|
Z jej dzieci zrobią Holendrów
14.01.2008
Holendrzy zabrali Polce dzieci - nasze władze nie reagują! W 2004 roku holenderski sąd odebrał pani Joannie dwójkę dzieci. Sandra i Maksima nie mówią już po polsku, nie widują się ze sobą, a co gorsze - tracą kontakt z matką. Sytuacja jest dramatyczna. Za pół roku dzieciom będzie można automatycznie nadać holenderskie obywatelstwo. Co na to nasze władze? Twierdzą, że niewiele mogą zrobić.
- Ja i moje córeczki czujemy się całkowicie pozostawione same sobie. Nie dostaliśmy żadnej pomocy, od nikogo - opowiada Joanna Paraska, matka Maximy i Sandry.
- Utarło się takie przekonanie ze strony rodziców, że konsul może wszystko. Może wpłynąć na decyzję sądu, może zmienić decyzje sędziego, a tak nie jest - mówi Marek Ciesielczuk z Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Sześć lat temu pani Joanna z dwuletnią wówczas córką Sandrą wyjechała do Holandii, do pracy. Po roku kobieta urodziła drugie dziecko - Maximę. Niestety, w 2004 roku zaczął się prawdziwy dramat. Pani Joannie sąd odebrał dziewczynki.
- Jedynym powodem było to, że ja nie miałam warunków finansowych czy ekonomicznych w danym momencie - wspomina Joanna Paraska, matka Maximy i Sandry.
Sandrę umieszczono w domu dziecka, a Maximę - w holenderskiej rodzinie zastępczej. Od kilku lat siostry nie mają ze sobą kontaktu.
- Ta decyzja w mojej ocenie jest krzywdząca. Jeśli matka podjęła starania, to należy ją wesprzeć, kontrolować, a nie rozdzielać - twierdzi Mirosława Kątna z Komitetu Ochrony Praw Dziecka.
Pani Joannie zezwolono na odwiedziny dzieci jedynie raz w miesiącu i to przez półtorej godziny. Byliśmy z kamerą w Holandii. Obserwowaliśmy jedną z takich wizyt. Niestety, było to ostatnie spotkanie z Maximą.
- Oni napisali do mnie list, w którym twierdzą, że moje dzieci są szczęśliwe w Holandii, że mówią po holendersku, i powinny tam pozostać. One nie mogą już nawet do mnie ani pisać, ani dzwonić - mówi Joanna Paraska, matka Maximy i Sandry.
Próbowaliśmy dowiedzieć się, dlaczego Sąd Cywilny w Hadze wydał taką decyzję.. Nikt nie chciał z nami rozmawiać. Komentować tej bulwersującej sprawy nie chcieli również przedstawiciele Nidos - Urzędu Ochrony Praw Dziecka w Holandii.
Pani Joanna nie poddaje się. Robi wszystko, żeby odzyskać dzieci. Ma mieszkanie i warunki do opieki nad swoimi dziećmi. W swojej heroicznej walce czuje się jednak osamotniona.
- W ogóle nie czuję wsparcia, czuję się porzuconym obywatelem - mówi Joanna Paraska, matka Maximy i Sandry.
Pani Joanna i jej dzieci mają polskie obywatelstwo. Mimo to, nasze władze twierdzą, że niewiele mogą zrobić w tej sprawie. Jeśli nic nie zrobią, to za pół roku dziewczynki dostaną automatycznie obywatelstwo holenderskie, a wtedy na reakcję Polski będzie już za późno.
- Chciałam powiedzieć do naszego rządu: "Nie róbcie tego dla mnie, zróbcie to dla moich dzieci, bo one nie zasługują na to, żeby tak się poniewierać" - apeluje Joanna Paraska, matka Maximy i Sandry.
Za pół roku przed holenderskim sądem odbędzie się kolejna rozprawa dotycząca opieki nad Maximą i Sandrą. Nie wiadomo, czy pani Joannie uda się odzyskać dzieci. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)