Gdybym był inny,
z zielonymi, nie brązowymi oczami,
z nadzieją wyciekającą zza portek.
Co byś uczyniła
jakie flagi
biłyby tkaniną o mordę rycerza
u podstaw Twej plastikowej wieży?
Lecz...
Się skończyło (wiesz dlaczego?) -
czy klęczę, rzygam papierową miłością
niczym inni przede mną?
Czy tańczyłabyś, jak wczoraj -
naga
prócz wspomnień,
nieskromnie odsłaniających
pełne piersi i duszę?
Niczym efemeryczna potomkini dżinów z pustyń arabii,
w zwiewnych kieckach pożądań,
lekko unoszonych wiatrem,
kusząca insynuującym zakazaną rozkosz tańcem brzucha
dziwna
marzycielka.
Wędrująca drogą sukkubów,
piekłem, wybrukowanym dobrymi chęciami...
uśmiechająca się dziko
menada.