Z samego rana postanowiłem, że oddam się całkowicie kurestwu. Włożyłem swoje stare, obcisłe dżinsy i wybrałem się do K. W K. znalazłem się wcześnie rano i do otwarcia łaźni pozostało mi wiele czasu, który postanowiłem spędzić przechadzając się ulicami i podniecać swoim widokiem przechodzących obok mnie ludzi. Udało mi się to, gdyż pierwszą moją "ofiarą" okazał się chłopak, który gdy tylko mnie zobaczył, nie mógł spuścić oczu z mojego pękającego w szwach rozporka. W tym miejscu materiał moich dżinsów był mocno starty, co jeszcze bardziej uwypuklało zawartego w nim chuja. Chłopak szedł za mną dość długo, ale w końcu chyba doszedł do wniosku, że pora iść do domu, przypomnieć sobie mój widok i najnormalniej w świecie zwalić sobie konia albo iść do sklepu i kupić sobie takie same obcisłe dżinsy.
Po drodze do łaźni, w której znalazłem się o dwunastej, kupiłem w kiosku porno, które mnie mocno rozrajcowało, czego dowodem była jeszcze bardziej powiększona wypukłość rozporka. Krew mi z chuja nie odpływała, gdyż założyłem sobie ring i obcisłe slipy ze sznureczkiem przechodzącym między pośladkami.
Wykupiłem ręcznik i poszedłem do kabiny, by rozebrać się do naga. Jak zwykle zostawiłem otwarte drzwi, by faceci mogli obserwować mój striptiz. Podglądał mnie jakiś stary i siwy facet, który na widok moich fikuśnych majtek i sinego od ucisku ringu kutasa nieomal dostał zawału. Od razu chciał wejść do mojej kabiny, ale mu nie pozwoliłem; powiedziałem mu tylko, że możemy się później spotkać na leżankach. Był tak napalony, że nie omieszkał chwycić mnie za jaja. Pozwoliłem mu pobawić się nimi może przez minutę i poszedłem pod prysznic.
Tam od razu faceci zaczęli łapać mnie za fujarę. Muszę przyznać, że sterczała jak nigdy dotąd. Szukałem jakiegoś młodego chłopaka i udało mi się to dopiero po dwudziestu minutach. Ciemny blondyn, od razu wpadł mi w oko, jak tylko wszedł do łaźni. Miał bardzo ładnie zbudowane ciało i nawet niezłego fiuta. Ja najwidoczniej też mu się spodobałem, gdyż puścił do mnie „perskie oko” i po chwili obaj leżeliśmy już na sąsiednich leżankach.
Najpierw masowaliśmy sobie kutasy - był bardzo zainteresowany moim ringiem. Powiedział mi, że nigdy jeszcze tego nie stosował, a ja mu odpowiedziałem, że prawie co dzień noszę ów przyrząd i chyba nawet dzięki niemu mój członek zwiększył swe rozmiary. Obiecał, że następnej soboty przyjedzie do łaźni w takim samym rynsztunku. Musiałem mu udzielić praktycznego instruktażu. Polegało to na tym, że z wielkim trudem zdjąłem ring ze swoich jaj i nałożyłem na jego kutasa. Najpierw jedno, potem drugie jądro i wreszcie penis, z którym poszło mi najgorzej, gdyż nie mógł zwiotczeć dość długą chwilę, ale po założeniu ringu stał się niebieski od wezbranej w nim krwi.
Temu wszystkiemu przyglądał się ten stary facet, któremu przez minutę dałem pobawić się moimi jajami. Bardzo się napalił i kiedy wkładałem swojego kutasa do ust chłopakowi, siedząc tyłkiem na jego piersiach, ten wykorzystał sytuację i bez pytania włożył mi palec do tyłka i gmerał w nim, aż zaczęła mnie boleć dupa. Drugą ręką onanizował chłopaka.
Wkrótce było przy nas już może z pięciu rozognionych facetów. Na swoim tyłku czułem chyba ze cztery ręce. Postanowiłem nie spuszczać się do ust chłopaka i położyłem się na plecach. Faceci kolejno podchodzili, a ja i chłopak pozwalaliśmy, by nas brandzlowali. Jeszcze nigdy w życiu tylu facetów nie waliło mi konia. Bardzo dziwili się, że nie tryskam spermą, ale w tym dniu byłem naprawdę w dobrej formie.
Kiedy faceci zaczęli już nas nudzić, chłopak zaproponował, byśmy poszli nad rzekę i tam się zabawili sami. Poszliśmy do naszych kabin i ubraliśmy się. Był bardzo zadowolony, że noszę takie obcisłe dżinsy. Nie spuszczał wzroku z mojego napęczniałego rozporka. On nosił podobne, tylko nie błękitne, lecz czarne. Jego fiut też się w nich bardzo ładnie prezentował.
Najpierw poszliśmy na piwo, a zaraz potem nad rzekę. Rozejrzeliśmy się, czy dookoła nie ma ludzi, i poszliśmy w krzaki. Tam chłopak poprosił, abym obciągnął mu druta. Rozpiąłem mu dżinsy, choć miałem z tym nieco problemu, gdyż jego chuj już sterczał, a rozporek był zapinany na metalowe guziki, ale wreszcie mi się udało i włożyłem go sobie do ust, kucając naprzeciwko niego. Dłońmi chwyciłem go za biodra i zacząłem intensywnie ssać. Po kilku minutach miał już dość i wyjął z rozporka jądra, prosząc, bym je wylizał. Muszę stwierdzić, że były one pokaźnych rozmiarów. Ring, który mu pożyczyłem, dodatkowo robił swoje.
Kiedy był blisko orgazmu, przerwałem, a on poprosił, bym zsunął dżinsy, a kiedy to uczyniłem, musiałem wypiąć pośladki, a on zaczął wylizywać mój odbyt, ręką trzepał sobie konia. Bez mała udało mu się włożyć język do mojego tyłka. Kiedy mój odbyt był już całkiem zaśliniony, wydobył ze swego plecaka analny wibrator na baterię, nasmarował go żelem i włożył mi go brutalnie do dupy. Z początku mnie zabolało, ale potem było nawet przyjemnie.
Wreszcie przerwał i po wydobyciu z mojej dupy wibratora zażądał, bym go zwalił. Spuścił dżinsy i wypiął swój młodzieńczy tyłek. Bardzo się zdziwiłem, gdyż z jego odbytu wystawała nitka z kółeczkiem, czego w łaźni nie zauważyłem. Poprosił, bym je delikatnie wyciągnął. Okazało się, że są to kulki analne, które jedna po drugiej wyskakiwały z jego dupy. Było ich dokładnie pięć.
Następnie wyjął z plecaka prezerwatywy i nałożył jedną z nich na mojego fiuta. Była śliska od lubrykantu. Z łatwością umieściłem mojego członka w jego dupsku i waliłem dobre dziesięć minut. Wyraźnie sprawiało mu to przyjemność, gdyż wzdychał z rozkoszy, ale nie pozwolił mi się spuścić, choć byłem ubrany w gumkę. Musiałem wyjąć kutasa z jego odbytu i włożyć dżinsy. Zażądał jednak, by kutas wystawał z rozporka. Sam też nałożył swoje dżinsy i wystawił kutasa. Ustawiliśmy się obok krzaka i tam biliśmy sobie konie patrząc jeden na drugiego. Spuściliśmy się prawie jednocześnie. Dobrze, że miałem chusteczki higieniczne i nie musiałem do domu wracać powalany spermą.
Potem udaliśmy się na dworzec PKP i tam, w kiblu, przy pisuarach zwaliliśmy sobie konie jeszcze raz, ku uciesze obserwujących nas pedałów. Tak więc ten dzień muszę zaliczyć do bardzo udanych.