uzależnić.
- Przez wiele lat ludzie borykali się z mnóstwem zahamowań i uprzedzeń wobec seksu. A rolą seksuologów było przełamać je, uczyć ludzi, jak cieszyć się seksem. Od niedawna zaczęto dostrzegać, że ludzie cierpią nie tylko z powodu niedostatku, lecz także z nadmiaru seksu. Można to porównać do zaburzeń jedzenia. Z jednej strony anorektycy, z drugiej ci, którzy kompulsywnie się objadają.
- Erotomania, uzależnienie od seksu - o jakich zachowaniach mówimy?
- Na przykład o kompulsywnej masturbacji. Pozornie nie rani ona nikogo. Nie prowadzi do zdrady. Ale wielu erotomanów może wytrzymać bez niej zaledwie kilka godzin. Onanizują się 5 - 6 razy dziennie, nieraz raniąc się fizycznie. Bywa, że lekarz ostrzega: " jeśli wrócisz do domu i będziesz dalej to robić, nie dam rady cię pozszywać!". W naszych badaniach zebraliśmy opisy 170 zachowań, wskazujących na uzależnienie od seksu (badania opisane w książce "Od nałogu do miłości" - "Don't Call It Love"). Wyróżniliśmy wśród nich dziesięć wzorców zachowań u erotomanów. Należą do nich m.in.: obsesyjne fantazjowanie i spędzanie wielu godzin na wyobrażaniu sobie seksu, stałe uwodzenie, wdawanie się w liczne flirty i romanse, angażowanie się w seks z anonimowymi partnerami, zaliczanie kolejnych partnerów, obnażanie się, gromadzenie pism porno, podglądactwo, kompulsywne korzystanie z usług prostytutek, opowiadanie obscenicznych dowcipów. Dopuszczanie się seksu z osobą podwładną. Z parafianką czy parafianinem. Gwałty i nadużycia z dziećmi.
- Kto jest erotomanem?
- Jeden objaw nie stanowi dowodu. Pewien dziennikarz spytał: ile trzeba mieć romansów, by stać się erotomanem? To tak, jakby pytać, ile trzeba wypić, by być alkoholikiem. Nie samo zachowanie decyduje, ale sposób traktowania siebie i innych. Wyobraźmy sobie dotykanie kogoś nieznajomego w tłoku, niby przez przypadek. I dotyk, którego partner pragnie i odwzajemnia. Albo obnażanie się przed kimś, kto nie chce oglądać naszej nagości i rozbieranie się przy ukochanym poprzedzające seksualny akt. Erotomani wykorzystują innych tak, jak kiedyś ich wykorzystano w dzieciństwie. Takie kontakty nie prowadzą do uczuciowej bliskości i intymności. Każdy reaguje podnieceniem na widok atrakcyjnej osoby. Ale erotoman używa bodźców i samego siebie, by sterować swoim nastrojem i emocjami.
- Kiedy seks staje się nałogiem? Jakie są oznaki uzależnienia?
- Możemy mówić o podobnych objawach, jak w przypadku alkoholizmu czy innych uzależnień. Przede wszystkim jest to utrata kontroli nad zachowaniami, w tym przypadku seksualnymi, obsesja i poczucie bezsilności. Osoby uzależnione od seksu powtarzają pewien wzorzec, nawet gdy zagraża to ich życiu. Czasem zdarza nam się przeżyć jakiś ryzykowny seks, ale uczymy się kierować swoim życiem. Erotomani nie są do tego zdolni. Niemal wszyscy składają sobie obietnice, że z tym skończą, że "już nigdy więcej". Ekshibicjonista zmienia samochód, by w nowym trudniej było mu się obnażać. Erotomanka zaciąga się do piechoty morskiej, by narzucić sobie dyscyplinę. Zmieniają miejsca pracy i zamieszkania, zanurzają się w religii. A jednak nie mogą przestać mimo dotkliwych konsekwencji. Im bardziej próbują się powstrzymać, tym bardziej zachowania wymykają się im spod kontroli. Zaabsorbowanie seksem działa jak środek przeciwbólowy. Obsesje i fantazje pozwalają przetrwać dzień, są sposobem na radzenie sobie z problemami. Wokół nich wszystko się obraca. Godzinami planują, jak kogoś uwieść, szukają sposobności, snują miłosne intrygi. Potrzebują coraz więcej, coraz intensywniejszych doznań. Potem zaś pojawia się poczucie niespełnienia. Bo seks znieczula na chwilę ból, ale go nie leczy, za to narasta wstyd i lęk.
- Ilu osób dotyczy ten problem?
- Trudno uzyskać takie dane. Nie sposób chodzić po ulicach i pytać przechodniów, czy są erotomanami. Według naszych badań 6 proc. populacji to osoby uzależnione od seksu.
- Czy są to głównie mężczyźni?
- To mit. Podobnie było z alkoholizmem. Przez dziesięciolecia myśleliśmy, że kobiety nie mają problemów z piciem. Okazuje się, że niezależnie, czy jest to erotomania, hazard czy alkoholizm, co trzecia osoba uzależniona to kobieta. Dziś mit o erotomanii jako domenie mężczyzn zanika za sprawą seksu w Internecie. Ponad 40 proc. osób, które straciły tu kontrolę, to właśnie kobiety. Cyberseks jest wszędzie dostępny. Wśród korzystających z Internetu 8 proc. to osoby uzależnione od cyberseksu.
- Nałogowcy często zaprzeczają, że mają problem, ulegają iluzjom, ukrywają fakty. Jakim iluzjom ulegają erotomani?
- Podam przykład trzech księży. Pierwszy twierdził, że skoro miał seks tylko z mężczyznami, to nie złamał ślubów czystości, nie skalał się kobietą. Drugi uprawiał seks tylko z duchownymi ze swojego zakonu i twierdził, że te zachowania nic nie znaczą. Trzeci, wydając miesięcznie po tysiąc dolarów na prostytutki, twierdził, że skoro im płaci i nie ma z nimi związków, to duchowo nadal jest prawiczkiem. Wszyscy byli uzależnieni, lecz każdy inaczej to sobie racjonalizował. Jednym z powszechnych zaprzeczeń jest przekonanie, że erotomania nikomu nie szkodzi i nikogo nie krzywdzi. Częstą formą zaprzeczania jest usprawiedliwianie się: "moja żona (mąż) nie daje mi seksu, muszę więc szukać gdzie indziej". Ktoś nic nie robi, by podtrzymać seksualną więź w małżeństwie, a obwinia współmałżonka o swoje zdrady. Często niechęć współmałżonka do seksu jest skutkiem uzależnienia partnera. Gdy jeden z partnerów traci kontrolę w seksie, drugi kompulsywnie odcina się od niego, lądując w anoreksji.
- Dlaczego ludzie to robią? Coś musi im to dawać. Jakie korzyści daje nałogowy seks?
- Tak naprawdę erotomani szukają bliskości, miłości i szczęścia. Jednak nie potrafią nawiązać bliskich związków. Więc próbują to osiągnąć na skróty. W erotomanii chodzi o więź, ale więź patologiczną, która wyklucza bliskość i zaufanie. Oczy-wiście, jest w tym przyjemność chwili - wszystkie te sfery życia dotyka brak kontroli. Najtrudniej ocenić emocjonalne koszty. Nałogowcy seksu czują pogardę dla siebie i wstyd. Przeżywają poczucie rozdwojenia i rozpaczy, utratę celów w życiu, osamotnienie i lęk o przyszłość. Czują się winni z powodu tego, co zrobili swoim bliskim. - Czasem cena uzależnienia jest najwyższa.
W swojej książce pisze Pan o duchownym, który miał atak serca w wideo kabinie seks-shopu, o kobiecie, która tak intensywnie używała wibratora, że trafiła na pogotowie...
- Wiele osób uzależnionych ociera się o śmierć. Stają się ofiarami przemocy, gwałtów, pobić, okaleczeń. Trafiają do szpitala, bo różne przedmioty wskutek masturbacji grzęzną w ich członkach czy waginach. Narażeni są na choroby. Zdarza się, że kierowca onanizujący się za kierownicą powoduje wypadek, potrąca dziecko. Problem nie omija nikogo. Jestem katolikiem. W samych tylko Stanach Zjednoczonych, wydaliśmy ponad miliard dolarów na koszty sądowe związane z kontaktami seksualnymi księży z dziećmi.
- Czy seks i miłosna ekstaza mogą działać jak narkotyk?
- W połowie lat 70. poznaliśmy chemię mózgu i mechanizmy uzależnień. Alkohol rozkłada się w organizmie na substancję zwaną tetrahydrocykliną, a następnie na dopaminę. Podobny efekt wywołuje masturbacja. Poprzez seks możemy osiągnąć stan upojenia szybciej i efektywniej niż pijąc alkohol. Podobnie pornografia zmienia nastrój i stan świadomości. Pornografia i kokaina stymulują te same partie mózgu. Jak piszą Harvey Milkman i Stanley Sunderwith: "poziom endomorfin we krwi chomików podnosił się gwałtownie po kilku orgazmach. Odkrycie to potwierdza dobrze znane ludziom zjawisko zmniejszania się bólu po i w czasie seksu". W książce "Chemia miłości" Michael Liebowitz podkreśla rolę peptydu o nazwie fenyloetyloamina (PEA) w przeżywaniu miłosno-erotycznych uniesień. Jego budowa podobna jest do budowy amfetaminy. Wywołuje stan podniecenia. Okazuje się, że PEA i seksualne podniecenie związane są z sytuacjami strachu i ryzyka. Stwierdzano wysoki poziom PEA u osób rozwodzących się w trakcie rozpraw sądowych. Lęk może być wyzwalaczem pożądania. W jednym z eksperymentów kobieta prowadziła rozmowy ze studentami. Część z nich uprzedzono, że za błędne odpowiedzi zostaną ukarani wstrząsem elektrycznym. Ci badani częściej określali kobietę jako atrakcyjną seksualnie.
- Czy erotoman reaguje na określone bodźce, które budzą w nim pożądanie, czy raczej ulega swoim fantazjom i wewnętrznym stanom pobudzenia?
- Każdy ma swój wzorzec podniecania się - taką "dyskietkę", zgodnie z którą reaguje na pewne bodźce. W okresie dorastania erotomani zostali pozbawieni wzorca zdrowych kontaktów w rodzinie. Ich "dyskietki" zawierają zaburzone zapisy, według których próbują oni zaspokajać swoje potrzeby. Wszystko może stać się źródłem fantazji seksualnych. Leczyłem osoby, które erotyzowały sobie auta, fortepiany czy konie. Nałogowcy seksu nie akceptują swoich kompulsji. Próbują powstrzymać się, wpadając w seksualną anoreksję. Staramy się pomóc im zaakceptować fakt, że są seksualni i skierować ku zachowaniom, które nikogo nie ranią.
- Czy doznane w dzieciństwie nadużycia mają wpływ na powstawanie uzależnień?
- Tak, i to na trzech poziomach.
Po pierwsze, w mózgu każdego dziecka, które doświadcza silnego lęku, powstaje trwała zmiana neurochemiczna. Dzieci takie szukają sposobów radzenia sobie z lękiem. I pomagają im w tym uzależnienia.
Po drugie, pojawia się przymus powtarzania. Osoba uzależniona wciąż na nowo odtwarza to, co robiono jej w dzieciństwie - teraz jednak występując w roli oprawcy.
Po trzecie, u takich osób seks nierozerwalnie łączy się z przemocą. Leczę kobiety, które są w stanie przeżyć orgazm tylko wtedy, gdy mężczyzna je rani. Stosunkom musi towarzyszyć strach i zagrożenie, by mogły przeżyć szczytowanie. Prostytutki są zazwyczaj ofiarami traumy. Przez wiele lat wierzono, że nie przeżywają one orgazmów. W 1977 r. badania dowiodły, że część z nich nie tylko przeżywa orgazm, ale częściej i intensywniej przeżywa go z klientami, niż w prywatnym życiu. Aż 81 proc. osób uzależnionych od seksu doświadczyło seksualnych nadużyć w dzieciństwie.
- Czy może Pan podać przykłady takich nadużyć?
- Kiedy dziecko jest bite, a przy tym seksualnie molestowane. Przyglądając się zachowaniom erotomana, możemy dostrzec, jak został on zraniony w dzieciństwie. Leczyłem kobietę wychowaną w rodzinie, gdzie karane dzieci musiały obnażać się i były bite na oczach rodzeństwa. W życiu dorosłym kobieta ta ujawniała skłonności sadomasochistyczne. Innymi słowy, powtarzała to, co spotykało ją w dzieciństwie. Lub inny przypadek. Mężczyzna w dzieciństwie został wciągnięty w rolę zastępczego małżonka matki. Kiedy mąż jest nieosiągalny lub odtrącany, bywa że matka czyni ze swojego synka jego surogat, swego wybrańca, co erotyzuje tę relację. Nie musi sypiać z synkiem. A jednak jego życiem rządzi potem przymus wiązania się z raniącymi kobietami. Staje się ich uczuciowym powiernikiem, tak jak był powiernikiem matki, i w ten sposób je uwodzi. Erotomani poprzez doświadczenia w dzieciństwie nauczyli się seksualizować wszystko, czego pragną, seksualizować miłość. Nie musi dochodzić do fizycznego kontaktu, wystarczy samo seksualizowanie dzieci przez dorosłych - pożądliwe spojrzenia, uwodzenie, podglądanie, obnażanie się przy nich. Dziecko nie jest dotykane, lecz seksualność jest stale obecna. W życiu dorosłym ofiara takiego ukrytego kazirodztwa jest skłonna do stałego zakochiwania się i inicjowania romansów, lecz nie może przekroczyć progu ich fizycznej realizacji ani stworzyć realnych więzi.
- W swojej książce pisze Pan też o nadużyciach emocjonalnych wobec dzieci. Na czym one polegają?
- Główną formą nadużyć seksualnych jest pozbawienie dziecka czułego i bezpiecznego dotyku. James Prescott twierdzi, że powstawanie kultur opartych na przemocy i seksualnej agresji można przewidzieć po sposobie, w jaki dotykane są dzieci. Do tego dochodzi zastraszanie dzieci, poniżanie ich i zawstydzanie. Mówi się o osobowości zakorzenionej we wstydzie. Taka osoba wstydzi się tego, kim jest i co robi. Są rodziny, dla których osiągnięcia liczą się bardziej niż człowiek. Rodzi to przymus bycia doskonałym. Nieomawianie zdarzeń i zachowywanie tajemnic w rodzinie rodzi lęk przed ujawnianiem siebie i przekonanie, że "gdyby ludzie mnie znali, odeszliby". A zasada "nie okazuj uczuć" prowadzi do nieświadomości swoich odczuć i potrzeb. Rygorystyczna postawa rodziców idzie zwykle w parze z krytycznym podejściem do seksu. Wychowywane tak dzieci starają się sprostać niemożliwym normom. Jednak uczucia i potrzeby, które nauczyli się ignorować, gromadzą się i bolą. Ból domaga się znieczulenia, prowadząc do całkowitego zaabsorbowania nałogowymi zachowaniami. Daje to chwile ulgi, ale zaraz powraca wstyd i próba kontroli zachowań. Nałogowcy powtarzają ten naprzemienny cykl. Jedna z kobiet rozpoczynając ciąg seksualny, popadała w anoreksję pokarmową, a odzyskując kontrolę nad seksem, wchodziła w ciąg obżarstwa.
- Jak przebiega proces zdrowienia z erotomanii?
- Istnieją określone fazy, przez które przechodzą wszyscy erotomani. Pierwszą nazywamy "fazą dojrzewania". Ludzie zaczynają dostrzegać, że mają problem, nasila się poczucie bezsilności, lecz nie są jeszcze gotowi zaprzestać, jeszcze wierzą, że sami sobie poradzą. Drugi etap to "faza kryzysu i decyzji". Przychodzi moment, gdy erotomani mówią sobie: "nie mogę tak dłużej żyć".
- Co musi nastąpić w życiu erotomana, by podjął taką decyzję?
- Zazwyczaj jakaś tragedia, która dotyka dzieci, kompromitacja zawodowa i utrata pracy, jakiś wstrząs. Wtedy dopiero są skłonni szukać ratunku. Nie zawsze udaje im się od razu. Ale wiedzą, że zrobią wszystko, by się zmienić. Trzecia faza to szok. Zaprzestając swoich zachowań, widzą całe spustoszenie, jakie spowodowali. Jest w tym wstyd, rozpacz, niedowierzanie: "O rany! Co ja narobiłem...". Po tym następuje faza odżałowania, kiedy czują złość, ból i żal po stracie. W czwartej fazie nałogowcy seksu konfrontują się ze swoim bólem. Jeśli zdarzają się wpadki, to najczęściej w tym okresie. Zaczyna szwankować zdrowie - tak wiele przeżywają wtedy cierpienia. Ból ten sprowadza ich w głąb siebie i skłania do dokonania znaczących zmian w życiu. Ten etap nazywamy fazą odbudowy. W miarę, jak poznają samych siebie, przechodzą do etapu szóstego - fazy wzrostu, gdy stają się dostępni dla swoich bliskich. Dla rodziny, dzieci, współmałżonka, rodziców. Fazy te dają się przewidzieć. Można z dokładnością niemal do tygodnia określić, co i kiedy będzie się działo z każdym, kto zaczyna zdrowienie.
- Jaka jest rola wspólnot Anonimowych Erotomanów? Czy udział w mityngach AE jest konieczny?
- Towarzyszyłem tysiącom erotomanów i śledziłem ich losy. Ci, którzy osiągali trwałą seksualną trzeźwość, spełniali kilka warunków. Musieli mieć terapeutę, znającego ich problem. Ale chodząc do terapeuty, musieli też uczestniczyć w spotkaniach AE. I robić to, co zaleca program 12 Kroków. Z wywiadów wynika, że tylko 23 proc. uczestników tych grup rzeczywiście przerobiło Kroki od 1 do 9. Ci jednak, którzy je zrobili, prawie nie mieli wpadek. Leczenie musi też objąć bliską rodzinę erotomana. Wtedy jego szanse rosną.
- W leczeniu uzależnień chemicznych konieczna jest całkowita abstynencja. Czy erotomani muszą spędzić resztę życia w celibacie?
- Leczenie erotomanii bardziej przypomina zdrowienie z obżarstwa niż z alkoholizmu. Zamiast się głodzić, musisz nauczyć się jeść w inny sposób. Uczysz się doświadczać swoje uczucia, być intencjonalnym w tym, co robisz, i rozumieć, w jaki sposób jesz. To samo dotyczy seksualności. Erotomani muszą zmierzyć się ze swoim unikaniem bliskości. Pewien okres celibatu w zdrowieniu jest konieczny. Po pierwsze, celibat przerywa seksualny trans, pomaga odzyskać kontrolę nad swoim życiem. Po drugie, dzięki celibatowi zaczynają powracać wyparte wspomnienia nadużyć z dzieciństwa. Po trzecie, w celibacie erotomani uczą się nowego odczuwania i rozumienia swojej seksualności. Uczą się siebie i swoich potrzeb, których nigdy dotąd nie odkryli. Czasem wystarczą 2-3 miesiące, ale celibat może trwać rok lub więcej. Jeśli rezultatem ma być udany związek, żaden okres wstrzemięźliwości nie jest zbyt dużą ceną. Wielu erotomanów próbuje się wykłócać. Ktoś, kto trwa równolegle w pięciu związkach, zamiast postanowić: "zrywam je wszystkie", upiera się: "ten jeden związek jest naprawdę poważny". Mówię wtedy: "W takim razie musisz powiedzieć jej lub jemu, że jesteś erotomanem, że się leczysz i twój partner też musi tutaj przyjść". Ważna jest jawność i odpowiedzialność. Erotomani nie umierają z braku seksu.
- Czy seksualna anoreksja jest formą uzależnienia?
- Osoby uzależnione popadają z jednej skrajności w drugą. Ktoś jest aktywny seksualnie poza małżeństwem, a jednocześnie w małżeństwie kompulsywnie nieczynny. Bardzo często erotomani żyją w naprzemiennym rytmie: rozpusta - anoreksja. Okresy te mogą trwać latami. Erotomani umieją przebywać tylko na jednym z biegunów; brak im tzw. środka. To typowe dla ofiar seksualnego wykorzystania.
- Kiedy celibat staje się anoreksją, a kiedy jest świadomym wyborem?
- Mierzę to pytaniem o cel. Jaki jest w celibacie plan pracy nad seksualnością? Prosimy pacjentów, by narysowali trzy współśrodkołem obsesję uprawiania seksu, teraz mam obsesję unikania go".
- Na czym zatem polega trzeźwość?
- Seksualne zachowania są rozmaite. Trzeźwość oznacza oddzielanie tych, które są dla ciebie zdrowe, od tych, które cię niszczą.
- Czy można uzyskać trwałą abstynencję i trzeźwość bez objęcia terapią traumy wykorzystania w dzieciństwie?
- Nie. Znamy ludzi, którzy rzucili wszystkie swoje uzależnienia. Jeśli jednak nie rozwiązali wewnętrznych problemów związanych z traumą i zaniedbaniami z dzieciństwa, mówimy, że są "pijani na sucho". To kolejny mit: "Nie ma sensu grzebać w przeszłości, po co ją wywlekać?". Jeśli zdrowiejesz z uzależnień, musisz zrozumieć, dlaczego w nie wlazłeś - przed czym tak uciekałeś i co znieczulałeś. W naszej klinice leczenia uzależnień The Meadows przejmujemy pacjentów w najgorszym stanie, którzy bez powodzenia leczyli się w innych ośrodkach. I udaje się ich wyciągnąć. Jestem przekonany, że dzieje się tak, ponieważ włączamy nadużycia do programu leczenia uzależnień. Drugi tydzień terapii to tzw. tydzień ofiar. Pacjenci zaczynają widzieć obszary, w których zostali poranieni.
- Leczenie w The Meadows trwa pięć tygodni...
- Tak. Pierwszy tydzień to rodzaj detoksu, uzyskiwania jasności, co się do niedawna działo. Potem pacjenci przechodzą tzw. tydzień ofiar. Kiedy mają już jasność, co ten tydzień im pokazał, zaczynają się przyglądać swoim uzależnieniom. W czwartym tygodniu do kliniki przyjeżdżają najbliższe rodziny, co rodzi wiele nowych kwestii. Kolejny tydzień służy temu, by to przepracować i nauczyć się nowego postępowania.
- Jaka jest rola duchowości w zdrowieniu z erotomanii?
- Jeden z pionierów myślenia systemowego McGregory Bateson na pytanie, czym jest alkoholizm, powiedział: "modlitwą skierowaną pod zły adres". Często ludzie szukają w erotomanii rekompensaty za duchowe nadużycia. Psychiatra M. Scott Peck pisze, że dla większości ludzi przeżyciem najbliższym mistycznemu jest seksualne zespolenie i orgazm. Osoby zagubione w kompulsywnej pogoni za seksem nieświadomie szukają pełni duchowej. Niestety, nauki religijne łatwo stawiają znak równości między seksem a grzechem i złem. W efekcie dorastamy, ucząc się nienawiści do swojej seksualności.
- Czym jest przebudzenie duchowe w wychodzeniu z nałogu?
- Może ono nastąpić dopiero wtedy, gdy przestaniesz robić wszystkie te rzeczy, które cię degradują. Budzisz się nagle i stwierdzasz, że żyjesz i że jest w tym nadzieja. Odkrywasz inną, głęboką więź z samym sobą. W miarę, jak się zmieniasz, zmieniają się Twoje relacje ze współmałżonkiem, dziećmi, przyjaciółmi. Kiedy zaczynasz ufać sobie, dotrzymując danych sobie samemu obietnic, zaczynasz ufać innym ludziom - zaczynasz też ufać tzw. Sile Wyższej.
- Jakie wartości mogą wnieść w dzisiejszą kulturę zdrowiejący erotomani?
- Zrozumienie istoty seksualnego wykorzystywania to także zrozumienie działania władzy. Bill Clinton nie jest pierwszym prezydentem, który miał kontakty seksualne poza małżeństwem. Nie chodzi o to, że miał takie kontakty, ale że kłamał, zaprzeczał i że jego kochanka była jego podwładną. To wykorzystanie władzy, rodzaj przemocy. Grupa AE, w której zmienia się osoba prowadząca, stanowi ogromną demokratyczną wartość. Seks jest wszechpotężny. Pod wpływem namiętności ludzie zabijają, zdradzają, i gwałcą. Seks przynosi rozkosz i ulgę. Napędza koniunkturę handlową. Dla wielu ludzi jest podstawą trwałej więzi. Dla innych - źródłem cierpienia. Zdrowiejący erotomani wyznaczają zdrowe normy seksualnym i uczuciowym zachowaniom - dla nas wszystkich.