(czyli miesięcznie 64.000 zł)
Bezpieczeństwo przede wszystkim, bez względu na koszta. Zdaje się, że ta zasada zawsze obowiązuje w odniesieniu do tzw. VIP-ów, a tragiczne, kwietniowe wydarzenia tylko utwierdziły elity w słuszności takiego postępowania. Przykład na tym polu daje premier Donald Tusk, który jest niekwestionowanym liderem piłkarskich spotkań rządowej ekipy Platformy Obywatelskiej. Takie mecze, z udziałem najważniejszych osób w państwie, odbywają się średnio dwa razy w tygodniu. Rywalizacja trwa zazwyczaj około dwóch godzin, a samo dopuszczenie do rozgrywek uważane jest w łonie PO za wielki zaszczyt i dowód zaufania lidera partii. Jednak zanim jeszcze zawodnicy wybiegną na murawę, teren oblatuje policyjny helikopter - Sokół. Godzina pracy maszyny kosztuje ok. 4.000 PLN. Jak łatwo więc policzyć, jedno prywatne spotkanie premiera i jego kolegów „przy piłce” kosztuje podatników bagatela 8.000 PLN. Biorąc pod uwagę że spotkania odbywają się w każdy wtorek i czwartek, łatwo policzyć, że tygodniowo Donald Tusk na swoją przyjemność wydaje 16.000 PLN z państwowej kasy. Jest to szczególnie oburzające, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że Platforma Obywatelska stała się - dość niespodziewanie dla wyborców - orędownikiem wyższych podatków i zwolennikiem zaciskania pasa. Postulowana wyższa składka VAT oznacza, że podrożeje wszystko. Także żywność - wzrosną bowiem koszty jej produkcji, transportu, a i sklepikarz zapłaci więcej za swoją comiesięczną działalność. To z kolei odbije się niemal wyłącznie na odbiorcach końcowych, czyli konsumentach. Więc na wszystkich obywatelach. Tymczasem władza jednak bawi się w najlepsze - nie tylko kopiąc piłkę za 16.000 PLN tygodniowo, ale także zatrudniając 40.000 (słownie: czterdzieści tysięcy)nowych urzędników
w przeciągu zaledwie roku! Wyborcom trudno uwierzyć, że wszystko to robi ugrupowanie, które w 2007 roku wygrało wybory głosząc hasło „Taniego Państwa”, racjonalizacji wydatków na administrację, niskich podatków. I wyborcy nadal nie wierzą. Słuchają przemówień swojego premiera, który stara się przekonać ich, kolejny już raz, że „to wszystko wina PiS-u”. Ludzie przecierają oczy i zastanawiają się, czy Tusk mówi prawdę. Trudno bowiem zwalić wszystko na głównego politycznego oponenta, gdy helikopter nadal lata, ubezpieczając piłkarskie wyczyny premiera. [http://www.bibula.com/?p=24948]